Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zasada powstrzymania się od wczesnego wartościowania

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:50, 05 Mar 2023    Temat postu: Zasada powstrzymania się od wczesnego wartościowania

Osobiście uważam, że jednym z najczęstszych powodów błędów w rozumowaniu, obrazowaniu świata w myśli jest tendencja do wartościowania wszystkiego (od strony etyczno - moralnej, albo tylko utylitarnej) na etapie, gdy jeszcze właściwie nie wiadomo, z czym mamy do czynienia.

Mechanizm funkcjonowania tego błędu jest następujący:
Oto pojawia się jakiś problem - np. kwestia ustalenia, czy potencjalny partner biznesowy jest dla nas wartościowy w tej roli. Poprawnym w moim rozumieniu podejściem byłoby zebranie jak najwięcej informacji o owym partnerze W TRYBIE BEZSTRONNOŚCI, MAKSYMALIZUJĄC OBIEKTYWIZM OSĄDÓW, a gdy już powstanie pewien całościowy obraz owej osoby, dopiero dokonać podsumowania, czy wychodzi na to, że chcemy z daną osobą robić nasz biznes.
A jak to można zrobić źle, czyli z dużym prawdopodobieństwem wadliwych rozpoznań?
- Wadliwość rozpoznania pojawia się wtedy, gdy - jeszcze przed zebraniem względnie kompletnych danych - ktoś wyrabia sobie ostateczne zdanie na temat owej osoby, uznając jej (w oparciu zapewne o wyrywkowe informacje) kompetencje, uczciwość (albo ich brak) na zasadzie na przykład: za kompromitujące uważam, że ktoś jeździ gorszej klasy samochodem, a ja z takimi biedakami biznesów nie robię. Pół biedy byłoby, gdyby taki szybko wartościujący po powierzchownych atrybutach zapamiętał sobie, z czego wniosek wyciągał, a gdy pojawi się korekta poprzednich informacji, był w stanie pierwszy osąd odkręcić. Ale najczęściej tacy szybko wartościujący ludzie zapominają o tym, jak wnioskowali, pamiętając tylko ten efekt końcowej oceny. A tymczasem mogłoby się okazać, że nawet przyjmując te kryteria oceny partnera po klasie samochodu (nie uważam, aby to było ogólnie dobre kryterium, ale tu nie chodzi o dyskusję nad takimi ocenami, lecz sam przykład), to tak naprawdę ów kandydat ma partnera lepszy samochód akurat musiał zostawić w warsztacie i był zmuszony przyjechać jakąś zastępczą bryką...

Wokół siebie widzę ludzi, którzy wartościują według mnie zbyt szybko, biorąc często pozór za istotę spraw. Nie twierdzę, że wartościować w ogóle jest błędem. I nawet nie twierdzę, iż jakaś całościowa ocena kogoś jest błędem. Błędem jest nakładanie na siebie, splątywanie prób określania coś od strony obiektywnej z bardzo szybkim dowiązywaniem do tego ocen moralnych, wartościowania co dobre, a co złe.

W nauce funkcjonuje norma, że w ogóle się nie czyni ocen moralnych. Bo nauka ma stwierdzać fakty, okoliczności, dopasowywać modele niezależnie od tego, czy się to komuś podoba, czy nie, czy jego religia to pochwala, czy potępia, czy w jego rodzinie to się traktowało jako zaletę, czy wadę, czy ktoś ma ku temu sympatię, czy wręcz czuje odrazę. I to podejście się sprawdza o tyle, że można prowadzić rozważania nad zagadnieniami bez nieustannego zmagania się z własnymi emocjami, które będą sugerowały, aby nie zajmować się "złym" aspektem sprawy, albo aby "poprawiać" (czyli fałszować) wyniki eksperymentów, skoro sugerowałyby one, że to co "złe" może wcale takie złe nie jest, zaś to co uznawaliśmy za dobre, okazuje się jednak złe. Naukowiec dobrze wykonuje swoją pracę jeśli jest obiektywny.
Naukowiec prywatnie oczywiście będzie oceniał moralnie. I prywatnie ma upodobania, życzenia, sympatie. Ale UMIE ODDZIELIĆ aspekt poznania, od aspektu oceny, który to ostatni aspekt uruchamia w człowieku emocje, które mocno skomplikują poprawność rozpoznawania świata.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 20 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:03, 06 Mar 2023    Temat postu:

A dlaczego nie powstrzymać się od postulowania pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych na temat podstawy rzeczywistości?
Przecież nie wiadomo jak jest.

Michał Dyszyński napisał:
W nauce funkcjonuje norma, że w ogóle się nie czyni ocen moralnych.


Ale naukowiec powinien mówić, które zjawiska są dobre, a które złe, dla określonych ludzi. To jest praktyczne zastosowanie nauki. Np. po to naukowcy badają huragany i tsunami, aby uniknąć tych zdarzeń, bo są dla nas złe. Aksjologia wkracza do nauki.
Wielu naukowców mówi o elemencie zachwytu w samym procesie budowania teorii naukowej, a to już jest jakaś ocena (nie etyczna, ale estetyczna).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 6:33, 06 Mar 2023    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
A dlaczego nie powstrzymać się od postulowania pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych na temat podstawy rzeczywistości?
Przecież nie wiadomo jak jest


Dlatego jedynie wiecznie fantazjujesz

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
W nauce funkcjonuje norma, że w ogóle się nie czyni ocen moralnych.


Ale naukowiec powinien mówić, które zjawiska są dobre, a które złe, dla określonych ludzi. To jest praktyczne zastosowanie nauki. Np. po to naukowcy badają huragany i tsunami, aby uniknąć tych zdarzeń, bo są dla nas złe. Aksjologia wkracza do nauki


Wszystko się tobie całe życie pierdzieli. Unikanie czegokolwiek nie ma nic wspólnego z etyką lecz to czysty pragmatyzm. Pomijając już to, że nauka daje ciała wyjątkowo mocno gdy chodzi o długoterminowe prognozowanie pogody i zdarzeń typu tsunami
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 7:50, 06 Mar 2023    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
A dlaczego nie powstrzymać się od postulowania pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych na temat podstawy rzeczywistości?
Przecież nie wiadomo jak jest.

To jest inny temat.

Ja bym powiedział, że tu każdy po prostu ma wybór. Jednemu takie pozytywne twierdzenia egzystencjalne nie będą służyły do niczego i żadnego nie sformułuje, inny chce "wiedzieć na czym stoi", chce mieć - przynajmniej tylko wewnętrznie, nie musi tego deklarować na zewnątrz - świadomość jakiej opcji zaufał w życiu. Jest w tym też forma samookreślenia się.
Ktoś inny nie stawia sobie tych pytań. Chyba nie ma dowodu na to, co jest lepsze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 20 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:52, 06 Mar 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
A dlaczego nie powstrzymać się od postulowania pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych na temat podstawy rzeczywistości?
Przecież nie wiadomo jak jest.

To jest inny temat.

Ja bym powiedział, że tu każdy po prostu ma wybór. Jednemu takie pozytywne twierdzenia egzystencjalne nie będą służyły do niczego i żadnego nie sformułuje, inny chce "wiedzieć na czym stoi", chce mieć - przynajmniej tylko wewnętrznie, nie musi tego deklarować na zewnątrz - świadomość jakiej opcji zaufał w życiu. Jest w tym też forma samookreślenia się.
Ktoś inny nie stawia sobie tych pytań. Chyba nie ma dowodu na to, co jest lepsze.


Formułowanie twardych pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych w warunkach totalnej epistemologicznej mgły ma sens? Możesz całe życie poświęcić na rozważanie Księgi Rodzaju, a nie masz żadnej pewności, że może jednak tę prawdziwą księga jest jakaś inna. Ty masz inne wnioski, św. Paweł inne, różni teolodzy i bibliści jeszcze inne, a przecież wszyscy racji mieć nie mogą. Nie przeszkadza Ci fakt, że cały Twój rozbudowany światopogląd to jedno wielkie myślenie na próżno? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:09, 06 Mar 2023    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Nie przeszkadza Ci fakt, że cały Twój rozbudowany światopogląd to jedno wielkie myślenie na próżno?


Sprawdźmy jak tam się miewa twój światopogląd:

"nie jestem w stanie niczego udowodnić i dawno to przyznałem"

http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/bog-kamien-logika,16899-75.html#543365

To jest dopiero majstersztyk
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:19, 06 Mar 2023    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
A dlaczego nie powstrzymać się od postulowania pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych na temat podstawy rzeczywistości?
Przecież nie wiadomo jak jest.

To jest inny temat.

Ja bym powiedział, że tu każdy po prostu ma wybór. Jednemu takie pozytywne twierdzenia egzystencjalne nie będą służyły do niczego i żadnego nie sformułuje, inny chce "wiedzieć na czym stoi", chce mieć - przynajmniej tylko wewnętrznie, nie musi tego deklarować na zewnątrz - świadomość jakiej opcji zaufał w życiu. Jest w tym też forma samookreślenia się.
Ktoś inny nie stawia sobie tych pytań. Chyba nie ma dowodu na to, co jest lepsze.


Formułowanie twardych pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych w warunkach totalnej epistemologicznej mgły ma sens? Możesz całe życie poświęcić na rozważanie Księgi Rodzaju, a nie masz żadnej pewności, że może jednak tę prawdziwą księga jest jakaś inna. Ty masz inne wnioski, św. Paweł inne, różni teolodzy i bibliści jeszcze inne, a przecież wszyscy racji mieć nie mogą. Nie przeszkadza Ci fakt, że cały Twój rozbudowany światopogląd to jedno wielkie myślenie na próżno? :think:

A co jest NIE NA PRÓŻNO? :shock:
Jaki rodzaj myślenia obroni się przed zarzutem "to jest na próżno", jeśli mamy zabezpieczony jakoś byt, jeśli nie musimy się bronić przed poważnymi zagrożeniami?...

Choć przypuszczam, że chodzi Ci o to, że skoro są różne stanowiska w sprawie, to z tego jakoś miałoby wynikać, iż moje stanowisko jest...
no właśnie: jakie jest? - Gorsze tylko dlatego, że ktoś może mieć przeciwne przekonanie?
A niby dlaczego właściwie tak miałoby być?...

Jeśli gremium lekarzy się spiera co do przyczyn choroby, to lekarz stawiający na hipotezę A ma się wycofać, bo nie wszyscy go popierają?...
Sam fakt braku konsensusu ma decydować?...
To wtedy chyba w ogóle nie należałoby się nad niczym zastanawiać. Wszak zawsze może się trafić ktoś, kto ma odmienne zdanie w danej kwestii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 20 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:10, 06 Mar 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
A dlaczego nie powstrzymać się od postulowania pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych na temat podstawy rzeczywistości?
Przecież nie wiadomo jak jest.

To jest inny temat.

Ja bym powiedział, że tu każdy po prostu ma wybór. Jednemu takie pozytywne twierdzenia egzystencjalne nie będą służyły do niczego i żadnego nie sformułuje, inny chce "wiedzieć na czym stoi", chce mieć - przynajmniej tylko wewnętrznie, nie musi tego deklarować na zewnątrz - świadomość jakiej opcji zaufał w życiu. Jest w tym też forma samookreślenia się.
Ktoś inny nie stawia sobie tych pytań. Chyba nie ma dowodu na to, co jest lepsze.


Formułowanie twardych pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych w warunkach totalnej epistemologicznej mgły ma sens? Możesz całe życie poświęcić na rozważanie Księgi Rodzaju, a nie masz żadnej pewności, że może jednak tę prawdziwą księga jest jakaś inna. Ty masz inne wnioski, św. Paweł inne, różni teolodzy i bibliści jeszcze inne, a przecież wszyscy racji mieć nie mogą. Nie przeszkadza Ci fakt, że cały Twój rozbudowany światopogląd to jedno wielkie myślenie na próżno? :think:

A co jest NIE NA PRÓŻNO? :shock:
Jaki rodzaj myślenia obroni się przed zarzutem "to jest na próżno", jeśli mamy zabezpieczony jakoś byt, jeśli nie musimy się bronić przed poważnymi zagrożeniami?...

Choć przypuszczam, że chodzi Ci o to, że skoro są różne stanowiska w sprawie, to z tego jakoś miałoby wynikać, iż moje stanowisko jest...
no właśnie: jakie jest? - Gorsze tylko dlatego, że ktoś może mieć przeciwne przekonanie?
A niby dlaczego właściwie tak miałoby być?...

Jeśli gremium lekarzy się spiera co do przyczyn choroby, to lekarz stawiający na hipotezę A ma się wycofać, bo nie wszyscy go popierają?...
Sam fakt braku konsensusu ma decydować?...
To wtedy chyba w ogóle nie należałoby się nad niczym zastanawiać. Wszak zawsze może się trafić ktoś, kto ma odmienne zdanie w danej kwestii.


Chodzi o to, że nie da się dochodzić do wiarygodnych przekonań światopoglądowych jeśli nie ma żadnego punktu zaczepienia. To tak jakbyś będąc w totalnej mgle postanowił stwierdzać, co się wokół Ciebie (i dalej) znajduje. To ma sens?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:13, 06 Mar 2023    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
A dlaczego nie powstrzymać się od postulowania pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych na temat podstawy rzeczywistości?
Przecież nie wiadomo jak jest.

To jest inny temat.

Ja bym powiedział, że tu każdy po prostu ma wybór. Jednemu takie pozytywne twierdzenia egzystencjalne nie będą służyły do niczego i żadnego nie sformułuje, inny chce "wiedzieć na czym stoi", chce mieć - przynajmniej tylko wewnętrznie, nie musi tego deklarować na zewnątrz - świadomość jakiej opcji zaufał w życiu. Jest w tym też forma samookreślenia się.
Ktoś inny nie stawia sobie tych pytań. Chyba nie ma dowodu na to, co jest lepsze.


Formułowanie twardych pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych w warunkach totalnej epistemologicznej mgły ma sens? Możesz całe życie poświęcić na rozważanie Księgi Rodzaju, a nie masz żadnej pewności, że może jednak tę prawdziwą księga jest jakaś inna. Ty masz inne wnioski, św. Paweł inne, różni teolodzy i bibliści jeszcze inne, a przecież wszyscy racji mieć nie mogą. Nie przeszkadza Ci fakt, że cały Twój rozbudowany światopogląd to jedno wielkie myślenie na próżno? :think:

A co jest NIE NA PRÓŻNO? :shock:
Jaki rodzaj myślenia obroni się przed zarzutem "to jest na próżno", jeśli mamy zabezpieczony jakoś byt, jeśli nie musimy się bronić przed poważnymi zagrożeniami?...

Choć przypuszczam, że chodzi Ci o to, że skoro są różne stanowiska w sprawie, to z tego jakoś miałoby wynikać, iż moje stanowisko jest...
no właśnie: jakie jest? - Gorsze tylko dlatego, że ktoś może mieć przeciwne przekonanie?
A niby dlaczego właściwie tak miałoby być?...

Jeśli gremium lekarzy się spiera co do przyczyn choroby, to lekarz stawiający na hipotezę A ma się wycofać, bo nie wszyscy go popierają?...
Sam fakt braku konsensusu ma decydować?...
To wtedy chyba w ogóle nie należałoby się nad niczym zastanawiać. Wszak zawsze może się trafić ktoś, kto ma odmienne zdanie w danej kwestii.


Chodzi o to, że nie da się dochodzić do wiarygodnych przekonań światopoglądowych jeśli nie ma żadnego punktu zaczepienia. To tak jakbyś będąc w totalnej mgle postanowił stwierdzać, co się wokół Ciebie (i dalej) znajduje. To ma sens?

Jeśliby się zupełnie punktu zaczepienia nie miało, to miałbyś rację.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 20 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:46, 06 Mar 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
A dlaczego nie powstrzymać się od postulowania pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych na temat podstawy rzeczywistości?
Przecież nie wiadomo jak jest.

To jest inny temat.

Ja bym powiedział, że tu każdy po prostu ma wybór. Jednemu takie pozytywne twierdzenia egzystencjalne nie będą służyły do niczego i żadnego nie sformułuje, inny chce "wiedzieć na czym stoi", chce mieć - przynajmniej tylko wewnętrznie, nie musi tego deklarować na zewnątrz - świadomość jakiej opcji zaufał w życiu. Jest w tym też forma samookreślenia się.
Ktoś inny nie stawia sobie tych pytań. Chyba nie ma dowodu na to, co jest lepsze.


Formułowanie twardych pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych w warunkach totalnej epistemologicznej mgły ma sens? Możesz całe życie poświęcić na rozważanie Księgi Rodzaju, a nie masz żadnej pewności, że może jednak tę prawdziwą księga jest jakaś inna. Ty masz inne wnioski, św. Paweł inne, różni teolodzy i bibliści jeszcze inne, a przecież wszyscy racji mieć nie mogą. Nie przeszkadza Ci fakt, że cały Twój rozbudowany światopogląd to jedno wielkie myślenie na próżno? :think:

A co jest NIE NA PRÓŻNO? :shock:
Jaki rodzaj myślenia obroni się przed zarzutem "to jest na próżno", jeśli mamy zabezpieczony jakoś byt, jeśli nie musimy się bronić przed poważnymi zagrożeniami?...

Choć przypuszczam, że chodzi Ci o to, że skoro są różne stanowiska w sprawie, to z tego jakoś miałoby wynikać, iż moje stanowisko jest...
no właśnie: jakie jest? - Gorsze tylko dlatego, że ktoś może mieć przeciwne przekonanie?
A niby dlaczego właściwie tak miałoby być?...

Jeśli gremium lekarzy się spiera co do przyczyn choroby, to lekarz stawiający na hipotezę A ma się wycofać, bo nie wszyscy go popierają?...
Sam fakt braku konsensusu ma decydować?...
To wtedy chyba w ogóle nie należałoby się nad niczym zastanawiać. Wszak zawsze może się trafić ktoś, kto ma odmienne zdanie w danej kwestii.


Chodzi o to, że nie da się dochodzić do wiarygodnych przekonań światopoglądowych jeśli nie ma żadnego punktu zaczepienia. To tak jakbyś będąc w totalnej mgle postanowił stwierdzać, co się wokół Ciebie (i dalej) znajduje. To ma sens?

Jeśliby się zupełnie punktu zaczepienia nie miało, to miałbyś rację.


Więc jak można w coś wierzyć jeśli nie sposób w żaden sposób sprawdzić, co może być bliżej prawdy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:14, 06 Mar 2023    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
A dlaczego nie powstrzymać się od postulowania pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych na temat podstawy rzeczywistości?
Przecież nie wiadomo jak jest.

To jest inny temat.

Ja bym powiedział, że tu każdy po prostu ma wybór. Jednemu takie pozytywne twierdzenia egzystencjalne nie będą służyły do niczego i żadnego nie sformułuje, inny chce "wiedzieć na czym stoi", chce mieć - przynajmniej tylko wewnętrznie, nie musi tego deklarować na zewnątrz - świadomość jakiej opcji zaufał w życiu. Jest w tym też forma samookreślenia się.
Ktoś inny nie stawia sobie tych pytań. Chyba nie ma dowodu na to, co jest lepsze.


Formułowanie twardych pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych w warunkach totalnej epistemologicznej mgły ma sens? Możesz całe życie poświęcić na rozważanie Księgi Rodzaju, a nie masz żadnej pewności, że może jednak tę prawdziwą księga jest jakaś inna. Ty masz inne wnioski, św. Paweł inne, różni teolodzy i bibliści jeszcze inne, a przecież wszyscy racji mieć nie mogą. Nie przeszkadza Ci fakt, że cały Twój rozbudowany światopogląd to jedno wielkie myślenie na próżno? :think:

A co jest NIE NA PRÓŻNO? :shock:
Jaki rodzaj myślenia obroni się przed zarzutem "to jest na próżno", jeśli mamy zabezpieczony jakoś byt, jeśli nie musimy się bronić przed poważnymi zagrożeniami?...

Choć przypuszczam, że chodzi Ci o to, że skoro są różne stanowiska w sprawie, to z tego jakoś miałoby wynikać, iż moje stanowisko jest...
no właśnie: jakie jest? - Gorsze tylko dlatego, że ktoś może mieć przeciwne przekonanie?
A niby dlaczego właściwie tak miałoby być?...

Jeśli gremium lekarzy się spiera co do przyczyn choroby, to lekarz stawiający na hipotezę A ma się wycofać, bo nie wszyscy go popierają?...
Sam fakt braku konsensusu ma decydować?...
To wtedy chyba w ogóle nie należałoby się nad niczym zastanawiać. Wszak zawsze może się trafić ktoś, kto ma odmienne zdanie w danej kwestii.


Chodzi o to, że nie da się dochodzić do wiarygodnych przekonań światopoglądowych jeśli nie ma żadnego punktu zaczepienia. To tak jakbyś będąc w totalnej mgle postanowił stwierdzać, co się wokół Ciebie (i dalej) znajduje. To ma sens?

Jeśliby się zupełnie punktu zaczepienia nie miało, to miałbyś rację.


Więc jak można w coś wierzyć jeśli nie sposób w żaden sposób sprawdzić, co może być bliżej prawdy?

Jeśli "nie sposób w żaden sposób sprawdzić", to jest problem.
Ale, jak myślę, niuans jest w tym, czy rzeczywiście jest to "żaden sposób". Do tego jednak należałoby zadać ogólne pytanie: jak (albo czy w ogóle) mamy szansę sprawdzać koncepcje światopoglądowe?
- Chcę postawić tę sprawę maksymalnie ogólnie. Da się w kwestii światopoglądów, filozofii coś sprawdzać, czy nie?
Jak myślisz?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3335
Przeczytał: 20 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:53, 06 Mar 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
A dlaczego nie powstrzymać się od postulowania pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych na temat podstawy rzeczywistości?
Przecież nie wiadomo jak jest.

To jest inny temat.

Ja bym powiedział, że tu każdy po prostu ma wybór. Jednemu takie pozytywne twierdzenia egzystencjalne nie będą służyły do niczego i żadnego nie sformułuje, inny chce "wiedzieć na czym stoi", chce mieć - przynajmniej tylko wewnętrznie, nie musi tego deklarować na zewnątrz - świadomość jakiej opcji zaufał w życiu. Jest w tym też forma samookreślenia się.
Ktoś inny nie stawia sobie tych pytań. Chyba nie ma dowodu na to, co jest lepsze.


Formułowanie twardych pozytywnych twierdzeń egzystencjalnych w warunkach totalnej epistemologicznej mgły ma sens? Możesz całe życie poświęcić na rozważanie Księgi Rodzaju, a nie masz żadnej pewności, że może jednak tę prawdziwą księga jest jakaś inna. Ty masz inne wnioski, św. Paweł inne, różni teolodzy i bibliści jeszcze inne, a przecież wszyscy racji mieć nie mogą. Nie przeszkadza Ci fakt, że cały Twój rozbudowany światopogląd to jedno wielkie myślenie na próżno? :think:

A co jest NIE NA PRÓŻNO? :shock:
Jaki rodzaj myślenia obroni się przed zarzutem "to jest na próżno", jeśli mamy zabezpieczony jakoś byt, jeśli nie musimy się bronić przed poważnymi zagrożeniami?...

Choć przypuszczam, że chodzi Ci o to, że skoro są różne stanowiska w sprawie, to z tego jakoś miałoby wynikać, iż moje stanowisko jest...
no właśnie: jakie jest? - Gorsze tylko dlatego, że ktoś może mieć przeciwne przekonanie?
A niby dlaczego właściwie tak miałoby być?...

Jeśli gremium lekarzy się spiera co do przyczyn choroby, to lekarz stawiający na hipotezę A ma się wycofać, bo nie wszyscy go popierają?...
Sam fakt braku konsensusu ma decydować?...
To wtedy chyba w ogóle nie należałoby się nad niczym zastanawiać. Wszak zawsze może się trafić ktoś, kto ma odmienne zdanie w danej kwestii.


Chodzi o to, że nie da się dochodzić do wiarygodnych przekonań światopoglądowych jeśli nie ma żadnego punktu zaczepienia. To tak jakbyś będąc w totalnej mgle postanowił stwierdzać, co się wokół Ciebie (i dalej) znajduje. To ma sens?

Jeśliby się zupełnie punktu zaczepienia nie miało, to miałbyś rację.


Więc jak można w coś wierzyć jeśli nie sposób w żaden sposób sprawdzić, co może być bliżej prawdy?

Jeśli "nie sposób w żaden sposób sprawdzić", to jest problem.
Ale, jak myślę, niuans jest w tym, czy rzeczywiście jest to "żaden sposób". Do tego jednak należałoby zadać ogólne pytanie: jak (albo czy w ogóle) mamy szansę sprawdzać koncepcje światopoglądowe?
- Chcę postawić tę sprawę maksymalnie ogólnie. Da się w kwestii światopoglądów, filozofii coś sprawdzać, czy nie?
Jak myślisz?...


To zależy jakie twierdzenia będą takie światopoglądy/filozofie prezentowały. Ale ogólnie możemy przyjąć, że nic sprawdzić się nie da. Dlatego wszystkie filozofie i religie są mocno niewiarygodne. Dlatego cały czas skłaniam się raczej ku stanowisku "nie wiem, nie wierzę, tam gdzie nie muszę". Jeśli jesteśmy we mgle, i nagle ktoś zaczyna przekonywać, co i gdzie znajduje się od nas, jak wygląda teren itd, i takich przekonywaczy znajdzie się pokaźna grupka i każdy uważa, co innego mimo, że nic nie widać to jest nonsens.

Napisałeś na początku tematu tak:

Cytat:
Osobiście uważam, że jednym z najczęstszych powodów błędów w rozumowaniu, obrazowaniu świata w myśli jest tendencja do wartościowania wszystkiego (od strony etyczno - moralnej, albo tylko utylitarnej) na etapie, gdy jeszcze właściwie nie wiadomo, z czym mamy do czynienia.


I tu widzisz problem.
A jak sformułujemy to tak:

Osobiście uważam, że jednym z najczęstszych powodów błędów w rozumowaniu, obrazowaniu świata w myśli jest tendencja do twierdzenia "jak może być naprawdę" (od strony epistemologicznej - osąd zgodny z rzeczywistością) na etapie, gdy jeszcze właściwie nie wiadomo, z czym mamy do czynienia.

To problemu nie ma? To już błędem nie jest? :think:


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Pon 19:54, 06 Mar 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:39, 06 Mar 2023    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
To zależy jakie twierdzenia będą takie światopoglądy/filozofie prezentowały. Ale ogólnie możemy przyjąć, że nic sprawdzić się nie da. Dlatego wszystkie filozofie i religie są mocno niewiarygodne


Jeśli nic sprawdzić się nie da twojego twierdzenia, że "wszystkie religie i filozofie są mocno niewiarygodne" też sprawdzić się nie da. Od lat generujesz taki wewnętrznie sprzeczny bełkot i nawet tego nie zauważasz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:46, 06 Mar 2023    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
To zależy jakie twierdzenia będą takie światopoglądy/filozofie prezentowały. Ale ogólnie możemy przyjąć, że nic sprawdzić się nie da. Dlatego wszystkie filozofie i religie są mocno niewiarygodne. Dlatego cały czas skłaniam się raczej ku stanowisku "nie wiem, nie wierzę, tam gdzie nie muszę". Jeśli jesteśmy we mgle, i nagle ktoś zaczyna przekonywać, co i gdzie znajduje się od nas, jak wygląda teren itd, i takich przekonywaczy znajdzie się pokaźna grupka i każdy uważa, co innego mimo, że nic nie widać to jest nonsens.

Napisałeś na początku tematu tak:

Cytat:
Osobiście uważam, że jednym z najczęstszych powodów błędów w rozumowaniu, obrazowaniu świata w myśli jest tendencja do wartościowania wszystkiego (od strony etyczno - moralnej, albo tylko utylitarnej) na etapie, gdy jeszcze właściwie nie wiadomo, z czym mamy do czynienia.


I tu widzisz problem.
A jak sformułujemy to tak:

Osobiście uważam, że jednym z najczęstszych powodów błędów w rozumowaniu, obrazowaniu świata w myśli jest tendencja do twierdzenia "jak może być naprawdę" (od strony epistemologicznej - osąd zgodny z rzeczywistością) na etapie, gdy jeszcze właściwie nie wiadomo, z czym mamy do czynienia.

To problemu nie ma? To już błędem nie jest? :think:

Nie uchylam się od rozpatrzenia kwestii, czy lepiej jest wstrzymać się z osądem, czy opowiedzieć się po stronie jakiejś opcji przy danych niepewnych. Ale uważam, że po prostu tu nie ma jednolitej reguły. To zależy od dodatkowych czynników.
W pewnych sytuacjach osąd można wstrzymać, czasem pewnie należy go wstrzymać, a w innych się to nie da, albo będą tego wielkie koszty.
Ale uważam, że światopogląd jest tu dość szczególnym aspektem całej sprawy, jest czymś wyjątkowym. Można się wstrzymać z osądem, gdy i tak nic od tego nie zależy, albo i tak decyzję podejmie ktoś inny, niż my. Jednak światopogląd jest tym czymś, od czego wg mnie zależy właściwie wszystko. Światopogląd nam podpowiada decyzje życiowe na każdym niemal kroku - to z niego będzie wynikało to, jak traktujemy własny głos sumienia, jakie spontanicznie pojawiające się pragnienia uznamy za warte ich zaspokojenia, a co do których powiemy sobie "nie, tego nie będę robił, nawet jeślibym miał taką możliwość, nawet jeśli coś mi tam w instynktach podpowiada, abym właśnie tym się zajął".

Światopogląd i tak będziemy mieli - jeśli nie świadomy, to bardziej intuicyjny, wynikający z przeczuć, niż z przemyśleń i jawnego sobie postawienia przed oczy pytań o to, co właściwie jest zgodne z tym, co nas mentalnie tworzy, czy temu przeciwne. Światopogląd zupełnie chaotyczny pewnie nie byłby światopoglądem w ogóle. ale światopogląd częściowo z elementami chaosu, a częściowo związany ze stabilnymi regułami już jakoś będzie częścią nas. I będzie tą częścią niezależnie od tego, czy sobie go zechcemy przemyśleć, czy wszystko weźmiemy głównie "na czuja", ale ten czuj będzie powtarzalny, bo coś podobnego cały czas będzie tkwiło u podstaw danych decyzji.

Może niekoniecznie od razu warto się decydować w kwestii teizm, czy jego odrzucenie. Nie upieram się, aby ktoś przyjmował teizm bez przekonania, pod wpływem nacisków. Podobnie jest z teizmu odrzuceniem. Ale uważam, że skoro tyle ludzi tę kwestię postawiło, tyle elit w różnych częściach świata jakieś przekonania tu sugerowało, to może coś jest na rzeczy. Przynajmniej rozważyć sprawę byłoby warto. A każdy decyzję i tak podejmie, jak mu jego rozum dyktuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:38, 09 Mar 2023    Temat postu:

Zasadę powstrzymania się od wczesnego wartościowania można by uznać też za zasadę NIE TWORZENIA UPRZEDZEŃ POZNAWCZYCH.

To, że na tezy, stwierdzenia PO OSOBIE/ŹRÓDLE jest właśnie uprzedzeniem. Z uprzedzenia zaś wynika przyznawanie PO POZORACH atrybutu: słuszny vs niesłuszny.
Tymczasem chodzi właśnie o to, aby nie rozumować po pozorach.

Można by więc pokusić się o sformułowanie trzeciej nazwy dla zasady powstrzymania się od wczesnego wartościowania: zasady unikania rozpoznawania spraw po pozorach.

Co jest najczęstszym "pozorem" w tym kontekście:
- rozpoznawanie po osobistych sympatiach do ludzi
- rozpoznawanie po potrzebie, aby było na nasze
- rozpoznawanie po potrzebie, aby z kimś wygrać
- rozpoznawanie po ubiorze
- rozpoznawanie po tym, co sugeruje i lubi nasza grupa
- rozpoznawanie po tym, że nasi "ziomowie" czegoś nie akceptują
- rozpoznawanie jako fałszywe, błędne po tym, że coś zagraża temu, czego jesteśmy stronnikami (chodzi o rozstrzyganie intelektualne, bo oczywiście ogólnie zagrożenia w ogólności warto jest rozpoznawać).

Aby jakoś unikać rozpoznawania po pozorach, trzeba sobie wdrożyć jakąś formę strategii walki z tym mentalnym procederem. Za główny trzon owej strategii uważam:
- szukanie raczej FUNKCJONALNYCH A NIE OSOBOWYCH przesłanek
- SYMETRYZOWANIE zarzutów, akceptacji (jeśli coś jest argumentem ogólny, to należy sprawdzić, czy czasem za nami jak i przeciw nam nie jest tak samo zasadne).
- uświadamianie sobie EMOCJI I UPRZEDZEŃ, jakie mogą nami powodować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin