Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37596
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:32, 21 Sie 2025 Temat postu: Demokracja, a samozniszczenie ludzkości |
|
|
Sądząc po tym, że w wielu krajach świata - np. w Rosji, USA (a w pewnych stopniu też i w Polsce) wybierani na najwyższe funkcje w państwie są ludzie, głoszący hasła ekspansjonistyczne, związane z walką plemion, agresją, niechęcią do innych ludzi, zastanawiam się, czy aktualna postać demokracji nie jest czasem jednym z mechanizmów, który doprowadzi do samozniszczenia ludzkości.
Oto bowiem:
1. Większość ludzi chyba nie pragnie być odpowiedzialna, raczej opowiada się za postawą beztroski, zabawy, zaspokojenia swoich emocji.
2. Silnym (ewolucyjnie wykształconym przez istoty stadne) instynktem jest instynkt stadnego promowania się i walki o terytoria, a także instynkt rywalizacji i dominacji. Im bardziej emocjonalne są reakcje osoby, tym większa jest szansa, że da ona priorytet emocjom, które w ostatecznym rozrachunku są destrukcyjne - być może destrukcyjne dla całej ludzkości.
Demokracja, w połączeniu z aktualną postacią ekonomii, która ukierunkowuje zasoby i produkcję ludzkości na masowość, na to, co reprezentowane jest w największym stopniu - czyli po prostu "schlebia" plebsowi, dla plebsu w większości działa.
Plebs nie jest odpowiedzialny, tylko chce się bawić - chce "chleba i igrzysk". Plebs nie patrzy na to, co się stanie, gdy ludzie będą zaspokajali swoje nieuporządkowane pragnienia wywyższenia, dominowania własnego stada nad innym stadem. Sądząc z podnoszenia głowy przez różne "brunatne" siły i ugrupowania - tak w Europie, jak i poza nią - widać wyraźnie, że przekonania społeczeństw maja tendencję do ewoluowania w stronę bardzo daleko posuniętej NIEODPOWIEDZIALNOŚCI.
Co ciekawe, zarówno lewica jak prawica w takim samym stopniu właściwie nieodpowiedzialność promują (choć nieco innymi ścieżkami). Lewica jest często nieodpowiedzialna w ten sposób, że głoszony jest przez nią prymat emocjonalności, chciejskiego postrzegania życia, głosi w jakiejś postaci jakby prawo do zaspokajania swoich emocji, nie oglądając się na nic. czyli też na konsekwencje - choćby najstraszniejsze.
Prawica z kolei, choć może jawnie nie głosi prawa do zaspokajania każdych dowolnych emocji, lecz robi to samo dając absolutny priorytet dla zaspokajania emocji walki, rywalizacji, wojny stad. Prawica nie przyznaje tego otwarcie, że jest w niewoli życzeniowego myślenia w stronę "koniecznie i absolutnie nasze stado, nasz naród musi zwyciężać inne stada i to jest dla nas jedyny wartościowy sens życia", ale po prostu głosi takie hasła, odrzucając rozumną nad tymi hasłami dyskusję. W imię agresywnie rozumianego "patriotyzmu", w imię "bycia wielkim" ("again", albo i po raz pierwszy...) prawicowiec pójdzie nawet na śmierć - śmierć własną (wtedy prawicowiec wierzy, że został "bohaterem" i przynależy mu się "chwała"), jak i śmierć swoich ofiar.
W dobie wynalezienia broni masowego rażenia, w dobie zgromadzenia środków zagłady nuklearnej, których potęga może wielokrotnie zniszczyć całą ludzkość, igranie z owej broni użyciem wydaje się być skrajną nieodpowiedzialnością. Ale gdy odpowiedzialność staje się pojęciem passe, gdy większości chodzi o to, aby, NIE PATRZĄC NA KONSEKWENCJE ZASPOKAJAĆ EMOCJE, w końcu ludzkość zapewne wmanewruje się w okoliczności, gdy owa broń zostanie użyta, zaś ludzkość (nie wiem w jakiej części) zostanie unicestwiona.
Teraz stawiam pytanie: CZY WARTO?
Czy dla kompulsywnego zaspokajania sobie emocji, dla owej "wolności" (w moim modelu wolności to, o czym tu piszę, jest raczej zaprzeczeniem "prawdziwej wolności", ale chyba w powszechnym rozumieniu jest inaczej, więc używam tu słowa "wolność") do kapryśnego żeglowania mentalnego po impulsach atawistycznych, luźnych pragnieniach, po tym, do czego wzywa "zew krwi i stada", warto położyć na szali samozagładę?....
- Ja uważam, że NIE warto. Uważam, że właściwie sprzeczne wewnętrznie jest postępowanie, które co prawda emocję walki zrealizuje, ale ostatecznie unicestwi w końcu nawet tego, który się emocjonuje...
Jednak widzę ludzi, którzy w tej kwestii stoją na przeciwnym stanowisku - którzy najczęściej przyjmują postawę typu:
- nie gadaj mi tu o odpowiedzialności
- nie chcę słyszeć o tym, że coś tam złego może się zdarzyć
- chcę po prostu wywyższyć swoje stado, chcę mieć w najmocniejszej postaci te emocje, które mnie z moim stadem łączą i mam "gdzieś" wszelkie wątpliwości w tej kwestii.
- bo ja mam prawo mieć swoje emocje, ja wręcz żądam, aby te emocje "działy się" tak, jak mi się jawią, tym emocjom i impulsom pragnień dam priorytet ponad wszystko.
|
|