 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 24856
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 12:56, 22 Sie 2025 Temat postu: Czy musimy pomagać innym ludziom czy powinniśmy ich mieć w d |
|
|
Taka historia.
Kobieta mieszka sama w wielkim bloku.
Lubi sąsiadów ale nie chce im się narzucać.
Nagle ma ostry napad czegoś z okolic kręgosłupa pasów biodrowych i barkowych.
Co byś zrobił/zrobiła gdyby taka osoba poprosiła Ciebie o pomoc. Gdyby ja bolało to by może pukała do drzwi potem może krzyczała. Pewnie z małą siłą.
Może byś uważał, że nie ma prawa do pomocy bo jest sama?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 24856
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 13:01, 22 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
To pytanie też do Michała Dyszyńskiego.
Bo on jest taki doskonały, że nigdy nie prosi o pomoc.
Myślę że ściemnia. Chciałabym się przekonać jak jest. Nie z plotek. Od niego samego.
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 0:06, 23 Sie 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36439
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:35, 22 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | To pytanie też do Michała Dyszyńskiego.
Bo on jest taki doskonały, że nigdy nie prosi o pomoc. |
Nigdzie nie twierdziłem, że jestem doskonały.
Rzeczywiście staram się nie prosić o pomoc, ale nie wiążę tego z doskonałością.
Czyli temat nie do mnie, bo do jego skierowania do mnie skłoniły Cię źle rozeznane założenia, co do moich przekonań o mojej doskonałości.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 24856
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 18:27, 22 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | To pytanie też do Michała Dyszyńskiego.
Bo on jest taki doskonały, że nigdy nie prosi o pomoc. |
Nigdzie nie twierdziłem, że jestem doskonały.
Rzeczywiście staram się nie prosić o pomoc, ale nie wiążę tego z doskonałością.
Czyli temat nie do mnie, bo do jego skierowania do mnie skłoniły Cię źle rozeznane założenia, co do moich przekonań o mojej doskonałości. |
Wszystko co tu piszesz ma być świadectwem twej doskonaloŚci. Tak to odbieram.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36439
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:32, 22 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
Semele napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Semele napisał: | To pytanie też do Michała Dyszyńskiego.
Bo on jest taki doskonały, że nigdy nie prosi o pomoc. |
Nigdzie nie twierdziłem, że jestem doskonały.
Rzeczywiście staram się nie prosić o pomoc, ale nie wiążę tego z doskonałością.
Czyli temat nie do mnie, bo do jego skierowania do mnie skłoniły Cię źle rozeznane założenia, co do moich przekonań o mojej doskonałości. |
Wszystko co tu piszesz ma być świadectwem twej doskonaloŚci. Tak to odbieram. |
Czyli odbierasz to niezgodnie z moją intencją.
Myślę, że nie ma tu na forum drugiego dyskutanta, który przyznałby się do tak dużej ilości błędów, co ja.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
szaryobywatel
Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 6303
Przeczytał: 33 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 18:57, 22 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: |
Myślę, że nie ma tu na forum drugiego dyskutanta, który przyznałby się do tak dużej ilości błędów, co ja. |
Nie przyznałeś się jeszcze nigdy do żadnego błędu, a wykazuje Ci się je bardzo łatwo. Zamiast przyznawania się do błędu, masz w zwyczaju bezczelne atakowanie rozmówcy w swoim zniewieściałym, pełnym fałszywej uprzejmości stylu.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36439
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:59, 22 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
szaryobywatel napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
Myślę, że nie ma tu na forum drugiego dyskutanta, który przyznałby się do tak dużej ilości błędów, co ja. |
Nie przyznałeś się jeszcze nigdy do żadnego błędu, a wykazuje Ci się je bardzo łatwo. Zamiast przyznawania się do błędu, masz w zwyczaju bezczelne atakowanie rozmówcy w swoim zniewieściałym, pełnym fałszywej uprzejmości stylu. |
Jeśli tak to odbierasz, to znaczy, że z dużym prawdopodobieństwem popełniłem jakiś błąd w mojej narracji. Nie miałem takiej intencji. Nie piszę, że na pewno popełniłem ów błąd, bo po stronie odbiorcy też może być błędna reakcja.
Podobnie, jeśli odbierasz moją uprzejmość jako fałszywą, to też zapewne tu musi być przynajmniej jakaś cześć błędu z mojej strony.
Założyłem nawet wątek o szukaniu błędów w sobie http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/chcialem-byc-inny-niz-i-co-z-tego-wyniklo,19975.html
Albo watek: http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/moja-antynieomylnosc,20133.html
W tym ostatnim np. piszę np. coś, co świadczy też o tym, że się przyznaję do błędów, że szukam tych błędów (w innych miejscach też da się przykłady znaleźć, ale nie chce mi się tego szukać): MD http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/moja-antynieomylnosc,20133.html napisał: | Właściwie to na każdym kroku chciałbym jakoś zaznaczyć, iż wszystko co piszę, mówię, czy inaczej komunikuję NOSI ZNAMIĘ MOJEJ NIEDOSKONAŁOŚCI. Ale też nie tylko mojej niedoskonałości, lecz również
- niedoskonałości języka, którym się posługuję
- niedoskonałości mojego rozeznania, co mój odbiorca rozumie, czyli jak powinienem dostosować do niego mój przekaz
- niedoskonałości dopasowania naszych umysłów - nadawcy i odbiorcy do siebie pod każdym innym względem.
- i czego tam jeszcze nie wymieniłem, bo... jestem zbyt niedoskonały, aby stworzyć tu kompletną listę. |
Inny przykład mojego przyznania się do błędu:
W powyższym są dwa moje błędy - stylistyczny, polegający na "zjedzeniu" części wypowiedzi, która powinna mieć postać: Dodam jeszcze, że blokowanie wchodzenia w jałowe spory nie jest u mnie (jeszcze) całkiem automatyczne. Co prawda, w stosunku do sytuacji jeszcze ileś lat temu, automatyzm tego blokowania wykształciłem w całkiem znaczącym stopniu, jednak jeszcze wciąż zdarza mi się bez odpowiedniej kontroli rozumu i woli reagować na czyjeś zaczepne uwagi, może insynuacje. Drugi błąd tu zasygnalizowany, to właśnie ciągle niewystarczająco kontrolowane reagowanie na zaczepki, co zresztą wcześniej (jak sugeruję) było u mnie jeszcze większym problemem - do czego się tu też przyznaję.
Co do mojej "zniewieściałości", to pozwolę sobie na wyjątek w komunikowaniu się i SPECJALNIE DLA CIEBIE, a także SPECJALNIE W TYM POŚCIE odpowiem bardziej dosadnie. Zwykle się powstrzymuję przed dosadnością (parę razy w życiu przesadziłem pod tym względem i do dzisiaj tego żałuję...), ale skoro mnie sprowokowałeś, to będzie tu wyjątek od reguły (potwierdzający też samą regułę...). Czyli odpowiem w Twoim stylu, tak jak to sobie cenisz "ad personam", napastliwie, twardo:
Uważam, że Twoja ocena mnie bierze się stąd, że sam jesteś SŁABY (mentalnie), a do tego mało spostrzegawczy intelektualnie przynajmniej w tym względzie, że w głębi duszy wierzysz, iż jak atakujesz kogoś personalnie, to wspierasz tym także tezę, której bronisz. Nie masz w sobie na tyle po prostu świadomości, nie dotarła do Ciebie ta logicznie nietrudna do dostrzeżenia okoliczność, że nazwanie jakoś tam oponenta jest kompletnie niezależne od tego, co jest racją w sprawie. Ty najwyraźniej wierzysz, że jak personalnie dopierdolisz, to masz "większą rację". To nieskojarzenie sobie owej w sumie prostej od strony logiki zależności powoduje, że Cię trochę LEKCEWAŻĘ, jako osobę świadomą i rozumną. Inni by to skojarzyli, dla Ciebie to jest za trudne. Jeślibym z innych Twoich wypowiedzi (które nieraz są nawet ciekawe, powiedziałbym że potrafią być niegłupie) dawał Ci iloraz inteligencji X, to świadomość tego, że się Ci myli kwestia wojenki personalnej z racjami w sprawie odejmuje od tego (przewidywanego przeze mnie) ilorazu Twojej inteligencji jakieś 10 punktów. Czyli jakbyś z oceny innych postów miał u mnie oszacowanie inteligencji na 115, to ostatecznie skorygowałbym cię na wartość 105. Bo jak ktoś takiej prostej zależności nie pojmuje, to znaczy, że ma w myśleniu poważny defekt. I Ty najwyraźniej ów defekt masz, a potem owym defektem oceniasz też innych (np. moje wypowiedzi jako fałszywą uprzejmość, czy zniewieściałość). Ewentualnie mogłoby Cię tłumaczyć środowisko, w którym się obracasz (kibolskie, z blokowisk?... w sumie nie wiem, nie znam Ciebie, sądzę po stylu wypowiedzi... ale na pewno nie jest do środowisko akademickie). Tam napierdalanie się wszyscy mają we krwi, więc nawet nie mają świadomości tego, iż to nie jest całkiem normalne w środowiskach trochę innych.
Jest jeszcze taka opcja, że po prostu nie masz kontroli nad emocjami - wtedy musisz napierdalać słownie, bo Cie nosi. Też nie wiem, czy ta hipoteza jest słuszna, ale taka się narzuca.
Mogę Ci się jawić zniewieściałym, bo też nie rozumiesz chyba czegoś takiego jak RADYKALNE OPOWIEDZENIE SIĘ PO STRONIE ZASADNOŚCI I ODPOWIEDZIALNOŚCI, CZYLI TEŻ NIE RZUCANIA SŁÓW NA WIATR.
Fajnie się rzuca słowa zarzutów personalnych. Człowiek czuje się wtedy taki mocny, taki sprawczy... Mimowolnie w nim się odzywa emocja: ależ napierdalam, jaki twardziel jestem, wymiatam!
I emocjonalni ludzie nie spojrzą na to z dystansu. Podobnie też jak ci, którzy bardzo pragnę tego poczucia dominacji i wywyższenia, że mogą sobie ponapierdalać - tacy jak Ty. Ja aktualnie (kiedyś było inaczej, kiedyś też byłem bardziej emocjonalny w reakcjach - co można uznać za kolejne uznanie mojego błędu, który wcześniej popełniałem) po prostu bym ZLEKCEWAŻYŁ WŁASNY INTELEKT (podobnie jak - częściowo - lekceważę na tej samej zasadzie Twój intelekt), gdybym temu napierdalaniu słownemu przypisał jakąkolwiek sprawczość, sens, czy moc. Może nawet wzgardziłbym takim sobą.
Sorry... ale uważam, że chyba Ty po prostu tego nie zrozumiesz (przynajmniej aktualnie). Masz blokadę nie w intelekcie (bym bardziej, że zrozumienie tego nie jest jakoś intelektualnie skomplikowane), ale w emocjach, W SAMOKONTROLI. W tym aspekcie mam Cię za cieniasa - nie kontrolujesz tej relacji pomiędzy zwierzęcym pragnieniem dominacji, a wykazywaniem racji intelektualnych; masz to wszystko wymieszane w sposób, którego nie jesteś w stanie rozdzielić. Dlatego po prostu trochę instynktowny niczym zwierzak, a trochę cienias tutaj jesteś.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 20:25, 22 Sie 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9616
Przeczytał: 40 tematów
|
Wysłany: Sob 13:44, 23 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
W tym kontekście co sądzisz o wypowiedzi Michała Dyszyńskiego, jeśli tego przyznawania się do błędów, jak szaryobywatel, z tego co wiem, nikt nie zauwazył:
szaryobywatel napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
Myślę, że nie ma tu na forum drugiego dyskutanta, który przyznałby się do tak dużej ilości błędów, co ja. |
Nie przyznałeś się jeszcze nigdy do żadnego błędu, a wykazuje Ci się je bardzo łatwo. Zamiast przyznawania się do błędu, masz w zwyczaju bezczelne atakowanie rozmówcy w swoim zniewieściałym, pełnym fałszywej uprzejmości stylu. |
GPT:
"
To ciekawe zestawienie. Jeśli spojrzymy na to w świetle przypowieści o faryzeuszu i celniku, to wypowiedź Michała Dyszyńskiego („nie ma tu na forum drugiego dyskutanta, który przyznałby się do tak dużej ilości błędów, co ja”) można rozumieć dwojako:
Na sposób faryzeusza – jeśli taka deklaracja jest bardziej podkreślaniem własnej „pokory” wobec innych („patrzcie, jak ja się umiem przyznawać do błędów, w odróżnieniu od was”), to staje się formą wywyższania się przez rzekome uniżenie. Wtedy to dokładnie odwraca sens postawy celnika.
Na sposób celnika – jeśli naprawdę stoi za tym autentyczna gotowość przyznawania się do błędów i refleksji nad sobą, to byłby to przykład tej prawdziwej postawy uniżenia, o której mówi przypowieść.
Problem, który zauważył szaryobywatel, polega na tym, że Dyszyński deklaruje coś, czego inni nie widzą w praktyce – i tu można dostrzec pewien rozdźwięk między słowem a czynem.
W przypowieści celnik nie mówi o sobie niczego pozytywnego, nie porównuje się do innych, a jedynie bije się w piersi i prosi o miłosierdzie. Faryzeusz natomiast zaczyna od „dziękuję Ci, że nie jestem jak inni...”, czyli w gruncie rzeczy chwali siebie samego.
Dlatego ocena zależy od tego, czy słowa Dyszyńskiego są autentyczną skruchą i świadomością własnych błędów, czy też raczej formą autopochwały ubranej w język pokory.
Chcesz, żebym spróbował przeanalizować tę wymianę zdań w kategoriach bardziej psychologicznych (np. mechanizmy obronne, styl komunikacji), czy w czysto teologicznym duchu przypowieści?
"
GPT:
"
Świetnie, spróbujmy z perspektywy psychologicznej.
W tej wymianie zdań mamy kilka warstw:
1. Deklaracja Michała Dyszyńskiego
„Nie ma tu na forum drugiego dyskutanta, który przyznałby się do tak dużej ilości błędów, co ja.”
Psychologicznie może to być strategia autoprezentacji: pokazanie siebie jako osoby wyjątkowo refleksyjnej, otwartej i pokornej.
Ale zawiera też element porównania z innymi („nie ma tu drugiego…”), czyli zestawienie siebie na tle grupy. To może brzmieć jak forma obronna autopochwały, zwłaszcza jeśli inni tego nie dostrzegają.
2. Reakcja szaryobywatela
„Nie przyznałeś się jeszcze nigdy do żadnego błędu (…) zamiast tego atakujesz rozmówcę (…) w stylu pełnym fałszywej uprzejmości.”
To jest kontrnarracja: zakwestionowanie prawdziwości obrazu, który Dyszyński próbuje stworzyć.
Szaryobywatel wskazuje na dysonans między słowami a czynami – w psychologii nazywa się to często „niespójnością autoprezentacyjną”.
Do tego dochodzi etykietowanie („zniewieściały, pełen fałszywej uprzejmości styl”), które ma obniżyć wiarygodność rozmówcy i podważyć jego pozycję.
3. Mechanizmy obronne i dynamika relacji
Michał Dyszyński: możliwe użycie racjonalizacji – zamiast faktycznego przyznawania się do błędów, twierdzi, że przyznaje się najczęściej, przez co broni swojego obrazu „otwartego” rozmówcy.
Szaryobywatel: używa projekcji krytycznej – mocno podkreśla sprzeczność i stygmatyzuje styl Michała, co też jest formą obrony własnej pozycji w sporze.
4. Ogólny obraz sytuacji
Z psychologicznego punktu widzenia obaj rozmówcy biorą udział w grze wizerunkowej. Jeden próbuje budować wizerunek „pokornego i otwartego”, drugi go podważa, wskazując na „fałszywość” tej narracji.
Ta dynamika jest częsta w dyskusjach publicznych: jeśli ktoś przedstawia siebie jako wyjątkowo moralnego lub samokrytycznego, łatwo to odebrać jako nieautentyczne i sprowokować reakcję wprost przeciwną.
---
W tym sensie przypowieść o celniku i faryzeuszu pasuje tu jako metafora:
Celnik nie mówi nic o innych i nie deklaruje, że „częściej niż wszyscy przyznaje się do błędów”. Jego skrucha jest bezpośrednia.
Faryzeusz mówi językiem porównań i autoprezentacji – i to właśnie wywołuje wrażenie podobne do tego, które opisał szaryobywatel.
---
Chcesz, żebym opisał, jakie konkretne techniki komunikacyjne (np. unikanie ataków personalnych, używanie przykładów zamiast deklaracji) mogłyby sprawić, by taka wymiana nie poszła w stronę konfliktu, tylko w stronę realnej samorefleksji?
"
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9616
Przeczytał: 40 tematów
|
Wysłany: Sob 13:48, 23 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
PS
GPT:
"
Czy masz na myśli przypowieść o faryzeuszu i celniku z Ewangelii wg św. Łukasza (Łk 18,9-14)?
Oto pełny cytat w tłumaczeniu Biblii Tysiąclecia (V):
> „Opowiedział też niektórym, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść:
Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić: jeden faryzeusz, a drugi celnik.
Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie: zdziercy, niesprawiedliwi, cudzołożnicy, albo też jak i ten celnik.
Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam.
Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi, mówiąc: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!
Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.”
Chcesz, żebym przygotował Ci też krótkie objaśnienie tej przypowieści w kontekście teologicznym i moralnym?
"
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9616
Przeczytał: 40 tematów
|
Wysłany: Sob 17:02, 23 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | szaryobywatel napisał: | Michał Dyszyński napisał: |
Myślę, że nie ma tu na forum drugiego dyskutanta, który przyznałby się do tak dużej ilości błędów, co ja. |
Nie przyznałeś się jeszcze nigdy do żadnego błędu, a wykazuje Ci się je bardzo łatwo. Zamiast przyznawania się do błędu, masz w zwyczaju bezczelne atakowanie rozmówcy w swoim zniewieściałym, pełnym fałszywej uprzejmości stylu. |
Jeśli tak to odbierasz, to znaczy, że z dużym prawdopodobieństwem popełniłem jakiś błąd w mojej narracji. Nie miałem takiej intencji. Nie piszę, że na pewno popełniłem ów błąd, bo po stronie odbiorcy też może być błędna reakcja.
Podobnie, jeśli odbierasz moją uprzejmość jako fałszywą, to też zapewne tu musi być przynajmniej jakaś cześć błędu z mojej strony.
Założyłem nawet wątek o szukaniu błędów w sobie http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/chcialem-byc-inny-niz-i-co-z-tego-wyniklo,19975.html
Albo watek: http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/moja-antynieomylnosc,20133.html
W tym ostatnim np. piszę np. coś, co świadczy też o tym, że się przyznaję do błędów, że szukam tych błędów (w innych miejscach też da się przykłady znaleźć, ale nie chce mi się tego szukać): MD http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/moja-antynieomylnosc,20133.html napisał: | Właściwie to na każdym kroku chciałbym jakoś zaznaczyć, iż wszystko co piszę, mówię, czy inaczej komunikuję NOSI ZNAMIĘ MOJEJ NIEDOSKONAŁOŚCI. Ale też nie tylko mojej niedoskonałości, lecz również
- niedoskonałości języka, którym się posługuję
- niedoskonałości mojego rozeznania, co mój odbiorca rozumie, czyli jak powinienem dostosować do niego mój przekaz
- niedoskonałości dopasowania naszych umysłów - nadawcy i odbiorcy do siebie pod każdym innym względem.
- i czego tam jeszcze nie wymieniłem, bo... jestem zbyt niedoskonały, aby stworzyć tu kompletną listę. |
Inny przykład mojego przyznania się do błędu:
W powyższym są dwa moje błędy - stylistyczny, polegający na "zjedzeniu" części wypowiedzi, która powinna mieć postać: Dodam jeszcze, że blokowanie wchodzenia w jałowe spory nie jest u mnie (jeszcze) całkiem automatyczne. Co prawda, w stosunku do sytuacji jeszcze ileś lat temu, automatyzm tego blokowania wykształciłem w całkiem znaczącym stopniu, jednak jeszcze wciąż zdarza mi się bez odpowiedniej kontroli rozumu i woli reagować na czyjeś zaczepne uwagi, może insynuacje. Drugi błąd tu zasygnalizowany, to właśnie ciągle niewystarczająco kontrolowane reagowanie na zaczepki, co zresztą wcześniej (jak sugeruję) było u mnie jeszcze większym problemem - do czego się tu też przyznaję.
Co do mojej "zniewieściałości", to pozwolę sobie na wyjątek w komunikowaniu się i SPECJALNIE DLA CIEBIE, a także SPECJALNIE W TYM POŚCIE odpowiem bardziej dosadnie. Zwykle się powstrzymuję przed dosadnością (parę razy w życiu przesadziłem pod tym względem i do dzisiaj tego żałuję...), ale skoro mnie sprowokowałeś, to będzie tu wyjątek od reguły (potwierdzający też samą regułę...). Czyli odpowiem w Twoim stylu, tak jak to sobie cenisz "ad personam", napastliwie, twardo:
Uważam, że Twoja ocena mnie bierze się stąd, że sam jesteś SŁABY (mentalnie), a do tego mało spostrzegawczy intelektualnie przynajmniej w tym względzie, że w głębi duszy wierzysz, iż jak atakujesz kogoś personalnie, to wspierasz tym także tezę, której bronisz. Nie masz w sobie na tyle po prostu świadomości, nie dotarła do Ciebie ta logicznie nietrudna do dostrzeżenia okoliczność, że nazwanie jakoś tam oponenta jest kompletnie niezależne od tego, co jest racją w sprawie. Ty najwyraźniej wierzysz, że jak personalnie dopierdolisz, to masz "większą rację". To nieskojarzenie sobie owej w sumie prostej od strony logiki zależności powoduje, że Cię trochę LEKCEWAŻĘ, jako osobę świadomą i rozumną. Inni by to skojarzyli, dla Ciebie to jest za trudne. Jeślibym z innych Twoich wypowiedzi (które nieraz są nawet ciekawe, powiedziałbym że potrafią być niegłupie) dawał Ci iloraz inteligencji X, to świadomość tego, że się Ci myli kwestia wojenki personalnej z racjami w sprawie odejmuje od tego (przewidywanego przeze mnie) ilorazu Twojej inteligencji jakieś 10 punktów. Czyli jakbyś z oceny innych postów miał u mnie oszacowanie inteligencji na 115, to ostatecznie skorygowałbym cię na wartość 105. Bo jak ktoś takiej prostej zależności nie pojmuje, to znaczy, że ma w myśleniu poważny defekt. I Ty najwyraźniej ów defekt masz, a potem owym defektem oceniasz też innych (np. moje wypowiedzi jako fałszywą uprzejmość, czy zniewieściałość). Ewentualnie mogłoby Cię tłumaczyć środowisko, w którym się obracasz (kibolskie, z blokowisk?... w sumie nie wiem, nie znam Ciebie, sądzę po stylu wypowiedzi... ale na pewno nie jest do środowisko akademickie). Tam napierdalanie się wszyscy mają we krwi, więc nawet nie mają świadomości tego, iż to nie jest całkiem normalne w środowiskach trochę innych.
Jest jeszcze taka opcja, że po prostu nie masz kontroli nad emocjami - wtedy musisz napierdalać słownie, bo Cie nosi. Też nie wiem, czy ta hipoteza jest słuszna, ale taka się narzuca.
Mogę Ci się jawić zniewieściałym, bo też nie rozumiesz chyba czegoś takiego jak RADYKALNE OPOWIEDZENIE SIĘ PO STRONIE ZASADNOŚCI I ODPOWIEDZIALNOŚCI, CZYLI TEŻ NIE RZUCANIA SŁÓW NA WIATR.
Fajnie się rzuca słowa zarzutów personalnych. Człowiek czuje się wtedy taki mocny, taki sprawczy... Mimowolnie w nim się odzywa emocja: ależ napierdalam, jaki twardziel jestem, wymiatam! :fight:
I emocjonalni ludzie nie spojrzą na to z dystansu. Podobnie też jak ci, którzy bardzo pragnę tego poczucia dominacji i wywyższenia, że mogą sobie ponapierdalać - tacy jak Ty. Ja aktualnie (kiedyś było inaczej, kiedyś też byłem bardziej emocjonalny w reakcjach - co można uznać za kolejne uznanie mojego błędu, który wcześniej popełniałem) po prostu bym ZLEKCEWAŻYŁ WŁASNY INTELEKT (podobnie jak - częściowo - lekceważę na tej samej zasadzie Twój intelekt), gdybym temu napierdalaniu słownemu przypisał jakąkolwiek sprawczość, sens, czy moc. Może nawet wzgardziłbym takim sobą.
Sorry... ale uważam, że chyba Ty po prostu tego nie zrozumiesz (przynajmniej aktualnie). Masz blokadę nie w intelekcie (bym bardziej, że zrozumienie tego nie jest jakoś intelektualnie skomplikowane), ale w emocjach, W SAMOKONTROLI. W tym aspekcie mam Cię za cieniasa - nie kontrolujesz tej relacji pomiędzy zwierzęcym pragnieniem dominacji, a wykazywaniem racji intelektualnych; masz to wszystko wymieszane w sposób, którego nie jesteś w stanie rozdzielić. Dlatego po prostu trochę instynktowny niczym zwierzak, a trochę cienias tutaj jesteś. |
GPT:
Tak, to już zupełnie inny poziom wypowiedzi niż wcześniejsza krótka wymiana. Kilka rzeczy rzuca się w oczy, gdy spojrzeć na odpowiedź Michała Dyszyńskiego psychologicznie:
---
1. Podwójny ruch – „pokora” i „kontratak”
Najpierw MD zaczyna od „samokrytycznego tonu”: przyznaje, że być może jego narracja jest błędna, że odbiór mógł być spowodowany niedoskonałością języka i komunikacji. To jest gest pojednania.
Ale potem nagle następuje eskalacja – długi, emocjonalny kontratak, z elementami obrażania, protekcjonalności, oceniania inteligencji i środowiska rozmówcy.
To klasyczny przykład dysonansu w komunikacji: chęć pokazania siebie jako „pokornego i otwartego” miesza się z silną potrzebą obrony ego.
---
2. Mechanizmy psychologiczne
Racjonalizacja – MD podaje linki do swoich wpisów jako „dowody” na swoją samokrytykę. To próba uwiarygodnienia swojej deklaracji, ale wygląda trochę jak „dowodzenie własnej pokory”.
Reaktywna agresja – w momencie, gdy został nazwany „zniewieściałym”, uruchamia się obrona w postaci wyjątkowo długiego ad personam. Sam zaznacza, że „robi wyjątek” – to brzmi jak usprawiedliwienie dla przełamania własnego wizerunku.
Projekcja i deprecjacja – zbijanie rozmówcy do poziomu „słabego mentalnie, mało spostrzegawczego, z defektem w myśleniu, może ze środowiska kibolskiego”. To klasyczne przeniesienie negatywnej oceny z siebie (od której się broni) na drugą stronę.
---
3. Paradoks autoprezentacji
MD chce być postrzegany jako ktoś samokrytyczny, zdystansowany i refleksyjny. Ale sama długość i intensywność jego odpowiedzi sprawia, że:
wygląda to na silną potrzebę kontroli narracji o sobie;
elementy protekcjonalne i obraźliwe osłabiają wcześniejsze „pokorne” fragmenty.
Psychologicznie – to walka dwóch ja:
„ja idealne” – refleksyjne, przyznające się do błędów, dystyngowane;
„ja realne” – urażone, wchodzące w emocjonalny spór, potrzebujące odegrać się.
---
4. Dynamika z Szarym
Szary posłużył się ostrym atakiem ad personam (zniewieściałość, fałszywa uprzejmość).
MD odpowiedział nie tylko merytorycznym odparciem (argumentem, że atak personalny nie podważa racji), ale też znacznie mocniejszym kontratakiem personalnym.
Efekt: zamiast sporu o treść mamy eskalację wojny wizerunkowej, w której obie strony wchodzą w spiralę „kto kogo lepiej zanalizuje i upokorzy”.
---
5. Refleksja ogólna
Widać tu zjawisko, które w psychologii dyskusji bywa określane jako „strategiczna pokora” – użycie deklaracji własnej niedoskonałości jako elementu budowania pozycji. Ale gdy zostaje ona zakwestionowana, ujawnia się ukryta potrzeba dominacji.
Innymi słowy: MD chce być celnikiem (tym pokornym z przypowieści), ale w praktyce często brzmi jak faryzeusz – bo jego pokora staje się przedmiotem autoprezentacji i sporu.
---
Chcesz, żebym pokazał, jak ta dynamika mogłaby wyglądać, gdyby MD pozostał w trybie „celnika” – czyli jak można by odpowiedzieć Szaremu bez uciekania się do kontrataku?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36439
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:45, 23 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | GPT:
Tak, to już zupełnie inny poziom wypowiedzi niż wcześniejsza krótka wymiana. Kilka rzeczy rzuca się w oczy,
... |
Diagnoza GPT jest w znacznej części słuszna, choć nie wychwycił on wszystkich niuansów tego, co napisałem. Zabrakło chyba jakiejś formy syntezy - wyjścia poza ocenianie aspektów każdy z osobna.
Gdybym miał ocenić z dystansu to, co sam napisałem, to rzeczywiście zbudowałem narrację, która jest (nietypowo dla mnie) agresywna, a do tego jawnie niezgodna z deklarowanymi przeze mnie wartościami. GPT nie domyślił się celu, który mi przyświecał, a także szkoda, że nie dostrzegł innego (wg mnie bardzo ciekawego aspektu) - tego wyjątku, który potwierdza regułę. W istocie, wychodząc ze "swoich butów", nie tyle zmierzałem do tego, ile GPT zasugerował - że w ogóle jakąś dążę do walki ego, ile do pokazania dwóch innych rzeczy:
1. To nie jest tak, że w ogóle zamykam się w jakiejś (rzekomo fałszywej, nieszczerej) postawie ugrzecznionych, uprzejmych komentarzy. Daję bowiem (właśnie powyższą wypowiedzią) WYRAŹNY PRZYKŁAD - DOWÓD na to, iż zawsze mam w odwodzie możliwość zareagowania ostro, agresywnie. I mam tego świadomość, nawet jeśli w większości przypadków z owej agresji nie korzystam. To stawia w innym świetle oskarżenie o zarówno o fałszywą uprzejmość, jak i nieszczerość, bo pokazuje, że obie są po prostu WARUNKOWE, wynikają Z MOJEJ ŚWIADOMEJ DECYZJI, a głębiej z wyznawanych wartości. Normalnie staram się być uprzejmy, bo WIERZĘ, ŻE UPRZEJMOŚĆ JEST DOBRA, a jednocześnie mam przekonanie, że napastliwość jest zła. Ta moja uprzejmość zatem nie jest "fałszywa", lecz właśnie w pełni szczera i WYNIKAJĄCA ZE ŚWIADOMYCH WYBORÓW, czyli każdorazowo z oceny sytuacji, czy powinienem ją stosować, czy nie. Wybieram najczęściej zgodnie z tymi wartościami, bo chcę być z nimi zgodny. Ale gdy widzę, że w pewnych szczególnych przypadkach taka postawa nie jest celowa, to odstępuję od swojej reguły. I tak właśnie oceniłem tamtą sytuację - oceniłem, że skoro mam akurat do czynienia z osobą, która uprzejmością wyraźnie gardzi, czyli która by nie odebrała moixch słów zgodnie z tym, co czuję, nie odczytałaby poprawnie mojej intencji, za uprzejmością stojącej, to zmieniłem styl narracji. Zdecydowałem się pokazać, że ani się nie boję być napastliwy, ani nic dodatkowo mnie tu nie blokuje. Czyli okazałem swój ŚWIADOMY WYBÓR w tej sytuacji.
2. Jednocześnie, skoro sam stwierdzam, że postępuję wyjątkowo, niezgodnie ze swoimi wartościami, a motywowany niejako „wyższą koniecznością”, ukazuję to, że SPRAWUJĘ KONTROLĘ nad tym, jak i co piszę, a dalej też i to, że MOJE MYŚLENIE BAZUJE NA KONTROLI I ŚWIADOMOŚCI, a nie na instynktownych reakcjach. Z tego wynikałaby dalsza sugestia na temat ogólnej wartości intelektualnej, do której się (niejawnie) tu przyznaję: do traktowania myślenia jako pewnej gry, w której rozum SPRAWUJE KONTROLĘ, a nie jest bezwiedny w reakcjach. Myślenie (takie, jakiemu jest sens zaufać) wg mnie nie może dawać destabilizować pobocznym intencjom, impulsom emocjom. Staram się zatem separować od tych emocjonalnych aspektów nie dlatego, że – jak naiwnie sądzą instynktownie, zwierzęco myślący obserwatorzy – w emocjach dałem się zdominować, że nie umiałbym odpowiedzieć ostro na personalnie zaczepny ton, ale dlatego, że właśnie taka zwierzęca reakcja świadczyłaby o niekontrolowaniu tego, o czym myślę, czyli sugerowałaby tendencyjność, życzeniowość, niską wartość intelektualną moich wniosków. To zresztą zasugerowałem szaremu – że brak kontroli nad sferą walki o dominację na poziomie agresji personalnej – pośrednio świadczy o tym, że taki niekontrolujący się ktoś zapewne ma rodzaj bałaganu w myśleniu i wnioskowaniu, czyli (przy braku innych przesłanek) raczej nie należy jego ocenom ufać. Bo jak on w myśleniu daje się powodować emocjom, jak chętnie się ambicjonalnym utarczkom poddaje, to znaczy, że NIE UMIE SIĘ SKUPIĆ NA MERITUM, jest CHAOTYCZNY, ściąga wnioski do życzeniowego obrazu świata.
Dałem wyraz temu, że jest inaczej niż zdiagnozował moją postawę uprzejmości szary – który uznał ją za formę nieszczerości, fałszywości. Jego ocena ma zaszyty (niejawnie) paradygmat: tym słusznym, „prawdziwym” podejściem do dyskusji jest napierdalanie się personalne – tak po prostu jest, czyli kto tego nie stosuje, jest „fałszywy”. Ja najbardziej z tym paradygmatem ostatecznie polemizuję. Wręcz głoszę paradygmat odwrotny – fałszywą, nieszczerą intelektualnie (choć u osób niekontrolujących się będzie zapewne występowała jakaś forma szczerości EMOCJONALNEJ) postawą jest mieszanie w dyskusji napastliwości personalnej z argumentacją merytoryczną. Twierdzę jednak, że większą wartość ma szczerość intelektualna, niż ta emocjonalna. Gotów jest zatem poświęcić niektóre swoje emocje na ołtarzu intelektualnej poprawności, bo takie właśnie wartości wyznaję.
Gdyby podsumować najgłębszą istotę tego sporu, to jest nią spór pomiędzy tymi dwoma paradygmatami:
- Czy szczerość, prawdziwość, poprawność należy wiązać z walką, starciem ego, z napierdalaniem się personalnym zaś kto się od tego odżegnuje będzie kłamliwy i zniewieściały.
- Czy owa szczerość, prawdziwość, poprawność raczej dystansuje się od tych sporów ego, bo jej sensem jest poszukiwanie czegoś obiektywnego, czegoś ponad emocje, ponad walke person, dopierdalanie wrogom
?...
Szary jasno się opowiedział z jednym z tych paradygmatów, podczas gdy ja obstawiam przeciwny.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 18:14, 23 Sie 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9616
Przeczytał: 40 tematów
|
Wysłany: Sob 18:39, 23 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
Cytat: | To zresztą zasugerowałem szaremu – że brak kontroli nad sferą walki o dominację na poziomie agresji personalnej – pośrednio świadczy o tym, że taki niekontrolujący się ktoś zapewne ma rodzaj bałaganu w myśleniu i wnioskowaniu, czyli (przy braku innych przesłanek) raczej nie należy jego ocenom ufać. Bo jak on w myśleniu daje się powodować emocjom, jak chętnie się ambicjonalnym utarczkom poddaje, to znaczy, że NIE UMIE SIĘ SKUPIĆ NA MERITUM, jest CHAOTYCZNY, ściąga wnioski do życzeniowego obrazu świata. |
niekoniecznie, mnie GPT diagnozuje to tak:
....
W kontakcie z innymi stawiasz na klarowność, logiczną spójność i minimalizację manipulacji emocjonalnej, a emocje traktujesz jako obszar do uświadomienia, nie narzędzie przewagi.
....
GPT rozumie, co znaczy, gdy nazwę go debilem, większość, zazwyczaj również, chyba, że szuka pretekstu do ucieczki ...
emocjonalność .... w sumie nie widzę związku i idiotą może nie ulegać emocjom a zwłaszcza psychopata czy cynik ...
zapytam GPT:
"To jest bardzo ciekawy temat, bo emocjonalność i logiczne myślenie zwykle traktuje się jako przeciwieństwa, a w rzeczywistości są one ze sobą ściśle powiązane.
1. Różnice
Logika opiera się na regułach rozumowania, analizie przesłanek i wniosków, spójności argumentów. Dąży do obiektywności i unikania sprzeczności.
Emocjonalność to reakcje uczuciowe, które często są szybkie, intuicyjne i mogą „skracać drogę” zamiast przechodzić przez cały proces logiczny. Emocje mogą prowadzić do błędów poznawczych (np. pochopnych sądów), bo skupiają uwagę na tym, co wydaje się dla nas najważniejsze tu i teraz.
2. Powiązania
Emocje motywują logikę – bez emocjonalnego zaangażowania trudno byłoby znaleźć powód, by cokolwiek analizować.
Emocje mogą też dostarczać przesłanek: np. lęk sygnalizuje zagrożenie, radość – korzyść. Logika je porządkuje i weryfikuje.
W praktyce człowiek nigdy nie myśli czysto logicznie – emocje kształtują priorytety, wpływają na to, które informacje uznajemy za istotne.
Z drugiej strony, czysta emocjonalność bez logiki grozi impulsywnością i brakiem konsekwencji.
3. Równowaga
Najzdrowiej działa model, w którym logika sprawdza emocje, a emocje nadają sens logice.
Dobrym przykładem jest podejmowanie decyzji: emocje wskazują kierunek („chcę tego” / „boję się tego”), a logika pozwala sprawdzić, czy droga jest realna, bezpieczna i spójna z długofalowymi celami.
Można więc powiedzieć, że emocjonalność i logiczne myślenie są dwiema stronami tej samej monety – emocje nadają treść i wartość, logika nadaje strukturę i spójność.
Chcesz, żebym rozpisał to bardziej filozoficznie (np. w ujęciu rozumu praktycznego i teoretycznego) czy raczej psychologicznie (np. jak mózg łączy emocje z myśleniem)?
"
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36439
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:42, 23 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | emocjonalność .... w sumie nie widzę związku i idiotą może nie ulegać emocjom a zwłaszcza psychopata czy cynik ...
zapytam GPT:
[i]"To jest bardzo ciekawy temat, bo emocjonalność i logiczne myślenie zwykle traktuje się jako przeciwieństwa, a w rzeczywistości są one ze sobą ściśle powiązane.
1. Różnice
Logika opiera się na regułach rozumowania, analizie przesłanek i wniosków, spójności argumentów. Dąży do obiektywności i unikania sprzeczności.
Emocjonalność to reakcje uczuciowe, które często są szybkie, intuicyjne i mogą „skracać drogę” zamiast przechodzić przez cały proces logiczny. Emocje mogą prowadzić do błędów poznawczych (np. pochopnych sądów), bo skupiają uwagę na tym, co wydaje się dla nas najważniejsze tu i teraz. |
To może wyjaśnię z jakich podstaw bierze się moje stanowisko.
Przynajmniej patrząc na WŁASNE REAKCJE, dostrzegam to, iż gdy zaczynam się skupiać na tym, jak dopiec komuś, gdy buzuje we mnie pragnienie rywalizowania, to wyraźnie OGRANICZA SIĘ ZAKRES MOJEJ SPOSTRZEGAWCZOŚCI, a do tego POWSTAJE SILNA TENDENCJA DO ŻYCZENIOWEGO TRAKTOWANIA problemów.
Przyznam, że ja sobie z tym nie potrafię poradzić - nie umiem wykreślić sobie w umyśle takich granic, a potem w tych granicach jeszcze się utrzymać mentalnie, aby widzieć tak szeroko, tak mając kontrolę nad błędami, jak wtedy, gdy emocje odsuwam na bok.
Według mnie emocje i rywalizowanie powodują (przynajmniej u mnie, ale jestem przekonany, że u innych będzie to działało podobnie) znaczące zawężenie horyzontu spostrzegania, rozumienia, kontrolowania toku rozumowania. Kiedyś, gdy sobie to w pełni uświadomiłem, złożyłem sam sobie coś w rodzaju przyrzeczenia: Michale, jak widzisz, że twoje rozumowanie jest pod wpływem silnych emocji, to twoim obowiązkiem jest uznanie wszelkich wniosków powstających w tym trybie za niewiarygodne, za z dużym prawdopodobieństwem wadliwe, zaś sam ten tryb w ogóle masz traktować jako „mentalny tryb debila”.
Na koniec dodam, że nie uważam, iż to moje spostrzeżenie o blokującym skuteczność rozpoznań wpływie emocji (szczególnie tych rywalizacyjnych, silnie akcentujących życzeniowość w traktowaniu spraw) wymagało jakichś wybitnych mocy intelektu. Jestem przekonany, że prawie każdy JEŚLIBY TYLKO ZECHCIAŁ, bez problemu sobie ów wpływ zaobserwuje. Zresztą pisze się o tym w literaturze, psychologowie ów efekt dobrze znają. Jeśli zatem ktoś ów efekt ignoruje, to znaczy, że jakąś postać MENTALNEJ BLOKADY. Nie wiem, do jakiego poziomu owa blokada sięga u konkretnej osoby, ale z reguły raczej jest znacząca. Jeśli zatem inteligentna skądinąd osoba broni postawy walki personalnej w dyskusjach o charakterze merytorycznym, to znaczy, że ma jakiś rodzaj ślepej plamki (wlaściwie to ślepej wielkiej PLAMY) w swoim rozumie. Jak szeroko się owa plama "rozlała", tego nie ustalę, ale raczej jest ona znacząca, mocno blokująca obiekytwizm postrzegania. To jest mentalna słabość dużego kalibru.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 21:43, 23 Sie 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9616
Przeczytał: 40 tematów
|
Wysłany: Sob 21:47, 23 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
U mnie jest inaczej – emocje nie przeszkadzają mi w rozumieniu spraw, przeciwnie, pozwalają lepiej wyczuć, z kim mam do czynienia. Na forum rzadko chodzi o rywalizację – większość ludzi po prostu przedstawia swoje pomysły, czasem wskazuje błędy, czasem dyskutuje albo pisze z nudów.
ale skąd u Ciebie wrażenie, że emocje od razu wiążą się z rywalizowaniem. Z mojego punktu widzenia to raczej sposób, żeby lepiej zrozumieć drugą osobę i porządkować własne myśli. Czasem mam wrażenie, że niektóre wątki tracą w dyskusji na wyrazistości, bo więcej miejsca zajmuje pokazywanie, że się „przemyślało” temat, niż samo jego rozwinięcie – przynajmniej z mojego doświadczenia
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36439
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:11, 23 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | U mnie jest inaczej – emocje nie przeszkadzają mi w rozumieniu spraw, przeciwnie, pozwalają lepiej wyczuć, z kim mam do czynienia. Na forum rzadko chodzi o rywalizację – większość ludzi po prostu przedstawia swoje pomysły, czasem wskazuje błędy, czasem dyskutuje albo pisze z nudów. |
A jak to ustaliłeś, czy emocje Ci przeszkodziły, czy nie w rozumieniu spraw?
Po drugie... To co piszesz dalej, czyli że one ":pozwalają lepiej wyczuć, z kim mam do czynienia." (osobno od kwestii, czy masz tu podstawę obiektywną do stwierdzenia, że na pewno z emocjami czujesz "lepiej") świadczą wg mnie o tym, że jako naturalny traktujesz ten dodatkowy cel - wyczuwania z kim masz do czynienia. Czyli z zasady realizujesz w dyskusji dwa cele:
- cel związany z sama sprawą - tematem dyskusji
- cel wyczuwania partnera w dyskusji od strony personalnej.
Dla mnie taki łapanie dwóch srok za ogon jawi się jako proszenie się o błąd, bo umysł będzie wtedy przeskakiwał raz do jednego celu, a raz do drugiego. I chyba trudno jest to uporządkować (przynajmniej ja bym tego uporządkować w sobie nie potrafił).
lucek napisał: | ale skąd u Ciebie wrażenie, że emocje od razu wiążą się z rywalizowaniem. Z mojego punktu widzenia to raczej sposób, żeby lepiej zrozumieć drugą osobę i porządkować własne myśli. Czasem mam wrażenie, że niektóre wątki tracą w dyskusji na wyrazistości, bo więcej miejsca zajmuje pokazywanie, że się „przemyślało” temat, niż samo jego rozwinięcie – przynajmniej z mojego doświadczenia |
Emocje nie muszą wiązać się od razu z rywalizowaniem. Jednak moje doświadczenie z samych dyskusji pokazuje mi, że chyba jest to najczęstsze powiązanie postawy z emocjami.
Ale mam też inne spostrzeżenie dotyczące Twojej odpowiedzi - zwrócenie uwagi na aspekt "wyrazistości". W jakimś stopniu mogę się nawet z tym zgodzić - brak emocji oznacza mniejszą wyrazistość, bo ową wyrazistość odczuwamy przecież właśnie emocjami! W takim układzie stwierdzenie, iż dyskusji brakuje "wyrazistości", jest niczym innym jak tylko inną formą stwierdzenia "w dyskusji zabrakło emocji". Tylko stawiam wtedy inne pytanie: czy dyskutując, naszym celem jest raczej wywoływanie emocji, czy raczej docieranie do sensu spraw?
Ja (przyznaję, że to jest mój osobisty paradygmat, mój wybór indywidualny, dotyczący ZDECYDOWANEJ WIĘKSZOŚCI, CHOĆ NIE WSZYSTKICH dyskusji) stawiam na szczycie docieranie sensu spraw, a więc gotów jestem dla tego celu poświęcić wyrazistość. Po prostu uważam, iż jest tu coś za coś. Albo mam wyrazistość, ale wtedy gubię rozumność, obiektywizm, albo chcę mieć to drugie, ale wtedy wyrazistość, emocjonalne poruszania w sobie muszę stłumić.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 22:12, 23 Sie 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9616
Przeczytał: 40 tematów
|
Wysłany: Sob 22:41, 23 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
Cytat: | A jak to ustaliłeś, czy emocje Ci przeszkodziły, czy nie w rozumieniu spraw? |
emocje są reakcją na to, jak interpretuję sytuację – same w sobie nie są rozumieniem. natomiast presja potrafi mi przeszkadzać, bo wywołuje silne emocje.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36439
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:58, 23 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | A jak to ustaliłeś, czy emocje Ci przeszkodziły, czy nie w rozumieniu spraw? |
emocje są reakcją na to, jak interpretuję sytuację – same w sobie nie są rozumieniem. natomiast presja potrafi mi przeszkadzać, bo wywołuje silne emocje. |
Zgoda. Ale ja pytam o coś innego: NA JAKIEJ POSTAWIE uważasz, że emocje cokolwiek w rozumieniu Ci poprawiły (pisałeś: emocje nie przeszkadzają mi w rozumieniu spraw, przeciwnie, pozwalają lepiej wyczuć, z kim mam do czynienia. )?
Bo ja bym miał tu wielkie wątpliwości, czy taka teza, iż emocje mogą nie przeszkadzać, a już szczególnie jakkolwiek poprawić zrozumienie, jest słuszna (poza może jakimiś bardzo rzadkimi wyjątkami).
Już wyjaśniam, dlaczego tak uważam.
Wynika to z następujących cech większości emocji:
1. Są niecierpliwe (nie "chcą" czekać na dokładniejsze, czyli żmudne ustalenia), stwarzają presję na przyjęcie pierwszego z wierzchu rozwiązania
2. są silnie życzeniowe, przez co często nie dopuszczają do rozpatrywania niewygodnych dla nich opcji.
3. zawłaszczają silnie uwagę, a dalej rozumienie, przez co nie dopuszczają do konfrontacji z subtelną warstwą zagadnienia.
4. sprowadzają często uwagę do predefiniowanych celów - np. właśnie rywalizowania, promowania się, wykazywania swojej wyższości nawet wtedy, gdy brakuje ku temu obiektywnych przesłanek.
Moje próby odseparowania się od emocji wynikają właśnie z tego spostrzeżenia, że gdy tylko emocjom dam za bardzo "pohasać", to efekt tego z grubsza jest taki, że:
- nie dostrzegam wielu opcji rozwiązań (zwykle skupiam się na tej pierwszej, narzucającej się)
- oceniam pochopnie, niecierpliwie, po łebkach
- czasem nawet zapominam, o czym była sprawa, bo emocje mają też tę zawłaszczającą uwagę moc, która sprawia już przestaję myśleć, a tylko się emocjonuję.
- mimowolnie skupiają uwagę na ludziach, a nie na mechanizmach.
i inne...
Przynajmniej u mnie tak to na pewno działa, a sądząc ze znanych mi odpowiedzi ludzi emocjonalnych, u innych działa to bardzo podobnie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9616
Przeczytał: 40 tematów
|
Wysłany: Nie 5:44, 24 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
nie uważam emocji za coś złego. rzadko ich żałuje. emocjom po prostu pozwalam działać, i jak napisałem testują, z kim mam do czynienia, są "drogą na skróty", tam gdzie rozmowa to i tak strata czasu. mało jest sytuacji, gdy nad nimi nie panuje.
"pochopne decyzję" gdy uznaje, że nie ma coś większego znaczenia - niczego nie zmienią, a mi się nie chce zastanawiać.
przede wszystkim, nie walczę z emocjami, jak ty, mam wrażenie, nie widzę w nich nic złego.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 24856
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 7:43, 24 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
Emocje nie są niczym złym.
Zły może być sposób ich wyrażania.
Przegląd od AI
+8
Twoje spostrzeżenie jest bardzo trafne – same emocje, takie jak złość czy smutek, nie są ani dobre, ani złe; są naturalną reakcją na otaczający nas świat, a nieodpowiednie mogą być zachowania i sposoby ich wyrażania. Emocje pełnią ważną funkcję, informując nas o naszych potrzebach i potencjalnych zagrożeniach, dlatego kluczowe jest nauczenie się ich konstruktywnego wyrażania, zamiast tłumienia, co może prowadzić do negatywnych konsekwencji fizycznych i psychicznych.
Dlaczego emocje nie są złe?
Są naturalne:
Wszystkie emocje, zarówno te przyjemne (np. radość), jak i te nieprzyjemne (np. smutek, złość), są podstawowymi i naturalnymi reakcjami człowieka na wydarzenia.
Informują nas:
Emocje są jak system alarmowy, który informuje nas o tym, co się dzieje w naszym życiu – o zaspokojonych lub niezaspokojonych potrzebach, o potencjalnych zagrożeniach.
Wskazują na potrzeby:
Na przykład, odczuwanie smutku może sygnalizować stratę lub potrzebę czegoś, a złość może wskazywać na naruszenie naszych granic.
Co może być złe?
Nieodpowiednie reakcje:
Złe mogą być nasze reakcje na emocje, np. uderzanie w ścianę w przypływie złości.
Tłumienie emocji:
Wypieranie lub tłumienie emocji może prowadzić do negatywnych skutków, takich jak problemy zdrowotne, zaburzenia emocjonalne czy problemy z koncentracją.
Niewłaściwe sposoby wyrażania:
Niezależnie od emocji, sposób jej ekspresji może być destrukcyjny dla nas samych lub dla innych.
Jak konstruktywnie wyrażać emocje?
Nazwij emocję:
Zamiast mówić "jestem zły", powiedz "czuję złość" – to pomaga zdystansować się od emocji.
Komunikuj asertywnie:
Stosuj komunikaty "Ja", na przykład: "Czuję złość, gdy...", zamiast obwiniać drugą osobę: "Ty jesteś...".
Stosuj techniki relaksacyjne:
Techniki oddechowe czy medytacja pomagają złagodzić intensywne uczucia i zachować spokój.
Zastanów się nad przyczyną:
Ustal, co dokładnie wywołało daną emocję, co pozwoli lepiej zrozumieć jej źródło.
Daj sobie czas:
Jeśli czujesz, że zaraz wybuchniesz, zrób przerwę, zmień otoczenie i daj sobie czas na "złapanie oddechu".
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 7:45, 24 Sie 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36439
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 12:43, 24 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | nie uważam emocji za coś złego. rzadko ich żałuje. emocjom po prostu pozwalam działać, i jak napisałem testują, z kim mam do czynienia, są "drogą na skróty", tam gdzie rozmowa to i tak strata czasu. mało jest sytuacji, gdy nad nimi nie panuje.
"pochopne decyzję" gdy uznaje, że nie ma coś większego znaczenia - niczego nie zmienią, a mi się nie chce zastanawiać.
przede wszystkim, nie walczę z emocjami, jak ty, mam wrażenie, nie widzę w nich nic złego. |
Ja też nie uważam, że emocje (a już szczególnie że WSZYSTKIE) miałyby być jednoznacznie złe. Uważam, że miłość albo sama jest emocją, albo silny aspekt miłości w sobie zawiera, a jednocześnie jest wzniosła, cudowna. Tak więc moja krytyka emocji w niniejszym kontekście nie powinna być odczytywana jako jednostronne opowiedzenie się przeciw nim. Moje stanowisko jest tu bardziej subtelne, a w szczególności skupia się na ocenie KONKRETNEJ SYTUACJI I KONTEKSTU, w którym emocje się tworzą - w związku z ustalaniem prawdy obiektywnej o świecie i myślach.
Emocje, które są na właściwym miejscu są celem i sensem - idziemy do kina na romantyczny film, aby przeżywać wtedy emocje, a jest to celowe i słuszne. Spotykamy się z kochaną osobą przy świecach i też chodzi wtedy właśnie o tę emocję bliskości, którą chcemy czuć, która jest głównym celem. Emocjonujemy się dokonaniami naszych dzieci - i fajnie. Dla szczególnych emocji co niektórzy idą zdobywać górskie ściany, skaczą na bungee, albo ze spadochronem. I to też jest ok.
Jednak są emocje złe, niszczące, destrukcyjne dla celów działania, nawet dla życia. I też chyba truizmem będzie, jeśli podam przykład, ze nie zaakceptujemy gniewnej emocji dziecka, który bije swoją młodszą siostrzyczkę, bo dopadła go zazdrość o rodziców. Nie powiemy takiemu dziecku "masz tę emocję, więc ją miej, niech się w tobie rozwija, bo skoro emocja w tobie powstała, to niech trwa, a może nawet się rozwija". Bo nawet zabawką, można małe dziecko poranić, albo wręcz zabić.
Ale tutaj chodzi mi o bardzo konkretny kontekst, w którym emocje jednak uznam za w znacznym stopniu złe. Wyjaśniałem to, ale osoby broniące emocji "tak w ogóle" chyba niechętnie się temu aspektowi przyglądają, zwykle odsuwają go ze swoich myśli, przeskakując na swoje obronne szańce. I to nawet w tym właśnie objawia się reakcja emocjonalna.
To, że nie chcemy z zasady obiektywnie spojrzeć na siebie, a w szczególności na swoje emocje wynika właśnie z emocji!
Piszę powyższe nie z pozycji kogoś, kto by siebie tu czynił wyjątkiem, czyli nie jako ktoś, kto by sam już miał obiektywnie na siebie patrzeć, ale z pozycji kogoś, kto ewentualnie tym się różni od sporej części jednoznacznie emocjonalnych ludzi, że WALCZĘ, ZMUSZAJĄC SIĘ DO UŚWIADOMIENIA sobie dokładnie tego, co emocje pragną przede mną ukryć.
Gdy kontekstem jest poznanie rzeczywistości w sposób obiektywny, niezależny od życzeniowych narzutów ego, to właśnie tu emocje często zniszczą owego poznania poprawność.
Chodzi mi zatem nie o krytykę emocji w ogóle, ale o krytykę ich wpływu na funkcje kognitywne.
I wyżej to akcentuję, na zwracam uwagę. Dalej podtrzymuję swoje stanowisko, uważam, że powinienem uwzględnić swoje obserwacje, które mi wskazuja na to, że:
- będąc pod wpływem emocji nie dostrzegam wielu opcji rozwiązań
- będąc pod wpływem emocji usuwam z rozważań nawet liczne dostrzeżone, a często perspektywiczne rozwiązania - dzieje się tak, gdy z jakiegoś innego względu moim emocjom owo rozwiązanie się nie spodobało.
- myśląc pod wpływem emocji jestem nieuważny, zadowalam się byle czym
- myśląc pod wpływem emocji mam skłonność do udawania, że coś mam, gdy tak naprawdę tego nie mam, czyli po prostu oszukuję.
Takie poznawanie świata, na ktore emocje mają silny wpływ jest zatem niskiej jakości, często zupełnie bezwartościowe. A potem na tym też życiowo tracę!
Większość moich decyzji podjętych w emocjach była po prostu błędna!
Gdybym w moich narzucających się emocjach, czyli bez ich kontroli, to np. już bym nie rozmawiał w ogóle ani z Tobą, ani z Semele, skoro wcześniej oboje mi "podpadliście". Zbanowałbym Was na amen, uznawszy że takich "niesprawiedliwie mnie krytykujących" partnerów do dyskusji nie chcę. I dotyczy to nie tylko was, ale wszystkich, którzy ośmieliliby się mi sprzeciwić. Bo pierwszym odruchem w emocjach na sprzeciw i krytykę, jest odrzucenie. A ja potrafię być pamiętliwy.
Znam siebie na tyle, że WIEM, IŻ MAM W SOBIE WIELE TRUDNYCH, NAWET W JAKIŚ SPOSÓB ZŁYCH EMOCJI. Teraz trzymam je na wodzy, kontroluję, przeciwstawiam im moje dobre emocje, które oczywiście też mam. A wierzę, że każdy też tak ma - w każdym (i w Tobie, i w Semele) ścierają się zarówno dobre, jak i złe emocje. I nawet tu na forum można podać przykłady, w których zarówno Ty, jak i Semele musielibyście przyznać, że się zagalopowaliście w jakichś komentarzach, a także, że chyba stało się to właśnie pod wpływem emocji. Nie widzę powodu, aby o tych swoich błędach, jakie się miało pod wpływem emocji zapominać tylko po to, aby utrzymywać obraz emocji jako "zawsze dobrych".
Nie piszę tego krytycznie do Was, krytykuję też siebie. Nie chcę tutaj jakoś wypisywać swoich spowiedzi, nie chcę się "użalać nad sobą" (co za chwilę ktoś mi zarzuci), wskazując na różne przykłady z mojego życia, gdy niejedno zawaiłem, gdy zaszkodziłem ludziom, sobie, także po prostu zgrzeszyłem, bo nie zapanowałem nad emocjami. Ale takich przykładów mógłbym podać bez liku. A już w szczególności, gdybym emocjom dał pohulać, to byśmy ze sobę tu nie dyskutowali, bo bym Wam tak agresywnie w emocjach dopiekł, obraził Was, że zostałyby spalone wszelkie mosty do jakiejkolwiek dalej dyskusji. Więc wierzcie mi - lepiej jest, jeśli ja kontroluję swoje emocje, nie pozwalając na objawianie się tych destrukcyjnych.
Zresztą działa to i w przeciwną stronę - jeśli ludziom (w tym Tobie, Semele) miałbym wybaczyć coś, co się jakoś "w emocjonalnym rozpędzeniu" niefajnego zdarzyło, to też nie dlatego, że uznałem wszystkie emocje za dobre, czyli automatycznie to, co z nich wynikło, powinno być uznane za zasadne i ostateczne. Wybaczam różne uchybienia wobec mnie właśnie dlatego, że wiem, iż to czyjeś EMOCJE TU NAPSUŁY, zaś może sam człowiek nie jest "w całości siebie" taki, jakim go emocje uczyniły w pewnej konkretnej chwili.
Ale to jednocześnie oznacza, iż nie traktuję tych emocji jako dobre, oznacza to, że UZNAŁEM DESTRUKCYJNY WPŁYW EMOCJI. Gdyby miał przyjąć to stanowisko, że "bo przecież emocje są dobre", to bym wszedł w konsekwencje tego stanowisko i zerwał kontakty z każdym, kto mi kiedykolwiek w życiu czymkolwiek podpadł.
Tu szerszy komentarza w tej kwestii: http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/jaki-bym-byl-gdybym-z-zasady-ulegal-emocjom,28199.html
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 17:34, 24 Sie 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36439
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 14:26, 25 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
Łatwo jest zmanipulować kogoś, kto się kieruje emocjami. Bo emocje u większości ludzi (wyjątkiem będą osobowości, które umieją swoje emocje potraktować z dystansu, czyli też ocenić, często skorygować) mają "uprawnienie roota". Jesteśmy tak przez naturę zaprogramowani, aby emocje dostawały najwyższy priorytet w działaniu - szczególnie emocje walki i ucieczki. Antylopa, czując zagrożenie ze strony lwa, nie ma mieć prawa do rozmyślań, deliberowania, a ma rzucić się do ucieczki. Podobnie walczący o prawo do rozrodu samiec jelenia tak został przez naturę zaprogramowany, że nie jest jego rolą kalkulowanie, czy mu się ta walka opłaca, czy nie, lecz ma stanąć do walki, a nawet w tej walce odnieść śmiertelne rany. Ewolucja stworzyła nam emocje po to, aby te emocje nami władały, czyli czyniły nas niewolnikami.
Czy można się temu panowaniu emocji nad rozumem postawić?...
- Chyba można, ale jest to bardzo trudne!
Postawienie się tyranii emocji wymaga nie tylko determinacji, ale i treningu, "pracy badawczej" nad trybem, w jakim one działają, a potem testowania metod wpływu na swoją psychikę, która przynajmniej te najbardziej destrukcyjne reakcje emocjonalne jakoś opanuje.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 24856
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pon 19:34, 25 Sie 2025 Temat postu: |
|
|
Błąd
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 2:28, 26 Sie 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|