 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3092
Przeczytał: 121 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:38, 22 Maj 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Moje rozumienie boskiej sprawiedliwości jest prawie że dokładnie przeciwne. Co prawda też istotnie różni się ono od ludzkiego (o tym ludzkim pisałem w innymi miejscu, ale tutaj tylko zasygnalizuję główny jej aspekt - brak świadomości pełni uwarunkowań, faktów, czyli że ludzka sprawiedliwość jest zawsze domniemaniem osądu, bazującym na przybliżonym rozumieniu, a nie logicznie ścisłym osądzeniem), ale tutaj boski charakter owej idei sprawiedliwości jest z kolei powiązany z miłością i pragnieniem zbawienia, co dalej przekłada się na to, że Bóg czyni wszystko, co tylko jest (logicznie) możliwe, aby właśnie tę karę wobec winowajcy oddalić! Tu zatem kara nie tylko nie jest obligatoryjna, ale cały sens "boskości" sądu będzie polegał na tym, aby jakoś złamać ostrze potępiające osądu ludzkich czynów. Jak je złamać? - Po pierwsze UWZGLĘDNIENIEM WSZYSTKICH UWARUNKOWAŃ, po drugie UWZGLĘDNIENIEM ASPEKTU INTENCJI (przynajmniej tam, gdzie to się da pozytywnie uwzględnić), po trzecie PRZEBACZENIEM ZE STRONY POSZKODOWANYCH (Bóg oczekuje, że skrzywdzeni ostatecznie przebaczą swoim krzywdzicielom), a w chrześcijańskim ściśle nurcie na koniec mamy jeszcze UWZGLĘDNIENIE ZBAWCZEJ INTENCJI CIERPIĄCEGO NA KRZYŻU JEZUSA. |
Nie rozumiem za bardzo jednej rzeczy, jak czytam twoje rozważania o sądzie i miłości Boga. Bóg chce, jak to tylko sensownie możliwe "złamać ostrze potępiające osądu ludzkich czynów".
To po co Bóg przymusza człowieka do tego, aby się osądził?
Dla mnie ta sytuacja wygląda tak:
1. Bóg stawia duszę/świadomość w sytuacji, w której dusza ma stanąć w prawdzie na temat swojego życia. Ma się osądzić.
2. Bóg chce uratować duszę od tego osądzania, bo ta może nie być wstanie znieść prawdy na swój temat.
Czy to nie jest trochę sprzeczne?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35271
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 8:39, 22 Maj 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Nie rozumiem za bardzo jednej rzeczy, jak czytam twoje rozważania o sądzie i miłości Boga. Bóg chce, jak to tylko sensownie możliwe "złamać ostrze potępiające osądu ludzkich czynów".
To po co Bóg przymusza człowieka do tego, aby się osądził?
Dla mnie ta sytuacja wygląda tak:
1. Bóg stawia duszę/świadomość w sytuacji, w której dusza ma stanąć w prawdzie na temat swojego życia. Ma się osądzić.
2. Bóg chce uratować duszę od tego osądzania, bo ta może nie być wstanie znieść prawdy na swój temat.
Czy to nie jest trochę sprzeczne? |
Dobrze, że zadałeś to pytanie. Bo faktycznie mamy tu niedopowiedzenie w kwestii sądu.
Po mojemu rzecz wygląda następująco:
To nie tyle Bóg "zmusza" człowieka do sądu (przynajmniej nie w zwykłym rozumieniu zmuszania), co człowiek SAM CHCE ustalić, KIM JEST. Bóg co najwyżej organizuje warunki tego osądzenia siebie do postaci, w której prawda jest bezwzględnie poszanowana. Tam, gdzie prawda byłaby łamana i tak nie nikt nie ustaliłby, kim jest, więc i tak sąd nie spełniłby swojego celu.
Ja w swoim "doświadczeniu piekła" miałem właściwie tylko jeden problem - właśnie owo pytanie: kim jestem?
Pytanie o to, kim się jest, stanowi samo w sobie wołanie o uczciwy osąd osobowości.
Problem jest w tym, że takiego absolutnego kryterium, wyjaśniającego jak należy się osądzać, właściwie nie ma. Bo np. można się osądzać surowo, a można łagodnie. "Nigdzie nie jest napisane" jaki ma być ten właściwy osąd. Ale...
Jest jeden, niejako z samej logiki wynikający warunek - osąd powinien być od strony informacyjnej, od strony prawdy SPÓJNY, czyli powinien zachowywać jedność osądzania podobnych przypadków.
Przykładowo jeśli ktoś by jedno kłamstwo uznawał za dobre, a inne, bardzo podobne, praktycznie nieodróżnialne kłamstwo uznawał za coś złego, to taki osąd staje się bezużyteczny, bo on nie informuje o wartości postawy człowieka.
Dlatego to w Biblii mamy takie sformułowania jak:
(24) I mówił im: Uważajcie na to, czego słuchacie. Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą wam i jeszcze wam dołożą. (Ewangelia Marka 4:24)
(37) Bo na podstawie słów twoich będziesz uniewinniony i na podstawie słów twoich będziesz potępiony. (Ewangelia Mateusza 12:37)
W pewnym sensie sami jesteśmy miarą, ale jeśli ktoś nie jest w zakresie spójny, ten traci miarę. A jeśli ktoś traci miarę, ktorą jest on sam, to tak jakby tracił siebie, bo staje się nieokreślony. To my jesteśmy ową miarą, to nasza zdolność do zachowania spójności rozumienia stanowi o tym, kim jesteśmy, albo wręcz... czy w ogóle jesteśmy (jako istota spójna, określona).
Bóg wcale nie chce abyśmy byli osądzeni surowo. Wyraża to np. ta przypowieść z Ew. Łukasza 16:
(1) Powiedział też do uczniów: Pewien bogaty człowiek miał rządcę, którego oskarżono przed nim, że trwoni jego majątek. (2) Przywołał go do siebie i rzekł mu: Cóż to słyszę o tobie? Zdaj sprawę z twego zarządu, bo już nie będziesz mógł być rządcą. (3) Na to rządca rzekł sam do siebie: Co ja pocznę, skoro mój pan pozbawia mię zarządu? Kopać nie mogę, żebrać się wstydzę. (4) Wiem, co uczynię, żeby mię ludzie przyjęli do swoich domów, gdy będę usunięty z zarządu. (5) Przywołał więc do siebie każdego z dłużników swego pana i zapytał pierwszego: Ile jesteś winien mojemu panu? (6) Ten odpowiedział: Sto beczek oliwy. On mu rzekł: Weź swoje zobowiązanie, siadaj prędko i napisz: pięćdziesiąt. (7) Następnie pytał drugiego: A ty ile jesteś winien? Ten odrzekł: Sto korcy pszenicy. Mówi mu: Weź swoje zobowiązanie i napisz: osiemdziesiąt. (8) Pan pochwalił nieuczciwego rządcę, że roztropnie postąpił. Bo synowie tego świata roztropniejsi są w stosunkach z ludźmi podobnymi sobie niż synowie światłości. (9) Ja też wam powiadam: Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy /wszystko/ się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków. (10) Kto w drobnej rzeczy jest wierny, ten i w wielkiej będzie wierny; a kto w drobnej rzeczy jest nieuczciwy, ten i w wielkiej nieuczciwy będzie. (11) Jeśli więc w zarządzie niegodziwą mamoną nie okazaliście się wierni, prawdziwe dobro kto wam powierzy? (12) Jeśli w zarządzie cudzym dobrem nie okazaliście się wierni, kto wam da wasze? (13) żaden sługa nie może dwom panom służyć. Gdyż albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z tamtym będzie trzymał, a tym wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i mamonie.
W tej przypowieści mamy zachętę do tego, aby LUZOWAĆ SUROWOŚĆ ZOBOWIĄZAŃ, Tu nieuczciwy zarządca został... "pochwalony".
Czy luzowanie zobowiązań, łagodność osądów nie jest czasem sprzeczne z wymogiem spójności/prawdy?...
- Nie jest ale...
o ile TĄ SAMĄ MIARĄ TRAKTUJEMY SIEBIE I INNYCH.
Czyli:
- kto był łagodny i przebaczający wobec innych, ma teraz prawo do bycia potraktowanym łagodnie i z przebaczeniem.
- kto nie był łagodny, a surowy, zostanie potraktowany "taką samą miarą" - będzie musiał się rozliczyć ze wszystkich swoich życiowych postaw "do ostatniego pieniążka".
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|