Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czym jest wolna wola?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 47, 48, 49 ... 72, 73, 74  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isa_bel




Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:55, 17 Maj 2010    Temat postu:

luzik napisał:
Isa_bel napisał:


Ale ja jeszcze o innych myślę, to o czym piszesz jak widać jest znane, choćby dlatego, że potrafimy to nazwać choć jest niemierzalne.
Nie wiem czy Twoje "TAM" znaczy moje "inne", ale jeśli nawet, to nie jest przedmiotem rozważań na tymże topiku.


Przysięgam, nie miałam na myśli żadnych bezeceństw :rotfl:


Nawet przez myśl nie przeszło by luzik byłaby aż tak wyluzowana. ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bol999




Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 3306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PIEKŁO z klimatyzacja
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:22, 18 Maj 2010    Temat postu:

luzik napisał:
Trochę Cię Bolo nie było. Miło widzieć Cię znowu ;)

Tęsknota za Tobą mnie dołowała więc wpadłem na chwilę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
luzik
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 11 Kwi 2010
Posty: 7765
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 16:15, 18 Maj 2010    Temat postu:

bol999 napisał:
luzik napisał:
Trochę Cię Bolo nie było. Miło widzieć Cię znowu ;)

Tęsknota za Tobą mnie dołowała więc wpadłem na chwilę.


Najmniejszych wątpliwości co do przyczyny chwilowej wpadki nie miałam ;-P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:24, 19 Maj 2010    Temat postu:

Isa_bel napisał:
Tu mam na myśli owego ducha/duszę/cząstkę Boga, ona wie wszystko, posiada taką wszechwiedzę, ale nie ustosunkowuje się do niczego, czasami nam tylko coś sygnalizuje. Ta wszechwiedza istnieje w takiej postaci, że jest i znana jest "duszy". Nie każdy z nas potrafi to odczytać i podać świadomości pod rozwagę.

Problem (albo i nie problem?) w tym, że skoro "to coś" nie poddaje się prawom logiki (gdyby bowiem poddawało się, to popadło by ze sobą w sprzeczność), to posłuchanie "tego czegoś" wymaga wiary. Z poznawczego punktu widzenia jest to więc raczej nie tyle wiedza, lecz wiara samemu sobie. Wiara, że Bóg istnieje, że stworzył mnie na Swoje podobieństwo, i że dlatego mogę Go w moim sumieniu odnaleźć, rozpoznać, i że o ile moja wola jest naprawdę wolna, o tyle nie jest ona sprzeczna z Jego wolą.

Isa_bel napisał:
Tak naprawdę prawdy nie ma. To jest wiara w to co ludzie na podstwie jakichś prawideł uznali za prawdę.

Jeśli jest Bóg, to jest i prawda. Tyle, że Bóg jeden wie, jak ona wygląda :). My zaś możemy jedynie orzekać pragmatycznie o prawdziwości różnych wypowiedzi: czy coś uznamy za prawdziwe, czy za fałszywe, zależy - jak zauważyłaś - od przyjętych prawideł, te zaś zależą od tego, do czego zamierzamy tych wypowiedzi użyć. Bo "coś" (wypowiedź, myśl, metoda, teoria) jest w praktyce prawdziwe, gdy na jego podstawie możemy osiągnąć cel, dla którego osiągnięcia jest nam to "coś" potrzebne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isa_bel




Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 0:00, 20 Maj 2010    Temat postu:

wujzboj napisał:

Problem (albo i nie problem?) w tym, że skoro "to coś" nie poddaje się prawom logiki (gdyby bowiem poddawało się, to popadło by ze sobą w sprzeczność), to posłuchanie "tego czegoś" wymaga wiary. Z poznawczego punktu widzenia jest to więc raczej nie tyle wiedza, lecz wiara samemu sobie. Wiara, że Bóg istnieje, że stworzył mnie na Swoje podobieństwo, i że dlatego mogę Go w moim sumieniu odnaleźć, rozpoznać, i że o ile moja wola jest naprawdę wolna, o tyle nie jest ona sprzeczna z Jego wolą.


Nie mogę się z Tobą zgodzić do końca.
Dla jednych to tylko wiara, a dla innych fakt. Co do wiary jest zgoda i nic
na ten moment dodać nie trzeba, natomiast w kwestii faktu, to "coś" nie może być poddane prawom logiki, bowiem dla wszystkich nie istnieje, może inaczej...nie wszyscy mogą logicznie to rozważyć. To "coś" wie wszystko w momencie kiedy istnieje samo, oddzielone od ciała, wtedy nie ma barier; widzi, słyszy, ale nie jest zainteresowane by cokolwiek komukolwiek udawadniać/przekonywać/zmieniać.

Sumienie, to inna para kaloszy.
Sygnały mogą być różne, przecież Szatan też wysyła ku ludziom sygnały.
Sumienie dokonuje analizowania postępowania zgodnie z paradygmaten wiary i tu bierze udział nasza świadomość.
Jeśli moja wolna wola dokonuje wyboru zgodnego z Dekalogiem nie jest w sprzeczności z wolą Boga, choć może powstać pytanie czy ona jest rzeczywiście wtedy wolna?


wujzboj napisał:
Jeśli jest Bóg, to jest i prawda. Tyle, że Bóg jeden wie, jak ona wygląda :). My zaś możemy jedynie orzekać pragmatycznie o prawdziwości różnych wypowiedzi: czy coś uznamy za prawdziwe, czy za fałszywe, zależy - jak zauważyłaś - od przyjętych prawideł, te zaś zależą od tego, do czego zamierzamy tych wypowiedzi użyć. Bo "coś" (wypowiedź, myśl, metoda, teoria) jest w praktyce prawdziwe, gdy na jego podstawie możemy osiągnąć cel, dla którego osiągnięcia jest nam to "coś" potrzebne.


Bardzo słuszne stwierdzenie dotyczące prawdy: "Bóg jeden wie, jak ona wygląda" , ale po co Bogu potrzebna jest prawda?
Nam tak, jest potrzebne wszystko co zwie się prawdą i fałszem, co jest wg. nas uporządkowane w jakieś ramy. Nasza świadomość oceniając sytuacje porządkuje zdarzenia wyciąga wnioski i daje zalecenia.
Jeśli osiągniemy cel lub rozpoznamy sens swego życia ocena prawdy czy fałszu okazuje się mniej potrzebna, a może nawet wcale.

Dla "coś" wszystkie wartości/wiedza przyjmowane są jako bez oceny, bez emapatii, ale tylko dla "coś" istniejącego oddzielnie, "coś" uwięzione w naszych ciałach jest takież samo, ale nasza świadomość dokonuje wszelkiego wyboru, dlatego przez jednych jest niezauważalne, a przez drugich nazywane sumieniem/świadomością lub jeszcze inaczej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bol999




Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 3306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PIEKŁO z klimatyzacja
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:54, 20 Maj 2010    Temat postu:

Isa_bel
Cytat:
Bardzo słuszne stwierdzenie dotyczące prawdy: "Bóg jeden wie, jak ona wygląda" , ale po co Bogu potrzebna jest prawda?

Słusznie.
Prawda potrzebna jest w sądzie.
Jak tam występujesz w mundurze policjanta, to co napisałaś czy mówisz, zawsze jest prawdą.
Jeśli nie masz munduru policjanta, to choć przysięgałaś na Biblię, to sędzia i tak wie, że zawsze kłamiesz.
Oprócz prawdy jest i sprawiedliwość w sądzie tyle, że jak za wszystko na świecie trzeba za nią zapłacić.
Bóg też może być miłosierny ale to też zależy jak hojnie czy skąpo kładziesz na tacę.
Odpuszczanie grzechów jest na odpustach a kupczyć grzechami zaczął Jezus usiłując odkupić grzech pierworodny ale był za biedny wiec wisi na gwoździu.


Ostatnio zmieniony przez bol999 dnia Czw 9:56, 20 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isa_bel




Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:35, 20 Maj 2010    Temat postu:

Bolo. Koniecznie chcesz mi udowodnić, że prawda jest związana ze sprawowaniem urzędu? Może masz rację, ale oprócz tego istnieje jeszcze coś co zwie się zadowoleniem z wykonanej pracy czy obwiązku. Widzisz człowiek jest tak złożoną machiną, czuje komfort, gdy samarowanie jest odpowiednie, a w tym przypadku; to fakty jakie ja widziałam i przedstawiłam w sądzie bez względu na sprawowaną władzę są tym komfortem. Zapytasz co z punktu winnego, nawet jeśli w moim odczuciu jako winnej niewiny jest ogromny niesmak, to spokojność może zmienić sytuację, bo jak mówią: oliwa nie żywa, ale zawsze sprawiedliwa.
Przyjdzie czas na ukaranie krzywoprzysiężców.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bol999




Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 3306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PIEKŁO z klimatyzacja
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 23:31, 20 Maj 2010    Temat postu:

Isa_bel

Największym oszustom, złodziejom, bandytom, zwsze się dobrze powodziło.
Po więzieniach siedzą tylko drobne, i głupie rabusie za kradzież jednej kury pół roku, za 10 -recydywa 2 lata ale za defraudację (to już nie karalna kradzież) nie ma nawet sprawy w sądzie.
Jak może być kara boża jak stary bóg w komórce za plebanią pod pajęczynami a nowy bóg Jezus przebacza. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isa_bel




Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:26, 21 Maj 2010    Temat postu:

Wiesz Bolo, może masz rację, bo ja na prawie się nie znam. Jedynie co o nim mogę powiedzieć, że jest całkiem do d--y i można je o kant d--y potłuc. Pytanie: czy ktoś wymyśli normalne prawo dla ludzi...Nie, bo Ci na wysokich stanowiskach tworzą je dla siebie.
Jednak, mnie nie przeszkadza być innym człowiekiem.
Innym w sensie...nie łamania głupiego naszego prawa i mam jeszcze własne.
Dobrym być naprawdę się opłaci: Po pierwsze z powodu wewnętrznej satysfakcji, a po drugie, to nie wiem jak wyjaśnić, ale jest jakieś kosmiczne prawo. Dajesz z serca i wraca to do Ciebie podwojone...piszę tu o wartościach duchowych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bol999




Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 3306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PIEKŁO z klimatyzacja
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:08, 22 Maj 2010    Temat postu:

Isa_bel napisał:
Wiesz Bolo, może masz rację, bo ja na prawie się nie znam. Jedynie co o nim mogę powiedzieć, że jest całkiem do d--y i można je o kant d--y potłuc. Pytanie: czy ktoś wymyśli normalne prawo dla ludzi...Nie, bo Ci na wysokich stanowiskach tworzą je dla siebie.
Jednak, mnie nie przeszkadza być innym człowiekiem.
Innym w sensie...nie łamania głupiego naszego prawa i mam jeszcze własne.
Dobrym być naprawdę się opłaci: Po pierwsze z powodu wewnętrznej satysfakcji, a po drugie, to nie wiem jak wyjaśnić, ale jest jakieś kosmiczne prawo. Dajesz z serca i wraca to do Ciebie podwojone...piszę tu o wartościach duchowych.

Racja. Moje motto;"
Tylko to zabierzesz ze soba po śmierci, co innym za życia dałeś"
Znaczy się, jak teraz komuś użyczysz szpary, to i Tobie użyczone będzie. 2 X :*


Ostatnio zmieniony przez bol999 dnia Sob 13:08, 22 Maj 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Eremit




Dołączył: 18 Kwi 2010
Posty: 331
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: z pustelni
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:59, 23 Maj 2010    Temat postu:

A ty pożyczysz magnesy krowie? :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bol999




Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 3306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PIEKŁO z klimatyzacja
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 4:55, 23 Maj 2010    Temat postu:

Eremit napisał:
A ty pożyczysz magnesy krowie? :)

Mleko nie magnetyczne. Magnesy nie wyciągają. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isa_bel




Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 9:48, 23 Maj 2010    Temat postu:

bol999 napisał:
Isa_bel napisał:
Wiesz Bolo, może masz rację, bo ja na prawie się nie znam. Jedynie co o nim mogę powiedzieć, że jest całkiem do d--y i można je o kant d--y potłuc. Pytanie: czy ktoś wymyśli normalne prawo dla ludzi...Nie, bo Ci na wysokich stanowiskach tworzą je dla siebie.
Jednak, mnie nie przeszkadza być innym człowiekiem.
Innym w sensie...nie łamania głupiego naszego prawa i mam jeszcze własne.
Dobrym być naprawdę się opłaci: Po pierwsze z powodu wewnętrznej satysfakcji, a po drugie, to nie wiem jak wyjaśnić, ale jest jakieś kosmiczne prawo. Dajesz z serca i wraca to do Ciebie podwojone...piszę tu o wartościach duchowych.

Racja. Moje motto;"
Tylko to zabierzesz ze soba po śmierci, co innym za życia dałeś"
Znaczy się, jak teraz komuś użyczysz szpary, to i Tobie użyczone będzie. 2 X :*


Mnie użyczone będzie dopiero po śmierci...Bolo, no co ty mi zyczysz :cry:
A w kwestii wolnej woli, to ja szpary nie mam, nawet śniona przez Ciebie dziurka mnie nie tyczy, wszak dziewicą jestem. :oops:
By nie zaburzyć rytmu przepływu energii to za 2 cmoki a podwojeniu jest :serce:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:00, 26 Maj 2010    Temat postu:

wuj napisał:
Problem (albo i nie problem?) w tym, że skoro "to coś" nie poddaje się prawom logiki (gdyby bowiem poddawało się, to popadło by ze sobą w sprzeczność), to posłuchanie "tego czegoś" wymaga wiary. Z poznawczego punktu widzenia jest to więc raczej nie tyle wiedza, lecz wiara samemu sobie. Wiara, że Bóg istnieje, że stworzył mnie na Swoje podobieństwo, i że dlatego mogę Go w moim sumieniu odnaleźć, rozpoznać, i że o ile moja wola jest naprawdę wolna, o tyle nie jest ona sprzeczna z Jego wolą.
Isa_bel napisał:
Nie mogę się z Tobą zgodzić do końca.
Dla jednych to tylko wiara, a dla innych fakt. Co do wiary jest zgoda i nic na ten moment dodać nie trzeba, natomiast w kwestii faktu, to "coś" nie może być poddane prawom logiki, bowiem dla wszystkich nie istnieje, może inaczej...nie wszyscy mogą logicznie to rozważyć.

Z tego, że dla kogoś jest coś faktem, nie wynika wcale, że faktem to jest. Tym bardziej, że logika zabrania, aby to był fakt; samo pojęcie "fakt" (jak i inne pojęcia) tracą zaś sens, gdy pojawiają się w nich logiczne sprzeczności.

Isa_bel napisał:
To "coś" wie wszystko w momencie kiedy istnieje samo, oddzielone od ciała, wtedy nie ma barier; widzi, słyszy, ale nie jest zainteresowane by cokolwiek komukolwiek udawadniać/przekonywać/zmieniać

Z tego nie wynika ani niepoddawanie się prawom logiki, ani wszechwiedza rozumiana jako fakt.

Isa_bel napisał:
Sumienie, to inna para kaloszy.
Sygnały mogą być różne, przecież Szatan też wysyła ku ludziom sygnały.

Oczywiście. Ale poza sumieniem nie mamy nic innego. Właśnie dlatego, że wszechwiedzy nam brak. Jeśli szatan może nam gmerać w sumieniu, to może i gmerać w naszym poczuciu, że "coś" jest wszechwiedzą. Może nam tak samo przestawić głos "sumienia", jak i przestawić treść "wszechwiedzy" (użyłem cudzysłowów dla podkreślenia, że po takim przestawieniu nie jest to już ani sumienie, ani wszechwiedza).

Isa_bel napisał:
po co Bogu potrzebna jest prawda?

Pytanie Piłata: co to jest prawda?

Bóg jest wszechwiedzący w tym sensie, że nie tylko może dowiedzieć się wszystkiego, co zechce, ale na dodatek jeśli czegoś się dowiaduje, to nie może być inaczej, niż się dowiedział: jest absolutnie nieomylny. I to jest wzorzec prawdy, nieomylna zgodność pomiędzy tym, co się postrzega (mówi, uważa), a tym, co wydarza się (wydarzyło się, wydarzy się) w rzeczywistości. My nie potrafimy sprawdzić takiej zgodności, bo znamy tylko nasze postrzeżenia, a nie pełne wydarzenia. Dlatego musimy ograniczać się do prawdy pragmatycznej, do prawdziwości opinii sprawdzanej przez porównanie, czy nasze działanie, w którym kierujemy się daną opinią, prowadzi nas do tego celu, jaki sobie dla tego działania założyliśmy. Bóg nie potrzebuje takiej protezy prawdy.

Isa_bel napisał:
Nam tak, jest potrzebne wszystko co zwie się prawdą i fałszem, co jest wg. nas uporządkowane w jakieś ramy. Nasza świadomość oceniając sytuacje porządkuje zdarzenia wyciąga wnioski i daje zalecenia.
Jeśli osiągniemy cel lub rozpoznamy sens swego życia ocena prawdy czy fałszu okazuje się mniej potrzebna, a może nawet wcale.

Dokładnie. Chyba mówimy tutaj o tym samym.

Isa_bel napisał:
Dla "coś" wszystkie wartości/wiedza przyjmowane są jako bez oceny, bez emapatii, ale tylko dla "coś" istniejącego oddzielnie, "coś" uwięzione w naszych ciałach jest takież samo, ale nasza świadomość dokonuje wszelkiego wyboru, dlatego przez jednych jest niezauważalne, a przez drugich nazywane sumieniem/świadomością lub jeszcze inaczej.

O ile dobrze cię rozumiem, to ja nazywam to wolnością woli. Jest ona rzeczywiście nieomylna - ale tylko w tym sensie, że jest gotowa poddać się z pełnym zaufaniem decyzjom Boga w każdej sytuacji, w której Bóg uzna to za niezbędne. Właśnie w ten sposób pojawia się owo fundamentalne połączenie pomiędzy tym, co ludzkie i tym, co Boże, umożliwiające całemu światu zbawienie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Isa_bel




Dołączył: 11 Maj 2010
Posty: 509
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 15:17, 31 Maj 2010    Temat postu:

wujzboj napisał:

Z tego, że dla kogoś jest coś faktem, nie wynika wcale, że faktem to jest. Tym bardziej, że logika zabrania, aby to był fakt; samo pojęcie "fakt" (jak i inne pojęcia) tracą zaś sens, gdy pojawiają się w nich logiczne sprzeczności.


Nie mogę się nie zgodzić, bo taka jest zasadność logiki, ale w sensie ogółu, jednakże w grupie wyselekcjonowanej mnie podobnych sprzeczności nie będzie.

wujzboj napisał:
Z tego nie wynika ani niepoddawanie się prawom logiki, ani wszechwiedza rozumiana jako fakt.


Na "coś" nie mam praw związanych z jakąkolwiek nauką, "ono" nie podlega żadnym badaniom...brak narzędzi badawczych.

wujzboj napisał:
Oczywiście. Ale poza sumieniem nie mamy nic innego. Właśnie dlatego, że wszechwiedzy nam brak. Jeśli szatan może nam gmerać w sumieniu, to może i gmerać w naszym poczuciu, że "coś" jest wszechwiedzą. Może nam tak samo przestawić głos "sumienia", jak i przestawić treść "wszechwiedzy" (użyłem cudzysłowów dla podkreślenia, że po takim przestawieniu nie jest to już ani sumienie, ani wszechwiedza).


Trudno mi jest z Tobą rozmawiać, bo mój światopogląd to praktyka, a Twój pewnie teoria. Piszę tu (praktyka) o poznaniu wiary, a nie o praktycznym jej stosowaniu.
No, więc sumienie łączy się z naszą świadomością i podświadomością...coś się przydarza i następuje rozliczenie/rozmyślanie dlaczego, czy też co byłoby gdyby. Ja natomiast piszę o sygnałach z zew. (a to nie jest sumienie), one są słyszalne i ważne jest by je odeprzeć, gdy są negatywne.

wujzboj napisał:
O ile dobrze cię rozumiem, to ja nazywam to wolnością woli. Jest ona rzeczywiście nieomylna - ale tylko w tym sensie, że jest gotowa poddać się z pełnym zaufaniem decyzjom Boga w każdej sytuacji, w której Bóg uzna to za niezbędne. Właśnie w ten sposób pojawia się owo fundamentalne połączenie pomiędzy tym, co ludzkie i tym, co Boże, umożliwiające całemu światu zbawienie.


No niby o tymże samym mówimy, ale dlaczego to ma być wolna wola, ja skłaniałabym sie ku duszy/ducha. Wolna wola, to stan gdzie dokonywany jest wybór, po dotarciu informacji, natomiast dusza to jakby "urządzenie" kanał przyjmujący informacje, które tylko są i nic więcej, jeszcze nie rozróżniamy czy dobre czy złe...one tylko są...nierozpoznane.
W moim pojęciu zbawienie nie tyczy wszystkiego i wszystkich.
Rzeczywiście podporządkowanie jest ważne, ale ono nie jest podporządkowaniem w kategoriach ludzkich. Czy ono jest łacznikiem? Nie wiem, być może jest łatwiej nawiązać kontakt. Wracając do podporząkowanie, ja określiłabym jako naszą zgodą...w tymże przypadku nie ma udawadniania/przekonywania/dokumentowania, jest zadowolenie/akceptacja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:15, 19 Cze 2010    Temat postu:

Isa_bel napisał:
Na "coś" nie mam praw związanych z jakąkolwiek nauką, "ono" nie podlega żadnym badaniom...brak narzędzi badawczych.

I w efekcie nie podlega też ustaleniu, czy jest wszechwiedzą, czy czymkolwiek innym. Gorzej: aby "coś" było wszechwiedzą, musi się sprawdzać w każdej sytuacji. O ile się nie sprawdza, o tyle brak temu "czemuś" wszechwiedzy. Naprawdę uważam, że lepiej to "coś" nazywać wolną wolą lub sumieniem (w zależności od kontekstu), pamiętając przy tym, że ponieważ jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga (czyli zgodnie z Jego wolą), to o ile nasze pragnienia są rzeczywiście wolne, o tyle są one zgodne z wolą Boga i przez to czerpią z Jego wszechwiedzy. Które z naszych pragnień jest jednak rzeczywiście wolne, a które jest wymuszone przez niezauważane przez nasz czynniki zewnętrzne lub wywołane zwykłą nieznajomością skutków? To wie tylko Bóg, my możemy jedynie wierzyć, że odczytujemy głosy naszych sumień poprawnie.

Isa_bel napisał:
Ja natomiast piszę o sygnałach z zew. (a to nie jest sumienie), one są słyszalne i ważne jest by je odeprzeć, gdy są negatywne.

Sygnały zewnętrzne musisz zrozumieć, aby prawidłowo (i odpowiedzialnie) na nie zareagować. Sumienie jest ci niezbędne do tego, by ocenić te sygnały. Jest ci niezbędne do tego, by ocenić, czy pochodzą one od Dobrego, czy od Złego. Tak więc wszystko i tak sprowadza się właśnie do głosu sumienia. Patrząc z innej strony: wszystko i tak sprowadza się do wolnego wyboru, do wolności woli. Sumienie jest bowiem częścią mechanizmu wolnej woli.

wuj napisał:
O ile dobrze cię rozumiem, to ja nazywam to wolnością woli. Jest ona rzeczywiście nieomylna - ale tylko w tym sensie, że jest gotowa poddać się z pełnym zaufaniem decyzjom Boga w każdej sytuacji, w której Bóg uzna to za niezbędne. Właśnie w ten sposób pojawia się owo fundamentalne połączenie pomiędzy tym, co ludzkie i tym, co Boże, umożliwiające całemu światu zbawienie.
Isa_bel napisał:
No niby o tymże samym mówimy, ale dlaczego to ma być wolna wola, ja skłaniałabym sie ku duszy/ducha.

Bo to nie ma być mechaniczna reakcja automatu, lecz coś, co wypływa z samej istoty. Czyli ze świadomej oceny, z odczuwania, z empatii, z życia właśnie. Inaczej można by było zastąpić człowieka nakręcaną zabawką.

Isa_bel napisał:
Wolna wola, to stan gdzie dokonywany jest wybór, po dotarciu informacji, natomiast dusza to jakby "urządzenie" kanał przyjmujący informacje, które tylko są i nic więcej, jeszcze nie rozróżniamy czy dobre czy złe...one tylko są...nierozpoznane.

Bo ja wiem? Dusza i duch to są chyba raczej dość mętne pojęcia filozoficzne. Oczywiście, możemy umówić się, że dusza to taki kanał. Zazwyczaj chodzi jednak o coś "ożywiającego ciało" - a w takim przypadku pojawia się pytanie, co to jest to "ożywiane ciało" i na czym ma polegać "ożywienie". Odpowiedzi na to pytanie są zazwyczaj niekonsekwentne lub przynajmniej mętne. Wolałbym więc nie traktować tych haseł (duch, dusza) jako określenia czegoś, co może spełnić rolę wyjaśnienia; brzmią mi one znacznie lepiej jako pewne etykietki ułatwiające skierowanie myśli na pewne zagadnienia.

W każdym razie, jak rozumiem, masz na myśli "ucho słuchające głosu Boga". OK, ale wyrazem wszechwiedzy jest wszak głos Boga, a nie ucho; podobnie świadectwem tego, że jesteśmy dziećmi Bożymi, są nasze sumienia, a nie nasze uszy. To, czy Bóg przemawia jakimiś "kanałami", czy bezpośrednio, to sprawa techniczna (której ani nie rozstrzygniemy, ani nie mamy po co rozstrzygać); ważne jest, żebyśmy na ten głos reagowali prawidłowo. A to jest zadanie dla sumienia i wolnej woli właśnie.

Isa_bel napisał:
W moim pojęciu zbawienie nie tyczy wszystkiego i wszystkich.

Wiesz, tej klawiatury zbawienie raczej nie dotyczy. A czy wszystkich? Gdyby kogoś nie dotyczyło, to byłaby to klęska Boga. Bóg nie ponosi klęsk, więc sprawa chyba jest tutaj jasna.

Isa_bel napisał:
Trudno mi jest z Tobą rozmawiać, bo mój światopogląd to praktyka, a Twój pewnie teoria. Piszę tu (praktyka) o poznaniu wiary, a nie o praktycznym jej stosowaniu.

Nie wiem, skąd teza, że wiarę znam "tylko z teorii" (tak zrozumiałem twoją uwagę)? Natomiast brak teorii czyni praktykę ograniczoną. O czym świadczą wszystkie dziedziny ludzkiej działalności. Refleksja zawsze pomaga, i pomaga tym skuteczniej, im mniej w niej sprzeczności - zaś teoria to nic innego, jak właśnie refleksja z usuniętymi sprzecznościami.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Oless




Dołączył: 05 Sty 2006
Posty: 2139
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Łódź
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:13, 01 Lip 2010    Temat postu:

wujzboj napisał:
Gdyby kogoś nie dotyczyło, to byłaby to klęska Boga.

Raczej klęską człowieka, który w swej wolności odrzucił zaufanie Bogu.

Ty prezentujesz obraz człowieka, który jest całkowicie zdeterminowany przez mieszankę własnej natury oraz czynników zewnętrznych. Jego wybór jest ostatecznie złudzeniem, wynika jedynie z posiadanej przez niego wiedzy; każda decyzja jest wypadkową oddziałujących sił i wpływów zewnętrznych oraz ukierunkowanej natury. Przez wiele postów starałeś się przekonać konrado, że istnieją trzy rozwiązania:

wujzboj napisał:
Determinizm: wydarzenia w dowolnej chwili przyszłości są już ustalone w dowolnej chwili przeszłości.

Przypadkowość: wydarzenia w przyszłości nie są ustalone i nie mają przyczyny.

Wolitaryzm: wydarzenia w przyszłości nie są ustalone w żadnej chwili przeszłości i mają przyczynę w teraźniejszym akcie woli.

W rzeczywistości wariant trzeci w twoim rozumieniu jest werbalnym zakamuflowaniem opcji pierwszej, ponieważ zdarzenia jakie dzieją się w przyszłości są przewidywalne dla każdego kto zna skalę oddziaływań zewnętrznych oraz naturę człowieka (niewątpliwie takim bytem byłby Bóg).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31254
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:16, 01 Lip 2010    Temat postu:

wujzboj napisał:
Bóg nie ponosi klęsk, więc sprawa chyba jest tutaj jasna..

Tylko czy takie zwycięstwo, które jest z zasady i natury rzeczy, to w ogóle zwycięstwo?
To jak bym ja powiedział, że moim zwycięstwem jest to, że nie odlatują w przestrzeń kosmiczną, tylko mogę sobie siedzieć spokojnie na krześle i stukac w klawiaturę...
Takie zwycięstwo, które jest po prostu w sposób niezbywalny i oczywisty zaprogramowane wg mnie żadnym zwycięstwem nie jest, bo to tak, jakby ktoś poruszający "ścigał się" z nieruchomymi posągami. Ot - zrobione tak, bo mamy tak. Zero wyzwania. Zero pytań. Zero wątpliwości.
To pewne jest i fajne z punktu widzenia tego, kto się boi, że mu się coś stanie.
Jak dla mnie, to "coś tu nie gra". Po co walczyć o coś, zmagać się z czymś co jest oczywiste?...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 22:17, 01 Lip 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:00, 03 Lip 2010    Temat postu:

wuj napisał:
Bóg nie ponosi klęsk, więc sprawa chyba jest tutaj jasna..
Michał napisał:
Tylko czy takie zwycięstwo, które jest z zasady i natury rzeczy, to w ogóle zwycięstwo?

Zasada i natura rzeczy są określone przez Boga. Możliwość klęski w ogóle nie wchodzi tutaj w rachubę. Tej sytuacji nie musisz nazywać zwycięstwem; wystarczy stwierdzić, że jest po prostu tak, jak być powinno. Zwycięstwa i klęski, kary i nagrody, chwała i pohańbienie - to wszystko są pojęcia ze zmagania się człowieka z innymi ludźmi i z otaczającym go światem.

Bóg nie ponosi klęsk. Czy można jednak też powiedzieć, że nie odnosi zwycięstw? Niby można, ale takie wyrażenie prowadzi natychmiast do nieporozumień, gdyż ustawia uwagę w błędnym kierunku: wywołuje wrażenie, że plany Boga mogą nie dojść do skutku. Tymczasem plany Boga dochodzą do skutku. I dokładnie takie wrażenie odnosi się, gdy się słyszy, że Bóg nie ponosi klęsk. Dlatego właśnie można mówić, że Bóg klęsk nie ponosi, i takie wyrażenie ma sens, lecz nie należy mówić, że Bóg nie odnosi zwycięstw, takie wyrażenie sensu nie ma.

Michał napisał:
Po co walczyć o coś, zmagać się z czymś co jest oczywiste?...

Nie wiem, o jakich zmaganiach teraz mówisz. Boga? Bóg z niczym nie walczy i z niczym się nie zmaga. Człowieka? Tu odpowiedź jest prosta: wszystkie drogi prowadzą do Rzymu, ale koszty dojazdu są bardzo różne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:04, 03 Lip 2010    Temat postu:

wujzboj napisał:
Determinizm: wydarzenia w dowolnej chwili przyszłości są już ustalone w dowolnej chwili przeszłości.

Przypadkowość: wydarzenia w przyszłości nie są ustalone i nie mają przyczyny.

Wolitaryzm: wydarzenia w przyszłości nie są ustalone w żadnej chwili przeszłości i mają przyczynę w teraźniejszym akcie woli.
Oless napisał:
W rzeczywistości wariant trzeci w twoim rozumieniu jest werbalnym zakamuflowaniem opcji pierwszej, ponieważ zdarzenia jakie dzieją się w przyszłości są przewidywalne dla każdego kto zna skalę oddziaływań zewnętrznych oraz naturę człowieka (niewątpliwie takim bytem byłby Bóg).
Po pierwsze, jest nieprawda, gdyż jedną z podstawowych własności woli jest niemożliwość przewidzenia jej wyboru, szczególnie przez kogoś innego (bo gdyby taka możliwość istniała, to nie można byłoby powiedzieć, że przyczyną wyboru jest akt wolnej woli).

Po drugie, gdyby było tak, jak mówisz, to wolna wola byłaby przypadkowością (nb. jest to model wolnej woli wg. Pauliego; pamiętam, że optowałem za tym modelem pisząc wiele lat temu wypracowanie na maturze z religii, ale w międzyczasie zauważyłem zarówno nieadekwatność tego modelu, jak i jego zbyteczność, gdyż istnieje różny od niego model naturalny, kompletny i adekwatny). Wolna wola byłaby przypadkowością, bo po odrzuceniu determinizmu i uznaniu woluntaryzmu za "zakamuflowany determinizm", pozostaje tylko przypadkowość. Co sprowadza "wolność" do iluzji: twój wybór jest w rzeczywistości wyborem, jaki zostawiasz kostce do gry. Mógłbyś równie dobrze rzucać kostką, zakładasz bowiem, że twoja wola działa jak generator impulsów przypadkowych, nad którym nie masz żadnej kontroli (gdybyś miał, to byłby to mój model woluntarny, model ten zaś odrzucasz).

W tej sytuacji zupełnie absurdalnym pomysłem byłoby obarczanie kogokolwiek odpowiedzialnością za cokolwiek. Kostka do gry odpowiedzialna być nie może. A skoro przypadkowe nie może być odpowiedzialne, a zostaje tylko deterministyczne, to odpowiedzialność sprowadzałaby się do posiadania dostatecznie silnego impulsu deterministycznego, aby pokonać przypadkowość przypadkowości i narzucić jej to, co "należy": czyli postępowanie moralne, według pewnych ustalonych zasad. Wobec tego człowiek byłby o tyle odpowiedzialny, o ile został zdeterminowany, i to zdeterminowany w sposób, jaki jest dla ciebie zaprzeczeniem wolności. W ten sposób sprowadzasz do absurdu pojęcia winy, zasługi, kary, nagrody, wychowania, odpowiedzialności, moralności... Człowiek albo jest przymuszony do postępowania zgodnie z zasadami lub wbrew zasadom, albo postępuje przypadkowo. W żadnym z tych przypadków nie można mieć do niego pretensji ani go chwalić; można jedynie trenować go, co znaczy w tej sytuacji po prostu: wzmacniać jego bezwolny program tak, aby przezwyciężał to, co przypadkowe (czyli w twoim rozumieniu: to, co wolne).

Oczywiście, nie mogę nikomu zabronić wierzyć w taką "wolność" (wybacz cudzysłów). Ale dla mnie jest to parodia wolności (kiedyś nie była, więc się nie wyśmiewam, komentuję tylko). Wolność woli można natomiast bezproblemowo określić, wychodząc nie od pojęć wyższego rzędu (determinizm i przypadkowość), a od wypisania jej istotnych cech. Po wypisaniu tych cech okazuje się po prostu, że determinizm i przypadkowość nie są pojęciami dopełniającymi się, lecz że do pełnego obrazu wszystkich możliwości brakuje właśnie przynajmniej jednej opcji: woluntaryzmu. Jeżeli zaczyna się jednak klasycznie, od drugiego końca, od pojęć determinizmu i przypadkowości, wtedy nie jest się w stanie uzyskać nieparadoksalnego opisu wolności woli. I otrzymuje się coś, co jest nieodporne na - słuszne w tym przypadku - ataki ateistów wierzących w nieistnienie realnego "ja" i w "mechaniczność" ludzkiego umysłu albo przypadkowość wyborów.

wuj napisał:
Gdyby [zbawienie] kogoś nie dotyczyło, to byłaby to klęska Boga.
Oless napisał:
Raczej klęską człowieka, który w swej wolności odrzucił zaufanie Bogu.

To tylko w obrazie, w którym wolność jest przypadkiem. Wtedy jednak nie sposób mówić o "klęsce człowieka"; kostka do gry ani nie zwycięża, ani nie wygrywa, przypadek jest ślepy i wyrzucenie siedmiu szóstek pod rząd nie jest żadnym sukcesem osobistym gracza (ani jego kostki), lecz absolutnie bezmyślnym, obcym, niczyim trafem.

Natomiast człowiek wolny w pełnym słowa tego znaczeniu nie odrzuci Boga, bo byłoby to sprzeniewierzenie się samemu sobie - a tylko istota bardzo mocno "niedorobiona" działałaby w świadomy sposób przeciwko sobie, przeciwko własnej naturze. Natura ta musiałaby być bardzo kiepska i posiadanie jej musiałoby w człowieku wywoływać sprzeczności i cierpienie nie do zniesienia, żeby człowiek się przeciwko niej buntował i przeciwko niej - czyli przeciwko sobie samemu - występował. Jeśli człowiek taki jest, to nie jest stworzony przez miłującego go, wszechmocnego Boga. Wiara w takiego Boga absolutnie wyklucza wiarę w to, że człowiek wolny Go odrzuci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bol999




Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 3306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PIEKŁO z klimatyzacja
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:23, 03 Lip 2010    Temat postu:

Szanowni Państwo
Wszyscy wiedzą co to ;
Kowboy, kowshit i bullshit.
A więc kowboy wział shit i rzucił a spadło - kow shit.
wziął drugi i rzuciłł i spadło - też kowshit.
Ale wreszcie któreś nie upadło, jak nigdy nie upadnie wiara w Boga- a to był BULLSHIT !!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31254
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:35, 05 Lip 2010    Temat postu:

wujzboj napisał:
wuj napisał:
Bóg nie ponosi klęsk, więc sprawa chyba jest tutaj jasna..
Michał napisał:
Tylko czy takie zwycięstwo, które jest z zasady i natury rzeczy, to w ogóle zwycięstwo?

Zasada i natura rzeczy są określone przez Boga. Możliwość klęski w ogóle nie wchodzi tutaj w rachubę. Tej sytuacji nie musisz nazywać zwycięstwem; wystarczy stwierdzić, że jest po prostu tak, jak być powinno. Zwycięstwa i klęski, kary i nagrody, chwała i pohańbienie - to wszystko są pojęcia ze zmagania się człowieka z innymi ludźmi i z otaczającym go światem.

Bóg nie ponosi klęsk. Czy można jednak też powiedzieć, że nie odnosi zwycięstw? Niby można, ale takie wyrażenie prowadzi natychmiast do nieporozumień, gdyż ustawia uwagę w błędnym kierunku: wywołuje wrażenie, że plany Boga mogą nie dojść do skutku. Tymczasem plany Boga dochodzą do skutku. I dokładnie takie wrażenie odnosi się, gdy się słyszy, że Bóg nie ponosi klęsk. Dlatego właśnie można mówić, że Bóg klęsk nie ponosi, i takie wyrażenie ma sens, lecz nie należy mówić, że Bóg nie odnosi zwycięstw, takie wyrażenie sensu nie ma.

Termin "zwycięstwo" w swojej konstrukcji odnosi się do sytuacji, gdy istnieje uzasadniona wątpliwość co do rozstrzygnięcia. Inaczej trudno jest mi umocować to znaczenie. W przypadku Boga zawsze i nieodwołalnie realizującego wszelkie zamierzenia zwycięstw być nie może. Tak mi to znaczeniowo - językowo wychodzi. Choć faktycznie, kategoria zwycięstwa pochodzi z ludzkiej rzeczywistości rywalizacji, zmagań z losem itp.
Problem jest jeden - konstrukcja OSOBY.
Jeżeli nie ma zwycięstw, nie ma chwały, nie ma też prawdziwej nagrody (bo i za co), a kara też nie ma sensu. Większość piśmiennictwa biblijnego i literatury światowej - gdzie opisywane są ZMAGANIA człowieka z losem i życiem "wspomagane" współpracą z Bogiem- jest w tym kontekście po prostu błędnym ujęciem tematu. Bo człowiek może zrobić tylko to, co i tak Bóg z góry planował, zaś Bóg faktycznie nie ma tu nic do roboty i niczego do osiągnięcia. Bo o ile z człowiekiem, jako osobą jest jeszcze jako tako, bo przynajmniej jego ograniczenia pojęcie chwały, zwycięstwa, a w konsekwencji jakąś konstrukcję wartości uzasadniają. Większy problem z jest Bogiem, któremu chcielibyśmy przypisać miano osoby. Bo Bóg, który nie absolutnie żadnych realnych wyzwań już kompletnie nie ma szansy na wydostanie się deistycznego dołka. Nawet jeśli owo miano "osoby" Mu przypiszemy. Bo to przypisanie i tak będzie czysto formalne, bez poprawnego powiązania atrybutów pojęcia z sytuacją. Nie można tak absolutnie wszechmogącemu i wszechwiedzącemu Bogu przypisać sensownie takich osobowościowych cech jak radość z czegoś co się zdarza (od początku Bóg wiedział co się zdarzy), smutku, ciekawości itp. Bibilijne teksty o uczuciach Boga są w tym kontekście jakieś dziwne, bo jakże Bóg miałby się "gniewać", a nawet dawać akt przebaczenia. W końcu Bóg od początku byłby w stanie przebaczenia, bądź bez tego przebaczenia. Ograniczenia stawiane przez cokolwiek są wyznacznikiem pojęcia osoby. Bez tych ograniczeń, to pojęcie staje się słowem pustym, nie możliwym do zinterpretowania przez człowieka.
Dlatego w przypadku Boga - istoty wszechmocnej - największym wyzwaniem (a w konsekwencji ewentualnym zwycięstwem) byłoby stworzenie sytuacji ZAPRZECZENIA OWEJ WSZECHMOCY. Dopiero dzięki takiemu "dialektycznemu" wyantytezowaniu rzeczywistości Bóg mógłby być uznany za osobę. A drogą, która do owej sytuacji prowadzi jest stworzenie PRAWDZIWIE WOLNEJ ISTOTY.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 11:24, 05 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bol999




Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 3306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PIEKŁO z klimatyzacja
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:42, 05 Lip 2010    Temat postu:

Wypowiadacie się tak mądrze o Bogu, jakbyscie z nim osobiście konferowali pod budką z piwem.
A powiedzta mi filozofy;
Kto widział Boga"
Kto słyszał Boga?
Co Bóg osobiscie powiedział?
Co i komu Bóg osobiście nakazał lub zakazał?
I na koniec aby podsumować;
Co wiadomo o Bogu.
A więc o Bogu WIADOMO ŻE NIC NIE WIADOMO, więc przestańcie zmyślać co bóg ew. mógłby chcieć, mógłby lub nie mógłby zrobić i podobne pierdoły wyssane z palca. Bawicie się tymi domysłami jak dzieci w piaskownicy.
Jeśli byłby Bóg, dokopałby za takie brednie do du.y a Wy nasypta se piasku w majtki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31254
Przeczytał: 90 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:28, 05 Lip 2010    Temat postu:

bol999 napisał:
Wypowiadacie się tak mądrze o Bogu, jakbyscie z nim osobiście konferowali pod budką z piwem.
A powiedzta mi filozofy;
Kto widział Boga"
Kto słyszał Boga?
...
A więc o Bogu WIADOMO ŻE NIC NIE WIADOMO, więc przestańcie zmyślać ...

A co bol999 może wiedzieć na temat tego, co wie i konferował Michał, albo Wuj?...
Czy gdybym Ci napisał, że wczoraj z Bogiem przesiedziałem na pogaduszkach dwie godziny, to byś mi uwierzył?
... obawiam się, że NIE.
Zatem jaka jest możliwość dotarcia do CIEBIE z informacją, że faktycznie mamy swoje istotne powody wypowiadać się na temat Boga?...
- bliska ZERU.
Bo zapewne wszystkie relacje i tak byś wyśmiał, odrzucił, zignorował...
Tutaj Twoja pozycja jest niewzruszona - jakbyś pozostawał w doskonale zabezpieczonej kapsule ateistycznego światopoglądu.
Pewnie napiszesz - no dobra, jakby Bóg sam do mnie przyszedł, walnął parę razy z pioruna, zrobił parę potężnych cudów, to może bym się dał "namówić" na wiarę w niego.
Problem w tym, że od tej pory przestałbyś BYĆ SOBĄ. Zacząłbyś zachowywać się w jedyny rozsądny w tej sytuacji sposób - tzn. uwzględniając oczywisty wtedy fakt, że Potężna Istota ocenia Twoje działania i może Ci szkodzić, bądź pomagać.
Teraz masz wybór. Możesz Boga przyjąć, możesz odrzucić. Głosy za Jego przyjęciem są na tyle słabe, że nie masz problemu z byciem ateistą. I pewnie całość wiedzy o Twoim życiu, o zdarzeniach, jakie w nim były, składa Ci się na ateizm.
Ja mam inne życie, inne doświadczenia. Pewnie nieprzekazywalne nikomu w ich kompletności. Bo nawet jeśli jakiś fakt, który miał miejsce opiszę w swoich słowach, to jego odbiór ze strony słuchacza, czytelnika nigdy nie dorówna bezpośredniemu doświadczeniu. U mnie owa całość doznań składa się na obraz świata z Bogiem. Nie z jednego powdu - zdarzenia. Nie dlatego, że musiałem ten obraz tak wytworzyć. Wytworzyłem go tylko w części jako konsekwencja zdarzeń, ale w drugiej części, jako emanacja tego KIM JESTEM JA SAM. Czyli mam swój świat - z Bogiem - ale też zachowuję wolność. Też mogę swój światopogląd zmienić, odrzucić.
Jest jednak znacząca grupa powodów, która każe mi przy nim obstawać. I właściwie tylko tyle mogę Ci powiedzieć. Nawet gdybym miał jakiś przekonywujący Cię powód, który wymusiłby na Tobie przyjęcie wiary w Boga, to bym go nie przedstawił. Bo to nie moja sprawa, nie ja kontroluję Twoje życie, nie ja wiem jaką ścieżką powinno się pokierować Twoje życie. To wie Bóg i jeśli, z jakiegoś powodu, nie daje Ci silnych sygnałów o Sobie, to znaczy, że ma w tym swój powód. Może powinieneś przepracować jakąś część siebie właśnie pod postacią ateizmu. Może właśnie dlatego, abyś w przyszłości wiedział, że to co wtedy pomyślałeś nie wynikało z przymusu zewnętrznego, ale właśnie pochodziły OD CIEBIE. Ale może jeszcze z innych powodów.
I na koniec jeszcze powtórzę. Ja - osobiście - nie mam problemu z brakiem ptowierdzenia w postaci np. rozmowy z Bogiem w postaci takiej, jak rozmowa z człowiekiem. Te głosy od Boga, które dostałem, jakoś mi wystarczają. To, czy one były naprawdę, czy powstały jako imaginacja jest kwestią NIEROZSTRZYGALNĄ, bo przy odpowiedniej dozie sceptycyzmu da się zaprzeczać każdej relacji drugiej osoby.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 12:34, 05 Lip 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
bol999




Dołączył: 02 Maj 2008
Posty: 3306
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PIEKŁO z klimatyzacja
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:05, 05 Lip 2010    Temat postu:

Michał Dyszyński
Cytat:
Pewnie napiszesz - no dobra, jakby Bóg sam do mnie przyszedł, walnął parę razy z pioruna, zrobił parę potężnych cudów, to może bym się dał "namówić" na wiarę w niego.

Przeciwnie,- dostałby kopa w dup. ę, bo byłby to któryś z braci boga Jezusa z Podkowy Lesnej grypp144 - pan Strupruski czy podobny jemu w psychiatryku "Napoleon" a potem z rodziny "odkupicieli grzechów".

Jeden wierzy w Jezuski, drugi w Plejadian, trzeci w Krasnoludki a skoro Tobie przypadł do gustu Bozia, to cóz w tym złego? ale nie wciskaj na siłe swoich mrzonek i upodobań chyba, ze Ci za to płacą, Twój zawód z tego żyjesz jak wszyscy kapłani.
A kapłani pracują?- to z czego żyja jak nie z pierd.lenia fantazji o bogach ?
Cytat:
Problem w tym, że od tej pory przestałbyś BYĆ SOBĄ.

Rzecz w tym, ze mnie stać pisać Ci bezpłatnie prawdę w oczy ale jeśli Ci płaca i z tego żyjesz, to musisz pleść te głupoty albo kosić trawniki aby przeżyć, bo nic innego nie potrafisz kaznodzieju, misjonarzu, katecheto czy jaki tam masz etat.
Cytat:
Te głosy od Boga, które dostałem, jakoś mi wystarczają. To, czy one były naprawdę, czy powstały jako imaginacja jest kwestią NIEROZSTRZYGALNĄ, bo przy odpowiedniej dozie sceptycyzmu da się zaprzeczać każdej relacji drugiej osoby.

A tu sam potwierdzasz, że sam nie jesteś pewny czy ten "bóg" to owoc Twojej wybujałej fantazji a może jednak jest bo jak miliony ludzi wierzy, to być musi.
Pewnie, skoro miliony much siedzi na gównie to też musi być smaczne.
Gówno możesz i Ty sam skosztować a jak z bogiem? a HGW :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 47, 48, 49 ... 72, 73, 74  Następny
Strona 48 z 74

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin