Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Poznać w znaczeniu biblijnym

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33022
Przeczytał: 53 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:17, 12 Kwi 2019    Temat postu: Poznać w znaczeniu biblijnym

Znaczenie słowa "poznać" w Biblii jest wyraźnie inne, od tego, które używamy współcześnie. My rozumiemy poznanie głównie jako zdobywanie informacji, działalność nie wywołującą zmian w obiekcie poznania. Biblia stawia to słowo w pobliżu znaczeń: interakcja, współdziałanie, zaprezentowanie się drugiej stronie, czy wręcz seks z inną osobą.
Ten ostatni aspekt nawet doczekał się wydania w popkulturze. Parę miesięcy temu oglądałem film, w którym bohater, aby być pasowanym na superagenta musi "poznać" pewną osobę. Pikanterii zadaniu dodaje jednak fakt, że stawiający owo zadanie dodaje: ale "poznać" masz "w sensie biblijnym". Dalej, wiadomo o co chodzi...
W scenie zwiastowania w Ewangelii Łukasza mamy: "Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża?" - Tutaj też widać, że "poznanie" nie oznacza jakiegoś zapoznania się na spotkaniu znajomych.

Biblijne szersze niż dzisiejsze znaczenie poznania ma też odniesienie do Genesis - do drzewa poznania dobra i zła. Poznać dobro i zło nie oznacza prostego zasięgnięcia informacji co jest dobre, a co jest złe, lecz wejście w złożoną interakcję z naturą własną i naturą rzeczywistości. Efektem tego zerwania owocu z drzewa poznania, jest głęboka ingerencja w ludzką naturę, jest zmiana świadomości pierwszych ludzi.
Co ciekawe, biblijna wizja tego czym jest poznanie, znajduje dość niezwykłe odniesienie w fizyce kwantowej. Główną interpretacją zasady nieoznaczoności Heisenberga jest, iż aby poznać stan cząstki mikroświata, trzeba do tego użyć energii - wejść w interakcję. Ta interakcja jednocześnie jednak zaburzy stan cząstki, powodują bliżej nieokreśloną jego zmianę. W świecie kwantowym nie ma zatem poznania biernego, zawsze związane jest ono z zestawieniem układu: poznający - przedmiot poznania.
W znanym wierszu Wisławy Szymborskiej pojawia się sformułowanie: "Tyle wiemy o sobie, ile nas sprawdzono". Co też w ciekawy sposób ilustruje wspomniany aspekt na płaszczyźnie psychologii, rozwoju duchowego - poznanie samego siebie też jest forma interakcji, jest testem polegającym na sprawdzaniu się w licznych sytuacjach życiowych, wobec zagrożeń, pokus działania w sposób powierzchowny. Nasza wiedza o sobie, to nic innego, tylko historia sytuacji, wiedza o tym, jak zareagowaliśmy wtedy, a jak wtedy.
Pewnych rzeczy związanych z poznaniem nie da się cofnąć, zmienić. Naszej historii życia nie stworzymy na nowo, bo co się stało, to się nie odstanie. Cośmy się dowiedzieli o nas, w różnych chwilach życia kształtuje naszą świadomość. Odkrycie własnej słabości, głupoty, ale tez i mocnych stron psychiki zmienia nieraz głęboko to, jak postrzegamy świat i siebie. Są informacje, które trudno jest potraktować jako po prostu wrzucenie paru bitów do zapisanych gdzieś tam w "komputerze myśli" tabel bazodanowych, lecz jest często tego komputera przeprogramowaniem - stworzeniem nowych form reaktywności na bodźce, czasem wytworzeniem postaw lękowych, ale tez i odwrotnie - nieraz ośmieleniem się, uruchomieniem głębszych pokładów funkcjonowania.
Pierwsza miłość może być piękna, cudowna, ale może tez być cieniem kładącym się na całe życie - wspomnieniem bólu i rozczarowania. Pierwszy seks, odbyty w miłości, ofiarowany komuś naprawdę kochanemu, to szczególne odkrycie swojej intymności, ostatecznie inaczej ukształtuje emocje, niż przeżyty z osobą przypadkową, po suto zakrapianej alkoholowej imprezie. W Biblii też o to chodzi, mamy tam kult dziewictwa - poznanie drugiej osoby pod "tym względem" jest postawione jako ważne. Odkrycie swojej intymności jest unikalną chwilą, która kształtuje osobowość. Może dzisiejsze czasy, gdy seks stał się czynnością, którą po prostu "się robi" - jak się je, pije, wykonuje inne czynności bardziej fizjologiczne - gubią pewien głębszy sens dotyczący właśnie poznania, tego oddziaływania na naszą świadomość na głębszych poziomach.

Myślę, że takie spojrzenie, jak w Biblii, na koncepcję poznania ujawnia głęboką naturę świadomości, zdobywania wiedzy. Poznanie w ogólności jest czymś więcej, niż po prostu dowiedzeniem się czegoś. A przynajmniej w znaczącej części sytuacji tak właśnie jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 21:51, 12 Kwi 2019    Temat postu:

Poznać coś w sensie biblijnym to stać się z tym jednym ciałem i jedną duszą. Utożsamić się z poznawanym. Uczynić poznawane częścią samego siebie. Pochłonąć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JimmyJimmy




Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:06, 01 Maj 2019    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Poznać coś w sensie biblijnym to stać się z tym jednym ciałem i jedną duszą. Utożsamić się z poznawanym. Uczynić poznawane częścią samego siebie. Pochłonąć.


Więc czym będzie poznanie Boga? Wchłonięciem przez Boga. Nic dziwnego, że masoneria niechętna planowi Boga próbuje wyjaśnić to wg nich "poważne zagrożenia dla ludzkości" w filmach i popkulturze, choćby przypominam Borg z filmu Star Trek i jego przymusowa asymilacja z jednostką główną, wiążąca się z utratą przez ludzi swojej tożsamości i indywidualności. U podstaw tego stosunku do Boga i jego planu leży lewactwo czyli satanizm (bycie w opozycji).


Ostatnio zmieniony przez JimmyJimmy dnia Śro 12:17, 01 Maj 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 67 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:12, 01 Maj 2019    Temat postu:

Nie sądzę by przestrzeganie przed Borgiem było akurat na rękę masonerii.
Bóg ceni indywidualność, a Borg to zniszczenie ludzkości.
Weźmy demoniczne przekazy Kasjopean, są oni niby z 6-tej gęstości i są Borgiem (moje imię Legion).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JimmyJimmy




Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:19, 01 Maj 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
Nie sądzę by przestrzeganie przed Borgiem było akurat na rękę masonerii.
Bóg ceni indywidualność, a Borg to zniszczenie ludzkości.
Weźmy demoniczne przekazy Kasjopean, są oni niby z 6-tej gęstości i są Borgiem (moje imię Legion).


Nie napisałem, czego chcą demony, tylko jak postrzegają Boga i wchłanianie przez niego ludzkich dusz gnostycy hedonistyczni (masoneria). Co rozumiesz przez bycie "na rękę"? Bycie na rękę komuś znaczy bycie w jego przekonaniu dla niego korzystne. W przekonaniu elity ludzkiej korzystne dla nich jest zachowanie suwerenności od Boga, ponieważ dzięki temu będą mogli robić to, co chcą i nie stracą swojej indywidualności ani wolności osobistej. Tak to widzą.


Ostatnio zmieniony przez JimmyJimmy dnia Śro 12:20, 01 Maj 2019, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 67 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:32, 01 Maj 2019    Temat postu:

Takie "zachowanie suwerenności od Boga" i "robienie co chcemy" (czyli grzeszenie) oznacza utratę suwerenności wobec szatana.
Bo można wybrać tylko albo Boga albo szatana.
Ja chciałbym być kiedyś przyjęty do Nieba...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JimmyJimmy




Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:50, 01 Maj 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
Takie "zachowanie suwerenności od Boga" i "robienie co chcemy" (czyli grzeszenie) oznacza utratę suwerenności wobec szatana.


Dlatego oni chcą zapewne uciec w ogóle, od jednego i drugiego. Np. budując własne symulacje (światy) i się przetransferować do nich (swoje dusze wgrać do komputerów, które sami budują i żyć sobie po swojemu tryliony lat a najlepiej wieczność). Zresztą w tej sytuacji sami są szatanem, bo są w opozycji. Szatanów jest wielu, tak jak bogów jest wielu itd. Ile istot tylu bogów, szatanów i niewolników.

Cytat:
Bo można wybrać tylko albo Boga albo szatana.


Różne rzeczy można, podałem wyżej przykład jak uciec od obu.

Cytat:
Ja chciałbym być kiedyś przyjęty do Nieba...


Ja też, bo nie zamierzam kopać się z koniem ani skończyć w symulatorze wiecznego bólu, no i ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 67 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:03, 01 Maj 2019    Temat postu:

JimmyJimmy napisał:
Dlatego oni chcą zapewne uciec w ogóle, od jednego i drugiego. Np. budując własne symulacje (światy) i się przetransferować do nich (swoje dusze wgrać do komputerów, które sami budują i żyć sobie po swojemu tryliony lat a najlepiej wieczność). Zresztą w tej sytuacji sami są szatanem, bo są w opozycji. Szatanów jest wielu, tak jak bogów jest wielu itd. Ile istot tylu bogów, szatanów i niewolników.

Tylko Bóg na to nie pozwoli.
Nie widzisz że ich cele są podobne do tego co Ty (jak piszesz) chcesz ?

JimmyJimmy napisał:

Ja też, bo nie zamierzam kopać się z koniem ani skończyć w symulatorze wiecznego bólu, no i ?

Ja chcę Niebo jako pozytywu a nie ucieczkę od piekła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JimmyJimmy




Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:48, 01 Maj 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
Tylko Bóg na to nie pozwoli.


Też tak sądzę. I zarazem tego nie rozumiem. Bardzo to jakieś zapalczywe ścigać każdego człowieka, żeby go ostatecznie torturować na wieczność i nie pojmuję tego. Można oczywiście tłumaczyć potrzebą pomszczenia ofiar (pomstę zostawcie mnie, należy do mnie) w ramach "sprawiedliwości", ale nie każdy zbuntowany chce mordować ludzi i robić z nich niewolników. Są tacy, którzy lubią sobie poruchać i dlatego się buntują.

Cytat:
Nie widzisz że ich cele są podobne do tego co Ty (jak piszesz) chcesz ?


Nie znam ich osobiście i mi się nie zwierzają, ale poniekąd może są podobne, przy czym o ile wiem oni lubią rządzić innymi i stosować przymus, ja nie. Więc nie bardzo widzę analogię.

JimmyJimmy napisał:
Ja chcę Niebo jako pozytywu a nie ucieczkę od piekła.


Ok, może nie lubisz poruchać, ja lubię. Dla mnie więc rezygnowanie z ruchania jest logiczną koniecznością, skoro wieczne tortury są dla mnie jeszcze gorsze niż brak ruchania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 67 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:22, 02 Maj 2019    Temat postu:

JimmyJimmy napisał:

Ok, może nie lubisz poruchać, ja lubię. Dla mnie więc rezygnowanie z ruchania jest logiczną koniecznością, skoro wieczne tortury są dla mnie jeszcze gorsze niż brak ruchania.

To jesteś w lepszej sytuacji niż ja, bo nie jesteś uzależniony od seksu, dla Ciebie jest to tylko sprawa "lubienia", więc możesz po prostu tego nie robić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JimmyJimmy




Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:44, 02 Maj 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
To jesteś w lepszej sytuacji niż ja, bo nie jesteś uzależniony od seksu, dla Ciebie jest to tylko sprawa "lubienia", więc możesz po prostu tego nie robić.


Rzeczywiście, u mnie to kwestia lubienia, bo jestem już oczyszczony i sam decyduję, czy ulegnę czy nie, co wcale nie jest takie znowu optymistyczne, bo wtedy już nie ma jak się tłumaczyć w razie czego :wink:
Skoro jesteś uzależniony, dlaczego więc nie posiłkujesz się kodami z ewangelii? Chodzi o to, że samo nic się nie stanie bez Twojego udziału. Masz tam jak wół napisane, jak się przeprogramować (po Twojemu to będzie oczyścić). Czyżby Twoja relacja z tymi wyżej była na tak religijnym (czyli żadnym) poziomie praktyki, że jeszcze nie nawiązywałeś połączeń i nie oczyszczałeś się z oprogramowania demonicznego? Polecam, ew. Jana 13, 14, 15. Masz tam napisane co i jak robić, żeby się oczyścić. Jeżeli serio nie możesz się oczyścić, albo nie ogarniasz o co chodzi w ewangelii 13-15, daj znać jakoś prywatnie, postaram się pomóc, choć to jest bardziej skomplikowane i zależy od większej ilości czynników, niż wynika z gadki w kościele (procedura jest skomplikowana, a choć w dużym stopniu automatyczna, to bez autoryzacji [po religijnemu: "łaski"] i tak Ci się może nie udać). Ale spróbować warto, chyba, że mniej się boisz jeziora ognia i siarki niż ja :wink:

Ps. No nie tak znowu "po prostu mogę nie robić", jak się coś bardzo lubi to się mocno żałuje i to męczy, a tym samym jest pokusa i znamiona buntu niemalże :wink:


Ostatnio zmieniony przez JimmyJimmy dnia Czw 13:46, 02 Maj 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:45, 02 Maj 2019    Temat postu:

JimmyJimmy napisał:

Więc czym będzie poznanie Boga? Wchłonięciem przez Boga.

Miarą poznania Boga jest stopień wyparcia się siebie, swojego ego, odosobnionego "ja", które chce zmierzać własną drogą (Lucyfer).

Maria Peszek w piosence "Pan nie jest moim pasterzem" śpiewa:

Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się
Jak chcę, gdzie chcę
Pan nie prowadzi mnie
Sama prowadzę się własną drogą
Zawsze obok
(...)
Odłączam się od stada
Obok siadam
W owczym pędzie giną owce
A ja schodzę na manowce


Choć dla uściślenia Boga się nie tyle poznaje, co otwierając się na Boga, poznaj się rzeczywistość taką, jaka jest. Poznać Boga = uobecnić w sobie perspektywę Boga, uczynić siebie narzędziem Boga, w pewnym sensie stać się Bogiem (ale tylko w pewnym sensie,), jak w utworze "Tak mnie skrusz, tak mnie złam"
https://www.youtube.com/watch?v=HCd8L05y4Y8
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JimmyJimmy




Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:23, 03 Maj 2019    Temat postu:

Cytat:
Miarą poznania Boga jest stopień wyparcia się siebie, swojego ego, odosobnionego "ja", które chce zmierzać własną drogą (Lucyfer).


Czyli podtrzymujesz, że poznanie Boga w Biblii oznacza bycie pochłoniętym przez Boga, czyli utratą swojej woli. Zresztą Biblia mówi o tym wprost, albo podporządkujemy się całkowicie jego woli albo nas zniszczy (pardon, nie zniszczy, lecz podda wiecznej męce). I teraz są dwie główne możliwości wyjaśnienia co się za tym kryje:

1) albo ów JHWH z Biblii jest rzeczywiście źródłem naszego istnienia i poza nim ani bez niego nie możemy istnieć, więc musimy z nim być kompatybilni bo inaczej on się męczy z nami a my z nim, jak bliźniaki syjamskie,

2) albo ktoś nas robi w chuja bez względu na intencje i cel (bez względu czy chodzi o eksperyment na nas, czy jakiś kosmita chce nas namówić dla swoich celów na zunifikowanie się z nim, czy cokolwiek innego).

Na marginesie, tak, w popkulturze finansowanej przez elitę polityczno-finansową Ziemi jest pełno satanizmu (przy czym pisząc "satanizm" nie oceniam czy to złe czy dobre, stwierdzam fakt, samo słowo satanizm oznacza tyle, co "ci drudzy niż od JHWH"). Są bowiem dwie grupy w naszym zasięgu egzystencjalnym, jedni od JHWH i drudzy, którzy z jakiegoś powodu chcą od niego uciekać i uciekają. To swoją drogą też ciekawe... jak się ucieka to jest się słabszym, ale zarazem ma się jakiś powód. Bez powodu się nie ucieka, czyż nie?

Cytat:
Choć dla uściślenia Boga się nie tyle poznaje, co otwierając się na Boga, poznaj się rzeczywistość taką, jaka jest.


Tak, to się zgadza z moim doświadczeniem i zarazem z treścią Biblii. Facet ma fioła na punkcie prawdy. Bardzo mi się to akurat podoba, ten element jego reala, ponieważ sam mam fioła od zawsze na punkcie prawdy. Ciekawość mam silniejszą niż strach przed czymkolwiek. On nienawidzi kłamstwa, więc jak się chce mieć z nim jakieś sensowniejsze relacje to trzeba się 100 razy upewnić, że się z samym sobą jest szczerym. Inaczej nawet taki Hiob za niebycie w pełni szczerym dostał wpierdol.

Cytat:
Poznać Boga = uobecnić w sobie perspektywę Boga, uczynić siebie narzędziem Boga


Narzędziem Boga, no i sam potwierdzasz, że jesteśmy dla Boga przedmiotami do realizacji jego celów. Dlatego twierdzę że mamy przejebane. Albo niewolnictwo, albo wieczne męki. Masoneria szuka co prawda ucieczki, ale im się nie uda. Skąd to wiemy? Bo tak przepowiada JHWH. Skąd wiemy, że to prawda, a nie ściema? Bo JHWH nienawidzi kłamstwa. Ergo mamy przejebane.

Cytat:
"Tak mnie skrusz, tak mnie złam"


Patrząc na to tak z boku z naszej ludzkiej perspektywy, wręcz żyjemy w szaleństwie, chorym świecie. Żeby nie wylądować w wiecznym piecu trzeba stać się szalonym i tak bredzić jak w tej piosence. Albo zostań świrem, umrzyj umysłowo (wyrzeknij się samego siebie to to samo co zabij siebie), albo wylecisz na wieczne męki... czy jest większy psychiatryk niż to?


Ostatnio zmieniony przez JimmyJimmy dnia Pią 0:24, 03 Maj 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 67 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:36, 03 Maj 2019    Temat postu:

satanizm - jest powód: sukces finansowy, popularność, ale do czasu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
JimmyJimmy




Dołączył: 06 Sty 2015
Posty: 283
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 2:02, 03 Maj 2019    Temat postu:

Andy72 napisał:
satanizm - jest powód: sukces finansowy, popularność, ale do czasu.


Ok, ludzie prości, czyli większość satanistów, są satanistami z powodu korupcji, po prostu ich kupiono, a oni nie rozumieją po co coś robią itd. To się zgadza. Ale już ci na samej górze władzy doskonale wiedzą co robią oraz wiedzą dlaczego. Podobnie w przypadku mniejszej część plebsu, np. niektórzy aktywiści angażują się świadomie w satanizm politycznie, ponieważ motywuje ich chęć wolności właśnie, np. chcą rypać swoje rodzeństwo, albo rypać kogoś tej samej płci na ulicy, albo rypać dzieci... Przy czym w tych ostatnich przypadkach dochodzę do wniosku, że ponieważ to już jest gwałt z ich strony, toteż JHWH jak dla mnie może ich orać. Nie każdy jednak dewiant chce się tym afiszować czy narzucać. Wtedy on czuje, że taki JHWH nie akceptuje tego, jaki on jest dla siebie wg samego siebie. I to rodzi u niego bunt. Warto nadmienić, że ma wówczas rację, że uważa, że JHWH go nie akceptuje. Nie rozumie on bowiem wówczas, że JHWH ma gdzieś jego indywidualne preferencje, JHWH oczekuje posłuszeństwa bezwzględnego. Przed taką świadomością buntują się ludzie i uciekają od JHWH. Dlatego elita z naszych podatków buduje technologie, które mają w ich przekonaniu pomóc im uciec przed JHWH.


Ostatnio zmieniony przez JimmyJimmy dnia Pią 20:10, 03 Maj 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:37, 06 Maj 2019    Temat postu:

JimmyJimmy napisał:

Czyli podtrzymujesz, że poznanie Boga w Biblii oznacza bycie pochłoniętym przez Boga, czyli utratą swojej woli. Zresztą Biblia mówi o tym wprost, albo podporządkujemy się całkowicie jego woli albo nas zniszczy (pardon, nie zniszczy, lecz podda wiecznej męce). I teraz są dwie główne możliwości wyjaśnienia co się za tym kryje:

1) albo ów JHWH z Biblii jest rzeczywiście źródłem naszego istnienia i poza nim ani bez niego nie możemy istnieć, więc musimy z nim być kompatybilni bo inaczej on się męczy z nami a my z nim, jak bliźniaki syjamskie,

2) albo ktoś nas robi w chuja bez względu na intencje i cel (bez względu czy chodzi o eksperyment na nas, czy jakiś kosmita chce nas namówić dla swoich celów na zunifikowanie się z nim, czy cokolwiek innego).

Na marginesie, tak, w popkulturze finansowanej przez elitę polityczno-finansową Ziemi jest pełno satanizmu (przy czym pisząc "satanizm" nie oceniam czy to złe czy dobre, stwierdzam fakt, samo słowo satanizm oznacza tyle, co "ci drudzy niż od JHWH"). Są bowiem dwie grupy w naszym zasięgu egzystencjalnym, jedni od JHWH i drudzy, którzy z jakiegoś powodu chcą od niego uciekać i uciekają. To swoją drogą też ciekawe... jak się ucieka to jest się słabszym, ale zarazem ma się jakiś powód. Bez powodu się nie ucieka, czyż nie?

Cytat:
Tak, to się zgadza z moim doświadczeniem i zarazem z treścią Biblii. Facet ma fioła na punkcie prawdy. Bardzo mi się to akurat podoba, ten element jego reala, ponieważ sam mam fioła od zawsze na punkcie prawdy. Ciekawość mam silniejszą niż strach przed czymkolwiek. On nienawidzi kłamstwa, więc jak się chce mieć z nim jakieś sensowniejsze relacje to trzeba się 100 razy upewnić, że się z samym sobą jest szczerym. Inaczej nawet taki Hiob za niebycie w pełni szczerym dostał wpierdol.

Tak, podporządkowanie się Bogu jest równoznaczne z poddaniem się Jego woli.
Jest tylko jeden problem, ponieważ jestem przekonana, ze wiele z osób, które z mojej perspektywy (osoby oddanej JHW) są po stronie tego drugiego, wierzy, że to oni są po stronie tego Dobrego. Jest to szczera, autentyczna wiara. Sama byłam po tej drugiej stronie.

Skoro oboje się zgodzimy co do tego, że do Boga zbliżamy się w prawdzie (Bóg ma fioła na punkcie prawdy), a do tego dodam, że kierowanie się prawdą może zarówno nas zaprowadzić do JHW, jak i tego drugiego, to pojawia się zasadnicze pytanie: czy ten drugi nie jest immanentną częścią JHW? Czy Lucyfer jest szatanem? Lucyfer "niosący światło". Światło/słońce od zarania dziejów uważane za najwyższego z bogów i stwórcę.

Tak w ogóle to mam wrażenie, że Chrystus był jakościowo różny od JHW. Niektórzy twierdzą, że reprezentował zupełnie inną stronę mocy. JHW jest tym złym, okrutnym, krwiożercym Bogiem domagajacym sie ofiar, a Chrystus tym dobrym, milosiernym, ktory nadal Bogu (JHW) ludzka twarz.

I teraz tak, sam Chrystus uwazal sie za Syna Bożego i deklarował podporządkowanie JHW, a więc pozostawał z Bogiem w relacji posłuszeństwa, a nie buntu. Jednoczesnie, Chrystus w pewnym sensie negowal zasady, ktorych ówczesni przestrzegali zgodnie z wolą JHW. Próbował te miłość do Boga ("u góry") skierować na miłość do bliźniego (człowieka), co wiązało się z odejsciem od sztywnego trzymania sie przykazan/Prawa na rzecz takiej płynnej empatii.

Są dwie opcje:
a) Chrystus nie służył wcale JHW, tylko był innym Bogiem
b) Chrystus był tym samym Bogiem co JHW, ale zupadtował JHW, uzupełnił JHW o inną jakość

Cos jak: rodzice na poczatku dziecku podaja jakas prosta instrukcje, pokazuja bajki, gdzie swiat jest czarno-bialy, żeby sie polapaly w swiecie, a nastepnie (jak juz beda dojrzale, gotowe) do tego czarno-białego świata zaczyna wpuszczac kolory.

Problem ze zjawiskiem zwanym "satanizmem" albo może lepiej "lucyferianizmem" polega na tym, że człowiek, który mu ulega z jednej strony otwiera swoje serce na te kolory (Miłość), ale jednocześnie odrzuca czerń i biel (postrzegając to jako zło). Innymi słowy, otwiera serce, ale rozum zawiesza na kołek. Tylko Chrystus.

Natomiast problem z taką religijnoscią mocno trzymajacą się tradycji (jak np. u wielu katolików) i doszukującą się we wszystkim co nie jest katolicyzmem zła, polega na tym, że ufa się tylko rozumowi, a serce się zawiesza na kołek. Tylko JHW.

Zatem kluczem do Prawdy jest synteza oddania się JHW z oddaniem się Chrystusowi. Synteza serca i rozumu. To jest pełna Prawda. A fałsz (służenie złemu) polega na tej dysharmonii. Widzeniu jednej strony medalu. Czyli zarówno ślepe posłuszeństwo JHW, jak i bunt przeciwko JHW jest grzechem.
Cytat:
Narzędziem Boga, no i sam potwierdzasz, że jesteśmy dla Boga przedmiotami do realizacji jego celów. Dlatego twierdzę że mamy przejebane. Albo niewolnictwo, albo wieczne męki. Masoneria szuka co prawda ucieczki, ale im się nie uda. Skąd to wiemy? Bo tak przepowiada JHWH. Skąd wiemy, że to prawda, a nie ściema? Bo JHWH nienawidzi kłamstwa. Ergo mamy przejebane.

"Narzędzie Boga" jest wyrazem relacji z Bogiem. To nie jest tak, ze Bóg mnie uważa za narzędzie, tylko ja się uważam za narzędzie. Chodzi o pokorę. Zauważ, ze kiedy poswiecasz sie jakiejs pracy badawczej (poszukiwaniu prawdy), to czy to nie wymaga od Ciebie uczynienia siebie narzędziem Prawdy? Czemu zamiast dazyc do prawdy nie skupisz sie na interesie wlasnym? Przeciez kłamstwo moze byc bardziej przyjemne. Przyjemnosc lezy w Twoim interesie, a nie Prawda.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Pon 10:41, 06 Maj 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33022
Przeczytał: 53 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:52, 06 Maj 2019    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Skoro oboje się zgodzimy co do tego, że do Boga zbliżamy się w prawdzie (Bóg ma fioła na punkcie prawdy), a do tego dodam, że kierowanie się prawdą może zarówno nas zaprowadzić do JHW, jak i tego drugiego, to pojawia się zasadnicze pytanie: czy ten drugi nie jest immanentną częścią JHW? Czy Lucyfer jest szatanem? Lucyfer "niosący światło". Światło/słońce od zarania dziejów uważane za najwyższego z bogów i stwórcę.

Ja to widzę na tej zasadzie, że prawdy nie są "same w sobie, wiszące w nicości", tylko zawsze mają konkretny nośnik - umysł świadomej istoty. Błędem jest widzenie prawd na zasadzie jednostronności - bez zrozumienia aspektu przeciwnego. To jest jak z jang i yin - nie da się wykreślić granicy (poznać) dobra, nie dotykając zła, nie da się posiadać mocy, nie znając słabości; nie da się być trwale szczęśliwym, bez zrozumienia tego, że szczęście jest darem, że ma swoje alterego - cierpienie.
Praktycznie każda rzecz pozytywna w nadmiarze staje się negatywna, niszcząca. Woda jest niezbędna do życia, ale pijąc nadmierną jej ilość rozchorujemy się, a nawet można umrzeć. Praca jest dobra, ale można się zaharować na śmierć. Odpoczynek po wysiłku jest dobry, ale tylko odpoczywanie degraduje człowieka.
Każdy umysł SAM MUSI WYTYCZYĆ SWOJE GRANICE ROZUMIENIA. Nie da się tego jakoś do umysłu "wlać", bo poznanie jest właśnie procesem dynamicznym - interakcją. Dopiero działając w oparciu o zdobytą wiedzę, zaczynamy tę wiedzę naprawdę rozumieć, czuć, traktować jako coś swojego, użytecznego w budowaniu naszej świadomości.
To wszystko powoduje, że zawsze będą jakieś przeciwstawne aspekty, które dopiero nasz umysł ma połączyć, budując ich syntezę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 67 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:38, 06 Maj 2019    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
pojawia się zasadnicze pytanie: czy ten drugi nie jest immanentną częścią JHW? Czy Lucyfer jest szatanem? Lucyfer "niosący światło". Światło/słońce od zarania dziejów uważane za najwyższego z bogów i stwórcę.

Rozróżnijmy "niosący światło" a nie źródło Światła. Jego zadaniem było roznoszenie promieni Boga po świecie zgodnie z "nie nam daj chwałę a Jego Imieniu" ,ale zamiast tego skupił się na sobie i tylko nazwa została, albo została zmieniona z Lucyfer na Lucyper.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:59, 06 Maj 2019    Temat postu:

Michał napisał:
Znaczenie słowa "poznać" w Biblii jest wyraźnie inne, od tego, które używamy współcześnie. My rozumiemy poznanie głównie jako zdobywanie informacji, działalność nie wywołującą zmian w obiekcie poznania. Biblia stawia to słowo w pobliżu znaczeń: interakcja, współdziałanie, zaprezentowanie się drugiej stronie
towarzyski.pelikan napisał:
Poznać coś w sensie biblijnym to stać się z tym jednym ciałem i jedną duszą. Utożsamić się z poznawanym. Uczynić poznawane częścią samego siebie. Pochłonąć.
JimmyJimmy napisał:
Więc czym będzie poznanie Boga? Wchłonięciem przez Boga.
towarzyski.pelikan napisał:
Miarą poznania Boga jest stopień wyparcia się siebie, swojego ego, odosobnionego "ja", które chce zmierzać własną drogą (Lucyfer).
JimmyJimmy napisał:
Czyli podtrzymujesz, że poznanie Boga w Biblii oznacza bycie pochłoniętym przez Boga, czyli utratą swojej woli. Zresztą Biblia mówi o tym wprost, albo podporządkujemy się całkowicie jego woli albo nas zniszczy (pardon, nie zniszczy, lecz podda wiecznej męce).
towarzyski.pelikan napisał:
Tak, podporządkowanie się Bogu jest równoznaczne z poddaniem się Jego woli.
Andy napisał:
Ja chciałbym być kiedyś przyjęty do Nieba...
JimmyJimmy napisał:
Ja też, bo nie zamierzam kopać się z koniem ani skończyć w symulatorze wiecznego bólu, no i ?

Ja pozwolę sobie po prostu zacytować poniższe nowotestamentowe wersety, bo mówią chyba wszystko, co tutaj istotne o poznaniu, o podporządkowaniu się, o zagrożeniach, i o tym, czego i dlaczego powinniśmy od Boga oczekiwać:

    1J 4, 1:21
  1. Umiłowani, nie dowierzajcie każdemu duchowi, ale badajcie duchy, czy są z Boga, gdyż wielu fałszywych proroków pojawiło się na świecie.
  2. Po tym poznajecie Ducha Bożego: każdy duch, który uznaje, że Jezus Chrystus przyszedł w ciele, jest z Boga.
  3. Każdy zaś duch, który nie uznaje Jezusa, nie jest z Boga; i to jest duch Antychrysta, który - jak słyszeliście - nadchodzi i już teraz przebywa na świecie.
  4. Wy, dzieci, jesteście z Boga i zwyciężyliście ich, ponieważ większy jest Ten, który w was jest, od tego, który jest w świecie.
  5. Oni są ze świata, dlatego mówią tak, jak [mówi] świat, a świat ich słucha.
  6. My jesteśmy z Boga. Ten, który zna Boga, słucha nas. Kto nie jest z Boga, nas nie słucha. W ten sposób poznajemy ducha prawdy i ducha fałszu. Bóg jest źródłem prawdziwej miłości, wiary i życia.
  7. Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga.
  8. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością.
  9. W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu.
  10. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.
  11. Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować.
  12. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała.
  13. Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił nam ze swego Ducha.
  14. My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata.
  15. Jeśli kto wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu.
  16. Myśmy poznali i uwierzyli miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.
  17. Przez to miłość osiąga w nas kres doskonałości, że mamy pełną ufność na dzień sądu, ponieważ tak, jak On jest [w niebie], i my jesteśmy na tym świecie.
  18. W miłości nie ma lęku, lecz doskonała miłość usuwa lęk, ponieważ lęk kojarzy się z karą. Ten zaś, kto się lęka, nie wydoskonalił się w miłości.
  19. My miłujemy [Boga], ponieważ Bóg sam pierwszy nas umiłował.
  20. Jeśliby ktoś mówił: «Miłuję Boga», a brata swego nienawidził, jest kłamcą, albowiem kto nie miłuje brata swego, którego widzi, nie może miłować Boga, którego nie widzi.
  21. Takie zaś mamy od Niego przykazanie, aby ten, kto miłuje Boga, miłował też i brata swego.

    1Kor 13:1-13
  1. Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stałbym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący.
  2. Gdybym też miał dar prorokowania i znał wszystkie tajemnice, i posiadł wszelką wiedzę, i wiarę miał tak wielką, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał – byłbym niczym.
  3. I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic mi nie pomoże.
  4. Miłość cierpliwa jest, łaskawa jest. Miłość nie zazdrości, nie szuka poklasku, nie unosi się pychą;
  5. nie jest bezwstydna, nie szuka swego, nie unosi się gniewem, nie pamięta złego;
  6. nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz współweseli się z prawdą.
  7. Wszystko znosi, wszystkiemu wierzy, we wszystkim pokłada nadzieję, wszystko przetrzyma.
  8. Miłość nigdy nie ustaje, [nie jest] jak proroctwa, które się skończą, choć zniknie dar języków i choć wiedzy [już] nie stanie.
  9. Po części bowiem tylko poznajemy i po części prorokujemy.
  10. Gdy zaś przyjdzie to, co jest doskonałe, zniknie to, co jest tylko częściowe.
  11. Gdy byłem dzieckiem, mówiłem jak dziecko, czułem jak dziecko, myślałem jak dziecko. Kiedy zaś stałem się mężem, wyzbyłem się tego, co dziecinne.
  12. Teraz widzimy jakby w zwierciadle, niejasno; wtedy zaś [ujrzymy] twarzą w twarz. Teraz poznaję po części, wtedy zaś będę poznawał tak, jak sam zostałem poznany.
  13. Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: największa z nich [jednak] jest miłość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 22929
Przeczytał: 78 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 6:27, 07 Maj 2019    Temat postu:

Cytat:
. Są bowiem dwie grupy w naszym zasięgu egzystencjalnym, jedni od JHWH i drudzy, którzy z jakiegoś powodu chcą od niego uciekać i uciekają. To swoją drogą też ciekawe... jak się ucieka to jest się słabszym, ale zarazem ma się jakiś powód. Bez powodu się nie ucieka, czyż nie?


Może jest jeszcze trzecia po prostu nie wierzy ani w Boga ani w Szatana?

Kiedyś rozmawiałam z zielonoświątkowcem. Był szatan w tej rozmowie.
W pewnym momencie on jednak zorientował się, że szatan to słowo, które istnieje zupełnie inaczej w moim języku jak w jego.
Zakończyliśmy w pełnej zgodzie tę rozmowę.
:)


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 6:32, 07 Maj 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin