Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Co to znaczy być autentycznym?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31265
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:25, 12 Kwi 2019    Temat postu: Co to znaczy być autentycznym?

Spotkałem się wielokrotnie ze sformułowaniem "jestem autentyczny". W moim odbiorze takie słowa najczęściej opisywały to, że dana osoba po prostu robiła to co chciała i zwyczajnie nie zamierzała brać pod uwagę zdania innych osób - co miała w głowie, to realizowała, przy tym się upierała.

Autentyczność więc (chyba często) bywa wytłumaczeniem na egoizm. I nawet jest w tej postawie jakiś sens - w końcu tym pierwszym odruchem, jaki mamy jest chronić siebie, wspierać siebie, wywyższać siebie. To mamy w genach, w naszej biologii, więc to jest bezpośrednio nam dane, naturalne, czyli.... właśnie "autentyczne".

Z drugiej strony chciałoby się jednak tez i zrozumieć, dać jakoś szanse pozytywnemu pojęciu autentyczności osoby. Bo jest jakaś grupa ludzi, która robi niemal wszystko na pokaz. Czasem są przy tym altruistami, ale czasem tez egoistami, tylko nieco inaczej pojętymi, niż w przypadku gdy jawnie ktoś twierdzi, że robi coś, bo tak mu się podoba. To w końcu jest kwestia uznaniowa, czy ktoś zakwalifikuje swoją decyzję jako coś robionego dla siebie, czy robionego dla kogoś (nikt przecież nie sprawdzi jego głowy od strony rzeczywistych motywacji, które dodatkowo mogą wymieszane różne elementy). Tak więc można by chyba mówić o tej dobrej autentyczności, polegającej na nie udawaniu, nie lansowaniu się, tylko robieniu rzeczy szczerze, zgodnie ze swoim przekonaniem.
Ale jak to wyważyć?
- Robić coś z przekonania...
A jesli ktoś ma przekonanie, że warto być przede wszystkim egoistą, to gdyby zaczął robić coś najpierw dla innych, a nie dla siebie, to byłby rzeczywiście nieautentyczny. :think:

Tu pewnie ktoś napisze: ja to robię "tak", przedstawiając jakąś swoją ocenę własnych motywacji i działań. Najczęściej ocenę, która stawia dana osobę w pozytywnym świetle. Taka osoba powie: jestem autentyczna, bo mam jakieś tam dobre intencje, robię, co uważam za słuszne. Choć w istocie może też być tak, że wszyscy pozostali mają tej osoby zdecydowanie dość, a to tylko ona jest taka samozadowolona.
Warto więc postawić sobie pytanie: jak być autentycznym w takim NAPRAWDĘ POZYTYWNYM sensie?
- Według mnie sprawa jest po prostu trudna. Autentycznym tak naprawdę może być jedynie ktoś, kto ZNA SIEBIE.
A żeby poznać siebie, to czasem trzeba wiele życia, prób, błędów, wysiłku.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 10:15, 12 Kwi 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 19 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:44, 12 Kwi 2019    Temat postu:

Moim zdaniem autentyczność polega na twórczym stosunku do rzeczywistości, w tym do samego siebie. Osoba autentyczna jest w pewnym sensie nieprzewidywalna, nie tylko dla innych osób, ale również dla siebie samej. Zawsze zakłada, że czegoś może się o sobie nauczyć, że to co o sobie wie nie jest definitywne.

Osoba autentyczna jest elastyczna. Nie trzyma się kurczowo tego czym aktualnie jest, jest otwarta, w ciągłej gotowości, by się przeobrazić w lepszą wersję siebie, wzbogaconą o kolejne perspektywy. Osoba autentyczna się nieustannie rozwija.

Człowiek po raz pierwszy się fiksuje na autentyczności w wieku nastoletnim, kiedy myśli, że jest sobą na tyle, na ile nie jest swoimi rodzicami, autorytetami. Jest anty-dawną-sobą. W tym okresie wzmacnia się ego, poczucie bycia konkretnym kimś, o sztywno zdefiniowanej osobowości, konkretnych upodobaniach muzycznych, modowych, politycznych etc. Następuje pewna radykalizacja samego siebie. Paradoksalnie, ten młody człowiek, co najbardziej krzyczy "jestem sobą" jest w tym skrajnie nieautentyczny, bo osobowość człowieka jest dynamiczna.

Z biegiem czasu człowiek nawet jak bardzo by chciał cały czas zachowywać tę wyrazistość z młodości, to już nie bardzo potrafi, nie pasuje mu ona, nie jest spójna z jego naturą. Nijaczeje. Zapytany o to, jakiej słucha muzyki, stwierdza, że różnej. Książki czyta różne, ogląda różne filmy, ma przyjaciół wśród osób o bardzo różnych poglądach. Ktoś by powiedział - człowiek bez charakteru. A mnie się wydaje, że to jest własnie docelowa autentyczność. Pewna płynność bycia. Jednak żeby tę płynność załapać, to trzeba najpierw zaliczyć ten etap radykalizmu, a później zwalić z siebie ten mundur jak zbyt ciasne ubranie :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:44, 12 Kwi 2019    Temat postu:

Po przeanalizowaniu danych z mojego badania na możliwośc przewodnictwa usług/servant leadership w Polsce wyniki zaskoczyły mnie. Już sam tandem czynników wysokiego wskaźnika podporządkowania się autorytetowi/power distance index(PDI) (Hofstede, 1983) oraz wysokiego wskaźnika unikania niepewności/uncertainty avoidance index (UAI) (Hofstede, 1983) sprawiłyby, że przewodnictwo usug oparte na pilarach takich jak (a) miłość moralna; (b) pokora/humility; (c) altruizm; (d) przewidywanie/przenikliwość/vision; (e) zaufanie; (f) inicjacja/pełnomocnictwo/empowerment; i (g) służba miałaby turbulencyjny start. Problem w tym, że wszystkie pilary Servant Leadership Model (SLM) (Patterson, 2003) albo nie istnieją w kontekście kultury narodowej Polski w aspekcie organizacyjnym lub są martwymi terminami w kontekście religii stanu - katolicyzmu. Dodatkowo, jak wzbudzić zaufanie w kulturze braku zaufania? Polska nie jest uniklana w tym aspekcie, bo brakiem zaufania charakteryzują się kultury narodowe wszystkich krajów byłego bloku wschodniego. Dodatkowo, z powodu niższego GDP w porównaniu z krajami Europy Zachodniej, w Polsce nie pomaga się bezinteresownie lecz w stylu coś za coś.

Dlatego nie dziwię mnie, że autentyczność jest interpretowana "ślisko". Podobnie jest z intuicją.

U nas bycie autentycznym to jest bycie wiernym swojemu moralnemu charakterowi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31265
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:38, 12 Kwi 2019    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Osoba autentyczna jest elastyczna. Nie trzyma się kurczowo tego czym aktualnie jest, jest otwarta, w ciągłej gotowości, by się przeobrazić w lepszą wersję siebie, wzbogaconą o kolejne perspektywy. Osoba autentyczna się nieustannie rozwija.

Człowiek po raz pierwszy się fiksuje na autentyczności w wieku nastoletnim, kiedy myśli, że jest sobą na tyle, na ile nie jest swoimi rodzicami, autorytetami. Jest anty-dawną-sobą. W tym okresie wzmacnia się ego, poczucie bycia konkretnym kimś, o sztywno zdefiniowanej osobowości, konkretnych upodobaniach muzycznych, modowych, politycznych etc. Następuje pewna radykalizacja samego siebie. Paradoksalnie, ten młody człowiek, co najbardziej krzyczy "jestem sobą" jest w tym skrajnie nieautentyczny, bo osobowość człowieka jest dynamiczna.

Z biegiem czasu człowiek nawet jak bardzo by chciał cały czas zachowywać tę wyrazistość z młodości, to już nie bardzo potrafi, nie pasuje mu ona, nie jest spójna z jego naturą. Nijaczeje. Zapytany o to, jakiej słucha muzyki, stwierdza, że różnej. Książki czyta różne, ogląda różne filmy, ma przyjaciół wśród osób o bardzo różnych poglądach. Ktoś by powiedział - człowiek bez charakteru. A mnie się wydaje, że to jest własnie docelowa autentyczność. Pewna płynność bycia. Jednak żeby tę płynność załapać, to trzeba najpierw zaliczyć ten etap radykalizmu, a później zwalić z siebie ten mundur jak zbyt ciasne ubranie :)

Cudnie napisane. :*
Można by chyba to jeszcze skomentować jako iluzje autentyczności niskiej, ostatecznie fałszywej.
Są ludzie autentyczni na pokaz. Szczególnie w branży artystycznej, medialnej autentyczność się sprzedaje, młodzieńczy bunt (poszukiwanie autentyczności na dość nieporadnym poziomie) się sprzedaje. Współczesne filmy są pełne takiej pokazowej autentyczności. Są pełne, bo to się sprzedaje, bo chcemy żyć naprawdę, czuć naprawdę.
Problem w tym, że takie zbyt proste zmierzanie do celu autentyczności staje się właściwie tego celu zaprzeczeniem. Jeśli ktoś chce mieć autentyczność już tu i teraz, to weźmie sobie jedynie taką tej autentyczności postać, na jaką go aktualnie stać. Jesli weźmie ją na poziomie nastolatka, a potem utwierdzi, to zacznie funkcjonować jako wieczny nastolatek. Jeśli utwierdzi jakąś inną postać (tymczasowej) autentyczności, to pozostanie na tym poziomie, na jakim się zafiksował.

Trudno o coś bardziej żałosnego niż autentyczność na pokaz, uczucia na pokaz. One są dowodem na małość i miałkość osoby, która swoją własną autentyczność zagubiła, a teraz temu zagubieniu daje dowód. Właśnie tym skoncentrowaniem się na tym "jak wyglądam" daje dowód, że sprzeniewierzyła się wierze w to, że CZYM NAPRAWDĘ JEST.
Autentyczność na pokaz jest głęboką porażką jestestwa, bo dowodzi, że sami w siebie już zwątpiliśmy, nie wierzymy, że ona kiedyś odnajdzie poprawną formę i w jakimś sensie sobą prawdziwym gardzimy. Za to teraz wierzymy już tylko w atrapę siebie. Każdy rodzaj pozerstwa (może z wyjątkiem tego, które jest autoironią z samego tego pozerstwa) jest porażką osoby.

Przy czym pozerstwo czasem bywa mocno zawikłane, czasem wręcz próbuje przypominać swoje przeciwieństwo. Osoby autentyczne na pokaz, a nie naprawdę, najlepiej poznać można właśnie po tym, że nie potrafią przyznać się do błędu, że upierają się do końca, nawet w ewidentnych sytuacjach. I nie ma się co dziwić, dlaczego tak właśnie reagują - one NIE WIEDZĄ SKĄD mają ten obraz swojej osoby, nie znają źródła, a jedynie zewnętrzną formę. Więc bronią zewnętrznej formy tak silnie - przecież TYLKO JĄ MAJĄ.
Ludzie autentyczni naprawdę nie mają problemu z przyznawaniem się do błędu, z odrzucaniem gry pozorów, form zewnętrznych. Nie mają tego problemu, bo WIEDZĄ, ZE W ŚRODKU JEST TO CO WAŻNE, wierzą w ten "swój środek". Pozerzy owego środka nie posiadają, widzą jedynie te zewnętrzne formy (które na nie do końca jasnych, nawet dla siebie, zasadach przyjęli), które są w ich obrazie świata całością ich osobowości.
Żal jest pozerów. Nie odkryli siebie, cierpią nijakość swojego jestestwa. Ale nie bardzo widać dla nich szansę. Wszak musieliby wycofać się na pozycje, które są dla nich najbardziej przerażające i niezrozumiałe - na pozycję poszukiwania prawd niekoniunkturalnych, prawd samych w sobie, prawd pozornie nieużytecznych, nie dających korzyści. Więc pozerzy skupiają się na tym, w czym widzą korzyść, a nie na prawdzie. I właśnie dlatego są pozerami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blazep




Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:23, 13 Kwi 2019    Temat postu:

Pytanie czy autentyczność jest zawsze pozytywna. Najczęściej tak używamy tego zwrotu ale jak dla mnie stosujemy go tylko do tej autentyczności, która przystaje do zasad społecznych, ewentualnie realizuje jakiś atrakcyjny archetyp odszczepieńca - właśnie artysty, może hipisa i tym podobnych.

Większość przejawów autentyczności zaburza jednak porządek społeczny i jako takie są (i często powinny być) karane przez społeczeństwo. Innymi słowy za ludzi (pozytywnie) autentycznych uznajemy najczęściej tych, którzy przystają do społeczeństwa z powodu potrzeby serca (nie widzimy w nich z tego powodu konfliktu), albo przekraczają przyjęte granice w sposób delikatny i dla społeczeństwa widocznie korzystny. Cała reszta ludzi autentycznych to w naszych oczach po prostu chamy i prostaki ;).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31265
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:37, 13 Kwi 2019    Temat postu:

blazep napisał:
Pytanie czy autentyczność jest zawsze pozytywna. Najczęściej tak używamy tego zwrotu ale jak dla mnie stosujemy go tylko do tej autentyczności, która przystaje do zasad społecznych, ewentualnie realizuje jakiś atrakcyjny archetyp odszczepieńca - właśnie artysty, może hipisa i tym podobnych.

Większość przejawów autentyczności zaburza jednak porządek społeczny i jako takie są (i często powinny być) karane przez społeczeństwo. Innymi słowy za ludzi (pozytywnie) autentycznych uznajemy najczęściej tych, którzy przystają do społeczeństwa z powodu potrzeby serca (nie widzimy w nich z tego powodu konfliktu), albo przekraczają przyjęte granice w sposób delikatny i dla społeczeństwa widocznie korzystny. Cała reszta ludzi autentycznych to w naszych oczach po prostu chamy i prostaki ;).

Autentyczność nie jest jakąś absolutną cnotą. Ma swoją ciemną stronę.
W tym też chyba jest pewien smaczek autentyczności, że nieraz będzie łamała jakieś normy, czy zwyczaje.
Jednak ludzie totalnie bez autentyczności, tacy lepieni zawsze przez otoczenie i normy, nijacy, jakby się trochę wypięli na swoje człowieczeństwo...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blazep




Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:48, 13 Kwi 2019    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Autentyczność nie jest jakąś absolutną cnotą. Ma swoją ciemną stronę.
W tym też chyba jest pewien smaczek autentyczności, że nieraz będzie łamała jakieś normy, czy zwyczaje.
Jednak ludzie totalnie bez autentyczności, tacy lepieni zawsze przez otoczenie i normy, nijacy, jakby się trochę wypięli na swoje człowieczeństwo...


To może po Jungowsku? Skuteczna i społecznie akceptowalna integracja własnego cienia?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31265
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:00, 13 Kwi 2019    Temat postu:

blazep napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Autentyczność nie jest jakąś absolutną cnotą. Ma swoją ciemną stronę.
W tym też chyba jest pewien smaczek autentyczności, że nieraz będzie łamała jakieś normy, czy zwyczaje.
Jednak ludzie totalnie bez autentyczności, tacy lepieni zawsze przez otoczenie i normy, nijacy, jakby się trochę wypięli na swoje człowieczeństwo...


To może po Jungowsku? Skuteczna i społecznie akceptowalna integracja własnego cienia?

Tak też można. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blazep




Dołączył: 02 Mar 2019
Posty: 159
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:05, 13 Kwi 2019    Temat postu:

Pytanie po czym poznać w sobie, że cień został zintegrowany w nieszkodliwy dla nas sposób? Albo po czym poznać gdy społeczeństwo wymaga od nas zbyt dużego poświęcenia by się do niego dostosować?

W każdym razie na pewno nie jestem w pełni autentyczny, a nawet autentyczny w zadowalającym stopniu, ale się staram :D.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 0:04, 14 Kwi 2019    Temat postu:

blazep napisał:
Pytanie czy autentyczność jest zawsze pozytywna. Najczęściej tak używamy tego zwrotu ale jak dla mnie stosujemy go tylko do tej autentyczności, która przystaje do zasad społecznych, ewentualnie realizuje jakiś atrakcyjny archetyp odszczepieńca - właśnie artysty, może hipisa i tym podobnych.

Większość przejawów autentyczności zaburza jednak porządek społeczny i jako takie są (i często powinny być) karane przez społeczeństwo. Innymi słowy za ludzi (pozytywnie) autentycznych uznajemy najczęściej tych, którzy przystają do społeczeństwa z powodu potrzeby serca (nie widzimy w nich z tego powodu konfliktu), albo przekraczają przyjęte granice w sposób delikatny i dla społeczeństwa widocznie korzystny. Cała reszta ludzi autentycznych to w naszych oczach po prostu chamy i prostaki ;).
Jest moralna i osobista i niezależna od nikogo spoza człowieka. Jakoś macie tendencję w Polsce do rozwadniania terminów, bo autentyczność to nie "foch" którejś twarzy ego. Autentyczność płynie z "jądra jestestwa" i jest prawdą w człowieku bez względu na to co o tym myśli otoczenie człowieka. Autentyczność, w kontraście do tych dziwnych rozwodnionych interpretacji towarzyskiego pelikana i MD, nie jest pół-prawdą ego. Płynie z najgłębszej jaźni w stanie spokoju wewnętrznego i wie, co wolno a czego nie wolno. Tak jak autentyczność w kontekście kultury narodowej USA znajdzie rezonans, bo kultura USA jest kulturą zaufania (dopóki go ktoś nie nadużyje) tak w kulturze braku zaufania (typowy stan kultur narodowych byłych krajów bloku wschodniego) autentycznosc jest niewłaściwie interpretowana jako inność, odmienność od norm kulturowych, etc. i dlatego są te wersje autentyczności jak kobiety troszkę w ciąży- czyli autentyczność pozytywna, autentycznosc negatywna - ale to nie jest autentyczność tylko "ni pies ni wydra".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 1:16, 14 Kwi 2019    Temat postu:

blazep napisał:
Pytanie po czym poznać w sobie, że cień został zintegrowany w nieszkodliwy dla nas sposób? Albo po czym poznać gdy społeczeństwo wymaga od nas zbyt dużego poświęcenia by się do niego dostosować?

W każdym razie na pewno nie jestem w pełni autentyczny, a nawet autentyczny w zadowalającym stopniu, ale się staram :D.
Odczuciem spokoju wewnetrznego :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31265
Przeczytał: 93 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:14, 14 Kwi 2019    Temat postu:

Gdyby się spytać Hitlera o to, czy uważa się za osobę autentyczną, to pewnie by potwierdził. W zasadzie pewnie ludzi uważających się za nieautentycznych znaleźlibyśmy naprawdę niewielu. Każdy człowiek - wpatrzony mentalnie w to co ma w swoim umyśle - z tego wyciąga oceny i decyzje, a więc dalej uzna te oceny za autentyczne, bo przecież wynikające z tego, co w sobie ma.
Taki Hitler mógłby pewnie - w hipotetycznej dyskusji - potwierdzać swoja autentyczność na setki sposobów. Np. wskazywałby na potrzebę rozwoju narodu niemieckiego, na spiski żydowskie, na wyższość rasy aryjskiej itp. itd. Wszystko to ARBITRALNIE by przywoływał jako argument, a potwierdzeniem słuszności owego przywołania byłoby to, że coś przywołał. W końcu "zwycięzców nikt się nie będzie pytał o rację".
Mamy tu wizję autentyczności polegająca na tym, że ktoś robi co uważa za słuszne, upierając się przy tym jak tylko długo się da.

Dyskurs napisał:
macie tendencję w Polsce do rozwadniania terminów, bo autentyczność to nie "foch" którejś twarzy ego. Autentyczność płynie z "jądra jestestwa" i jest prawdą w człowieku bez względu na to co o tym myśli otoczenie człowieka. Autentyczność, w kontraście do tych dziwnych rozwodnionych interpretacji towarzyskiego pelikana i MD, nie jest pół-prawdą ego. Płynie z najgłębszej jaźni w stanie spokoju wewnętrznego i wie, co wolno a czego nie wolno. Tak jak autentyczność w kontekście kultury narodowej USA znajdzie rezonans, bo kultura USA jest kulturą zaufania (dopóki go ktoś nie nadużyje) tak w kulturze braku zaufania (typowy stan kultur narodowych byłych krajów bloku wschodniego) autentycznosc jest niewłaściwie interpretowana jako inność, odmienność od norm kulturowych, etc.

Htlerowi jego autentyczność wypłynęła z jego - hitlerowskiego - "jądra jestestwa". A pewnie wielu ludzi uznałaby Hitlera za autentycznego człowieka - patrząc i słuchając jak ten człowiek przemawiał, jak przekonywał do swoich racji, czuło się jego autentyczność.

Każdy swoją autentyczność, choćby nie wiem jak bardzo zaburzoną, destrukcyjną, głupią - może potwierdzać tym, co tam w głowie ma. Tak jak Ty - Dyskurs - potwierdzasz sobie to wskazywaniem na jakies podziały Polska - USA, czy jak użyjesz określenia o "jądrze jestestwa", tak Hitler użyje czegoś po swojemu w to miejsce - użyje to co ma głowie, czyli myśli o potrzebie dominacji narodu panów nad narodami niewolników, o konieczności rewizji niesprawiedliwych dla Niemiec traktatów, czy eliminacji ze społeczeństwa słabych. Wszystko tak da się ZAGADAĆ.
"Odpowiedzieć" na pytanie o autentyczność można mówiąc, która jest godzina, jaki jest dzień tygodnia, czy co się jadło na obiad. Używając słów "półprawdy", czy "rozwodnione interpretacje" względem Pelikana i mnie, nie wyszłaś poza epitetety. Nie byłaś w stanie wyjaśnić, dlaczego ta prawda jest "pół", a nie cała, nie wskazałaś jaka interpretacja byłaby nie rozwodniona. Zaoferowałaś za to (rzekomo nierozwodnione) górnolotne zdania na temat "jądra jestestwa", o którym nie wiadomo nic - w jakim sensie je używasz, o co Ci tu chodzi. Takie "wszystko i nic" - może genialne, może głupie, może takie sobie... bo "konia z rzędem temu", kto wie o co konkretnie chodziło.
Jeśli nawet pojęcie "jądra jestestwa będącego źródłem autentyczności" miałoby mieć jakiś sens (może ma, sama nazwa jest fajna, więc początek jest niezły), to i tak Tobie nie udało się tego sensu przekazać. Bo trudno jest za taki sens uznać następujące dywagacje na temat różnicy pomiędzy krajami bloku wschodniego i USA (wtręt totalnie nie na temat).

Ale samo pytanie jest aktualne: co właściwie jest źródłem autentyczności człowieka?
Ja bym chyba powiedział, że najbliżej bylibyśmy koncepcji odpowiedzialności za słowo.
Autentyczność rozumiem właśnie blisko urzeczywistniania się tego co w człowieku.
Jedni ludzie gadają, gadają, ale niewiele z tego się potwierdza, niewiele wynika. Dobrze jeśli mają te minimum uczciwości w sobie, to przyłapani na błędzie, czy nieścisłości, przyznają się do tego, czasem przeproszą.
Są jednak i ci, którzy owej uczciwości nie mają - oni będą kluczyli, zwodzili, upierali się przy czymkolwiek, aby tylko nie wyszło, że po prostu gadali co im ślina na język przyniesie (taktyka typu galop Gisha). Ktoś powie, że może są też na swój sposób "autentyczni" w owym braku uczciwości i tendencji do upierania się na zabój, wbrew oczywistościom przy własnej racji. Można i tak rozumieć pojęcie autentyczności. Ja jednak skłaniam się węższej definicji, w ramach której owi "upieracze się" są właśnie nieautentyczni, bo praktycznie nie wiadomo, co ich słowa znaczą.
Autentyczność według tego, co podpowiada mi intuicja, jest blisko ZGODNOŚCI SŁÓW I DEKLARACJI Z RZECZYWISTOŚCIĄ I ROZPOZNAWALNOŚCIĄ. To sformułowanie jest trochę podobne do klasycznej definicji prawdy. Bo chyba z prawdą autentyczność ma sporo wspólnego. Oszust i pozer dla mnie (zawężona definicja) nie jest autentyczny. Oszust i pozer jest nieautentyczny, czyli FAŁSZYWY.

Autentyczny jest ten, kto gdy coś powie, to tak będzie, albo potrafi to wytłumaczyć, uzasadnić. Ktoś autentyczny nie rzuca słów na wiatr, nie przechwala się, nie lansuje, nie jest koniunkturalny, nie udaje. Bo udawanie jest właśnie samym sednem braku autentyczności.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 17:38, 14 Kwi 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin