Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy czlowiek potrzebuje Boga?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 29, 30, 31  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:01, 03 Gru 2006    Temat postu:

Genkaku napisał:
Stwierdzam, że świat jest taki, jaki jest, a wcale nie zakładam świata bez Boga

Czyli to rozmowa na inny watek. W którym będziesz musiał mi udowodnić, ze to, co nazywasz "światem, jaki jest" rzeczywiście istnieje w tym sensie, w jakim sobie to wyobrażasz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Pon 11:37, 04 Gru 2006    Temat postu:

Nie. Nie zamierzam w nieskończoność udowadniać, że świat pozbawiony jest Boga (czyli, że nie istnieje), że świat pozbawiony jest umtupumpu (czyli, że nie istnieją), i tak w nieskończoność.
Wystarczy, że nie stwierdzam istnienia Boga, ani jego istnienie nie jest wnioskiem z żadnych obserwacji/przesłanek.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:44, 07 Gru 2006    Temat postu:

Nie wystarczy. Bowiem tak samo nie stwierdzasz istnienia niczego, co stanowi postawę twojego poglądu na świat. Twój pogląd na świat podlega wobec tego takiej samej konieczności dowodu, co pogląd na świat w którym występuje Bóg.

Nie ma mowy o żadnym "udowadnianiu w nieskończoność, że świat jest pozbawiony Boga". Chodzi wyłącznie o udowodnienie, że świat jest mniej więcej taki, jak sobie to wyobrażasz. Nie musisz przy tym w ogóle wspominać o Bogu :D

Potrafisz taki dowód przedstawić? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Czw 17:29, 07 Gru 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
- zadna milosc nie konczy sie rozstaniem;
Rzeczywistość przedstawia się jedkan nieco inaczej. Duży procent rozwodów oraz sami ludzie wskazują na fakt, że miłość, jak każdy inny stan, może się skończyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:36, 08 Gru 2006    Temat postu:

Rozwód to nie tyle koniec miłości, ile koniec małżeństwa. Małżeństwo nie jest równoważne miłości. Również zakochanie nie jest równoważne miłości.

Zagrożeniem dla prawdziwej miłości nie jest zdrada i rozwód, lecz równoważność śmierci fizycznej i śmierci świadomości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Pią 18:50, 08 Gru 2006    Temat postu:

Chcesz powiedzieć przez to, że ludzie zawierający ze sobą małżeństwa (często po latach znajomości), którzy później się rozwodzą, wzięli ślub "tak sobie" ?
A może by tak zaufać im, temu co mówią, czyli, że wzięli ślub z miłości, ale potem się to po prostu skończyło ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Odyseusz




Dołączył: 19 Sie 2006
Posty: 54
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kraków

PostWysłany: Sob 12:48, 09 Gru 2006    Temat postu:

Genkaku napisał:
Doprawdy nie wiem jak w tydzień wyeliminować głód w Afryce, jak znaleźć lek na AIDS w dwa tygodnie, jak pomóc w zakończeniu wszystkich wojen do jutra. Tak samo jak nie wiem, co miałbym zrobić, żeby żadna miłość nie kończyła się rozstaniem, jak stworzyć system wykrywający przestępców, aby sprawiedliwie ich wszystkich karać, itd.

Ale wiesz, że istnieją warunki, w których można albo przynajmniej rodzi sie wiara, że można, dlaczego nie poświęcić uwagi "tym warunkom" i temu co je urzeczywistnia? Natura podpowiada:
Jeżeli będę studiował chemię wzrasta prawdopodobieństwo, że udoskonalę skład pasty do butów.
Jeżeli będę szukał to wzrasta prawdopodobieństwo, że znajdę. Skoro tak to ustalę co mi pomaga w szukaniu a co temu szukaniu zagraża.

Cytat:
Przygarnąć... Boga... ?
Teraz chyba nie rozumiem dlaczego uważasz, że ludzka wiara w Boga miałby być tak wielkim utrudnieniem.

Nie? Bogów można tworzyć i nadbudowywać dowolnie i zniewalać nimi ludzkie umysły i psychiki. Błogosławiony, który czyni z Boga - miłosiernego człowieka, którego rządy autorytarne to lekkie i słodkie brzemię i wręcz błyskotliwe i zabawne jako ukryte wezwanie do człowieczeństwa takiego jakie najlepiej służy ateiście, czyli np. Tobie

Cytat:
Rozumiem, że większość ludzi wierzących uważa, że Pan stoi nad nimi i wszystko kontroluje, a oni nie mają zbyt wiele do powiedzenia w tym świecie.

Ale Pan wystawia na próbę. Mówi im:
"Czyńcie to co wam nakazuję"
"Czyńcie moją wolę"
"Wierzcie, że warto czynić moją wolę"
"Ojciec mój chce, pragnie, wzywa itd. itp"

Widzimy więc, że jest sposób by przyciągnąć niewolników nawet na tyle by wyrwać ich z mentalnej niewoli jeżeli wzbudzimy w nich ciekawość dając im wiarę, słuszną wiarę, że można Nas znależć, jeżeli będą oczywiście "z czystym sercem i bez uprzedzeń" szukać. Może dostapią możliwości oglądania "oblicza" naszego.

Cytat:
Jednakże tę ich wiarę możnaby wykorzystać tak, by osiągnąć pozytywne rezultaty w procesie naprawy świata.

Oczywiście o ile ich "Pan" jest mądrym i sensownym "gościem" :wink: , tak fajnym, że można go pokochać umysłem tak bardzo, że przyznając się do tego przed ludźmi gotowi jesteśmy przyjąć cios jaki zadaje niewolnik gdy okazujesz mu miłosierdzie chcąc uczynić go wolnym.
Z miłości do niewolnika można nawet dać się mu ukrzyżować jeśli to odniosłoby zbawienny skutek dla niego ("niektórzy z Was, którzy tu stoicie") i dla przyszłych pokoleń, które zdecydują o realnym losie rodzaju ludzkiego (a Ewangelia ta będzie czytana wszystkim narodom itd.).

Cytat:
Teraz widzę rozbieżność w temacie. Tj. tej temat rozczłonkowywuje się na dwa odłamy:
1. Czy człowiek potrzebuje Boga ?

Jeżeli zakładasz jego obiegowy model "Pan Kontroler i Litościwy Opiekun Nie-człowiek Władca Absolutny, którzy może łaskawie przypomni sobie o dzieciach zawieszonych w kosmosie, które stworzył w siedem dni z kolca renifera" to IMHO -TAK potrzebowałbym jeżeli byłbym niedorozwinięty czy zniewolony, oszukany, zaindoktrynowany, (...) zadrukowany itp.

Czy Genkaku i jemu podobni potrzebują? - pewnie nie.

Czy ja potrzebuję? - nie, w istocie swej NIE, ale potrzebuję tych ludzi i wszystkich ludzi po to by poszerzać swój zakres wolności (w pewnym ujęciu nie bać się ich w innym by móc się samorealizować.)

"Jestem, który jestem" potrzebuję swojego odbicia, które wynika ze Mnie i Mnie określa. Tworzy się Bóg Ojciec i ja Syn jego z nim jedno jesteśmy. Pojawia się konstrukcja MY w istocie swej jednia ale na zewnątrz dla niewolniczych rybich oczu zatopionych w morzu (jeziorze) fideizmu jest nas dwóch.
Łowienie ryb na jeziorze? - wyzwalanie ludzi z choroby czego? Fałszu?
A co fałsz jest złem? i wreszcie:
Dlaczego samooszustwo (typu "Dobrze, że mi urwało ręce bo Bóg mnie testuje, przecież wierzę, że mnie kocha i jest w tym sens" itd.) jest ZŁEM? -
dla mnie to tylko pozornie trudne pytania.

Ale do czego zmierzam - otóż silne przekonanie o tym, że zdani jesteśmy tylko na siebie i od Nas (pogańskie modły na nic - deszczu nie będzie i basta!) zależy jak urządzimy nasze życie na Ziemii rodzi poczucie i potrzebę odpowiedzialności za nasze działania i rozbudza pewien poziom sceptycyzmu i krytycyzmu wobec hurra optymistycznych pomysłów nawiedzonych, którego brak wcześniej wywołał miliardy ludzkich tragedii.

Krzewiciele szkodliwych idei różnych maści mają olbrzymie pole do popisu w środowisku ludzi wierzących w "Pana - Kontrolera Rzeczywistości". "Pan" z pewnością skoro kontroluje (a wierzymy w jego nieskończone miłosierdzie) nie zesłałby przykładowo Furera bo jest to sprzeczne z naszym wyznaniem wiary w jego miłosierdzie, z naszym chciejstwem, które w rzeczywistości skutkuje ludzkimi dramatami z czego nikt jakoś nie zamierza zdać sobie wreszcie sprawy. Czemu? Bo to oznaczałoby apokaliptyczny koniec tolerancji dla postaw osób wierzących w formie zarzucenia im krzewienia idei zwalniających człowieka z odpowiedzialności za swoje czyny i sposób bytowania.

Temat: Czy człowiek potrzebuje X_Boga w X rozumieniu?
prowadzi do postawienia pytania:
"Czy człowiek jest zdolny przyjąć odpowiedzialność za życie swoje i otoczenia?"

Czemu jest bieda gospodarzu?

Ano temu, że nie jestem po prostu gospodażem ale marionetką, która słucha poleceń religijnych manipulatorów.

Cytat:
2. Czy ludzkość potrzebuje Boga ?
Tematu 2 nie zamierzam poruszać, gdyż każdy sobie zdaje sprawę z funkcji pełnionych przez religię w stosunku do społeczeństwa.

Ja, Ty i wielu, wielu innych uczciwie patrzących na życie ludzi tworzy zbiór na NIE i nie jesteśmy tacy jak ci, którzy tworzą zbiór TAK. Ludzkość tworzą te dwa różne od siebie zbiory o róznej jakości, które będą się polaryzować w miarę rosnącego stopnia powszechnej poprawności interpretacji Ewangelii. Dlatego powstała Apokalipsa Świętego Jana bo konfrontacja była OCZYWISTA! dla jej autorów i jest taka również dla mnie.

Cytat:
Mi natomiast chodziło i chodzi o to, czy człowiek jako indywiduum (a nie jako masy) potrzebuje Boga. Owszem, są ludzie (większość), którzy bogów potrzebują, ale czy KAŻDY człowiek tego potrzebuje ? Staram się wykazać, że nie.

Po prostu wyznajesz, że nie potrzebujesz. Ostatecznie kiedyś przeciąłeś wirtualną pępowinę (umarł niewolnik) i wpadłeś w wymiar samotności bycia sobą. (w Jezusie odrodzisz się jako wolny człowiek),
Lisy mają swe nory a psy mają swe budy - Syn Człowieczy nie ma wsparcia w żadnej ułudzie, On realnie potrzebuje drugiego człowieka podobnego do siebie samego. [Mt 8,20] by wreszcie coś realnie przedsięwziąć. Stawić czoła realnemu światu.

Kto jest więc z Nim do Mnie należy a ja należę do niego.
Oby zaiskrzyło Jana 17,6

Co Ty, Wy na to? :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:14, 09 Gru 2006    Temat postu:

Genkaku napisał:
Chcesz powiedzieć przez to, że ludzie zawierający ze sobą małżeństwa (często po latach znajomości), którzy później się rozwodzą, wzięli ślub "tak sobie" ?

Chce powiedzieć, ze to nie byla miłość, lecz zakochanie.

Miłość się nie kończy - a jeśli już, to nigdy nie umiera, lecz zawsze tylko z tym, kto kocha.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:17, 09 Gru 2006    Temat postu:

Genkaku do Odyseusza napisał:
czy KAŻDY człowiek [Boga] potrzebuje ? Staram się wykazać, że nie.

Ale zakładasz przy tym bez dowodu (a nawet wbrew dowodowi), ze wiara w Boga jest zawsze irracjonalna a niewiara w Boga może irracjonalna nie być.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:24, 09 Gru 2006    Temat postu:

Odyseusz napisał:
samooszustwo (typu "Dobrze, że mi urwało ręce bo Bóg mnie testuje, przecież wierzę, że mnie kocha i jest w tym sens" itd.) jest ZŁEM

To nie jest ani samooszustwo ani zło. Może powinniśmy to dokładnie rozważyć w osobnym wątku (w tym miejscu jest to poniekąd OT)? Na przykład, tu: Skąd ta siła w człowieku , w gałęzi wyrastającej z drzewa tego wątku, jak to napisał we wstępie Genkaku?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Wto 23:09, 12 Gru 2006    Temat postu:

W głównej mierze zgadzam się z Odyseuszem, skomentuję więc tylko fragmenty.

Odyseusz napisał:
Ale do czego zmierzam - otóż silne przekonanie o tym, że zdani jesteśmy tylko na siebie i od Nas (pogańskie modły na nic - deszczu nie będzie i basta!) zależy jak urządzimy nasze życie na Ziemii rodzi poczucie i potrzebę odpowiedzialności za nasze działania i rozbudza pewien poziom sceptycyzmu i krytycyzmu wobec hurra optymistycznych pomysłów nawiedzonych, którego brak wcześniej wywołał miliardy ludzkich tragedii.
To poczucie to jest właśnie na dobroczynna trwoga egzystencjalna, czyli potężna, wewnętrza siła tkwiąca w czowieku zdolna unieś go ponad wszelkie przeciwności losu...

Nie do końca jednak rozumiem:
Odyseusz napisał:
w Jezusie odrodzisz się jako wolny człowiek



wujzboj napisał:
Chce powiedzieć, ze to nie byla miłość, lecz zakochanie.

Miłość się nie kończy - a jeśli już, to nigdy nie umiera, lecz zawsze tylko z tym, kto kocha.
Bo ?

wujzboj napisał:
Ale zakładasz przy tym bez dowodu (a nawet wbrew dowodowi), ze wiara w Boga jest zawsze irracjonalna a niewiara w Boga może irracjonalna nie być.
Nie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:56, 20 Gru 2006    Temat postu:

Genkaku napisał:
Chce powiedzieć, ze to nie byla miłość, lecz zakochanie.
wuj napisał:
Miłość się nie kończy - a jeśli już, to nigdy nie umiera, lecz zawsze tylko z tym, kto kocha.
Genkaku napisał:
Bo ?

Bo kochać nie można przestać. Chyba, że przestanie się istnieć.


wuj napisał:
Ale zakładasz przy tym bez dowodu (a nawet wbrew dowodowi), ze wiara w Boga jest zawsze irracjonalna a niewiara w Boga może irracjonalna nie być.
Genkaku napisał:
Nie.

Nie - bo posiadasz dowód? Albo nie - bo to nie jest założenie wbrew dowodowi? Albo nie - bo wcale nie zakładasz, że wiara w Boga jest zawsze irracjonalna a niewiara w Boga może irracjonalna nie być?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Śro 21:40, 27 Gru 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
kochać nie można przestać.
Skąd ten wniosek ?

wujzboj napisał:
Nie - bo posiadasz dowód? Albo nie - bo to nie jest założenie wbrew dowodowi? Albo nie - bo wcale nie zakładasz, że wiara w Boga jest zawsze irracjonalna a niewiara w Boga może irracjonalna nie być?
Doprawdy nie wiem skąd wytrzasnąłeś to "moje" założenie...
Nie zakładałem tej rzeczy, ponieważ kwestia poruszona przez Ciebie ("wiara w Boga jest zawsze irracjonalna a niewiara w Boga może irracjonalna nie być.") zupełnie nie dotyczy tego wątku, który bardzo sprawnie poradzi sobie bez rozstrząsania jej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:08, 29 Gru 2006    Temat postu:

wuj napisał:
kochać nie można przestać.
Genkaku napisał:
Skąd ten wniosek ?

Z samej milosci.

Genkaku napisał:
czy KAŻDY człowiek [Boga] potrzebuje ? Staram się wykazać, że nie.
wuj napisał:
Ale zakładasz przy tym bez dowodu (a nawet wbrew dowodowi), ze wiara w Boga jest zawsze irracjonalna a niewiara w Boga może irracjonalna nie być.
Genkaku napisał:
Nie zakładałem tej rzeczy, ponieważ kwestia poruszona przez Ciebie ("wiara w Boga jest zawsze irracjonalna a niewiara w Boga może irracjonalna nie być.") zupełnie nie dotyczy tego wątku, który bardzo sprawnie poradzi sobie bez rozstrząsania jej.

Byla jednak miedzy nami taka wymiana zdan:

Genkaku napisał:
- [wuj:] Każda niesprawiedliwość jest chwilowa i zostanie wyrównana z nadwiązką,
* [Genkaku:] Mordercy i złodzieje są na wolności. Biedni głodują i umierają. To ma być sprawiedliwość, tak?
wujzboj napisał:
Wlasnie w tym rzecz, ze jesli ZALOZYC nieistnienie Boga i smiertelnosc ludzkiej swiadomosci, to wiekszosc znanej nam niesprawiedliwosci nie zostanie nigdy wyrownana. Pytanie: DLACZEGO cos takiego ZAKLADAC?
Genkaku napisał:
Założyć nieistnienie Boga ? To tak jakbyś prosił, bym udowodnił nieistnienie Boga...
wuj napisał:
Nie jest mozliwe udowodnienie poprawnosci zadnej ontologii. Dotyczy to zarowno ontologii zawierajacych Boga, jak i ontologii Boga nie zawierajacych. Zalozenie ktorejkolwiek z nich nie jest domaganiem sie dowodu na nieistnienie tego wszystkiego, co nie jest przyjmowane jako istniejace w tej a przyjmowane jako istniejace w jakiejs innej ontologii. W szczegolnosci, zalozenie ateizmu nie jest domaganiem sie dowodu na nieistnienie Boga, podobnie jak zalozenie teizmu nie jest domaganiem sie dowodu na nieistnienie swiata bez Boga.
Genkaku napisał:
Dlaczego więc mówisz o zakładaniu nieistnienia Boga ?
wuj napisał:
Właśnie dlatego, ze nieistnienia sie nie udowadnia :D Innymi słowy, mowie tu po prostu o założeniu istnienia świata bez Boga. Jakiegoś świata-według-ateisty. Takiego świata, jaki jakiś konkretny ateista (np. ty) uważa za na tyle sensowny model rzeczywistości, że kieruje się tym modelem w codziennym życiu.
Genkaku napisał:
Nie zakładam nieistnienia Boga, tak samo jak nie zakładam nieistnienia zielono-fioletowych umtupumpu, które zbudowały sobie bazę na drugiej stronie Księżyca.
Nie stwierdzam w świecie ani Boga, ani umtupumpu. Stwierdzam, że świat jest taki, jaki jest, a wcale nie zakładam świata bez Boga, umtupumpu itd.
wuj napisał:
Czyli to rozmowa na inny watek. W którym będziesz musiał mi udowodnić, ze to, co nazywasz "światem, jaki jest" rzeczywiście istnieje w tym sensie, w jakim sobie to wyobrażasz.
Genkaku napisał:
Stwierdzam, że świat jest taki, jaki jest, a wcale nie zakładam świata bez Boga
wuj napisał:
Czyli to rozmowa na inny watek. W którym będziesz musiał mi udowodnić, ze to, co nazywasz "światem, jaki jest" rzeczywiście istnieje w tym sensie, w jakim sobie to wyobrażasz.
Genkaku napisał:
Nie. Nie zamierzam w nieskończoność udowadniać, że świat pozbawiony jest Boga (czyli, że nie istnieje), że świat pozbawiony jest umtupumpu (czyli, że nie istnieją), i tak w nieskończoność.
Wystarczy, że nie stwierdzam istnienia Boga, ani jego istnienie nie jest wnioskiem z żadnych obserwacji/przesłanek.
wuj napisał:
Nie wystarczy. Bowiem tak samo nie stwierdzasz istnienia niczego, co stanowi postawę twojego poglądu na świat. Twój pogląd na świat podlega wobec tego takiej samej konieczności dowodu, co pogląd na świat w którym występuje Bóg.

Nie ma mowy o żadnym "udowadnianiu w nieskończoność, że świat jest pozbawiony Boga". Chodzi wyłącznie o udowodnienie, że świat jest mniej więcej taki, jak sobie to wyobrażasz. Nie musisz przy tym w ogóle wspominać o Bogu :D

Potrafisz taki dowód przedstawić? :think:

Wypadnie ci albo taki dowod przedstawic, albo nie dziwic sie, ze w twoim rozumowaniu wytykam ci nieuzasadnione ZALOZENIE inieistnienia Boga - i zreyzgnowac z tego zalozenia na rzecz OTWARTEGO podejscia do sprawy (przyjmowania na powazne zarowno mozliwosci istnienia jak i nieistnienia Boga).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Pon 19:02, 08 Sty 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
kochać nie można przestać.
Genkaku napisał:
Skąd ten wniosek ?
wujzboj napisał:
Z samej milosci.
Poprawka: z jednego (lub kilku) przypadków, w którym miłość trwa, co nie znaczy, że się nie skończy, i co nie znaczy, że w innych przypadkach nie mogła się skończyć.

wujzboj napisał:
Wypadnie ci albo taki dowod przedstawic, albo nie dziwic sie, ze w twoim rozumowaniu wytykam ci nieuzasadnione ZALOZENIE inieistnienia Boga - i zreyzgnowac z tego zalozenia na rzecz OTWARTEGO podejscia do sprawy (przyjmowania na powazne zarowno mozliwosci istnienia jak i nieistnienia Boga).
To chyba jakieś nieporozumienie. Najpierw próbowałeś na mnie wymusić udowodnienie nieistnienia Boga, potem wydawało Ci się, że zakładam jego nieistnienie oraz, że zakładam irracjonalność wiary w Boga, mimo iż ten wątek zupełnie nie powinien tych spraw poruszać. Nie powinien, ponieważ są to rzeczy zupełnie z tym niezwiązane...

Ten wątek ma rozstrzygnąć, czy jest człowiek potrzebuje Boga, czy też jest możliwe, że go nie potrzebuje. Jak na razie nie widziałem żadnego zadowalającego twierdzenia udowadniającego taki sąd.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:34, 08 Sty 2007    Temat postu:

Genkaku napisał:
z jednego (lub kilku) przypadków, w którym miłość trwa, co nie znaczy, że się nie skończy, i co nie znaczy, że w innych przypadkach nie mogła się skończyć.

Zakochanie moze sie skonczyc. Milosc trwa (chyba, ze jej nie bylo).

Genkaku napisał:
próbowałeś na mnie wymusić udowodnienie nieistnienia Boga

Nie. Zacytowalem ci nawet pelny kontekst. Nikt nie wymaga od ciebie udowadniania nieistnienia Boga. Domagam sie od ciebie - wobec twojej uwagi - uzasadnienia podstaw twojego wlasnego swiatpoogladu. Napisalem to explicite. Jak moge napisac to jasniej?

Albo musisz udowodnic spojnosc swojego ateizmu z twoim "stwierdzam, ze swiat jest taki, jaki jest", albo wycofac sie z tego "stwierdzam, ze swiat jest taki, jaki jest". Trzeciej mozliwosci nie ma.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Czw 14:47, 11 Sty 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
Albo musisz udowodnic spojnosc swojego ateizmu z twoim "stwierdzam, ze swiat jest taki, jaki jest", albo wycofac sie z tego "stwierdzam, ze swiat jest taki, jaki jest".
Właśnie to robię od kilku postów. Poniżej...

wujzboj napisał:
Zakochanie moze sie skonczyc. Milosc trwa (chyba, ze jej nie bylo).
Tę tezę już raz napisałeś, nie wiem dlaczego drugi raz miałby cokolwiek zmienić.
Napisałem, że tezę tę wysnułeś na podstawie co najmniej swojego przypadku, prawdopodobnie także kilku innych.
Relacja ludzi oraz badania przeprowadzone przez naukowców (w tej chwili nie mam dostępnych linków) mówią jednak o tym, że często zdarza się, że miłość po pewnym czasie wygasa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:07, 12 Sty 2007    Temat postu:

Nie zrozumialem. Czy od kilku postow udowadniasz pojnosc swojego ateizmu z twoim "stwierdzam, ze swiat jest taki, jaki jest", czy od kilku postow wycofujesz sie z z twojego "stwierdzam, ze swiat jest taki, jaki jest"?

Jesli chodzi o milosc: to nie jest wniosek, to jest DEFINICJA.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Sob 14:29, 13 Sty 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
Nie zrozumialem. Czy od kilku postow udowadniasz pojnosc swojego ateizmu z twoim "stwierdzam, ze swiat jest taki, jaki jest", czy od kilku postow wycofujesz sie z z twojego "stwierdzam, ze swiat jest taki, jaki jest"?
To pierwsze, tj. udowadniam spójność swojego poglądu ze stwierdzeniem, że świat jest taki, jaki jest.

wujzboj napisał:
Jesli chodzi o milosc: to nie jest wniosek, to jest DEFINICJA.
Teraz to ja nie rozumiem, drogi Wuju. Jaka definicja ? Definicja pojęcia "miłość" ? Możesz ją podać w całości ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:40, 13 Sty 2007    Temat postu:

Do pierwszego punktu: zrobmy z tego osobny watek w Filozofii, bo tutaj przedstawiam rozumowanie zakladajace z gory, ze dla kazdego rozmowcy jest juz oczywiste, ze taki dowod jest niemozliwy.

Do drugiego punktu: mysle, ze wystarczy mi tu powiedziec, ze Z ZALOZENIA (mojego) jesli jakas zwrotna relacja osoby A do osoby B ulega zerwaniu z punktu widzenia A, to relacja ta nie byla miloscia. Mowiac "chce, by milosc sie nie konczyla" wyrazam wiec scisle rzecz biorac zyczenie: "chce, (1) by uczucie, ktore uwazam za milosc, okazalo sie miloscia, (2) by smierc fizyczna osoby przeze mnie kochanej nie oznaczala, ze juz tej osoby nie ma, i (3) by moja smierc fizyczna nie oznaczala dla osob, ktore mnie kochaja, ze mnie juz nie ma".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Wto 17:06, 30 Sty 2007    Temat postu:

W takim razie widać jak na dłoni, że mówiąc o miłości okazuje się, że mówimy o różnych rzeczach.

Dlatego też Twój punkt "żadna miłość nie konczy się rozstaniem" jest trochę absurdalny, jeśli wg. Twojej definicji miłości jest ona stanem trwałym, a jeśli relacja osób się kończy, to znaczy, że to nie była miłość. Ten punkt trzeba zamienić na "miłość, jako [definicja tejże], istnieje", a to dlatego, że większość ludzi inaczej pojmuje miłość, więc by nie wprowadzać nikogo w błąd, trzeba wyjaśnić o co chodzi.

Zauważyłem także, że dyskusja nie posuwa się w zrozumieniu głównego problemu ani o milimetr, a jedynie odbiegamy od niego w wątki poboczne.
W związku z tym kieruję się do Ciebie Wuju z zapytaniem (a raczej dwoma), które powinno pomóc w tym problemie:
Jak sprawdzić, czy człowiek potrzebuje [Twojego] Boga ?*
Jak sprawdzić, że człowiek nie potrzebuje [Twojego] Boga ?
Potrzebne są odpowiedzi na obydwa pytania, gdyż inaczej nie ma szansy na rozróżnienie jednej sytuacji od drugiej.

*Jeśli mam rozumieć, że w sposób pokazujący, iż ludzie pragną, by realnymi były Twoje postulaty podane na stronie pierwszej tego wątku, to moim pytaniem jest: dlaczego akurat takie punkty ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:47, 02 Lut 2007    Temat postu:

Chyba niezaleznie od tego, jak rozumiesz milosc, kochajac pragniesz, by nie nastapilo ostateczne rozstanie.

A dlaczego wybralem akurat takie punkty? Bo uwazam, ze sa to punkty realistyczne jedynie wtedy, gdy przyjac istnienie Boga.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
crosis
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 506
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Wrocław
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 4:29, 05 Lut 2007    Temat postu:

Hmmm w tej dyskusji uderza mnie jedno: Wuj zakłada punkty w ramach swojej wiary.

Postaram się przedstawić zależność:
Wuj.

U podstaw wyprowadzonego przez Wuja twierdzenia, że żadna miłość nie kończy się rozstaniem, leży Wujowa wiara w Jego Boga.

A więc jeśli twierdzenie o miłości uznać za A, to okazuje się, że nie może ono zaistnieć bez spełnienia warunku B, czyli wiary w Wujowego Boga.

Tylko, że spełnia się to dla Wuja, ponieważ omawiamy system wiary Wuja. System wiary X, oparty na twierdzeniu, że istnieją dusze wiecznie potępione, które nie mają szans na zbawienie może zakładać roździelenie miłości i przerwanie jej. Tak więc sama względność wiary i niemożność udowodnienia prawdziwości systemu B nad X, nie można przyjąć też obiektywności stwierdzenia A.

Teraz spójrzmy na ateistę:
U podstaw ateizmu leży stwierdzenie Y - Boga nie ma. Automatycznie zmienia to pojmowanie słowa "wieczność", które jako takie dla ateisty nie istnieje. Bo czym dla ateisty jest wieczność, skoro wszystko ma ogranioczny w czasie okres trwania?

Dla ateisty maksymalnym okresem odczuwania jest w najprostszym rozumieniu okres jego życia. Potem przestaje odczuwać, jednocześnie tracąc świadomość uczuć innych ludzi. Przestaje istnieć. (Wuju, proszę Cię, darujmy sobie dyskusję o tym, co znaczy istnieć itd). Razem ze zgaśnięciem świadmości gasną wszelkie potrzeby, także potrzeba wszelkich doznań, a także ich świadomość.

Do czego to prowadzi? Prowadzi to do tego, że ateista doskonale akceptuje taki stan, ponieważ nie ma szans odczuwania żalu z powodu tegoż stanu. Czyli: umrę, moja miłość się skończy, ale dla mnie i tak nie będzie to miało znaczenia.

Co dalej? Wuj zakłada, że ateista odczuwa żal z tego powodu. Jest to założenie z gruntu błędne, ponieważ aby odczuwać żal, musiałby uwierzyć w inną możliwość. Musiałby stać się teistą.

Przypominam, że w teizmie mamy do czynienia z subektywną wiarą, a nie faktem, natomiast Wuj stara się tak dyskutować, abyśmy dyskutowali z faktami, które są prawdziwe tylko dla niego.

Potrzeba Boga zaczyna się pojawiać, kiedy człowiek potrzebuje określonych doznań. Np jak tu Wuj wsponiał - potrzeby wiary, że żadna miłość nie kończy się rozstaniem. Aby w coś takiego uwierzyć, człowiek skłoni się do jednego z systemów teistycznych istniejących, albo na ich podstawie zbuduje własny. Co nie zmienia faku, że są ludzie, którym do życia taka wiara nie jest potrzebna, ba, jej brak nie umniejsza ich doznań w ich własnym tychże doznań subiektywnym odbiorze.

Crosis
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:23, 09 Lut 2007    Temat postu:

Alez crosisie, to nie sa zadne "punkty w ramach mojej wiary". Wypisane przeze mnie postulaty sa SPELNIONE tylko wtedy, jesli moja wiara jest prawdziwa. I na tym polega caly dowcip.

Ja wiem, ze mozna zyc w przekonaniu, ze postulaty te sa nierealne i ze trzeba swoje wymagania zrewidowac. Rzecz jednak w tym, ze taka rewizja jest nieuzasadnionym samoograniczeniem sie.

Uzasadnione jest ograniczanie moich roszczen do swiata, jesli mowie: "skoro nie moge uniesc sie w powietrze, to znaczy, ze niestety nie potrafie lewitowac". Na tej zasadzie odrzucam to, co doswiadczalnie sfalsyfikowalem. Ale czemu mam odrzucac takie roszczenia, ktorych doswiadczalnie nie moge sfalsyfikowac, a ktorych spelnienie spelnialoby mnie pelniej?

crosis napisał:
Wuj zakłada, że ateista odczuwa żal z tego powodu. Jest to założenie z gruntu błędne, ponieważ aby odczuwać żal, musiałby uwierzyć w inną możliwość. Musiałby stać się teistą.

Nie, nie zakladam, ze ateista odczuwa jakis zal. Wiem, bo bylem ateista i zalu z tego powodu nie odczuwalem; po prostu uwazalem, ze jest jak jest i nie ma co fantazjowac. Teraz jednak mowimy o czyms innym: WIEMY, ze nie sposob stwierdzic, czy to fantazja, czy nie. WIEMY, ze fajniej by bylo, gdyby to nie byla fantazja. PYTAM wiec, CZEMU uznawac to za fantazje?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Xenomorph




Dołączył: 30 Lis 2006
Posty: 7
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 8:19, 13 Lut 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:

A dlaczego wybralem akurat takie punkty? Bo uwazam, ze sa to punkty realistyczne jedynie wtedy, gdy przyjac istnienie Boga.


Zarówno istnienie jak i niestnienie Boga można udowodnić. Cokolwiek teoretyk wymyśli praktyk udowodni Dla jednych oparciem będzie big brother - Adonai dla innych Myszka Mickey, nie ma w tym nic dziwnego. Potrzeba posiadania swego super ego opisywana była już przez Freuda , choć znakomicie potrzebę fantazjowania na temat boga przedstawił Dawkins w samolubnym genie. Podejrzewam że miał rację , nie pytaj się czy bóg istnieje zapytaj się do czego jest Ci potrzebny (?) Gdy w życiu pojawiają się problemy o wiele łatwiej jest je przezwyciężyć za pomocą jakiegoś duchowego wsparcia , nieważne czy to będzie bóg czy kaczor Donald, jeśli dzięki temu odniesieniu nasze czyny zakończą się sukcesem wtedy można stwierdzić że wiara na coś się przydaje. Nic ponad to.

pzdr
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9 ... 29, 30, 31  Następny
Strona 8 z 31

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin