Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Umysły w kleszczach założeń wiodących do katastrofy

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31254
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:02, 11 Mar 2022    Temat postu: Umysły w kleszczach założeń wiodących do katastrofy

Są dwie dość podobne idee, które wyznają całkiem spore rzesze ludzi - idee katastrofalne, mające po ich zrealizowaniu się ostatecznym wynik w postaci zagłady - uznawane za niezbywalne, jedynie słuszne przez owe rzesze.
Te "idee nieszczęścia i zagłady to"
- skrajny nacjonalizm
- skrajna wolnorynkowość
Obie idee można by określić jako idee DOMINACYJNE, oparte o bardziej ogólny paradygmat, który można by sformułować jako: jedyną sensowną ścieżką działania jest dominowaniem, osiąganie zwycięstw nad innymi ludźmi.
Chcę od razu zastrzec, że myślę o SKRAJNYM potraktowaniu owych idei. Łagodny nacjonalizm, taki kontrolowany umysłem, w którym owa osoba co prawda kocha swój naród, kraj, ale MA MENTALNĄ MOC powstrzymywania w sobie niepohamowanej agresji względem innych ludzi, do katastrofy może nie doprowadzić (choć zbliżając się do skrajnych postaci, zaczyna "igrać z ogniem"). Podobnie wolnorynkowość, która uwzględni np. świadomość ograniczeń ekologicznych, która w ogóle jakoś CHCE PATRZEĆ NA KONSEKWENCJE przyjęcia najtwardszych form wolnorynkowości, jeszcze do katastrofy prowadzić nie musi. Tak więc tutaj piszę raczej o twardych ortodoksach owych kierunków, nie o osobach, które tak "lekko sympatyzują" z owymi ideami.

Wspólną cechą ortodoksyjnego nacjonalizmu i wolnorynkowości daleko posuniętej jest IGNOROWANIE KONSEKWENCJI, tego, co się z bardzo dużym prawdopodobieństwem zdarzy (w jakim stopniu właściwie MUSI się zdarzyć, a co jest bardzo destrukcyjne).
Ortodoksi obu tych kierunków myślenia wychodzą z założenia: na pewno to złe się nie zdarzy; na pewno, nawet o tym nie myślmy, że miałoby się zdarzyć...

Ogólnie obie te frakcje mają też ten sam typ myślenia, który polega na zasadzie
nie myślą o konsekwencjach na zasadzie szukania za i przeciw, a także bilansowania, lecz myślą na zasadzie WYSZUKIWANIA CO IM MOŻE POTWIERDZIĆ ICH PRZEKONANIA.
To co może być przeciw idei, jest ignorowane. To co jest za ideą, będzie sztucznie dowartościowywane. Ostateczny bilans więc musi być nieobiektywny, choć ortodoksi obu kierunków będą się upierać, a może nawet będą jakoś przekonani, iż dokonali obiektywnego oglądu spraw.

Jak myślą ortodoksyjni nacjonaliści?
Ich myślenie z grubsza opiera się o następujące paradygmaty:
1. Niezbywalnym, absolutnym celem istnienia człowieka jest walka o dominację (ten paradygmat może sobie ortodoksyjni nacjonaliści częściowo uświadamiają)
2. Cel wywyższenia własnego narodu jest nadrzędny wobec innych celów, z wyjątkiem może bezpośredniego przeżycia - np. jest nadrzędny wobec rozwoju duchowego, moralności (do tego się pewnie ortodoks nacjonalista nie przyzna, że tak myśli, bo to sam przed sobą ukrywa, ale reakcje mentalne posiada właśnie takie, jakie odpowiadają powyższemu paradygmatowi)
3. Trzeba przyjmować zawsze opcję, że "nam się uda", zaś "co złe, to się nie zdarzy". Czyli np. nie będzie skutków negatywnych w postaci "jak my się zbroimy, to wróg to widzi, więc jeśli jest sprawniejszy od nas, to tym zbrojeniem się tylko przyspieszamy własną zagładę, gdy ostatecznie dojdzie do konfrontacji". Nie - w ocenie konsekwencji - nacjonaliści ortodoksi są LEKKODUCHAMI OPTYMISTAMI.

Analogiczne myślenie przypisałbym ortodoksom wolnorynkowym,
też mamy paradygmat, że
1. siłą napędową ekonomii musi być walka, konkurencja
2. należy się zawsze trzymać tej zasady walki konkurencji, myślenie o innych opcjach jest "niewłaściwie", prowadzi do błędu
3. wolnorynkowcy ortodoksi nie zadają sobie pytań w stylu: jaka będzie ostateczna konsekwencja zasady "kto mocniejszy i pierwszy ekonomicznie, tamu się mają nie przeciwstawiać żadne siły" (bo do tego prowadzi uprzywilejowanie silniejszych) dla ekologii.

Obie te idee, gdyby udało im się opanować świat w pełni, doprowadziłyby ludzkość i pewnie większą część biologii na naszej planecie do zagłady.

Nie trzeba wielkiej inteligencji aby dostrzec następujący mechanizm.
1. Gdy my się zbroimy, szykujemy do wojny, nasi (choćby tylko potencjalni) wrogowie (myślący identycznie jak my) zaczynają czuć się zagrożeni, więc też się zbroją.
2. Wraz z rozwojem narzędzi zagłady, rośnie też grupa osób, która ma je w swoim zasięgu. Nawet jeśli większość ludzi będzie jakoś tam odpowiedzialna, nawet jeśli nie chce "wciskać guzika atomowego", to są też - pomiędzy nimi - jednostki zaburzone, często po prostu chore, których obraz rzeczywistości jest tak zaburzony, że one w ogóle nie biorą pod uwagę negatywnych konsekwencji. One są gotowe wcisnąć ów atomowy guzik tylko po to, aby ulżyć swojej emocji i poczucia znaczenia. A co się dalej stanie?... - Oni ponyślą: a ch...j z tym światem!
3. Reszta działa na zasadzie przypadkowości i prawdopodobieństwa. To jest trochę tak, jak z łowieniem ryb. Nie można precyzyjnie przewidzieć, kiedy ryba się złowi, ale jeśli wszystko jest przygotowane do jej złowienia, jeśli ryby koło przynęty pływają, to w końcu któraś ją złapie. W obliczu dzisiejszych narzędzi zniszczenia BĘDZIE ZAGŁADA.

Normalni ludzie taki mechanizm widzą. Ortodoksi nacjonaliści, jeśli nawet trochę go dostrzegają, to SĄ OPTYMISTAMI, są przekonani (zupełnie arbitralnie, ze swojego chciejstwa): tak nie będzie, to my wrogom damy popalić, zwyciężymy!
Z reszta ortodoks nacjonalista po prostu uważa, że nie ma innej drogi, że ta konfrontacja jest nieunikniona, bo taka w ogóle jest natura świata i rzeczywistości, że ludzkość musi się ze sobą bić, że rywalizacja i pęd do dominacji jest niczym prawo matematyki, niczym 2+2=4.

Podobnie myśli ortodoks wolnorynkowy. Dla niego też owa "wolność gospodarcza" jest celem samym w sobie, dla którego GOTOWI SĄ POŚWIĘCIĆ WSZYSTKO. Niechby świat sczezł, ale wolność gospodarcza (rozumiana tak, jak ortodoks sobie w głowie ułożył) jest absolutna i niezbywalna, zaś jej ograniczenie to samo zło. To się jawi ortodoksowi też podobnie do prawa matematyki typu 2+2=4.

Z perspektywy ludzi o umysłach zrównoważonych, oba te typy ortodoksji są ABERRACJĄ. Są bardzo groźną aberracją, bo jeśliby one zdominowały ludzkość to prawdopodobieństwo samozagłady ludzkości wzrasta do wysokich wartości. Z punktu widzenia osób o umysłach zrównoważonych, właściwie to WARTO ZROBIĆ WSZYSTKO, aby przed tą zagładą ludzkość uchronić, czyli tych ortodoksów jakoś spętać w ich dążeniach. Trzeba, właściwie za wszelką cenę, nie dopuścić, aby w wielkim konflikcie, napędzanym paranoja u nielicznych jednostek, zginęli wszyscy.

Ortodoksi będą optymistami. Oni będą wierzyli, że "nam się uda", że to wszystko co stanowi zagrożenie "jakoś się nie zrealizuje". Tak po prostu chcą w to wierzyć, więc w to wierzą - wierzą wbrew zrównoważonemu, trzeźwemu oglądowi.

Ortodoksi MYŚLĄ WYBIÓRCZO. Chciejstwami segregują przesłanki, aby zawsze wyszło im, że ich idea jest słuszna. Niby myślą, niby kalkulują, ale w ich myśleniu i kalkulacjach BRAKUJE RÓWNOWAGI, brakuje patrzenia w sposób trzeźwy, poszukujący obiektywizmu.
Bo ortodoks chce, aby jego idea zrealizowała się ZA WSZELKĄ CENĘ.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31254
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:30, 11 Mar 2022    Temat postu: Re: Umysły w kleszczach założeń wiodących do katastrofy

Podsumuję myślenie ortodoksów nacjonalizmu i wolnorynkowości. Według mnie wyznaczają je dwa przekonania.
1. Wojna, konflikt są nieuniknione, więc trzeba się dostosować i przyjąć to za konieczność.
2. Trzeba ryzykować i być optymistą, bo tylko zwycięzca przetrwa.


Jak wyglądają te przekonania w oglądzie umysłu zrównoważonego?
1. Konflikty występują, są w jakiejś części rzeczywiście sposobem myślenia, bo myślenie jest z natury KONFRONTUJĄCE rozważane aspekty, jednak warto jest robić wszystko, aby MIEĆ POD KONTROLĄ konfliktowość, która nas otacza, a w szczególności nie doprowadzać do rozwinięcia się konfliktów poprzez oddanie władzy najbardziej nieodpowiedzialnym, ryzykującym wszystko dla idei wygrania, zdeprawowanym jednostkom.
2. Ryzyko jest niezbywalne na poziomie ogólnym, jednak ODPOWIEDZIALNY UMYSŁ robi wszystko, aby OGRANICZAĆ RYZYKO TAM, GDZIE CHODZI O PRZETRWANIE, wartości najwyższe.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin