Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wąż mnie zwiódł - wiedza a odpowiedzialność za grzech

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 10 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 19:56, 18 Lis 2023    Temat postu: Wąż mnie zwiódł - wiedza a odpowiedzialność za grzech

Swego czasu miałam ciekawą dyskusję z Katolikusem o odpowiedzialności za grzech, gdzie Katolikus stawiał tezę, że człowiek nie do końca jest odpowiedzialny za swoje złe wybory, ponieważ nie jest doskonały, jest omylny, a tym samym jest podatny na pokusy szatana, wobec tego nie można powiedzieć, że grzesznik dokonał w pełni dobrowolnego wyboru, a tym samym karać go wiecznym potępieniem gdyby ostatecznie opowiedział się za złem.

W stopce mam taki fragment utworu "Mother Earth, Father God" artystki Torres:

Should I be held responsible
That it's come to this?
Was I blindsided? After all
I knew beforehand of the kiss


Jest tutaj wyrażona fundamentalna problematyka chrześcijaństwa. Podmiot liryczny stawia pytanie o odpowiedzialność za grzech w świetle wiedzy i niewiedzy. Czy można się wyprzeć odpowiedzialności za za zło, jeżeli zostało się uprzedzonym o tym złu?

Trudność odpowiedzi na to pytanie wynika stąd, że człowiek ma w zwyczaju mądrzeć po szkodzie, dopiero wtedy zdaje się rozumieć, że zło jest złem. I właśnie dlatego pomimo uprzedzenia nabiera się na nie, daje się zwieść. Jednak czy ten brak wiedzy z doświadczenia o skutkach zła zwalnia z odpowiedzialności za zło? Wszak jest to wyrazem nieposłuszeństwa wobec Boga. Matka Boża jako wolna od grzechu pierworodnego nie testowała Boga, nie sprawdzała, czy ten ma rację, czy nie, ona mu w ciemno zaufała. Grzech pierworodny właśnie na tym polegał, że pierwsi ludzie nie uwierzyli Bogu.

Dzisiaj dominuje podejście, że wszystkiego trzeba doświadczyć na własną rękę, badać, testować, że wtedy dopiero człowiek ma szansę dojrzeć do dobra. Do religii zaimplementowano podejście naukowe. Maryja Panna zadaje kłam temu podejściu. Jest dobra nie będąc ani żadną boginią, ani nawróconą córką marnotrawną, tylko niepokalanym człowiekiem. Nie ma żadnego przymusu ulegania złu z powodu niepełnej wiedzy, a tym samym brak pełnej wiedzy nie zwalnia z odpowiedzialności za zło.

Mało tego, z jakiego drzewa Bóg zakazał Adamowi i Ewie zrywać owoc? Właśnie z drzewa poznania dobra i zła. Podejście eksperymentatorskie typu "spróbujmy i ocenimy czy to było dobre czy złe" jest z definicji satanistyczne. Ta chęć poznania dobra i zła to nic innego jak dążenie do przekonania się o tym na własnej skórze zamiast wskutek zawierzenia Bogu. I to skutki tego grzechu nosimy na barkach. A współczesny świat z tego grzechu pierwszych rodziców uczynił pomysł na życie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5914
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:12, 18 Lis 2023    Temat postu: Re: Wąż mnie zwiódł - wiedza a odpowiedzialność za grzech

towarzyski.pelikan napisał:

Mało tego, z jakiego drzewa Bóg zakazał Adamowi i Ewie zrywać owoc? Właśnie z drzewa poznania dobra i zła. Podejście eksperymentatorskie typu "spróbujmy i ocenimy czy to było dobre czy złe" jest z definicji satanistyczne. Ta chęć poznania dobra i zła to nic innego jak dążenie do przekonania się o tym na własnej skórze zamiast wskutek zawierzenia Bogu. I to skutki tego grzechu nosimy na barkach. A współczesny świat z tego grzechu pierwszych rodziców uczynił pomysł na życie.

Manichejczycy i gnostyy twierdzili że grzech pierworodny był grzechem seksualnym wynalezionym przez pierwszych bezpłciowych rodzićów. Nic bardziej mylnego, byli małżeństwem, możliwości doskonale i nie była to dla nich żadna pokusa.
Można powiedzieć że szatan wykorzystał ich dobre pragnienia wykoślawiając je, Adam i Ewa byli zachwyceni Bogiem, szatan wykorzystał ich chęć bycia podobnym jeszcze bardziej do Boga, wprowadzając kroczek po kroczku obraz złośliwego Boga, którego trzeba się bać.


Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Sob 20:12, 18 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 10 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:57, 18 Lis 2023    Temat postu: Re: Wąż mnie zwiódł - wiedza a odpowiedzialność za grzech

Andy72 napisał:

Można powiedzieć że szatan wykorzystał ich dobre pragnienia wykoślawiając je, Adam i Ewa byli zachwyceni Bogiem, szatan wykorzystał ich chęć bycia podobnym jeszcze bardziej do Boga, wprowadzając kroczek po kroczku obraz złośliwego Boga, którego trzeba się bać.

Az tego płynie morał: stać się podobnym Bogu można tylko będąc Mu posłusznym, a nie wystawiając Go na próbę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5914
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:14, 18 Lis 2023    Temat postu:

Święty Tomasz

( o szatanie)
Jego więc pragnienie upodobnienia się do Boga
polegało na tym, że 1. jako celu ostatecznego pragnął tego szczęścia, do którego
mógł dojść siłą własnej natury, odwracając swoje pragnienie od szczęścia
nadprzyrodzonego, które otrzymuje się z łaski Bożej. A jeśli 2. jako celu
ostatecznego pragnął tego upodobnienia się do Boga, jakie bywa dawane z
łaski, to chciał to chciał go mieć siłą własnej natury, nie zaś za Bożą pomocą –
według zarządzenia Bożego (...). Oba te mniemania wychodzą na jedno: według
obu szatan pragnął zdobyć ostateczną szczęśliwość własnymi siłami – a to
przysługuje wyłącznie Bogu. Ponieważ zaś to, co istnieje samo przez się, jest
początkiem i przyczyną tego, co istnieje dzięki czemuś innemu, dlatego w
następstwie 3. szatan pragnął mieć jakąś władzę nad innymi: i w tym również
chciał występnie upodobnić się do Boga” (Sth, 63, 3)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5914
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:16, 18 Lis 2023    Temat postu:

dalej

Szatan pragnie: „wyższości, uniezależnienia, władzy; zarazem uzależnienia
innych od siebie i panowania nad innymi. Jest zasadnicza różnica: Bóg jest
niezależny i ma zwierzchność z tytułu własnego: bo istnieje sam przez się;
szatan chce to mieć przez uzurpowanie. Bóg udziela się, uszczęśliwia, obdarza
wolnością; szatan wprost przeciwnie: chce by mu się inni udzielali, służyli, byli
niewolnikami nieszczęśliwymi, jak on sam jest nieszczęśliwy; jego żądza władzy
jest dla samej władzy i panowania” (Sth, t.5, s.107)

Czyli karykatura Boga-tyrana jak nic przypomina szatana. Gdy ma się w głowie taka karykaturę, to potem nic dziwnego że odrzuca sie takiego "boga" bo to szatan.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:26, 18 Lis 2023    Temat postu: Re: Wąż mnie zwiódł - wiedza a odpowiedzialność za grzech

towarzyski.pelikan napisał:
Andy72 napisał:

Można powiedzieć że szatan wykorzystał ich dobre pragnienia wykoślawiając je, Adam i Ewa byli zachwyceni Bogiem, szatan wykorzystał ich chęć bycia podobnym jeszcze bardziej do Boga, wprowadzając kroczek po kroczku obraz złośliwego Boga, którego trzeba się bać.

Az tego płynie morał: stać się podobnym Bogu można tylko będąc Mu posłusznym, a nie wystawiając Go na próbę.

Z posłuszeństwem Bogu jest jedna drobna cienkość: trzeba wyłonić, co jest Jego wolą!
Inaczej rzecz ujmując, należałoby jakoś ZROZUMIEĆ samą boską intencję, DOPASOWUJĄC JĄ DO INDYWIDUALNEJ SYTUACJI, w jakiej rozpoznajemy ostatecznie, co tą wolą miałoby być.
Ludziska nad tym problemem łamią sobie zębiska od tysiącleci - tworzą się bardzo różne, często głoszące dokładnie przeciwne tezy stronnictwa, które utrzymują, iż wolą Boga jest postępowanie takie, a nie inne.
W związku z tym problemem ukształtowały się dwie główne drogi wyjaśniania tej kwestii, co tą wolą bożą jest.
Droga, która akcentuje KONIECZNOŚĆ CZUJNOŚCI W BADANIU SPRAWY, a z nią OTWARTOŚCI, badania wielu aspektów, szukania ścieżek rozumowania nieraz mocno zaawansowanych, nieraz też sprzecznych z dotychczas przyjętymi metodami. To jest też droga, która akcentuje rozwój osobowy, jako niezbywalny warunek tych dociekań, bo tylko świadomy siebie, sprawczy, doświadczony w braniu się za bary z wieloma problemami człowiek ma szansę rozstrzygać jako tako sensownie ów problem, co wolą Boga w danej sprawie jest.
Droga, która akcentuje WARTOŚĆ TEGO, CO WCZEŚNIEJ STOSOWANO, DROGA KONSERWATYWNA, ZACHOWAWCZA, która przedkłada w jakiś sposób to bezpieczeństwo oparcia się o metody i reguły jakoś wcześniej sprawdzone, nadzorowane przez autorytety, raczej zniechęcająca do poszukiwań na własną rękę.
Te dwie drogi są wzajemnie przeciwstawne, a chyba warto zauważyć, że da się przedstawić dość przekonujące argumenty za każdą z nich. A jest tu jeszcze też kwestia JAK SILNE (może skrajnie) ma być zaangażowanie jednostek w stronę taką droga wyznaczoną? Czy chodzi o "jakąś tam ostrożność" w poszukiwaniach własnych (łagodna opcja konserwatywna), czy wręcz zaniechanie wszystkiego, co możliwe, co z własnego rozumu pochodzi, a skupienie się na ślepym posłuszeństwie autorytetom; bądź też z drugiej strony jakąś absurdalną libertyńską drogę "osobistej wolności na maksa", w ramach której już nic się nie liczy poza tym, co w główkach w danej chwili zaszemrało.
Obie skrajności wyglądają na dość mało rozsądne, ale nawet jeśli uznamy, że jednak najwięcej sensu jest gdzieś w pobliżu środka tej skali od samodzielnej wolności próbowania do konserwatyzmu i ślepego posłuszeństwa, to też problemem będzie każdorazowo ustalenie, JAK W DANEJ SYTUACJI mielibyśmy rzeczy rozstrzygać.

W kontekście zaś samego posłuszeństwa autorytetom i odpowiedzialności, powstaje niebanalny problem: czy ślepe posłuszeństwo od odpowiedzialności zwalnia?...
Hitlerowscy zbrodniarze tłumaczyli się "ja tylko wykonywałem rozkazy". Takie tłumaczenie jednak nie zadowoliło sędziów w Norymberdze. Czy sędzia człowieczego życia posłuszeństwo posunięte aż do skrajnej ślepoty, potraktuje
- jako coś usprawiedliwiającego
- a może właśnie jako obciążającego?... (bo może ze strony Boga pojawić się sformułowanie typu: dałem ci oczy do patrzenia, uszy do słuchania, rozum do rozważań, dałem ci tyle talentów, a ty wszystkie zakopałeś, bo się bałeś odpowiedzialności?... - To idź teraz sługo bezużyteczny tam, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 10 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 21:57, 18 Lis 2023    Temat postu:

Andy72 napisał:
Święty Tomasz

( o szatanie)
Jego więc pragnienie upodobnienia się do Boga
polegało na tym, że 1. jako celu ostatecznego pragnął tego szczęścia, do którego
mógł dojść siłą własnej natury, odwracając swoje pragnienie od szczęścia
nadprzyrodzonego, które otrzymuje się z łaski Bożej. A jeśli 2. jako celu
ostatecznego pragnął tego upodobnienia się do Boga, jakie bywa dawane z
łaski, to chciał to chciał go mieć siłą własnej natury, nie zaś za Bożą pomocą –
według zarządzenia Bożego (...). Oba te mniemania wychodzą na jedno: według
obu szatan pragnął zdobyć ostateczną szczęśliwość własnymi siłami – a to
przysługuje wyłącznie Bogu. Ponieważ zaś to, co istnieje samo przez się, jest
początkiem i przyczyną tego, co istnieje dzięki czemuś innemu, dlatego w
następstwie 3. szatan pragnął mieć jakąś władzę nad innymi: i w tym również
chciał występnie upodobnić się do Boga” (Sth, 63, 3)


Andy72 napisał:
dalej

Szatan pragnie: „wyższości, uniezależnienia, władzy; zarazem uzależnienia
innych od siebie i panowania nad innymi. Jest zasadnicza różnica: Bóg jest
niezależny i ma zwierzchność z tytułu własnego: bo istnieje sam przez się;
szatan chce to mieć przez uzurpowanie. Bóg udziela się, uszczęśliwia, obdarza
wolnością; szatan wprost przeciwnie: chce by mu się inni udzielali, służyli, byli
niewolnikami nieszczęśliwymi, jak on sam jest nieszczęśliwy; jego żądza władzy
jest dla samej władzy i panowania” (Sth, t.5, s.107)

Czyli karykatura Boga-tyrana jak nic przypomina szatana. Gdy ma się w głowie taka karykaturę, to potem nic dziwnego że odrzuca sie takiego "boga" bo to szatan.

Dzięki za te cytaty! Dowód, że warto wrócić do św. Tomasza.

Szatan spryciula z Boga zrobił szatana, a z siebie Boga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 10 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:07, 18 Lis 2023    Temat postu: Re: Wąż mnie zwiódł - wiedza a odpowiedzialność za grzech

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Andy72 napisał:

Można powiedzieć że szatan wykorzystał ich dobre pragnienia wykoślawiając je, Adam i Ewa byli zachwyceni Bogiem, szatan wykorzystał ich chęć bycia podobnym jeszcze bardziej do Boga, wprowadzając kroczek po kroczku obraz złośliwego Boga, którego trzeba się bać.

Az tego płynie morał: stać się podobnym Bogu można tylko będąc Mu posłusznym, a nie wystawiając Go na próbę.

Z posłuszeństwem Bogu jest jedna drobna cienkość: trzeba wyłonić, co jest Jego wolą!
Inaczej rzecz ujmując, należałoby jakoś ZROZUMIEĆ samą boską intencję, DOPASOWUJĄC JĄ DO INDYWIDUALNEJ SYTUACJI, w jakiej rozpoznajemy ostatecznie, co tą wolą miałoby być.
Ludziska nad tym problemem łamią sobie zębiska od tysiącleci - tworzą się bardzo różne, często głoszące dokładnie przeciwne tezy stronnictwa, które utrzymują, iż wolą Boga jest postępowanie takie, a nie inne.
W związku z tym problemem ukształtowały się dwie główne drogi wyjaśniania tej kwestii, co tą wolą bożą jest.
Droga, która akcentuje KONIECZNOŚĆ CZUJNOŚCI W BADANIU SPRAWY, a z nią OTWARTOŚCI, badania wielu aspektów, szukania ścieżek rozumowania nieraz mocno zaawansowanych, nieraz też sprzecznych z dotychczas przyjętymi metodami. To jest też droga, która akcentuje rozwój osobowy, jako niezbywalny warunek tych dociekań, bo tylko świadomy siebie, sprawczy, doświadczony w braniu się za bary z wieloma problemami człowiek ma szansę rozstrzygać jako tako sensownie ów problem, co wolą Boga w danej sprawie jest.
Droga, która akcentuje WARTOŚĆ TEGO, CO WCZEŚNIEJ STOSOWANO, DROGA KONSERWATYWNA, ZACHOWAWCZA, która przedkłada w jakiś sposób to bezpieczeństwo oparcia się o metody i reguły jakoś wcześniej sprawdzone, nadzorowane przez autorytety, raczej zniechęcająca do poszukiwań na własną rękę.
Te dwie drogi są wzajemnie przeciwstawne, a chyba warto zauważyć, że da się przedstawić dość przekonujące argumenty za każdą z nich. A jest tu jeszcze też kwestia JAK SILNE (może skrajnie) ma być zaangażowanie jednostek w stronę taką droga wyznaczoną? Czy chodzi o "jakąś tam ostrożność" w poszukiwaniach własnych (łagodna opcja konserwatywna), czy wręcz zaniechanie wszystkiego, co możliwe, co z własnego rozumu pochodzi, a skupienie się na ślepym posłuszeństwie autorytetom; bądź też z drugiej strony jakąś absurdalną libertyńską drogę "osobistej wolności na maksa", w ramach której już nic się nie liczy poza tym, co w główkach w danej chwili zaszemrało.
Obie skrajności wyglądają na dość mało rozsądne, ale nawet jeśli uznamy, że jednak najwięcej sensu jest gdzieś w pobliżu środka tej skali od samodzielnej wolności próbowania do konserwatyzmu i ślepego posłuszeństwa, to też problemem będzie każdorazowo ustalenie, JAK W DANEJ SYTUACJI mielibyśmy rzeczy rozstrzygać.

W kontekście zaś samego posłuszeństwa autorytetom i odpowiedzialności, powstaje niebanalny problem: czy ślepe posłuszeństwo od odpowiedzialności zwalnia?...
Hitlerowscy zbrodniarze tłumaczyli się "ja tylko wykonywałem rozkazy". Takie tłumaczenie jednak nie zadowoliło sędziów w Norymberdze. Czy sędzia człowieczego życia posłuszeństwo posunięte aż do skrajnej ślepoty, potraktuje
- jako coś usprawiedliwiającego
- a może właśnie jako obciążającego?... (bo może ze strony Boga pojawić się sformułowanie typu: dałem ci oczy do patrzenia, uszy do słuchania, rozum do rozważań, dałem ci tyle talentów, a ty wszystkie zakopałeś, bo się bałeś odpowiedzialności?... - To idź teraz sługo bezużyteczny tam, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów).

Adam i Ewa mieli ten przywilej, że wiedzieli co jest wolą Boga, bo sam Bóg im swoją wolę osobiście przekazał, a i tak jej nie posłuchali. Dla nas Bóg jest "ukryty", ale zostawił Objawienie i założył Kościół przez który wyraża swoją wolę.

I teraz napiszę coś kontrowersyjnego. Skoro Adam i Ewa będąc tak blisko Boga właśnie dali się skusić diabłu, bo zapragnęli być jak Bóg, podobnie jak i sam szatan oglądający Boga twarzą w twarz całkowicie się od niego odwrócił, to czy nie jest błogosławieństwem dla człowieka, że Bóg jest dla niego bardziej ukryty, widziany z daleka? Czy to nie jest tak, że to zapobiega temu, żeby nam palma odbiła? Mamy Kościół, ale Kościół nie może się równać Bogu. Kościół to brama do Boga, pośrednik. Kontakt z Bogiem zapośredniczony przez Kościół chroni nas przed pychą udzielającą się tak szatanowi jak i naszym pierwotnym rodzicom.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5914
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:15, 18 Lis 2023    Temat postu:

Podobno po śmierci wola się utwierdza w dobru lub złu. Może właśnie dlatego że widzimy Boga jaki jest, widzimy Prawdę i wtedy dokonujemy wyboru całym sobą. Ważne jest by być w momencie śmeirci bez grzechu cięzkiego, bo wtedy Bóg jawi się nam jako sędzia naszej grzeszności i całym sobą Go nienawidzimy. Na ziemi możemy błądzić, możemy do ostatniej sekundy sie nawrócić, ale już po tamtej stronie jest za późno bo za dużo wiemy.
Według Wuja, jak rozumiem , nie ma wcale widzenia Boga jak jest, tylko zobaczenie tak jak Apostołowie widzieli Chrystusa, czyli jakby po śmierci kontynuacja życia, Gdzie zawsze jeszcze można się nawrócić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31336
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:24, 18 Lis 2023    Temat postu: Re: Wąż mnie zwiódł - wiedza a odpowiedzialność za grzech

towarzyski.pelikan napisał:
I teraz napiszę coś kontrowersyjnego. Skoro Adam i Ewa będąc tak blisko Boga właśnie dali się skusić diabłu, bo zapragnęli być jak Bóg, podobnie jak i sam szatan oglądający Boga twarzą w twarz całkowicie się od niego odwrócił, to czy nie jest błogosławieństwem dla człowieka, że Bóg jest dla niego bardziej ukryty, widziany z daleka? Czy to nie jest tak, że to zapobiega temu, żeby nam palma odbiła? Mamy Kościół, ale Kościół nie może się równać Bogu. Kościół to brama do Boga, pośrednik. Kontakt z Bogiem zapośredniczony przez Kościół chroni nas przed pychą udzielającą się tak szatanowi jak i naszym pierwotnym rodzicom.

Moźe i Kościół w jakiejś formie przed JEDNYM KONKRETNYM RODZAJEM pychy wiernych (nieco) chronić. Byłaby to pycha jak w stwierdzeniu: nie muszę się oglądać na innych ludzi, sam wyłącznie ze wszystkim sobie poradzę.
Czy jednak chroni człowieka przed pychą tak ogólnie?...
Czy chroni przed pychą tych, którzy czując się przedstawicielami tak wyróżnionej instytucji, otoczeni szczególnym szacunkiem ludzi, będą ogłaszali różne rzeczy, które dla wielu prostych wiernych staną się jak głos wyroczni, a może nawet jak głos od samego Boga?...
Czy ochroni przed pychą tych, którzy mając poparcie autorytetów religijnych, z tytułu samego faktu przynależności do takiej poważanej instytucji, będą mieli skłonność do potępiania tych, którzy do owej instytucji nie należą?...

No jest jeszcze inne pytanie, już nie tyle związane z grzechem pychy, a bardziej z odpowiedzialnością: czy uznawszy, iż akceptując z pominięciem wielu zwykle pojawiających się wątpliwości, głos kościelnych autorytetów w tej postaci, jaką dana osoba uznała za najbardziej właściwą, nie pojawi się problem z brakiem czujności w rozpoznawaniu, rozumowaniach?... Bo ja u wielu ludzi ten problem braku czujności obserwuję - ludziska dość często są przekonani, że jak robią coś z intencją religijną i kościelną, to jakby to ich zwalniało z przyglądania się dokładniej, czy nie robią komuś krzywdy, czy nie depczą ważnych wartości. Tymczasem każda sytuacja niesie jakieś własne wyzwania, które trzeba rozpoznać z największą czujnością, na jaką jesteśmy w stanie się zdobyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 10 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 22:32, 18 Lis 2023    Temat postu: Re: Wąż mnie zwiódł - wiedza a odpowiedzialność za grzech

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
I teraz napiszę coś kontrowersyjnego. Skoro Adam i Ewa będąc tak blisko Boga właśnie dali się skusić diabłu, bo zapragnęli być jak Bóg, podobnie jak i sam szatan oglądający Boga twarzą w twarz całkowicie się od niego odwrócił, to czy nie jest błogosławieństwem dla człowieka, że Bóg jest dla niego bardziej ukryty, widziany z daleka? Czy to nie jest tak, że to zapobiega temu, żeby nam palma odbiła? Mamy Kościół, ale Kościół nie może się równać Bogu. Kościół to brama do Boga, pośrednik. Kontakt z Bogiem zapośredniczony przez Kościół chroni nas przed pychą udzielającą się tak szatanowi jak i naszym pierwotnym rodzicom.

Moźe i Kościół w jakiejś formie przed JEDNYM KONKRETNYM RODZAJEM pychy wiernych (nieco) chronić. Byłaby to pycha jak w stwierdzeniu: nie muszę się oglądać na innych ludzi, sam wyłącznie ze wszystkim sobie poradzę.
Czy jednak chroni człowieka przed pychą tak ogólnie?...
Czy chroni przed pychą tych, którzy czując się przedstawicielami tak wyróżnionej instytucji, otoczeni szczególnym szacunkiem ludzi, będą ogłaszali różne rzeczy, które dla wielu prostych wiernych staną się jak głos wyroczni, a może nawet jak głos od samego Boga?...
Czy ochroni przed pychą tych, którzy mając poparcie autorytetów religijnych, z tytułu samego faktu przynależności do takiej poważanej instytucji, będą mieli skłonność do potępiania tych, którzy do owej instytucji nie należą?...

No jest jeszcze inne pytanie, już nie tyle związane z grzechem pychy, a bardziej z odpowiedzialnością: czy uznawszy, iż akceptując z pominięciem wielu zwykle pojawiających się wątpliwości, głos kościelnych autorytetów w tej postaci, jaką dana osoba uznała za najbardziej właściwą, nie pojawi się problem z brakiem czujności w rozpoznawaniu, rozumowaniach?... Bo ja u wielu ludzi ten problem braku czujności obserwuję - ludziska dość często są przekonani, że jak robią coś z intencją religijną i kościelną, to jakby to ich zwalniało z przyglądania się dokładniej, czy nie robią komuś krzywdy, czy nie depczą ważnych wartości. Tymczasem każda sytuacja niesie jakieś własne wyzwania, które trzeba rozpoznać z największą czujnością, na jaką jesteśmy w stanie się zdobyć.

Kościół jest wspólnotą, więc i o to chodzi, żeby się nawzajem pilnować i upominać. To właśnie dzięki dobrze rozumianemu Kościołowi czujność łatwiej zachować. Natomiast masz rację, że niejeden wierny zapomina o istocie Kościoła i wtedy można powiedzieć, że dopuszcza się bałwochwalstwa, czyniąc z Kościoła bożka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin