Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kapitalizm, socjalizm - ich skuteczność kwestią kultury?...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:51, 26 Lut 2012    Temat postu: Kapitalizm, socjalizm - ich skuteczność kwestią kultury?...

Wolnorynkowe środowiska dość zgodnie lansują tezę, że instytucje państwowe są marnotrawne, nieskuteczne gospodarczo, szkodliwe z punktu widzenia ekonomii. Tę tezę traktują jako swoisty dogmat, ewentualnie popierają ją dość wyraźnymi przykładami.
I chyba coś w tym jest, że większość socjalizmów znanego nam świata generowała przerost biurokracji, albo tworzenie się za jej pomocą dość dużej warstwy trutni - osobników, którzy bardzo rzadko wykonują pożyteczne prace, za to ochoczo korzystają z pracy innych ludzi. Często jeszcze przeszkadzając.
Jednak wg mnie sytuacja nie jest taka jednoznaczna. Bo jest jednak pewne grupa państw, gdzie administracja działa całkiem dobrze, a społeczne inicjatywy, nie związane z konkurencją i nastawieniem na zysk nieźle się udają. Są kraje, gdzie ludzie mają KULTURĘ (!) pewnego społecznego współdziałania. Przykładowo kraje skandynawskie, Szwajcaria, także Niemcy, są i bogate, i jednocześnie posiadają dość silny aspekt społeczny swojej gospodarki. Przy czym różnie to się odbywa, bo w takiej Szwajcarii mamy bardzo wysoką dyscyplinę obywateli, wysoki poziom legalizmu (donoszą na policję na sąsiada, który źle zaparkuje samochód). Tam działa ciekawie demokracja bezpośrednia. Obywatele dużej części krajów nie traktują swoich urzędników jako zło i dopust boży, ale jako partnerów niezbędnych w życiu i gospodarce. Dlaczego tak jest?
- Uważam, że w dużym stopniu do KWESTIA KULTURY.
Z czysto teoretycznego punktu widzenia, jeśli ludzie umieją się ze sobą dogadać, jeśli panują nad egoizmem, są otwarci, gotowi do pomocy wzajemnej, to ich zgodne współdziałanie powinno dać lepsze efekty (więcej korzyści, niższym kosztem), niż gdy muszą konkurować. Bo konkurencja wymaga dodatkowego narzutu na pracę, generuje koszty dodatkowe , zmusza do nadmiarowego wysiłku. Trzeba przecież poświęcić dodatkowych czas, pieniądze, prace na monitorowanie rynku, na reklamę, na walkę o klientów. Gdyby ktoś poświęcił ten sam czas na doskonalenie samego produktu, to osiągnąłby dodatkową korzyść.
Tymczasem (przynajmniej teoretycznie) mogło by to działać tak, że po dokonaniu szacunku naszych potrzeb, uzgodnimy że na danym terenie potrzebny jest 1, czy dwóch lekarzy, 1 hydraulik, weterynarz itp. i ludzie ci mogliby pracować spokojnie latami, nie trapiąc się zbytnio konkurencją. Tak to z resztą (i całkiem nieźle) działa w mniejszych, odległych od centrum miejscowościach, gdzie jest zbyt mała populacja ludzi, aby wytworzyła się różnorodność stanowiąca zaczyn konkurencji. I często jest tak, że owi wioskowi lekarze, weterynarze, mimo że praktycznie z nikim nie konkurują, są dobrymi fachowcami, oferują przyzwoite usługi za rozsądną cenę. A jeśli coś przestaje tu działać, to presja otoczenia wiele rzeczy też jest w stanie załatwić, poprawić.
Oczywiście nie działa to zawsze. Ale często naprawdę dobrze działa. Podobnie też jak i konkurencja, nie zawsze przynosi naprawdę dobre rezultaty.
Kuczem jest - co podano w temacie - kultura, świadomość, odpowiedzialność ludzi na danym terenie.

Wiem, że to osobom o nastawieniu konkurencyjnym trudno jest zrozumieć, dopasować do własnych emocji, ale na wielu ludzi konkurencja może działać wręcz demotywująco! Może też przyczyniać się do ograniczenia inwencji, zniweczenia efektów pracy. Piszę to również z osobistym nastawieniem. Ja w sytuacje o silnym zabarwieniu konkurencyjnym angażuję się dość niechętnie. Często robię coś nie dlatego, żeby wykazać się przed kimkolwiek, czy zarobić coś, ale z poczucia sensu, wewnętrznej potrzeby. Znam też wielu innych ludzi, którzy czują podobnie.

Albert Einstein, gdy tworzył swoją teorię, nie robil tego z pobudek konkurencyjnych. Największe swoje przemyślenia dokonał na "ciepłej posadce" w urzędzie patentowym, gdzie miał dużo czasu i zapewniony byt. Różni genialni artyści bardzo często najlepsze swoje dzieła stworzyli DLA SIEBIE (podobno tak powstała m.in. Mona Lisa). To co tworzymy pod publiczkę, pod wymogi konkurencji, co ma się sprzedać zwykle prezentuje poziom rzemieślniczy, a nie wysoce artystyczny.
W wielu miejscowościach, wsiach istnieje tradycja pomocy sąsiedzkiej, wspólnej pracy nad zbiorowymi projektami. Ludzie nie konkurują, ale współpracują. Takie działanie w warunkach silnej konkurencji raczej nie wychodzi. W konkurencyjnym środowisku naturalnym jest drożenie się, szanowanie swojego czasu, drobiazgowe wyliczanie "co z tego będę miał".
To, że konkurencja jakoś czarodziejsko naprawia gospodarkę, to założenie, mit, który nie został udowodniony wystarczająco. Co prawda sprawdza się on w pewnej klasie przypadków. Bo faktycznie przykład innych ludzi, zaobserwowanie, że są lepsi od nas, działa ożywczo na motywację. Ale chyba nie zawsze i nie w każdym przypadku do działanie jest pozytywne. Często motywacja skupia się nie tyle na robieniu czegoś dobrego dla ludzi, co na eliminowaniu konkurencji innymi dostępnymi środkami.
Ale jest całkiem szeroka inna klasa sytuacji, gdy mechanizmy konkurencyjne będą wręcz przeciwskuteczne względem sensownego działania. I wystarczy chwilę się zastanowić, aby samemu sobie odpowiedzieć, co rozgranicza te przypadki.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 19:47, 26 Lut 2012, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
reval




Dołączył: 18 Paź 2012
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 11:28, 21 Mar 2013    Temat postu: Odp

Szukanie związków między kulturą (religią) i modelami gospodarczymi jest bardzo ciekawe, trochę "trąci" XIX determinizmem, ale nadal ciekawe i w wielu przypadkach - chyba - sprawdza się
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:38, 21 Mar 2013    Temat postu: Re: Odp

reval napisał:
Szukanie związków między kulturą (religią) i modelami gospodarczymi jest bardzo ciekawe, trochę "trąci" XIX determinizmem, ale nadal ciekawe i w wielu przypadkach - chyba - sprawdza się

Mi ostatnio w temacie konkurencji wyraziście jawi się następujący scenariusz:
Załóżmy, że konkurencję ustawimy bardzo wysoko w hierarchii wartości i działań w gospodarce. Efektem byłoby stopniowe przenikanie do kultury wzajemnego życia ludzi następujących uczuć i koncepcji:
- moi partnerzy z natury rzeczy i konstrukcji będą dążyć do dominacji, ja też powinienem tak postępować
- w sytuacji wątpliwej, spornej nie ma co liczyć na darmowe ustępstwa, litość, pobłażanie
- jeśli czegoś sobie nie wywalczę, jeśli zostawię niezagospodarowany obszar, to ktoś szybko to wykorzysta i uniemożliwi mi swobodne działanie.
- itp.

Wprowadzenie zasady konkurencji ma swój efekt nie tylko czysto gospodarczy, ale KULTUROWY, związany ze sposobami w jaki reagujemy na co dzień, jak traktujemy naszych najbliższych, sąsiadów, współpracowników itp. Kultura konkurencji, to kultura wojny ekonomicznej. I ta wojna przeniknie głębiej, niż tylko do sfery gospodarczej, ona wgryzie się w umysł i uczucia, w codzienne reakcje. Bo nie da się odcedzić jakoś w umyśle uczuć, które nami rządzą przez zawodową cześć życia, w momencie gdy przechodzimy do części bardziej prywatnej. W zdecydowanej większości przypadków nie da się być twardym negocjatorem tylko w biznesie, ale miłym i spolegliwym człowiekiem dla rodziny i znajomych. A nawet jeśli komuś się taka sztuka udaje, to będą to nieliczne osoby, które nad swoim umysłem i uczuciami panują świadomie w tak wysokim stopniu. Dlatego kultura konkurencji w ekonomii, prędzej czy później, skutkuje jakąś formą degradacji związków społecznych - degraduje zaufanie, chęć bezinteresownej pomocy, domniemanie dobra i życzliwości ze strony innych osób.
Tu chcę zwrócić uwagę na ten ostatni element - domniemanie dobrej woli, życzliwości, bezinteresowności. W kulturze konkurencji to obcy element, coś niezgodnego z systemem. Albo jest konkurencja i każdy dąży do swoich celów, starając się pogrążyć innych, albo - odwrotnie - staramy się współpracować, pomagać sobie, dogadywać się. Widać to nawet w ustawodawstwie, która zabrania podmiotom konkurencyjnym na rynku dogadywać się w sprawie cen (mamy wtedy zmowę cenową).

Nie chcę tu jednak jasno wypowiedzieć się przeciwko konkurencji. Bo, jak wcześniej pisałem, widzę korzyści z niej wynikające. Ale chcę wskazać, że nie jest tak, że im więcej konkurencji tym lepiej. Istnieje pewien optymalny poziom konkurencyjności, od którego odejście - czy na plus, czy na minus - będzie oznaczało pogorszenie. Ten poziom optymalny nie jest jednakowy dla wszystkich kultur, dla wszystkich dziedzin działalności, zawodów. Przykładowo - trudno sobie wyobrazić dwie ekipy strażaków konkurujące podczas gaszenia tego samego pożaru. Ale już konkurencja producentów butów jest czymś naturalnym.
Tutaj chciałbym tylko wskazać na to, że ekonomia jest bardzo ściśle związana z życiem osobistym ludzi, z ich sposobem reagowania, traktowania innych ludzi i samego siebie. I zawsze jest coś za coś - przesuwając się z kulturą bycia i działania w stronę konkurencji i agresji, być może zyskamy jakiś dynamizm, ale też jednocześnie stracimy jakąś część spokoju w naszym życiu, zaufania do ludzi, poczucia bezpieczeństwa. I może nawet dobrze, że trochę tego bezpieczeństwa stracimy, bo zbytnie samozadowolenie i rutyna rozleniwiają. Jednak nie można z tym przesadzić, bo nasze życie zamieni się w piekło.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin