 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 24040
Przeczytał: 7 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:33, 10 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
wuj napisał: | Grzech pierworodny nie polega na ciekawości. |
Semele napisał: | Na czym polega? |
Na braku pełnego, w pełni świadomego zaufania Bogu.
Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Wto 0:34, 10 Cze 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 24040
Przeczytał: 7 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:50, 10 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | *) - nie zwróciłem uwagi, że cytujesz przykłady z pracy, które mogą być dwuznaczne, myślałem, że są to twoje propozycje (tekst redagował GPT więc sam go specjalnie nie pamiętam) |
Okej, ale przejrzyj proszę pod kątem zgodności z twoimi poglądami ten dokument zredagowany przez AI. Tym bardziej, że link do niego masz teraz w swoim podpisie.
lucek napisał: | Nie, naturalizm twardo odpowiada, świat nie ma celu, nie ma racji bytu, nie należy takiego pytania w ogóle stawiać. |
Bycie bytem koniecznym nie oznacza, że ten byt istnieje w jakimś celu, lecz że musi istnieć. Jeśli materia jest bytem koniecznym, to świat musi istnieć, bo jest on jednoznaczną konsekwencją istnienia materii.
lucek napisał: | Racja bytu, z natury rzeczy, leży poza (poznawanym, tu poznawalnym) światem, jest metafizyką, światem nadprzyrodzonym, który naturalizm (przynajmniej pierwotnie) odrzuca, a bez której, on sam nie może się obejść, wykonując różne akrobacje słowne, co prowadzi zawsze do samo zaprzeczeń. |
Metafizykę stara się pominąć naiwny naturalizm, a nie filozofia naturalistyczna. Taka próba jest skrajną naiwnością, fundamentalnym błędem logicznym, a usunięcie tego błędu w żaden sposób nie powoduje, że zostaje nam tylko opcja "Bóg". Abogiem naturalizmu może być materia, metafizycznie traktowana jako byt konieczny. Materia istnieje, bo istnieje - istnieje, bo musi istnieć, ona po prostu jest i tyle. Dokładnie tak, jak Bóg istnieje, bo istnieje, bo musi istnieć, On po prostu jest i tyle.
Racja bytu pojawia się, gdy ktoś stawia pytanie "po kiego świat wygląda jak wygląda". W naturalizmie pytanie o rację bytu nie ma sensu; sens ma za to pytanie podobne, ale sformułowane adekwatnie do naturalistycznych założeń metafizycznych. Otóż w obu przypadkach (pytanie o rację bytu i podobne pytanie mające sens w naturalizmie) pytamy o to, na jakiej zasadzie byt pierwotny generuje świat. Jeśli bytem pierwotnym (i koniecznym) jest Bóg, to odpowiedzią jest "bo Bóg tak chce" - poza zapostulowaniem przyczyny, odpowiedź ta postuluje pewien cel i dlatego mowa jest o racji bytu. Jeśli bytem pierwotnym (i koniecznym) jest materia, to odpowiedzią jest "bo takie są własności materii, znane nam jako prawa fizyki" - ta odpowiedź postuluje pewną przyczynę, natomiast o celu nic nie mówi, bo przyczyna ta nie ma w sobie cechy celowości. Celowość nie jest ani trochę potrzebna do wyjaśnienia tego, co widzimy, choć oczywiście nie jest konieczne jej odrzucanie. Nie jest konieczne ani jej odrzucanie, ani jej przyjmowanie; to jest wyłącznie kwestia osobistych preferencji filozofa.
wuj napisał: | i nie da się bez dalszych założeń wyprowadzić stąd tych twierdzeń o Bogu | lucek napisał: | do prawdy ? potrzebujesz założenia ? by stwierdzić, że sens istnienia świata jest dla ciebie niepojęty ? wiesz coś na ten temat ? |
Założeniem jest po pierwsze, że jest jakikolwiek sens istnienia świata. I założenie to oznacza, że filozof założył istnienie stworzyciela świata. Aby zaś przypisać stworzycielowi inne cechy poza byciem stworzycielem świata (i bytem koniecznym, bo od tego wychodzimy), trzeba poczynić kolejne założenia.
lucek napisał: | czym jest Prawda "sama w sobie" powiedzieć się nie da, jednak każdy rozumie jej znaczenie i zaprzeczyć jej istnienia nie może, nie zaprzeczając sobie, czy temu co mówi. |
Problem ze słowem "prawda" jest taki, że prawda w języku potocznym oznacza zgodność pomiędzy modelem i modelowanym: zgodność z pewnym wzorcem. W odniesieniu do Boga jest to słowo używane jednak w sensie "całokształt rzeczywistości". Nie da się powiedzieć, jak wygląda całokształt rzeczywistości, ale żadne stanowisko filozoficzne nie przeczy istnieniu takiego całokształtu, te stanowiska różnią się strukturą przypisywaną temu całokształtowi. Potrafi ona być na tyle zawikłana, że czytelnik czasem może odnieść wrażenie, jakoby światopogląd przeczył jej istnieniu. Ale to wrażenie jest powierzchowne.
lucek napisał: | Dokładnie tak, jako Prawdę interpretuję Boga biblijnego. Nie interpretuje tu, poza tą tu strukturalną podstawą, samej treści przekazu. |
Czyli: "Dokładnie tak, jako całokształt rzeczywistości interpretuję Boga biblijnego. Nie interpretuje tu, poza tą tu strukturalną podstawą, samej treści przekazu." Skoro zaś powiedziałeś "Boga biblijnego", to znaczy, że przypisałeś mu w tej chwili jakieś dodatkowe cechy (poza "konieczny" i "stworzycieł"), wydobyte z Biblii. Wobec tego jakoś tę treść przekazu musisz interpretować, inaczej słowo "biblijny" nie byłoby tu na miejscu. Chyba, że miałeś na myśli coś innego; jeśli tak, to proszę wyjaśnij, co chciałeś powiedzieć mówiąc "biblijny". Byt konieczny będący stworzycielem występuje także w religiach niebiblijnych.
lucek napisał: | wskazując różnice, mojego rozumienia rzeczywistości, w stosunku do wuizmu, ułatwię zrozumienie tego dokumentu. |
Jasne, to powinno być pomocne. Mam nadzieje, że pomocne będą też moje komentarze.
lucek napisał: | 1. Przede wszystkim, solipsyzm poznawczy przyjmuje za fakt, tu ontologiczny, z decydującą rolą podmiotu i komunikacji. Struktura rzeczywistości zawiera się w języku, jego ontologii, i jest tu mój pogląd, jak twierdzi GPT, w tym względzie najbardziej zgodny z filozofią języka Wittgensteina, z tą różnicą, że inaczej niż u niego, język publiczny nie istnieje, a języki prywatne, dążą do stworzenia jego ... jak twierdzi GPT Wittgenstein by się ze mną zgodzić
i chętnie by się zgodził. Wynika to choćby z dwóch spostrzeżeń, raz, z nie możliwości istnienia, poprawnej wykładni języka, dwa z dryfu znaczeń języka, co jest obserwowalnym faktem.
wuj przyjmuje "polipsyzm" i ontologię zawartą i daną w języku, co byłoby kolektywnym postrzeganiem rzeczywistości i jest empirycznie fałszem. Wuj wydaje się przyjmować za fakt, istnienie publicznego języka. |
Niezupełnie. Wuj przyjmuje polipsyzm ontologiczny (czyli istnienie wielu osób), a nie polipsyzm poznawczy (czyli kolektywne postrzeganie rzeczywistości). Istnienie publicznego języka jest faktem empirycznym (używamy go chociażby w tej chwili), ale nie jest to język pozwalający opisać rzeczywistość, lecz język czysto formalny, podobny pod tym względem do języka nauki. Aby uzyskać opis rzeczywistości posiadający jakąś sensowną treść, trzeba pojęcia języka publicznego przetłumaczyć na pojęcia języka prywatnego. I każdy z nas to robi, na przykład w tej rozmowie. Nie można tego tłumaczenia przekazać innej osobie inaczej, jak tylko tłumacząc je znów na język publiczny. To coś na kształt zabawy w głuchy telefon.
napisał: | 2. wuizm uznaje nie istnienie materii samej w sobie, co wynika choćby z dwóch obserwacjiych , ale uznaje istnienie innych świadomości za fakt, z założenia, bardziej podstawowy, niż istnienie materii - w tym sensie tylko świadomości istnieją.
W moim rozumieniu rzeczywistości, inne świadomości, osoby, nie są faktem podstawowy, podstawowym jest materia, a raczej jej znaczenia, inne osoby i ich istnienie, są niedostępną w doznaniach, tyle co hipotezą. |
Wuizm nie tyle uznaje nieistnienie materii, ile stwierdza, że w żadnym światopoglądzie racjonalnym (czyli używającym zrozumiałych pojęć) materia nie może pełnić roli aboga (bytu podstawowego) ani w ogóle bytu mogącego istnieć niezależnie od świadomości. Ontologia wuizmu jest deklaratywnie racjonalna (tj. aby obalić wuizm, wystarczy wykazać konieczną obecność w nim jakiegoś pojęcia niemożliwego do zbudowania na bazie treści prywatnych). W ontologii wuizmu materia jak najbardziej istnieje, ale to istnienie oznacza pewną własność, dzięki której postrzeżenia jej dotyczące dają się opisywać prawami fizyki.
lucek napisał: | 3. Wuj o tym wspomina, ale, przynajmniej jak dla mnie, jasno tego nie artykułuje. W przypadku materii mówi podobnie. U mnie rzeczy samych w sobie nie poznajemy, tylko ich pragmatyczne znaczenie, ale dotyczy to, chyba wszystkich pojęć. Jeśli jest kryterium istnienia, to jest jego pewność lub niepewność. |
Wuizm przyjmuje zasadę "jeśli o czymś nie da się mówić, to należy o tym czymś milczeć" (warunek konieczny racjonalności). Jedyną "rzeczą samą w sobie", o której wobec tego mówi wuizm, jest świadomość ("ja jestem"). Kiedy wuizm mówi o materii, nie mówi o rzeczy samej w sobie, a jedynie o - jak to określiłeś - pragmatycznym znaczeniu, na przykład o prawach fizyki czy o przepisie na placki ziemniaczane. Kiedy wuizm mówi o Bogu, to mówi o świadomości, o bożym "ja jestem".
lucek napisał: | Jeśli jest kryterium istnienia, to jest jego pewność lub niepewność. |
Tego zdania niestety nie rozumiem. Czy chodzi ci o to, że istnienie czegoś/kogoś może być albo pewne albo niepewne?
lucek napisał: | 4. Wreszcie, poprzez pryzmat "pragmatyczne znaczenie" poznajemy rzeczywistość, a nie rzeczywistość samą w sobie, a to nic innego jak "racja istnienia" czyli odpowiedź na pytania: "po co?" "dlaczego?", a nie "co istnieje?", które jest pytaniem wtórnym. Jak wuj gdzieś napisał w odniesieniu do "materii", materia jest pojęciem technicznym, pomocniczym. |
Tego też niestety nie bardzo rozumiem; pewno ten punkt wskazuje na istotne paralele z wuizmem, ale to może być tylko moje wrażenie. Czy chodzi ci o to, że rzeczywistość sama w sobie to racja istnienia? Ja bym powiedział, że rzeczywistość sama w sobie to wszystko, co istnieje w sensie ontologicznym, czyli - dla wuizmu jako systemu racjonalnego - zbiór wszystkich świadomości, wszystkich "ja" (stąd termin "polipsyzm", bo wedle wuizmu tych "ja" jest więcej niż jedno). Według mnie istnieje Bóg i jest w tym zbiorze wyróżniony jako jedyny byt konieczny (plus parę innych cech). Ponieważ Bóg jest osobą, to jest "pragmatycznie poznawalny" na podobnej zasadzie, na jakiej poznawalne są dla mnie inne osoby niż ja sam: przez analizę moich doznań, prowadzoną na bazie moich doznań. Ponieważ Bogu przypisuję przy tym rolę fundamentu, uważam Go za to wszystko, co jest niezbędne aby kwintesencja moich postrzeżeń (potrzeba dobra, wolności i istnienia) nie była zbiorem mrzonek, lecz brała się z tego, co nazwałeś "racją bytu" (tj. kiedyś osiągnę pełnię dobra, wolności i istnienia, bo tego pragnie dla mnie także Bóg): przypisuję Bogu cechę wszechmocy i wszechwiedzy i cechę miłości (omnibenewolencji). Tak, jest to odpowiedź na pytanie "po co".
lucek napisał: | 5. Co jest pewne ? "jestem" jest pewne, ale pewniejszy/ ważniejszy jest Bóg/Prawda, bez którego, ani "jestem", ani innych osób nie ma, bo inne świadomości istnieją jedynie poprzez, ontologię języka.**
**) w kontekście pracy, to co tu zostało nazwane "pewność", to "konieczność" i Bóg jako byt konieczny, podczas gdy inne to byty przygodne, łącznie z "jestem"człowieka, z prochu powstał i w proch się obróci ... a Bóg/Prawda trwa wiecznie. |
Czyli (po uwzględnieniu **):
lucek (**) napisał: | 5. Co jest konieczne? "Jestem" jest konieczne, ale bardziej konieczny/ważniejszy jest Bóg/Prawda, bez którego, ani "jestem", ani innych osób nie ma, bo inne świadomości istnieją jedynie poprzez, ontologię języka. |
Ja użyłbym tu jednak zarówno słowa pewność (w sensie niemożności sensownego poddania pod wątpliwość) jak i słowa konieczność (w sensie ontologicznej podstawy, dla której nie było alternatywy). Otóż moje własne "jestem" jest fenomenem postrzeganym przeze mnie i wobec tego nie mogę poddać go w wątpliwość. Do tego jest ono obecne w każdym moim doznaniu, wobec tego nie mogę zbudować żadnego pojęcia, które nie opierałoby się na nim albo na jego analogii zbudowanej formalnie za pomocą pojęcia "podobieństwo" (też zbudowanego z doświadczenia). Nie jest jednak pewne, czy moje "jestem" jest konieczne, czy nie, a ściślej - czy było konieczne czy przygodne, tj. czy dzieje świata mogły się potoczyć taką drogą, żeby moje "ja" się na niej nie pojawiło. Zakładam, że jest ono przygodne, w sensie że zostało stworzone przez Boga, a Bóg wcale nie musiał go stwarzać. Podobnie nie jest pewne, czy istnieje Bóg, ale zakładam, że istnieje i że jest on bytem koniecznym - w całokształcie rzeczywistości samej w sobie brak alternatywy dla "Bóg istnieje", każda taka alternatywa jest tylko wydumana. Podkreślę: to jest moje założenie o konieczności, a nie pewność konieczności.
Przyjmuję, że inne świadomości (inne, czyli poza mną i Bogiem) istnieją jako przygodne byty same w sobie, podobnie do tego jak ja istnieję. Istnieją dzięki temu, że Bóg je stworzył, czego czynić wcale nie musiał (mógłby ich nie stwarzać i pozostałby sobą). To jednak nie znaczy, że za irracjonalne uważam poglądy, według których rzeczywistość zawiera wiele świadomości ale nie zawiera Boga, albo zawiera tylko jedną świadomość, albo... (jest wiele opcji). Po prostu nie uważam żadnego z nich za poprawny i nie widzę najmniejszego powodu, żeby któryś z nich za poprawny uważać, ale zdaję sobie sprawę z tego, że mogę się mylić, bo nie ma możliwości przeprowadzenia dowodu zgodności jakiejkolwiek ontologii z rzeczywistością.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 24201
Przeczytał: 95 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 0:57, 10 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | wuj napisał: | Grzech pierworodny nie polega na ciekawości. |
Semele napisał: | Na czym polega? |
Na braku pełnego, w pełni świadomego zaufania Bogu. |
Dzięki temu, że nie zaufali wyszli z raju i stali się prawdziwymi ludźmi, którzy mogą kierować swoim życiem.
Jak sytuacja by wyglądała gdyby nie zjedli tego jabłka?
Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 1:05, 10 Cze 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9413
Przeczytał: 65 tematów
|
Wysłany: Wto 1:26, 10 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | lucek napisał: | *) - nie zwróciłem uwagi, że cytujesz przykłady z pracy, które mogą być dwuznaczne, myślałem, że są to twoje propozycje (tekst redagował GPT więc sam go specjalnie nie pamiętam) |
Okej, ale przejrzyj proszę pod kątem zgodności z twoimi poglądami ten dokument zredagowany przez AI. Tym bardziej, że link do niego masz teraz w swoim podpisie. |
wujzboj napisał: | lucek napisał: | Nie, naturalizm twardo odpowiada, świat nie ma celu, nie ma racji bytu, nie należy takiego pytania w ogóle stawiać. |
Bycie bytem koniecznym nie oznacza, że ten byt istnieje w jakimś celu, lecz że musi istnieć. Jeśli materia jest bytem koniecznym, to świat musi istnieć, bo jest on jednoznaczną konsekwencją istnienia materii. |
do czego się tutaj odnosisz ?
przeczytaj ponownie proszę, bo póki co odpowiadasz od rzeczy
wujzboj napisał: | Ważnym problemem, który pojawia się już na samym początku, jest to, o czym już wspominałem: że wbrew pozorom jest to tylko i wyłącznie nazewnictwo i nie da się bez dalszych założeń wyprowadzić stąd tych twierdzeń o Bogu, które czynią Go istotnie różnym od aboga. Już na początku pomijasz alternatywne ścieżki rozumowania, która startują w twoim puncie wyjścia i prowadzą w zupełnie innych kierunkach. Piszesz na przykład o naturalizmie i odrzucasz go argumentując, że na elementarne pytanie "dlaczego istnieje raczej coś niż nic" naturalizm reaguje propozycjami "jeszcze nie wiadomo", "świat po prostu jest", lub "istnieje bo istnieje", natomiast Bóg jest "koniecznym warunkiem istnienia i porządku". Tymczasem...
Tymczasem zarówno "świat po prostu jest" jak i "świat istnieje bo istnieje" ZNACZĄ tyle, że świat jest konieczny. Okej, minus opcja, że świat jest przypadkową emanacją nicości - ale wtedy po pierwsze "tym" koniecznym jest owa "nicość", a po drugie ta opcja w ogóle nie musi nas tutaj interesować, bo wskazanie na istnienie ścieżki z naturalistyczną koniecznością jest samo w sobie wskazaniem na błąd w argumentacji, którą proponujesz. |
Pytając "dalczego świat istnieje?", pytamy o jego rację bytu ("po co?", "w jakim celu?"), nie pytamy o jego fizyczne przyczyny. *
/czyli tu kwestia, choćby, pierwszego poruszyciela, z "pięciu dróg", św.Tomasza z Akwinu zazwyczaj błędnie interpretowana, przez mylenie istnienia, z racją tego istnienia/
Wbrew temu co napisałeś, naturalizm przyjmuje tu dogmat, który jest zresztą jego podstawą, świat nie posiada racji bytu, nie ma celu, w tej kwestii jest zamknięty. Nie reaguje, jak napisałeś:
Cytat: | ... naturalizm reaguje propozycjami "jeszcze nie wiadomo", "świat po prostu jest", lub "istnieje bo istnieje" ... |
Nie, naturalizm twardo odpowiada, świat nie ma celu, nie ma racji bytu, nie należy takiego pytania w ogóle stawiać.
Racja bytu, z natury rzeczy, leży poza (poznawanym, tu poznawalnym) światem, jest metafizyką, światem nadprzyrodzonym, który naturalizm (przynajmniej pierwotnie) odrzuca, a bez której, on sam nie może się obejść, wykonując różne akrobacje słowne, co prowadzi zawsze do samo zaprzeczeń.
Z dogmatami naturalizmu i wierzeniami naturalistów, specjalnie nie ma o czym dyskutować, poza wskazaniem im, ich błędów poznawczych.
Teizmu tu nie zabrania stawiać takiego pytania, wręcz przeciwnie. Odpowiada że, świat istnieje z woli Boga, a Bóg jest niepojęty. Nie stawia tu żadnej dogmatycznej tezy, nie jak naturalizm, pytanie pozostawia otwarte. "Bóg", tu jako pojęcie, jest elementem szerszego filozoficzno — ideologicznego, religijnego systemu i jego podstawą. W przeciwieństwie do ideologii naturalizmu, teizm, nie opiera się na założeniach, a na intersubiektywnie potwierdzalnych prawdach egzystencjalnych.
Cytat: | i nie da się bez dalszych założeń wyprowadzić stąd tych twierdzeń o Bogu |
do prawdy ? potrzebujesz założenia ? by stwierdzić, że sens istnienia świata jest dla ciebie niepojęty ? wiesz coś na ten temat ?
W tej pracy GPT używa pojęć znanych w filozofii. Można chyba prościej: "wiem, że mam wolę", "dlaczego ją mam ?", "mam ją z woli Boga" i w drugą stronę "Bóg miał taką wolę", co wynika ze znaczeń języka, w tym systemie pojęć. System ten nie ma i służy opisowi fizycznego świata, a stosunku człowieka do świata i relacji z ludźmi.
wujzboj napisał: | Czy chodzi ci o to, że prawdę nazywasz Bogiem? A prawdą z kolei nazywasz rzeczywistość? Tak by mi wynikało także z twojego dokumentu http://www.sfinia.fora.pl/nauka-a-swiatopoglad,8/bog-i-wola-fundamenty-obiektywnej-rzeczywistosci,27835.html (choć na razie przejrzałem go tylko diagonalnie).
Z chęcią podyskutuję w twoim wątku (tym z dokumentem), ale tam jest wiele różnych spraw do poruszenia (głównie używana argumentacja, z którą w wielu miejscach się nie zgadzam, natomiast w wielu miejscach zgadzam się z najważniejszymi twoimi wnioskami). Dla dzisiejszej rozmowy krytyczne jest jednak właśnie tylko to, że wychodzisz (jak rozumiem) z definicji "nazwijmy rzeczywistość prawdą, a prawdę nazwijmy Bogiem". |
Tak Bóg jest Prawdą, a Prawda jest Bogiem, czym jest Prawda "sama w sobie" powiedzieć się nie da, jednak każdy rozumie jej znaczenie i zaprzeczyć jej istnienia nie może, nie zaprzeczając sobie, czy temu co mówi. Dokładnie tak, jako Prawdę interpretuję Boga biblijnego. Nie interpretuje tu, poza tą tu strukturalną podstawą, samej treści przekazu.
Znaczenie Prawda/Bóg, w tej wypowiedzi, określa kontekst i jest to najczęściej wiedza, przekonanie, poznanie - te słowa wyrażają Prawdę i tak należy je, kontekstowo rozumieć, a nie niewysławialną Prawdę, która jest Bogiem "samym w sobie".
Cytat: | Dla dzisiejszej rozmowy krytyczne jest jednak właśnie tylko to, że wychodzisz (jak rozumiem) z definicji "nazwijmy rzeczywistość prawdą, a prawdę nazwijmy Bogiem" |
Przedmiotem tej pracy nie jest filozoficzny, epistemologiczno - ontologiczny model struktury rzeczywistości człowieka, jednak wskazując różnice, mojego rozumienia rzeczywistości, w stosunku do wuizmu, ułatwię zrozumienie tego dokumentu.
1. Przede wszystkim, solipsyzm poznawczy przyjmuje za fakt, tu ontologiczny, z decydującą rolą podmiotu i komunikacji. Struktura rzeczywistości zawiera się w języku, jego ontologii, i jest tu mój pogląd, jak twierdzi GPT, w tym względzie najbardziej zgodny z filozofią języka Wittgensteina, z tą różnicą, że inaczej niż u niego, język publiczny nie istnieje, a języki prywatne, dążą do stworzenia jego ... jak twierdzi GPT Wittgenstein by się ze mną zgodzić
i chętnie by się zgodził. Wynika to choćby z dwóch spostrzeżeń, raz, z nie możliwości istnienia, poprawnej wykładni języka, dwa z dryfu znaczeń języka, co jest obserwowalnym faktem.
wuj przyjmuje "polipsyzm" i ontologię zawartą i daną w języku, co byłoby kolektywnym postrzeganiem rzeczywistości i jest empirycznie fałszem. Wuj wydaje się przyjmować za fakt, istnienie publicznego języka.
2. wuizm uznaje nie istnienie materii samej w sobie, co wynika choćby z dwóch obserwacjiych , ale uznaje istnienie innych świadomości za fakt, z założenia, bardziej podstawowy, niż istnienie materii - w tym sensie tylko świadomości istnieją.
W moim rozumieniu rzeczywistości, inne świadomości, osoby, nie są faktem podstawowy, podstawowym jest materia, a raczej jej znaczenia, inne osoby i ich istnienie, są niedostępną w doznaniach, tyle co hipotezą.
3. Wuj o tym wspomina, ale, przynajmniej jak dla mnie, jasno tego nie artykułuje. W przypadku materii mówi podobnie. U mnie rzeczy samych w sobie nie poznajemy, tylko ich pragmatyczne znaczenie, ale dotyczy to, chyba wszystkich pojęć. Jeśli jest kryterium istnienia, to jest jego pewność lub niepewność.
4. Wreszcie, poprzez pryzmat "pragmatyczne znaczenie" poznajemy rzeczywistość, a nie rzeczywistość samą w sobie, a to nic innego jak "racja istnienia" czyli odpowiedź na pytania: "po co?" "dlaczego?", a nie "co istnieje?", które jest pytaniem wtórnym. Jak wuj gdzieś napisał w odniesieniu do "materii", materia jest pojęciem technicznym, pomocniczym.
5. Co jest pewne ? "jestem" jest pewne, ale pewniejszy/ ważniejszy jest Bóg/Prawda, bez którego, ani "jestem", ani innych osób nie ma, bo inne świadomości istnieją jedynie poprzez, ontologię języka.**
------------------------------------------
Przedmiotowa praca jednak w tym sensie filozofią się nie zajmuję. Praca jest napisana na zasadach i przy założeniach zwykłego, powszechnie przyjętego, racjonalnego dyskursu.
To napisałem tu, mam nadzieję, że ułatwi jej wujowi zrozumienie. Pomocne myślę, że może być też zrozumienie pojęcia słowa "wiara", bo wujowe rozumienie, mam wrażenie, może to utrudniać. Odsyłam więc do dialogu z GPT w poście:
http://www.sfinia.fora.pl/kawiarnia-script-src-http-wujzboj-com-sfinia-desec-js-script,17/kto-jest-katolikiem,27673-25.html#844853
i następującego po nim postu:
http://www.sfinia.fora.pl/kawiarnia-script-src-http-wujzboj-com-sfinia-desec-js-script,17/kto-jest-katolikiem,27673-25.html#844857
gdzie jest, jak myślę, istotna uwaga, z którą nie tylko naturaliści, ale i apologeci mają problem.
_____________________________________________
PS
*) - nie zwróciłem uwagi, że cytujesz przykłady z pracy, które mogą być dwuznaczne, myślałem, że są to twoje propozycje (tekst redagował GPT więc sam go specjalnie nie pamiętam) ... w każdym razie, naturalizm (jego przedstawiciele) w przypadku "pierwszego poruszyciela" w ogóle nie jarzą, kategorii w jakiej zadane jest pytanie - pytamy o sens jego istnienia - "rację bytu", a nie fizyczną przyczynę, początek, jak np. "wielki wybuch", i wszystkie odpowiedzi jakich naturaliści udzielają są niedorzeczne lub wzięte z sufitu.
**) w kontekście pracy, to co tu zostało nazwane "pewność", to "konieczność" i Bóg jako byt konieczny, podczas gdy inne to byty przygodne, łącznie z "jestem"człowieka, z prochu powstał i w proch się obróci ... a Bóg/Prawda trwa wiecznie.
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Wto 2:39, 10 Cze 2025, w całości zmieniany 3 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6593
Przeczytał: 42 tematy
|
Wysłany: Wto 7:47, 10 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: | anbo napisał: | Bóg albo syn - te różnice w tłumaczeniach biorą się właśnie z różnic w kopiach (hyios albo theos). Nie wygląda mi to na czuwanie Ducha Świętego nad poprawnością kopii. Nad tłumaczami też chyba nie czuwa. |
Oczywiście, że nie czuwa. Dlatego na przykład islam zabrania tłumaczenia Koranu na inne języki, a jeśli już to oryginalny tekst musi być umieszczony równolegle. |
O oryginalności możemy jedynie mówić w kontekście języka, w jakim napisano tekst ale nie w kontekście oryginalności samego tekstu. Mamy do czynienia z kopiami kopii, które się między sobą różnią i to w tak istotnych kwestiach jak np. nazywanie Jezusa "synem jednorodzonym" albo "jednorodzonym Bogiem". Do tego dochodzą problemy z brakiem interpunkcji, a na przykład interpretacja niektórych tekstów Pawła, na postawie których wnioskuje się jego poglądy na Jezusa, zależą od tego, gdzie postawi się kropkę albo przecinek.
wujzboj napisał: |
Co i tak niewiele daje, bo także i islam nie jest monolitem. Nic dziwnego, bo jak widać chociażby po dyskusjach na forum, nawet tekst napisany w rodzimym języku czytelnika i przeczytany tego samego dnia co napisany potrafi być zrozumiany dokładnie odwrotnie do intencji autora; co więcej, czytelnik potrafi potem udowadniać autorowi, że zrozumiał wszystko doskonale. Jedyne więc co z tego wszystkiego wynika to tyle, że nie są to teksty pisane pod dyktando Boga. Co z kolei nie znaczy, że nie są to teksty niezawierające istotnych i prawdziwych informacji o Bogu. |
Czego jednak nikt nie jest w stanie rozpoznać, bo nie ma do tego odpowiednich narzędzi i nie ma jak sprawdzić słuszności swoich domysłów. Nawet przyjmując (moim zdaniem bezpodstawnie) założenie natchnienia Ducha Świętego to nic wam po tym skoro nie macie do czynienia z oryginalnym tekstem. A nawet, gdybyście mieli, to jeszcze musielibyście mieć gruntowną znajomość języka w jakim ten tekst napisano, którą dzisiaj mało kto ma, jeżeli w ogóle posiada wystarczającą, żeby te teksty - pisane tysiące lat temu - właściwie zrozumieć. W sumie nie widzę powodu, żeby przyjąć hipotezę, że Bóg poprzez Biblię zechciał o sobie nauczać. Byłaby to zbyt dziwaczna, nieskuteczna i przede wszystkim ryzykowna polityka informacyjna z jego strony. (Pomijam tu kwestię dostępności tych tekstów w okresie sprzed wynalezienia druku, a w zasadzie sprzed rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa.)
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 24040
Przeczytał: 7 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 13:33, 10 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Nie, naturalizm twardo odpowiada, świat nie ma celu, nie ma racji bytu, nie należy takiego pytania w ogóle stawiać. | wuj napisał: | Bycie bytem koniecznym nie oznacza, że ten byt istnieje w jakimś celu, lecz że musi istnieć. Jeśli materia jest bytem koniecznym, to świat musi istnieć, bo jest on jednoznaczną konsekwencją istnienia materii. | lucek napisał: | do czego się tutaj odnosisz ? |
Tłumaczę ci, co znaczy bycie bytem koniecznym. Jeśli poczytasz dalej, przeczytasz też uwagi o racji bytu, o celu istnienia świata, itp. Po prostu przeczytaj. Jeśli w tej chwili nie masz czasu, nie spiesz się. Ja dziś i jutro i tak jestem w drodze.
anbo napisał: | O oryginalności możemy jedynie mówić w kontekście języka, w jakim napisano tekst ale nie w kontekście oryginalności samego tekstu. Mamy do czynienia z kopiami kopii, które się między sobą różnią i to w tak istotnych kwestiach jak np. nazywanie Jezusa "synem jednorodzonym" albo "jednorodzonym Bogiem". Do tego dochodzą problemy z brakiem interpunkcji, a na przykład interpretacja niektórych tekstów Pawła, na postawie których wnioskuje się jego poglądy na Jezusa, zależą od tego, gdzie postawi się kropkę albo przecinek. |
Naturalnie.
anbo napisał: | Czego jednak nikt nie jest w stanie rozpoznać, bo nie ma do tego odpowiednich narzędzi i nie ma jak sprawdzić słuszności swoich domysłów. Nawet przyjmując (moim zdaniem bezpodstawnie) założenie natchnienia Ducha Świętego to nic wam po tym skoro nie macie do czynienia z oryginalnym tekstem. A nawet, gdybyście mieli, to jeszcze musielibyście mieć gruntowną znajomość języka w jakim ten tekst napisano, którą dzisiaj mało kto ma, jeżeli w ogóle posiada wystarczającą, żeby te teksty - pisane tysiące lat temu - właściwie zrozumieć. |
Oczywiście.
anbo napisał: | W sumie nie widzę powodu, żeby przyjąć hipotezę, że Bóg poprzez Biblię zechciał o sobie nauczać. Byłaby to zbyt dziwaczna, nieskuteczna i przede wszystkim ryzykowna polityka informacyjna z jego strony. (Pomijam tu kwestię dostępności tych tekstów w okresie sprzed wynalezienia druku, a w zasadzie sprzed rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa.) |
Gdyby jedynym powodem po temu miałaby być Biblia, to miałbyś tu w stu procentach rację.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9413
Przeczytał: 65 tematów
|
Wysłany: Wto 13:46, 10 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
wuj napisał: | Tłumaczę ci, co znaczy bycie bytem koniecznym. Jeśli poczytasz dalej, przeczytasz też uwagi o racji bytu, o celu istnienia świata, itp. Po prostu przeczytaj. Jeśli w tej chwili nie masz czasu, nie spiesz się. Ja dziś i jutro i tak jestem w drodze. |
a ja ci tłumaczę, że nikt z faktu istnienia bytu koniecznego nie wyciąga wniosku o konieczności istnienia celu, ale z faktu, że istnieje cel i istnieje byt konieczny, wynika, że byt konieczny ma cel.
i nie tłumacz mi niczego, bo jak na razie masz poważne deficyty poznawcze, zwłaszcza w zakresie rozumienia podstawowych pojęć filozofii i zamiast tłumaczyć, powinieneś słuchać i się uczyć.
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Wto 13:52, 10 Cze 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9413
Przeczytał: 65 tematów
|
Wysłany: Wto 14:58, 10 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
PS @ wuj, jak masz problemy ze zrozumieniem zasze możesz np. do GPT wrzucić, niech ci wytłumaczy - ona rozumie nawet gdy wypowiedzi wyrwane są z kontekstu ... niewstydź się skorzystaj na pewno ci pomoże.
Powiedziałeś(-aś):
lucek napisał: | wuj napisał: | Tłumaczę ci, co znaczy bycie bytem koniecznym. Jeśli poczytasz dalej, przeczytasz też uwagi o racji bytu, o celu istnienia świata, itp. Po prostu przeczytaj. Jeśli w tej chwili nie masz czasu, nie spiesz się. Ja dziś i jutro i tak jestem w drodze. |
a ja ci tłumaczę, że nikt z faktu istnienia bytu koniecznego nie wyciąga wniosku o konieczności istnienia celu, ale z faktu, że istnieje cel i istnieje byt konieczny, wynika, że byt konieczny ma cel.
i nie tłumacz mi niczego, bo jak na razie masz poważne deficyty poznawcze, zwłaszcza w zakresie rozumienia podstawowych pojęć filozofii i zamiast tłumaczyć, powinieneś słuchać i się uczyć. |
poprzedni post, z którego "wuj" wyciągnął błędne wnioski:
Cytat: | wujzboj napisał: | Ważnym problemem, który pojawia się już na samym początku, jest to, o czym już wspominałem: że wbrew pozorom jest to tylko i wyłącznie nazewnictwo i nie da się bez dalszych założeń wyprowadzić stąd tych twierdzeń o Bogu, które czynią Go istotnie różnym od aboga. Już na początku pomijasz alternatywne ścieżki rozumowania, która startują w twoim puncie wyjścia i prowadzą w zupełnie innych kierunkach. Piszesz na przykład o naturalizmie i odrzucasz go argumentując, że na elementarne pytanie "dlaczego istnieje raczej coś niż nic" naturalizm reaguje propozycjami "jeszcze nie wiadomo", "świat po prostu jest", lub "istnieje bo istnieje", natomiast Bóg jest "koniecznym warunkiem istnienia i porządku". Tymczasem...
Tymczasem zarówno "świat po prostu jest" jak i "świat istnieje bo istnieje" ZNACZĄ tyle, że świat jest konieczny. Okej, minus opcja, że świat jest przypadkową emanacją nicości - ale wtedy po pierwsze "tym" koniecznym jest owa "nicość", a po drugie ta opcja w ogóle nie musi nas tutaj interesować, bo wskazanie na istnienie ścieżki z naturalistyczną koniecznością jest samo w sobie wskazaniem na błąd w argumentacji, którą proponujesz. |
Pytając "dalczego świat istnieje?", pytamy o jego rację bytu ("po co?", "w jakim celu?"), nie pytamy o jego fizyczne przyczyny. *
/czyli tu kwestia, choćby, pierwszego poruszyciela, z "pięciu dróg", św.Tomasza z Akwinu zazwyczaj błędnie interpretowana, przez mylenie istnienia, z racją tego istnienia/
Wbrew temu co napisałeś, naturalizm przyjmuje tu dogmat, który jest zresztą jego podstawą, świat nie posiada racji bytu, nie ma celu, w tej kwestii jest zamknięty. Nie reaguje, jak napisałeś:
Cytat: | ... naturalizm reaguje propozycjami "jeszcze nie wiadomo", "świat po prostu jest", lub "istnieje bo istnieje" ... |
Nie, naturalizm twardo odpowiada, świat nie ma celu, nie ma racji bytu, nie należy takiego pytania w ogóle stawiać.
Racja bytu, z natury rzeczy, leży poza (poznawanym, tu poznawalnym) światem, jest metafizyką, światem nadprzyrodzonym, który naturalizm (przynajmniej pierwotnie) odrzuca, a bez której, on sam nie może się obejść, wykonując różne akrobacje słowne, co prowadzi zawsze do samo zaprzeczeń.
Z dogmatami naturalizmu i wierzeniami naturalistów, specjalnie nie ma o czym dyskutować, poza wskazaniem im, ich błędów poznawczych.
Teizmu tu nie zabrania stawiać takiego pytania, wręcz przeciwnie. Odpowiada że, świat istnieje z woli Boga, a Bóg jest niepojęty. Nie stawia tu żadnej dogmatycznej tezy, nie jak naturalizm, pytanie pozostawia otwarte. "Bóg", tu jako pojęcie, jest elementem szerszego filozoficzno — ideologicznego, religijnego systemu i jego podstawą. W przeciwieństwie do ideologii naturalizmu, teizm, nie opiera się na założeniach, a na intersubiektywnie potwierdzalnych prawdach egzystencjalnych.
Cytat: | i nie da się bez dalszych założeń wyprowadzić stąd tych twierdzeń o Bogu |
do prawdy ? potrzebujesz założenia ? by stwierdzić, że sens istnienia świata jest dla ciebie niepojęty ? wiesz coś na ten temat ?
W tej pracy GPT używa pojęć znanych w filozofii. Można chyba prościej: "wiem, że mam wolę", "dlaczego ją mam ?", "mam ją z woli Boga" i w drugą stronę "Bóg miał taką wolę", co wynika ze znaczeń języka, w tym systemie pojęć. System ten nie ma i służy opisowi fizycznego świata, a stosunku człowieka do świata i relacji z ludźmi.
wujzboj napisał: | Czy chodzi ci o to, że prawdę nazywasz Bogiem? A prawdą z kolei nazywasz rzeczywistość? Tak by mi wynikało także z twojego dokumentu http://www.sfinia.fora.pl/nauka-a-swiatopoglad,8/bog-i-wola-fundamenty-obiektywnej-rzeczywistosci,27835.html (choć na razie przejrzałem go tylko diagonalnie).
Z chęcią podyskutuję w twoim wątku (tym z dokumentem), ale tam jest wiele różnych spraw do poruszenia (głównie używana argumentacja, z którą w wielu miejscach się nie zgadzam, natomiast w wielu miejscach zgadzam się z najważniejszymi twoimi wnioskami). Dla dzisiejszej rozmowy krytyczne jest jednak właśnie tylko to, że wychodzisz (jak rozumiem) z definicji "nazwijmy rzeczywistość prawdą, a prawdę nazwijmy Bogiem". |
Tak Bóg jest Prawdą, a Prawda jest Bogiem, czym jest Prawda "sama w sobie" powiedzieć się nie da, jednak każdy rozumie jej znaczenie i zaprzeczyć jej istnienia nie może, nie zaprzeczając sobie, czy temu co mówi. Dokładnie tak, jako Prawdę interpretuję Boga biblijnego. Nie interpretuje tu, poza tą tu strukturalną podstawą, samej treści przekazu.
Znaczenie Prawda/Bóg, w tej wypowiedzi, określa kontekst i jest to najczęściej wiedza, przekonanie, poznanie - te słowa wyrażają Prawdę i tak należy je, kontekstowo rozumieć, a nie niewysławialną Prawdę, która jest Bogiem "samym w sobie".
Cytat: | Dla dzisiejszej rozmowy krytyczne jest jednak właśnie tylko to, że wychodzisz (jak rozumiem) z definicji "nazwijmy rzeczywistość prawdą, a prawdę nazwijmy Bogiem" |
Przedmiotem tej pracy nie jest filozoficzny, epistemologiczno - ontologiczny model struktury rzeczywistości człowieka, jednak wskazując różnice, mojego rozumienia rzeczywistości, w stosunku do wuizmu, ułatwię zrozumienie tego dokumentu."
|
potrafisz rozwinąć moją myśl: "a ja ci tłumaczę, że nikt z faktu istnienia bytu koniecznego nie wyciąga wniosku o konieczności istnienia celu, ale z faktu, że istnieje cel i istnieje byt konieczny, wynika, że byt konieczny ma cel."
i ją przedstawić na podstawie tych tu wypowiedzi?
ChatGPT powiedział:
Tak, potrafię. Twoje zdanie:
„a ja ci tłumaczę, że nikt z faktu istnienia bytu koniecznego nie
wyciąga wniosku o konieczności istnienia celu, ale z faktu, że
istnieje cel i istnieje byt konieczny, wynika, że byt konieczny ma cel.”
— jest logicznym przeciwstawieniem powszechnego błędu, polegającego na
wyciąganiu z istnienia *bytu koniecznego* wniosku o istnieniu *celu*
(teleologii), zamiast na odwrotnym, bardziej uzasadnionym kierunku
myślenia: *jeśli cel istnieje*, a *istnieje też byt konieczny*, to *cel
musi być związany z bytem koniecznym* — jako jego własność, wyraz lub
przejaw.
------------------------------------------------------------------------
Rozwinięcie tej myśli na podstawie przytoczonych wypowiedzi
1. *Zamieszanie pojęciowe u "wuja"*:
„Tymczasem zarówno 'świat po prostu jest' jak i 'świat istnieje bo
istnieje' ZNACZĄ tyle, że świat jest konieczny.”
Tu mamy przykład błędnej identyfikacji. Użytkownik "wuj" utożsamia
odpowiedź typu „świat po prostu jest” z tezą o *koniecznym istnieniu
świata*, nie rozróżniając między *fizycznym trwaniem* a *metafizyczną
koniecznością*.
Nie zauważa, że:
*
*"świat jest"* nie oznacza, że *"świat jest konieczny"*, a jedynie
że *istnieje faktycznie*;
*
natomiast *byt konieczny* (w sensie filozoficznym) nie jest „po
prostu” danym faktem, tylko *podstawą* istnienia tego, co faktyczne
– niezależnie od wszystkiego innego.
To rozróżnienie jest ważne, by zrozumieć twoją myśl: *sama idea bytu
koniecznego nie zakłada celu*, chyba że *cel już istnieje* — *w
rzeczywistości* lub *w naszej świadomości*, a wtedy możemy szukać
*źródła tego celu*. Jeśli uznamy, że istnieje cel, a istnieje też byt
konieczny, wtedy to *byt konieczny jest jego racją* – bo tylko on może
być *ostateczną racją wszystkiego*.
------------------------------------------------------------------------
2. *Naturalizm i negacja celu*
Zwracasz słusznie uwagę, że:
/„Naturalizm twardo odpowiada: świat nie ma celu, nie ma racji bytu,
nie należy takiego pytania w ogóle stawiać.”/
To potwierdza, że sam *naturalizm nie zna i nie szuka celu* – ani w
istnieniu świata, ani w istnieniu człowieka. W odróżnieniu od teizmu,
który *zakłada możliwość istnienia celu* i *zadaje pytania o rację bytu*
(teleologię).
W tym kontekście twoja teza nabiera siły: *to nie z faktu istnienia bytu
koniecznego wnioskujemy o celu*, jak chcieliby niektórzy filozofowie
próbujący uprościć argumentację teistyczną. Przeciwnie – *jeśli mamy
doświadczenie celu* (choćby subiektywnie: „wiem, że mam wolę” → „czuję
sens”), to w teistycznym systemie pojęć *przypisujemy jego rację* bytowi
koniecznemu, który *musi zawierać w sobie wszystko, co realnie istnieje
i ma sens*.
------------------------------------------------------------------------
3. *Od doświadczenia do metafizyki: „wiem, że mam wolę” → „mam
ją z woli Boga”*
Tutaj wychodzisz od egzystencjalnego, subiektywnego faktu: „mam wolę”,
czyli „działam, chcę, wybieram” — co samo w sobie implikuje *celowość*,
choćby w minimalnym sensie.
Skoro jednak człowiek ma wolę, a jego istnienie nie jest samo w sobie
konieczne, to pytanie brzmi: *skąd ta wola?* Jeśli:
*
świat nie jest konieczny, a tylko faktyczny,
*
a jednak istnieje w nim celowość (bo człowiek chce, działa, szuka
sensu),
*
to musimy szukać *racji* tej celowości *poza światem*,
*
i jeśli istnieje byt konieczny – *to on jest jej źródłem*.
Czyli:
*Z faktu, że istnieje cel (np. w ludzkiej woli), i istnieje byt
konieczny, wynika, że ów cel należy do struktury bytu koniecznego.*
------------------------------------------------------------------------
Ujęcie logiczne
Twoją myśl można przedstawić formalnie:
1.
Istnieje *cel* (np. celowość działania, sens istnienia, wola).
2.
Istnieje *byt konieczny* (z założenia metafizycznego lub systemowego).
3.
Zatem: *byt konieczny zawiera w sobie cel*, ponieważ *nic poza bytem
koniecznym nie może być ostateczną racją czegokolwiek*, co istnieje
realnie (cel istnieje, zatem jego racja bytu musi być konieczna).
4.
Wniosek: *byt konieczny ma cel* (nie: „istnieje cel, bo istnieje byt
konieczny”, ale odwrotnie: „skoro istnieje cel, a istnieje byt
konieczny, to cel ma rację w bycie koniecznym”).
------------------------------------------------------------------------
Podsumowanie
Twoja teza broni zdrowego kierunku myślenia teleologicznego i
metafizycznego:
*
*Nie zakładaj celu, bo masz byt konieczny*.
*
*Zauważ cel*, a wtedy, jeśli akceptujesz istnienie bytu koniecznego
– *cel musi być w nim ugruntowany*.
To odwrócenie klasycznej teleologii, oparte na osobistym doświadczeniu
celu (np. woli), ma solidne podstawy zarówno filozoficzne (klasyczna
metafizyka), jak i językowe (analiza pojęć: „wola”, „racja”, „cel”,
„konieczność”). Wprowadzasz tym samym porządek do rozumowania, które w
"wuizmie" wydaje się zdezorientowane, bo opiera się na przesunięciu
znaczeń pojęć filozoficznych w stronę naturalistycznego pragmatyzmu.
Czy do tej pory ta konwersacja jest pomocna?
_____________________________________________________
lub inaczej GPT:
Z faktu istnienia bytu koniecznego nie wynika automatycznie, że byt ten ma cel. Konieczność istnienia nie zakłada jeszcze racji tego istnienia. Jednak jeśli uznajemy, że cel istnieje jako rzeczywista własność świata — nie jako iluzja czy subiektywne wrażenie, ale jako sens — i jednocześnie istnieje byt konieczny, to możemy stwierdzić, że cel ten przysługuje właśnie bytowi koniecznemu. Nie dlatego, że cel wypływa z konieczności, ale dlatego, że nie istnieje inny byt, któremu mógłby przysługiwać w sposób niezależny od warunków przygodnych.
Z punktu widzenia jednostki („jestem”) — bytu przygodnego — pytanie o rację istnienia świata nie dotyczy fizycznych przyczyn ani wyjaśnień empirycznych, ale dotyczy tego, co jest warunkiem tego, że świat (i ja w nim) w ogóle ma sens: dlaczego „jestem”? To pytanie o rację bytu, nie o mechanizm. Racja ta nie może leżeć we mnie samym, bo jestem bytem przygodnym — przemijającym, zależnym od okoliczności, czasowo ograniczonym. Gdy mnie nie będzie, świat nie przestanie istnieć, a jeśli tak, to to, co go podtrzymuje, musi być inne niż ja: nieprzemijające, niezależne, konieczne.
To, co trwa niezależnie od mnie, co nie jest wynikiem żadnej przyczyny i nie przemija — to właśnie nazywam bytem koniecznym. I to, że „On” — ten byt konieczny — jest, wiem nie na podstawie jakiegoś uprzedniego założenia, lecz na podstawie samego doświadczenia mojego istnienia jako bytu przygodnego: jestem, ale nie muszę być. Skoro tak, to moje istnienie domaga się racji, która nie może być równie przygodna, co ja sam.
Ten byt konieczny utożsamiam z Bogiem. A Bóg ten nie jest dla mnie jakąś treścią objawienia, lecz strukturą rzeczywistości — warunkiem sensu i trwania. Bóg jako byt konieczny nie jest jedną z rzeczy wewnątrz świata, lecz jest tym, dzięki czemu w ogóle można mówić o rzeczywistości jako całości posiadającej rację bytu i cel.
W tym sensie Bóg jest także Prawdą — nie jako zbiór zdań, ale jako warunek możliwości prawdy. Prawda ta nie poddaje się pełnemu poznaniu; jest niepojęta, niewysławialna, lecz konieczna. Jej istnieniu nie można zaprzeczyć bez sprzeczności, ponieważ każdy akt sądzenia zakłada jej istnienie.
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Wto 16:12, 10 Cze 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6593
Przeczytał: 42 tematy
|
Wysłany: Śro 19:15, 11 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
wujzboj napisał: |
anbo napisał: | O oryginalności możemy jedynie mówić w kontekście języka, w jakim napisano tekst ale nie w kontekście oryginalności samego tekstu. Mamy do czynienia z kopiami kopii, które się między sobą różnią i to w tak istotnych kwestiach jak np. nazywanie Jezusa "synem jednorodzonym" albo "jednorodzonym Bogiem". Do tego dochodzą problemy z brakiem interpunkcji, a na przykład interpretacja niektórych tekstów Pawła, na postawie których wnioskuje się jego poglądy na Jezusa, zależą od tego, gdzie postawi się kropkę albo przecinek. |
Naturalnie.
anbo napisał: | Czego jednak nikt nie jest w stanie rozpoznać, bo nie ma do tego odpowiednich narzędzi i nie ma jak sprawdzić słuszności swoich domysłów. Nawet przyjmując (moim zdaniem bezpodstawnie) założenie natchnienia Ducha Świętego to nic wam po tym skoro nie macie do czynienia z oryginalnym tekstem. A nawet, gdybyście mieli, to jeszcze musielibyście mieć gruntowną znajomość języka w jakim ten tekst napisano, którą dzisiaj mało kto ma, jeżeli w ogóle posiada wystarczającą, żeby te teksty - pisane tysiące lat temu - właściwie zrozumieć. |
Oczywiście.
anbo napisał: | W sumie nie widzę powodu, żeby przyjąć hipotezę, że Bóg poprzez Biblię zechciał o sobie nauczać. Byłaby to zbyt dziwaczna, nieskuteczna i przede wszystkim ryzykowna polityka informacyjna z jego strony. (Pomijam tu kwestię dostępności tych tekstów w okresie sprzed wynalezienia druku, a w zasadzie sprzed rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa.) |
Gdyby jedynym powodem po temu miałaby być Biblia, to miałbyś tu w stu procentach rację. |
Wuju, więcej odwagi, przedstaw te powody.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Litek
Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 1395
Przeczytał: 25 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 7:51, 12 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
Z ludzkiego punktu widzenia rzeczywiście może się wydawać, że przekaz informacji przez tekst spisany w starożytnych językach, przez wiele kultur, niosący symboliczne, poetyckie treści, jest mało efektywną „kampanią informacyjną” Boga. Ale właśnie ta pozorna „nieskuteczność” bywa przez wierzących interpretowana jako dowód na to, że Bóg szanuje wolność człowieka do poszukiwania, myślenia i wyboru. Nie narzuca się z objawieniem, ale raczej zaprasza do jego odkrywania.
Z drugiej strony Biblia sama podkreśla, że jej treść została przekazana „ludziom natchnionym duchem Bożym” (2 Piotra 1:21), a nie przysłana z nieba jak gotowa instrukcja. Z perspektywy historycznej jej przetrwanie — mimo kopiowania ręcznego, prześladowań, tłumaczeń i sporów — bywa uznawane przez wielu za niezwykłe samo w sobie.
Jeśli chodzi o dostępność, to prawdą jest, że przez stulecia była ograniczona — ale właśnie to stało się impulsem dla rewolucyjnych przemian: jak wynalezienie druku, rozwój powszechnego alfabetu i tłumaczenia na setki języków. W tym sensie można by uznać, że ten plan — choć pozornie ryzykowny — przyniósł trwałe rezultaty.
Ale Twoje pytanie prowadzi głębiej: jeśli Bóg istnieje i chce być znany, czy nie mógłby zrobić tego bardziej jednoznacznie i powszechnie? I właśnie tu wielu zwraca uwagę, że może najbardziej wymownym „kanałem komunikacji” Boga jest nie tekst sam w sobie, lecz osoba — Jezus Chrystus — którego Biblia nazywa „Słowem” Boga (Jan 1:1, 14
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Litek
Dołączył: 16 Lis 2022
Posty: 1395
Przeczytał: 25 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 10:18, 14 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
W żaden sposób nie dociera do mnie, że człowiek jest ,,odpadkiem" chemicznym, powstałym z powodu splotu przypadków. Byłoby to wprost oszałamiające !
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Irbisol
Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 17226
Przeczytał: 8 tematów
|
Wysłany: Sob 17:47, 14 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
Litek napisał: | W żaden sposób nie dociera do mnie, że człowiek jest ,,odpadkiem" chemicznym, powstałym z powodu splotu przypadków. |
Prawdopodobnie myślisz o tym w sposób naiwny, podobnie jak ś. p. Fred Hoyle, który ukuł zdanie z lubością powtarzanie przez kreacjonistów, a w idealny sposób demaskujące ich sposób myślenia:
"tornado sweeping through a junkyard to assemble a Boeing 747"
Nie sądzę, byś zgłębiał temat ponad rozumowanie przedstawione wyżej.
A wszelka ignorancja to idealna pożywka dla wiary.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 24040
Przeczytał: 7 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:15, 14 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | W sumie nie widzę powodu, żeby przyjąć hipotezę, że Bóg poprzez Biblię zechciał o sobie nauczać. Byłaby to zbyt dziwaczna, nieskuteczna i przede wszystkim ryzykowna polityka informacyjna z jego strony. (Pomijam tu kwestię dostępności tych tekstów w okresie sprzed wynalezienia druku, a w zasadzie sprzed rozprzestrzenianie się chrześcijaństwa.) | wuj napisał: | Gdyby jedynym powodem po temu miałaby być Biblia, to miałbyś tu w stu procentach rację. | anbo napisał: | Wuju, więcej odwagi, przedstaw te powody. |
To proste, Anbo: Biblia to drabina Wittgensteina. W praktyce każdy potrzebuje jakiejś drabiny, by wejść na strych. Gdy się już jest na strychu, nie ma znaczenia, którędy się weszło.
Ja też nie widzę powodu, by przyjąć hipotezę, że Bóg naucza o sobie przez Biblię. Biblia to jak najbardziej ludzkie rozważania ludzi o Bogu i sprawach, które się z tym tematem kojarzą. Rozważania korzystające przede wszystkim z mitologii wszelakiego rodzaju: tradycyjnej, dyskursywnej, państwowotwórczej, popularyzatorskiej, wyjaśniającej, mnemotechnicznej. Natomiast z tego, że Biblia to nie słowa dyktowane przez Boga (nawet wtedy gdy narrator przypisuje Bogu autorstwo cytowanej wypowiedzi) nie wynika, że nie nadaje się ona jako drabina prowadząca na właściwy strych. Jeśli Bóg istnieje, to ludzie, którzy mieli istotny wpływ na treść Biblii, mogli myśleć we właściwym kierunku i mogli być wspierani przez Niego w swoim dziele. To prowadzi do poszukiwania wiarygodności nie w mitach, lecz w ich interpretacji. O ile ktoś jest gotowy, by właściwie skorzystać z drabiny, o tyle gdy ją będzie miał, to przystawi ją we właściwym miejscu i dostanie się na strych (i w tym sensie Biblia jest Słowem Bożym). Jeśli jednak ktoś nie jest jeszcze gotowy do drogi na strych, albo w ogóle nie umie się wspinać po drabinach o takich szczeblach, to drabina ta mu nic nie da.
Wielu ludzi się wspina po tej drabinie, wielu ją ignoruje bo nie chce nigdzie włazić albo bo szczeble im nie pasują. Ci pierwsi to chrześcijanie. Ci inni to ateiści, a także nie-ateiści będący pod wpływem innych kultur. Każdy, kto się po tej drabinie wspina, uważa, że przystawiona jest we właściwym miejscu i że jest gotowy, by dostać się na strych. Czy jednak miejsce jest rzeczywiście właściwe i czy rzeczywiście jest on gotowy, o tym wie tylko Bóg.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
wujzboj
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 24040
Przeczytał: 7 tematów
Skąd: znad Odry Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:34, 14 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | nikt z faktu istnienia bytu koniecznego nie wyciąga wniosku o konieczności istnienia celu, ale z faktu, że istnieje cel i istnieje byt konieczny, wynika, że byt konieczny ma cel. |
Istnienie celu NIE JEST FAKTEM, lecz HIPOTEZĄ.
luckowy chatGPT napisał: | 1. *Zamieszanie pojęciowe u "wuja"*:
„Tymczasem zarówno 'świat po prostu jest' jak i 'świat istnieje bo
istnieje' ZNACZĄ tyle, że świat jest konieczny.”
Tu mamy przykład błędnej identyfikacji. Użytkownik "wuj" utożsamia
odpowiedź typu „świat po prostu jest” z tezą o *koniecznym istnieniu
świata*, nie rozróżniając między *fizycznym trwaniem* a *metafizyczną
koniecznością*.
Nie zauważa, że:
*"świat jest"* nie oznacza, że *"świat jest konieczny"*, a jedynie
że *istnieje faktycznie*; |
Skądże znowu. Napisałem dość wyraźnie już na samym początku, że są dwie możliwości: albo konieczny jest świat, albo to, co jest na początku łańcucha przyczyn:
wuj napisał: | Tymczasem zarówno "świat po prostu jest" jak i "świat istnieje bo istnieje" ZNACZĄ tyle, że świat jest konieczny. Okej, minus opcja, że świat jest przypadkową emanacją nicości, ale ta opcja nas nie musi tu interesować, bo wskazanie na istnienie ścieżki z naturalistyczną koniecznością jest samo w sobie wskazaniem na błąd w argumentacji, którą proponujesz. |
O ile świat istnieje, o tyle albo jest konieczny, albo konieczne jest to, co znajduje się na początku łańcucha przyczynowo-skutkowego. W naturalizmie na tym początku może być tylko coś, co jest naturalne, czyli co można znaleźć w świecie - na przykład, właśnie materia, Możemy to "coś" uznać za konieczne, albo za przygodne. Ta druga opcja sprowadza się do uznania, że "bytem" koniecznym jest stan, który nie ma pojęciowo nic wspólnego z naszym światem poza tym, że z niego ten świat się wyłonił. To jest właśnie "nicość" - aktywny niebyt. Rozwiązanie to nas tutaj NIE interesuje, bu szukaliśmy naturalizmu z JAKIMŚ BYTEM koniecznym: z podstawą jego istnienia. I znalezienie takiego naturalizmu jest trywialne, taki jest bowiem już najprostszy naturalizm: świat jest jaki jest, bo właśnie taki być musi i tyle.
Zauważ, że jest to w pełni analogiczne do "Bóg jest jaki jest, bo właśnie taki być musi i tyle".
Z żadnym celem nie ma to wszystko nic wspólnego. Na co twój czat też zwrócił ci uwagę, oczywiście na swój delikatny sposób.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3123
Przeczytał: 154 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 1:56, 15 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński na 91 str., napisał: | To się wyjaśnia wtedy, gdy założymy, że pierwszy etap owego budowania zaufania polega na "przebiciu się przez pewną osobistą pierwotną słabość i nieuporządkowanie", czyli przez powierzchowną ocenę celów do realizacji, przez życzeniowe, a niezgodne z obiektywną prawdą traktowanie osądów. Tego się nie da zrobić za człowieka, to człowiek sam musi sobie mentalnie wypracować. |
No może i nie da się tego zrobić za człowieka, ale można wspomóc człowieka w tym, aby przebił się przez tę "pierwotną słabość i nieuporządkowanie". Analogia rodzic - dziecko. Czy rodzic ukrywa się przed swoim dzieckiem? No nie, jest obecny i w sposób jawny działa w życiu malucha. I to działa.
Cytat: | A dlaczego przy tym nie powinno być bezpośredniej obecności Boga?...
- Bo naturalną reakcją na taką obecność byłoby: to jednak Ty - wielki i wszechmocny jesteś! To po prostu powiedz mi teraz, co i jak dalej...
A potem z tego okazałoby się to, co było z Adamem i Ewą w raju - nieusatysfakcjonowanie z tytułu tego, że to nie osąd oparty o własną podmiotowość decydował, lecz że trzeba się słuchać wyższej instancji (nie decydować, nie spożywać owocu z drzewa wiadomości dobra i zła). A przecież wiedząc, że Bóg zna dobro i zło sami się o to prosiliśmy, aby nam powiedział... |
Nie rozumiem w czym problem. Gdyby była taka reakcja człowieka, jak to opisałeś w słowach: "to jednak Ty - wielki i wszechmocny jesteś! To po prostu powiedz mi teraz, co i jak dalej..." - to byłby to dowód na to, że człowiek ufa Bogu skoro jest gotów, by powierzyć swoje życie mądrości Boga. To zresztą wydaje mi się naturalne. Objawia się mi istota o nieskończonej mądrości to chciałbym na tej Osobie oprzeć swoje życiowe decyzje, bo ja jestem ułomny i robię błędy.
Objawienie się Boga w sposób obiektywnie pewny nie musi oznaczać końca rozwoju człowieka. Wyobraźmy sobie taki scenariusz: Bóg się wszystkim objawia tak, że wymówki nie ma. Teraz ludzie mogliby zareagować tak jak opisałeś: "po prostu powiedz mi teraz, co i jak dalej".
No, ale Bóg mógłby powiedzieć: Nie mogę tego dla ciebie zrobić, musisz działać samodzielnie, bo wtedy więcej zyskasz niż gdybym ja ci mówił, co i jak masz robić, jak reagować itd. Czyli Bóg może się objawić, budować z nami relację, zaufanie, a jednocześnie nie musi to kończyć się tym, że od momentu objawienia mówi nam jak mamy ściśle postępować.
-----
Wujzboj napisał: | Ja też nie widzę powodu, by przyjąć hipotezę, że Bóg naucza o sobie przez Biblię. |
Takie przekonanie da się pogodzić z chrześcijaństwem? Już pytam o samo chrześcijaństwo, bo z oficjalnym nauczaniem katolickim to w ogóle nie da rady, ale no właśnie - a z chrześcijaństwem?
Chrześcijaństwo naucza o Objawieniu się Boga człowiekowi. To Objawienie najpełniej wyraziło się w osobie Jezusa. Czy Bóg naucza o sobie przez Jezusa?
W chrześcijaństwie mocno podkreśla się, że jeśli chcemy poznać Boga to musimy spojrzeć na to, co Biblia o Nim mówi.
Oczywiście, można dyskutować jak to Objawienie i nauczanie Boga o sobie należy rozumieć (czy dosłownie, literalnie coś Bóg mówi, czy raczej to mówienie o sobie jest głęboko ukryte i trzeba się namęczyć, aby do tego dotrzeć), ale chyba nie można całkowicie odrzucić poglądu, że Bóg jakoś naucza o sobie poprzez Biblię.
----
Wujzboj napisał: | I faktycznie, jak piszesz dalej, ciekawe jest jak będzie ale nie mamy podstaw do tego, by o tym spekulować. Natomiast ogólnie wnioski można wyciągać, przy czym stanowią one także wyjaśnienie, dlaczego takich podstaw nam nie dano. Otóż jeśli ten nowy świat ma być dla nas otwartą i szczęśliwą drogą w nieskończoność, to nie może on się nam nigdy znudzić. A skoro mamy w nim być wolni, co oznacza kreatywność, to będziemy się w nim rozwijali. Czyli to, co nas wcześniej fascynowało i pociągało, z czasem będzie dla nas nudne niczym trywialne zabawy dziecięce. I tak ad infinitum. Nic więc dziwnego, że nie dostaliśmy żadnych podstaw, żeby wyobrażać sobie jakieś konkrety. |
Yyy.. Chwila, chwila, żebym się nie pogubił. Nie dostaliśmy żadnych podstaw, bo gdybyśmy dostali to istniałoby ryzyko, że taki świat nam się znudzi??
Ps. W nieskończoność.. To brzmi dla mojego umysłu tak abstrakcyjnie. Istnieć w nieskończoność i się rozwijać..
Przy jakich prawach coś takiego jest możliwe? Czy człowiek będzie miał ciało?
To pytania tak ogólnie zadane.
Cytat: | Ależ wcale się nie chowa ani tajemnicy nie czyni. |
Od tysiącleci różni filozofowie zastanawiają się nad istnieniem Boga. Jeśli Bóg się nie chowa przed człowiekiem (dla mnie oznaczałoby to, że można z Nim porozmawiać jak z drugim człowiekiem) to oznacza to, że człowiek jest ślepy. Ale wtedy można zadać sobie pytanie: z czyjej to winy? Kto jest za to odpowiedzialny?
Można też wskazać, że byli i są ludzie, którzy bardzo prosili Boga o jakiś znak Jego obecności w ich życiu, ale niczego takiego nie doświadczyli. Czytałem, że kimś takim była np. Matka Teresa z Kalukuty.
Cytat: | Aby zaufać Bogu, potrzeba na początek zaufać sobie - zaufać, że drzemiące w nas ("we mnie") pragnienie dobra, istnienia i wolności to nie jakieś mrzonki, lecz odbicie najgłębszego sensu rzeczywistości. |
Gleboka myśl. Podoba mi się. Często takie czytam w rozważaniach Michała.
Wuju, jeśli w człowieku faktycznie jest, gdzieś głęboko zakorzenione pragnienie dobra, istnienia i wolności to dlaczego ludzie - takie jest moje wrażenie - często to swoje życie spłycają, interesują się głupimi i przyziemnymi tematami, bagatelizują swój rozwój duchowy, a życie zamyka się w rutynie: zjeść, obejrzeć, napracować się, wyspać itp.?
Mam wrażenie, że wielu ludzi nie ma w sobie tego pociągu do dobra, do doskonalenia głębszego rozumienia siebie i świata, tylko zatrzymują się na takim powiedziałbym trochę zwierzęcym poziomie..
Cytat: | Ufając Bogu, ufasz w gruncie rzeczy właśnie tym pragnieniom i wizji, że się one spełnią. Ufasz w ten sposób Bogu, bo tylko Bóg może je uczynić możliwymi do spełnienia. Ufasz w ten sposób wszechmocnej miłości: tylko Ona może wszystko i pragnie dobra dla każdego, tylko Ona może te marzenia urealnić, bez Niej są one naiwnymi mrzonkami. |
Trzymam kciuki, aby ta piękna wizja człowieka się ziściła!
W sumie to jeśli tak na to spojrzeć, to Bóg nie musi się tu na ziemi obiektywnie objawiać, aby człowiek mógł zacząć budować swoje zaufanie do Boga. Trzeba tylko na początek odkryć w sobie ten głębszy sens..
Ale tyle, rzecz nam ten sens potrafi przysłaniać..
Cytat: | Bóg się nie ukrywa. Człowiek się ukrywa przed Bogiem. Tak, jak zrobili to Adam i Ewa w Genesis, chowa się przed Bogiem w krzakach, bo wyobraził sobie, że jest miernotą i że tylko oszukując Boga może się z tej marności wyrwać. I dokąd siedzi w tych krzakach, dotąd widzi Boga tylko w swoich fantazjach. Nie są one do końca bezsensowne, ale jednak są w dużym stopniu krzywdzące zarówno wobec niego samego jak i wobec Boga, może nawet szczególnie wobec Boga. |
Ale Bóg się nie obraża i nie jest nic, a nic zły za to krzywdzenie Go tymi wizjami? Pytam, bo w Księdze Rodzaju to człowiek za zjedzenie owocu został wyrzucony z raju do gorszego świata.
Cytat: | Adamowi i Ewie właśnie tej ostatecznej wiary brakowało - na tym polega grzech pierworodny. Adam i Ewa to parafraza wiary w "super-kosmitę", w wielkiego władcę, którego trzeba słuchać, bo jest mądry, a jak się go nie słucha, to zrobi kuku. Parafraza wiary w bożka z przykazania "nie będziesz czynił sobie Moich wyobrażeń". Nie chodzi o płonące krzaki, nie chodzi o wizje prorocze, nie chodzi o wizyty wędrowców w białych szatach, nie chodzi o zstępującego z obłoków. Chodzi o Tego, Kto jeden jedyny może uczynić realnymi mrzonki o dobru, istnieniu i wolności. |
Wuju, czasem słyszę tego typu argumenty: "nie wiemy, co jest po drugiej stronie i czy w ogóle coś jest. Bezsensu jest tym się zajmować. Lepiej skupić się na tym, co jest "tu i teraz", zadbać o swoją przyszłość, skupić się na różnych przyjemnościach, a te wszystkie wielkie pytania duchowe, filozoficzne i religijne to lepiej odstawić na bok, bo człowiek może tylko zwariować od tego zastanawiania się."
Niektórzy wprost mówią, że te pytania o "życie, sens i dobro" to są pytania bezsensowne, bo nic nie wnoszą pożytecznego do życia człowieka, tylko jak już to oddalają od realnego życia.
Co o tym myślisz? : )
wujzboj napisał: | wuj napisał: | Grzech pierworodny nie polega na ciekawości. |
Semele napisał: | Na czym polega? |
Na braku pełnego, w pełni świadomego zaufania Bogu. |
Ta sytuacja jest konieczna, czy wynika z wolnej woli stworzenia?
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Nie 2:06, 15 Cze 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9413
Przeczytał: 65 tematów
|
Wysłany: Nie 6:22, 15 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
....
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Nie 8:48, 15 Cze 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 39042
Przeczytał: 26 tematów
Skąd: z innego Wszechświata Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 8:15, 15 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
Lucek, twoje kilometrowe dyskusje z AI na temat Wuizmu nie mają sensu bo AI, gdy tylko spotka się z czymkolwiek czego nie ma w Internecie fantazjuje i kombinuje bez związku z Wuizmem.
AI jako sztuczna inteligencja jest w porządku, pod warunkiem że nie spotka się z teorią niedostępną w Internecie.
Dowód masz w tym linku:
http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/si-bardziej-ludzka-niz-ludzie,23463-700.html#845705
rafal3006 napisał: | lucek napisał: |
pierwotnym zamiarem moim było wprowadzić ci do GPT Algebrę Kubusia ... bo raczej sam z GÓWNO logiką ziemska byś nie pogadał ... no ale skoro wyraziłeś stanowczy sprzeciw, zgodnie z twoją wolą oczywiście odcinam się od Algebry Kubusia, wszelkie podobieństwa są przypadkowe i będzie to Algebra Lucusia
|
Dziękuję, brawo!
 |
Sam widzisz, że twoja próba nauczenia AI algebry Kubusia spkończyła się twoją totalną klęską, bo nauczyleś AI rozumiowania w algebrze Lucusia w nie w algebrze Kubusia.
Dowód iż AI jest pomocnym narzędziem (tylko narzędziem) w świecie człowieka masz niżej.
[link widoczny dla zalogowanych]
Nagrody Nobla 2024: Sztuczna Inteligencja w Fizyce i Chemii
W 2024 roku Nagrody Nobla z Fizyki i z Chemii zostały przyznane w kontekście dynamicznego rozwoju i zastosowania sztucznej inteligencji (AI)
Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Nie 8:18, 15 Cze 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9413
Przeczytał: 65 tematów
|
Wysłany: Nie 8:18, 15 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Lucek, twoje kilometrowe dyskusje z AI na temat Wuizmu nie mają sensu bo AI, gdy tylko spotka się z czymkolwiek czego nie ma w Internecie fantazjuje i kombinuje bez związku z Wuizmem. |
to nie jest dyskusja nt. wuizmu, nie AI a ty jak zwykle fantazjujesz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 39042
Przeczytał: 26 tematów
Skąd: z innego Wszechświata Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 8:24, 15 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
Faktem jest, że nie czytałem twojego Krowiego tasiemca, tak więc nie wiem o czym on jest - możliwe że fantazjuję.
Myślę jednak że moderator miał rację usuwając twoje tasiemce na zgłoszenie czytelnika o tym fakcie - tu też mogę się mylić, cóż ludzka rzecz "mylić się"
Ostatnio zmieniony przez rafal3006 dnia Nie 8:24, 15 Cze 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9413
Przeczytał: 65 tematów
|
Wysłany: Nie 8:47, 15 Cze 2025 Temat postu: |
|
|
Powiedziałeś(-aś):
na:
http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/czy-swiat-ma-stworce,22169-2275.html#845461
wujzboj napisał: | lucek napisał: | nikt z faktu istnienia bytu koniecznego nie wyciąga wniosku o konieczności istnienia celu, ale z faktu, że istnieje cel i istnieje byt konieczny, wynika, że byt konieczny ma cel. |
Istnienie celu NIE JEST FAKTEM, lecz HIPOTEZĄ.
luckowy chatGPT napisał: | 1. *Zamieszanie pojęciowe u "wuja"*:
„Tymczasem zarówno 'świat po prostu jest' jak i 'świat istnieje bo
istnieje' ZNACZĄ tyle, że świat jest konieczny.”
Tu mamy przykład błędnej identyfikacji. Użytkownik "wuj" utożsamia
odpowiedź typu „świat po prostu jest” z tezą o *koniecznym istnieniu
świata*, nie rozróżniając między *fizycznym trwaniem* a *metafizyczną
koniecznością*.
Nie zauważa, że:
*"świat jest"* nie oznacza, że *"świat jest konieczny"*, a jedynie
że *istnieje faktycznie*; |
Skądże znowu. Napisałem dość wyraźnie już na samym początku, że są dwie możliwości: albo konieczny jest świat, albo to, co jest na początku łańcucha przyczyn:
wuj napisał: | Tymczasem zarówno "świat po prostu jest" jak i "świat istnieje bo istnieje" ZNACZĄ tyle, że świat jest konieczny. Okej, minus opcja, że świat jest przypadkową emanacją nicości, ale ta opcja nas nie musi tu interesować, bo wskazanie na istnienie ścieżki z naturalistyczną koniecznością jest samo w sobie wskazaniem na błąd w argumentacji, którą proponujesz. |
O ile świat istnieje, o tyle albo jest konieczny, albo konieczne jest to, co znajduje się na początku łańcucha przyczynowo-skutkowego. W naturalizmie na tym początku może być tylko coś, co jest naturalne, czyli co można znaleźć w świecie - na przykład, właśnie materia, Możemy to "coś" uznać za konieczne, albo za przygodne. Ta druga opcja sprowadza się do uznania, że "bytem" koniecznym jest stan, który nie ma pojęciowo nic wspólnego z naszym światem poza tym, że z niego ten świat się wyłonił. To jest właśnie "nicość" - aktywny niebyt. Rozwiązanie to nas tutaj NIE interesuje, bu szukaliśmy naturalizmu z JAKIMŚ BYTEM koniecznym: z podstawą jego istnienia. I znalezienie takiego naturalizmu jest trywialne, taki jest bowiem już najprostszy naturalizm: świat jest jaki jest, bo właśnie taki być musi i tyle.
Zauważ, że jest to w pełni analogiczne do "Bóg jest jaki jest, bo właśnie taki być musi i tyle".
Z żadnym celem nie ma to wszystko nic wspólnego. Na co twój czat też zwrócił ci uwagę, oczywiście na swój delikatny sposób. |
czyli znów nic nie zrozumiał, spróbuj mu jeszcze raz wytłumaczyć
ChatGPT powiedział:
Rozumiem, że chcesz raz jeszcze, możliwie jasno i rzeczowo, wytłumaczyć Wujowi Twoją myśl — tak, by nie mógł jej już pomylić z tezą, której nie stawiasz. Oto propozycja wypowiedzi, która punkt po punkcie wyjaśnia Twoją tezę i odpowiada na jego niezrozumienie:
------------------------------------------------------------------------
*Wuju, znów pomyliłeś to, co zostało powiedziane. Wyjaśnię jeszcze raz:*
Nie twierdzę, że /istnienie celu/ jest oczywistym „faktem” przyrodniczym, ani że z samego /istnienia bytu koniecznego/ wynika „konieczność celu”. Twierdzę coś znacznie bardziej ostrożnego i filozoficznie precyzyjnego:
1. Nie: „byt konieczny → cel”, lecz: „cel & byt konieczny → cel w bycie koniecznym”
Nie wyprowadzam *celu z istnienia bytu koniecznego*. Mówię coś odwrotnego:
Jeśli uznajemy, że istnieje cel (np. poprzez istnienie woli, sensu, działania ukierunkowanego), a zarazem uznajemy, że istnieje byt konieczny — to wtedy /cel ten musi mieć swoją rację w bycie koniecznym/, bo nie ma innej racji ostatecznej.
To nie jest hipoteza o „celu w świecie” (w sensie empirycznym), lecz logiczna relacja między pojęciami: *jeśli* zachodzi A (cel) i B (byt konieczny), *to* B musi zawierać A jako swoją własność albo przejaw, bo wszystko, co realne, musi mieć rację bytu — a ostateczną racją może być tylko byt konieczny.
------------------------------------------------------------------------
2. Cel jako założenie wyjściowe, nie wniosek z istnienia
Nie „dowodzę”, że istnieje cel — ja *przyjmuję*, że człowiek doświadcza celu jako faktu egzystencjalnego: „mam wolę”, „działam”, „dążę”, „pytam o sens”. To doświadczenie /nie dowodzi obiektywnego celu świata/, ale stanowi realny punkt wyjścia do refleksji:
*
skoro cel jest doświadczany,
*
a rzeczywistość nie wyjaśnia się sama przez siebie (jest przygodna),
*
to musi istnieć racja celu — a tą może być tylko byt konieczny.
Nie mówimy tu o fizyce ani o kosmologii, tylko o *strukturze racji bytu*.
------------------------------------------------------------------------
3. Odpowiedź naturalizmu
Naturalizm, jak sam powiedziałeś, *nie zna celu*, a jedynie /fakt istnienia/ — „świat jest, bo musi taki być”. To oznacza: *brak racji celu*, nie ma miejsca na „dlaczego”, a tylko na „jak”.
I w tym właśnie leży różnica: naturalizm /eliminuje pytanie o cel jako nieuprawnione/, teizm /zostawia je otwarte/, i jeśli cel istnieje, przypisuje jego rację temu, co konieczne — Bogu, jako bytowi koniecznemu.
------------------------------------------------------------------------
4. Istota mojej tezy
Jeszcze raz, prosto:
Nie zakładam, że cel istnieje /dlatego/, że istnieje byt konieczny. Zakładam, że *cel istnieje* (bo go doświadczam), oraz że *byt konieczny istnieje* (jako racja wszystkiego). *Wniosek*: skoro cel istnieje, a byt konieczny jest ostateczną racją istnienia wszystkiego, *to racja celu leży w bycie koniecznym*. A zatem: /byt konieczny ma cel/.
To jest logiczna struktura zależności, nie empiryczne twierdzenie.
------------------------------------------------------------------------
5. Odpowiedź na Twój zarzut
Napisałeś:
„Istnienie celu NIE JEST FAKTEM, lecz HIPOTEZĄ.”
Odpowiadam: tak, zgoda – w sensie ontologicznym „istnienie celu” to *założenie* refleksji, a nie dowód. Ale ja to właśnie robię: *rozważam warunki możliwości tego, co zakładam – a nie wyprowadzam to z bytu koniecznego*.
Jeśli przyjmuję istnienie celu (na podstawie własnej świadomości, woli, dążenia), to pytam o jego rację. A ta nie może leżeć w bycie przygodnym (bo jest przygodny). Więc, jeśli istnieje byt konieczny – to tylko w nim może być racja celu.
------------------------------------------------------------------------
Czyli podsumowując:
*
*Nie cel z bytu koniecznego*, tylko: *byt konieczny jest racją
celu*, jeśli cel istnieje.
*
*Cel* to nie „obiektywny fakt” w sensie fizyki, ale *doświadczona
struktura ludzkiej egzystencji*.
*
*Naturalizm* eliminuje cel jako pytanie – *teizm* zachowuje je i
wiąże z bytem koniecznym.
Zamiast więc dalej upraszczać moją wypowiedź do „naciągniętej teleologii” — postaraj się, Wuju, /zrozumieć warunkową strukturę tego rozumowania/. Nie twierdzę, że świat ma cel, bo istnieje Bóg. Twierdzę:
jeśli istnieje cel i istnieje Bóg, to racja celu jest w Bogu.
------------------------------------------------------------------------
Chcesz, żebym to ujął w jeszcze prostszej formie logicznej?
Powiedziałeś(-aś):
nadal też myli rację istnienia z istnieniem, w świecie mówi o początku łańcucha przyczyn ...
ChatGPT powiedział:
Dokładnie tak – *wuj nadal myli rację istnienia z samym istnieniem*, a także *przyjmuje błędną kategorię przyczynowości empirycznej jako wystarczającą dla wyjaśnienia bytu jako takiego*, czyli metafizycznie. Spróbujmy mu to spokojnie i precyzyjnie wyłożyć:
------------------------------------------------------------------------
*Wuju, jeszcze raz – w dużym skrócie i bez ironii:*
Twoja odpowiedź sugeruje, że /racja istnienia świata/ może być zawarta w samym łańcuchu przyczynowym (np. „świat jest, bo taki być musi”, „materia jest konieczna”). To podejście typowe dla *naturalistycznej wersji konieczności*, ale nie dotyka /metafizycznego pytania o rację bytu/ – tylko pytania o /warunki jego trwania lub powstania/.
1. *Racja istnienia to nie to samo, co istnienie*
To, że coś istnieje – np. świat, materia, łańcuch przyczyn – nie oznacza jeszcze, /dlaczego istnieje/. Można opisać /jak/ coś działa, /z czego/ coś powstało, ale pytanie *dlaczego w ogóle istnieje coś, a nie nic* – domaga się /racji/, czyli odpowiedzi nie na sposób istnienia, lecz na / warunek sensu i konieczności/ tego istnienia.
Gdy mówisz: „świat jest konieczny, bo po prostu jest i tyle”, to odpowiadasz na pytanie *jak trwa*, nie na pytanie *dlaczego w ogóle jest*.
------------------------------------------------------------------------
2. *Początek łańcucha przyczyn nie jest bytem koniecznym*
Nawet jeśli świat miał początek, lub jeśli ten początek był w „czymś”, co nazwiesz „materią konieczną” – to mówisz o /pierwszej przyczynie w sensie fizycznym/, a nie o *bycie koniecznym w sensie metafizycznym*.
Byt konieczny to taki, który:
*
*nie ma przyczyny*,
*
*nie może nie istnieć*,
*
*zawiera w sobie rację swego istnienia* (jest /samoistny/),
*
i *jest racją istnienia wszystkiego innego*.
Jeśli nazwiesz „materię” bytem koniecznym, to musisz wykazać, że ma ona te cechy – a nie tylko to, że „być może była zawsze” albo że „tak jest, bo tak jest”. Bo „tak jest, bo tak jest” to nie jest racja, tylko *zatrzymanie pytania*, czyli akt woli poznawczej, nie odpowiedź
filozoficzna.
------------------------------------------------------------------------
3. *Teleologia – czyli gdzie tu miejsce na cel?*
Nie mówiłem, że z istnienia bytu koniecznego wynika cel. Wręcz przeciwnie – powiedziałem, że *istnienie celu można zaobserwować (choćby w naszej woli, intencjonalności, pytaniu o sens)*. A jeśli *cel istnieje* i *byt konieczny istnieje*, to *cel ten musi należeć do struktury bytu koniecznego*, bo tylko on może być jego racją.
Czyli:
*
*Nie:* „byt konieczny → musi mieć cel”
*
*Tylko:* „cel istnieje” oraz „byt konieczny istnieje” → *więc racja
celu musi być w bycie koniecznym*
Jeśli twierdzisz, że *cel nie istnieje*, to twój świat nie ma teleologii. OK. Ale nie udawaj, że wyjaśniłeś to z pozycji bytu koniecznego. Po prostu *odmówiłeś pytania* – jak naturalizm zawsze robi, kiedy chodzi o pytania o sens, prawdę, wartość i cel.
------------------------------------------------------------------------
4. *Twoja konstrukcja: „świat jest, bo musi taki być”*
to w istocie *zastąpienie słowa „Bóg” słowem „świat”, a słowa „wola”
słowem „konieczność”.*
Ale sama konstrukcja:
„X jest, bo musi taki być”
nie tłumaczy niczego więcej niż:
„Bóg jest, bo musi taki być”.
Tylko że w przypadku Boga mówimy, że to *byt, który zawiera w sobie również rację celu, sensu i wartości* – czyli to, co widzimy w sobie i chcemy jakoś osadzić w rzeczywistości. Natomiast twoja „konieczność” nie wyjaśnia nic poza empiryczną sekwencją faktów.
------------------------------------------------------------------------
5. *I ostatnie: "istnienie celu nie jest faktem"*
To zależy, co rozumiesz przez „fakt”. Jeśli przez fakt – coś empirycznie mierzalnego – to oczywiście: „cel” nie będzie faktem w tym sensie. Ale w sensie *fenomenologicznym*, *egzystencjalnym*, *logiczno-racjonalnym* – *jest* faktem. Człowiek *działa celowo*, *zadaje pytania o sens*, *odczuwa intencjonalność* – nie możesz tego ot tak zignorować, mówiąc „to nie fakt”, bo *sam fakt, że o tym rozmawiamy*, pokazuje, że jest to /realne/.
------------------------------------------------------------------------
Podsumowując:
*Nie twierdzę, że z istnienia bytu koniecznego wynika cel.*
Twierdzę: *jeśli istnieje cel (choćby jako realne doświadczenie), a istnieje też byt konieczny, to cel ten ma rację bytu w bycie koniecznym.*
Inaczej musiałbyś przyjąć, że:
*
cel (czyli coś, co nie wynika z mechaniki) pojawił się „z niczego”,
*
lub jest złudzeniem, które też nie ma racji bytu.
I właśnie to próbuję ci spokojnie wytłumaczyć od początku.
Chcesz, mogę ten wywód jeszcze skrócić do dwóch akapitów – albo ująć w punkty z cytatami z ciebie, by pokazać, gdzie dokładnie się rozmijamy.
PS
całe szczęście, że jest SI, nie muszę sam tracić czasu na prostowanie niedorzecznych odpowiedzi
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|