Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Poezja zaangażowana ideowo
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:35, 15 Gru 2013    Temat postu:

SEKS napisał:
Konsekwentnie pomija przyczyny biologiczno-naturalne, tam gdzie powinien o nich pisać.

A konkretnie to gdzie pomija, a nie powinno pomijać?

Jest jedno miejsce, gdzie pomijać nie powinno - tu, gdzie mowa jest o pracy zawodowej. Nie powinno pomijać i nie pomija. Na wszelki wypadek podkreśla w zaleceniach dla wychowawców:

Na stronie 48 projekt Równościowe Przedszkole napisał:
Porozmawiaj z dziećmi na ten temat. Zapytaj, czy wyobrażają sobie, by zawody męskie były wykonywane przez kobiety i odwrotnie. Podkreślaj, że prócz siły fizycznej nic nie stoi na przeszkodzi, by kobiety mogły wykonywać tzw. męskie zawody.

(Wyniebieszczenie moje.)

Już na stronie 4 projektu napisane jest wprost, że równościowe podejście musi uwzględniać różnicę płci:

Na stronie 4 projekt Równościowe Przedszkole napisał:
Istniejące programy są dobre i ciekawe, ale właśnie tego – równościowej perspektywy, uwzględniającej różnicę płci – w nich brakuje.

Zauważ, że jednym z istotnych kwestii postrzeganych w projekcie jako trudne zadanie dla wychowawców jest takie prowadzenie zajęć, żeby dzieci nie były nakłaniane do zabawek, które ich nie interesują. Chłopiec zapewne będzie wolał bawić się samochodem, a nie wózkiem z lalką - i nie powinien być zachęcany do tego, żeby porzucił samochód a wziął wózek z lalką. Nie powinno mu natomiast przychodzić do głowy, żeby śmiać się z kolegi bawiącego się wózkiem z lalką - chociaż dobrze by było, gdyby wzbudzić w nim także i pewne zainteresowanie dla zajęć, których istotną stroną jest opiekowanie się innymi, w tym właśnie małymi dziećmi (bo zakładamy, że chłopiec będzie kiedyś ojcem). Ważne jest jednak, że dzieci mają wybierać sobie zabawki przede wszystkim wedle własnego upodobania, a nie wedle wymagań większości lub wedle wymagań wychowawców. I nie wolno przy tym dołować ani większości, ani mniejszości:

Na stronie 15, projekt Równościowe Przedszkole napisał:
Nie chcemy, rzecz jasna, przekonywać Cię, że masz wszystkie dziewczynki zmuszać do chodzenia po drzewach, a wszystkich chłopców do bawienia się lalkami. Przeciwnie: uważamy, że równościowe przedszkole powinno być prawdziwym dziecięcym rajem, w którym dzieci mogą czuć się bezpieczne i akceptowane z tym, jakie są, co je bawi i co lubią robić. Ale właśnie po to, aby to osiągnąć, warto stale zadawać sobie pytanie: czy to, co właśnie robię, nie wpycha dzieci w role, które one niekoniecznie chcą odgrywać? Jaki przekaz na temat ról płciowych niesie moje własne zachowanie? Jaki przekaz niosą bajki, które czytam, przykłady, które podaję, zabawy, które proponuję?

Okazyjne zachęcanie ich do zabawy innymi zabawkami ma być ostrożne i ma mieć na celu przekonanie dzieci do tego, że chociaż jego zainteresowania się dla niego najważniejsze, to zainteresowania innych dzieci są także ważne i godne szacunku niezależnie od tego, czy pasują do standardów płciowych, czy nie.

Przejrzyj proszę też na przykład Scenariusz 1 ze scenariuszy zajęć (str. 42-44).

SEKS napisał:
He he sam Wuj Zbój zacytował: Z uwagi na to, jak różnie nasza kultura traktuje chłopców i dziewczęta,
wuj napisał:
W jaki sposób z tego zdania wynika teza "na wybieranie zabawek przez dzieci nie ma wpływu ich płeć, lecz tylko ich wychowanie" albo teza "na zachowanie dzieci nie ma wpływu ich płeć, lecz tylko ich wychowanie"?
SEKS napisał:
Bo brakuje natury. Całe konstrukcje owego Równościowego przedszkola pomijają konsekwentnie naturalne przyczyny. Na ile owe zachowania wynikają z naturalnych predyspozycji.

A więc wynika to nie tyle z tego zdania, ale z kontekstu?

Tyle, że w projekcie Równościowe Przedszkole tej natury bynajmniej nie brakuje. Autorki chociażby zalecają (patrz wspomniany Scenariusz 1) przedszkolankom wspólne zastanawianie się z dziećmi nad przyczynami tego, dlaczego dla jednych atrakcyjne są jedne zabawki, a dla drugich zabawki inne. Na podobnej zasadzie dzieci mają dochodzić wspólnie z wychowawcami do tego, na czym polega atrakcyjność i przydatność różnych zawodów i co jest potrzebne do tego, żeby dany zawód skutecznie i z satysfakcją wykonywać. Projekt nawet nie sugeruje przy tym, że przyczyną różnych zainteresowań jest tylko kultura i wychowanie. Zaleca natomiast takie prowadzenie zajęć, żeby nie tłumić w żadnym dziecku jego naturalnego zainteresowania, jeśli zainteresowanie to należy do zainteresowań przypisywanymi tradycyjnie tylko płci przeciwnej, niż płeć tego dziecka. Oraz żeby dzieci nauczyły się, by w podobny sposób postępowały wobec swoich rówieśników, a potem - wobec innych ludzi, w tym wobec swoich własnych dzieci.

SEKS napisał:
Przecież się nie przyznają do czego dążą.
wuj napisał:
I wobec tego ty wiesz doskonale, do czego dążą,
SEKS napisał:
Oczywiście że wiem bo tą równość już przerabialiśmy.
wuj napisał:
No i wyszło szydło z worka! Okazuje się, że to, co piszesz, jest po prostu skutkiem zastosowania schematu: "gender -> lewactwo -> zło". Gdyby w twoim przekonaniu o "starannie ukrytej prawdzie o studiach gender" było coś więcej, potrafiłbyś podać uzasadnienie...
SEKS napisał:
Podobne działania dać winny podobny efekt.

To znaczy? Co masz na myśli? Jak to się ma do "Przecież nie przyznają się, do czego dążą" i do "tę równość już przerabialiśmy"?

SEKS napisał:
Praktycznie tego się udowodnić nie da. Nie zamkniesz tysiąca dzieci w dżungli żeby rosły bez kultury.

Ani studia gender, ani ten projekt nie twierdzą, że tylko kultura i wychowanie są odpowiedzialne za zainteresowania dzieci i że płeć nie odgrywa tutaj bardzo istotnej roli.

W wielu przypadkach płeć fizyczna odgrywa istotną rolę fizjologiczną i z tego powodu (że to rola fizjologiczna) bardzo istotną rolę odgrywać będzie nadal. W innych przypadkach rola ta bierze się w większym lub mniejszym stopniu z tradycji, zaś fizjologicznie warunkowana różnica w predyspozycji jest mniejsza, niż się zazwyczaj przypuszcza. Natomiast w indywidualnych przypadkach nawet fizjologicznie zdeterminowane predyspozycje mogą wyglądać niestandardowo. Zdarza się nawet - choć to są skrajności - że płeć mózgu jest różna od płci genitaliów.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Nie 23:44, 15 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31307
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:37, 16 Gru 2013    Temat postu:

To jeszcze trochę pocytuję i pokomentuję:
Równościowe przedszkole napisał:
Warto jednak i na te propozycję spojrzeć przez równościowe okulary. Jak pisałyśmy wcześniej to częściej dziewczynki
i kobiety doświadczają przemocy, a chłopcy i mężczyźni częściej przemocy używają. Dzieje się tak dlatego, że od najmłodszych lat uczone są bycia miłą, uprzejmą i grzeczną, zaś u chłopców nagradza się ich przebojowość, siłę i agresję. Jak pisałyśmy wcześnie j już w przedszkolu chłopcy często zaczepiają dziewczęta drażniąc się z nimi i im przeszkadzając

Mnie nikt nigdy nie namawiał do agresji w przedszkolu. Do tego, żeby być miłym, już tak. Czyżbym był dziewczynką?...
Dzieci bywają agresywne, to fakt. Chlopcy faktycznie bardziej, bo mają więcej testosteronu. Ale tego się nie zmieni wychowaniem. Choć na pewno trzeba ograniczać agresywność w ogóle, czyli chłopców pod tym względem strofować bardziej. I jak znam przedszkola, zawsze tak było. Nie znam ani jednego przedszkola zachęcającego chłopców do agresji. Pomysł, że takie przedszkola są, jest wg mnie chory, bo przedszkolanki strzelałyby sobie taką postawą wobec dzieci w stopę. Nie ogarnęłyby tej rozbuchanej agresji, której i tak jest zawsze za dużo.


Równościowe przedszkole napisał:
Rozmowa z dziećmi na temat tego, dlaczego lubią takie a nie inne zabawki.
Dlaczego chłopcy zazwyczaj lubią samochody a dziewczynki lalki. Co o tym sądzą? Czy miały ochotę kiedyś pobawić się innymi zabawkami? Co by czuły,
gdy ktoś im kazał bawić się zabawkami, których nie lubią. Zwracanie uwagi na
fakt, że to, jakimi zabawkami się bawimy, nie powinno być powodem do dokuczania, śmiania się z tej osoby.

Znowu będzie o mnie. Sam z własnej osobistej chęci nie bawiłem się lalkami. Ale w gronie koleżanek już tak. Nie było z tym problemu. Nie widziałem tego jako jakiegoś wyłomu w mojej męskości. Z resztą miałem wśród zabawek dużo misiów. Chłopcy często się bawią misiami, które pełną trochę podobną rolę jak lalki. W ogóle nie spotkałem się nigdy z narzekaniem, że wybieram niewłaściwą zabawkę. Nie wiem skąd genderyści z równościowego przedszkola całą tą zabawkową dyskryminację wytrzasnęli. To pewnie były incydentalne przypadki, a oni podnieśli je do rangi reguły.
A w ogóle cały ten dokument jest wyraźną adaptacją jakiegoś tekstu szwedzkiego. Widać tylko niewielką pracę adaptacyjną. Nie widać za to specjalnie refleksji nad tym, czy w warunkach polskich ma on większy sens. To dość typowy przykład postawy ideologicznej, a nie otwartej, szukającej odpowiedzi na pytania, zamiast dekretowania tych odpowiedzi z góry.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 1:54, 16 Gru 2013    Temat postu:

Michał napisał:
Projekt Równościowe Przedszkole napisał:
Warto jednak i na te propozycję spojrzeć przez równościowe okulary. Jak pisałyśmy wcześniej to częściej dziewczynki i kobiety doświadczają przemocy, a chłopcy i mężczyźni częściej przemocy używają. Dzieje się tak dlatego, że od najmłodszych lat uczone są bycia miłą, uprzejmą i grzeczną, zaś u chłopców nagradza się ich przebojowość, siłę i agresję. Jak pisałyśmy wcześnie j już w przedszkolu chłopcy często zaczepiają dziewczęta drażniąc się z nimi i im przeszkadzając
Mnie nikt nigdy nie namawiał do agresji w przedszkolu.

Z kontekstu wynika, że nie chodzi o celowe nagradzanie agresji, lecz o to, że wpajanie stereotypów prowadzi do efektywnego nagradzania agresji. Nagradzania chociażby takimi niewinnymi skądinąd uwagami, jak "bądź mężczyzną". Zalecenia programu podkreślają, że wychowawca powinien zwracać uwagę na takie rzeczy:

Projekt Równościowe Przedszkole na stronie 31 napisał:
- To, co mówisz do dziecka, jest dla niego szalenie ważne: nie powielaj stereotypów rozmawiając z dziećmi. Unikaj oceniania zabaw dzieci, np. „Nie bawcie się wózkiem, to nie jest zabawa dla chłopców”, ale także oceniania zachowania np. : „Chłopcy nie płaczą”, „Nie maż się jak baba” do chłopców, czy do dziewczynek „Uważaj, byś nie pobrudziła sukienki”, „Dziewczynki tak się nie zachowują”, „Złość piękności szkodzi” i in.

- Dzieci widzą i czują, co jest akceptowane przez nauczyciela/nauczycielkę, a co nie, co jest nagradzane, a co jest karane. Zwracaj więc uwagę na to, w jaki sposób wzmacniasz pewne zachowania u dziewczynek i chłopców.


Jeśli zaś o twoje przedszkolne i dziecięce doświadczenia chodzi... Piszesz, że chętnie bawiłeś się misiami. Ja też - a w projekcie mowa jest o tym, że przykład pluszowych zabawek można dzieciom podawać jako przykład takich zabawek, którymi chętnie bawią się i dziewczynki i chłopcy. Co do lalek: ja lalkami się nie bawiłem, ale niestereotypowe zachowania zdarzały mi się w miarę często i za te wpadki ponosiłem poważne konsekwencje towarzyskie. Doświadczenia zależą tu więc od doświadczającego. Ale ani mojego ani twojego doświadczenia uogólniać nie powinniśmy, bo obaj wiemy, że uogólnianie pojedynczych przypadków to metodyczny błąd.

Michał napisał:
cały ten dokument jest wyraźną adaptacją jakiegoś tekstu szwedzkiego. Widać tylko niewielką pracę adaptacyjną. Nie widać za to specjalnie refleksji nad tym, czy w warunkach polskich ma on większy sens. To dość typowy przykład postawy ideologicznej, a nie otwartej, szukającej odpowiedzi na pytania, zamiast dekretowania tych odpowiedzi z góry.

Przede wszystkim ani ja ani ty nie jesteśmy specjalistami od wychowania przedszkolnego i trudno nam ocenić praktyczną wartość tego programu na polskim gruncie oraz samą potrzebę umieszczania w nim analizy różnic pomiędzy przedszkolami szwedzkimi i polskimi. Masz prawo uważać program za zbyteczny a analizę różnic za konieczną, ja mam prawo uważać program za przydatny a analizę różnic za zbyteczną; są to tylko nasze opnie, a nie ekspertyzy. Nawiasem mówiąc, moim zdaniem jeśli już oczekiwać istotnych różnic pomiędzy szwedzkimi i polskimi przedszkolami, to raczej na równościową niekorzyść tych polskich, po prostu dlatego, że polskie społeczeństwo jest wiele bardziej tradycyjne od szwedzkiego. Odwrotnej zależności raczej bym się nie spodziewał.

Co do ideologii: to nie jest program badawczy, więc trudno po nim oczekiwać prób szukania odpowiedzi na pytania. To program mający wdrożyć odpowiedzi już istniejące. Zarzut postawy ideologicznej jest więc chybiony, to nie ta kategoria! Jeśli chcesz szukać argumentów za ideologicznym charakterem studiów gender, to musiałbyś poszukać czegoś w programach badawczych.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Pon 1:57, 16 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31307
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:59, 16 Gru 2013    Temat postu:

wujzboj napisał:
To, co mówisz do dziecka, jest dla niego szalenie ważne: nie powielaj stereotypów rozmawiając z dziećmi. Unikaj oceniania zabaw dzieci, np. „Nie bawcie się wózkiem, to nie jest zabawa dla chłopców”, ale także oceniania zachowania np. : „Chłopcy nie płaczą”, „Nie maż się jak baba” do chłopców, czy do dziewczynek „Uważaj, byś nie pobrudziła sukienki”, „Dziewczynki tak się nie zachowują”, „Złość piękności szkodzi” i in.

- Dzieci widzą i czują, co jest akceptowane przez nauczyciela/nauczycielkę, a co nie, co jest nagradzane, a co jest karane. Zwracaj więc uwagę na to, w jaki sposób wzmacniasz pewne zachowania u dziewczynek i chłopców....

Jeśli zaś o twoje przedszkolne i dziecięce doświadczenia chodzi... Piszesz, że chętnie bawiłeś się misiami. Ja też - a w projekcie mowa jest o tym, że przykład pluszowych zabawek można dzieciom podawać jako przykład takich zabawek, którymi chętnie bawią się i dziewczynki i chłopcy. Co do lalek: ja lalkami się nie bawiłem, ale niestereotypowe zachowania zdarzały mi się w miarę często i za te wpadki ponosiłem poważne konsekwencje towarzyskie. Doświadczenia zależą tu więc od doświadczającego.

Tu zgoda. Punktem do ostatecznych ustaleń powinno być sprawdzenie stanu faktycznego. Ja w swoim życiu nie miałem prawie doświadczeń z wychowaniem piętnowanych przez genderystów. Co do wyrażenia np. „Złość piękności szkodzi”, to nie usłyszałem go nigdy od wychowawcy. Ale raz powiedziała je do mnie koleżanka (miałem chyba z 8 lat). Uśmiechnąłem się wtedy, uznając takie powiedzenie za dobry dowcip. Nawet do głowy by mi nie przyszło przypisywać mu jakieś znaczenie, a już zupełnie nie pomyślałem, że dotyczy ono tylko dziewczynek. W końcu równie dobrze pasuje do chłopca... W dokumencie jest przykład "uważaj, żebyś nie pobrudziła sukienki", ja słyszałem w domu "uważaj, żebyś nie pobrudził koszuli". Dla twórców dokumentu jest jednak w zadziwiający sposób z góry jasne, że chodzi tu o jakąś treść seksistowską, że chodzi o brudzenie sukienek przez dziewczynki, a nie koszul przez chłopców. Ale może to twórcy "równościowego przedszkola" są właśnie seksistowko zafiksowani?... Bo to oni nie odczytują neutralnych powiedzeń neutralnie, tylko skrzywiają ich treść w stronę jednej z płci. Robią więc dokładnie to, co chcieliby za chwilę zarzucić tym "złym" wychowawcom. Czyżby im zależało na tym skrzywieniu?... Czyżby mieli założony jakiś filtr na odczytywanie znaczeń?... Jeśli tak, to należałoby się zastanowić nad ich obiektywizmem w pozostałych stwierdzeniach. Bo może są tak samo, tendencyjnie, naciągane?...
Wyjątkiem w tych powiedzonkach jest faktycznie "nie maż się jak baba" i "bądź mężczyzną, bądź twardy". Takie wyrażenia w jakiś sposób rzeczywiście ukierunkowują psychikę. Tylko, czy w złą stronę?... Czy czasem rzeczywiście nie jest tak, że genetycznie emocjonalność kobiet jest (statystycznie!) nieco większa. Przynajmniej w samym wyrażaniu owych uczuć. Kobiety zwykle były razem, w grupach, w których okazywanie emocji miało istotne znacznie dla porozumienia w ważnych sprawech. Lepiej więc emocje odczytują i częściej wyrażaniem emocji się komunikują. Nie jest to ani lepsze, ani gorsze od chłodu w okazywaniu uczuć. Po prostu do czego innego się przydaje.
Podobnie można by przedyskutować, czy rzeczywiście ma sens demonizowania seksistowskiego innych przytoczonych "wychowawczych porzekadeł", a w szczególności: na ile rzeczywiście wpływają na psychikę, kształtuję młodych ludzi. Ja zawsze traktowałem je jako gadki w rodzaju "na świętego Hieronima, jest deszcz, albo go ni ma". Kto by się tym przejmował?...
Czy to, że dziewczynki - kobiety dbają o urodę jest ich wielką wadą, problemem?... Czy to źle? To ich słabość względem mężczyzn?... Co chciałyby postulować tu feministki i genderystki? - dziewczynki, bądźcie brudne?...
To jest do zrobienia. I pewnie się uda. I jak się postarać, to zapewne chłopaków można by bardziej skłonić do tego, aby byli nieco czystsi. Jak się dziewczynki do czystości naprawdę mocno zniechęci, to staną się większymi flejtuchami, niż chłopaki. Będzie sukces ruchu gender.
Poza tym, nawet dzisiaj dziewczynki niekoniecznie dbają o swój wygląd. Te, które nie chcą, to nie dbają. Albo dbają słabo. To genderystki dostrzegły w tym problem, ze owe nakazy dotyczą dziewczynek wyłącznie. A przecież, jeśli równość, to równość, piękno dotyczy także męskiego ciała. Znam mężczyzn wymuskanych, znam flejtuchów. Dość podobnie jest z kobietami.
Z drugiej strony, jakoś dziwnym trafem się składa, że często dziewczyny ładnie się ubierają, ogólnie dbają o siebie, dopóki nie "złapią faceta", dopóki im zależy, aby się podobać komuś. Reguła ta jest o dużym stopniu sprawdzalności. Czyli w istocie to nie żadne wychowanie gnębi kobiety, to nie porzekadła wymuszają na nich dbałość o wygląd, a potrzeba wyróżnienia się na korzyść. Genderyści widzą tu spisek wychowawców, podczas gdy wpływ wychowania jest w istocie relatywnie mały (jakiś jest, temu nie przeczę), a znacznie więcej dokłada po prostu chęć połączenia się w pary, znalezienia drugiej połówki. Z facetami jest z resztą podobnie - na randkę taki wyczyści buty i założy czystą koszulę, a potem, czyli w stabilnym stadle i w prozie życia, będzie siedział na kanapie w brudnych gaciach. Jak by to głównie wychowanie tak ustawiało ludzi, to by efekt nie redukował sie tak drastycznie przed i po znalezieniu partnera, ale był trwały, niezależnie od tej okoliczności. Z resztą widać to dobrze, jak od pewnego wieku zaczyna znacząco wzrastać wśród płci "pięknej" odsetek bab - kobiet zaniedbanych, często brudnych. Jak komuś przestanie zależeć na opinii otoczenia, to żadne "błędy wychowawcze" w postaci porzekadeł, nie pomogą.
Podążając tym genderyjskim tropem, można dalej widzieć seksizm na każdym rogu i za każdym węgłem. Bo jak się bardzo chce, to wszystko da się jakoś tam podciągnąć pod założony schemat. Komuniści za w każdej zbyt niezależnej aktywności ludzi widzieli wrogie działania; nawet jeśli politycznego celu w tym nie było. Punktem rozdziału było tylko: czy my to kontrolujemy, czy czasem może jednak nie.
Ja w ruchu gender widzę połączenie dwóch wielkich błędów:
- PRZESADY W INTERPRETOWANIU w sumie w miarę standardowych zachowań i odzywek, a potem nadawaniu im wyróżnionego znaczenia
- NAGINANIU RZECZYWISTOŚCI DO TEZY, że kobieta zawsze była obiektem ucisku.
W tym wszystkim totalnie zagubił się rozsądek. Ani te odzywki "nie pchaj wózka" itp. nie są takie wpływające na psychikę (ja się z nim nigdy nie spotkałem wobec siebie, a jeśli gdzieś coś podobnego widziałem, to w kontekście, żeby mały się nie przewrócił, a nie z uwagą powiązaną z płcią), ani też nie było ich na tyle dużo, aby wywołać cokolwiek poza śladowym efektem. Ale może...
... moze ja się wychowywałem w jakimś wyjątkowym środowisku. Może było ono znacząco różne od Twojego, bo inaczej trudno jest mi wytłumaczyć różnicę naszego podejścia.


wujzboj napisał:
Co do ideologii: to nie jest program badawczy, więc trudno po nim oczekiwać prób szukania odpowiedzi na pytania. To program mający wdrożyć odpowiedzi już istniejące. Zarzut postawy ideologicznej jest więc chybiony, to nie ta kategoria!

Tu zgoda. Jeśli dyskutujemy o samym dokumencie, który podlinkowałeś, to miałbyś rację. Ale ja piszę nie tylko o nim. Wspomniałem o "studiach gender". I to do nich były moje uwagi metodologiczne.



I jeszcze jedna uwaga dodatkowa dotycząca traum wychowawczych. Wszyscy je mamy. Mój brat mówił mi, że jest jakiś instytut w Austrii, który organizuje specjalne kursy dla dorosłych ludzi związane z pogodzeniem się tym, co negatywnego wdrukowało nam wychowanie. Głównym hasłem kursu jest "przebacz swoim rodzicom". Pewnie to samo będzie odnosiło się do przedszkolanek, nauczycielek(li), szefowych(ów). Niejedno dokładają media, Kościół, grupy towarzysko - przyjacielskie. Są ludzie bardziej wrażliwi na wpływ, na poddanie się presji, są osobniki samodzielne. Jak się ktoś zaprze, a szczególnie jeśli miał jakieś wyraziste doświadczenia w tym względzie to ze swoich doświadczeń upichci teorię spiskową na temat takiego, czy innego wychowawczego tłamszenia.
Oto moje typy:
- Teoria tłamszenia pod pozorem patriotyzmu (anarchiści, osoby nastawione kosmopolitycznie pewnie się zgodzą)
- Teoria tłamszenia religijnego (tutaj przykładów chyba nawet nie ma co podawać, bo są oczywiste)
- Teoria tłamszenia modowego - że oto jesteśmy zniewoleni przez projektantów mody i społeczne wzorce, które zabraniają nam chodzić w sukmanach i żabotach, a wmuszają współczesne stroje
- Teoria tłamszenia majątkowo finansowego - osoby pragnące żyć mało pracowicie, za to swobodnie rozporządzać czasem są wytykane jako lenie i nieudacznicy i mają towarzyskie "tyły"
- Teoria tłamszenia w celu poddania ludzi władzy państwowej i systemowi prawnemu.
- Teoria tłamszenia wolności myślenia o ekonomii - rozdarcie pomiędzy socjalizmem i kapitalizmem, nie dostrzeganie alternatyw, narzucanie ekonomicznej nowomowy i pustych merytorycznie pojęć.
- Teoria tłamszenia ateistycznego - zauważyłem ostatnio, że ateizm stał się na tyle normą, że jak się wspomni w wielu środowiskach (w Polsce, tam gdzie ja pracowałem), że się chodzi do kościoła w każdą niedzielę, to spojrzenia i komentarze są w stylu: dziwny jakiś jesteś, naprawdę chodzisz do tych głupich klechów?...
Pewnie bym wymyślił niejedno jeszcze. Ale jaki stąd wniosek?...
Ano taki, ze społeczeństwo na nas oddziaływuje (co jest oczywiste, ale czasem umysł przeciwko oczywistościom dziwnie się buntuje). Robi to i wychowaniem, i poprzez towarzyskie naciski, a nawet przez to co się sami zaczynamy domyślać. Mamy to w genach, że szukamy w grupie podobieństw, bycie takim samym jak reszta jest pewnego rodzaju kodem przynależności, kodem bycia z tą grupą (także przeciwko innym grupom). Działa to na poziomie podświadomości, działa też u zwierząt, które wyróżniające się osobniki potrafią gnębić, wyrzucać ze stada. U ludzi też to tak działa. I my patrząc na pozostałych ludzi też szukamy podobieństw. I staramy się je jakoś budować - wychowanie temu służy. Nasz umysł się temu poddaje, a nawet sam zaczyna kombinować "w czym jestem zgodny, a co powinienem robić bardziej jak inni". Często to prywatne myślenie, martwienie się o bycie zgodnym i podobnym bywa najbardziej tłamszące - zaczynamy myśleć, co sobie inni o nas pomyślą i potem narastają nam lęki i traumy. Czasem komuś narosną do niezwykłych rozmiarów Jak potem nagle zrozumie, że to tylko w jego głowie był problem, to odkrywa "genialną myśl": nie muszę się podporządkowywać. Stąd płynie radość i poczucie wolności. Niektórzy z tego wyciągają jeszcze dodatkowy wniosek, że świat jest im winny. Że świat ich stłamsił, że innych tłamsi i trzeba coś z tym zrobić. Tak to pewnie powstał ruch gender, że jakaś kobieta, może nawet faktycznie tłamszona, odkryła swoją wolność. I uznała, że wszystkie inne kobiety były w podobnej sytuacji. I że teraz trzeba zbawiać świat nauką o kobietach, które się zmusza do bycia kobietami, zaś facetów, do bycia facetami. Więc owa wybitna jednostka znalazła sobie grono podobnych sobie i ruszyła w świat z niezłomną misją uwolnienia tegoż świata z tyranii płci.
Czekam na następnych geniuszy i odkrywców ludzkiej wolności - od mieszkania w domach, od chodzenia do pracy, a może nawet od jedzenia i od oddychania.Niczemu bym się już nie zdziwił...

Postanowiłem jeszcze dodać przykład, jak można rozwinąć - w sposób analogiczny do tego co robi ruch gender - teorię o tłamszeniu mojej świadomości patriotyzmem i mechanizmami władzy.
Oto od najmłodszych lat jestem indoktrynowany - od wierszyków (kto ty jesteś, Polak mały), poprzez otoczenie trwałe (pomniki z postaciami z historii, twarze na banknotach, nauka szkolna), media, wciąż epatujące świętami państwowymi. Dodajmy do tego nie nudne apele w szkołach, gdzie człowiek zmuszony były wysłuchiwać nadętych mów o bohaterach tamtych czasów - o ludziach, których nie znam, nie znałem i znać nie za bardzo chcę. Wszystko po to, aby było mną łatwiej zarządzać, abym się "poczuwał", ciężej pracował, za niższą płacę (ktoś inny zgarnie z tego tytułu profity), czuł się bardziej częścią zbiorowości, niż sobą samym. I pewnie też abym gotów był zabijać z powodu rozkazu, albo dał się zabić, z tego samego powodu... Czy ktoś się mnie spytał na początku, czy chcę być Polakiem? A może powinienem sobie wybrać swoją narodowość?... Dlaczego nie mogę święcić (w postaci dnia wolnego od pracy) amerykańskich świąt dziękczynienia, czy dnia niepodległości?... Dlaczego od najmłodszych lat muszę oglądać pomniki Piłsudskiego, Kościuszki, a nie np. Che Guevary, albo Konfucjusza?... W przypadku płci, to przynajmniej widżę, że mam wrodzone dane z góry genitalia, więc przynależność jest tu jakoś zadekretowana biologią. Ale z narodowością już tak nie jest. A napór wychowania jest tu znacznie silniejszy. Teraz może zaczną śledzić, wyszukiwać wszystkie oznaki owego nacjonalistyczno - patriotycznego zniewolenia mnie. I znajdę je!
Czy muszę być w związku z tym nacjonalistą?... Muszę tak myśleć, jak mnie programują?... Jeśli miałbym wybrać sobie płeć, to chyba tym bardziej to, rzecz tak nabytą jak narodowość...
Ja znam swoją odpowiedź. Szanuję swój naród, jego historię, ale nie uważam, aby warto było dla niej poświęcać swój umysł, obiektywizm, prawdę. Wiem, ze są inne narody, które nieraz podobnie cierpiały, mają swoich bohaterów. Nie jestem bezwolnym biorcą wychowawczej papki. Szanuję wszystkich ludzi na świecie, nie tylko swoich. Nie odrzucam jednak patriotycznego przesłania. Jestem Polakiem, co oznacza dla mnie, że wpisałem się jakoś w pewną zbiorowość, znam bardziej historię, język, zwyczaje tej zbiorowości, a nie jakiejś innej. I szanuję ją, może nawet jakoś kocham. Choć bez agresji wobec innych nacji. Wychowanie mnie w duchu patriotycznym traktuję zaś jako propozycję, z którą warto się zapoznać, warto ją przyłożyć do swojego JA, a potem spytać się samego siebie: czy to na pewno mi odpowiada? Czy do końca mi odpowiada?
I choć jest to jakaś forma nacisku na mnie, jakaś propaganda, indoktrynacja, to ją przyjmuję, nie robię lamentów z tego powodu, a nawet jestem wdzięczny, ze mogę poznać sposób myślenia innych ludzi o zbiorowości. Bo społeczeństwo dysponuje tym, czym dysponuje - swoją historią (konkretną) swoim zasobem pojęć i uczuć, jakie się ukształtowały. Ja mogę dołożyć tu swoją działkę.
W mojej ocenie nacisk wychowawczy na wychowanie patriotyczne jest średnio przynajmniej o rząd wielkości większy, niż w kwestiach kulturowej tożsamości płciowej. Ale doszukiwać się zmowy - spisku wychowawczego - zawsze mogę. I pójdzie mi na pewno łatwiej ze znalezieniem przykładów, niż genderystom, którzy silnie muszą się nagimnastykować, aby z wierszyków (których ja z resztą nigdy wcześniej nie poznałem, więc równie dobrze mogły być miesiąc temu stworzone przez samych genderystów i na ich użytek) wycisnąć słabe seksistowkie przesłania.
Tak - jesteśmy zanurzeni w wychowawczej presji, wynikającej z kultury, historii, polityki. Żadna do tajemnica, żadne odkrycie dopatrzyć się kolejnego aspektu "indoktrynacji". A może nawet faktycznie indoktrynacji. Dlatego warto nie poddawać się zbytnio presjom i sugestiom - ani w stronę schematów płciowych, ani w stronę fobii wobec tychże schematów...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 22:47, 17 Gru 2013, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SEKS




Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:22, 18 Gru 2013    Temat postu:

wujzboj napisał:


Na stronie 48 projekt Równościowe Przedszkole napisał:
Porozmawiaj z dziećmi na ten temat. Zapytaj, czy wyobrażają sobie, by zawody męskie były wykonywane przez kobiety i odwrotnie. Podkreślaj, że prócz siły fizycznej nic nie stoi na przeszkodzi, by kobiety mogły wykonywać tzw. męskie zawody.

(Wyniebieszczenie moje.)

Właśnie że nie tylko siła fizyczna, ale i predyspozycje. Czyli sam potwierdzasz kalectwo poznawcze owego programu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31307
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:54, 19 Gru 2013    Temat postu:

SEKS napisał:
wujzboj napisał:


Na stronie 48 projekt Równościowe Przedszkole napisał:
Porozmawiaj z dziećmi na ten temat. Zapytaj, czy wyobrażają sobie, by zawody męskie były wykonywane przez kobiety i odwrotnie. Podkreślaj, że prócz siły fizycznej nic nie stoi na przeszkodzi, by kobiety mogły wykonywać tzw. męskie zawody.

(Wyniebieszczenie moje.)

Właśnie że nie tylko siła fizyczna, ale i predyspozycje. Czyli sam potwierdzasz kalectwo poznawcze owego programu.

W swoim czasie, za komunizmu w Polsce było bardzo "genderowo", tzn. był okres haseł w rodzaju: kobiety na traktory, kobiety to męskich zawodów. Pewnie większość z nich jakoś udaje się kobietom wykonywać. Ale były wyjątki, które dotyczą nie tylko siły fizycznej. Najciekawiej (choć szybko) zakończył się eksperyment z kobietą - górnikiem. W kopalni jest gorąco (nie piszę o kopalniach odkrywkowych, tylko tych pod ziemią), więc typowy pracujący górnik rozbiera się, żeby wytrzymać wysoką temperaturę. I pólnagi pracuje. Jak kobiety - górnicy i mężczyźni - górnicy razem zjeżdżali na dół i rozbierali się, to nagle okazało się, że inna "robota" (niż wydobywanie węgla) staje się priorytetem. Wydajność pracy na tym cierpiała, urobku brakowało. W efekcie projekt komunistyczne władze zarzuciły.
Słyszałem też o pewnych zdecydowanych przeciwwskazaniach dla pracy kobiet na stanowiskach z wibracjami - podobno może być problem z narządami rodnymi. W każdym razie komuniści zrealizowali chyba większość postulatów genderystów. Wynikło to trochę też z konieczności, bo jak mężczyźni byli na wojnach (II wojna światowa), to Stalin do roboty w fabrykach pognał kobiety.
Z drugiej strony faktycznie wiele zawodów tradycyjnie przypisanych do jednej płci daje się wykonywać przez obie płcie. Ta rewolucja się dokonała już znacznie wcześniej (przynajmniej w Polsce). Od dawna mamy kobiety policjantki, zdarzają się żołnierki (to chyba nie za bardzo się sprawdza), mamy coraz więcej kobiet inżynierów budowlanych (jak im język typowego budowlańca nie przeszkadza i fakt popsucia sobie tipsów na budowie, to spokojnie może pracować w tym charakterze). Zawody, w których kobiet nie dałoby się w ogóle zatrudnić są naprawdę nieliczne (ja jakoś nie widziałem, aby gdzieś mignął mi obraz kobiety - strażaka, ratującej ludzi z pożaru), choć w wielu sytuacjach pojawiają się dodatkowe problemy, gdy naprawdę trzeba się ubrudzić, gdy ów "drobny" szczegół właśnie braku siły fizycznej - choćby tylko od czasu do czasu - w jakiś sposób utrudnia rozwiązanie niektórych sytuacji. Warto tu dodać jeszcze jedno - różnica w sile fizycznej, wiąże się także z różnicą w odporności na warunki środowiska - mężczyźni biologicznie są bardziej wytrzymali na długotrwałe obciążenia wysiłkiem, w warunkach niesprzyjających.
Poza tym od lat się kobiety w tych zawodach zatrudnia. Może czasem wydajność tych kobiet bywa nieco mniejsza w pracy bezpośredniej, ale czasem kobieta daje jakieś dodatkowe bonusy swoimi innymi talentami. W każdym razie naprawdę mało jest dzisiaj zawodów, do których kobiety nie miałyby zupełnie dostępu. Czego więc jeszcze więcej chciałby tu ruch gender?...
W dzisiejszych czasach domaganie się tutaj jakiegoś jeszcze szczególnego wyrównania, to trochę jak szlifowanie butów, które już się od dawna błyszczą. Ale jeszcze szlifujemy, błyszczymy, bo można jeszcze o pół procenta poprawić efekt. Tylko po co, i jakim wysiłkiem?...

Chciałbym się od genderystów tak naprawdę do końca dowiedzieć:
Czy faktycznie postulujecie, aby w tych wszystkich brudnych, narażonych na niesprzyjające warunki atmosferyczne, wymagających dodatkowego hartu zawodach masowo zacząć zatrudniać kobiety?...
Naprawdę chcecie widoku rzesz kobiet w gumiakach na budowach, gdzie jest błoto po kostki (czasem po kolana), deszcze się leje, śnieg pruszy i trzeba, jeśli nie mocno coś dźwignąć, to przynajmniej popchnąć, ubrudzić się, zniszczyć fryzurę, makijaż, paznokcie?...
Na pewno tego chcielibyście, państwo genderyści?...
I czy kobiety aby tego chcą?...
Kogo tu chcecie uszczęśliwić na siłę?...
Przyjrzycie się swojemu idealnemu światu pełnego zwycięstwa ruchu gender - kobiety tak samo "kurwiające słowem" na budowach, umorusane, wdrapujące się na dachy, zrywające instalacje elektryczne, kładące tynki?...
Naprawdę tego chciałby dla kobiet ruch gender?...
To ma być owo "wyzwolenie", ten lepszy świat?...
Bo rozumiem jeszcze oczekiwania, aby kobiety częściej zasiadały w zarządach firm - to lukratywne stanowiska, może będzie im lepiej. Ale tak ogólnie te zawody wszystkie tak wciskać kobietom?... Czy one by tego chciały?...
Oczywiście, droga wolna. To zapewne DA SIĘ ZROBIĆ!
Pierwsze do tych wspaniałych "zrównujących płcie" zajęć (kładzenie tynków, instalacji elektrycznej - nawet tej nie wymagającej wielkej siły fizycznej - prace na wysokości, robota w deszczu, chłodzie, tam gdzie organizm pracuje w zakresie bliskim granicy wytrzymałości) widziałbym aktywistki ruchu gender. Niech zażyją tego "miodu" i postępu, jaki chciałyby zafundować swoim koleżankom...



A tak na koniec - jedno doniesienie naukowe, ściśle związane z kwestią, czy różnice pomiędzy kobietami i mężczyznami dotyczą tylko odmiennych genitaliów i siły fizycznej: [link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 16:26, 19 Gru 2013, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31307
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:30, 19 Gru 2013    Temat postu:

Jak by tak jeszcze ogólnie podsumować największy błąd, jaki legł u filozofii ruchu gender, to nazwałbym go BŁĘDEM NIEPOTRZEBNEGO WARTOŚCIOWANIA.
Genderyści bez sensu, bez istotnego powodu wartościują cechy i zawody uważane za typowo męskie, czy typowo żeńskie. Wartościują, a właściwie za chwilę próbują się z tego wartościowania jakby wycofać, ale za chwilę znowu wartościują... Wartościują choćby przez to, że stawiają je kobietom jako cel niezbędny do osiągnięcia, do udowodnienia swojej ważności. Wcale nie ma potrzeby sprawdzać się w tych dyscyplinach przez kobiety.
Bo jak by spojrzeć bezstronnie na sprawę, to nie ma gorszych i lepszych płci, gorszych i lepszych zawodów, postaw. Mogą być zawody i działalności gorzej dostosowane do jakiegoś rodzaju umysłowości, predyspozycji cielesnych, a także gorzej opłacane, mniej prestiżowe, czasem trudniejsze, bądź łatwiejsze pod jakimś względem. Obojętnie w jakiej płci by wystąpiły. Ale - z wyjątkiem zajęć typu kryminalnego, jak złodziej, oszust, czy zawodowy żebrak - zawody dające innym ludziom jakieś wartości są dobre z grubsza tak samo. No, może zawód lekarza, czy strażaka ma jeszcze pewien dodatkowy atut ratowania życia ludzkiego, ale to są nieliczne wyjątki. I nie ma sensu gonić zawodów jednej płci, za pomocą doganiania ich przez drugą płeć. Oczywiście nie ma sensu blokować do nich dostępu, jeśli nie stoją za tym ważne, udowodnione merytorycznie powody.
Genderyści najpierw wartościują pewne męskie zawody jako jakoś lepsze - oczywiście po to, aby kobietom powiedzieć: o wy jesteście gorsze, że w tych zawodach nie pracujecie. A za chwilę z tego samego powodu powiedzą mężczyznom, a wy jesteście źli, że przez was kobiety nie pracują w tych zawodach.
Nie ma powodów wartościować tych zawodów, stawiać je jako cele do zdobycia przez kobiety. Tzn. jeśli którejś by się on spodobał, to czemu nie, jeśli spełni formalne wymagania zdrowotno - sprawnościowe, to czemu nie, niech pracuje. Ale cały ten ruch wmawiający kobietom ich "poszkodowanie", że nie pracują w zawodach, do których nie za bardzo jest sens na siłę się pchać, to jakaś paranoja.
Dla mnie kobiety już są lepsze, gdy pracują w zawodach - czasem niedocenionych - ale naprawdę wartościowych: pielęgniarki (pielęgniarze w tym zawodzie też są, ale znacznie rzadziej), przedszkolanki, nauczycielki. To wspaniałe zawody i na pewno nie gorsze niż zawód żołnierza (dla mnie to chyba lepsze), czy blacharza, albo zbrojarza-betoniarza. Cała ta burza o dostęp kobiet do męskich zawodów jest dla mnie niezrozumiała, bo wokół siebie widzę mnóstwo kobiet pracujących w niemal większości (pozostałych) zawodach równolegle z mężczyznami. Może z wyjątkiem właśnie zawodów szczególnie brudnych, ciężkich, niebezpiecznych, wymagających większej wytrwałości na obciążenia. O co tu jeszcze walczą ci genderyści?...
Może więc pewne "twardogłowe" kościelne kręgi mają tu rację? Bo wygląd trochę jak by z tą akcją z zawodami i nibywalką o równość płci to była ściema, a tak naprawdę to chodziło o ukrycie celu pobocznego - wprowadzenia ideologii jak najwcześniejszej edukacji (i inicjacji) seksualnej?... Może najbardziej chodzi o to, żeby "zrobić koło pióra" tym, co do tej pory sprzeciwiali się idei seksu wyłącznie dla przyjemności bez zobowiązań i starali się wiązać go z obowiązkami i tradycyjną rodziną?...
Bo inaczej trudno jest mi to wszystko wytłumaczyć.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 16:29, 22 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31307
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:06, 21 Gru 2013    Temat postu:

Taki artykulik w temacie [link widoczny dla zalogowanych], Może nie jakiś wybitny od strony naukowej, ale pewne związane sprawy porusza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SEKS




Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:33, 21 Gru 2013    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Taki artykulik w temacie [link widoczny dla zalogowanych], Może nie jakiś wybitny od strony naukowej, ale pewne związane sprawy porusza.
Wpływy kulturowe.
Przecież nie udowodnisz, jak jest. Nie zamkniesz tysiąca dzieci w dziczy bezkulturowej i nie sprawdzisz, jak będą rosły.

2. http://www.youtube.com/watch?v=WUyXPRX9IRI


Ostatnio zmieniony przez SEKS dnia Nie 13:32, 22 Gru 2013, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SEKS




Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:22, 26 Gru 2013    Temat postu:

Interesująca parodia: http://www.youtube.com/watch?v=i59A37mDBvw
Świąteczna
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zbigniewmiller




Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 3210
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: urodzony w szklarskiej porebie ,aktualnie we wrocławiu nad fosa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 21:53, 29 Gru 2013    Temat postu:

"jeżeli mety nie są ciemne lub nie patrzą przez to na głebie,,to precyzyjny dureń nie jest mniej szkodliwy od metnego" zbigniew jerzy miller
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
zbigniewmiller




Dołączył: 19 Sie 2010
Posty: 3210
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: urodzony w szklarskiej porebie ,aktualnie we wrocławiu nad fosa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:44, 29 Gru 2013    Temat postu:

aleś sobie durnia jako motto wybrał!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31307
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:52, 03 Sty 2014    Temat postu:

Dalsza część sporu o gender.
[link widoczny dla zalogowanych]

Tak w prywatnej rozmowie z Wujem zgodziliśmy się, że "rozsądkowe" postulaty genderystów byłyby nam obu bliskie. Problem w tym CZYM NAPRAWDĘ jest ruch gender. Ja tu jestem jednak bliższy obaw polskich biskupów, którzy równościowy aspekt tego ruchu traktują jako zasłonę dymną i ściemę, że w istocie tym ludziom wcale nie o to chodzi, aby promować równość. Jakoś tak "dziwnie" się składa, że te same ugrupowania, ci sami ludzie najpierw promują legalizację związków jednopłciowych, adopcję przez nich dzieci, namawianie młodzieży do jak najwcześniejszej inicjacji seksualnej, organizują homoseksualne parady, a gdy dochodzi do konfrontacji słownej, to się chowają za postulatami równości. Taka zabawa w kotka i myszkę...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 12:54, 03 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SEKS




Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:08, 03 Sty 2014    Temat postu:

Terlik w akcji:
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31307
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:32, 03 Sty 2014    Temat postu:

SEKS napisał:
Terlik w akcji:
[link widoczny dla zalogowanych]

Podobało mi się to zdanie Terlikowskiego: "chciałbym, żeby moi chłopcy byli dumni z tego, że są chłopcami, a dziewczynki aby były dumne z tego, że są dziewczynkami. ".
To jest kluczowa sprawa. Stawianie znaku równości pomiędzy różnicowaniem ról płciowych, a dyskryminacją kobiet, to jakaś piramidalna paranoja. Różnice mogą być w obie strony, a ocena co jest lepsze, a co gorsze, nie polega na prostym ustaleniu, że zawsze tradycyjnie męskie jest "lepsze".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31307
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:40, 03 Sty 2014    Temat postu:

Z genderowcami trudno jest rozmawiać, bo traktują oni słowa, pojęcia przedmiotowo, emocjonalnie, a nie znaczeniowo - logicznie. Ich sens zmienia się chaotycznie, jak w kalejdoskopie. W szczególności raz rola tradycyjna kobiety jest czymś pozytywnym, raz negatywnym - bo oczywiście chcemy dowartościować kobiety, ale jakoś tak dziwnie , bo nie za bardzo jako kobiety, tylko jako "niegorszych mężczyzn", a mężczyzn jako "nielepsze kobiety". Podobnie jest z innymi pojęciami.

Tymczasem sprawa jest prosta
- kobiety z ich płciowością, seksualnością, uczuciowością itp. są WSPANIAŁE - dokładnie takie jakie są!
- kobiety z ich płciowością, seksualnością, uczuciowością itp. są WSPANIALI - dokładnie tacy jacy są!
Praca w domu z dziećmi nie jest gorsza, niż inne prace. To oznacza, że jeśli wykonuje ją kobieta, to jest ona jak najbardziej godna szacunku i uznania. Jak wykonuje ją mężczyzna - tak samo!

Ruch gender dokonuje jakiegoś myślowego niewiarygodnego łamańca: oto tradycyjna rola kobiety w rodzaju - wychowanie dzieci - jest...
Zła jeśli wykonuję ją kobieta (wtedy taka kobieta robi się wykorzystywana)
Dobra, jeśli wykonuje ją mężczyzna.
:cry: :nie: :rotfl:
Absurd do dziewiątej potęgi. Ale to już nie pierwszy raz, gdy logika tej grupy rozumowania ustępuje pola emocjom i celom, jakie się chce w dyskusji osiągnąć.
Efektem takiego podejścia jest zawstydzanie kobiet, które chcą zajmować się dziećmi (ale jesteś wykorzystywana, ale jesteś głupia, że nie idziesz na 8 godzin do biura i dajesz się swojemu facetowi zagonić do tego siedzenia z bachorami) i oskarżanie mężczyzn o dyskryminację. Wszyscy tu są źli, wszyscy powinni się wstydzić...

Powtarzam jeszcze raz prostą prawdę:
W dobrym związku obie strony starają się wykorzystać różnice jakie płciom zapewnia biologia! Jeśli jednej ze stron jest łatwej (np. emocjonalnie) wykonać jakiś typ prac, to lepiej będzie, jeśli to ta strona właśnie weźmie w tym zakresie na siebie większy ciężar. Oczywiście ta druga strona w rewanżu ma obowiązek wziąć na siebie inny ciężar - najlepiej właśnie taki, który byłby trudniejszy dla tej pierwszej strony. Jeśli w związku mamy miłość, wzajemne poszanowanie, to z dogadaniem się w tym zakresie nie powinno być problemów. Jeśli zaś tej miłości brakuje...
... to oczywiście mamy ogólnie problem, który chyba jednak też nie da się rozwiązać prostym zrównywaniem na siłę ról w związku.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 15:43, 03 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SEKS




Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:50, 08 Sty 2014    Temat postu:

Proszę bardzo owa socjolizka potwierdza moje tezy:
[link widoczny dla zalogowanych]
2.
[link widoczny dla zalogowanych]
W tomie drugim Gender. Perspektywa Antropologiczna, możemy natrafić na niezwykle radykalne tezy, że należy całkowicie odrzucić determinację biologiczną (która tak naprawdę nie istnieje) i skupić się na płci kulturowej, która kształtuje się w procesie socjalizacji.

Podsumowanie wątku i tego, co wyprawia Wuj Zbój:

Klasyczna żonglerka znaczeniami: pod płaszczykiem mitycznej równości wprowadza się tezę, że należy całkowicie odrzucić determinację biologiczną (która tak naprawdę nie istnieje).


Ostatnio zmieniony przez SEKS dnia Śro 23:07, 08 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:48, 13 Sty 2014    Temat postu:

Skoro podsumowujemy, to niech i moje podsumowanie się tu znajdzie.

W rozmowie tej pojawiły się linki do kilku materiałów źródłowych, z czego dwa to teksty, które można bez zastrzeżeń uznać za niewyjęte z kontekstu wypowiedzi osób związanych ze studiami gender: tekst projektu [link widoczny dla zalogowanych] oraz tekst wywiadu [link widoczny dla zalogowanych]. W obu tekstach doczytał się Wojtek potwierdzenia swojej tezy, że gender to ideologia, według której płeć nie jest zdeterminowana biologicznie, lecz psychologicznie. Ja zaś w obu tych tekstach znajduję zaprzeczenie tej tezy. Co znajduje w nich w tej kwestii Michał, tego nie wiem. W każdym razie moim zdaniem istotę gender celnie charakteryzują słowa otwierające wspomniany powyżej wywiad:

Dziennikarz cytując w autoryzowanym (jak rozumiem) wywiadzie dr. Agatę Zygmunt, napisał:
Gender oznacza orientację na partnerstwo kobiet i mężczyzn – zarówno w sferze prywatnej, jak i publicznej. Jednocześnie nie należy kwestionować obiektywnych różnic biologicznych między płciami /.../ Pojęcie „gender” oznacza płeć kulturową, która jest nadbudowana nad płcią biologiczną. Każdy z nas posiada cechy biologiczne, które określają go jako kobietę i mężczyznę, i warunkują zdolność do rozrodu. Mówię o gospodarce hormonalnej, budowie ciała, męskich bądź żeńskich cechach płciowych. Mówiąc najprościej i najbardziej precyzyjnie: rodzimy się jako samiec albo samica.

Chyba trudno to jaśniej przedstawić.

Michał mocno krytykuje podejście stosowane przez genderowców w praktyce. Niestety nie podaje przy tym żadnych konkretnych przykładów, sprawiając tym na mnie przemożne wrażenie powielania stereotypów.

Warto też przy tym zauważyć, że w każdej dziedzinie ludzkiej działalności można znaleźć kuriozalne zjawiska ekstremalne. Jak się trochę poszuka, można znaleźć wypowiedzi fizyka kompromitujące fizykę, wypowiedzi sportowca kompromitujące sport, wypowiedzi katolika kompromitujące katolicyzm, wypowiedzi ateisty kompromitujące ateizm, wypowiedzi artysty kompromitujące sztukę. Tyle, że kompromitacja ta jest rzeczywista tylko wtedy, gdy wypowiedzi ją wywołujące są potwierdzane przez dostatecznie reprezentatywną grupę przedstawicieli tej dziedziny. Jeśli jednak taka grupa im zaprzecza, to należy je traktować jako kurioza właśnie. Podobnie jeśli taka grupa się na ich temat nie wypowiada - bo w tym przypadku działa zasada "brak dowodu rozstrzyga sprawę na korzyść oskarżonego".

Niech zaś wierszyk zacytowany przez Wojtka na samym początku stanowi dobrą ilustrację tego, że wyjmując fragment z kontekstu można uzyskać wrażenie zupełnie nieadekwatne do treści całości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31307
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:10, 14 Sty 2014    Temat postu:

wujzboj napisał:
Dziennikarz cytując w autoryzowanym (jak rozumiem) wywiadzie dr. Agatę Zygmunt, napisał:
Gender oznacza orientację na partnerstwo kobiet i mężczyzn – zarówno w sferze prywatnej, jak i publicznej. Jednocześnie nie należy kwestionować obiektywnych różnic biologicznych między płciami /.../ Pojęcie „gender” oznacza płeć kulturową, która jest nadbudowana nad płcią biologiczną. Każdy z nas posiada cechy biologiczne, które określają go jako kobietę i mężczyznę, i warunkują zdolność do rozrodu. Mówię o gospodarce hormonalnej, budowie ciała, męskich bądź żeńskich cechach płciowych. Mówiąc najprościej i najbardziej precyzyjnie: rodzimy się jako samiec albo samica.

Chyba trudno to jaśniej przedstawić.

Michał mocno krytykuje podejście stosowane przez genderowców w praktyce. Niestety nie podaje przy tym żadnych konkretnych przykładów, sprawiając tym na mnie przemożne wrażenie powielania stereotypów.

Jarku. To mam dwa dość proste pytania do Ciebie. Pierwsze dotyczy tego filmu, który podlinkował Wojtek. Z tym komikiem. Obejrzałem go jeszcze dziś (co ciekawe docierając do niego z innego linku, a tylko sprawdzając, że to ten sam film). Film - reportaż, mimo ze prowadzony przez komika, jest jak najbardziej poważny, wydaje się być wyważony, sensowny. To dobra robota. Więc mam prośbę o obejrzenie tego filmu przez Ciebie i odpowiedzenie mi tu na pytanie:
Czy zgadzasz się z przedstawioną tam postawą tych dwóch osób, które są na tym filmie zwolennikami filozofii gender?...
Chodzi mi o te osoby, które argumentują, że pozostali badacze po prostu znajdują, to co chcieli znaleźć, że prowadzone badania sugerujące, iż obserwowane psychologiczne różnice pomiędzy kobietami i mężczyznami nie mają żadnego źródła w biologii.

Drugie pytanie dotyczy wprost podstawowego twierdzenia gender.

Czy Ty osobiście uważasz, że psychologiczne różnice, jakie obserwujemy pomiędzy zachowaniami, upodobaniami kobiet i mężczyzn mają swoje źródło wyłącznie (!) w kulturze, czy dopuszczasz tu miejsce na element wrodzony, biologiczny?....

Bo ja już naprawdę nie wiem, jaki pogląd w tym temacie prezentujesz... :cry:
Żeby nie być dłużnym, przeciąć wątpliwości wyjaśnię prosto moje stanowisko - oto za istotę ideologii/filozofii/ruchu gender uważam to właśnie twierdzenie - to znaczy przekonanie, że wszelkie różnice w zachowaniach i upodobaniach osób różnej płci wiążą się wyłącznie z kulturą i wychowaniem, nie mając żadnego (!) powiązania z genami, biologią, wrodzonymi cechami. I z tym to właśnie poglądem się nie zgadzam. Zgadzam się natomiast z tym, że jeśli jakaś osoba chce np. pracować, bądź zachowywać się w sposób mało przyjęty kulturowo dla jej płci, to nie powinno być żadnego problemu z realizacją tego chcenia. I uważam też, że jakieś sztywne, w szczególności wynikające z prawa, faworyzowanie kogokolwiek, czy zabranianie komukolwiek zachowań, które same w sobie nikogo nie krzywdzą, ale są kulturowo mało uznawane, nie jest właściwe (choć z drugiej strony uważam też, że prywatne osoby mają prawo do prywatnych upodobań - to znaczy, że jeśli ktoś uważa, że kobieta powinna bardziej dbać o higienę, niż mężczyzna, to ma do takiego uważania prawo i też nie powinno się go za owo "uważanie" np. wsadzać do więzienia, czy publicznie znieważać). Czy Ty też uważasz podobnie?...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 17:45, 14 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31307
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:42, 14 Sty 2014    Temat postu:

A swoją drogą... Ciekawe, że poprawność polityczna dotycząca gender ma takie poparcie na fejsie.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:45, 15 Sty 2014    Temat postu:

Michał napisał:
Czy zgadzasz się z przedstawioną tam postawą tych dwóch osób, które są na tym filmie zwolennikami filozofii gender?

Trudno mi powiedzieć, gdyż o ile się orientuję, komik nie przedstawił pełnych wypowiedzi swoich rozmówców, "wywiady" te nie są autoryzowane. Przygoda, jaką w tym wątku mieliśmy w związku z programem "Równościowe przedszkole" pokazuje wyraźnie, że nawet obszerne i nieedytowane fragmenty mogą nabrać zupełnie innego sensu, jeśli się je wyjmie z pełniejszego kontekstu. Dlatego też wolę opierać się w takich przypadkach na tekstach autoryzowanych.

Weźmy na przykład na warsztat słówko o różnicach między mózgiem kobiecym a mózgiem męskim. Jeden z rozmówców, genderysta, powiedział komikowi, że przekonanie o istnieniu takich różnic jest dziś przestarzałe, a drugi, biolog zajmujący się mózgiem, usłyszawszy te słowa z nagrania na komórce komika, obruszył się. Przypuszczam jednak, że genderysta miał tutaj na myśli chociażby to, że różnice te są ze statystycznego punktu widzenia mniejsze, niż różnice we wzroście kobiet i mężczyzn. Nawet w przypadku cechy mózgu wykazującej największe zróżnicowanie ze względu na płeć, różnica pomiędzy maksimami rozkładu Gaussa dla kobiet i dla mężczyzn (liczona w, powiedzmy, jednostkach szerokości połówkowej rozkładu), jest mniejsza niż tak samo wyrażona różnica w rozkładzie statystycznym wzrostu. Facet wyraził to prosto, w sposób zrozumiały dla każdego i jak na potrzeby zwykłego wywiadu dla laików wystarczająco precyzyjny, bo oddający sedno sprawy. Komik zatarł zaś ręce, bo usłyszał, co chciał usłyszeć (być może nawet nie wiedząc, jak brzmi pełna odpowiedź). Biolog natomiast najeżył się, bo dla niego były to z oczywistego powodu słowa odrzucające jego własną pracę. W kierunku takiej interpretacji komik go zresztą starannie popchnął (posłuchaj tego fragmentu raz jeszcze).

Oczywiście, może wyglądało to inaczej. Ale skoro wywiady nie były autoryzowane, mogło być i tak. Wobec tego nie uważam takich materiałów za istotny argument w dyskusji. Co najwyżej jako ciekawostkę, interpretacja której nie jest jasna.

Michał napisał:
Czy Ty osobiście uważasz, że psychologiczne różnice, jakie obserwujemy pomiędzy zachowaniami, upodobaniami kobiet i mężczyzn mają swoje źródło wyłącznie (!) w kulturze, czy dopuszczasz tu miejsce na element wrodzony, biologiczny?

W ogólności, moje zdanie pokrywa się tu - jak rozumiem - z wynikami studiów gender: różnice te mają źródło zarówno w kulturze, jak i w biologii. Przy czym uważam, że w praktyce można znaleźć całe spektrum statystyczne, tj. ta sama cecha psychiczna może u jednej osoby mieć podłoże głównie biologiczne, a u innej - głównie kulturowe. A to, jak w wartości średniej bardzo przeważa biologia albo kultura, zależy od badanej cechy. To samo dotyczy odchyleń standardowych (tj. szerokości rozkładu - wyjaśniam, bo mniej zmatematyzowanym czytelnikom odchylenie może kojarzyć się raczej ze zboczeniem niż z parametrem statystyki).

Michał napisał:
za istotę ideologii/filozofii/ruchu gender uważam to właśnie twierdzenie - to znaczy przekonanie, że wszelkie różnice w zachowaniach i upodobaniach osób różnej płci wiążą się wyłącznie z kulturą i wychowaniem, nie mając żadnego (!) powiązania z genami, biologią, wrodzonymi cechami.

Z autoryzowanych materiałów, które pojawiły się w tym wątku wynika raczej, że ten twój obraz gender wziął się albo z propagandy anty-gender, albo z hałaśliwych wypowiedzi gender-ekstremistów. Jak wspomniałem poprzednio, tego rodzaju ekstremę głoszącą skrajne poglądy nieakceptowane przez większość ludzi zajmujących się zagadnieniem można znaleźć wszędzie, także w naukach ścisłych.

Michał napisał:
jeśli ktoś uważa, że kobieta powinna bardziej dbać o higienę, niż mężczyzna, to ma do takiego uważania prawo i też nie powinno się go za owo "uważanie" np. wsadzać do więzienia, czy publicznie znieważać

Czasy wsadzania do więzienia za poglądy chyba już minęły i jeśli mogą wrócić, to raczej zagrożenie nie jest aktualnie z tej strony sceny społeczno-politycznej. A znieważać publicznie nie należy nikogo z żadnego powodu. Zdarza się zaś często, że wyrażanie stanowisk niby prywatnych przyjmuje formę publicznego znieważania. I może to być nawet wyrażanie poglądu, że kobieta powinna dbać o higienę bardziej, niż mężczyzna. Można ten pogląd wyrazić tak, że publicznie znieważy się tym panów ośmielających się zmieniać w ciągu dnia przepoconą koszulę.

Michał napisał:
Ciekawe, że poprawność polityczna dotycząca gender ma takie poparcie na fejsie.

Jeśli wiesz, jak działa blokowanie i usuwanie stron na fejsie, to nie powinno się to dziwić. Bo działa to mniej więcej tak, że administracja blokuje strony, na które w krótkim czasie dostaje wiele skarg pasujących do tego samego punktu z listy niedozwolonych zachowań. Moim skromnym zdaniem akcje blokowania Frondy na fejsie to głupota co najwyżej napędzająca sympatyków kato-prawicy, ale osoby, którym napluto tam w twarz mogą uważać inaczej.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Śro 1:51, 15 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31307
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:30, 15 Sty 2014    Temat postu:

wujzboj napisał:
Michał napisał:
Czy zgadzasz się z przedstawioną tam postawą tych dwóch osób, które są na tym filmie zwolennikami filozofii gender?

Trudno mi powiedzieć, gdyż o ile się orientuję, komik nie przedstawił pełnych wypowiedzi swoich rozmówców, "wywiady" te nie są autoryzowane. Przygoda, jaką w tym wątku mieliśmy w związku z programem "Równościowe przedszkole" pokazuje wyraźnie, że nawet obszerne i nieedytowane fragmenty mogą nabrać zupełnie innego sensu, jeśli się je wyjmie z pełniejszego kontekstu. Dlatego też wolę opierać się w takich przypadkach na tekstach autoryzowanych.

Weźmy na przykład na warsztat słówko o różnicach między mózgiem kobiecym a mózgiem męskim. Jeden z rozmówców, genderysta, powiedział komikowi, że przekonanie o istnieniu takich różnic jest dziś przestarzałe, a drugi, biolog zajmujący się mózgiem, usłyszawszy te słowa z nagrania na komórce komika, obruszył się. Przypuszczam jednak, że genderysta miał tutaj na myśli chociażby to, że różnice te są ze statystycznego punktu widzenia mniejsze, niż różnice we wzroście kobiet i mężczyzn. Nawet w przypadku cechy mózgu wykazującej największe zróżnicowanie ze względu na płeć, różnica pomiędzy maksimami rozkładu Gaussa dla kobiet i dla mężczyzn (liczona w, powiedzmy, jednostkach szerokości połówkowej rozkładu), jest mniejsza niż tak samo wyrażona różnica w rozkładzie statystycznym wzrostu. Facet wyraził to prosto, w sposób zrozumiały dla każdego i jak na potrzeby zwykłego wywiadu dla laików wystarczająco precyzyjny, bo oddający sedno sprawy. Komik zatarł zaś ręce, bo usłyszał, co chciał usłyszeć (być może nawet nie wiedząc, jak brzmi pełna odpowiedź). Biolog natomiast najeżył się, bo dla niego były to z oczywistego powodu słowa odrzucające jego własną pracę. W kierunku takiej interpretacji komik go zresztą starannie popchnął (posłuchaj tego fragmentu raz jeszcze).

Oczywiście, może wyglądało to inaczej. Ale skoro wywiady nie były autoryzowane, mogło być i tak. Wobec tego nie uważam takich materiałów za istotny argument w dyskusji. Co najwyżej jako ciekawostkę, interpretacja której nie jest jasna.

Wydaje mi się, że doszukujesz się tych dodatkowych myśli i intencji genderowców trochę na siłę. Obydwie osoby dość jawnym, otwartym tekstem głoszą nam tezę, która powszechnie jest uznawana za wyróżnik ruchu gender - tzn. przekonanie, że poza wyglądem narządów płciowych, wzrostem i siłą, kobiety i mężczyźni się nie różnią biologicznie, a w szczególności wszystkie obserwowane różnice w zachowaniach i upodobaniach mają podłoże wyłącznie kulturowe. I ten pogląd genderyści na filmie powtarzają. I to nie jeden raz. Są też konfrontowani z argumentami strony przeciwnej - tzn. wynikami badań. Byłaby naprawdę wielka afera, gdyby komik aż tak zmanipulował ich słowa (np. zmontował film), żeby tutaj wydźwięk, czy intencja ich słów była zupełnie przeciwna. Protesty zapewne zmusiłyby go do publicznych przeprosin i wycofania filmu. Uczciwsza dla mnie była przynajmniej ta kobieta - bo ona przynajmniej wyjaśniła rzecz otwarcie na pytanie o podstawę naukową dla jej koncepcji - stwierdziła: "mam to, co można nazwać podstawą teoretyczną". Tłumacząc na nasze Pani gender mówi nam, że całość potwierdzenia dla jej koncepcji zawiera się w założeniach, czyli że żadne eksperymenty tu nie mają znaczenia. Ona z góry wie jak jest i zmieniać swoich poglądów nie będzie, a już na pewno nie z tak "błahego" powodu, jak wyniki badań biologicznych. Podobny pogląd wygłosił ów mężczyzna - zwolennik gender - tylko, że on dodatkowo próbował mącić sprawę jakimś (niepopartymi niczym) oskarżeniami naukowców - biologów o nierzetelność.
Ale mniejsza o wywiad. Mamy tu pewien dwugłos - tzn. ja uważam, że genderyści nie są na tyle zgodni z zasadami tworzenia nauki, aby włączać do rozważań nad swoją dziedziną wyniki badań biologicznych, podczas gdy Ty twierdzisz, że jednak owe badania uwzględniają. Załóżmy, ze to Ty masz rację, tzn. że jednak owi genderowcy byliby skłonni przyjrzeć się jakimś (jakim?) eksperymentom. W przypadku tego wywiadu komika brakowało mi jeszcze jednego elementu, który ostatecznie mógłby przygwoździć, bądź oczyścić z zarzutów ruch gender - zaproponowanie WSPÓLNE (przez genderowców, jak i ich przeciwników) badań, które mogłyby sprawę wyjaśnić. Mogłoby to być np. powtórzenie tych badań z noworodkami, które rozpoznają obrazy na zdjęciach. Gdyby genderowiec nadzorował badanie, a wyniki okazały zgodne z poprzednio opublikowanymi, to czy zmieniłby cokolwiek w swoim podejściu?...



wujzboj napisał:
Michał napisał:
Czy Ty osobiście uważasz, że psychologiczne różnice, jakie obserwujemy pomiędzy zachowaniami, upodobaniami kobiet i mężczyzn mają swoje źródło wyłącznie (!) w kulturze, czy dopuszczasz tu miejsce na element wrodzony, biologiczny?

W ogólności, moje zdanie pokrywa się tu - jak rozumiem - z wynikami studiów gender: różnice te mają źródło zarówno w kulturze, jak i w biologii. Przy czym uważam, że w praktyce można znaleźć całe spektrum statystyczne, tj. ta sama cecha psychiczna może u jednej osoby mieć podłoże głównie biologiczne, a u innej - głównie kulturowe. A to, jak w wartości średniej bardzo przeważa biologia albo kultura, zależy od badanej cechy. To samo dotyczy odchyleń standardowych (tj. szerokości rozkładu - wyjaśniam, bo mniej zmatematyzowanym czytelnikom odchylenie może kojarzyć się raczej ze zboczeniem niż z parametrem statystyki).

Michał napisał:
za istotę ideologii/filozofii/ruchu gender uważam to właśnie twierdzenie - to znaczy przekonanie, że wszelkie różnice w zachowaniach i upodobaniach osób różnej płci wiążą się wyłącznie z kulturą i wychowaniem, nie mając żadnego (!) powiązania z genami, biologią, wrodzonymi cechami.

Z autoryzowanych materiałów, które pojawiły się w tym wątku wynika raczej, że ten twój obraz gender wziął się albo z propagandy anty-gender, albo z hałaśliwych wypowiedzi gender-ekstremistów. Jak wspomniałem poprzednio, tego rodzaju ekstremę głoszącą skrajne poglądy nieakceptowane przez większość ludzi zajmujących się zagadnieniem można znaleźć wszędzie, także w naukach ścisłych.

Mam wątpliwość, czy to tylko owa "ekstrema". Przy rozsądnym potraktowaniu tematu przecież cała owa genderowa koncepcja traci moc i rację bytu. Jeśli byłoby tak, że najpierw trzeba mozolnie badać, zastanawiać się nad tym co dla danej płci właściwe, a nie od razu formułować gotowe wnioski w stylu: wszystko co różnicuje płcie w kulturze jest złe, to wszelkie inicjatywy np. w stylu "równościowe przedszkole" straciłyby rację bytu. Bo oto nagle trzeba byłoby zadać sobie pytanie, czy zaciemniając identyfikację płciową dzieci, przeciwstawiając się naturalnej skłonności do różnicowania, nie czynimy tym dzieciom krzywdy. To pytanie chyba jak na razie nie doczekało się odpowiedzi popartej dobrym modelem, badaniami. Mamy wiszącą w powietrzu (teoretyczna podstawa) genderową koncepcję, że owo różnicowanie się płciowe jest złe. Choć równie dobrze słuszna mogłaby być koncepcja przeciwna - tzn. stwierdzenie, że identyfikacja z dobrze określonym zestawem zachowań dotyczących płci harmonizuje rozwój dziecka, wpływa pozytywnie na jego identyfikację z własnym ciałem i odczuciami, pomaga mu poradzić sobie z porządkowaniem tego, co widzi dookoła. Oczywiście nie zmienia to tego, ze słuszne mogą okazać się pewne zarzuty o przesadne lokowanie płci w kulturze, karierze zawodowej, czy innych rolach społecznych. Genderyści mogą mieć rację o tyle, że w wybranych, szczególnych warunkach, w szczególnych systemach wychowawczych, w szczególnych rodzinach, szkołach może dochodzić do dyskryminacji (czy to dziewcząt, czy chłopców) pod względem płciowym. I warto byłoby takie złe sytuacje naprawiać. Ale to nie implikuje potwierdzenia dla ideologii, że płciowości dzieci już od przedszkola należy "wyrównywać".
Cieszę się jednak, że mamy zgodność co do naukowej podstawy - tzn. obaj uważamy, że zarówno biologia, jak i kultura wpływają na psychikę człowieka. Jak widzę nasze główne różnice dotyczą pytanie CZYM JEST RUCH GENDER, a nie jaka jest prawda dotycząca zachowań i predyspozycji ludzi.

wujzboj napisał:
Michał napisał:
Ciekawe, że poprawność polityczna dotycząca gender ma takie poparcie na fejsie.

Jeśli wiesz, jak działa blokowanie i usuwanie stron na fejsie, to nie powinno się to dziwić. Bo działa to mniej więcej tak, że administracja blokuje strony, na które w krótkim czasie dostaje wiele skarg pasujących do tego samego punktu z listy niedozwolonych zachowań. Moim skromnym zdaniem akcje blokowania Frondy na fejsie to głupota co najwyżej napędzająca sympatyków kato-prawicy, ale osoby, którym napluto tam w twarz mogą uważać inaczej.

Czyli są dwie możliwości - albo zwolennicy aktualnej poprawności politycznej (faworyzowanie gender, feminizmu, LGBT itp.) mają taką przewagę w tworzeniu skarg, albo te ich skargi mają większą wagę, niż te zgłaszane przez katolików, prawicę. Nie mam danych do tego, aby stwierdzić jak jest w rzeczywistości.

Skądinąd jednak mam też swoją refleksję co do samego obrażania. Nawet tu związaną ze Sfinią. Jakoś tak się "dziwnie" składa, że skłonność do używania obraźliwych słów zgrupowała się po stronie ateizmu i lewicy, a nie teizmu i chrześcijaństwa. Jawnie napastliwe, dość często wręcz ordynarne komentarze atakujące katolicyzm są właściwie normą - w więzieniu, w kawiarni, czasem nawet w "poważnych" działach. Żeby jednak znaleźć podobną wypowiedź w drugą stronę (atak na ateistów) trzeba by się naprawdę sporo naszukać. I właściwie to nawet nie wiem, czy by się znalazło bodaj jeden, odpowiednio wyrazisty, taki przypadek na całym forum. Zgadzasz się tu ze mną?...

A tu na koniec wywiad z komikiem twórcą owego filmu...
[link widoczny dla zalogowanych]
Znowu wygląda mi człowiek na całkiem rozsądnego...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 12:15, 15 Sty 2014, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
SEKS




Dołączył: 15 Sie 2008
Posty: 189
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:53, 15 Sty 2014    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Wydaje mi się, że doszukujesz się tych dodatkowych myśli i intencji genderowców trochę na siłę. Obydwie osoby dość jawnym, otwartym tekstem głoszą nam tezę, która powszechnie jest uznawana za wyróżnik ruchu gender - tzn. przekonanie, że poza wyglądem narządów płciowych, wzrostem i siłą, kobiety i mężczyźni się nie różnią biologicznie, a w szczególności wszystkie obserwowane różnice w zachowaniach i upodobaniach mają podłoże wyłącznie kulturowe.

Jest to oczywisty fundament dżenderyzmu, podważanie tego to dowód na złą wolę. Oczywiście że nie przyznają tego wprost i od razu, trzeba ich wypuścić żeby się przestali pilnować.
O tu kolejna blondi:
http://www.youtube.com/watch?v=Wqx-89b_60o

EDIT: a tak konkretnie: jest jakiś Żęder, co się z tym nie zgadza?


Ostatnio zmieniony przez SEKS dnia Śro 16:04, 15 Sty 2014, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:28, 16 Sty 2014    Temat postu:

Michał napisał:
Wydaje mi się, że doszukujesz się tych dodatkowych myśli i intencji genderowców trochę na siłę. Obydwie osoby dość jawnym, otwartym tekstem głoszą nam tezę, która powszechnie jest uznawana za wyróżnik ruchu gender - tzn. przekonanie, że poza wyglądem narządów płciowych, wzrostem i siłą, kobiety i mężczyźni się nie różnią biologicznie, a w szczególności wszystkie obserwowane różnice w zachowaniach i upodobaniach mają podłoże wyłącznie kulturowe.

Mnie się zaś wydaje, że poddajesz się stereotypom. Popatrz: minął miesiąc od początku tej dyskusji i przez ten cały czas nie doprosiłem się o chociażby jeden jedyny reprezentatywny przykład takiej wypowiedzi genderysty, która samodzielnie, bez "pomocy" przeciwników studiów gender, świadczyłaby o owym wyrażanym według ciebie przez genderystów przekonaniu, że "poza wyglądem narządów płciowych, wzrostem i siłą, kobiety i mężczyźni się nie różnią biologicznie, a w szczególności wszystkie obserwowane różnice w zachowaniach i upodobaniach mają podłoże wyłącznie kulturowe".

Uzasadnij proszę swoją tezę pełnymi, niewyjętymi z kontekstu wypowiedziami genderystów. Dopóki zaś tego nie zrobisz, proszę zastosuj zasadę obowiązującą w każdej sprawiedliwej ocenie: wątpliwości rozstrzyga się na korzyść oskarżonego.

Michał napisał:
Byłaby naprawdę wielka afera, gdyby komik aż tak zmanipulował ich słowa (np. zmontował film), żeby tutaj wydźwięk, czy intencja ich słów była zupełnie przeciwna.

Afera? Niekoniecznie. Rozmówcy protestowali, ale komisja etyki odrzuciła protesty uznając, że komik poruszał się w dopuszczalnej przestrzeni. Komisja pewno miała rację, bo rozmówcy są sami sobie winni, że dali się zrobić w jajo i nie wzięli pod uwagę, z kim rozmawiają. Są dorośli i reporter nie może odpowiadać za ich naiwność. To jednak nie zmienia faktu, że rozmówcy uznali wymowę filmu za wynik manipulacji.

Michał napisał:
uważam, że genderyści nie są na tyle zgodni z zasadami tworzenia nauki, aby włączać do rozważań nad swoją dziedziną wyniki badań biologicznych, podczas gdy Ty twierdzisz, że jednak owe badania uwzględniają. Załóżmy, ze to Ty masz rację, tzn. że jednak owi genderowcy byliby skłonni przyjrzeć się jakimś (jakim?) eksperymentom. W przypadku tego wywiadu komika brakowało mi jeszcze jednego elementu, który ostatecznie mógłby przygwoździć, bądź oczyścić z zarzutów ruch gender - zaproponowanie WSPÓLNE (przez genderowców, jak i ich przeciwników) badań, które mogłyby sprawę wyjaśnić. Mogłoby to być np. powtórzenie tych badań z noworodkami, które rozpoznają obrazy na zdjęciach. Gdyby genderowiec nadzorował badanie, a wyniki okazały zgodne z poprzednio opublikowanymi, to czy zmieniłby cokolwiek w swoim podejściu?...

Przede wszystkim dochodzę do wniosku, że dla studiów gender nie jest specjalnie istotne, czy podłoże tych czy innych zachowań i upodobań związanych z płcią jest biologiczne, czy też jest ono kulturowe! Ważne jest, że rozrzut statystyczny takich zachowań i upodobań jest na tyle duży, że kobieta może mieć niektóre stereotypowo męskie upodobania i preferować niektóre stereotypowo męskie zachowania - i vice versa, mężczyzna może mieć niektóre stereotypowo kobiece upodobania i preferować niektóre stereotypowo kobiece zachowania. To, jakie jest podłoże tych zachowań, to już sprawa drugorzędna. I im bardziej ktoś jest przekonany, że podłoże jest tu czysto biologiczne, tym mniej powinna go niepokoić tendencja do tego, żeby wychowanie uwalniało od narzucania stereotypów!

Sądzę, że tylko ktoś, czyje przekonania łączą konserwatywne przekonanie o konieczności zachowania dotychczasowych stereotypów właśnie z niekonserwatywnym przekonaniem o kulturowym podłożu tych zjawisk, ma racjonalnie uzasadnione motywy sprzeciwu wobec gender i wobec wprowadzania równościowych zasad wychowawczych. Co zaś te równościowe zasady znaczą, można i należy przeczytać sobie chociażby w linkowanym tu już parę razy projekcie "Równościowe przedszkole". Znaczą przede wszyskim nie przymuszanie do zachowań, lecz uwalnianie od wymuszania stereotypowych zachowań. Kto jak kto, ale ludzie ceniący kreatywność, otwartość i swobodę myśli oraz praktykujący to we własnym życiu powinni moim zdaniem popierać tak rozumiane równościowe wychowanie, a nie - z głębokim przekonaniem dławić je, broniąc publicznego wychowania w stereotypach.

OK, jest jeszcze jeden racjonalny powód do sprzeciwu wobec gender. I ten powód jest zapewne przyczyną, dla którego gender jest zaciekle atakowane przez kato-prawicę. Powodem tym jest potrzeba znalezienia wroga. Obecność wroga konsoliduje szeregi. Szczególnie to ważne w warunkach, gdy zainteresowanie opinii publicznej kieruje się niezdrowo w stronę różnych brudnych spraw dotyczących metod i obyczajów panujących wśród duchowieństwa (a szczególnie wśród hierarchii kościelnej) czy też związanych ze stosunkami na linii Kościół-państwo. Ale ludzie tacy jak ty czy ja chyba nie potrzebują się włączać w kampanie tym motywowane.

Dla studiów gender ważne jest natomiast, że stereotypy mają kulturowe podłoże. I że stereotypy stygmatyzują, blokując rozwój jednostek nie podpadających pod standardy. Pytanie, czy stereotypy te są odbiciem jakichś wypadkowych, średnich (sensie statystycznym) cech spowodowanych biologią czy raczej kulturą jest ciekawe i prawidłowa na nie odpowiedź miałaby zapewne zastosowanie w praktyce edukacyjnej, ale droga to tego, żeby się tym poważnie zająć, jest jeszcze daleka. Znacznie łatwiej badać kulturowy charakter stereotypów i sposoby spowodowania, żeby stereotypy nie niszczyły indywidualności. Jak rozumiem, tutaj leży istota studiów gender. To socjologia, a nie biologia.

Michał napisał:
Przy rozsądnym potraktowaniu tematu przecież cała owa genderowa koncepcja traci moc i rację bytu.

Ano właśnie przeciwnie. Patrz wyżej i niżej.

Michał napisał:
Jeśli byłoby tak, że najpierw trzeba mozolnie badać, zastanawiać się nad tym co dla danej płci właściwe, a nie od razu formułować gotowe wnioski w stylu: wszystko co różnicuje płcie w kulturze jest złe, to wszelkie inicjatywy np. w stylu "równościowe przedszkole" straciłyby rację bytu. Bo oto nagle trzeba byłoby zadać sobie pytanie, czy zaciemniając identyfikację płciową dzieci, przeciwstawiając się naturalnej skłonności do różnicowania, nie czynimy tym dzieciom krzywdy.

Przeczytaj proszę tę inicjatywę jeszcze raz. Po pierwsze, nie ma tam żadnego "zaciemniania identyfikacji płciowej dzieci". Komiczne: jednym z zarzutów stawianych takim inicjatywom jest właśnie zarzut przeciwny, że zbyt wcześnie zachęca dzieci do identyfikacji płciowej. Po drugie, nie ma tam żadnego kształtowania dzieci tak, żeby miały identyczne upodobania i zachowywały się identycznie. Komiczne: inicjatywa podkreśla, że celem jest usunięcie barier psychologicznych sztucznie zawężających naturalne zróżnicowanie w upodobaniach i zachowaniach. Równościowe znaczy tu coś dokładnie przeciwnego, niż sugerujesz. Jeśli zaś bariery te są w rzeczywistości nie tak wysokie, jak projekt zakłada, to po prostu skutki wdrożenia projektu będą niewielkie. Niewielkie pozytywne, a nie - niewielkie negatywne.

Czy może szkoda więc na to wszystko pieniędzy? Skądże znowu. Większość badań i projektów ma minimalne konsekwencje praktyczne, ale gdyby tych nieskutecznych badań i projektów nie było, to nie byłoby także i tych skutecznych. Tylko ludzie niezwiązani z nauką wyobrażają sobie, że można zaplanować wyniki prac badawczych tak, żeby skoncentrować wysiłki tylko na tym, co się naprawdę przyda. I na tych, w sumie dość powszechnych wyobrażeniach też łatwo buduje się populistyczną propagandę.

Michał napisał:
Ciekawe, że poprawność polityczna dotycząca gender ma takie poparcie na fejsie.
wuj napisał:
Jeśli wiesz, jak działa blokowanie i usuwanie stron na fejsie, to nie powinno się to dziwić. Bo działa to mniej więcej tak, że administracja blokuje strony, na które w krótkim czasie dostaje wiele skarg pasujących do tego samego punktu z listy niedozwolonych zachowań. Moim skromnym zdaniem akcje blokowania Frondy na fejsie to głupota co najwyżej napędzająca sympatyków kato-prawicy, ale osoby, którym napluto tam w twarz mogą uważać inaczej.
Michał napisał:
Czyli są dwie możliwości - albo zwolennicy aktualnej poprawności politycznej (faworyzowanie gender, feminizmu, LGBT itp.) mają taką przewagę w tworzeniu skarg, albo te ich skargi mają większą wagę, niż te zgłaszane przez katolików, prawicę. Nie mam danych do tego, aby stwierdzić jak jest w rzeczywistości.

Ani jedno, ani drugie. Blokowanie i usuwanie stron nie jest wynikiem tego, że strona dostała wiele więcej skarg niż pochwał, bo pochwał strony administracja nie zbiera. Po prostu im więcej skarg, tym bardziej poważnie traktowane są oficjalne wpisy naruszające zasady regulaminowe - a takim wpisem jest niewątpliwie wpis promujący stwierdzenia w rodzaju "gender to pedały", który to wpis stał się przyczyną zawieszenia strony. Nie jest też prawdą, że strony prawicowe są blokowane, a lewicowe - nie. Na fejsie działa wiele stron nawet skrajnie prawicowych, o zablokowanie których stara się niejeden, ale bezskutecznie, bo trudno jest tam uzasadnić faktyczne naruszenie regulaminu. Skargi na "fejsową cenzurę" sypią się zaś i z prawa i z lewa. W sumie nic dziwnego, bo ekstrema jest podobnie paskudna na obu krańcach.

Michał napisał:
Skądinąd jednak mam też swoją refleksję co do samego obrażania. Nawet tu związaną ze Sfinią. Jakoś tak się "dziwnie" składa, że skłonność do używania obraźliwych słów zgrupowała się po stronie ateizmu i lewicy, a nie teizmu i chrześcijaństwa

Na Śfini może ostatnio tak, ale ani nie jest to reguła ponadczasowa, ani nie obowiązuje ona w całym, chociażby tylko polskim internecie (w mediach obowiązuje zresztą ostatnio raczej reguła odwrotna). W sumie, czy to kato-prawica, czy to ateo-lewica, ten sam to diabeł. Do rozsądnych ludzi epitety te nie przystają, choć mogą to być katolicy o prawicowych poglądach albo ateiści o lewicowych poglądach (a także katolicy o lewicowych poglądach lub ateiści o prawicowych poglądach, to ani trochę nie wyklucza się nawzajem). Ale to już zupełnie inny temat.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31307
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:40, 17 Sty 2014    Temat postu:

wujzboj napisał:
Mnie się zaś wydaje, że poddajesz się stereotypom.

Jak zwał, tak zwał. Możesz moje poglądy wpasować w ramkę "stereotyp". To z resztą samo jest użyciem pewnego schematu (czyli stereotypu) myślowego. Bez względu na zastosowanie, tych, czy innych, określeń, słów, to co uważam, jest (w moim przekonaniu) względem owych słów niedookreślone - tzn. trochę gdzieś jest między nimi, trochę z boku, a trochę w ogóle w innym miejscu. Inaczej mówiąc, można moje słowa (zasadnie!) podpiąć pod takie pojęcia jak: stereotypowanie, wartościowanie, różnicowanie, analiza, synteza, rozmywanie, konkretyzowanie itp. itd.
Mam wiele wspólnego w swoim myśleniu z odczuciami genderystów - też uważam, że sztywne przypisywanie zdecydowanej większości zawodów do płci jest niewłaściwe, jest formą dyskryminacji, że cechy uważane za męskie i żeńskie mogą się w różnym stopniu uwidaczniać zarówno dziewczynkach, jak i chłopcach, a więc nie powinno być problemu naginaniem różnych ról. Bo obyczaje, stereotypy nie powinny panować nad ideałami równości, sprawiedliwości, ale także jakiejś przydatności ludzie nawzajem dla siebie.

Różnica pomiędzy naszymi podejściami jest chyba zawarta w tylko w elemencie WIARY W LUDZI. Ty z jakichś powodów, uważasz, że w ruchu gender przeważa(y) odłam rozsądny - tzn. taki, który uwzględnia wpływ biologii na psychikę, ja zaś jestem przekonany, że z natury tego ruchu (owa "teoretyczna podstawa" z wypowiedzi w filmie) weźmie górę skrzywienie polegające na odrzuceniu wyników eksperymentów naukowych i skwitowaniu w stylu: badania, badaniami, eksperymenty, eksperymentami, a my i tak wiemy lepiej...
Pytanie więc, co jest owym ekstremum, a co mainstreemem "ideologii gender" (posłużę się tu terminem z listu biskupów, aby jakoś ogólnie nazwać całościowe zjawisko, a nie tylko założenia wyznawane przez tę czy inną konkretną osobę, czy grupę). Tu się chyba różnimy w ocenie.
Zobaczymy, jak będzie, zobaczymy, jaka frakcja genderów w końcu wygra :think:

wujzboj napisał:
W sumie, czy to kato-prawica, czy to ateo-lewica, ten sam to diabeł.

Zgadzam się. Obie grupy tak naprawdę nie myślą, nie wyciągają wniosków w sposób spójny intelektualnie, tylko instynktownie ciążą do prastarego podziału swój - obcy. I dla nich zawsze obcy to wróg, cudzy pogląd, to zło (a nie okazja do zastanowienia się nad własnym myśleniem).
Czytając Twój tekst ostatecznie zgadzam się z większością myśli - tzn. w kwestii jak jest w świecie. Jako że jedyna istotna różnica w tym temacie dotyczy tego elementu WIARY (w rozsądek genderowców), to chyba nie ma co dyskutować, gdyż jest to z jednej strony różnica subiektywna (wiarę można sytuować dość blisko pojęcia gustu, a o gustach dość trudno jest dyskutować merytorycznie...), a po drugie po prostu czas pokaże, kto miał rację.

PS
Przyszło mi do głowy, że ten spór między nami, w sposób ostateczny, rozstrzygnęłaby ankieta rozpisana wśród osób identyfikujących się z ruchem gender. Zawierała by ona tylko jedno pytanie: czy uważasz, ze wrodzone cechy człowieka (obok wychowania i kultury) mają istotny wpływ na psychikę i upodobania związane z postępowaniem i wyborami różnicującymi obie płcie - męską i żeńską?...
- zaznacz właściwe
tak - biologia ma istotny wpływ na wybory związane rolami płciowymi
nie - za wybory w kwestiach płci odpowiadzialne jest wyłącznie wychowanie i kulturowy nacisk społeczeństwa
Jakoś jestem dziwnie przekonany co do tego, która z tych opcji zdobyłaby przewagę w ankiecie...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 17:54, 17 Sty 2014, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin