Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy bić dzieci?
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:53, 09 Sty 2012    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Nie piszę o tym, że pochwalam filozofię dominacji. Po prostu wskazuję na fakt, że gdzieś w naszych biologicznych "trzewiach" tkwi zwierzęcy instynkt, który nas gdzieś pcha, a który trzeba opanować. I zastanawiam się JAK OPANOWAĆ?
Uważam, że metoda jego opanowywania na zasadzie: "ponieważ to niewygodne i politycznie niepoprawne, więc na wszelki wypadek nie zauważajmy problemu" - ta metoda jest mało obiecująca. Lepiej jest znać wroga, poznać jakimi ścieżkami chodzi. A problem jest często taki, że dość młode osobniki dość mocno biologicznie uwarunkowane (mówiąc wprost dość prymitywne) na pewnym etapie życia reaguję PRZEDE WSZYSTKIM NA KWESTIE DOMINACJI. Tak mają. Czyli tłumaczeń w ogóle nie mają ochoty słuchać. Uznają je za nie istotne, skoro w ich możliwościach jest wyśmianie, zignorowanie, czy inna forma odrzucenia takich argumentów. I przez to jakoś trzeba się przebić.
Natomiast od momentu, gdy młody człowiek JUŻ REAGUJE (!) na słowa w miarę rozsądnie, wtedy bezwzględnie należy zaprzestać form rodem ze świata zwierząt. Problem w tym, żeby jakoś wejść na ten poziom komunikacji!
Niestety, część pedagogów z lubością propaguje pewna utopię, że wszystko się "da wytłumaczyć". Gdyby tak było, to nie mielibyśmy ludzi w więzieniach, poprawczakach, czy ogólnie dokonujących złych rzeczy. Oczywiście część owych ludzi u podłoża swoich złych czynów ma np. złe relacje z rodzicami - tyranami. Ale jest też inna grupa rozkapryszonów młodzieńców i panienek, których nikt nigdy nie krzywdził, a którzy po prostu uważają, że im wszystko wolno, bo jakoś wcześniej "nie było na nich siły". Więc utwierdzili się w mniemaniu, że inni ludzie co najwyżej "mogą im skoczyć...".


Ja wiem, że nie pochwalasz metody wychowywania pasem. Piszesz jednak o opanowywaniu dziecięcej "próby sił", za pomocą klapsa. A ja się zastanawiam, czy to nie stwarza poczucia, niższości u dziecka.

Co do "rozkapryszonych młodzieńców i panienek", to byłabym daleka od stwierdzenia, że ich nigdy nikt nie skrzywdził. Często dzieci z "dobrego domu" wychowują się bez rodziców, bo rodzice pracują, albo są zajęci sobą. A jeśli już zajmują się dziećmi rzeczywiście, to rozpieszczanie też jest wyrządzaniem krzywdy dziecku, bo wykrzywia jego psychikę. Dziecko, które nigdy nic nie musiało, nie było uczone reguł, wyrasta na niezaradną pierdołę, nieprzystosowaną do życia w społeczeństwie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:04, 09 Sty 2012    Temat postu:

Niepoprawna napisał:
Ja wiem, że nie pochwalasz metody wychowywania pasem. Piszesz jednak o opanowywaniu dziecięcej "próby sił", za pomocą klapsa. A ja się zastanawiam, czy to nie stwarza poczucia, niższości u dziecka.

Ależ stwarza! I stanowi stres! I będzie to problem emocjonalny dla dziecka. Dziecko poczuje się niższe przez jakiś moment. Będzie musiało zaakceptować ten nieprzyjemny fakt, że nie zawsze ono ustala reguły gry. Dowie się gdzie jest twarda granica jego oczekiwań, dążeń. Będzie to trudne do zniesienia.
Ale mam nadzieję, że ta nauka będzie jednorazowa - tzn. później, gdy dziecko już pojmie, że są owe twarde granice, rodzic da mu do zrozumienia, że nie chce wykorzystywać swojej przewagi. I że ogólnie wykorzystywanie przewagi dla potwierdzenia swojej dominacji jest niewłaściwe - tak przez dzieci, jak i dorosłych. Że to był NAPRAWDĘ WYJĄTEK. Że celem jest dogadywanie, współpraca, wzajemny szacunek.


Niepoprawna napisał:
Co do "rozkapryszonych młodzieńców i panienek", to byłabym daleka od stwierdzenia, że ich nigdy nikt nie skrzywdził.

Chodzi jednak o krzywdzenie w sensie przemocy FIZYCZNEJ. A tu często faktycznie czegoś takiego nie było.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 23:56, 09 Sty 2012    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Ależ stwarza! I stanowi stres! I będzie to problem emocjonalny dla dziecka. Dziecko poczuje się niższe przez jakiś moment. Będzie musiało zaakceptować ten nieprzyjemny fakt, że nie zawsze ono ustala reguły gry. Dowie się gdzie jest twarda granica jego oczekiwań, dążeń. Będzie to trudne do zniesienia. Ale mam nadzieję, że ta nauka będzie jednorazowa - tzn. później, gdy dziecko już pojmie, że są owe twarde granice, rodzic da mu do zrozumienia, że nie chce wykorzystywać swojej przewagi. I że ogólnie wykorzystywanie przewagi dla potwierdzenia swojej dominacji jest niewłaściwe - tak przez dzieci, jak i dorosłych. Że to był NAPRAWDĘ WYJĄTEK. Że celem jest dogadywanie, współpraca, wzajemny szacunek


No nie wiem Michał... może w ostateczności... W takiej ostateczności i tak puszczają każdemu nerwy i wtedy się nikt nie zastanawia tak jak my teraz :rotfl:


Michał Dyszyński napisał:
Chodzi jednak o krzywdzenie w sensie przemocy FIZYCZNEJ. A tu często faktycznie czegoś takiego nie było.


Tak, ale nie było też wielu innych elementów wychowawczych, dlatego nie można stwierdzić, którego elementu brak spowodował takie rezultaty. A właściwie można stwierdzić, że rezultaty są wynikiem ogólnych błędów wychowawczych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:23, 10 Sty 2012    Temat postu:

Jest jeszcze jeden aspekt sprawy - wiedza i mądrość rodziców, jako zmienna w tej układance.
Ja mam wykształcenie wyższe. Do tego pedagogiczne w dużym stopniu. Miałem zajęcia z psychologii, interesuję się zarówno tą dziedziną, jak i filozofią, pedagogiką. W większości przypadków jest w stanie poradzić sobie odpowiednią miną, trafnym słowem, postawą. Do tego mam dzieci, które nie są szczególnie rozbrykane, bo wyrastały w atmosferze dość komfortowej. Poza tym (nie chcę się jakoś chwalić), ale mam jednak dzieci całkiem inteligentne (studenci Politechniki Warszawskiej na dość trudnych kierunkach, a nie tych ulgowych. Czyli mam dzieci, które dość szybko zaczynają rozumieć znaczenie słów, pojęć, wartości itp. Mam obszar, w którym jestem w stanie oddziaływać na ich umysły. Moje dzieci nie lubiły nigdy zbyt agresywnych zabaw, nie ciągnęło ich złe towarzystwo, czy popisywanie się przed kolegami za pomocą np. kto nauczycielowi przebije oponę w rowerze...
Zupełnie inna sytuacja jest z rodzicami o wykształceniu słabym, nie znających się na wychowaniu, a do tego mających dzieci, których materiał genetyczny też nie sprzyja intelektualnemu przetwarzaniu świata. Tutaj o wiele bardziej liczą się proste emocje, bez tych emocji reszta staje się niezrozumiała. Tutaj obszar docierania intelektualnego jest znacznie węższy, a do tego możliwości rodziców w tym zakresie są o wiele mniejsze. Teraz warto postawić pytanie: czy taki prosty w rozumowaniu rodzic, gdy zabierzemy mu najbardziej naturalny mechanizm wychowawczy, jakim jest danie niesfornemu smarkaczowi w skórę, poradzi sobie w ogóle z tym zadaniem (opieki nad dzieckiem)?...
Mam duże wątpliwości. Więc albo w jakimś stopniu w ogóle by zrezygnowała z oddziaływania na dzieci (bo po prostu nie wiedziałby jak to zrobić), albo wymyślał by metody psychologiczne na swoim poziomie. Stąd tez mamy dziecięce traumy, które fundują nam babcie i mamy - o cygankach kradnących dzieci (chodzi o to, żeby dziecko nie oddalało się od domu), a to wszystkie inne kłamliwe opowieści o grożących człowiekowi na każdym kroku niebezpieczeństwach. Tacy nie radzący sobie z oddziaływaiem na dzieci rodzice robią to, co robią nie ze złej woli, ale po prostu dlatego, że nie wiedzą jak robić inaczej, nikt ich tego nie nauczył, nie pomógł im. I wydaje mi się, że taki mało wykształcony rodzic, z dość mało wrażliwym na bodźce intelektualne dzieckiem pewnie mniej szkody zrobi temu ostatniemu dając mu raz na jakiś czas w skórę za szczególnie wredne wybryki, niż jak zacznie improwizować oddziaływanie na psychikę - czyli w obszarze kompletnie dla siebie obcym.
Oczywiście można powiedzieć, że ten rodzic "powinien być" odpowiednio mądry. Tyle, że w ten sposób żądamy od niego rzeczy niemożliwych. I to głupie żądanie obciąża raczej nasze rozumowanie, a nie jego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:20, 10 Sty 2012    Temat postu:

A tu mi, muszę powiedzieć, zabiłeś ćwieka Michale. Idealnie byłoby wspierać ludzi mało inteligentnych w wychowywaniu dzieci (psychoedukacja, konsultacje psychologiczne czy pedagogiczne) ale wiem, że to marzenie ściętej głowy. Myślę, że to jest rzeczywiście problem.

Tak na marginesie, inteligencja nie musi iść w parze z wykształceniem. Jeden z bodaj 10 najinteligentniejszych ludzi świata (iq powyżej 200), nie skończył studiów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:38, 17 Sty 2012    Temat postu:

Niepoprawna napisał:
A tu mi, muszę powiedzieć, zabiłeś ćwieka Michale. Idealnie byłoby wspierać ludzi mało inteligentnych w wychowywaniu dzieci (psychoedukacja, konsultacje psychologiczne czy pedagogiczne) ale wiem, że to marzenie ściętej głowy. Myślę, że to jest rzeczywiście problem.

Ostatnio w TV był jakiś program o biciu kobiet przez ich mężów. Faktycznie - dramat. I trudno znaleźć usprawiedliwienie dla damskich bokserów.
Ale osobiście uważam, że w agresji mężczyźni wcale nie są wyróżniającymi się winowajcami. Kobiety też są agresywne, tylko w innej sferze - przede wszystkim w tej psychicznej, emocjonalnej. Jak patrzę po swoich znajomych, to mniej więcej widzę równowagę w agresywnym zachowaniu kobiet i mężczyzn. Podobnie z oddziaływaniem na dzieci.
Ale - przynajmniej w moim środowisku - szkody i traumy dzieci W ZDECYDOWANEJ WIĘKSZOŚCI biorą się jednak z wpływu psychicznego - z niewłaściwego stawiania wymagań, z przesadnej ocenności, z wtrącania się w rzeczy, w które nie było powodu się wtrącać (wtrącający chce zaspokoić swoje pragnienie kontroli nad dzieckiem, a nie osiągnąć dobry cel). Zdaję sobie sprawę, że wynika to trochę ze środowiska, w którym się obracam (zdecydowana większość osób po studiach) i pewnie dlatego nie ma jakichś problemów z przemocą fizyczną (choć to oczywiście nie zabezpiecza, bo i ludzie po studiach biorą się za rękoczyny).
Psychicznie MOŻNA BARDZO SKRZYWDZIĆ. Osobiście jestem przeciwny jakiemuś bardzo wyraźnemu wyróżnianiu przemocy fizycznej nad emocjonalną. Ta ostatnia często jest bardziej przewlekła, bo nie kończy się wraz z osiągnięciem pełnoletności, czy uzyskaniem odpowiedniej siły fizycznej przez dotychczasową ofiarę, a trwa całe życie. I traumy z niej pochodzące, też nieraz trwają całe życie. Bo jak ktoś uderzy, to przynajmniej ocena jest oczywista - drań, sadysta itp. To łatwiej zaklasyfikować, na to łatwiej się poskarżyć, inni to zrozumieją, wesprą.
A jak ktoś latami systematycznie ciągłym znęcaniem się psychicznym odbiera drugiej osobie radość życia, dobrą samoocenę, wiarę w wartość życia i ludzi, to wyjść z tego bywa znacznie trudniej. Bo to siedzi w człowieku głębiej. I nie ma jak się poskarżyć, że ktoś ciągle krytykuje, ciągle mu się wszystko nie podoba, obarcza winą za wszystko. Człowiek potem sam nie wie, czego jest winien naprawdę, a co jest mu wmówione. Psychiczna agresja niszczy w człowieku prawidłowe postrzeganie świata, siłę do walki z przeciwnościami życia. Często niszczy znacznie silniej, niż agresja fizyczna. I trudniej się na to poskarżyć, bo przecież nie będziemy się żalić, czy ktoś widzi w nas winnego wszystkich nieszczęść, czy nie.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 15:44, 17 Sty 2012, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Niepoprawna




Dołączył: 11 Gru 2011
Posty: 1671
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:00, 17 Sty 2012    Temat postu:

Masz rację Michale. Zwróciłeś uwagę na bardzo ważny problem. Dużo mówi się ostatnio o biciu i molestowaniu, natomiast pomija się temat krzywdzenia psychicznego, które przecież bywa równie dramatyczne w skutkach :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin