ŚFiNiA

Michał Dyszyński

Bardzo ciekawy przykład został opisany w tym artykule z Wikipediii [link widoczny dla zalogowanych]
Zmienię jego parametry, a test na narkomanię zamienię na test na covid-19
Załóżmy, że mamy test na covida, który ma 95% skuteczność, co oznacza, że z 99% prawdopodobieństwem u chorych na covid wykryje covida, zaś tylko 5% zdrowych pomyli się fałszywie pozytywnym wynikiem testu.
Załóżmy, że mamy 1000 osób, z których 1% (10 osób) ma covida. I załóżmy, że wszystkich testujemy. Test, zastosowany do do 990 osób zdrowych wskaże nam jako chorych 1% z nich, czyli z grubsza 10 osób, zaś zastosowany do tych 10 chorych, wskaże (z drobną niepewnością) wszyściutkich 10 jako chorych. Ostatecznie test da wynik pozytywny dla 20 osób, z których tylko co druga jest rzeczywiście chora...
:rotfl:

Michał Dyszyński

Dzisiaj przyszło mi do głowy, że interpretacja sytuacji z posta wyżej, właściwie jest za trudnym zadaniem dla większości ludzi. Mało kto w ogóle ogarnia umysłem różnicę pomiędzy:
- zinterpretowanie wyniku testu w odniesieniu do jednej osoby
- zinterpretowanie wyniku testu w odniesieniu do jakiejś tam populacji.
Test o skuteczności 99% zastosowany do osoby, jeśli jest dodatni, to z wysokim prawdopodobieństwem świadczy o chorobie.
Test o skuteczności 99% zastosowany do populacji, ma zupełnie inną wymowę, w znacznym stopniu niezgodną z najczęstszą intuicją. Jeśli ten test wykaże 10% wyników dodatnich, to wcale nie oznacza, iż taki odsetek ludzi jest rzeczywiście chorych.

Michał Dyszyński

Rozmawiałem wczoraj z bratem, specjalistą od badań klinicznych. Problem opisany wyżej jest oczywiście medykom znany. Jego rozwiązaniem jest, odgórnie przypisana do wyników pozytywnych badania screeningowego, konieczność wykonania drugiego testu.
Drugi test nie jest prostym potwierdzeniem pierwszego, właściwie to można go traktować jako swego rodzaju niezbędną nową jakość przy dochodzeniu do istoty sprawy.