Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Irracjonalna gra pragnieniem i żądaniem pewności

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31346
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:38, 26 Kwi 2021    Temat postu: Irracjonalna gra pragnieniem i żądaniem pewności

Dla pewnych obszarów budowania rozumienia kluczowe znaczenie mają celne sformułowania. Dziś przyszło mi do głowy sformułowanie (zawarłem je w tytule wątku), które nieźle opisuje fundamentalny problem rozumienia i komunikacji. Chciałem je tu przedstawić.

Problem z myśleniem, dogadywaniem się jest tak naprawdę problemem wiary - zaufania. Podstawowym aspektem oceny dla dowolnej myśli, przekonania, teorii, zbioru danych jest: na ile mogę temu czemuś zaufać?
Nasze rozumowanie kieruje się zasadą ekonomii. Nie jesteśmy w stanie rozważyć wszystkiego, nie mamy nieskończonych mocy obliczeniowych, zatem musimy wybierać. A dane, interpretacje nie przychodzą do nas w gotowej, idealnej postaci, lecz najczęściej jako nieuporządkowany, chaotyczny zestaw doznań. Musimy dopiero ten zbiór jakoś posegregować, nadać mu priorytety, a ostatecznie ustalić wiarygodność jego elementów. Toczy się tu swoista GRA - właśnie gra o wiarygodność.

Umysł stawia sobie - mniej lub bardziej świadomie - pytanie i cel. Pytanie: czy to co teraz zaklasyfikowałem jest poprawne, czy mogę temu ufać? A cel: jak sprawić, aby to, co uznaję było możliwie najbardziej wiarygodne?

Problemem ludzkiego myślenia jest niekontrolowane chciejstwo.
Ogólnie chciejstw z myślenia nie jesteśmy w stanie się pozbyć, one są samą naturą myśli, związaną z podążaniem myślowym w jakimś tam kierunku. Jednak owe chciejstwa mogą bardziej, bądź mnie chaotyczne, bardziej bądź mniej poddane hierarchii, możliwości zdiagnozowania i kontroli.
Typową ludzką postawą jest nadpisywanie obiektywnych rozpoznań chciejstwami.
Jest to dobrze opisany efekt psychologiczny, nazywany myśleniem życzeniowym. Myślenie życzeniowe jest w istocie formą chaotyzowania rozumowania, jest daniem priorytetu rozpoznaniom pobieżnym (ale szybkim), często przypadkowym, zamiast rzetelnym przemyślanym. Osoby, którym brakuje EPISTEMICZNEJ CIERPLIWOŚCI, osoby żądne łatwego epistemicznego sukcesu, będą szczególnie narażone na ten rodzaj błędu myślenia życzeniowego.
Myślenie życzeniowe sprowadza się zwykle do postawy:
Co?... Brakuje mi danych, interpretacji, bardziej obiektywnych potwierdzeń dla tego co mniemam? Mam to "gdzieś"! Ogłoszę sobie (i innym), że te kiepskie (albo żadne) przesłanki, jakie tu dostrzegłem, dają mi pewność i prawo do ostatecznego uznania danej racji...

Taka postawa - ogłaszania sukcesu bez obiektywnych przesłanek do owego sukcesu - ostatecznie buduje strategię myślowego budowania na piasku. Oto ten, kto łatwo sobie zalicza sukcesy i ostateczność "prawd", które są co najwyżej słabymi przypuszczeniami, może swoją potrzebę sukcesu, swoje złaknione pozytywów emocje zaspokoi, jednak to, co w swoim umyśle realnie wybuduje, to na czym miałby dalej w wykorzystaniu uznanych tez polegać, będzie zwyczajnie bardzo niskiej jakości. Będzie takie, bo nie było ani dobrze przetestowane, ani przemyślane. Było przyjęte, bo sukces chcieliśmy mieć...

Po czym można poznać ludzi, którzy myślą życzeniowo?
- po tym, jak często ogłaszają, iż to co twierdzą, do czego zgłaszają przekonania jest pewne.

Jeśli ktoś "wali ex catedra", tonem nie znoszącym sprzeciwu ogłasza jako absolutne stwierdzenia na temat zagadnień, które prosty zdrowy rozsądek każe zaklasyfikować jako wątpliwe, to znaczy, że dany człowiek daje priorytet chciejstwu bycia pewnym, a nie rzetelności badania spraw.
Oto typowe postawy, reakcje osób, zdradzających się z nadpisywaniem rzetelności intelektualnej chciejstwem aby pewność mieć, w sytuacji gdy nie ma obiektywnych przesłanek, aby tę pewność ogłosić:
- Wypowiadanie się przede wszystkim kategorycznymi zdaniami, "nie znoszącą sprzeciwu" manierą
- ogłaszanie co sobie inne osoby myślą (jakby ktoś był telepatą, albo siedział w cudzej głowie)
- szybkie kwitowanie wątpliwości jako pewnych i rozstrzygniętych (oczywiście niektóre rzeczy w końcu stają się rozstrzygnięte, ale chodzi o sytuację, JAK SZYBKO i ŁATWO ktoś je rozstrzygniętymi ogłasza)
- powoływanie się na swój (często rzekomy) autorytet, zamiast odnoszenia się do konkretnych sformułowań, argumentów
- powoływanie się na autorytet źródła (często rzekomego, bo ledwo sugerowanego w nawiązaniu), torpedując tym dyskusję na temat zawartości, sensu samego stwierdzenia
- ton wywyższający
- poniżające traktowanie przeciwnej strony
- notoryczne rozmywanie stwierdzeń
- nagminnie stosowany emocjonalny ton wypowiedzi
itp.

Sam przyznam, że próbuję się dystansować od owego chciejstwa w rozumowaniu od lat. Efektem ubocznym jest to, że staję się w moich komunikatach...
nudny i odbierany jako niezdecydowany, albo mętny.
Mam tego świadomość, ale też nie widzę na to rady. Bo jedynym sposobem na bycie nienudnym jest stanie się właśnie przekonywującym, charyzmatycznym. A to właśnie dla mnie jest niczym innym, tylko danie priorytetu chciejstwom w rozumowaniu!
Więc piszę te "za" długie posty, zarzekam się, jak to coś jest tylko moją opinią, jak to coś jest umową, a nie absolutną prawdą o sprawie, jak to dane ujęcie ma takie, czy inne alternatywy, których jestem świadom, a których odrzucić w sposób absolutny nie mam prawa.
Tak, jestem nudny, w czytaniu upierdliwy, mam liczne wady dla kogoś, kto chciałby mieć prosty, klarowny, charyzmatyczny przekaz. A ja robię niemal wszystko na odwrót temu - wręcz świadomie osłabiam moc wymowy swoich argumentów, aby zasugerować, że warto jest rozważyć alternatywy, który stworzą tło myślowe dla zagadnienia. Oto wcale nie zależy mi, aby moja racja była w pełni uznana, przyjęta jako absolutna, aby wygrała. Właściwie na tym ostatnim nie tylko mi nie zależy, ale wolałbym, aby każde uznanie dla mnie zawsze było nieco "pobrudzone" świadomością alternatyw dla tego co stwierdziłem, bo tylko dzięki temu ktoś w ogóle będzie w stanie zrozumieć sens moich wywodów. A to na tym sensie, rozumieniu mi zależy, nie na jakimś przyznaniu racji, czy na arbitralnym doczepieniu do swoich stwierdzeń statusu "pewny i wiarygodny na 100%".

Ta niezrozumiałość moich wywodów kontrastuje z postawą, którą sam uważam za wadliwą - właśnie z postawą parcia na pewność i uznanie. Gdy dla mnie każda pewność (szczególnie absolutna pewność) jest podejrzana, jest czymś w rodzaju zalążka błędu, dla typowych dyskutantów taka pewność jest celem samym w sobie. To o taką pewność toczy się gra.
Niestety, ja uważam, że jeśli celem gry staje się pewność, którą ogłosimy a nie ustalimy, to zbyt silna będzie pokusa, aby ową pewność ZADEKRETOWAĆ Z CHCIEJSTWA, ZAMIAST OBIEKTYWNIE JĄ USTALAĆ. Ta pokusa będzie mimowolnie działała, będzie trucizną dla prawdy i sensu rozumienia. Dlatego staram się ją odrzucać świadomie, staram się intencjonalnie rezygnować lansowania się na tego, kto wygrał jakieś tam dyskusyjne potyczki.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 23:04, 26 Kwi 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31346
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:18, 26 Kwi 2021    Temat postu: Re: Irracjonalna gra pragnieniem i żądaniem pewności

Michał Dyszyński napisał:
...jeśli celem gry staje się pewność, którą ogłosimy a nie ustalimy, to zbyt silna będzie pokusa, aby ową pewność ZADEKRETOWAĆ Z CHCIEJSTWA, ZAMIAST OBIEKTYWNIE JĄ USTALAĆ. Ta pokusa będzie mimowolnie działała, będzie trucizną dla prawdy i sensu rozumienia. Dlatego staram się ją odrzucać świadomie, staram się intencjonalnie rezygnować lansowania się na tego, kto wygrał jakieś tam dyskusyjne potyczki.

Ta potrzeba zaliczania sobie swoich chciejstw za prawdę wzmocniona jest często dodatkowo instynktem rywalizacji, walki o pozycję w stadzie. Ludzie częściej kierują się emocjami zamiast rozumem i dlatego postawa lansowania się zwykle przynosi sukcesy na niwie społecznej. Godząc się na to, ze lans stanowi priorytet, automatycznie prawdę, niesprzeczność klasyfikacji, poprawność rozumowania zepchniemy na dalsze pozycje. Ta prawda będzie coraz to nadpisywana tym, co wyniknie z potrzeby lansu.
Dlatego mieszanka braku cierpliwości, połączona z dużym natężeniem potrzeby lansowania się w grupie zwykle skutkuje ukształtowaniem się i utrwaleniem osobowości, która myślenie życzeniowe i emocjonalne stosuje nagminnie. Taka osoba będzie w życiu osiągała rozliczne sukcesy, jednak ostatecznie...
nigdy nie dowie się kim jest. Ostatecznie taka osoba w licznych obszarach swoich decyzji będzie sprzeczna. Bo aby niesprzeczność osiągnąć niezbędne jest odebranie priorytetu temu co incydentalne, przemijające a nadanie tego priorytetu temu, co trwałe, transcendentalne.
Czy warto jest znać siebie?
Ktoś może powiedzieć, ze to w ogóle mrzonka, że w życiu liczy się po prostu suma pozytywnych doznań. Ja mam inne zdanie na ten temat - uważam, ze prawdziwe ukojenie i szczęście ostateczne można osiągnąć jedynie DOGADUJĄC WEWNĘTRZNIE WSZYSTKIE POCZĄTKOWE SPRZECZNOŚCI SWOJEJ NATURY.
Bo nie łudźmy się - jeśli będziemy pragnąć rzeczy sprzecznych, to będziemy cierpieli, a przynajmniej będziemy nie spełnieni - i tak będzie zawsze.
Jeśli ktoś bardzo pragnie czegoś i nie mniej silnie zaprzeczenia tego czegoś, to będzie skonfliktowany, będzie w rozterce i niespełnieniu. I nikt nie będzie w stanie takiej osobie pomoc, bo przyczyna rozterki jest tylko i wyłącznie w samej tej osobie.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 11:35, 17 Maj 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin