Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ateizm arbitralny
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:51, 14 Mar 2016    Temat postu:

Błażej napisał:
A no tak użyłem twoich własnych zdań przeciw twoim własnym wypowiedziom.
Użyłeś głupkowatej, infantylnej sztuczki.

Błażej napisał:
astrotaurus napisał:
Nie jesteś w stanie wskazać jakiegokolwiek wkładu myśli religijnej d dorobku poznawczego ludzkości http://www.sfinia.fora.pl/apologia-teizmu,5/wklad-mysli-religijnej-do-dorobku-poznawczego-ludzkosci,8518.html
W tym wątku zostałeś zaorany przez JL. Nawet nie zaszczekałeś słowem na odpowiedź o tak zwanym "ateizm semiotyczny", który jest charakterystyczny w twoim cytacie, jakim się chełpiłeś.
Ciągle nie jesteś w stanie wskazać jakiegokolwiek wkładu myśli religijnej d dorobku poznawczego ludzkości http://www.sfinia.fora.pl/apologia-teizmu,5/wklad-mysli-religijnej-do-dorobku-poznawczego-ludzkosci,8518.html
Twoja opinia o zaoraniu jest tyleż bezwartościowa co gołosłowna.
I naprawdę nie ma nic do rzeczy co Jan czy Błażej sądzą o ateizmie semiotycznym i jak im się to kojarzy z moimi wypowiedziami.
I pytanie odwieczne: czemu mnożysz bełkot gołosłownych opinii zamiast rozpracowania jakiejkolwiek konkretnej kwestii w którymkolwiek wątku?
Pytanie retoryczne.

Cytat:
To ty nie jesteś wstanie wskazać jakiegokolwiek powiązania swojego światopoglądu z rzeczywistością.
Wskazuję np. jako element mojego światopoglądu jałowość poznawczą religijnych bajdurzeń, niezdolność religii do dyskusji. Nie jesteś w stanie zakwestionować, podważyć tych punktów mojego światopoglądu.

Cytat:
Zostałeś bezapelacyjnie zrównany z ziemią przez Wuja w tym wątku:
Kolejna głupkowata, gołosłowna opinia.

Cytat:
Cokolwiek bym nie napisał, zarzucisz mnie słowami "bełkot".
Wróżbiarstwo jest niemniej głupie niż teizm.
Przestań bełkotać o wszystkim wszędzie.
Zajmij się jakąś konkretną kwestią jak obiecałeś krok po kroku i wtedy zobaczymy

Cytat:
Poza tym sam nie jesteś wstanie przedstawić spójnej wizji swojego światopoglądu ateistycznego, o co byłeś wiele razy proszony. Wymagasz od innych ? Najpierw zacznij od siebie.
Załóż jakiś konkretny wątek z konkretnie postawioną kwestią.

Cytat:
Przedstawiłem w tym wątku. Nawet nie spróbowałeś się odnieść. Napisałeś tylko, że próbuje "uświnić". Lepsze argumenty, by dziecko z przedszkola znalazło.
To pokaż to w tamtym wątku!!!!!
Taka intelektualna sraczka jaką tu uprawiacie jest gówno warta.


Ostatnio zmieniony przez astrotaurus dnia Pon 0:53, 14 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Błażej




Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 2:25, 14 Mar 2016    Temat postu:

astrotaurus,

Cytat:
A ja myślę, że Michał koślawo bełkocze, a Ty go koślawo usprawiedliwiasz.


A ja myślę, że ty koślawo bełkoczesz i koślawo próbujesz się usprawiedliwiać.

Cytat:
Bo gdzież i jak w ogóle może pojawiać się "postać z opowieści religijnych" (moja definicja) "ukształtowana w jestestwie Michała" (jego uzupełnienie)?
I gdzież jeszcze poza umysłem istnieje przekaz dowolnych ksiąg?


Michał wytłumaczył, dlaczego Bóg nie jest, a wręcz nie może być jednym z tych obiektów, które można byłoby zamknąć w jakimś laboratorium i badać. Wytłumaczył w jaki sposób należałoby podejść do kwestii Jego istnienia i rozpoznawalności w naszym życiu. Nie zrozumiałeś. Zdarza się. Widocznie głębsze myślenie ci nie służy. Jesteś zaprogramowany i przyzwyczajony do myślenia w strukturze powierzchownej, każde wejście „głębiej” sprawia, że ci system pada, a mechanizm obronny pomaga ci zracjonalizować swoje podejście i bronisz się nazywając treść dyskutanta „bełkotem”.

łopatologia:
gdzież ? – We wszechświecie i w nas samych.
jak ? – np. w komunikatach, które przychodzą spoza nas samych.

Z perspektywy chrześcijaństwa „dowodem” na istnienie Boga jest Jezus Chrystus. Bóg wchodzi w ten świat w osobie Jezusa. Jest żywym kanałem, który udziela nam informacji.

Cytat:
Ot, nieuczciwy, maskujący bełkot i tyle. I dlatego Michał nie potrafił go w sposób uczciwy wyjaśnić, a wszak kto umie jasno myśleć, umie również jasno mówić.


Jakiekolwiek zdanie przeciwne, którego twój ograniczony pojmowaniem mózg nie rozumie, wystarczy nazwać „maskującym bełkotem”. O to strategia ateistów.

Cytat:
Przecież gdyby powiedział najpierw że Bóg to postać obecna w przekazie biblijnym, a później o swojej wizji byłoby zupełnie inaczej


A jak powiedział ?
„byłoby zupełnie inaczej” ? Czyli jakby było wg. astrotaurusa ?

Cytat:
Och, siła bełkotu nabełkotali niewątpliwie. Poznawcza wartość tej intelektualnej siły ciągle równa zeru.


nie wnoszące nic do dyskusji ujadanie frustrata.

Cytat:
Pisałem już tu jak chętnie wierzący utożsamiają rozwój duchowy z wiarą w duchy. A to ani nie jest to samo, ani nawet wiara w duchy nie jest do rozwoju duchowego potrzebna.
Jest nawet szkodliwa bo prowadzi do mnożenia bezwartościowego bełkotu jedynie.


Napisałeś. Nie wykazałeś. A więc ciąg dalszy ujadania frustrata.

Cytat:
Użyłeś głupkowatej, infantylnej sztuczki.


Wykaż, że to „głupkowate” i „infantylne”. Dlaczego, by tak miało być ? Bo ty tak piszesz ? Ty jesteś na tyle bezrozumny, że gdy prosi się ciebie, abyś podał uzasadnienie, dlaczego twój sposób oceny ma być sensowny to potrafisz wkleić tylko link, w którym było to, co miało dopiero zostać wyjaśnione. Walisz błędne kółeczka i tak uzasadniasz swoje wypociny.

Cytat:
Ciągle nie jesteś w stanie wskazać jakiegokolwiek wkładu myśli religijnej d dorobku poznawczego ludzkości http://www.sfinia.fora.pl/apologia-teizmu,5/wklad-mysli-religijnej-do-dorobku-poznawczego-ludzkosci,8518.html
Twoja opinia o zaoraniu jest tyleż bezwartościowa co gołosłowna.
I naprawdę nie ma nic do rzeczy co Jan czy Błażej sądzą o ateizmie semiotycznym i jak im się to kojarzy z moimi wypowiedziami.
I pytanie odwieczne: czemu mnożysz bełkot gołosłownych opinii zamiast rozpracowania jakiejkolwiek konkretnej kwestii w którymkolwiek wątku?
Pytanie retoryczne.


Na wszystko została ci udzielona odpowiedź. Tak więc powtarzasz się, a tym samym produkujesz nic niewnoszące do dyskusji ujadanie frustrata.

Cytat:
Wskazuję np. jako element mojego światopoglądu jałowość poznawczą religijnych bajdurzeń, niezdolność religii do dyskusji. Nie jesteś w stanie zakwestionować, podważyć tych punktów mojego światopoglądu.


Wszystko zostało podważone przez JL i Wuja i to już kilka lat temu zostałeś zaorany. Ale jeszcze śpisz.

Cytat:
Kolejna głupkowata, gołosłowna opinia.


Cóż, argumenty Wuja są na wierzchu, to ty uciekłeś jak pies z podkulonym ogonem. Tak wiec moja opinia nie jest gołosłowna. Każdy może zobaczyć. Link podałem.

Cytat:
Wróżbiarstwo jest niemniej głupie niż teizm.
Przestań bełkotać o wszystkim wszędzie.
Zajmij się jakąś konkretną kwestią jak obiecałeś krok po kroku i wtedy zobaczymy


No więc krok po kroku:

Przedstawiłeś kryterium rozsądzania, którym się posługujesz:
Nietzsche = "W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byście to chcieli dowodami obalić?!"

1. Na podstawie jakich kryteriów przyjąłeś kryterium „N” ? Na podstawie jakiego dowodu przyjąłeś to kryterium ?

2. Co masz namyśli pisząc „dowód” ? Kiedy uznać coś za wystarczający dowód ? Bo to pojęcie jest bardzo elastyczne. Zależy od kontekstu. Dowód w sądzie nie koniecznie będzie tym samym co dowód, dla fizyka, a to co fizyk uzna za dowód, niekoniecznie musi akceptować matematyk. Dowód, że sztuka jest piękna też będzie miał inne znaczenie. Więc o jakim ty piszesz i dlaczego właśnie takie wybrałeś ? Pojęcie dowodu jest wieloznaczne, musisz doprecyzować swoje stanowisko.

Cytat:
Załóż jakiś konkretny wątek z konkretnie postawioną kwestią


Ten wątek jest o ateizmie, więc tu rozważamy twoje kryteria. Kwestia postawiona jest konkretnie. A może problem z czytania ze zrozumieniem ?

Cytat:
To pokaż to w tamtym wątku!!!!!


A mam ochotę w tym. Bo tu też dyskutujemy o wierze.

Cytat:
Taka intelektualna sraczka jaką tu uprawiacie jest gówno warta


nic niewnoszące do dyskusji ujadanie frustrata.



:brawo:


Ostatnio zmieniony przez Błażej dnia Pon 2:32, 14 Mar 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 8:35, 14 Mar 2016    Temat postu:

Błażej napisał:
A ja myślę, że ty koślawo bełkoczesz i koślawo próbujesz się usprawiedliwiać.
A ja myślę, że wy koślawo bełkoczecie i koślawo próbujecie się usprawiedliwiać

Cytat:
Michał wytłumaczył, dlaczego Bóg nie jest, a wręcz nie może być jednym z tych obiektów, które można byłoby zamknąć w jakimś laboratorium i badać.
No, w przypadku postaci literackiej rzeczywiście takie "tłumaczenie jest nieodzowne.....

Cytat:
Jesteś zaprogramowany i przyzwyczajony do myślenia w strukturze powierzchownej,
To wy jesteście zaprogramowani na bełkot i dlatego z tysięcy lat tego bełkotu nie jesteście w stanie wydłubać jednego rozumnego zdania.

Cytat:
łopatologia:
gdzież ? – We wszechświecie i w nas samych.
Łopatologia:
no to nie postać literacka.

Cytat:
Z perspektywy chrześcijaństwa „dowodem” na istnienie Boga jest Jezus Chrystus.
Z perspektywy każdego kółka zainteresowań religijnych wszystkie wewnętrzne "dowody" wyglądają ok.

Cytat:
Bóg wchodzi w ten świat w osobie Jezusa. Jest żywym kanałem, który udziela nam informacji.
Bajka za bajkę:
Trzy dni, trzy noce wędrowała Marysia do królowej Tatry.
Podróż, Poświęcenie
Pierwszego dnia wiodły ją pola i łąki przez kraj szeroko oczom i sercu otwarty, cały w zbożach, w trawach, w woni kwiecia stojący. Cały ten dzień szum kłosów słychać było, szmer traw i szeptanie kwiatów:
Sierota... sierota... sierota...
I rozstępowały się przed nią zboża w obie strony, jakoby je rozdzieliły wielkie skrzydła wiatru, a Marysia szła w ten las srebrzysty, modrząc się wskroś kłosów niebieską spódniczyną swoją jako bławat polny. Szła, wyciągając ręce przed siebie i szepcząc:
"Prowadź mnie, prowadź, pole, do królowej Tatry!"
I prowadziło.


Przy Twoim upośledzeniu może być, że uważasz tę frazę za wyjaśnienie czegokolwiek.... W wątku z którego pochodzą cytaty wyjaśnieniem żadnym to być nie może, ale być może może się nadawać do wątku "Opowiedz mi swoją historię"...

Cytat:
Jakiekolwiek zdanie przeciwne, którego twój ograniczony pojmowaniem mózg nie rozumie, wystarczy nazwać „maskującym bełkotem”. O to strategia ateistów.
A strategia teistów to produkcja bełkotu którego sami nie rozumieją przez tysiące lat i nazywanie go niebełkotem.

Cytat:
A jak powiedział ?
No to czytałeś czy nie czytałeś....?

Cytat:
Czyli jakby było wg. astrotaurusa ?
Łopatologia: byłoby ciut lepiej: postać z przekazu biblijnego może jakoś ukształtować się umyśle Michała Dyszyńskiego, ale postać ukształtowana w umyśle Michałą Dyszyńskiego ma marne szanse na znalezienie się w przekazie biblijnym.
Chociaż... z wami nic nie wiadomo. Takie durnowate banialuki uznajecie za prawdę, że może i to jest dla was kolejnym cudem.

Błażej napisał:
astrotaurus napisał:
Och, siła bełkotu nabełkotali niewątpliwie. Poznawcza wartość tej intelektualnej siły ciągle równa zeru.
nie wnoszące nic do dyskusji ujadanie frustrata.
Za to religijne bełkoty nie potrafią wnieść do dyskusji jednego rozumnego zdania o świecie rzeczywistym z całej wielotysiącletniej literatury religijnej i wcale ich to nie frustruje! Ot, uczciwość intelektualna!
Bo przecież nie upośledzenie, o nie!

Cytat:
potrafisz wkleić tylko link, w którym było to, co miało dopiero zostać wyjaśnione.
A wy jak oparzeni spierniczacie tam gdzie nie ma być nic wyjaśnione i pieprzycie na okrągło gołosłowne opinie.

No dobra, kopania z koniem jak na jeden poranek chwatit.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Błażej




Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:47, 14 Mar 2016    Temat postu:

astrotaurus napisał:
To wy jesteście zaprogramowani na bełkot i dlatego z tysięcy lat tego bełkotu nie jesteście w stanie wydłubać jednego rozumnego zdania


To, czy coś jest bełkotem, czy nie bełkotem, zależy od przyjętych kryteriów wartościowania. Według jakich kryteriów uznajesz, że coś jest bełkotem ? I dlaczego mielibyśmy przyjąć twój sposób uzasadniania jako sensowny ?


Cytat:
no to nie postać literacka.


A, dlaczego ? Dlaczego jedno musi wykluczać drugie ?

Cytat:
Bajka za bajkę:


Ale ja nie opieram się na bajkach. Wielu czołowych badaczy opowiada się za historyczną wiarygodnością Ewangelii i ta liczba wzrasta. W razie chęci zaspokojenia ciekawości służę literaturą. A poza tym, treści Ewangelii są po pierwsze zbyt „autokrytyczne” oraz forma literacka Ewangelii jest zbyt szczegółowa, by mogłyby one być legendą.

Cytat:
A strategia teistów to produkcja bełkotu którego sami nie rozumieją przez tysiące lat i nazywanie go niebełkotem.


To, czy coś jest bełkotem, czy nie bełkotem, zależy od przyjętych kryteriów wartościowania. Według jakich kryteriów uznajesz, że coś jest bełkotem ? I dlaczego mielibyśmy przyjąć twój sposób uzasadniania jako sensowny ?


Cytat:
Za to religijne bełkoty nie potrafią wnieść do dyskusji jednego rozumnego zdania o świecie rzeczywistym z całej wielotysiącletniej literatury religijnej i wcale ich to nie frustruje! Ot, uczciwość intelektualna


ciąg dalszy nie wnoszącego nic do dyskusji ujadania frustrata. To, czy coś jest bełkotem, czy nie bełkotem, zależy od przyjętych kryteriów wartościowania. Według jakich kryteriów uznajesz, że coś jest bełkotem ? I dlaczego mielibyśmy przyjąć twój sposób uzasadniania jako sensowny ?
Cytat:
A wy jak oparzeni spierniczacie tam gdzie nie ma być nic wyjaśnione i pieprzycie na okrągło gołosłowne opinie.


Nikt oprócz ciebie nie spiernicza.,
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:58, 14 Mar 2016    Temat postu:

Błażej napisał:
Wielu czołowych badaczy opowiada się za historyczną wiarygodnością Ewangelii i ta liczba wzrasta. W razie chęci zaspokojenia ciekawości służę literaturą.

Ja poproszę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Błażej




Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:35, 14 Mar 2016    Temat postu:

mat napisał:
Ja poproszę.


Richard Bauckham, Jesus and the Eyewitnesses (Erdmans, 2006); N.T . Wright, Jesus and the Victory of God(Fortress, 1998); The Resurrection of the Son of God (Fortress, 2003); C. Blomberg, The historical Reliability of the Gospels (IVP, 1987);
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:38, 14 Mar 2016    Temat postu:

Cóż, lobby nie śpi, a Kościół do biednych nie należy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:40, 15 Mar 2016    Temat postu:

Halo, halo!
Tu Ziemia!
Ziemia do Błażeja!

Błażej napisał:
Według jakich kryteriów uznajesz, że coś jest bełkotem ?
To ile razy trzeba do trolla mówić żeby jeden raz dotarło?
- Opieranie całej narracji na postaci która nie jest w żaden sensowny sposób zdefiniowana (przypominam choćby cytat B. Stanosz), narracji pełnej wielu innych niezdefiniowanych sensownie pojęć
- Brak jakiegokolwiek wkładu do dorobku poznawczego ludzkości
- Tworzenie treści bez konfrontacji z rzeczywistością (z treściami innych religii włącznie)
Tyle wystarcza by waszą literaturę nazwać bełkotem... chyba żebyście uczciwie przyznali, że to tylko literatura....

Swoją drogą trochę z ludźmi rozmawiam, sporo czytam (beletrystyki już niemal wcale...) i nigdzie nie widzę takich problemów z kryteriami jak u religijnych bajarzy. Przy czym sami oni są nader nieskłonni by jasno sformułować kryteria wedle których ma być odbierane ich bajanie by było odbierane właściwie.

Cytat:
I dlaczego mielibyśmy przyjąć twój sposób uzasadniania jako sensowny ?
Hmmmm... dopóki wiara steruje waszą umysłową aktywnością dla ochrony siebie nawet nie możecie...

Cytat:
A, dlaczego ? Dlaczego jedno musi wykluczać drugie ?
No może i nie musi. Postaci literackie występujące w Wszechświecie to w końcu nic nadzwyczajnego.

Cytat:
Ale ja nie opieram się na bajkach. Wielu czołowych badaczy opowiada się za historyczną wiarygodnością Ewangelii i ta liczba wzrasta.
Tak samo jak historyczność Smoczej Jamy warunkuje historyczność Smoka Wawelskiego.
Przecie tego że Szaweł tworząc waszą religię oparł się na opowieściach mających jakieś oparcie w faktach praktycznie nikt nie kwestionował i nie kwestionuje, zwłaszcza że wtedy przeróżnych Synów Bożych po świecie w tym rejonie trochę ganiało.
A historyczność Boga co się przebrał za człowieka aby śmiercią tego przebrania przebłagać siebie czort wie za co i po co, historyczność czarów przeróżnych z ucieczką z grobu na czele, uznają tylko ludzie upośledzeni wiarą w tego Boga i jego czary. Uznają na podstawie swej wiary i tyle.

Cytat:
Nikt oprócz ciebie nie spiernicza.,
No to zobacz, gamoniu, że jest to wątek sprzed 7 lat i zobacz co napisałem w innym wątku też z tego czasu, ale już po powrocie na forum: http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/co-w-katolicyzmie-jest-prawda,4186.html#260702
Cytat:
Zostałem gdzieś w czeluściach internetu "wezwany" na to forum. Nie pierwszy zresztą raz, ale nie zaglądałem tu jako że byłem stąd delikatnie wyproszony
Nie spierniczałem, ani nikt mnie nie zaorał, tylko uległem prośbie jednego z gospodarzy.
A Twoje Nikt oprócz ciebie jest na równi głupkowate, infantylne, nieprawdziwe. To wy wszyscy spierniczacie z wątków gdzie domaga się od was jakiegokolwiek konkretu, jakiejkolwiek odpowiedzialności za słowa, bo mając tyle do powiedzenia nie macie do powiedzenia nic do rzeczy.
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/co-w-katolicyzmie-jest-prawda,4186.html#260702
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-teizmu,5/wiara-co-to-takiego,8358.html
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-teizmu,5/wklad-mysli-religijnej-do-dorobku-poznawczego-ludzkosci,8518.html
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-teizmu,5/opowiedz-mi-swoja-historie,8510.html


Ostatnio zmieniony przez astrotaurus dnia Wto 14:30, 15 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:28, 15 Mar 2016    Temat postu:

Błażej napisał:
Cytat:
A strategia teistów to produkcja bełkotu którego sami nie rozumieją przez tysiące lat i nazywanie go niebełkotem.


To, czy coś jest bełkotem, czy nie bełkotem, zależy od przyjętych kryteriów wartościowania. Według jakich kryteriów uznajesz, że coś jest bełkotem ? I dlaczego mielibyśmy przyjąć twój sposób uzasadniania jako sensowny ?

Na te pytania od ateistów nigdy nie dostaniesz odpowiedzi. Możesz jednak dostać "odpowiedzi" - czyli np. stwierdzenia w stylu, że to pytanie też jest "bełkotem", albo np. "dopóki wiara steruje waszą umysłową aktywnością dla ochrony siebie nawet nie możecie...". Po prostu wszystko to razem po raz kolejny udowadnia, że ateizm jest do bólu arbitralny. I że tylko taki może być - tzn. nie ma szans sięgać głębiej w tkankę myśli.
I jest nawet dość klarowne wyjaśnienie dlaczego tak się dzieje. Wynika to z niepisanego, a jednak tkwiącego głęboko u podstaw owej ideologii PARADYGMATU ATEIZMU. Co jest podstawowym paradygmatem ateizmu?

- Można to prześledzić z historii powstania tego światopoglądu - owym paradygmatem jest próba jakiegoś maksymalnego odejścia od aspektu wiary, także fantazji, ale dalej już wręcz głębszej dyskursywności w myśleniu. Ideałem jest tu "twardy fakt", twarda zależność, niepodważalny konkret i tylko tam ma być. Ateistyczne myślenie powinno być niczym strzał z nagana - zawsze konkretne, zawsze niepodważalne, trafiające w cel i robiące w nim dziurę. W ten sposób miałoby się odróżniać od wszelkich fantazji, głupot, bajd i innych aberracji myślą.
Problemem dla ateizmu jest jednak to, że taką konkretność tez, taką niepodważalną stabilność SKĄDŚ trzeba wziąć. Tym bardziej, że to właśnie BYCIE POTWIERDZONYM jest sztandarem dla owej koncepcji. Więc SKĄD?
Padło na naukę - bo ta ma sukcesy. Ale jak się przyjrzymy działaniu nauki, to wychodzi czarno na białym, że tam funkcjonuje taki bagaż fantazji, tyle pytań i wątpliwości, hipotez, aksjomatyk jednych, aksjomatyk innych, ścierających się koncepcji, że trudno jest czerpać z tego źródła postulowaną pewność, niezaprzeczalność, zawsze wiedzę bez możliwości podważenia. To widać. Poza nauką, nie widać dobrego kandydata na twardość i niepodważalność, niezbędną ateizmowi do przeżycia w świecie idei. Więc w tym miejscu realnie ateizm pada (przynajmniej ten ateizm z ww. paradygmatem). Tak realnie pada - tzn. w świecie rozsądku, w świecie myśli, logiki - w rozważeniu JAK JEST nie ma tu już nic do ugrania - jest koniec, bo ów paradygmat oparcia się na czymś supertrwałym i niepodważalnym w rzeczywistości niejasnych wzajemnych powiązań wszystkiego ze wszystkim jest po prostu UTOPIĄ. Czyli nauka "zdradziła" ateizm - nie jest taka, jaka "powinna" być, aby dostosować się do żądania podstawowego ateistycznego paradygmatu. Ale oczywiście przyjęcie do wiadomości owego upadku nie wchodzi w rachubę...
Teraz ateizm, aby obronić swój paradygmat w przestrzeni umysłu, nie może być dalej uczciwy. Bo się po prostu nie da. Czyli musi być oszukiwanie. Ateizm musi oszukiwać, aby przetrwać. Podstawowym narzędziem oszukiwania jest właśnie owa arbitralność - po prostu już nie pytamy o zależności, o to co z czego wynika, tylko stwierdzamy "tak jest". Nie pytajcie - tak jest, my mamy rację, pytajcie raczej tamtych - oni powinni odpowiadać, a nie my. Narzędziem pomocniczym - absolutnie niezbędnym - jest drwina. Bo arbitralność dość łatwo się podważa - np. prostym: a skąd to właściwie wiesz? - tak działa na dowolną arbitralność. A że ateizm nie wie skąd coś z jego twierdzeń miałoby wynikać (albo inaczej - wie, że blefował, że nie ma argumentów, tylko stwierdzał bez uzasadnienia), ale musi mieć ostatnie słowo, to tym słowem jest kpina, drwiny, naśmiewanie się, produkowanie epitetów o pejoratywnym wydźwięku. Produkując odpowiednio dużo drwiny można jakoś ukryć w chaosie te niewygodne prawdy, a do tego można sobie nawet wyrobić opinię pewnych siebie, elokwentnych. I dla odbiorców treści nie wnikliwych, nie szukających intelektualnego sensu to często wystarczy - nawet dają się przekonać. Najpierw arbitralność, potem odparcie pytań i zarzutów drwiną - ależ mądrzy i kompetentni ci ateiści...
Co nie zmienia postaci sprawy, że dla tych którzy nie sądzą po pozorach, którzy dociekają istoty sprawy to nie zadziała. Będą oczekiwali odpowiedzi. Niestety, nie doczekają się. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:26, 15 Mar 2016    Temat postu:

Halo, halo!
Tu Ziemia!
Ziemia do Michała Dyszyńskiego!

Michał Dyszyński napisał:
Po prostu wszystko to razem po raz kolejny udowadnia, że ateizm jest do bólu arbitralny. I że tylko taki może być - tzn. nie ma szans sięgać głębiej w tkankę myśli.
To ile razy trzeba do trolla mówić, żeby jeden raz dotarło?
Ateizm nie jest aktywnym poglądem na świat niosącym jakiekolwiek treści, jest tylko brakiem teizmu, więc nie ma nawet jak sięgać dokądkolwiek.
A sięgać "w tkankę myśli" można z niemal dowolnej pozycji intelektualnej.
Zaś sięganie w tkankę myśli religijnej nieodmiennie natrafia na pokłady jałowego poznawczo bełkotu i nie potrafisz wykazać, zże jest inaczej.

Cytat:
Co jest podstawowym paradygmatem ateizmu? (...) - owym paradygmatem [b]jest próba jakiegoś maksymalnego odejścia od aspektu wiary,
Maksymalną odległość od aspektu wiary w theos nazwano ateizmem, trzeba być bełkotliwym imbecylem by czynić takie odkrycia i jeszcze traktować je jak zarzut i to z pozycji filozofa obcykanego w tej materii.
Puknij się 3 razy w głowę zanim raz pukniesz w klawiaturę
cesarz ma goły zadek
cesarz ma goły zadek
cesarz ma goły zadek
Zacznij od tego, a nie od falbanek i koronek.

Cytat:
także fantazji, ale dalej już wręcz głębszej dyskursywności w myśleniu.
Albwiem Mały Kazio jest w stanie wyobrazić sobie wszystko by zohydzić w swoich oczach coś czego nie rozumie i czego się boi.
Ech....


Ostatnio zmieniony przez astrotaurus dnia Wto 14:29, 15 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:48, 15 Mar 2016    Temat postu:

Ateizm jest brakiem wiary. Nie wymaga żadnych paradygmatów, żadnych stwierdzeń. Wręcz przeciwnie - ateizm to rozbiórka twierdzeń, nihilizm to rozbiórka aksjomatów, pytanie o to z czego wynika dane twierdzenie i jakie są jego konsekwencje.

Ateizm jest stanem naturalnym, stanem 0. Dopiero kiedy pojawia się myśl "potrzebuję coś wiedzieć, potrzebuję trwałości" wtedy pojawiają się poszukiwania trwałości. Teista nie znajduje jej w nauce, która przecież jest taka jak ateizm - nie ma żadnej pewności, żadnej wiary, wszystko jest możliwe do podważenia i jednocześnie może być twardym faktem, bo coś z czegoś wynika, są przeprowadzone konkretne rozumowania i znamy niektóre wycinki rzeczywistości intersubiektywnej. Teista boi się niepewności, boi się nietrwałości, boi się niewiedzy, boi się braku posiadania racji, boi się swoich błędnych wyborów i ich konsekwencji. Analizuje świat i dostrzega relatywizm moralny (którego się boi), dostrzega hipokryzję i sprzeczności, szufladkowanie ze względu na wcześniej przyjęte aksjomaty. Na siłę chce znaleźć stałość i chce sobie dać możliwość szufladkowania innych, osądów moralnych. Teista szuka systemu, do którego się dopasuje, potrzebuje mieć nad sobą takiego Boga - Putina, albo Bozię - Mamusię, która pocieszy, otrze z łez, przytuli, wybaczy winy. Potrzebuje mieć określoną tożsamość i sztywne ramy, bo to jego ochrona przed niepewnością i zmiennością.

Teista atakując ateistów projektuje swoje cechy, które wypiera (żeby zachować spójność światopoglądu) i wytyka ateiście np arbitralność, którą sam stosuje. On swoją arbitralność maskuje wiarą, więc domniemywa, że ateista też wierzy, tylko maskuje to wiedzą. Tymczasem jest na odwrót - ateista przyznaje się do niewiedzy. Ateizm to pokora. Ateista ma swoje przekonania, ale traktuje je jak zbiór filtrów służących w danym momencie do poruszania się po rzeczywistości. Teista też ma takie przekonania, ale ma też wierzenia, które dotyczą wiary w to, że prawda absolutna jest taka, w jaką on wierzy. Ateista jedynie to neguje ze względu na pokorę i świadomość nieznajomości przez ludzi prawdy absolutnej. Więc jeśli ktoś mówi "wiem", ateista mówi "sprawdzam".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Błażej




Dołączył: 13 Sie 2011
Posty: 545
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 16:01, 15 Mar 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Na te pytania od ateistów nigdy nie dostaniesz odpowiedzi. Możesz jednak dostać "odpowiedzi" - czyli np. stwierdzenia w stylu, że to pytanie też jest "bełkotem", albo np. "dopóki wiara steruje waszą umysłową aktywnością dla ochrony siebie nawet nie możecie...". Po prostu wszystko to razem po raz kolejny udowadnia, że ateizm jest do bólu arbitralny. I że tylko taki może być - tzn. nie ma szans sięgać głębiej w tkankę myśli.
I jest nawet dość klarowne wyjaśnienie dlaczego tak się dzieje. Wynika to z niepisanego, a jednak tkwiącego głęboko u podstaw owej ideologii PARADYGMATU ATEIZMU. Co jest podstawowym paradygmatem ateizmu


To ja jeszcze dorzucę 10 przykazań ateisty. Dawno temu znalezione w głębinach internetu ;-P
Przykazania ateisty:

1. Musisz na każdym kroku dyskredytować wszelkie inne religie, ewentualnie zniżać je do poziomu wierzeń ludów pierwotnych.
2. Agnostyków traktuj jak idiotów (por. Poradnik:Jak być dobrym katolikiem) - to jedyne co będzie cię łączyć z katolikami, ale i u nich można znaleźć coś pozytywnego. Współczuj agnostykom i pamiętaj, że oni mają szansę być prawdziwymi ateistami, a katolicy nie.
3. Musisz mieć w głębokim poważaniu wszystkich ludzi, którzy wyznają jakieś religie - wyrażaj to zarówno postawą jak i werbalnie.
4. Nazywaj wszelkich wierzących "debilami" i "zacofanymi głupcami".
5. Naśmiewaj się, rób dziwne miny i wywracaj oczami, gdy ktoś wspomni przy tobie, że był w kościele.
6. Widząc w telewizji polityka będącego z jakiejś proreligijnej partii, mów - "debil".
7. Krzew ateizm zawsze i wszędzie - przy każdej okazji.
8. Każdą rozmowę sprowadzaj na temat ateizmu - wyjaśniaj wszystkim czemu bóg/bogowie nie istnieją - przedstawiając całą masę argumentów nie będących do podważenia. a gdy nie będziesz już miał argumentów mów po prostu - "Boga nie ma, więc nie ma się nad czym zastanawiać".
9. Gdy wierzący odpowie, że religia to kwestia wiary - odpowiedz, że jest zindoktrynowanym frajerem.
10. Gdy wierzący wyprosi cię z domu, powiedz mu, że twoja stopa nie ma zamiaru stanąć w tym plugawym religijnym domu.
11. Punktów 3-10 nie stosuj wobec przyjaciół-milionerów będących religijnymi. Jako ateista musisz być egoistą i oportunistą. Musisz myśleć o sobie, a przyjaźń milionera zawsze może się przydać. To jedyna dopuszczalna sytuacja, aby udawać wierzącego.

astrotaurus co noc odmawia przed snem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:24, 15 Mar 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Ateizm jest brakiem wiary. Nie wymaga żadnych paradygmatów, żadnych stwierdzeń. Wręcz przeciwnie - ateizm to rozbiórka twierdzeń, nihilizm to rozbiórka aksjomatów, pytanie o to z czego wynika dane twierdzenie i jakie są jego konsekwencje.

Ateizm jest brakiem wiary...
Jaki status ma twierdzenie?...
Stwierdzenie wyrażone językiem, aspirujące do jakiegoś ZNACZENIA.

A język?... (można zajrzeć do wikipedii na start...)
Język to przecież nic innego tylko model (używa sie powszechnie pojęcia "model językowy"). Sam więc jest oparty na pewnych paradygmatach. Można tu wyróżnić takie elementy jak składnię, syntaktykę, teorię znaczenia - znowu ma modele, paradygmaty. Bez nich wypowiedź na dowolny temat nie różni się znaczeniowo od pomrukiwania borsuka.

To, że ktoś nie słyszał, że mówi prozą, to nie znaczy, że proza jest mu obca. Tylko nie wie, że ludzie owej nazwy na to właśnie na takie stosowanie języka używają.

Tak to już niestety jest, że cokolwiek powiesz, jakkolwiek coś stwierdzisz, to już użyjesz i paradygmatów i wiary (choćby w trwałość tego co twierdzisz i sensowność zastosowanych odniesień) i modelów. Co najwyżej ZROBISZ TO NIEŚWIADOMIE możesz co najwyżej nie wiedzieć, że to co się używa to TEŻ SIĘ NAZYWA modelem, paradygmatem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:33, 15 Mar 2016    Temat postu:

Teraz próbujesz manipulować :P

Język służy do komunikacji. Oznacza to, że musimy mieć podobny szyfr. Nic więcej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:45, 15 Mar 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
Teraz próbujesz manipulować :P

Język służy do komunikacji. Oznacza to, że musimy mieć podobny szyfr. Nic więcej.

No cóż. Nie miałem zamiaru manipulować, tylko przedstawić coś, co uważam za względnie poprawną strukturę znaczeniową. Mogę się mylić. Inni Czytający ocenią swoim rozumieniem, kto jest bliżej racji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:38, 15 Mar 2016    Temat postu:

No stwierdzenie, że ateizm jest brakiem wiary to tylko przekazanie Ci informacji, że nie wierzę, czyli jestem ateistą. Liczę na to, że dane słowa są przez nas rozumiane w podobny sposób, ale nie można tego zagwarantować. Dlatego zawsze można się dopytać. Niektórzy jednak nadają językowi znaczenie absolutne, choć dla mnie to dziwne zjawisko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 7:59, 16 Mar 2016    Temat postu:

Błażej napisał:
astrotaurus co noc odmawia przed snem
Ech, żałosny pajacu...
Naprawdę nie jesteś w stanie pojąć, że szydząc z własnych wymysłów szydzisz (słusznie!) ze swojej głupoty?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:09, 16 Mar 2016    Temat postu:

Prosiak napisał:
No stwierdzenie, że ateizm jest brakiem wiary to tylko przekazanie Ci informacji, że nie wierzę, czyli jestem ateistą. Liczę na to, że dane słowa są przez nas rozumiane w podobny sposób, ale nie można tego zagwarantować. Dlatego zawsze można się dopytać. Niektórzy jednak nadają językowi znaczenie absolutne, choć dla mnie to dziwne zjawisko.


Są trzy interpretacje sformułowania "ateizm jest brakiem wiary".
Interpretacja 1 - jako niedopowiedziane. W tej interpretacji ateista chciał po prostu powiedzieć "ateizm jest brakiem wiary W BOGA". Ale że uważał to za oczywiste, to nie powiedział. Tę postawę można połączyć zarówno z ateizmem zwykłym (twierdzącym, antyteizmem), jak i agnostycyzmem.

Interpretacja 2 - jako stwierdzenie, że ateizm wyrzeka się wszelkiej formy przyjmowania czegoś bez dowodu W tej interpretacji głoszący ową tezę ateista okazuje się być po prostu osobą filozoficznie słabą, nieukiem, bo także z wielu dyskusji na sfinii można się jasno przekonać, że warstwa założeń, aksjomatów, metodologii, czy innych form przyjmowania rzeczy bez dowodu, jest niezbędna aby w ogóle cokolwiek stwierdzić.

Interpretacja 3 - jako bliżej nieokreślone odżegnywanie się od aspektów religijnych (może założeniowych) W tej interpretacji ateista chce już na starcie aspirować do dość często wyznawanej w kręgach swojego światopoglądu koncepcji, że wiara ogólnie - nie tylko w Boga, ale tak w ogóle przyjmowanie rzeczy bez dowodu - jest niewłaściwe intelektualnie. To takie trzymanie dwóch srok za jeden ogon. Wyznawca ww. "definicji" ateizmu chce sobie zostawić otwarte furtki do różnych dalszych rozumowań, zwykle ataków na teizm - w szczególności ataku w stylu: masz pokazać dowód na istnienie Boga, bo dowód jest czymś niezbędnym.

Pierwsza interpretacja, jak dla mnie jest Ok. Druga, co już chyba ustaliliśmy w wielu dyskusjach, jest po prostu błędem metodologicznym. Z kolei trzecia interpretacja w moich oczach jawi się po prostu jako NIEUCZCIWOŚĆ, MANIPULACJA. Tzn. jeszcze względnie nieświadomy, filozoficznie nieogarnięty ateista może się tu bronić, że "nie wiedział" (nie przeczytał tych ton dyskusji dotyczących interpretacji 2). Ale ktoś kto się z owymi argumentami - z punktu widzenia logiki oczywistymi - zapoznał, ale dalej (tak "po cichu") zamierza obstawać przy twierdzeniu, że można mieć jakikolwiek światopogląd, że można twierdzić skutecznie cokolwiek nie mając gdzieś w tle aspektu założeń/wiary - taki ktoś jest po prostu nieuczciwy. Nie będę tu rozstrzygał, czy jest nieuczciwy względem samego siebie - tzn. zna prawdę, ale woli się oszukiwać nawet sam, bo owa prawda nie pasuje mu do emocjonalnej konstrukcji siebie; czy też jest cynikiem - tzn. wie dobrze, że oszukuje, ale chce dopiec tym wrednym teistom, gnębiąc ich z góry fałszywymi twierdzeniami.

Prawidłowe odrzucenie teizmu - na ile możliwe
W poprzednich postach/wątkach pojawił się tekst Barbary Stanosz. Warto trochę się nad nim zastanowić, bo zawiera bardzo ciekawy aspekt.
Stwierdza ona, że (cytuję - copy paste - za postem Astrotaurusa):
"Myli się Pan jednak zakładając, że jestem gotowa powiedzieć, iż nie ma takiego boga, tj. że wzięta z doktryny metafizycznej wypowiedź „Bóg istnieje” jest zdaniem fałszywym. Wypowiedź tę wprawdzie odrzucam, lecz nie uważam jej za zdanie fałszywe: uważam ją za pozbawioną sensu, a wszak fałszywe (lub prawdziwe) mogą być tylko sensowne zdania.
Przyczyną, dla której odmawiam sensu tej wypowiedzi, jest fakt, iż w centralnej tezie każdej takiej doktryny – w charakterystyce domniemanego bytu nazywanego bogiem – występują terminy, które tylko z pozoru coś znaczą. Są one wprowadzane do języków tych doktryn w kontekstach, lub za pomocą pseudo – definicji (...) Ponieważ tak wprowadzone słowo „bóg” nie zostaje wyposażone w znaczenie, więc zdanie (ściślej: wypowiedź, która jest zdaniem z gramatycznego, lecz nie z semantycznego punktu widzenia) „Bóg istnieje” nie jest ani prawdą, ani fałszem; jest nonsensem. A skoro tak, to nie można mu sensownie zaprzeczyć: poprzedzenie nonsensu zwrotem „nieprawda, że” daje również nonsens. (...)"

Jak podsumować można wypowiedź Pani Stanosz. Ano w skrócie tak, że wg Pani BS słowo "Bóg" nie ma znaczenia, albo znaczenie to jest pozorne. Co prawda za chwilę przyzna Pani Stanosz, ze znaczenie "literaturowe" (to już moje określenie - licencja poetica) Boga ma jakiś sens - tzn. występuje jako postać w mitach, legendach, "bajdach", "fantazjach". Ale już nie ma sensu...
no jakiego?
Jakiego sensu nie ma znaczenie słowa Bóg?...
Tu trzeba by zaprzeczyć jakiemuś sensowi. Problem w tym, że go nie mamy. Nie ma czemu zaprzeczać. Trzeba by SKONSTRUOWAĆ JAKIEGOŚ KANDYDATA NA SENS, a potem mu zaprzeczyć. Nie mamy tego kandydata, więc negacja Pani Stanosz trafia w pustkę, jest świadectwem jej PRYWATNEGO NIEZROZUMIENIA - jest wyrazem faktu, że konkretnie ta osoba - Pani Barbara Stanosz - nie potrafi nadać sensu znaczeniu słowa Bóg. Ktoś inny to znaczenie może widzieć. Ja np. to znaczenie widzę. Na początek też prywatnie - widzę znaczenie słowa Bóg w postaci POWIĄZANIA Z WIELOMA KONCEPTAMI DOTYCZĄCYMI MOJEGO JESTESTWA, NAWET LOGIKI, SENSU ŚWIATA.
Tak mam - ja to znaczenie widzę. Pani Stanosz nie widzi. Kto "wygrał"?...
Subiektywnie patrząc - nikt, każdy jest przy swoim zdaniu. Ale pomyślmy już INTERSUBIEKTYWNIE. Wrzucamy w tygiel ludzkiego rozpoznania, ludzkich opinii zdanie "Bóg (nie)istnieje". Jedni opowiedzą się za opcją, że zdanie to ma znaczenie, inni tego znaczenia nie dostrzegą.
Czy jest coś OBIEKTYWNEGO w tym układzie?
Ano ZNACZENIE to nic innego, tylko jakaś forma powiązania nazwy - brzmienia, liter z POWIĄZANIAMI z innymi bytami DOKONUJĄCYCH SIĘ W UMYSŁACH LUDZI. Jeśli ktoś takie powiązanie tworzy, to znaczy, że ów byt POSIADA ZNACZENIE. Kropka. Jednak znaczenie JEST w umysłach ludzi, którzy potrafią to znaczenie nadać.
To może Pani Stanosz chodziło o coś innego?...
Pewnie tak. Pewnie nie do końca precyzyjnie się wyraziła. Przypuszczam, że w rozpędzie ateistycznego dyskursu, Pani Stanosz opuściła jedno ważne słowo - "poprawnego". Gdyby Pani Stanosz go użyła - gdyby stwierdzała, wg niej "słowo Bóg nie poprawnego znaczenia", to miałaby jak bronić swojego stanowiska/atakować teistów - zaczęła by się dyskusja które znaczenia są nadawane prawidłowo, a które nie. Ale stanowiska w rodzaju "słowo Bóg nie ma żadnego znaczenia" nie sposób obronić choćby z tych prostych powodów, że ma owo wspomniane znaczenie "literaturowe", jak też ma znaczenie, które czuje w swojej głowie każdy teista. On to znaczeni CZUJE - ma w sobie, co nie wymaga dowodu, lecz jest dowodem samym swoim istnieniem - tym, że się go rozpoznaje.

Ale to już treść na inną dyskusję.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 13:13, 16 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:59, 16 Mar 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Są trzy interpretacje sformułowania "ateizm jest brakiem wiary".
To taki strzał spod dużego palca czy z sufitu? Bo mnie już po:
Cytat:
Interpretacja 1 - jako niedopowiedziane. W tej interpretacji ateista chciał po prostu powiedzieć "ateizm jest brakiem wiary W BOGA". Ale że uważał to za oczywiste, to nie powiedział.
brakuje najoczywistszej wersji kiedy ateista chciał to powiedzieć i powiedział, bo ateizm to jest a-teizm czyli brak teizmu opierającego się wszak na wierze w owego/owych theos.

Cytat:
Interpretacja 2 - jako stwierdzenie, że ateizm wyrzeka się wszelkiej formy przyjmowania czegoś bez dowodu W tej interpretacji głoszący ową tezę ateista okazuje się być po prostu osobą filozoficznie słabą, nieukiem, bo także z wielu dyskusji na sfinii można się jasno przekonać, że warstwa założeń, aksjomatów, metodologii, czy innych form przyjmowania rzeczy bez dowodu, jest niezbędna aby w ogóle cokolwiek stwierdzić.
Gdzie wszelkiej formy i dowodu zalatuje zwykłą w bajędach religijnych ostatecznością, absolutyzmem... a w dodatku przyjmowanie za co konkretnie? Za prawdę 100% czy do ewentualnego stosowania?
Sceptycyzm w przyjmowaniu różnych twierdzeń do systemu przekonań może cechować równie dobrze ateistę jak i teistę poza obszarem objętym jego wiarą

Cytat:
Interpretacja 3 - jako bliżej nieokreślone odżegnywanie się od aspektów religijnych (może założeniowych) W tej interpretacji ateista chce już na starcie aspirować do dość często wyznawanej w kręgach swojego światopoglądu koncepcji, że wiara ogólnie - nie tylko w Boga, ale tak w ogóle przyjmowanie rzeczy bez dowodu - jest niewłaściwe intelektualnie
Bardzo prosta i oczywista postawa gdy umysł wolny od teizmu ciąży w kierunku humanizmu, racjonalizmu, oświecenia. Rzeczywiście niemożliwa u teistów.

Cytat:
To takie trzymanie dwóch srok za jeden ogon. Wyznawca ww. "definicji" ateizmu chce sobie zostawić otwarte furtki do różnych dalszych rozumowań, zwykle ataków na teizm - w szczególności ataku w stylu: masz pokazać dowód na istnienie Boga, bo dowód jest czymś niezbędnym.
Bzdura. Nie ma tu żadnych dwóch srok ani furtek.
A dowód w cywilizowanym współistnieniu jest czymś niezbędnym gdy wychodzi się z jakimiś twierdzeniami na forum publiczne.

I brakuje mi przynajmniej jeszcze jednej interpretacji w której zmieściliby się np Czesi należący do najbardziej zateizowanych społeczeństw świata a przy tym dość mocno zabobonnych.

Cytat:
tzn. wie dobrze, że oszukuje, ale chce dopiec tym wrednym teistom, gnębiąc ich z góry fałszywymi twierdzeniami.
Twoje opinie na temat głupstw jakie powymyślałeś sobie o ateistach pominę.


Cytat:
Jak podsumować można wypowiedź Pani Stanosz. Ano w skrócie tak, że wg Pani BS słowo "Bóg" nie ma znaczenia, albo znaczenie to jest pozorne. Co prawda za chwilę przyzna Pani Stanosz, ze znaczenie "literaturowe" (to już moje określenie - licencja poetica) Boga ma jakiś sens - tzn. występuje jako postać w mitach, legendach, "bajdach", "fantazjach". Ale już nie ma sensu...
no jakiego?
Widzisz, religie o jakich była rozmowa, o jakich mówiła B. Stanosz postulują istnienie Boga jako postaci realnej (a nie niewiadomoczego z waszego tutejszego pseudointelektualnego bełkotu), więc mówiła ona o bezsensie definicji Boga jako postaci z tego właśnie świata.
I przypomnę co powtarzam ja sam wielokroć, że przez tysiąclecia nie wprowadziliście tego terminu do uczciwej, rozumnej dyskusji o realnym świecie.

Cytat:
Nie mamy tego kandydata, więc negacja Pani Stanosz trafia w pustkę,
Nie, B. Stanosz mówi właśnie to, że nie ma kandydata. Jest tylko bezsensowny bełkot.

Cytat:
Pani Barbara Stanosz - nie potrafi nadać sensu znaczeniu słowa Bóg.
Nie, to słowo wymyślone przez was, jestesmy na gruncie teizmu i to wy nie potraficie nadać sensu temu słowu w odniesieniu do realnego świata

Cytat:
Ktoś inny to znaczenie może widzieć. Ja np. to znaczenie widzę.
Ale ona to powiedziała mówiąc o zainteresowaniu zjawiskiem religii.

Cytat:
Tak mam - ja to znaczenie widzę. Pani Stanosz nie widzi. Kto "wygrał"?...
No ciekawe - ona gra w szachy, a Ty w cymbergaja. Kto wygrał?
Ty ciągle opisujesz swoją wiarę czyli stan swego umysłu. Nikt nie kwestionuje istnienia Bogów w umysłach wierzących - to są religie.
Ona opisuje świat poza umysłami - w odniesieniu do tego świata definicje Bogów są bezsensowne.

Cytat:
Ale stanowiska w rodzaju "słowo Bóg nie ma żadnego znaczenia" nie sposób obronić choćby z tych prostych powodów, że ma owo wspomniane znaczenie "literaturowe",
Jako postać literacka ma znaczenie, jako postać realna nie.
Naprawdę masz problemy z rozumieniem tych pojęć?

Cytat:
jak też ma znaczenie, które czuje w swojej głowie każdy teista.On to znaczeni CZUJE - ma w sobie, co nie wymaga dowodu, lecz jest dowodem samym swoim istnieniem - tym, że się go rozpoznaje.
Każdy teista ma sobie w głowie co tam się zdarzy i niechże sobie to ma do woli. I niech to sobie ma bez dowodu (bo wiara dowodu mieć nie może inaczej nie byłaby wiarą) dopóki ma to dla siebie.
Jest jednak coś takiego jak świat poza głowami. Każdy jego model buduje w swojej głowie i całe życie w taki czy inny sposób uzgadnia ten model z modelami innych ludzi, bo ten świat poza głowami jest wspólny dla wszystkich. Z Bogami albo bez.


Ostatnio zmieniony przez astrotaurus dnia Śro 22:04, 16 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:33, 16 Mar 2016    Temat postu:

astrotaurus napisał:
Cytat:
jak też ma znaczenie, które czuje w swojej głowie każdy teista.On to znaczeni CZUJE - ma w sobie, co nie wymaga dowodu, lecz jest dowodem samym swoim istnieniem - tym, że się go rozpoznaje.
Każdy teista ma sobie w głowie co tam się zdarzy i niechże sobie to ma do woli. I niech to sobie ma bez dowodu (bo wiara dowodu mieć nie może inaczej nie byłaby wiarą) dopóki ma to dla siebie.
Jest jednak coś takiego jak świat poza głowami. Każdy jego model buduje w swojej głowie i całe życie w taki czy inny sposób uzgadnia ten model z modelami innych ludzi, bo ten świat poza głowami jest wspólny dla wszystkich. Z Bogami albo bez.

Ano tak już jest, że ludzie różne rzeczy sobie komunikują, dyskutują, uzgadniają - nawet nie mając dowodu. Jeśli tak lubią? - to co to za problem?...
Pani Stanosz nie widzi innego sensu słowa Bóg, jak ten byt występujący w literaturze. To jej podejście.
Ja widzę w pojęciu Bóg głębszy sens - taki wykraczający poza czystą literaturę. To jest moje podejście.
Czy coś jest tu "obiektywne"? - Chyba trudno byłoby koncept obiektywizmu tu zastosować, bo ZNACZENIA są czymś co odnosi się do przekształceń w umyśle, a to jest mocno subiektywna kategoria.

Ale mam jeszcze taką małą refleksję osobistą - opinię - nic co by pretendowało do jakiegoś obiektywizmu - o to z mojego osobistego (!) punktu widzenia tekst i postawa Pani Stanosz, to przyznanie się do pewnego jej OGRANICZENIA.
Wyjaśnię to na przykładzie.
Dzieci w szkole, zanim pójdą na lekcję o twierdzeniu Pitagorasa traktują frazę "twierdzenie Pitagorasa" jako jako nie znaczącą, nie potrafią przypisać jej sensu, rozpoznać kontekstów. Po owej lekcji, czyli gdy już nauczyciel matematyki wytłumaczy, że chodzi o równość sumy kwadratów przyprostokątnych i kwadratu przeciwprostokątnej trójkąta, dzieci (przynajmniej te, które uważały na lekcji i ostatecznie zrozumiały jej treść) zaczynają PRZYPISYWAĆ DO FRAZY ZNACZENIE. Mówiąc inaczej znaczenia nie są niczym obiektywnym, jasnym od początku ale...
są BUDOWANE W MIARĘ ROZWOJU WIEDZY, UMIEJĘTNOŚCI MODELOWANIA.
Pani Stanosz nie jest w stanie przypisać znaczeń do frazy "Bóg", bo nie była na "lekcji", gdzie to było tłumaczone, albo też na tej lekcji nie uważała, albo jakieś jeszcze inne powody uniemożliwiły jej wytworzenie owego znaczenia. Więc tego znaczenia nie wytworzyła. To problem Pani Stanosz. Z mojego punktu widzenia JEJ OGRANICZENIE.
Mam cichą nadzieję, że Pani Stanosz nie przypisuje swojemu ograniczeniu jakiejś obiektywnej miary. Po prostu - przyznaje uczciwie, że jakiś zakres doświadczeń intelektualnych jest dla nie nie zrozumiały. Bo przecież trudno uznać za poważny argument podejście, w którym uczeń, który nie był (albo nie uważał) na lekcji o twierdzeniu Pitagorasa nagle zaczyna pouczać wszystkich wokoło, że to to twierdzenie to bzdura - bullshit - wspierając to tym, ze on tego nie rozumie, nie umie przypisać znaczenia. Prawda?....
To tak subiektywnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:15, 16 Mar 2016    Temat postu:

Michale, myślę, że jesteś żałosnym kretynem porównując dzieci przed lekcją z nieodżałowaną Barbarą Stanosz.
[link widoczny dla zalogowanych]

I, aby Ci pomóc pojąć elementarz, dam przykład :
Religie często definiują Boga jako stwórcę wszechświata.
"Bóg jest to stwórca wszechświata" - definicja daleko niepełna, ale zupełnie wystarczająca by odróżnić Boga od wszelkich innych obiektów.
Bóg - pojęcie definiowane
stwórca wszechświata - definicja w której zakres wchodzą pojęcia znane i bezdyskusyjne (pomijam tu celowy maskujący bełkot w którym ktoś chciałby mówić np. o artyście co stworzył dzieło pt. "Wszechświat"...).

Kiedy definiujemy w ten sposób postać literacką wszystko jest ok.
Kiedy próbujemy zdefiniować tak postać realną - klops! Nikt nigdy nie wykazał aby cokolwiek było stworzone (w sensie jak z religijnych opowieści), więc pojęcie "stwórca" w odniesieniu do realnego świata nie jest wyposażone w znaczenie. Nie wolno nikomu i niczemu przypisać takiej cechy i cała pseudodefinicja nie ma sensu.

ed:
Gdyby człowiek rozumny definiował tego Boga definicja wyglądałaby od razu:
Bóg - postać literacka, stwórca wszechświata.
Wasze upośledzenie nie pozwala na taką uczciwość intelektualną.


Ostatnio zmieniony przez astrotaurus dnia Śro 23:43, 16 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:31, 16 Mar 2016    Temat postu:

Błażej napisał:
Przykazania ateisty: 2. Agnostyków traktuj jak idiotów

A skąd ten punkt, to przecież katechizm kościoła kat. stwierdza:

2128 Agnostycyzm może niekiedy łączyć się z jakimś poszukiwaniem Boga, lecz może również być obojętnością, ucieczką przed ostatecznymi pytaniami egzystencjalnymi oraz lenistwem sumienia moralnego. Agnostycyzm najczęściej jest równoznaczny z ateizmem praktycznym.
[link widoczny dla zalogowanych]

Jako ateista nie mam nic przeciwko agnostykom. tzn ciężko przyczepić do czegoś w agnostycyzmie, poza tym, że jest zbyt zachowawczy w używaniu brzytwy Ockhama.

Błażej napisał:
Współczuj agnostykom i pamiętaj, że oni mają szansę być prawdziwymi ateistami, a katolicy nie.

Paradoksalnie, prędzej katolik niż agnostyk zostanie ateistą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Prosiak




Dołączył: 28 Lis 2015
Posty: 1128
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:31, 17 Mar 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Są trzy interpretacje sformułowania "ateizm jest brakiem wiary".


Ale nie ma tu najważniejszej.

Ogólnie brak wiary dotyczy w tym przypadku Boga, ale u mnie ateizm jest elementem światopoglądu. I to niezbyt istotnym, bo gdyby nie teizm, to w ogóle nie wspominałbym o swoim ateizmie.

Mój ateizm wiąże się też z koncepcją Boga osobowego. Dopuszczam możliwość istnienia CZEGOŚ, co można nazwać Bogiem. Nie jest to jednak ani dobre, ani złe, ani wszechmogące, ani nic z tych rzeczy.

Ja to w ogóle w nic nie wierzę.

Michał Dyszyński napisał:
Interpretacja 2 - jako stwierdzenie, że ateizm wyrzeka się wszelkiej formy przyjmowania czegoś bez dowodu W tej interpretacji głoszący ową tezę ateista okazuje się być po prostu osobą filozoficznie słabą, nieukiem, bo także z wielu dyskusji na sfinii można się jasno przekonać, że warstwa założeń, aksjomatów, metodologii, czy innych form przyjmowania rzeczy bez dowodu, jest niezbędna aby w ogóle cokolwiek stwierdzić.


Ale to już zależy od definicji. Bo na pewnym poziomie niby tak jest, że trzeba "uwierzyć" w to, że np to co pamiętam faktycznie miało miejsce. Ja bym jednak nie mówił tu o wierze.

Dowód jest dla mnie przeciwieństwem wiary. Posługuję się jednak pojęciami nieabsolutnymi, dlatego dowód i wiara nie zawierają w definicji niczego o 100% pewności. Dowód udowadnia to co ma udowodnić i zaproponowałbym taką definicję:

dowód - potwierdzenie teorii lub jej elementu

Dowodu nie można sobie tak obalić, prędzej teorię można. Jeśli istnieją dowody na błędną teorię, to nowa teoria uwzględnia te dowody i to dlaczego ta zła teoria pozornie wyjaśniała te dowody. Dowód to element wewnętrznych założeń wycinkowych, tzn nie wiedząc czym jest materia wiemy jak się ona zachowuje w danych warunkach - to są dowody. Natomiast jakaś obserwacja może temu zaprzeczyć i wtedy jest to dowód na to, że i tamte i te obserwacje są dowodami na jakąś inną teorię.

Wiarą jest dla mnie przyjmowanie czegoś bez powodu i dowodu. Bez powodu oczywiście wiadomo o co chodzi, bo jakiś powód jest zawsze, choćby miała być to nawet choroba czy głupota (nie mówię o nikim ani niczym konkretnym).

Nie muszę wierzyć w to, że teraz żyję i siedzę na krześle. O wierze mówiłbym w tym przypadku gdybym wierzył w teorię przeczącą temu doświadczeniu.

Mam wrażenie, że my odwrotnie myślimy. Ja myślę, że tak powiem od wewnątrz doświadczenia, a Ty od zewnątrz. Tylko, że od zewnątrz wszystko jest argumentum ad ignorantiam, tak to widzę.

Michał Dyszyński napisał:
Interpretacja 3 - jako bliżej nieokreślone odżegnywanie się od aspektów religijnych (może założeniowych) W tej interpretacji ateista chce już na starcie aspirować do dość często wyznawanej w kręgach swojego światopoglądu koncepcji, że wiara ogólnie - nie tylko w Boga, ale tak w ogóle przyjmowanie rzeczy bez dowodu - jest niewłaściwe intelektualnie. To takie trzymanie dwóch srok za jeden ogon. Wyznawca ww. "definicji" ateizmu chce sobie zostawić otwarte furtki do różnych dalszych rozumowań, zwykle ataków na teizm - w szczególności ataku w stylu: masz pokazać dowód na istnienie Boga, bo dowód jest czymś niezbędnym.


No bo jeśli nie ma dowodów, to mówimy o hipotezie. Dlaczego ktoś ma wierzyć w jedną niesprawdzoną hipotezę, a nie w drugą? Po prostu umysł ateisty broni się przed uwierzeniem w coś a priori. Taka wiara mogłaby zburzyć myślenie i spowodować, że nie byłoby po co żyć. Jest to zamach na indywidualność.

Warto mieć wolny umysł, więc lepiej kiedy coś jest hipotezą niż twardym twierdzeniem, bo hipotezy tak nie ograniczają. A żeby coś mnie ograniczyło to musi być na to twardy dowód lub mocne argumenty.

Michał Dyszyński napisał:
Ale ktoś kto się z owymi argumentami - z punktu widzenia logiki oczywistymi - zapoznał, ale dalej (tak "po cichu") zamierza obstawać przy twierdzeniu, że można mieć jakikolwiek światopogląd, że można twierdzić skutecznie cokolwiek nie mając gdzieś w tle aspektu założeń/wiary - taki ktoś jest po prostu nieuczciwy.


No ale można mieć światopogląd i w niego nie wierzyć. Różnica jest taka, że wierzący utożsamia się z tymi hipotezami, a niewierzący nie.

Michał Dyszyński napisał:
Jakiego sensu nie ma znaczenie słowa Bóg?...


Żadnego ;)

A tak na poważnie chodzi o to, że słowo "Bóg" wzięliśmy znikąd. Definiujemy coś na podstawie istnienia tego czegoś, a w przypadku Boga najpierw mamy definicję, ale nie ma desygnatu, tzn nawet jeśli jest to nie można tego namierzyć, więc jako ludzie nie możemy o tym sensownie mówić. Pani Barbara nie odwołuje się do prawdy absolutnej, tylko intersubiektywnej.

Michał Dyszyński napisał:
Ale pomyślmy już INTERSUBIEKTYWNIE. Wrzucamy w tygiel ludzkiego rozpoznania, ludzkich opinii zdanie "Bóg (nie)istnieje". Jedni opowiedzą się za opcją, że zdanie to ma znaczenie, inni tego znaczenia nie dostrzegą.
Czy jest coś OBIEKTYWNEGO w tym układzie?


Najpierw wrzucamy to "Bóg istnieje". Nie mamy wyjaśnienia intersubiektywnego, które leży poza taką definicją:
Bóg - postać mająca swoje miejsce jako konstrukt mentalny w umysłach wielu osób; postać tworząca świat i nadająca mu sens

To, że ktoś coś sobie powiąże w umyśle jeszcze nie oznacza, że ma to sens.

Michał Dyszyński napisał:
Pewnie tak. Pewnie nie do końca precyzyjnie się wyraziła. Przypuszczam, że w rozpędzie ateistycznego dyskursu, Pani Stanosz opuściła jedno ważne słowo - "poprawnego". Gdyby Pani Stanosz go użyła - gdyby stwierdzała, wg niej "słowo Bóg nie poprawnego znaczenia", to miałaby jak bronić swojego stanowiska/atakować teistów - zaczęła by się dyskusja które znaczenia są nadawane prawidłowo, a które nie. Ale stanowiska w rodzaju "słowo Bóg nie ma żadnego znaczenia" nie sposób obronić choćby z tych prostych powodów, że ma owo wspomniane znaczenie "literaturowe", jak też ma znaczenie, które czuje w swojej głowie każdy teista. On to znaczeni CZUJE - ma w sobie, co nie wymaga dowodu, lecz jest dowodem samym swoim istnieniem - tym, że się go rozpoznaje.


Kto ustalałby taką poprawność? Mógłby tylko sam Bóg. Skąd więc ludzie mogą wiedzieć czy to poprawne? Musiałby jakiś człowiek arbitralnie to stwierdzić, więc nie ma to sensu na poziomie intersubiektywnym.

W ogóle temat Boga sprowadza się do tego, że ateista chce dowodów, bo każdy może sobie powiedzieć dowolną rzecz i nie ma powodu żeby mu w to wierzyć, nawet gdyby to było korzystne dla ateisty (np dałoby emocjonalny spokój).

Natomiast teista myśli tak "gdyby Bóg był, to jak mógłbym odrzucić jego istnienie?" czyli mniej więcej "wierzę, że Józek ukradł rower, więc to Józek powinien się obronić i udowodnić, że go nie ukradł".

No, ale w zasadzie Józek mógł ukraść ten rower...

Edit:

Michale, w ogóle po co definiować to o czym piszesz jako "Bóg"? Bo wg mnie:
- nie wiesz skąd wziął się świat (ateista też nie wie i zamiast wierzyć w cokolwiek nie wierzy w nic)
- wiesz, że w rozumowaniu zawsze jest coś "ponad" (wg mnie to relatywizacja, a nie Bóg, ale nie będę się upierał)
- starasz się dążyć do dobra
- szukasz sensu
- szukasz moralności i swoich norm postępowania

I wszystko to spinasz w pojęcie "BÓG".

Ok, może nawet być taki "Bóg" jako to co niewyjaśnione. Może to być taka forma autonegacji, relatywizacji jakichś myśli, a także ustalania jakichś reguł. Tylko dlaczego osoba? Skąd znasz jej przymioty?

"Bóg" to taki zlepek różnych rzeczy, co razem tworzy ideę będącą właśnie zlepkiem tych, a nie innych rzeczy (tautologia).

I zazwyczaj wstawia się Boga tam gdzie czegoś nie wiadomo lub żeby zanegować to co wiadomo, lub też uzasadnić to co ktoś chce żeby było wiadomo.

mat napisał:
Agnostycyzm może niekiedy łączyć się z jakimś poszukiwaniem Boga, lecz może również być obojętnością, ucieczką przed ostatecznymi pytaniami egzystencjalnymi oraz lenistwem sumienia moralnego. Agnostycyzm najczęściej jest równoznaczny z ateizmem praktycznym.
[link widoczny dla zalogowanych]


Mam odruch wymiotny kiedy czytam tego typu teksty jak ten cytat. To próba narzucenia "jedynej słusznej" moralności. Celowo takiej, której przestrzeganie jest cierpieniem samym w sobie, bo dzięki temu wierzący mają nieczyste sumienie, które nie pasuje do sztywnej moralności. Identyczny mechanizm stosowali komuniści, tworząc system wymuszający kombinowanie. Tam donoszenie na siebie, a tu ocenianie siebie kto jest "lepszy moralnie".


Ostatnio zmieniony przez Prosiak dnia Czw 0:46, 17 Mar 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31317
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:55, 17 Mar 2016    Temat postu:

astrotaurus napisał:
Cytat:
Jak podsumować można wypowiedź Pani Stanosz. Ano w skrócie tak, że wg Pani BS słowo "Bóg" nie ma znaczenia, albo znaczenie to jest pozorne. Co prawda za chwilę przyzna Pani Stanosz, ze znaczenie "literaturowe" (to już moje określenie - licencja poetica) Boga ma jakiś sens - tzn. występuje jako postać w mitach, legendach, "bajdach", "fantazjach". Ale już nie ma sensu...
no jakiego?
Widzisz, religie o jakich była rozmowa, o jakich mówiła B. Stanosz postulują istnienie Boga jako postaci realnej (a nie niewiadomoczego z waszego tutejszego pseudointelektualnego bełkotu), więc mówiła ona o bezsensie definicji Boga jako postaci z tego właśnie świata.
I przypomnę co powtarzam ja sam wielokroć, że przez tysiąclecia nie wprowadziliście tego terminu do uczciwej, rozumnej dyskusji o realnym świecie.

Z tego co wyczytałem, to Barbara Stanosz po prostu mówiła, że słowo Bóg nie ma dla niej ZNACZENIA. Nie widziałem w tej wypowiedzi odnoszenia się do "Boga w postaci realnej".
A nawet gdyby coś takiego się pojawiło, to ja też nie wiedziałbym co to jest "Bóg w postaci realnej". Bóg jest dla mnie pewnym odczuciem, doświadczeniem, domknięciem konceptów myślowych. Czy to jest "postać realna"?
Zależy co kto przez tę frazę rozumie. Jeśli ktoś chciałby przez taką frazę rozumieć postać brodatego starca wychylającego się zza chmury, to nawet zgodziłbym się, że nie ma sensu wierzyć w coś takiego. W tym sensie byłbym więc "ateistą". :rotfl:
Podobnie zapewne cała masa innych "realnych" wyobrażeń Boga będzie przeze mnie odrzucona.
Być może komuś z kolei ta przyjęta przeze mnie koncepcja Boga wyda się wręcz "nierealna". Trudno, ja wierzę po swojemu on może (nie)wierzyć po swojemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
astrotaurus




Dołączył: 08 Cze 2009
Posty: 353
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z internetu
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:55, 17 Mar 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Z tego co wyczytałem, to Barbara Stanosz po prostu mówiła, że słowo Bóg nie ma dla niej ZNACZENIA.
"Dla niej"??!! I u niej to wyczytałeś??!!
W dodatku zapewne słowa znaczenie użyłeś w znaczeniu ważne, istotne, a przecież gdybyś przeczytał ze zrozumieniem, a nie pod kątem potrzeb swojego bełkotu wiedziałbyś, że ona jako specjalistka od logiki języka buduje logiczny ciąg: brak znaczenia słów => brak sensu => niemożność przypisania wartości logicznej.

Cytat:
Nie widziałem w tej wypowiedzi odnoszenia się do "Boga w postaci realnej".
Tylko ludzie upośledzeni wiarą mają na uwadze ciągłą ucieczkę w bełkot. Ludzie rozumni poruszają się w sferze realiów i dopiero gdy przychodzi im ochota mówić o postaciach nierealnych zaznaczają to wyraźnie.
W dodatku mimo prób pokrętnego bełkotu nie potrafisz wskazać religii postulującej istnienie swego Boga jako postaci nierealnej. Ba! nawet sam mimo wręcz wyjątkowej skłonności do pseudointelektualnego, pseudofilozoficznego bełkotu jak przyjdzie co do czego głosisz realność pewnego żydowskiego zombie ze starożytnych podań: http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/bezradnosc,8544.html#273230

Cytat:
A nawet gdyby coś takiego się pojawiło, to ja też nie wiedziałbym co to jest "Bóg w postaci realnej".
Cóż, możliwe. Upośledzenie wiarą objawia się m.in. zamazywaniem granicy między rzeczywistością i wyobraźnią.

Cytat:
Bóg jest dla mnie pewnym odczuciem, doświadczeniem, domknięciem konceptów myślowych. Czy to jest "postać realna"?
Jezus z linkowanego Twojego własnego posta jest tylko Twoim odczuciem i domknięciem? Twoje odczucie i domknięcie podjęło się uratowania mnie? No, no, a co na to lekarz?

Cytat:
Jeśli ktoś chciałby przez taką frazę rozumieć postać brodatego starca wychylającego się zza chmury, to nawet zgodziłbym się, że nie ma sensu wierzyć w coś takiego. W tym sensie byłbym więc "ateistą". :rotfl:
Chłe chłe, alem się obśmiał jak norka! Brodaty starzec...! nie mogę... chłe, chłe!
Zombie to co innego! To brzmi poważnie!

Cytat:
Podobnie zapewne cała masa innych "realnych" wyobrażeń Boga będzie przeze mnie odrzucona.
Całe miliardy wierzących przyjmują jakieś wyobrażenia odrzucając wszystkie inne. Wszystkie wasze przyjmowania i odrzucenia są tak samo bezpodstawne (wiara!!) i bezwartościowe poznawczo.

Cytat:
Trudno, ja wierzę po swojemu on może (nie)wierzyć po swojemu.
Cóż, wiara to absolutnie absurdalny sposób budowy opisu świata i z racji swej absurdalności niezdatny do dyskusji.
W dodatku w cywilizowanych relacjach społecznych jest umocowane prawo każdego do własnych wierzeń.
I rzecz w tym, że ludzie radzą sobie z uzgadnianiem opisów świata w każdej dziedzinie, tylko nie w religii. Takie to badziewie umysłowe!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin