Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Bunt przeciwko wszystkiemu, bunt ma maksa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31039
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:03, 08 Sie 2016    Temat postu:

Jan Lewandowski napisał:
Błażej napisał:
Nauka dzięki swojej sprawdzonej metodzie jest dobrą podbudową pod światopogląd bo przecież widzimy, ze dzięki metodzie naukowej odkryto wiele prawidłowości świata, czyli najpierw przypuszczenie, kolejne hipotezy dzięki dotychczasowym odkryciom uznawane w końcu za wielce prawdopodobne.


Nie ma czegoś takiego jak "metoda naukowa", to tylko jeden z wielu mitów.

Sorry, ale tu się z Tobą nie zgodzę, Janie. W moim przekonaniu nauka to właściwie nic innego poza METODĄ.
Masz może jednak rację o tyle, że wciąż nie potrafimy do końca precyzyjnie owej metody sformułować. Ale w ogólnych zarysach nauka jest metodą, plus tym zbiorem wiedzy, jaka dzięki owej metodzie powstała.
Mitem jest co najwyżej przekonanie, że już dorobiliśmy się skończonej postaci owej metody.

Czym jest owa - poprawnie rozumiana - metoda?
Przede wszystkim POSTULATEM DĄŻENIA DO OBIEKTYWIZOWALNOŚCI I SPRAWDZALNOŚCI. A to oznacza dalej koncepcję wrzucenia wiedzy na swoisty "wolny rynek" idei. To jest clou nauki, wiedzy, w jakimś sensie prawdy, rozumianej na sposób nauki. I jest to niewątpliwie dobra, sprawdzona droga.
Jednocześnie jednak NIE jest to wcale jedyna droga, absolutna droga, w 100% pewna droga. Nie jest, co z resztą wynika ze spojrzenia na ową metodę z perspektywy. Metoda naukowa (przynajmniej tak jak ja ją tu rozumiem) jest swego rodzaju KONSERWATYWNYM POSTULATEM nie zajmowania się konceptami, których powiązania z weryfikowalnością, z fenomenami świata są zbyt słabe. Postulat jest konserwatywny, ogranicza swobodę w budowaniu twierdzeń, narzucając tym twierdzeniom warunek: niech się dadzą potwierdzić, powtórzyć, sformułować w sposób precyzyjny, jednoznaczny. Jak się nie dają - to: sorry, ale to jest inna działka, my się tym nie zajmujemy.
Ale brak spełnienia metody naukowej nie oznacza oczywiście nieprawdziwości jakiegoś twierdzenia. Metoda naukowa określa "zajmowalność się" danym twierdzeniem. Aby się czymś zająć (intelektualnie) trzeba mieć odpowiednio stabilne kanały dostępu do tego czegoś. To co ma owe kanały dostępu labilne, nieokreślone, nie może być wrzucone na rynek idei, nie może być odebrane jednoznacznie przez innych uczestników gry. To się nie łapie w - poprawnie rozumianej - metodzie naukowej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Lewandowski




Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:25, 08 Sie 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jan Lewandowski napisał:
Błażej napisał:
Nauka dzięki swojej sprawdzonej metodzie jest dobrą podbudową pod światopogląd bo przecież widzimy, ze dzięki metodzie naukowej odkryto wiele prawidłowości świata, czyli najpierw przypuszczenie, kolejne hipotezy dzięki dotychczasowym odkryciom uznawane w końcu za wielce prawdopodobne.


Nie ma czegoś takiego jak "metoda naukowa", to tylko jeden z wielu mitów.

Sorry, ale tu się z Tobą nie zgodzę, Janie. W moim przekonaniu nauka to właściwie nic innego poza METODĄ.
Masz może jednak rację o tyle, że wciąż nie potrafimy do końca precyzyjnie owej metody sformułować.


O tym właśnie mówię. Wielokrotnie myli się cel nauki z jej metodą. Wiedza zdobyta na podstawie uogólnienia zbioru danych empirycznych. To najbardziej znana definicja nauki. Problem w tym, że to jest definicja celu a nie metody. Jakimi metodami osiągnąć ten cel to już nie wiadomo. Paul Feyerabend, znany fizyk i filozof nauki napisał kiedyś, że w nauce każdy robi co chce a przy okazji wszyscy udają, że jest jakaś metoda. Jego książka "Przeciw Metodzie" pokazała jednak, że taka metoda nigdy nie istniała
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31039
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:28, 08 Sie 2016    Temat postu:

Jan Lewandowski napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jan Lewandowski napisał:
Błażej napisał:
Nauka dzięki swojej sprawdzonej metodzie jest dobrą podbudową pod światopogląd bo przecież widzimy, ze dzięki metodzie naukowej odkryto wiele prawidłowości świata, czyli najpierw przypuszczenie, kolejne hipotezy dzięki dotychczasowym odkryciom uznawane w końcu za wielce prawdopodobne.


Nie ma czegoś takiego jak "metoda naukowa", to tylko jeden z wielu mitów.

Sorry, ale tu się z Tobą nie zgodzę, Janie. W moim przekonaniu nauka to właściwie nic innego poza METODĄ.
Masz może jednak rację o tyle, że wciąż nie potrafimy do końca precyzyjnie owej metody sformułować.


O tym właśnie mówię. Wielokrotnie myli się cel nauki z jej metodą. Wiedza zdobyta na podstawie uogólnienia zbioru danych empirycznych. To najbardziej znana definicja nauki. Problem w tym, że to jest definicja celu a nie metody. Jakimi metodami osiągnąć ten cel to już nie wiadomo. Paul Feyerabend, znany fizyk i filozof nauki napisał kiedyś, że w nauce każdy robi co chce a przy okazji wszyscy udają, że jest jakaś metoda. Jego książka "Przeciw Metodzie" pokazała jednak, że taka metoda nigdy nie istniała

bo nie ma gotowej metody, tylko właściwie OGÓLNE PRAGNIENIE, poczucie że jest ona potrzebna, jakaś WIZJA, jak to powinno być. I jest doskonalenie tej wizji przez kolejne pokolenia naukowców.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5337
Przeczytał: 37 tematów


PostWysłany: Pon 13:47, 08 Sie 2016    Temat postu:

Cytat:
Nie nazwałbym buddyzmu "ateistyczną drogą". Buddyzm, wraz z jego reinkarnacją, koncepcją karmy (trwania skutków dokonywanych wyborów) jest znacznie dalszy od ateizmu, niz to zdajesz się sugerować. Jest - przynajmniej w niektórych odłamach - bliski chrześcijaństwu.

Bzdura. Co ma karma, reinkarnacja i skutki wyboru wspolnego z bogiem?
Cytat:
Te tysiące wcieleń, które muszą odbywać osobowości do swojego pełnego wyzwolenia nie napawają wielką nadzieją.

Fantazjujesz. Nawet w theravadzie, najbardziej chyba surowej szkole, są metody prowadzące do oświecenia w tym życiu, a standardowo mamy 7 wcieleń do nieuniknionego oświecenia po sotapannie, czyli intuicyjnym zrozumieniu Dharmy.

Cytat:
Chrześcijaństwo stawia sprawę jaśniej - mamy GWARANTA dla naszej nadziei

Gwarancja i nadzieja nie chodzą w parze.

Cytat:
i względnie jasną (nie rozłożoną na tysiące wcieleń) perspektywę.

A hinduskie tat tvam asi daje rozwiązanie tu i teraz, zamiast łudzić perspektywą w przyszłości. I co ty na to? Chrześcijaństwo jest mierną koncepcją nawet pośród inny religii. To się staje oczywiste, trzeba tylko zadać sobie trochę trudu i doedukować sie w tej kwestii. Pieprzenie o gwarancji jest tylko obiawem pragnienia ucieczki od cierpienia niedostatku.

Cytat:
Gwaranta, który jest mocniejszy, niż wszystko, który zna naszą sytuację, nie pomyli sie w ostatecznym daniu nam tego, czego potrzebujemy.

O właśnie to. Obiecanki cacanki, a głupiemu radość.

Cytat:
Co prawda aktualnie mamy problem, że tak wiele jest nam wstrzymane, ukryte, że trzeba cierpieć. Ale to jest stan przejściowy.

:rotfl:
Uwielbiam nieweryfikowalne doktryny. Każda taka obietnica jest funta kłaków warta.

Janek zwany Lewandowskim napisał:
Buddyści dalekowschodni uznają za ogromną obelgę nazywanie buddyzmu ateizmem w jakimkolwiek sensie, zwłaszcza w sensie materialistycznie i naturalistycznie rozumianego ateizmu świata Zachodniego. Jednocześnie uważają to za największy współczesny stereotyp na temat buddyzmu

"Buddyzm dalekowswchodni" - to jest dopiero stereotyp. Buddyzm jest ateistyczny. Zawiera elementy wywyższane przez niektóre sekty to rangi wyższych bytów, jak bodhisatvy, czy devy, ale są to aspekty umysłu, albo konkretne osoby, które osiągnęły oświecenie. W buddyzmie nie ma kreatora, ani nic co możnaby porównywać z bogiem wszechmogącym, czy wszechwiedzącym.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 13:52, 08 Sie 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Lewandowski




Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:15, 08 Sie 2016    Temat postu:

Banialuki napisał:
Jan Lewandowski napisał:
Buddyści dalekowschodni uznają za ogromną obelgę nazywanie buddyzmu ateizmem w jakimkolwiek sensie, zwłaszcza w sensie materialistycznie i naturalistycznie rozumianego ateizmu świata Zachodniego. Jednocześnie uważają to za największy współczesny stereotyp na temat buddyzmu

"Buddyzm dalekowswchodni" - to jest dopiero stereotyp. Buddyzm jest ateistyczny. Zawiera elementy wywyższane przez niektóre sekty to rangi wyższych bytów, jak bodhisatvy, czy devy, ale są to aspekty umysłu, albo konkretne osoby, które osiągnęły oświecenie. W buddyzmie nie ma kreatora, ani nic co możnaby porównywać z bogiem wszechmogącym, czy wszechwiedzącym.


Że jesteś hohsztaplerem udającym tu oświeconego mędrca, tak naprawdę z co najwyżej potoczną wiedzą o buddyzmie, to już wiem od dawna. Nazwanie buddyzmu światopoglądem ateistycznym jest typowym błędem lamerów znających buddyzm jedynie z nieuważnych lektur w bibliotece osiedlowej. To że nie ma w buddyzmie koncepcji kreatora nie oznacza w żadnym wypadku ateizmu, skoro wyznaje on zarazem wiarę w mniejszych bogów i duchy. Teizm nie zakłada za wszelką cenę kreatora skoro pewne odmiany deizmu w ogóle nie przypisują Bogu atrybutu stwarzania a są jak najbardziej teistyczne. Panteizm też nie ma kreatora a jest jak najbardziej jednym z teizmów. Buddyzm nie ma też sprecyzowanej koncepcji Nirwany, nie chce się o niej wypowiadać, nie oznacza to jednak, że neguje stan szczęśliwości po śmierci, jak ateizm. Buddyzm nie posiada chrześcijańskiego pojęcia duszy, źródła buddyjskie uważają jednak za wyraźny błąd koncepcję, że "ja" po śmierci ulega unicestwieniu. Jak większość lamerów zateizowałeś buddyzm i wybrałeś sobie z niego co chciałeś, podobnie jak wielu uczyniło z chrześcijaństwem


Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Pon 14:21, 08 Sie 2016, w całości zmieniany 5 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5337
Przeczytał: 37 tematów


PostWysłany: Pon 14:24, 08 Sie 2016    Temat postu:

Cytat:
Nirwany, nie chce się o niej wypowiadać, nie oznacza to jednak że neguje stan szczęśliwości po śmierci, jak ateizm.

Słusznie, że się nie wypowiadasz, bo już widać, że nie masz pojęcia.
Cytat:
źródła buddyjskie uważają jednak za wyraźny błąd koncepcję, że "ja" po śmierci ulega unicestwieniu.

Śmiechłem. Fantazjujesz na wizji. "Ja" nie ulega unicestwieniu, bo Anatta, lamusie, czyli brak tego "ja" to podstawa całej doktryny. Jest taka fajna sutta, o satim, synu rybaka, w której Buddzie puszczają nerwy jak słyszy takie pierdoły jak ty tu popychasz.

Cytat:
źródła buddyjskie

Czyli co dokładnie? :)


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 14:26, 08 Sie 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Lewandowski




Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 15:49, 08 Sie 2016    Temat postu:

Banialuki napisał:
Cytat:
Nirwany, nie chce się o niej wypowiadać, nie oznacza to jednak że neguje stan szczęśliwości po śmierci, jak ateizm.

Słusznie, że się nie wypowiadasz, bo już widać, że nie masz pojęcia.


To że przeczytałeś ze dwie książki o buddyzmie plus trochę z Wikipedii w swojej bibliotece osiedlowej w jakimś Pcimiu jeszcze z ciebie mędrca buddyjskiego nie uczyni

Banialuki napisał:
Cytat:
źródła buddyjskie uważają jednak za wyraźny błąd koncepcję, że "ja" po śmierci ulega unicestwieniu.

Śmiechłem. Fantazjujesz na wizji. "Ja" nie ulega unicestwieniu, bo Anatta, lamusie, czyli brak tego "ja" to podstawa całej doktryny.


Której jak widać nie zrozumiałeś pomimo poczytania trochę w swojej bibliotece osiedlowej w Pcimiu. W buddyzmie "ja" to konglomerat, jest zmienne, przekształca się czasem radykalnie, podobnie zresztą jak we współczesnej psychologii, ale nie oznacza to, że "ja" buddyjskie ginie po śmierci tak jak "ja" ateistyczne. Tego właśnie nie skumałeś

Banialuki napisał:
Jest taka fajna sutta, o satim, synu rybaka, w której Buddzie puszczają nerwy jak słyszy takie pierdoły jak ty tu popychasz.


Czyli nie zrozumiałeś bo szukałeś tam swego ateizmu

Pokaż mi tam taką wypowiedź Buddy, że po śmierci jednostka ulega annihilacji całkowitej

Banialuki napisał:
Cytat:
źródła buddyjskie

Czyli co dokładnie? :)


W podstawowej sutrze Surangama Nirwana jest wyraźnie odróżniona od stanu unicestwienia:

"Odchodzi daleko od doskonałej penetracji i odwraca się plecami do miasta nirwany, w ten sposób zasiewając nasiona anihilacjonizmu".

O poglądach w buddyzmie na życie po śmierci

[link widoczny dla zalogowanych]

Poza tym buddyzm to niestety zbiór generalnie typowych wschodnich pierdół, poza kilkoma fajnymi elementami z zakresu psychologii cierpienia, nie wnosi to w zasadzie nic a nauczycieli i sprzecznych tradycji jest tam bez liku


Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Pon 16:15, 08 Sie 2016, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31039
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:24, 08 Sie 2016    Temat postu:

Jan Lewandowski napisał:
Poza tym buddyzm to niestety zbiór generalnie typowych wschodnich pierdół, poza kilkoma fajnymi elementami z zakresu psychologii cierpienia, nie wnosi to w zasadzie nic a nauczycieli i sprzecznych tradycji jest tam bez liku

Niestety, ta sprzeczność powoduje, że jak się człowiek uprze, to za pomocą buddyzmu potwierdzi sobie bardzo różniaste tezy.
Ja cenię buddyzm w dość ogólnej postaci, jako pewna inspirację, źródło fajnych obrazów na temat duchowości. Cenię też upór i samozaparcie ludzi poświęcających się doskonaleniu duchowemu na wzór buddyjski. No i dość podoba mi się to zwrócenie uwagi na problemy związane z myśleniem konceptualnym, redukcjonistycznym. Niestety, buddyzm zwraca uwagę na te problemy, po czym "robi bardzo mądrą minę", z lekceważeniem spogląda na tych, którzy zaczynają zadawać pytania: a to ty jeszcze nie wiesz? - dalej buch jakimś koanem, który może znaczyć wszystko (albo i nawet nic - ale to przecież właśnie o to chodziło...). Tzn. może to nawet i jakoś fajne, nawet jakoś budujące, tyle że tak skrajnie subiektywne, iż powoływanie się na to jest po prostu niekonkluzywne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Lewandowski




Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:33, 08 Sie 2016    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Niestety, buddyzm zwraca uwagę na te problemy, po czym "robi bardzo mądrą minę", z lekceważeniem spogląda na tych, którzy zaczynają zadawać pytania: a to ty jeszcze nie wiesz?


Raczej: tego nigdy się nie dowiesz :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5337
Przeczytał: 37 tematów


PostWysłany: Pon 17:47, 08 Sie 2016    Temat postu:

Cytat:
Której jak widać nie zrozumiałeś pomimo poczytania trochę w swojej bibliotece osiedlowej w Pcimiu. W buddyzmie "ja" to konglomerat, jest zmienne, przekształca się czasem radykalnie, podobnie zresztą jak we współczesnej psychologii, ale nie oznacza to, że "ja" buddyjskie ginie po śmierci tak jak "ja" ateistyczne. Tego właśnie nie skumałeś

"Fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego,
aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego ,
lalalalalala lalalalala"

Parinirvana jest dokładnie tym samym co śmierć dla ateisty. Nie ma żadnego nieba, piekła, ani żadnej innej fantazji.
Nie ważne, dla ciebie poszedł do nieba, a nie.... do piekła bo nie wierzył w Jezusa.

Cytat:
W podstawowej sutrze Surangama Nirwana

I pojechał Mahayaną nawet o tym nie wiedząc. Ta sutra powstała jakieś.... 1200 lat po śmierci Buddy w chińskiej jaskini, pod silnym wpływem Advaity.
Jasiu Fasola napisał:
]http://www.sptimmortalityproject.com/background/buddhist-views-of-the-afterlife/

Ty w ogóle czytałeś ten tekst, bo coś mi się nie wydaje:

"Thus, in the state of nirvana there is no longer an ‘individual’"
" In the Buddhist view these elements can continue to exist after the death of the physical body, although they do not take the form of an immortal soul. The phenomena have a finite longevity and are, for instance, dissolved upon the attainment of nirvana"
"The biggest difference between Buddhist and western religious beliefs about the afterlife is not reincarnation. Rather it is the belief that the ideal end state (nirvana) is a complete dissolution of the self."

BARANIE! Sam siebie zaorałeś.
:)

Cytat:
Niestety, buddyzm zwraca uwagę na te problemy, po czym "robi bardzo mądrą minę", z lekceważeniem spogląda na tych, którzy zaczynają zadawać pytania: a to ty jeszcze nie wiesz?

Bzdura. Większość tekstów to odpowiedzi Buddy na pytania takich marud jak ty. Zadaj sobie trud sprawdzenia, zanim zaczniesz krytykować.

Cytat:
dalej buch jakimś koanem, który może znaczyć wszystko (albo i nawet nic - ale to przecież właśnie o to chodziło...)

Przecież nie masz pojęcia o koanach. Nie przeczytałeś pewnie nawet jednego akapitu opisującego czym są i do czego służą, o praktyce nie wspomnę. Po co wypowiadasz się negatywnie, o czymś czego nie znasz? Niczym się to nie różni od stwierdzenia, Dyszyńscy to mają wielkie nosy.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 17:48, 08 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31039
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:25, 08 Sie 2016    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
dalej buch jakimś koanem, który może znaczyć wszystko (albo i nawet nic - ale to przecież właśnie o to chodziło...)

Przecież nie masz pojęcia o koanach. Nie przeczytałeś pewnie nawet jednego akapitu opisującego czym są i do czego służą, o praktyce nie wspomnę. Po co wypowiadasz się negatywnie, o czymś czego nie znasz? Niczym się to nie różni od stwierdzenia, Dyszyńscy to mają wielkie nosy.

Taka dyskusja, o czym Dyszyński czytał o czym ma pojęcie jest generalnie bezpieczna - żeby nie wiem jak się zarzekał, to można gaworzyć, jak to on dalej nie ma pojęcia. Trudniej jest powiedzieć coś konkretnego, pozytywnego, jasno orzekającego na temat samego tematu sprawy - w tym wypadku np. zobiektywizować jakoś to, o czym mówi buddyzm. To jest na pewno bardzo trudne. I pewnie za trudne. Dlatego nie dziwię się tej ostatniej odpowiedzi. Ale też i mamy wniosek poboczny, że poszedłeś, drogi Przedpisco, na łatwiznę...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Lewandowski




Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:38, 08 Sie 2016    Temat postu:

Banialuki napisał:
Cytat:
Której jak widać nie zrozumiałeś pomimo poczytania trochę w swojej bibliotece osiedlowej w Pcimiu. W buddyzmie "ja" to konglomerat, jest zmienne, przekształca się czasem radykalnie, podobnie zresztą jak we współczesnej psychologii, ale nie oznacza to, że "ja" buddyjskie ginie po śmierci tak jak "ja" ateistyczne. Tego właśnie nie skumałeś

"Fantazja, fantazja, bo fantazja jest od tego,
aby bawić się, aby bawić, aby bawić się na całego ,
lalalalalala lalalalala"

Parinirvana jest dokładnie tym samym co śmierć dla ateisty. Nie ma żadnego nieba, piekła, ani żadnej innej fantazji.


To pokaż teraz gdzie Budda albo inny dziwoląg z jego sekty powiedział, że po śmierci będzie tak jak mówi współczesny zachodni ateista, bo na razie to coś tylko bełkocesz bez sensu na ten temat, ale mnie mało interesują twoje prostackie nadinterpretacje tej nauki

Banialuki napisał:
Nie ważne, dla ciebie poszedł do nieba, a nie.... do piekła bo nie wierzył w Jezusa.


Co jest dla mnie ważne nie jest istotne z punktu widzenia wierzeń buddysty

Banialuki napisał:
Cytat:
W podstawowej sutrze Surangama Nirwana

I pojechał Mahayaną nawet o tym nie wiedząc. Ta sutra powstała jakieś.... 1200 lat po śmierci Buddy w chińskiej jaskini, pod silnym wpływem Advaity.


No i co z tego. Niemal wszystkie pisma święte tej sekty powstały najwcześniej setki lat po śmierci Buddy więc podcinasz gałąź na jakiej sam siedzisz. Gdyby zastosować metody ateistów do Buddy to okazałoby się, że on wręcz nie istniał bo nie ma żadnych współczesnych jemu historycznych potwierdzeń jego istnienia. Poza tym Budda nie jest papieżem i nie ma różnicy czy coś nauczał on, czy jakiś późniejszy mądrala z tej sekty. Wszyscy oni bredzili jednakowo

Banialuki napisał:
Jan Lewandowski napisał:
http://www.sptimmortalityproject.com/background/buddhist-views-of-the-afterlife/

Ty w ogóle czytałeś ten tekst, bo coś mi się nie wydaje:

"Thus, in the state of nirvana there is no longer an ‘individual’"
" In the Buddhist view these elements can continue to exist after the death of the physical body, although they do not take the form of an immortal soul. The phenomena have a finite longevity and are, for instance, dissolved upon the attainment of nirvana"
"The biggest difference between Buddhist and western religious beliefs about the afterlife is not reincarnation. Rather it is the belief that the ideal end state (nirvana) is a complete dissolution of the self."

BARANIE! Sam siebie zaorałeś.
:)


Nie marszcz się tak bo jeszcze kupę nam tu zrobisz. Wyżej podkreśliłem fragment z którego jasno wynika, że wedle buddyzmu po śmierci jednostka nie ulega unicestwieniu tylko jej osobowość ulega przekształceniu i pewnej dekompozycji bo jest konglomeratem. Nie ma to jednak nic wspólnego z ateistycznym "unicestwieniem". Tylko ateistyczny prostak twojego pokroju może dokonać takiej prymitywnej nadinterpretacji tej trudnej dla Zachodu nauki. To jest tak jak wyżej powiedziałem, nie zrozumiałeś nauki buddyzmu o nauce po śmierci ale to po prostu nie jest dla głupków twojego pokroju

Na zakończenie dodam od siebie, że buddyzm w swym wymiarze egzystencjalnym jest filozofią dla ludzi słabych gdyż jest po prostu klasycznym eskapizmem. Nauka próbująca uniknąć za wszelką cenę przywiązywania się do czegokolwiek, aby potem uniknąć cierpienia w związku z rozłąką, jest świadectwem słabej psychiki i utopijną próbą ucieczki od trudności. Tymczasem tylko przez stawianie czoła problemom i trudnościom można się w pełni rozwinąć. Nie doświadczy się też wielu korzyści egzystencjalnych bez przywiązywania się do czegoś i nawet jeśli potem to stracimy to ból po stracie tego jest wart wszystkich tych dobrych rzeczy i chwil, których się wcześniej w związku z tym czymś doświadczyło. Każdy ból szybko zresztą przemija. Życie w schronie polegające na unikaniu przeżywania tego co przyjemne, dobre i miłe, w obawie przed utratą tego, jest świadectwem jedynie tchórzostwa i strachem przed życiem, czego ci kolesie żyjący całe życie o misce ryżu po prostu nie ogarnęli. Buddyjskie unikanie trosk za wszelką cenę może skończyć się w najlepszym wypadku nudą i wegetacją w biedzie, czyli troską maksymalną. Ryzyko to troska ale bez ryzyka nic w życiu nie osiągniemy, nie skończymy dobrej szkoły, nie znajdziemy dobrej pracy, nie zakochamy się, choć wiemy jak piękne jest to przeżycie, nie wyleczymy nawet zęba u dentysty. Czasem nawet warto przeżyć miłość pomimo tego, że się ją straci, lepsze to niż nie przeżycie jej, w tym ostatnim wypadku nie przeżywamy po prostu nic czyli nuda totalna. Dlatego buddyzm uważam za naukę ciekawą ale jest on nauką fałszywą, będąc po prostu zbiorem eskapistycznych bredni i urojeń człowieka bojącego się stawiać czoła życiu


Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Wto 11:21, 09 Sie 2016, w całości zmieniany 14 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5337
Przeczytał: 37 tematów


PostWysłany: Wto 13:17, 09 Sie 2016    Temat postu:

Cytat:
Ale też i mamy wniosek poboczny, że poszedłeś, drogi Przedpisco, na łatwiznę...

To ty poszedłeś na łatwiznę, bo wydałeś opinię nie zadając sobie trudu sprawdzenia tematu

Cytat:
To pokaż teraz gdzie Budda albo inny dziwoląg z jego sekty powiedział, że po śmierci będzie tak jak mówi współczesny zachodni ateista, bo na razie to coś tylko bełkocesz bez sensu na ten temat, ale mnie mało interesują twoje prostackie nadinterpretacje tej nauki

Pierwsze z brzegu:

'The Tathagata exists after death' or 'The Tathagata does not exist after death' or 'The Tathagata both exists and does not exist after death' or 'The Tathagata neither exists nor does not exist after death' doesn't occur.
Sariputta-Kotthita Sutta

Cytat:
No i co z tego. Niemal wszystkie pisma święte tej sekty powstały najwcześniej setki lat po śmierci Buddy więc podcinasz gałąź na jakiej sam siedzisz. Gdyby zastosować metody ateistów do Buddy to okazałoby się, że on wręcz nie istniał bo nie ma żadnych współczesnych jemu historycznych potwierdzeń jego istnienia. Poza tym Budda nie jest papieżem i nie ma różnicy czy coś nauczał on, czy jakiś późniejszy mądrala z tej sekty. Wszyscy oni bredzili jednakowo

<ziew>

Cytat:
Wyżej podkreśliłem fragment z którego jasno wynika, że wedle buddyzmu po śmierci jednostka nie ulega unicestwieniu tylko jej osobowość ulega przekształceniu i pewnej dekompozycji bo jest konglomeratem.

Jak już to pogrubiłeś a nie podkreśliłeś. Przeczytaj ten cytat dalej, tam odpowiedź jest wyraźnie przedstawiona:"The phenomena have a finite longevity and are, for instance, dissolved upon the attainment of nirvana".
Zresztą pisałem wyraźnie, że to parinirvana jest śmiercią ateisty, a nie zwykła śmierć w buddyzmie. Buddyści musza się wyzwolić z karmy, aby wygasić swój byt. Ateiści uważają, że śmierć wygasza ich byt bezwzględnie. Proste jak budowa cepa, ale taki cep jak ty tego nie zrozumie.

Cytat:
Tymczasem tylko przez stawianie czoła problemom i trudnościom można się w pełni rozwinąć.

Coś jak Jezus...

Cytat:
Każdy ból szybko zresztą przemija.

Ale nam tu epickie mądrości objawiasz.... Głupi jesteś jak but! Kążdy przecież wie, że to twoje twierdzenie jest kompletnie fałszywe. Ból może trwać przez chwilę, albo ciągnąć się latami.

Cytat:
Czasem nawet warto przeżyć miłość pomimo tego, że się ją straci, lepsze to niż nie przeżycie jej, w tym ostatnim wypadku nie przeżywamy po prostu nic czyli nuda totalna. Dlatego buddyzm uważam za naukę ciekawą ale jest on nauką fałszywą, będąc po prostu zbiorem eskapistycznych bredni i urojeń człowieka bojącego się stawiać czoła życiu

Twoje myślenie jest płaskie jak lodowisko, co zresztą widać w każdym twoim poście. i nie jesteś w stanie nawet liznąć tematu. Nie masz pojęcia o czym jest Buddyzm, i co gorsza, nie masz nawet szans tego pojąć. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Lewandowski




Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:56, 09 Sie 2016    Temat postu:

Banialuki napisał:

Cytat:
To pokaż teraz gdzie Budda albo inny dziwoląg z jego sekty powiedział, że po śmierci będzie tak jak mówi współczesny zachodni ateista, bo na razie to coś tylko bełkocesz bez sensu na ten temat, ale mnie mało interesują twoje prostackie nadinterpretacje tej nauki

Pierwsze z brzegu:

'The Tathagata exists after death' or 'The Tathagata does not exist after death' or 'The Tathagata both exists and does not exist after death' or 'The Tathagata neither exists nor does not exist after death' doesn't occur.


No to kłamiesz bo w tej sutrze Budda nie wypowiada się ani o tym, że życie po śmierci istnieje, ani o tym, że nie istnieje. Tak też [link widoczny dla zalogowanych]. Zawieszenie sądu nie jest negacją ale mylenie tych dwóch prostych pojęć jest typowe dla ateistycznych tłumoków twojego pokroju. [link widoczny dla zalogowanych] ale jedynie poglądy wypowiedziane "w duchu jego nauczania"

Banialuki napisał:
Sariputta-Kotthita Sutta


Spisana 450 lat po śmierci Buddy. Świeżyzna

Banialuki napisał:
Cytat:
No i co z tego. Niemal wszystkie pisma święte tej sekty powstały najwcześniej setki lat po śmierci Buddy więc podcinasz gałąź na jakiej sam siedzisz. Gdyby zastosować metody ateistów do Buddy to okazałoby się, że on wręcz nie istniał bo nie ma żadnych współczesnych jemu historycznych potwierdzeń jego istnienia. Poza tym Budda nie jest papieżem i nie ma różnicy czy coś nauczał on, czy jakiś późniejszy mądrala z tej sekty. Wszyscy oni bredzili jednakowo

<ziew>


Czyli w tym punkcie wymiękłeś

Banialuki napisał:
Cytat:
Wyżej podkreśliłem fragment z którego jasno wynika, że wedle buddyzmu po śmierci jednostka nie ulega unicestwieniu tylko jej osobowość ulega przekształceniu i pewnej dekompozycji bo jest konglomeratem.

Jak już to pogrubiłeś a nie podkreśliłeś.


Potworna różnica, chyba się załamię

Banialuki napisał:
Przeczytaj ten cytat dalej, tam odpowiedź jest wyraźnie przedstawiona:"The phenomena have a finite longevity and are, for instance, dissolved upon the attainment of nirvana".
Zresztą pisałem wyraźnie, że to parinirvana jest śmiercią ateisty, a nie zwykła śmierć w buddyzmie. Buddyści musza się wyzwolić z karmy, aby wygasić swój byt. Ateiści uważają, że śmierć wygasza ich byt bezwzględnie. Proste jak budowa cepa, ale taki cep jak ty tego nie zrozumie.


Jak na razie to ty jesteś cepem bo przeczytałeś ale nadal nie zrozumiałeś. Stawiasz znak równości między dissolved a annihilated, jak typowy ateistyczny burak żyjący w cywilizacji zachodniej, który nie rozróżnia tej subtelności. Dekompozycja to nie anihilacja i podawałem źródło buddyjskie, które wyraźnie przestrzega przed interpretowaniem tego w duchu anihilacji. Olałeś to ale tylko dlatego, że czytasz sobie buddyzm wybiórczo pod swój ateizm, jak wielu co go nie zrozumiało, o czym właśnie pisałem na początku

Poza tym przed Nirwaną jest jeszcze wędrówka dusz i i nie ma tu miejsca na naturalistyczny ateizm świata zachodniego

Banialuki napisał:
Cytat:
Tymczasem tylko przez stawianie czoła problemom i trudnościom można się w pełni rozwinąć.

Coś jak Jezus...


Może to i lepiej że jesteś zbyt tępy żeby choć trochę go skumać

Banialuki napisał:
Cytat:
Każdy ból szybko zresztą przemija.

Ale nam tu epickie mądrości objawiasz.... Głupi jesteś jak but! Kążdy przecież wie, że to twoje twierdzenie jest kompletnie fałszywe. Ból może trwać przez chwilę, albo ciągnąć się latami.


Wszystko jest kwestią podejścia i nastawienia, także ból. Ale widocznie lubisz się rozczulać nad sobą i jesteś po prostu kolejnym zniewieściałym mięczakiem bez jaj

Banialuki napisał:
Cytat:
Czasem nawet warto przeżyć miłość pomimo tego, że się ją straci, lepsze to niż nie przeżycie jej, w tym ostatnim wypadku nie przeżywamy po prostu nic czyli nuda totalna. Dlatego buddyzm uważam za naukę ciekawą ale jest on nauką fałszywą, będąc po prostu zbiorem eskapistycznych bredni i urojeń człowieka bojącego się stawiać czoła życiu

Twoje myślenie jest płaskie jak lodowisko, co zresztą widać w każdym twoim poście. i nie jesteś w stanie nawet liznąć tematu. Nie masz pojęcia o czym jest Buddyzm, i co gorsza, nie masz nawet szans tego pojąć. :)


twój wywód jest pusty jak ty sam, co zresztą widać w każdym twoim poście, kompletnie wypróżnionym z jakiejkolwiek merytoryki, nasączonym od czasu do czasu co najwyżej zbiorowiskiem nadinterpretacji lub ewentualnie pozbawionych jakiegokolwiek sensu ozdobników


Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Wto 14:00, 09 Sie 2016, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5337
Przeczytał: 37 tematów


PostWysłany: Wto 14:50, 09 Sie 2016    Temat postu:

Cytat:
No to kłamiesz bo w tej sutrze Budda nie wypowiada się ani o tym, że życie po śmierci istnieje, ani o tym, że nie istnieje. Tak też podają komentatorzy. Zawieszenie sądu nie jest negacją ale mylenie tych dwóch prostych pojęć jest typowe dla ateistycznych tłumoków twojego pokroju. Poza tym ta sutra nie zawiera wypowiedzi Buddy ale jedynie poglądy wypowiedziane "w duchu jego nauczania"

Jak widać, nie dal psa kiełbasa. Nie rozumiesz istoty poczwórnej negacji, która najlepiej opisuje śmierć etaisty jako brak konceptualizowania. Tak istnienie, jak i nieistnienie to pojęcia, które nie występują po śmierci. Stwierdzenie, że po śmierci nie ma nic, jest bezpodstawne, ale nie dlatego że po śmierci coś jest, tylko dlatego, że samo stwierdzenie "nie ma nic" nie zachodzi. To jest daleko poza twoim zasięgiem intelektualnym.

Cytat:
Spisana 450 lat po śmierci Buddy. Świeżyzna

W porównaniu do Sutr, Sutty są jak świerze bułeczki.

Cytat:
Czyli w tym punkcie wymiękłeś

Nie ma poziomu, nie ma rozmowy.

Cytat:
Potworna różnica, chyba się załamię

Ignoranci rzadko się łamią, chociaż mają ku temu najwięsze powody.

Cytat:
Dekompozycja to nie anihilacja

A gdzie ty masz przygłupie anihilację w śmierci ateisty? Kolejny raz, sam się wystawiłeś do wiatru. :rotfl:

Cytat:
Poza tym przed Nirwaną jest jeszcze wędrówka dusz i i nie ma tu miejsca na naturalistyczny ateizm świata zachodniego

Nikt nie mówił, że ateizm to buddyzm. To są tylko twoje urojenia.

Cytat:
Może to i lepiej że jesteś zbyt tępy żeby choć trochę go skumać

To ty uważasz, że liczą się osiągnięcia. Faktycznie, nie kumam, co to za osiągnięcie umrzeć na krzyżu w wieku 33 lat.

Cytat:
Wszystko jest kwestią podejścia i nastawienia, także ból.

Tarota też stawiasz? :rotfl:


Cytat:
Ale widocznie lubisz się rozczulać nad sobą i jesteś po prostu kolejnym zniewieściałym mięczakiem bez jaj

Macho z wielkimi cohones się odezwał :mrgreen: . Ból to ty zabijasz nastawieniem i zjadasz na śniadanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Lewandowski




Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:07, 09 Sie 2016    Temat postu:

Banialuki napisał:
Cytat:
No to kłamiesz bo w tej sutrze Budda nie wypowiada się ani o tym, że życie po śmierci istnieje, ani o tym, że nie istnieje. Tak też podają komentatorzy. Zawieszenie sądu nie jest negacją ale mylenie tych dwóch prostych pojęć jest typowe dla ateistycznych tłumoków twojego pokroju. Poza tym ta sutra nie zawiera wypowiedzi Buddy ale jedynie poglądy wypowiedziane "w duchu jego nauczania"

Jak widać, nie dal psa kiełbasa. Nie rozumiesz istoty poczwórnej negacji, która najlepiej opisuje śmierć etaisty jako brak konceptualizowania. Tak istnienie, jak i nieistnienie to pojęcia, które nie występują po śmierci. Stwierdzenie, że po śmierci nie ma nic, jest bezpodstawne, ale nie dlatego że po śmierci coś jest, tylko dlatego, że samo stwierdzenie "nie ma nic" nie zachodzi. To jest daleko poza twoim zasięgiem intelektualnym.


Twoje ekwilibrystyczne pseudoakrobacje interpretacyjne mało mnie interesują. Nie wskazałeś żadnego świętego tekstu buddyzmu w którym te wymyślane na poczekaniu bujdy miałyby pokrycie

Banialuki napisał:
Cytat:
Spisana 450 lat po śmierci Buddy. Świeżyzna

W porównaniu do Sutr, Sutty są jak świerze bułeczki.


Jasne, pół tysiąca lat, czy tysiąc lat, wsjo rawno. Na marginesie, gdyby nauka Jezusa została spisana dopiero pół tysiąca lat później to dopiero byś tu się brandzlował

Banialuki napisał:
Cytat:
Czyli w tym punkcie wymiękłeś

Nie ma poziomu, nie ma rozmowy.


No zgadza się, nie masz poziomu i rozmowa z tobą jak z dupą w nocy

Banialuki napisał:
Cytat:
Potworna różnica, chyba się załamię

Ignoranci rzadko się łamią, chociaż mają ku temu najwięsze powody.


Taaaaaa, puste gierki słowne, w tym jesteś debeściak

Banialuki napisał:
Cytat:
Dekompozycja to nie anihilacja

A gdzie ty masz przygłupie anihilację w śmierci ateisty? Kolejny raz, sam się wystawiłeś do wiatru. :rotfl:


A to coś zostaje ze świadomości ateisty po śmierci? No to mnie kabotynku oświeciłeś. Oświeć nas więcej obwieszony jak choinka pajacu

Banialuki napisał:
Cytat:
Poza tym przed Nirwaną jest jeszcze wędrówka dusz i i nie ma tu miejsca na naturalistyczny ateizm świata zachodniego

Nikt nie mówił, że ateizm to buddyzm. To są tylko twoje urojenia.


No ty to mówiłeś ale zmieniłeś jak widać zdanie

Banialuki napisał:
Cytat:
Może to i lepiej że jesteś zbyt tępy żeby choć trochę go skumać

To ty uważasz, że liczą się osiągnięcia. Faktycznie, nie kumam, co to za osiągnięcie umrzeć na krzyżu w wieku 33 lat.


Nawet do tego byś nie miał jaj

Banialuki napisał:
Cytat:
Wszystko jest kwestią podejścia i nastawienia, także ból.

Tarota też stawiasz? :rotfl:


Taaaaaa, puste gierki słowne, w tym jesteś debeściak

Banialuki napisał:
Cytat:
Ale widocznie lubisz się rozczulać nad sobą i jesteś po prostu kolejnym zniewieściałym mięczakiem bez jaj

Macho z wielkimi cohones się odezwał :mrgreen: . Ból to ty zabijasz nastawieniem i zjadasz na śniadanie.


Czy kogoś ten obwieszony jak choinka pajacyk malowany tym rozśmieszył?


Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Wto 15:08, 09 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:57, 09 Sie 2016    Temat postu:

Aaa, nie chce mi się z wami kłócić, tym bardziej, że napisaliście dużo- za dużo, żeby chciało mi się wszystko czytać. ;-P Zwrócę tylko uwagę na to, że moim (nie)skromnym zdaniem, Yeti ma zazwyczaj sporo racji- ale też ma pewne "przegięcie zawodowe". ;-P A i Janek od Chrystusa też ma niekiedy sporo racji... Może by to tak wszystko zebrać i pogodzić w "teorii wszystkiego"? Nie koniecznie w takiej, jak moja- chociaż polecam ją. :wink: :mrgreen:
P. s.: Bo czy nie rozwiązuje [prawie] wszystkiego koncepcja Boga-Natury? :think: :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31039
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:03, 14 Sie 2016    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
Ale też i mamy wniosek poboczny, że poszedłeś, drogi Przedpisco, na łatwiznę...

To ty poszedłeś na łatwiznę, bo wydałeś opinię nie zadając sobie trudu sprawdzenia tematu

Prosta dedukcja sugeruje, że jeśli użyłem słowa "koan" to już coś na ten temat czytałem, bo skądś znam to słowo. Sugerowałoby to także, że może i coś w tym temacie sprawdziłem.
Czy czytałem "to" co należy, albo sprawdzałem jak należy? - to już inna sprawa. Można mieć dowolne poglądy na ten temat i bronić je do upadłego.

Nie jestem specjalistą od koanów, więc nie będę się upierał co do szczegółów (które to też najczęściej - nawet u specjalistów od tych rzeczy - wciąż tyłyby INTERPRETACJAMI, a nie jakąś twardą, weryfikowalną jednoznacznie wiedzą). Mówię tu pewne OPINIE, czyli to, co subiektywnie sądzę na jakiś temat.
Obawiam się też, że ta formuła - opinii, a nie wysuwania tez o znaczącym stopniu weryfikowalności - jako taka nie nadaje się do dysput o "racji", czy stwierdzaniu jak jest. Podtrzymuję więc - powtarzam w trybie opinii - swoje zdanie, że w buddyzmie zagadkowy, paradoksalny sposób wypowiadania się bywa nadużywany. Nadużywane jest - według mnie (znowu jest to moja OPINIA) - domniemanie, że dyskutant z drugiej strony traktuje konceptualizację w myśleniu na sposób naiwny. Krótko mówiąc w moim przekonaniu buddyści lubią innym wmawiać różne własne domniemania na temat co tamci myślą. A myślą może coś zupełnie innego.

Niezależnie od tych opinii, sam sobie buddyzm dość cenię, uważam go za inspirującą myślowo filozofię. Ale też chyba nieco zapętloną filozofię, przesadnie skupioną na zabawach umysłem. Rzeczy oczywiście są bardziej skomplikowane, niż to mógłby przypuszczać jakiś typowo praktycznie myślący inżynier, czy inny wyznawca zachodniego stylu myślenia. Ale czy buddyści wyśledzili całą złożoność ontologii myśli?...
- Co do tego mam spore wątpliwości. Ale to w ogóle jest raczej temat of topic.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5337
Przeczytał: 37 tematów


PostWysłany: Pon 17:29, 15 Sie 2016    Temat postu:

Cytat:
Podtrzymuję więc - powtarzam w trybie opinii - swoje zdanie, że w buddyzmie zagadkowy, paradoksalny sposób wypowiadania się bywa nadużywany

Koany nie służą do wypowiadania się na żaden temat, wręcz przeciwnie, służą uwolnieniu się od konceptualizacji. Nie ma w nich żadnej mądrości, ani grama logiki. Używane są własnie do przełamania racjonalnego myślenia, momentalnego wyzerowania wiedzy, po to, aby zobaczyć co jest, zanim pojawia się myśl.
Jak widzisz, twoja wiedza na temat koanów, była po prostu błędna.
Co ciekawe, w mistycznym chrześcijaństwie też pojawiły się koany, w dokładnie takiej samej formie. Nie zystały jednak wystarczająco dużego rozgłosu.

Cytat:
Ale czy buddyści wyśledzili całą złożoność ontologii myśli?...

Tym właśnie jest. Nauką o myśli, która jest tak złożona, że trzeba aż ośmiu stanów świadomości, aby ją pojąć. Jest tak ogromna, że wielu studiuje ją przez całe życie i to wybrane jej działy.
Pamiętać należy, że w starożytnich Indiach nie wystarczyło rzucać hasłami. To było miejsce, w którym każdy kwestionował, co tylko mógł. Połowa sutt opisuje sytuacje, w których lokalny guru przychodzi przepytywać Buddę i sprawdzać, czy ten potrafi stwoją filozofię uzasadnić.
Już o traktatach filozoficznych Nagarjuny nie wspomnę, bo na tych można sobie zwichnąć umysł.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31039
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:55, 15 Sie 2016    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
Podtrzymuję więc - powtarzam w trybie opinii - swoje zdanie, że w buddyzmie zagadkowy, paradoksalny sposób wypowiadania się bywa nadużywany

Koany nie służą do wypowiadania się na żaden temat, wręcz przeciwnie, służą uwolnieniu się od konceptualizacji. Nie ma w nich żadnej mądrości, ani grama logiki. Używane są własnie do przełamania racjonalnego myślenia, momentalnego wyzerowania wiedzy, po to, aby zobaczyć co jest, zanim pojawia się myśl.
Jak widzisz, twoja wiedza na temat koanów, była po prostu błędna.

Akurat tego nie "widzę". Nigdy nie twierdziłem, że w koanach są "gramy logiki". Przeczytaj co napisałem: że "są nadużywane". Ty wyciągnąłeś z mojego sformułowania domniemanie jakiejś mojej rzekomej "wiedzy" na temat koanów, a dalej nawet to, że jest to wiedza błędna.
Nie wiem skąd takie domniemanie, bo poza wskazaniem na nadużywanie nie wypowiadałem się na temat tego, czym koany są.


Banjankri napisał:
Nauką o myśli, która jest tak złożona, że trzeba aż ośmiu stanów świadomości, aby ją pojąć. Jest tak ogromna, że wielu studiuje ją przez całe życie i to wybrane jej działy.
Pamiętać należy, że w starożytnich Indiach nie wystarczyło rzucać hasłami. To było miejsce, w którym każdy kwestionował, co tylko mógł. Połowa sutt opisuje sytuacje, w których lokalny guru przychodzi przepytywać Buddę i sprawdzać, czy ten potrafi stwoją filozofię uzasadnić.
Już o traktatach filozoficznych Nagarjuny nie wspomnę, bo na tych można sobie zwichnąć umysł.

Model z ośmioma stanami świadomości może jest i dobry, a może i nie. Jest pewnie tak samo nieweryfikowalny jak model z osiemnastoma takimi stanami.
W przypadku filozofii pobieranej od jakiegoś mistrza mamy właściwie zawsze ten problem, że zaczynamy się dopasowywać do czyjejś indywidualnej wizji. Ale może już inny mistrz będzie widział to inaczej - i nie zawsze się ze sobą zgodzą.
Ponieważ nie ma tu dobrego - np. takiego jak ma nauka - schematu weryfikacyjnego pozostaje nam tylko to, co zawsze w religii (i częściowo w filozofii): wierzyć, albo i nie wierzyć...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5337
Przeczytał: 37 tematów


PostWysłany: Wto 19:43, 16 Sie 2016    Temat postu:

Cytat:
Nie wiem skąd takie domniemanie, bo poza wskazaniem na nadużywanie nie wypowiadałem się na temat tego, czym koany są.

i
Cytat:
Niestety, buddyzm zwraca uwagę na te problemy, po czym "robi bardzo mądrą minę", z lekceważeniem spogląda na tych, którzy zaczynają zadawać pytania: a to ty jeszcze nie wiesz? - dalej buch jakimś koanem, który może znaczyć wszystko (albo i nawet nic - ale to przecież właśnie o to chodziło...). Tzn. może to nawet i jakoś fajne, nawet jakoś budujące, tyle że tak skrajnie subiektywne, iż powoływanie się na to jest po prostu niekonkluzywne.


Cytat:
Model z ośmioma stanami świadomości może jest i dobry, a może i nie. Jest pewnie tak samo nieweryfikowalny jak model z osiemnastoma takimi stanami.

A jak chciałbyś weryfikować stan świadomości? Jedyne co możesz zrobić, to uzyskać go, opisać i porównać z doktryną, do czego Buddha zachęcał wszystkich.

Cytat:
Ponieważ nie ma tu dobrego - np. takiego jak ma nauka - schematu weryfikacyjnego pozostaje nam tylko to, co zawsze w religii (i częściowo w filozofii): wierzyć, albo i nie wierzyć...

Wierzyć to można w raj, Boga i duchy, bo ich się nie da zweryfikować. Buddyzm różni się od innych religi tym, że dostarcza metody, nie tylko teorię, co pozwala samemu je weryfikować. I nie są to teorie tyczące się jednego aspektu, a setek aspektów, które weryfikujesz i odznaczasz jak listę zakupów. Są szkoły buddyjskie (jak np. Rinzai zen), gdzie praktycznie nie ma aspektu wiary. Wszytko obraca się w sferze doznań. Co ciekawe, to jest właśnie szkoła, z której wywodzą się koany.
Buddyzm chociaż zawiera pewne elementy kultur lokalnych jak hinduizm, taoizm, czy Bon, sam w sobie jest czystą fenomenologią. Wywołuje różne stany świadomości, a potem je studiuje, znajdując zależności i łańcuchy przyczynowo-skutkowe prowadzący do cierpienia. Ma tylko jeden cel, eliminacja cierpienia. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, dokładnie to samo robi każdy człowiek, przez całe swoje życie, opierając się jednak na materialnym świecie zewnętrznym, a nie wewnętrznych mechanizmach myślowych. Jeśli śledzisz debatę teistyczno-ateistyczną, to zapewne zauważyłeś, że prawie nigdy Dawkins, Haris, czy inny Chitchens nie atakują buddyzmu, wręcz przeciwnie, czasem się do niego odwołują. Dlaczego? Bo różne odłamy buddyzmu atakują się wzajemnie od 2 500 lat. Każdy, kto bawi się w filozofię wie, że po tylu latach szlifowania ciężko jest znaleźć wady. Madjamika dla przykładu, podważając istotę "poglądu" jako takiego, jest po prostu bezbłędna z definicji. Niestety mało kto zna te tematy, a wielu lubi się wypowiadać. Łatwo zauważyć, nawet w twoich wypowiedziach, pewien respekt jakim ludzie darzą Buddyzm. Niestety wynika to z niewiedzy i strachu przed konfrontacją, a nie szacunku do kunsztu z jakim został stworzony.
Niestety Buddyzm to przygoda na przynajmniej kilka lat. Nie da się tego tematu zgłębić w kilka dni, czytając artykuły w necie. Choć sam nie uważam, że jest on doskonały i komplenty, warto go poznać, bo różnica jakościowa w porównaniu z innymi religiami jest tak ogromna, że już później sobie człowiek nie zawraca nimi głowy.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Wto 19:47, 16 Sie 2016, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31039
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:29, 16 Sie 2016    Temat postu:

Banjankri napisał:
...
Buddyzm chociaż zawiera pewne elementy kultur lokalnych jak hinduizm, taoizm, czy Bon, sam w sobie jest czystą fenomenologią. Wywołuje różne stany świadomości
...
Łatwo zauważyć, nawet w twoich wypowiedziach, pewien respekt jakim ludzie darzą Buddyzm.
...
Choć sam nie uważam, że jest on doskonały i komplenty, warto go poznać, bo różnica jakościowa w porównaniu z innymi religiami jest tak ogromna, że już później sobie człowiek nie zawraca nimi głowy.

Cóż, nie raz pisałem, że cenię sobie buddyzm. Nawet sam trochę przez jakiś czas buddystyczny kierunek myśli eksplorowałem. Ostatecznie uznałem, że pewne rzeczy w nim mi nie odpowiadają, więc tylko sobie z pewnego dystansu (ale też i z jakąś sympatią!) na buddyzm spoglądam.
Moja "fenomenologia" zwróciła mnie w stronę chrześcijaństwa. Dzisiaj uważam chrześcijaństwo za najbardziej kompletną, sensowną filozofię. Faktem jest jednak, że typowe nauczanie kościoła chyba może wielu zniechęcać. Za dużo jest w nim niekonsekwencji, niejasności, czasem naiwności trącającej ukłonami w stronę wręcz pogaństwa. Dlatego do wielu rzeczy trzeba dochodzić samemu. Pisałeś o Twoim uznaniu dla ewangelii Tomasza. Faktycznie, jest tam parę fajnych rzeczy, ale ogólnie niewiele tam jest nowego, w porównaniu do pozostałych ewangelii - kanonicznych. Już te kanoniczne, studiowane we właściwy sposób wyjaśniają bardzo wiele. A w pewnym połączeniu z innymi filozofiami, z doświadczeniami życia, praktycznie wszystko da się pięknie domknąć w "logiczną" całość. Ale wcale nie jest to łatwe, bo symbole tam zawarte mają źródła w wielu aspektach życia i pozostałych ksiąg (Stary Testament). Żeby zrozumieć sens, trzeba nie tylko mieć dużą wiedzę na temat pewnych konwencji tamtych czasów, ale i umiejętność niezłego główkowania.

Osobiście widzę nawet swoiste uzupełnianie się w przekazie pomiędzy buddyzmem i chrześcijaństwem (niektórzy nawet twierdzą - choć z bardziej ateistycznych kręgów - że Jezus pobierał nauki u buddystów). Niestety, większość religii chrześcijańskich w swoim nauczaniu spłyca przekaz - dostosowuje go do takiego przeciętnego odbiorcy, którego się "usadza" na pozycji "bądź grzeczny, słuchaj się mądrzejszych".
Paradoksem jest, że choć Jezus ginie na krzyżu Z POWODU POSŁUSZEŃSTWA ludzi autorytetom religijnym (bo namówieni przez faryzeuszy Żydzi wymusili skazanie Jezusa przez Piłata), to zamiast wyciągnąć z tego wniosek o konieczności uwolnienia się ludzi spod przesadnego mocnego autorytaryzmu, kierunek autorytarny wciąż jest bodaj czy realnie nie najważniejszą "cnotą" w nauczaniu. Noooo. może nie zawsze, nie wprost, ale często tak "po cichu", okrężną metodą.
Co by nie gadać, zarówno buddyzm, jak i chrześcijaństwo kierują W STRONĘ WYZWOLENIA UMYSŁU. Metody nieco się różnią (choć jest również naprawde dużo podobieństw), ale część owych różnic jest bardziej zawarta używaniu innych nazw, niż realnych odmiennościach.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 21:31, 16 Sie 2016, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5337
Przeczytał: 37 tematów


PostWysłany: Śro 6:35, 17 Sie 2016    Temat postu:

Cytat:
Pisałeś o Twoim uznaniu dla ewangelii Tomasza. Faktycznie, jest tam parę fajnych rzeczy, ale ogólnie niewiele tam jest nowego, w porównaniu do pozostałych ewangelii - kanonicznych.

Przeczytaj ją jeszcze raz, dokładnie.

Cytat:
[..] chrześcijaństwo kierują W STRONĘ WYZWOLENIA UMYSŁU

No ja uważam, że jest zupełnie odwrotnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31039
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:38, 17 Sie 2016    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
Pisałeś o Twoim uznaniu dla ewangelii Tomasza. Faktycznie, jest tam parę fajnych rzeczy, ale ogólnie niewiele tam jest nowego, w porównaniu do pozostałych ewangelii - kanonicznych.

Przeczytaj ją jeszcze raz, dokładnie.

A Ty może przeczytaj dokładnie ewangelie kanoniczne. Zobaczysz tam bardzo wiele z tego, co jest u Tomasza.

Banjankri napisał:
Cytat:
[..] chrześcijaństwo kierują W STRONĘ WYZWOLENIA UMYSŁU

No ja uważam, że jest zupełnie odwrotnie.


W moim przekonaniu wynika to z dwóch głównych rzeczy:
1. z powierzchownego odbioru chrześcijaństwa przez Ciebie.
2. ale też chyba ze skupienia się standardowych religii na aspektach moralno - administracyjnych i w konsekwencji pewnego hmmm... ukrycia głębszych treści. Ale te głębsze treści są obecne w chrześcijaństwie, tylko trzeba włożyć więcej wysiłku w ich odkrycie dla siebie.
Aktualnie religie są dość mocno podporządkowane kwestiom przetrwania na tym, trudnym świecie. Idą więc na wiele kompromisów ze światem. To pozwala im obronić się pod względem formalnym, choć jednocześnie ukrywa te głębsze pokłady duchowości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21414
Przeczytał: 137 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:08, 17 Sie 2016    Temat postu:

Jan Lewandowski napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Jan Lewandowski napisał:
Błażej napisał:
Nauka dzięki swojej sprawdzonej metodzie jest dobrą podbudową pod światopogląd bo przecież widzimy, ze dzięki metodzie naukowej odkryto wiele prawidłowości świata, czyli najpierw przypuszczenie, kolejne hipotezy dzięki dotychczasowym odkryciom uznawane w końcu za wielce prawdopodobne.


Nie ma czegoś takiego jak "metoda naukowa", to tylko jeden z wielu mitów.

Sorry, ale tu się z Tobą nie zgodzę, Janie. W moim przekonaniu nauka to właściwie nic innego poza METODĄ.
Masz może jednak rację o tyle, że wciąż nie potrafimy do końca precyzyjnie owej metody sformułować.


O tym właśnie mówię. Wielokrotnie myli się cel nauki z jej metodą. Wiedza zdobyta na podstawie uogólnienia zbioru danych empirycznych. To najbardziej znana definicja nauki. Problem w tym, że to jest definicja celu a nie metody. Jakimi metodami osiągnąć ten cel to już nie wiadomo. Paul Feyerabend, znany fizyk i filozof nauki napisał kiedyś, że w nauce każdy robi co chce a przy okazji wszyscy udają, że jest jakaś metoda. Jego książka "Przeciw Metodzie" pokazała jednak, że taka metoda nigdy nie istniała


Naukowcy jednak nie postrzegają tej filozofii pozytywnie, jeśli w ogóle z tym się zapoznają. Książka "Przeciw Metodzie" jest wewnętrzną krytyką, której ludzie nie parający się naukową działalnością nie rozumieją i przywiązują do niej zbyt wielką wagę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin