Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Życie bez pragnień
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31395
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:16, 17 Lip 2023    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To po prostu się różnimy tym, że ja nie mam takiej superpodświadomości. Ale...
Przyznam, że jednak nie do końca jestem w stanie uwierzyć, że aż taką wspaniałą podświadomość Ty jeden posiadasz. Taka podświadomość, która by zawsze skutecznie Ci podpowiadała, co masz robić - od tego, co napisać w mailu do szefa, poprzez decyzję o zakupie odkurzacza, aż do banalnej kwestii, czy walić kupę w bieliznę, bo się akurat "zachciało". Jeśli nie jesteś jakimś magiem, czy inną postacią nadającą się do sfilmowania przez Marvela, to raczej byłbym skłonnym zastanawiać się, czy nie naciągasz swoich rozpoznań w ten sposób, iż to co w istocie decydujesz w oparciu o pojęcie, idee językowe, rozumowanie, przypisujesz owej niezwykłej postaci Twojej podświadomości.

Bo ty ciągle myślisz, że superspodświadomość to coś, co zaspakaja doskonale wszystkie zachcianki świadomości.

Nie wiem, skąd Ci przyszło do głowy, że tak myślę. Ani nic podobnego nie pisałem, ani też nie potrafię wymyślić nawet jakiegoś pośredniego powodu, dla którego ja, czy ktokolwiek inny miałby tak myśleć. Jeśli Tobie to właśnie podpowiedziała owa superpodświadomość, to mi to raczej pokazuje, że jest ona mylna.
W rzeczywistości przyjąłem tę ideę superpodświadomości na zasadzie bardziej niejasnej - "jakoś" ona Ci coś tam pokazuje, ale nie domniemywam tego reguł, bo nawet nie wiem, czy jakiegoś reguły tu są.
Mi osobiście takie "samograje" myślowe za bardzo się kojarzą po prostu myśleniem czysto intuicyjnym, albo i instynktownym, czyli właściwie byłoby to zejście na poziom zwierząt. Może nawet zwierzęta mają jakieś swoje bonusy z tego tytułu w stosunku do człowieka (choćby różne formy prekognicji, jak np. z tymi szczurami uciekającymi z okrętu, który ma zatonąć). Jednak w ostatecznym rozrachunku, choć może i myślenie ukierunkowane na podświadomość ma jakieś zalety (czego nie neguję), to raczej jest wg mnie ono zbyt kapryśne, aby na nim polegać.
Tak - to jest jakiś mój wybór osobisty z tym nie dowierzaniem podświadomości. Właściwie to nawet używam jej trochę (świadomie), ale o ile się da, to próbuję dodatkowo ją sprawdzać. Mnie podświadome wskazania nieraz zawiodły. Czasem się tez przydały. Bywało i tak, i tak.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 3:13, 18 Lip 2023    Temat postu:

Semele napisał:

A maly samochodzik warto mieć czy raczej oddać na zlomowiec? :wink: :)


Mówię o duchowości u wysokozaawansowanych, gdzie takie oczyszczanie wynika już z wewnętrznej potrzeby, a nie, że jest narzucone na siłę, jeśli ktoś tego nie czuje. Nikt przecież nikomu nie narzuca życia ascetycznego, mistycy robili to w konkretnym celu, w osiąganiu wewnętrznej wolności.
To tak a propos pozbywania się rzeczy :wink:

Michał Dyszyński napisał:

Ja tu widzę trochę inny motyw (może dodatkowo, bo nie neguję i tego Twojego, choć pytanie jest o proporcje) - ten, że uporządkowana osobowość nie generuje nadmiarowych potrzeb. Chodzi mi w szczególności te potrzeby biorące się z ambicji, niespełnienia. Ludzie duchowo ustabilizowani nie potrzebują nikomu specjalnie nic udowadniać, nie są podatni na pochlebstwa, nie targają nimi frustracje, które stanowią rodzaj niezaspokojonego pragnienia.


Zgadzam się, to jest ściśle powiązane z naszym ego i jego ograniczeniami. Obserwując ludzi widzę ile są w stanie zrobić, żeby się np. chwalić przed innymi różnymi rzeczami, zwłaszcza dziś w dobie internetu i portali społecznościowych. Ludzie w ten sposób generują mnóstwo nadmiarowych potrzeb, tylko po to, żeby się dowartościować, a im bardziej ktoś się duchowo rozwija, to te potrzeby stają się coraz mniejsze, zanikają. Nie szuka się dowartościowania u innych.


Ostatnio zmieniony przez Hill dnia Wto 3:32, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5346
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Wto 7:54, 18 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Cytat:
Bo ty ciągle myślisz, że superspodświadomość to coś, co zaspakaja doskonale wszystkie zachcianki świadomości.

Nie wiem, skąd Ci przyszło do głowy, że tak myślę.

Bo tak napisałeś, o tu "Taka podświadomość, która by zawsze skutecznie Ci podpowiadała, co masz robić".
Coś co oczekujesz, że zawsze będzie ci skutecznie podpowiadać, musi również skutecznie podpowiadać, jak zaspakajać wszystkie zachcianki, bo w przeciwnym razie, nie będzie to "zawsze".

Cytat:
Jeśli Tobie to właśnie podpowiedziała owa superpodświadomość, to mi to raczej pokazuje, że jest ona mylna.

Raczej to ty się pomyliłeś, czego łatwo było dowieść.

Cytat:
Jednak w ostatecznym rozrachunku, choć może i myślenie ukierunkowane na podświadomość ma jakieś zalety (czego nie neguję), to raczej jest wg mnie ono zbyt kapryśne, aby na nim polegać.

Nie ufasz sobie, bo uważasz, że jesteś zbyt kapryśny. Wszyscy tak mają, przynajmniej na początku.

Cytat:
Tak - to jest jakiś mój wybór osobisty z tym nie dowierzaniem podświadomości. Właściwie to nawet używam jej trochę (świadomie), ale o ile się da, to próbuję dodatkowo ją sprawdzać. Mnie podświadome wskazania nieraz zawiodły. Czasem się tez przydały. Bywało i tak, i tak.

Tak jak wcześniej pisałem, to jest odwrócone podejście. To świadomości należy używać, i sprawdzać. Ile razy świadome wskazania cię zawiodły? Za każdym razem, jak jedziesz samochodem, to podświadomość ratuje ci życie, bo świadomie nie byłbyś w stanie ogarnąć tego co się dzieje. Po prostu świadomość jest wątkowa i o wiele za słaba, żeby wyszstko kontrolować. Właśnie dlatego, że jest punktowa, powinna być stosowana punktowo, w konkrentym celu, ale przez błędną identyfikację stała się głównym głosem, i mimo że nie potrafi ogarnąć kierowania samochodem, ma przywilej kierowania całym życiem.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 7:56, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31395
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:32, 18 Lip 2023    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Cytat:
Bo ty ciągle myślisz, że superspodświadomość to coś, co zaspakaja doskonale wszystkie zachcianki świadomości.

Nie wiem, skąd Ci przyszło do głowy, że tak myślę.

Bo tak napisałeś, o tu "Taka podświadomość, która by zawsze skutecznie Ci podpowiadała, co masz robić".
Coś co oczekujesz, że zawsze będzie ci skutecznie podpowiadać, musi również skutecznie podpowiadać, jak zaspakajać wszystkie zachcianki, bo w przeciwnym razie, nie będzie to "zawsze".

Tak pisałem, ale miałem nadzieję, że wychwycisz kontekst pewnego paradoksu, niemożliwości tej sytuacji. Czyli że właśnie neguję tu taką rolę podświadomości, a nie ją sugeruję jako domyślną.
Jeśli to nie było czytelne, to teraz jawnie to deklaruję: nie widzę dla podświadomości możliwości pełnienia takiej roli.

Banjankri napisał:
Cytat:
Jeśli Tobie to właśnie podpowiedziała owa superpodświadomość, to mi to raczej pokazuje, że jest ona mylna.

Raczej to ty się pomyliłeś, czego łatwo było dowieść.

Tu piszę o MOJEJ (super)podświadomości i jej omylności.

Banjankri napisał:
Cytat:
Jednak w ostatecznym rozrachunku, choć może i myślenie ukierunkowane na podświadomość ma jakieś zalety (czego nie neguję), to raczej jest wg mnie ono zbyt kapryśne, aby na nim polegać.

Nie ufasz sobie, bo uważasz, że jesteś zbyt kapryśny. Wszyscy tak mają, przynajmniej na początku.

Inaczej. Podświadomości nie utożsamiam z SOBĄ!
Czyli nie ma t mowy o "nie ufaniu sobie", bo dla mnie owo "sobie" odnosi się raczej do tego, co kontroluję.
Podam przykład dla zilustrowania - z pieniędzmi. Które pieniądze zasadnie można nazwać "twoimi"?
- Te, które możesz wydać, wedle swojego widzimisię, które kontrolujesz?
- Czy te pieniądze, które są wydawane w sposób niezależny od Twojej świadomości?...

Dla mnie to, czego nie umiem przeanalizować, co mi daje tylko dyrektywę, nie zdradzając motywów, rozumowania, przesłanek jest z założenia obce wobec mnie. Ja jest tym, co kontroluję, więc "ufanie sobie" odnoszę bardziej do ufania swoim modelom myślowym.

Banjankri napisał:
Cytat:
Tak - to jest jakiś mój wybór osobisty z tym nie dowierzaniem podświadomości. Właściwie to nawet używam jej trochę (świadomie), ale o ile się da, to próbuję dodatkowo ją sprawdzać. Mnie podświadome wskazania nieraz zawiodły. Czasem się tez przydały. Bywało i tak, i tak.

Tak jak wcześniej pisałem, to jest odwrócone podejście. To świadomości należy używać, i sprawdzać. Ile razy świadome wskazania cię zawiodły? Za każdym razem, jak jedziesz samochodem, to podświadomość ratuje ci życie, bo świadomie nie byłbyś w stanie ogarnąć tego co się dzieje. Po prostu świadomość jest wątkowa i o wiele za słaba, żeby wyszstko kontrolować. Właśnie dlatego, że jest punktowa, powinna być stosowana punktowo, w konkrentym celu, ale przez błędną identyfikację stała się głównym głosem, i mimo że nie potrafi ogarnąć kierowania samochodem, ma przywilej kierowania całym życiem.

Uwzględniam rolę podświadomości, ale jednak jako podrzędną, służebną. Zaś rządzi u mnie świadomość. To świadomością decyduję, dokąd i po co jadę samochodem.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 11:33, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5346
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Wto 14:10, 18 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Tak pisałem, ale miałem nadzieję, że wychwycisz kontekst pewnego paradoksu, niemożliwości tej sytuacji. Czyli że właśnie neguję tu taką rolę podświadomości, a nie ją sugeruję jako domyślną.
Jeśli to nie było czytelne, to teraz jawnie to deklaruję: nie widzę dla podświadomości możliwości pełnienia takiej roli.

Czyli to nie moja podświadomość była mylna, jak mi zarzuciłeś, tylko twoja świadomość była niejasna.

Cytat:
Czyli nie ma t mowy o "nie ufaniu sobie", bo dla mnie owo "sobie" odnosi się raczej do tego, co kontroluję.

I tu jest pies pogrzebany.

Cytat:
Podam przykład dla zilustrowania - z pieniędzmi. Które pieniądze zasadnie można nazwać "twoimi"?
- Te, które możesz wydać, wedle swojego widzimisię, które kontrolujesz?
- Czy te pieniądze, które są wydawane w sposób niezależny od Twojej świadomości?...

Słaby przykład. Równie dobrze można zapytac, czy twoje to te pieniądze, których jesteś obecnie świadom w swojej garści, czy te na koncie?
Własność jest pojęciem społecznym, nie ontologicznym.

Cytat:
Dla mnie to, czego nie umiem przeanalizować, co mi daje tylko dyrektywę, nie zdradzając motywów, rozumowania, przesłanek jest z założenia obce wobec mnie. Ja jest tym, co kontroluję, więc "ufanie sobie" odnoszę bardziej do ufania swoim modelom myślowym.

Wyobraź sobie, że jest twoja świadomość jest ograniczona. Co jeśli przez to ograniczenie, nie obejmuje całego twojego jestestwa, tylko jego część? Czy to nie jest wypaczony obraz siebie? Świadomość jest tylko mechanizmem, który dokonuje obiektywizacji doznania. Podświadomość to właśnie ta część, do której świadomość nie schodzi.

Cytat:
Uwzględniam rolę podświadomości, ale jednak jako podrzędną, służebną. Zaś rządzi u mnie świadomość. To świadomością decyduję, dokąd i po co jadę samochodem.

Dlatego nie jesteś w stanie zrozumieć, o co chodzi z " Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu."
Dla ciebie, z perspektywy twojego rozumowania, to jest pierdolenie o szopenie, kompletnie pozbawione sensu. Ja natomiast nie mam problemu ze zrozumienie, kim jest Jezus, ani czym jest woda, którą daje, pragnienie, źródło, czy wieczność. Dla mnie ma sens.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31395
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:05, 18 Lip 2023    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Tak pisałem, ale miałem nadzieję, że wychwycisz kontekst pewnego paradoksu, niemożliwości tej sytuacji. Czyli że właśnie neguję tu taką rolę podświadomości, a nie ją sugeruję jako domyślną.
Jeśli to nie było czytelne, to teraz jawnie to deklaruję: nie widzę dla podświadomości możliwości pełnienia takiej roli.

Czyli to nie moja podświadomość była mylna, jak mi zarzuciłeś, tylko twoja świadomość była niejasna.

O mylności (albo niemylności) Twojej podświadomości się nie wypowiadam, bo jej nie znam, a po drugie nie znam nawet kryteriów, którymi by owa mylność miała być oceniana.
Z kolei oczywiście nie deklaruję nieomylności MOJEJ świadomości. Bo wiem, że unikanie pomyłek jest procesem, który ja wiążę właśnie z doskonaleniem świadomości (z jakąś tam pomocą podświadomości). Nie zarzucam zatem mylności Twojej podświadomości, choć...
stawiam na to, że jeśli nie jesteś pustacią typu ktoś z filmów Marvella, to posiadanie podświadomości nieomylnej (boskiej...) nie jest akurat tym, w co byłoby mi łatwo uwierzyć.

Banjankri napisał:
Cytat:
Podam przykład dla zilustrowania - z pieniędzmi. Które pieniądze zasadnie można nazwać "twoimi"?
- Te, które możesz wydać, wedle swojego widzimisię, które kontrolujesz?
- Czy te pieniądze, które są wydawane w sposób niezależny od Twojej świadomości?...

Słaby przykład. Równie dobrze można zapytac, czy twoje to te pieniądze, których jesteś obecnie świadom w swojej garści, czy te na koncie?
Własność jest pojęciem społecznym, nie ontologicznym.

Co wcale nie przeszkadza temu, że mój przykład dobrze ilustruje ideę posiadania, przynależności, używanych powszechnie w języku.

Banjankri napisał:
Cytat:
Dla mnie to, czego nie umiem przeanalizować, co mi daje tylko dyrektywę, nie zdradzając motywów, rozumowania, przesłanek jest z założenia obce wobec mnie. Ja jest tym, co kontroluję, więc "ufanie sobie" odnoszę bardziej do ufania swoim modelom myślowym.

Wyobraź sobie, że jest twoja świadomość jest ograniczona. Co jeśli przez to ograniczenie, nie obejmuje całego twojego jestestwa, tylko jego część? Czy to nie jest wypaczony obraz siebie? Świadomość jest tylko mechanizmem, który dokonuje obiektywizacji doznania. Podświadomość to właśnie ta część, do której świadomość nie schodzi.

Nie muszę sobie wyobrażać, że świadomość jest ograniczona, ale wręcz to twierdzę. WSZYSTKO CO SIĘ SKŁADA NA OSOBĘ, czyli tak świadomość, jak i podświadomość traktuję jako ułomne, wymagające doskonalenia. Świadomość zaś uważam nie tylko za mechanizm dokonujący obiektywizacji doznania (choć to oczywiście też). Świadomość traktuję również jako coś wrośniętego w pewne odczuwanie, także powiązane z intuicją. Jej zewnętrzną formą jest ten "ekran", na którym wyświetlają się idee, ale jest też i "projektor", który sam jest też częścią świadomości, choć nie daje się opisać ściśle ideami.

Banjankri napisał:
Cytat:
Uwzględniam rolę podświadomości, ale jednak jako podrzędną, służebną. Zaś rządzi u mnie świadomość. To świadomością decyduję, dokąd i po co jadę samochodem.

Dlatego nie jesteś w stanie zrozumieć, o co chodzi z " Kto zaś będzie pił wodę, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskającej ku życiu wiecznemu."
Dla ciebie, z perspektywy twojego rozumowania, to jest pierdolenie o szopenie, kompletnie pozbawione sensu. Ja natomiast nie mam problemu ze zrozumienie, kim jest Jezus, ani czym jest woda, którą daje, pragnienie, źródło, czy wieczność. Dla mnie ma sens.

Znowu domniemania moich myśli, zrozumień...
Czuję jak najbardziej sens tych słów Jezusa. Choć nie oznacza to, iż umiem go ubrać zgrabnie w słowa. Ty z resztą też byś tego nie potrafił.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 16:53, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5346
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Wto 16:47, 18 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
O mylności (albo niemylności) Twojej podświadomości się nie wypowiadam, bo jej nie znam, a po drugie nie znam nawet kryteriów, którymi by owa mylność miała być oceniana.

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli Tobie to właśnie podpowiedziała owa superpodświadomość, to mi to raczej pokazuje, że jest ona mylna.

Pozostawie bez komentarza.

Cytat:
stawiam na to, że jeśli nie jesteś pustacią typu ktoś z filmów Marvella, to posiadanie podświadomości nieomylnej (boskiej...) nie jest akurat tym, w co byłoby mi łatwo uwierzyć.

A czy Jezus miał taką podświadomość? Bo nie wyglądał na postać z filmów Marvella.

Cytat:
Czuję jak najbardziej sens tych słów Jezusa.

Czujesz sens? Sensu się nie czuje. Pieszesz tak, bo chcesz wierzyć, że jest w nich coś ukryte, ale nie rozumiesz co.

Cytat:
Ty z resztą też byś tego nie potrafił.

Bez większego problemu. Nawet biorąc to co tu napisałem, można wyrobić sobie całkiem dobrą interpretację jego słów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31395
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:01, 18 Lip 2023    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
O mylności (albo niemylności) Twojej podświadomości się nie wypowiadam, bo jej nie znam, a po drugie nie znam nawet kryteriów, którymi by owa mylność miała być oceniana.

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli Tobie to właśnie podpowiedziała owa superpodświadomość, to mi to raczej pokazuje, że jest ona mylna.

Pozostawie bez komentarza.

Faktycznie mylnie rzecz sformułowałem. Mój błąd. Ale intencją było tutaj:
Jeśli Tobie to właśnie podpowiedziała owa superpodświadomość, ... czyli rzecz odnosi sie do Ciebie.
to mi to raczej pokazuje, że jest ona mylna. - tu rzecz odnosi się do MOJEJ podświadomości.
Ale faktycznie, niefortunnie mi się wtedy tamto sformułowało. Sorry.

Dodam tu jeszcze mój osobisty główny zarzut względem jakiegoś totalnego zawierzenia podświadomości. Związany jest on z MOŻLIWOŚCIĄ PRZYPADKOWEGO/WROGIEGO WPŁYWU. Sama podświadomość nie odróżnia źródła sugestii - może się ostatecznie okazać nim ślepa, przypadkowa asocjacja, wzmocniona lękami, zwierzęcy instynkt, czyjaś manipulacja (dla wierzących po chrześcijańsku będzie tu opcja pokusy od szatana), mylny zbieg okoliczności. Podświadomość się nie tłumaczy, skąd bierze wskazanie - ona je daje, a potem żąda ewentualnie absolutnej 100% wiary w to. Ja na swoich niektórych podświadomych sugestiach się już zdążyłem zawieść. I to powoduje, że ślepo im wierzyć nie zamierzam.
Tak w swojej istocie - TOTALNEGO ZAWIERZENIE CZEMUŚ NIEKONTROLOWANEMU - to zawierzenie swojej podświadomości jest tego samego rodzaju postawieniem wszystkiego na jedną kartę jak:
- zawierzenie starożytnej księdze
- zawierzenie ludzkiemu autorytetowi (papieżowi, autorytetom Strażnicy za oceanem, imamowi, czy ajatollahowi)
- zawierzeniu wodzowi sprawującemu władzę w kraju (także pokroju Hitlera, czy Stalina).
itp.
W każdym przypadku bowiem MECHANIZM JEST IDENTYCZNY - oto jest "coś", co w całości decyduje, dając tylko końcową dyrektywę, a nie tłumacząc, skąd ona się bierze, NIE NEGOCJUJĄC ZASAD, czyli nie dając szansy na WŁĄCZENIE DO DECYZJI INNYCH ASPEKTÓW OSOBOWOŚCI.

Banjankri napisał:
Cytat:
stawiam na to, że jeśli nie jesteś pustacią typu ktoś z filmów Marvella, to posiadanie podświadomości nieomylnej (boskiej...) nie jest akurat tym, w co byłoby mi łatwo uwierzyć.

A czy Jezus miał taką podświadomość? Bo nie wyglądał na postać z filmów Marvella.

Nie wiem, czy ten atrybut boskości jaki miał Jezus jest związany z podświadomością. Bo obstawiłbym raczej na Jego ŚWIADOMOŚĆ.


Banjankri napisał:
Cytat:
Czuję jak najbardziej sens tych słów Jezusa.

Czujesz sens? Sensu się nie czuje. Pieszesz tak, bo chcesz wierzyć, że jest w nich coś ukryte, ale nie rozumiesz co.

Znowu zadekretowałeś moje myśli, odczucia, a potem polałeś sosem swojej arbitralnej oceny tego. Może kogoś przekonałeś tym czytaniem w moich myślach. Ja to raczej zignoruję, bo nie sposób jest się skutecznie wytłumaczyć z tego, że się nie jest wielbłądem.

Banjankri napisał:
Cytat:
Ty z resztą też byś tego nie potrafił.

Bez większego problemu. Nawet biorąc to co tu napisałem, można wyrobić sobie całkiem dobrą interpretację jego słów.

Ciekaw jestem praktycznej realizacji tej Twojej deklaracji. :think:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 18:07, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5346
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Wto 19:56, 18 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Nie wiem, czy ten atrybut boskości jaki miał Jezus jest związany z podświadomością. Bo obstawiłbym raczej na Jego ŚWIADOMOŚĆ.

To mało czytasz ewangelię. Cały problem w katolicyzmie jest taki, że biorą do co obiektywne, nic sensownego im nie wychodzi, więc zaczynają cudować. Nauki Jezusa były pełne przypowiedni nie bez powodu. Traktowane obiektywnie (czyt. świadomie) są absurdalne, ale jak się wie z jakiej perspektywy są przekazywane, są bardzo trafne. Szukaj zdrów świadomością Królestwa Niebieskiego, które jest tu i teraz, a którego ludzie nie widzą.

Cytat:
Znowu zadekretowałeś moje myśli, odczucia, a potem polałeś sosem swojej arbitralnej oceny tego. Może kogoś przekonałeś tym czytaniem w moich myślach. Ja to raczej zignoruję, bo nie sposób jest się skutecznie wytłumaczyć z tego, że się nie jest wielbłądem.

No tak, klasycznie po twojemu. Dupa goła, nie ma jak odpowiedzieć, to udajesz wielce urażonego. Skoro się mylę, to wytłumacz sens twojego odczucia, tak logicznie, dla świadomości. Nie umiesz. Oczywiście to są tylko moje deklaracje, bo właśnie deklaracjami powinny być. Tak się dyskutuje w cywilizowanym środowisku, że na czyjeś opinie, do których wszyscy mamy prawo, odpowiada się racjonalnie.
Cytat:
Ciekaw jestem praktycznej realizacji tej Twojej deklaracji. :think:

To spróbuj doprowadzić mnie do zwątpienia.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 19:57, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31395
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:08, 18 Lip 2023    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Nie wiem, czy ten atrybut boskości jaki miał Jezus jest związany z podświadomością. Bo obstawiłbym raczej na Jego ŚWIADOMOŚĆ.

To mało czytasz ewangelię. Cały problem w katolicyzmie jest taki, że biorą do co obiektywne, nic sensownego im nie wychodzi, więc zaczynają cudować. Nauki Jezusa były pełne przypowiedni nie bez powodu. Traktowane obiektywnie (czyt. świadomie) są absurdalne, ale jak się wie z jakiej perspektywy są przekazywane, są bardzo trafne. Szukaj zdrów świadomością Królestwa Niebieskiego, które jest tu i teraz, a którego ludzie nie widzą.

Te uwagi krytyczne względem oponenta, nawet jeśli są słuszne, nijak nie wspierają (pozytywnie!) opcji Twojej.
Bo może jeszcze być tak, że:P
- nawet POMIMO SŁUSZNOŚCI krytyki oponenta, Twoje rozwiązanie ostatecznie jest jeszcze gorsze.
- albo nie jest lepsze, tylko na równi...
- albo w ogóle tego Twojego nie ma. Bo POZYTYWNIE I KONSTRUKTYWNIE coś sformułować jest dużo trudniej, niż sobie poużywać na oponencie.
Póki co, nie widać właściwie co twierdzisz (jest samo oparcie się o podświadomość, bez dalszych szczegółów, bez przedyskutowania nawet tego, jak się poprawnie o tę podświadomość oprzeć), A MIAŁOBY BYĆ LEPSZE od dowolnego arbitralnego, czy wręcz JAKKOLWIEK INNEGO OD ŚWIADOMOŚCI źródła (nawet nie odróżni się istotnie od zasięgania rad u pensjonariuszy psychiatryka). Tak pozytywnie na obronę swojego nie masz więc nic.
No masz krytykowanie oponentów, co do słuszności Twojego podejścia ma się po prostu NIE WIADOMO JAK.

Banjankri napisał:
Cytat:
Znowu zadekretowałeś moje myśli, odczucia, a potem polałeś sosem swojej arbitralnej oceny tego. Może kogoś przekonałeś tym czytaniem w moich myślach. Ja to raczej zignoruję, bo nie sposób jest się skutecznie wytłumaczyć z tego, że się nie jest wielbłądem.

No tak, klasycznie po twojemu. Dupa goła, nie ma jak odpowiedzieć, to udajesz wielce urażonego. Skoro się mylę, to wytłumacz sens twojego odczucia, tak logicznie, dla świadomości. Nie umiesz. Oczywiście to są tylko moje deklaracje, bo właśnie deklaracjami powinny być. Tak się dyskutuje w cywilizowanym środowisku, że na czyjeś opinie, do których wszyscy mamy prawo, odpowiada się racjonalnie.

Póki co twierdziłem, że nic lepszego nie masz niż ja. Temu zaprzeczyłeś, ale teraz nagle wychodzi, że to ja mam się tłumaczyć. A ja się tłumaczyć nie chcę, a już szczególnie nie chcę się tłumaczyć przy NIEOBECNOŚCI ALTERNATYWY, czyli braku sformułowania jasno TWOJEGO poglądu. Bo znowu wyjdzie z tego, że mnie się krytykuje, a porównać z Twoimi przekonaniami nie ma jak, bo tych Twoich nie przedstawiono. To ja się tak "nie bawię".

Banjankri napisał:
Cytat:
Ciekaw jestem praktycznej realizacji tej Twojej deklaracji. :think:

To spróbuj doprowadzić mnie do zwątpienia.

Zmieniasz temat, stawiając zadanie dla mnie. Tymczasem zadeklarowałeś, że to Ty możesz wytłumaczyć dobrze SWOJE stanowisko. Więc pora spełnić tę obietnicę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5346
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Wto 21:04, 18 Lip 2023    Temat postu:

Niczego się po tobie nie spodziewałem, a i tak po raz kolejny się zawiodłem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31395
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:31, 18 Lip 2023    Temat postu:

Banjankri napisał:
Niczego się po tobie nie spodziewałem, a i tak po raz kolejny się zawiodłem.

Ja też się raczej nie spodziewałem po Tobie, że przyjmiesz inną postawę, niż obrażonej księżniczki, gdy się ktoś z Tobą nie zgodzi. Bo to nie pierwszy raz już tak jest, że głównym Twoim argumentem jest krytyka oponentów. Z obroną (nawet w ogóle jej przedstawieniem w sposób jako tako skonkretyzowany) własnej koncepcji jest to co zwykle - czyli właściwie nic.

Wracając zaś już do kwestii szans na to, że oparcie się o podświadomość ma szansę być zasadne. Gdyby uznać takie podejście, to jest ono JEDNOZNACZNE Z UZNANIEM, IŻ TO ZWIERZĘTA SĄ W POSIADANIU NAJLEPSZEGO PODEJŚCIA DO OCENY ŚWIATA. To zwierzęta właśnie są najbliżej tego ideału przedstawionego wcześniej, czyli
- zrezygnować ze świadomości (także logiki) - wszak większości z nich nie przypisuje się świadomości
- skupić się na tym co podświadome, czyli co właśnie z niekontrolowanych instynktów wypływa.
Prawie ideał...

Tak właśnie funkcjonuje mucha, czy żaba. Można się zastanawiać, czy aby na pewno tak myśli słoń, wrona, albo delfin, bo te zwierzęta już "kombinują", podobno nawet opanowały zdolność liczenia.
To może spróbujmy inaczej, spróbujmy jakoś bronić tej podświadomości jako kryterium - może na zasadzie, że jest gorsza i lepsza podświadomość, a ludzie mają do dyspozycji tę lepszą. Wtedy przynajmniej możemy sobie jakoś te zwierzęta usunąć z układanki w obronę podświadomych sposobów oceny świata (bo za chwilę pojawi się pytanie, dlaczego mając lepszy system epistemiczny zwierzęta nie stworzyły bardziej zaawansowanej cywilizacji, niż ludzie). Wtedy można zacząć tłumaczyć, że zwierzęta mają "tę gorszą" podświadomość. Problem w tym, że nie mając żadnych atrybutów funkcjonowania podświadomości (a tych właśnie nie mamy, jako że ich NIE PRZEDSTAWIONO), nie ma też żadnego mechanizmu innego rozdziału podświadomości na lepszą i gorszą, niż tylko po gatunkach, czyli ARBITRALNIE (bez żadnych obiektywnych przesłanek) przyznając jakiemuś gatunkowi (np. ludzkiemu) tę "lepszą" podświadomość (co samo w sobie też jest problematyczne, bo ludzie nie mają tego wyczucia, co szczury i nie uciekają z okrętu, który ma utonąć, czyli ludzie nawet są - przynajmniej czasami - gorsi w ten podświadomościowe klocki).
Co zostaje?
- Jedynie ARBITRALNE WIDZIMISIĘ ogłaszającego, że podświadome decyzje są lepsze. Bo są lepsze i już...
To już nawet prorok dowolnej religii ma więcej argumentów, które wykraczają poza swoje ogłoszenie - może wskazać na jakąś antyczną księgę, może podać przykłady, odwołać się do jakichś tam emocji, a potem je tłumaczyć. Ale stawiając podświadomość na szczycie hierarchii metod rozpoznawania sensowności stawiamy w istocie kompletnie NIE WIADOMO CO, czarną skrzynkę bez najmniejszego wglądu w to, jak ona może działać. Arbitralność niemal absolutna.
Jeśli ktoś takiemu czemuś chce zawierzyć w sposób absolutny, wszystko stawiając na tę jedną kartę... Jego wybór. Ja bym odradzał... :nie:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 13:04, 19 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 2:54, 20 Wrz 2023    Temat postu:

Hill napisał:
Tu ciekawy opis związany z mistyką chrześcijańską

„Bóg sam w sobie jest czystym dobrem”, mówi Eckhart, „dlatego nie zamieszka nigdzie indziej, jak tylko w czystej duszy. Tam On może się wylać: w to może całkowicie wpłynąć. Czym jest czystość? Chodzi o to, że człowiek powinien był odwrócić się od wszystkich stworzeń i skierować swoje serce tak całkowicie na Czyste Dobro, że żadne stworzenie nie jest dla niego pociechą, że nie pragnie niczego, co stworzone, z wyjątkiem tego, co może w nim pojąć Czyste Dobro, którym jest Bóg. I tak mało, jak jasne oko może znieść w sobie coś obcego, tak niewiele dusza czysta może znieść w sobie cokolwiek, jakąkolwiek plamę na sobie, która stoi między nią a Bogiem. Dla niej wszystkie stworzenia są czyste, by się nimi cieszyć; gdyż raduje się wszystkimi stworzeniami w Bogu, a Bogiem we wszystkich stworzeniach”.

„Do tego wszystkie stworzenia są czyste, by się nimi cieszyć!” To nie jest popularna koncepcja mistyka; co przypisuje mu, w obliczu takich przykładów, jak św. Franciszek, św. Mechtylda z Magdeburga, Rolle, Suso i niezliczonych innych, serdeczny lęk przed rzeczami naturalnymi. Zbyt wiele przykładów przesadnej ascezy — jak choćby niefortunna historia o świętym Proboszczu z Ars, który odmówił powąchania róży z obawy przed grzechem — podtrzymywało w tym względzie wulgarne wierzenia; ponieważ na ogół zapomina się, że chociaż większość mistyków praktykowała ascezę jako środek do celu, wszyscy asceci nie są mistykami. Cokolwiek by się nie działo z innymi zaprzeczającymi zmysłom, prawdą jest, że dusza wielkiego mistyka, mieszkająca na wysokich poziomach rzeczywistości, z oczami utkwionymi w świecie transcendentalnym, jest w stanie połączyć z doskonałością dystansu tę intensywną i niewinną radość z rzeczy naturalnych, jako zasłon i naczyń boskości, która wynika z widzenia „wszystkich stworzeń w Bogu i Boga we wszystkich stworzeniach”. „Kto zna i kocha szlachetność Mojej Wolności – powiedział głos Boga do Mechthildy z Magdeburga – nie może znieść kochania Mnie samego, musi kochać także Mnie w stworzeniach”. Ta wszechogarniająca miłość jest charakterystyczna dla oświecenia, które wynika z wiernego wytrwania na Drodze Oczyszczającej; ponieważ wniosek „błogosławieni czystego serca” nie jest jedynie poetyckim stwierdzeniem. Kroniki mistycyzmu dowodzą, że jest to prawo psychologiczne.

Jak zatem rozwiązać tę sprzeczność: że mistyk, który ogłosił fundamentalną konieczność „porzucenia wszystkich stworzeń”, znajduje je jednak czyste, by się nim cieszyć? Odpowiedź na zagadkę leży w starożytnym paradoksie ubóstwa: że prawdziwą wolnością cieszymy się tylko w odniesieniu do takich rzeczy, których ani nie posiadamy, ani nie pragniemy. „Abyś we wszystkim miał przyjemność, w niczym nie szukaj przyjemności. Abyś wiedział wszystko, staraj się nie wiedzieć nic. Abyś mógł posiąść wszystko, staraj się nie posiadać niczego. . . . W oderwaniu duch odnajduje spokój i ukojenie, gdyż niczego nie pożąda, nic go nie męczy uniesieniem i nic nie przygnębia go przygnębieniem, ponieważ stoi w centrum własnej pokory. Gdy tylko czegoś zapragnie, natychmiast się tym męczy”.

To nie miłość, lecz pożądanie — przypadek zaborczy, sam pokarm jaźni — zatruwa relację między jaźnią a światem zewnętrznym i „natychmiast męczy” duszę. Dziel świat na „mój” i „nie mój”, a standardy są nierealne ustawione, roszczenia i pragnienia zaczynają niepokoić umysł. Jesteśmy niewolnikami własnej własności.

[link widoczny dla zalogowanych]



Do swojego posta związanego z opisem mistyki chrześcijańskiej chciałam jeszcze dodać taki znaleziony artykuł dotyczący rozumienia buddyjskiego oświecenia, bo moim zdaniem to wszystko jest ze sobą powiązane, tylko przedstawiane językiem charakterystycznym dla danej kultury.


"Przebłysk, który zmienia

Kim jestem? Jaki jest sens życia? W zasadzie po co to wszystko?” – takie pytanie niejednokrotnie zadajemy sobie na różnych etapach życia, licząc w najlepszym wypadku na to, że dowiemy się tego wszystkiego po śmierci. Osoby zgłębiające tajniki buddyzmu twierdzą jednak, że odpowiedź mamy w środku, wystarczy tylko dobrze poszukać. I kiedy ją znajdziemy, dochodzi do satori.

– Czym jest satori? – pytam Marię Monetę-Malewską, psychoterapeutkę i ekspertkę od leczenia uzależnień, a także mniszkę z buddyjskiej tradycji Rinzai Zen. Zaznaczam, że proszę o jak najbardziej praktyczne wytłumaczenie.

– Ma być praktycznie? Proszę bardzo. Niech pan sobie wyobrazi, że żyje pan w pokoju z zamalowanymi oknami i nie ma pan najmniejszego pojęcia, iż poza tym pokojem może znajdować się wielka przestrzeń, inny świat. Pukając w okno, w końcu odłupuje pan maleńki kawałek farby. Satori jest właśnie tym momentem – wyjaśnia.

Swoje pierwsze satori przeżyła kilkadziesiąt lat temu, po trzech i pół roku praktykowania medytacji.

– Tego się nie da opowiedzieć. Otworzyła mi się świadomość na coś, o czym do tej pory nie wiedziałam i o czym nie miałam pojęcia. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłam. To było doświadczenie jedności, innego widzenia świata, ludzi – wspomina.

Maria Moneta-Malewska podkreśla, że satori może przybliżyć nas do odpowiedzi na tak zwane wielkie pytania: kim jestem, dlaczego się urodziłam/urodziłem, jak działa świat. Przekonuje, że odpowiedzi na te pytania nie pozna się inaczej niż przez wewnętrzne poszukiwania.

„Wszystkie wątpliwości i rozterki, które miałem, rozpłynęły się całkowicie jak kawałek topniejącego lodu. Zawołałem głośno »jak cudownie! Jak cudownie!«” – tak doświadczenie jednego z mistrzów cytował brytyjski filozof Alan Watts.

Satori niczym eureka
Satori to pojęcie funkcjonujące w japońskim buddyzmie. Wywodzi się z japońskiego czasownika satoru, który oznacza „wiedzieć” lub „rozumieć”. W praktyce jego synonimem jest też słowo kensio, czyli „widzieć esencję lub naturę”.

„To tak naprawdę inne określenie dla oświecenia” – pisał o satori Daisetz Teitaro Suzuki, zmarły w latach 60. ubiegłego stulecia japoński pisarz i nauczyciel, który tę kwestię uczynił najważniejszą w swojej twórczości.

Japończyk przekonywał, że po przeżyciu satori dotychczasowy świat nie jest już takim, jakim wydawał się wcześniej i zaczynamy na niego patrzeć z zupełnie nieoczekiwanej perspektywy. Porównywał to do eksplozji skorupy, w której zamknięta jest nasza osobowość.

Suzuki twierdził, że przeżycie satori jest niczym moment „eureka!”, w którym udaje się nam rozwiązać trudne matematyczne zadanie lub kiedy dokonujemy zaskakującego odkrycia. Podkreśla jednak, że takie porównania mają charakter czysto intelektualny i nie oddają w pełni tego, z czym to uczucie w rzeczywistości się wiąże. Nie można jego zdaniem analizować tego pod kątem logiki, tradycyjnego rozumowania

„To było realne, z jednej strony dziejące się z kryształową czystością dnia codziennego, którą odbierałem i na którą reagowałem »normalnie«, z drugiej strony będące jednocześnie przeobrażeniem i promieniowaniem nieopisanego, nieziemskiego przejrzystego »Światła« – bez zachwytu, emocji, ale z duchową czystością, cichym uczuciem szczęścia, świadomością niezniszczalności, pierwotnego zaufania” – pisał w 1971 r. szwajcarski filozof Jean Gebser w liście do niemieckiego historyka religii Georga Feuersteina. Gebser poprosił o zachowanie listu w tajemnicy, a nawet zniszczenie. Ostatecznie został on upubliczniony przez Feuersteina już po śmierci Szwajcara.

„Psychologiczne działanie satori można porównać także do eksplodowania bomby, wybuchu wulkanu czy wyładowania atmosferycznego” – pisał Mariusz Rucki w książce Kto ma satori, ma wszystko, będącej analizą twórczości Suzukiego. – „Satori uwalnia wszystkie twórcze impulsy tkwiące w człowieku i oczyszcza jego spojrzenie na świat”.

Hinduski guru Osho twierdził wręcz, że satori to śmierć i ponowne narodziny.

W poszukiwaniu utraconego rodzica
Satori jest chwilowe, ale jednocześnie nagłe i przychodzące znienacka. Według Suzukiego warunkiem jest dojrzałość umysłu. Wtedy satori może zostać wywołane przez pozornie całkiem błahą sytuację.

Daisetz Teitaro Suzuki opisuje w jednym ze swoich tekstów historię żyjącego w IX w. Hsiang-yena Chih-hsiena. Otrzymał on od swojego mistrza polecenie, by odpowiedzieć sobie na pytanie o przyczynę narodzin i śmierci oraz poznać swoje prawdziwe „ja” istniejące jeszcze przed narodzinami. Hsiang-yen poddał się, spalił wszystkie notatki i został prostym mnichem. Oświecenie przyszło, gdy usłyszał podczas zamiatania dźwięk kamienia uderzającego o bambus. Hsiang-yen poczuł się tak, jakby odnalazł utraconego rodzica. Wszystko nagle stało się dla niego jasne.

Joe Vitale w książce Przebudź się nazywa satori „zetknięciem z Boskim Duchem”. Jak twierdzi, możemy tego doświadczyć, np. widząc dziecko, które się do nas uśmiechnęło, widząc zwierzę, drzewo lub liść unoszony na wietrze, może to stać się nawet na meczu lub w trakcie lektury książki.

Satori można doświadczać też wielokrotnie. „Przeżyłem osiemnaście wielkich satori i przestałem liczyć te mniejsze” – mawiał Dahui Zonggao, chiński mistrz jednej ze szkół chińskiego buddyzmu.

Tylko skąd wiadomo, że to, co przeżywamy, to właśnie jest to? Brytyjski filozof Alan Watts w książce The Spirit of Zen wskazywał, że doznanie satori nie powinno pozostawiać żadnych wątpliwości. A jeśli ktoś uważa, że jego odczucie jest „zbyt piękne, by było prawdziwe”, oznacza to, że nie przeżywa satori w pełnym tego słowa znaczeniu.

Uważność i skupienie
Maria Moneta-Malewska wskazuje, że rzadko, a właściwie nigdy nie zdarza się, by satori spłynęło na osobę, która się o to wcale nie stara. Kluczowa jest regularna medytacja. – Bez wsparcia mistrza duchowego osiągnięcie satori jest bardzo trudne – zaznacza mniszka.

– To serce nam podpowie, czy dany nauczyciel jest odpowiedni. Wcale nie trzeba szukać za granicą, można znaleźć go także w Polsce. Jestem pierwszą osobą, która powie, że nie musiała latać do Japonii, żeby uzyskać oświecenie. Tak się ułożyło moje życie. Gdybym znalazła nauczyciela tutaj, do głowy by mi nie przyszło, żeby szukać go w innych krajach – mówi.

Belgijski praktyk zen Robert Linssen pisał w książce Living Zen, że liczy się nie tyle sama medytacja, ile uważność i skupienie, bo „płomień życia tkwi w każdej mijającej sekundzie”.

W tradycji zen mistrz pomaga uczniowi w uzyskaniu satori, zadając koan, czyli pewną kwestię, którą uczeń musi rozważać przed długie miesiące, a nawet lata. Suzuki pisał, że koany mają działać jak „zaczyn”, który otwiera uczniowi umysł na swoje własne sekrety. Nie można ich rozwiązać zwyczajnym myśleniem, logicznym rozumowaniem, trzeba dojść do nich w inny sposób. Odpowiedź ma popłynąć z wnętrza. Do jednego z najsłynniejszych koanów należy zadane przez mnicha pytanie: „Czym jest Budda?”, a także uzyskana po rozważaniach odpowiedź chińskiego mistrza Dongshana Shouchu: „Trzy funty lnu”. To właśnie praca nad koanem może, według praktyków buddyzmu, doprowadzić do satori.

Osho nie pozostawiał złudzeń, że droga do satori nie jest łatwa. Stwierdził kiedyś nawet prowokacyjnie, że „cała nauka medytacji jest straszliwie nudna”, zwłaszcza jeśli praktykuje się ją w klasztorze i podlega stałym rytuałom.

„Każdego wieczoru musisz odbyć spotkanie z mistrzem, a problemy, nad którymi należy medytować, są po prostu strasznie nudne. Jeden z nich, dla przykładu: »Jaki jest odgłos klaskania jedną ręką?«. Tylko zastanów się nad tym – to doprowadzi cię do szału!” – mówił w wykładzie cytowanym w książce Radość. Poczucie szczęścia, które masz w sobie w przekładzie Bogusławy Jurkevich.

Mimo to Osho tłumaczył, że ta „wszechogarniająca nuda” jest konieczna i trzeba mieć wielką odwagę, by „stawić jej czoła”. Jak twierdził, nuda rozrasta się, a potem przychodzi punkt kulminacyjny. „Jeśli potrafisz osiągnąć ekstremum, szczyt, wtedy następuje zmiana, transformacja, oświecenie, satori, czy jak to nazwiesz” – obiecywał.

W książce Sztuka życia i umierania Osho instruował, by następnym razem, kiedy będzie boleć nas głowa, zapytać „kto cierpi?”, albo kiedy zdrętwieją nam nogi, zadać sobie pytanie „kto drętwieje?”.

„Nie spiesz się z odpowiedzią, bo będzie fałszywa. Możesz być bardzo mądry, możesz powiedzieć: »Tak, ja jestem duszą, a to jest ciało«. Ale to będzie nieprawdziwe. Niech odpowiedź przyjdzie sama. Nie powinna przyjść z pamięci, powinna przyjść z twojej istoty” – radził.

Nie bez powodu w nurcie zen mówi się, że satori jest właśnie „powrotem do własnego domu”."


[link widoczny dla zalogowanych]


Banjankri napisał:

Nauki Jezusa były pełne przypowiedni nie bez powodu. Traktowane obiektywnie (czyt. świadomie) są absurdalne, ale jak się wie z jakiej perspektywy są przekazywane, są bardzo trafne. Szukaj zdrów świadomością Królestwa Niebieskiego, które jest tu i teraz, a którego ludzie nie widzą.


No właśnie, mi się te powyższe opisy kojarzą z wersetami o Królestwie Bożym

"Odpowiedział mu Jezus: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Jeśli się ktoś nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć królestwa Bożego. Nikodem zapytał go: Jakże może się człowiek narodzić, będąc stary? Czy może powtórnie wejść do łona swojej matki i narodzić się? Jezus odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci: Jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, jest ciałem, a co się narodziło z Ducha, jest duchem. Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić. Wiatr wieje, gdzie chce, i słyszysz jego głos, ale nie wiesz, skąd przychodzi i dokąd zmierza. Tak jest z każdym, kto się narodził z Ducha."


Ostatnio zmieniony przez Hill dnia Śro 3:27, 20 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5962
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:45, 18 Paź 2023    Temat postu:

Buddyzm dla człowieka Zachodu jest bardzo toksyczny, myślę że nawet bardziej niż inne religie np. hinduizm.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5620
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:47, 18 Paź 2023    Temat postu:

Andy72 napisał:
Buddyzm dla człowieka Zachodu jest bardzo toksyczny, myślę że nawet bardziej niż inne religie np. hinduizm.


Errata: Andy by chciał by tak było.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5962
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:49, 18 Paź 2023    Temat postu:

Dlaczego tak sądzisz?
Buddyzm to przeprogramowywanie umysłu byle uciec od cierpienia, plus propaganda reinkarnacji
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5620
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:06, 19 Paź 2023    Temat postu:

Andy72 napisał:
Dlaczego tak sądzisz?
Buddyzm to przeprogramowywanie umysłu byle uciec od cierpienia, plus propaganda reinkarnacji


Bo widzę że nie masz pojęcia o czym mówisz, ale masz same negatywne opinie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5962
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:09, 19 Paź 2023    Temat postu:

Mam pewne pojęcie z tego względu że na Usenecie przed laty bywał jeden Polak buddysta który wszystkich koniecznie chciał nawracać na buddyzm.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5620
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:11, 19 Paź 2023    Temat postu:

Andy72 napisał:
Mam pewne pojęcie z tego względu że na Usenecie przed laty bywał jeden Polak buddysta który wszystkich koniecznie chciał nawracać na buddyzm.


To powiedz w czym ten buddyzm jest taki toksyczny, że aż bardziej od hinduizmu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5962
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:13, 19 Paź 2023    Temat postu:

Wyzbywanie się pragnień, przywiązania, zastraszanie reinkarnacją, w hinduizmie jest jakiś absolut Brahman, w buddyzmie są bodhisatowie.
Pies potrafi przywiązać się do człowieka, a buddysta do niczego się nie przywiązuje...


Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Czw 0:15, 19 Paź 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5620
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:16, 19 Paź 2023    Temat postu:

Andy72 napisał:
Wyzbywanie się pragnień, przywiązania, zastraszanie reinkarnacją, w hinduizmie jest jakiś absolut Brahman, w buddyzmie są bodhisatowie.


Co jest toksycznego w wyzbywaniu się pragnień i na czym polega zastraszanie reinkarnacją?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5962
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:18, 19 Paź 2023    Temat postu:

Chodzi zwłaszcza o buddyzm a człowiek Zachodu

Znany trapista Thomas Merton (1915-1968) urodzony we Francji i wychowany w Stanach Zjednoczonych, autor książek: „Posiew kontemplacji”, „Znak Jonasza”, „Nikt nie jest samotną wyspą”, w pewnym okresie swego życia szukał wiary. Był niewierzącym filozofem i estetą. Spotkał się z mnichem buddyjskim w Londynie. Powiedział mu, że chciałby znaleźć wiarę, może buddyjską - „może mi swoją wiarę przekażesz?” Ten jednak zapytał Mertona z jakiej części świata pochodzi. Okazało się że z Europy.
Odpowiedział mu mnich: „W takim razie najbliższa ci jest wiara chrześcijańska, taką ci wiarę sam Bóg
podsunął, skoro urodziłeś się w kręgu tej kultury. Poznaj najpierw mistyków chrześcijańskich. Bóg powołując Cię do życia w Europie, powołał cię równocześnie do wyznania, które tam jest najbardziej popularne. Zacznij od tego”. Podsunął mu wtedy Ewangelię i książkę Tomasza a Kempis o naśladowaniu Chrystusa. Dodał: „Nie szukaj egzotyki, wybierz tę wiarę najbliższą, jaką ci Bóg podał”.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5620
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:21, 19 Paź 2023    Temat postu:

Chrześcijaństwo jest tak bliskie współczesnym ludziom Zachodu, że je odrzucili. Powiedz o tym straszeniu reinkarnacją.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5962
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:26, 19 Paź 2023    Temat postu:

Buddyzm musi mieć w swojej propagandzie reinkarnację.
Inaczej ktoś mógłby nie przyjąć, móiwić, pomęczę sie do końća życia i tyle.
A buddyzm naucza że z pwodu reinkarnacji albo się cierpi wieczność albo idzie ścieżką buddyjską.
I nie wiolno niczego pragnąć, nawet nirwany, trzeba najlepiej złożyć śłubowanie bodhisattwy że będzie się wcielać i wcielać..... jako osłodę mieć to że będzie się wielkim Bodhisattwą i że będzie się żyła na kodach, jak w grze z włączonym God mode ;-)
Wytłumacz dlaczego pragnienia są złe?


Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Czw 0:27, 19 Paź 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5620
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:37, 19 Paź 2023    Temat postu:

W buddyzmie nie ma żadnych przykazań "rób to, a tamtego nie" z tego co wiem. Idziesz jaką ścieżką chcesz, a buddyzm mówi Ci o konsekwencjach. Co z tym robisz, Twoja sprawa. Sam się "sądzisz" i "skazujesz" swoją intencją, nie ma żadnego Boga który by Cię zbawił.
Pragnienia nie są wg mnie złe, tylko mają konsekwencje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 2 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin