 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3351
Przeczytał: 37 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 1:11, 24 Wrz 2025 Temat postu: Bóg coś objawił? Ale co? |
|
|
Michał w innym temacie postawił poniższe pytanie swojemu oponentowi, ale ów oponent je zignorował zasłaniając się autorytetami religijnymi, a że pytanie jest ciekawe to je wyciągnę na wierzch.
CO JEST KLUCZOWĄ TREŚCIĄ Objawienia?
No właśnie więc jak to rozstrzygnąć? Czy człowiek w ogóle może to rozstrzygnąć? Czy ma do tego narzędzia?
Zakładam, że jest Objawienie i ma ono jakaś treść. Tu od razu pojawia się masa kolejnych pytań, no bo co to za Objawienie skoro od setek lat są spory nt. tego o czym w ogóle jest Biblia. Jak Bóg się objawił? Jak przekazał te ważne rzeczy? Dlaczego ludzie mają problem z rozpoznaniem tego? Czy Bóg nie wziął tego pod uwagę?
Osobiście spotkałem się z różnymi opiniami nt. tego, co jest kluczową treścią Biblii. I tak np. Michał uważa, że kluczową treścią Biblii jest:
1. "wezwanie do duchowości, rozwoju, przemiany wewnętrznej człowieka"
Ale słyszałem też inne opinie, np.
2. Istnieje Bóg, który cię kocha i Jezus przyszedł to udowodnić. Chrześcijaństwo jest o miłości. Każdy człowiek potrzebuje w swoim życiu miłości i jak szukasz miłości to chrześcijaństwo jest dla ciebie, bo Bóg cię kocha, Bóg cię przyjmuje, Bóg cię akceptuje i chce się z tobą tą miłością podzielić, a Jezus to Osoba, która tę miłość uosabia i oddaje za ciebie życie, abyś ty mógł żyć.
3. Istnieje Bóg, od którego zależą rzeczy na świecie i warto się o pewne rzeczy pomodlić. Warto unikać pewnych grzechów, bo się pójdzie do piekła.
4. Istnieje Bóg, który jest miłosierny, przebaczający, kochający, który jest gotów przyjąć grzesznego człowieka do nieba, jeśli ten się nawróci, zerwie ze swoimi grzechami i uzna Jezusa za swojego Pana, który oddał życie w miejsce człowieka grzesznego i zasługującego przede wszystkim na piekło. Kluczową treścią Objawienia jest to, że twoja nędzna sytuacja człowieku nie jest wcale taka beznadziejna, bo istnieje kochający, miłosierny i przebaczający ci Bóg.
5. Zbliżające się Królestwo Boże. Trzeba się nawracać i wierzyć w Ewangelię. Głównym przesłaniem Objawienia jest to, że istnieje pilna potrzeba nawrócenia się wobec nadchodzącego sądu bożego.
6. Uwierzenie w Osobę Jezusa Chrystusa, jako zbawiciela, odkupiciela. Główna treścią Objawienia jest to, że nie można otrzymać daru zbawienia, jeśli nie przyjmie się ofiary Jezusa. Jezus, jego Osoba, jest gwarantem wiecznego życia. Uczynki nie zbawiają człowieka. Zbawia Chrystus, wiara w Jego odkupieńczą śmierć.
7. http://www.sfinia.fora.pl/religie-i-wyznania,6/pytanie-do-teistow,8468-75.html#427059
Tak więc istnieją różne opinie. Ja wyżej to tak ogólnie zaprezentowałem.
Biblię można interpretować na różne sposoby i dobrze wiemy, że każdą z powyższych opinii można oprzeć na jakichś cytatach, które ktoś uznał za te fundamentalne i później na nich będzie budował całościową narrację.
Czy zatem mamy obiektywne narzędzia do rozstrzygnięcia, co jest kluczową treścią Biblii? Bo jeśli nie, a wychodzi na to, że nie, to co to za Objawienie?
Ja zapoznając się z różnymi opiniami i się nad nimi zastanawiając, mogę co najwyżej stwierdzić, co mnie osobiście przekonuje, co do mnie trafia, co mnie wydaje się sensowne, głębokie i pociągające, ale to będzie takie bardzo prywatne, subiektywne. Inaczej nie potrafię tego rozstrzygnąć, bo z samej treści Biblii można różne narracje klecić.
Pytanie Michała zakłada, że można to obiektywnie rozstrzygnąć. No mnie się wydaje, że się nie da. I na marginesie pisząc, myślę sobie, że stawianie takiego pytania swojemu oponentowi jest nieprzemyślane, jeśli nie da się rozstrzygnąć w oparciu o obiektywne kryteria, co tym przesłaniem jest, no bo jeśli się nie da, to po co na kimś wymuszać odpowiedź, co tym przesłaniem jest? No chyba, że się da..
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Śro 1:18, 24 Wrz 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 10:08, 24 Wrz 2025 Temat postu: Re: Bóg coś objawił? Ale co? |
|
|
Katolikus napisał: | Michał w innym temacie postawił poniższe pytanie swojemu oponentowi, ale ów oponent je zignorował zasłaniając się autorytetami religijnymi, a że pytanie jest ciekawe to je wyciągnę na wierzch.
CO JEST KLUCZOWĄ TREŚCIĄ Objawienia?
No właśnie więc jak to rozstrzygnąć? Czy człowiek w ogóle może to rozstrzygnąć? Czy ma do tego narzędzia?
Zakładam, że jest Objawienie i ma ono jakaś treść. Tu od razu pojawia się masa kolejnych pytań, no bo co to za Objawienie skoro od setek lat są spory nt. tego o czym w ogóle jest Biblia. Jak Bóg się objawił? Jak przekazał te ważne rzeczy? Dlaczego ludzie mają problem z rozpoznaniem tego? Czy Bóg nie wziął tego pod uwagę?
Osobiście spotkałem się z różnymi opiniami nt. tego, co jest kluczową treścią Biblii. I tak np. Michał uważa, że kluczową treścią Biblii jest:
1. "wezwanie do duchowości, rozwoju, przemiany wewnętrznej człowieka"
Ale słyszałem też inne opinie, np.
2. Istnieje Bóg, który cię kocha i Jezus przyszedł to udowodnić. Chrześcijaństwo jest o miłości. Każdy człowiek potrzebuje w swoim życiu miłości i jak szukasz miłości to chrześcijaństwo jest dla ciebie, bo Bóg cię kocha, Bóg cię przyjmuje, Bóg cię akceptuje i chce się z tobą tą miłością podzielić, a Jezus to Osoba, która tę miłość uosabia i oddaje za ciebie życie, abyś ty mógł żyć.
3. Istnieje Bóg, od którego zależą rzeczy na świecie i warto się o pewne rzeczy pomodlić. Warto unikać pewnych grzechów, bo się pójdzie do piekła.
4. Istnieje Bóg, który jest miłosierny, przebaczający, kochający, który jest gotów przyjąć grzesznego człowieka do nieba, jeśli ten się nawróci, zerwie ze swoimi grzechami i uzna Jezusa za swojego Pana, który oddał życie w miejsce człowieka grzesznego i zasługującego przede wszystkim na piekło. Kluczową treścią Objawienia jest to, że twoja nędzna sytuacja człowieku nie jest wcale taka beznadziejna, bo istnieje kochający, miłosierny i przebaczający ci Bóg.
5. Zbliżające się Królestwo Boże. Trzeba się nawracać i wierzyć w Ewangelię. Głównym przesłaniem Objawienia jest to, że istnieje pilna potrzeba nawrócenia się wobec nadchodzącego sądu bożego.
6. Uwierzenie w Osobę Jezusa Chrystusa, jako zbawiciela, odkupiciela. Główna treścią Objawienia jest to, że nie można otrzymać daru zbawienia, jeśli nie przyjmie się ofiary Jezusa. Jezus, jego Osoba, jest gwarantem wiecznego życia. Uczynki nie zbawiają człowieka. Zbawia Chrystus, wiara w Jego odkupieńczą śmierć.
7. http://www.sfinia.fora.pl/religie-i-wyznania,6/pytanie-do-teistow,8468-75.html#427059
Tak więc istnieją różne opinie. Ja wyżej to tak ogólnie zaprezentowałem.
Biblię można interpretować na różne sposoby i dobrze wiemy, że każdą z powyższych opinii można oprzeć na jakichś cytatach, które ktoś uznał za te fundamentalne i później na nich będzie budował całościową narrację.
Czy zatem mamy obiektywne narzędzia do rozstrzygnięcia, co jest kluczową treścią Biblii? Bo jeśli nie, a wychodzi na to, że nie, to co to za Objawienie?
Ja zapoznając się z różnymi opiniami i się nad nimi zastanawiając, mogę co najwyżej stwierdzić, co mnie osobiście przekonuje, co do mnie trafia, co mnie wydaje się sensowne, głębokie i pociągające, ale to będzie takie bardzo prywatne, subiektywne. Inaczej nie potrafię tego rozstrzygnąć, bo z samej treści Biblii można różne narracje klecić.
Pytanie Michała zakłada, że można to obiektywnie rozstrzygnąć. No mnie się wydaje, że się nie da. I na marginesie pisząc, myślę sobie, że stawianie takiego pytania swojemu oponentowi jest nieprzemyślane, jeśli nie da się rozstrzygnąć w oparciu o obiektywne kryteria, co tym przesłaniem jest, no bo jeśli się nie da, to po co na kimś wymuszać odpowiedź, co tym przesłaniem jest? No chyba, że się da.. |
Trafiasz tym tematem w sedno. A ja jeszcze drugie sedno spróbuję to tego pierwszego dorzucić. Tym drugim sednem jest zdemaskowanie pewnej nagminnej manipulacji integryzmu, który się odwołuje do pojęć w sposób (wg mnie intencjonalnie) niekonkretny, rozmywający sens, a za to próbując oddziaływać na niekontrolowane świadomością aspekty psychiki – oddziaływać na emocje, skryte przed rozumieniem mechanizmy intuicyjne, związane z czcią, akceptacją, podległością ludziom.
Integryzm nie definiuje objawienia ściśle, bo on najczęściej w ogóle on niczego nie definiuje ściśle. A nie definiuje niczego ściśle, bo w tym rozmyciu jest jego metoda. Gdyby coś było od początku do końca jasne, to integryzm nie mógłby kręcić tych swoich manipulacji, nie mógłby pracowicie budować konstrukcji ukrytego wpływu na słabo kontrolowane aspekty psychiki odbiorcy. Integryzmowi właśnie pasuje to, żeby „objawienie” znaczyło raz to, raz coś innego, bo wtedy o można o nim i ogólnie o religii gadać na okrągło – zawsze podniośle, wzbudzając u odbiorcy potrzebę oddawania czci, a blokując krytycyzm i pytania o konkrety. W obliczu starcia ze ścisłymi definicjami (tam gdzie one są oczywiście możliwe, nie postuluję absolutnych form ścisłości, ale postuluję dążenie do ścisłości NA ILE TO MOŻLIWE) integryzm zwyczajnie by się posypał, bo po wyjaśnieniu większości spraw niejasnych, wierni by się usamodzielniali, brali swoją duchowość we własne ręce. Wtedy integryzm nie mógłby pogrywać tym poczuciem zależności od autorytetów, tym, że to rzekomo tylko te autorytety wiedzą „co i jak w tej teologii”, zaś biedny wierny przecież nie ogarnia, więc sam nie może się tym zajmować…
Zostawianie kluczowych pojęć teologicznych na poziomie rozgrzebania ich intelektualnego, a w rzeczywistości w stanie silnie niejasnym, wieloznacznym, nieskonkretyzowanym daje integrystom zatem dwa kanały manipulacji:
1. Wspomniane sugerowanie, że kwestia religii jest tak skomplikowana, że sam sobie wierny absolutnie nie będzie z tym w stanie poradzić.
2. Z kolei podczas tłumaczeń owych trudnych zagadnień, nie ma ograniczeń na dobudowywanie dowolnych sugestii – mniej lub bardziej podświadomych, związanych emocjami, formą autorytarnej presji – bo gdy nie ma granic dla pojęć, to w każdej nowej wypowiedzi, można dowolnie wpierać, iż „jest tak” jak to tu i teraz określił integrysta.
Inaczej mówiąc integryzm manipuluje w ten sposób, że próbuje przenieść całą sprawę z obszaru rozliczalnego, kontrolowanego definicjami, postawionymi granicami dla pojęć do obszaru, w którym najwięcej do powiedzenia mają sugestie niejasne, emocjonalne, wynikające z przypisanej sobie przez integrystów nadrzędności.
Jak się przyjrzymy, jak integrysta będzie mówił o objawieniu, to zobaczymy ogromną wielość kontekstów. Choć te wszystkie po integrystycznemu kręcone konteksty mają obszar, do którego przekazy grawitują – to obszar związany z sugerowaniem uległości autorytetom, oddawania czci, bycia „pokornym” („pokora” jest tu rozumiana jako uległość innym ludziom). Integrysta będzie używał pojęć kameleonów, będzie przeskakiwał dowolnie między znaczeniami. Czyli raz cześć jest oddawana samemu Bogu, aby za chwilę nagle owa cześć „przeskoczyła” na autorytety i samą instytucję. Granice pomiędzy boskością a instytucjonalnością są rozmyte, są zarządzane integrystyczną narracją.
Integrysta wciąż wywiera presję tymi sugerowanymi (w znacznym stopniu niejawnie) utożsamieniami. Tu wierny, który chce uczcić Boga, jest podprowadzany do postawy, w której owa cześć zaczyna coraz bardziej się odklejać od Boga, a przekierowywać na ludzi i instytucje. Integrysta jednak nie zdradzi tej swojej intencji wprost, nie powie wiernym: Boga masz czcić tylko trochę i koniecznie nieosobiście, bo najbardziej to chodzi o to, abyś czcił instytucje i ludzi, którzy je reprezentują. Z tą intencją integryzm nie może się wysypać, bo wtedy wyszłoby, że instytucja kościelna jawnie stała się złotym cielcem. Integryzm wprowadza cześć dla złotego cielca etapami, po troszeczku wyrywając oddanie się wiernych, miłość skierowaną ku Bogu, aby przekierowywać je na hierarchię kościelną.
To się dzieje niepostrzeżenie. Weźmy dla przykładu właśnie jak to typowo wygląda z ideą objawienia.
Na początku Objawienie jest tym czymś, co jest od Boga, jest przekazem boskim dla człowieka.
Na kolejnym etapie dochodzi dodatkowy wymóg – objawienie już nie może być odczytywane bezpośrednio przez wiernego – bo przekazać je zwykłemu człowiekowi może dopiero autorytet. Wszak inaczej ten człowiek przy odczycie bezpośrednim Objawienia by „błądził”. Objawienie przecież jest takie „nie do pojęcia bezpośrednio dla ludzkiego rozumu”, zaś autorytet (rzekomo) już daje człowiekowi to, co się temu człowiekowi należy.
Potem ów autorytet, który objawienie objaśnia, dostaje atrybut nieomylności, co go już mocno przybliża do tego, co przypisujemy samemu Bogu, to jest następny etap ubóstwiania autorytetu.
Na kolejnym etapie wierny jest coraz bardziej zniechęcany, aby sam z siebie interesował się Objawieniem, a już szczególnie, aby wiązał je bezpośrednio z Bogiem – tu pośrednik (autorytet) staje się coraz bardziej niezastąpiony.
Narrację tę uzupełniają stosowane wobec autorytetu zaszczytne określenia, bogato zdobione stroje, uroczyste okoliczności – ogólnie stałe sugestie, iż różne formy czci wobec niego będą mile widziane, będą „okazaniem pokory”, która (rzekomo) kiedyś zostanie przecież doceniona przez samego Boga.
I tak krok za krokiem – bezpośrednie więzi łączące wiernego z Bogiem są odcinane, albo w inny sposób osłabiane, zaś zależność od ludzkiego autorytetu ewoluuje w stronę wzrostu, przejmowania coraz to większej roli.
Na koniec Bóg staje się już jedynie pretekstem do tego, aby czcić autorytety, zaś autorytety są tym głównym, ku czemu wierny ma się zwracać, czemu ma poświęcać swoje zaangażowanie religijne. Boskość jest wtedy już w całości na usługach autorytetów, które ją „objaśniają Objawienie” całkowicie na sobie znanych zasadach, których mechanizmu wierny oczywiście nie zna, a nawet pytać o to nie powinien.
Objawienie tu ewoluuje – najpierw było „czymś od Boga”, aby stawać się w końcu „tym czymś dawanym, zarządzanym niepodzielnie przez ludzkie autorytety”, czymś czym już sam wyznawca nie ma prawa samodzielnie dysponować w swoim umyśle. Rozmywanie tego, czym Objawienie jest, stanowi istotny element całej strategii. Gdyby ono było np. tylko samą treścią Biblii, to niejeden wierny by zauważył: tę treść to mogę sobie sam kupić pod postacią książki, albo pobrać z internetu i będę miał wszystko, co mi potrzeba, pozostając niezależnym od ludzi. A to oczywiście (integrystom) nie o to chodzi! Bo chodzi o to, aby wiernego uzależnić od „usługi teologicznej” jaką świadczy autorytet. Więc trzeba stworzyć narrację, w ramach której bez tradycji, bez wyjaśniającej roli doktrynalnych władz absolutnie się nie da, trzeba silnie zasugerować, że jak ktoś się sam zechce objawieniem parać, to na pewno zbłądzi. Objawienie w rozumieniu integrystów ewoluuje – przestaje być treścią, którą można samodzielnie zgłębiać, a staje się bliżej niesprecyzowanym procesem włączania wiernego w jego zależność od instytucji, jest bytem niesprecyzowanym konkretnie, więc nieogarnianym osobiście, a tajemniczym dziwnym czymś, zarządzanym już przez autorytety. Wierny jest przyzwyczajany, że w kwestii jego własnej religijności on sam ma najmniej do powiedzenia, a tą jego religijnością zarządzać będą autorytety.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 14:27, 24 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15933
Przeczytał: 82 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:02, 24 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Michał w innym temacie postawił poniższe pytanie swojemu oponentowi, ale ów oponent je zignorował zasłaniając się autorytetami religijnymi, a że pytanie jest ciekawe to je wyciągnę na wierzch. |
Już na starcie pokazujesz, że nie rozumiesz roli autorytetów w życiu chrześcijanina. Autorytety nie są po to, by tłumić pytania czy krytykę, ale po to, by pomagać odczytać prawdę tam, gdzie ludzkie rozumienie bywa zawodne. Ignorowanie autorytetów, zwłaszcza tych ustanowionych przez Chrystusa Kościoła, to nie otwartość, ale pycha i bunt, które Pismo potępia (1 Tym 3,15; Hbr 13,17). To właśnie dzięki Kościołowi mamy pewność, czym jest Objawienie, bo Biblia nie jest zbiorem subiektywnych opinii, lecz natchnionym Słowem Boga
Katolikus napisał: | CO JEST KLUCZOWĄ TREŚCIĄ Objawienia? No właśnie więc jak to rozstrzygnąć? Czy człowiek w ogóle może to rozstrzygnąć? Czy ma do tego narzędzia? |
Tak, człowiek może i ma do tego narzędzia, ale nie w oderwaniu od Kościoła, który jest „filarem i podwaliną prawdy” (1 Tm 3,15). To Kościół strzeże, przekazuje i interpretuje Objawienie. Twierdzenie, że człowiek sam z siebie nie może rozstrzygnąć, bo są „różne opinie” to manipulacja mająca na celu podważenie Bożego porządku. Bóg dał ludziom rozum i sumienie, ale przede wszystkim ustanowił Kościół, by wskazywał na prawdę
Katolikus napisał: | Zakładam, że jest Objawienie i ma ono jakaś treść. Tu od razu pojawia się masa kolejnych pytań, no bo co to za Objawienie skoro od setek lat są spory nt. tego o czym w ogóle jest Biblia. Jak Bóg się objawił? Jak przekazał te ważne rzeczy? Dlaczego ludzie mają problem z rozpoznaniem tego? Czy Bóg nie wziął tego pod uwagę? |
Właśnie dlatego, że ludzie są grzeszni i mają upadłe rozumienie, Bóg ustanowił Kościół, by pilnował prawdy i prowadził wiernych. Spory i błędy w interpretacji są skutkiem ludzkiego grzechu i pychy, a nie niedoskonałości Objawienia czy Boga. Biblia nie jest chaotycznym zbiorem tekstów, lecz spójnym Objawieniem w Kościele. Gdyby Bóg nie wziął tego pod uwagę, nie dałby Kościołowi autorytetu (Mt 16,18-19; Hbr 13,17)
To, że można wyciągnąć różne fragmenty i stworzyć z nich osobiste interpretacje, to nie dowód, że prawda jest względna. To efekt ignorowania jedynego prawdziwego autorytetu – Kościoła. Biblia musi być czytana i interpretowana w kontekście Tradycji i Magisterium, by nie powstawały herezje i błędne nauki. Samo „wezwanie do duchowości” czy „miłość Boga” to prawdy, ale wyrywane z kontekstu mogą prowadzić do fałszywych nauk i relatywizmu
Katolikus napisał: | Biblię można interpretować na różne sposoby i dobrze wiemy, że każdą z powyższych opinii można oprzeć na jakichś cytatach, które ktoś uznał za te fundamentalne i później na nich będzie budował całościową narrację. |
To typowa taktyka fałszywych nauczycieli – wyrywać fragmenty, by budować własne ideologie. Biblia musi być czytana całościowo i w jedności z Tradycją Kościoła, który jest strażnikiem Objawienia. „Niech nie prowadzi was do błędu kto wam mówi: ‘Oto Chrystus jest tutaj albo tam’; nie idźcie za nimi” (Mt 24,23-24). Twoje argumenty prowadzą do rozbicia jedności wiary i relatywizmu
Katolikus napisał: | Czy zatem mamy obiektywne narzędzia do rozstrzygnięcia, co jest kluczową treścią Biblii? Bo jeśli nie, a wychodzi na to, że nie, to co to za Objawienie? |
Masz obiektywne narzędzia – Kościół ustanowiony przez Chrystusa. To Kościół jednoznacznie naucza, co jest treścią Objawienia. Bez tego jesteś skazany na subiektywne interpretacje i błąd. „A jeśli ktoś wam głosi inną Ewangelię, niech będzie anatema!” (Ga 1,8). Objawienie nie jest chaotyczne i nie do rozszyfrowania – jest jasne i przekazane z mocą w Kościele
Katolikus napisał: | Ja zapoznając się z różnymi opiniami i się nad nimi zastanawiając, mogę co najwyżej stwierdzić, co mnie osobiście przekonuje, co do mnie trafia, co mnie wydaje się sensowne, głębokie i pociągające, ale to będzie takie bardzo prywatne, subiektywne. Inaczej nie potrafię tego rozstrzygnąć, bo z samej treści Biblii można różne narracje klecić. |
To właśnie jest twoje największe kłamstwo i zdrada prawdziwej wiary. Wiara to nie prywatna opinia, ale obiektywna prawda przekazana przez Kościół. Twój subiektywizm to droga do herezji, bałwochwalstwa jaźni i duchowego chaosu. „Wszyscy niech będą jednomyślni w nauce i obyczajach” (Flp 3,15). Nie można budować wiary na „tym, co się komu podoba”
Katolikus napisał: | Pytanie Michała zakłada, że można to obiektywnie rozstrzygnąć. No mnie się wydaje, że się nie da. I na marginesie pisząc, myślę sobie, że stawianie takiego pytania swojemu oponentowi jest nieprzemyślane, jeśli nie da się rozstrzygnąć w oparciu o obiektywne kryteria, co tym przesłaniem jest, no bo jeśli się nie da, to po co na kimś wymuszać odpowiedź, co tym przesłaniem jest? No chyba, że się da.. |
Ty właśnie pokazałeś, że odrzucasz Boże narzędzia do poznania prawdy, czyli Kościół i jego naukę. To jest bunt i odrzucenie prawdy. Objawienie jest dane po to, by można je było poznać i przyjąć, a Kościół jest temu sługą (Mt 18,17; 1 Tm 3,15). Twoje „nie da się rozstrzygnąć” to próba ucieczki od odpowiedzialności i stawiania Boga i Jego słowa pod wątpliwość. To wyraźne przeciwstawianie się Duchowi Świętemu, który prowadzi Kościół do całej prawdy (J 16,13)
Nie ma miejsca na subiektywne „mi się wydaje” w prawdziwej wierze, jest tylko prawda, którą Kościół przekazuje i której masz się trzymać. Każde odstępstwo to zdrada Jezusa Chrystusa i Jego Ewangelii
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 14:03, 24 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15933
Przeczytał: 82 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:07, 24 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Trafiasz tym tematem w sedno. A ja jeszcze drugie sedno spróbuję to tego pierwszego dorzucić. Tym drugim sednem jest zdemaskowanie pewnej nagminnej manipulacji integryzmu, który się odwołuje do pojęć w sposób (wg mnie intencjonalnie) niekonkretny, rozmywający sens, a za to próbując oddziaływać na niekontrolowane świadomością aspekty psychiki – oddziaływać na emocje, skryte przed rozumieniem mechanizmy intuicyjne, związane z czcią, akceptacją, podległością ludziom. |
Kłamstwo i manipulacja w czystej postaci. To, co nazywasz „integryzmem”, to w rzeczywistości poszanowanie świętej Tradycji i nauczania Kościoła, które nie jest rozmyte, lecz jasno określone w swoim autorytatywnym charakterze. Próba pomniejszania roli autorytetu Kościoła to próba podporządkowania wiary własnym emocjom i rozumowaniu bez pokory wobec Boga. Twierdzisz, że autorytety religijne manipulują, a w rzeczywistości to ty próbujesz zdjąć z wiernych ciężar prawdy i odpowiedzialności za wierność Objawieniu, czyniąc ich więźniami własnych subiektywnych interpretacji. Biblia wprost mówi, że mamy słuchać Kościoła, który jest „filarem i podwaliną prawdy” (1 Tm 3,15), a nie jakiegoś własnego „rozmycia”, które Dyszyński nazywa „wolnością”
Michał Dyszyński napisał: | Integryzm nie definiuje objawienia ściśle, bo on najczęściej w ogóle on niczego nie definiuje ściśle. A nie definiuje niczego ściśle, bo w tym rozmyciu jest jego metoda. Gdyby coś było od początku do końca jasne, to integryzm nie mógłby kręcić tych swoich manipulacji, nie mógłby pracowicie budować konstrukcji ukrytego wpływu na słabo kontrolowane aspekty psychiki odbiorcy. |
To, że ktoś nie potrafi rozpoznać jasnego nauczania Kościoła, nie oznacza, że ono jest niejasne. Wprost przeciwnie — Kościół przez wieki jasno określał, czym jest Objawienie i jak należy je rozumieć. Próbujesz tu wywrócić porządek do góry nogami, przedstawiając prawdę jako „manipulację”, a swoje własne pomieszanie i bunt jako mądrość. Biblia wyraźnie mówi o hierarchii i posłuszeństwie Kościołowi: „Posłuszni bądźcie tym, którzy was prowadzą i ustępujcie im” (Hbr 13,17). To, co ty nazywasz „manipulacją”, to w istocie troska o zachowanie czystości wiary i jedności Kościoła
Michał Dyszyński napisał: | Integryzmowi właśnie pasuje to, żeby „objawienie” znaczyło raz to, raz coś innego, bo wtedy o można o nim i ogólnie o religii gadać na okrągło – zawsze podniośle, wzbudzając u odbiorcy potrzebę oddawania czci, a blokując krytycyzm i pytania o konkrety. |
Twoje oskarżenia są bezpodstawne. Objawienie jest jedno i to samo, jest przekazywane przez Kościół, który strzeże go przed błędem. Wszelkie próby rozmywania tego i „gadać na okrągło” to tylko twoje bezsilne bicie piany. Nie masz prawa mówić, że Kościół blokuje pytania o konkrety, skoro Biblia nakazuje: „Jeśli brat twój zgrzeszy, upomnij go” (Mt 18,15) – jest miejsce na krytykę i pytania, ale w duchu pokory i posłuszeństwa, nie w twoim anarchistycznym stylu podważania wszystkiego
Michał Dyszyński napisał: | W obliczu starcia ze ścisłymi definicjami (tam gdzie one są oczywiście możliwe, nie postuluję absolutnych form ścisłości, ale postuluję dążenie do ścisłości NA ILE TO MOŻLIWE) integryzm zwyczajnie by się posypał, bo po wyjaśnieniu większości spraw niejasnych, wierni by się usamodzielniali, brali swoją duchowość we własne ręce. |
To właśnie jest źródłem herezji i rozbicia, którego ty bronisz. Gołym okiem widać, że twoja duchowość „własnymi rękami” prowadzi do bałaganu i błędu. „Nikt nie może położyć innego fundamentu niż ten, który jest położony, a jest nim Jezus Chrystus” (1 Kor 3,11)
Michał Dyszyński napisał: | Integryzm manipuluje w ten sposób, że próbuje przenieść całą sprawę z obszaru rozliczalnego, kontrolowanego definicjami, postawionymi granicami dla pojęć do obszaru, w którym najwięcej do powiedzenia mają sugestie niejasne, emocjonalne, wynikające z przypisanej sobie przez integrystów nadrzędności. |
To kolejna kłamliwa insynuacja. Integryzm nie jest żadnym chwytem manipulacyjnym, lecz wiernością prawdzie Objawienia, która ma swoje jasne granice i definicje. Nie ma tu miejsca na emocjonalne manipulacje, a jedynie na rozumne, wierne Tradycji rozumienie prawdy. Ten buntowniczy ton, którym operujesz, to po prostu pycha, nie szukanie prawdy
Michał Dyszyński napisał: | Jak się przyjrzymy, jak integrysta będzie mówił o objawieniu, to zobaczymy ogromną wielość kontekstów. Choć te wszystkie po integrystycznemu kręcone konteksty mają obszar, do którego przekazy grawituję – to obszar związany z sugerowaniem uległości autorytetom, oddawania czci, bycia „pokornym” („pokora” jest tu rozumiana jako uległość innym ludziom). Integrysta będzie używał pojęć kameleonów, będzie przeskakiwał dowolnie między znaczeniami. Czyli raz cześć jest oddawana samemu Bogu, aby za chwilę nagle owa cześć „przeskoczyła” na autorytety i samą instytucję. |
To jest kompletna bzdura i fałsz. Pokora w katolicyzmie nie jest „uległością ludziom”, lecz podporządkowaniem się Chrystusowi przez posłuszeństwo Jego ustanowionej instytucji. Biblia w Mt 16,18 mówi o Kościele jako fundamencie Chrystusa, któremu wierni mają ufać, a nie ignorować jego naukę i władze. Twoje zarzuty o „przeskakiwaniu czci” to czysta manipulacja i próba podważenia nienaruszalnej prawdy
Michał Dyszyński napisał: | Integrysta wciąż wywiera presję tymi sugerowanymi (w znacznym stopniu niejawnie) utożsamieniami. Tu wierny, który chce uczcić Boga, jest podprowadzany do postawy, w której owa cześć zaczyna coraz bardziej się odklejać od Boga, a przekierowywać na ludzi i instytucje. Integrysta jednak nie zdradzi tej swojej intencji wprost, nie powie wiernym: Boga masz czcić tylko trochę i koniecznie nieosobiście, bo najbardziej to chodzi o to, abyś czcił instytucje i ludzi, którzy je reprezentują. |
To bluźnierstwo i czysta nieprawda. Żadna autentyczna doktryna Kościoła nie uczy, że mamy czcić ludzi zamiast Boga. Wręcz przeciwnie, jest wyraźne rozróżnienie między czcią oddawaną Bogu a szacunkiem dla świętości instytucji, która jest Jego narzędziem. Twoje insynuacje świadczą o całkowitym niezrozumieniu katolickiego rozumienia czci (dulia vs latria). Jeśli czcisz instytucję czy autorytet poza Bogiem, to właśnie ty hołubisz złotego cielca, a nie Kościół
Michał Dyszyński napisał: | Na początku Objawienie jest tym czymś, co jest od Boga, jest przekazem boskim dla człowieka. Na kolejnym etapie dochodzi dodatkowy wymóg – objawienie już nie może być odczytywane bezpośrednio przez wiernego – bo przekazać je zwykłemu człowiekowi może dopiero autorytet. Wszak inaczej ten człowiek przy odczycie bezpośrednim Objawienia by „błądził”. Objawienie przecież jest takie „nie do pojęcia bezpośrednio dla ludzkiego rozumu”, zaś autorytet (rzekomo) już daje człowiekowi to, co się temu człowiekowi należy. |
Biblia i Tradycja jasno pokazują, że choć Pismo jest dostępne wiernym, to tylko Kościół ma właściwe klucze do jego interpretacji. Jezus powiedział do Piotra: „Ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój... a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18). To Kościół jest tym autorytetem, a nie samowola jednostek. Nie możesz zaakceptować tego, że ludzka pycha i subiektywizm nie mogą być podstawą wiary katolickiej, dlatego podważasz autorytet
Michał Dyszyński napisał: | Potem ów autorytet, który objawienie objaśnia, dostaje atrybut nieomylności, co go już mocno przybliża do tego, co przypisujemy samemu Bogu, to jest następny etap ubóstwiania autorytetu. |
Według nauki Soboru Watykańskiego I, autorytet Kościoła w dogmatach i wierze jest nieomylny tylko pod określonymi warunkami (ex cathedra), i to jest dar Ducha Świętego, a nie samowolna ambicja ludzi. Ubóstwianie to herezja, której Kościół zdecydowanie nie naucza. Mieszasz pojęcia, aby zdyskredytować naukę Kościoła
Michał Dyszyński napisał: | Na koniec Bóg staje się już jedynie pretekstem do tego, aby czcić autorytety, zaś autorytety są tym głównym, ku czemu wierny ma się zwracać, czemu ma poświęcać swoje zaangażowanie religijne. Boskość jest wtedy już w całości na usługach autorytetów, które ją „objaśniają Objawienie” całkowicie na sobie znanych zasadach, których mechanizmu wierny oczywiście nie zna, a nawet pytać o to nie powinien. |
To są oszczerstwa, które nie mają nic wspólnego z katolicką prawdą. Bóg jest jedynym, prawdziwym celem czci i modlitwy, a Kościół jest Jego sługą, powołanym do prowadzenia wiernych. Kościół nie zastępuje Boga, lecz kieruje do Niego. Jeśli ktoś tego nie rozumie, to świadczy o braku wiary i zrozumienia
Cały ten wywód Dyszyńskiego jest próbą podważenia autorytetu Kościoła, rozmycia prawdy Objawienia i propagowaniem anarchistycznego indywidualizmu w wierze, który prowadzi go do duchowego chaosu i herezji. To nie jest wiara katolicka, lecz jej wypaczona krytyka, podszyta pychą i manipulacją emocjami
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 14:59, 24 Wrz 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:01, 24 Wrz 2025 Temat postu: Re: Bóg coś objawił? Ale co? |
|
|
Gdyby jakoś podsumować tę taktykę manipulatorską integrystów, bazującą na rozmywaniu, tworzeniu niejasnych znaczeń, to adekwatne byłoby takie sformułowanie:
wyraźnie w tej taktyce manipulacji chodzi o to, aby dopiero arbitralność, którą daje udział ludzkiego interpretatora (autorytetu) wyjaśniała kluczowe dla zbawienia zagadnienia.
Autorytet ma tu STAĆ SIĘ ABSOLUTNIE NIEZBĘDNY.
Problem jest w tym, że owa taktyka manipulacji na rozmywanie znaczeń i potem "naprawianie" tego rozmycia autorytaryzmem ma swój limit CIERPLIWOŚCI U ODBIORCY. Ten odbiorca może po prostu całą ową grę przejrzeć, może zażądać jasnych deklaracji od początku, standardów, których oczekuje się w innych dziedzinach - dążenia do klarowności, definiowalności ścisłej, unikania rozmywania znaczeń.
W układzie pasożytniczym pośrednik (autorytet z założenia ma pełnić rolę pośrednika pomiędzy człowiekiem a Bogiem) oczywiście robi wszystko, aby się nie dać usunąć z układu, aby nie doszło do kontaktów bezpośrednich pomiędzy stronami. Bo pośrednik zarabia na tym, że pośredniczy. Ale, jak to z pośrednikami zwykle jest, pośrednik liczy sobie "za usługę", a do tego, skoro nie jest zainteresowany w tym, aby doszło do spotkania stron, między którymi to on stanowi pomost i to on wszystkim zarządza, to będzie blokował komunikację, więzi między stronami.
Podobnie jak to jest w ekonomii, będzie również w tym pośrednictwie - układ zdrowieje, gdy się pośrednictwo eliminuje. Szczególnie chodzi o zawłaszczające pośrednictwo.
Tu można by zauważyć, że nie każdy pośrednik jest tylko pasożytem w układzie między stronami. I faktycznie tak nieraz jest, bywają pośrednicy, którzy wnoszą jakąś wartość od siebie. W części przypadków pośrednik może być bardzo cenny, wręcz realnie niezbędny. W kontekście oceny integryzmu uważam jednak, iż ten przypadek pożytecznego pośrednictwa może występować jedynie na samym początku, gdy instytucja jest jakimś inicjatorem refleksji nad zagadnieniami duchowości i wiary. Ten pierwszy etap, na który zresztą wierny jest najmniej świadomy, będzie tym etapem, na którym wierny jeszcze korzysta – w końcu czegoś (nieznanego wcześniej) się dowiaduje, dostaje jakąś propozycję potraktowania spraw duchowych, dostaje bazę porównawczą dla swoich postaw (przykłady postaw innych ludzi). Gdyby integryzm nie był integryzmem, tylko gdyby ograniczył się do zainicjowania startu w duchowość, zapoznania z Biblią, zainteresowania wartościami chrześcijańskimi, to ja takiego podejścia bym nie krytykował. Problem jest, że integryzm jest zbyt zachłanny w swoim apetycie zarządzania wiernymi autorytarnie, władczo, dominacyjnie. Integryzm przekracza dalece granicę rozdzielającą dobry wpływ na wiernych, od toksycznego blokowania w tych wiernych rozwoju wiary, duchowości, relacji z Bogiem. Integryzm próbuje to wszystko przejąć, rozsiąść się na tym, być tym jedynym ważnym, nie dopuścić do narodzenia się wiernych z ducha. Integryzm już nie łączy wiernych z Bogiem, a separuje ich od Boga.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15933
Przeczytał: 82 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 15:52, 24 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Gdyby jakoś podsumować tę taktykę manipulatorską integrystów, bazującą na rozmywaniu, tworzeniu niejasnych znaczeń, to adekwatne byłoby takie sformułowanie:
wyraźnie w tej taktyce manipulacji chodzi o to, aby dopiero arbitralność, którą daje udział ludzkiego interpretatora (autorytetu) wyjaśniała kluczowe dla zbawienia zagadnienia.
Autorytet ma tu STAĆ SIĘ ABSOLUTNIE NIEZBĘDNY. |
To nie integryści stosują manipulację, lecz ty — dokładnie w tej właśnie wypowiedzi. Zarzucasz Kościołowi, że jest „arbitralnym interpretatorem”, jakby nauczanie Kościoła pochodziło z prywatnych kaprysów ludzi, a nie z autorytetu, jaki został dany przez samego Jezusa Chrystusa. Czy trzeba ci przypomnieć słowa naszego Pana: „Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” (Mt 16,18)? To nie integryści ustanowili ten autorytet — to sam Jezus powołał Kościół i przekazał mu pełnię władzy nauczania, sądzenia i kierowania wiernymi. Twój problem nie jest z integryzmem, lecz z samą Ewangelią, która nie zostawia miejsca na anarchię i prywatne „interpretacje” wyjęte spod posłuszeństwa Kościołowi. To właśnie Kościół jest „filarem i podporą prawdy” (1 Tm 3,15) dla katolika, nie zaś subiektywne odczucia Michała Dyszyńskiego
Michał Dyszyński napisał: | Problem jest w tym, że owa taktyka manipulacji na rozmywanie znaczeń i potem "naprawianie" tego rozmycia autorytaryzmem ma swój limit CIERPLIWOŚCI U ODBIORCY. Ten odbiorca może po prostu całą ową grę przejrzeć, może zażądać jasnych deklaracji od początku, standardów, których oczekuje się w innych dziedzinach - dążenia do klarowności, definiowalności ścisłej, unikania rozmywania znaczeń. |
To twoja pycha ma limit cierpliwości — nie prawda. Ty nie jesteś „odbiorcą”, który „przejrzał grę”, tylko kimś, kto ucieka przed koniecznością podporządkowania się nauce Chrystusa, bo nie pasuje ona do twoich indywidualistycznych zachcianek. Chrześcijaństwo to nie eksperyment filozoficzny, gdzie każdy ustala swoje „standardy klarowności”. Bóg nie jest twoim kontrahentem, a Kościół nie jest firmą usługową. Jako chrześcijanin masz słuchać Chrystusa, nie z Nim negocjować. Jeśli ci się to nie podoba, nie udawaj, że jesteś katolikiem. Jesteś jak ci, o których pisał święty Paweł: „Nadchodzą bowiem czasy, gdy zdrowej nauki nie będą znosili, ale według swoich pożądliwości będą sobie mnożyć nauczycieli, bo ich uszy świerzbią” (2 Tm 4,3)
Michał Dyszyński napisał: | W układzie pasożytniczym pośrednik (autorytet z założenia ma pełnić rolę pośrednika pomiędzy człowiekiem a Bogiem) oczywiście robi wszystko, aby się nie dać usunąć z układu, aby nie doszło do kontaktów bezpośrednich pomiędzy stronami. Bo pośrednik zarabia na tym, że pośredniczy. Ale, jak to z pośrednikami zwykle jest, pośrednik liczy sobie "za usługę", a do tego, skoro nie jest zainteresowany w tym, aby doszło do spotkania stron, między którymi to on stanowi pomost i to on wszystkim zarządza, to będzie blokował komunikację, więzi między stronami. |
To już czysta herezja i szyderstwo z samego zamysłu Bożego. Kościół nie jest „pasożytem”, lecz Mistycznym Ciałem Chrystusa. Kapłaństwo nie jest „zarabianiem na usługach”, tylko kontynuacją misji zbawczej Chrystusa, który przecież ustanowił apostołów, dał im Ducha Świętego i władzę odpuszczania grzechów (J 20,22-23). Jeśli uważasz, że pośrednictwo jest „blokadą”, to zarzucasz Jezusowi, że nie wiedział co robi, kiedy powoływał Piotra, Jana i innych. Zarzucasz samemu Chrystusowi, że Jego Kościół jest zbędny. A to jest pycha sięgająca nieba. Ty nie chcesz spotkania z Bogiem — ty chcesz, by Bóg stanął u twoich stóp i spełniał twoje duchowe zachcianki, bez żadnego autorytetu, bez żadnego kapłaństwa, bez żadnej struktury. Twój „kontakt bezpośredni” z Bogiem to w istocie kontakt z twoją własną projekcją Boga — jak u każdego heretyka. To nie jest chrześcijaństwo. To jest autokult gnostycki, gdzie ty czcisz samego siebie jako boga
Michał Dyszyński napisał: | Podobnie jak to jest w ekonomii, będzie również w tym pośrednictwie - układ zdrowieje, gdy się pośrednictwo eliminuje. Szczególnie chodzi o zawłaszczające pośrednictwo. |
Więc powiedz to Jezusowi Chrystusowi, który nie tylko ustanowił pośrednictwo, ale sam w tym pośrednictwie działa. „Kto was słucha, Mnie słucha; a kto wami gardzi, Mną gardzi” (Łk 10,16). Słowa te wypowiedział do apostołów — pierwszych biskupów Kościoła. Pogarda dla autorytetu Kościoła to pogarda dla samego Chrystusa. Masz czelność mówić o „zdrowieniu” przez eliminację pośrednictwa, jakbyś ty był lekarzem dusz, a nie Kościół — Matka i Nauczycielka. Twoja teologia ekonomii może ci się podobać, ale to nie ty jesteś źródłem Objawienia. Masz słuchać Kościoła albo przestań udawać, że jesteś chrześcijaninem
Michał Dyszyński napisał: | Tu można by zauważyć, że nie każdy pośrednik jest tylko pasożytem w układzie między stronami. I faktycznie tak nieraz jest, bywają pośrednicy, którzy wnoszą jakąś wartość od siebie. W części przypadków pośrednik może być bardzo cenny, wręcz realnie niezbędny. W kontekście oceny integryzmu uważam jednak, iż ten przypadek pożytecznego pośrednictwa może występować jedynie na samym początku, gdy instytucja jest jakimś inicjatorem refleksji nad zagadnieniami duchowości i wiary. |
Nie jesteś miarą wartości Kościoła. To nie do ciebie należy ocena, „czy pośrednik jest potrzebny tylko na początku”. Właśnie dlatego Jezus powiedział: „A jeśli by kto Kościoła nie usłuchał, niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18,17). Twoje pseudofilozoficzne wywody to próba zrzucenia autorytetu Kościoła, który cię osądza, bo nie chcesz słuchać. Jesteś jak faryzeusze, którzy pytali Jezusa: „Jakim prawem to czynisz?”, nie dlatego, że szukali prawdy, ale dlatego, że nie chcieli się podporządkować. Chcesz Kościoła tylko jako dostawcy inspiracji duchowej, a nie jako matki i nauczycielki — czyli chcesz innego Kościoła niż ten, który założył Chrystus
Michał Dyszyński napisał: | Gdyby integryzm nie był integryzmem, tylko gdyby ograniczył się do zainicjowania startu w duchowość, zapoznania z Biblią, zainteresowania wartościami chrześcijańskimi, to ja takiego podejścia bym nie krytykował. Problem jest, że integryzm jest zbyt zachłanny w swoim apetycie zarządzania wiernymi autorytarnie, władczo, dominacyjnie. |
Czyli Kościół ma ci tylko podać Ewangelię i zniknąć? Tak wygląda twoje wyobrażenie wiary? Chrystus nie przyszedł po to, by „zainspirować”, ale by nauczać, sądzić, prowadzić — i pozostawił do tego Kościół. To nie „integryzm” jest problemem, lecz twoja niezdolność do zaakceptowania, że Chrystus ma władzę, że przekazał ją ludziom, których sam wybrał i namaścił. „Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, bo oni czuwają nad waszymi duszami i zdadzą z tego sprawę” (Hbr 13,17). Albo wierzysz w Kościół, który Chrystus ustanowił, albo wierzysz w swoją ezoteryczną filozofię New Age, która jedynie udaje zreformowany katolicyzm. Nie da się tych dwóch rzeczy pogodzić
Michał Dyszyński napisał: | Integryzm przekracza dalece granicę rozdzielającą dobry wpływ na wiernych, od toksycznego blokowania w tych wiernych rozwoju wiary, duchowości, relacji z Bogiem. Integryzm próbuje to wszystko przejąć, rozsiąść się na tym, być tym jedynym ważnym, nie dopuścić do narodzenia się wiernych z ducha. Integryzm już nie łączy wiernych z Bogiem, a separuje ich od Boga. |
Tylko ktoś, kto utożsamia Ducha Świętego z własną jaźnią, może mówić takie rzeczy. To nie Kościół blokuje twoją relację z Bogiem — to twój bunt. Twój „rozwój duchowości” polega na oddzieleniu się od tego, co Chrystus ustanowił. Błądzisz, i to w sposób niebezpieczny. „Kto nie słucha Kościoła, niech ci będzie jak poganin” — powiedział Jezus (Mt 18,17). „Bóg nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju” (1 Kor 14,33) — a ty szerzysz zamieszanie. Przestań mówić o Duchu, skoro sprzeciwiasz się temu, co Duch Święty zbudował — Kościołowi Świętemu
To nie integryzm ci przeszkadza — przeszkadza ci sam Bóg, bo nie pasuje do twojej wyobraźni. Niech będzie jasne: twój bunt nie jest przejawem duchowości, tylko przejawem pychy. „Bo bunt jest jak grzech wróżbiarstwa, a krnąbrność jak nieprawość i bałwochwalstwo” (1 Sm 15,23). I właśnie taki bunt uprawiasz
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 16:02, 24 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3351
Przeczytał: 37 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:34, 24 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Panowie, błagam..temat nie jest o wadliwości integryzmu, nie jest o posłuszeństwie autorytetom, nie jest o tym, że tylko jakieś autorytety mają prawo do nieomylnego interpretowania..
Michał - twoja refleksja, analiza (ta pierwsza e temacie) jest bardzo bogata i konkretna. Szacun za tak głębokie wniknięcie i przeanalizowanie mechanizmów działania integryzmu, który jest trucizną dla rozwoju duchowego. Tylko, że to wszystko może lepiej jakby było w temacie o integryzmie? W dziale katolicyzm już jest kilka tematów o integryzmie. Myślałem, że tu się uda o czymś innym podyskutować, ale rozumiem, bo sytuacja na forum jest jaka jest i może mój błąd, że nie zaznaczyłem w temacie, że wolałbym tu tematu integryzmu nie wprowadzać, by skupić się na pytaniu, które z innego tematu wyciągnąłem na wierzch.
fedor - jesteś zwykłym fanatykiem religijnym, nie można z tobą sensownie podyskutować i pozastanawiać się nad ważnymi dla człowieka wierzącego pytaniami. Myślę, że ty celowo tu na forum trolujesz. Ciągle mantrujesz to samo, jak trzeba się poddać autorytetom i w ogóle bez nich to świat popadłby w jeden wielki bezsens, ciemność i nihilizm.
Wierz sobie, w co chcesz. Mnie nie przekonałeś, tylko udowodniłeś, co fanatyzm robi z ludzkim umysłem.
---
Chyba sobie daruje na jakiś czas pisanie na sfini, bo i tak wszystkie tematy mam wrażenie kręcą się wokół integryzmu i jakiejś absolutnej roli autorytetów. Może jak atmosfera znormalnieje, albo ktoś usunie fanatycznego trola z forum to będzie jeszcze sens podyskutować sobie, pozastanawiać się nad ważnymi pytaniami dla wiary i życia w ogóle, ale na tę chwilę to chyba nie bardzo się da. Ale ja mam nadzieję, że jeszcze będzie dobrze: ).
Zdrówko Panowie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:08, 24 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Panowie, błagam..temat nie jest o wadliwości integryzmu, nie jest o posłuszeństwie autorytetom, nie jest o tym, że tylko jakieś autorytety mają prawo do nieomylnego interpretowania..
Michał - twoja refleksja, analiza (ta pierwsza e temacie) jest bardzo bogata i konkretna. Szacun za tak głębokie wniknięcie i przeanalizowanie mechanizmów działania integryzmu, który jest trucizną dla rozwoju duchowego. Tylko, że to wszystko może lepiej jakby było w temacie o integryzmie? W dziale katolicyzm już jest kilka tematów o integryzmie. Myślałem, że tu się uda o czymś innym podyskutować, ale rozumiem, bo sytuacja na forum jest jaka jest i może mój błąd, że nie zaznaczyłem w temacie, że wolałbym tu tematu integryzmu nie wprowadzać, by skupić się na pytaniu, które z innego tematu wyciągnąłem na wierzch. |
Sorry. Faktycznie nie wiedziałem, że tak chciałeś ten wątek pociągnąć.
Ja o tym integryzmie tu się wcisnąłem, bo po prostu uważam, ze to jak integryzm traktuje zbawienie i objawienie, jest jakoś modelowe.
To może dodam bardziej ogólnie. Tak prywatnie to termin objawienie słabo w moim umyśle funkcjonuje. To, co jest jako „objawienie” mi w różnych kontekstach prezentowane czyni mi językowy zamęt do tego stopnia, że omijam słowo „objawienie” w swoim myśleniu, z racji na to, że i tak nie wiem, jak się z jego użyciem porozumiewać z ludźmi.
To słowo z jednej strony ma wg mnie wyraźny intuicyjny kontekst jakiegoś spotkania anioła, czy innej nadprzyrodzonej istoty, która coś komuś oznajmia – właśnie objawia. Jest wątek Ewangelii (może całej Biblii), która też coś oznajmia czytelnikom, lecz już wątków tego oznajmiania jest tak wiele, iż trudno wskazać (bez posiłkowania się skomplikowanym, długim opisem) te główne.
Mówiłem w tym kontekście o integryzmie dlatego, że wg mnie kwestia integryzmu stawia sprawę na linii podziału względem pytania: co jest źródłem w objawieniu?
- Czy ludzie, czy presja społeczna?
- Czy wnętrze samego człowieka, który w pierwszym rzędzie SZUKA W SWOJEJ DUSZY?
Tak więc nie tyle mogę powiedzieć, że rozumiem, czym zbawienie jest, a jedynie na jakie dwa kierunki rozdziela się interpretacja tego pojęcia:
- na kierunek zależności od ludzi
- czy na kierunek poszukiwania w swoim umyśle, sercu, duszy
?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15933
Przeczytał: 82 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 20:25, 24 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Panowie, błagam..temat nie jest o wadliwości integryzmu, nie jest o posłuszeństwie autorytetom, nie jest o tym, że tylko jakieś autorytety mają prawo do nieomylnego interpretowania.. |
Dyszyński nie jest w stanie napisać ani jednego posta bez wspominania o "integrystach". I kto tu jest fanatykiem? Ja te kłamstwa tylko prostuję
Katolikus napisał: | Michał - twoja refleksja, analiza (ta pierwsza e temacie) jest bardzo bogata i konkretna. Szacun za tak głębokie wniknięcie i przeanalizowanie mechanizmów działania integryzmu, który jest trucizną dla rozwoju duchowego. |
Trucizną to są kłamstwa i manipulacje Dyszyńskiego na temat ludzi starających się żyć zgodnie z nauką Kościoła. A ty te toksyny łykasz jak pelikan i jeszcze się tym delektujesz. I wy jesteście "katolikami"? Ośmieszacie się
Katolikus napisał: | fedor - jesteś zwykłym fanatykiem religijnym, nie można z tobą sensownie podyskutować i pozastanawiać się nad ważnymi dla człowieka wierzącego pytaniami. Myślę, że ty celowo tu na forum trolujesz. Ciągle mantrujesz to samo, jak trzeba się poddać autorytetom i w ogóle bez nich to świat popadłby w jeden wielki bezsens, ciemność i nihilizm. |
Twoje „ważne pytania” to tylko zasłona dymna dla twojej niezgody na porządek Chrystusa. Nazwanie kogoś fanatykiem, bo przypomina ci, że bez posłuszeństwa autorytetowi twojego Kościoła nie ma jedności, jest typowym chwytem frustrata, który nie chce widzieć prawdy. Hebrajczyków 13,17 nie rozumiesz albo celowo ignorujesz: „Bądźcie posłuszni swoim przełożonym i poddani, bo oni czuwają nad duszami waszymi.” To nie jest tyrania, to troska o zbawienie twojej duszy. Ty nazywasz to przemocą, a to jest Boży porządek, ustanowiony przez Chrystusa (Mt 16,18). To twoja Biblia tak mówi. Ja jej nie pisałem. I ty jesteś "katolikiem"? Co to znaczy "Katolikus"? Weź się nie ośmieszaj
Katolikus napisał: | Wierz sobie, w co chcesz. Mnie nie przekonałeś, tylko udowodniłeś, co fanatyzm robi z ludzkim umysłem. |
Posłuszeństwo twojemu Kościołowi to jest "fanatyzm"? To kim ty w ogóle jesteś? Co to za ksywa "Katolikus"? Może ty jesteś też mięsożernym wegetarianinem, a ja jestem "fanatykiem", bo pokazuję ci, że sam sobie zaprzeczasz? Bo w temacie katolicyzmu sam sobie zaprzeczasz. Jesteś czymś w rodzaju katolickiego mięsożercy wegetariańskiego. To, że ty nie chcesz się nawrócić i uznać autorytetu Kościoła, to nie jest mój problem, tylko twój. Ty sam jesteś przykładem pychy i buntu przeciw Bogu, jak Izraelici w Starym Testamencie. 1 Tm 3,15 mówi, że Kościół jest „filarem i podwaliną prawdy”. Twoje lekceważenie go to lekceważenie samej prawdy, a więc upadek w otchłań błędu
Katolikus napisał: | Chyba sobie daruje na jakiś czas pisanie na sfini, bo i tak wszystkie tematy mam wrażenie kręcą się wokół integryzmu i jakiejś absolutnej roli autorytetów. Może jak atmosfera znormalnieje, albo ktoś usunie fanatycznego trola z forum to będzie jeszcze sens podyskutować sobie, pozastanawiać się nad ważnymi pytaniami dla wiary i życia w ogóle, ale na tę chwilę to chyba nie bardzo się da. |
Znowu sam siebie oszukujesz. Tak jak anbuś, który pisze, że kończy dyskutowanie na tym forum, bo nie ma czasu, a następnego dnia od nowa zaczyna. Obaj jesteście jak jacyś heroiniści, nie panujecie nad swoimi słowami
Dyszyński napisał: | Sorry. Faktycznie nie wiedziałem, że tak chciałeś ten wątek pociągnąć. |
To „sorry” nic nie zmienia, bo od razu widać, że nie masz ani szacunku dla prawdziwego nauczania Kościoła, ani jasnego zrozumienia tego, o czym mówisz. Twoja ignorancja i zamęt tylko pogłębiają chaos, który sam tworzysz
Dyszyński napisał: | Ja o tym integryzmie tu się wcisnąłem, bo po prostu uważam, ze to jak integryzm traktuje zbawienie i objawienie, jest jakoś modelowe. |
Twoje przekonanie, że integryzm jest „jakoś modelowy”, jest niczym niepopartą opinią, wynikającą z braku prawdziwego rozumienia. Kościół katolicki naucza jasno, że prawda o zbawieniu i objawieniu pochodzi z Boga i jest przekazywana przez Kościół, a nie jest „modelowa” według twojej subiektywnej oceny. Nie jesteś tu sędzią prawdy, tylko zwykłym buntownikiem, który chce ją przekręcić
Dyszyński napisał: | Tak prywatnie to termin objawienie słabo w moim umyśle funkcjonuje. To, co jest jako „objawienie” mi w różnych kontekstach prezentowane czyni mi językowy zamęt do tego stopnia, że omijam słowo „objawienie” w swoim myśleniu, z racji na to, że i tak nie wiem, jak się z jego użyciem porozumiewać z ludźmi. |
Nie rozumiesz podstaw chrześcijaństwa i stąd twoja konsternacja. Objawienie to nie jest kwestia „językowego zamętu”, ale fundament naszej wiary. Jeśli omijasz to słowo, bo nie potrafisz go zrozumieć, to tylko dowód na twoją duchową ślepotę. Święty Paweł mówi o „objawieniu tajemnicy woli Bożej” (Ef 1,9), a ty zniżasz to do osobistego zamętu. Brak pokory wobec objawionej prawdy jest grzechem pychy
Dyszyński napisał: | To słowo z jednej strony ma wg mnie wyraźny intuicyjny kontekst jakiegoś spotkania anioła, czy innej nadprzyrodzonej istoty, która coś komuś oznajmia – właśnie objawia. |
To infantylne i prymitywne rozumienie, które świadczy o twoim duchowym niedojrzałym myśleniu. Objawienie to nie jest jakaś „intuicja” czy przypadkowe spotkanie z aniołem. To jest Boże przekazanie prawdy, które Kościół pilnie strzeże i przekazuje dalej. Twoje redukowanie tego do „intuicyjnego” przeżycia jest heretyckie i odwraca porządek objawienia ustanowiony przez Chrystusa (Mt 18,17)
Dyszyński napisał: | Jest wątek Ewangelii (może całej Biblii), która też coś oznajmia czytelnikom, lecz już wątków tego oznajmiania jest tak wiele, iż trudno wskazać (bez posiłkowania się skomplikowanym, długim opisem) te główne. |
Nie potrafisz zrozumieć prostych i jasnych prawd Ewangelii, więc tworzysz chaos i zamęt. Ewangelia nie jest zbiorem chaotycznych „wątków”, lecz jednolitym przekazem zbawienia, który jest centrum życia Kościoła i który został przekazany z mocą przez Urząd Nauczycielski (1 Tm 3,15). To ty chcesz wszystko komplikować, bo nie chcesz podporządkować się prawdzie chrześcijańskiej
Dyszyński napisał: | Mówiłem w tym kontekście o integryzmie dlatego, że wg mnie kwestia integryzmu stawia sprawę na linii podziału względem pytania: co jest źródłem w objawieniu? - Czy ludzie, czy presja społeczna? - Czy wnętrze samego człowieka, który w pierwszym rzędzie SZUKA W SWOJEJ DUSZY? |
To są brednie. Źródłem objawienia jest Bóg, nie ludzie, nie presja społeczna, nie jakieś „poszukiwania w duszy”. Jeśli nie rozumiesz tego podstawowego faktu, to jesteś poza wiarą chrześcijańską. Biblia mówi: „Bóg, który przemówił kiedyś wiele razy i na wiele sposobów do ojców przez proroków” (Hbr 1,1). To On objawia, a nie twoja dusza ani ludzie. To ty odrzucasz Bożą hierarchię i podstawy wiary, by wprowadzić swój anarchistyczny chaos
Dyszyński napisał: | Tak więc nie tyle mogę powiedzieć, że rozumiem, czym zbawienie jest, a jedynie na jakie dwa kierunki rozdziela się interpretacja tego pojęcia: - na kierunek zależności od ludzi - czy na kierunek poszukiwania w swoim umyśle, sercu, duszy? |
Twoja postawa jest czystym herezjastycznym relatywizmem, który odrzuca objawienie i naukę Kościoła. Zbawienie nie jest ani „zależne od ludzi”, ani „poszukiwane w umyśle czy duszy”. Zbawienie pochodzi od Chrystusa i jest przekazane Kościołowi (1 Tm 3,15), a my mamy być posłuszni przewodnikom kościelnym (Hbr 13,17), którzy strzegą prawd wiary. To, co ty nazywasz „poszukiwaniem w duszy”, jest pogańskim indywidualizmem i pychą, które prowadzą do zguby. To jest ezoteryka New Age, a nie chrześcijaństwo. Uprawiasz bałwochwalczy kult własnej jaźni, który nie ma nic wspólnego z chrześcijaństwem. To tylko apoteoza twojego własnego ja, a nie adoracja Chrystusa
Twoje wywody są chaotyczne, pełne błędnych założeń i odrzucają fundamenty katolickiej wiary. Te twoje „poszukiwania” orbitują na manowcach herezji i anarchii duchowej. Mt 18,17 przypomina, że jeśli deklarujesz się jako wierny i jednocześnie odrzucasz Kościół, to masz być traktowany jak poganin — nie ma tu miejsca na twoje buntownicze wywody
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 20:55, 24 Wrz 2025, w całości zmieniany 7 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3351
Przeczytał: 37 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:37, 25 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Michał napisał: | Sorry. Faktycznie nie wiedziałem, że tak chciałeś ten wątek pociągnąć. |
W porządku: ).
Cytat: | Ja o tym integryzmie tu się wcisnąłem, bo po prostu uważam, ze to jak integryzm traktuje zbawienie i objawienie, jest jakoś modelowe. |
Oki, to jak wg ciebie integryzm traktuje Objawienie, Biblię?
Ja nie jestem znawcą integryzmu. Nie znam nawet literatury, która by ściśle integryzmowi była poświęcona. Mogę tylko coś pownioskować z obserwacji ogólnych. No i to, co mnie wydaje się tutaj najbardziej rzucające się w oczy w traktowaniu Objawienia, Biblii przez integrystów to brak dojrzałej refleksji nad treścią Biblii. Nie ma w tym środowisku odwagi i dynamiki poszukiwań głębszego przekazu tylko zatrzymują się na tym, co powierzchowne, bardzo ludzkie. Samego Boga widzą w kategoriach no niestety, ale moim zdaniem bardzo prymitywnych, a nawet bluźnierczych. A ty Michał jak uważasz?
Bardzo dosłownie traktują te fragmenty i opisy, które domagają się głębszej refleksji. Ich wiara chyba też pozbawiona jest wątpliwości. Ale czy ktoś, kto nie ma lub nie miał wątpliwości to w ogóle wierzy?
Biblia to trudne dzieło. Dla nich jest jasna, oczywista, całkowicie spójna. Całkiem inny obraz traktowania Objawienia.
Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Czw 0:48, 25 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 0:53, 25 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Cytat: | Ja o tym integryzmie tu się wcisnąłem, bo po prostu uważam, ze to jak integryzm traktuje zbawienie i objawienie, jest jakoś modelowe. |
Oki, to jak wg ciebie integryzm traktuje Objawienie, Biblię?
Ja nie jestem znawcą integryzmu. Nie znam nawet literatury, która by ściśle integryzmowi była poświęcona. Mogę tylko coś pownioskować z obserwacji ogólnych. No i to, co mnie wydaje się tutaj najbardziej rzucające się w oczy w traktowaniu Objawienia, Biblii przez integrystów to brak dojrzałej refleksji nad treścią Biblii. Nie ma w tym środowisku odwagi i dynamiki poszukiwań głębszego przekazu tylko zatrzymują się na tym, co powierzchowne, bardzo ludzkie. A ty Michał jak uważasz?  |
Ja uważam, że integrystyczne traktowanie Objawienia jest w istocie podporządkowaniem przekazu ewangelicznego celowi sprawowania władzy przez wybrańców nad ludźmi. To, co nie wspiera w integryzmie filozofii władzy jest ignorowane. Zaś te nieliczne wypowiedzi bibilijne, które daje się jakoś podpiąć pod sugestię, iż władza jest niezbędna, są nadinterpretowane i rozdmuchiwane. Tutaj zatem mamy „objawienie (integrystycznie rozumiane) = to w Biblii i jej interpretacjach, co służy budowie i umacnianiu władzy, podporządkowując ludzi i ograniczając ich rozwój”.
Na przeciwnym biegunie jest objawienie postrzegane na sposób duchowy, czyli „Objawienie = to w Biblii i jej interpretacjach, co niesie człowiekowi prawdziwą wolność i budowanie bezpośredniej relacji z Bogiem ”.
Integrystyczna wizja objawienia oddala człowieka od Boga, poprzez przycinanie więzów z Nim, aby w zamian tworzyć i wzmacniać więzy z ludzką formą władzy; zaś ta duchowa wizja objawienia stara się człowieka do Boga zbliżyć, tworząc bezpośrednie więzy między człowiekiem i Bogiem.
Gdyby relację Bóg – człowiek potraktować ogólnie w kontekście społeczności religijnej (KRK w przypadku katolicyzmu), to można by wyobrażać sobie taką modelową sytuację, gdy z jednej strony mamy człowieka, a gdzieś daleko mamy Boga. W tym układzie organizacja religijna zajmuje początkowo miejsce między nimi. Ta organizacja jakoś już postrzega Boga, a jednocześnie widzi człowieka, bo sama składa się z ludzi. I na pierwszym etapie religia oznajmia człowiekowi „tam za mną jest Bóg, do którego warto jest zmierzać, więc choć tutaj, pójdziemy razem ku Bogu”. Powiedzmy, że jakoś religia człowieka przekonała, a wtedy człowiek zbliża się do religii, a także jednocześnie do Boga, który stoi dalej za religią (Bóg jest dalej na tej samej linii, po której człowiek idzie w stronę religii). Teraz problem zaczyna się w sytuacji, w której człowiek już dotarł do tego miejsca, w którym jest religia. Religia odpowiedzialna powinna wtedy zluzować swoje więzy, zaprzestać nawoływania, a tylko wskazać człowiekowi – dalej idź już sam! My tu zostajemy, aby wołać innych, ale ty już nas wyprzedzasz, więc nie oglądaj się na nas, nie oglądaj się za siebie, tylko zmierzaj ku Bogu. Tak by czyniła religia odpowiedzialna, boża. Religia nieodpowiedzialna (np. typu integrystycznego), gdy człowiek do niej dotarł, nie przerywa ściągać człowieka do siebie, co powoduje, że człowiek, który powinien miejsce posadowienia religii minąć i pójść dalej, jest ściągany wstecz. Religia nieodpowiedzialna wiąże człowieka do siebie, blokując drogę tego człowieka ku Bogu. Wobec takiej blokującej duchowość religii człowiek powinien się zbuntować i dalej iść już sam.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 1:07, 25 Wrz 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3351
Przeczytał: 37 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 1:24, 25 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Michał napisał: | Ja uważam, że integrystyczne traktowanie Objawienia jest w istocie podporządkowaniem przekazu ewangelicznego celowi sprawowania władzy przez wybrańców nad ludźmi. |
Władza w chrześcijaństwie sprowadza się do uniżenia i usługiwania innym. Tak mi się wydaje. Ciężko na Biblii zbudować filozofię władzy no chyba, że właśnie zignoruje się głębszy sens tam zawarty.
Cytat: | Na przeciwnym biegunie jest objawienie postrzegane na sposób duchowy, czyli „Objawienie = to w Biblii i jej interpretacjach, co niesie człowiekowi prawdziwą wolność i budowanie bezpośredniej relacji z Bogiem ”. |
Ciekawy biegun. Może kiedyś stworzysz temat, który byłby alternatywą dla integryzmu, a dotykający właśnie tego chrześcijaństwa duchowego. To jest ciekawe, co daje wolność i jak człowiek może budować osobistą więź z Bogiem. W Biblii jest takie piękne zdanie: "kto kocha zna Boga" 1 J 4,7. Piękna i odważna myśl. Znać Boga, gdy się kocha i tu nikt o pośrednikach nie wspomina, nikt nie twierdzi, że są oni potrzebni, by Boga poznać. Bo zauważmy jedną rzecz.. nie tylko chrześcijanie kochają na tym świecie.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15933
Przeczytał: 82 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 4:54, 25 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Ja uważam, że integrystyczne traktowanie Objawienia jest w istocie podporządkowaniem przekazu ewangelicznego celowi sprawowania władzy przez wybrańców nad ludźmi. |
Nie, to nie jest żadne "integrystyczne traktowanie Objawienia", tylko wierne trzymanie się depozytu wiary, który został powierzony Kościołowi przez samego Chrystusa. To właśnie ty wypaczasz Objawienie, bo chcesz je podporządkować swojej filozofii, w której nie ma miejsca ani na posłuszeństwo, ani na pokorę, ani na strukturę wspólnoty. Objawienie nie jest twoją osobistą ścieżką samorealizacji, tylko obiektywną prawdą przekazaną przez Boga, zakorzenioną w Piśmie i Tradycji oraz interpretowaną przez Kościół. A nie przez Michała Dyszyńskiego. To nie "wybrańcy" nad ludźmi sprawują władzę, tylko Bóg ustanowił hierarchię, przez którą działa, jak mówi święty Paweł: „Nie ma władzy, która by nie pochodziła od Boga” (Rz 13,1). I dalej: „Kto przeciwstawia się władzy, przeciwstawia się porządkowi Bożemu” (Rz 13,2). Oczywiście nie chodzi tu o despotyzm, ale o ustanowiony porządek, który ty próbujesz podważyć w imię rzekomego "duchowego" oświecenia
Michał Dyszyński napisał: | To, co nie wspiera w integryzmie filozofii władzy jest ignorowane. Zaś te nieliczne wypowiedzi bibilijne, które daje się jakoś podpiąć pod sugestię, iż władza jest niezbędna, są nadinterpretowane i rozdmuchiwane. |
To kłamstwo. Władza w Kościele nie jest żadnym „dodatkiem” ani „nadinterpretacją” – to element konstytutywny Kościoła założonego przez Chrystusa. Jezus mówi do Piotra: „Ty jesteś Piotr, i na tej Skale zbuduję mój Kościół (...). Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie” (Mt 16,18-19). To nie jest metafora. To dosłowne przekazanie władzy kluczy, czyli jurysdykcji duchowej. I to właśnie Piotr oraz jego następcy mają związywać i rozwiązywać. Tego nie da się „jakoś podpiąć” pod władzę – to jest sam fundament tej władzy, potwierdzony również w Tradycji i przez Urząd Nauczycielski. Sobór Watykański II jasno mówi: „Biskupi jako następcy Apostołów (...) nauczają autorytatywnie w imieniu Chrystusa” (Lumen Gentium, 25). A ty co robisz? Wrzucasz to wszystko do jednego worka z jakąś „filozofią władzy”, której sam nie rozumiesz i którą obrzydzasz, bo boisz się utraty własnej niezależności
Michał Dyszyński napisał: | Na przeciwnym biegunie jest objawienie postrzegane na sposób duchowy, czyli „Objawienie = to w Biblii i jej interpretacjach, co niesie człowiekowi prawdziwą wolność i budowanie bezpośredniej relacji z Bogiem”. |
Czyli chcesz powiedzieć: „Objawienie to to, co ja uznaję za duchowe i wolnościowe”. Znów podmieniasz Objawienie na własne odczucia. Słowo Boże nie działa w oderwaniu od Kościoła, bo jak mówi święty Paweł: „Kościół jest filarem i podporą prawdy” (1 Tm 3,15). Jeśli odrzucasz Kościół jako autorytet interpretacyjny, to sam stajesz się swoim własnym papieżem. To protestantyzm, a nawet gorzej – duchowa anarchia. Objawienie to nie wybiórczy zbiór cytatów, które pasują do twojego subiektywnego ideału wolności, tylko pełnia prawdy, którą Kościół przekazuje wiernie od dwóch tysięcy lat, mimo błędów jego członków
Michał Dyszyński napisał: | Integrystyczna wizja objawienia oddala człowieka od Boga, poprzez przycinanie więzów z Nim, aby w zamian tworzyć i wzmacniać więzy z ludzką formą władzy; zaś ta duchowa wizja objawienia stara się człowieka do Boga zbliżyć, tworząc bezpośrednie więzy między człowiekiem i Bogiem. |
To typowa gnostycka retoryka: "my mamy wyższą duchową wiedzę", "oni są z ciała i z instytucji". A przecież Jezus modlił się do Ojca: „Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie” (J 17,21). A ta jedność nie istnieje bez wspólnoty widzialnej – bez Kościoła. Święty Hieronim pisał: „Ten, kto nie ma Kościoła za Matkę, nie może mieć Boga za Ojca”. Twoje przeciwstawienie „duchowości” i „Kościoła” jest błędne, fałszywe i niebiblijne. Duchowość bez Kościoła to iluzja pobożności, która prowadzi donikąd
Michał Dyszyński napisał: | Religia odpowiedzialna powinna wtedy zluzować swoje więzy, zaprzestać nawoływania, a tylko wskazać człowiekowi – dalej idź już sam! My tu zostajemy, aby wołać innych, ale ty już nas wyprzedzasz, więc nie oglądaj się na nas, nie oglądaj się za siebie, tylko zmierzaj ku Bogu. |
To zdanie jest kwintesencją pychy duchowej. „Ty już nas wyprzedzasz”? Naprawdę? To już nawet nie gnoza – to duchowy narcyzm. Kościół to nie przystanek, który się mija, tylko mistyczne Ciało Chrystusa, którego głową jest Jezus, a członkami – my wszyscy. Nikt nie „wyprzedza” Kościoła, bo poza Kościołem nie ma zbawienia – Extra Ecclesiam nulla salus – jak uczył Sobór Florencki, Sobór Laterański IV i papież Bonifacy VIII w Unam Sanctam. Czy święci „wyprzedzali” Kościół? Nie – oni żyli w nim, z nim i dla niego, nawet jeśli cierpieli przez jego grzesznych przedstawicieli
Michał Dyszyński napisał: | Religia nieodpowiedzialna (np. typu integrystycznego), gdy człowiek do niej dotarł, nie przerywa ściągać człowieka do siebie, co powoduje, że człowiek, który powinien miejsce posadowienia religii minąć i pójść dalej, jest ściągany wstecz. |
Taka wizja to duchowe samobójstwo. Chcesz powiedzieć, że Kościół powinien tylko „pomóc ruszyć”, a potem... zniknąć? To przecież protestancki indywidualizm i autosoteriologia. Ale Jezus nie mówi: „Idźcie sami i bądźcie sobie Kościołem”. Mówi: „Jeśli nie posłucha Kościoła, niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18,17). A w Hbr 13,17: „Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i ulegli im”. I nie ma tu przypisu: „chyba że jesteś już bardziej duchowy niż oni”
Michał Dyszyński napisał: | Wobec takiej blokującej duchowość religii człowiek powinien się zbuntować i dalej iść już sam. |
To nie jest chrześcijaństwo. To duchowa anarchia, neognostycyzm, subiektywizm i kult „wewnętrznego ja”, które nie zna pokory ani posłuszeństwa. Chrześcijanin nie idzie sam – idzie z Kościołem, w Kościele i przez Kościół. I jeśli idzie sam, to idzie na zatracenie, bo odłącza się od mistycznego Ciała Chrystusa. Twój bunt nie jest żadnym „bożym buntem”. Jest pychą podszytą pogardą wobec Tradycji i wspólnoty. I to nie prowadzi do Boga, tylko do duchowej samozagłady
Katolikus napisał: | Ok, to jak wg ciebie integryzm traktuje Objawienie, Biblię?
Ja nie jestem znawcą integryzmu. Nie znam nawet literatury, która by ściśle integryzmowi była poświęcona. |
I to wystarcza, by twoje wywody uznać za kompletnie niewiarygodne. Już na wstępie przyznajesz, że nie znasz tematu, nie czytałeś literatury, nie rozumiesz pojęcia, które krytykujesz – a mimo to ferujesz osądy. To klasyczna postawa uprzedzonego ideologa: ignorancja połączona z poczuciem wyższości. Gdybyś naprawdę miał uczciwe podejście, zacząłbyś od poznania nauczania Kościoła, dokumentów Magisterium, dzieł świętych i doktorów Kościoła. Ale ty wolisz karmić się stereotypem, który sam stworzyłeś, żeby łatwiej było nim gardzić
Katolikus napisał: | Mogę tylko coś pownioskować z obserwacji ogólnych. No i to, co mnie wydaje się tutaj najbardziej rzucające się w oczy w traktowaniu Objawienia, Biblii przez integrystów to brak dojrzałej refleksji nad treścią Biblii. |
Nie, to nie „brak dojrzałej refleksji”, tylko pokora wobec Objawienia, które nie jest materiałem do niekończących się, subiektywnych eksperymentów intelektualnych, tylko świętym depozytem, który należy wiernie zachować i przekazywać. Apostoł Paweł mówi wyraźnie:
„Strzeż dobrego depozytu z pomocą Ducha Świętego” (2 Tm 1,14)
Nie mówi: „kombinuj po swojemu” ani „zrelatywizuj wszystko, co niewygodne dla twojej wrażliwości”. Integryzm, jeśli przez to słowo rozumiemy wierność pełni Objawienia i Tradycji, to jest postawa głęboko katolicka – i bardzo dojrzała, bo zakorzeniona w całej historii Kościoła, a nie w emocjonalnych projekcjach jednostki
Katolikus napisał: | Nie ma w tym środowisku odwagi i dynamiki poszukiwań głębszego przekazu tylko zatrzymują się na tym, co powierzchowne, bardzo ludzkie. |
Fałsz. Nieustanne poszukiwanie „głębszego przekazu” bez kotwicy Tradycji prowadzi do herezji, a nie do prawdy. W historii Kościoła największą „odwagę” – jak ty to nazywasz – mieli gnostycy, moderniści, protestanci, arianie i inni odszczepieńcy, którzy chcieli iść „głębiej”, „dalej”, „po swojemu” – i skończyli w błędzie, bo zerwali z autorytetem Kościoła. Święty Paweł ostrzega przed takimi właśnie tendencjami:
„Nadchodzi bowiem czas, że zdrowej nauki nie będą znosić, ale według swoich upodobań będą sobie mnożyli nauczycieli” (2 Tm 4,3)
To, co ty nazywasz brakiem odwagi, jest w istocie cnotą wierności. Bo katolik nie jest od tego, żeby „tworzyć głębsze sensy”, ale od tego, żeby z pokorą przyjąć to, co zostało objawione raz na zawsze:
„Wiara raz na zawsze została przekazana świętym” (Judy 1,3)
Katolikus napisał: | Samego Boga widzą w kategoriach no niestety, ale moim zdaniem bardzo prymitywnych, a nawet bluźnierczych. |
Czyli jeśli ktoś wierzy w Boga, który sądzi, wymaga, nagradza i karze, to już bluźni? Bóg, którego ty próbujesz przedstawić, to Bóg wyprany z majestatu, nie ten z Objawienia, ale produkt psychologiczny – twój własny, subiektywny idol, który ma cię „nie ograniczać”, „nie oceniać”, „nie przygniatać”. A przecież Pismo mówi wyraźnie:
„Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle” (Mt 10,28),
a nie: „Bójcie się integrystów, bo mają za sztywnego Boga”
Jeśli wizja Boga, który objawił się na Synaju, który przemawiał przez proroków, który zasiada na tronie w Apokalipsie – jest dla ciebie „prymitywna”, to bluźnierstwo wychodzi z twoich ust, nie ich. Święty Augustyn pisał: „Jeśli wierzysz tylko w to, co ci się podoba w Ewangelii, a odrzucasz to, co ci się nie podoba, to nie wierzysz w Ewangelię, tylko w siebie samego”. I to jest właśnie twój przypadek
Katolikus napisał: | Bardzo dosłownie traktują te fragmenty i opisy, które domagają się głębszej refleksji. Ich wiara chyba też pozbawiona jest wątpliwości. Ale czy ktoś, kto nie ma lub nie miał wątpliwości to w ogóle wierzy? |
Znowu błędna teza. Kościół nigdy nie zabraniał głębokiej refleksji nad Pismem – przeciwnie, zachęca do niej. Ale refleksja to nie to samo co relatywizacja. Kościół wyznaczył jasne granice interpretacji – one wynikają z Tradycji i autorytetu Magisterium. Ty natomiast utożsamiasz „refleksję” z podważaniem wszystkiego, co nie pasuje do twojego wewnętrznego schematu „duchowości”. To nie jest dojrzałość, tylko chaotyczny indywidualizm, podszyty egotyzmem
Co do rzekomego „braku wątpliwości” – święci mieli wątpliwości, ale zawierzali mimo wątpliwości. Ich wiara była heroiczna nie dlatego, że nie czuli niepewności, ale że zaufali Kościołowi, Słowu Bożemu i Tradycji bardziej niż sobie samym. A ty wiesz lepiej od nich, prawda?
Katolikus napisał: | Biblia to trudne dzieło. Dla nich jest jasna, oczywista, całkowicie spójna. Całkiem inny obraz traktowania Objawienia. |
Biblia jest spójna, bo jej autorem jest Duch Święty. Kościół przez wieki interpretował ją w sposób jednolity – nie przez zbiór prywatnych opinii, ale przez Tradycję, sobory, magisterium papieskie i świętych doktorów Kościoła. Jeśli ktoś widzi w Biblii chaos i niespójność, to nie jest to problem Biblii – to problem jego własnego ducha. Jak mówi Pismo:
„Nie jest Bogiem zamieszania, lecz pokoju” (1 Kor 14,33)
A jeśli chcesz trzymać się tego, co „trudne”, bo „trudność” jest dla ciebie wyznacznikiem głębi – to zapamiętaj: prawda nie przestaje być prawdą tylko dlatego, że jest jasna i jednoznaczna
Twoje uderzanie w tak zwany integryzm to w rzeczywistości atak na Kościół jako taki, na jego ciągłość, jego Tradycję i jego autorytet. Atakujesz samego Chrystusa, który założył swój Kościół (Mt 16,18; 18,17). Twoja „duchowość” nie prowadzi do Boga – prowadzi do samotności i zamknięcia się w bańce własnych opinii. A stamtąd już tylko krok do herezji i idącego za tym potępienia
Katolikus napisał: | Ciekawy biegun. Może kiedyś stworzysz temat, który byłby alternatywą dla integryzmu, a dotykający właśnie tego chrześcijaństwa duchowego. To jest ciekawe, co daje wolność i jak człowiek może budować osobistą więź z Bogiem. W Biblii jest takie piękne zdanie: "kto kocha zna Boga" 1 J 4,7. Piękna i odważna myśl. Znać Boga, gdy się kocha i tu nikt o pośrednikach nie wspomina, nikt nie twierdzi, że są oni potrzebni, by Boga poznać. Bo zauważmy jedną rzecz.. nie tylko chrześcijanie kochają na tym świecie. |
Zacznijmy od tego, że ty zupełnie nie rozumiesz, czym jest Kościół i czym jest objawiona prawda chrześcijańska. Mówisz o „osobistej więzi z Bogiem” jakby można było poznać Boga i wejść z Nim w prawdziwą relację bez Kościoła, bez Jego sakramentów i bez nauczania, które przekazał sam Chrystus Apostołom. To jest właśnie ten twój fałszywy duch indywidualizmu, który prowadzi do herezji i rozbicia wiary na setki subiektywnych wersji
Biblia mówi wyraźnie:
„Kto nie jest ze Mną, jest przeciwko Mnie, a kto nie zbiera ze Mną, rozprasza” (Mt 12,30)
Jak zatem możesz twierdzić, że „znać Boga” można poza Kościołem, który jest Jego Ciałem? Jezus powołał Kościół jako swoją Oblubienicę i narzędzie zbawienia. Święty Paweł naucza, że Kościół jest „kolumną i podporą prawdy” (1 Tm 3,15). Pośrednictwo Kościoła w poznaniu Boga to nie fanaberia czy przejaw „władzy nad ludźmi”, ale wola Chrystusa, który ustanowił strukturę hierarchiczną, sakramentalną, aby chronić wiernych przed błędem i rozproszeniem
Co do „kto kocha, zna Boga” (1 J 4,7) – oczywiście, że miłość jest kluczem, ale bez pełni Objawienia i łaski Kościoła twoja miłość jest łatwa do zmanipulowania i błędów. Sam Jezus powiedział:
„Ja jestem drogą, prawdą i życiem. Nikt nie przychodzi do Ojca inaczej niż przeze Mnie” (J 14,6). Droga ta nie jest samotną, indywidualną ścieżką w „duchowym New Age”, ale żywą wspólnotą Kościoła
I tak, zgadzam się – na świecie jest wielu ludzi, którzy kochają, także niechrześcijan. Ale to nie oznacza, że wszyscy znają prawdę o Bogu czy że ich miłość prowadzi ich do zbawienia. Kościół naucza, że łaska Boża działa także poza widzialnym Kościołem, ale pełnia zbawienia jest tylko w Kościele katolickim (Sobór watykański II, Lumen Gentium, 14)
Twoje marzenia o „duchowości bez pośredników” to nie jest nowość, tylko powrót do błędów protestantyzmu i gnozy, które Kościół od wieków potępia jako herezje. Z punktu widzenia katolickiej wiary nie wolno ignorować woli Chrystusa ani uprawiać duchowego anarchizmu, bo to prowadzi do rozbicia wspólnoty i utraty zbawienia.
Więc zanim zaczniesz snuć alternatywne wizje, zastanów się, czy naprawdę rozumiesz, co Kościół przekazuje jako depozyt wiary. Bo jeśli nie, to tak naprawdę uprawiasz własną religię, a nie chrześcijaństwo
Katolikus napisał: | Władza w chrześcijaństwie sprowadza się do uniżenia i usługiwania innym. Tak mi się wydaje. Ciężko na Biblii zbudować filozofię władzy no chyba, że właśnie zignoruje się głębszy sens tam zawarty. |
Znowu mylisz pokorę z brakiem autorytetu. Mylisz służbę z anarchią. I co najgorsze – swoją luźną intuicję („tak mi się wydaje”) stawiasz wyżej niż Objawienie i nauczanie Kościoła. Gdyby chrześcijańska władza miała być jedynie „uniżeniem” w twoim sensie – czyli zupełnym rozpuszczeniem się w pokorze i ustępliwości – to Chrystus nie dałby Piotrowi kluczy Królestwa Niebieskiego, nie powiedziałby mu, że ma paść Jego owce (J 21,15.17), nie ustanowiłby hierarchii (Mt 16,18)
A jednak powiedział:
„Ty jesteś Piotr, i na tej Skale zbuduję mój Kościół” (Mt 16,18)
Powiedział też:
„Cokolwiek zwiążesz na ziemi, będzie związane w niebie” (Mt 16,19).
I dalej:
„Paś baranki moje. Paś owce moje” (J 21,15–17)
To jest władza – nie despotyzm, ale realny autorytet duchowy, który pochodzi od Chrystusa. Święty Paweł mówi jasno:
„Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i ulegli im, bo oni czuwają nad waszymi duszami i zdadzą z tego sprawę” (Hbr 13,17)
Czy to też zignorujesz w imię „głębszego sensu”? Czy może Biblia mówi coś, czego nie chcesz przyjąć, bo nie pasuje do twojego konstruktu duchowości, w którym każda forma autorytetu to opresja, a każdy przełożony to zagrożenie dla „wolności”?
Twój problem to fetyszyzacja „głębszego sensu”, która w praktyce oznacza: „ignoruj to, co jest wprost, i wyczytaj z tego coś, co lepiej brzmi”. Ale Kościół nie żyje domysłami. Kościół żyje Objawieniem – tym, co przekazał Chrystus Apostołom, a oni swoim następcom. I to właśnie jest podstawa katolickiej filozofii władzy: władza ustanowiona przez Boga, sprawowana w duchu służby, ale będąca realnym, hierarchicznym porządkiem
To nie integryści ignorują sens Pisma. To ty go rozcieńczasz, żeby nie przeszkadzał twojemu indywidualizmowi. Gdybyś naprawdę wierzył, że „władza to uniżenie i służba”, to przyjąłbyś z pokorą nauczanie Kościoła i byłbyś posłuszny tym, którzy zostali postawieni nad tobą w Panu. Ale ty nie chcesz służyć – ty chcesz duchowo rządzić samym sobą. I nazywasz to wolnością. A to jest bunt, który w oczach Boga nie jest „głębszym zrozumieniem”, tylko grzechem pychy
Kościół – ten, który ustanowił Chrystus – nie jest przeszkodą do Boga. Jest Jego Ciałem. I jeśli go odrzucasz, to – jak mówi święty Cyprian z Kartaginy –
„Nie może mieć Boga za Ojca ten, kto nie ma Kościoła za Matkę”
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 12:43, 25 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6164
Przeczytał: 48 tematów
|
Wysłany: Czw 10:02, 25 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Czy zatem mamy obiektywne narzędzia do rozstrzygnięcia, co jest kluczową treścią Biblii? Bo jeśli nie, a wychodzi na to, że nie, to co to za Objawienie? |
Biblia jest objawieniem narzedzia manipulacji, które można stosować na różne sposoby.
Polecam książkę prof. Tomasza Polaka opisującego kościół jako machinę:
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie ma chyba nikogo, kto byłby bardziej kompetentny w tym temacie niż sam Polak.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 24976
Przeczytał: 76 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:08, 25 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Banjankri napisał: | Katolikus napisał: | Czy zatem mamy obiektywne narzędzia do rozstrzygnięcia, co jest kluczową treścią Biblii? Bo jeśli nie, a wychodzi na to, że nie, to co to za Objawienie? |
Biblia jest objawieniem narzedzia manipulacji, które można stosować na różne sposoby.
Polecam książkę prof. Tomasza Polaka opisującego kościół jako machinę:
[link widoczny dla zalogowanych]
Nie ma chyba nikogo, kto byłby bardziej kompetentny w tym temacie niż sam Polak. |
Dla mnie ciekawszy jest Obirek. Chłopak z PGR. Z takich w PRL spolecznych dołów, który był potem u Jezuitów. Chodził na katechezę. Wychowaliśmy się w tych samych czasach a jakie rożne nasze drogi. Jednak coś nas łączy. Tego jeszcze nie zidentyfikowałam.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Banjankri
Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 6164
Przeczytał: 48 tematów
|
Wysłany: Czw 11:24, 25 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
A wiesz kim jest Polak, i czy czytałaś go, że twierdzisz, że jest ciekawszy?
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:08, 25 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Cytat: | Na przeciwnym biegunie jest objawienie postrzegane na sposób duchowy, czyli „Objawienie = to w Biblii i jej interpretacjach, co niesie człowiekowi prawdziwą wolność i budowanie bezpośredniej relacji z Bogiem ”. |
Ciekawy biegun. Może kiedyś stworzysz temat, który byłby alternatywą dla integryzmu, a dotykający właśnie tego chrześcijaństwa duchowego. To jest ciekawe, co daje wolność i jak człowiek może budować osobistą więź z Bogiem. W Biblii jest takie piękne zdanie: "kto kocha zna Boga" 1 J 4,7. Piękna i odważna myśl. Znać Boga, gdy się kocha i tu nikt o pośrednikach nie wspomina, nikt nie twierdzi, że są oni potrzebni, by Boga poznać. Bo zauważmy jedną rzecz.. nie tylko chrześcijanie kochają na tym świecie.  |
Pięknie to napisałeś. Faktycznie miłość i jest kluczem do duchowości głębokiej. Ale oprócz miłości niezbędna jest prawda. Przy czym tu od razu mamy starcie z wizjami prawdy, które nieraz wypaczają jej sens.
Czym jest prawda?
Prawda ma wiele uzupełniających się sensów, więc nie byłoby tu do końca poprawne wstawiać jedno jej rozumienie, jako zawierające komplet odniesień, jednak w kontekście zagadnienia duchowości chodzi prawdę, jako właściwość samego umysłu.
Część definicji prawdy skupia się na stosowaniu idei prawdy do informacji jako takiej, pomijając odbiór, pomijając człowieka, który prawdę miałby używać. Na krótką metę to może mieć sens, bo MAJĄC USTALONE ZASADY prawdę da się określać jako efekt tych zasad zastosowania w celu przedstawienia opisu, który mógłby być uznany za ogólnie wierny, poprawny. Wtedy sam konkretny umysł przy definiowaniu prawdy nie występuje, bo jego rolę pełni niejako „umysł uogólniony”, albo „umysł standardowy” – odczytujący przekaz i stwierdzający jego zgodność/kompatybilność z tym, co niezależnie określa rzeczywistość.
Ale jednak umysły są konkretne. I jakoś trzeba się pochylić nad tym pytaniem: co powoduje, że umysł poprawnie odczytuje informacje, albo dostarczone mu przez zmysły dane?
I chyba zwyczajowo to też jest składnikiem idei prawdy – jakaś taka właściwość samego umysłu, który POSTRZEGA PRAWDZIWIE.
Wtedy łącząc te dwie wartości – kategorie, czyli miłość i prawdę, dostajemy nasz przepis na duchowość i poprawną osobowość. Jest to taka osobowość, która wytrenowała się do postrzegania rzeczywistości i samej siebie adekwatnie (prawdziwie), akceptując inne podmioty czujące i myślące, a także stawiając sobie cel wzrastania wszystkich tych istot w świadomości i wzajemnym zaufaniu, wspomaganiu się, oczekiwaniu i dawaniu dobra, szczerych intencji osiągania wspólnoty dusz w Bogu.
I jeszcze jedno dodam w kontekście głębokiej duchowości - tam posłuszeństwo jest zbędne. Istoty udoskalone chcą dobra i czynią dobro nie z powodu tego, że ktoś im coś nakazuje, ale z własnej woli i pragnienia.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 12:10, 25 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6777
Przeczytał: 23 tematy
|
Wysłany: Pią 8:34, 26 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: |
Znowu sam siebie oszukujesz. Tak jak anbuś, który pisze, że kończy dyskutowanie na tym forum, bo nie ma czasu, a następnego dnia od nowa zaczyna. Obaj jesteście jak jacyś heroiniści, nie panujecie nad swoimi słowami |
Jasne, tak samo oszukuję jak i kłamię. Najwyraźniej nie załapałeś, że moje "i to by było na tyle" dotyczyło poszczególnych tematów, a nie całościowo dyskutowania na Śfini. To typowe dla ciebie, że u innych doszukujesz się najgorszych cech i intencji, np. tam, gdzie może chodzić o mylenie się, ty piszesz o kłamaniu, a tam, gdzie ktoś mógł zmienić zdanie, ty piszesz o oszukiwaniu. Nie masz nad sobą litości w budowaniu swojego negatywnego wizerunku.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 9:46, 26 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | fedor napisał: |
Znowu sam siebie oszukujesz. Tak jak anbuś, który pisze, że kończy dyskutowanie na tym forum, bo nie ma czasu, a następnego dnia od nowa zaczyna. Obaj jesteście jak jacyś heroiniści, nie panujecie nad swoimi słowami |
Jasne, tak samo oszukuję jak i kłamię. Najwyraźniej nie załapałeś, że moje "i to by było na tyle" dotyczyło poszczególnych tematów, a nie całościowo dyskutowania na Śfini. To typowe dla ciebie, że u innych doszukujesz się najgorszych cech i intencji, np. tam, gdzie może chodzić o mylenie się, ty piszesz o kłamaniu, a tam, gdzie ktoś mógł zmienić zdanie, ty piszesz o oszukiwaniu. Nie masz nad sobą litości w budowaniu swojego negatywnego wizerunku. |
Fedor wszystkie wypowiedzi traktuje niczym rotweiler na sterydach, czy innych dopalaczach - nie patrząc co i jak w sprawie, rzuca się do gardła. Chyba też tak samo traktuje zagadnienie z tematu wątku – objawienie. Przynajmniej sądząc z przejawianych reakcji, osią fedorowego objawienia jest przejęcie jakiejś absolutnej kontroli nad osobami, uczynienie ich maksymalnie bezwolnymi, posłusznie jedynie wyczekującymi na dyrektywy ze strony religijnej władzy, które będzie za to chodziła w chwale i wywyższeniu. To obraz ogólny osobowości, świadomości, w którym jest polaryzacja skrajna, gdzie wrogów należy zetrzeć na proch, zaś swoją grupę ustawić w chmurach na samym szczycie. Dlatego fedor właściwie nie dyskutuje, tylko orze; nie odnosi się do sensu, a rozgniata wrogimi, poniżającymi ocenami osoby, które ośmielają się mieć inne zdanie w danej kwestii. Tu nie ma pardonu, tu nie ma pytania „czy może ktoś miał intencje dobre?”, bo założeniem niezbywalnym jest, że jak ktoś jest oponentem, to wszystko co go dotyczy jest złe, kłamliwe, godne potępienia. Dla niego żaden oponent nie miał nigdy dobrych intencji, tylko od początku knuł wrogie manipulatorskie i kłamliwe oszczerstwa wobec naszych, wobec tej nieskończonej wspaniałości, którą fedor reprezentuje. Fedor jest bowiem „zdecydowany”.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 9:48, 26 Wrz 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 10:05, 26 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | zagadnienie z tematu wątku – objawienie. Przynajmniej sądząc z przejawianych reakcji, osią fedorowego objawienia jest przejęcie jakiejś absolutnej kontroli nad osobami, uczynienie ich maksymalnie bezwolnymi, posłusznie jedynie wyczekującymi na dyrektywy ze strony religijnej władzy, które będzie za to chodziła w chwale i wywyższeniu. To obraz ogólny osobowości, świadomości, w którym jest polaryzacja skrajna, gdzie wrogów należy zetrzeć na proch, zaś swoją grupę ustawić w chmurach na samym szczycie. |
Pociągnę już tę myśl ogólnie, odczepiając się od konkretnych osób.
Znowu zacznę kwestię od osobistego akcentu: coraz bardziej się przekonuję, że treścią kluczową objawienia jest właśnie to, aby wyjść z tego instynktownej, ewolucyjnie nam wimprintowanego skupienia na walce, na celach dominacyjnych i rywalizacyjnych, aby stać się osobowością "w sobie", osobowością kompletną.
Dlaczego dla stania się, dla "zaistnienia w sobie" trzeba porzucić cele pierwotne - instynktowne życia?…
Dlatego, że ewolucyjny model istnienia ma wbudowane siebie CIERPIENIE I ŚMIERĆ. Walcząc o swoje, wspierając swoich przeciw obcym będziemy mieli z zasady ten cel na widoku – zgnębić wroga, zabić go. A z kolei wróg, który by te same zasady wyznawał będzie chciał zabić nas. Przezwyciężenie tego celu – śmierci – możliwe jest nie poprzez zwycięstwo nad (aktualnymi) wrogami, to jeśli psychika została zaprogramowana do stosowania tego używania schematu „żyjesz – to, znaczy, że masz wroga, z którym walczysz”, to za chwilę ta PSYCHIKA ZNAJDZIE SOBIE NOWEGO WROGA. To będzie działać na mocy programu, na który osoba się zgodziła, że będzie głównym w jej systemie mentalnym.
Walczący personalnie ludzie patrzą z zasady powierzchownie, dla nich nie są ważne konsekwencje długofalowe, nie myślą o tym, jak się przekształca ich psychika i co z tego dalej zapewne wyniknie, lecz po prostu walczą – bo jest wróg, czyli jest potrzeba walki, na której tacy zafiksowani na walce zawsze się skupią. A ja od dawna hołubię alternatywę – przeciwny biegun dla paradygmatu oparcia świadomości na walce z innymi ludźmi. Tą alternatywą jest wobec ludzi życzliwość, zamiast jako CEL stawiam rozwój osobowości, w tym rozwój wrażliwości, która będzie dostępowała coraz to wyższych poziomów percepcji PIĘKNA, którego ukoronowaniem jest sam Bóg.
I to traktuję aktualnie za uogolniony sens chrześcijańskiego objawienia.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15933
Przeczytał: 82 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:22, 26 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Pociągnę już tę myśl ogólnie, odczepiając się od konkretnych osób. Znowu zacznę kwestię od osobistego akcentu: coraz bardziej się przekonuję, że treścią kluczową objawienia jest właśnie to, aby wyjść z tego instynktownej, ewolucyjnie nam wimprintowanego skupienia na walce, na celach dominacyjnych i rywalizacyjnych, aby stać się osobowością "w sobie", osobowością kompletną. |
Twoja próba sprowadzenia kluczowego sensu objawienia do wyłącznie psychologicznego „wyjścia z walki” i osiągnięcia jakiejś iluzorycznej „kompletności w sobie” to nie tylko radykalne wypaczenie chrześcijańskiej wiary, ale również jawna ignorancja jej nauki. Objawienie nie polega na porzuceniu walki jako takiej, lecz na walce duchowej, o którą wprost mówi św. Paweł (Ef 6,12), a która jest nieustannym bojem z grzechem i złem, które są realne i aktywne w świecie. Nie chodzi tu o jakieś abstrakcyjne „bycie w sobie”, ale o zjednoczenie z Bogiem, który jest źródłem prawdy, dobra i życia, a nie „kompletność” wywodzącą się z ludzkiej psychiki. Nie zapomnij, że w Ewangelii sam Chrystus mówi do Piotra: „Ty jesteś skałą i na tej skale zbuduję Kościół mój” (Mt 16,18), czyli objawienie ma przede wszystkim wymiar hierarchiczny i autorytatywny, a nie psychologiczno-filozoficzny. To, co ty nazywasz „wyjściem z walki”, Kościół nazywa nawróceniem, pokutą i uzdrowieniem duchowym, które wymaga walki, a nie rezygnacji
Michał Dyszyński napisał: | Dlaczego dla stania się, dla "zaistnienia w sobie" trzeba porzucić cele pierwotne - instynktowne życia?… Dlatego, że ewolucyjny model istnienia ma wbudowane siebie CIERPIENIE I ŚMIERĆ. Walcząc o swoje, wspierając swoich przeciw obcym będziemy mieli z zasady ten cel na widoku – zgnębić wroga, zabić go. |
To, co wypisujesz, to kompletny zanik rozróżnienia między naturą ludzką, grzechem i objawioną prawdą. Nie ma nic złego w byciu człowiekiem, który stawia sobie cele, działa, chroni swoich, walczy ze złem – to jest właśnie prawdziwe życie, a nie ucieczka w fałszywe mistyczne „zaistnienie w sobie”. Ewangelia nie naucza rezygnacji z walki z wrogiem, ale wskazuje na właściwego przeciwnika – diabła i grzech, nie braci czy bliźnich (Mt 18,17). To ty nazywasz „ewolucyjny model istnienia” jedynie konfliktem, podczas gdy Pismo Święte jasno mówi, że człowiek jest powołany do świętości i walki o nią (1 Tm 6,12). Twoja wizja to bałamutne pomieszanie filozofii New Age z ideologią egoistycznego pacyfizmu, który nigdy nie uwzględnia zła realnego, a jedynie ucieka od jego zwalczania
Michał Dyszyński napisał: | A z kolei wróg, który by te same zasady wyznawał będzie chciał zabić nas. Przezwyciężenie tego celu – śmierci – możliwe jest nie poprzez zwycięstwo nad (aktualnymi) wrogami, to jeśli psychika została zaprogramowana do stosowania tego używania schematu „żyjesz – to, znaczy, że masz wroga, z którym walczysz”, to za chwilę ta PSYCHIKA ZNAJDZIE SOBIE NOWEGO WROGA. |
Buntowniku i kłamco, twoja herezja polega na tym, że odrzucasz realność wroga i prawdziwą walkę duchową, zastępując ją jakąś psychologiczną fikcją. Chrystus nie nauczał, że mamy ignorować zło czy z nim „żyć”, ale że mamy je zwalczać miłością i prawdą (Mt 5,44-45). Nie jesteś w stanie „przezwyciężyć” śmierci bez Kościoła i sakramentów, które ustanowił Chrystus (Hbr 13,17). Twoje „psychiczne programy” to tylko wymówka dla lenistwa i nieposłuszeństwa, a nie żadna głębsza duchowa prawda. To, że jesteś w stanie znaleźć sobie nowych wrogów, świadczy o tym, że sam jesteś buntownikiem, który szuka pretekstu do ciągłego buntu i anarchii
Michał Dyszyński napisał: | Walczący personalnie ludzie patrzą z zasady powierzchownie, dla nich nie są ważne konsekwencje długofalowe, nie myślą o tym, jak się przekształca ich psychika i co z tego dalej zapewne wyniknie, lecz po prostu walczą – bo jest wróg, czyli jest potrzeba walki, na której tacy zafiksowani na walce zawsze się skupią. |
To, że ty i twoi towarzysze w herezji mylicie autorytet z tyranią i przypisujecie ludziom, którzy wiernie podążają za Kościołem bezmyślność, pokazuje tylko waszą pychę i brak zrozumienia. W Kościele jest nauka i dyscyplina, ale nie bezmyślne posłuszeństwo, lecz wolność w prawdzie (J 8,32). Twoje pomówienia o „powierzchowności” to kolejna manipulacja, mająca na celu zdyskredytowanie prawdziwej wiary, która opiera się na rozumie, wierze i posłuszeństwie Bogu w Kościele. Prawdziwa walka duchowa to nie kaprys, ale obowiązek każdego wierzącego
Michał Dyszyński napisał: | A ja od dawna hołubię alternatywę – przeciwny biegun dla paradygmatu oparcia świadomości na walce z innymi ludźmi. Tą alternatywą jest wobec ludzi życzliwość, zamiast jako CEL stawiam rozwój osobowości, w tym rozwój wrażliwości, która będzie dostępowała coraz to wyższych poziomów percepcji PIĘKNA, którego ukoronowaniem jest sam Bóg. I to traktuję aktualnie za uogolniony sens chrześcijańskiego objawienia. |
Twoje wypowiedzi pełne są pysznej herezji, bo to, co nazywasz „rozwijaniem osobowości” i „wrażliwością” to w rzeczywistości kult jaźni i bałwochwalstwo. Chrześcijaństwo to nie psychologiczna samorealizacja ani mistycyzm New Age, lecz pokora wobec Boga, który jest Bogiem Trójjedynego Objawienia, a nie „pięknem” wyjętym z twojej wyobraźni. Pismo Święte uczy, że bez pokory i posłuszeństwa nie ma zbawienia (Rz 8,7-8; Hbr 13,17). Twoja „życzliwość” wobec ludzi, jeśli nie jest oparta na prawdzie i pokorze, jest pusta i zwodnicza. Prawdziwe chrześcijaństwo to droga krzyża i ofiary, a nie rozwoju osobowości i subiektywnego piękna
Twoje fałszywe nauki są dokładnie tym, co potępia Pismo Święte: „Niech się odstąpi od człowieka, który sieje rozłamy i zgorszenie” (Tt 3,10) i „Więc jeśli kto naucza inną naukę i nie zgadza się z zdrowym słowem Pana naszego Jezusa Chrystusa, niech będzie wyklęty” (2 Tm 2,16-18). Dyszyński jest kolejnym w kolejce buntownikiem przeciwko Kościołowi, który szuka tylko usprawiedliwienia dla swojego lenistwa i pychy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15933
Przeczytał: 82 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:31, 26 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Fedor wszystkie wypowiedzi traktuje niczym rotweiler na sterydach, czy innych dopalaczach - nie patrząc co i jak w sprawie, rzuca się do gardła. Chyba też tak samo traktuje zagadnienie z tematu wątku – objawienie. Przynajmniej sądząc z przejawianych reakcji, osią fedorowego objawienia jest przejęcie jakiejś absolutnej kontroli nad osobami, uczynienie ich maksymalnie bezwolnymi, posłusznie jedynie wyczekującymi na dyrektywy ze strony religijnej władzy, które będzie za to chodziła w chwale i wywyższeniu. |
Twoje zarzuty są jak zwykle pełne projekcji. Przypisywanie mi „absolutnej kontroli” i „maksymalnego bezwładu” to skrajna przesada i brak rzetelnej analizy. Dyskusja wymaga argumentów. Jeśli coś ci się nie podoba, trzeba to konstruktywnie wyjaśnić, a nie uciekać się do chochołów i uproszczeń, które mówią więcej o twojej frustracji niż o rzeczywistych intencjach rozmówcy. Ale to u ciebie jest już niestety standard
Michał Dyszyński napisał: | To obraz ogólny osobowości, świadomości, w którym jest polaryzacja skrajna, gdzie wrogów należy zetrzeć na proch, zaś swoją grupę ustawić w chmurach na samym szczycie. |
Stawianie sprawy w takich czarno-białych kategoriach świadczy o braku zdolności do zniuansowanego myślenia i dialogu. Świat, a szczególnie kwestie światopoglądowe, są znacznie bardziej skomplikowane niż „wrogowie” i „swoi na szczycie”. Twoja projekcja jak zwykle wyklucza możliwość istnienia jakichkolwiek niuansów
Michał Dyszyński napisał: | Dlatego fedor właściwie nie dyskutuje, tylko orze; nie odnosi się do sensu, a rozgniata wrogimi, poniżającymi ocenami osoby, które ośmielają się mieć inne zdanie w danej kwestii. |
Kolejna tak typowa dla Dyszyńskiego manipulacja retoryczna. Jeśli ktoś ma silne przekonania, to nie oznacza automatycznie, że atakuje przeciwników bez sensu. To, że nie zgadzasz się z czyimś stylem lub tonem, nie jest równoznaczne z brakiem chęci do polemiki. Poza tym, krytyka argumentów powinna być merytoryczna, a nie personalna, i jeśli broni się pewnych wartości czy zasad, to naturalne, że broni się ich stanowczo
Michał Dyszyński napisał: | Tu nie ma pardonu, tu nie ma pytania „czy może ktoś miał intencje dobre?”, bo założeniem niezbywalnym jest, że jak ktoś jest oponentem, to wszystko co go dotyczy jest złe, kłamliwe, godne potępienia. |
Twoja interpretacja jak zwykle przeinacza rzeczywistość, Dyszyński. Nie ma sensu zakładać, że ktoś automatycznie potępia przeciwników i ich motywy, a wręcz przeciwnie – często chodzi o różnicę fundamentalnych przekonań i światopoglądów, która uniemożliwia kompromis. Różnica nie oznacza od razu wrogości czy braku dobrej woli. Twój opis przypomina raczej obraz paranoiczny niż rzeczowy
Michał Dyszyński napisał: | Fedor jest bowiem „zdecydowany”. |
Zdecydowanie w obronie swoich przekonań nie jest niczym złym ani nie powinno być utożsamiane z fanatyzmem. Jeśli ktoś ma jasne, przemyślane poglądy i potrafi je stanowczo bronić, to jest to powód do respektu, a nie powód do stękania, które tak często praktykujesz
anbo napisał: | Jasne, tak samo oszukuję jak i kłamię. Najwyraźniej nie załapałeś, że moje "i to by było na tyle" dotyczyło poszczególnych tematów, a nie całościowo dyskutowania na Śfini. To typowe dla ciebie, że u innych doszukujesz się najgorszych cech i intencji, np. tam, gdzie może chodzić o mylenie się, ty piszesz o kłamaniu, a tam, gdzie ktoś mógł zmienić zdanie, ty piszesz o oszukiwaniu. Nie masz nad sobą litości w budowaniu swojego negatywnego wizerunku. |
Nie, anbuś – to nie ja „doszukuję się najgorszych cech”, tylko ty konsekwentnie zasłaniasz się rzekomym „nieporozumieniem” i „zmianą zdania” zawsze wtedy, gdy przyłapany jesteś na niekonsekwencji czy manipulacji. Piszesz o „myleniu się” i „zmianie zdania”, ale jednocześnie próbujesz przeforsować narrację, w której twoje własne słowa przestają cię obowiązywać. To nie jest uczciwa postawa w dyskusji, tylko typowe wykręcanie się. Jeżeli w jednym wątku publicznie deklarujesz „nie mam czasu”, a chwilę później wracasz jak gdyby nigdy nic do pisania kilometrowych postów, to nie jest kwestia subtelnej „zmiany zdania”, tylko braku odpowiedzialności za własne słowa. Ty sam kreujesz swój wizerunek nie przez to, co ktoś o tobie pisze, ale przez sposób, w jaki prowadzisz dyskusję – rozmywasz sens swoich wypowiedzi, mówisz jedno, robisz drugie, a potem oburzasz się, że ktoś nazywa to po imieniu. To nie ja buduję twój negatywny wizerunek – ty robisz to sam swoim stylem: lawirując i uciekając w tłumaczenia zamiast przyznać się do prostego faktu, że powiedziałeś coś, czego teraz bronisz już tylko na siłę
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 12:39, 26 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
anbo
Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6777
Przeczytał: 23 tematy
|
Wysłany: Pią 14:20, 26 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
fedor napisał: |
anbo napisał: | Jasne, tak samo oszukuję jak i kłamię. Najwyraźniej nie załapałeś, że moje "i to by było na tyle" dotyczyło poszczególnych tematów, a nie całościowo dyskutowania na Śfini. To typowe dla ciebie, że u innych doszukujesz się najgorszych cech i intencji, np. tam, gdzie może chodzić o mylenie się, ty piszesz o kłamaniu, a tam, gdzie ktoś mógł zmienić zdanie, ty piszesz o oszukiwaniu. Nie masz nad sobą litości w budowaniu swojego negatywnego wizerunku. |
Nie, anbuś – to nie ja „doszukuję się najgorszych cech”, tylko ty konsekwentnie zasłaniasz się rzekomym „nieporozumieniem” i „zmianą zdania” zawsze wtedy, gdy przyłapany jesteś na niekonsekwencji czy manipulacji. Piszesz o „myleniu się” i „zmianie zdania”, ale jednocześnie próbujesz przeforsować narrację, w której twoje własne słowa przestają cię obowiązywać. To nie jest uczciwa postawa w dyskusji, tylko typowe wykręcanie się. Jeżeli w jednym wątku publicznie deklarujesz „nie mam czasu”, a chwilę później wracasz jak gdyby nigdy nic do pisania kilometrowych postów, to nie jest kwestia subtelnej „zmiany zdania”, tylko braku odpowiedzialności za własne słowa. |
Z tobą jest gorzej niż myślałem. Mistrz erystyki. Ale nie pogratuluję, nie masz tu się czym chwalić. Nie mam czasu ani ochoty kopać się z koniem. A koń, jaki jest, każdy widzi. A kto nie widzi, to trudno. Głupi lud to (twoją narrację zbudowaną na półprawdach, odwracaniu kota ogonem i zwykłych kłamstwach) kupi, ale pamiętaj fedor, że nie cały lud jest głupi.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15933
Przeczytał: 82 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:40, 26 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | fedor napisał: |
anbo napisał: | Jasne, tak samo oszukuję jak i kłamię. Najwyraźniej nie załapałeś, że moje "i to by było na tyle" dotyczyło poszczególnych tematów, a nie całościowo dyskutowania na Śfini. To typowe dla ciebie, że u innych doszukujesz się najgorszych cech i intencji, np. tam, gdzie może chodzić o mylenie się, ty piszesz o kłamaniu, a tam, gdzie ktoś mógł zmienić zdanie, ty piszesz o oszukiwaniu. Nie masz nad sobą litości w budowaniu swojego negatywnego wizerunku. |
Nie, anbuś – to nie ja „doszukuję się najgorszych cech”, tylko ty konsekwentnie zasłaniasz się rzekomym „nieporozumieniem” i „zmianą zdania” zawsze wtedy, gdy przyłapany jesteś na niekonsekwencji czy manipulacji. Piszesz o „myleniu się” i „zmianie zdania”, ale jednocześnie próbujesz przeforsować narrację, w której twoje własne słowa przestają cię obowiązywać. To nie jest uczciwa postawa w dyskusji, tylko typowe wykręcanie się. Jeżeli w jednym wątku publicznie deklarujesz „nie mam czasu”, a chwilę później wracasz jak gdyby nigdy nic do pisania kilometrowych postów, to nie jest kwestia subtelnej „zmiany zdania”, tylko braku odpowiedzialności za własne słowa. |
Z tobą jest gorzej niż myślałem. Mistrz erystyki. Ale nie pogratuluję, nie masz tu się czym chwalić. Nie mam czasu ani ochoty kopać się z koniem. A koń, jaki jest, każdy widzi. A kto nie widzi, to trudno. Głupi lud to (twoją narrację zbudowaną na półprawdach, odwracaniu kota ogonem i zwykłych kłamstwach) kupi, ale pamiętaj fedor, że nie cały lud jest głupi. |
Jakich niby "półprawdach" i "zwykłych kłamstwach"? Gdzie konkrety? Jak zwykle brak. I taka jest cała twoja pisanina. Pustosłowie
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 14:53, 26 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
anbo napisał: | fedor napisał: |
anbo napisał: | Jasne, tak samo oszukuję jak i kłamię. Najwyraźniej nie załapałeś, że moje "i to by było na tyle" dotyczyło poszczególnych tematów, a nie całościowo dyskutowania na Śfini. To typowe dla ciebie, że u innych doszukujesz się najgorszych cech i intencji, np. tam, gdzie może chodzić o mylenie się, ty piszesz o kłamaniu, a tam, gdzie ktoś mógł zmienić zdanie, ty piszesz o oszukiwaniu. Nie masz nad sobą litości w budowaniu swojego negatywnego wizerunku. |
Nie, anbuś – to nie ja „doszukuję się najgorszych cech”, tylko ty konsekwentnie zasłaniasz się rzekomym „nieporozumieniem” i „zmianą zdania” zawsze wtedy, gdy przyłapany jesteś na niekonsekwencji czy manipulacji. Piszesz o „myleniu się” i „zmianie zdania”, ale jednocześnie próbujesz przeforsować narrację, w której twoje własne słowa przestają cię obowiązywać. To nie jest uczciwa postawa w dyskusji, tylko typowe wykręcanie się. Jeżeli w jednym wątku publicznie deklarujesz „nie mam czasu”, a chwilę później wracasz jak gdyby nigdy nic do pisania kilometrowych postów, to nie jest kwestia subtelnej „zmiany zdania”, tylko braku odpowiedzialności za własne słowa. |
Z tobą jest gorzej niż myślałem. Mistrz erystyki. Ale nie pogratuluję, nie masz tu się czym chwalić. Nie mam czasu ani ochoty kopać się z koniem. A koń, jaki jest, każdy widzi. A kto nie widzi, to trudno. |
Za jedno mam do fedora uznanie - pracowitość. Ale rzeczywiście chyba tutaj obaj (a wiele wypowiedzi wskazuje, że na forum nie tylko my) w podobny sposób postrzegamy "konia", który regulamin i ideały forum zwyczajnie w dyskusjach spuszcza do kibla.
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|