 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6201
Przeczytał: 38 tematów
|
Wysłany: Pią 11:23, 13 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | Rozbawiony jestem tym, że dyskutujesz z chochołem, a nie ze mną, choć rzeczywiście tego chochoła stworzyłeś nie bez podstaw. |
Twoje wyobrażenie mnie, nie jest mną, więc powinieneś rozumieć, że w pewnym sensie, zawsze rozmawia się chochołem, pytanie tylko, jak podstawne mamy założenia.
| Cytat: | | Tylko owe podstawy są nie ze mnie (bo za mało o mnie wiesz, aby tworzyć cokolwiek zasadnie), lecz z Twojego ogólnego modelu chrześcijaństwa (bardziej może katolicyzmu), jaki sobie zbudowałeś. |
Jeszcze przed chwilą zarzucałeś mi, że temat przekierowałem na twoją osobę. Daaaa... właśnie po to były te osobiste pytania i insynacje, żebyś się mógł do nich ustosunkować. Pytania, takie jak to o spowiedź, służyły właśnie temu, aby uzyskać odpowiedź od CIEBIE, aby móc je podstawić pod zorumowanie.
| Cytat: | | To, że w katolicyzmie silny jest model relacji patriarchalny i autorytarny to oczywiście jest problem. I tu się z Tobą częściowo zgodzę, że padanie na kolana przed kimkolwiek jest oznaką wadliwej relacji. |
Nie można było tak od początku?
| Cytat: | Ale ja nie padam na kolana przed księdzem. Więc nie musisz bronić mojej godności. Ale dzięki za dobre chęci...  |
Jeżeli nie padasz, to odrzucasz katolicyzm.
Jeżeli padasz czasem, to odrzucasz i katolizym i własną godność.
Ja osobiście wolałbym, żebyś prezentował swoją pozycję, za którą bierzesz pełną odpowiedzialność, niż chował się za doktrynę katolicką, bo dzięki temu dyskusja jest łatwiejsza i skuteczniejsza.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
|
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37593
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:35, 13 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Banjankri napisał: | | Cytat: | | To, że w katolicyzmie silny jest model relacji patriarchalny i autorytarny to oczywiście jest problem. I tu się z Tobą częściowo zgodzę, że padanie na kolana przed kimkolwiek jest oznaką wadliwej relacji. |
Nie można było tak od początku? |
A nie można było się mnie o to spytać, zamiast zakładać z góry po swojemu?
| Banjankri napisał: | | Cytat: | Ale ja nie padam na kolana przed księdzem. Więc nie musisz bronić mojej godności. Ale dzięki za dobre chęci...  |
Jeżeli nie padasz, to odrzucasz katolicyzm.
Jeżeli padasz czasem, to odrzucasz i katolizym i własną godność.
Ja osobiście wolałbym, żebyś prezentował swoją pozycję, za którą bierzesz pełną odpowiedzialność, niż chował się za doktrynę katolicką, bo dzięki temu dyskusja jest łatwiejsza i skuteczniejsza. |
A po czym konkretnie poznałeś, że się chowam za doktrynę katolicką?
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6201
Przeczytał: 38 tematów
|
Wysłany: Pią 11:54, 13 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | A nie można było się mnie o to spytać, zamiast zakładać z góry po swojemu? |
Po pierwsze, pytałem. Po drugie, moje założenia były trafne. Wiem, że cię boli to, że pewne rzeczy zakładałem, pewnie dlatego, że trafnie.
| Cytat: | | A po czym konkretnie poznałeś, że się chowam za doktrynę katolicką? |
Po tym, że nie przedstawiasz konkretnej postawy, tylko lawirujesz głębokim i szerokim misterium. Dlaczego? Bo stawiasz się w pozycji aspiranta do prawdy, nie samej prawdy. Dla ciebie prawdą jest ojciec, nie ty, i za tą tajemniczą prawdą się chowasz.
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pią 11:56, 13 Gru 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37593
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:33, 13 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Banjankri napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | A nie można było się mnie o to spytać, zamiast zakładać z góry po swojemu? |
Po pierwsze, pytałem. Po drugie, moje założenia były trafne. Wiem, że cię boli to, że pewne rzeczy zakładałem, pewnie dlatego, że trafnie. |
Zawsze tak "wiesz", co ktoś inny czuje? Nie masz tu wątpliwości?...
Ciekawi mnie to, bo ja mam inaczej.
Ja, co prawda też tworzę sobie domysły na temat emocjonalnego odbioru moich słów przez odbiorców (nawet konstruując te słowa, próbuję przewidzieć, czy np. czasem ten odbiór nie wykroczy poza obszar, w którym okazałoby się, że działam nieetycznie, bo przesadziłem z inwazyjnością emocjonalną), jednak ja tu dość wyraźnie stawiam sobie granicę przed zakwalifikowaniem tego jako "wiedzy".
Dodam tu nawet, że chyba do pewnego stopnia jestem empatą, nieraz przynajmniej zdaje mi się, że czuję czyjeś uczucia, jakby były bezpośrednio moimi. Miewam takie przebłyski kontaktu z odczuciami różnych osób. Ale nawet jeśli coś takiego odczuję, to bardzo jestem ostrożny w uznawaniu ostatecznym "to ja wiem, co inni myślą". Ty najwyraźniej nie budujesz sobie takich dodatkowych poziomów samokrytycyzmu, tylko łatwo Ci przychodzi zakwalifikowania w końcu chyba jednak domysłów, jako "wiedzy". Tu się różnimy.
Tak, wiem... Na pewno tu podasz jakiś argument, że to na pewno tak jest, jak to sobie wymyśliłeś. Na pewno tak jest...
I tu znowu mamy kolejną różnicę między nami - aspekt samoutwierdzania się w przekonaniach. Ja tu jestem chyba dużo bardziej ostrożny w stosunku do Ciebie. Bo wiem, że JAKIŚ argument pewnie na wszystko da się podać. I widzę jak to ludzie deklarują swoje absolutne pewności w różnych sprawach, często podając na to jeden (czasem dwa, trzy) argument, w sytuacji, gdy ja widzę tych argumentów naście, a przeciw głoszonej tezie kolejne naście.
To jest ogólnie ciekawy aspekt typu świadomości - czy musi ona sobie kwalifikować swoje przekonania w trybie pewności...
Ty najwyraźniej ten tryb pewności masz jako niezbędnik metodologii myśli. Mało wątpliwości, szybka pewność... Ja mam inaczej. Każdy ma swój styl.
Nie wiem, czyje podejście jest ostatecznie lepsze...
W końcu też nie mam pewnych kryteriów owej lepszości (ciągle ich szukam). Ale przypuszczam, że Ty takich wątpliwości nie masz, czyli że już jesteś na 100% (nooo. może na 99,999%) pewny, że to jest tak, jakbyś chciał, by było. Pewność i dobitność przebija niemal z każdego Twojego posta. Tu się różnimy...
| Cytat: | | nie przedstawiasz konkretnej postawy, tylko lawirujesz głębokim i szerokim misterium. Dlaczego? |
Dlatego, że do przedstawienia swojej postawy bardziej konkretnie potrzebuję "odpowiedniego środowiska". Ty nie stwarzasz takiego środowiska, bo jesteś mało responsywny - dekretujesz co chwila, jaki jestem, zamiast zadać najpierw pytanie.
Tu dotykamy mojej dość ogólnej życiowej zasady, która brzmi: jak ktoś, cię Michale, nie słucha, tylko z góry "wie", co masz do powiedzenia, to nie dawaj mu ze swojej strony podstaw do tego, aby jeszcze bardziej brnął w kolejne domysły. Inaczej mówiąc, wolę zostawić taką dyskusję na statusie: sam dekretujesz, co ktoś myśli, nie chcesz słuchać, przekręcasz to, co ci się mówi na wygodne dla siebie wersje?... - To niech będzie jasne, że tak właśnie robisz, to nie udawajmy, że te domysły mają jakieś zewnętrzne podstawy. A już na pewno mówię sobie: NIE WCHODŹ W JEGO PARADĘ DEKLARACJI takiemu, co twardo zmierza do stwierdzenia jaki jesteś.
Tak, tu się natknąłeś na jedną z moich życiowych zasad, które opracowałem sobie już dawno temu na bazie doświadczeń z innymi osobami.
A opracowałem tę zasadę po setkach (jeśli nie tysiącach) nieudanych prób skorygowania przekonań takich "wiedzących" o mnie różne rzeczy (choć w istocie domniemywanych bardzo fantazyjnie). Wtedy doszedłem do wniosku, że z takimi "wszystkowiedzącymi" po prostu nie ma dyskusji. Oni mają za silne (wobec wszelkiej im perswazji) potrzeby utwierdzania się w swoich własnych domysłach. I dziś jak ktoś w ogóle mi zaczyna "czytać w myślach", to z automatu narzucam sobie RYGOR: Michale! Tu STOP! Nie próbuj niczego korygować, nie walcz, odpuść. Bo tu nie masz szans na to, że zostaniesz wysłuchany.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 13:43, 13 Gru 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6201
Przeczytał: 38 tematów
|
Wysłany: Pią 13:52, 13 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | Zawsze tak "wiesz", co ktoś inny czuje? Nie masz tu wątpliwości?...
Ciekawi mnie to, bo ja mam inaczej.
|
Chwilę później:
| Michał Dyszyński napisał: | | Na pewno tu podasz jakiś argument, że to na pewno tak jest, jak to sobie wymyśliłeś. Na pewno tak jest... |
Czy ty w ogóle wiesz co piszesz? Atakujesz moje hipotetyczne "na pewno tak jest", przy użyciu "Na pewno"...
| Michał Dyszyński napisał: | | ]Dlatego, że do przedstawienia swojej postawy bardziej konkretnie potrzebuję "odpowiedniego środowiska". |
To odpowiednie środowisko to boska wszechwiedza, wymóg którego z definicji nie jesteś w stanie spełnić, dlatego ja na nie nie czekam.
| Cytat: | | jak ktoś, cię Michale, nie słucha, tylko z góry "wie", co masz do powiedzenia, to nie dawaj mu ze swojej strony podstaw do tego, aby jeszcze bardziej brnął w kolejne domysły. |
Fajnie sobie wciskasz kit, bo problem w tym, że ty nie tylko sam nie wiesz, ale i wiedzieć nie możesz, bo nie ty decydujesz. O tym jest ta dyskusja. Nie będąc samodzielnym w samostanowieniu, nie masz możliwości określenia jak jest, czy ci się to podoba, czy nie.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37593
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 15:29, 13 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Banjankri napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | ]Dlatego, że do przedstawienia swojej postawy bardziej konkretnie potrzebuję "odpowiedniego środowiska". |
To odpowiednie środowisko to boska wszechwiedza, wymóg którego z definicji nie jesteś w stanie spełnić, dlatego ja na nie nie czekam. |
Nie wiem, co Ci chodzi. Boska wszechwiedza jest u Boga, nie u mnie. Co moje stanowisko ma do tej wszechwiedzy?...
| Banjankri napisał: | | Cytat: | | jak ktoś, cię Michale, nie słucha, tylko z góry "wie", co masz do powiedzenia, to nie dawaj mu ze swojej strony podstaw do tego, aby jeszcze bardziej brnął w kolejne domysły. |
Fajnie sobie wciskasz kit, bo problem w tym, że ty nie tylko sam nie wiesz, ale i wiedzieć nie możesz, bo nie ty decydujesz. O tym jest ta dyskusja. Nie będąc samodzielnym w samostanowieniu, nie masz możliwości określenia jak jest, czy ci się to podoba, czy nie. |
Zgadzam się, że nie będąc samodzielnym w samostanowieniu, nie mam możliwości określenia, jak jest. Dlatego poszukuję jak najlepszej drogi dla mojego samostanowienia.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6201
Przeczytał: 38 tematów
|
Wysłany: Pią 15:39, 13 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Cytat: | Nie wiem, co Ci chodzi. Boska wszechwiedza jest u Boga, nie u mnie. Co moje stanowisko ma do tej wszechwiedzy?...
|
To że bez tej wiedzy nie jesteś w stanie przedstawić swojej postawy, bo jej część oddelegowałeś Bogu. Innymi słowy, nie wiesz dlaczego tak a nie inaczej.
| Cytat: | | Zgadzam się, że nie będąc samodzielnym w samostanowieniu, nie mam możliwości określenia, jak jest. Dlatego poszukuję jak najlepszej drogi dla mojego samostanowienia. |
Wspaniale, tylko że zarazem, będąc katolikiem, zrzekasz się części samostanowienia, przyjmując osąd i wytyczne "z góry". Proste.
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pią 15:40, 13 Gru 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37593
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 16:43, 13 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Banjankri napisał: | | Cytat: | Nie wiem, co Ci chodzi. Boska wszechwiedza jest u Boga, nie u mnie. Co moje stanowisko ma do tej wszechwiedzy?...
|
To że bez tej wiedzy nie jesteś w stanie przedstawić swojej postawy, bo jej część oddelegowałeś Bogu. Innymi słowy, nie wiesz dlaczego tak a nie inaczej. |
Zupełnie nie widzę tu wynikania.
Może zróbmy porównanie z czymś życiowym. Czy jeśli uznam, że skoro skoro największy fachowiec w pewnej dziedzinie wie (no prawie) wszystko na ten temat, to ja miałbym z tego tytułu mieć problem ze zdobywaniem wiedzy w tej dziedzinie na moim ograniczonym poziomie?...
Oczywiście, że nie wiem W ABSOLUTNYM SENSIE dlaczego tak, a nie inaczej, ale tworzę swój osobisty model, dlaczego jest tak, a nie inaczej i ten model użytkuję. A skoro ten model w licznych zastosowaniach zdaje się być użytecznym, to może niczego więcej nie potrzebuję. Nie widzę tu żadnej postaci kolizji.
| Banjankri napisał: | | Cytat: | | Zgadzam się, że nie będąc samodzielnym w samostanowieniu, nie mam możliwości określenia, jak jest. Dlatego poszukuję jak najlepszej drogi dla mojego samostanowienia. |
Wspaniale, tylko że zarazem, będąc katolikiem, zrzekasz się części samostanowienia, przyjmując osąd i wytyczne "z góry". Proste. |
Przyjmuję je, jako propozycję do rozważań. Jeśli wyjdzie mi, że nie rozumiem, co mi autorytety katolickie "z góry" zaordynowały, to i tak przecież czegoś niezrozumiałego nie jestem w stanie użyć w moim myśleniu i działaniu. Zatem odkładam to "gdzieś na daleką półkę". Dzisiaj świadomie to robię, już bez większych oporów odkładam "na zaś" wszystko, czego nie rozumiem, bo uważam, że jak czegoś nie zrozumiałem, to nie mam prawa oszukiwać innych ludzi, że mam coś w danej sprawie do powiedzenia. Więc wszystkie niezrozumiałe dla mnie katolickie doktryny traktuję na zasadzie "jest to może i słuszne, ale ja do tego nie mam dostępu, może ograniczony jestem, może coś jeszcze, ale skoro to jest dla mnie tylko nazwą i niczym więcej, to się na ten temat nie wypowiadam". Wypowiadam się zaś o tym, co sam rozumiem i TAK JAK to rozumiem, czyli z kolei nie twierdzę, że coś "na pewno tak jest obiektywnie", lecz co najwyżej twierdzę, że "ja tak to zrozumiałem".
Tu jest w ogóle zasada ogólna - NIE WYPOWIADAM SIĘ O TYM, CO JEST MI NIEZNANE, ALBO NIEZROZUMIAŁE. Dotyczy to wszystkiego - kwestii doboru win do obiadu, zagadnień dopingu w sporcie, ale też i doktryn religijnych.
Kiedy się o czymś wypowiadam?
- Jak mam przeświadczenie (subiektywne ono będzie, to przyznaję), że coś w danej kwestii zrozumiałem. Wtedy jednak też nie wypowiadam się o tym w trybie "tak to jest obiektywnie i ontologicznie", lecz w trybie "w ramach mojego rozumienia sprawy, rzecz można ujać tak, a tak" (alternatywnych ujęć nie odrzucam, moje traktuję jako jedną z wielu propozycji, jeden z wielu opisów, a do tego niedoskonały).
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6201
Przeczytał: 38 tematów
|
Wysłany: Pią 17:30, 13 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | Zupełnie nie widzę tu wynikania.
Może zróbmy porównanie z czymś życiowym. Czy jeśli uznam, że skoro skoro największy fachowiec w pewnej dziedzinie wie (no prawie) wszystko na ten temat, to ja miałbym z tego tytułu mieć problem ze zdobywaniem wiedzy w tej dziedzinie na moim ograniczonym poziomie?...
Oczywiście, że nie wiem W ABSOLUTNYM SENSIE dlaczego tak, a nie inaczej, ale tworzę swój osobisty model, dlaczego jest tak, a nie inaczej i ten model użytkuję. A skoro ten model w licznych zastosowaniach zdaje się być użytecznym, to może niczego więcej nie potrzebuję. Nie widzę tu żadnej postaci kolizji.  |
Zamiast szukać przykładów w inżynierii, spróbuj z przykazaniami, bożymi, lub kościelnymi.
| Michał Dyszyński napisał: | | NIE WYPOWIADAM SIĘ O TYM, CO JEST MI NIEZNANE, ALBO NIEZROZUMIAŁE. |
Przyjmujesz komunię? Jeśli tak do po co, jeśli nie, to łamiesz przykazania kościelne. Nie ma tu wygody do nie podejmowania decyzji. Odkładanie na "zaś" jest jeszcze większym probleme i cechą charakterystyczną osoby niedojrzałej. Dojrzałość polega właśnie na zdolności do podjęcia decyzji wtedy, kiedy jest potrzebna i nie odkładanie jej na zaś. Doktryna katolicka wprowadza elementy, które nie dają odpowiedzi, i zmuszają do zawieszenia osądu, na rzecz wiary.
Niewiedza nie zwalnia osoby dojrzałej z podejmowania decyzji. Osoba niedojrzała przerzuca decyzje, których nie potrafi podjąć, na wyższą instancję, pozostając z wiarą w to, że będzie dobrze. Najlepszym tego przykładem jest modlitwa, zamiast działania.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37593
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 19:03, 13 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Banjankri napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | Zupełnie nie widzę tu wynikania.
Może zróbmy porównanie z czymś życiowym. Czy jeśli uznam, że skoro skoro największy fachowiec w pewnej dziedzinie wie (no prawie) wszystko na ten temat, to ja miałbym z tego tytułu mieć problem ze zdobywaniem wiedzy w tej dziedzinie na moim ograniczonym poziomie?...
Oczywiście, że nie wiem W ABSOLUTNYM SENSIE dlaczego tak, a nie inaczej, ale tworzę swój osobisty model, dlaczego jest tak, a nie inaczej i ten model użytkuję. A skoro ten model w licznych zastosowaniach zdaje się być użytecznym, to może niczego więcej nie potrzebuję. Nie widzę tu żadnej postaci kolizji.  |
Zamiast szukać przykładów w inżynierii, spróbuj z przykazaniami, bożymi, lub kościelnymi.
|
Ale może mi powiesz, co to ma do wszechmocy boskiej. Bo nie linkuję tych zagadnień.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Andy72
Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 7280
Przeczytał: 5 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 7:03, 14 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Banjankri napisał: |
Jak dojrzeje, to przestaje być katolikiem. Nie ma takiego scenariusza, w którym ty jesteś ojcem dla duchownego, no chyba, że sam jesteś papieżem, ale wtedy nadal twoim ojcem jest Bóg, którego miłosierdziu FORMALNIE podlegasz, i w którego ręce składasz swój los. Jeżeli nie składasz, to jesteś jak zbuntowany Lucyfer. |
A co w tym złego, że jestem dzieckiem Boga? W Niebie mam szansę spotkać najlepszego Ojca, czy to nie lepiej niż siedzieć w czarnej pustce, nazywając to "nirwaną"?
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6201
Przeczytał: 38 tematów
|
Wysłany: Sob 14:36, 14 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Andy72 napisał: | | A co w tym złego, że jestem dzieckiem Boga? |
Że zachowujesz się jak dziecko, nie pozwalając sobie w pełni żyć.
| Cytat: | | W Niebie mam szansę spotkać najlepszego Ojca, czy to nie lepiej niż siedzieć w czarnej pustce, nazywając to "nirwaną"? |
Wszystko jest lepsze od "szansy". Szansa to nadzieja, nadzieja to idea, a idee są martwe. Opierając swoje życie o martwą idee, jesteś jak zombi. Niby chodzisz, niby działasz, ale wszystko odnosisz do hipotetycznej przyszłości, która jest martwa. Robisz to kosztem obecnego życia. Ta pustka, o której wspomniałeś, nie jest ideą, a autentycznym życiem.
Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Sob 14:38, 14 Gru 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6201
Przeczytał: 38 tematów
|
Wysłany: Sob 14:45, 14 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | Banjankri napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | Zupełnie nie widzę tu wynikania.
Może zróbmy porównanie z czymś życiowym. Czy jeśli uznam, że skoro skoro największy fachowiec w pewnej dziedzinie wie (no prawie) wszystko na ten temat, to ja miałbym z tego tytułu mieć problem ze zdobywaniem wiedzy w tej dziedzinie na moim ograniczonym poziomie?...
Oczywiście, że nie wiem W ABSOLUTNYM SENSIE dlaczego tak, a nie inaczej, ale tworzę swój osobisty model, dlaczego jest tak, a nie inaczej i ten model użytkuję. A skoro ten model w licznych zastosowaniach zdaje się być użytecznym, to może niczego więcej nie potrzebuję. Nie widzę tu żadnej postaci kolizji.  |
Zamiast szukać przykładów w inżynierii, spróbuj z przykazaniami, bożymi, lub kościelnymi.
|
Ale może mi powiesz, co to ma do wszechmocy boskiej. Bo nie linkuję tych zagadnień. |
Uciekając się do Boga, zastępujesz konsekwencje niewiedzy przekonaniem, że Bóg wie. Oddając mu zwierzchnictwo nad jakimś obszarem robisz to w przekonaniu, że on wie wszystko. Dokładnie tak funkcjonują dzieci, w przekonaniu, że rodzice wiedzą. Dojrzałość bierze się ze zrozumienia, że nikt nie wie, a mimo to, należy decydować.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37593
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:52, 14 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
| Banjankri napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | Banjankri napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | Zupełnie nie widzę tu wynikania.
Może zróbmy porównanie z czymś życiowym. Czy jeśli uznam, że skoro skoro największy fachowiec w pewnej dziedzinie wie (no prawie) wszystko na ten temat, to ja miałbym z tego tytułu mieć problem ze zdobywaniem wiedzy w tej dziedzinie na moim ograniczonym poziomie?...
Oczywiście, że nie wiem W ABSOLUTNYM SENSIE dlaczego tak, a nie inaczej, ale tworzę swój osobisty model, dlaczego jest tak, a nie inaczej i ten model użytkuję. A skoro ten model w licznych zastosowaniach zdaje się być użytecznym, to może niczego więcej nie potrzebuję. Nie widzę tu żadnej postaci kolizji.  |
Zamiast szukać przykładów w inżynierii, spróbuj z przykazaniami, bożymi, lub kościelnymi.
|
Ale może mi powiesz, co to ma do wszechmocy boskiej. Bo nie linkuję tych zagadnień. |
Uciekając się do Boga, zastępujesz konsekwencje niewiedzy przekonaniem, że Bóg wie. Oddając mu zwierzchnictwo nad jakimś obszarem robisz to w przekonaniu, że on wie wszystko. Dokładnie tak funkcjonują dzieci, w przekonaniu, że rodzice wiedzą. Dojrzałość bierze się ze zrozumienia, że nikt nie wie, a mimo to, należy decydować. |
Ja tu nie dostrzegam zasadności, aby uznać tę zależność pomiędzy wiedzą kogoś, a moim decydowaniem. Dzieci funkcjonuja w przekonaniu, że rodzice wiedzą i...
... robią, na co maja ochotę. Ja uznaję, że Bóg wie, ale to nijak nie wplywa na to, że muszę decydować w oparciu o sobie znane przesłanki.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3435
Przeczytał: 75 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 0:08, 26 Lip 2025 Temat postu: |
|
|
Michał w innym temacie napisał coś takiego:
| Cytat: | Bo sam konsumpcjonizm wtedy robi się "zły" gdy staje się przesadny, wynaturzony, bezrefleksyjny. Konsumowanie jako takie jest wręcz niezbędne do przeżycia - wszak konsumujemy żywność i napoje, które umożliwiają nam przeżycie i działanie. Tu pojawia się PYTANIE O TO, GDZIE JEST GRANICA rozdzielająca uzasadnioną i złą postać konsumpcjonizmu i światowości.
Ja bym tę granicę wiązał z aspektem JAŁOWOŚCI, BRAKU ROZWOJU. Aktywność staje się jałowa, jeśli nic z niej trwałego nie powstaje, jeśli jej efekt jest wyłącznie powierzchowny, krótkotrwały. Owa "zła światowość" jest w istocie niczym innym, jak skupieniem się na przeżywaniu mnóstwa powierzchownych wrażeń, które co prawda jawią się jako przyjemne, bo się często zmieniają, a więc pobudzają (krótkotrwale) emocje, ale nic z nich głębszego się nie tworzy. |
Myślę o tej powierzchowności życia. Człowiek chyba chciałby, aby jego życie było kolorowe, bajeczne, głębokie, a nie płytkie i prostackie. Ale przecież samo się nic nie zrobi (no chyba, że problemy - one robią się same : d). Trzeba nam jakoś odbić się od tej powierzchowności życia, jeśli chcemy, aby nasze życie było głębsze.
Tutaj warto jest wspomnieć, to co kiedyś, gdzieś usłyszałem, że "jesteśmy tym, co jemy". Lubię takie proste, krótkie "prawdy życiowe".
Na co dzień mam trochę okazji poobserwować ludzi, których "codziennym pokarmem" są głupkowate filmy wyszukane w necie, płytkie żarty, ciągłe redukowanie tematów do ludzkiej seksualności. Mnie to nie kreci, ale inni tym wręcz oddychają. To jest jakaś część ich codzienności.
To co "jedzą" to kształtuje ich myślenie, emocje, reakcje..
Na przykładzie tych ludzi jeszcze mocniej uświadamiam sobie, jak ważne jest, to czym na co dzień żyję. To też trochę tłumaczy dlaczego nie potrafię odnaleźć się tak do końca w kontaktach z innymi ludźmi. Po prostu jesteśmy z innej bajki.
Gdybym dużo oglądał jakiś kabaretów, głupkowatych filmików, interesował się cudzymi życiami i postrzegał świat w kategoriach "pieprzenia się" to pewnie nie byłbym postrzegany jako cichy osobniki który nic za wiele nie ma do powiedzenia.
Ale gdybym tak tych ludzi zapytał "panowie, a co myślicie o problemie wolnej woli? Czy uważacie się za ludzi wewnętrznie wolnych?" To pewnie zostałbym wyśmiany i w ogóle niezrozumiany..
Tak czy siak, trzeba uważać, co się je, bo to wszystko na nas wpływa i my się jacyś stajemy. Jak tak chwilę pomyśleć, to to jest naprawdę fundamentalna sprawa - ja się jakiś staję. Lepiej tego nie bagatelizować.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 25520
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Sob 7:22, 26 Lip 2025 Temat postu: |
|
|
Myślę, że szansa na prawdziwy rozwój duchowy jest poza religią.
Poza zarejestrowaną religią.
Pierwotne chrześcijaństwo takim ruchem duchowym było. Potem się skumało z państwem i oligarchią.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37593
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 14:37, 26 Lip 2025 Temat postu: |
|
|
| Katolikus napisał: | | ... przecież samo się nic nie zrobi |
W tym jest clou.
Światowość w tym negatywnym znaczeniu nie polega na tym, że źle jest, bo w ogóle światem się interesujemy, albo ze świata korzystamy. Bo urodziliśmy się tutaj, bo tutaj żyjemy, więc hipokryzją byłoby teraz jakieś udawanie, że możemy być poza światem. Tu chodzi o coś innego - o pytanie: czy potrafimy wobec świata okazywać też swoją moc, kierować się swoim sumieniem, "wybierać" nie tylko pod naciskiem i w sposób, który świat nam ustawia, lecz czy jest w tym JA - INDYWIDUALNOŚĆ - REFLEKSJA OSOBISTA - SENS, KTÓRY SAMI NADZORUJEMY.
Ta zła światowość zatem polega nie na tym, że w ogóle ze świata korzystamy, lecz że korzystamy z niego bezrefleksyjnie, niewolniczo, nie dokładając OSOBISTEGO BUNTU WOBEC ZŁA.
Bóg ten świat nam dał właśnie taki, jaki widzimy - z całym jego bagażem tak dobra, jak i zła. Dobro jest w tym świecie dla nas po to, abyśmy mogli je przyjąć i rozwinąć, a zło jest po to, abyśmy mieli powód, aby PRZECIW ZŁU SIĘ BUNTOWAĆ.
Jedno i drugie jest cenne dla rozwoju duchowości!
Jedno i drugie niejako tworzy razem grę, w której to my musimy wybadać granicę pomiędzy tym, co sensowne i dobre, a tym co zakłamane i złe. I cały dowcip i nasza życiowa moc objawia się w tym, że TO MY MAMY ROZPOZNAĆ - gdzie jest dobro, a gdzie zło. Bo skoro nasi protoplaści spożyli ten owoc wiadomości dobra i zła, to my musimy dokończyć sprawę - teraz ten owoc powinniśmy... strawić, czyli uczynić źródłem mocy, a nie trucizną, czy źródłem zniszczenia.
"Niestrawiony" owoc rozpoznawania dobra i zła jest niczym utknięta w jelitach, gnijąca masa - ona prowadzi organizm ku chorobie i śmierci. Masa pokarmowa strawiona staje się źródłem energii życiowej i budulcem dla tkanek.
Mamy z jednej strony dobro, a z drugiej zło, ale...
NIE WIEMY, KTÓRE JEST KTÓRE. I tu jest właśnie rola dla naszej wolności, mocy, przemyślności - ustalić, co jest JUŻ KONKRETNIE W NASZYM ŻYCIU dobre, a co złe. I - jak wyżej napisaleś - SAMO SIĘ TO NIE ZROBI, samo się nic za nas nie nauczy odróżniać manipulacji świata od dobrych sugestii Z TEGO SAMEGO ŚWIATA.
Są dwa, choć dokładnie przeciwne rodzaje błędu w traktowaniu duchowości i świata:
- błąd traktowania jakby ten świat był w całości jednolicie DOBRY
- błąd traktowania jakby ten świat był w całości jednolicie ZŁY.
Popełniający pierwszy błąd, to naiwniacy i ludzie dający się manipulować oszustom i draniom, co prowadzi do tego, że przyjmują błędne życiowe założenia i koncepcje, a w końcu zaczynają wspierać różne złe sprawy.
Popełniający drugi błąd, to typowo wieczne zrzędy i oskarżyciele, którym "wszystko jest złe", którzy tylko piętnują, narzekają na zepsucie, na "światowość" itp. Ci najczęściej niewiele robią dobrego, bo narzekactwo jest ich główną aktywnością, a lęk przed "pobrudzeniem się" w ramach kontaktu ze światem, powoduje, iż kolejne okazje czynienia dobra przelatują im koło nosa.
Samo się nic tu nie zrobi - w szczególności - tylko będąc biernym, nie nauczymy się odróżniać dobra i zła, nie strawimy owocu, który zerwała Ewa (symbolicznie tu piszę, proszę mnie nie naciągać na dyskusję o tym, czy to "zdarzyło się naprawdę"), co będzie oznaczało, że to, co nas nawiedzi w życiu "zgnije w naszych mentalnych jelitach, zamiast zostać strawione - przetworzone ku rozwojowi osobowości".
To się samo nie wykona, więc ci, co tylko czekają na to, że ich jakaś zewnętrzna siła zbawi i naprawi, ci ignorujący jawną okoliczność, że dochodzą do nich zarówno wpływy dobre, jak i złe, a więc TRZEBA NAUCZYĆ SIĘ ROZRÓŻNIAĆ, ci zakopią swój jedyny talent, nie wydadzą owocu, a na koniec trafią tam, gdzie jest płacz i zgrzytanie zębów.
To się samo nie wykona, bo chyba jednak to właśnie Bóg nam wyznaczył tę rolę - ROZPOZNAWANIA MĄDRZE, odróżniania dobra od zła. Droga na skróty w stylu "to je nie będę musiał niczego rozpoznawać, bo sobie wybrałem autorytet, pod postacią osób czy instytucji, które miały największe wpływy w środowisku, w którym się wychowałem" - taka droga jest po pierwsze zakłamana, a po drugie nieskuteczna.
Droga jest zakłamana dlatego, że żaden autorytet przy nas przecież nie stoi, gdy każdego dnia rozpoznajemy tysiące rzeczy (często o wyraźnym etyczno - moralnym wydźwięku), które tylko my widzimy, my dopasowujemy do norm moralnych, czy celów działania, więc i tak na co dzień po prostu nie mamy jak "być posłusznymi" - nasze autorytety bowiem akurat w danej kwestii nic nam nie sugerują. Więc przynajmniej w tych wszystkich przypadkach, gdy autorytety nie budują sugestii i tak musimy zadecydować sami, a do tego wypadałoby MĄDRZE ZADECYDOWAĆ SAMEMU. Żadne posłuszeństwo autorytetom nas nie zbawi, gdy mamy mądrze wybrać w obliczu konfliktowej sytuacji w pracy, w rodzinie, jadąc na urlop itp. A niezależnie od tego, wciąż też pozostaje pytanie: czy na pewno zdanie się akurat na ten autorytet, któremu zdarzyło się zdominować nasze pierwotne środowisko, jest na pewno tym słusznym (skoro sami uważamy wiele podobnych autorytetów dla innych ludzi za fałszywe). Dlaczego to my mielibyśmy być tymi wyjątkami, że nasz autorytet jest absolutny, właściwie to boski, tak bardzo nadrzędny wobec naszego rozumienia, że nic tu sami nie mielibyśmy mieć do powiedzenia?... A w ogóle czy mamy gwarancję, że nasze zrozumienie sugestii owego autorytetu jest poprawne, jeśli o rozwój rozumienia nie zadbaliśmy?...,
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 15:34, 26 Lip 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3435
Przeczytał: 75 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 2:50, 16 Lis 2025 Temat postu: |
|
|
Dalajlama napisał kiedyś, że:
"Każdy człowiek powinien wstąpić na taką ścieżkę duchową, która najlepiej pasuje do jego stanu umysłu, naturalnych skłonności, temperamentu, przekonań, wartości wyniesionych z domu i korzeni kulturowych"?
Moim zdaniem, jest zbyt daleko posunięty relatywizm. Wydaje mi się, że taka postawa absolutyzuje subiektywny punkt widzenia, a ignoruje podążanie w poszukiwaniu prawdy obiektywnej.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37593
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:19, 16 Lis 2025 Temat postu: |
|
|
| Katolikus napisał: | Dalajlama napisał kiedyś, że:
"Każdy człowiek powinien wstąpić na taką ścieżkę duchową, która najlepiej pasuje do jego stanu umysłu, naturalnych skłonności, temperamentu, przekonań, wartości wyniesionych z domu i korzeni kulturowych"?
Moim zdaniem, jest zbyt daleko posunięty relatywizm. Wydaje mi się, że taka postawa absolutyzuje subiektywny punkt widzenia, a ignoruje podążanie w poszukiwaniu prawdy obiektywnej. |
To zależy do jakiego stopnia pociągniemy tę sugestię subiektywizmu. Zakładając, że chodzi o subiektywizm raczej skrajny, będziemy mieli absolutyzowanie subiektywizmu. Ale przy założeniu, że chodzi po prostu o to, aby nie zakłamywać w sobie tego, z czego wyrastamy, aby nie wymuszać na sobie radykalizmu zmian, którego potem i tak nie będziemy w stanie poprawnie udźwignąć, to owa porada Dalajlamy może okazać się ważna i słuszna.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3435
Przeczytał: 75 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:44, 26 Lis 2025 Temat postu: |
|
|
Chciałbym zastanowić się nad pewną ludzką postawą życiową, która chyba jest dość powszechna u ludzi, ale nie wiem skąd to się bierze.
Dziś usłyszałem, jak pewien mój znajomy na głos w gronie kilku osób, mocnym i wyraźnym głosem powiedział mniej więcej coś takiego, że: "jak ktoś mi nadepnie na odcisk to lepiej niech spie**la. Lepiej, by wtedy każdy mi zszedł z drogi."
To chyba była jakaś reakcja w kontekście tego, że wcześniej kierowniczka coś mu tam pocisnela słownie.
Mnie osobiście to kojarzy się z postawą wiejskiego koguta, któremu jak wejdzie się w drogę to faktycznie lepiej uciekać. No, ale kogut to kogut, a skąd to u ludzi?
Co o tym myślicie w kontekście duchowości i rozwoju człowieczeństwa?
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37593
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:48, 26 Lis 2025 Temat postu: |
|
|
| Katolikus napisał: | Chciałbym zastanowić się nad pewną ludzką postawą życiową, która chyba jest dość powszechna u ludzi, ale nie wiem skąd to się bierze.
Dziś usłyszałem, jak pewien mój znajomy na głos w gronie kilku osób, mocnym i wyraźnym głosem powiedział mniej więcej coś takiego, że: "jak ktoś mi nadepnie na odcisk to lepiej niech spie**la. Lepiej, by wtedy każdy mi zszedł z drogi."
To chyba była jakaś reakcja w kontekście tego, że wcześniej kierowniczka coś mu tam pocisnela słownie.
Mnie osobiście to kojarzy się z postawą wiejskiego koguta, któremu jak wejdzie się w drogę to faktycznie lepiej uciekać. No, ale kogut to kogut, a skąd to u ludzi?
Co o tym myślicie w kontekście duchowości i rozwoju człowieczeństwa? |
Myślę, że są ludzie, którym nieustępliwość, buńczuczność, wygrywanie z innymi ludźmi stały się nadrzędną wartością. Jest to wartość rzeczywiście nadrzędna - ponad wszelką etykę, dobro, ponad Boga. To są z ducha wojownicy, ale też ludzie, którzy zaprzedali swoją duszę wojnie. Dla nich wojna, walka, zwycięstwo jest wszystkim. Część z nich poświęci nawet swoje życie, byle udowodnić światu, że oni "nie pękają". I chyba jest taka tradycja w społeczeństwie, która to ceni, traktując jako honor, jako moc osobową. Tak są młodzi chłopcy wychowywani.
Nieustępliwość w dobrym byłaby dobra. Ale nieustępliwość tak w ogóle, a szczególnie nieustępliwość w wywyższaniu się, to już osobna sprawa...
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16322
Przeczytał: 88 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:58, 26 Lis 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | Myślę, że są ludzie, którym nieustępliwość, buńczuczność, wygrywanie z innymi ludźmi stały się nadrzędną wartością |
Na przykład ty?
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37593
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:51, 26 Lis 2025 Temat postu: |
|
|
| fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | Myślę, że są ludzie, którym nieustępliwość, buńczuczność, wygrywanie z innymi ludźmi stały się nadrzędną wartością |
Na przykład ty? |
Stawiam sobie często tego rodzaju pytania. I próbuję na nie odpowiedzieć poszukując obiektywnych kryteriów, czyli Z UTRĄCENIEM CHCIEJSTW
- moich chciejstw, mojego myślenia życzeniowego
- cudzych chciejstw - tych, co próbują mi wmawiać swoje narracje, którzy naciskają samym uporem, a nie obiektywnymi, bezstronnymi argumentami.
Pierwszym krokiem na tej drodze, jaki odkryłem, że powinien być zrobiony, jest ZLEKCEWAŻENIE DEKLARACJI POWSTAJĄCYCH NA BAZIE SAMEGO UPORU, czyli z ODRZUCENIEM POSTAWY DYSTANSU. To polega na swoistym "wyjściu z samego siebie", porzucenie tego ja, które chce i żąda, aby stać się bezstronnym obserwatorem. Upór stwierdzaniu jest wtedy największym mentalnym wrogiem mojej postawy/
Zamieniam się wtedy w tego, który zawsze wątpi, wciąż podważa swoje, jest krytyczny wobec każdego pomysłu.
Wątpienie w tym trybie dotyczy nie tylko wątpienia sobie. Ono dotyczy wątpienia słowom każdego, który nie przedstawia obiektywnych argumentów, szczególnie jeśli posługuje się pozamerytorycznymi naciskami, mantruje, stosuje tylko presję upartego stwierdzania i działania na emocje, na uczucia z pominięciem drogi bezstronności i obiektywizmu.
To upór skrajny, upór bez dodanego elementu refleksji, negocjacji, szerszego spojrzenia jest właśnie tą złą postawą. Jest złą postawą, zarówno jeśli uprę się w ten sposób ja, ale jest też złą postawą, jeśli ktoś inny taką postawę okazuje - a to takim ludziom najbardziej nie można ufać.
Oczywiście diagnozuję swoje stany (tylko) swoim umysłem. Jeśli mam ograniczenie, które nie pozwala mi czegoś dojrzeć, to będę je miał nie tylko przy pierwszym spojrzeniu na sprawę, ale też i podczas powtórnego - tego weryfikującego - spojrzenia na sprawę. Aby nie być samopotwierdzającym, czyli aby nie tkwić w błędzie MUSZĘ SIĘ DAWAĆ WYTRĄCAĆ z pierwotnych nastawień. Muszę DAĆ SZANSĘ INNEMU SPOJRZENIU. Danie szansy nie oznacza, że od razu zmieniam swoje stanowisko. Danie szansy oznacza, że stawiam sprawę na nowo pytając się CZY ...?
Stawiam sobie sprawy w wątpliwość. Nieraz specjalnie próbuję się wcielić w rolę mojego adwersarza - tylko po to, aby wytrącić się z własnego uporu, a potem aby STANĄĆ POŚRODKU - jeszcze raz uczciwie spytać CZY...? (czy to, co wcześniej myślełem obowiązuje)
I jeszcze poszukam (być może wcześniej przeoczonych "za" albo "przeciw"). Nie cofnę się przed rozpatrywaniem uczciwie OBU - i "za", i "przeciw".
W przypadku gdy widzę, że ktoś REAGUJE podobnie, czyli też bada OBIE opcje: "za", i "przeciw", to uznaję taki głos doradczy za wartościowy. Ale jeśli widzę TYLKO UPÓR (ośli), tylko z zasady grę do jednej bramki, tylko zawsze samopotwierdzanie, to takiemu doradcy nie ufam. A jeśli jeszcze taki ktoś stosuje pozamerytoryczne, emocjonalne naciski, to takiemu komuś nie ufam dwójnasób.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3435
Przeczytał: 75 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:22, 26 Lis 2025 Temat postu: |
|
|
Bardzo się cieszę, że moje pytanie cię zainteresowało. Trochę się bałem, że może nie będzie żadnego mądrego odzewu.
| Michał Dyszyński napisał: | | Myślę, że są ludzie, którym nieustępliwość, buńczuczność, wygrywanie z innymi ludźmi stały się nadrzędną wartością. |
A co jest wg ciebie alternatywną wartością dla postawy "jak ktoś mi nadepnie na odcisk to lepiej niech spie**la. Lepiej, by wtedy każdy mi zszedł z drogi."?
Czy gdy spotykasz człowieka, który wyraża publicznie tego typu postawę, to nie myślisz np. "człowiek z mocnym charakterem, który nie pozwoli sobą pomiatać i dać się zagrywać przez innych. Szacun."?
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37593
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 23:42, 26 Lis 2025 Temat postu: |
|
|
| Katolikus napisał: | A co jest wg ciebie alternatywną wartością dla postawy "jak ktoś mi nadepnie na odcisk to lepiej niech spie**la. Lepiej, by wtedy każdy mi zszedł z drogi."?
Czy gdy spotykasz człowieka, który wyraża publicznie tego typu postawę, to nie myślisz np. "człowiek z mocnym charakterem, który nie pozwoli sobą pomiatać i dać się zagrywać przez innych. Szacun."? |
Taki człowiek nie budzi we mnie wielkiego szacunku. Raczej traktuję go jako mentalnie upośledzonego (choć może też i niebezpiecznego).
Tylko, że... (tu jest pewna "subtelność", ale ważna). Mogę się kogoś bać, ale to nie oznacza, że będę go szanował. Boję się zostać sam na sam w klatce tygrysem, ale nie darzę tego groźnego zwierzęcia moim szacunkiem. Boję się jadowitego pająka, ale nie mam jakiegoś szacunku dla jadowitych pająków. Boję się wreszcie szalejącego naćpanego furiata z nożem, ale to nie oznacza, że nabrałem osobistego szacunku i uznania dla narkomanów.
Uważam, iż ta postawa "nie daję sobą pomiatać" jest przereklamowana. Owszem, można kogoś/się mentalnie doprowadzić do stanu, w którym dla tak pojętego honoru człowiek gotów jest "zrobić wszystko", nawet zaryzykować utratę życia. Ale taki stan nie jest stanem rozumnym, nie odpowiada ideom chrześcijaństwa. Czasem można dać sobą popomiatać, nieraz można przegrać z kimś tam w tej walce o upór i buńczuczność, jednak tak jak nie próbujemy udowadniać tygrysom w klatkach, że jesteśmy od nich mocniejsi, gdy np. taki tygrys na nas wyzywająco zaryczy, tak też podobnie będziemy unikać podjęcia wyzwań przez ludzi skrajnie opanowanych mentalnie ideologią wojownika, który zawsze wykazuje swoją przewagę i nie daje się nikomu poniżyć (zresztą nawet ci wojownicy bywają w wojsku poniżani przez przełożonych i muszą jakoś to znieść).
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|