Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wypędzenie z raju - kara, czy konsekwencja?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:14, 20 Maj 2023    Temat postu: Wypędzenie z raju - kara, czy konsekwencja?

Powszechni mówi się, że wypędzenie Adama i Ewy z raju było "karą za nieposłuszeństwo", które okazali Bogu, spożywając zakazany owoc z drzewa poznania dobra i zła. Tak mówi tradycja, to się (chyba najczęściej) traktuje.
Mi od lat ta interpretacja wydaje się być niespójna z tak wieloma innymi elementami religii chrześcijańskiej, że chyba po prostu jej nie przyjmuję - ściślej: nie przyjmuję w tym domyślnym rozumieniu słowa "kara". Podkładam tu w jakimś sensie podobne, ale jednak też i bardzo wyraźnie inne znaczenia. W szczególności myślę, że w całej tej historii wypędzenia pierwszych ludzi z raju mamy do czynienia nie tyle z "karą", co z konsekwencją.

W czym upatruję różnicy pomiędzy karą, a konsekwencją?
Wydaje mi się, że w powszechnej intuicji i typowym odbiorze "kara" to coś, co się należy już samo przez się, niezależnie od wszystkich innych okoliczności. Kara jest szykaną, która ma zostać zastosowana nawet jeśli to już niczego zupełnie nie zmieni, nawet jeśliby skutki zastosowania owej kary były wyłącznie destrukcyjne. Ale kara musi być, bo przecież czyn też zaistniał...
W tym kontekście podam przykład. Oto wyobraźmy sobie, że jakiś zły człowiek skrzywdził pewną rodziną, bo im okradł i podpalił dom. Rodzina teraz zostaje bez dobytku i dachu nad głową. Ale oto przychodzi ktoś, to "czyni sprawiedliwość" wedle logiki kary i łapie tego złoczyńcę. Tak się jednak składa, że złoczyńca, widząc zło, które przez niego się stało, bardzo głęboko żałuje za to, co zrobił. Oto on nawet teraz tę rodzinę, którą skrzywdził, wspomaga finansowo, pracuje ciężko, aby im zadośćuczynić to, co się stało. Jednak "czyniący sprawiedliwość" powiada: ten człowiek musi być ukarany! Za zło kara jest absolutnie obowiązkowa i dlatego konieczne jest, aby ten człowiek spędził kolejne 10 lat w więzieniu. Bo tak jest sprawiedliwie. Bo za zło musi być kara i nie ma tu "żadnego ale". Nieważne jest, że ów złoczyńca siedzący w więzieniu nie będzie mógł pracować, aby jakoś wspomóc skrzywdzoną rodzinę, nieważne jest, że sprawca głęboko żałuje tego, co zrobił, że się zmienił i jest już innym człowiekiem. Wedla logiki kary, cierpienie sprawcy z tytułu tego, co on uczynił, jest absolutnie obowiązkowe.

Czym (w tym kontekście) jest konsekwencja?
Konsekwencja jest EFEKTEM TEGO CO ZASZŁO, ale ograniczająca się do skutków, których nie da się zmienić, bo są one typu "logika i prawa fizyki", nie zaś jest związana z jakimś założeniem ideologicznym.

To, że sprawca musi cierpieć z powodu tego, co zrobił, z kolei uważam za założenie ideologiczne. Nie twierdzę teraz, że jest ono niesłuszne. Mogę nawet go bronić w pewnej części kontekstów i odniesień, ale twierdzę, iż nie to konieczna konsekwencja, jest to bardziej paradygmat, założenie w jakiś sposób arbitralne.

Teraz można rozpatrzyć wypędzenie Adam i Ewy z raju - raz jako karę, a raz jako konsekwencję.
W ramach logiki kary, zostali oni wypędzeni dlatego, że Boga urazili i obrazili, a Bóg "uniósł się gniewem". I to właściwie z jakiejś formy zemsty za to nieposłuszeństwo, za urażenie boskiej godności jest to całe cierpienie ludzkości. Nie ma żadnych dodatkowych powodów związanych z tym, co się stało w samym człowieku, a jest teraz konsekwencją, która w raju uniemożliwiała funkcjonowanie pierwszych ludzi, bo rzecz w całości wynika z potrzeby aby kara się dokonało, aby ludzkość cierpiała, że tych dwoje na początku tak zadecydowało. Tak ma być, taki jest mus...
W ramach logiki konsekwencji Bóg nie unosił się gniewem i to nie o Jego godność w tym wszystkim chodziło. Oto stało się coś, co powoduje, że teraz Adam i Ewa nie są po prostu w stanie funkcjonować w raju. Jakieś "mleko się rozlało", a nie ma jak go odrozlać. Bóg zsyła ludzi na ziemię nie z powodu swojej złości, ale dlatego, że W TEN SPOSÓB MOŻNA NAPRAWIĆ tę sytuację.

Tak to by było z grubsza według tych dwóch logik... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2564
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:08, 20 Maj 2023    Temat postu:

"kara, czy konsekwencja"..
A może wyraz troski? Gdyby człowiek w tym stanie (już po skosztowaniu owocu z "drzewa poznania dobra i zła") został w raju i zapragnąłby zerwać owoc z drzewa życia? Wtedy w stanie zniszczenia duchowego pozostałby już na zawsze. Więc Bóg postanowił ludzi z raju eksmitować.
Można to przyrównać do sytuacji rodzic - dziecko. Jeśli w twoim domu mieszka twój syn, ale on zaczyna łamać ustanowione przez ciebie zasady (dobre i mądre zasady), a dodatkowo zaczyna "zabawę" z używkami i chce robić imprezy to jeśli będziesz mu zapewniał opiekę i ochronę we własnym domu to on nie ma szans na zmianę, będzie się jeszcze bardziej pogrążał. Musisz więc go "wyrzucić", dla jego dobra, tak aby wziął odpowiedzialność za własne życie. Oczywiście to, że syna "wyrzuciłeś" nie oznacza, że zostawisz go bez wsparcia.
Ale to tłumaczenie ma sens jeśli założymy w dużej mierze dosłowność wydarzeń z Rdz. A to chyba nie o to chodzi, aby czytać te rozdziały dosłownie, ale nawet czytając dosłownie można próbować bronić tej dosłowności w jakiś głębszy sposób. Tak mi się wydaje.

Dla mnie Księga Rodzaju to głęboka opowieść o naturze człowieka. I w tym kontekście zastanawiam się co znaczy ta cała sytuacja z "drzewem poznania". Mówi się, że człowiek zerwał więź z Bogiem, człowiek postanowił się "odpęmpowić" od Boga, ale ja się też zastanawiam czy tu bardziej nie chodzi o to, że nie tyle człowiek zerwał więź z Bogiem, co ze samym sobą. Co człowiek musi zrobić, aby zerwać więź ze samym sobą?
Odpowiedź może iść w co najmniej dwie strony. Jeśli założymy, że był jakiś początek człowieka, gdzie był jako istota doskonała, ułożona w sobie, pogodzona ze sobą i światem to co trzeba zrobić, aby zniszczyć swoją prawdziwą zdrową naturę stworzoną przez Boga?
Możemy też założyć, że nie było doskonałego początku tylko zostaliśmy stworzeni na drodze około trzech miliardów i ośmiuset milionów lat ewolucji biologicznej, w tym ileś tam milionów lat ewolucji małp człekokształtnych. W tym ujęciu my dopiero dążymy do doskonałej natury godnej stworzenia Bożego. Tylko jak wtedy rozumieć opowieść z Księgi Rodzaju? Dużo pytań. Teologowie kombinują, ale nikt nic pewnego tu nie ustalił.


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Sob 21:10, 20 Maj 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:43, 20 Maj 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
"kara, czy konsekwencja"..
A może wyraz troski? Gdyby człowiek w tym stanie (już po skosztowaniu owocu z "drzewa poznania dobra i zła") został w raju i zapragnąłby zerwać owoc z drzewa życia? Wtedy w stanie zniszczenia duchowego pozostałby już na zawsze. Więc Bóg postanowił ludzi z raju eksmitować.
Można to przyrównać do sytuacji rodzic - dziecko. Jeśli w twoim domu mieszka twój syn, ale on zaczyna łamać ustanowione przez ciebie zasady (dobre i mądre zasady), a dodatkowo zaczyna "zabawę" z używkami i chce robić imprezy to jeśli będziesz mu zapewniał opiekę i ochronę we własnym domu to on nie ma szans na zmianę, będzie się jeszcze bardziej pogrążał. Musisz więc go "wyrzucić", dla jego dobra, tak aby wziął odpowiedzialność za własne życie. Oczywiście to, że syna "wyrzuciłeś" nie oznacza, że zostawisz go bez wsparcia.

Fajny przykład. Ale moim zdaniem łapie się na filozofię konsekwencji, a nie kary.
Ściślej, elementu kary też się można dopatrzyć, ale według mnie jest to coś bardziej dla "tradycyjnie myślących", czyli właściwie emocjonalnie do rzeczy podchodzących.

Ja osobiście wierzę, że Bóg karać nie chce nikogo. Ofiarę Jezusa rozumiem jako danie (sobie w mniejszym stopniu, ale też każdej istocie stawiającej zarzut niekonsekwencji w działaniu) przez Boga swoistego "wytrychu mentalnego" do nie karania właśnie. Ale...
uważam, że inny warunek jest już rygorystycznie do spełnienia: warunek NADAWANIA SIĘ danej osobowości do funkcjonowania w rzeczywistosci miłości i prawdy.
Gdybyśmy wiedzieli na 100%, że narkoman jest "czysty", że już zupełnie nie ciągnie go do używek, to powiedzielibyśmy mu "wracaj do domu, wszystko jest dla ciebie!". Ale tu niezbędna jest ta pewność, że nie powtórzy się sytuacja, gdy narkoman z domu czyni melinę, wyciągając wszystkie sprzęty, aby je zastawić w lombardzie, żeby kupić sobie działkę.
Wierzę, że to zupełnie nie o karę chodzi Bogu, tylko o to, JAKIM SIĘ STAŁEŚ CZŁOWIEKU.
A stał się człowiek, bezpośrednio po spożyciu zakazanego owocu, zagubiony i przestraszony, nie znający siebie, pełen wstydliwości i niepewności. To, gdyby się rozwinęło, doprowadziłoby tego człowieka do samozagłady, bo on nie byłby w stanie znieść tej nawały negatywnych ocen, które sam chaotycznie by generował.
Dopiero zetknięcie się z twardą koniecznością, zetknięcie z cierpieniem, które STAWIA GRANICĘ dla dowolności fantazjowania (dla chaosu mentalnego) o tym, co jest dobre, a co złe, człowiek może zacząć się układać mentalnie sam ze sobą tak, aby móc osiągać szczęście.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2564
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:54, 21 Maj 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Ofiarę Jezusa rozumiem


A jak rozumiesz cel nauczania Jezusa? Czy Jego nauki postrzegasz jako lekarstwo na naszą upadłą i grzeszną naturę? Drogowskaz do tego, czym w życiu się kierować, aby nadawać się do społeczności istot szczęśliwych?

Cytat:
Dopiero zetknięcie się z twardą koniecznością, zetknięcie z cierpieniem, które STAWIA GRANICĘ dla dowolności fantazjowania (dla chaosu mentalnego) o tym, co jest dobre, a co złe, człowiek może zacząć się układać mentalnie sam ze sobą tak, aby móc osiągać szczęście.


Nie bardzo rozumiem, a wydaje mi się, że coś bardzo ważnego chcesz tu przekazać. Ja myślałem, że cierpienie raczej niszczy ludzki umysł. A u ciebie to jest tak, że cierpienie jest drogą do szczęścia?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:01, 21 Maj 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Ofiarę Jezusa rozumiem


A jak rozumiesz cel nauczania Jezusa? Czy Jego nauki postrzegasz jako lekarstwo na naszą upadłą i grzeszną naturę? Drogowskaz do tego, czym w życiu się kierować, aby nadawać się do społeczności istot szczęśliwych?

Cytat:
Dopiero zetknięcie się z twardą koniecznością, zetknięcie z cierpieniem, które STAWIA GRANICĘ dla dowolności fantazjowania (dla chaosu mentalnego) o tym, co jest dobre, a co złe, człowiek może zacząć się układać mentalnie sam ze sobą tak, aby móc osiągać szczęście.


Nie bardzo rozumiem, a wydaje mi się, że coś bardzo ważnego chcesz tu przekazać. Ja myślałem, że cierpienie raczej niszczy ludzki umysł. A u ciebie to jest tak, że cierpienie jest drogą do szczęścia?

Ma to związek z tym, co pisałem na swoim blogu w tym wątku: http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/czlowiek-niejeden-z-boska-moca-chcialby-sie-unicestwic,23041.html
i tym http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/pomiedzy-samo-kontrola-a-tym-co-bezwiedne,22777.html

Razem to łącząc, piszę o SPRAWCZOŚCI.
Istotą świadomości jest osiąganie sprawczości, czyli od strony emocjonalnej zetknięcie się z WYZWANIEM. Życie stawia człowiekowi wyzwania, życie jest testem, w którym człowiek określa kim jest.
Gdyby nie było cierpienia, to człowiek właściwie nie miałby powodu do działania, do podjęcia wyzwań, do stawania się kimś doskonalszym.
Tu ktoś powie: ale przecież może być większa i mniejsza przyjemność, radość, a wtedy do tej większej będzie każdy dążył. A ja na to powiem, że nasz system percepcji i tak zawsze przesunie sobie punkt neutralny - zerowy na środek pomiędzy punktem największej satysfakcji i najmniejszej. A to co będzie w stronę negatywną od tego środka, zostanie odebrane ogólnie negatywnie - jako przykrość, a w końcu cierpienie.

Podam przykład - jeśli dostaniemy jakiś dar od kogoś, to się cieszymy. Ale jeślibyśmy dokładnie ten sam dar dostali, lecz dodatkowo z nim doszła by do nas informacja, że wszyscy dostali dary 10 razy większe, a my jako jedyni mamy ten standardowy dar, to byśmy odczuli ten dar właściwie jako przykrość, poczulibyśmy się dyskryminowani, poniżeni.
Wszystko co postrzegamy jako wartościowe, wartościujemy W JAKIMŚ KONTEKŚCIE.

Problem z odczuwaniem satysfakcji jest taki, że aby poczuć pozytywną emocję, musimy mieć w tle świadomość tej negatywnej.
Nieraz ludzie wspominają, jak to po wielkim głodzie, np. na wojnie, poczuli wspaniały smak chleba. Standardowo chleb smakuje normalnie, nikt prawie się jego smakiem nie zachwyca. Różnicę czyni ODNIESIENIE.
Cierpienie buduje owo odniesienie dla porównania wartości dla tego wszystkiego, co odczuwamy na co dzień.

Trochę podobnie bywa ze świadomością własnej słabości, grzeszności, którą też by można uznać za formę cierpienia. Dla części ludzi (kto wie, czy nie dla wszystkich w jakimś stopniu) zgrzeszenie, a potem żałowanie za to może być niezbędnym warunkiem utrzymania się w równowadze duchowej, związanej z percepcją samego siebie.
Ale też jest przesadna reakcja na świadomość grzechu - negacja siebie, pragnienie unicestwienia. Człowiek, który zbytnio się w życiu skupia na tym, że powinien być doskonały, który nie umie czerpać innych radości (np. tych związanych z miłością, z kontaktami z innymi istotami), będzie bardzo silnie zagrożony tym, że wyschną w nim naturalne źródła odczuwania szczęścia. Wtedy grzech, cierpienie, wrzucenie człowieka w to co negatywne, PRZYPOMNIENIE MU, ŻE ZAWSZE MOŻE BYĆ GORZEJ, konstruuje rodzaj mentalnego otrzeźwienia, w którym percepcja jest w stanie znaleźć oparcie.

Można to też zilustrować życiem ludzi bardzo bogatych, życiem beztroskim. Nie mając zupełnie trosk w swoim życiu (szczególnie gdy praktycznie nigdy się ich nie zaznało), umysł i emocje człowieka nie są w stanie skonstruować sobie stanu szczęścia i satysfakcji.
Ludziom bardzo bogatym "odbija" - szukają "tego czegoś" w ryzykowanych zachowaniach, używkach. Ich percepcja SZUKA GRANIC i CELU.
Umysł, który nie zna granic, nie doznał tego przeświadczenia "dalej już nie wolno", jest zagubiony i nieszczęśliwy, bo czuje się w stanie zawieszenia, nieokreśloności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6380
Przeczytał: 52 tematy


PostWysłany: Nie 12:36, 21 Maj 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
"kara, czy konsekwencja"..
A może wyraz troski?


Prewencja:

Po czym Pan Bóg rzekł: «Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło; niechaj teraz nie wyciągnie przypadkiem ręki, aby zerwać owoc także z drzewa życia, zjeść go i żyć na wieki». Dlatego Pan Bóg wydalił go z ogrodu Eden, aby uprawiał tę ziemię, z której został wzięty. (Rdz 3, 22-23)

Witaj Katolikusie, przegapiłem twoją odpowiedź w temacie "otwarty/zamknięty umysł", czy zrezygnowałeś z dyskusji? Mam nadzieję, że przeczytałeś to, co wymienieni przez ciebie naukowcy sądzą o nauce. Moim zdaniem to załatwia kwestię tego, jak traktują swoje naukowe sądy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:03, 21 Maj 2023    Temat postu:

Chciałbym pociągnąć jeszcze kwestię kary i konsekwencji w omawianym kontekście. Jak wspominałem, raczej odrzucam przekonanie, że Bóg kogokolwiek pragnął kiedykolwiek ukarać w tym sensie, jak zwykle karę rozumiemy - jako konieczność zaaplikowania przymusowo komuś niechcianego przez niego cierpienia, z racji na to że "za przestępstwo musi być kara". Ale z karą sprawa nie jest taka całkiem prosta...

Jest jeszcze aspekt oczyszczającej mocy cierpienia.
Znane są dość liczne przypadki ludzi, którzy coś złego zrobili, a potem dobrowolnie zgłosili się, aby ich za to ukarano. Gdy wyrzuty sumienia stają się większą szykaną niż kara, to kara staje się ratunkiem dla osoby, nie akceptującej siebie. Nie wiem, jak to było w przypadku sytuacji z Księgi Rodzaju, nie wiem, czy Adam i Ewa odczuwali wyrzuty sumienia po tym, co zrobili, jednak już w szerszym kontekście trzeba chyba uwzględnić także ten aspekt - zetknięcia się świadomości z tą szykaną, jaką stanowi ten, czy inny rodzaj kary.
Kara dla niektórych ludzi może czymś, co przywraca im ład mentalny. To wielu może wydawać się dziwne, paradoksalne, ale UMYSŁ SZUKAJĄCY GRANIC dla swojej sprawczości, przekonań, może niekiedy nawet po prostu chcieć sobie owe granice umocnić mechanizmem karania. Ludzie nieraz tworzą sobie dziwne zasady, w ramach których za jakieś tam działania coś tam grozi. Przykładem jest umowa, że na przykład za użycie przekleństwa, trzeba zapłacić jakąś kwotę do puli, albo że za spóźnienie się, grozi komuś zostanie gdzieś tam dłużej, posprzątanie dodatkowo, czy inna szykana. Umysł człowieka domaga się tego, aby działania miały konsekwencje. Czasem tworzy sobie te konsekwencje dodatkowo - tylko po to, aby stworzyć sobie mentalne ramy, postawić granicę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2564
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:09, 21 Maj 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Gdyby nie było cierpienia, to człowiek właściwie nie miałby powodu do działania, do podjęcia wyzwań, do stawania się kimś doskonalszym.


Chyba rozumiem. No i też cierpienie zmusza nas do refleksji nad własnym życiem, do zastanowienia się nad naszymi działaniami, postawami.

anbo napisał:
przegapiłem twoją odpowiedź w temacie "otwarty/zamknięty umysł", czy zrezygnowałeś z dyskusji?


Znudziła mi się tamta dyskusja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:13, 21 Maj 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Gdyby nie było cierpienia, to człowiek właściwie nie miałby powodu do działania, do podjęcia wyzwań, do stawania się kimś doskonalszym.


Chyba rozumiem. No i też cierpienie zmusza nas do refleksji nad własnym życiem, do zastanowienia się nad naszymi działaniami, postawami.

I ono też buduje ŚWIADOMOŚĆ WARTOŚCI tego, co dobre. Ono sprawia, że UMIEMY DOCENIĆ dobro. A nikt nie nie jest w stanie doceniać dobra, nie będzie trwale szczęśliwy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Vertir




Dołączył: 07 Cze 2023
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:22, 13 Cze 2023    Temat postu:

Wypędzenie z raju bardziej wygląda na znaleznienie sobie pretekstu przez samego Boga, aby rozpętać na ziemi bajzel zwany ludzkością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:07, 13 Cze 2023    Temat postu:

Vertir napisał:
Wypędzenie z raju bardziej wygląda na znaleznienie sobie pretekstu przez samego Boga, aby rozpętać na ziemi bajzel zwany ludzkością.

A przed kim niby Bóg ten pretekst miałby potrzebować?.. :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 3:51, 14 Cze 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Vertir napisał:
Wypędzenie z raju bardziej wygląda na znaleznienie sobie pretekstu przez samego Boga, aby rozpętać na ziemi bajzel zwany ludzkością.

A przed kim niby Bóg ten pretekst miałby potrzebować?.. :shock:


Następny gimboateista przypełzł na forum. Wakacje się zaczynają, koniec roku szkolnego i mama do lekcji nie goni więc gimbazy nie mają co robić i trollują


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 7:23, 14 Cze 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Vertir




Dołączył: 07 Cze 2023
Posty: 5
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:05, 14 Cze 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Vertir napisał:
Wypędzenie z raju bardziej wygląda na znaleznienie sobie pretekstu przez samego Boga, aby rozpętać na ziemi bajzel zwany ludzkością.

A przed kim niby Bóg ten pretekst miałby potrzebować?.. :shock:


Może przed samym sobą.
Mając idealne laboratorium zwanym Edenem trzeba było jakoś ruszyć z projektem, ale nie wypada ot tak dać świadomości bo cała odpowiedzialność spadła by na Boga. Bóg da trochę rozumu (nie za dużo, aby nie przesadzić) i zaczynamy show.
Nie, nie wierze w to co napisałem, ale cała ta opowiastka o Adasiu i Ewie również do mnie nie przemawia.
Dlaczego skupiacie się na człowieku który popełnił błąd, a nie pójdziecie poziom wyżej, gdzie powstała możliwość popełnienia tego błędu?

fedor nie jestem ateistą :nie: , szukam cały czas, ale jestem po wrażeniem tego jak bardzo jesteś podatny na tego typu odniesienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:10, 14 Cze 2023    Temat postu:

Vertir napisał:
fedor nie jestem ateistą :nie: , szukam cały czas


Sprawdzimy. Przyjmij do wiadomości, że ateiści mają u mnie przerąbane na tym forum (z nielicznymi wyjątkami). Wolę uprzedzić zawczasu bo jesteś nowy na forum


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 8:11, 14 Cze 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:18, 14 Cze 2023    Temat postu:

fedor to miejscowy przygłup, więc nie przejmuj się. Poza tym witaj na forum.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15352
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:55, 14 Cze 2023    Temat postu:

blackSwan napisał:
przygłup


Niczego tak dobrze nie opanowałeś jak projekcja na innych swoich problemów mentalnych
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 32984
Przeczytał: 54 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:06, 14 Cze 2023    Temat postu:

Vertir napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Vertir napisał:
Wypędzenie z raju bardziej wygląda na znaleznienie sobie pretekstu przez samego Boga, aby rozpętać na ziemi bajzel zwany ludzkością.

A przed kim niby Bóg ten pretekst miałby potrzebować?.. :shock:


Może przed samym sobą.
Mając idealne laboratorium zwanym Edenem trzeba było jakoś ruszyć z projektem, ale nie wypada ot tak dać świadomości bo cała odpowiedzialność spadła by na Boga. Bóg da trochę rozumu (nie za dużo, aby nie przesadzić) i zaczynamy show.
Nie, nie wierze w to co napisałem, ale cała ta opowiastka o Adasiu i Ewie również do mnie nie przemawia.
Dlaczego skupiacie się na człowieku który popełnił błąd, a nie pójdziecie poziom wyżej, gdzie powstała możliwość popełnienia tego błędu?

fedor nie jestem ateistą :nie: , szukam cały czas, ale jestem po wrażeniem tego jak bardzo jesteś podatny na tego typu odniesienia.

Bo chyba cała ta układanka jest o wiele bardziej skomplikowana. Rzeczywiście to chyba nie jest tak, jak to przedstawia naiwna religia, że oto zły, nieposłuszny człowiek jest po prostu winny i stąd całe cierpienie. Problem w tym, że religijni ortodoksi, choć sami uważają się za obrońców jedynej poprawnej wiary, grają w jednej drużynie z diabłem, który z tylnego krzesła im dyryguje, jaki rodzaj zakłamywania jest tym najbardziej skutecznym, aby człowiek (rozumiany człowieczeństwo, ludzkość ogólnie) nie przejrzał na oczy.
Einstein mawiał, że teoria powinna być tak prosta, jak to tylko jest możliwe, ALE NIE PROSTSZA. Ortodoksi, jako specjaliści od sprowadzanie religii do gry emocjonalnych konfliktów, związanych z instynktownym pragnieniem dominacji, wywyższającej tego, który najsilniej tłamsi pozostałe istoty, będą się upierać przy nie tylko prostej interpretacji zdarzeń z Księgi Rodzaju, ale wręcz PROSTACKIEJ, uniemożliwiającej swoim prostactwem dotarcie do sensu spraw.
Ortodoksi są wpatrzeni w te emocje walki, mało widząc poza nimi. Tymczasem ta prawdziwa gra toczy się o coś innego - O DEFINICJĘ WOLNOŚCI I OSOBY, o NIESPRZECZNOŚĆ OSOBOWEGO BYTU. Prostackie emocjonalne potraktowanie historii z księgi rodzaju, skupiające się na rywalizacji, na tym, kto tu kogo miałby zdominować, albo okazać nieposłuszeństwo, pomija to, że KAŻDA ESKALUJĄCA DOMINACJA, BĘDĄCA W ISTOCIE EFEKTEM NIEUPORZĄDKOWANEJ SPRAWCZOŚCI JEST OSTATECZNIE SAMOWYWROTNA. Ona jest samowywrotna na poziomie niejako logicznym, z samej swojej konstrukcji.
Ortodoksi chcą zatem koniecznie przypisać Bogu, a przez to wywyższyć dokładnie te cechy, których w ogóle nie powinna wykazywać odpowiednio udoskonalona świadomość. Żadna świadomość! - ani ludzka, ani boska. Bo te cechy, wraz z ich rozwojem, eskalacją muszę tę świadomość wewnętrznie najpierw beznadziejnie skonfliktować, a ostatecznie zniszczyć, uśmiercić poprzez odebranie jej wszelkiego sensu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Święte Księgi Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin