Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:19, 23 Mar 2021    Temat postu: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

Proponuję następujące definicje wiary i uzasadnienia opartego o indukcję:
Wiara - przyjęcie jako obowiązujące w szerszym zakresie, kontekście czegoś, jako poprawne, godne zaufania, w wyniku powołania się na jakiś powód, o nie dających się wprost zaobserwować regułach wynikania.
Indukcja - przyjęcie jako obowiązujące w szerszym zakresie, kontekście czegoś, jako poprawne, godne zaufania, w wyniku powołania się na spełnienie się danej reguły dla jakieś sprawdzonej bazy przypadków.

Zasada uznawania oparta o indukcję jest w rozumowaniu niczym innym, jak tylko szczególnym rodzajem wiary
Podstawiając w powyższej (chyba intuicyjnie słusznej) definicji wiary za podstawę do powoływania się wo "spełnienie się danej reguły dla jakieś sprawdzonej bazy przypadków" otrzymujemy wprost z definicji wiary, definicję indukcji.

Wniosek:
Indukcja jest szczególną postacią wiary.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:05, 24 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

Michał Dyszyński napisał:
Proponuję następujące definicje wiary i uzasadnienia opartego o indukcję:
Wiara - przyjęcie jako obowiązujące w szerszym zakresie, kontekście czegoś, jako poprawne, godne zaufania, w wyniku powołania się na jakiś powód, o nie dających się wprost zaobserwować regułach wynikania.
Indukcja - przyjęcie jako obowiązujące w szerszym zakresie, kontekście czegoś, jako poprawne, godne zaufania, w wyniku powołania się na spełnienie się danej reguły dla jakieś sprawdzonej bazy przypadków.

Zasada uznawania oparta o indukcję jest w rozumowaniu niczym innym, jak tylko szczególnym rodzajem wiary
Podstawiając w powyższej (chyba intuicyjnie słusznej) definicji wiary za podstawę do powoływania się wo "spełnienie się danej reguły dla jakieś sprawdzonej bazy przypadków" otrzymujemy wprost z definicji wiary, definicję indukcji.

Wniosek:
Indukcja jest szczególną postacią wiary.


Dobrym sformułowaniem chyba byłoby tu też:
Indukcja = wiara w to, że ograniczona liczba przypadków sprawdzania się jakiejś reguły upoważnia do wyciągania wniosków o sprawdzaniu tej reguły w przypadkach nowych, o jakimś tam, bliżej niesprecyzowanym podobieństwie do owych sprawdzonych.

W każdym razie to co niektórzy proponowali tutaj, czyli przeciwstawianie indukcji wierze, jest nie zrozumieniem definicji tych pojęć. Bo uznanie indukcji jest zwyczajnie osiągane przez wiarę i nic innego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:08, 24 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

Jeszcze dorzucę tu pewne podsumowanie i wpięcie powyższego rozumowania w aspekt światopoglądowy, ale też osobisty - tutaj mój, czyli będzie to coś, co mógłbym określić jako ważne odkrycie Michała.
Ważne odkrycie Michała:
Patrząc na to, jak REALNIE, A NIE CHCIEJSTWEM I LANSOWANIEM SIĘ NA WIĘKSZY AUTORYTET NIŻ POSIADAMY klasyfikowane są informacje, którymi obracamy w większości w naszym życiu, trzeba przyznać, iż z reguły najbliżej jest tym informacjom do statusu "wiara"

Co prawda ludzie na co dzień nie używają zbyt chętnie sformułowań "wierzę, że ...", tylko raczej powiedzą "to jest ...", albo "wiem, że ...". Czasem, gdy akurat rozmawiamy z ludźmi bardziej odpowiedzialnymi za status swoich słów, ostrożniejszymi spotkamy się z deklaracjami w rodzaju "zdaje mi się, że ...".
Ale jak określić status tezy, którą ktoś podaje z nagłówkiem "zdaje mi się, że ..."?
- Patrząc na ten status, wczuwając się w jego kontekst, znaczenie, chyba nie będzie nadużyciem, gdy powiążemy tego rodzaju wypowiedź z deklaracja WIARY.
Gdy mówię "zdaje mi się, że X", to w istocie będzie to synonim "wierzę, że X".
W życiu rzadko mamy informacje pewne, sprawdzone w jakiś silny, niezaprzeczalny sposób. W życiu - gdybyśmy tak chcieli być uczciwi - to właściwie co chwila powinniśmy używać tego nagłówka "zdaje mi się, że ...". Nie robimy tego z przyczyn...
marketingowych. :rotfl:

Tak to jest, że nasz społeczny marketing jest nakierowany na przedstawianie własnej osoby jako kompetentnej, jako tej, która wie. To jest lepiej odbierane przez otoczenie, któremu chcemy "sprzedać" nasz wkład w tę społeczną układankę, chcemy się zaprezentować jako wartościowe, godne uznania, poważne osoby. Więc robimy sobie tę szczególną reklamę, używając określeń "wiem, że ..." nawet w sytuacjach, gdy coś nam się tylko wydaje, albo gdy chcemy przeforsować jakiejś pomysły. Tak więc status wiedzy w sformułowaniach potocznych jest nadużywany. Dzieje się to na tej samej zasadzie, co w reklamie, w której najczęściej celem jest zaprezentowanie towaru jak najbardziej korzystne, a nie jak najbardziej adekwatne do tego, czym ten towar jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 11:31, 24 Mar 2021    Temat postu:

są dwa problemy z twoją definicją:

1. ewidentnie podpada pod brzytwę ockhlama, bo to co dowiedzione na "modelu" również nie daje gwarancji, że dowód nie zawiera błędu, co się nawet w takich naukach jak matematyka zdarza.... więc znów mamy "wiarę", że dowód nie zawiera błędu..... czyli, każdy osąd pozostaje wiarą.... co daje nam pojęcie zbyteczne, niczego nie wyróżniające

2. jest niezgodne z "wiarą" religijną i ogólnie przyjętą, jako przekonanie przyjęte na zasadzie zaufania komuś, z cudzego świadectwa, zapewnienia lub w odniesieniu do rzeczy spodziewanych..... najogólniej, przekonań nie wynikających z własnego doświadczenia....

ponadto, tak wiary jak i wiedz może podobnie towarzyszyć niepewność lub inny jej stopień..... nie ona jednak jest istotą tych pojęć, same w sobie oznaczają pewność tak wiedzy jak wiary.


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 11:32, 24 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:06, 24 Mar 2021    Temat postu:

lucek napisał:
są dwa problemy z twoją definicją:

1. ewidentnie podpada pod brzytwę ockhlama, bo to co dowiedzione na "modelu" również nie daje gwarancji, że dowód nie zawiera błędu, co się nawet w takich naukach jak matematyka zdarza.... więc znów mamy "wiarę", że dowód nie zawiera błędu..... czyli, każdy osąd pozostaje wiarą.... co daje nam pojęcie zbyteczne, niczego nie wyróżniające

2. jest niezgodne z "wiarą" religijną i ogólnie przyjętą, jako przekonanie przyjęte na zasadzie zaufania komuś, z cudzego świadectwa, zapewnienia lub w odniesieniu do rzeczy spodziewanych..... najogólniej, przekonań nie wynikających z własnego doświadczenia....

ponadto, tak wiary jak i wiedz może podobnie towarzyszyć niepewność lub inny jej stopień..... nie ona jednak jest istotą tych pojęć, same w sobie oznaczają pewność tak wiedzy jak wiary.

Nie zrozumiałem :(
Do jakich konkretnie moich sformułowań odnoszą się Twoje uwagi?
- Bo ja nie bardzo widzę tutaj, który aspekt definicji krytykujesz, a wręcz mam wrażenie, jakbyś komentował nie to, co ja napisałem, bo nijak nie potrafię dopatrzyć się tu związku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 12:45, 24 Mar 2021    Temat postu:

Cytat:
Do jakich konkretnie moich sformułowań odnoszą się Twoje uwagi?


moje uwagi odnoszą się konkretnie do twojej definicji.

1. jeśli jest coś, co "wiarą" nie jest, to wskaż. Dlaczego rzecz dowiedziona nadal jest "wiarą" napisałem. Uzasadnij jeśli jest inaczej.

a zatem tak definiowana "wiara" jest pojęciem zbędnym lub zastępowalna "omylnością wszlelkich ludzkich sądów", które pojęcie jest sensowne, gdy wprowadzone jest pojęcie Boga lub równoważne.

2. po co tworzyć nową def. wiary, "niekompatybilną" z religijną choćby?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:51, 24 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

Uwielbiam gdy ktoś sam siebie cytuje i z tym dyskutuje. Ot taka forma mono-dialogu :mrgreen:

----

Rozważmy więc hipotezę Michała:
Michał Dyszyński napisał:
Indukcja jest szczególną postacią wiary.

Na potrzeby tego rozważania wyróżniłem 3 rodzaje indukcji, rozważmy każde z nich.

1. Indukcja matematyczna
Ten rodzaj indukcji generalnie sprowadza się do podania dowodu indukcyjnego, który opisuje dane zjawisko. Na podstawie tego dowodu wiemy, że każdy krok indukcyjny przy niezmienionych warunkach zajdzie. Więc nie ma tu miejsca na wiarę, gdyż bazujemy na wiedzy.
Indukcja matematyczna nie jest tylko metodą abstrakcyjną. Zdarza się, że opisuje realne zjawiska. Najprostszym przykładem jest poprawnie ułożony ciąg kostek domina. Niezależnie od wiary, w normalnych warunkach, wszystkie kostki domina zostaną przewrócone.

2. Indukcja poparta prawem
Są to zjawiska w naturze (a nawet ustalenia społeczne), gdzie prawo reguluje ich występowanie. Ponieważ opieramy się na konkretnym prawie, niezależnie od naszej wiary, zjawiska będą zachodziły zgodnie z prawem. Oczywiście umowy społeczne można świadomie łamać, np. przechodząc jezdnię na czerwonym świetle, ale gdy osoba trzyma się zasady, to postąpi przewidywalnie. Natomiast prawa natury są jeszcze bardziej rygorystyczne. Dopóki takie prawo działa i nie ma innych wpływów, wszystko będzie się działo zgodnie z przewidywaniami. Jabłka spadają w dół niezależnie od wiary.

3. Indukcja czysto obserwacyjna
I na koniec wnioskowanie jedynie na podstawie obserwacji. Oczywiście jest to metoda zawodna, nie dająca 100-procentowej pewności. Jedynie co daje, to pewne intuicje na temat częstotliwości występowania w danych warunkach.
Nawet jeżeli przez 7 lat obserwacji łabędzi napotkamy wszystkie białe, nie mamy prawa wnioskować, że dosłownie wszystkie są białe. Innymi słowy nie możemy ot tak uznać naszych obserwacji za prawo.
Jednak tu powstaje pytanie na ile jest sens wierzyć, że jutro będzie tak samo. Można przecież skończyć jak przysłowiowy indyk, co myślał o niedzieli…
Co ciekawiej, czasem postępujemy wbrew doświadczeniu. Jeżeli Janusz od 20 lat gra co tydzień w totka, to po 1000 przegranych powinien zrezygnować. Jednak za każdym razem łudzi się, że tym razem będzie inaczej.

Jaki więc jest sens wiary? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:00, 24 Mar 2021    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Do jakich konkretnie moich sformułowań odnoszą się Twoje uwagi?


moje uwagi odnoszą się konkretnie do twojej definicji.

1. jeśli jest coś, co "wiarą" nie jest, to wskaż. Dlaczego rzecz dowiedziona nadal jest "wiarą" napisałem. Uzasadnij jeśli jest inaczej.

a zatem tak definiowana "wiara" jest pojęciem zbędnym lub zastępowalna "omylnością wszlelkich ludzkich sądów", które pojęcie jest sensowne, gdy wprowadzone jest pojęcie Boga lub równoważne.

Rozumiem, że można zgłosić postulat skrajnego potraktowania statusów dla stwierdzeń, w ramach którego wszystko robi się wiarą. Ja nawet się trochę ku temu bym skłaniał.
Z drugiej strony taki postulat uważam za, z racji na jego radykalizm, trudny do przeforsowania w praktyce komunikacji międzyludzkiej.
Natomiast nie zgodziłbym się, że wiarę można by zastąpić omylnością ludzkich sądów. Ściślej - choć masz rację, iż aspekt omylności ludzkich sądów jest istotnym elementem całej układanki - to nie jest on jedynym zawartym w (intuicyjnie rozumianej) koncepcji wiary. Ale to jest temat na inną dyskusję (chyba ciekawą). W kontekście tego wątku Twoją uwagę należałoby uznać za poboczne wtrącenie. Nie chcę robić tu językowej rewolucji, przemieniając teraz jakoś tłumaczenia na modłę jakiegoś komunikowania się w trybie uznania iż wszystko jest wiarą i już. Zdaję sobie sprawę, że rozdzielanie wiary i wiedzy stwarza problemy interpretacyjne, nawet zawiera pewne sprzeczności. Lecz uważam, że owe sprzeczności muszę jakoś akceptować, jeśli chcę się z ludźmi porozumiewać. Sam wewnętrznie, w moim (często niewerbalnym) myśleniu jestem bliski Twojego podejścia uznawania niemal wszystkiego za wiarę (może z wyjątkiem samych bezpośrednich odczuć, doznań w ich pierwotnej, nieobrobionej postaci). Ale też zdaję sobie sprawę, że tak "czysto po mojemu" z nikim się nie dogadam. Wiec zostawiam sobie to purystyczne podejście w odwodzie, na mój własny użytek.

lucek napisał:
2. po co tworzyć nową def. wiary, "niekompatybilną" z religijną choćby?

Choćby po to, aby się ogarnąć w tych kontekstach językowych. Bo ludzie używają tego samego słowa "wiara" na zasygnalizowanie dość mocno różniących się przekonań, intencji, idei. Szukając ogólnej definicji, można zacząć próbować robić tu porządek, jakoś oddzielać w kontekstach komunikacyjnych niekompatybilne użycia. Ostatecznie procentuje to tym, że w końcu zaczynamy rozumieć sami siebie (bo już niekoniecznie innych ludzi, a w szczególności tych, którzy sprawy nie przemyśleli i teraz wszystko wrzucają do jednego worka).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 14:14, 24 Mar 2021    Temat postu:

Cytat:
Rozumiem, że można zgłosić postulat skrajnego potraktowania statusów dla stwierdzeń, w ramach którego wszystko robi się wiarą. Ja nawet się trochę ku temu bym skłaniał


to nie postulat ale konsekwencja twojej definicji.

ad. 2. jak już napisałem twoja def. znaczy co innego, więc nie zastosowania do dotychczasowych znaczeń.


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 14:15, 24 Mar 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:39, 24 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

blackSun napisał:
Uwielbiam gdy ktoś sam siebie cytuje i z tym dyskutuje. Ot taka forma mono-dialogu :mrgreen:

----

Rozważmy więc hipotezę Michała:
Michał Dyszyński napisał:
Indukcja jest szczególną postacią wiary.

Na potrzeby tego rozważania wyróżniłem 3 rodzaje indukcji, rozważmy każde z nich.

1. Indukcja matematyczna
Ten rodzaj indukcji generalnie sprowadza się do podania dowodu indukcyjnego, który opisuje dane zjawisko. Na podstawie tego dowodu wiemy, że każdy krok indukcyjny przy niezmienionych warunkach zajdzie. Więc nie ma tu miejsca na wiarę, gdyż bazujemy na wiedzy.
Indukcja matematyczna nie jest tylko metodą abstrakcyjną. Zdarza się, że opisuje realne zjawiska. Najprostszym przykładem jest poprawnie ułożony ciąg kostek domina. Niezależnie od wiary, w normalnych warunkach, wszystkie kostki domina zostaną przewrócone.

2. Indukcja poparta prawem
Są to zjawiska w naturze (a nawet ustalenia społeczne), gdzie prawo reguluje ich występowanie. Ponieważ opieramy się na konkretnym prawie, niezależnie od naszej wiary, zjawiska będą zachodziły zgodnie z prawem. Oczywiście umowy społeczne można świadomie łamać, np. przechodząc jezdnię na czerwonym świetle, ale gdy osoba trzyma się zasady, to postąpi przewidywalnie. Natomiast prawa natury są jeszcze bardziej rygorystyczne. Dopóki takie prawo działa i nie ma innych wpływów, wszystko będzie się działo zgodnie z przewidywaniami. Jabłka spadają w dół niezależnie od wiary.

3. Indukcja czysto obserwacyjna
I na koniec wnioskowanie jedynie na podstawie obserwacji. Oczywiście jest to metoda zawodna, nie dająca 100-procentowej pewności. Jedynie co daje, to pewne intuicje na temat częstotliwości występowania w danych warunkach.
Nawet jeżeli przez 7 lat obserwacji łabędzi napotkamy wszystkie białe, nie mamy prawa wnioskować, że dosłownie wszystkie są białe. Innymi słowy nie możemy ot tak uznać naszych obserwacji za prawo.
Jednak tu powstaje pytanie na ile jest sens wierzyć, że jutro będzie tak samo. Można przecież skończyć jak przysłowiowy indyk, co myślał o niedzieli…
Co ciekawiej, czasem postępujemy wbrew doświadczeniu. Jeżeli Janusz od 20 lat gra co tydzień w totka, to po 1000 przegranych powinien zrezygnować. Jednak za każdym razem łudzi się, że tym razem będzie inaczej.

Jaki więc jest sens wiary? :think:

Nie bardzo rozumiem jak jest wydźwięk Twojego posta.
Z czym konkretnie polemizujesz, w kontekście mojej wypowiedzi?
Jeśli zaś chcesz po prostu zadać jakieś ogólne pytanie o sens wiary, to oczywiście jest to ciekawy temat, nawet może wart poświęconego mu wątku, tylko nie wiem, jak się to ma do uwag, które wyżej dodałeś. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:34, 24 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

Michał Dyszyński napisał:
Nie bardzo rozumiem jak jest wydźwięk Twojego posta.

Chętnie wszystko wytłumaczę.

Michał Dyszyński napisał:
Z czym konkretnie polemizujesz, w kontekście mojej wypowiedzi?

Próbuję obalić twoją tezę, którą zacytowałem w poprzednim poście.

----

Więc tak. Stwierdziłeś, że indukcja jest rodzajem wiary. Ja natomiast pokazałem, że z trzech różnych rodzajów indukcji, dwa z nich nie dotyczą wiary, tylko bazują na wiedzy.
Trzeci ostatni rodzaj (obserwacyjny) może dotyczyć wiary. Jednak są z tym związane problemy. Wiara nie gwarantuje poprawności, a wręcz przeciwnie zmusza do przyjęcia wniosku a priori, a więc de facto usypia czujność. Drugi problem jest taki, że możemy mieć wiarę odwrotną, czyli wbrew obserwacjom.

----

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli zaś chcesz po prostu zadać jakieś ogólne pytanie o sens wiary, to oczywiście jest to ciekawy temat, nawet może wart poświęconego mu wątku, tylko nie wiem, jak się to ma do uwag, które wyżej dodałeś.

Moje pytanie o sens wiary jest ściśle powiązane z trzecim rodzajem indukcji (obserwacyjnej). Zastanawiam się na ile warto w coś wierzyć przy braku pełnych danych.

Co do ogólnej dyskusji na temat wiary, to noszę się z zamiarem rozpoczęcia wątku na ten temat, ale jeszcze nie udało mi się przygotować tekstu.

----

I tak zupełnie na marginesie. Czy jest potrzeba wklejania całego postu, na który się odpowiada. Ta uwaga nie dotyczy tylko tego przypadku czy tylko Ciebie, ale tak już wyszło, że tu przy okazji zwracam uwagę. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 18:59, 24 Mar 2021    Temat postu:

Cytat:
Czy jest potrzeba wklejania całego postu


no, w tym wypadku, jest na tyle cenny, że chyba warto :)

bo indukcja matematyczna, to faktycznie dedukcja z przypadków rekurencyjnych, indukcyjnych .... w szczególności ciągów nieskończonych.

"indukcja poparta prawem", to nieporozumienie, bo prawo, którym ta indukcja jest poparta, to twój trzeci rodzaj "indukcji z obserwacji", z natury skończonej jej liczby.

drugi przypadek "indukcja poparta prawem" to jak pierwszy, dedukcja :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:30, 24 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Nie bardzo rozumiem jak jest wydźwięk Twojego posta.

Chętnie wszystko wytłumaczę.

Michał Dyszyński napisał:
Z czym konkretnie polemizujesz, w kontekście mojej wypowiedzi?

Próbuję obalić twoją tezę, którą zacytowałem w poprzednim poście.

----

Więc tak. Stwierdziłeś, że indukcja jest rodzajem wiary. Ja natomiast pokazałem, że z trzech różnych rodzajów indukcji, dwa z nich nie dotyczą wiary, tylko bazują na wiedzy.
Trzeci ostatni rodzaj (obserwacyjny) może dotyczyć wiary. Jednak są z tym związane problemy. Wiara nie gwarantuje poprawności, a wręcz przeciwnie zmusza do przyjęcia wniosku a priori, a więc de facto usypia czujność. Drugi problem jest taki, że możemy mieć wiarę odwrotną, czyli wbrew obserwacjom.

Dla mnie te Twoje Twój pierwszy przypadek - matematyczna indukcja - jak najbardziej zawiera w sobie aspekt wręcz modelowej wiary. Jest nią PRZYJĘCIE ZAŁOŻEŃ. Wiara bowiem, tak formalnie patrząc jest niczym innym tylko ARBITRALNYM PRZYJĘCIEM JAKICHŚ ZAŁOŻEŃ. I tak to przy zasadzie indukcji matematycznej się dzieje.
Drugiego Twojego przypadku indukcji zaś zupełnie nie rozumiem. Nie wiem, dlaczego do niego stosujesz w ogóle termin "indukcja". Ja tu widzę raczej aspekt umowy społecznej, a nie indukcji.
Do tego chciałbym dodać, iż w ogóle w tym wątku myślałem o indukcji w znaczeniu w tym, jak się dzieli rozumowania (podział stosowany przez Kanta, a nie wiem czy przez kogoś przed nim i na pewno przez wielu po nim):
- rozumowanie dedukcyjne
- rozumowanie indukcyjne.
Pierwsze jest rozumowaniem typu dowodowego (czy też inne rozumowaniu mu podobne), drugie jest uogólnianiem przypadków poznanych w jakimś zakresie, do postaci reguły obowiązującej ogólnie. I ów akt decyzji, że dane przypadki upoważniają nas do uznania czegoś za regułę, jest dokonywany na mocy wiary. Bo tak konkretnie to nie wiemy ile przypadków i jak zbieranych poprawnie nam konstytuuje regułę. Może być tak, że akurat incydentalnie nam się zebrał zbiór takich samych okoliczności, a już krok dalej będziemy mieli odwrócenie tej (lokalnej być może) tendencji. Tu arbitralnie - wiarą ktoś decyduje, że ta akurat baza przypadków wystarczy.
Wygląda na to, że w ogóle jakoś językowo się minęliśmy w znacznym stopniu. Ty jakbyś coś innego rozumiał pod samym słowem "indukcja".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 10:25, 25 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 19:55, 24 Mar 2021    Temat postu:

Cytat:
Dal mnie te Twoje Twój pierwszy przypadek - matematyczna indukcja - jak najbardziej zawiera w sobie aspekt wręcz modelowej wiary. Jest nią PRZYJĘCIE ZAŁOŻEŃ. Wiara bowiem, tak formalnie patrząc jest niczym innym tylko ARBITRALNYM PRZYJĘCIEM JAKICHŚ ZAŁOŻEŃ. I tak to przy zasadzie indukcji matematycznej się dzieje.


Michale, ale założenie indukcji musi być dopiero potwierdzone prawdziwością, każdej pary indukcji: 0 i 1, 1 i 2, 2 i 3 .... prawdziwość nie wynika tu z założenia, a tylko zakładasz prawdziwość pierwszego wyrażenia, ale o prawdziwości ciągu indukcyjnego nie to założenia decyduje .... po prostu dla pierwszego wyrażenia ciągu (tu wyrażenia 0) nie ma zdania go poprzedzającego :wink: .... czyli nie możesz zbadać prawdziwości pary -1 i 0

to raczej dowodzi, że wiara w poznaniu jest zbyteczna - nie masz gdzie się "cofnąć" i "całość" a nie założenie prawdziwości pierwszego zdania, decyduje o prawdziwości wszystkich wyrażeń ciągu - wiedzy :)

PS

inaczej może Michale, jeśli założysz prawdziwość pierwszego zdania, a z prawdziwości zdania n nie będzie wynikać prawdziwość zdania n+1 ..... to na mocy indukcji matematycznej cały ciąg jest do dupy :)


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 20:12, 24 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:19, 24 Mar 2021    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Dal mnie te Twoje Twój pierwszy przypadek - matematyczna indukcja - jak najbardziej zawiera w sobie aspekt wręcz modelowej wiary. Jest nią PRZYJĘCIE ZAŁOŻEŃ. Wiara bowiem, tak formalnie patrząc jest niczym innym tylko ARBITRALNYM PRZYJĘCIEM JAKICHŚ ZAŁOŻEŃ. I tak to przy zasadzie indukcji matematycznej się dzieje.


Michale, ale założenie indukcji musi być dopiero potwierdzone prawdziwością, każdej pary indukcji: 0 i 1, 1 i 2, 2 i 3 .... prawdziwość nie wynika tu z założenia, a tylko zakładasz prawdziwość pierwszego wyrażenia, ale o prawdziwości ciągu indukcyjnego nie to założenia decyduje .... po prostu dla pierwszego wyrażenia ciągu (tu wyrażenia 0) nie ma zdania go poprzedzającego :wink: .... czyli nie możesz zbadać prawdziwości pary -1 i 0

to raczej dowodzi, że wiara w poznaniu jest zbyteczna - nie masz gdzie się "cofnąć" i "całość" a nie założenie prawdziwości pierwszego zdania, decyduje o prawdziwości wszystkich wyrażeń ciągu - wiedzy :)

PS

inaczej może Michale, jeśli założysz prawdziwość pierwszego zdania, a z prawdziwości zdania n nie będzie wynikać prawdziwość zdania n+1 ..... to na mocy indukcji matematycznej cały ciąg jest do dupy :)

Masz rację - ta "wiara" w odniesieniu do zasady indukcji matematycznej jest szczególna. Ona jest taka robocza, techniczna, nie jest wiarą w tym samym znaczeniu, co inne, bardziej oczywiste wiary. Jednak gdyby się przyjrzeć tak bardzo formalistycznie definicji, to wciąż ona jest pewnym szczególnym typem wiary - przyjmuje bowiem coś ARBITRALNIE, na zasadzie "tak chcę, tak mam ochotę przyjąć". I tego faktu nie zmienia według mnie cały ten późniejszy zestaw okoliczności, np. ta okoliczność, że gdy nam dowód indukcyjny nie przejdzie, to owa wiarę być może odrzucimy.
Dla mnie ten rodzaj założeń, jaki stosujemy w zasadzie indukcji matematycznej wciąż pozostaje - może jakoś tam dziwną, trochę nienaturalną, peryferyjną - ale wciąż jakoś tam wiarą. W końcu
- jest arbitralna? - jest.
- przyjmuje na start tezę bez dowodu? - przyjmuje.
A że inne okoliczności są mniej typowe. No cóż, może i są. Ale w głównym swoim trzonie wciąż mamy tutaj wiarę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 20:29, 24 Mar 2021    Temat postu:

Cytat:
Ona jest taka robocza, techniczna, nie jest wiarą w tym samym znaczeniu, co inne, bardziej oczywiste wiary.


założenie Michale jest założeniem - zakładasz, żeby sprawdzić co z założenia wynika, a nie po to by w założenie wierzyć.

ewentualnie o pewniku, czyli tw. pierwotnym, aksjomacie mógłbyś myśleć jak w kategoriach wiary, ale tu jest inny problem - nie masz dla tej "wiary" alternatywy lub masz, jak w przypadku logiki - sprzeczności (=bełkot) :wink:

PS

Cytat:
- jest arbitralna? - jest.
- przyjmuje na start tezę bez dowodu? - przyjmuje.




przyjmuję jako zrozumiałą i oczywistą, pewną - jako podstawę rozumowania, które jest tym samym, co dyskusja z kimś innym, co jest podstawą dyskusji i nie jest przedmiotem sporu ..... takie "dane wyjściowe" (lub wejściowe, jak kto woli :wink: )

pps

a w ogóle to mi się wszystko popieprzyło, za tobą, bo nie zakładasz prawdziwości pierwszego zdania, ono musi być prawdziwe, zakładasz prawdziwość dowolnego n i z tej musi wynikać n+1


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Czw 7:07, 25 Mar 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:21, 25 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

Michał Dyszyński napisał:
Dal mnie te Twoje Twój pierwszy przypadek - matematyczna indukcja - jak najbardziej zawiera w sobie aspekt wręcz modelowej wiary. Jest nią PRZYJĘCIE ZAŁOŻEŃ. Wiara bowiem, tak formalnie patrząc jest niczym innym tylko ARBITRALNYM PRZYJĘCIEM JAKICHŚ ZAŁOŻEŃ. I tak to przy zasadzie indukcji matematycznej się dzieje.

Tzw. założenie indukcyjne nie służy po to, by w nie wierzyć. Jest narzędziem za pomocą którego to założenie jest udowadniane (przy pomocy rekurencji).
Aby to zrozumieć lepiej posłużę się odległą (lecz wystarczającą) analogią. Wchodząc do lokalu w cywilu mówię: Policja, proszę pokazać dokumenty. Ludzie mogą uwierzyć, że jestem policjantem i wyciągnąć dokumenty. Jednak właściciel jest bardziej cwany i zapytał mnie, czy mogę udowodnić, że jestem policjantem. Więc pokazuję mu odznakę. Od tej chwili właściciel nie musi wierzyć, bo ma dowód.

Michał Dyszyński napisał:
Drugiego Twojego przypadku indukcji zaś zupełnie nie rozumiem. Nie wiem, dlaczego do niego stosujesz w ogóle termin "indukcja". Ja tu widzę raczej aspekt umowy społecznej, a nie indukcji.

Chodziło mi o dwa rodzaje praw. Zostawmy na chwilę ludzkie prawa. Skupmy się na prawach przyrody. Czy przekonanie, że kolejne jabłko spadnie z jabłoni w dół jest wiarą czy wiedzą?

Michał Dyszyński napisał:
I ów akt decyzji, że dane przypadki upoważniają nas do uznania czegoś za regułę, jest dokonywany na mocy wiary.

Nie widzę jak same przypadki upoważniają nas do formułowania reguły.
No ale jeżeli na mocy wiary, to nie ma problemu, bo wierzyć można we wszystko.

Michał Dyszyński napisał:
Wygląda na to, że w ogóle jakoś językowo się minęliśmy w znacznym stopniu. Ty jakbyś coś innego rozumiał pod samym słowem "indukcja".

Generalnie mogę przyjąć nawet twoja definicję:
Cytat:
Indukcja - przyjęcie jako obowiązujące w szerszym zakresie, kontekście czegoś, jako poprawne, godne zaufania, w wyniku powołania się na spełnienie się danej reguły dla jakieś sprawdzonej bazy przypadków.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:02, 25 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Dal mnie te Twoje Twój pierwszy przypadek - matematyczna indukcja - jak najbardziej zawiera w sobie aspekt wręcz modelowej wiary. Jest nią PRZYJĘCIE ZAŁOŻEŃ. Wiara bowiem, tak formalnie patrząc jest niczym innym tylko ARBITRALNYM PRZYJĘCIEM JAKICHŚ ZAŁOŻEŃ. I tak to przy zasadzie indukcji matematycznej się dzieje.

Tzw. założenie indukcyjne nie służy po to, by w nie wierzyć. Jest narzędziem za pomocą którego to założenie jest udowadniane (przy pomocy rekurencji).
Aby to zrozumieć lepiej posłużę się odległą (lecz wystarczającą) analogią. Wchodząc do lokalu w cywilu mówię: Policja, proszę pokazać dokumenty. Ludzie mogą uwierzyć, że jestem policjantem i wyciągnąć dokumenty. Jednak właściciel jest bardziej cwany i zapytał mnie, czy mogę udowodnić, że jestem policjantem. Więc pokazuję mu odznakę. Od tej chwili właściciel nie musi wierzyć, bo ma dowód.

Ale ten dowód czym jest?
- Czy OSTATECZNYM potwierdzeniem?...
- Chyba nie. Bo ktoś może Ci zarzucić, że Twoja odznaka jest fałszywa, skradziona, nieaktualna (bo ktoś jest przekonany, że policjant został zwolniony ze służby, tylko nie zdał jeszcze odznaki). Odznaka jest dowodem O ILE UWIERZYMY w jej podstawy, czyli tutaj w to, że posiadanie odznaki świadczy, że mamy do czynienia z policjantem.
Tu oczywiście ktoś może pociągnąć tę kwestię dalej - udowadniać znaczenie odznaki np. wyciągając jakiś dokument o jej przyznaniu, legitymację ze zdjęciem, można też zadzwonić do przełożonych, którzy potwierdzą, że faktycznie ta osoba jest policjantem. Co znowu oczywiście może się spotkać z niedowierzaniem i koniecznością udowadniania tych założeń, na jakich się owo poprzednie dowodzenie opierało - np. ktoś będzie chciał potwierdzić, czy rozmawia z osobą będącą przełożonym, że dokument jest autentyczny, że legitymacje ze zdjęciem sama nie jest podrobiona. I znowu te wszystkie sprawdzenia OPRĄ SIĘ O KRYTERIA. A te kryteria skądś się biorą - albo je uzasadnić możemy, albo nie. Jeśli nie możemy ich uzasadnić to wyjdzie na to, iż jedynym sposobem przyjęcia jest wiara. Jeśli nie możemy ich uzasadnić, to co prawda w jakiejś tam części przypadków będziemy mogli przedstawić coś, co je potwierdza, ale wtedy, pytając znowu o to samo potwierdzenie, możemy pociągnąć naszą procedurę wątpienia o kolejne ogniwa łańcucha. Bo żadne uzasadnienie nie jest mocniejsze, niż nasza wiara, że dany sposób uzasadnienia w ogóle cokolwiek uzasadnia, że uzasadnienie w ogóle jest prawomocne.
Dotyczy to KAŻDEGO uzasadnienia (w tym uzasadnienia w postaci dowodu), który ktokolwiek by przedstawił.
Warto zwrócić uwagę, że potocznie słowo "dowód" oznacza po prostu uzasadnienie. Nawet ten przykład z odznaką jest tu znamienny - tu nie ma matematyki, nie ma jakiegoś ścisłego logicznie rozumowania, tylko POWOŁANIE SIĘ NA LUŹNE PRZEKONANIA, UMOWY. To, że tylko policjant może mieć odznakę nie jest jakimś matematycznie ścisłym twierdzeniem, lecz zgrubną umową, która musi być dodatkowo "upilnowana" w swojej realizacji całą masą rygorów, które mogą być zachowane, albo i nie.

W tych dyskusjach, jakie prowadzę tu od lat z ateistami wciąż mam ten sam problem z dogadaniem się. Ateiści ZAMYKAJĄ ROZUMOWANIE NA JAKIMŚ ETAPIE, szczególnie jeśli mówimy o dowodach, przestają pytać o dalsze powiązania, a ja robię dokładnie odwrotnie - otwieram ten woreczek z pytaniami, wątpliwościami, uzasadnieniami. Ciągle "bawimy się" tak samo - oto ktoś mówi "to jest dowód", a ja za każdym razem stawiam pytanie "w oparciu O CO to jest dowód?", czy w postaci innej "aby stwierdzenie było uzasadnione, podaj dowód", na co ja spytam "w oparciu O CO ma ten dowód być konstruowany?".
I tu nasi drodzy koledzy ateiści najczęściej wymiękają, albo zaczynają jakąś grę ściemnianie, bo - to przyznaje - NIE MA OGÓLNEJ ODPOWIEDZI NA PYTANIE O UZASADNIENIE.
W obliczu powyższej niekomfortowej konstatacji można
- uznać ją, nie kombinować, nie oszukiwać
- zareagować emocjonalnie, bo "przecież nie może tak być", abyśmy nie mieli tego komfortu, iż tak ostatecznie coś potwierdzimy. Z tej opcji potem bierze się to ściemnianie, argumenty nie na temat, czepianie się pobocznych kwestii, które koledzy ateiści uprawiają na sfinii od lat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:35, 26 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

Michał Dyszyński napisał:
Ale ten dowód czym jest?
- Czy OSTATECZNYM potwierdzeniem?...

No ale to Ty mnie pytasz w jakim celu są dowody, fizyku?

Michał Dyszyński napisał:
ktoś może Ci zarzucić, że Twoja odznaka jest fałszywa, skradziona, nieaktualna

Można od razu uderzyć w solipsyzm, Maję czy Matrix i po sprawie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:35, 26 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ale ten dowód czym jest?
- Czy OSTATECZNYM potwierdzeniem?...

No ale to Ty mnie pytasz w jakim celu są dowody, fizyku?

Odnoszę się do tego, co sam napisałeś.
blackSun napisał:
Aby to zrozumieć lepiej posłużę się odległą (lecz wystarczającą) analogią. Wchodząc do lokalu w cywilu mówię: Policja, proszę pokazać dokumenty. Ludzie mogą uwierzyć, że jestem policjantem i wyciągnąć dokumenty. Jednak właściciel jest bardziej cwany i zapytał mnie, czy mogę udowodnić, że jestem policjantem. Więc pokazuję mu odznakę. Od tej chwili właściciel nie musi wierzyć, bo ma dowód.

Chcę się dowiedzieć, jakie jest Twoje rozumienie tego stwierdzenia, które wyróżniłem na niebiesko. Jak TY je traktujesz?
Ktoś "ma dowód", czyli co?...
- Według Ciebie ów ktoś "nie musi wierzyć". A ja tu myślę, że JEDNAK DALEJ MUSI WIERZYĆ. Tylko teraz musi wierzyć nie bezpośrednio Twoim słowom, ale poprawności tych wszystkich potwierdzeń, które uznajesz za "dowód".
Uważasz, że jest inaczej?
blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
ktoś może Ci zarzucić, że Twoja odznaka jest fałszywa, skradziona, nieaktualna

Można od razu uderzyć w solipsyzm, Maję czy Matrix i po sprawie.

Można i w solipsyzm, i w matrix. Ale to nie jest argument, ani odpowiedź na moje pytanie. Wszystko da się sprowadzić do skrajności.
Na razie sprawę mamy na etapie takim, że oto w żadnym matixie nie jesteśmy, tylko mamy bardzo praktyczny (a nawet występujący co jakiś czas w realnym życiu) schemat do rozważenia:
1. stwierdzenie - deklarację: BS jest policjantem"
2. wątpliwość, którą ktoś zgłasza
3. na to odpowiedzią jest "potwierdzeniem tego jest odznaka".
Ale teza "potwierdzeniem, iż BS jest policjantem jest odznaka" samo jaki ma status?
- Absolutny?...
Pytam się Ciebie jak Ty tu uważasz. Czy to zamyka sprawę wątpliwości?..

A jeślibyś odpowiedział, że "tak, zamyka". To ja oczywiście się Ciebie spytam: czy w każdym przypadku, gdy jest jakaś DOWOLNA wątpliwość, a ktoś na nią odpowie: a ja tu mam taką jedną odznakę, więc bezapelacyjnie musicie mi wierzyć" - czy to OBOWIĄZKOWO NALEŻY PRZYJĄĆ?
Jeśli tak uznasz, to zdajesz chyba sprawę, że mogę tu skonstruować bardzo wątpliwe przypadki, sfałszowane odznaki itp. itd.
Jeśli zaś uznasz, że NIE KAŻDĄ odznakę, potwierdzenie musimy u każdego uznawać, to ja się Ciebie spytam: czy posiadasz jakiś niezawodny system rozpoznawania tych odznak, które absolutnie trzeba uznawać, czy takiego systemu nie masz, a więc - z definicji - że przyjmujesz owo rozpoznawania na wyczucie, wiarę, czy jak tam jeszcze, ALE BEZ ABSOLUTNOŚCI, BEZ NIEPODWAŻALNOŚCI.

Uciekanie od pytania w sposób, że ktoś sprowadza pytanie do skrajności, jest o tyle obosieczną strategią, którą z kolei ja mogę doprowadzić do skrajności, robiąc absurd z tego. Wtedy nie będzie można zgłaszać żadnej wątpliwości, trzeba będzie wszystko przyjmować bez szemrania (także tezy dowolnej religii) - wszak jak tego nie przyjmiemy, to będzie matrix i solipsyzm....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:15, 27 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

Na początku chcę jeszcze zaznaczyć, że to była tylko analogia. Podobnie w śmiesznym kawale o smokach, nie wykłócamy się na poważnie, czy smoki istnieją, tylko się śmiejemy przyjmując na potrzeby kawału, że one istnieją. Na potrzeby analogii zakładam, że odznaka jest prawdziwa. Analogia by służyła swemu celowi, powinna być prosta bez rozdmuchań.

Ale chętnie też rozważę problem dostateczności dowodu.

Michał Dyszyński napisał:
BlackSun napisał:
Od tej chwili właściciel nie musi wierzyć, bo ma dowód.

Chcę się dowiedzieć, jakie jest Twoje rozumienie tego stwierdzenia, które wyróżniłem na niebiesko. Jak TY je traktujesz?
Ktoś "ma dowód", czyli co?...
- Według Ciebie ów ktoś "nie musi wierzyć". A ja tu myślę, że JEDNAK DALEJ MUSI WIERZYĆ. Tylko teraz musi wierzyć nie bezpośrednio Twoim słowom, ale poprawności tych wszystkich potwierdzeń, które uznajesz za "dowód".
Uważasz, że jest inaczej?

W tym przypadku mamy ten komfort, że prawo zazwyczaj reguluje, co jest potrzebne, by funkcjonariusz udowodnił swoją tożsamość. Podobnie przyjmuję, że to Ty napisałeś posta, a nie któryś z twych domowników włamał się na twoje konto, mimo że gdzieś tam daleko mam świadomość, że może być z tym różnie.

Michał Dyszyński napisał:
Można i w solipsyzm, i w matrix. Ale to nie jest argument, ani odpowiedź na moje pytanie. Wszystko da się sprowadzić do skrajności.
Na razie sprawę mamy na etapie takim, że oto w żadnym matixie nie jesteśmy, tylko mamy bardzo praktyczny (a nawet występujący co jakiś czas w realnym życiu) schemat do rozważenia:
1. stwierdzenie - deklarację: BS jest policjantem"
2. wątpliwość, którą ktoś zgłasza
3. na to odpowiedzią jest "potwierdzeniem tego jest odznaka".
Ale teza "potwierdzeniem, iż BS jest policjantem jest odznaka" samo jaki ma status?
- Absolutny?...
Pytam się Ciebie jak Ty tu uważasz. Czy to zamyka sprawę wątpliwości?..

Jak już wskazałem wyżej to ma status umowny w sensie dowodu dostatecznego. Chyba że występują dodatkowe sprzeczności (np. właściciel widział mój portret w TV jako poszukiwanego przestępcy). Więc wątpliwości muszą mieć podstawę.

Michał Dyszyński napisał:
A jeślibyś odpowiedział, że "tak, zamyka". To ja oczywiście się Ciebie spytam: czy w każdym przypadku, gdy jest jakaś DOWOLNA wątpliwość, a ktoś na nią odpowie: a ja tu mam taką jedną odznakę, więc bezapelacyjnie musicie mi wierzyć" - czy to OBOWIĄZKOWO NALEŻY PRZYJĄĆ?

W tych przypadkach gdy nie ma wyznaczonych granic sprawdzania, zwykle je ustalamy. Przede wszystkim po to, by uniknąć absurdu i nie popaść w paranoję czy obłęd.

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli tak uznasz, to zdajesz chyba sprawę, że mogę tu skonstruować bardzo wątpliwe przypadki, sfałszowane odznaki itp. itd.
Jeśli zaś uznasz, że NIE KAŻDĄ odznakę, potwierdzenie musimy u każdego uznawać, to ja się Ciebie spytam: czy posiadasz jakiś niezawodny system rozpoznawania tych odznak, które absolutnie trzeba uznawać, czy takiego systemu nie masz, a więc - z definicji - że przyjmujesz owo rozpoznawania na wyczucie, wiarę, czy jak tam jeszcze, ALE BEZ ABSOLUTNOŚCI, BEZ NIEPODWAŻALNOŚCI.

W sytuacji krytycznej, gdy np. jesteś podejrzewany o popełnianie przestępstwa, wykłócając się z policjantem możesz zgodnie z prawem zostać spacyfikowany. A później na wolności to możesz zajmować się autentycznością odznak do woli.

Michał Dyszyński napisał:
Uciekanie od pytania w sposób, że ktoś sprowadza pytanie do skrajności, jest o tyle obosieczną strategią, którą z kolei ja mogę doprowadzić do skrajności, robiąc absurd z tego. Wtedy nie będzie można zgłaszać żadnej wątpliwości, trzeba będzie wszystko przyjmować bez szemrania (także tezy dowolnej religii) - wszak jak tego nie przyjmiemy, to będzie matrix i solipsyzm....

Czyli jednak należy poszukiwać złotego środka i tam nakreślić granicę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:36, 27 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jeśli tak uznasz, to zdajesz chyba sprawę, że mogę tu skonstruować bardzo wątpliwe przypadki, sfałszowane odznaki itp. itd.
Jeśli zaś uznasz, że NIE KAŻDĄ odznakę, potwierdzenie musimy u każdego uznawać, to ja się Ciebie spytam: czy posiadasz jakiś niezawodny system rozpoznawania tych odznak, które absolutnie trzeba uznawać, czy takiego systemu nie masz, a więc - z definicji - że przyjmujesz owo rozpoznawania na wyczucie, wiarę, czy jak tam jeszcze, ALE BEZ ABSOLUTNOŚCI, BEZ NIEPODWAŻALNOŚCI.

W sytuacji krytycznej, gdy np. jesteś podejrzewany o popełnianie przestępstwa, wykłócając się z policjantem możesz zgodnie z prawem zostać spacyfikowany. A później na wolności to możesz zajmować się autentycznością odznak do woli.

Spacyfikowanie załatwia sprawę od strony społecznej. Jednak do kwestii intelektualnych ma się nijak.
Ludziom to się myli. Wielu uważa, że skoro zamknęli oponentom gębę, skoro już nie ma protestów, to sprawa została załatwione. Idąc tym tropem, to mając odpowiednio skuteczny aparat terroru można "modyfikować" nawet twierdzenia matematyczne, bo gdy już spacyfikuje się ostatniego, który twierdził, iż 2+2=4, to wtedy prawomocnie 2+2 zrobi się równe 5. Niektórzy chyba zdają się w to wierzyć... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 9:50, 27 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

Michał Dyszyński napisał:
blackSun napisał:
W sytuacji krytycznej, gdy np. jesteś podejrzewany o popełnianie przestępstwa, wykłócając się z policjantem możesz zgodnie z prawem zostać spacyfikowany. A później na wolności to możesz zajmować się autentycznością odznak do woli.

Spacyfikowanie załatwia sprawę od strony społecznej. Jednak do kwestii intelektualnych ma się nijak.
Ludziom to się myli. Wielu uważa, że skoro zamknęli oponentom gębę, skoro już nie ma protestów, to sprawa została załatwione. Idąc tym tropem, to mając odpowiednio skuteczny aparat terroru można "modyfikować" nawet twierdzenia matematyczne, bo gdy już spacyfikuje się ostatniego, który twierdził, iż 2+2=4, to wtedy prawomocnie 2+2 zrobi się równe 5. Niektórzy chyba zdają się w to wierzyć... :think:

Ale przecież masz drugą część mojej wypowiedzi, gdzię mówię, że później masz czas na podważanie. Czyli spacyfikowanie nie oznacza uśmiercenia. Poza tym zakończyłem posta propozycją szukania złotego środka. Więc nie należy dopuszczać do takich sytuacji:
https://www.youtube.com/watch?v=EHAuGA7gqFU


Ostatnio zmieniony przez blackSwan dnia Sob 9:51, 27 Mar 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31302
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:07, 27 Mar 2021    Temat postu: Re: Rozumowanie indukcyjne, czyli oparte o wiarę

blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:
blackSun napisał:
W sytuacji krytycznej, gdy np. jesteś podejrzewany o popełnianie przestępstwa, wykłócając się z policjantem możesz zgodnie z prawem zostać spacyfikowany. A później na wolności to możesz zajmować się autentycznością odznak do woli.

Spacyfikowanie załatwia sprawę od strony społecznej. Jednak do kwestii intelektualnych ma się nijak.
Ludziom to się myli. Wielu uważa, że skoro zamknęli oponentom gębę, skoro już nie ma protestów, to sprawa została załatwione. Idąc tym tropem, to mając odpowiednio skuteczny aparat terroru można "modyfikować" nawet twierdzenia matematyczne, bo gdy już spacyfikuje się ostatniego, który twierdził, iż 2+2=4, to wtedy prawomocnie 2+2 zrobi się równe 5. Niektórzy chyba zdają się w to wierzyć... :think:

Ale przecież masz drugą część mojej wypowiedzi, gdzię mówię, że później masz czas na podważanie. Czyli spacyfikowanie nie oznacza uśmiercenia. Poza tym zakończyłem posta propozycją szukania złotego środka. Więc nie należy dopuszczać do takich sytuacji:
https://www.youtube.com/watch?v=EHAuGA7gqFU

Filmik już wcześniej znałem. Tylko teraz dopiero zauważyłem, że dostał nagrodę.
Mi nawet nie o to chodzi, aby teraz ciągnąć bardziej polemiczny tryb dyskusji między nami, bo w jakimś stopniu się chyba zgadzamy. To, na co chciałem uwagę zwrócić, to trochę psychologiczno - filozoficzna analiza samego tego, że podałeś jako argument to, iż można kogoś spacyfikować. Dlaczego w ogóle pomysł napisania czegoś takiego przyszedł Ci do głowy?
- Bo tak trochę (wszyscy, nie myślę już tylko o Tobie) myślimy!
Wszyscy stawiamy sobie ten problem przed oczy: ale jak właściwie wyłonimy tę prawdę, w której mamy dwie konkurencyjne ścieżki - ścieżkę dociekań modelowych i ścieżkę czyja presja okaże się mocniejsza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 58 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:14, 27 Mar 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Wiara - przyjęcie jako obowiązujące w szerszym zakresie, kontekście czegoś, jako poprawne, godne zaufania, w wyniku powołania się na jakiś powód, o nie dających się wprost zaobserwować regułach wynikania.


Wiarą określa się wszystko to odnośnie istnienia, czego nie można przebadać i sprawdzić, i co nie jest zawarte w naszym doświadczeniu.

I dlatego mówi się np. "wierzę w niebo", ale nikt już nie powie "wierzę w życie doczesne, życie "tu i teraz". A jeśli nawet ktoś uzna, że to i to jest wiarą to jednak wiara ta jest jakościowo inna. Wiara w to, że śmierć Żyda, cieśli na krzyżu 2000 lat temu zbawia całą ludzkość też jest wiarą, bo jest to tylko czysta deklaracja: nie można tego przebadać, sprawdzić, nie jest zawarte to w naszym doświadczeniu. Nie można (nie posługując się erystyką) twierdzić poprawnie, że na co dzień żyjemy wiarą, bo np. idąc na przystanek przyjmuję za prawdę, że autobus przyjedzie, albo że przyjmuję za prawdę, że pani w sklepie wydała mi nie fałszywe pieniądze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin