Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Godność człowieka wynika z tego, co o nim mówią, czy...?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 13 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 10:15, 02 Sie 2022    Temat postu: Re: Godność człowieka wynika z tego, co o nim mówią, czy...?

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Cytat:

Twierdzę, że owe wartości grup różnych nie biorą się znikąd.

Ja również, o czym napisałam w poście, który cytujesz...

Trochę czuję, że rozmywają się nam stanowiska. W końcu nie bardzo wiem, co nas łączy, a co różnicuje w ocenach... :(
Spróbuję zatem opisać swój odbiór (subiektywny, może niezgodny z intencją Twoją), a potem wyjaśnię te różnice.
Mam wrażenie, że bardzo silnie próbujesz zaakcentować aspekt pobrania wartości od społeczności. Czynisz to w kontekście mojego pytania, czy godność człowieka wynika z tego, co o nim mówią - czyli tutaj wynikałoby, że ze społecznego odbioru.
Teraz jawi się pytanie: na ile to ludzie nas ukształtowali, a na ile my sami się kształtujemy?
Mam wrażenie, że intencją Twojego pisania jest mocne akcentowanie, że to ludzie nas kształtują. Ja zaś nie ukrywam, iż traktuję owo kształtowanie przez ludzi, jako mocno podporządkowane osobistym ocenom człowieka.
Chyba zarówno Ty, jak i ja nie mamy tu stanowiska skrajnego, czyli na zasadzie "tylko to, co akcentuję i nic więcej", ale też jednak polaryzacja występuje.
Czy zgadzasz się z tym opisem?

Z tego co napisałeś wnoszę, że zupełnie odmiennie rozumiesz "aspekt pobrania wartości od społeczności" niż ja. Moim zdaniem ten aspekt nie tyle polega na tym, że w swoim postępowaniu kieruję się tym, co inni o mnie myślą czy mówią, tylko na tym, że fundamentalnie wartości wynikają ze społecznej natury człowieka, stąd parę postów temu pisałam, że gdyby sobie wyobrazić istotę ludzką zupełnie oderwaną od jakiejkolwiek wspólnoty od samego początku jej istnienia, to wówczas przypuszczalnie nie byłby to już człowiek tak jak go rozumiemy, który ma jakieś poczucie wartości (godności). Pewnie taka istota kierowałaby się jedynie przyjemnością i wygodą. A więc ten społeczny aspekt pobrania wartości ze społeczności należy rozumieć jako fakt, że wartości są wtórne wobec społecznej natury człowieka i tylko w ramach funkcjonowania społecznego mają rację bytu. I to o czym Ty piszesz - czyli przejmowanie się ocenami innych ludzi jest wtórne wobec tego o czym piszę ja. Ponieważ wartości są w swej naturze odspołeczne, to właśnie społeczeństwo weryfikuje nas samych pod kątem wartościowości, a więc wywiązywania się z tych wartości. Co nie znaczy, że dezaprobata społeczna zawsze świadczy o tym, że naprawdę jesteśmy bezwartościowi (względem systemu wartości danej społeczności), lecz bywa i tak, że jednostka staje się ofiarą negatywnej oceny społeczeństwa, które te wartości porzuciło i właśnie jest takim bohaterem, który ratuje te wartości i potencjalnie może uratować społeczność przez degrengoladą - casus Jezusa Chrystusa.
Cytat:
Cytat:

Cytat:
Mój ojciec, mój brat, żona, synowie, mimo że w podobnym społeczeństwie się wychowaliśmy ostatecznie mamy różne systemy wartości. Bo wszyscy wybraliśmy.

Np. jakie to różnice?.

Np. różnimy się w kwestii stosunku do LGBT, aborcji, teizmu vs ateizmu.

Różnica wynika z tego, że wszyscy żyjecie w świecie, w którym ścierają się takie antagonistyczne światopoglądy i to ten liberalny zdaje się dominować nad tym konserwatywnym jako coś bardziej trendy. Cała masa ludzi popiera LGBT czy aborcje ponieważ to jest modne, postępowe, a nie chcą przed innymi ludźmi uchodzić za zacofanych, jednak to wcale nie oznacza, że oni się na głębszym poziomie utożsamiają z tymi poglądami. co wychodzi w takich sytuacjach, że jakaś osoba deklarująca się jako pro-LGBT nie życzy sobie, że jej własne dziecko np wchodziło w gejowskie relacje albo heteroseksualny zwolennik LGBT nie randkuje z transami, którzy są po operacji zmiany płci na tę, którą oni właśni preferują.
O tym jakie ktoś wyznaje wartości świadczą czyny, a nie deklaracje i jak sie uważnie przyjrzeć zwolennikom tych postępowych poglądów, to tam jest dużo hipokryzji.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Wto 10:16, 02 Sie 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 101 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 11:15, 02 Sie 2022    Temat postu:

Czuję się tutaj ignorowany.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31328
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:22, 02 Sie 2022    Temat postu: Re: Godność człowieka wynika z tego, co o nim mówią, czy...?

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Cytat:

Twierdzę, że owe wartości grup różnych nie biorą się znikąd.

Ja również, o czym napisałam w poście, który cytujesz...

Trochę czuję, że rozmywają się nam stanowiska. W końcu nie bardzo wiem, co nas łączy, a co różnicuje w ocenach... :(
Spróbuję zatem opisać swój odbiór (subiektywny, może niezgodny z intencją Twoją), a potem wyjaśnię te różnice.
Mam wrażenie, że bardzo silnie próbujesz zaakcentować aspekt pobrania wartości od społeczności. Czynisz to w kontekście mojego pytania, czy godność człowieka wynika z tego, co o nim mówią - czyli tutaj wynikałoby, że ze społecznego odbioru.
Teraz jawi się pytanie: na ile to ludzie nas ukształtowali, a na ile my sami się kształtujemy?
Mam wrażenie, że intencją Twojego pisania jest mocne akcentowanie, że to ludzie nas kształtują. Ja zaś nie ukrywam, iż traktuję owo kształtowanie przez ludzi, jako mocno podporządkowane osobistym ocenom człowieka.
Chyba zarówno Ty, jak i ja nie mamy tu stanowiska skrajnego, czyli na zasadzie "tylko to, co akcentuję i nic więcej", ale też jednak polaryzacja występuje.
Czy zgadzasz się z tym opisem?

Z tego co napisałeś wnoszę, że zupełnie odmiennie rozumiesz "aspekt pobrania wartości od społeczności" niż ja. Moim zdaniem ten aspekt nie tyle polega na tym, że w swoim postępowaniu kieruję się tym, co inni o mnie myślą czy mówią, tylko na tym, że fundamentalnie wartości wynikają ze społecznej natury człowieka, stąd parę postów temu pisałam, że gdyby sobie wyobrazić istotę ludzką zupełnie oderwaną od jakiejkolwiek wspólnoty od samego początku jej istnienia, to wówczas przypuszczalnie nie byłby to już człowiek tak jak go rozumiemy, który ma jakieś poczucie wartości (godności). Pewnie taka istota kierowałaby się jedynie przyjemnością i wygodą. A więc ten społeczny aspekt pobrania wartości ze społeczności należy rozumieć jako fakt, że wartości są wtórne wobec społecznej natury człowieka i tylko w ramach funkcjonowania społecznego mają rację bytu. I to o czym Ty piszesz - czyli przejmowanie się ocenami innych ludzi jest wtórne wobec tego o czym piszę ja. Ponieważ wartości są w swej naturze odspołeczne, to właśnie społeczeństwo weryfikuje nas samych pod kątem wartościowości, a więc wywiązywania się z tych wartości. Co nie znaczy, że dezaprobata społeczna zawsze świadczy o tym, że naprawdę jesteśmy bezwartościowi (względem systemu wartości danej społeczności), lecz bywa i tak, że jednostka staje się ofiarą negatywnej oceny społeczeństwa, które te wartości porzuciło i właśnie jest takim bohaterem, który ratuje te wartości i potencjalnie może uratować społeczność przez degrengoladą - casus Jezusa Chrystusa.


To cenne wyjaśnienie z Twojej strony, bo widzę z niego, że inaczej diagnozowałem Twoje intencje, będąc przekonanym, że pragniesz uczynić oceny społeczne jakimś nadrzędnym sędzią człowieka, że silnie umniejszasz fakt, iż społeczeństwo też miewa mylne osądy. Skoro jest tak, jak to wyżej napisałaś, to mamy tu chyba całkiem niezłą zgodność w traktowaniu spraw, bo ja z kolei też uznaję, iż aspekt społeczny w konstruowaniu poprawnego światopoglądu, systemu wartości jest niezbywalny i kluczowy, czyli że żyjemy nie tylko dla siebie, a wręcz nawet to, że...
nawet żyjąc dla siebie i tak musimy w jakimś - znacznym - stopniu żyć dla innych. :shock: :rotfl:
W tym moim rozumieniu altruizm jakby utożsamia się z "egoizmem" - ściślej z dość szczególną postacią "egoizmu", czyli z uznaniem, iż związki społeczne z ludźmi są poprawne (i satysfakcjonujące dla jednostki) jedynie wtedy, gdy mamy układ "win - win", a nie układ, w którym jedna strona zyskuje wszystko albo większość, a druga strona tylko traci.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 11:23, 02 Sie 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 101 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:00, 02 Sie 2022    Temat postu:

"Które te wartości porzuciło"

To znowu stwierdzenie, że jeśli nawet jednostka ma inne wartości niż społeczeństwo, to tylko w takim przypadku, gdy wyznaje wartości niegdyś przez to społeczeństwo wyznawane, ale porzucone...

Czyli oceny społeczne dalej są tu uznawane za nadrzędnego sędziego. Różnica tylko w tym, że nie musi to być aktualne społeczeństwo, ale na przykład historyczne.
Czyli masz prawo, Misiu, do wartości innych niż te wyznawane przez społeczeństwo, w którym żyjesz, ale tylko i wyłącznie w przypadku, jeśli te wartości były kiedyś dawniej wyznawane przez społeczeństwo.

Jeśli wierzysz w wartość, którą społeczeństwo nie wyznaje aktualnie, ani nigdy wcześniej nie wyznawało, to nie wierzysz nawet w wartość "którą społeczeństwo porzuciło".
A więc jesteś gówno warty i trzeba Cię zniszczyć.


A ja twierdzę inaczej.
Społeczeństwo ma wpływ na Twoje wartości, ale nie na zasadzie kalki z obecnego, czy też przeszłego historycznego społeczeństwa. Po prostu ma wpływ na te wartości.
Wartości wyznawane przez Ciebie mogą być zupełnie inne niż wartości społeczeństwa obecnego, czy też przeszłych historycznych społeczeństw. Niemniej jednak będą one istnieć pod wpływem tych społeczeństw.

Człowiek wychowany bez społeczeństwa też będzie miał jakieś wartości, bo na wartości wpływ ma nie tylko środowisko, ale też kwestie wrodzone. Zdolność do empatii jest cechą, którą mamy w genach. Społeczeństwo jedynie wpływa na kierunek rozwoju tej cechy. To nie oznacza, że bez społeczeństwa tej cechy nie będzie wcale.
Natomiast godność jest sprawą, która zawsze dotyczy relacji międzyludzkich i, co ważniejsze, HIERARCHII. Nie ma pojęcia godności bez pojęcia hierarchii. Stracić godność znaczy tyle, co spaść w hierarchii na dół.

I jeszcze jedno:
trudno powiedzieć o kimś, kto co parę lat, czy nawet miesięcy, wygłasza zupełnie inne poglądy i uznaje zupełnie inne wartości, że z tymi wartościami naprawdę się utożsamia. Taka osoba raczej sama nie wie, kim jest, ani co myśli.

Taka osoba nie ma ustalonych wartości. Ma co najwyżej wizje i objawienia. No i kompleks mesjasza.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 12:12, 02 Sie 2022, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31328
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:15, 02 Sie 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
trudno powiedzieć o kimś, kto co parę lat, czy nawet miesięcy, wygłasza zupełnie inne poglądy i uznaje zupełnie inne wartości, że z tymi wartościami naprawdę się utożsamia. Taka osoba raczej sama nie wie, kim jest, ani co myśli.

Taka osoba nie ma ustalonych wartości. Ma co najwyżej wizje i objawienia. No i kompleks mesjasza.

Z drugiej strony jest przysłowie, że tylko krowa nie zmienia zdania. Jeśli pojawia się ISTOTNY POWÓD do zmiany, to racjonalnym jest zmienić swoje przekonania.

MaluśnaOwieczka napisał:
"Które te wartości porzuciło"

To znowu stwierdzenie, że jeśli nawet jednostka ma inne wartości niż społeczeństwo, to tylko w takim przypadku, gdy wyznaje wartości niegdyś przez to społeczeństwo wyznawane, ale porzucone...

Czyli oceny społeczne dalej są tu uznawane za nadrzędnego sędziego. Różnica tylko w tym, że nie musi to być aktualne społeczeństwo, ale na przykład historyczne.
Czyli masz prawo, Misiu, do wartości innych niż te wyznawane przez społeczeństwo, w którym żyjesz, ale tylko i wyłącznie w przypadku, jeśli te wartości były kiedyś dawniej wyznawane przez społeczeństwo.

Jeśli wierzysz w wartość, którą społeczeństwo nie wyznaje aktualnie, ani nigdy wcześniej nie wyznawało, to nie wierzysz nawet w wartość "którą społeczeństwo porzuciło".
A więc jesteś gówno warty i trzeba Cię zniszczyć.


A ja twierdzę inaczej.
Społeczeństwo ma wpływ na Twoje wartości, ale nie na zasadzie kalki z obecnego, czy też przeszłego historycznego społeczeństwa. Po prostu ma wpływ na te wartości.
Wartości wyznawane przez Ciebie mogą być zupełnie inne niż wartości społeczeństwa obecnego, czy też przeszłych historycznych społeczeństw. Niemniej jednak będą one istnieć pod wpływem tych społeczeństw.

Człowiek wychowany bez społeczeństwa też będzie miał jakieś wartości, bo na wartości wpływ ma nie tylko środowisko, ale też kwestie wrodzone. Zdolność do empatii jest cechą, którą mamy w genach. Społeczeństwo jedynie wpływa na kierunek rozwoju tej cechy. To nie oznacza, że bez społeczeństwa tej cechy nie będzie wcale.

Tu się w dużym stopniu z Tobą zgadzam. Jeśli ktoś tylko zastępuje stare wartości społeczne nowymi wartościami społecznymi albo nowe wartości społeczne starymi wartościami społecznymi, nie dokładając tu odpowiedniej porcji własnego rozumienia, syntetycznego traktowania sprawy, to tylko zamienia jednego władcę - mentalnego tyrana, na innego tyrana.
W podejściu dojrzałym (wg mnie przynajmniej) społeczeństwo dostarcza nam materiału do przemyśleń, ale to ostatecznie my decydujemy jaki kształt nadamy strukturze naszych wartości.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 12:16, 02 Sie 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 101 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 12:25, 02 Sie 2022    Temat postu:

Tylko krowa nie zmienia zdania, ale kto zmienia zdania ze skrajności w inną skrajność, i na przemian, co pół roku? A każdego broni jak lew, żeby za chwile mieć zupełnie inne.
To nie jest objaw przemyśleń. To objaw urojeń. Psychozy. Ślepego podążania za objawieniem.

Może tylko pan Owieczka


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 12:26, 02 Sie 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31328
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:47, 02 Sie 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Tylko krowa nie zmienia zdania, ale kto zmienia zdania ze skrajności w inną skrajność, i na przemian, co pół roku? A każdego broni jak lew, żeby za chwile mieć zupełnie inne.
To nie jest objaw przemyśleń. To objaw urojeń. Psychozy. Ślepego podążania za objawieniem.

Może tylko pan Owieczka

Nie wiem, o kim konkretnie piszesz. :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 101 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:29, 02 Sie 2022    Temat postu:

Raczej nie o spasionej krowie.

Kompleks mesjasza czasami postępuje.

Najpierw może się przejawiać chęcią zbawienia jednej konkretnej osoby.
A potem przechodzi w drugą fazę. Ta jedna osoba już nie spełnia mesjaszowi potrzeby zbawiania. Teraz trzeba zbawić cały świat, żeby potrzebę zbawiania zaspokoić. Gdy druga faza się rozpocznie, wtedy ta osoba, którą mesjasz chciał zbawić, dostaje nożem w plecy, bo już nie jest potrzebna. Przecież już nie wystarczy mesjaszowi do zaspokajania swojej żądzy zbawiania innych. Jedna osoba to za mało.
Teraz mesjasz musi zbawić cały świat!

Jezusowi najpierw starczyłby Łazarz. Ale jednego zbawiać to za mało. No więc Łazarzowi w plecy sztylet i zepchnąć go ze skały, żeby nie przeszkadzał. A potem ruszyć zbawiać całą Amerykę.

A ten Łazarz nie wiedział, z kim ma do czynienia. Myślał, że Jezusowi naprawdę na nim zależy. Nie miał pojęcia, że Jezus wykorzystał go tylko do spełnienia swojej chorej żądzy zbawiania innych.

Jezusowi nigdy nie zależało na Łazarzu. Łazarz był jego celem. Środkiem do spełnienia jego potrzeby zbawiania innych.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 15:51, 02 Sie 2022, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 101 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 13:38, 02 Sie 2022    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

[link widoczny dla zalogowanych]

These individuals either spend their entire life thinking of being responsible for helping others out or they experience episodes of psychosis and hysteria often induced by specific triggers. In extreme cases, people tend to idolize Jesus thus they opt unsustainable trend of living by putting others’ needs before their own. If they fail to help out others they become aggressive and frustrated with themselves. They go to the last limit of taking someone out of trouble and when they do, they experience a state of euphoria because of the victory. Their efforts and victory further cements their belief and the dangerous cycle of being a savior continues.

Osoby te albo spędzają całe życie myśląc o byciu odpowiedzialnym za pomaganie innym, albo doświadczają epizodów psychozy i histerii często wywoływanych przez określone czynniki wyzwalające. W skrajnych przypadkach ludzie mają skłonność do ubóstwiania Jezusa, dlatego wybierają niezrównoważony trend życia, stawiając potrzeby innych ponad własne. Jeśli nie pomagają innym, stają się agresywni i sfrustrowani sobą. Dochodzą do ostatniej granicy wyciągania kogoś z kłopotów, a kiedy to robią, doświadczają stanu euforii z powodu zwycięstwa. Ich wysiłki i zwycięstwo jeszcze bardziej umacniają ich wiarę, a niebezpieczny cykl bycia zbawicielem trwa nadal.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 13:45, 02 Sie 2022, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 101 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:46, 02 Sie 2022    Temat postu:

Łazarz nie chciał bohatera. Łazarz chciał jeno przyjaciela.
Jezus był bohaterem i Łazarzowi zabrał zbyt wiele.

Łazarz nie był traktowany przez Jezusa jako przyjaciel. Łazarz był tylko elementem misji, jaką Jezus sobie wyznaczył.
Cechą osób z kompleksem mesjasza jest właśnie poczucie misyjności. Taka osoba zawsze znajduje sobie jakąś misję do wykonania.

Dla Jezusa nie liczył się Łazarz. Liczyła się misja.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 16:00, 02 Sie 2022, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 101 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:13, 02 Sie 2022    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]

Oto jak w pozytywny sposób media zachodnie wypowiadają się o strasznej okrutnej broni, która rozcina ludzi na kawałki.
Jak fajna ta bomba ninja! zawahiriego rozcięła na kawałki!

Ale wartością zachodniego społeczeństwa jest: nie wolno zabijać.

A ludzie sie dziwią, że media rosyjskie w pozytywnym tonie wypowiadają się o masakrze w Buczy, czy bombardowaniu Mariupola...
A przecież to jest wszystko to samo, co na zachodzie. Tylko inna polaryzacja.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 16:15, 02 Sie 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 142 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 18:31, 02 Sie 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Łazarz nie chciał bohatera. Łazarz chciał jeno przyjaciela.
Jezus był bohaterem i Łazarzowi zabrał zbyt wiele.

Łazarz nie był traktowany przez Jezusa jako przyjaciel. Łazarz był tylko elementem misji, jaką Jezus sobie wyznaczył.
Cechą osób z kompleksem mesjasza jest właśnie poczucie misyjności. Taka osoba zawsze znajduje sobie jakąś misję do wykonania.

Dla Jezusa nie liczył się Łazarz. Liczyła się misja.


Ciekawe zagadnienie. Jak było z Jezusem i Łazarzem nie wiem.
Jednak faktycznie są ludzie nadopiekuńczy

Cytuję
W relacjach współzależnych jeden z partnerów stale potrzebuje drugiego. Dlatego czują, że nie mogą żyć bez partnera. Oznacza to, że zachowanie mesjasza jest wzmocnione zależnością partnera. Jednak po pewnym czasie ta dynamika jest wyczerpująca.

Żaden z partnerów we współzależnych związkach opartych na kompleksie mesjasza nie jest szczęśliwy. Poczucie własnej wartości osoby uzależnionej od miłości będzie na ogół cierpieć w miarę upływu czasu, podczas gdy „zbawca” poczuje się przytłoczony i będzie winił swojego partnera.

Powinniśmy podkreślić, że ta dynamika może również objawiać się między przyjaciółmi, członkami rodziny, kolegami itp. Jednak jest to bardziej powszechne w kontekście romantycznych związków.

Jak tego uniknąć?
Poniżej przedstawiamy kilka wskazówek, które pomogą Ci uniknąć wchodzenia w związki współzależne. Jeśli myślisz, że cierpisz na kompleks mesjasza, skorzystanie z tych wskazówek może Ci pomóc.

Pamiętaj, że odpowiadasz tylko za siebie. Każda osoba musi kontrolować swoje życie, emocje i działania. Dlatego nie jesteś zobowiązany do ratowania nikogo, jeśli nie czyni Cię to szczęśliwym.
Dowiedz się, jak powiedzieć „nie”. Wielu osobom trudno jest odmówić swoim bliskim. Niemniej jednak zaniechanie tego może prowadzić do współzależności i urazy. Dlatego musisz uciekać się do technik takich jak asertywność, ponieważ mogą one pomóc poprawić Twoje relacje.
Ustal granice. Powinieneś zdecydować, jak daleko chcesz się posunąć, jeśli chodzi o pomoc innym. Czy jest coś, czego naprawdę nie lubisz robić? W którym momencie pomaganie innym staje się dla Ciebie ciężarem?
Na pierwszym miejscu postaw swoje własne szczęście. Większość ludzi dorasta w przekonaniu, że martwienie się o własny dobrobyt przed innymi jest samolubne. Jeśli jednak coś Cię unieszczęśliwia, nie ma sensu tego robić. Czy naprawdę chcesz pomóc? Spróbuj znaleźć sposób, aby to zrobić, aby siebie samego nie skrzywdzić.
Koniec cytatu.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 101 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:33, 02 Sie 2022    Temat postu:

Hitler też miał kompleks mesjasza. Bynajmniej nie był on romantyczny.

Przytoczony przez Ciebie artykuł źle opisuje kompleks mesjasza.

Kompleks mesjasza, o czym ten artykuł nie wspomniał, wiąże się przede wszystkim z urojeniami.
W kompleksie mesjasza nie chodzi o to, że osoba z tego typu przypadłością chce pomagać. Tej osobie wydaje się, że jest zbawcą.

To poczucie bycia zbawcą gra tu pierwsze skrzypce, a nie chęć udzielania pomocy.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 20:45, 02 Sie 2022, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 101 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:27, 02 Sie 2022    Temat postu:

A Jezus powinien zrozumieć, że Łazarz ma prawo do wyrażania złości.

Jednak Jezusowi się wydaje, że tylko on ma do wszystkiego prawo (w końcu jest zbawcą), a Łazarz ma się tylko podporządkować (przecież jest na łasce Jezusa).


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 21:37, 02 Sie 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 142 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:03, 02 Sie 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
A Jezus powinien zrozumieć, że Łazarz ma prawo do wyrażania złości.

Jednak Jezusowi się wydaje, że tylko on ma do wszystkiego prawo (w końcu jest zbawcą), a Łazarz ma się tylko podporządkować (przecież jest na łasce Jezusa).


Typ INFJ
[link widoczny dla zalogowanych]

Mentorzy to rzadki typ osobowości. Mają wrodzone poczucie idealizmu i moralności, cechuje ich jednak zdeterminowanie i zdecydowanie. Mentorzy za cel swojego istnienia uważają pomaganie innym i rozwiązywanie problemów. Swoich poglądów bronią z pasją - zupełnie nie radzą sobie z krytyką. Mają bardzo duże oczekiwania - zarówno wobec siebie, jak i innych. Kiepsko radzą sobie z praktyczną stroną codzienności. Często zapominają o swoich potrzebach. Typ ten reprezentowany jest przez ok. 2% kobiet i 1% mężczyzn.

Lub
INFJ - osobowość typu Rzecznik
Osobowość typu Rzecznik występuje najrzadziej w populacji, dotyczy bowiem niecałego 1% nas wszystkich. Ten typ w skrócie określa się jako INFJ, czyli Introverted Intuitive Feeling Judging (Introwertyczny Intuicyjny Uczuciowy Osądzający). Rzecznicy (osoby INFJ) to ludzie z misją, obdarzeni niezwykłą intuicją, poczuciem moralności, empatią i chęcią niesienia pomocy. Warto poznać więcej cech Rzeczników, poznać lepiej sposób, w jaki funkcjonują.

Tu więcej:
[link widoczny dla zalogowanych]
"stale chcą walczyć ze złem - Rzecznicy jawią się jako ludzie z misją, wydawać by się mogło, że chcą "zbawić świat", zostawić po sobie coś dobrego. Zwykle tak jest, ponieważ Rzecznicy dążą do poprawy życia ludzi, zakładają fundacje, stowarzyszenia, prowadzą zbiórki. Choć stanowią niewielki odsetek populacji, każdy z Rzeczników może w czasie swojego życia pomóc wielu osobom i nauczyć innych, jak wielka radość płynie z bezinteresownego pomagania"

Hitler też był ponoć INFJ

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 101 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 23:06, 02 Sie 2022    Temat postu:

Mesjasze nie posiadają wysoko rozwiniętej empatii. Liczy się misja, a nie inna osoba.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 142 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 5:37, 03 Sie 2022    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
Wstyd z definicji jest przed innymi ludźmi. Jak można się wstydzić przed samym sobą?

Zaznaczam, że wstyd przed innymi ludźmi wcale nie musi się wiązać z wiedzą tych ludzi o sprawie, której wstyd dotyczy. To również dotyczy wiedzy potencjalnej.


"Wstyd – emocja wywołująca zespół fizjologicznych reakcji organizmu (np. rumieniec), możliwe do przewidzenia działania (np. ukrycie się) lub przykre myśli (np. „Jestem głupi”, „Co ona sobie o mnie pomyśli”), które mogą być źródłem zaburzeń depresyjnych.

Według Patricii i Ronalda Potterów – Efronów „wstyd to bolesne przeświadczenie o własnej zasadniczej ułomności jako istoty ludzkiej”"

[link widoczny dla zalogowanych](emocja)


Godność tracimy nie z powodu sądow innych ludzi o nas. Tracimy ją z powodu tego co z nami robią. Robią, bo im na to pozwalamy.
Dlaczego pozwalamy?

Przykład bardzo wyrazisty. Prostytucja. Chodzi nie tylko o sferę seksu. Sprzedawanie się za jakieś korzysci, najczęściej kasę.

To jest oczywiste, że odczuwamy wówczas wstyd. Ludzie sobie z tym wstydem różnie radzą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 142 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:16, 03 Sie 2022    Temat postu:

Apologeci nigdy niczego się nie wstydzą. Działają W imię Boga. Są misjonarzami...

Może mam jakiś uraz do nich.
Jednak czesto mam wrażenie, że chcą ateistów bardzo zmienić.
Na świecie mogą być przecież i teiści i ateiści.
Czy jest jakaś przeszkoda?


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 19:01, 03 Sie 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31328
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:14, 03 Sie 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli ktoś tylko zastępuje stare wartości społeczne nowymi wartościami społecznymi albo nowe wartości społeczne starymi wartościami społecznymi, nie dokładając tu odpowiedniej porcji własnego rozumienia, syntetycznego traktowania sprawy, to tylko zamienia jednego władcę - mentalnego tyrana, na innego tyrana.
W podejściu dojrzałym (wg mnie przynajmniej) społeczeństwo dostarcza nam materiału do przemyśleń, ale to ostatecznie my decydujemy jaki kształt nadamy strukturze naszych wartości.

To jeszcze chciałem skomentować, aby pociągnąć temat wątku głównego.

Stawiam tu dość podstawowe pytanie: czy w ogóle jesteśmy w stanie w 100% przejąć od kogoś/czegoś JAKIKOLWIEK ZŁOŻONY POGLĄD/WARTOŚCI?

Weźmy przykładowo sytuację, w której np. jakiś ateista, skuszony tym, że w obrazie chrześcijańskim Bóg jest dobrym ojcem, podejmuje decyzję: no to, skoro fajniej jest mieć takiego ojca niż nie mieć, to ja od teraz będę wierzył w Boga miłosiernego.
Taką decyzję każdy ateista może sobie podjąć. Ale czy to oznacza, iż od tego momentu on będzie NAPRAWDĘ wierzył w Boga?...
Aby nie rozwijać zbytnio tu wątków apologetycznym, podam - dla równowagi - przykład znacząco inny. Spytam: czy człowiek, który usłyszał po raz pierwszy o teorii względności, ale prawie nic o niej nie wie, jako że poznał dopiero samą nazwę "teoria względności" może ZASADNIE teraz w tą teorię uwierzyć?
Czy jeśli ktoś teraz powie "wierzę w teorię względności", choć jedyne co w jego głowie zarysowuje ów koncept to jakieś luźnofilozoficzne "wszystko jest względne", a nie ma on na przykład zielonego pojęcia o fizyce, o układach odniesienia, dylatacji czasu, kontrakcji długości, czy nic nie słyszał o problemach z równoczesnością zdarzeń w różnych układach odniesienia, "wierzy w teorię względności"?...
- Ja uważam, że stwierdzenie, iż ów ktoś "wierzy w teorię względności" jest nieprawdziwe. Stan wiary - w ramach jego definicji - domaga się, aby człowiek wiedział czym jest to, w co on wierzy.
Podobnie jest z przyjęciem wartości - przyjmuje je naprawdę tylko ten, kto coś w nich przemyślał, postawił sobie problem w jakichś odniesieniach.

Ludziom nagminnie myli się wyznawanie czegoś z wiarą w to, myli się deklaracja, która może być pusta i bez pokrycia z realnym posiadaniem przekonań w danej sprawie.

Jeśli ktoś łatwo zmienia zdanie w jakiejś sprawie, w kwestii jakiegoś systemu wartości, to świadczyłoby to, iż nie wybudował w sobie więzów wewnętrznych więzów dla dane sprawy, czyli tylko czysto werbalnie, na pokaz identyfikuje się z ową sprawą. Bo więzy, które istnieją, które łączą względnie na sztywno ze znaczeniami dany system wartości, zadziałyby jako blokada. W umyśle pojawiłby się opór na zasadzie: tego nie mogę zmienić, bo mi się zawali rozumienie rzeczywistosci w wielu innych sprawach.

Łatwo się zmienia tylko poglądy z niczym wewnętrznie nie powiązane, albo powiązane bardzo luźno, niekonkretnie.
System wartości jest bowiem także systemem rozumowania.
Jeśli ktoś ma jakiś system wartości, to tym systemem ocenia to, co się wokół niego dzieje, interpretuje komunikaty od ludzi, z niego wypływają decyzje. Gdyby nagle mu ten system zabrać, to taki człowiek by się pogubił, nie wiedziałby co robić, jak reagować na sytuacje.

System wartości, który jest tylko jako etykietka, a nie został wbudowany w myślenie, będzie nie prawdziwym systemem wartości tego człowieka, ale atrapą, którą się okazuje w różnych sytuacjach społecznych - najczęściej jest tylko formą zapisania się do jakiegoś "klubu" - grupy społecznej, jest formą "flagi", pod którą walczą sobie różne stronnictwa.

Jest taki typ ludzi, który nie umie sobie inaczej ułożyć swojego emocjonalnego spełnienia się, jak tylko walcząc, dominując wrogów. Tacy ludzie instynktownie szukają sobie stronników, z którymi dalej będą toczyli swoje małe i większe wojny. Jako "znak rozpoznawczy" owi ludzie używają też nazwanych systemów wartości i poglądów. Działa to na zasadzie "skoro w naszej grupie przyznajemy się do wartości X, to wygłaszanie pod względem owych wartości pochwał, traktowane jest jako objaw lojalności i przynależności do grupy".
Ludzie biorą te swoje deklaracje lojalności grupowych za posiadanie wartości. W rzeczywistości niewielu te wartości ma w swoim umyśle, niewielu nimi dokonuje realnie wyborów. Częściej owe "wartości" pełnią rolę "certyfikatów lojalności i przynależności". Gdy spytamy takich ludzi o jakieś szczegóły ich rzekomego systemu wartości, to nie dostaniemy najczęściej wiele więcej niż parę obiegowych sformułowań.

Wartości POSIADA bowiem naprawdę tylko ten, kto ZAKORZENIŁ JE W UMYŚLE.

Pozostali są jedynie deklarującymi wartości na użytek określania się w identyfikacji grupowej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31328
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:18, 03 Sie 2022    Temat postu:

Semele napisał:
szaryobywatel napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
Wstyd z definicji jest przed innymi ludźmi. Jak można się wstydzić przed samym sobą?

Zaznaczam, że wstyd przed innymi ludźmi wcale nie musi się wiązać z wiedzą tych ludzi o sprawie, której wstyd dotyczy. To również dotyczy wiedzy potencjalnej.


"Wstyd – emocja wywołująca zespół fizjologicznych reakcji organizmu (np. rumieniec), możliwe do przewidzenia działania (np. ukrycie się) lub przykre myśli (np. „Jestem głupi”, „Co ona sobie o mnie pomyśli”), które mogą być źródłem zaburzeń depresyjnych.

Według Patricii i Ronalda Potterów – Efronów „wstyd to bolesne przeświadczenie o własnej zasadniczej ułomności jako istoty ludzkiej”"

[link widoczny dla zalogowanych](emocja)


Godność tracimy nie z powodu sądow innych ludzi o nas. Tracimy ją z powodu tego co z nami robią. Robią, bo im na to pozwalamy.
Dlaczego pozwalamy?

Przykład bardzo wyrazisty. Prostytucja. Chodzi nie tylko o sferę seksu. Sprzedawanie się za jakieś korzysci, najczęściej kasę.

To jest oczywiste, że odczuwamy wówczas wstyd. Ludzie sobie z tym wstydem różnie radzą.

Wstyd jest kluczową zdolnością świadomości - świadczy o tym, że ODNOSIMY DO SIEBIE nasze wybory, że (a przynajmniej się starając) obiektywnie je oceniamy. W ten sposób PRÓBUJEMY BYĆ SOBĄ.
Ludzie, którzy z zasady nie odczuwają wstydu, nie mają szansy przekonać się, czy byli sobą, czy nie - oni pomijają to kluczowe pytanie o własną tożsamość.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 17:07, 03 Sie 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 142 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:08, 03 Sie 2022    Temat postu:

Bardzo ładnie to ująłeś Michale.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 101 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:37, 03 Sie 2022    Temat postu:

Semele napisał:
Przykład bardzo wyrazisty. Prostytucja. Chodzi nie tylko o sferę seksu. Sprzedawanie się za jakieś korzysci, najczęściej kasę.

To jest oczywiste, że odczuwamy wówczas wstyd. Ludzie sobie z tym wstydem różnie radzą.

Ja mógłbym zajmować się zarobkowo prostytucją i wcale bym się tego nie wstydził.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 101 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:43, 03 Sie 2022    Temat postu:

Jeśli ktoś był łajdakiem, to Jezus. Nie Łazarz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 142 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 20:52, 03 Sie 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Semele napisał:
Przykład bardzo wyrazisty. Prostytucja. Chodzi nie tylko o sferę seksu. Sprzedawanie się za jakieś korzysci, najczęściej kasę.

To jest oczywiste, że odczuwamy wówczas wstyd. Ludzie sobie z tym wstydem różnie radzą.

Ja mógłbym zajmować się zarobkowo prostytucją i wcale bym się tego nie wstydził.


Przecież to tylko przykład. Jeżeli rola żigolaka nie pozbawia kogoś poczucia godności to jego sprawa.
Zapewne będzie oceniany. Michał widzi tutaj duże znaczenie dla poczucia godności jednostki w ocenie innych ludzi.

Zastanawiam się z czego to wynika?

Gdy żyliśmy w małych grupach opinia innych była bardzo istotna. Grupa zapewniała nam poczucie bezpieczeństwa. Dziś sytuacja bardzo się zmieniła. Szczególnie w dużym mieście jesteśmy bardzo anonimowi.


Cytat:
Jeśli ktoś był łajdakiem, to Jezus. Nie Łazarz.

Trudno to ocenić. Zapisy biblijne można zinterpretować bardzo różnie.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 21:01, 03 Sie 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31328
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:55, 03 Sie 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Jeśli ktoś był łajdakiem, to Jezus. Nie Łazarz.

Mam niejasne odczucie, że w swoim pragnieniu przekory już odpływasz...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 3 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin