Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wiara a wnioskowanie indukcyjne
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:56, 11 Sty 2021    Temat postu: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

W sporach apologetycznych na sfinii "utarło się" przeciwstawianie indukcyjnego rozumowania wierze, czyli przyjmowaniu czegoś na zasadzie arbitralnej, choć opartego o jakieś tam (różnego rodzaju) przesłanki. Czy aby na pewno jednak mamy tu przeciwne podejścia?...

Moja wstępna teza to:
Ludzkość rozwinęła się dzięki zaufaniu (wierze w to, co mówią członkowie spoleczności)
Choć właściwie to nie tylko ludzkość, ale nawet owady uzyskuję przewagę dzięki zdolności do przekazywania sobie pewnych informacji, czyli mechanizmowi, gdy jeden osobnik o czymś informuje, a pozostali przyjmują tę informację jako prawdziwą, obowiązującą - wierzą jej. Badania wykazują, że tak np. funkcjonują pszczoły, że jedna z nich, wracająca z rekonesansu w poszukiwaniu dobrych źródeł pokarmu, odtańcza po powrocie do ula swoistą historię swoich poszukiwań. To pozwala pozostałym pszczołom szybko trafić na pole, gdzie są kwiaty z nektarem.
Według badań naukowców porównujących np. zachowania ludzi i małp. to główną różnicą w funkcjonowaniu poznawczym człowieka vs inne naczelne jest to, że ludzie w swoim dziecięcym rozwoju, instynktownie znacznie bardziej kierują się tym, co im przekazują rodzice, czy inni członkowie społeczności. Dziecko ludzkie chętnie uczy się od innych, instynktownie traktuje przychodzące od społeczności jako coś wartościowego, godnego zaufania. Małpy takiej wyraźnej tendencji w tym kierunku nie mają (trochę mają, ale znacznie słabszą).
Wedle innych badaczy w ogóle rozwój cywilizacji ludzkiej ma swoje źródło w tym, że ludzie, zamiast wszystko sprawdzać osobiście, wierzyli tym, którzy przed nimi coś tam ustalili. Wiara w to, że w podręcznikach fizyki zawarto poprawne idee, że instrukcja obsługi urządzenia dobrze opisuje to, jak urządzenia używać, czy praktycznie większość tego, co ludzie wymieniają między sobą, jest swoistą dźwignią poznawczą. Dzięki niej człowiek jest w stanie w krótkim czasie przeskakiwać całe epoki rozwoju - np. wierząc w ustalenia Newtona, Keplera, Einsteina nie jesteśmy zmuszeni sami odkrywać to, co oni wymyślili, lecz korzystamy z tego, a dalej możemy to rozwijać DZIĘKI CZASOWI ZAOSZCZĘDZONEMU na uniknięciu samodzielnego odkrywania, czy nawet sprawdzania dokonań poprzedników.
Charakterystyczne jest, że rozwój najszybszy jest w tych państwach, które są w stanie zsynchronizować działania swoich obywateli, w których następuje podział ról, specjalizacja, w ramach której każdy wykonuje swoją działkę, wierząc (!) iż inne części układanki w tworzenie zbiorowego produktu będą wykonany prawidłowo.
W świecie, w którym nie ma wiary, każdy musiałby sprawdzać wszystko sam. Ludzkość ma zaś WIARĘ WE KRWI, wierzymy swoim rodzicom, bo ta wiara jest silnie wspierana przez nasze geny. Ale NIE TYLKO GENY powodują, że wierzymy innym ludziom, lecz również nasze DOŚWIADCZENIE.
To, że warto jest ogólnie wierzyć w informacje od społeczności jest również naszym doświadczeniem, naszym wnioskiem WSPARTYM INDUKCYJNIE. Oto właśnie indukcyjnie wnioskując, przekonujemy się, że jak mama mówi nam "choć na obiad", to rzeczywiście zapewne będzie czekał na nas obiad. Jak ojciec mówi nam "tego nie rusz, bo gorące", czy coś podobnego, to indukcyjnie zwykle przekonaliśmy się, że w większości takich przypadków miał rację. Jak w książce, czy na stronie internetowej napisano jaki jest telefon na infolinię, to w to wierzymy, bo przekonaliśmy się już nie raz, że podawane telefony faktycznie pozwalały nam połączyć się z tą instytucją, z jaką połączyć się chcieliśmy. Indukcyjnie - serią przypadków - potwierdziliśmy wartość wiary.

W tym kontekście przeciwstawianie sobie indukcji i wiary właściwie nie specjalnie ma sens. Wiara bowiem w większości przypadków POTWIERDZA SIĘ INDUKCYJNIE.

Ktoś powie, że w większości przypadków, nie oznacza zawsze. I będzie miał rację, ale nie zmienia to tej postaci rzeczy, że NAJCZĘŚCIEJ chyba jednak indukcja potwierdza nam przekonanie, iż warto jest wierzyć w to, co mówią do nas inni członkowie społeczności. Jest to tak oczywiste, że wręcz za oszołomów, czy paranoików traktujemy ludzi, którzy prawie nikomu nie wierzą. To są dziwacy, zwykle odludki, ludzie jakoś psychicznie skrzywieni. Bo doświadczenie życia (indukcja) przekonują nas do potrzeby wiary w komunikaty, jakie dają nam członkowie naszej społeczności.

W tym kontekście, a także z racji na to, że umieszczam ów post w dziale apologetycznym, należałoby jakoś poruszyć też kwestię wiary religijnej - np. wiary w natchniony charakter Biblii, przekonanie, iż jest to księga od Boga. Przyjęcie tego jest chyba jak najbardziej naturalne, skoro inni członkowie naszej społeczności taki kredyt zaufania i taką wiarę owej księdze udzielili. Oczywiście nie wszystkim księgom wierzymy. Mamy często dylematy, gdy dwie różne księgi, czy dwa różne źródła okazują się sprzecznie ujmować jakieś tam zagadnienia. Sytuacja zatem nie jest z tych oczywistych, dających się zawsze jednolicie interpretować. Ale słabszy wniosek (słabszy niż jakieś buńczuczne "należy wierzyć, gdy coś ktoś do nas pisze") byłby chyba zasadny. Ten słabszy wniosek formułuję następujące:
Doświadczenie życia (indukcją potwierdzone) wskazuje na to, iż jeśli duża grupa ludzi coś uznaje, jeśli wierzy jakiemuś źródłu, to najczęściej (nie zawsze, ale najczęściej) warto jest iść za tym głosem, za którym - jak się przekonaliśmy niejednokrotnie - opłaca się zwykle podążyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:57, 12 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Dopiszę w tym kontekście coś bardziej emocjonalnie, tak od siebie.
Jestem przedstawicielem nauk ścisłych - w końcu fizyk. Szukam w życiu raczej tego, co obiektywizowalne, konkretne, drażni mnie nieraz pewna forma humanistycznego rozmamłania, polegającego na nadawaniu "zbytniej" wagi emocjom, mniemaniom, przekonaniom. Przemawia do mnie to, co obiektywizowalne materialnie, przemawia do mnie to, jak wiedzę buduje nauka. Powiedziałbym, że gdy ateiści, scjentyści wypisują różne swoje postulaty na temat tego, jak to liczy się to co weryfikowalne, jak to trzeba mieć dowody, wiedza powinna brać się z doświadczenia, to nawet współgra to z istotnymi "strunami", jakie utworzyły się we mnie.
W wielu filmach hollywoodzkich pojawia się motyw wiary. Bohaterowie w dramatycznych sytuacjach wypowiadają górnolotne sformułowania "uwierz w siebie!", "miej nadzieję!", "miej wiarę!" itp. Nie będę ukrywał, że przez większość mojego życia, tego już jako teista, wyśmiewałem się z tego typu "wielkich" sformułowań filmowych, traktując je jako albo swego rodzaju chwyt artystyczny, albo nawiedzone gadanie, z którego i tak nic nie wynika, bo to są takie komunały bez pokrycia, bo przecież liczy się to, co jest - fakty i konkrety. Bo przecież mogę sobie teoretycznie uwierzyć w to, że jestem królem świata, a tym królem nie zostaną, a nawet jeślibym ja w końcu nim został, to stu innych, którzy uwierzyli w coś podobnego w tym samym czasie i tak będzie musiała obejść się smakiem. Poza tym po prostu ludzie wokół mnie nieraz wierzą w takie głupoty, że wychodzi na to, iż wiara jest bardzo niepewną rzeczą.
Ktoś z zewnątrz patrzący na "przypadek Michała" pewnie by rzekł, że jestem kimś rozdartym, próbującym desperacko łączyć mentalnie dwie strony barykady. Ktoś inny może by wręcz uznał, że kiepski ze mnie teista, bo tę wiarę, którą mam w kontekście religii ostatecznie i tak lekceważę, bo zrobiłem sobie wyłom we własnych zasadach i traktowaniu rzeczy tylko po to, aby mieć tę swoją religię, aby uzasadnić co, co na twardo jest nieuzasadnialne.
Nie ukrywam, że był czas (kiedyś), w którym kawałek temu zarzutowi racji bym przyznał. Nieduży kawałek. Jednak dzisiaj, w porównaniu ze starymi latami, aspekt wiary tylko doceniam i doceniam, on mi rośnie w znaczeniu i rośnie...
Dziś postrzegam swoją mentalną przestrzeń, że tu praktycznie prawie wszystko jest wiarą, zaś to co samo wiarą nie jest, z wiary czerpie. Bez wiary
- nie sposób jest uznać, że to co widzę, słyszę, doznaję, ma jakikolwiek związek z rzeczywistością, że nie jest iluzją
- bez wiary nie sposób jest podjąć jakiejkolwiek racjonalnej decyzji, bo do decyzji są niezbędne jakieś przesłanki
- bez wiary nie sposób jest nawet sformułować celu - swojego życia, działania, poznania
- bez wiary nie sposób jest stworzyć jakiejkolwiek zasadności dla sądów
- bez wiary nie da się przyjąć żadnej informacji od drugiego człowieka jako poprawnej
- bez wiary nie sposób jest uznać, że moje wspomnienia są rzeczywiście moimi wspomnieniami, a nie zostały mi wmanipulowane
- bez wiary nie da się uznać za zasadną żadnej teorii naukowej - ta wszak jest swoista RAMĄ UMYSŁU na rzeczywistość, a konkurencyjnych ram da się skonstruować umysłem wiele, a wyróżnienie jednej z nich wymaga podania kryterium wyróżnienia, którego przyjęcie skądś się przecież musi wziąć
- bez pewnej minimalnej postaci wiary nie da się podnieść do ust kubka z kawą, bo aby to zrobić, trzeba mieć jakąś postać minimalnego przekonania, że ten kubek nie jest zlodzeniem, a przecież "picie złudzenia" nie zaspokoi pragnienia
- bez wiary zwyczajnie nie ma mnie, nie ma ja
Osobowość, ja jest bowiem niczym innym, tylko pewną formą uwierzenia w to, że to wszystko, co zgromadziła nasza pamięć i powiązane z nią odruchy, czy podświadomość ma ma jakąś formę spójności, jest związane z jednym indywiduum, synchronizuje się do konkretnej osoby, a nie jest luźnym zbiorem przypadkowych wspomnień.
Dziś uważam, że właśnie aby trwać, muszę UWIERZYĆ W SIEBIE - uwierzyć nie w znaczeniu filmowym, czyli nie po to, aby akurat teraz pokonać jakąś tam przeciwność, czy wroga, lecz uwierzyć, iż moje ja jest czymś więcej niż, tylko luźnym workiem ze wspomnieniami i narzuconymi biologicznie instynktami.
Bez wiary pozostaje tylko PODLEGŁOŚĆ ZEWNĘTRZNEMU.
Jeśli nie wierzę w to ja, które spójność nadało temu wszystkiemu, co składa się na moją osobowość, świadomość, jeśli ja jest złudzeniem jakiegoś tam zdarzania się rzeczy, lecz nie ma w tym niczego indywidualnego, spójnego, dającego się wyodrębnić jako jednostka, to automatycznie będzie oznaczało, że wszystko czego doznaję nie jest moje, tylko należy uznać za niejako "wyświetlany mi film". Film w tym układzie jest dany z zewnątrz, ja zaś niejako "przykuty do fotela w kinie" muszę ten film oglądać, ale nie mam tu żadnej mocy decyzyjnej, życie mi się zdarza, a ja mogę je co najwyżej przyjąć, albo złościć się, że choć go nie przyjmuję, to i tak będzie, jak będzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:45, 12 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Michał Dyszyński napisał:
Dopiszę w tym kontekście coś bardziej emocjonalnie, tak od siebie.
Jestem przedstawicielem nauk ścisłych - w końcu fizyk. Szukam w życiu raczej tego, co obiektywizowalne, konkretne, drażni mnie nieraz pewna forma humanistycznego rozmamłania, polegającego na nadawaniu "zbytniej" wagi emocjom, mniemaniom, przekonaniom. Przemawia do mnie to, co obiektywizowalne materialnie, przemawia do mnie to, jak wiedzę buduje nauka. Powiedziałbym, że gdy ateiści, scjentyści wypisują różne swoje postulaty na temat tego, jak to liczy się to co weryfikowalne, jak to trzeba mieć dowody, wiedza powinna brać się z doświadczenia, to nawet współgra to z istotnymi "strunami", jakie utworzyły się we mnie.

W innym wątku wyszło, że ta moja deklaracja jakoś niedokończona chyba się okazała. Chcę ją skomentować, bo jakby intencja się gdzieś mi zagubiła.
Przywrócę ją kolejną deklaracją: od jakiegoś czasu próbuję wyrywać się z mojego ściślackiego rozumowania, traktowania rzeczy.
Nie jest ta nowa tendencja podyktowana wyłącznie jakąś przekorą z mojej strony, ale głębokim przekonaniem, że I TAK BĘDĘ MUSIAŁ SIĘ WYRWAĆ Z MYŚLENIE LOGICYSTYCZNEGO.
Uważam, że logiką, ścisłym rozumowaniem można się posłużyć dopiero na pewnym poziomie. Logika sama z czegoś przecież wynika - a nie z logiki, bo jej samej wcześniej nie ma.
Ścisłość rozumowania uruchamiamy wtedy, gdy są ku temu warunki, czyli gdy definicje, pojęcia okrzepły wystarczająco, aby zaczęły już być ścisłe.
Coś tam jest przed logiką, przed ścisłością, przed prawdą rozumianą jako zgodność czegoś z czymś (tego czegosia i czymsia trzeba skądś przecież najpierw mieć, aby ustalać między nimi zgodność).
Chyba tym, co na start mamy byłoby
1. chaos, strumień produkujący doznania o nieznanej strukturze
2. natura postrzegającego.
Postrzegający na początku jest tylko trącany przez doznania, ale w ogóle nie wie, czy te doznania są takie, czy inne, dobre, czy złe, prawdziwe, czy nieprawdziwe, podobne czy nie podobne do czegokolwiek. Gdyby postrzegający nie miał żadnej natury, to nigdy nie wybiłby się ponad chaos.
Natura postrzegającego wymusza w końcu kategoryzację doznań, ich różnicowanie, a - w miarę zdobywania doświadczeń - także ich przypisywanie do różnych kategorii, czyli rozpoznawanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:25, 13 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Zastanówmy się nad tezą: wiara powinna mieć potwierdzenie indukcyjne?
- czy ta teza w ogóle jest słuszna?
W moim przekonaniu jest trochę tak, a trochę nie.

"Nie" jest odpowiedzią poprawną wtedy, gdy uświadomimy sobie rolę społeczności w życiu, gdy spojrzymy na dość oczywistą sytuację, dowiadywania się czegokolwiek, do czego dane przygotowali nam inni ludzie. Wtedy wierzymy tym danym, informacjom zupełnie nie przejmując się tą okolicznością, że nie poznaliśmy takich przypadków sami, że gdy np. widzimy newsa iż odkryto nową planetę zupełnie niezwykłego rodzaju, to wierzymy w to, choć ani planet sami nie odkrywamy, ani ten rodzaj planety nie był nam znany. Nie mamy zatem w sobie bazy przypadków potwierdzających ową informację.
Można jednak na tę sytuację spojrzeć z innej strony, można tu doszukać się indukcji w różnych postaciach - np. wskazując, że bardzo dobrze znamy przynajmniej jedną planetę, tę na której żyjemy. Poza tym sam koncept odkrywania czegoś też jest nam znany, bo go stosujemy w życiu - w jakichś tam innych przypadkach, ale stosujemy.
Czyli wierząc w coś będzie w tej wierze trochę czegoś nowego i trochę znanego. Nawet Biblię, którą przeciwnicy wiary religijnej traktują jako przekaz mocno ad hoc, pozbawiony połączenia z bazą podobnych zdarzeń, wykraczających poza indukcyjne przypadki, można potraktować jako jednak osadzoną w jakiejś tam bazie przypadków innego rodzaju - bo w końcu jej treść rozumiemy, opisane zdarzenia dadzą się wyobrazić, porównać z tym, co znamy z życia.

Podsumowując - wszystko co jakoś da się zrozumieć będzie sięgało w naszym umyśle w bazę zdarzeń, wspomnień, wyobrażeń wcześniejszych, czyli tez będzie jakoś "indukcyjne". Z drugiej strony wszystko też jest jakoś nowe, inne w mniejszym bądź większym stopniu, stanowi oderwanie się od tego, co wcześniej poznaliśmy. Czyli aspekt indukcyjny i jego zaprzeczenie w poznawaniu, przekazywaniu informacji, w klasyfikowaniu rozpoznań zawsze będą jakoś razem, wystąpią - na zasadzie jang i yin - w uzupełniającym się schemacie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14158
Przeczytał: 23 tematy


PostWysłany: Śro 13:27, 13 Sty 2021    Temat postu:

Kolejne mylenie wiary chodnikowej z religijną.
Albo odkrywanie Ameryki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:43, 13 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Michał Dyszyński napisał:
Podsumowując - wszystko co jakoś da się zrozumieć będzie sięgało w naszym umyśle w bazę zdarzeń, wspomnień, wyobrażeń wcześniejszych, czyli tez będzie jakoś "indukcyjne". Z drugiej strony wszystko też jest jakoś nowe, inne w mniejszym bądź większym stopniu, stanowi oderwanie się od tego, co wcześniej poznaliśmy. Czyli aspekt indukcyjny i jego zaprzeczenie w poznawaniu, przekazywaniu informacji, w klasyfikowaniu rozpoznań zawsze będą jakoś razem, wystąpią - na zasadzie jang i yin - w uzupełniającym się schemacie.

Warto dodać, że
indukcja bez aspektu wiary zawsze będzie NIEDOKONANA.

Weźmy dowolną sytuację indukcyjnego wnioskowania:
1. pojawia się jakiś przypadek - zupełnie nieznany, nowy - ponieważ nie ma tu żadnego podobieństwa, nie ma tez indukcji, więc nie mamy prawa zaklasyfikować go jako jakikolwiek trwały byt, regułę, obowiązywalność czegokolwiek.
2. pojawia się DRUGI przypadek tego rodzaju. Czy po drugim przypadku mamy już indukcję? Czy możemy wnioskować, iż jest tu regułą, prawo, obowiązywalność? Rozsądek mówi nam, że może to być przypadek, albo artefakt związany nie z tym co zewnętrzne, lecz samym rozpoznawaniem. Więc może trzeba poczekać, aż baza indukcyjna się powiększy. Niektórzy za drugim przypadkiem już wnioskują o prawie i obowiązywalności, ale ci potem bardzo często się z tak ustalonych praw rezygnują. Można uznać tu granicę indukcji, ale można jej nie uznawać.
3. mamy trzeci przypadek - czy po nim już prawo uznamy? Jeśli tu mielibyśmy postawić granicę, gdy indukcja już działa, to CZYM? Chyba owo coś należałoby nazwać jakąś formą decyzji/wiary że WŁAŚNIE W TYM MIEJSCU już indukcja jest prawomocna, ale może szukajmy dalej...
4. pojawia się czwarty przypadek - może ten, co jeszcze nie zdecydował się, iż trzeci (albo i drugi) upoważnia do uznania indukcji zrobi to teraz. Ale CZYM ustalimy ten próg na poziomie czwartego przypadku?... Jedyne co tu mamy, to nasza wiara, że czwarty przypadek uprawomacnia uznanie indukcji dla danego zagadnienia,
5. podobnie w przypadku piątym
6. i szóstym...
7,8,9 itd. ...
Aby indukcja nie była samym tylko poszukiwaniem przypadków, aby nastąpiła w niej konkluzja i tak niezbędny będzie jakiś akt epistemicznej wiary.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 13:54, 13 Sty 2021    Temat postu:

MD napisał:
Warto dodać, że
indukcja bez aspektu wiary zawsze będzie NIEDOKONANA.

Nie, jeśli wnioski z "indukcji" oznacza jedynie, że doświadczenie im nie zaprzecza.

Kiedyś fedor był łaskaw napisać, że "Słońce wschodzi na wschodzie", a podobno wszyscy wiemy, że jest inaczej (mniej więcej).

to też oczywiście nie prawda, bo zdanie "Słońce wschodzi na wschodzie" reprezentuje to samo doświadczenie co przedtem - tam gdzie pojawia się Słońce to wschód (kierunek), .... itd.

więc, nowe poznanie nie falsyfikuje doświadczeń, a zmienia ich rozumienie, interpretację.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:21, 13 Sty 2021    Temat postu:

Jest jeszcze inny aspekt wiary w indukcji.
Oto przychodzi przypadek, który mamy zaklasyfikować: czy jest podobny do tego wcześniejszego, czy ma być brany pod uwagę jako baza dla stwierdzenia indukcji, czy nie?
W większości sytuacji występują jakieś aspekty podobieństwa. ale i te różnicujące. Trzeba się zdecydować: czy decyduje to co podobne (trzeba też zadecydować, czy nasz odbiór podobieństwa jest zasadny), czy raczej róznicowanie w tej sytuacji przeważa. Czym to zrobimy, jeśli nie jakimś osobistym przekonaniem - a dalej wiarą w to, że owo rozpoznanie jest zasadne?... :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14158
Przeczytał: 23 tematy


PostWysłany: Śro 14:39, 13 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Michał Dyszyński napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Podsumowując - wszystko co jakoś da się zrozumieć będzie sięgało w naszym umyśle w bazę zdarzeń, wspomnień, wyobrażeń wcześniejszych, czyli tez będzie jakoś "indukcyjne". Z drugiej strony wszystko też jest jakoś nowe, inne w mniejszym bądź większym stopniu, stanowi oderwanie się od tego, co wcześniej poznaliśmy. Czyli aspekt indukcyjny i jego zaprzeczenie w poznawaniu, przekazywaniu informacji, w klasyfikowaniu rozpoznań zawsze będą jakoś razem, wystąpią - na zasadzie jang i yin - w uzupełniającym się schemacie.

Warto dodać, że
indukcja bez aspektu wiary zawsze będzie NIEDOKONANA.

Weźmy dowolną sytuację indukcyjnego wnioskowania:
1. pojawia się jakiś przypadek - zupełnie nieznany, nowy - ponieważ nie ma tu żadnego podobieństwa, nie ma tez indukcji, więc nie mamy prawa zaklasyfikować go jako jakikolwiek trwały byt, regułę, obowiązywalność czegokolwiek.
2. pojawia się DRUGI przypadek tego rodzaju. Czy po drugim przypadku mamy już indukcję? Czy możemy wnioskować, iż jest tu regułą, prawo, obowiązywalność? Rozsądek mówi nam, że może to być przypadek, albo artefakt związany nie z tym co zewnętrzne, lecz samym rozpoznawaniem. Więc może trzeba poczekać, aż baza indukcyjna się powiększy. Niektórzy za drugim przypadkiem już wnioskują o prawie i obowiązywalności, ale ci potem bardzo często się z tak ustalonych praw rezygnują. Można uznać tu granicę indukcji, ale można jej nie uznawać.
3. mamy trzeci przypadek - czy po nim już prawo uznamy? Jeśli tu mielibyśmy postawić granicę, gdy indukcja już działa, to CZYM? Chyba owo coś należałoby nazwać jakąś formą decyzji/wiary że WŁAŚNIE W TYM MIEJSCU już indukcja jest prawomocna, ale może szukajmy dalej...
4. pojawia się czwarty przypadek - może ten, co jeszcze nie zdecydował się, iż trzeci (albo i drugi) upoważnia do uznania indukcji zrobi to teraz. Ale CZYM ustalimy ten próg na poziomie czwartego przypadku?... Jedyne co tu mamy, to nasza wiara, że czwarty przypadek uprawomacnia uznanie indukcji dla danego zagadnienia,
5. podobnie w przypadku piątym
6. i szóstym...
7,8,9 itd. ...
Aby indukcja nie była samym tylko poszukiwaniem przypadków, aby nastąpiła w niej konkluzja i tak niezbędny będzie jakiś akt epistemicznej wiary.

W kombajnie, który się mieli w dyskusji z fedorem, jest to omawiane.
Nie jest istotne, KIEDY jest indukcja i od jakiego momentu można coś indukcją nazywać.
Istotne jest, że ona po prostu działa w rzeczywistości niechaotycznej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:44, 13 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Irbisol napisał:
Nie jest istotne, KIEDY jest indukcja i od jakiego momentu można coś indukcją nazywać.
Istotne jest, że ona po prostu działa w rzeczywistości niechaotycznej.

Jeśli nie jest istotne kiedy jest indukcja, to znaczy, że można podać dwa różne - sprzeczne ze sobą przypadki - indukcji, wskazując po prostu różne zbiory, na których ona powstaje. Wtedy owa "niechaotyczność" przestrzeni robi się mocno problematyczna. :rotfl:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 14:44, 13 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 14:50, 13 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jest jeszcze inny aspekt wiary w indukcji.
Oto przychodzi przypadek, który mamy zaklasyfikować: czy jest podobny do tego wcześniejszego, czy ma być brany pod uwagę jako baza dla stwierdzenia indukcji, czy nie?
W większości sytuacji występują jakieś aspekty podobieństwa. ale i te różnicujące. Trzeba się zdecydować: czy decyduje to co podobne (trzeba też zadecydować, czy nasz odbiór podobieństwa jest zasadny), czy raczej róznicowanie w tej sytuacji przeważa. Czym to zrobimy, jeśli nie jakimś osobistym przekonaniem - a dalej wiarą w to, że owo rozpoznanie jest zasadne?... :shock:


czyli "klasyczny" "Błąd logiczny z poszerzenia skali poza dziedzinę" :)

oczywiście pojęcie (słowo) jest uogólnieniem doświadczenia, poprzez reprezentację podobieństw dla różnych fenomenów, jest własnością wrodzoną - poznawaną, a nie "wymyśloną" .... tym bardziej, jako, że trudno wyobrazić sobie inaczej, wymyślić alternatywne postępowanie - tym bardziej traktowania tego poznania jako założenie logiczne - trudno uznać za wiarę nie mając wyboru.


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Śro 14:50, 13 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14158
Przeczytał: 23 tematy


PostWysłany: Śro 14:57, 13 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Nie jest istotne, KIEDY jest indukcja i od jakiego momentu można coś indukcją nazywać.
Istotne jest, że ona po prostu działa w rzeczywistości niechaotycznej.

Jeśli nie jest istotne kiedy jest indukcja, to znaczy, że można podać dwa różne - sprzeczne ze sobą przypadki - indukcji, wskazując po prostu różne zbiory, na których ona powstaje. Wtedy owa "niechaotyczność" przestrzeni robi się mocno problematyczna. :rotfl:

Nie jest istotne od jakiego momentu jest indukcja.
Naucz się czytać, bo znowu dyskutujesz z debilem w swojej głowie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:30, 13 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Nie jest istotne, KIEDY jest indukcja i od jakiego momentu można coś indukcją nazywać.
Istotne jest, że ona po prostu działa w rzeczywistości niechaotycznej.

Jeśli nie jest istotne kiedy jest indukcja, to znaczy, że można podać dwa różne - sprzeczne ze sobą przypadki - indukcji, wskazując po prostu różne zbiory, na których ona powstaje. Wtedy owa "niechaotyczność" przestrzeni robi się mocno problematyczna. :rotfl:

Nie jest istotne od jakiego momentu jest indukcja.
Naucz się czytać, bo znowu dyskutujesz z debilem w swojej głowie.

Tak, po prostu to stwierdziłeś - "nie jest istotne", wszak Irbisol to zarządził...
Czy liczysz na to, że posiadając tak wielki autorytet, jaki masz, zostanie to stwierdzenie zaakceptowane bez wątpliwości?
Bo ja zgłaszam tezę DOKŁADNIE PRZECIWNĄ, czyli że NIEZWYKLE ISTOTNE JEST, OD JAKIEGO MOMENTU INDUKCJA SIĘ ZACZYNA.
Uzasadniłem tę moją tezę wyżej, wskazując na to, że jej odrzucenie może mieć konsekwencje w postaci uznania dokładnie odwrotnych rozpoznań rzeczy. Bo jeden przyjmie jakąś zasadę po dwóch przypadkach, inny po stu przypadkach, a akurat zdarzy się, iż te dwa pierwsze są niereprezentatywne. Takie przykłady niereprezentatywności dwóch (czy więcej) przypadków da się podać bez trudu.
Oczywiście możesz bronić się, zwyczajnie powtarzając swoje i upierając się przy tym. Ale - póki co - to ja przedstawiłem tu argument, a Ty samą arbitralność stwierdzenia "nie, bo nie". Ewentualny obserwator z zewnątrz będzie miał pewnie swoje zdanie w tej kwestii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14158
Przeczytał: 23 tematy


PostWysłany: Śro 17:13, 13 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Nie jest istotne, KIEDY jest indukcja i od jakiego momentu można coś indukcją nazywać.
Istotne jest, że ona po prostu działa w rzeczywistości niechaotycznej.

Jeśli nie jest istotne kiedy jest indukcja, to znaczy, że można podać dwa różne - sprzeczne ze sobą przypadki - indukcji, wskazując po prostu różne zbiory, na których ona powstaje. Wtedy owa "niechaotyczność" przestrzeni robi się mocno problematyczna. :rotfl:

Nie jest istotne od jakiego momentu jest indukcja.
Naucz się czytać, bo znowu dyskutujesz z debilem w swojej głowie.

Tak, po prostu to stwierdziłeś - "nie jest istotne", wszak Irbisol to zarządził...
Czy liczysz na to, że posiadając tak wielki autorytet, jaki masz, zostanie to stwierdzenie zaakceptowane bez wątpliwości?

Jak masz jakieś wątpliwości, to je zgłoś.
Założyłem że jesteś na tyle ogarnięty, że uznasz iż indukcja w stylu np. niezapadania się chodnika faktycznie jest niezależnie od tego czy ktoś stwierdzi że chodnik nie powinien się zapaść po 1 doświadczeniu czy po 1000 doświadczeń.
Ale wykaż, że jest inaczej - że indukcji nie ma, bo ktoś postanowił że zaufa doświadczeniu po 1000 prób.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:16, 13 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Nie jest istotne, KIEDY jest indukcja i od jakiego momentu można coś indukcją nazywać.
Istotne jest, że ona po prostu działa w rzeczywistości niechaotycznej.

Jeśli nie jest istotne kiedy jest indukcja, to znaczy, że można podać dwa różne - sprzeczne ze sobą przypadki - indukcji, wskazując po prostu różne zbiory, na których ona powstaje. Wtedy owa "niechaotyczność" przestrzeni robi się mocno problematyczna. :rotfl:

Nie jest istotne od jakiego momentu jest indukcja.
Naucz się czytać, bo znowu dyskutujesz z debilem w swojej głowie.

Tak, po prostu to stwierdziłeś - "nie jest istotne", wszak Irbisol to zarządził...
Czy liczysz na to, że posiadając tak wielki autorytet, jaki masz, zostanie to stwierdzenie zaakceptowane bez wątpliwości?

Jak masz jakieś wątpliwości, to je zgłoś.
Założyłem że jesteś na tyle ogarnięty, że uznasz iż indukcja w stylu np. niezapadania się chodnika faktycznie jest niezależnie od tego czy ktoś stwierdzi że chodnik nie powinien się zapaść po 1 doświadczeniu czy po 1000 doświadczeń.
Ale wykaż, że jest inaczej - że indukcji nie ma, bo ktoś postanowił że zaufa doświadczeniu po 1000 prób.

Nie zamierzam wykazywać, że indukcji nie ma, bo nigdy nie zgłaszałem takiej tezy. Wybacz, ale obrona chochołów, które mi wystawisz nie przejdzie.
Moja teza jest znacznie bardziej skomplikowana niż proste: jest indukcja czy jej nie ma.

Otóż twierdzę, że indukcja JEST.
Nawet twierdzę, że indukcję warto stosować wszędzie tam, gdzie pojawi się ku temu właściwy powód.
Twierdzę jednak (spróbuj się na tym trochę skupić, bo najwyraźniej zupełnie Ci umyka to clou sprawy), że indukcja sama z siebie (bez aspektu wiary) nie jest możliwa, że indukcyjne rozumowanie i tak zawrze w sobie jakiś aspekt wiary, związany z koniecznością posiadania reguły kwalifikacji elementów do zbioru.
Więcej nie komentuję, bo będzie długo i znowu stracisz wątek, a poza tym wyżej to opisałem, więc wystarczy przeskrolować parę postów, aby się przekonać o czym jest mowa.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 19:18, 13 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14158
Przeczytał: 23 tematy


PostWysłany: Śro 20:15, 13 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Napisałeś:
Jeśli nie jest istotne kiedy jest indukcja, to znaczy, że można podać dwa różne - sprzeczne ze sobą przypadki - indukcji, wskazując po prostu różne zbiory, na których ona powstaje.

Więc podaj te sprzeczne ze sobą przypadki, które WYNIKAJĄ z tego, że nie jest istotne od którego momentu jest indukcja.

Michał Dyszyński napisał:
Twierdzę jednak (spróbuj się na tym trochę skupić, bo najwyraźniej zupełnie Ci umyka to clou sprawy), że indukcja sama z siebie (bez aspektu wiary) nie jest możliwa, że indukcyjne rozumowanie i tak zawrze w sobie jakiś aspekt wiary, związany z koniecznością posiadania reguły kwalifikacji elementów do zbioru.

A tu w czym jest problem? Sieci neuronowe wierzą?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:49, 13 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Irbisol napisał:
Napisałeś:
Jeśli nie jest istotne kiedy jest indukcja, to znaczy, że można podać dwa różne - sprzeczne ze sobą przypadki - indukcji, wskazując po prostu różne zbiory, na których ona powstaje.

Więc podaj te sprzeczne ze sobą przypadki, które WYNIKAJĄ z tego, że nie jest istotne od którego momentu jest indukcja.

Michał Dyszyński napisał:
Twierdzę jednak (spróbuj się na tym trochę skupić, bo najwyraźniej zupełnie Ci umyka to clou sprawy), że indukcja sama z siebie (bez aspektu wiary) nie jest możliwa, że indukcyjne rozumowanie i tak zawrze w sobie jakiś aspekt wiary, związany z koniecznością posiadania reguły kwalifikacji elementów do zbioru.

A tu w czym jest problem? Sieci neuronowe wierzą?

Nie wiem, czy sieci neuronowe wierzą, ani nawet nie wiem, po co zagadujesz na ten temat.
Co się tyczy przypadków indukcji, która klasyfikuje przypadki w zależności od tego jak poprowadzimy indukcję, to można podać taki prosty przykład.
Klasyfikując indukcyjnie dwa pod względem jasności obiekty na niebie typu "gwiazda", tak jak je widać uznamy indukcyjnie, że gwiazdami są Wenus i Jowisz - w istocie planety. Jeśli weźmiemy jednak powiedzmy indukcję ze 100 obiektów tego rodzaju, planety znajdą się tam już w mniejszości. Zatem dla małego zbioru, zaczynając od najjaśniejszych do zbioru zaliczymy planety, a dla dużego głownie gwiazdy - ciała niebieskie świecące światłem własnym a nie odbitym. Biorąc pod uwagę, czy klasyfikacja jest pod względem tego świecenia - raz wyjdą nam obiekty świecące światłem odbitym, raz własnym - wszystko w zależności od tego, gdzie postawimy granicę dla naszego indukcyjnego zaliczania obiektów do danej kategorii.
Tak na marginesie, w starożytności planety znane były jako "gwiazdy błądzące", bo zmieniały swoje położenie na tle innych gwiazd w dłuższym okresie czasu. Starożytni nie wiedzieli ani jaka jest natura gwiazd, ani planet, więc kierowali się przy ocenie tylko tym, że jest mały obiekt na nocnym niebie i świeci. Ale to dygresja...
Ten przykład pokazuje jak różne wyniki może dawać indukcja, jeśli różnie postawimy granicę ilości przypadków kwalifikujących obiekty do tego samego rodzaju. Jednocześnie to pokazuje, że indukcja nie działa jakoś sama z siebie automatycznie, lecz JEST ZALEŻNA OD WIARY kiedy zaprzestać dalszej klasyfikacji vs kiedy ją kontynuować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14158
Przeczytał: 23 tematy


PostWysłany: Czw 10:15, 14 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Napisałeś:
Jeśli nie jest istotne kiedy jest indukcja, to znaczy, że można podać dwa różne - sprzeczne ze sobą przypadki - indukcji, wskazując po prostu różne zbiory, na których ona powstaje.

Więc podaj te sprzeczne ze sobą przypadki, które WYNIKAJĄ z tego, że nie jest istotne od którego momentu jest indukcja.

Michał Dyszyński napisał:
Twierdzę jednak (spróbuj się na tym trochę skupić, bo najwyraźniej zupełnie Ci umyka to clou sprawy), że indukcja sama z siebie (bez aspektu wiary) nie jest możliwa, że indukcyjne rozumowanie i tak zawrze w sobie jakiś aspekt wiary, związany z koniecznością posiadania reguły kwalifikacji elementów do zbioru.

A tu w czym jest problem? Sieci neuronowe wierzą?

Nie wiem, czy sieci neuronowe wierzą, ani nawet nie wiem, po co zagadujesz na ten temat.

Bo sieci neuronowe kwalifikują elementy do zbioru. Więc wg twoich rewelacji wyżej - muszą wierzyć.

Cytat:
Co się tyczy przypadków indukcji, która klasyfikuje przypadki w zależności od tego jak poprowadzimy indukcję, to można podać taki prosty przykład.
Klasyfikując indukcyjnie dwa pod względem jasności obiekty na niebie typu "gwiazda", tak jak je widać uznamy indukcyjnie, że gwiazdami są Wenus i Jowisz - w istocie planety. Jeśli weźmiemy jednak powiedzmy indukcję ze 100 obiektów tego rodzaju, planety znajdą się tam już w mniejszości. Zatem dla małego zbioru, zaczynając od najjaśniejszych do zbioru zaliczymy planety, a dla dużego głownie gwiazdy - ciała niebieskie świecące światłem własnym a nie odbitym. Biorąc pod uwagę, czy klasyfikacja jest pod względem tego świecenia - raz wyjdą nam obiekty świecące światłem odbitym, raz własnym - wszystko w zależności od tego, gdzie postawimy granicę dla naszego indukcyjnego zaliczania obiektów do danej kategorii.

I wg ciebie przy 100 obiektach ta granica zostanie postawiona? Czy dopiero wtedy, gdy ktoś DODATKOWĄ OBSERWACJĄ stwierdzi różnice pomiędzy planetami i gwiazdami?
Chcę zobaczyć ten "różny wynik" tylko na podstawie obserwacji że są jakieś świecące obiekty na niebie zależny od liczby tych obiektów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:55, 14 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Napisałeś:
Jeśli nie jest istotne kiedy jest indukcja, to znaczy, że można podać dwa różne - sprzeczne ze sobą przypadki - indukcji, wskazując po prostu różne zbiory, na których ona powstaje.

Więc podaj te sprzeczne ze sobą przypadki, które WYNIKAJĄ z tego, że nie jest istotne od którego momentu jest indukcja.

Michał Dyszyński napisał:
Twierdzę jednak (spróbuj się na tym trochę skupić, bo najwyraźniej zupełnie Ci umyka to clou sprawy), że indukcja sama z siebie (bez aspektu wiary) nie jest możliwa, że indukcyjne rozumowanie i tak zawrze w sobie jakiś aspekt wiary, związany z koniecznością posiadania reguły kwalifikacji elementów do zbioru.

A tu w czym jest problem? Sieci neuronowe wierzą?

Nie wiem, czy sieci neuronowe wierzą, ani nawet nie wiem, po co zagadujesz na ten temat.

Bo sieci neuronowe kwalifikują elementy do zbioru. Więc wg twoich rewelacji wyżej - muszą wierzyć.

Sieci neuronowe, uczą się na elementach, które rozpoznali jacyś ludzie - ludzie którzy z kolei uznali jakiś tam podział owych elementów i teraz próbują nauczyć owe sieci do kwalifikowania zgodnie z tym ludzkim rozpoznaniem. Można by rzecz, iż w ten sposób ludzie próbują sieciom przekazać jakiś rodzaj funkcjonalnej wiary - założeń, które budują rozdzielanie elementów na zbiory. Jest tu funkcjonalny aspekt wiary, choć oczywiście daleko mu do pełnego, ludzkiego wierzenia, jako że dotyczy on w przypadku sieci neuronowych jakiegoś bardzo ograniczonego zbioru aspektów. Funkcjonalnie jednak jest to już rodzaj wiary - bo są założenia, które się stosuje w swoich rozpoznaniach.

Irbisol napisał:
Cytat:
Co się tyczy przypadków indukcji, która klasyfikuje przypadki w zależności od tego jak poprowadzimy indukcję, to można podać taki prosty przykład.
Klasyfikując indukcyjnie dwa pod względem jasności obiekty na niebie typu "gwiazda", tak jak je widać uznamy indukcyjnie, że gwiazdami są Wenus i Jowisz - w istocie planety. Jeśli weźmiemy jednak powiedzmy indukcję ze 100 obiektów tego rodzaju, planety znajdą się tam już w mniejszości. Zatem dla małego zbioru, zaczynając od najjaśniejszych do zbioru zaliczymy planety, a dla dużego głownie gwiazdy - ciała niebieskie świecące światłem własnym a nie odbitym. Biorąc pod uwagę, czy klasyfikacja jest pod względem tego świecenia - raz wyjdą nam obiekty świecące światłem odbitym, raz własnym - wszystko w zależności od tego, gdzie postawimy granicę dla naszego indukcyjnego zaliczania obiektów do danej kategorii.

I wg ciebie przy 100 obiektach ta granica zostanie postawiona? Czy dopiero wtedy, gdy ktoś DODATKOWĄ OBSERWACJĄ stwierdzi różnice pomiędzy planetami i gwiazdami?
Chcę zobaczyć ten "różny wynik" tylko na podstawie obserwacji że są jakieś świecące obiekty na niebie zależny od liczby tych obiektów.

Znowu rozszerzasz dyskusję o zbędne aspekty, dopytując się o coś, co nie ma związku z problemem. Chodzi o SAM FAKT, że ustalenie granicy w innym miejscu może dać inne rozpoznanie, przeciwne wnioski. To w jakim przypadku konkretnie jaki błąd zostanie popełniony, a jaki nie, to temat na osobną dyskusję. Ale bez względu na wynik owej osobnej dyskusji, bez względu na to, czy granicę dla indukcji ustalimy na 10, 100, 10000, czy 10000 do potęgi 10000 elementów, sam fakt że ustalenie owej granicy w tym, a nie innym miejscu może mieć podstawowe znaczenie dla rozpoznania, pozostanie niezmienny.
Nie wiem, po co Ci różny ten wynik w moim przypadku, bo to co wyżej podawałem, to tyko przykład, który chyba już sam wszystko wyjaśnił. Ale jak bardzo chcesz, to podam przykład prostego wniosku, który będzie diametralnie różny w tym kontekście.
Oto ktoś badając trzy najjaśniejsze widziane z Ziemi obiekty typu "gwiazdy" (czyli to co świeci na niebie, a nie jest Słońcem, Księżycem, czy przejściowym efektem typu meteor), którymi będą Wenus, Mars, Jowisz (ewentualne 4, jeśli dodamy do tego Merkurego w szczycie jasności) stwierdziłby po bardziej dogłębnej analizie, że te "gwiazdy nie migoczą, a przy powiększeniu widać nawet ich rozmiary kątowe w postaci tarczki". Jednak biorąc już 100 najjaśniejszych obiektów tego typu wyjdzie w badaniu, iż owe obiekty typu gwiazdy migoczą, a także mają niewykrywalne rozmiary kątowe (niewykrywalne standardowymi metodami, ale mój przykład odnosi się do sytuacji astronoma parę wieków temu, a nie dysponującego XXI wieczną technologią, z kosmicznym teleskopem Hubble na czele). Wniosek standardowy, dla 3-4 najjaśniejszych obiektów wziętych do badań brzmiałby: gwiazdy są obiektami tego samego typu. Wniosek dla granicy w okolicach 100 obiektów omawianego typu brzmiałby: mamy do czynienia przynajmniej z dwoma rodzajami obiektów, przy czym te najjaśniejsze są w jakiś sposób wyjątkowe, występują rzadko.

Ten przykład pokazuje, że indukcja sama z siebie nie daje żadnych pewnych wskazań.
Słusznie więc także zauważasz, wspominając i wyróżniając wielkimi literami wyrażenie "DODATKOWĄ OBSERWACJĄ", że aby wnioskowanie ogólnie uczynić bardziej poprawnym, należy sięgnąć po jakieś dodatkowe metody wykraczające poza samą indukcję.
Indukcja sama z siebie daje nam nie ostateczny wniosek, ale co najwyżej WSTĘPNY POMYSŁ/PROPOZYCJĘ do wnioskowania. Ta słabość indukcji powoduje, że nie można jej uznać za coś podstawowego w rozumowaniu, a na pewno nie coś rozstrzygającego.

Ty, próbując indukcję stawiać wyżej niż dodatkowe aspekty - typu ustalenia w rodzaju WPROWADŹMY TU ZAŁOŻENIA - model, wynikający z wiary w naturę danego problemu - ostatecznie będziesz orędownikiem rozumowania najczęściej błędnego.

Gdyby to podsumować, to należałoby chyba sformułować następujące prawa - wnioski:
1. Indukcja sama nie jest w stanie niczego rozstrzygnąć w sensie ostatecznym.
2. Indukcja ma szansę zafunkcjonować, jeśli będziemy w stanie ją wesprzeć - niezależnym od niej, wynikającym albo z natury rozpoznającego i sytuacji, albo z poczynionych założeń - mechanizmem klasyfikacji/rozpoznawania obiektów
3. Indukcja zatem pełni w rozumowaniu jedynie rolę pomocniczą - inicjującą rozumowanie, a choć jest to cenna rola, to nie powinna ona przesłaniać faktu, iż dopiero wsparcie indukcji ZAŁOŻENIAMI ma szansę dać poprawne wnioskowanie.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 11:57, 14 Sty 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14158
Przeczytał: 23 tematy


PostWysłany: Śro 15:20, 20 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Napisałeś:
Jeśli nie jest istotne kiedy jest indukcja, to znaczy, że można podać dwa różne - sprzeczne ze sobą przypadki - indukcji, wskazując po prostu różne zbiory, na których ona powstaje.

Więc podaj te sprzeczne ze sobą przypadki, które WYNIKAJĄ z tego, że nie jest istotne od którego momentu jest indukcja.

Michał Dyszyński napisał:
Twierdzę jednak (spróbuj się na tym trochę skupić, bo najwyraźniej zupełnie Ci umyka to clou sprawy), że indukcja sama z siebie (bez aspektu wiary) nie jest możliwa, że indukcyjne rozumowanie i tak zawrze w sobie jakiś aspekt wiary, związany z koniecznością posiadania reguły kwalifikacji elementów do zbioru.

A tu w czym jest problem? Sieci neuronowe wierzą?

Nie wiem, czy sieci neuronowe wierzą, ani nawet nie wiem, po co zagadujesz na ten temat.

Bo sieci neuronowe kwalifikują elementy do zbioru. Więc wg twoich rewelacji wyżej - muszą wierzyć.

Sieci neuronowe, uczą się na elementach, które rozpoznali jacyś ludzie - ludzie którzy z kolei uznali jakiś tam podział owych elementów i teraz próbują nauczyć owe sieci do kwalifikowania zgodnie z tym ludzkim rozpoznaniem.

A to ciekawostka - a ja pisałem magisterkę z tzw. "sieci neuronowych BEZ nauczyciela".

Cytat:
Chodzi o SAM FAKT, że ustalenie granicy w innym miejscu może dać inne rozpoznanie, przeciwne wnioski.

Ale kto ci każe rozpoznawać zerojedynkowo?

Cytat:
Oto ktoś badając trzy najjaśniejsze widziane z Ziemi obiekty typu "gwiazdy" (czyli to co świeci na niebie, a nie jest Słońcem, Księżycem, czy przejściowym efektem typu meteor), którymi będą Wenus, Mars, Jowisz (ewentualne 4, jeśli dodamy do tego Merkurego w szczycie jasności) stwierdziłby po bardziej dogłębnej analizie, że te "gwiazdy nie migoczą, a przy powiększeniu widać nawet ich rozmiary kątowe w postaci tarczki". Jednak biorąc już 100 najjaśniejszych obiektów tego typu wyjdzie w badaniu, iż owe obiekty typu gwiazdy migoczą, a także mają niewykrywalne rozmiary kątowe (niewykrywalne standardowymi metodami, ale mój przykład odnosi się do sytuacji astronoma parę wieków temu, a nie dysponującego XXI wieczną technologią, z kosmicznym teleskopem Hubble na czele). Wniosek standardowy, dla 3-4 najjaśniejszych obiektów wziętych do badań brzmiałby: gwiazdy są obiektami tego samego typu. Wniosek dla granicy w okolicach 100 obiektów omawianego typu brzmiałby: mamy do czynienia przynajmniej z dwoma rodzajami obiektów, przy czym te najjaśniejsze są w jakiś sposób wyjątkowe, występują rzadko.

Ten przykład pokazuje, że indukcja sama z siebie nie daje żadnych pewnych wskazań.

Ty chyba miałeś za przodka Kolumba.


Cytat:
Gdyby to podsumować, to należałoby chyba sformułować następujące prawa - wnioski:
1. Indukcja sama nie jest w stanie niczego rozstrzygnąć w sensie ostatecznym.
2. Indukcja ma szansę zafunkcjonować, jeśli będziemy w stanie ją wesprzeć - niezależnym od niej, wynikającym albo z natury rozpoznającego i sytuacji, albo z poczynionych założeń - mechanizmem klasyfikacji/rozpoznawania obiektów
3. Indukcja zatem pełni w rozumowaniu jedynie rolę pomocniczą - inicjującą rozumowanie, a choć jest to cenna rola, to nie powinna ona przesłaniać faktu, iż dopiero wsparcie indukcji ZAŁOŻENIAMI ma szansę dać poprawne wnioskowanie.

Ad. 2 - indukcja też klasyfikuje
Ad. 3 - nie, założenia tylko tu wszystko rozwalą i zaczną się sprzeczności
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:38, 20 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Irbisol napisał:
Cytat:
Gdyby to podsumować, to należałoby chyba sformułować następujące prawa - wnioski:
1. Indukcja sama nie jest w stanie niczego rozstrzygnąć w sensie ostatecznym.
2. Indukcja ma szansę zafunkcjonować, jeśli będziemy w stanie ją wesprzeć - niezależnym od niej, wynikającym albo z natury rozpoznającego i sytuacji, albo z poczynionych założeń - mechanizmem klasyfikacji/rozpoznawania obiektów
3. Indukcja zatem pełni w rozumowaniu jedynie rolę pomocniczą - inicjującą rozumowanie, a choć jest to cenna rola, to nie powinna ona przesłaniać faktu, iż dopiero wsparcie indukcji ZAŁOŻENIAMI ma szansę dać poprawne wnioskowanie.

Ad. 2 - indukcja też klasyfikuje
Ad. 3 - nie, założenia tylko tu wszystko rozwalą i zaczną się sprzeczności

Bez założeń będziesz miał tylko chaos.
Np. założeniem jest to, jakim zmysłem klasyfikujesz byty. Bez tego założenia, pierwszy z nich wąchasz, drugi oglądasz, trzeci macasz, bo przecież nic nie założyłeś, reguł nie ma, więc robi się wszystko przypadkowo.
Bez założeń badając (w celu zastosowania indukcji) jakiś zbiór nie wiesz, czy bierzesz elementy ze zbioru ze zwracaniem, czy bez zwracania. To założeniami takie rzeczy ustalasz.
Założeniem jest też, czy np. na każdy element oglądany przeznaczasz tyle samo czasu, czy ustalasz inną granicę - np. subiektywne przekonanie, że już dobrze się z elementem zapoznałeś.
Założeniem jest to, że pamiętasz wcześniejsze doświadczenia poprawnie. Bo jeśli to założenie odrzucimy, to należałoby wdrożyć jakąś dodatkowa procedurę przypominania.
Założeniem jest to, że poprzedni rozpoznawany element nie wpływa (a może wpływa?) na następny. To np. powoduje, że kiperzy przepłukują sobie usta wodą, przed skosztowaniem kolejnego łyku wina. Bo wiedzą, że stare odczucie może jakoś nakładać się na nowe, co powoduje chaos, brak stabilności rozpoznań.
I wiele innych...
Tylko o tych założeniach nie myślisz, choć je często w praktyce nawet stosujesz. Może ich nie nazywasz założeniami, ale one założeniami są, bo - z definicji - założeniem (czasem mimowolnym, nieuświadomionym, ale działającym) w kontekście badania jakiegoś zbioru elementów (także w celu zastosowania indukcji) jest wszystko to, co określa nam trwale sposób postępowania z badanymi elementami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14158
Przeczytał: 23 tematy


PostWysłany: Śro 17:11, 20 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Cytat:
Gdyby to podsumować, to należałoby chyba sformułować następujące prawa - wnioski:
1. Indukcja sama nie jest w stanie niczego rozstrzygnąć w sensie ostatecznym.
2. Indukcja ma szansę zafunkcjonować, jeśli będziemy w stanie ją wesprzeć - niezależnym od niej, wynikającym albo z natury rozpoznającego i sytuacji, albo z poczynionych założeń - mechanizmem klasyfikacji/rozpoznawania obiektów
3. Indukcja zatem pełni w rozumowaniu jedynie rolę pomocniczą - inicjującą rozumowanie, a choć jest to cenna rola, to nie powinna ona przesłaniać faktu, iż dopiero wsparcie indukcji ZAŁOŻENIAMI ma szansę dać poprawne wnioskowanie.

Ad. 2 - indukcja też klasyfikuje
Ad. 3 - nie, założenia tylko tu wszystko rozwalą i zaczną się sprzeczności

Bez założeń będziesz miał tylko chaos.
Np. założeniem jest to, jakim zmysłem klasyfikujesz byty.

Nie muszę mieć świadomości, jakim zmysłem to robię. Wystarczy że wyodrębnię cechę lub cechy.

Cytat:
Bez założeń badając (w celu zastosowania indukcji) jakiś zbiór nie wiesz, czy bierzesz elementy ze zbioru ze zwracaniem, czy bez zwracania. To założeniami takie rzeczy ustalasz.

Obserwuję zdarzenia - nie obchodzą mnie żadne zbiory.

Cytat:
Założeniem jest też, czy np. na każdy element oglądany przeznaczasz tyle samo czasu, czy ustalasz inną granicę - np. subiektywne przekonanie, że już dobrze się z elementem zapoznałeś.

To kolejna cecha.

Cytat:
Założeniem jest to, że pamiętasz wcześniejsze doświadczenia poprawnie. Bo jeśli to założenie odrzucimy, to należałoby wdrożyć jakąś dodatkowa procedurę przypominania.

Argumentum ad matrixum.

Cytat:
Założeniem jest to, że poprzedni rozpoznawany element nie wpływa (a może wpływa?) na następny.

j.w. - po prostu obserwuję zdarzenia. Wpływanie poprzedniej obserwacji też jest cechą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:16, 20 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Cytat:
Gdyby to podsumować, to należałoby chyba sformułować następujące prawa - wnioski:
1. Indukcja sama nie jest w stanie niczego rozstrzygnąć w sensie ostatecznym.
2. Indukcja ma szansę zafunkcjonować, jeśli będziemy w stanie ją wesprzeć - niezależnym od niej, wynikającym albo z natury rozpoznającego i sytuacji, albo z poczynionych założeń - mechanizmem klasyfikacji/rozpoznawania obiektów
3. Indukcja zatem pełni w rozumowaniu jedynie rolę pomocniczą - inicjującą rozumowanie, a choć jest to cenna rola, to nie powinna ona przesłaniać faktu, iż dopiero wsparcie indukcji ZAŁOŻENIAMI ma szansę dać poprawne wnioskowanie.

Ad. 2 - indukcja też klasyfikuje
Ad. 3 - nie, założenia tylko tu wszystko rozwalą i zaczną się sprzeczności

Bez założeń będziesz miał tylko chaos.
Np. założeniem jest to, jakim zmysłem klasyfikujesz byty.

Nie muszę mieć świadomości, jakim zmysłem to robię. Wystarczy że wyodrębnię cechę lub cechy.

To zaś oznacza, że jak następnym razem przyjdzie Ci rozpoznanie z innego zmysłu, to nie rozpoznasz, czy ono tworzy Ci tę samą bazę indukcyjną. W końcu jak Ci jest wszystko jedno w tym względzie (bo założeń żadnych na twardo nie czynisz), to za dobrą monetę przyjmiesz pierwsze lepsze przychodzące.
Irbisol napisał:
Cytat:
Bez założeń badając (w celu zastosowania indukcji) jakiś zbiór nie wiesz, czy bierzesz elementy ze zbioru ze zwracaniem, czy bez zwracania. To założeniami takie rzeczy ustalasz.

Obserwuję zdarzenia - nie obchodzą mnie żadne zbiory.

Kolejny PRZYKŁAD ZAŁOŻENIA, KTÓRE CZYNISZ. Choć może nieświadomie.

Irbisol napisał:
Cytat:
Założeniem jest też, czy np. na każdy element oglądany przeznaczasz tyle samo czasu, czy ustalasz inną granicę - np. subiektywne przekonanie, że już dobrze się z elementem zapoznałeś.

To kolejna cecha.

Z którą związane jest założenie badania danej sprawy.

Irbisol napisał:
Cytat:
Założeniem jest to, że pamiętasz wcześniejsze doświadczenia poprawnie. Bo jeśli to założenie odrzucimy, to należałoby wdrożyć jakąś dodatkowa procedurę przypominania.

Argumentum ad matrixum..

Jest to założenie jak najbardziej ważne w nauce. Ma ono szczególne znaczenie w dzisiejszych analizach big data, gdy porównuje się często wyniki teoretycznie tych samych wielkości, teoretycznie tych samych pomiarów, jednak w rzeczywistości dokonywanych w innym reżimie metodologicznym, innymi przyrządami, w innych warunkach. Dla mnie osobiście jest to jak najbardziej rzeczywistość, z którą się mierzę, bo prowadzę sobie od ponad 10 lat pewien dzienniczek spostrzeżeń na temat mojego stanu zdrowia. Mam z tego bazę kilku tysięcy rekordów, ale mam ogromne wątpliwości na ile w ogóle moje zapisy z tego okresu są wiarygodne, porównywalne, bo kwantyzacja, jakiej z konieczności używam. dokonywana jest z mocno różniących się stanów, mojej świadomości, mojego odczuwania. I właściwie to jestem dziś zdania, że porównywalność danych sprzed np. 9 lat z aktualnymi jest słaba.
To żaden matrix.

Irbisol napisał:
Cytat:
Założeniem jest to, że poprzedni rozpoznawany element nie wpływa (a może wpływa?) na następny.

j.w. - po prostu obserwuję zdarzenia. Wpływanie poprzedniej obserwacji też jest cechą.

Ale możesz tak obserwować zdarzenia, aby owa cecha się ujawniała mocniej, bądź słabiej. Jeśli jesteś świadomy celu swoich poszukiwań poznawczych (ten cel to kolejne założenie metodologiczne), to jeśli np. wiesz, że jest coś takiego jak CZAS RELAKSACJI (przyjęcie przez układ naturalnego swojego stanu po poprzednim zdarzeniu), to możesz oszacować, czy chcesz aby uzyskiwać rozpoznania, które bardziej świadczą o tym co badasz, a nie świadczą o tym JAK to badasz.
Ale może się nie spotkałeś z problemem. Jak byś trochę wysiłku włożył, to byś był w stanie poczytać o tym, bo jest do tego literatura.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14158
Przeczytał: 23 tematy


PostWysłany: Śro 19:31, 20 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Cytat:
Gdyby to podsumować, to należałoby chyba sformułować następujące prawa - wnioski:
1. Indukcja sama nie jest w stanie niczego rozstrzygnąć w sensie ostatecznym.
2. Indukcja ma szansę zafunkcjonować, jeśli będziemy w stanie ją wesprzeć - niezależnym od niej, wynikającym albo z natury rozpoznającego i sytuacji, albo z poczynionych założeń - mechanizmem klasyfikacji/rozpoznawania obiektów
3. Indukcja zatem pełni w rozumowaniu jedynie rolę pomocniczą - inicjującą rozumowanie, a choć jest to cenna rola, to nie powinna ona przesłaniać faktu, iż dopiero wsparcie indukcji ZAŁOŻENIAMI ma szansę dać poprawne wnioskowanie.

Ad. 2 - indukcja też klasyfikuje
Ad. 3 - nie, założenia tylko tu wszystko rozwalą i zaczną się sprzeczności

Bez założeń będziesz miał tylko chaos.
Np. założeniem jest to, jakim zmysłem klasyfikujesz byty.

Nie muszę mieć świadomości, jakim zmysłem to robię. Wystarczy że wyodrębnię cechę lub cechy.

To zaś oznacza, że jak następnym razem przyjdzie Ci rozpoznanie z innego zmysłu, to nie rozpoznasz, czy ono tworzy Ci tę samą bazę indukcyjną.

Ale co "ma mi przyjść z innego zmysłu"? Zbieram doświadczenia i klasyfikuję - cała filozofia.
Tak samo z powtarzalnością, wpływem czasu obserwacji czy nawet częstotliwością doświadczeń. To są po prostu cechy.

Cytat:
Cytat:
Obserwuję zdarzenia - nie obchodzą mnie żadne zbiory.

Kolejny PRZYKŁAD ZAŁOŻENIA, KTÓRE CZYNISZ. Choć może nieświadomie.

Napisz, co to za założenie. Bo mam wrażenie że u ciebie brak założeń jest założeniem.

Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Założeniem jest to, że pamiętasz wcześniejsze doświadczenia poprawnie. Bo jeśli to założenie odrzucimy, to należałoby wdrożyć jakąś dodatkowa procedurę przypominania.

Argumentum ad matrixum..

Jest to założenie jak najbardziej ważne w nauce. Ma ono szczególne znaczenie w dzisiejszych analizach big data, gdy porównuje się często wyniki teoretycznie tych samych wielkości, teoretycznie tych samych pomiarów, jednak w rzeczywistości dokonywanych w innym reżimie metodologicznym, innymi przyrządami, w innych warunkach.

Ale to nie jest żadne założenie. Po prostu albo się pamięta, albo nie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:18, 20 Sty 2021    Temat postu: Re: Wiara a wnioskowanie indukcyjne

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Cytat:
Gdyby to podsumować, to należałoby chyba sformułować następujące prawa - wnioski:
1. Indukcja sama nie jest w stanie niczego rozstrzygnąć w sensie ostatecznym.
2. Indukcja ma szansę zafunkcjonować, jeśli będziemy w stanie ją wesprzeć - niezależnym od niej, wynikającym albo z natury rozpoznającego i sytuacji, albo z poczynionych założeń - mechanizmem klasyfikacji/rozpoznawania obiektów
3. Indukcja zatem pełni w rozumowaniu jedynie rolę pomocniczą - inicjującą rozumowanie, a choć jest to cenna rola, to nie powinna ona przesłaniać faktu, iż dopiero wsparcie indukcji ZAŁOŻENIAMI ma szansę dać poprawne wnioskowanie.

Ad. 2 - indukcja też klasyfikuje
Ad. 3 - nie, założenia tylko tu wszystko rozwalą i zaczną się sprzeczności

Bez założeń będziesz miał tylko chaos.
Np. założeniem jest to, jakim zmysłem klasyfikujesz byty.

Nie muszę mieć świadomości, jakim zmysłem to robię. Wystarczy że wyodrębnię cechę lub cechy.

To zaś oznacza, że jak następnym razem przyjdzie Ci rozpoznanie z innego zmysłu, to nie rozpoznasz, czy ono tworzy Ci tę samą bazę indukcyjną.

Ale co "ma mi przyjść z innego zmysłu"? Zbieram doświadczenia i klasyfikuję - cała filozofia.
Tak samo z powtarzalnością, wpływem czasu obserwacji czy nawet częstotliwością doświadczeń. To są po prostu cechy.

W każdej sekundzie do Twojego mózgu trafia tysiące pobudzeń, związanych z doznaniami. Wzrok omiata szeroką gamę obiektów, słuch, dotyk dają wiele wrażeń. Skupiając uwagę (jest tu często świadomy wybór) wyróżniamy jakieś obiekty czy aspekty - np. pobieramy obrazy z jednego kierunku, skupiamy się dotyku z jednej dłoni, wyróżniamy jakiś rodzaj dźwięków kosztem tła.
Ty robisz inaczej?... :shock:
Wrzucasz obiekty ważne i nieważne do jednego worka, a do tego worka z tłem zmysłów?
- Jeśli się upierasz, że tak robisz, że sobie z tym radzisz, to ja tu zaprzestaję dyskusji, bo jesteś dla mnie tak z innej bajki, że jest za mało punktów wspólnych, aby prowadzić dyskusję.
Jeśli zaś przyznajesz, że Twoja uwaga, jednak bywa (najczęściej jest choć trochę) skupiona, a nawet świadomie wybierająca kierunki, obiekty, obszary zainteresowań, to jesteśmy to bliżej siebie, a do tego chcę dodać, iż ten właśnie wybór - co obserwować - wynika z jakiegoś ZAŁOŻENIA.

Irbisol napisał:
Cytat:
Cytat:
Obserwuję zdarzenia - nie obchodzą mnie żadne zbiory.

Kolejny PRZYKŁAD ZAŁOŻENIA, KTÓRE CZYNISZ. Choć może nieświadomie.

Napisz, co to za założenie. Bo mam wrażenie że u ciebie brak założeń jest założeniem.

W cytacie wyróżniłem dwa Twoje założenia - te pokolorowane.


Irbisol napisał:
Cytat:
Irbisol napisał:
Cytat:
Założeniem jest to, że pamiętasz wcześniejsze doświadczenia poprawnie. Bo jeśli to założenie odrzucimy, to należałoby wdrożyć jakąś dodatkowa procedurę przypominania.

Argumentum ad matrixum..

Jest to założenie jak najbardziej ważne w nauce. Ma ono szczególne znaczenie w dzisiejszych analizach big data, gdy porównuje się często wyniki teoretycznie tych samych wielkości, teoretycznie tych samych pomiarów, jednak w rzeczywistości dokonywanych w innym reżimie metodologicznym, innymi przyrządami, w innych warunkach.

Ale to nie jest żadne założenie. Po prostu albo się pamięta, albo nie.

Tu jest właśnie ta różnica między nami - Ty blokujesz uświadamianie sobie założeń rozumowania, ucieczką w nieświadome, bezrefleksyjne przyjmowanie - "po prostu" .... Dla ciebie właśnie "to nie jest żadne założenie". A w moim opisie są tu jak najbardziej założenia - postrzegam je, czasem formułuję, czasem nie, ale wiem, że one są. Ty blokujesz sobie ich postrzeganie.

Cały niemal rozwój nauki, wiedzy ludzkiej wziął się z tego, że bezrefleksyjne "po prostu coś się dzieje" (a zatem nie ma tu żadnych pytań, nie ma z czym tego porównać, z niczym to się nie różnicuje) zostało zastąpione UŚWIADOMIENIEM SOBIE ZAŁOŻEŃ.
Przed Galileuszem i Newtonem ludzie przyjmowali że po prostu "jabłka spadają". Nie stawiali sobie pytań:
- na czym polega ten spadek - nie analizowali założeń na temat czasu i przestrzeni
- w jakich warunkach spadek jest taki, a w jakich inny
itp.
Przyszedł Galileusz i bezrefleksyjne "po prostu przedmioty spadają" zastąpił analizą - zadał pytanie: czyli co się konkretnie dzieje?
Podzielił sobie aspekty owego spadku na czas i przestrzeń, zauważył, że ruch to nic innego, tylko zmiana położenia w czasie, że zachodzi z jakąś tam (rosnącą w przypadku spadku, choć w ogólności może być różnie) prędkością. Potem ustalił, że przyspieszenie - zdefiniowane jako zmiana prędkości w jednostce czasu - w owym spadku jest stałe (o ile można zaniedbać opór powietrza), czym obalił wcześniejsze przekonanie, że spadek ciał (w bliżej nieokreślony sposób) zależy od ciężaru tych ciał. To wszystko nastąpiło dlatego, że Galileusz odrzucił podejście, które Ty uważasz za słuszne - podejście w którym "po prostu..." (coś tam), jak w tym cytacie wyżej: Po prostu albo się pamięta, albo nie..
Ale pewnie znowu nie zrozumiesz... :(


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 21:01, 20 Sty 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 1 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin