Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Po co Bogu wiara?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 23:12, 18 Gru 2005    Temat postu:

Po prostu wciąż jestem przekonany, że materia istnieje, tylko narazie nie znam jakiś dobrych argumentów. Jak znajdę jakieś, to je napiszę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:24, 18 Gru 2005    Temat postu:

Masz prawo do tego przekonania, i nikt ci tego przekonania tu nie wytyka. Ja tylko po prostu prosze, zebys nie uzywal jako argumentu czegos, czego nie potrafisz udowodnic.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Pon 10:15, 19 Gru 2005    Temat postu:

wujzboj napisał:
Irbisolu, czyzby odpowiedz ta nie padala tu wielokrotnie? Od samego poczatku watku.
(...)
Bogu wiara nie jest potrzebna. Wiara potrzebna jest czlowiekowi.


Więc wiara nie jest zasługą (Taw)?
Wiara nie jest czymś wyjątkowym, bo co to za sztuka uznać coś na co ma się dowody (Crosis)?
Bogu jest wszystko jedno czy się w niego wierzy czy nie (KK coś wspominał o niemożliwości zbawienia poza .... - tu niespodzianki nie będzie - KK)?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Pon 13:28, 19 Gru 2005    Temat postu:

Wklejam tu kawałek tekstu podanego mi przez Tawa w innym wątku.
Taw napisał:
«Wy nie grzeszycie przeciwko wierze, bo sądzicie, że trwacie w Prawdzie. Gdy poznacie Prawdę, a nadal będziecie trwać w błędzie, wtedy zgrzeszycie. Podobnie też wiele rzeczy, które dla Izraelitów są grzechem, dla was nim nie są. Bo żadne prawo boskie wam tego nie zakazuje. Grzech jest [popełniany] wtedy, gdy ktoś świadomie buntuje się przeciwko porządkowi danemu przez Boga i mówi: “Wiem, że to, co robię, jest złe, a jednak chcę to uczynić”. Bóg jest sprawiedliwy. Nie może karać kogoś, kto popełnia zło w przekonaniu, że robi dobrze. Karze tego, kto – mając sposobność poznać Dobro i Zło – wybiera to ostatnie i w tym trwa.»

Wynka z tego, że niewiara nie potępia...

A więc po co Bogu wiara ? Nie wiem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Taw




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 16:29, 19 Gru 2005    Temat postu:

Irbisolu, chyba przeoczyles moja wczesniejsza odpowiedz:

Irbisol napisał:
Cytat:
To jest masło maślane - logiczne jest że skoro Bogu potrzebna jest wiara, to uznaje ją za zasługę.
Ale po co Bogu ta wiara?

Bogu nie jest potrzebna wiara czlowieka, ani nic innego, bo Bog Sobie Sam wystarcza. To czlowiekowi jest potrzebna wiara, aby zdobyc zasluge. Zasluga sa tez dobre czyny.

Cytat:
Bogu jest wszystko jedno czy się w niego wierzy czy nie

Nie jest Mu obojetne, wrecz przeciwnie. I kazdemu udziela daru wiary, jesli czlowiek szuka prawdy z odpowiednim usposobieniem (m.in. pokora).

Genkaku napisał:
Wynka z tego, że niewiara nie potępia...

Cytat:
[...]Karze tego, kto – mając sposobność poznać Dobro i Zło – wybiera to ostatnie i w tym trwa


Dobro to rowniez wlasciwa Wiara, Wiara w Boga, a nie np. wiara w samgo siebie. Zlo to brak checi, aby poznac Boga. Kazdy niech sobie odpowie sam, czy ma sposobnosc (mozliwosc), czy nie.

Konrado napisał:
A niezakładanie istnienia krasnoludków, elfów, różowych słoni, trollów, inteligentnych nożyczek, które wycięły wszechświat to też pycha?

Nie wiem, co chcesz osiagnac zadajac tego typu pytania.

Konrado napisał:
Pozatym wszelkie cuda, takie jak stygmaty są kiepskimi dowodami na istnienie Boga. Być może wszystkie cuda, które rzekomo udowadniają istnienie Boga da się wytłumaczyć naukowo.

Ale co TY o tych dowodach wiary wiesz, o ktorych napisalem? Zadales sobie trud, zeby sie przekonac, czy sa prawdziwe, czy nie? Chcesz naprawde poznac prawde, czy raczej stac niewzruszenie do konca zycia przy swoich pogladach, wbrew wszystkiemu? Takie dowody wiary sa wlasnie dla ludzi, ktorym trudno uwierzyc w Boga, ludziom przesiaknietym i ograniczajacym sie wylacznie do nauki. Po to Bog daje takie mocne argumenty, zeby nikt nie mogl powiedziec, ze nie dane mu bylo nic przekonujacego, aby w Niego uwierzyc.

Taw napisał:
Cytat:
Sugerujesz, ze Jezus nie wiedzial po co umiera?


Wuj napisał:
Stwierdzam, ze Jezus WIERZYL, po co umiera.

Jezus to wiedzial. Wszystkie wypowiedzi Jezusa na temat swojej misji sa zdecydowane i wyrazaja wiedze. Poza tym bedac Bogiem musial znac dokladnie swoja misje.
Cytat:
Nawet jeżeli Ja sam o sobie wydaję świadectwo, świadectwo moje jest prawdziwe, bo wiem skąd przyszedłem i dokąd idę.
"Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca."
"Piłat zatem powiedział do Niego: A więc jesteś królem? / Odpowiedział Jezus: / Tak, jestem królem. Ja się na to narodziłem i na to przyszedłem na świat, aby dać świadectwo prawdzie.

Wiele jest tego typu slow Jezusa.


Ostatnio zmieniony przez Taw dnia Pon 17:27, 19 Gru 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Pon 17:07, 19 Gru 2005    Temat postu:

Taw napisał:
Nie jest Mu obojetne,

Rozumiem wujazboja jeśli chce pisać Bóg z dużej litery, gdyż to ma być imię... ale "Mu" ? A co z "Im", "Nimi" ? Czy to nie przesada zakrawająca na błąd gramatyczno-językowo-cośtam ?
No, chyba, że moje nauczycielki od polskiego kłamały mówiąc mi, że z dużej litery zwraca się do kogoś ("Tobie", "Ty", "Wam") bezpośrednio w liście... Hehe.
Nevermind...

Taw napisał:
Dobro to rowniez wlasciwa Wiara, Wiara w Boga, a nie np. wiara w samgo siebie. Zlo to brak checi, aby poznac Boga. Kazdy niech sobie odpowie sam, czy ma sposobnosc (mozliwosc), czy nie.

Z tego tekstu jednoznacznie wynika, że niewiara w Jahwe nie jest potępiana, gdyż człowiekowi niewierzącemu "wydaje się", że tkwi w prawdzie.
Jezus napisał:
[...]Karze tego, kto – mając sposobność poznać Dobro i Zło – wybiera to ostatnie i w tym trwa
Zależy jak rozumieć "mieć sposobność", zakładając, że ktoś uważa, że poznanie dobra i zła nie leży tam gdzie uważają inni, że leży.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:11, 19 Gru 2005    Temat postu:

Pisanie Nim, Jemu itp z duzej litery to wyraz szacunku dla Boga. Ciebie nie obowiazuje :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pon 21:45, 19 Gru 2005    Temat postu:

Taw napisał:
Bogu nie jest potrzebna wiara czlowieka, ani nic innego, bo Bog Sobie Sam wystarcza. To czlowiekowi jest potrzebna wiara, aby zdobyc zasluge. Zasluga sa tez dobre czyny.

Chodzi mi o to, dlaczego potrzebna jest wiara człowiekowi, żeby zdobyć zasługę. Ja uważam, że prędzej zasługę zdobyć powinien człowiek, który poszukuje prawdy i nawet jak dojdzie do wniosku, że Bóg nie istnieje, to powinien mieć zasługę z tego powodu, że samodzielnie szuka prawdy.

Taw napisał:
Nie jest Mu obojetne, wrecz przeciwnie. I kazdemu udziela daru wiary, jesli czlowiek szuka prawdy z odpowiednim usposobieniem (m.in. pokora).

Czyli uważasz, że jak będę z pokorą szukał prawdy to dojdę do wniosku, że Bóg istnieje?
Taw napisał:
Konrado napisał:
A niezakładanie istnienia krasnoludków, elfów, różowych słoni, trollów, inteligentnych nożyczek, które wycięły wszechświat to też pycha?

Nie wiem, co chcesz osiagnac zadajac tego typu pytania.

Chciałem wykazać, że bezsensowne jest mówienie, że człowiek, który nie chce wierzyć w Boga, tylko samodzielnie szukać prawdy ma pychę, ponieważ wtedy to samo można byłoby powiedzieć o ludziach niewierzących w istnienie krasnoludków, elfów, różowych słoni, czarodzieji itp.

Taw napisał:
Ale co TY o tych dowodach wiary wiesz, o ktorych napisalem? Zadales sobie trud, zeby sie przekonac, czy sa prawdziwe, czy nie? Chcesz naprawde poznac prawde, czy raczej stac niewzruszenie do konca zycia przy swoich pogladach, wbrew wszystkiemu? Takie dowody wiary sa wlasnie dla ludzi, ktorym trudno uwierzyc w Boga, ludziom przesiaknietym i ograniczajacym sie wylacznie do nauki. Po to Bog daje takie mocne argumenty, zeby nikt nie mogl powiedziec, ze nie dane mu bylo nic przekonujacego, aby w Niego uwierzyc.

Na przykład stygmaty można wytłumaczyć wpływem jakiegoś szoku psychicznego, więc jednak nie są to takie mocne argumenty. A pozatym słyszałem o jakimś poceniu krwią. Nie wiem co to jest, ale wiem, że to coś powiązanego z wyjaśnieniem stygmatów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Wto 9:57, 20 Gru 2005    Temat postu:

Taw napisał:
Irbisolu, chyba przeoczyles moja wczesniejsza odpowiedz:


Możliwe.

Taw napisał:
Bogu nie jest potrzebna wiara czlowieka, ani nic innego, bo Bog Sobie Sam wystarcza. To czlowiekowi jest potrzebna wiara, aby zdobyc zasluge.


Jeżeli X zdobywa zasługę u Y, to za coś, na czym Y zależy. Bogu nie zależy czy się w niego wierzy a jednak przypisuje za wiarę zasługę?

Taw napisał:
Nie jest Mu obojetne, wrecz przeciwnie.


Nie jest mu potrzebna, ale nie jest mu to obojętne - wyjaśnij tę subtelną różnicę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Taw




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 83
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 2:40, 22 Gru 2005    Temat postu:

Konrado napisał:
Chodzi mi o to, dlaczego potrzebna jest wiara człowiekowi, żeby zdobyć zasługę.

Bo wiara w Boga, czyli tego, ktory stworzyl nas z milosci i udziela nam Swojej milosci, jest wyrazem milosci czlowieka do Niego. U Boga zas zdobyc mozna zasluge tylko poprzez milosc.
Cytat:
Ja uważam, że prędzej zasługę zdobyć powinien człowiek, który poszukuje prawdy i nawet jak dojdzie do wniosku, że Bóg nie istnieje, to powinien mieć zasługę z tego powodu, że samodzielnie szuka prawdy.

Zalezy od tego, w jaki sposob, z jakim usposobieniem, czlowiek szukal prawdy. Bog docenia szczere wysilki czlowieka dazacego do prawdy i pomaga mu w tym.

Cytat:
Czyli uważasz, że jak będę z pokorą szukał prawdy to dojdę do wniosku, że Bóg istnieje?

Zostanie Ci na pewno udzielony dar Wiary, czyli przekonanie, ze Bog istnieje. Samemu nie mozna dojsc do Wiary, bo Wiara jest dawana, udzielana.

Cytat:
Na przykład stygmaty można wytłumaczyć wpływem jakiegoś szoku psychicznego, więc jednak nie są to takie mocne argumenty. A pozatym słyszałem o jakimś poceniu krwią. Nie wiem co to jest, ale wiem, że to coś powiązanego z wyjaśnieniem stygmatów.

Szok psychiczny trwajacy 50 lat? Wszystko mozna wytlumaczyc w inny sposob, tylko, czy takie wytlumaczenie jest zgodne z prawda?
Nie widze za bardzo zwiazku pocenia sie krwia ze stygmatami. Wydaje mi sie, ze jednak malo wiesz na ten temat - mam racje?
A co wiesz na temat cudow eucharystycznych? Jak to tlumaczysz?

Irbisol napisał:
Jeżeli X zdobywa zasługę u Y, to za coś, na czym Y zależy. Bogu nie zależy czy się w niego wierzy a jednak przypisuje za wiarę zasługę?

Bogu zalezy na tym, zeby czlowiek mial wiare, bo Bogu zalezy na czlowieku. Ja przeciez wczesniej odpowiedzialem Konradowi, ze wiara czlowieka nie jest Mu obojetna. Ale, ze Bogu zalezy, nie oznacza, ze Mu jest potrzebna, Jemu Samemu. Chodzi o to, ze Bog nie jest od nikogo, zadnego stworzenia czymkolwiek uzalezniony i stad nie ma zadnych potrzeb. Jednak Jego milosc do stworzenia sprawia, ze zalezy Mu na zbawieniu kazdego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Czw 13:39, 22 Gru 2005    Temat postu:

Taw napisał:
Bogu zalezy na tym, zeby czlowiek mial wiare, bo Bogu zalezy na czlowieku. (...)Jednak Jego milosc do stworzenia sprawia, ze zalezy Mu na zbawieniu kazdego.


Czyli człowiek bez wiary nie zostanie zbawiony i będzie mu z tym gorzej niż gdyby był zbawiony?
OK, a dlaczego zbawienie jest uzależnione od wiary? Skoro Bogu sam fakt wiary jest obojętny a zbawienie człowieka nie jest obojętne, to należałoby uniezależnić zbawienie od wiary.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 17:05, 22 Gru 2005    Temat postu:

Taw napisał:
Bo wiara w Boga, czyli tego, ktory stworzyl nas z milosci i udziela nam Swojej milosci, jest wyrazem milosci czlowieka do Niego. U Boga zas zdobyc mozna zasluge tylko poprzez milosc.

Ale gdyby Bóg się ujawnił za pomocą doznań zmysłowych, tak jak ludzie to wciąż by to była wiara, ponieważ można byłoby kwestionować wiarygodność doznań. Nawet, gdyby Bóg udowodnił swoje istnienie, to też można byłoby kochać Boga. A pozatym co wiara ma wspólnego z miłością do Boga? Nie widzę żadnego związku? Prędzej moralne życie świadczy o miłości do Boga niż wiara. Dlaczego ludzie kochają innych ludzi, pomimo tego, że są przekonani, że udowodnione jest ich istnienie (są przekonani na podstawie doznań zmysłowych i uważają to za niezaprzeczalny dowód)? A pozatym czym się różni miłość do Boga od miłości do bohatera jakiejś powieści? Jaki to ma sens? Pozatym czy przed popełnieniem grzechu pierworodnego ludzie też musieli wierzyć w istnienie Boga? Z tego co wiem, to wiedzieli o jego istnieniu? Dlaczego teraz to nie jest możliwe? Dlaczego Bóg ukarał wszystkich ludzi za to, że ci pierwsi popełnili grzech? Skoro nie musiał ukarać Matki Bożej, to równie dobrze mógł nie ukarać innych ludzi.

Taw napisał:
Szok psychiczny trwajacy 50 lat? Wszystko mozna wytlumaczyc w inny sposob, tylko, czy takie wytlumaczenie jest zgodne z prawda?
Nie widze za bardzo zwiazku pocenia sie krwia ze stygmatami. Wydaje mi sie, ze jednak malo wiesz na ten temat - mam racje?
A co wiesz na temat cudow eucharystycznych? Jak to tlumaczysz?

Mało wiem na temat stygmatów i tym bardziej na temat cudów eucharystycznych. Ale to, że gdzieś pisze o tych cudach nie oznacza, że to prawda. Może ktoś sobie wymyślił te wszystkie cuda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Genkaku
Wizytator



Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 1397
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pochodzą te myśli?

PostWysłany: Pią 17:21, 23 Gru 2005    Temat postu:

konrado5 napisał:
Prędzej moralne życie świadczy o miłości do Boga niż wiara.

Zależy co rozumiesz przez "moralne życie". Dla religii moralne życie to postępowanie wg. zasad owej religii, a różne odmienne rzeczy są często traktowane jako "złe". Moralność indywidualna zwykle nie zgadza się z moralnością religijną. A więc co rozumiesz przez "moralne życie" ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 17:27, 23 Gru 2005    Temat postu:

Genkaku napisał:
Zależy co rozumiesz przez "moralne życie". Dla religii moralne życie to postępowanie wg. zasad owej religii, a różne odmienne rzeczy są często traktowane jako "złe". Moralność indywidualna zwykle nie zgadza się z moralnością religijną. A więc co rozumiesz przez "moralne życie" ?

Przez moralne życie rozumiem bycie dobrym dla innych ludzi. Robienie wszystkiego, żeby inni ludzie byli szczęśliwi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Raino




Dołączył: 07 Lip 2019
Posty: 651
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:58, 05 Gru 2020    Temat postu:

Taw napisał:
Rozum to nie wszystko, bo rzeczywistosci duchowej nie mozna poznac rozumem.


Twój mózg też na pewno ma marzenia senne. To jest która strefa? Na ile ona jest prawdziwa? W jaki sposób udowodnisz, że ta duchowość jest czymś innym od urojeń marzeń sennych?
Próbujesz swoimi "duchowymi opisami" opisywać coś w realnym świecie? Jeśli tak, to wkraczasz strefę nauki czyli zbierania informacji o świecie i opisywania go udowodnionymi hipotezami.
Jeśli dwoje ludzi wierzy (opisuje duchowo jakieś wasze oświecenia) sprzecznie, to kto z nich ma rację? Jak to zrobisz bez obiektywnego dowodzenia?

W jaki sposób rozdzielasz strefę materialną od duchowej? Co jest bezwzględnym kryterium? Czy strefę duchową można opisywać sprzecznie z logiką?

Cytat:
Na tym polega wiara, ze sie nie opiera na dowodach.


Jeśli wiesz, to znasz prawdę. Jeśli tylko wierzysz, to prawdy nie znasz. Jest gorzej - możesz trwać przy błędzie.
Wiara to jest uznanie prawdziwości z odrzuceniem dowodów. Jako taka nie ma "w planie" weryfikacji, nawet gdyby jakiś argument doszedł.
Jeśli natomiast opierasz się na jakichś przesłankach, choćby intuicyjnych (Twój mózg to wykalkulował, nie wziął tego "z powietrza") i masz dobrą wolę (lub Twój mózg ma zdolność do zmiany zdania) to nie posługujesz się tym samym kontekstem.
Ten drugi przypadek domaga się innej nazwy, żeby nie był mylony z pierwszym. Ja to nazywam zaufaniem lub nadzieją.

Nauka to sprawdzanie. Wiara to brak sprawdzania.

Pytanie do Ciebie: Czym da się poprawnie opisać świat?
Uwzględnij to:
Jeśli dwoje ludzi wierzy w coś przeciwnego, sprzecznego, to który z nich staje się właścicielem prawdy a który się myli?


Ostatnio zmieniony przez Raino dnia Sob 23:08, 05 Gru 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15214
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 3:57, 06 Gru 2020    Temat postu:

Raino napisał:
Taw napisał:
Rozum to nie wszystko, bo rzeczywistosci duchowej nie mozna poznac rozumem.


Twój mózg też na pewno ma marzenia senne. To jest która strefa? Na ile ona jest prawdziwa? W jaki sposób udowodnisz, że ta duchowość jest czymś innym od urojeń marzeń sennych?


W jaki sposób udowodnisz, że nie jest? Jest to kwestia światopoglądu. Sam robisz to co tu zarzucasz. W taki sam sposób można by cię zapytać: skąd wiesz, że nie jesteś teraz w kilkuletniej śpiączce po nagłym wypadku i jedynie wydaje ci się, że odróżniasz jawę od snu? Cokolwiek tu nie odpowiesz to nie będzie to żadnym argumentem bo będzie pochodzić tylko z tego snu

Raino napisał:
Próbujesz swoimi "duchowymi opisami" opisywać coś w realnym świecie? Jeśli tak, to wkraczasz strefę nauki czyli zbierania informacji o świecie i opisywania go udowodnionymi hipotezami


To jest tylko twój prymitywny scjentyzm. Nie masz żadnego dowodu na to, że "nauka" cokolwiek "udowodniła (nie jesteś w stanie nawet zdefiniować czegoś tak elementarnego jak "nauka"). Wręcz przeciwnie - nauka myliła się wielokrotnie. Przykładów w historii nauki mamy bez liku: flogiston, eter, cieplik, świetlik etc. Powstają już całe książki o tego typu niewypałach w nauce, które wcześniej były podobno "empirycznie zweryfikowane". Dziś już nie są

Luc Bürgin, "Błędy nauki",

[link widoczny dla zalogowanych]

Jean Pierre Lentin, "Myślę więc się mylę. Błędy i pomyłki w nauce od Pitagorasa do dziś"

[link widoczny dla zalogowanych]

Linda Zimmermann, "Zła nauka"

[link widoczny dla zalogowanych]

Raino napisał:
Jeśli dwoje ludzi wierzy (opisuje duchowo jakieś wasze oświecenia) sprzecznie, to kto z nich ma rację? Jak to zrobisz bez obiektywnego dowodzenia?


Nie jesteś w stanie nic "obiektywnie dowieść". To tylko twój pusty slogan bez pokrycia, który sam jest nieudowodniony. Przerabiamy to z tobą od kwartałów

Raino napisał:
W jaki sposób rozdzielasz strefę materialną od duchowej? Co jest bezwzględnym kryterium? Czy strefę duchową można opisywać sprzecznie z logiką?


A czym innym jest ta "logika" jeśli nie werbalizacją twoich intuicji i duchowych odczuć? Poza tym - która logika? Jest wiele logik i są one nawet sprzeczne ze sobą (na przykład logika parakonsystentna jest niezgodna z logiką klasyczną w kwestii oceny zagadnienia sprzeczności i nie jest to jedyny przykład niezgodności między logikami bo można takich przykładów podać dużo więcej). Gdy ateista mówi coś o "logice" to nawet nie wie o czym mówi. Stwierdzenia ateisty o "logice" to jedynie opis duchowych przeżyć ateisty i werbalizacja jego ślepych intuicji

Raino napisał:
Cytat:
Na tym polega wiara, ze sie nie opiera na dowodach.


Jeśli wiesz, to znasz prawdę. Jeśli tylko wierzysz, to prawdy nie znasz. Jest gorzej - możesz trwać przy błędzie


To samo tyczy się ciebie i każdego ateisty. Skąd wiesz, że twój rozum i zmysły nie mylą się we wszystkim? Nie wiesz bo każda odpowiedź jakiej udzielisz w tej kwestii będzie dokonana tym właśnie rozumem, który może mylić się we wszystkim (to samo tyczy się twoich zmysłów). Ateista już na starcie musi więc uwierzyć w to, że jego rozum i zmysły nie mylą się przynajmniej od czasu do czasu

Raino napisał:
Wiara to jest uznanie prawdziwości z odrzuceniem dowodów


I stwierdziłeś to jedynie swą wiarą bo nie podałeś żadnego "dowodu" na to co tu napisałeś. Zdanie to jest więc wewnętrznie sprzeczne i samowywrotne. Poza tym to zdanie jest zwyczajnie nieprawdziwe bo wiara nie musi wiązać się z "odrzuceniem dowodów". Czasem po prostu może nie być żadnych "dowodów". Jaki masz dowód na to, że w ogóle istnieje jakikolwiek "dowód"? A jaki masz dowód na to, że nie jesteś teraz w matrixie lub długotrwałej śpiączce? Nie masz na to żadnego dowodu więc jedynie w to wierzysz, że nie jesteś. Ateista musi już na starcie uwierzyć w swój realizm naiwny. A skąd wiesz, że w ogóle cokolwiek poprawnie poznajesz? Nie wiesz i znowu musisz w to uwierzyć bez dowodu. I tak dalej i tak dalej - jest mnóstwo takich rzeczy, w które musisz uwierzyć ty i każdy inny ateista

Raino napisał:
Jako taka nie ma "w planie" weryfikacji, nawet gdyby jakiś argument doszedł


Nie zweryfikowałeś nigdzie zagadnienia "weryfikacji" więc w tej kwestii również opierasz się tylko na swej wierze bez dowodu (jak każdy ateista bredzący jakieś farmazony o "weryfikacji")

Raino napisał:
Jeśli natomiast opierasz się na jakichś przesłankach, choćby intuicyjnych (Twój mózg to wykalkulował, nie wziął tego "z powietrza") i masz dobrą wolę (lub Twój mózg ma zdolność do zmiany zdania) to nie posługujesz się tym samym kontekstem.
Ten drugi przypadek domaga się innej nazwy, żeby nie był mylony z pierwszym. Ja to nazywam zaufaniem lub nadzieją


Kiedy sprawdziłeś, że masz mózg? Jeśli tego nie sprawdziłeś to nawet to co piszesz o "mózgu" jest jedynie oparte na twojej wierze. Możesz być komputerem, który jedynie gra sam ze sobą i zapomniał hasła do zakończenia tej gry, więc wcale nie musisz mieć mózgu (a piszesz wręcz bezmyślnie jak bot więc jest to całkiem realne). Nie musisz nawet w ogóle istnieć i możesz być jedynie częścią jakiegoś złudzenia, że ty sam istniejesz. Musisz uwierzyć nawet w to, że w ogóle istniejesz i nie jest to jedynie częścią jakiegoś wyższego złudzenia. Każdy ateista musi w to uwierzyć - znowu konieczność wiary

Raino napisał:
Nauka to sprawdzanie. Wiara to brak sprawdzania


I to zdanie również zadekretowałeś jedynie na podstawie swojej ślepej wiary w scjentyzm, która to wiara jest bardzo charakteystyczna dla internetowych gimboateistów twojego pokroju

Raino napisał:
Pytanie do Ciebie: Czym da się poprawnie opisać świat?


Skąd w ogóle wiesz, że da się "poprawnie opisać świat"? Nawet w to musisz uwierzyć - znowu konieczność wiary, która nie ominie żadnego ateisty w tym punkcie. Sam Einstein przyznawał, że możliwość poznawalności świata jest jedynie kwestią wiary. Tak wielki umysł jak Einstein przyznawał, że trzeba w to uwierzyć. Ateiści są "mądrzejsi" od Einsteina bo oni "wiedzą", że świat jest poznawalny :mrgreen:

Raino napisał:
Uwzględnij to:
Jeśli dwoje ludzi wierzy w coś przeciwnego, sprzecznego, to który z nich staje się właścicielem prawdy a który się myli?


ty wierzysz w wielu kwestiach w coś sprzecznego niż ja (i ten gość któremu odpisujesz) więc nie możesz mieć racji - zgodnie z tym co sam zadekretowałeś swą wiarą


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 4:34, 06 Gru 2020, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:02, 06 Gru 2020    Temat postu:

fedor napisał:
Raino napisał:
Wiara to jest uznanie prawdziwości z odrzuceniem dowodów


I stwierdziłeś to jedynie swą wiarą bo nie podałeś żadnego "dowodu" na to co tu napisałeś. Zdanie to jest więc wewnętrznie sprzeczne i samowywrotne. Poza tym to zdanie jest zwyczajnie nieprawdziwe bo wiara nie musi wiązać się z "odrzuceniem dowodów". Czasem po prostu może nie być żadnych "dowodów". Jaki masz dowód na to, że w ogóle istnieje jakikolwiek "dowód"? A jaki masz dowód na to, że nie jesteś teraz w matrixie lub długotrwałej śpiączce? Nie masz na to żadnego dowodu więc jedynie w to wierzysz, że nie jesteś. Ateista musi już na starcie uwierzyć w swój realizm naiwny. A skąd wiesz, że w ogóle cokolwiek poprawnie poznajesz? Nie wiesz i znowu musisz w to uwierzyć bez dowodu. I tak dalej i tak dalej - jest mnóstwo takich rzeczy, w które musisz uwierzyć ty i każdy inny ateista

Nawet mając dowody nie obejdziemy się bez wiary - w podstawy dowodzenia. Każdy dowód z czegoś wynika, a to z czego wynika jakoś trzeba przyjąć. Można to też odrzucić.
Do tego aby dowód przyjąć, musimy zatem mieć na start zdolność przyjmowania czegoś bez dowodu. Inaczej nawet dowód nie spełni swojej roli, będzie np. rozumowaniem, które w przekonaniu danej osoby niczego nie uzasadniło, bo nie odnosi się do tego, zagadnienia, które jest rozważane.
To, że przedstawiony dowód ma wystarczająco poprawne osadzenie w przesłankach, że model w tym dowodzie użyty jest zasadny, że nie popełniono błędu w samym rozumowaniu (szczególnie gdy jest ono skomplikowane) - to wszystko domaga się jakiegoś stwierdzenia i potwierdzenia - aktu uznania tego, zamknięcia etapu mnożenia wątpliwości i powiedzenia czegoś w rodzaju: choć wiem, że moje rozumowanie nie jest absolutne, choć zdaję sobie sprawę z możliwości popełnienia rozlicznych błędów w owym rozumowaniu (nie tylko ja, ale i inne osoby w projekt zaangażowane), to WIERZĘ, że ten poziom sprawdzeń, dokładności badania, starań, jakie zostały podjęte, upoważnia mnie do zamknięcia tego zagadnienia jako wystarczająco dobrze opracowanego, zaś powstały tak dowód mogę traktować jako dokonany i słuszny w ramach przyjętych założeń.
Bez tego aktu wiary, bez uznania pewnej TYMCZASOWOŚCI I NIEDOSKONAŁOŚCI DOWOLNEGO PROJEKTU MYŚLOWEGO, JAKI ROZWAŻAMY nigdy nie mielibyśmy jak zamknąć kwestii wątpienia, dopytywania o błędy te, czy inne. W końcu nawet jak ktoś coś sprawdził (powtarzając rozumowanie) 100 razy, to można powiedzieć, że powinien to zrobić 1000 razy. A jak powtórzył 1000 razy, to dlaczego nie powtórzył milion czy miliard razy?...

Bez możliwości ucinania wątpliwości, które przecież można mnożyć zawsze, jakimś tam aktem wiary, że to co osiągnęliśmy jest wystarczające, nie da się zamknąć ŻADNEGO PROJEKTU MYŚLOWEGO, ŻADNEGO DOWODU UZNAĆ ZA SŁUSZNY.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15214
Przeczytał: 97 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:18, 06 Gru 2020    Temat postu:

Zgadza się. Nic dodać, nic ująć. W każdy dowód też trzeba uwierzyć bo jego konstrukcja składa się z elementów wymagających wiary (przesłanki oraz sam sposób ich przekształcania też może podlegać dyskusji). Wystarczy jeden sceptyk i jakikolwiek "dowód" już przestaje być dowodem. Już starożytni sceptycy greccy nie wierzyli w istnienie dowodu bo znali problem regresu do nieskończoności i trylemat Agryppy (do dzisiaj nierozwiązany w epistemologii). Tak więc dowolny dowód nie jest żadnym magicznym samograjem. Ale ateiści już kompletnie tego nie ogarniają w swej mentalnej impotencji bo jedyne co umieją to bezmyślnie użyć słowa "dowód". Na tym postulacie kończy się ich cała "wiedza" w kwestii "dowodów". Pomijam już to, że ktoś tam w literaturze naliczył aż 24 sprzeczne znaczenia słowa "dowód". Ateista używając słowa "dowód" nawet nie wie które z tych znaczeń ma na myśli. Każda próba wejścia z nim w szczegóły na ten temat kończy się dojściem do ściany

Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 22:07, 06 Gru 2020, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Pon 14:12, 07 Gru 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Bez tego aktu wiary, bez uznania pewnej TYMCZASOWOŚCI I NIEDOSKONAŁOŚCI DOWOLNEGO PROJEKTU MYŚLOWEGO, JAKI ROZWAŻAMY nigdy nie mielibyśmy jak zamknąć kwestii wątpienia, dopytywania o błędy te, czy inne. W końcu nawet jak ktoś coś sprawdził (powtarzając rozumowanie) 100 razy, to można powiedzieć, że powinien to zrobić 1000 razy. A jak powtórzył 1000 razy, to dlaczego nie powtórzył milion czy miliard razy?...

Bez możliwości ucinania wątpliwości, które przecież można mnożyć zawsze, jakimś tam aktem wiary, że to co osiągnęliśmy jest wystarczające, nie da się zamknąć ŻADNEGO PROJEKTU MYŚLOWEGO, ŻADNEGO DOWODU UZNAĆ ZA SŁUSZNY.

I znowu zrównywanie wiary chodnikowej z wiarą religijną.
Plus tradycyjne nieodróżnianie dowodu naukowego z dowodem 100%.
Wygodnie tak się kręcić w kółeczko, prawda?


Ostatnio zmieniony przez Irbisol dnia Pon 14:14, 07 Gru 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:39, 07 Gru 2020    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Bez tego aktu wiary, bez uznania pewnej TYMCZASOWOŚCI I NIEDOSKONAŁOŚCI DOWOLNEGO PROJEKTU MYŚLOWEGO, JAKI ROZWAŻAMY nigdy nie mielibyśmy jak zamknąć kwestii wątpienia, dopytywania o błędy te, czy inne. W końcu nawet jak ktoś coś sprawdził (powtarzając rozumowanie) 100 razy, to można powiedzieć, że powinien to zrobić 1000 razy. A jak powtórzył 1000 razy, to dlaczego nie powtórzył milion czy miliard razy?...

Bez możliwości ucinania wątpliwości, które przecież można mnożyć zawsze, jakimś tam aktem wiary, że to co osiągnęliśmy jest wystarczające, nie da się zamknąć ŻADNEGO PROJEKTU MYŚLOWEGO, ŻADNEGO DOWODU UZNAĆ ZA SŁUSZNY.

I znowu zrównywanie wiary chodnikowej z wiarą religijną.
Plus tradycyjne nieodróżnianie dowodu naukowego z dowodem 100%.
Wygodnie tak się kręcić w kółeczko, prawda?

Nie mam mocy, aby Cię skłonić do zwyczajnego rozpatrzenia tego, co tu owym tekście pragnę zawrzeć. Pisałem o tym pewnie już z kilkanaście, czy może kilkadziesiąt razy, co spotyka się zawsze z (dla mnie po prostu śmiesznym, bo nawet nie za bardzo jestem w stanie dopatrzyć się w tym racjonalnej formy zarzutu) tym samym oskarżaniem mnie o "zrównywanie" (nigdzie nie jest powiedziane, że zrównywanie jest czymś niewłaściwym, zatem ten Twój zarzut dla mnie można by nawet porównać z zarzucaniem mi "napisania", albo "przedstawienia swojej wizji rzeczy").
Z racji na to, że tak wciąż się upierasz, że ten zarzut w ogóle jest zarzutem, a do tego, nie odnosisz się w najmniejszym stopniu do meritum tego, co piszę (do czego ewentualnie można by jakieś zarzuty - mam nadzieję, że mające w ogóle walor zarzutu - przedstawić, gdyby zostały zrozumiane), mogę podsumować naszą - wielokrotnie powtarzającą ten sam marny motyw - dyskusję jako TOTALNE MIJANIE SIĘ W ROZUMIENIU SENSU SPRAWY (ja tu jeszcze dostrzegam jakieś dziwne uniki z Twojej strony, połączone z postawą TOTALNY IGNOR istoty argumentacji, jaką przedstawiam).
Niniejszym kończę tę dysputę z Tobą, bo nie widzę w niej nic nowego, nic interesującego. To co ostatnio tłumaczyłem powtarzam już nie wiadomo, który raz, na co zawsze mam tę samą odpowiedź NIE NAWIĄZUJĄCĄ DO ISTOTY ZAGADNIENIA.
Szkoda mojego (myślę, że i Twojego) czasu na kontynuowanie tak jałowej pisaniny. Kto (może z osób postronnych) miał tu zrozumieć moją intencję, ten już zrozumiał. Kto się od tego zrozumienia uchyla (z różnych powodów) ten pewnie już w stronę owego zrozumienia nie podąży. Czas powiedzieć: jest sporo lepszych sposobów spędzania czasu, niż udawania, że ta jałowa wymiana komunikatów ma coś wspólnego z dyskusją z prawdziwego zdarzenia.
Zostawiam tę dyskusję na odpowiedzi Tobie: tak, zrównałem (!) w moich tłumaczeniach niejedno, zróżnicowałem też wiele. Sensu czemu owo zrównywanie, różnicowanie i inne zabiegi tłumaczące miały posłużyć, NIE ZAŁAPAŁEŚ. Widzisz to, że zrównania nastąpiło, ale kompletnie nie jesteś w stanie pojąć: dlaczego, na co i po co to zrównywanie, występuje, ani jaki z tego ostatecznie wyprowadza się wniosek.
Uznaj się za wygranego, bo nawet PRZYZNAJĘ (!) że zrównuję niejedno. Czyli jest po Twojemu i niech tak zostanie, jako że w z tych naszych dyskusji Tobie tylko jedno w głowie ostatecznie i tak zostanie "Michał zrównuje". I niech tak zostanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Wto 10:47, 08 Gru 2020    Temat postu:

Oczywiście - nie zrównujesz, ale piszesz WYŁĄCZNIE o wspólnych, najmniej istotnych cechach tych wiar.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:16, 08 Gru 2020    Temat postu:

Irbisol napisał:
Oczywiście - nie zrównujesz, ale piszesz WYŁĄCZNIE o wspólnych, najmniej istotnych cechach tych wiar.


Takie krótkie pytanie do Ciebie: a Ty, jak o czymś piszesz, to zawsze o wszystkim co tego dotyczy?
Jak sobie wyobrażasz komunikację, w której każdy pisze o wszystkim, co w danym kontekście komuś może przyjść do głowy?.. :shock:
Jak Cię znam, to pisujesz raczej krótkie, kilkuzdaniowe riposty. NIkt Ci nie zarzucał, że nie piszesz o tym, co np. jest niezgodne z akurat Twoją wizją postawienia sprawy. Ale może, skoro od innych chcesz wymagać, aby wyszukiwali argumenty na Twoją stronę, to dlaczego Ty nie miałbyś robić tego samego np. na stronę teizmu?...
- Nie myślałeś czasem o tym, że Ciebie też się tyczy ten zarzut, że NIE NAPISAŁEŚ O MNÓSTWIE RZECZY, które wspierają teizm?...
Chyba, że w ogóle uważasz, że wszystko tu działa zawsze w jedną stronę - zarzut zawsze stawiasz Ty, a nie tyczy się on Ciebie. Nie tyczy się, bo tego nie chcesz i już.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14106
Przeczytał: 29 tematów


PostWysłany: Wto 22:39, 08 Gru 2020    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Oczywiście - nie zrównujesz, ale piszesz WYŁĄCZNIE o wspólnych, najmniej istotnych cechach tych wiar.


Takie krótkie pytanie do Ciebie: a Ty, jak o czymś piszesz, to zawsze o wszystkim co tego dotyczy?

Na pewno nie piszę tak, żeby podkreślać to, co nieistotne i unikać tego, co istotne.
A pomijając samo pisanie - dostałeś zarzut, że podkreślasz właśnie tę wspólną cechę wiar, która praktycznie nie ma znaczenia. Zarzekałeś się, że różnice widzisz, że są to różne wiary i że nic nie zrównujesz.
A co teraz robisz? Nie chodzi o to, że nie piszesz wszystkiego lecz o to, że cały czas piszesz o jednym jak byś wiary chciał wyłącznie zrównywać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31260
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:25, 09 Gru 2020    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Oczywiście - nie zrównujesz, ale piszesz WYŁĄCZNIE o wspólnych, najmniej istotnych cechach tych wiar.


Takie krótkie pytanie do Ciebie: a Ty, jak o czymś piszesz, to zawsze o wszystkim co tego dotyczy?

Na pewno nie piszę tak, żeby podkreślać to, co nieistotne i unikać tego, co istotne.
A pomijając samo pisanie - dostałeś zarzut, że podkreślasz właśnie tę wspólną cechę wiar, która praktycznie nie ma znaczenia. Zarzekałeś się, że różnice widzisz, że są to różne wiary i że nic nie zrównujesz.
A co teraz robisz? Nie chodzi o to, że nie piszesz wszystkiego lecz o to, że cały czas piszesz o jednym jak byś wiary chciał wyłącznie zrównywać.

Piszę to, co uważam za słuszne dla sprawy. Oczywiście, że każdy może to sobie odrzucić i zażądać ode mnie, abym pisałem o czymś zupełnie innym. Wszak on ma takie kaprycho, abym pisałem właśnie o tym, co one chce, a może i tak, jak on chce.
Jak dla mnie taki ktoś ma nierówno pod sufitem jeśli chodzi o zrozumienie czym jest dyskusja, a w szczególności, że w dyskusji nie stawia się zarzutu komuś, że broni SWOJEGO stanowiska, a nie stanowiska do tego swojego przeciwnego.
Równie dobrze teraz można wszystkim ateistom postawić zarzut, że nie bronią teizmu, bo przecież powinni, bo komuś - z Twojego pokroju, ale teiście - tak się właśnie wydaje.
Ale jak tego nie rozumiesz, że w dyskusji każda ze stron stara się przedstawić WŁASNE STANOWISKO, a nie stanowisko z własnymi przekonaniami niezgodne według życzenia kogoś tam z boku, to znaczy, że w ogóle dyskusja z Tobą nie ma sensu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21586
Przeczytał: 142 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 1:39, 09 Gru 2020    Temat postu:

konrado5 napisał:
Thief In The Night napisał:
konrado5 napisał:
więc bzdurą jest to, że ciężko pragnąć czegoś, co nie istnieje.
najpierw naturalne jest pragnienie istnienia. ciężko pragnąć Boga i całego dobra, jakie On ze sobą niesie, nie pragnąc najpierw jego istnienia. pragnienie - nazwijmy to - Dobra Bożego wynika bezpośrednio z pragnienia tego, iż Bóg istnieje.

Ale można pragnąć istnienia Boga, a nie wierzyć w jego istnienie, z powodu braku dowodów.


Te nieszczęsne dowody.....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 4 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin