Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Życie jest do dupy
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 33, 34, 35  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14187
Przeczytał: 17 tematów


PostWysłany: Nie 20:30, 19 Gru 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Irbisol napisał:
Ty naprawdę musisz się czegoś bać, żeby tego unikać? Unikam np. żuli, mimo że się ich nie boję.

Co Ty nie powiesz?
A to nie jest przypadkiem tak, że unikasz żuli, ponieważ kontakt z żulem sprawia Ci dyskomfort? Czyż to nie właśnie tego dyskomfortu się obawiasz?
A jaki dyskomfort sprawi Ci nieistnienie?

Nie, nie obawiam się dyskomfortu. Ale wolę go nie mieć. Nie odróżniasz? Twój problem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:48, 19 Gru 2021    Temat postu:

Nie odróżniam.

To taki sam lęk, jak każdy inny. Różnica tkwi jedynie w skali.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Nie 20:50, 19 Gru 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:49, 19 Gru 2021    Temat postu:

Semele napisał:

Chcesz odebrać ludziom to piękno?

Chcesz odebrać to sobie??


A kto będzie wtedy tego piękna potrzebował?
Kto potrzebuje piękna na Marsie? Tam sam piach i skały. Nikomu nie jest tam z tego powodu smutno.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21660
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:09, 19 Gru 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Semele napisał:

Chcesz odebrać ludziom to piękno?

Chcesz odebrać to sobie??


A kto będzie wtedy tego piękna potrzebował?
Kto potrzebuje piękna na Marsie? Tam sam piach i skały. Nikomu nie jest tam z tego powodu smutno.


Nie rozumiem ....

Żyjemy na razie na ziemi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14187
Przeczytał: 17 tematów


PostWysłany: Nie 21:26, 19 Gru 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Nie odróżniam.

To taki sam lęk, jak każdy inny. Różnica tkwi jedynie w skali.

Niechęć to nie jest lęk. Disco polo też unikam, ale się nie boję.
Jeżeli nie odróżniasz, to faktycznie wymagasz profesjonalnej opieki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5346
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Nie 21:27, 19 Gru 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Banjankri napisał:
Zależy czym jest dla ciebie "wartość". Odwołałem się do strachu, bo tę kwestię poruszyłeś. Możesz uznać, że jedyną wartością nieumierania jest tymczasowa ucieczka od śmierci. Pisałem już wcześniej, że wszystko jest udawane, wszystko jest względne. Jeżeli szukasz bezwzględnej wartości, to może być ciężko.

Skoro tak jest, to dlaczego jedni chcą przymuszać innych do przyjęcia ich wartości w kwestii swojego życia i śmierci?
Skoro wszystko jest względne, to dlaczego te przywoływane wcześniej kapsuły samobójców są udostępnianie tylko tym szczególnie cierpiącym, a innym już nie?

Bo większość ludzi opiera swoje samopoczucie na okłamywaniu siebie. Czym większą liczbę ludzi przekonają, tym bardziej jest to wiarygodne dla nich samych.
Cytat:

Tu nie chodzi o wiarę w to, że może być dobre. Tu chodzi o dwie sprawy: instynkty biologiczne oraz strach przed ewentualnym "potem" powodujący, że chce się to "potem" odsunąć jak najdalej.
Jednak przy założeniu, że żadnego "potem" nie ma, to gdyby była możliwość pozbyć się instynktów biologicznych, wtedy nic nie stałoby na przeszkodzie realizacji.

A może bez martwienia się o "potem", nie trzeba się pozbywać instynktów biologicznych? Jeśli sobie odpuścisz teraz "potem", to potem, też nie będziesz się musiał nim przejmować, wiec nie ma się czego bać. Dla ciebie droga do wolności od trosk prowadzi przez dwa nierozwiązywalne problemy. Pytanie po co? Bo kultura tak nauczyła? Nie wypada tego, a wypada tamto? Kim byś był, gdybyś się nie przejmował tym, czym przejmują się inni? Kultura jest zainteresowana twoim przeżyciem, kiedy ty jesteś zainteresowany życiem, które jest tu i teraz, nie gdzieś tam "potem". To te mentalne śmieci, które racjonalizujesz, zasyfiają ci tak doznanie, że nie możesz go znieść, a to że szukasz racjonalizacji wiemy po tym właśnie temacie. To co "potem", bardziej wartościujesz niż to co teraz, więc naturalnie odpychasz się od życia, w kierunku idei. W życiu nie znajdziesz odpowiedzi, możesz za to znaleźć to, co ci życie uprzykrza i się tego pozbyć. Fizycznego świata może nie zmienisz, ale mentalny owszem. Problem w tym, że z jakiegoś powodu cenisz materializm bardziej i uważasz, że musisz rozwiązać jego problemy najpierw, bo one są prawdziwe, a te mentalne mniej ważne, bo udawane. No właśnie w tym sęk, że z udawanymi można wiele zdziałać, bo są udawane. Martwienie się o "potem" jest jawnie problemem mentalnym, fabrykacją, która ewidentnie ci nie służy. Przeanalizuj dokładnie swoje doznanie i pozbądź się wszystkich takich kwiatków, nawet tych, które uznajesz za zupełnie prawdziwe, bo po śmierci ich prawdziwość będzie kompletnie bezwartościowa.
Życie do dupy, bo je takim robisz. Oszukujesz się, że życie jest kiepskie. Pytanie, po co, skoro nie musisz? Niczego nie musisz, zwłaszcza udawać. Problem w tym, że swoje udawanie uznajesz za rację, do której próbujesz przekonać innych. Polecam częściej mówić sobie "nie wiem", odzyskasz spokój i nie będziesz próbował uciec z tego świata.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Nie 21:31, 19 Gru 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:29, 19 Gru 2021    Temat postu:

Irbisol napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
Nie odróżniam.

To taki sam lęk, jak każdy inny. Różnica tkwi jedynie w skali.

Niechęć to nie jest lęk. Disco polo też unikam, ale się nie boję.
Jeżeli nie odróżniasz, to faktycznie wymagasz profesjonalnej opieki.


Niechęć odczuwa się wobec sytuacji, które powodują dyskomfort.
Wizja dyskomfortu jest równoznaczna z odczuwaniem lęku.

Ty w bardzo szczególny sposób pojmujesz lęk.
Musisz wiedzieć, że nawet mówiąc "Dzień dobry" sąsiadce robisz to z powodu lęku. W tym przypadku jest to lęk związany z tym, jak zostaniesz odebrany, gdybyś nie wypełnił tego obyczaju.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14187
Przeczytał: 17 tematów


PostWysłany: Nie 21:31, 19 Gru 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Wizja dyskomfortu jest równoznaczna z odczuwaniem lęku.

Jak się wyleczysz, to wizja dyskomfortu nie będzie u ciebie równoznaczna z odczuwaniem lęku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:33, 19 Gru 2021    Temat postu:

Semele napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
Semele napisał:

Chcesz odebrać ludziom to piękno?

Chcesz odebrać to sobie??


A kto będzie wtedy tego piękna potrzebował?
Kto potrzebuje piękna na Marsie? Tam sam piach i skały. Nikomu nie jest tam z tego powodu smutno.


Nie rozumiem ....

Żyjemy na razie na ziemi.


Napisałaś o odbieraniu piękna.
Piękno, tak jak wszystko inne, jest istotne, gdy się go potrzebuje.
Jeśli nie potrzebujemy piękna, to piękno przestaje być istotne.

Na Marsie nikt nie potrzebuje piękna, bo nikogo tam nie ma.
Gdyby na Ziemi nikogo nie było, to wtedy na Ziemi nikt by nie potrzebował piękna. A więc wówczas piękno nie byłoby istotne, a Twój argument o "odbieraniu piękna" byłby bezzasadny.

Nie można odebrać komuś czegoś, czego straty ten ktoś w żaden sposób nie zauważy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:04, 19 Gru 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
Banjankri napisał:
Zależy czym jest dla ciebie "wartość". Odwołałem się do strachu, bo tę kwestię poruszyłeś. Możesz uznać, że jedyną wartością nieumierania jest tymczasowa ucieczka od śmierci. Pisałem już wcześniej, że wszystko jest udawane, wszystko jest względne. Jeżeli szukasz bezwzględnej wartości, to może być ciężko.

Skoro tak jest, to dlaczego jedni chcą przymuszać innych do przyjęcia ich wartości w kwestii swojego życia i śmierci?
Skoro wszystko jest względne, to dlaczego te przywoływane wcześniej kapsuły samobójców są udostępnianie tylko tym szczególnie cierpiącym, a innym już nie?

Bo większość ludzi opiera swoje samopoczucie na okłamywaniu siebie. Czym większą liczbę ludzi przekonają, tym bardziej jest to wiarygodne dla nich samych.


No proszę. W końcu znajdujemy wspólny język :P
Ja cały czas dokładnie to mam na myśli.

Cytat:
A może bez martwienia się o "potem", nie trzeba się pozbywać instynktów biologicznych? Jeśli sobie odpuścisz teraz "potem", to potem, też nie będziesz się musiał nim przejmować, wiec nie ma się czego bać.

Jeżeli dobrze zrozumiałem, co napisałeś, to:

Nie jest prawdą, że jeśli odpuszczę sobie myślenie o "potem", to nie będę się musiał "potem" przejmować "potem". Ponieważ jeśli "potem" faktycznie zaistnieje, to będzie się jednak czym przejmować.

Po drugie, nawet gdyby istnienie "potem" było w 100% niemożliwe i byłoby to wiadome, wtedy instynkty biologiczne nadal robiłyby swoje. Znowu przywołam przykład reprodukcyjny. Co z tego, że nie chcesz mieć dzieci? I tak będziesz chciał uprawiać seks.
Instynkt biologiczny sprawia, że myśląc o sytuacjach, które mogą przerwać Twoje jestestwo, automatycznie doznajesz poczucia lęku, że coś jest nie tak, jak również poczucia żalu i straty, i równie automatycznie próbujesz temu przeciwdziałać.
A więc żyjąc czujemy żal i poczucie straty myśląc o potencjalnym końcu swojego życia. A gdy ten koniec już nadejdzie, wtedy to poczucie żalu i straty znika razem z nim.

A więc żyć można chcieć tylko wówczas, gdy się żyje. Nie można chcieć żyć wtedy, gdy się nie żyje.
A skoro nie można chcieć żyć wtedy, gdy się nie żyje, to jaki jest sens w tranzycji pomiędzy stanem kiedy się nie żyje a stanem kiedy się żyje?
No i dalej, skoro tranzycja ze stanu nieżycia w stan życia nie ma sensu, to jaki sens ma kurczowe powstrzymywanie się przed tranzycją w kierunku przeciwnym? Sensu nie ma. A więc co nas trzyma? No właśnie te biologiczne instynkty (pośrednio oddziałujące przez kulturę) i strach przed ewentualnym "potem".

Cytat:
To co "potem", bardziej wartościujesz niż to co teraz, więc naturalnie odpychasz się od życia, w kierunku idei

Nie wartościuję tego, co "potem". Uznaję tylko ewentualne "potem" za wielką niewiadomą, a więc za zagrożenie potencjalnie większe niż to, czego doświadczam teraz.

Cytat:
W życiu nie znajdziesz odpowiedzi, możesz za to znaleźć to, co ci życie uprzykrza i się tego pozbyć.

Życie uprzykrzają potrzeby. A droga do spełnienia wszystkich potrzeb jest tylko jedna: pozbycie się potrzeb. Natomiast pozbyć się wszystkich potrzeb można też w tylko jeden sposób: przestając istnieć.

Cytat:
Problem w tym, że z jakiegoś powodu cenisz materializm bardziej i uważasz, że musisz rozwiązać jego problemy najpierw, bo one są prawdziwe, a te mentalne mniej ważne, bo udawane. No właśnie w tym sęk, że z udawanymi można wiele zdziałać, bo są udawane. Martwienie się o "potem" jest jawnie problemem mentalnym, fabrykacją, która ewidentnie ci nie służy.

Problem potencjalny nie jest udawany. Nie ma pewności, że się nie wydarzy. W tym sensie nie jest udawany. Takim samym problemem mentalnym jest potencjalne trafienie pod respirator z powodu zakażenia koronawirusem. Nie jest to problem faktyczny, tylko potencjalny. Czy jest on jednak udawany?

Cytat:
Przeanalizuj dokładnie swoje doznanie i pozbądź się wszystkich takich kwiatków, nawet tych, które uznajesz za zupełnie prawdziwe, bo po śmierci ich prawdziwość będzie kompletnie bezwartościowa.

No właśnie o tym cały czas piszę. Dziwne, że dochodzimy do innych wniosków, bo w dużej mierze myślimy podobnie. Po śmierci wszystko to, co teraz uznajemy za wartość, będzie kompletnie bezwartościowe. To jaka logika pozwala obierać te wartości za dowód na słuszność prymatu życia ponad śmiercią?

Cytat:
Problem w tym, że swoje udawanie uznajesz za rację, do której próbujesz przekonać innych. Polecam częściej mówić sobie "nie wiem", odzyskasz spokój i nie będziesz próbował uciec z tego świata.

Ja właśnie wyprowadziłem te poglądy z "nie wiem".
Gdybym nie powiedział sobie najpierw "nie wiem", to nawet nie próbowałbym podważyć "oczywistej prawdy" wyznawanej przez zdecydowaną większość ludzi. Dodatkowo "kompleks filozoficznego głupka" (tudzież społeczny dowód słuszności) kierowałby mnie przeciwko swoim własnym przemyśleniom (skoro większość ma inne zdanie, to ja muszę się mylić, itp.).


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Nie 22:21, 19 Gru 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5346
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Nie 22:46, 19 Gru 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Nie jest prawdą, że jeśli odpuszczę sobie myślenie o "potem", to nie będę się musiał "potem" przejmować "potem". Ponieważ jeśli "potem" faktycznie zaistnieje, to będzie się jednak czym przejmować.

Potem nie będziesz się musiał przejmować potem, tak samo jak teraz nie musisz się przejmować teraz. Przejmowanie się jest aktem woli. Nawet jak ci ktoś pistolet do głowy przystawi. Zresztą dlatego to robią, bo liczą na reakcję.
Cytat:

A więc żyjąc czujemy żal i poczucie straty myśląc o potencjalnym końcu swojego życia.

Czyli co jest przyczyną tego żalu? Myśli. Po jaką cholerę myślisz o czymś, co wywołuje u ciebie złe samopoczucie? Nawet jak pomyślisz niechcący, to przecież to uczucie nie będzie trwać wiecznie, tylko sobie pójdzie, albo sam je pogonisz.

Cytat:
No i dalej, skoro tranzycja ze stanu nieżycia w stan życia nie ma sensu, to jaki sens ma kurczowe powstrzymywanie się przed tranzycją w kierunku przeciwnym? Sensu nie ma. A więc co nasz trzyma? No właśnie te biologiczne instynkty (pośrednio oddziałujące przez kulturę) i strach przed ewentualnym "potem".

Czyli uważasz, że bez strachu, padniesz trupem?
Cytat:

Nie wartościuję tego, co "potem". Uznaję tylko ewentualne "potem" za wielką niewiadomą, a więc za zagrożenie potencjalnie większe niż to, czego doświadczam teraz.

Zagrożenie dla czego? Dla życia? Martwisz się o to, że życie jest do dupy i boisz się, że się pogorszy. Czy uważasz, że to martwienie się, nie ma wpływu na jakość życia?
Jeśli ci się nie chce żyć, to się zastanów dlaczego tak jest. Szukasz spokoju i satysfakcji, kurczowo trzymając się dyssatysfakcji.
Cytat:

Życie uprzykrzają potrzeby. A droga do spełnienia wszystkich potrzeb jest tylko jedna: pozbycie się potrzeb. Natomiast pozbyć się wszystkich potrzeb można też w tylko jeden sposób: przestając istnieć.

Potencjalnie można, tylko co z tego? Dlaczego nie możesz poddać potrzeb za życia? Tymi automatycznymi nie będziesz się musiał przecież przejmować. Jeżeli się okaże, że bez przejmowania się, możesz szczęśliwie żyć, uzyskasz spokój za życia. To działa tak teoretycznie, jak i praktycznie. Nie jest łatwe, bo nie tylko musisz poddać potrzeby, ale i niechęć do potrzeb. Rzecz w tym, że to jeden i ten sam moduł. Wiem z własnego doświadczenia, że pozbycie się wszelkich świadomych trosk i potrzeb jest możliwe, a twoje ciało, twój intelekt, nie przestanie działać. Będziesz wolny, a twoje potrzeby życiowe będą zaspakajane automatycznie.


Cytat:
Problem potencjalny nie jest udawany. Nie ma pewności, że się nie wydarzy. W tym sensie nie jest udawany. Takim samym problemem mentalnym jest potencjalne trafienie pod respirator z powodu zakażenia koronawirusem. Nie jest to problem faktyczny, tylko potencjalny. Czy jest on jednak udawany?

Tak jak wszelkie istnienie. Potencjalnie jest nieskończenie wiele problemów, którymi możesz się martwić. Taki układ z definicji jest skazany na dyssatysfakcję. Problemem nie jest życie, a to jak życie widzisz. Wartość dla ciebie ma to, co faktyczne, mimo że żaden fakt nie jest na tyle prawdziwy, żeby samoistnie utrzyma się w świadomości. Chcesz się uwolnić od zmartwień, zachowując mechanizm, który je tworzy. Uciekając od życia, chcesz uciec od tych właśnie faktów. Problem w tym, że jeśli byłyby prawdziwe, nie mógłbyś od nich uciec. Są nietrwałe, iluzoryczne, tymczasowo udawane.
Cytat:

No właśnie o tym cały czas piszę. Dziwne, że dochodzimy do innych wniosków, bo w dużej mierze myślimy podobnie. Po śmierci wszystko to, co teraz uznajemy za wartość, będzie kompletnie bezwartościowe. To jaka logika pozwala obierać te wartości za dowód na słuszność prymatu życia ponad śmiercią?

Ja nie głoszę życia ponad śmiercią. Ja tylko wskazuję na to, wartość jaką przypisujemy fenomenom jest ostatecznie bezwartościowa. To jak stawanie na palcach i sięganie jak najwyżej i jak najdłużej. Jaką to ma wartość? Ostatecznie żadną, ale to nie powód, żeby sobie strzelić w łeb. Nie marnuj czasu na taki wysiłek, rób to, co ci teraz przynosi radość. Nie chcesz chyba powiedzieć, że stanie na palcach ma większą wartość od przyjemności, bo pozwala dłużej trwać.

Cytat:
Ja właśnie wyprowadziłem te poglądy z "nie wiem".

Tylko, że dal ciebie nie wiem, to niewiadoma, której się boisz. Bać się możesz tylko wtedy, kiedy masz coś do stracenia. Co to takiego?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5620
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:09, 19 Gru 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
szaryobywatel napisał:

Jeżeli istnieją alternatywne życia względem Twojego, to zachodzi pytanie co sprawia że doświadczasz tego, a nie innego. Upraszczając, podważa to koncepcję "ja" jako czegoś czemu można przypisać tożsamość, a wraz z nią śmierć jako koniec "ja".


A to jest bardzo ważna uwaga. Też się nad tym wielokrotnie zastanawialem.
Na przykład.
Gdybyś został "zreplikowany" w taki sposób, że replika myślałaby, że jest oryginałem, to mógłbyś być swoją repliką nawet o tym nie wiedząc.
Czy będąc którymkolwiek (repliką lub oryginałem) byłbyś w stanie podjąć walkę ze swoją kopią o korzyści?
Gdyby z pożaru mogła uratować się tylko jedna istota, wepchnąłbyś w ogień swoją replikę (lub oryginał), żeby ratować siebie?
Czy wtedy Ty byś uszedł z pożaru bez szwanku, czy może byś spłonął?
Czy fakt, że Twoja replika (lub oryginał) cierpiała w ogniu, miałby znaczenie dla Twoich przeżyć?

Wiele razy się nad tym zastanawiałem, ale nigdy nie doszedłem do wniosku.
Wiele wskazuje tutaj na odpowiedź negatywną, mimo że ta druga kopia jest identyczna z Tobą pod względem wspomnień i osobowości.
Natomiast gdy pominiemy przykład replik i skupimy się na jedynym Tobie, ale z różnych okresów życia, to jak by to wyglądało? Czy Ty jako nastolatek cierpiąc od poparzeń to byłbyś ten sam Ty, którym jesteś teraz? Czy to byłbyś inny Ty? Tutaj odpowiedź bardziej skłania się ku odpowiedzi, że to byłbyś ten sam Ty. Jednak... Skoro to byłbyś ten sam Ty, mimo ogromnych różnic umysłowych, to dlaczego w tym pierwszym przykładzie istota, która miała identyczny z Twoim umysł, nie była Tobą?

Tu wychodzą same paradoksy.


A co sprawia że jesteś Owieczką, a nie szarymobywatelem?

MaluśnaOwieczka napisał:

szaryobywatel napisał:

Takich logik to ja sformułowałem kilka. Gdzie ten problem z którym się mierzą wielcy matematycy i Kubuś razem z nimi?


W tym linku jest zdanie:

The moon is made of green cheese. Therefore, either it is raining in Ecuador now or it is not.

Dokładnie z tym problemem chce się mierzyć Kubuś.


O tym mówię, on zakłada teorię w której jakieś zdanie fałszywe implikuje prawdziwe i myśli że robi to logika.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21660
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:45, 20 Gru 2021    Temat postu: Re: Życie jest do dupy

Michał Dyszyński napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
Życie jest do dupy - jak w temacie

Jako teista powiem Ci, że...
chyba trochę ma takie być.
Człowiek powinien mieć powód do analizowania tego, kim jest on sam, czym jest świat, jaka jest nasza relacja do innych. Jakby wszystko było w porządku, to by nie było powodu zadawać odpowiednich pytań, myśleć nad sprawą.
Wszystkie te okresy życia, w których nam się wiedzie, w których rzeczy idą jak po maśle, są w dużym stopniu stracone z punktu widzenia rozwoju duchowego. Wtedy bowiem realizujemy to, co się narzuca, a ta realizacja nam się układa po myśli, więc dalej to realizujemy, myślimy że jest ok. czyli tylko tak dalej, nie ma problemu, nie ma o co pytać, nie ma sensu wiele zmieniać.
Jako teista jestem przekonany, że problemy jakie spotykam, służą (między innymi, bo jest tu nieraz więcej powodów) do PRZEBUDZENIA człowieka z trybu prostej realizacji tego, co się narzuca. Człowiek z tego trybu wytrącony zaczyna stawiać całą masę, wcześniej "niepotrzebnych", pytań:
- dlaczego ja?
- a więc kim jestem ja?
- czym jest to, co mnie gnębi?
- co powinno być?
- czego nie powinno być?
itd.


Czyli po chrześcijańsku, masz cierpieć i nieść swój krzyż.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:03, 20 Gru 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Przejmowanie się jest aktem woli.

Nie wierzę, że naprawdę w to wierzysz. Gdybyś wpadł w ogień, to przejmowałbyś się tym tylko za sprawą swojej wolnej woli? Twoim zdaniem człowiek w ogniu może sobie wybrać, że nie będzie się tym przejmował?

Banjankri napisał:
Czyli co jest przyczyną tego żalu? Myśli. Po jaką cholerę myślisz o czymś, co wywołuje u ciebie złe samopoczucie?

W pewnych przypadkach oczywiście przyczyną są myśli. Jednak są też obiektywne sytuacje, w których nie zależy to od tzw. nastawienia. Przykład wyżej. Nawet nie musi być to kwestia czysto fizyczna, jak ból od ognia. Są to też kwestie psychiczne, ale związane z tożsamością, z "ja". One moim zdaniem też nie zależą od nastawienia.
Jeśli jednak o mnie osobiście chodzi, to ja odczuwam dużo mniejszy smutek na myśl o braku istnienia niż większość z tutaj obecnych propagatorów wyższości życia nad śmiercią. Więc to bardziej pytanie do nich niż do mnie.

Banjankri napisał:
Nawet jak pomyślisz niechcący, to przecież to uczucie nie będzie trwać wiecznie, tylko sobie pójdzie, albo sam je pogonisz.

Jednak pojawia się zawsze w tym momencie, w którym zachodzi podwyższone prawdopodobieństwo, że tranzycja ze stanu istnienia w stan nieistnienia jest tuż tuż.

Banjankri napisał:
Czyli uważasz, że bez strachu, padniesz trupem?

Tak. Dokładnie to właśnie uważam. Oczywiście przy założeniu, że chodzi o istotę z umysłem.
Istota bez świadomości (jak bakteria) może żyć bez strachu, ale ja nie o takim życiu tutaj mówię. Gdy nie ma świadomości, to jakby już nie istniała.

Jednak świadomość, która nie odczuwa strachu nie ma żadnej motywacji, żeby podejmować działania oddalające w przyszłość moment tranzycji ze stanu istnienia w stan nieistnienia.
Jeśli byś nie odczuwał strachu, to idąc wzdłuż torów nie wystraszyłbyś się nadjeżdżającego pociągu i zostałbyś przez niego rozjechany. Nie musiałbyś wtedy planować samobójstwa. Po prostu nie miałbyś żadnej motywacji, żeby zrobić krok w bok.

Banjankri napisał:
Zagrożenie dla czego? Dla życia? Martwisz się o to, że życie jest do dupy i boisz się, że się pogorszy. Czy uważasz, że to martwienie się, nie ma wpływu na jakość życia?

Nie dla życia. Życie przecież mnie nie interesuje ;)
Zagrożenie rozumiem przez dyskomfort.
Na przykład, jeśli reinkarnacja istnieje, to w kolejnym wcieleniu możesz mieć to nieszczęście, że spalą Cię żywcem za czary. Zagrożeniem jest wtedy ból.
Może też się okazać, że całe Twoje obecne życie to iluzja, a po jej zakończeniu obudzisz się w laboratorium jako ofiara straszliwych eksperymentów.
Naprawdę jest się czego bać.

Banjankri napisał:
Potencjalnie można, tylko co z tego? Dlaczego nie możesz poddać potrzeb za życia?

No to nie jest możliwe ;) Sam się zastanów, czy Ty jesteś w stanie poddać wszystkie swoje potrzeby za życia.

Banjankri napisał:
Wiem z własnego doświadczenia, że pozbycie się wszelkich świadomych trosk i potrzeb jest możliwe, a twoje ciało, twój intelekt, nie przestanie działać. Będziesz wolny, a twoje potrzeby życiowe będą zaspakajane automatycznie.

Jakoś Ci nie wierzę... Nie gniewaj się.
Przywołując wcześniejszy przykład z ogniem: Czy to oznacza, że wpadając w ogień nie miałbyś potrzeby z niego wyjść?
Jeśli ktoś Cię będzie bił, to też nie zareagujesz, bo nie będziesz miał potrzeby, aby okładanie Twojego ciała kopniakami ustało?

Banjankri napisał:
Nie jest łatwe, bo nie tylko musisz poddać potrzeby, ale i niechęć do potrzeb

To chyba jest błędne koło...
Niechęć do potrzeb jest jedną z potrzeb. Jeśli oddasz wszystkie potrzeby, to tym samym oddasz niechęć do potrzeb. A jeśli wróci Ci jakakolwiek potrzeba, wtedy wraz z nią automatycznie wróci niechęć do niezaspokojonych potrzeb, co jest tożsame z niechęcią do potrzeb.
Nie można mieć potrzeb, a nie mieć niechęci do potrzeb.

Banjankri napisał:
Tak jak wszelkie istnienie. Potencjalnie jest nieskończenie wiele problemów, którymi możesz się martwić. Taki układ z definicji jest skazany na dyssatysfakcję. Problemem nie jest życie, a to jak życie widzisz.

Sugerujesz aby sobie wybrać, jak się widzi życie. Jednak wybór, jakiego dokonasz, wcale nie musi okazać się trafiony. Twierdzisz, że nie masz trosk ani potrzeb. Znowu się zastanów, czy dalej byś tak uważał, gdyby Twoje mieszkanie płonęło, a Ty razem z nim.

Banjankri napisał:
Chcesz się uwolnić od zmartwień, zachowując mechanizm, który je tworzy.

No nie. Uwalniając się od zmartwień poprzez zaprzestanie istnienia nie będę już miał mechanizmu tworzącego zmartwienia.
Problematyczny jest tu jednak brak pewności co do tego, czy zaprzestanie istnienia jest w ogóle możliwe.

Banjankri napisał:
Ostatecznie żadną, ale to nie powód, żeby sobie strzelić w łeb.

Stwierdziłeś, że nie masz potrzeb.
Skoro nie masz potrzeb, to dlaczego potrzebujesz nie strzelać sobie w łeb?
Papierosa kiedyś pewnie zapaliłeś, żeby sprawdzić, jak to jest. Piwa też pewnie kiedyś się napiłeś na spróbowanie. A dlaczego nie spróbowałeś sobie strzelić w łeb?
Zaznaczam, że nie zachęcam Cię do tego, tylko piszę czysto hipotetycznie.
Pomijam już to, że ten papierosek i piwko też wynikało z Twoich potrzeb, od których ponoć jesteś uwolniony...

Jeśli uważasz, że jesteś uwolniony od wszelkich potrzeb, to dlaczego w ogóle piszesz na tym forum, zamiast stać bez przerwy jak słup soli, aż naturalnie padniesz? Gdybyś nie miał żadnych potrzeb, nie ruszyłbyś nawet palcem. Nie jadłbyś, nie pił, nie poruszał się. Umarłbyś z głodu, w ogóle się tym głodem nie przejmując.

Banjankri napisał:
Tylko, że dal ciebie nie wiem, to niewiadoma, której się boisz. Bać się możesz tylko wtedy, kiedy masz coś do stracenia. Co to takiego?

Mam bardzo dużo do stracenia. Nieskończenie wiele.
1. Stratę braku potrzeby by nie płonąć w ogniu
2. Stratę braku potrzeby by nie być bitym
3. Stratę braku potrzeby by nie mieć sraczki
4. Stratę braku potrzeby by nie spóźnić się na tramwaj
5. Stratę braku potrzeby by nie zapomnieć kupić cebuli w Biedronce
...
Można wypisywać nieskończenie wiele punktów.
Dokonując tranzycji ze stanu nieistnienia w stan istnienia traci się te wszystkie udogodnienia.
A dokonując tranzycji ze stanu istnienia w stan istnienia innego rodzaju również traci się część tych udogodnień.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Pon 20:23, 20 Gru 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 20:09, 20 Gru 2021    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
A co sprawia że jesteś Owieczką, a nie szarymobywatelem?

Powiem Ci szczerze, że wielokrotnie się nad tym zastanawiałem i nigdy nie doszedłem do żadnego wniosku. Ta sprawa jednak mnie przerasta.

A więc tu są cztery szczególne przypadki tego problemu:

1. Czy ja jestem moją repliką o identycznym umyśle? Czy mój identyczny oryginał jest mną?
2. Czy ja sprzed wielu lat, o dość odmiennym umyśle, jestem mną?
3. Czy ja po utracie pamięci jestem mną?
4. Czy ja jestem tobą?

A Ty masz jakieś odpowiedzi na te pytania? Bo ja nie byłem w stanie na nie odpowiedzieć.

szaryobywatel napisał:
O tym mówię, on zakłada teorię w której jakieś zdanie fałszywe implikuje prawdziwe i myśli że robi to logika.

A nie odwrotnie?
Kubuś chyba właśnie jest przeciwny wywodzeniu prawdziwości z fałszu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5620
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:11, 20 Gru 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
szaryobywatel napisał:
A co sprawia że jesteś Owieczką, a nie szarymobywatelem?

Powiem Ci szczerze, że wielokrotnie się nad tym zastanawiałem i nigdy nie doszedłem do żadnego wniosku. Ta sprawa jednak mnie przerasta.

A więc tu są cztery szczególne przypadki tego problemu:

1. Czy ja jestem moją repliką o identycznym umyśle? Czy mój identyczny oryginał jest mną?
2. Czy ja sprzed wielu lat, o dość odmiennym umyśle, jestem mną?
3. Czy ja po utracie pamięci jestem mną?
4. Czy ja jestem tobą?

A Ty masz jakieś odpowiedzi na te pytania? Bo ja nie byłem w stanie na nie odpowiedzieć.


Z replikami jest jeszcze ciekawsza sprawa, gdyby Cię zeskanować, zdezintegrować i odtworzyć w kilku egzemplarzach w różnych miejscach i/lub w różnych odstępach czasowych. Ja na wszystkie pytania odpowiedziałbym przecząco, bo nie uważam żeby "ja" można było utożsamić z ciałem (konkretnej osoby), ani w ogóle z czymkolwiek. Uważam że "bycie" czymś/kimś jest iluzją, która nie zniknie od tak po śmierci tej osoby za którą się uważasz. Filozofie dalekowschodnie mają ciekawe podejście do tego zagadnienia.

MaluśnaOwieczka napisał:

szaryobywatel napisał:
O tym mówię, on zakłada teorię w której jakieś zdanie fałszywe implikuje prawdziwe i myśli że robi to logika.

A nie odwrotnie?
Kubuś chyba właśnie jest przeciwny wywodzeniu prawdziwości z fałszu.


On myśli że KRZ twierdzi że jeżeli 2+2=5, to Płock leży nad Wisłą. Mógłby wziąć dowolną kontrtautologię KRZ i tautologię KRZ i dociekać czemu implikacja materialna pierwszej w drugą jest też tautologią (może by zrozumiał dlaczego ma to sens), ale zamiast tego trwa w swoim niezrozumieniu szkolnych podstaw i nie chce się rozwijać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5346
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Pon 21:19, 20 Gru 2021    Temat postu:

Cytat:
Nie wierzę, że naprawdę w to wierzysz. Gdybyś wpadł w ogień, to przejmowałbyś się tym tylko za sprawą swojej wolnej woli? Twoim zdaniem człowiek w ogniu może sobie wybrać, że nie będzie się tym przejmował?

Odruchowe odsunięcie ręki od płomienia, nie jest aktem woli, tylko właśnie odruchem. Jak wpadasz w ogień, to nie masz czasu się przejmować, błyskawicznie mózg wyłącza tę aktywność.

Cytat:
W pewnych przypadkach oczywiście przyczyną są myśli. Jednak są też obiektywne sytuacje, w których nie zależy to od tzw. nastawienia.

Nawet jeśli, to dlaczego nie zaradzisz tym "pewnym przypadkom", którym możesz? Wpadasz do ognia przygryzając sobie wargę.

Cytat:
Są to też kwestie psychiczne, ale związane z tożsamością, z "ja". One moim zdaniem też nie zależą od nastawienia.

Zależą, w pełni.
Cytat:

Tak. Dokładnie to właśnie uważam. Oczywiście przy założeniu, że chodzi o istotę z umysłem.
Istota bez świadomości (jak bakteria) może żyć bez strachu, ale ja nie o takim życiu tutaj mówię. Gdy nie ma świadomości, to jakby już nie istniała.

Nie, nie padniesz trupem. Gdyby się tak dało, to ludzie nie potrzebowali by tej kapsuły, o której pisałeś.
Twoje przeświadczenie istnienia, nie ma nic wspólnego z funkcjonowaniem twojego organizmu.

Cytat:
Jednak świadomość, która nie odczuwa strachu nie ma żadnej motywacji, żeby podejmować działania oddalające w przyszłość moment tranzycji ze stanu istnienia w stan nieistnienia.

Zdaje się, że dla ciebie, to motywacja, świadomy wysiłek utrzymuje ciebie przy życiu. To tłumaczy ciężar twojego życia. Jakbym nosił swoje życie na plecach, też bym twierdził, że jest do dupy.

Cytat:
Jeśli byś nie odczuwał strachu, to idąc wzdłuż torów nie wystraszyłbyś się nadjeżdżającego pociągu i zostałbyś przez niego rozjechany. Nie musiałbyś wtedy planować samobójstwa. Po prostu nie miałbyś żadnej motywacji, żeby zrobić krok w bok.

Nie miałbyś też motywacji do utrzymania kroku mimo nadjeżdżającego pociągu. Wygląda na to, że dla ciebie życie jest zestawem sztywnych reguł, których musisz pilnować (co jest nieprzyjemne), żeby nie paść trupem. Traktujesz siebie jak debila, którego ciągle trzeba pilnować bo coś odwali. Co ciekawe, jest to dość często spotykana postawa, która zazwyczaj objawia się niską samooceną, lękiem i niechęcią do własnego życia. Cały ten układ ma związek z dualnością świadomości i osobowości. Każdy z nas ma w sobie drugą osobę, drugie "ja", które odpowiada właśnie za działanie automatyczne, odruchowe i za to, że zejdziesz z tych torów, nawet jak nie będziesz świadomie tego chciał. Problem w tym, że jej normalnie nie ufamy, i dzięki racjonalizacjom, mamy nad nią kontrolę.


Cytat:
Nie dla życia. Życie przecież mnie nie interesuje ;)
Zagrożenie rozumiem przez dyskomfort.
Na przykład, jeśli reinkarnacja istnieje, to w kolejnym wcieleniu możesz mieć to nieszczęście, że spalą Cię żywcem za czary. Zagrożeniem jest wtedy ból.
Może też się okazać, że całe Twoje obecne życie to iluzja, a po jej zakończeniu obudzisz się w laboratorium jako ofiara straszliwych eksperymentów.
Naprawdę jest się czego bać.

To wszystko fabrykacje twojego umysłu, których efektem jest strach i dyskomfort. Sam sobie wkładasz patyk w szprychy i racjonalizujesz to jakąś reinkarnacją.

Cytat:
No to nie jest możliwe ;) Sam się zastanów, czy Ty jesteś w stanie poddać wszystkie swoje potrzeby za życia.

Mogę, ale nie chcę.

Cytat:
Jakoś Ci nie wierzę... Nie gniewaj się.

Nie musisz, sam pewnie też bym się słowami nie przekonał. Niemniej jednak, jest to prawdą wynikającą z mojego doświadczenia, dlatego o tym piszę.

Cytat:
Przywołując wcześniejszy przykład z ogniem: Czy to oznacza, że wpadając w ogień nie miałbyś potrzeby z niego wyjść?
Jeśli ktoś Cię będzie bił, to też nie zareagujesz, bo nie będziesz miał potrzeby, aby okładanie Twojego ciała kopniakami ustało?

Nawet jeśli nie miałbym potrzeby z niego wyjść, to nie znaczy, że bym nie wyszedł.
To, że nie będę miał potrzeby zareagować na bicie, nie znaczy, że nie zareaguję.
Wynika do z dualnej budowy świadomości. To jest ten same mechanizm, który zmienia biegi, kiedy ty jadąc samochodem rozmawiasz przez telefon. Rodzi się pytanie, czy zupełnie można polegać na tej drugiej świadomości? Można, w pełni. Nie tylko będzie działać, ale i mówić "za ciebie". Będziesz jak duch w ciele, które samo funkcjonuje.
Są całe szkoły buddyjskie, które zajmują się tym mechanizmem, który zobrazowany jest przez "dziesięć byków" (https://en.wikipedia.org/wiki/Ten_Bulls).

Cytat:
No nie. Uwalniając się od zmartwień poprzez zaprzestanie istnienia nie będę już miał mechanizmu tworzącego zmartwienia.
Problematyczny jest tu jednak brak pewności co do tego, czy zaprzestanie istnienia jest w ogóle możliwe.

Istnienie jest tworem mentalnym. Ulotną fabrykacją. Nie trzeba go niszczyć nożem, wystarczy go nie generować.

Cytat:
Skoro nie masz potrzeb, to dlaczego potrzebujesz nie strzelać sobie w łeb?

Potrzeby, które mam, są aktem woli. Nie ma potrzeby usuwać ich doszczętnie. Usuwam tylko te, które mi uprzykrzają życie.

Cytat:
Papierosa kiedyś pewnie zapaliłeś, żeby sprawdzić, jak to jest. Piwa też pewnie kiedyś się napiłeś na spróbowanie. A dlaczego nie spróbowałeś sobie strzelić w łeb?

Pewnie dlatego, że nie zaspakajało to żadnej z moich potrzeb.


Cytat:
Jeśli uważasz, że jesteś uwolniony od wszelkich potrzeb, to dlaczego w ogóle piszesz na tym forum, zamiast stać bez przerwy jak słup soli, aż naturalnie padniesz?

Wyciągasz zbyt daleko posunięte wnioski, co czyni jest bezzasadnymi. Uproszczasz układ do liniowego podejmowania decyzji, pewnego scenariusza. Wynika to z ignorancji na temat tego jak działa twój umysł.

Cytat:
Gdybyś nie miał żadnych potrzeb, nie ruszyłbyś nawet palcem.

Kompletnie odwrotnie. Potrzeby/pragnienia ukierunkowują (siłowo) naturalnie wolne życie. Tobie się wydaje, że pragnienia są tym, co napędza życie, kiedy tak na prawdę, są hamulcem służącym do kontroli.

https://youtu.be/dZClfg_kzwE?t=231

Tutaj krótki fragment wykładu, w którym poruszony jest temat dualnej świadomości. Oczywiście debata na temat tego, jak to działa u zdrowych ludzi trwa, bo nie jest to łatwo badać.

I jeszcze inne ujęcie tego problemu pokazujące co się dzieje, jak wewnętrzny racjonalizator się wyłączy:
https://youtu.be/UyyjU8fzEYU

Twój ogląd rzeczywistości opiera się zupełnie na racjonalizacji, która w pewnym momencie staje się nieznośna i pcha w stronę unicestwienia. A wszystko to dlatego, że identyfikujesz siebie, swoje "ja", jako ten, który racjonalizuje. A to błąd.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 21:29, 20 Gru 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:20, 20 Gru 2021    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Ja na wszystkie pytania odpowiedziałbym przecząco, bo nie uważam żeby "ja" można było utożsamić z ciałem (konkretnej osoby), ani w ogóle z czymkolwiek.

Ja nigdy nie utożsamiałem tego z ciałem, ale z potrzebami.
Czy moje potrzeby są jego potrzebami, a jego potrzeby moimi?
Czy powinienem się martwić o jego potrzeby, ponieważ są one również moje?

szaryobywatel napisał:
On myśli że KRZ twierdzi że jeżeli 2+2=5, to Płock leży nad Wisłą.

Zaraz... A to nie jest tak, że właśnie to twierdzi? To jest zdanie prawdziwe.

Problem nieintuicyjności tego wynika moim zdaniem z przełożenia matematycznej notacji na język ludzi.

Gdyby to sformułować inaczej:

"Jeżeli 2+2=5, to obiecuję Ci, że Płock leży nad Wisłą"

czy obietnica byłaby złamana?
Nie złamałbym obietnicy formułując ją w ten sposób. A więc powiedziałbym prawdę.
Aby złamać tak sformułowaną obietnicę, to najpierw to co stoi po "Jeżeli" musiałoby być spełnione, ponieważ obietnica sformułowana w ten sposób zobowiązuje mnie do jej dotrzymania tylko wówczas. To, co stoi po "Jeżeli" jest zawężeniem zakresu obowiązywania tej obietnicy.

Podobnie:

"Jeżeli 2+2=5, to obiecuję Ci, że Płock nie leży nad Wisłą"

Tu też obietnica nie została złamana, ponieważ nie znalazłem się w zakresie jej obowiązywania.

A więc jeśli nie znajduję się w zakresie obowiązywania danej obietnicy, to tej obietnicy nie łamię, czyli jestem prawdomówny.
I właśnie w ten sposób z fałszu (gdzie fałsz oznacza bycie poza zakresem obowiązywania obietnicy) wynika wszystko.

Jeśli jestem poza zakresem obowiązywania danej przeze mnie obietnicy, to nie jestem w stanie złamać tej obietnicy.
Aby być w stanie złamać daną obietnicę, to najpierw muszę wejść w zakres jej obowiązywania.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Pon 22:20, 20 Gru 2021, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31395
Przeczytał: 103 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:24, 20 Gru 2021    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:

szaryobywatel napisał:
O tym mówię, on zakłada teorię w której jakieś zdanie fałszywe implikuje prawdziwe i myśli że robi to logika.

A nie odwrotnie?
Kubuś chyba właśnie jest przeciwny wywodzeniu prawdziwości z fałszu.


On myśli że KRZ twierdzi że jeżeli 2+2=5, to Płock leży nad Wisłą. Mógłby wziąć dowolną kontrtautologię KRZ i tautologię KRZ i dociekać czemu implikacja materialna pierwszej w drugą jest też tautologią (może by zrozumiał dlaczego ma to sens), ale zamiast tego trwa w swoim niezrozumieniu szkolnych podstaw i nie chce się rozwijać.


Kubuś jest przypadkiem szczególnym wieloletniej walki z chochołem, którego sobie wyprodukował. Chochoł jest już zmasakrowany przez Kubusia doszczętnie (a nawet zmasakrowano różne podchochoły składowe). Problem w tym, że Kubuś jest przekonany, że obalił KRZ, a nie swojego chochoła.

To, co Rafał traktuje jako "KRZ wnioskuje z fałszu" należy bowiem rozumieć jako twierdzenie KRZ w stylu:
Gdy wnioskujesz z fałszu, to stosując prawa logiki, uzasadnisz dowolny wniosek, czyli dostaniesz nierozróżnialność stwierdzenia uzasadnionego od dowolnego także zupełnie błędnego, zatem NIE OPŁACA SIĘ WNIOSKOWAĆ Z FAŁSZU.

Rafał zaś przerobił powyższe na (interpretacja Rafała): skoro przypadek wnioskowania z fałszu jest w KRZ rozpatrywany, to znaczy, że jest zalecany jako poprawna metoda.

Osobiście uważam, że tabelka implikacji jest w jakiś sposób niedydaktyczna. Gdyby w tej tabelce w miejscu, gdzie z fałszu w poprzedniku wnioskowanie daje prawdę w następniku było napisane zawsze jawnym tekstem "i dlatego takiego wnioskowania NIE STOSUJEMY", to by może Rafał nie miał całego tego swojego wymyślania i problemu. Ale że to nie stosowanie jest czymś nie stwierdzonym jawnie, trochę ukrytym, bo wymagającym wykonania kolejnego kroku myślowego samodzielnie, to pewna część osób może to zinterpretować jak Rafał - że KRZ dozwala taki tryb wnioskowania. Ale to jest nieprawidłowa interpretacja - KRZ, wskazując konsekwencje wnioskowania z fałszu, właśnie ZABRANIA, stosowania tego typu wnioskowania. Tylko to jest nieco ukryte.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 0:36, 21 Gru 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5620
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:31, 20 Gru 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
szaryobywatel napisał:
Ja na wszystkie pytania odpowiedziałbym przecząco, bo nie uważam żeby "ja" można było utożsamić z ciałem (konkretnej osoby), ani w ogóle z czymkolwiek.

Ja nigdy nie utożsamiałem tego z ciałem, ale z potrzebami.
Czy moje potrzeby są jego potrzebami, a jego potrzeby moimi?
Czy powinienem się martwić o jego potrzeby, ponieważ są one również moje?


A jak myślisz?

MaluśnaOwieczka napisał:

szaryobywatel napisał:
On myśli że KRZ twierdzi że jeżeli 2+2=5, to Płock leży nad Wisłą.

Zaraz... A to nie jest tak, że właśnie to twierdzi? To jest zdanie prawdziwe.


Nie twierdzi tego, to nie jest nawet zdanie wyrażone w języku KRZ. To może być co najwyżej zdanie jakiejś teorii, w której z tego że 2+2=5 wynika że Płock leży nad Wisłą, dla której KRZ jest metateorią. Kubuś tworzy takie dziwne teorie i myśli że to KRZ.

MaluśnaOwieczka napisał:

Problem nieintuicyjności tego wynika moim zdaniem z przełożenia matematycznej notacji na język ludzi.

Gdyby to sformułować inaczej:

"Jeżeli 2+2=5, to obiecuję Ci, że Płock leży nad Wisłą"

czy obietnica byłaby złamana?
Nie złamałbym obietnicy formułując ją w ten sposób. A więc powiedziałbym prawdę.
Aby złamać tak sformułowaną obietnicę, to najpierw to co stoi po "Jeżeli" musiałoby być spełnione, ponieważ obietnica sformułowana w ten sposób zobowiązuje mnie do jej dotrzymania tylko wówczas. To, co stoi po "Jeżeli" jest zawężeniem zakresu obowiązywania tej obietnicy.

Podobnie:

"Jeżeli 2+2=5, to obiecuję Ci, że Płock nie leży nad Wisłą"

Tu też obietnica nie została złamana, ponieważ nie znalazłem się w zakresie jej obowiązywania.

A więc jeśli nie znajduję się w zakresie obowiązywania danej obietnicy, to tej obietnicy nie łamię, czyli jestem prawdomówny.
I właśnie w ten sposób z fałszu (gdzie fałsz oznacza bycie poza zakresem obowiązywania obietnicy) wynika wszystko.


Dobre sformułowanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:37, 21 Gru 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Odruchowe odsunięcie ręki od płomienia, nie jest aktem woli, tylko właśnie odruchem. Jak wpadasz w ogień, to nie masz czasu się przejmować, błyskawicznie mózg wyłącza tę aktywność.

Czy mam przez to rozumieć, że gdy wkładasz rękę w ogień, to Ciebie to nie boli, tylko odruchowo nieświadomie zabierasz rękę, tak samo jak mrugasz powiekami?
Nieświadomie możesz to zrobić, gdy ręka tkwi w ogniu przez pół sekundy. Jednak spróbuj wsadzić rękę do pieca i tak potrzymać przez minutkę. Ciekawe, czy wtedy też wyciągniesz ją zupełnie nieświadomie.

Banjankri napisał:
Nawet jeśli, to dlaczego nie zaradzisz tym "pewnym przypadkom", którym możesz? Wpadasz do ognia przygryzając sobie wargę.

Co z tego, że zaradzę tym "pewnym przypadkom", skoro i tak dalej będę miał sraczkę.
W tym wątku chodzi o to, jak zaradzić wszystkim, a nie tylko niektórym.

Banjankri napisał:
Zależą, w pełni.

Czyli Ty nie miałbyś z niczym problemu? Cokolwiek by Ci nie zrobić, to Ty będziesz się cieszył?

Banjankri napisał:
Nie, nie padniesz trupem. Gdyby się tak dało, to ludzie nie potrzebowali by tej kapsuły, o której pisałeś.
Twoje przeświadczenie istnienia, nie ma nic wspólnego z funkcjonowaniem twojego organizmu.

No ale jak to nie padnę trupem bez strachu i co ma z tym wspólnego kapsuła?
Według Ciebie ludzie potrzebują kapsuły eutanazyjnej, bo nie są w stanie paść trupem bez strachu? Czyli uważasz, że oni nie odczuwają strachu? No chyba wręcz odwrotnie. Gdyby nie odczuwali strachu, to nie szukaliby kapsuły.
To strach motywuje do działań na rzecz odsunięcia swojej śmierci w dalszą przyszłość. Brak strachu oznacza brak tej motywacji, a to nieuchronnie prowadzi do śmierci.

Jednak jeśli ktoś dąży świadomie i celowo do śmierci, to nie oznacza to, że nie odczuwa strachu.
Implikacja KRZ ma tu zastosowanie.

"brak strachu => szybsze zbliżanie się do śmierci"

nie jest tym samym co

"szybsze zbliżanie się do śmierci => brak strachu"

Pierwsza implikacja jest prawdziwa, druga nie jest.

Pierwsza implikacja (ta prawdziwa) może przybrać też formę:

"oddalanie się od śmierci => strach"

z czego oczywiście NIE wynika

"strach => oddalanie się od śmierci"

Banjankri napisał:
Nie miałbyś też motywacji do utrzymania kroku mimo nadjeżdżającego pociągu.

To nie musiałoby być niczym motywowane. Motywacja jest potrzeba do zmiany ruchu. Gdy już rozpoczniesz ruch, postępuje on automatycznie. Decyzję o rozpoczęciu marszu podejmujesz świadomie, ale nie zastanawiasz się nad każdym pojedynczym krokiem zanim go zrobisz.

Banjankri napisał:
Wygląda na to, że dla ciebie życie jest zestawem sztywnych reguł, których musisz pilnować (co jest nieprzyjemne), żeby nie paść trupem.

Oczywiście, że tak. Jedną z tych reguł jest na przykład jeść i pić. Jeśli tego nie przypilnujesz, to padniesz trupem. Chyba nie zaprzeczysz znowu.

Banjankri napisał:
Każdy z nas ma w sobie drugą osobę, drugie "ja", które odpowiada właśnie za działanie automatyczne, odruchowe i za to, że zejdziesz z tych torów, nawet jak nie będziesz świadomie tego chciał

Nie wyobrażam sobie tego, żeby nieświadomie zejść z torów, gdy nadjeżdża pociąg.
Oczywiście w pewnym sensie może być to jakoś wyuczone, jak jazda samochodem i łapanie za drążek od zmiany biegów. A wyuczone rzeczy w pewnym stopniu robi się automatycznie. Jednak nie bardzo o to tutaj chodzi. Gdy jadąc nagle wyskoczy Ci pieszy przed maskę, to automatycznie naciskasz na hamulec, jednak czujesz wtedy lęk i mówisz "ło kurwa".
Pewnie niektóre zachowania są też określone genetycznie. Tak jak nowo narodzona antylopa, która kilka minut po wyjściu z macicy zaczyna uciekać biegiem przed drapieżnikiem. Jednak czemu to robi? No właśnie ze strachu. A ten strach jest w tym przypadku już w samych genach.

Pytanie, na które powinieneś odpowiedzieć, to dlaczego Ty schodzisz z tych torów. Po co?

Banjankri napisał:
To wszystko fabrykacje twojego umysłu

Są to fabrykacje, których nie da się wykluczyć.
To samo dotyczy możliwości trafienia pod respirator z powodu COVID-a. Pewnie to też uznajesz za fabrykację umysłu. Czy jesteś jednak pewny, że Ciebie to nigdy nie będzie dotyczyć?

Banjankri napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
Sam się zastanów, czy Ty jesteś w stanie poddać wszystkie swoje potrzeby za życia.

Mogę, ale nie chcę.

A dlaczego nie chcesz? Bo nie możesz...
Skąd masz pewność, że możesz, skoro nigdy Ci się to nie udało?
Może kiedyś przez tydzień prowadziłeś głodówkę. Jednak to nie oznacza, że Ci się udało. W końcu przecież wymiękłeś i zacząłeś jeść.

Banjankri napisał:
Nawet jeśli nie miałbym potrzeby z niego wyjść, to nie znaczy, że bym nie wyszedł.
To, że nie będę miał potrzeby zareagować na bicie, nie znaczy, że nie zareaguję.

Czyli jestes pociąganą za sznurki pacynką, która robi różne rzeczy, mimo że nie ma na to ochoty?

Banjankri napisał:
To jest ten same mechanizm, który zmienia biegi, kiedy ty jadąc samochodem rozmawiasz przez telefon.

Wychodzenie z ognia, w którym jest się dłużej niż sekundę czy jej ułamek, na pewno nie jest tylko tym, co napisałeś.
Takie odruchy owszem są, ale tylko wtedy, gdy odcinek czasu jest za krótki, by mogła pojawić się świadoma myśl.
Gdybyś sobie posiedział na płonącym stosie nawet kilka sekund, to zauważyłbyś, że potrzeba zejścia z niego to wcale nie jest to samo, co łapanie za drążek w samochodzie.

Banjankri napisał:
Nie tylko będzie działać, ale i mówić "za ciebie".

Są nawet koncepcje naukowe, że my tak naprawdę niczego nie robimy sami, tylko "samo się robi", a świadomość to tylko biernie obserwuje. To jednak nie oznacza, że świadomość nie ma na nic wpływu. Bo inaczej to po co by ona była. Dlaczego nie jesteśmy filozoficznymi zombie w takim razie?

Banjankri napisał:
Są całe szkoły buddyjskie, które zajmują się tym mechanizmem

Buddyści tak naprawdę też boją się śmierci jak wszyscy inni, dlatego wymyślili sobie tę religię.
Cierpię oj cierpię, bo mam potrzeby, ale myśl o skoku ze skały napawa mnie lękiem. Co tu zrobić? OK, to wymyślę Buddyzm.

Banjankri napisał:
Potrzeby, które mam, są aktem woli.

A moim zdaniem jest całkowicie odwrotnie.
Wola jest aktem potrzeb.

Nikt sobie nie wybiera potrzeb. To potrzeby wybierają nas. A nasza wola im podlega.

Jeśli sam wybrałeś wszystkie swoje potrzeby, to jakim sposobem są one podejrzanie zbieżne z potrzebami innych ludzi z Twojego otoczenia kulturowego/biologicznego?

Banjankri napisał:
Pewnie dlatego, że nie zaspakajało to żadnej z moich potrzeb.

I może potrzeba zapalenia papieroska też była aktem Twojej woli, a nie została Ci narzucona z zewnątrz?

Koledzy też pewnie zapalili papieroska i wypili piwko. Ty też świadomie niezależnie od nich wybrałeś potrzebę zapalenia papieroska i wypicia piwka? Przypadek?

Tak naprawdę, to oni wybrali Twoje potrzeby za Ciebie. Oni Ci je narzucili. Ty niczego sobie sam nie wybrałeś.

Banjankri napisał:
Wyciągasz zbyt daleko posunięte wnioski, co czyni jest bezzasadnymi. Uproszczasz układ do liniowego podejmowania decyzji, pewnego scenariusza. Wynika to z ignorancji na temat tego jak działa twój umysł.

Przykład ze słupem soli był metaforyczny. Bakteria nie jest niczego świadoma, a jednak się porusza i robi tam różne inne rzeczy. Jednak wiesz, że to nie o takie "robienie czegoś" mi tutaj chodziło.

Ludzie z kliniczną depresją to osoby o bardzo ograniczonym zbiorze potrzeb. Wystarczy spojrzeć, co oni robią na co dzień, żeby się przekonać, jak mogłoby wyglądać "życie" bez potrzeb.
Nie mają nawet potrzeby iść do kibla się wysrać. Srają automatycznie pod pierzynę, tak jak Ty pociągasz za drążek zmiany biegów w aucie. I wcale się tym nie przejmują, że się w łóżko zesrali. Gówno ich to gówno obchodzi.

Banjankri napisał:
Tobie się wydaje, że pragnienia są tym, co napędza życie, kiedy tak na prawdę, są hamulcem służącym do kontroli.

Jeśli kiedyś (czego Ci nie życzę) spotka Cię w życiu jakaś straszliwa sytuacja, wtedy może zrewidujesz swoje poglądy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:50, 21 Gru 2021    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
szaryobywatel napisał:
Ja na wszystkie pytania odpowiedziałbym przecząco, bo nie uważam żeby "ja" można było utożsamić z ciałem (konkretnej osoby), ani w ogóle z czymkolwiek.

Ja nigdy nie utożsamiałem tego z ciałem, ale z potrzebami.
Czy moje potrzeby są jego potrzebami, a jego potrzeby moimi?
Czy powinienem się martwić o jego potrzeby, ponieważ są one również moje?


A jak myślisz?

Wolę się martwić, na wszelki wypadek, gdyby okazało się, że jednak będą kiedyś (lub były kiedyś) moje.
Albo może są moje jednocześnie?

Skoro Ty teraz z amnezją to ten sam Ty sprzed 30 lat, gdy byłeś dzieckiem (zakładam że jesteś po 30-tce), to co stoi na przeszkodzie żebyś był teraz mną?

szaryobywatel napisał:

MaluśnaOwieczka napisał:

Problem nieintuicyjności tego wynika moim zdaniem z przełożenia matematycznej notacji na język ludzi.

Gdyby to sformułować inaczej:

"Jeżeli 2+2=5, to obiecuję Ci, że Płock leży nad Wisłą"

czy obietnica byłaby złamana?
Nie złamałbym obietnicy formułując ją w ten sposób. A więc powiedziałbym prawdę.
Aby złamać tak sformułowaną obietnicę, to najpierw to co stoi po "Jeżeli" musiałoby być spełnione, ponieważ obietnica sformułowana w ten sposób zobowiązuje mnie do jej dotrzymania tylko wówczas. To, co stoi po "Jeżeli" jest zawężeniem zakresu obowiązywania tej obietnicy.

Podobnie:

"Jeżeli 2+2=5, to obiecuję Ci, że Płock nie leży nad Wisłą"

Tu też obietnica nie została złamana, ponieważ nie znalazłem się w zakresie jej obowiązywania.

A więc jeśli nie znajduję się w zakresie obowiązywania danej obietnicy, to tej obietnicy nie łamię, czyli jestem prawdomówny.
I właśnie w ten sposób z fałszu (gdzie fałsz oznacza bycie poza zakresem obowiązywania obietnicy) wynika wszystko.


Dobre sformułowanie.


Podobnie ma się sprawa z

p <=> q

Popularne wysławianie tego po ludzku jako

p wtedy i tylko wtedy, gdy q

jest też przyczyną braku zrozumienia.

Powinno się to wysławiać jako dwie obietnice:

2+2=5 <=> Płock nie leży nad Wisłą

"Jeżeli 2+2=5, to obiecuję Ci, że Płock nie leży nad Wisłą, a jeżeli Płock nie leży nad Wisłą, to obiecuję Ci, że 2+2=5"

Zobowiązałem się powyżej do dotrzymania dwóch obietnic, z których każda ma zawężony zakres obowiązywania. Jako że nie wpadam w zakres obowiązywania żadnej z tych obietnic, to żadnej z nich nie łamię, a więc jestem prawdomówny. Dlatego więc prawdą jest, że

2+2=5 <=> Płock nie leży nad Wisłą


A więc podręczniki matematyki pewnie trzeba napisać na nowo, ale tylko po to, żeby użyć w nich innych sformułowań w języku ludzkim, żeby lepiej opisać słowami notację symboliczną.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 20:10, 21 Gru 2021, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:08, 21 Gru 2021    Temat postu:

Natomiast Kubuś próbuje rozwiązać niejako odwrotny problem.
On najpierw zakłada zdanie wyrażone w języku ludzkim:

"Dwa plus dwa równa się pięć wtedy i tylko wtedy gdy Płock nie leży nad Wisłą"

i próbuje znaleźć dla tego zdania notację formalną, która pozwoli tego typu zdaniom nadawać wartość logiczną z uwzględnieniem ich sensu.
Po to też powstała ta cała tzw. "logika relewantna" czy logika modalna (w mniejszym stopniu).
Jednak wydaje mi się, że to jest niemożliwe do sformalizowania. Nie da się sformalizować "sensu". Sens jest bowiem czysto subiektywny.

A więc na przykład zdanie:

"Ja jestem w Polsce, a ty jesteś w Australii wtedy i tylko wtedy, gdy obaj stoimy nogami na ziemi, ale ty jesteś do góry nogami względem mnie".

Dla jednego człowieka to nie ma sensu i powie, że to bzdura. Bo co wspólnego może mieć ustawienie do góry nogami z przebywaniem w konkretnym kraju? Jednak dla innego to jak najbardziej będzie miało sens.

A więc o sensie tego typu zdań można wnioskować jedynie z innej wiedzy. A ta inna wiedza nie jest przecież ujęta w tym zdaniu.
Żeby więc sformalizować ujęcie prawdziwości bądź fałszywości tego typu zdań, trzeba by było dołączyć do tego potencjalnie nieskończenie wiele innych zdań, które tej dodatkowej koniecznej wiedzy będą dostarczać.
Dlatego jest to niemożliwe do realizacji, bo w celu określenia wartości logicznej jednego takiego zdania, potrzebowalibyśmy całego tomiszcza.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 20:16, 21 Gru 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5346
Przeczytał: 36 tematów


PostWysłany: Wto 21:29, 21 Gru 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Nieświadomie możesz to zrobić, gdy ręka tkwi w ogniu przez pół sekundy. Jednak spróbuj wsadzić rękę do pieca i tak potrzymać przez minutkę. Ciekawe, czy wtedy też wyciągniesz ją zupełnie nieświadomie.

Świadomie, wbrew odruchowi, będziesz ją tam trzymał. Jak długo będziesz w stanie to robić, zależy właśnie od siły twojej woli. Wytłumacz mi, dlaczego miałbym generować sobie cierpienie, działając wbrew mechanizmowi, który mnie automatycznie próbuje od tego cierpienia uchronić? Po co brniesz mentalnie w obszary, które cię bolą? Każdy świat będzie do dupy, jak będziesz tak postępował.

Cytat:
Co z tego, że zaradzę tym "pewnym przypadkom", skoro i tak dalej będę miał sraczkę.
W tym wątku chodzi o to, jak zaradzić wszystkim, a nie tylko niektórym.

Życie jest według ciebie do dupy, bo sobie poprzeczkę postawiłeś tak wysoko, że się jej nie da przeskoczyć. To nie życie jest do dupy, tylko twoje oczekiwania z czapy.

Cytat:
Czyli Ty nie miałbyś z niczym problemu? Cokolwiek by Ci nie zrobić, to Ty będziesz się cieszył?

Nic z tych rzeczy. Ostatecznie i w danym momencie, każdy jest wolny od i do, tak cieszenia się jak i cierpienia. Ty jesteś chętny cierpień, bo nie możesz się w pełni cieszyć...
Cytat:

To strach motywuje do działań na rzecz odsunięcia swojej śmierci w dalszą przyszłość. Brak strachu oznacza brak tej motywacji, a to nieuchronnie prowadzi do śmierci.

Wszystko nieuchronnie prowadzi do śmierci. Niektóre rzeczy bezpośrednio, jak kula w łeb. Brak motywacji nie jest jedną z nich.

Cytat:

Implikacja KRZ ma tu zastosowanie.

"brak strachu => szybsze zbliżanie się do śmierci"

nie jest tym samym co

"szybsze zbliżanie się do śmierci => brak strachu"

Pierwsza implikacja jest prawdziwa, druga nie jest.

Pierwsza implikacja (ta prawdziwa) może przybrać też formę:

"oddalanie się od śmierci => strach"

z czego oczywiście NIE wynika

"strach => oddalanie się od śmierci"

Z kubusiem sobie możesz takie tematy omawiać, bo dla mnie są jawną próbą ucieczki od problemu.

Cytat:
Motywacja jest potrzeba do zmiany ruchu. Gdy już rozpoczniesz ruch, postępuje on automatycznie.

Chyba w grach komputerowych. Nic z tego nie jest prawdziwe w życiu.

Cytat:
Decyzję o rozpoczęciu marszu podejmujesz świadomie, ale nie zastanawiasz się nad każdym pojedynczym krokiem zanim go zrobisz.

I pewnie bez świadomości trafisz do celu...

Cytat:
Oczywiście, że tak. Jedną z tych reguł jest na przykład jeść i pić. Jeśli tego nie przypilnujesz, to padniesz trupem. Chyba nie zaprzeczysz znowu.

Nie musisz pilnować sztywnych reguł, żeby jest i pić. Może okazać się prawdziwe, że postępowanie zgodnie z regułami pozwoli ci dłużej przeżyć, ale to wszystko.

Cytat:
Pytanie, na które powinieneś odpowiedzieć, to dlaczego Ty schodzisz z tych torów. Po co?

Uważasz, że wszelkie działanie ma cel i przyczynę, a tak nie jest. Są tylko lepsze i gorsze racjonalizacje postępowania.

Cytat:
Są to fabrykacje, których nie da się wykluczyć.
To samo dotyczy możliwości trafienia pod respirator z powodu COVID-a. Pewnie to też uznajesz za fabrykację umysłu. Czy jesteś jednak pewny, że Ciebie to nigdy nie będzie dotyczyć?

Pewność też jest fabrykacją.

Cytat:
A dlaczego nie chcesz? Bo nie możesz...
Skąd masz pewność, że możesz, skoro nigdy Ci się to nie udało?

Bo to utrzymanie potrzeby, a nie jej poddanie wymaga wysiłku. Przyjdzie czas, że nie będziesz w stanie chcieć, bo nie będziesz miał na to siły. Chcąc nie chcąc poddasz wszelkie swoje potrzeby, oczekiwania i inne fabrykacje.


Cytat:
Może kiedyś przez tydzień prowadziłeś głodówkę. Jednak to nie oznacza, że Ci się udało. W końcu przecież wymiękłeś i zacząłeś jeść.

Nie potrafisz zrozumieć, że życie jest dualnym układem. Spróbuj się udusić poddając oddychanie. Podpowiedź, samo się będzie oddychać.
Cytat:

Czyli jestes pociąganą za sznurki pacynką, która robi różne rzeczy, mimo że nie ma na to ochoty?

Raczej jednym z silników sterujących w złożonym układzie.
Cytat:

Takie odruchy owszem są, ale tylko wtedy, gdy odcinek czasu jest za krótki, by mogła pojawić się świadoma myśl.

Bo świadomość nadpisuje odruchy, tak jak ty teraz możesz wstrzymać swój oddech na 10 sekund. Twierdzenie, że oddychanie automatyczne ma miejsce tylko gdy odcinek czasu jest krótki, jest bezpodstawne. Tyczy się to każdego odruchu. Tobie się wydaje, że jak wpadniesz do ognia, to będziesz musiał świadomie obmyślić plan ucieczki, bo inaczej będziesz stał, aż się spopielisz?

Cytat:

Gdybyś sobie posiedział na płonącym stosie nawet kilka sekund, to zauważyłbyś, że potrzeba zejścia z niego to wcale nie jest to samo, co łapanie za drążek w samochodzie.

Aby usiedzieć na stosie kilka sekund musiałbym przezwyciężyć naturalny odruch zeskoczenia z niego.

Cytat:
Są nawet koncepcje naukowe, że my tak naprawdę niczego nie robimy sami, tylko "samo się robi", a świadomość to tylko biernie obserwuje. To jednak nie oznacza, że świadomość nie ma na nic wpływu. Bo inaczej to po co by ona była. Dlaczego nie jesteśmy filozoficznymi zombie w takim razie?

Gdyby oddychanie "samo się robiło", to po co by było oddychanie świadome? Widzisz absurd takiego myślenia? Wyciągasz zupełnie bezzasadne wnioski.

Cytat:
Buddyści tak naprawdę też boją się śmierci jak wszyscy inni, dlatego wymyślili sobie tę religię.
Cierpię oj cierpię, bo mam potrzeby, ale myśl o skoku ze skały napawa mnie lękiem. Co tu zrobić? OK, to wymyślę Buddyzm.

No tak, to takie proste, że na poczekaniu to rozgryzłeś. Po co badać mechanizm strachu, jak można dać tobie mikrofon i z biegu, bez zastanowienia dasz wszystkim odpowiedź.
Masz bardzo wąskie spojrzenie pseudologiczne, pełne błędów i uproszczeń, w które bezgranicznie wierzysz. Taki mechanizm jest nie tylko bezużyteczny w rozwiązywaniu problemów egzystencjalnych, ale jest też skuteczny w generowaniu ich.

Cytat:
Nikt sobie nie wybiera potrzeb. To potrzeby wybierają nas.

I gdzie te potrzeby rezydują? Sobie tak latają w przestrzeni i szukają ofiar?

Cytat:
Jeśli sam wybrałeś wszystkie swoje potrzeby, to jakim sposobem są one podejrzanie zbieżne z potrzebami innych ludzi z Twojego otoczenia kulturowego/biologicznego?

Właśnie przez kulturę.


Cytat:
I może potrzeba zapalenia papieroska też była aktem Twojej woli, a nie została Ci narzucona z zewnątrz?

Koledzy też pewnie zapalili papieroska i wypili piwko. Ty też świadomie niezależnie od nich wybrałeś potrzebę zapalenia papieroska i wypicia piwka? Przypadek?

Tak naprawdę, to oni wybrali Twoje potrzeby za Ciebie. Oni Ci je narzucili. Ty niczego sobie sam nie wybrałeś.

Powiedz mi, jak można narzucić komuś zapalenie papierosa, nie odwołując się do jego woli? Ktoś się zaciągnie za ciebie?

Cytat:
Ludzie z kliniczną depresją to osoby o bardzo ograniczonym zbiorze potrzeb. Wystarczy spojrzeć, co oni robią na co dzień, żeby się przekonać, jak mogłoby wyglądać "życie" bez potrzeb.
Nie mają nawet potrzeby iść do kibla się wysrać. Srają automatycznie pod pierzynę, tak jak Ty pociągasz za drążek zmiany biegów w aucie. I wcale się tym nie przejmują, że się w łóżko zesrali. Gówno ich to gówno obchodzi.

Rodzajów i obrazów depresji jest tak wiele, że wyciąganie takich wniosków jak twój, jest kompletnie z czapy. Chciałbym zobaczyć przypadek wyleczenia kogoś takiego, przez narzucenie mu sztywnych reguł. Nie ma szans. To, co pomaga, to usunięcie reguł, które go w tą depresję wprowadziły. Co więcej, robienie pod siebie jest naturalne dla człowieka, bo większość swojej historii spędził w naturze, nie w klatce. To właśnie sztywne reguły prowadzą do depresji, dlatego czym więcej ich mamy, tym więcej ludzi w nią popada. Jeżeli masz problemy tego typu, to już wiesz dlaczego. Twoja rzeczywistość to zestaw koniecznych reguł, których przestrzeganie jest do dupy. Ludzie się różnią, jedni są w stanie znieść więcej, inni mniej. Każdy ma swój limit. To, o czym ja piszę, to usuwanie niepotrzebnych reguł, bo życie nie jest regułą, tylko wolnością od reguł.

Cytat:
Jeśli kiedyś (czego Ci nie życzę) spotka Cię w życiu jakaś straszliwa sytuacja, wtedy może zrewidujesz swoje poglądy.

Tylko dzięki temu, że byłem wstanie zrozumieć iluzoryczność swoich (i wszelkich) przekonań, udało mi się straszliwe sytuacje przeżyć. Nie tylko przetrwałem je samemu, ale byłem w stanie przeprowadzić przez nie innych, mocno skąpanych w depresji. Nie wiem czy ty kiedykolwiek widziałeś otchłań depresji, pewnie nie, bo by te twoje racjonalizacje zmiotła z planszy zanim byś je wyartykułować. Takie budowanie muru z klocków lego, przed falą uderzeniową bomby atomowej. Jeśli będzie miała jakikolwiek punk oparcia, to rozerwie twoje myślenie na pył, ujawniając małość i beznadziejność takiej egzystencji opartej o intelektualizację. Otchłań depresji jest nieskończona i nie ma żadnego tłumaczenia, które pozwala ją pokonać. Jest jak ruchome piaski, czym bardziej się szarpiesz, tym głębiej wpadasz. Jedynym sposobem jest "wyjechać z niej na byku", który jest niewzruszony, bo nie oparty o fabrykacje.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 21:42, 21 Gru 2021, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5620
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:42, 21 Gru 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Natomiast Kubuś próbuje rozwiązać niejako odwrotny problem.
On najpierw zakłada zdanie wyrażone w języku ludzkim:

"Dwa plus dwa równa się pięć wtedy i tylko wtedy gdy Płock nie leży nad Wisłą"

i próbuje znaleźć dla tego zdania notację formalną, która pozwoli tego typu zdaniom nadawać wartość logiczną z uwzględnieniem ich sensu.


Bo nie rozumie że tym zajmuje się teoria dla której logika jest metateorią, a nie logika.

MaluśnaOwieczka napisał:

Po to też powstała ta cała tzw. "logika relewantna" czy logika modalna (w mniejszym stopniu).
Jednak wydaje mi się, że to jest niemożliwe do sformalizowania. Nie da się sformalizować "sensu". Sens jest bowiem czysto subiektywny.


Logika modalna to logika która ma funktory intensjonalne, dla niej KRZ (lub inna teoria rachunku zdań) jest metateorią, ale logiki modalne nie wnoszą nic poza relacjami pomiędzy swoimi funktorami intensjonalnymi, tak samo nie dotyczą treści zdań niewyrażonych w ich języku, więc nie rozstrzygają o ich wartości logicznej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 33, 34, 35  Następny
Strona 5 z 35

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin