Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Feminizm dojrzały mentalnie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 0:22, 18 Lip 2023    Temat postu:

Warren Farrell dalej pisze w swojej książce.

Dlaczego mężczyźni kochają kobiety bardziej niż siebie, ale szanują siebie bardziej niż kobiety?

Pamiętacie, jak chroniliśmy nasze dzieci zanim uszanowaliśmy ich zdolność do chronienia samych siebie? Zdolność do ochrony generuje szacunek. Ale proces zapewniania ochrony polega na radzeniu sobie z ciemną stroną świata. A wraz z tym radzeniem przychodzi utrata niewinności. Kiedy mężczyzna, który opanował umiejętność ochrony, spotyka tę niewinną kobietę, "zakochuje się", ponieważ jej niewinność pozwala mu na ponowne połączenie ze swoim ja, które zagubiło się w procesie radzenia sobie ze złożonością. Chociaż wydaje się, że się w niej zakochał, tak naprawdę zakochuje się we własnej utraconej niewinności. Kochał to niewinne ja, ponieważ jego niewinność pozwalała mu bezpośrednio widzieć swoją duszę, tak jak widzimy góry w dobrą pogodę.
Im bardziej niewinna – lub tradycyjna – kobieta, tym bardziej szuka mężczyzny, który poradzi sobie ze złożonością. To właśnie jego umiejętność radzenia sobie ze złożonością pozwala jej zachować niewinność. (Opiekun dosłownie chroni jej niewinność.) Ale w procesie radzenia sobie z ciemną stroną życia dystansuje się on od własnej duchowości, zmniejszając w ten sposób jej miłość do niego, mimo że ona zwiększa wtedy swoją zależność od niego.
I odwrotnie, staje się od niej duchowo zależny i kocha ją bardziej, nawet jeśli mniej ją szanuje. Szanuje tę część siebie, która potrafi opanować złożoność, ale nienawidzi tej części siebie, która musiała iść na kompromis.
Kiedy kobiety są postrzegane jako niewinne, stają się czczone przez mężczyzn niemal religijnie. Co nie jest przypadkowe. Atrakcyjność religii, podobnie jak w przypadku "niewinnej" kobiety, polega częściowo na tym, jak pozwala nam być w kontakcie z naszym prostszym duchem – czy duchowością. W tym, jak daje nam chwilową ulgę w złożoności i zawiłościach życia.
Ale czy kobiety nie zakochują się w mężczyznach, których szanują? My jedynie nazywamy to miłością. Ale tak naprawdę ona nie "zakochała się w nim", lecz "ogarnął ją szacunek do niego".

Mężczyźni nie będą kochać siebie, ani kobiety nie będą kochać mężczyzn, dopóki rola zabójcy-obrońcy jest nieproporcjonalnie rolą mężczyzny.
Rozwiązanie? Obie płcie powinny rozwijać swoją duchową integrację poprzez integrowanie potrzeby obejmowania innych ochroną z potrzebą kontaktu z naszą własną niewinnością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21681
Przeczytał: 134 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:35, 18 Lip 2023    Temat postu:

Powtórzony . Patrz poniżej . Na pogrubienie.

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 2:48, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21681
Przeczytał: 134 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:35, 18 Lip 2023    Temat postu:

Troche to zawiłe. Prosciej o zwiazkach mesko damskich pisze psycholog.


Logo Strefa Psyche
Wyszukiwanie
Bartosz Zalewski
Jak mężczyzna kocha kobietę

Mają nas kochać erotycznie czy ślepo i bez pamięci? Dawać bliskość i wsparcie czy dominować? Czego chcemy: rozwagi czy romantyzmu? Na uczucie miłości składają się różne oczekiwania każdej ze stron. Zawierają one świadome i nieświadome potrzeby, które wpływają nie tylko na to, jak kochamy, ale też jak czujemy się kochane. O tym, jacy są mężczyźni w miłości do kobiet, pisze dr Bartosz Zalewski, psycholog z Uniwersytetu SWPS.

Artykuł pochodzi z magazynu „Newsweek Psychologia Extra 1/17”.

Jeśli kobiety są uczuciowe, a mężczyźni racjonalni, to prawdziwie kochać powinny tylko one. A przecież to mężczyzn literatura często opiewa jako uosobienie romantyzmu w postaciach kochanków. Podobna logika dotyczy też kuchni – niby jest domeną kobiet, bo prawdziwy mężczyzna garnków nie dotyka, a najlepszymi kucharzami świata ponoć są mężczyźni. Jak więc jest z miłością mężczyzn do kobiet: są w niej rozważni czy romantyczni?

Miłość mamuta
Wśród psychologów trwa dyskusja dotycząca tego, ile różnic międzypłciowych wynika z natury biologicznej kobiet i mężczyzn, a ile z aktualnej i zmiennej kultury. Część badaczy – niewielka – przypisuje dominującą rolę czynnikom biologicznym, przede wszystkim ewolucyjnym. Według nich celem męskiej miłości do kobiety jest spłodzenie lub – w nowszej wersji tych teorii – spłodzenie i obowiązek zadbania o przetrwanie potomstwa.

Ewolucjonistów nie dziwią kobiece skargi na mężczyzn za słabo zaangażowanych w związek. Mężczyzna kocha przecież tak, jak umie najlepiej – starając się wytrwać przy jednej partnerce, chociaż jest nieustannie kuszony przez inne kobiety (w tym oporze pomaga mu religia). Taka miłość jest na swój sposób płochliwa – okazywanie partnerce czułości i przywiązania mężczyzna traktować może jako wiernopoddańcze składanie na ołtarzu jednej kobiety wszystkich swoich pragnień i ciągot. Miłość w takiej wersji przeżywana jest jako cierpienie – a partnerka postrzegana jako sadystka, która czerpie satysfakcję z obserwowania, jak on wyzbywa się pragnień i niczym niewolnik deklamuje miłosne formułki. Możliwe, że tak kochający mężczyźni się zdarzają, ale trudno uznać, żeby dominowali w populacji.

Ewolucjoniści podkreślają, że niezależnie, czy na stałe, czy na chwilę, mężczyźni mają kochać kobiety głównie erotycznie. Składanie hołdów kobiecej atrakcyjności jest jednym z ich żelaznych obowiązków, bezwzględnie egzekwowanych przez społeczność kobiet. W myśl tej teorii mężczyzna, aby czuł się mężczyzną i jako taki został rozpoznany przez swoją partnerkę, powinien być zdobywcą, podziwiać ją i pragnąć, zakochując się bez pamięci. Na szczęście, dzisiaj kobiety też mogą pragnąć i odczuwać nieskrępowaną przyjemność w sferze erotycznej, dzięki czemu nikt już nie musi być uwiązany biologią płci i prymatem przetrwania gatunku. Mężczyźnie coraz częściej wypada kochać kobietę nie tylko za przymioty prokreacyjne, ale też za inne jej cechy.

Na szczęście, dzisiaj kobiety też mogą pragnąć i odczuwać nieskrępowaną przyjemność w sferze erotycznej, dzięki czemu nikt już nie musi być uwiązany biologią płci i prymatem przetrwania gatunku.

Miłość znormalizowana
W psychologii dominują jednak nurty, które podkreślają rolę socjalizacji w kształtowaniu charakteru jednostek. Socjalizacja w naszej kulturze ponoć kieruje mężczyzn ku nieokazywaniu uczuć, co jednak nie oznacza, że ich nie mają. W tej wersji kobiety są kochane zapewne głęboko i prawdziwie, chociaż mężczyzna ma kłopot z wyrażaniem uczuć. Kobiecie powinno zatem wystarczyć śledzenie ich ukrytych przejawów, a do wyrażania ich wprost wystarczy przycisnąć partnera od czasu do czasu, np. przy okazji rocznic. Szczęśliwie ten stereotyp przełamuje dzisiaj wiedza, że mężczyźni mają wiele uczuć i można z nimi tworzyć złożone emocjonalnie, ekscytujące, rozwijające się związki. I że współcześnie mają do dyspozycji wiele społecznych narzędzi konwersacyjnych, aby wyrażać różne aspekty swojej miłości, w tym takie, jak np. chęć fizycznego podobania się kobiecie, przejmowanie się jej sprawami, zainteresowanie tym, co ona myśli i czuje.

Istnieją też teorie, na których opierają się główne i sprawdzone metody psychoterapii (psychoanalityczna, poznawczo-behawioralna, humanistyczna oraz systemowa). Wskazują one, że mężczyźni kochają na wiele sposobów, podobnie jak kobiety, a sposoby te mogą mieć wersję zdrową lub nadmiarową.

Nadmiarowość może na przykład przemieniać wsparcie, bliskość i opiekę w dominację, a wtedy mężczyzna z dbającego zmienia się w ograniczającego. Miłość może być zaborcza w różnym stopniu, od narzucania kobiecie stylu życia, spędzania czasu, rodzaju kariery, poprzez promowanie tzw. tradycyjnego podziału ról w rodzinie, aż po przypadki skrajne, obejmujące przemoc. Aaron Ben-Ze'ev, czołowy badacz psychologii emocji, wraz z Ruhamą Goussinsky w swojej książce „W imię miłości – uczucie romantyczne i jego ofiary", próbują zrozumieć przyczyny zabójstw kobiet przez ich mężów. Wykazują, że owa skrajna zaborczość składa się z szeregu połączonych elementów: uznawania miłości za sens życia, nadwrażliwości na każdy sygnał autonomii kobiety, żądania natychmiastowego ukojenia cierpienia, wynikającego z samego faktu kochania i niemożności zlania się z drugą osobą w jedność oraz wiary, że miłość wszystko wybacza i przenosi góry, co jest podstawą żądania, by kobiety intuicyjnie, bez słów odczytywały i zaspokajały potrzeby swoich partnerów...

Motywowane kochanie
Można tworzyć katalogi typów mężczyzn i ich romantycznych uczuć do kobiet. Można wymieniać Piotrusiów Panów, domowych dyktatorów, wiecznych romantyków, dziarskich racjonalizatorów itd. Psychologowie przekonują jednak, że na uczucie miłości i jego dynamikę składają się różnorodne motywy oraz oczekiwania każdej ze stron. Zawierają one świadome i nieświadome potrzeby oraz schematy dotyczące tego, co jest możliwe, moralne czy wartościowe. Schematy te wpływają na to, jak kochamy, ale też, jak czujemy się kochani. Takie postawienie sprawy otwiera przed nami nową perspektywę – to, jak kobieta czuje się kochana, nie zawsze zależy tylko od jej partnera. Nie bez znaczenia jest to, jak kobieta interpretuje jego działania – czyli jakiej dokonuje atrybucji znaczenia jego zachowań oraz stojących za nimi intencji.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 2:39, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:55, 18 Lip 2023    Temat postu:

Artykuł, który przytoczyłaś, wydaje się mocno tendencyjny i robiący z kobiet biedulki, a z mężczyzn tych, którzy mają święty obowiązek nad tymi biedulkami nadskakiwać: "Ewolucjonistów nie dziwią kobiece skargi na mężczyzn".

A o męskich skargach na kobiety cisza. A nawet gdyby coś napisali, to podejrzewam, że byłoby to w tonie krytykującym mężczyzn, jaką to oni mają czelność się skarżyć...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 3:00, 18 Lip 2023    Temat postu:

Już ja widzę parę, gdzie mężczyzna wyręcza się swoją nową kobietą, żeby pogoniła jego byłą dziewczynę, bo on nie ma odwagi spojrzeć jej w oczy!

Jak nazwane zostałoby takie zachowanie?
Że ten facet to:

1. pierdoła
2. pizda
3. gówno, a nie chłop.

A gdy zamienimy płcie miejscami, to nagle jest wszystko w porządku?
(pytanie do ogółu: co byście powiedzieli nowej kobiecie takiego faceta, który się nią w ten sposób wyręczył? że dobrze wybrała?)

Na wypadek, gdyby ktoś chciał usprawiedliwiać kobiety, że "one mogą być pizdami, bo je mają", to należy wyjaśnić, że słowo "pizda" nie ma konotacji z narządami płciowymi, mimo swego brzmienia. Za miejskim:
Pizda (Człowiek): Frajer,pomiot, cipa, przydupas
Jest to pejoratywne określenie, które tak samo może określać negatywne cechy tak mężczyzny, jak i kobiety.
A dlaczego celem opisania tych negatywnych cech osobowości użyto słowa, którego pierwotne znaczenie desygnuje żeński narząd płciowy? Ano dlatego, bo wszyscy podświadomie wiedzą (chociaż mało kto się do tego przyzna), że to właśnie kobiety w sposób zdecydowanie niewspółmiernie duży do mężczyzn, posiadają właśnie takie cechy osobowości, jakie przedstawiono w definicji słowa "pizda" w słowniku miejskim powyżej.
A więc niewspółmiernie dużo kobiet w stosunku do ilości mężczyzn posiadających identyczne cechy, posiada cechy osobowości takie jak: frajer, pomiot, przydupas. Stąd na określenie człowieka o takich cechach wybrano słowo "pizda". Ot etymologia, bynajmniej nie mizoginia.

Słowo "pizda" więc w swym źródle wcale nie krytykuje postawy mężczyzn, ale postawę kobiet. Jest to słowo o zbliżonym źródłosłowie do "świnia". Gdy nazywamy kogoś świnią, to dlatego, bo na przykład jest brudasem. A słowo "świnia" jest użyte dlatego, bo wiadomo, że świnie to brudasy.
Podobnie tutaj ze słowem "pizda". Jeśli chcemy podkreślić, że jakiś mężczyzna jest pomiotem i przydupasem, to określamy go mianem sugerującym, jakoby był kobietą (słowem "pizda"), gdyż wszyscy wiedzą po cichu, że kobiety bardzo często są właśnie pomiotkami i przydupaskami, tak samo jak świnie są brudasami.

Słowa "pizda" na określenie takich cech nie wymyśliły kobiety!
Użycie tego słowa na określenie tych negatywnych cech jest pomysłem mężczyzn, sfrustrowanych wszechobecnością tychże cech u kobiet. Dlatego mężczyźni w gronie męskim, gdy widzą, że jakiś mężczyzna zaczyna wykazywać cechy takie, jakie są wszechobecne u kobiet (pomiot i przydupas), określają go słowem "pizda". To oznacza, że mężczyźni podświadomie wiedzą że kobieta to pomiot i przydupas. Jednak tłumią w sobie te odczucia, bo przecież przyznać się nie wypada.

A więc wniosek z tego taki, że słowo "pizda" powstało ze względu na BRAK szacunku wobec kobiet ze strony mężczyzn (o czym pisał Warren Farrell w cytacie, który przytoczyłem kilka postów wyżej). Brak szacunku zresztą zasadny.
Mężczyźni kochają kobiety, ale ich nie szanują. Bo kto by szanował pomiota i przydupasa? Pomiota i przydupasa można pokochać, ale nigdy nie można kogoś takiego szanować.
Chociaż Warren Farrell uważa, że nawet i pokochać się kobiety nie da, bo mężczyźni tzw. zabójcy-obrońcy wcale nie kochają swoich kobiet, tylko ich niewinność, która im rekompensuje ich własną niewinność, którą utracili, gdy przyjęli kulturowe zobowiązania związane z "męskością".


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 3:35, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 9 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21681
Przeczytał: 134 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 4:09, 18 Lip 2023    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Artykuł, który przytoczyłaś, wydaje się mocno tendencyjny i robiący z kobiet biedulki, a z mężczyzn tych, którzy mają święty obowiązek nad tymi biedulkami nadskakiwać: "Ewolucjonistów nie dziwią kobiece skargi na mężczyzn".

A o męskich skargach na kobiety cisza. A nawet gdyby coś napisali, to podejrzewam, że byłoby to w tonie krytykującym mężczyzn, jaką to oni mają czelność się skarżyć...


Moze nie zrozumiales orzekazu lub nie doczytałeś do końca. Autor nie jest zwolennikiem teorii ewolucyjnych. Raczej stawia na socjalizację.

On raczej krytykuje ewolucjonistów za jednostronne spojrzenie.

Tu natomiast bardziej żartobliwie ujęty temat
Muszę obejrzeć ten film.

szowinistom, którzy uważają, że miejsce kobiet jest w kuchni i w łóżku. Co więcej faceci, wykorzystują kobiety finansowo, oferując im, mówiąc językiem aktywistów związków zawodowych, niższą płacę za tę samą pracę. I wreszcie, co najważniejsze, ówcześni (lata 70.) mężczyźni generalnie nie szanują kobiet.

Główna bohaterka filmu, grana przez Emmę Stone, tenisistka Billy Jean King, będąca u szczytu swojej sportowej kariery (postać autentyczna, najlepsza ówczesna tenisistka świata) podjęła się poważnego wyzwania: ma zagrać mecz tenisowy, aby wywalczyć prawo kobiet do szacunku. Jej przeciwnikiem jest tenisista, który jest już na sportowej emeryturze – jest po pięćdziesiątce. Dziwne to więc zawody, które nie mogą przecież wykazać wyższości kobiet nad mężczyznami, skoro rywali dzieli aż taka różnica wieku. Mamy tu jednak mało dla europejczyka zrozumiały amerykański archetyp: liczy się tylko zwycięzca. Drugie i kolejne miejsca już nie. Nie liczy się także konkurencja w jakiej się startuje. Amerykanie tak są do tego mitu przywiązani, że emocjonują się nawet zawodami, które są jedynie teatrem (np. wrestling). Zwycięzca jest nie tylko numerem jeden w zawodach, w jakich startował, ale także ma rację w innych dziedzinach. I tak ma być w tym filmie.

Jednak, aby zwyciężyć, trzeba się najpierw napracować. Tak jak, na przykład, bohater filmu Rocky – przegrywał ale się zawziął, trenował, aż w końcu wygrał. Także i w tym obrazie filmowa Billy Jean King trenuje pilnie do jej meczu życia. Przeżywa też rozterki: czy się uda? Czy nie zawiodę – oczekiwań milionów kobiet, które chcą, abym wywalczyła im prawo do szacunku? Tymczasem jej filmowy protagonista: Bobby Riggs (Steve Carell) – człowiek mało poważny, wręcz pajac, a do tego uzależniony od hazardu i będący na utrzymaniu żony, czas jaki dzieli go od meczu spędza na przechwałkach i naigrywaniu się z kobiet (co usłużnie nagłaśniają amerykańskie media).
Bohaterka romansuje też z kobietą. Przy czym relacja ta ma charakter wyłącznie erotyczny ("chodzi im tylko o jedno" – jak, podobno, mężczyznom). Nie widać, aby te dwie kobiety łączyło coś jeszcze. Jest to wątek równoległy do głównego – tenisowego. Z akcją filmu ma niewiele wspólnego.

Film wpisuje się w trend filmów "rozrachunkowych" mających oddać hołd dawniej ciemiężonym kobietom i mniejszościom seksualnym (i innym mniejszościom). Widać w nim jednak, że nie wszystkie uciśnione istoty mają w Ameryce jednakowe prawo do szacunku czy choćby spokoju: bohaterka wręcza przed meczem swemu przeciwnikowi małego prosiaczka, który niewątpliwie śmiertelnie się boi (piszę to bez ironii).
Postacie są w filmie jednowymiarowe: wszystkie kobiety są kryształowe, wszyscy mężczyźni to szowiniści, idioci, cynicy i moczymordy. Wyjątek od tej reguły reguły jest tylko (sic!) jeden. Nie będę spoilerować i nie zdradzę kto.
Taki mecz naprawdę się odbył i na pewno można by go było w fabularnym filmie dużo lepiej rozegrać. Nie udało się. Plusem filmu są kostiumy i scenografia dobrze oddająca czasy mojej młodości – lata siedemdziesiąte. Fajne są też fragmenty meczów tenisowych – całkiem dobrze pokazane

Lubię bardzo aktorke która gra tytulowa rolę.

Recenzja z filmwebu. Akcja dzieje sie w latach 70
Duzo chyba sie zmienilo od tamtych czasów.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 4:13, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 5:46, 18 Lip 2023    Temat postu:

Powiem Ci tak:

Kobiety, z którymi miałem do czynienia, to wstrętne manipulatorki, które nie potrafią wziąć odpowiedzialności za swoje słowa, ani czyny, a na dodatek są mistrzyniami w odwracaniu kota ogonem. Takie są moje doświadczenia z tą płcią.
Co odpowiedzialność, to nie one. To tak jak z dziećmi - dzieci też są zwolnione z odpowiedzialności. Brak odpowiedzialności to synonim niewinności. O niewinności pisze zresztą Warren Farrell.
Kobiety są tak niewinne, że za nic nie muszą odpowiadać.

A nawet nie muszą przepraszać innych kobiet, gdy je wcześniej publicznie nazwały miernotą intelektualną, złamałem, idiotą i kretynem, na dodatek w sposób uniemożliwiający tej drugiej jakąkolwiek odpowiedź. Przepraszać to muszą tylko mężczyźni - kobiety nie mają takiego obowiązku moralnego.

"Wiedz idioto, że nie będę wobec Ciebie miała ni grama zrozumienia, bo przez Ciebie złamasie"
"Nawet Ty, intelektualna miernoto."

To pisała pod adresem innej kobiety pewna dojrzała, wedle własnego mniemania, kobieta, godna szacunku, podziwu i męskiego wsparcia w sprawach wszelakich.

A ja mam pytanie: Czy ten mężczyzna nauczy tę dojrzałą kobietę jak się używa słowa "przepraszam"?

A może chociaż przyjdzie tu i przeprosi tę Bogu ducha winną kobietę w imieniu swojej lubej, skoro jego wspaniała luba nie ma wystarczającego rdzenia moralnego, aby to zrobić sama?

Jego luba nie jest nawet świadoma, że ta Bogu ducha winna kobieta, którą określiła tymi wszystkimi epitetami, ma kilka rzędów wielkości więcej klasy i poczucia odpowiedzialności niż ona. A przede wszystkim rozumie uczucia innych, czego wspaniała dojrzała znakomitość nigdy nie opanowała i nie opanuje, co jednak - jak mniemam - dla mężczyzny owej znakomitości nie ma żadnego znaczenia (a może się po prostu jeszcze o tym nie przekonał i dopiero musi to odkryć, kto go tam wie...).

To jest właśnie ta tytułowa "dojrzałość mentalna". Nasrać, zostawić nasrane, i jeszcze się oburzać, jak ktoś może mieć czelność kazać jej spłukać. A potem wołanie zabójcy-obrońcy do pomocy, żeby ją obronił przed tymi złymi istotami, które ją nękają o jakieś spłukiwanie jej własnego gówna.

Dojrzałość mentalna. Ex-feministyczna. Ex-feminizm, czyli: nasram, idę dalej. Po trupach do celu. Zużył się, to wywalić. Zamienię na lepszy model. Znów się zepsułeś i wiem co zrobię - nasram Ci, idę dalej.

Michale, przepraszam. Miało być o feminizmie, a ja tu o ex-feminizmie ciągle prawię. Do tego o czym piszę jednak aspirują ex-feministki.
Niegdyś feministki, jednak z biegiem czasu sfrustrowane koniecznością brania odpowiedzialności. Gdy zrzucają z siebie feminizm, to razem z nim do kosza ląduje wszelkie poczucie odpowiedzialności za swoje słowa, obietnice i czyny. Ex-feministka może wreszcie zacząć srać wszędzie jak niewiniątko i nie martwić się o sprzątanie po sobie. W końcu przecież jest niewinna i ma teraz u boku herosa, który posprząta chętnie za nią jej gówno, wylewając je na głowy innych ludzi.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 6:57, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 17 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31431
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:19, 18 Lip 2023    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Po prostu to nie jest prawda. Znam przypadki, gdy to kobieta jest tą prawdziwą bohaterką, a mężczyzna okazuje się być uwieszonym na niej pasożytem.

A powiedz mi jeszcze, czy kiedykolwiek miałeś podobne spostrzeżenie, że w jakimś przypadku kobieta była uwieszonym na mężczyźnie pasożytem? Tak pytam testowo. Bo może myślisz tendencyjnie i po prostu nie zauważasz takich przypadków.

Miałem. W nieco dalszej rodzinie, wśród znajomych, ale miałem.

MaluśnaOwieczka napisał:
Michał Dyszyński napisał:
ratując go z jego długów, gaf, niezorganizowania.

Nie o takich problemach tu rozmawiam.
Gdyby miał nawet milion dolarów i był szczególnie oszczędny, ale byłby pizda, to i tak by od niego uciekła. Bo na przykład nie miałby dość odwagi, by ten milion na nią wydać.

Nawet jeśli, to jaki płynąłby z tego wniosek?

MaluśnaOwieczka napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Powiedziałbym, że z grubsza jest tu chyba jednak w pobliżu równości czyli na jednego pasożyta mężczyznę przypada statystyczne jedna uwieszona na mężczyźnie, a niewiele z siebie dająca kobieta.

A jak nazwałbyś kobietę, która wysługuje się swoim nowym facetem, żeby przegonił jej byłego, bo sama nie potrafi się z nim spotkać i twarzą w twarz w cztery oczy odbyć z nim szczerej rozmowy?

Zdesperowaną w tym, że nie przyjęto jej odmowy.

MaluśnaOwieczka napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Problemem nie do przejścia są psychiki, które nie potrafią oderwać się od niektórych instynktownych odruchów emocjonalnych. Wtedy np. kobiety kocha na zabój faceta drania, który ją tylko wykorzystuje i poniża

Kocha go z tych samych powodów, co pisałem wcześniej. To jest z jej punktu widzenia dowód jego siły. Ten miernik siły, w kobiecym mózgu, jest w tym przypadku trochę zepsuty lub źle skonstruowany, jednak nadal mierzy on siłę i taki mężczyzna jawi się jako ten silniejszy heros. Dlatego właśnie takiego wybiera.

Może i tak.

Mam uwagę ogólną.
Z punktu widzenia osoby, która pragnie zachować związek sprawa wygląda dokładnie odwrotnie niż osoby, która pragnie ten związek definitywnie zakończyć. Człowiek postronny może się potencjalnie znaleźć po każdej ze stron.
To czy się komuś podobamy, czy nie, jest niestety w jakimś stopniu darem od losu, trochę pochodną naszej natury. Pewne postawy, osoby instynktownie odbieramy jako dla nas atrakcyjne, a inne już jako nie atrakcyjne. I jeśli trafi się sytuacja, w której ktoś nie jest w stanie postrzegać dotychczasowego partnera jako atrakcyjnego, to nie bardzo jest co z bym zrobić. To jest trochę jak zrządzenie losu - jak diagnoza raka, czy awaria hamulców w rozpędzonym samochodzie. To się zdarza i nic na to nie możemy poradzić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31431
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:59, 18 Lip 2023    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Dojrzałość mentalna. Ex-feministyczna. Ex-feminizm, czyli: nasram, idę dalej. Po trupach do celu. Zużył się, to wywalić. Zamienię na lepszy model. Znów się zepsułeś i wiem co zrobię - nasram Ci, idę dalej.

Michale, przepraszam. Miało być o feminizmie, a ja tu o ex-feminizmie ciągle prawię. Do tego o czym piszę jednak aspirują ex-feministki.

Piszesz o swoich osobistych doświadczeniach. To faktycznie na inny wątek sprawa. Jak chcesz, to mogę na swoim blogu stworzyć wątek, poświęcony jawnie różnym prywatnym doświadczeniom na temat związków, a tam Twoje uwagi będą bardziej pasowały. Chcesz, abym to zrobił?
Bo tutaj, faktycznie, wolałbym, aby większy nacisk położyć nie na to, co konkretnej jednej osobie się zdarzyło, a jakoś tak ogólnie, co konstruuje pewne szersze konteksty. To, że Twoja była kiedyś ogłaszała się feministką, bowiem niekoniecznie wiele wnosi do samego wątku, jako że była chyba dość mocno szczególnym przypadkiem feministki. Na jedno - dwa wspomnienia może i ona tu pasuje, ale chyba nie jest to wątek, który ta konkretnie osoba powinna - jako przykład - zdominować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:50, 18 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Nawet jeśli, to jaki płynąłby z tego wniosek?

Taki, że kobieta zawsze musi być tą niewinną, a mężczyzna zawsze winny niespełnienia jej oczekiwań.

Michał Dyszyński napisał:
Zdesperowaną w tym, że nie przyjęto jej odmowy.

Odmowy, której nigdy nie przekazała komuś prosto w oczy?
A Ty byś się rozwiódł z żoną SMS-em, na wzór tradycji niektórych krajów arabskich?

Kobieta jest "zdesperowana, bo nie przyjęto jej odmowy", a dokładnie tak samo zdesperowany mężczyzna jest kim? Pizdą!

Michał Dyszyński napisał:
Z punktu widzenia osoby, która pragnie zachować związek sprawa wygląda dokładnie odwrotnie niż osoby, która pragnie ten związek definitywnie zakończyć.

To jest oczywiste, ale ludzka przyzwoitość obowiązuje po każdej stronie tak samo, a przynajmniej powinna.

Ja powiem Ci jednak więcej.
Z punktu widzenia mężczyzny, który pragnie związek definitywnie zakończyć, sprawa wygląda dokładnie odwrotnie niż z punktu widzenia kobiety, która pragnie związek definitywnie zakończyć.
Jaka jest różnica? Ano taka, że mężczyzna chce postąpić jak należy, żeby zminimalizować ranę po drugiej stronie. A kobieta ma to w dupie. Bo przecież jest kobietą, to jej wolno. Generalnie mężczyźni po to są stworzeni, żeby mieć ich w dupie (vide Warren Farrell).

Michał Dyszyński napisał:
Bo tutaj, faktycznie, wolałbym, aby większy nacisk położyć nie na to, co konkretnej jednej osobie się zdarzyło, a jakoś tak ogólnie, co konstruuje pewne szersze konteksty

Myślę, że sformułowałem to wystarczająco ogólnie.
Ex-feministki są trochę jak nowo nawróceni muzułmanie, którzy szczególnie są predysponowani do wysadzania się w powietrze w szkolnych autobusach. Podobnie ex-feministka czuje, że jest zwolniona z wszelkiej odpowiedzialności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 15:36, 18 Lip 2023    Temat postu:

Dalej Warren Farrell pisze:

Dawno, dawno temu matka, która chciała zobaczyć piękny posąg Hery, nie miała koni ani wołów, które mogłyby ją tam zanieść. Ale miała dwóch synów. A synowie pragnęli ponad wszystko, aby życzenie matki się spełniło. Zgłosili się na ochotnika, aby zaprzęgnąć się do wozu i zabrać ją przez góry w palącym upale do odległej wioski Argos, domu posągu Hery.
Po przybyciu do Argos synowie byli wiwatowani i na ich cześć wzniesiono posągi. Ich matka modliła się, aby Hera dała jej synom najlepszy prezent w jej mocy. Hera to zrobiła. Chłopcy umarli.
Tradycyjna interpretacja? Najlepszą rzeczą, jaka może spotkać mężczyznę, jest śmierć u szczytu chwały i potęgi. Gdyby jednak był to mit o dwóch córkach, które zastąpiły woły, by nieść gdzieś ojca, czy zinterpretowalibyśmy śmierć córek jako dowód na to, że najlepszą rzeczą, jaka może spotkać kobietę, jest śmierć u szczytu jej chwały i potęgi?
Posągi i okrzyki mogą być postrzegane jako łapówki dla synów, aby cenili swoje życie mniej niż prośbę matki o obejrzenie posągu. Symboliczny jest fakt, że posąg przedstawiał Herę, królową bogów olimpijskich i opiekunkę zamężnych kobiet. Ofiara synów symbolizowała nakaz dla mężczyzn, aby stali się wystarczająco silni, aby służyć potrzebom matek i małżeństwa, i byli gotowi nazwać to chwałą, jeśli umrą w tym procesie. Dlatego imię Herkules oznacza "na chwałę Hery".
Czy bohater był sługą? Tak. Samo słowo "bohater" pochodzi od greckiego ser-ow, od którego pochodzi nasze (angielskie) słowo "sługa", a także "niewolnik" i "obrońca". Bohater był zasadniczo niewolnikiem, którego celem była służba i ochrona. Aby ogólnie chronić społeczność, w szczególności kobiety i dzieci. W zamian bohaterowie otrzymywali szacunek i miłość tych, których chronili. Tak jak uznanie, jakie okazaliśmy przyrządzaniu posiłków przez naszą matkę, sprawiło, że gotowała i dało jej ego-łapówkę, by była niewolnicą swojej roli w kuchni, tak posągi i opowieści o chwale są ego-łapówkami dla mężczyzn, by byli niewolnikami ich roli jako bohaterów. Uznanie sprawia, że niewolnik pozostaje niewolnikiem.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 16:01, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:03, 18 Lip 2023    Temat postu:

Podczas wojny secesyjnej, jak w większości wojen, obie płcie wierzyły w zasady, o które walczyła ich strona. Jedną z tych zasad było uwolnienie czarnych niewolników. W istocie biali niewolnicy płci męskiej walczyli o uwolnienie czarnych niewolników. Od dawna uznajemy niewolnictwo czarnych. Nie uznaliśmy jeszcze niewolnictwa mężczyzn.

Pod tym względem żaden mężczyzna nie dorównywał kobiecie: żaden mężczyzna, jakiejkolwiek klasy, nie mógł oczekiwać, że kobieta uratuje go przed atakiem. Albo z głodu. Pod tym względem mężczyźni byli obywatelami drugiej kategorii. Chłopcy umierali przed osiągnięciem pełnoletności – zanim uzyskali prawo głosu.
Gdyby dziewczyny dobrowolnie ryzykowały życie w wojnie secesyjnej w zamian za kilka medali, natychmiast uznalibyśmy niską samoocenę za problem kobiet. A jednak chłopcy to robią, a bestsellerowa feministyczna książka lat 90. "Rewolucja od środka" Glorii Steinem twierdzi, że niska samoocena to problem kobiet. Niska samoocena to też męska przypadłość – kwestia wynikająca z męskiej wersji bycia obywatelem drugiej kategorii. Nasza zdolność do rozwiązania tego problemu jest przywilejem; nasze zajęcie się tym tylko dla jednej płci jest seksizmem.
Kiedy historycy feministyczni nazywają tę klasę niewolników klasą wojowników i klasą elitarną, mijają się z tą perspektywą: wojownicy byli nie tyle klasą elitarną, co klasą martwą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31431
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:25, 18 Lip 2023    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Nawet jeśli, to jaki płynąłby z tego wniosek?

Taki, że kobieta zawsze musi być tą niewinną, a mężczyzna zawsze winny niespełnienia jej oczekiwań.

Jest cała masa mężczyzn w ogóle nie martwiących się o to, czy spełniają oczekiwania kobiet. A za to mnóstwo kobiet chce spełniać właśnie ich oczekiwania.

Wręcz kobiety za bardzo kochają drani, dla których się poświęcają. Co oczywiście też nie znaczy, że miałbym ochotę zostać draniem, aby tym sposobem zdobywać przychylność kobiet. Jestem kim jestem, nie aspiruję do tego, aby kobiety się mną zajmowały jakoś szczególnie. W ostateczności mogę być w ogóle sam i też będzie dobrze. A już na pewno nie zamierzam się narzucać kobiecie, która mnie nie chce. Bo jeśli wybrała kogoś innego - trudno, muszę to przełknąć i z tym żyć. Ewentualnie może, jeśli miałbym szczęście, to znalazłbym inną kobietę, która akurat jest w stanie we mnie dostrzec coś, co jej wyda się atrakcyjne. Jest wiele fajnych samotnych kobiet...
To działa i w drugą stronę. Sam kiedyś odrzucałem sympatie kobiet kierowane w moim kierunku. Robiłem tak, bo uważałem, że to nie wyjdzie, to się nie uda, ze nie miałoby sensu zmuszanie się przeze mnie do związki z kimś, kto mnie "nie kręci", z kim każda chwila wydaje mi się nudna, jest obciążeniem dla mojej psychiki. Przymus w tych relacjach męsko - damskich niestety ma krótkie nogi. Albo jestem dla kogoś atrakcyjny i vice versa, albo ktoś musi przecierpieć to, że źle ulokował swoje uczucia. I nikt tu nie jest winny bardziej, ani mniej. Tak się po prostu zdarza, że pojawia się efekt niedobrania dla jednej ze stron.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:19, 18 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jest cała masa mężczyzn w ogóle nie martwiących się o to, czy spełniają oczekiwania kobiet. A za to mnóstwo kobiet chce spełniać właśnie ich oczekiwania.

Tu się kryje mała sztuczka.
Mężczyźni, którzy się o to nie martwią, w opinii ich kobiet te oczekiwania zazwyczaj spełniają, bo inaczej zostaliby z kwitkiem. Spełniają je bez martwienia się o to, bo po prostu akurat taką mają osobowość, że im to samo z siebie wychodzi. (na przykład mają mentalność bohatera, osiłka, czy kogo tam dana kobieta lubi).

Mnóstwo kobiet chce spełniać oczekiwania mężczyzn, ale tylko takie, które nie stoją w sprzeczności z ich (kobiet) postrzeganiem męskiej siły. Jeśli jakieś oczekiwanie mężczyzny sugeruje, że jest on słaby, to żadna kobieta mu tego oczekiwania nie będzie chciała spełnić, a jedynie zamieni go na lepszy model, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja.

Michał Dyszyński napisał:
Wręcz kobiety za bardzo kochają drani, dla których się poświęcają.

Bo ten drań spełnia ich potrzeby. A to poświęcenie jest formą uznania.

Michał Dyszyński napisał:
Jestem kim jestem, nie aspiruję do tego, aby kobiety się mną zajmowały jakoś szczególnie.

I to już jest przejaw Twojej siły. Już samym tym przyciągniesz jakąś kobietę.

Michał Dyszyński napisał:
W ostateczności mogę być w ogóle sam i też będzie dobrze

Jak wyżej. To tym bardziej przejaw siły. Kobieta najbardziej szanuje takiego mężczyznę, który dobrze sobie poradzi bez niej.

Michał Dyszyński napisał:
A już na pewno nie zamierzam się narzucać kobiecie, która mnie nie chce.

To wynika z tego, co napisałeś w zdaniu poprzednim. Skoro samemu też będzie dobrze, to po cholerę Ci jakiekolwiek wyjaśnienia? Polazła to polazła. A co tam...

Michał Dyszyński napisał:
Sam kiedyś odrzucałem sympatie kobiet kierowane w moim kierunku.

To zrozumiałe. Jednak to jest co innego niż totalne olanie jej po dekadzie związku w sposób taki, że ona nie wie co się stało i dlaczego. I dlaczego nic jeszcze wczoraj nie wiedziała o Twoich planach.
A tu się okazuje, że w Tobie dokonała się jakaś przemiana Jekylla w Hyde'a, o której ona nie miała pojęcia, bo nigdy tego przy niej nie uzewnętrzniłeś. I ten Hyde postanowił, że potraktuje ją jak śmieci - do zsypu i na razie, tak żeby ona nigdy się nawet nie dowiedziała, dlaczego postąpiłeś tak brutalnie. Bez rozmowy i kontaktu w 4 oczy. Najlepiej 10-letni związek zerwać SMS-em "Nie zobaczysz już mnie nigdy, bo jesteś taka siaka i owaka. Będę miło wspominać nasze wspólne chwile. A jak Cię zobaczę pod moim domem, to zawiadomię policję. Trzymaj się cieplutko."

Tak - niech się trzyma cieplutko, a Ty zawiadomisz policję. Taki oksymoron "zapewne" jest akceptowalną metodą zerwania 10-letniego związku... "Na pewno" będzie to dla niej łatwiejsze do przełknięcia, niż gdybyś przez rok lub chociaż kilka miesięcy, będąc z nią fizycznie przygotowywał ją powoli na to, co się stanie, dając chociaż iluzję, że coś może kontrolować i że wykorzystała jakąś szansę na zmianę kierunku, w jakim postępuje związek.

Co ona wtedy czuje, po takim komunikacie? Wszechogarniającą ją dezorientację, poczucie winy, niepewność, łaknienie poznania przyczyny tej brutalności, a przede wszystkim utratę wszelkiej kontroli nad swoim życiem. Zdecydowałeś sam, nie angażując jej w ten proces, tak jakby była przedmiotem. Odebrałeś jej kontrolę, a nawet iluzję że coś kontroluje. A iluzja posiadania kontroli nad swoim życiem jest równie ważna jak faktyczna rzeczywista kontrola.
Taka kobieta nie będzie umiała wejść w nowy związek. Już nigdy nikomu nie zaufa. Zniszczysz ją w ten sposób i jej potencjalne przyszłe relacje, bo już zawsze, nawet jeśli kogoś pozna, będzie ciągle podejrzewać, że jej partner po cichu knuje, żeby ją porzucić i może już niedługo naciśnie czerwony przycisk. Będzie miała traumę jak po gwałcie. Zgwałcisz ją emocjonalnie przez taką formę rozstania.
No ale co tam ona... przecież najważniejsze jest Twoje szczęście i chcesz wreszcie zadbać o siebie!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31431
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:01, 18 Lip 2023    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jest cała masa mężczyzn w ogóle nie martwiących się o to, czy spełniają oczekiwania kobiet. A za to mnóstwo kobiet chce spełniać właśnie ich oczekiwania.

Tu się kryje mała sztuczka.
Mężczyźni, którzy się o to nie martwią, w opinii ich kobiet te oczekiwania zazwyczaj spełniają, bo inaczej zostaliby z kwitkiem. Spełniają je bez martwienia się o to, bo po prostu akurat taką mają osobowość, że im to samo z siebie wychodzi. (na przykład mają mentalność bohatera, osiłka, czy kogo tam dana kobieta lubi).

Mnóstwo kobiet chce spełniać oczekiwania mężczyzn, ale tylko takie, które nie stoją w sprzeczności z ich (kobiet) postrzeganiem męskiej siły. Jeśli jakieś oczekiwanie mężczyzny sugeruje, że jest on słaby, to żadna kobieta mu tego oczekiwania nie będzie chciała spełnić, a jedynie zamieni go na lepszy model, gdy tylko nadarzy się ku temu okazja.

Michał Dyszyński napisał:
Wręcz kobiety za bardzo kochają drani, dla których się poświęcają.

Bo ten drań spełnia ich potrzeby. A to poświęcenie jest formą uznania.

Michał Dyszyński napisał:
Jestem kim jestem, nie aspiruję do tego, aby kobiety się mną zajmowały jakoś szczególnie.

I to już jest przejaw Twojej siły. Już samym tym przyciągniesz jakąś kobietę.

Michał Dyszyński napisał:
W ostateczności mogę być w ogóle sam i też będzie dobrze

Jak wyżej. To tym bardziej przejaw siły. Kobieta najbardziej szanuje takiego mężczyznę, który dobrze sobie poradzi bez niej.

Michał Dyszyński napisał:
A już na pewno nie zamierzam się narzucać kobiecie, która mnie nie chce.

To wynika z tego, co napisałeś w zdaniu poprzednim. Skoro samemu też będzie dobrze, to po cholerę Ci jakiekolwiek wyjaśnienia? Polazła to polazła. A co tam...

Powiedzmy, że zgodzę się z Twoją diagnozą. Tylko jakie stąd płyną wnioski?


MaluśnaOwieczka napisał:
Ci jakiekolwiek wyjaśnienia? Polazła to polazła. A co tam...

Michał Dyszyński napisał:
Sam kiedyś odrzucałem sympatie kobiet kierowane w moim kierunku.

To zrozumiałe. Jednak to jest co innego niż totalne olanie jej po dekadzie związku w sposób taki, że ona nie wie co się stało i dlaczego. I dlaczego nic jeszcze wczoraj nie wiedziała o Twoich planach.
A tu się okazuje, że w Tobie dokonała się jakaś przemiana Jekylla w Hyde'a, o której ona nie miała pojęcia, bo nigdy tego przy niej nie uzewnętrzniłeś. I ten Hyde postanowił, że potraktuje ją jak śmieci - do zsypu i na razie, tak żeby ona nigdy się nawet nie dowiedziała, dlaczego postąpiłeś tak brutalnie. Bez rozmowy i kontaktu w 4 oczy. Najlepiej 10-letni związek zerwać SMS-em "Nie zobaczysz już mnie nigdy, bo jesteś taka siaka i owaka. Będę miło wspominać nasze wspólne chwile. A jak Cię zobaczę pod moim domem, to zawiadomię policję. Trzymaj się cieplutko."

Tak - niech się trzyma cieplutko, a Ty zawiadomisz policję. Taki oksymoron "zapewne" jest akceptowalną metodą zerwania 10-letniego związku... "Na pewno" będzie to dla niej łatwiejsze do przełknięcia, niż gdybyś przez rok lub chociaż kilka miesięcy, będąc z nią fizycznie przygotowywał ją powoli na to, co się stanie, dając chociaż iluzję, że coś może kontrolować i że wykorzystała jakąś szansę na zmianę kierunku, w jakim postępuje związek.

Co ona wtedy czuje, po takim komunikacie? Wszechogarniającą ją dezorientację, poczucie winy, niepewność, łaknienie poznania przyczyny tej brutalności, a przede wszystkim utratę wszelkiej kontroli nad swoim życiem. Zdecydowałeś sam, nie angażując jej w ten proces, tak jakby była przedmiotem. Odebrałeś jej kontrolę, a nawet iluzję że coś kontroluje. A iluzja posiadania kontroli nad swoim życiem jest równie ważna jak faktyczna rzeczywista kontrola.
Taka kobieta nie będzie umiała wejść w nowy związek. Już nigdy nikomu nie zaufa. Zniszczysz ją w ten sposób i jej potencjalne przyszłe relacje, bo już zawsze, nawet jeśli kogoś pozna, będzie ciągle podejrzewać, że jej partner po cichu knuje, żeby ją porzucić i może już niedługo naciśnie czerwony przycisk. Będzie miała traumę jak po gwałcie. Zgwałcisz ją emocjonalnie przez taką formę rozstania.
No ale co tam ona... przecież najważniejsze jest Twoje szczęście i chcesz wreszcie zadbać o siebie!!!

Trudno jest na to coś odpowiedzieć. Dobrze by było, aby rozstanie było związane z wyjaśnieniem decyzji osoby, która drugą porzuca. Jeśli to nie nastąpiło, to można się doszukiwać różnych przyczyn:
- może jest jej głupio, że odchodzi tak nagle i nie potrafi tego wytłumaczyć
- może nie chce rozdrapywać ran
- może czuje, że wybiera niewłaściwie, ale jakiś niezależny od niej przymus wewnętrzny jej to nakazuje
- może ileś innych rzeczy.
Problem jest w tym, że nawet gdyby to jakoś próbowała Ci wytłumaczyć, to...
zapewne byś tego nie przyjął. Zanegowałbyś to, a efekt końcowy byłby taki, jak teraz. Nic by to nie zmieniło, a byłyby dodatkowe nerwy i stres.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21681
Przeczytał: 134 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 19:07, 18 Lip 2023    Temat postu:

Psycholodzy jednak doradzają otwarta stanowczą rozmowę.

Co do spraw mesko damskich są trudne. Rozmawialam z lekarzem pierwszego kontaktu a slasciwie lekarką i uslyszalam takie zdanie: mężczyźni tacy już są. Czyli sa inni od kobiet i trzeba to zaakceptowac i się nie przejmować.

Tu ciekawa informacja. Sama to przeżywałam wiec mogę się zgodzić. Męzczyźnie często sie boją kobiet, które mają jakieś sukcesy i umniejszają je. Lubią gdy kobieta jest od nich zależna.


Może nie dotyczy to akurat owieczki.
Historia Farrela jest bardzo dziwna. Podejrzewam, ze jest tam jakies drugie dno.

[link widoczny dla zalogowanych]


Mężczyźni lubią deprecjonować osiągnięcia swoich żon, wpędzać je w poczucie winy, że zamiast domem, zajmują się sobą. W domyśle: swoją edukacją i pracą – potwierdza w rozmowie z „Newsweekiem” prof. Izabela Grabowska, socjolog i ekonomista z Uniwersytetu SWPS. I wyjaśnia, że taka postawa może wynikać z faktu, iż panowie boją się świata, w którym będą musieli włożyć dużo wysiłku w to, by wypracować nowy model rodziny, oparty na partnerstwie i podziale obowiązków proporcjonalnym do obciążenia pracą zawodową. To z kolei oznacza przemianę tradycyjnego modelu rodziny na taki, w którym to on przejmuje obowiązki dotąd uznawane za kobiece.

Ten model lobiety pracujacej i w domu i poza domem utrwalil się w czasach PRL. Raczej trwa nadal. Chociaż mężczyźni dziś chyba więcej pomagają.
To ostatnie zdanie, które napisałam daje obraz jak o tym myślimy.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 19:08, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31431
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:21, 18 Lip 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Psycholodzy jednak doradzają otwarta stanowczą rozmowę.

Co do spraw mesko damskich są trudne. Rozmawialam z lekarzem pierwszego kontaktu a slasciwie lekarką i uslyszalam takie zdanie: mężczyźni tacy już są. Czyli sa inni od kobiet i trzeba to zaakceptowac i się nie przejmować.

Tu ciekawa informacja. Sama to przeżywałam wiec mogę się zgodzić.

Nie lubię takich określeń "mężczyźni tacy są", podobnie z resztą na drugą stronę sformułowań "bo wszystkie kobiety to...". Sama tak chęć generalizacji jest według mnie raczej świadectwem jakiegoś racjonalizowania sobie wyobrażeń o tej drugiej stronie.
Ja uważam, że nie specjalnie się kwalifikuję pod większość opinii na temat "mężczyzn". Część mojej osoby mieści się jakoś w stereotypach, ale inna część (może nawet trochę większa część) już nie. Właściwie to tu zgadzam się z Mrożkiem, który...
... nie lubił męskiej natury. Ja uważam, że stereotypowy mężczyzna to po prostu cham, prostak i głupek skłonny do głupiej brawury. I wiązanie prostactwa i chamstwa z "męskością" jest formą poniżenia męskości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21681
Przeczytał: 134 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:17, 18 Lip 2023    Temat postu:

Ja też nie lubię takich stwierdzeń. Pani doktor jest w moim wieku a jej mąż jest psychiatrą. Jest uważany za dobrego psychiatrę. Trochę się więc zdziwiłam. Odebrałam tę wypowiedź jako rodzaj rezygnacji. Nie ma co walczyć z wiatrakami. Taka wskazówkę życiową: nie ma sensu się szarpać. Żyć swoim zyciem, pozwolić drugiej stronie na to samo. Nigdy nie byłam za bardzo dyplomatką ale na starość chyba się nią stanę. 🙂😉
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:23, 18 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Powiedzmy, że zgodzę się z Twoją diagnozą. Tylko jakie stąd płyną wnioski?

Ta diagnoza już jest sama w sobie wnioskiem. Czego jeszcze potrzebujesz?

Michał Dyszyński napisał:
- może jest jej głupio, że odchodzi tak nagle i nie potrafi tego wytłumaczyć

Jeśli nie potrafi tego wytłumaczyć, to dlaczego odchodzi?
Ale nie chodzi o samo tłumaczenie powodów. Tłumaczenie może nawet być. Ale żeby SMS-em, bez żadnego kontaktu fizycznego, bez dania szansy na uczestnictwo w tym procesie rozstawania, i przy jednoczesnym zapobiegawczym grożeniu pałką policyjną?

Michał Dyszyński napisał:
- może nie chce rozdrapywać ran

Czyich ran? Swoich, czy tej osoby, którą porzuca?
Przecież ona tworzy rany u tej osoby swoim brutalnym zachowaniem. Nie ma nawet czego rozdrapywać. Tworzy je, głębokim cięciem wycina.

Michał Dyszyński napisał:
- może czuje, że wybiera niewłaściwie, ale jakiś niezależny od niej przymus wewnętrzny jej to nakazuje

To już dla mnie jakaś kompletna abstrakcja. To co jej nakazuje? Głosy w głowie? Schizofrenia?

Michał Dyszyński napisał:
Problem jest w tym, że nawet gdyby to jakoś próbowała Ci wytłumaczyć, to...
zapewne byś tego nie przyjął. Zanegowałbyś to, a efekt końcowy byłby taki, jak teraz. Nic by to nie zmieniło, a byłyby dodatkowe nerwy i stres.

Tłumaczyła... po trzech miesiącach mojego żebrania. Jednak miało to formę, jak powyżej: Jesteś taki, siaki i owaki. Ja w końcu chcę pomyśleć o sobie. Będę Cię miło wspominać, a jeśli do mnie przyjdziesz to zawiadomię policję, trzymaj się cieplutko.
I to jest to tłumaczenie. No OK - ja przyjmuję to "taki, siaki i owaki", chociaż przez 10 lat ani razu o tej mojej złej takości, ani siakości, ani owakości nigdy nie wspominała, a często wręcz przeciwnie! Kiedyś mówiła mi wprost, że ta moja takość, siakość i owakość to są moje ZALETY i że za to mnie ceni! A teraz mnie za dokładnie te same cechy zostawia... Gdzie tu logika? No ale OK. Niech jej będzie.
Ale to nadal nie jest to wyjaśnienie, którego ja poszukuję.
Ja nie poszukuję już wyjaśnienia jakie to cechy teraz są według niej we mnie niemile przez nią widziane, ale poszukuję odpowiedzi na trzy kluczowe pytania:

1. Skąd w niej ta brutalność względem mnie?
2. Dlaczego nie byłem uczestnikiem tego procesu, skoro według niej toczył się od dawna w jej głowie?
3. Dlaczego nie powie mi tego prosto w twarz?

Te wszystkie trzy punkty można podsumować jednym słowem: SZACUNEK.

Dlaczego ona mnie nie uszanowała? Dlaczego ona okazała mi pogardę? Ja na to pytanie chcę znać odpowiedź.

Jak się nie głosuje, to się potem nie narzeka, że zły rząd wybrali.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 23:42, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31431
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:38, 18 Lip 2023    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Jak się nie głosuje, to się potem nie narzeka, że zły rząd wybrali.

Z kobietami to tak nie działa. One "nie muszą" się oglądać na konsekwencje (a faceci jak porzucają kobiety, to też podobnie się zachowują).
Nie odniosę się do Twoich uwag, bo na nie nie ma odpowiedzi. Ona tak poczuła, takie emocje w niej powstały, więc je zakomunikowała. Nowej oferty już nie ma.
Tam gdzie ludzie mają pragnienie, aby być ze sobą, te wszystkie powody, który opisałeś, jakie przedstawiła Ci Twoja była, nie miałyby mocy. Ale w sytuacji, gdy w niej "coś zagrało" na innej nucie, niż ta, na której Ty byłeś, to nagle każdy pretekst dla niej będzie "dobry" do tego, aby usprawiedliwić jej decyzję. I chyba nic na to się nie poradzi. Można Ci co najwyżej współczuć. :(


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 20:38, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:41, 18 Lip 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Cytat:
To z kolei oznacza przemianę tradycyjnego modelu rodziny na taki, w którym to on przejmuje obowiązki dotąd uznawane za kobiece.

A kiedy kobieta przejmie w końcu obowiązki uznawane dotąd za męskie? Czyli:

1. zapewnianie mężczyźnie wsparcia psychicznego i pomoc w radzeniu sobie z lękami przez mężczyznę i innymi jego słabościami.

2. wykazywanie mężczyźnie zainteresowania jego osobą.

Szczególnie tych dwóch spraw kobiety unikają jak ognia i uzurpują sobie wyłączne prawo do otrzymywania tego rodzaju wsparcia od mężczyzny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:47, 18 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Tam gdzie ludzie mają pragnienie, aby być ze sobą, te wszystkie powody, który opisałeś, jakie przedstawiła Ci Twoja była, nie miałyby mocy. Ale w sytuacji, gdy w niej "coś zagrało" na innej nucie, niż ta, na której Ty byłeś, to nagle każdy pretekst dla niej będzie "dobry" do tego, aby usprawiedliwić jej decyzję. I chyba nic na to się nie poradzi.

To nie jest żadne usprawiedliwienie kompletnego absolutnego braku szacunku z jej strony do mnie.

Michał Dyszyński napisał:
Można Ci co najwyżej współczuć. :(

Dzięki. Chociaż ja też nie byłem święty. Też miałem swoje przewinienia, chociaż głównie tylko we własnej głowie - nigdy niewyrażane. Ale czegoś takiego jak ona, nigdy bym się nie dopuścił.

Co jeszcze było moim przewinieniem? Nadmierna szczerość. Byłem z nią maksymalnie szczery. Oczywiście nie o wszystkim jej mówiłem, pewne rzeczy skrywałem - jak każdy. Ale ona przecież skrywała jeszcze więcej.
Jednak bilans szczerości był zdecydowanie przechylony w moją stronę.

Ja wręcz wylewałem z siebie szczerość, przyznając się do wielu egocentrycznych czy egoistycznych myśli. A ona wykorzystała to przeciwko mnie, zamiast to docenić. Czego ona chciała po mojej szczerości? Że zawsze będzie różowa i kwiecista? Szczerość ma to do siebie, że często nie idzie w parze z potrzebami osoby, do której trafia. Jednak taka jest cena za szczerość. Widać ona tego nie rozumie. Woli żyć kłamstwami. Niech sobie żyje.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 20:50, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31431
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:47, 18 Lip 2023    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Semele napisał:
Cytat:
To z kolei oznacza przemianę tradycyjnego modelu rodziny na taki, w którym to on przejmuje obowiązki dotąd uznawane za kobiece.

A kiedy kobieta przejmie w końcu obowiązki uznawane dotąd za męskie? Czyli:

1. zapewnianie mężczyźnie wsparcia psychicznego i pomoc w radzeniu sobie z lękami przez mężczyznę i innymi jego słabościami.

2. wykazywanie mężczyźnie zainteresowania jego osobą.

Szczególnie tych dwóch spraw kobiety unikają jak ognia i uzurpują sobie wyłączne prawo do otrzymywania tego rodzaju wsparcia od mężczyzny.

Kiedy jej się zechce, to przejmie.
To samo dotyczy mężczyzn, którzy też "jakoś nie garną się" do odpowiedzialności za psychikę porzucanych przez nich kobiet.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 20:55, 18 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
To samo dotyczy mężczyzn, którzy też "jakoś nie garną się" do odpowiedzialności za psychikę porzucanych przez nich kobiet.

Ja jeszcze żadnej kobiety nie porzuciłem. Podobnie jak pracy. Też wszyscy mi się dziwią, dlaczego ja jeszcze pracuję tam gdzie zwykle. Ja jestem człowiekiem łaknącym stabilizacji, a nie ciągle nowych rodzajów ryzykownych wrażeń.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Wto 23:39, 18 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 21:13, 18 Lip 2023    Temat postu:

@ Michał Dyszyński

Teraz naszła mnie myśl, że podejście Warrena Farrella do kobiet i mężczyzn jest symetrystyczne.
Ty się uważasz za symetrystę, to tym bardziej powinieneś je rozumieć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, ... 9, 10, 11  Następny
Strona 2 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin