Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy jestem tym, kim się czuję?

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:38, 27 Paź 2015    Temat postu: Czy jestem tym, kim się czuję?

Pytanie - jak w tytule. Wydaje się dość ciekawe.
Oczywiście (tak na starcie, bo to tylko wstęp do rozważań) ma ono związek z koncepcjami typu gender - z przekonaniem, że jak ktoś się czuje kobietą, to nawet jak ma penisa, niski głos, wystające jabłko Adama i zarost na całym ciele to JEST kobietą. Dla genderów to nie problem, że ktoś w parzyste dni tygodnia będzie kobietą (bo tak się właśnie poczuł), w nieparzyste mężczyzną (bo tak mu się uwidziało), a tylko w niedzielę jest obojnakiem...
Oczywiście tu oponenci zakrzykną - to nie tak! Ci ludzie NAPRAWDĘ identyfikują się z inną płcią, maja jej potrzeby, mają głeboką traumę z powodu tego, że między nogami im wisi (albo - opcja przeciwna - niestety nie wisi) coś takiego, wokół czego kręcą się emocje płci obojga.
Pytanie jest jednak ogólne - filozoficzne - czy w ogóle jesteśmy tymi, którymi się czujemy, chcemy być?

Jeśli się czuję bogatym, a konto bankowe świeci pustkami, zaś inne aktywa finansowe też oscylują w okolicy zera, to czy jestem bogaty?
Pewnie nawet genderyści powiedzą, że jednak nie jestem bogaty. A przecież tym co dzieli nędzarza od realnego (!) bogacza może być zaledwie parę godzin - oto przychodzi decyzja sądu o spadku z Ameryki, czy jakiś kaprys znudzonego miliardera, który zechciał temu biedakowi sypnąć groszem zmieniającym diametralnie jego życie...
Ale pewnie wszyscy (?) powiedzą - to nie tak, bogactwo jest obiektywne - a przecież to są tylko znaczki na papierze, albo nawet tylko stany namagnesowania drobin ferromagnetyka w komputerowych dyskach twardych w banku. A to co wisi między nogami?
- Czy (wg genderystów) to co facetom (pardon, także "kobietom", ale żyjącym w niechcianym ciele) wisi między nogami jest jakoś subiektywne? Za to zapisy w bankach i hipotekach byłyby już obiektywne. Czyli biednym jesteś tak na twardo, tak do cna - bez względu na to co ci się tam chce, a płeć inna niż ta wynikająca z genów i wyglądu ciała już jest kwestią "się czucia". Tylko ten penis między nogami od czyjegoś chcenia robi się jakoś niekonkretny, subiektywny, wirtualny, mimo że materialnie więcej waży, niż te drobiny ferromagnetyka z zapisem bankowych operacji...

A przecież...
A przecież np. ja (już tak na serio) w ogóle nie uważam, że jestem tym, czym chcę, czym się poczuwam. Właściwie to ja nawet nie wiem do czego się poczuwam - jestem... No jestem - swoją pamięcią, sposobem reagowania, odczuwania, także trochę ciałem (częściowo chcianym, ale częściowo znielubianym), przekonaniami, ale nawet słabościami, problemami, błędami. Tak - nawet błędami!
Jestem chyba wszystkim na raz, ale niczym pojedynczo wyrwanym z kontekstu. Z wieloma rzeczami w sobie mogę się nie zgadzać (i nie zgadzam) - z tym jak wyglądam, jak reaguję, jakie uczucia mnie nachodzą, a nie potrafię ich uporządkować. Ta niespójność jest jakoś wpisana w mój los.
Uważam, że lokowanie tożsamości człowieka w samych jego chceniach, w jego poczuciu identyfikacji z płcią (czy czymkolwiek innym jednostkowym) to jakaś paranoja. Nie jest się (tylko) kobietą, mężczyzną, łysym, wysokim, chudym. Tzn. obiegowo tak się mówi: "to jest wysoki mężczyzna", ale wysokość i płeć nie jest naszym jestestwem - to nam się zdarzyło wśród setek innych cech rozpoznawanych przez ludzi i niezliczonej ilości innych cech przez nikogo nie nazwanych, nie rozpoznawanych.
Ale ludziska nie lubią skomplikowania, więc kończę tę skomplikowaną dywagację o jestestwie.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 16:36, 27 Paź 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:53, 27 Paź 2015    Temat postu: Re: Czy jestem tym, kim się czuję?

Chciałem pociągnąć kwestię, którą zamierzałem poruszyć poprzednio, ale zapomniałem. Dotyczy ona pytania:
Michał Dyszyński napisał:
Jeśli się czuję bogatym, a konto bankowe świeci pustkami, zaś inne aktywa finansowe też oscylują w okolicy zera, to czy jestem bogaty?
Pewnie nawet genderyści powiedzą, że jednak nie jestem bogaty....


Postawię tutaj pytanie następujące:
Na ile mogę/mam prawo oczekiwać od reszty społeczeństwa że moje poczucie bycia kimś (np. bogatym) będzie respektowane wbrew przyjętym do tej pory regułom?...

Bo powiedzmy sobie szczerze - społeczeństwo, ogół średnia ludzi ma swoje ustalone reguły rozpoznawania świata, ludzi, rzeczy. Ktoś jest bogaty, jeśli ma jakąś okrągłą sumkę na koncie, w skarpecie, czy może w nieruchomościach, albo precjozach. Ktoś jest płci męskiej, jeśli ma penisa, a żeńskiej, jeśli ma waginę. Społeczeństwo się przyzwyczaiło do tego, położna jak zobaczy u noworodka malutkiego peniska, mówi do rodzącej "ma pani chłopca", a nie "poczekajmy, aż to coś zadecyduje czym chciałoby zostać".
Z drugiej strony ludzie mają różne pragnienia, potrzeby, oczekiwania. Ktoś łysy chciałby może być widziany jako z czupryną, może nawet "się czuć", jako ktoś bogato owłosiony na głowie. Czy sensowne jest jego oczekiwanie, aby nagle świat przestał zauważać stan owłosienia na jego głowie wg standardowych reguł i dopytywał się "kim Pan się czuje z tym stanem owłosienia, bo zupełnie nie wiem jak Pana klasyfikować?"

Niejeden pewnie czuje się wielkim mędrcem, wielkim poetą, posiadaczem jedynie słusznej prawdy na temat ekonomii (patrz debaty przedwyborcze), bardzo łagodnym człowiekiem (mimo, że regularnie tłucze żonę i dzieci). Społeczeństwo miewa tu własne kryteria, w dużym stopniu niezależne od samopoczucia zainteresowanego w tej sprawie. Dlaczego to kwestia poczucia swojej płci miałaby być wyjątkiem w tej kwestii?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31264
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:53, 27 Paź 2015    Temat postu: Re: Czy jestem tym, kim się czuję?

Co jest PRAWDĄ?

Gdy natrafiam na niespójność pomiędzy jakimiś konkurencyjnymi sposobami rozpoznania czegoś, muszę zdecydować się na rozstrzygnięcie. Tutaj - czyli w kwestii owego genderowego identyfikowania się z płcią - mamy niespójność wyglądu ciała i uczuć względem tego ciała i miejsca w kulturze, w związkach z innymi ludźmi.
Sprzeczne rzeczy na raz nie mogą być prawdziwe. W przypadku identyfikacji z płcią nie mamy też luksusu rozwiązania pośredniego - bo bycie półkobietą, półmężczyzną nie zadowala ani tradycjonalistów pojmowania płci, ani zwolenników wybierania jej sobie.
Gdyby opcja genderowa ostatecznie wygrała, czyli gdybyśmy mieli uznać czyjeś poczuwanie się do płci, wbrew różnym względnie obiektywnym wskaźnikom, to powstaje pytanie, czy w ten sposób nie należałoby zacząć traktować innych przypadków ludzkich pragnień i identyfikowania się. Bo konflikty poznawcze rozwiązujemy w oparciu o nadrzędną regułę. Jeśli reguła, z "zewnętrzne rozpoznanie decyduje" zmienia się na "samopoczucie osoby decyduje", to mamy nową sytuację w zakresie komunikowania się ludzi, rozpoznawania rzeczy, czy w ogóle filozofii w zakresie epistemologii. Można zadawać ciekawe pytania o rozwiązywanie konfliktów pomiędzy "chceniami i poczuwaniami się" ludzi w różnych sprawach. Np. jedna grupa ludzi w jakimś państwie "czuje się obywatelami państwa prawicowego", a druga "czuje się obywatelami państwa lewicowego". Oba poczucia mają swoją moc ontologiczną - za siłą poczucia się obywateli pójdzie STAWANIE SIĘ państwa takim, jakie sobie ludzie pragnieniem wykreowali. Tylko, że mamy tu sprzeczność. To jak w końcu będzie?... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin