Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ISTNIEJE
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 74, 75, 76  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:42, 13 Sty 2019    Temat postu:

Semele napisał:
Sowo "stół" zastępuje niesłychanie, może nieskończenie, długi opis tego, co - mówiąc w zwykły sposób - możemy zobaczyć czy poczuć dotykiem chodząc po pokoju, zapalając i gasząc światło, przesuwając w różne miejsca tę grupę wrażeń, którą nazywamy stołem, przykrywając ją serwetą, podpalając itd. Na bardziej zaawansowanym poziomie wymyślamy pojęcia takie jak "masa", "siła", "pole elektryczne", "atom", a także "myśl", "popęd", "dyspozycje" itd.**"

Dokładnie. We "Władcy pierścieni" Tolkiena występują Entowie, świadome drzewa. Język Entów nie zawiera żadnych abstrakcji, jest bezpośredni i opowiada wszystko dokładnie tak, jak jest to przez Enta postrzegane. I dlatego rozmowy Entów trwają niezwykle długo, nawet zwykłe "dzień dobry" potrafi trwać godzinami, dniami, może miesiącami czy latami... Bo tyle treści w sobie zawiera. Entom to nie przeszkadzało, bo każdy z nich żył nie-wiadomo-jak-długo.

A że metoda Entów jest zupełnie niepraktyczna dla istot żyjących tylko kilkadziesiąt lat, musimy upraszczać sobie życie, budując pojęcia i upychając w każde z nich tyle treści, ile tego wymagają potrzeby praktyczne. Co potrafi prowadzić do niezwykłe skomplikowanych, wielostopniowych konstrukcji, w których kolejny stopień abstrakcji budowany jest na postawie abstrakcji niższego rzędu, a odległość od parteru potrafi być taka, że w głowie się kręci, gdy ktoś z okna wyjrzeć się odważy... Tego rodzaju jest matematyka, a już i zwykła arytmetyka potrafi brzmieć abstrakcyjnie i wyglądać na "oderwaną" od nas, ludzi. Także w tym, co znaczą w niej liczby i ich istnienie.


szaryobywatel napisał:
Odkrywamy świat, a nie go tworzymy, bo to my jesteśmy częścią świata, a nie świat częścią nas.

Ale to "bo" jest hipotezą, a nie wynikiem obserwacji. W tej chwili nie rozmawiamy o hipotezach. W tej chwili budujemy bazę potrzebną do tego, by nie popełniać fundamentalnych błędów w stawianiu i uzasadnianiu hipotez.

wuj napisał:
Liczba pierwsza jest pojęciem utworzonym na bazie doświadczenia.
szaryobywatel napisał:
Odkrytym, a nie utworzonym, dlatego że nie mamy żadnego wpływu na konsekwencje tego odkrycia albo na to czego jest ono konsekwencją

Pojęcia tworzymy, odkrywać możemy ich desygnaty. W tej chwili nie mówimy jeszcze o desygnatach, bo żeby zacząć o nich mówić, musimy mieć dobrze określone pojęcie istnienia. Takie, żeby do desygnatów się nadawało.

wuj napisał:
Liczba pierwsza jest pojęciem utworzonym na bazie doświadczenia.
lucek napisał:
myślę, że szaryobywatel zmierzał do tego, że liczby pierwsze istnieją niezależnie od obserwatora tj. czy o tym wiesz, czy nie wiesz

Mnie na razie chodzi o to, co ZNACZY, że coś istnieje. O zależności czy niezależlości istnienia od czegokolwiek czy kogokolwiek nie chcę spekulować, zanim nie będzie całkowicie jasne, CZEGO ta spekulacja ma dotyczyć. W przeciwnym razie uniknąć błędów można by było tylko dzikim przypadkiem.

Czy zgadzamy się więc już wszyscy, że pojęcie "liczba pierwsza" (pytam o pojęcie, Szary Obywatelu, nie o desygnat) jest pojęciem utworzonym na bazie doświadczenia i że to samo dotyczy także liczb pierwszych, których "nigdy nikt nie wypisał"? Czy zgadzamy się, że stwierdzenie, "jest nieskończona ilość takich liczb" oznacza, że zbiór liczb utworzony przez podanie tych własności znanych z doświadczenia posiada pewną własność zwaną "posiadanie nieskończonej ilości elementów", także utworzoną na bazie doświadczenia?

Co prawda nie definiujemy znaczenia tej nieskończoności tego wskazując na jakąś postrzeganą nieskończoność, ale i tak robimy to odwołując się do tego, co znamy z życia. Mówimy po prostu, że jeżeli weźmiemy jakąkolwiek liczbę pierwszą, to będziemy w stanie znaleźć także liczbę pierwszą większą od niej. Tak słowo "jakakolwiek" jak i znajdowanie liczby większej od danej są dobrze zrozumiałe przez odwołanie się do doświadczenia. I tego typu są wszystkie definicje, także w matematyce. Chociaż w matematyce definicje tworzone są na podstawie definicji tworzonych na podstawie definicji, tworzonych... i im bardziej zaawansowana jest teoria, tym dłuższy staje się taki łańcuch definicji, powodując, że terminologia i jej znaczenie stają się szybko kryptograficzne dla ludzi z zewnątrz. Podobnie zresztą jest i z innymi naukami ścisłymi. Rozumie je natomiast właśnie ten, kto w razie potrzeby potrafi przejść tym łańcuchem całą drogę z powrotem aż do pojęć najprostszych, możliwych do pokazania na palcach.

lucek napisał:
- nie twierdzisz, że "materia" nie istnieje, a jedynie jako taka nie jest przedmiotem obserwacji (to bez związku z tym co wyżej napisałem), przedmiotem obserwacji są jedynie jej własności

Twierdzę, że także istnienie materii trzeba poprawnie zdefiniować. Nie może być w tej definicji dziur, które można potem zapychać w sposób dowolny tak, żeby uzyskać wymagany wniosek. Podobnie jak definicja istnienia liczb pierwszych, definicja istnienia materii musi być możliwa do sprowadzenia do pojęć podstawowych, pochodzących z doświadczenia. Jeśli się tego nie zrobi, nie można powiedzieć, że rozumie się, co to znaczy, że materia istnieje. A jeśli się czegoś nie rozumie, to nie można na podstawie tego wyciągać wniosków, a tym bardziej - budować poglądów na świat.

Jasne, nigdy nie mówiłem, że materia nie istnieje. Mówiłem natomiast i mówię, że to istnienie może mieć inne znaczenie, niż potrzebie w tej czy innej teorii. Przedtem trzeba sprawdzić, a potem używać. Na oczywistościach można się mocno przejechać.

lucek napisał:
- nie twierdzisz też (to w związku z tym co powyżej), że to czego nie obserwujesz nie istnieje, a raczej, że o tym czego nie obserwujesz nic powiedzieć nie możesz ... w tym sensie nie istnieje

To wiele za mocno powiedziane. Nie twierdzę nawet tego, że nie mogę nic powiedzieć o tym, czego nie obserwuję. Twierdzę, że wszystko, co potrafię powiedzieć, pomyśleć, zrozumieć, jest zbudowane z pojęć o treści sprowadzalnej do tego, co znam z życia. Nie obserwuję ciemnej strony Księżyca ani nawet nie obserwuję teraz Słońca, bo jest akurat noc. Potrafię o nich jednak wiele powiedzieć, na upartego może nawet więcej, niż o tym cieniu za oknem - a istniejącymi nazwę i ciemną stronę Księżyca, i Słońce, i ten cień.

Semele napisał:
czy liczby istnieją, jeśli tak to w jaki sposób?

Warto zacząć od liczb naturalnych. Już jako dzieci poznaliśmy ich podstawowy sens, nazywając palce u rąk słowami od "jeden" do "dziesię", a potem zginając kolejny palec na widok kolejnego jabłuszka i nazywając "liczbą jabłek" słowem, jakim nazwaliśmy ostatni ze zgiętych paluszków. Okazało się, że tak samo się liczy jabłuszka, gruszki, dzieci i wiele innych rzeczy, że taka zabawa jest przydatna w wielu sytuacjach, i że paluszki nie zawsze są do liczenia potrzebne. Tego samego rodzaju są wszystkie pojęcia matematyczne, w tym oczywiście wszystkie liczby. Proponuję więc przyjrzeć się liczbom naturalnym i na nich zbadać, co znaczy, że istnieją. Czyli co mamy konkretnie na myśli, gdy mówimy "siedem" i co mamy konkretnie na myśli, gdy mówimy, że "liczba siedem istnieje". Czy znajdziemy tam treści, które nie dadzą się sprowadzić do doświadczenia, do postrzeżeń, do tego, co doświadczyliśmy w taki czy inny sposób?


Michał napisał:
Ale ja też nie zamierzam jakoś odżegnywać się od zapostulowania tu nawet pewnej ontologii.

Jeśli piszesz o rozróżnieniu "ja/moje" i "nie ja", to jest to raczej właśnie pewna terminologia, a nie już ontologia. Warto się będzie przyjrzeć dokładniej, co to rozróżnienie znaczy, aby potem móc lepiej rozpoznać możliwe rozwiązania ontologiczne. Na tym etapie myślę jednak, że wystarczy zauważyć, że zarówno "ja/moje" jak i "nie ja" zawierają w sobie wyłącznie treści pochodzące z postrzeżeń dokonanych przez jednostkę operującą tymi treściami. Czyli przeze wuja, gdy robi to wuj; przez Michała, robi to Michał; przez X, gdy robi to X; ogólnie właśnie przez "ja".


Semele napisał:
stają się niezrozumiałe (chyba że np. przyjmę

Właśnie: "chyba, że". Takich "że" jest wiele i dlatego nie o nie w tym momencie chodzi. Chodzi teraz o ustalenie, na czym MUSI się każde takie "że" opierać. Czyli o to, jakie wyjaśnienia mają szansę być zrozumiałe, a jakie takich szans nie mają i mogą co najwyżej sprawiać złudne wrażenie zrozumiałości. Które z konieczności rozwiewa się, gdy zacznie się dociekać, o co właściwie tam chodzi...

____________
PS.
Semele napisał:
Wuju szybciej...! :-)

Robię, co mogę :). A i tak jest znów pierwsza w nocy. Budujemy w przedpokoju garderobę i szuflada się zaparła, że będzie zamykała się krzywo. Taka bezideowa złośliwość materii...


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Nie 1:48, 13 Sty 2019, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:54, 13 Sty 2019    Temat postu:

Cytat:
Twierdzę, że także istnienie materii trzeba poprawnie zdefiniować. Nie może być w tej definicji dziur, które można potem zapychać w sposób dowolny tak, żeby uzyskać wymagany wniosek. Podobnie jak definicja istnienia liczb pierwszych, definicja istnienia materii musi być możliwa do sprowadzenia do pojęć podstawowych, pochodzących z doświadczenia. Jeśli się tego nie zrobi, nie można powiedzieć, że rozumie się, co to znaczy, że materia istnieje. A jeśli się czegoś nie rozumie, to nie można na podstawie tego wyciągać wniosków, a tym bardziej - budować poglądów na świat.

Jasne, nigdy nie mówiłem, że materia nie istnieje

Może i mówiłeś, ze ISTNIEJE ale tylko w Tobie wiadomym sensie.
Napisz po prostu w jakim.


Wiemy już, że nie uwazasz za możliwe iż życie powstało z materii nieozywionej-z grubsza pamietam co piszesz. Wnioskuję
Więc, ze uważasz że życie powstało w pier
Wszej kolejności. Zapewne jako świadomość


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 3:06, 13 Sty 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:03, 13 Sty 2019    Temat postu:

Na ciemnej stronie księżyca wyladowala chinska sonda [link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 3:03, 13 Sty 2019    Temat postu:

wuj napisał:
Czy zgadzamy się więc już wszyscy, że liczba pierwsza jest pojęciem utworzonym na bazie doświadczenia i że to samo dotyczy także liczb pierwszych, których "nigdy nikt nie wypisał"?

jeżeli masz na myśli pojęcie jako konwencję, czyli "utworzyliśmy" sobie konwencję (np. arytmetykę) opisującą zależności pomiędzy wielkościami to tak, ale jak słusznie zauważył szaryobywatel, te zależności odkryliśmy w świecie na podstawie doświadczeń - w ten sposób się zgadzam :)

Cytat:
Czy zgadzamy się, że stwierdzenie, "jest nieskończona ilość takich liczb" oznacza, że zbiór liczb utworzony przez podanie tych własności znanych z doświadczenia posiada pewną własność zwaną "posiadanie nieskończonej ilości elementów", także utworzoną na bazie doświadczenia?

tak, z tym zastrzeżeniem, że nieskończoności nie odkrywam z doświadczenia w świecie, a we własnym myśleniu - czyli nie wiem, czy poza konwencją, jako taka istnieje - wiem, że jest ograniczeniem mojego poznania - podobnie jak przypadek.

uzasadnię:
zwróć wuju uwagę na paradoks "łucznika i strzały" (tej Zenona)

1. niby pojęcia granicy i suma ciągu geometrycznego rozwiązują problem, ale na bazie innych doświadczeń, taki nieskończony podział, ze względu na fizykę kwantową w pewnym momencie traci fizyczny sens

2. dla tego paradoksu nie ma znaczenia, czy ten nieskończony podział dokonasz poprzez postęp geometryczny, a np. przypadkowy, nieskończony podział - i tu widzę problem - przypadkowego podziału, nie sposób zdefiniować więc i paradoksu stworzyć w ten sposób się nie da

więc dla mnie, na chwilę obecną przynajmniej - przypadek i nieskończoność są własnościami ograniczenia mojego poznania, tam je odkrywam, a nie w "zewnętrznym" świecie - tam ich nie spotykam w doświadczeniu

Cytat:
Twierdzę, że także istnienie materii trzeba poprawnie zdefiniować.

jak dla mnie już zdefiniowałeś - bo nic więcej, poza tym, co do zasady, że guza sobie nabiję, gdy głową z drzewem się zderzę, przez "materię" nie rozumiem, w przeciwieństwie do tych przedmiotów poznania, z którymi taki kontakt mi nie grozi - jak np. prawa natury - co prawda nabity guz z nich też wynika, ale np. pomiędzy drzewem, a prawem nabijania sobie guza jest druga, zasadnicza różnica - drzew jest wiele, a zasada jedna.

Cytat:
Jasne, nigdy nie mówiłem, że materia nie istnieje.

a widzisz pan jakie ludzie są wredne :think: ... toś mnie uspokoił :)

Cytat:
To wiele za mocno powiedziane. Nie twierdzę nawet tego, że nie mogę nic powiedzieć o tym, czego nie obserwuję. Twierdzę, że wszystko, co potrafię powiedzieć, pomyśleć, zrozumieć, jest zbudowane z pojęć o treści sprowadzalnej do tego, co znam z życia. Nie obserwuję ciemnej strony Księżyca ani nawet nie obserwuję teraz Słońca, bo jest akurat noc. Potrafię o nich jednak wiele powiedzieć, na upartego może nawet więcej, niż o tym cieniu za oknem - a istniejącymi nazwę i ciemną stronę Księżyca, i Słońce, i ten cień.

ok :) i jak w poprzednim moim zdaniu ... czyli nadinterpretacje ... a poza tym zgoda :)

wuj do szaregoobywatela napisał:
... musimy mieć dobrze określone pojęcie istnienia.

myślę, że gdybyś tak nie podkreślał tego "dobrego zrozumienia pojęcia istnienia" to nie byłoby naszych dociekań i nadinterpretacji - bo mi się wydaje, wobec powyższego, że rozumiemy je bardzo podobnie przynajmniej :)

Podsumowując:
jeśli o mnie chodzi - zgadzam się wuju, że wszystko co wiem, budujemy na bazie własnych doświadczeń, wszystko co dla mnie istnieje - istniej na bazie moich doświadczeń ... ale też to, na co zwrócił uwagę szaryobywatel - nie istnieje dlatego, że mam doświadczenia - to skutek a nie przyczyna, w ogólniejszy sensie, i to przekonanie :) też buduję na bazie swoich doświadczeń.

PS

dla mnie większym problemem chyba jest co rozumiesz przez "postrzeżenia" bo do tej pory miałem wrażenie, że jakieś - dla mnie bliżej nie określone - elementarne doznania np. ciepły, ... i tu bym dyskutował bo sam raczej wolę mówić o przekonaniach, czyli już przetworzonych - zinterpretowanych doznaniach - niż jako takich - 'surowych", te mi są bezpośrednio niedostępne ...

ale może pisząc o "postrzeżeniach" masz na myśli to, że docierają do mojej świadomości tylko te "nieprzyzwoite" ? na pozostałe nie zwracam uwagi i za to spostrzeżenie, zgodne z tym czego doświadczam, wtedy wielkie dzięki ;) bo niby wiedziałem, a nie wyróżniałem specjalnie tego faktu a przede wszystkim tutaj, że może to chcesz podkreślić dopiero zwróciłem uwagę


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Nie 10:26, 13 Sty 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:14, 13 Sty 2019    Temat postu:

Zgoda zgoda...
Jednak wuj dodał, że materia ISTNIEJE w pewnym sensie...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 3:20, 13 Sty 2019    Temat postu:

Cytat:
Jednak wuj dodał, że materia ISTNIEJE w pewnym sensie...

dla mnie też istnieje w pewnym sensie - takim, że jest czymś innym niż choćby moje pojęcie o niej, a nie dlatego, ze wiem czym jest :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Nie 12:44, 13 Sty 2019    Temat postu:

szaryobywatel napisał:

Cytat:
Jeżeli nie jestem w stanie zrozumieć całkowania, to moje postrzeganie będzie ograniczone. Na czego istnienie to wskazuje?

Stanu w którym nie rozumiesz całkowania.

Ten przypadek jest chyba najciekawszy, bo ewidentnie wskazuje na desygnat znajdujący się w przestrzeni mentalnej. Uświadomienie sobie jego istnienie musi być produktem umysłu, ale ty twierdzisz, że samo istnienie nie jest projekcją umysłu, a czymś prawdziwie istniejącym. W takim razie, wszystko czego nie rozumiemy i czego nierozumienia nie jesteśmy świadomi, jest niskończoną ilością nieuświadomionym bytów, rezydującym w umyśle.
Co więcej, ponieważ taki byt, jak nierozumienie całkowania, możemy sobie uświadomić i usunąć go poprzez zrozumienie całkowania, istnienie nierozumienia całkowania znika, co świadczy o tym, że to umysł rządzi istnieniem.
To, według mnie, dowodzi temu, że to umysł tworzy istnienia i nie są one niezależne, czy nawet wywołane doznaniem. Umysł operuje na doznaniu, aplikując istnienie według własnego "widzimisię". Tylko dlatego możliwe jest zagnieżdżanie istnienia, bo jest to niczym innym, jak projekcją. Mogę powiedzieć, że koszulka istnienie, materiał istnienie, nici istnieją, włókna istnieją, cząsteczki istnieją, atomy istnieją, kwarki istnieją, istnieje okrycie, istnieje symbol wolności wyboru, i tak w nieskończoność. Ta nieskończona ilość istnień nigdzie nie rezyduje, zanim nie zostanie wytworzona.
Jedyne co można powiedzieć to to, że mają podstawę w doznaniu. Nie twierdzę, że doznanie nie ma podstawy, a jedynie to, że to nie istnienie jest jego podstawą. Istnienie jest mechanizmem operowania na doznaniu, a nie czymś je budującym. To są dwie różne kwestie, niestety nasz aparatus pozwala operować jedynie na istnieniu, dlatego mówiąc o dwóch kwestiach popełniłem błąd, bo zobiektywizowałem coś, coś co obiektem nie jest.
To co ja sugeruję, to w przypadku analizy, traktować istnienie jako mentalną projekcja, bo aplikowanie go poza umysł wymaga założenia, że umysł mówi prawdę, a nie maksymalizuje użyteczność. Nie sugeruję również aplikowania przeciwieństwa istnienia pod doznanie. To, że czegoś nie możemy poprawnie zaaplikować nie znaczy, że musimy wyciągnąć wnioski przeciwne do założeń.

I jeszcze jedna kwestia, która dobrze obrazuje problem, a mianowicie, współzależność. Jak pogodzić niezależne istnienie bytu, z jego istnieniem będącym splotem zależności innych bytów? Praktycznie wszystko co znamy, jesteśmy w stanie rozłożyć na przyczyny. Roślina bez światła, wody i minerałów nie istnieje. Jej istnienie jest więc projekcją na sumę innych istnień, które same są takim zbiegiem inny okoliczności. Kwiat nie istnieje, bo jest tylko, w uproszczeniu, światłowodominerałem. Uproszczając wszystko w ten sposób, dojdziemy do granicy naszego poznania, w której będziemy mieli zupełnie inne istnienia, jeśli nie dojdziemy do jedni, w której istnienie przestaje mieć sens.

Tak na marginesie, oglądałem ostatnio debatę, a nawet trzy, Jordana Petersona z Samem Harrisem. Można spokojnie powiedzieć, że to jedne z najbardziej wpływowych postaci w obszarze filozofii. Prawie 6 godzin ciągłego rozbijania się o problemy, które redukują się do tego, o czym my tu dyskutujemy. Już dzisiaj jesteśmy o wiele dalej, niż oni kiedykolwiek byli, bo oni zdają się nie rozumieć wagi pojęcia istnienia i ciągle operują na intuicjach i założeniach.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Nie 12:56, 13 Sty 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 13:03, 13 Sty 2019    Temat postu:

Cytat:
Co więcej, ponieważ taki byt, jak nierozumienie całkowania, możemy sobie uświadomić i usunąć go poprzez zrozumienie całkowania, istnienie nierozumienia całkowania znika, co świadczy o tym, że to umysł rządzi istnieniem.


nierozumienie całkowania jest własnością świata, w tym wypadku konkretnej osoby, której dotyczy - całkowanie jest reprezentacją, w umysłach tych, którzy je rozumieją też pewnej własności świata, do której ma zastosowanie ...

PS

Cytat:
I jeszcze jedna kwestia, która dobrze obrazuje problem, a mianowicie, współzależność. Jak pogodzić niezależne istnienie bytu, z jego istnieniem będącym splotem zależności innych bytów? Praktycznie wszystko co znamy, jesteśmy w stanie rozłożyć na przyczyny. Roślina bez światła, wody i minerałów nie istnieje.


:) poprzez pojęcia "materii" ("świata widzialnego", "prochu ziemi"), które są zmienne i "ducha" - niezmiennych praw tą materią rządzących, gdzie człowiek jest odbiciem tych praw, posiadającym pewną "autonomię", na czas, w którym zarządzą swoim przemijającym ciałem, bo to jak wiemy w "proch się obraca" :)


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Nie 13:17, 13 Sty 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Nie 13:30, 13 Sty 2019    Temat postu:

Cytat:
:) poprzez pojęcia "materii" ("świata widzialnego", "prochu ziemi"), które są zmienne i "ducha" - niezmiennych praw tą materią rządzących, gdzie człowiek jest odbiciem tych praw, posiadającym pewną "autonomię", na czas, w którym zarządzą swoim przemijającym ciałem, bo to jak wiemy w "proch się obraca" :)

Mogłem uprościć istnienie do energii w różnych formach, czy wreszcie do projekcji, ale nie o to tu jednak chodziło. Jak podejść do istnienia obiektu, będącego niczym innym jak sumą innych istnień?

I jeszcze, odnośnie twojej redukcji. Ja "materię", "ducha", "autonomię" i wszelkie istnienie upraszczam do projekcji, co czyni "projektor" twórcą wszystkiego, z twoim Bogiem włącznie :wink:


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Nie 13:34, 13 Sty 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 13:38, 13 Sty 2019    Temat postu:

Cytat:
Jak podejść do istnienia obiektu, będącego niczym innym jak sumą innych istnień?


:) może tak: "wszystko marność' :) tak przynajmniej niektórzy zdaje się podchodzą :) tj. mam na myśli te "istnienie" będące "sumą" - zmienne, nietrwałe ... przemijające
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Nie 14:12, 13 Sty 2019    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Jak podejść do istnienia obiektu, będącego niczym innym jak sumą innych istnień?


:) może tak: "wszystko marność' :) tak przynajmniej niektórzy zdaje się podchodzą :) tj. mam na myśli te "istnienie" będące "sumą" - zmienne, nietrwałe ... przemijające

Marność, albo nietrwałości (anicca), i nie tylko do niektórych istnień, a do wszystkich. Nawet gdyby istniały obiekty niezmienne, to dla nas będą zmiennymi, ze względu na habituację.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 14:32, 13 Sty 2019    Temat postu:

Banjankri :) nie jestem religijny, jak zwał tak zwał - kłócił się nie będę :)

... co najwyżej :wink: - po co tak daleko szukasz, zresztą i tak nic nie znajdziesz, czego sam nie poznasz ... a to też nie od Ciebie zależy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Nie 15:07, 13 Sty 2019    Temat postu:

Szukam do samego końca szukania, bo tylko tak mogę przestać szukać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:15, 13 Sty 2019    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Jednak wuj dodał, że materia ISTNIEJE w pewnym sensie...

dla mnie też istnieje w pewnym sensie - takim, że jest czymś innym niż choćby moje pojęcie o niej, a nie dlatego, ze wiem czym jest :)


Ktoś wie czym jest??

Po prostu uwazam że wszystko jest materialne a NIE "duchowe".
Swiat nie ma natury mentalnej.
Wuju na pewno myślisz inaczej.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 11:49, 14 Sty 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:20, 13 Sty 2019    Temat postu:

Banjankri napisał:
szaryobywatel napisał:

Cytat:
Jeżeli nie jestem w stanie zrozumieć całkowania, to moje postrzeganie będzie ograniczone. Na czego istnienie to wskazuje?

Stanu w którym nie rozumiesz całkowania.

Ten przypadek jest chyba najciekawszy, bo ewidentnie wskazuje na desygnat znajdujący się w przestrzeni mentalnej. Uświadomienie sobie jego istnienie musi być produktem umysłu, ale ty twierdzisz, że samo istnienie nie jest projekcją umysłu, a czymś prawdziwie istniejącym. W takim razie, wszystko czego nie rozumiemy i czego nierozumienia nie jesteśmy świadomi, jest niskończoną ilością nieuświadomionym bytów, rezydującym w umyśle.
Co więcej, ponieważ taki byt, jak nierozumienie całkowania, możemy sobie uświadomić i usunąć go poprzez zrozumienie całkowania, istnienie nierozumienia całkowania znika, co świadczy o tym, że to umysł rządzi istnieniem.
To, według mnie, dowodzi temu, że to umysł tworzy istnienia i nie są one niezależne, czy nawet wywołane doznaniem. Umysł operuje na doznaniu, aplikując istnienie według własnego "widzimisię". Tylko dlatego możliwe jest zagnieżdżanie istnienia, bo jest to niczym innym, jak projekcją. Mogę powiedzieć, że koszulka istnienie, materiał istnienie, nici istnieją, włókna istnieją, cząsteczki istnieją, atomy istnieją, kwarki istnieją, istnieje okrycie, istnieje symbol wolności wyboru, i tak w nieskończoność. Ta nieskończona ilość istnień nigdzie nie rezyduje, zanim nie zostanie wytworzona.
Jedyne co można powiedzieć to to, że mają podstawę w doznaniu. Nie twierdzę, że doznanie nie ma podstawy, a jedynie to, że to nie istnienie jest jego podstawą. Istnienie jest mechanizmem operowania na doznaniu, a nie czymś je budującym. To są dwie różne kwestie, niestety nasz aparatus pozwala operować jedynie na istnieniu, dlatego mówiąc o dwóch kwestiach popełniłem błąd, bo zobiektywizowałem coś, coś co obiektem nie jest.
To co ja sugeruję, to w przypadku analizy, traktować istnienie jako mentalną projekcja, bo aplikowanie go poza umysł wymaga założenia, że umysł mówi prawdę, a nie maksymalizuje użyteczność. Nie sugeruję również aplikowania przeciwieństwa istnienia pod doznanie. To, że czegoś nie możemy poprawnie zaaplikować nie znaczy, że musimy wyciągnąć wnioski przeciwne do założeń.

I jeszcze jedna kwestia, która dobrze obrazuje problem, a mianowicie, współzależność. Jak pogodzić niezależne istnienie bytu, z jego istnieniem będącym splotem zależności innych bytów? Praktycznie wszystko co znamy, jesteśmy w stanie rozłożyć na przyczyny. Roślina bez światła, wody i minerałów nie istnieje. Jej istnienie jest więc projekcją na sumę innych istnień, które same są takim zbiegiem inny okoliczności. Kwiat nie istnieje, bo jest tylko, w uproszczeniu, światłowodominerałem. Uproszczając wszystko w ten sposób, dojdziemy do granicy naszego poznania, w której będziemy mieli zupełnie inne istnienia, jeśli nie dojdziemy do jedni, w której istnienie przestaje mieć sens.

Tak na marginesie, oglądałem ostatnio debatę, a nawet trzy, Jordana Petersona z Samem Harrisem. Można spokojnie powiedzieć, że to jedne z najbardziej wpływowych postaci w obszarze filozofii. Prawie 6 godzin ciągłego rozbijania się o problemy, które redukują się do tego, o czym my tu dyskutujemy. Już dzisiaj jesteśmy o wiele dalej, niż oni kiedykolwiek byli, bo oni zdają się nie rozumieć wagi pojęcia istnienia i ciągle operują na intuicjach i założeniach.


Cenię tych dwoch panów. Jednak w Polsce nawet ksieza katoliccy pewnie ich nie sluchaja.

Może się mylę, nasi księża to nie filozofowie. Dobrze gdy nie mają problemow z seksem.

Ja rozumiem ludzi, ktorych seks nie interesuje...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:32, 13 Sty 2019    Temat postu:

Semele napisał:
Ja rozumiem ludzi, ktorych seks nie interesuje…
Nie ma ludzi, ktorych seks nie interesuje. Sa tacy, ktorzy nie sa w stanie angazowac sie w seks jak dla przykladu "erotomani gawedziarze" :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:17, 13 Sty 2019    Temat postu:

lucek napisał:
Cytat:
Jednak wuj dodał, że materia ISTNIEJE w pewnym sensie...

dla mnie też istnieje w pewnym sensie - takim, że jest czymś innym niż choćby moje pojęcie o niej, a nie dlatego, ze wiem czym jest :)


Ok chodzi oto czy z materii nieozywionej mozna przejść do "nanozycia".
Odsylam do dyskusj o dna chyba w biblijnej frazie Genesis.
Wuj o pochodzeniu zycia kazał pisac w Genesis
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:31, 13 Sty 2019    Temat postu:

Autocenzura

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 1:23, 14 Sty 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5610
Przeczytał: 71 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:18, 13 Sty 2019    Temat postu:

Banjankri napisał:
szaryobywatel napisał:

Cytat:
Jeżeli nie jestem w stanie zrozumieć całkowania, to moje postrzeganie będzie ograniczone. Na czego istnienie to wskazuje?

Stanu w którym nie rozumiesz całkowania.

Ten przypadek jest chyba najciekawszy, bo ewidentnie wskazuje na desygnat znajdujący się w przestrzeni mentalnej. Uświadomienie sobie jego istnienie musi być produktem umysłu, ale ty twierdzisz, że samo istnienie nie jest projekcją umysłu, a czymś prawdziwie istniejącym. W takim razie, wszystko czego nie rozumiemy i czego nierozumienia nie jesteśmy świadomi, jest niskończoną ilością nieuświadomionym bytów, rezydującym w umyśle.


To jak "wygląda" stan w którym nie rozumie się całkowania, zależy od tego jak "wygląda" stan w którym rozumie się całkowanie. Stan w którym nie rozumie się całkowania, nie może "wyglądać" jak stan w którym rozumie się całkowanie, a to jak "wygląda" stan rozumienia zależy od tego czym jest całkowanie. W efekcie "wygląd" obu stanów zależy od tego czym jest całkowanie.

Banjankri napisał:
Co więcej, ponieważ taki byt, jak nierozumienie całkowania, możemy sobie uświadomić i usunąć go poprzez zrozumienie całkowania, istnienie nierozumienia całkowania znika, co świadczy o tym, że to umysł rządzi istnieniem.


To że stan umysłu się zmienił, nie znaczy że umysł tymi stanami rządzi, że może przywołać i odwołać co zechce, właściwie: jak zechce - bo w tym wg mnie tkwi natura bytu. Nie zdajesz sobie sprawy, ale wg Ciebie też.

Banjankri napisał:
Mogę powiedzieć, że koszulka istnienie, materiał istnienie, nici istnieją, włókna istnieją, cząsteczki istnieją, atomy istnieją, kwarki istnieją, istnieje okrycie, istnieje symbol wolności wyboru, i tak w nieskończoność. Ta nieskończona ilość istnień nigdzie nie rezyduje, zanim nie zostanie wytworzona.


No właśnie rezyduje, inaczej miałbyś władzę nad postrzeżeniami, a nie był zmuszony do podążania konkretnymi ścieżkami postrzeżeń.

Banjankri napisał:
Jedyne co można powiedzieć to to, że mają podstawę w doznaniu. Nie twierdzę, że doznanie nie ma podstawy, a jedynie to, że to nie istnienie jest jego podstawą.


Dla mnie to oznacza że podstawa istnieje, bo napisałem Ci już jak ja to słowo rozumiem.

Banjankri napisał:
Istnienie jest mechanizmem operowania na doznaniu, a nie czymś je budującym. To są dwie różne kwestie, niestety nasz aparatus pozwala operować jedynie na istnieniu, dlatego mówiąc o dwóch kwestiach popełniłem błąd, bo zobiektywizowałem coś, coś co obiektem nie jest.
To co ja sugeruję, to w przypadku analizy, traktować istnienie jako mentalną projekcja, bo aplikowanie go poza umysł wymaga założenia, że umysł mówi prawdę, a nie maksymalizuje użyteczność.


To że maksymalizuje użyteczność, nie znaczy że mówi nieprawdę. Zawsze jest przynajmniej trochę prawdy.

Banjankri napisał:
I jeszcze jedna kwestia, która dobrze obrazuje problem, a mianowicie, współzależność. Jak pogodzić niezależne istnienie bytu, z jego istnieniem będącym splotem zależności innych bytów?


Ja nie stwierdzam niezależności w ogóle, a niezależność od percepcji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:59, 14 Sty 2019    Temat postu:

wuj napisał:
Czy zgadzamy się więc już wszyscy, że liczba pierwsza jest pojęciem utworzonym na bazie doświadczenia i że to samo dotyczy także liczb pierwszych, których "nigdy nikt nie wypisał"?
lucek napisał:
jeżeli masz na myśli pojęcie jako konwencję, czyli "utworzyliśmy" sobie konwencję (np. arytmetykę) opisującą zależności pomiędzy wielkościami to tak

I o tym teraz mowa. Ustalamy fakty, a nie bawimy się w spekulacje. W szczególności, nie bawimy się teraz jeszcze w kombinowanie, czy coś odkrywamy czy tylko właśnie budujemy, ani nie teoretyzujemy o tym, jak musi wyglądać świat, by było to odkrywanie a jak, by było budowanie. Wyprzedzając trochę tę analizę powiem, że obie opcje uważam za możliwe, to znaczy dla obu nogę naszkicować sensowne ontologie.

lucek napisał:
nieskończoności nie odkrywam z doświadczenia w świecie

Nieskończoności nie da się poznać doświadczalnie, bo nieskończony obiekt nie mieści się w skończonym poznaniu. To zresztą jest istotą błędu w paradoksach Zenona: wprowadzają one podział skończonej wielkości na nieskończoną liczbę elementów i potem zakładają, że jest to podział realny w tym sensie, że ta skończona wielkość MUSI być potem z powrotem złożona do kupy, przy czym każdy krok tej składanki trwa skończoną liczbę czasu. Ten błąd prowadzi wprost do paradoksu, typu "nigdy tego się nie wykona". Błąd, bo nieskończonej ilości kroków robić nie trzeba. Ale to jest wątek pobocznym, bo my tu nie o Zenonie...

Nieskończoność jako taka jest pojęciem w pełni zrozumiałym podobnie jak zbiór liczb pierwszych, gdyż każda z własności nieskończoności jest oparta na doświadczeniu. I to jest istotne. Natomiast czy ona jest odkrywana (tj. czy ma desygnat w postaci albo jakieś faktycznie nieskończonej wielkości, czy w postaci "nieskończoności jako takiej"), czy tylko konstruowana w wyobraźni niczym niebieski fruwający słoń lub niczym prawo ograniczające prędkość ruchu w terenie zabudowanym do 50 km/h, to już jest zupelnie inna historia.

wuj napisał:
Twierdzę, że także istnienie materii trzeba poprawnie zdefiniować.

lucek napisał:
jak dla mnie już zdefiniowałeś - bo nic więcej, poza tym, co do zasady, że guza sobie nabiję, gdy głową z drzewem się zderzę, przez "materię" nie rozumiem, w przeciwieństwie do tych przedmiotów poznania, z którymi taki kontakt mi nie grozi - jak np. prawa natury - co prawda nabity guz z nich też wynika, ale np. pomiędzy drzewem, a prawem nabijania sobie guza jest druga, zasadnicza różnica - drzew jest wiele, a zasada jedna.

Czyli teraz powinniśmy przejść do praw natury.

Co znaczy, że coś jest prawem natury? To, że zasada jest jedna, czyli że pewne korelacje zawsze występują?

W jaki sposób możemy sprawdzić, że coś ZAWSZE występuje?

lucek napisał:
jeśli o mnie chodzi - zgadzam się wuju, że wszystko co wiem, budujemy na bazie własnych doświadczeń, wszystko co dla mnie istnieje - istniej na bazie moich doświadczeń ... ale też to, na co zwrócił uwagę szaryobywatel - nie istnieje dlatego, że mam doświadczenia - to skutek a nie przyczyna, w ogólniejszy sensie, i to przekonanie :) też buduję na bazie swoich doświadczeń.

Co więc znaczy istnienie tej przyczyny, o której mówisz? Co znaczy ta przyczyna i jak te znaczenia budujesz na bazie swoich doświadczeń?

lucek napisał:
o rozumiesz przez "postrzeżenia"

Wszystko, cokolwiek jakkolwiek postrzegam (wiem, postrzegam postrzeżenia brzmi dziwnie, ale tak to się da krótko sformułować). Postrzegam: zauważam zmysłami, myślę, wyobrażam sobie, przypominam sobie, odczuwam emocjonalnie, Cokolwiek jakkolwiek do mnie dociera.

Obojętne więc, czy postrzeżenia zachowują się "przyzwoicie" czy "nieprzyzwoicie". Są takie i są takie. Wszystkie są postrzeżeniami i wszystkie mają wkład w treści pojęć używanych przeze mnie do opisania i kontrolowania świata. Bo wszystkie są realne w tym przynajmniej sensie, że do mnie docierają. Że postrzegam.

Semele napisał:
Jednak wuj dodał, że materia ISTNIEJE w pewnym sensie...

Bo wszystko istnieje W PEWNYM sensie. Istnienie to nie jest słowo-wytrych. A jako takie bywa używane, bez krytycznego wglądu w sens tego słowa, bez zastanowienia się, czy jest we wnioskowaniu użyte poprawnie w takim znaczeniu, jakie wynika z sensu istnienia obiektu, o którym mowa.

I tutaj powoli przenosimy się w krainę ontologii. Z postrzegania w interpretację tego, co do nas dociera.

_______________
PS.
wuj napisał:
nigdy nie mówiłem, że materia nie istnieje
Semele napisał:
Może i mówiłeś, ze ISTNIEJE ale tylko w Tobie wiadomym sensie.
Napisz po prostu w jakim.

Wielokrotnie mówiłem, w jakim. Także tobie. Dostępny jest mój artykuł na ten temat, dostałaś do niego link. Co więcej, tutaj mówimy właśnie o tym. Tyle, że tym razem zaczynamy od początku zastanawiając się, co w ogóle znaczy materia i co w ogóle znaczy istnienie, gdy mowa o materii. Jest to dokładnie to, o co pytasz, ale odpowiedź jest nie w postaci pigułki (która jak widać nie działa), lecz w postaci żywego myślenia. W tym MUSI być trochę "dzielenia włosa na czworo", co ma prawo być momentami nużące. Samo życie. Mam jednak nadzieję, że teraz już powoli docieramy tam, gdzie zaczyna to być dla ciebie ciekawe.

Semele napisał:
Wiemy już, że nie uwazasz za możliwe iż życie powstało z materii nieozywionej-z grubsza pamietam co piszesz.

Skądże znowu. Podkreślałem wielokrotnie na tym forum, a także i w rozmowach z tobą, że ewolucja (startująca z materii nieożywionej) jest jedynym naukowym opisem powstania życia i że jest to dokładnie ten opis, który przyjmuję za prawidłowy. Pisałem też wielokrotnie, że nie wolno mylić nauk przyrodniczych z ontologią i tłumaczyłem starannie, dlaczego tak jest i na czym mylenie to polega. W tej chwili w ogóle nie zajmujemy się tą kwestią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 4:15, 14 Sty 2019    Temat postu:

wuj napisał:
Ustalamy fakty

właśnie :)

wuj napisał:
istotą błędu w paradoksach Zenona: wprowadzają one podział skończonej wielkości na nieskończoną liczbę elementów i potem zakładają, że jest to podział realny

właśnie :) , dla mnie nie ma błędu w paradoksach Zenona bo te jedynie wskazują, że nie można za realne, dostępne w doświadczaniu świata, poza własnościami poznania, uznać takich pojęć jak nieskończoność czy przypadek (ten ja dodałem)

wuj napisał:
Ustalamy fakty, a nie bawimy się w spekulacje

dokładnie, dbam jedynie o to, żeby na wstępie nie przemycić "spekulacji" jako faktów nie podlegających dyskusji

wuj napisał:
Nieskończoności nie da się poznać doświadczalnie, bo nieskończony obiekt nie mieści się w skończonym poznaniu.

wuj napisał:
Nieskończoność jako taka jest pojęciem w pełni zrozumiałym podobnie jak zbiór liczb pierwszych, gdyż każda z własności nieskończoności jest oparta na doświadczeniu.

sam widzisz chyba, że drugi cytat to tylko spekulacje - tego w postrzeganiu nie ma - do 1 dodam 1, do 2 dodam 1, .... i wcale nie mogę tego robić w nieskończoność, mogę to sobie co najwyżej wyfantazjować :) - czyli to spekulacja

wuj napisał:
Wszystko, cokolwiek jakkolwiek postrzegam (wiem, postrzegam postrzeżenia brzmi dziwnie, ale tak to się da krótko sformułować). Postrzegam: zauważam zmysłami, myślę, wyobrażam sobie, przypominam sobie, odczuwam emocjonalnie, Cokolwiek jakkolwiek do mnie dociera.

ja to nazywam swoimi przekonaniami (przekonania buduję na bazie swoich doświadczeń) - "postrzeżenie", "doznania" to pojęcia spekulatywne dla mnie i nie wiem, czy to tylko kwestia nazewnictwa czy o czym innym mówimy ... - spekulatywne, bo jako takie, wbrew pozorom, człowiekowi posługującemu się pojęciami już niedostępne

wuj napisał:
Obojętne więc, czy postrzeżenia zachowują się "przyzwoicie" czy "nieprzyzwoicie". Są takie i są takie. Wszystkie są postrzeżeniami i wszystkie mają wkład w treści pojęć używanych przeze mnie do opisania i kontrolowania świata. Bo wszystkie są realne w tym przynajmniej sensie, że do mnie docierają. Że postrzegam.

moje "postrzeżenia" - dla mnie "przekonania" zbudowane są już z pojęć. momentu, jeśli tak było, a spodziewam się, że było, gdy postrzeżenia - rozumiem doznania, stały się pojęciami nie pamiętam ... i sądzę, że nie mogę pamiętać, bo pamięć ta, którą potrafię przywoływać, to historie "przyczynowo- skutkowe", zbudowane w oparciu o pojęcia ....

takie szczątkowe - jak sądzę - "zwierzęce myślenie", zachowałem i cenię je sobie ;) bardziej niż nawet logikę (myślenie pojęciowe) - "myślę" wtedy "obrazami" na zasadzie "wolnych skojarzeń" niezależnych od pojęć, to zresztą pozwala mi zauważać bzdurność niektórych pojęciowych przekonań, których logika słów, sama by mi nie wskazała - ale ten rodzaj "postrzeżeń" - a te jako "fakty" pierwotne - niespekulatywne mógłbym uznać, są zniekształcane poprzez nabyty już system pojęć ....

toteż wolę mówić i myśleć o przekonaniach - czyli postrzeżeniach pojęciowych, a nie postrzeżeniach - doznaniach jeśli te, jako "fakty" masz na myśli ... i przekonania - treść i własności są dla mnie przedmiotem poznania, co by sensowne były, bo przy ich pomocy świat poznaję i w nim funkcjonuję

- a "postrzeżenia" i "istnienie', jak z powyższego wynika, to moim zdaniem, wbrew pozorom nie "fakty" a już "fakty pojęciowe" czyli przemycone jako fakty, gotowe, nabyte "spekulacje"

niemniej, wuju, pytam co myślisz bo chcę zrozumieć co myślisz - a piszę o tym, bo pytasz "czy się zgadzam" - pytaj: "czy rozumiem :)" to nie będę odbiegał od tematu - poznania twoich poglądów i w przedstawieniu ich przeszkadzał :) ... a jestem ich ciekawy - i ciągle jeszcze nie rozumiem

wuj napisał:
Co więc znaczy istnienie tej przyczyny, o której mówisz? Co znaczy ta przyczyna i jak te znaczenia budujesz na bazie swoich doświadczeń?

"przyczyna", a raczej związki "przyczynowo-skutkowe" oznaczają łączenie faktów pojęciowy w jedną spójną "historię" - "opowieść" poprzez którą, bieżące doświadczenie w tej znanej mi historii, poprzez podobieństwo odnajduję, co pozwala mi przewidzieć co nastąpi po nim - czego mogę spodziewać się za chwilę ... czyli przyczyna to, to co jest najpierw a skutek to - co potem :)

bez takiej historii - pamięci i tych realnie istniejących podobieństw, świat byłby chaosem - jawiącymi się co chwilę, niepowtarzalnymi fenomenami ... zresztą ja sam jestem - istnieję ;) dla siebie tylko jako taka pojęciowa historia, co zazwyczaj nazywam "zbiorem przekonań", bo to wszystko co wiem - jestem tym co wiem :)


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Pon 4:20, 14 Sty 2019, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 8:34, 14 Sty 2019    Temat postu:

wuj:

Cytat:
Mnie na razie chodzi o to, co ZNACZY, że coś istnieje. O zależności czy niezależności istnienia od czegokolwiek czy kogokolwiek nie chcę spekulować, zanim nie będzie całkowicie jasne, CZEGO ta spekulacja ma dotyczyć.
W przeciwnym razie uniknąć błędów można by było tylko dzikim przypadkiem.

Skądże znowu. Podkreślałem wielokrotnie na tym forum, a także i w rozmowach z tobą, że ewolucja (startująca z materii nieożywionej) jest jedynym naukowym opisem powstania życia i że jest to dokładnie ten opis, który przyjmuję za prawidłowy. Pisałem też wielokrotnie, że nie wolno mylić nauk przyrodniczych z ontologią i tłumaczyłem starannie, dlaczego tak jest i na czym mylenie to polega. W tej chwili w ogóle nie zajmujemy się tą kwestią


Ok. To jest właśnie ten punkt, którego nie rozumiem. Pamiętam iż napisałeś, że to Bóg nam dał taki kształt świata aby nas wypróbować. Dać nam możność samodzielnego działania. Natomiast istota rzeczywistości jest inna ...Materia więc jest tylko na "wierzchu"

Pisałeś też, że świadomość nie mogła powstać z materii nieożywionej..


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 8:43, 14 Sty 2019, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 14:47, 14 Sty 2019    Temat postu:

@ wuju po napisaniu poprzedniej odpowiedzi tobie, jeszcze trochę na tym myślałem i taka refleksja mnie naszła jako uzupełnienie tego co już napisałem w odpowiedzi, jako uzupełnienie, który chcę się podzielić:

"istnienie" to statyczne tło, na które uwagi nie zwracam - nie zauważam go, w tym sensie jest spekulacją, a nie doświadczeniem - doświadczam, zauważam zderzenia (tej twojej) "przyzwoitości" z "nieprzyzwoitością" - pojawienie się nieoczekiwanego w oczekiwanym - tu pojawia się "postrzeżenie" - a cechą wspólną "postrzeżeń" nie jest ich (statyczne) istnienie, a dynamiczne, emocjonalne działanie, które w przestrzeni intelektualnej stwarza "przekonanie". cechą wspólną przekonań jest uznanie ich prawdziwości, ta ma znaczenie - istnieją również takie, które intelekt uznaje za nieprawdziwe - te choć istnieją znaczenia nie mają.

więc nie istnienie, a prawdziwość jest celem i skutkiem mojego doświadczania, a doświadczenie nie odnosi się do tego co istnieje, a do tego co w "nieprzyzwoity" sposób się pojawia - pojawia się z zewnątrz, a nie wewnątrz tego co już istnieje, porządek - prawa jeśli odnajduję i buduję z nich obraz świata, to nie ze mnie pochodzą, a z zewnątrz przychodzą ... w żaden sposób, choć "buduję", ani siebie ani obrazu świata nie stwarzam - bo nie stwarzanie jest moim celem, a poznawanie

najogólniej, więc rzecz ujmując prawda - konieczność jej odnajdywania jest niezaprzeczalnym faktem, a nie istnienie czegokolwiek samo w sobie.

.. ale wuju, być może chodzi ci o to samo, tylko innych słów używasz - jeśli tak to tylko mnie to cieszy :) jeśli sądzisz inaczej - to nie kwestia języka, to bardzo chętnie poznam ciąg dalszy tego co myślisz.

- napisałem w osobnym poście, bo pomogłeś - chcąc nie chcą pewnie - uporządkować mi trochę co myślę, a nie do końca słowami mam poukładane ... i może ktoś poza tobą też się jeszcze odniesie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:38, 14 Sty 2019    Temat postu:

Fajnie napisane lucku.

Ten temat został wywolany tym, ze na tym forum naturalisci i materialisci sa uwazani za be...
Wuj to potwierdza. Staje więc po stronie..
Jako założyciel forum mającego pretensję do obiektywizmu i sprawiedliwości oraz miłości jakoś nie styka..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:41, 14 Sty 2019    Temat postu:

Bardzo lubię wujaci uwazam go za ciekawą osobowość Ale na forum powinien byc bezstronny.
Filozof nie powinien mowic pisać ja mam racje Ty nie.
Wuj sam tak myśli.
Nie wiem więc dlaczego pisze, że ja nie mam racji tylko on.
I ja i inni mamy rację..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 5, 6, 7 ... 74, 75, 76  Następny
Strona 6 z 76

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin