Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Luzika wątek apetyczny
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 42, 43, 44 ... 53, 54, 55  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kawiarnia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:24, 04 Gru 2014    Temat postu:

krów napisał:
luzik napisał:
Atawizmy jednak nami rządzą. Wystarczy nadchodząca zima, menstruacja czy niepokój czymś spowodowany a spożywamy więcej :(.


Według mojej teorii (hipotezy) jedzenie to jest strojenie organizmu.
Jedząc dużo - dłużej stroimy swój instrument - widocznie on tego wymaga, bo jest rozstrojony.
Jedząc wiele smaków, poszukujemy dobrego tonu, który zagubiliśmy i nie możemy na niego trafić.
Jedząc mało i prosto, tylko sprawdzamy (potwierdzamy, upewniamy się) że nasz organizm dobrze gra.

Ja mam te kilka potraw, które mi wystarczają, smakują czystym smakiem i nie mam po nich sensacji żołądkowych, czuję się najlepiej. A składniki takie: mleko, grysik, płatki owsiane, mąka, chleb, masło, ser biały, jajka, smalec, kiełbasa, cukier, miód, ziemniaki, kapusta, marchewka, kalafior, jabłka, śliwki, orzechy i do picia zwykła woda.
Im bardziej wyszukana i złożona potrawa, tym bardziej jestem zniesmaczony, nienażarty, nadęty.
Nie zdziwiłbym się, gdyby mi ktoś powiedział, że żywi się tylko wódką i tytoniem.


Zgadzam się z powyższym z pominięciem jednak ostatniego zdania.
Alkohol i tytoń to używki, więc stosowanie ich jest poszukiwanie czegoś jednak.
Każde narzucenie organizmowi czegokolwiek jest gwałtem jemu zadawanym.
Czasem jednak łatwiej zadać gwałt niż się wsłuchiwać.
Czasami organizm oszukiwany przez lata nie daje jednoznacznych sygnałów, więc łatwiej zastosować ogólnie przyjętą normę. Latwiej nie znaczy lepiej.
Precz z dietami !

-----------------------------
"Gdy się różnisz od innych, nic nie ujdzie ci na sucho. Ale jeśli jesteś taki jak każdy, możesz robić wszystko, co zechcesz. Wszystko."
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:25, 04 Gru 2014    Temat postu:

;-P

Ostatnio zmieniony przez luzik dnia Czw 16:10, 04 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Krówa
Gość






PostWysłany: Czw 11:49, 04 Gru 2014    Temat postu:

luzik napisał:
krów napisał:
luzik napisał:
Atawizmy jednak nami rządzą. 


Według mojej teorii (hipotezy) jedzenie to jest strojenie organizmu. Nie zdziwiłbym się, gdyby mi ktoś powiedział, że żywi się tylko wódką i tytoniem.


Precz z dietami !

"Gdy się różnisz od innych, nic nie ujdzie ci na sucho. Ale jeśli jesteś taki jak każdy, możesz robić wszystko, co zechcesz. Wszystko."


A ja jednak pociągnę dalej moją teorię i stwierdzę, iż alkoholicy nie uzależniają się od alkoholu. Oni po prostu wierzą w alkohol, że on ich nie oszuka. Podobnie narkomani, o ile nie zażywają podróbek, a także palacze tytoniu, o ile palą czysty tytoń, bez monopolowych domieszek smakowych.

Oczywiście, wszelkie diety układane niezależnie od indywidualnego zapotrzebowania na smaki danego człowieka, nie mogą mu pomóc tylko jeszcze bardziej rozstroić. Człowiek wie dobrze na co ma smak, bo mu się po prostu to chce jeść. Ale nie powinien reagować na smaki drażniące, suplementy smaków, potrawy przyprawione wieloma dodatkami, mającymi oszukać rzeczywisty smak potrawy.

I na ostatek podam, że ja zawsze byłem oryginalny, może poniekąd dziwny, ale nigdy nie żałowałem tego, nigdy nie zdradziłem siebie samego przypodobując się na siłę tzw. "normalnym" ludziom. I nikt mi NIC nie zrobił złego; NIE MIAŁ PRAWA mi zrobić - prawo dawałem sobie sam.

Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:06, 04 Gru 2014    Temat postu:

Krówa napisał:


I na ostatek podam, że ja zawsze byłem oryginalny, może poniekąd dziwny, ale nigdy nie żałowałem tego, nigdy nie zdradziłem siebie samego przypodobując się na siłę tzw. "normalnym" ludziom. I nikt mi NIC nie zrobił złego; NIE MIAŁ PRAWA mi zrobić - prawo dawałem sobie sam.



Nikt mi nigdy (poza mną samą) nie zrobił krzywdy. Też uważam, że nikt mi krzywdy zrobić nie może. Natomiast calkiem nieźle krzywdzę siebie sama. Kiedyś za to zapłacę najwyższą cenę, ale nie będę żałować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Adam Barycki
Gość






PostWysłany: Czw 15:35, 04 Gru 2014    Temat postu:

Ja zrobiłem Pani wielką krzywdę, zepsułem Pani najpiękniejszą bańkę mydlaną.

Adam Barycki
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:09, 04 Gru 2014    Temat postu:

Panie Barycki, najpiękniejsze bańki mydlane mam głęboko ukryte przed psujami :)

Ostatnio zmieniony przez luzik dnia Czw 16:09, 04 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:49, 04 Gru 2014    Temat postu:

Podaję uniwersalny przepis na smażonego człowieka wg papuasów: mniam, mniam, amciu, chlast, chrup, amciu, mniam, sruuu! "..und du bist, was du isst!.."
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krów
Gość






PostWysłany: Pią 5:34, 05 Gru 2014    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Podaję uniwersalny przepis na smażonego człowieka wg papuasów: mniam, mniam, amciu, chlast, chrup, amciu, mniam, sruuu! "..und du bist, was du isst!.."


Ogłaszam bojkot Rokubungiego z powodów zaśmiecania forum wyrazami obcymi.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 10:20, 05 Gru 2014    Temat postu:

krów napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Podaję uniwersalny przepis na smażonego człowieka wg papuasów: mniam, mniam, amciu, chlast, chrup, amciu, mniam, sruuu! "..und du bist, was du isst!.."


Ogłaszam bojkot Rokubungiego z powodów zaśmiecania forum wyrazami obcymi.


Każdy zasmieca czym może i na zdrowie.

-----------------------------------
"Jesteśmy tym co jemy"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Krówa KOMUNIST
Gość






PostWysłany: Pią 14:45, 05 Gru 2014    Temat postu:

luzik napisał:
Każdy zasmieca czym może i na zdrowie.

-----------------------------------
"Jesteśmy tym co jemy"


Otóż ja palę śmieci. Również kasowałem wpisy, które stały się śmieciami.
Niestety, cywilizacja kultywuje śmietniska. I ty się w to wpisujesz.

A po drugie, nie jesteśmy tym co jemy. Wszystko co jemy wyrzucamy z powrotem. Jemy tylko po to aby poczuć smak. Właściwie to można powiedzieć że przerabiamy jedzenie na inny smak, na inny zapach.

Spytaj się owadów, czy są zadowolone z naszych przeróbek.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 15:47, 05 Gru 2014    Temat postu:

Krówa KOMUNIST napisał:


Otóż ja palę śmieci. Również kasowałem wpisy, które stały się śmieciami.
Niestety, cywilizacja kultywuje śmietniska. I ty się w to wpisujesz.


To co Ty nazywasz śmieciem dla innego kogoś może jakąś wartość przedstawiać.


---------------------------------
"Naj­pierw cię ig­no­rują. Po­tem śmieją się z ciebie. Później z tobą wal­czą. Później wygrywasz."


Ostatnio zmieniony przez luzik dnia Pią 15:48, 05 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Krówa KOMUNIST
Gość






PostWysłany: Pią 16:59, 05 Gru 2014    Temat postu:

luzik napisał:
Krówa KOMUNIST napisał:


Otóż ja palę śmieci. Również kasowałem wpisy, które stały się śmieciami.


To co Ty nazywasz śmieciem dla innego kogoś może jakąś wartość przedstawiać.



Jak komu pasuje, może się żywić moimi gównami, zanim je uprzątnę.
Ale to są moje gówna, z mego przerobu!
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:30, 05 Gru 2014    Temat postu:

dobranoc ...

https://www.youtube.com/watch?v=SSrH_oqnrl0
Yanni - The Storm
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 10:42, 06 Gru 2014    Temat postu:

dupa

Ostatnio zmieniony przez luzik dnia Nie 16:42, 07 Gru 2014, w całości zmieniany 21 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 12:16, 06 Gru 2014    Temat postu:

Agafio, masz jakby co









Ostatnio zmieniony przez luzik dnia Sob 12:21, 06 Gru 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 17:44, 06 Gru 2014    Temat postu:

I tak was zjem, gatunku przebrzydły! :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę



Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:49, 07 Gru 2014    Temat postu:

Cytat:
Agafio, masz jakby co


Sucze, dziękuję, ale
przeraziły mnie te małe istoty. Brrrrr...

Do lasu mi się chce, w knieje.
Żadnego stada, odpowiedzialności, cywilizacji. Tylko ja i dzicz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:22, 07 Gru 2014    Temat postu:

AGAFIA napisał:
Cytat:
Agafio, masz jakby co


Sucze, dziękuję, ale
przeraziły mnie te małe istoty. Brrrrr. .


Można się przerazić, szczególnie ilości. Jeszcze jedno idzie jakoś ogarnąć, ale trójka? ;-P

Tak sobie pomyślałam, że rajcuje mnie tylko Trojka, może być podwójna
https://www.youtube.com/watch?v=rmM-snKuUAU


Ostatnio zmieniony przez luzik dnia Nie 18:22, 07 Gru 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
AGAFIA
Usunięcie na własną prośbę



Dołączył: 20 Paź 2014
Posty: 1702
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:32, 08 Gru 2014    Temat postu:

Naści, prosto z serducha tak...
Jak dla mnie babka jest boska.
Odprowadzisz mnie do szafy? :)

https://www.youtube.com/watch?v=wO_lA6hV1Ag


Ostatnio zmieniony przez AGAFIA dnia Wto 11:25, 09 Gru 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:22, 28 Gru 2014    Temat postu:

Zbliża się 2015 a ja nie mam żadnych postanowień.
Leżąc na dziennej kanapie uświadomiłam sobie, że mam potrzeby jak niemowlę; ma być ciepło, bezpiecznie, mam mieć pełny brzuch. Koniec, żadna myśl, idea, dążenie nie zakłóca tej....nirvany?
Nie będę się więc w 2015 angażować w żadne akcje na rzecz bezbolesnej śmierci zwierząt (w Iniach żebrzącym dzieciom obcina się języki i kończyny celem zwiększenia hojności obdarowujących) czym więc jest krótkotrwała rytualna rzeź w poównaniu z męczeńskim życiem tych dzieci?
Czlowiek jest najokrutniejszym ze zwierząt i niestety ja należę do tego gatunku

-----------------------------------
"Człowik to brzmi dumnie" :mrgreen: :mrgreen: :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
KRÓW#
Gość






PostWysłany: Nie 21:13, 28 Gru 2014    Temat postu:

luzik napisał:
Zbliża się 2015 a ja nie mam żadnych postanowień.
Leżąc na dziennej kanapie uświadomiłam sobie, że mam potrzeby jak niemowlę; ma być ciepło, bezpiecznie, mam mieć pełny brzuch. Koniec, żadna myśl, idea, dążenie nie zakłóca tej....nirvany?
Nie będę się więc w 2015 angażować ...


Czyżby?
Ja naprawdę nie jestem zaangażowany - nie pracuję, nie pobieram emerytury.
Co do zachcianek, to lubię niebezpieczeństwo od czasu do czasu, lubię jeść od czasu do czasu, być głodnym trochę być lubię, samotnym też i od czasu do czasu chciałbym się spuścić.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:22, 28 Gru 2014    Temat postu:

KRÓW# napisał:

Czyżby?
Ja naprawdę nie jestem zaangażowany - nie pracuję, nie pobieram emerytury.


Uważaj, bo jeszcze trochę, to aby przeżyć będziesz musiał sobie coś odciąć.


KRÓW# napisał:
i od czasu do czasu chciałbym się spuścić.



taaaa, dobrze jest też zesrać się od czasu do czasu.


Ostatnio zmieniony przez luzik dnia Nie 22:54, 28 Gru 2014, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 9:06, 31 Lip 2015    Temat postu:

Zwierzęta są do kochania, nie do jedzenia – mówi Wojciech Eichelberger
Znani o surowej diecie21 lipca 2012Komentarze: 15
58

Hey moi Drodzy. Dzisiaj chcialam Was zaprosic na krotka ” randke” z Wojciechem Eichelbergerem.
Kim jest autor? Jednym z najbardziej znanych w Polsce psychoterapeutow, a niegdys – jedna z najwazniejszych postaci w tej linii Zen, ktora zaszczepił w Polsce Philip Kapleau. . Jest takze autorem wielu ksiazek z pogranicza psychologii, antropologii kultury i duchowosci. Warto blizej przyjrzec sie temu wspanialemu czlowiekowi



Zwierzęta są do kochania, nie do jedzenia – mówi Wojciech Eichelberger w rozmowie z Renatą Arendt-Dziurdzikowską



- Czy zwierzęta są do jedzenia?

– Zwierzęta są do kochania, nie do jedzenia.

- Przecież kochamy zwierzęta, ale to nie przeszkadza nam zabijać ich i zjadać, Jak to się dzieje, że jedzenia mięsa nie wiążemy z faktem zabijania, z cierpieniem zwierząt?

– Od dziecka jesteśmy w tej sprawie uczeni hipokryzji. Małe dzieci bardzo kochają zwierzęta. Dziecięca miłość do zwierząt jest naturalna i wszechogarniająca. Gdy byłem dzieckiem, wszystko, co żyje pies, kot, koń, ptak, motyl, robak, ryba, meduza, jaszczurka czy wąż – przedstawiało sobą jakieś zachwycające objawienie. Ku utrapieniu mamy hodowałem z bratem w domu, co się dało. Sporo czasu w dzieciństwie spędzałem na wsi. Pamiętam, jak godzinami przesiadywałem w żłobie u pewnego konia. Uwielbiałem patrzeć, jak zanurza w owies swój wielki pysk, wydmuchuje nozdrzami powietrze i powoli, cierpliwie żuje. To był ogromny pociągowy koń, spokojny i silny. Dobrze było być blisko niego. Moje dziecięce serce pełne było zachwytu i przywiązania do wielu różnych zwierząt. To z nimi przeżywałem swoje pierwsze miłości. Myślę, że niemal każdy dorosły, jeśli mu pamięć dopisuje, odnajdzie w sobie podobne wspomnienia. A mimo to, jak większość dzieci jadłem mięso. Z pewnością któregoś dnia na moim talerzu też wylądowało „mięsko” albo „kotlecik”. Dziecko nie wie przecież, skąd się wzięło „mięsko”. Nie było świadkiem zabijania tego zwierzęcia. Pyta więc rodziców, co to jest. Wtedy wyraźnie zmieszani rodzice mówią mu, że „to taki kawałeczek cielaczka albo kurczaczka, albo świnki. Dziecko jest zaskoczone, zaczyna mieć pierwsze wątpliwości, pyta zatem, co się stało z tym kurczaczkiem. Czy to znaczy, że został zabity? Wtedy słyszy, że został zabity jakiś inny kurczaczek, nie ten, którego zna i lubi. W ten właśnie sposób uczymy się hipokryzji i podwójnej moralności. Rozpoczyna się w nas proces wewnętrznego rozszczepienia na dwie niemajšce ze sobą nic wspólnego części. Jedna przeżywa w związku ze zwierzętami niestety już nieprawdziwe, egzaltowane miłosne wzruszenia, a druga zachwyca się smakiem mięsa i udaje, że nie ma nic wspólnego z zabijaniem. Już jako dzieci całujemy i przytulamy zwierzątka, jednocześnie nieświadomie uczestnicząc w ich zabijaniu.Świat naszych wyższych uczuć oddziela się całkowicie od świata kuchni i stołu. Zwierzęta, które żyją obok nas i mają swoje imiona, nazywamy przyjaciółmi. Cała anonimowa reszta jest do zabicia i zjedzenia. Zaczynamy żyć podwójnym życiem

- Rozmawiałam niedawno z wrażliwym mężczyzną, właścicielem gospodarstwa rolnego. Ma dużo zwierząt, które – jak twierdzi – bardzo kocha. Te, które zabija, sprzedaje, ponieważ nie byłby w stanie ich jeść. Dla swojej rodziny kupuje mięso w sklepie. I jeszcze jeden przykład. Kilka lat temu byłam w delegacji we Włoszech. Organizatorzy pokazywali nam, dziennikarzom ze Wschodu, nowoczesny zakład przetwórstwa mięsnego. Nigdy nie zapomnę przygnębiającego wrażenia, jakie zrobiło na nas to miejsce. Pracownicy przy taśmach z fragmentami zwierzęcych ciał byli bladzi i apatyczni, niechętnie odpowiadali na nasze pytania. Czuliśmy się jak w grobie. Przez wiele godzin po tej wizycie nie mogliśmy dojść do siebie. A jednak wieczorem na bankiecie niemal wszyscy jedliśmy szynkę parmeńską…

– Tak objawia się owo rozszczepienie, o którym mówiłem wcześniej. Gdy w okolicach trzydziestki zacząłem robić wewnętrzne i zewnętrzne porządki w swoim życiu i m.in. zdecydowałem się na wegetarianizm, bardzo pomógł mi tekst, na który natknąłem się w książce Phiiipa Kapleau „Ochraniać wszelkie życie”: „Od setek tysięcy lat z mięsa duszonego w garnku sączy się wywar żalu i nienawiści, którym tak trudno jest położyć kres. Jeśli chcesz wiedzieć, skąd biorą się na świecie nieszczęścia wojen, wsłuchaj się w rozpaczliwy krzyk dochodzšcy z rzeźni o północy”. Ktoś mógłby zapytać, jaki jest związek między jedzeniem mięsa a wojną. Myślę, że bardzo wyraźny. Po to, by móc brać udział w szaleństwie wojny i zabijać ludzi, najpierw musimy się wewnętrznie rozszczepić. Tak jak dzielimy zwierzęta na te do kochania i te do zabijania, tak samo musimy podzielić ludzi na tych, których kochamy, i na tych znienawidzonych, których można, a nawet trzeba zabić. Wojna jest tragicznym wyrazem ludzkiego rozszczepienia, którego prototypem może być nasze dziecięce doświadczenie z kurczaczkiem do głaskania i kurczaczkiem do jedzenia

- Chcesz powiedzieć, że jedząc zwierzęta, włączamy się w obieg zabijania, przykładamy rękę do wojen?

-Na ogół nieświadomie, ale tak. Świat jest całością, w której każde zdarzenie nieuchronnie pociąga za sobą następne. A my, ludzie pozostajemy w nieustannym stanie wojny ze światem przyrody. W bezlitosny, bezwzględny sposób, na skalę przemysłową eksterminujemy niewyobrażalne ilości zwierząt, fundując im swoiste obozy koncentracyjne i komory śmierci.

- Gdyby ściany rzeźni były ze szkła, nikt nie jadłby mięsa – powtarza Paul McCartney. Relacje tych, którzy widzieli, jak zabijane są zwierzęta, to horror. „Widziałam świnie niezdolne do chodzenia i stania na własnych nogach, zaciągane siłą do rzeźni; okaleczone zwierzęta, które wlokły za sobš własne wnętrzności” – pisze w książce „Milcząca Arka” Juliet Gellatley, angielska działaczka wegetariańska. Zdarza się, że żywe zwierzęta są obdzierane ze skóry…

-Niestety, to straszliwe cierpienie zwierząt staje się integralnym składnikiem kawałka mięsa lądującym na naszym talerzu. Mięso zwierząt rzeźnych zawiera w sobie nie tylko ogromną ilość adrenaliny, ale także innych toksycznych substancji związanych z ogromnym stresem, jaki przeżywają one na etapie hodowli, w transporcie i w ubojni, jak to się teraz elegancko mówi. Zawiera też środki chemiczne, którymi karmione są zwierzęta, takie jak powodujące szybszy przyrost masy anaboliki i antybiotyki stosowane profilaktycznie przeciw epidemiom zwierzęcym

-Jak to na nas wpływa? Stajemy się bardziej agresywni?

-To też, ale przede wszystkim mniej zdrowi. Gdy 30 lat temu przestałem jeść mięso, poczułem wyraźną zmianę. Stałem się bardziej wrażliwy, cierpliwy, rozumiejący. Nie bez powodu wszystkie tradycje religijne ustosunkowują się jakoś do sprawy mięsa i we wszystkich pojawia się wyraźna sugestia, że niejedzenie mięsa może być pomocne w realizowaniu naszych religijnych, duchowych aspiracji. Także chrześcijaństwo postuluje, żeby przynajmniej raz w tygodniu wyrzekać się mięsa. Po co ten post? Bynajmniej nie po to, aby jak wielu sądzi umartwiać się, lecz po to, aby o siebie zadbać i oczyścić nieco ciało i umysł. Buddyzm idzie dalej i postuluje niezabijanie wszędzie tam, gdzie człowiek może się bez zabijania wyżywić. W hatha-jodze nie sposób przejść bardziej wymagających assanów gdy umysł zatruty jest agresją, a ciało zakwaszone mięsem



- Ale mięso daje poczucie bezpieczeństwa, sytości, ponieważ długo leży w żołądku.

-Przede wszystkim daje iluzoryczne poczucie mocy, siły, panowania nad innymi, bycia kimś szczególnym. Na prymitywnym, atawistycznym poziomie karmi ludzką arogancję, iluzję bycia panami tego świata, którym wolno wszystko zabijać i zjadać

- A co z naszym chrześcijańskim przesłaniem: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”? Na autorytet Pisma świętego powołuje się wielu z nas, przekonanych, że zwierzęta są jednak do jedzenia.

-To ulubione, ogólnoplanetarne alibi dla ludzkiego rozszczepionego i zaniepokojonego sumienia. Myślę, że są dwa sposoby rozumienia tego, co znaczy czynić sobie coś lub kogoś poddanym. Pierwszy najbardziej powszechny – charakteryzuje się wspomnianą arogancją pana czyniącego z ziemi i ze wszystkiego, co ona rodzi, niewolnika i poprawiającego sobie w ten sposób kiepskie w istocie samopoczucie. Bo im mniej mamy szacunku dla siebie, tym bardziej pragniemy zdominować innych, tym bardziej potrzebujemy ofiar i poddanych. Źródłem arogancji zawsze jest strach, nieczyste sumienie i utrata szacunku do siebie samego. Ale jest też inne rozumienie słów „czynić sobie poddaną”, które wiąże się z odpowiedzialnością i miłością. Jako ludzie obdarzeni jesteśmy inteligencją i samoświadomością. Mamy możliwość uświadamiania sobie własnych wyborów, a także trudnych pytań dotyczących sensu istnienia. Dzięki temu w znacznej mierze losy ziemi, losy przyrody zależą od nas. Mamy władzę. Ale z władzą nieodzownie wiąże się odpowiedzialność. Jeżeli nie przestaniemy schlebiać naszym słabościom i przyzwyczajeniom, naszej chciwości i arogancji, zaszkodzimy światu, za który jesteśmy odpowiedzialni. Zaszkodzimy również sobie, bowiem jesteśmy nieodrodnymi dziećmi tej ziemi i bez niej nie przeżyjemy ani chwili. Tymczasem gigantyczna produkcja mięsa wpływa fatalnie na środowisko. Ogromne połacie lasów tropikalnych zamieniamy w pastwiska. Nie mamy już prawie czym oddychać, ale okazuje się, że potrzeba mięsa jest dla nas ważniejsza niż powietrze. Odchody zwierząt hodowlanych zatruwają wody gruntowe i wydzielają ogromne ilości metanu przyczyniają się do powiększania dziury ozonowej, co sprawia, że dobroczynne dotychczas słońce staje się coraz bardziej niebezpieczne. Udowodniono także, że choroby cywilizacyjne zwišzane są m.in. ze zbyt dużą ilością mięsa w naszej diecie. Takie są niektóre tylko konsekwencje czynienia sobie ziemi poddaną w sposób arogancki i nieodpowiedzialny.

Punktem wyjścia dla budowania zasadniczo innej relacji pomiędzy ludźmi i ziemią może być uświadomienie sobie tego, że „czynienie sobie kogoś lub czegoś poddanym” w istocie wiąże się z miłością. Może najbardziej z miłościšą rodzica do dziecka, które jest mu „poddane”, a więc zależne od niego w ogromnym stopniu, z czym wiąże się ogromna rodzicielska odpowiedzialność za dziecko. Tak czy owak poddać się, oddać, podzielić sobą, zaufać w pełni drugiej osobie możemy tylko wtedy, gdy jesteśmy z nią w prawdziwej relacji miłosnej, opartej na zaufaniu, szacunku, wzajemnej trosce o siebie i odpowiedzialności. W takim związku nie ma miejsca na zabijanieeksploatację, zniewolenie i wymuszanie ofiar. Tak właśnie powinna wyglądać nasza relacja z ziemią, przyrodą. Czas najwyższy więc, abyśmy na nowo odpowiedzieli sobie na pytanie, co to znaczy „czynić sobie ziemię poddaną” i jak to powinniśmy robić. Byłoby to dla nas łatwiejsze, gdyby okazało się, że ktoś kiedyś pomylił się w tłumaczeniu i że tak naprawdę mamy sobie czynić ziemię oddaną, a nie poddaną.

- Gdybyśmy nie zabijali, nie bylibyśmy w stanie przeżyć twierdzą ci, którzy jedzą zwierzęta. W końcu rośliny też czują.

-To kolejne fałszywe alibi tych z nas, którzy są przywiązani do mięsa. Nie wykluczam, że rośliny czują, ale na pewno znacznie mniej niż zwierzęta. Wystarczy spojrzeć zwierzęciu w oczy, posłuchać jego głosu, żeby dojrzeć nasze wyraźne z nimi pokrewieństwo w sposobie doświadczania radości i trudów życia. Dlatego przecież potrafimy nawiązywać ze zwierzętami tak silne więzi emocjonalne. Z roślinami tak nie jest. Pójdźmy do sadu, zerwijmy jabłko i poczujmy, jak przeżywamy ten rodzaj „zabijania”. A później własnoręcznie zabijmy kaczkę albo świnię. Wtedy zdamy sobie sprawę, na czym polega różnica. Nawet zabicie zwierzęcia tak niepozornego i odległego od nas gatunkowo jak żaba jest bardzo bolesnym przeżyciem, jeśli uczynimy to z pełną świadomością. Gdy studiowałem, na zajęciach z fizjologii dostaliśmy polecenie, aby każdy zabił sobie żabę, a potem wypreparował jej serce. Okazało się, ku mojemu własnemu zaskoczeniu,że trzymanie w ręku skazanej na śmierć żaby i przecinanie rdzenia kręgowego, a potem wyraziste odczucie jej wyprężającego się w śmiertelnym skurczu ciała było bardzo trudne i bolesne. Na koniec okazało się, że serce tej żaby odłączone od wszystkiego, zanurzone w fizjologicznym płynie biło jeszcze pół godziny. Byłem poruszony czystością, niewinnością tego bijącego nie wiadomo dlaczego serca. Nigdy nie czułem czegoś podobnego, zrywając jabłko ani wyrywajšc rzodkiewkę. Odpowiadamy za to, czego jesteśmy świadomi. Zabijając zwierzęta, jesteśmy świadomi zabijania to fakt, któremu nie sposób zaprzeczyć. Jednak siła naszych przyzwyczajeń jest ogromna, więc usprawiedliwiamy ja

- Twierdzimy wręcz, że bez mięsa nie da się żyć, że to grozi poważnymi zdrowotnymi powikłaniami.

– Znam 30-letnich ludzi, którzy nigdy w życiu nie mieli w ustach mięsa i mają się znakomicie. Ich matki też nie jadły mięsa, będąc w ciąży czy w czasie karmienia. W polskich rodzinach buddyjskich to zwyczajne. To raczej jedzenie zwierząt jest zagrożeniem dla ludzkiego zdrowia. I ta prawda coraz bardziej się przebija do powszechnej świadomości. Nawet w niektórych gabinetach lekarskich w Polsce można zobaczyć plakaty z piramidš zdrowia, która pokazuje, jak minimalnych ilości mięsa potrzebujemy do życia. Mięso stanowi sam czubek tej piramidy, trzy procent całej naszej diety. Piramidę firmuje Światowa Organizacja Zdrowia. Zasadniczym składnikiem zdrowej diety są zboża, rośliny strączkowe, warzywa i owoce. Ale istnieje ogromny nacisk lobby mięsnego w tę dziedzinę przemysłu zaangażowane sš ogromne pieniądze. Lekarze i instytuty naukowe produkują więc od dziesięcioleci dowody i informacje mające uzasadniać konieczność jedzenia mięsa. Wszystko to wygląda na rozpaczliwą próbę podtrzymania koniunktury i uspokajania sumień konsumentów.

- W Polsce 100 tysięcy ludzi deklaruje niejedzenie mięsa. To dużo czy mało? Według mnie mało, zważywszy na to, jak wiele już wiemy o tym, że jedzenie przyjaciół (Bernard Shaw twierdził, że zwierzęta są naszymi przyjaciółmi, a on nie jada przyjaciół) nie wychodzi nam na zdrowie. Dla wielu z nas jednak ciągle niejedzenie zwierząt byłoby wyrzeczeniem ponad możliwości, strasznym bólem, karą.

– Na spotkaniach z czytelnikami moich książek często słyszę, jakim to wielkim jestem ascetą, bo wyrzekam się jedzenia mięsa. Mówię wtedy, że jest to komplement niezasłużony, że wręcz przeciwnie jestem sybarytą. Nie jedząc mięsa, robię sobie dobrze. Nie czuję żadnego braku. Gdy nasz związek z ziemią, ze zwierzętami jest związkiem miłosnym, wtedy nie jest to żadne wyrzeczenie, lecz najbardziej naturalna rzecz pod słońcem W końcu kto przy zdrowych zmysłach chciałby zjeść swoje dziecko, kochanka lub kochankę? Tak mówi większość osób, które zdecydowały się nie jeść mięsa. Poprawia im się jakość życia, czują się zdrowsze, bardziej w zgodzie ze sobą. Mają spokojne sumienie, bo ich stół nie jest już stołem krwawej i niepotrzebnej ofiary. W dodatku otwiera się bezmiar możliwości dogadzania własnemu podniebieniu. Ludzie nawykli do mięsa są przekonani, że przyrządzenie posiłku z czegoś innego niż mięso jest sprawš skomplikowaną. Wszystko wydaje się tylko dodatkiem do mięsa. Gdy odstawimy mięso, okazuje się, że owe dodatki same w sobie są czymś wspaniałym. Nabierają nieoczekiwanych kolorów i smaków.

- Na świecie rocznie zabija się niewyobrażalną liczbę zwierząt – 24 miliardy. Czy możesz podać jeden powód, dla którego jest to uzasadnione?

-W pewnych sytuacjach jedzenie zwierząt jest uzasadnione. Indianie amerykańscy, którzy nie potrafili albo nie mogli wyżywić się inaczej, jedli mięso zwierząt. Podobnie Tybetańczycy, mieszkańcy buddyjskiego kraju położonego tak wysoko, że nic oprócz trawy nie da się wyhodować, żywią się mięsem i przetworami zwierzęcymi. Przed każdym posiłkiem wypowiadają jednak taką mniej więcej intencję „Ten pokarm powstał dzięki pracy niezliczonych istot. Pamiętajmy o ich trudzie. Tak wiele mamy skaleń. Tak wiele popełniamy błędów. Tak słaby jest nasz wysiłek. Czy zasłużyliśmy na ten dar? Obżarstwo pochodzi z chciwości, bšdźmy powściągliwi. Ten dar podtrzymuje nasze życie, bądźmy wdzięczni. Przyjmujemy ten pokarm, aby osiągnąć drogę Buddy”. Osiągnąć drogę Buddy, czyli nie zmarnować życia, dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Ci ludzie, jedząc mięso, mają świadomość tego, jakš ofiarę przyjmują. Wiedzą, że jest to ofiara życia. Ofiara dokonana przez istoty czujące, zdolne do przeżywania cierpienia i przywiązane do życia. To zobowišzuje. W naszej kulturze wygląda to zupełnie inaczej. Widząc kotlet na talerzu, nie przeżywamy poczucia bycia obdarowanymi tak hojnie ani zobowiązania, które z tego wynika. Nie umieramy z głodu i moglibyśmy spokojnie wyżywić się inaczej. Ale jemy ciało zabitego zwierzęcia dla kaprysu i z przyzwyczajenia. Smakuje nam, to jemy. A jak nie, to wyrzucamy do śmieci. Jesteśmy rozpaskudzeni nadmiarem wszystkiego, również żywności. Jemy byle jak, czytając gazetę, oglądając telewizję. Straciliśmy kontakt z rzeczywistością, przestaliśmy rozumieć, czym jest jedzenie, a szczególnie jedzenie mięsa. Zapomnieliśmy, jak wielka ofiara się z tym wiąże.

ZWIERCIADŁO 10/2002

------------------------------
"Jeśli chcesz wiedzieć, skąd biorą się na świecie nieszczęścia wojen, wsłuchaj się w rozpaczliwy krzyk dochodzšcy z rzeźni o północy”. Ktoś mógłby zapytać, jaki jest związek między jedzeniem mięsa a wojną. Myślę, że bardzo wyraźny. Po to, by móc brać udział w szaleństwie wojny i zabijać ludzi, najpierw musimy się wewnętrznie rozszczepić. Tak jak dzielimy zwierzęta na te do kochania i te do zabijania, tak samo musimy podzielić ludzi na tych, których kochamy, i na tych znienawidzonych, których można, a nawet trzeba zabić. Wojna jest tragicznym wyrazem ludzkiego rozszczepienia, którego prototypem może być nasze dziecięce doświadczenie z kurczaczkiem do głaskania i kurczaczkiem do jedzenia"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
krowa i świnie
Gość






PostWysłany: Pią 11:56, 31 Lip 2015    Temat postu:

luzik napisał:
Zwierzęta są do kochania, nie do jedzenia – mówi Wojciech Eichelberger
Znani o surowej diecie21 lipca 2012Komentarze: 15
58

Hey moi Drodzy. Dzisiaj chcialam Was zaprosic na krotka ” randke” z Wojciechem Eichelbergerem.
Kim jest autor? Jednym z najbardziej znanych w Polsce psychoterapeutow, a niegdys – jedna z najwazniejszych postaci w tej linii Zen, ktora zaszczepił w Polsce Philip Kapleau. . Jest takze autorem wielu ksiazek z pogranicza psychologii, antropologii kultury i duchowosci. Warto blizej przyjrzec sie temu wspanialemu czlowiekowi



Zwierzęta są do kochania, nie do jedzenia – mówi Wojciech Eichelberger w rozmowie z Renatą Arendt-Dziurdzikowską



- Czy zwierzęta są do jedzenia?

– Zwierzęta są do kochania, nie do jedzenia.

- Przecież kochamy zwierzęta, ale to nie przeszkadza nam zabijać ich i zjadać, Jak to się dzieje, że jedzenia mięsa nie wiążemy z faktem zabijania, z cierpieniem zwierząt?

– Od dziecka jesteśmy w tej sprawie uczeni hipokryzji. Małe dzieci bardzo kochają zwierzęta. Dziecięca miłość do zwierząt jest naturalna i wszechogarniająca. Gdy byłem dzieckiem, wszystko, co żyje pies, kot, koń, ptak, motyl, robak, ryba, meduza, jaszczurka czy wąż – przedstawiało sobą jakieś zachwycające objawienie. Ku utrapieniu mamy hodowałem z bratem w domu, co się dało. Sporo czasu w dzieciństwie spędzałem na wsi. Pamiętam, jak godzinami przesiadywałem w żłobie u pewnego konia. Uwielbiałem patrzeć, jak zanurza w owies swój wielki pysk, wydmuchuje nozdrzami powietrze i powoli, cierpliwie żuje. To był ogromny pociągowy koń, spokojny i silny. Dobrze było być blisko niego. Moje dziecięce serce pełne było zachwytu i przywiązania do wielu różnych zwierząt. To z nimi przeżywałem swoje pierwsze miłości. Myślę, że niemal każdy dorosły, jeśli mu pamięć dopisuje, odnajdzie w sobie podobne wspomnienia. A mimo to, jak większość dzieci jadłem mięso. Z pewnością któregoś dnia na moim talerzu też wylądowało „mięsko” albo „kotlecik”. Dziecko nie wie przecież, skąd się wzięło „mięsko”. Nie było świadkiem zabijania tego zwierzęcia. Pyta więc rodziców, co to jest. Wtedy wyraźnie zmieszani rodzice mówią mu, że „to taki kawałeczek cielaczka albo kurczaczka, albo świnki. Dziecko jest zaskoczone, zaczyna mieć pierwsze wątpliwości, pyta zatem, co się stało z tym kurczaczkiem. Czy to znaczy, że został zabity? Wtedy słyszy, że został zabity jakiś inny kurczaczek, nie ten, którego zna i lubi. W ten właśnie sposób uczymy się hipokryzji i podwójnej moralności. Rozpoczyna się w nas proces wewnętrznego rozszczepienia na dwie niemajšce ze sobą nic wspólnego części. Jedna przeżywa w związku ze zwierzętami niestety już nieprawdziwe, egzaltowane miłosne wzruszenia, a druga zachwyca się smakiem mięsa i udaje, że nie ma nic wspólnego z zabijaniem. Już jako dzieci całujemy i przytulamy zwierzątka, jednocześnie nieświadomie uczestnicząc w ich zabijaniu.Świat naszych wyższych uczuć oddziela się całkowicie od świata kuchni i stołu. Zwierzęta, które żyją obok nas i mają swoje imiona, nazywamy przyjaciółmi. Cała anonimowa reszta jest do zabicia i zjedzenia. Zaczynamy żyć podwójnym życiem

- Rozmawiałam niedawno z wrażliwym mężczyzną, właścicielem gospodarstwa rolnego. Ma dużo zwierząt, które – jak twierdzi – bardzo kocha. Te, które zabija, sprzedaje, ponieważ nie byłby w stanie ich jeść. Dla swojej rodziny kupuje mięso w sklepie. I jeszcze jeden przykład. Kilka lat temu byłam w delegacji we Włoszech. Organizatorzy pokazywali nam, dziennikarzom ze Wschodu, nowoczesny zakład przetwórstwa mięsnego. Nigdy nie zapomnę przygnębiającego wrażenia, jakie zrobiło na nas to miejsce. Pracownicy przy taśmach z fragmentami zwierzęcych ciał byli bladzi i apatyczni, niechętnie odpowiadali na nasze pytania. Czuliśmy się jak w grobie. Przez wiele godzin po tej wizycie nie mogliśmy dojść do siebie. A jednak wieczorem na bankiecie niemal wszyscy jedliśmy szynkę parmeńską…

– Tak objawia się owo rozszczepienie, o którym mówiłem wcześniej. Gdy w okolicach trzydziestki zacząłem robić wewnętrzne i zewnętrzne porządki w swoim życiu i m.in. zdecydowałem się na wegetarianizm, bardzo pomógł mi tekst, na który natknąłem się w książce Phiiipa Kapleau „Ochraniać wszelkie życie”: „Od setek tysięcy lat z mięsa duszonego w garnku sączy się wywar żalu i nienawiści, którym tak trudno jest położyć kres. Jeśli chcesz wiedzieć, skąd biorą się na świecie nieszczęścia wojen, wsłuchaj się w rozpaczliwy krzyk dochodzšcy z rzeźni o północy”. Ktoś mógłby zapytać, jaki jest związek między jedzeniem mięsa a wojną. Myślę, że bardzo wyraźny. Po to, by móc brać udział w szaleństwie wojny i zabijać ludzi, najpierw musimy się wewnętrznie rozszczepić. Tak jak dzielimy zwierzęta na te do kochania i te do zabijania, tak samo musimy podzielić ludzi na tych, których kochamy, i na tych znienawidzonych, których można, a nawet trzeba zabić. Wojna jest tragicznym wyrazem ludzkiego rozszczepienia, którego prototypem może być nasze dziecięce doświadczenie z kurczaczkiem do głaskania i kurczaczkiem do jedzenia

- Chcesz powiedzieć, że jedząc zwierzęta, włączamy się w obieg zabijania, przykładamy rękę do wojen?

-Na ogół nieświadomie, ale tak. Świat jest całością, w której każde zdarzenie nieuchronnie pociąga za sobą następne. A my, ludzie pozostajemy w nieustannym stanie wojny ze światem przyrody. W bezlitosny, bezwzględny sposób, na skalę przemysłową eksterminujemy niewyobrażalne ilości zwierząt, fundując im swoiste obozy koncentracyjne i komory śmierci.

- Gdyby ściany rzeźni były ze szkła, nikt nie jadłby mięsa – powtarza Paul McCartney. Relacje tych, którzy widzieli, jak zabijane są zwierzęta, to horror. „Widziałam świnie niezdolne do chodzenia i stania na własnych nogach, zaciągane siłą do rzeźni; okaleczone zwierzęta, które wlokły za sobš własne wnętrzności” – pisze w książce „Milcząca Arka” Juliet Gellatley, angielska działaczka wegetariańska. Zdarza się, że żywe zwierzęta są obdzierane ze skóry…

-Niestety, to straszliwe cierpienie zwierząt staje się integralnym składnikiem kawałka mięsa lądującym na naszym talerzu. Mięso zwierząt rzeźnych zawiera w sobie nie tylko ogromną ilość adrenaliny, ale także innych toksycznych substancji związanych z ogromnym stresem, jaki przeżywają one na etapie hodowli, w transporcie i w ubojni, jak to się teraz elegancko mówi. Zawiera też środki chemiczne, którymi karmione są zwierzęta, takie jak powodujące szybszy przyrost masy anaboliki i antybiotyki stosowane profilaktycznie przeciw epidemiom zwierzęcym

-Jak to na nas wpływa? Stajemy się bardziej agresywni?

-To też, ale przede wszystkim mniej zdrowi. Gdy 30 lat temu przestałem jeść mięso, poczułem wyraźną zmianę. Stałem się bardziej wrażliwy, cierpliwy, rozumiejący. Nie bez powodu wszystkie tradycje religijne ustosunkowują się jakoś do sprawy mięsa i we wszystkich pojawia się wyraźna sugestia, że niejedzenie mięsa może być pomocne w realizowaniu naszych religijnych, duchowych aspiracji. Także chrześcijaństwo postuluje, żeby przynajmniej raz w tygodniu wyrzekać się mięsa. Po co ten post? Bynajmniej nie po to, aby jak wielu sądzi umartwiać się, lecz po to, aby o siebie zadbać i oczyścić nieco ciało i umysł. Buddyzm idzie dalej i postuluje niezabijanie wszędzie tam, gdzie człowiek może się bez zabijania wyżywić. W hatha-jodze nie sposób przejść bardziej wymagających assanów gdy umysł zatruty jest agresją, a ciało zakwaszone mięsem



- Ale mięso daje poczucie bezpieczeństwa, sytości, ponieważ długo leży w żołądku.

-Przede wszystkim daje iluzoryczne poczucie mocy, siły, panowania nad innymi, bycia kimś szczególnym. Na prymitywnym, atawistycznym poziomie karmi ludzką arogancję, iluzję bycia panami tego świata, którym wolno wszystko zabijać i zjadać

- A co z naszym chrześcijańskim przesłaniem: „Czyńcie sobie ziemię poddaną”? Na autorytet Pisma świętego powołuje się wielu z nas, przekonanych, że zwierzęta są jednak do jedzenia.

-To ulubione, ogólnoplanetarne alibi dla ludzkiego rozszczepionego i zaniepokojonego sumienia. Myślę, że są dwa sposoby rozumienia tego, co znaczy czynić sobie coś lub kogoś poddanym. Pierwszy najbardziej powszechny – charakteryzuje się wspomnianą arogancją pana czyniącego z ziemi i ze wszystkiego, co ona rodzi, niewolnika i poprawiającego sobie w ten sposób kiepskie w istocie samopoczucie. Bo im mniej mamy szacunku dla siebie, tym bardziej pragniemy zdominować innych, tym bardziej potrzebujemy ofiar i poddanych. Źródłem arogancji zawsze jest strach, nieczyste sumienie i utrata szacunku do siebie samego. Ale jest też inne rozumienie słów „czynić sobie poddaną”, które wiąże się z odpowiedzialnością i miłością. Jako ludzie obdarzeni jesteśmy inteligencją i samoświadomością. Mamy możliwość uświadamiania sobie własnych wyborów, a także trudnych pytań dotyczących sensu istnienia. Dzięki temu w znacznej mierze losy ziemi, losy przyrody zależą od nas. Mamy władzę. Ale z władzą nieodzownie wiąże się odpowiedzialność. Jeżeli nie przestaniemy schlebiać naszym słabościom i przyzwyczajeniom, naszej chciwości i arogancji, zaszkodzimy światu, za który jesteśmy odpowiedzialni. Zaszkodzimy również sobie, bowiem jesteśmy nieodrodnymi dziećmi tej ziemi i bez niej nie przeżyjemy ani chwili. Tymczasem gigantyczna produkcja mięsa wpływa fatalnie na środowisko. Ogromne połacie lasów tropikalnych zamieniamy w pastwiska. Nie mamy już prawie czym oddychać, ale okazuje się, że potrzeba mięsa jest dla nas ważniejsza niż powietrze. Odchody zwierząt hodowlanych zatruwają wody gruntowe i wydzielają ogromne ilości metanu przyczyniają się do powiększania dziury ozonowej, co sprawia, że dobroczynne dotychczas słońce staje się coraz bardziej niebezpieczne. Udowodniono także, że choroby cywilizacyjne zwišzane są m.in. ze zbyt dużą ilością mięsa w naszej diecie. Takie są niektóre tylko konsekwencje czynienia sobie ziemi poddaną w sposób arogancki i nieodpowiedzialny.

Punktem wyjścia dla budowania zasadniczo innej relacji pomiędzy ludźmi i ziemią może być uświadomienie sobie tego, że „czynienie sobie kogoś lub czegoś poddanym” w istocie wiąże się z miłością. Może najbardziej z miłościšą rodzica do dziecka, które jest mu „poddane”, a więc zależne od niego w ogromnym stopniu, z czym wiąże się ogromna rodzicielska odpowiedzialność za dziecko. Tak czy owak poddać się, oddać, podzielić sobą, zaufać w pełni drugiej osobie możemy tylko wtedy, gdy jesteśmy z nią w prawdziwej relacji miłosnej, opartej na zaufaniu, szacunku, wzajemnej trosce o siebie i odpowiedzialności. W takim związku nie ma miejsca na zabijanieeksploatację, zniewolenie i wymuszanie ofiar. Tak właśnie powinna wyglądać nasza relacja z ziemią, przyrodą. Czas najwyższy więc, abyśmy na nowo odpowiedzieli sobie na pytanie, co to znaczy „czynić sobie ziemię poddaną” i jak to powinniśmy robić. Byłoby to dla nas łatwiejsze, gdyby okazało się, że ktoś kiedyś pomylił się w tłumaczeniu i że tak naprawdę mamy sobie czynić ziemię oddaną, a nie poddaną.

- Gdybyśmy nie zabijali, nie bylibyśmy w stanie przeżyć twierdzą ci, którzy jedzą zwierzęta. W końcu rośliny też czują.

-To kolejne fałszywe alibi tych z nas, którzy są przywiązani do mięsa. Nie wykluczam, że rośliny czują, ale na pewno znacznie mniej niż zwierzęta. Wystarczy spojrzeć zwierzęciu w oczy, posłuchać jego głosu, żeby dojrzeć nasze wyraźne z nimi pokrewieństwo w sposobie doświadczania radości i trudów życia. Dlatego przecież potrafimy nawiązywać ze zwierzętami tak silne więzi emocjonalne. Z roślinami tak nie jest. Pójdźmy do sadu, zerwijmy jabłko i poczujmy, jak przeżywamy ten rodzaj „zabijania”. A później własnoręcznie zabijmy kaczkę albo świnię. Wtedy zdamy sobie sprawę, na czym polega różnica. Nawet zabicie zwierzęcia tak niepozornego i odległego od nas gatunkowo jak żaba jest bardzo bolesnym przeżyciem, jeśli uczynimy to z pełną świadomością. Gdy studiowałem, na zajęciach z fizjologii dostaliśmy polecenie, aby każdy zabił sobie żabę, a potem wypreparował jej serce. Okazało się, ku mojemu własnemu zaskoczeniu,że trzymanie w ręku skazanej na śmierć żaby i przecinanie rdzenia kręgowego, a potem wyraziste odczucie jej wyprężającego się w śmiertelnym skurczu ciała było bardzo trudne i bolesne. Na koniec okazało się, że serce tej żaby odłączone od wszystkiego, zanurzone w fizjologicznym płynie biło jeszcze pół godziny. Byłem poruszony czystością, niewinnością tego bijącego nie wiadomo dlaczego serca. Nigdy nie czułem czegoś podobnego, zrywając jabłko ani wyrywajšc rzodkiewkę. Odpowiadamy za to, czego jesteśmy świadomi. Zabijając zwierzęta, jesteśmy świadomi zabijania to fakt, któremu nie sposób zaprzeczyć. Jednak siła naszych przyzwyczajeń jest ogromna, więc usprawiedliwiamy ja

- Twierdzimy wręcz, że bez mięsa nie da się żyć, że to grozi poważnymi zdrowotnymi powikłaniami.

– Znam 30-letnich ludzi, którzy nigdy w życiu nie mieli w ustach mięsa i mają się znakomicie. Ich matki też nie jadły mięsa, będąc w ciąży czy w czasie karmienia. W polskich rodzinach buddyjskich to zwyczajne. To raczej jedzenie zwierząt jest zagrożeniem dla ludzkiego zdrowia. I ta prawda coraz bardziej się przebija do powszechnej świadomości. Nawet w niektórych gabinetach lekarskich w Polsce można zobaczyć plakaty z piramidš zdrowia, która pokazuje, jak minimalnych ilości mięsa potrzebujemy do życia. Mięso stanowi sam czubek tej piramidy, trzy procent całej naszej diety. Piramidę firmuje Światowa Organizacja Zdrowia. Zasadniczym składnikiem zdrowej diety są zboża, rośliny strączkowe, warzywa i owoce. Ale istnieje ogromny nacisk lobby mięsnego w tę dziedzinę przemysłu zaangażowane sš ogromne pieniądze. Lekarze i instytuty naukowe produkują więc od dziesięcioleci dowody i informacje mające uzasadniać konieczność jedzenia mięsa. Wszystko to wygląda na rozpaczliwą próbę podtrzymania koniunktury i uspokajania sumień konsumentów.

- W Polsce 100 tysięcy ludzi deklaruje niejedzenie mięsa. To dużo czy mało? Według mnie mało, zważywszy na to, jak wiele już wiemy o tym, że jedzenie przyjaciół (Bernard Shaw twierdził, że zwierzęta są naszymi przyjaciółmi, a on nie jada przyjaciół) nie wychodzi nam na zdrowie. Dla wielu z nas jednak ciągle niejedzenie zwierząt byłoby wyrzeczeniem ponad możliwości, strasznym bólem, karą.

– Na spotkaniach z czytelnikami moich książek często słyszę, jakim to wielkim jestem ascetą, bo wyrzekam się jedzenia mięsa. Mówię wtedy, że jest to komplement niezasłużony, że wręcz przeciwnie jestem sybarytą. Nie jedząc mięsa, robię sobie dobrze. Nie czuję żadnego braku. Gdy nasz związek z ziemią, ze zwierzętami jest związkiem miłosnym, wtedy nie jest to żadne wyrzeczenie, lecz najbardziej naturalna rzecz pod słońcem W końcu kto przy zdrowych zmysłach chciałby zjeść swoje dziecko, kochanka lub kochankę? Tak mówi większość osób, które zdecydowały się nie jeść mięsa. Poprawia im się jakość życia, czują się zdrowsze, bardziej w zgodzie ze sobą. Mają spokojne sumienie, bo ich stół nie jest już stołem krwawej i niepotrzebnej ofiary. W dodatku otwiera się bezmiar możliwości dogadzania własnemu podniebieniu. Ludzie nawykli do mięsa są przekonani, że przyrządzenie posiłku z czegoś innego niż mięso jest sprawš skomplikowaną. Wszystko wydaje się tylko dodatkiem do mięsa. Gdy odstawimy mięso, okazuje się, że owe dodatki same w sobie są czymś wspaniałym. Nabierają nieoczekiwanych kolorów i smaków.

- Na świecie rocznie zabija się niewyobrażalną liczbę zwierząt – 24 miliardy. Czy możesz podać jeden powód, dla którego jest to uzasadnione?

-W pewnych sytuacjach jedzenie zwierząt jest uzasadnione. Indianie amerykańscy, którzy nie potrafili albo nie mogli wyżywić się inaczej, jedli mięso zwierząt. Podobnie Tybetańczycy, mieszkańcy buddyjskiego kraju położonego tak wysoko, że nic oprócz trawy nie da się wyhodować, żywią się mięsem i przetworami zwierzęcymi. Przed każdym posiłkiem wypowiadają jednak taką mniej więcej intencję „Ten pokarm powstał dzięki pracy niezliczonych istot. Pamiętajmy o ich trudzie. Tak wiele mamy skaleń. Tak wiele popełniamy błędów. Tak słaby jest nasz wysiłek. Czy zasłużyliśmy na ten dar? Obżarstwo pochodzi z chciwości, bšdźmy powściągliwi. Ten dar podtrzymuje nasze życie, bądźmy wdzięczni. Przyjmujemy ten pokarm, aby osiągnąć drogę Buddy”. Osiągnąć drogę Buddy, czyli nie zmarnować życia, dowiedzieć się, o co w tym wszystkim chodzi. Ci ludzie, jedząc mięso, mają świadomość tego, jakš ofiarę przyjmują. Wiedzą, że jest to ofiara życia. Ofiara dokonana przez istoty czujące, zdolne do przeżywania cierpienia i przywiązane do życia. To zobowišzuje. W naszej kulturze wygląda to zupełnie inaczej. Widząc kotlet na talerzu, nie przeżywamy poczucia bycia obdarowanymi tak hojnie ani zobowiązania, które z tego wynika. Nie umieramy z głodu i moglibyśmy spokojnie wyżywić się inaczej. Ale jemy ciało zabitego zwierzęcia dla kaprysu i z przyzwyczajenia. Smakuje nam, to jemy. A jak nie, to wyrzucamy do śmieci. Jesteśmy rozpaskudzeni nadmiarem wszystkiego, również żywności. Jemy byle jak, czytając gazetę, oglądając telewizję. Straciliśmy kontakt z rzeczywistością, przestaliśmy rozumieć, czym jest jedzenie, a szczególnie jedzenie mięsa. Zapomnieliśmy, jak wielka ofiara się z tym wiąże.

ZWIERCIADŁO 10/2002

------------------------------
"Jeśli chcesz wiedzieć, skąd biorą się na świecie nieszczęścia wojen, wsłuchaj się w rozpaczliwy krzyk dochodzšcy z rzeźni o północy”. Ktoś mógłby zapytać, jaki jest związek między jedzeniem mięsa a wojną. Myślę, że bardzo wyraźny. Po to, by móc brać udział w szaleństwie wojny i zabijać ludzi, najpierw musimy się wewnętrznie rozszczepić. Tak jak dzielimy zwierzęta na te do kochania i te do zabijania, tak samo musimy podzielić ludzi na tych, których kochamy, i na tych znienawidzonych, których można, a nawet trzeba zabić. Wojna jest tragicznym wyrazem ludzkiego rozszczepienia, którego prototypem może być nasze dziecięce doświadczenie z kurczaczkiem do głaskania i kurczaczkiem do jedzenia
"



Pisałem jak okazuje się "grochem o ścianę" że zabijanie jest zabawą, grą. Zamiast czytać jakiegoś bęcwała, lepiej przyjrzeć się co w zabijaniu takiego jest, że "nie ma zmiłuj się".

Mój ludzki pogląd na zabijanie jest taki:
Zabójstwo jest karą/nagrodą za bójstwo, czyli za bojaźń. Gdyby nie było zabójstw za bojanie się, nie byłoby też strachu. Czy można sobie wyobrazić kulturę życia bez strachu?

W tym rzecz!
Czy to człowiek, czy to mysza, czy kurczak, jeśli pozbędzie się uczucia strachu - żyć będzie wiecznie!




Mój kot, pięknie wyobrażony, zjada tylko myszy strachliwe. On je karze w ten sposób, on je nagradza wiedzą, on je naucza rozumu. Myszy niestrachliwe umiące się z nim bawić puszcza wolno. Mój kot, moje myszy, moja odwaga i wasza kurde słabość/nieumiejętność gry w życie.
Powrót do góry
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:35, 31 Lip 2015    Temat postu:

krowa i świnie napisał:



Mój kot, pięknie wyobrażony, zjada tylko myszy strachliwe. On je karze w ten sposób, on je nagradza wiedzą, on je naucza rozumu. Myszy niestrachliwe umiące się z nim bawić puszcza wolno. Mój kot, moje myszy, moja odwaga i wasza kurde słabość/nieumiejętność gry w życie.


Krowa i jego Kiciuś.
Jestescie nawet podobni. Gonicie Myszki tylko wtedy gdy uciekają. Jeśli się któraś zatrzyma lub zwrói ku Wam uciekacie z podkulonym ogonkiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kawiarnia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 42, 43, 44 ... 53, 54, 55  Następny
Strona 43 z 55

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin