Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Gdzie bytują prawdy?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5906
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:42, 02 Wrz 2018    Temat postu:

Skoro logika się nie liczy, bo ktoś może powiedzieć że "logika to tylko koncept w umysłach", to odnośnie światopoglądu należy spytać: czy to dobre, co chcesz przez to osiągnąć?

Odnośnie Kartezjusza:
[link widoczny dla zalogowanych]
Cytat:
Włodzimierz Rędzioch: – Kto położył fundamenty filozoficzne pod proces, który Pani nazywa „wygnaniem Chrystusa”?
Prof. Rosa Alberoni: – Kartezjusz jako pierwszy podstępnie zaatakował podwaliny cywilizacji chrześcijańskiej. Podwaliny te stanowi Chrystus i człowiek, w całej jego konkretności i świętości. W okresie przedkartezjańskim koncepcja człowieka opierała się na zasadzie – „istnieję, więc myślę”. Istnieję, ponieważ zostałem stworzony przez Byt Najwyższy, ten, który wszystko podtrzymuje, więc jestem dzieckiem Bożym, a moje życie jest święte i nienaruszalne. A ponieważ On stworzył mnie na swoje podobieństwo – mogę myśleć. Rodząc się, mam swoją tożsamość. Wiem, że pochodzę od Boga, który ofiarował mi życie i dał mi światło inteligencji potrzebne do myślenia. Tak więc istnieję, zanim jeszcze dojrzeje we mnie zdolność myślenia. Kartezjańskie „cogito ergo sum” (myślę, więc jestem) odwraca radykalnie tę rzeczywistość. W centrum stawia myślenie, a Boga i człowieka wyrzuca na margines jako wytwór myśli dowolnie kształtowanej i arbitralnie potwierdzanej lub negowanej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5906
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:55, 02 Wrz 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

W nauce panuje zasada: MUSISZ MIEĆ TWARDY DOWÓD, ABY COŚ OSTATECZNIE TWIERDZIĆ.

Ty nie masz dowodu że Pi istnieje TYLKO w umyśle a mimo to tak twierdzisz.
Wątpi się we wszystko a tylko nie można zwątpić w to że należy wątpić.
Na przykład ja uważam że moje odbicie w lustrze zachowuje się normalnie gdy na nie nie patrzę. Według Ciebie to hipoteza i trzeba raczej przyjąć że odbicie zmienia się na zielone i wyrastają mu zęby ;-P
Jak można dowodzić komuś kto odrzuca logikę, skoro odrzuca matematykę.
Ja odrzucam empiryzm bo zamiast Prawdy służy tylko do zamykania ludzi w klatce ich umysłów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:13, 02 Wrz 2018    Temat postu:

Andy72 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

W nauce panuje zasada: MUSISZ MIEĆ TWARDY DOWÓD, ABY COŚ OSTATECZNIE TWIERDZIĆ.

Ty nie masz dowodu że Pi istnieje TYLKO w umyśle a mimo to tak twierdzisz.

Właściwie to tak do końca NIE twierdzę. SKŁANIAM SIĘ ku takiemu poglądowi, bo mam dla niego więcej przesłanek. Ale jeśli ktoś mi wskaże dobre przesłanki za poglądem przeciwnym, to gotów jestem zrewidować swoje dotychczasowe stanowisko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5906
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:18, 02 Wrz 2018    Temat postu:

To absurd, skąd weszło do umysłu?
Twierdzisz że gdy nie było ludzi, to nie miały mocy zwory na Pi?
Pytanie do Ciebie: czy Twoim zdaniem świadomość jest subiektywna czy obiektywna?


Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Nie 23:21, 02 Wrz 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:20, 02 Wrz 2018    Temat postu:

Andy72 napisał:
To absurd, skąd weszło do umysłu?

Pi w umyśle zostało UTWORZONE. Ściślej - zostało utworzone W WIELU UMYSŁACH, które się ze sobą komunikowały, nawzajem wskazywały swoje błędy, nieścisłości ujęcia, w końcu DOGADAŁY SIĘ co do ostatecznej (może jeszcze nie absolutnie ostatecznej) wersji tego, co uznać za liczbę pi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5906
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:25, 02 Wrz 2018    Temat postu:

Umysł jest według Ciebie obiektywny czy subiektywny?
Skoro "nawzajem wskazywały swoje błędy" to musi istnieć WZORZEC
Mniej absurdalne byłoby stwierdzenie że Pi zostało wytworzone w maszynach cyfrowych, bo tam zostało znalezionych więcej cyfr niż ludzie mają w umysłach.


Ostatnio zmieniony przez Andy72 dnia Nie 23:26, 02 Wrz 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:33, 02 Wrz 2018    Temat postu:

Andy72 napisał:
Umysł jest według Ciebie obiektywny czy subiektywny?
Skoro "nawzajem wskazywały swoje błędy" to musi istnieć WZORZEC
Mniej absurdalne byłoby stwierdzenie że Pi zostało wytworzone w maszynach cyfrowych, bo tam zostało znalezionych więcej cyfr niż ludzie mają w umysłach.

Błędy wykazywały umysły WZGLĘDEM SUBIEKTYWNYCH OSĄDÓW - czyli same sobie określały, co należy uznać za błąd. Wzorzec wtedy jeszcze nie istniał, umysły go budowały.
Umysł ogólnie jest w zdecydowanej większości subiektywny. Ale może pracować nad zbliżaniem się do obiektywizmu. To jest jednak trudne zadanie, do tego trzeba się jakby na nowo narodzić, czyli odrzucić to co "z krwi i żądzy ciała: (instynktów, prostych, wbudowanych emocji) i pracowicie zdobywać doświadczenie z odfiltrowywaniem całego tego bagażu subiektywizmu, jaki zrzuciła na nas biologia. Nielicznym się udaje być obiektywnymi względnie często (choć nigdy chyba w 100%), większość jest obiektywna rzadko, bo dominuje uległość temu co wygodne, przyjemne, dane z biologii.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 8:09, 03 Wrz 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 2:02, 03 Wrz 2018    Temat postu:

Andy72 napisał:
A i tak nic nie da się udowodnić, jak w anegdocie:
Mówi matematyk do fizyka: wy potrzebujecie akcelarator za miliardy dolarów a popatrzcie na nas: u nas wystarczy ołówek, kartka papieru i kosz.
Na to odzywa się filozof: my mamy to samo tylko bez kosza ;-)
Więc na logikę niczego nie da się udowodnić, bo o ile matematyka jest logiczna, to taki Fedor twierdzi że logika to "koncept" więc jak cokolwiek udowodnić logicznie.
Więc pozostaje kwestia gustu i estetyki, poglądy Wuja/Dyszyńskiego/Fedora jawią się zarówno jako obrzydliwe jak i złe (szatańskie) bo
szatan najchętniej pozamykał by nas w klatkach naszych umysłów i to klatka w klatce w klatce..
Weźmy film Matrix. wielu podobała buddyjska pierwsza część. Potem trzecia zaczęła przypominać chrześcijańśtwo to już tak się nie podobała im, którzy by najlepiej woleli aby Zion był kolejnym Matrixem który jest w kolejnym itp.
Ja natomiast uważam że Jawa jest czymś znacznie zdrowszym , ciekawszym i lepszym od snu. Na jawie to co otrzymuję z zewnątrz przychodzi naprawdę z zewnątrz. Istnieję w prawdziwym świecie, nie klatce snu. Istnieje teoria że Niebo to królestwo Prawdy, a piekło to samotny sen, w którym nie obowiązuje nawet logika.
Tylko po co udowadniac, ze kolo jest okragle? Aby tworzyc dysfunkcyjny konflikt i dysonans kognitywny? Czy nie lepiej zidentyfikowac nadrzedny cel? Przeciez wiemy, ze zyjemy w swiecie symboli kulturowych i narodowych (jezyk, tradycja, rytual, zwyczaj, ikony, normy, etc..) a matematyka jest jezykiem wspolnym dla wszystkich ludzi i nie potrzeba jej udowadniac lecz sie jej nauczyc aby sluzyla cale zycie.

U nas w komunikacji zwracamy uwage na dociekliwosc pytan i nie ma fenomenu "glupiego pytania", bo jest zrozumienie roznic percepcyjnych. Aby byc czlonkiem zespolu, liderzy i wspolpracownicy upewniaja sie, ze wszyscy sa na tym samym poziomie zrozumienia aby nastepnie uzyc kreatywnosci i rozwiazywac problemy.

Skrajnosc pogladow nie sluzy rozwiazywaniu problemow tylko tworzy konflikty. Dlatego bycie wywazonym jest wazne w pracy zespolowej.

Obojetnym jest kto lubi ktora czesc Matrixa, waznym jest zeby miec tolerancje dla czesci ktorej sie nie preferuje i miec zrownowazone ego aby nie domagac sie infantylnie aby srodowisko zmienilo sie dla szczegolnego czlowieka. Jedynym sposobem zmiany srodowiska jest zmiana jego postrzegania. A juz zupelnie nie rozumiem dlaczego w komunikacji uzywa dla przykladu Jan fedor Lewandowski pogardy drugiego czlowieka aby z marszu ja/jego dyskredytowac kiedy w istocie dyskredytuje siebie jako nieadekwatny parner w debacie.

Ty musze napisac, ze masz sporo cierpliwosci, zeby te ataki znosic ze stoickim spokojem a nawet sypniesz zartem. Ale to jest atestem, ze mimo szczegolnego swiatopogladu masz do siebie dystans. :)

Jawa to staly "jazgot" mysli (neuronaukowcy doliczyli sie ich 65 tysiecy na dzien, to lawina) i wiekszosc z nich to mysli nieswiadome czyli sie nam mysli. Mozna to latwo zweryfikowac jadac samochodem. Jesli dojechales w jakies miejsce i nie pamietasz jak, to samochod prowadzila Twoja podsiadomosc kiedy Tobie sie myslalo o "niebieskich migdalach". Sen jest stanem, ktorego nie pojmujemy i wydaje sie nam, ze to tylko polozenie sie do lozka. W istocie jest to stan przejscia naszego organizmu na zupelnie inny "tor" funkcjonowania z ktorego potrzebujemy sie wybudzic. Sen jest koniecznym elementem regeneracji naszego organizmu i nie jestesmy w stanie bez niego zyc. Zaklocanie jakosci snu potrafi spowodowac takie same symptomy u czlowieka jak spozywanie alkoholu lub branie farmaceutykow czy narkotykow. Bezsennosc jest plaga wielu ludzi z powodu nerwowego trybu zycia. Bezsennosc to ogromny biznes w globalnej wiosce i powod wilu innych chorob oraz zgonow. Traktuje sen jako stan odnowy i staram sie zasypiac w ti wybudzac sie w tym samym czasie. Zasypiajac koncentruje sie na "zbiorowce" dnia podkreslajac wdziecznosc za dobre diswiadczenia, ktore mialy na celu mnie czegos nauczyc. Nie zasypiam myslac o niczym przykrym. Wogole staram sie przykre doswiadczenia transformowac na wartosc tego czego mialy mnie nauczyc. Jestem z natury pozytywna ale nie naiwna. Jestem pragmatyczna ale mam szczypte spontanicznosci. Jestem w stanie cieszyc sie zyciem bez powodu. Jestem szczesliwa i tego samego Ci zycze :) :*


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pon 2:13, 03 Wrz 2018, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 2:21, 03 Wrz 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Andy72 napisał:
To absurd, skąd weszło do umysłu?

Pi w umyśle zostało UTWORZONE. Ściślej - zostało utworzone W WIELU UMYSŁACH, które się ze sobą komunikowały, nawzajem wskazywały swoje błędy, nieścisłości ujęcia, w końcu DOGADAŁY SIĘ co do ostatecznej (może jeszcze nie absolutnie ostatecznej) wersji tego, co uznać za liczbę pi.
Oj tam, oj tam, MD - tu Ci zwarcie nastapilo :)

Cytat:
Najwcześniejsze znane użycie greckiej litery Pi (grecka sie tu nie wpisze) jako jedynej reprezentującej stosunek obwodu koła do jego średnicy było przez walijskiego matematyka Williama Jonesa w jego pracy z 1706 roku zatytulowanej Synopsis Palmariorum Matheseos lub Nowe Wprowadzenie do Matematyki.
Od tego czasu symbol ten i jego funkcja istnieje w umyslach wielu ludzi jako wiedza nabyta i stosowana w praktyce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 3:28, 03 Wrz 2018    Temat postu:

Andy72

Cytat:
Ja odrzucam empiryzm bo zamiast Prawdy służy tylko do zamykania ludzi w klatce ich umysłów.



Skąd w takim razie wzięły się pisma Platona, Arystotelesa, św. Augustyna, Kanta czy Kierkegaarda dotyczące umysłu albo szeroko pojmowanej duszy? Myśliciele ci nie stawiali hipotez badawczych, które poddawali weryfikacji empirycznej, snuli natomiast rozumowe spekulacje na temat istoty człowieka – stąd znaleźli się oni poza „naukową psychologią”, a ich ustalenia mogą co najwyżej zasilić dział literatury dodatkowej dla dociekliwych. Co więcej, nawet znakomici empiryści: Anglik J. Locke, Irlandczyk G. Berkeley, czy Szkot D. Hume, którzy wnieśli znaczący wkład w rozwój myśli psychologicznej są często pomijani w opracowaniach dotyczących historii psychologii.

Tu dalej [link widoczny dla zalogowanych]

Znamy rozmaite rodzaje dociekań poznawczych o człowieku i jego psychice, która jest tym co w wielkiej mierze o nim stanowi. W jednych typach rozważań na ten temat ważniejsze są abstrakcje i moc rozumu, w innych prym wiodą – i powinny – badania empiryczne, uzbrojone w zmysłową obserwację oraz eksperyment. Nie można decydować się na wyłącznie jeden ze sposobów poznania. Będzie wtedy ono w najlepszym wypadku niepełne – niepodobna rozróżnić wszystkich barw cierpiąc na deuteranopię, niemożliwe by ptak mógł latać za pomocą jednego skrzydła. W końcu, żaden drakkar nie popłynie w górę rzeki napędzany tylko jednym rzędem wioślarzy.

Andy o jakim empiryzmie piszesz??


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 3:42, 03 Wrz 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 52 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:11, 04 Wrz 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał,
A jednak historia nauki pokazuje, jak wiele intuicyjnych domniemań okazywało się ułudą - od kształtu Ziemi, poprzez ruch Słońca i planet, przyczyny chorób, niezmienność czasu (relatywistyka) i wiele innych. W nauce panuje zasada: MUSISZ MIEĆ TWARDY DOWÓD, ABY COŚ OSTATECZNIE TWIERDZIĆ. Bo jak nie, to masz tylko hipotezę.

Nie może być, by hipokryzja teistyczna przeszła niezauważalnie. Argumentujecie, jak wam wygodnie na potrzeby dyskusji. Skoro uważacie, że cała nauka ma naturę hipotetyczną, tymczasową, jest niepewna i dowodów to w ogóle nie ma na nic . to jakim prawem piszesz "wiele intuicyjnych domniemań okazywało się ułudą" – żeby tak stwierdzić to musisz się oprzeć na czymś pewnym, tylko skąd ta pewność? Przecież nie z nauki, bo ona jest zbiorem samych przypuszczeń.


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Wto 19:13, 04 Wrz 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:47, 05 Wrz 2018    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał,
A jednak historia nauki pokazuje, jak wiele intuicyjnych domniemań okazywało się ułudą - od kształtu Ziemi, poprzez ruch Słońca i planet, przyczyny chorób, niezmienność czasu (relatywistyka) i wiele innych. W nauce panuje zasada: MUSISZ MIEĆ TWARDY DOWÓD, ABY COŚ OSTATECZNIE TWIERDZIĆ. Bo jak nie, to masz tylko hipotezę.

Nie może być, by hipokryzja teistyczna przeszła niezauważalnie. Argumentujecie, jak wam wygodnie na potrzeby dyskusji. Skoro uważacie, że cała nauka ma naturę hipotetyczną, tymczasową, jest niepewna i dowodów to w ogóle nie ma na nic . to jakim prawem piszesz "wiele intuicyjnych domniemań okazywało się ułudą" – żeby tak stwierdzić to musisz się oprzeć na czymś pewnym, tylko skąd ta pewność? Przecież nie z nauki, bo ona jest zbiorem samych przypuszczeń.

Właśnie ja mam prawo używać określeń "ułuda" w odniesieniu do mnóstwa rzeczy, co do których nie mam modeli matematycznych, nie mam ścisłych ram rozumowania. Ja mogę to twierdzić na gruncie SUBIEKTYWNYM. Oto mogę powiedzieć coś w stylu: zdawało mi się, poradzę sobie z moją skłonnością do ciasteczek, ale już teraz wiem, że to było ułudą, bo moje łaknienie jest silniejsze ode mnie.
Ja nie żądam dowodu!
Nie oczekuję żadnej twardej epistemologii, żadnej absolutnej niepodważalności, aby stwierdzić (bo tak mi się teraz zdaje!), że coś tam było/jest ułudą. Subiektywizm traktuję jako pełnoprawną opcję!

Ateiści zapędzili się tymi swoimi wymogami epistemologicznymi w ślepy zaułek. Dla wielu prawdą jest wyłącznie to co ma dowód. Ci mądrzejsi (ale pewnie mniej liczni) co prawda załapali, że dowodu na wszystko co sensowne, albo i niezbędne w rozumowaniu (jak modele) nie da się skonstruować tak, aby wciąż jeszcze rozumowanie było logiczne. Tu jednak taki oświecony ateista odczuwa dyskomfort i problem - czuje się najwyraźniej taki osłabiony i wewnętrznie jednak niekonsekwentny, że odstąpił od tej twardej epistemologii, co dawałoby mu (teoretycznie) pewny sukces w dyskursie światopoglądowym. Co więc ateista zwykle czyni - ano próbuje jakoś się przybliżyć do tego, co stracił - skoro nie można tak na twardo dowodem, to zróbmy to "prawie dowody", albo w ogóle takie supermocne argumenty, a już na pewno dalej pojęcie wiary zrównujmy z zabobonem, subiektywizm zaś odsądźmy od czci i wiary. Niby kierunek wydaje się obiecujący...
Problem w tym, że tak jak ateiści tu nieraz zarzucali teistom, jako to postępują niekonsekwentnie - inaczej w religii, a inaczej w życiu, to śrubując tę twardą epistemologię ateiści wykazują dość zbliżony rodzaj niekonsekwencji - w życiu MNÓSTWO PRZYJMUJĄ NA WIARĘ, ale na zewnątrz, to rzekomo rozumują tylko ściśle. Ten argument przedstawiałem już wiele razy i NIGDY NIE DOCZEKAŁEM SIĘ ODPOWIEDZI. Niestety nigdy!
Tymczasem nasz (opierający się zawsze na twardych przesłankach, najlepiej dowodach) ateista WIERZY na co dzień w: rozkłady jazdy (nigdzie nie widziałem "dowodu na poprawność rozkładu jazdy", doniesienia agencyjne ze świata (tu może niejeden ateista powie, że nie we wszystko wierzy, ale akurat pewnie poda takie przypadki, które głownie potwierdzą to, że SUBIEKTYWNYM FILTREM odrzuca doniesienia nie zgodne z jego przekonaniami, a akceptuje te zgodne - np. z reguły nie uwierzy w doniesienie o cudownym uzdrowieniu), wierzy w to co przeczyta w podręczniku (odsetek tych, którzy rzeczywiście sprawdzają treści zawarte w podręcznikach pewnie jest poniżej 1 promila), wierzy w to, co mówi jego żona, mąż, czy dzieci, wierzy nowemu pracownikowi w firmie, że poprawnie się przedstawia imieniem i nazwiskiem itp. Wszystko to bez dowodu, a nawet BEZ JAKICHKOLWIEK FORMALNYCH PRZESŁANEK - to, wierzy, bo wierzy i niejeden raz uwierzy.
Świat społeczny ten w jakim żyjemy jest światem SPOŁECZNEJ WIARY. Można by powiedzieć właściwie, że cała nasza cywilizacja jest zbudowana na mechanizmie wiary, czyli na tym, że ludzie sprawdzili coś raz, czasem jeszcze jakoś potwierdzili, a dalej następne pokolenia prawie nie sprawdzają tego. To przyspiesza wymianę informacji, umożliwia szybki rozwój różnych idei. Fizycy teoretycy wierzą fizykom doświadczalnikom, że ci ostatni dobrze zmierzyli jakąś tam wartość. Z kolei fizycy doświadczalnicy wierzą fizykom teoretykom, że ci nie pomylili się w wyprowadzeniu złożonego wzoru na przekrój czynny jakiejś cząstki. Dzięki temu, że polegamy na sobie nawzajem, że nie musimy potwierdzać, dochodzić do wszystkiego samemu, jesteśmy tak bardzo sprawni jako cywilizacja. To oczywiście spojrzeniu ateistycznemu umyka.

Teizm jest po prostu bardziej zdroworozskądkowy - nie okopuje się w fundamentalizmie epistemologicznym, bo nie ma po temu interesu. Teista więc ze spokojem może powiedzieć, że w coś jednego wierzy, a coś innego zostało dowiedzione, a coś trzecie mam mocne przesłanki, zaś czwarte wyglądało przez lata na coś pewnego, ale dziś wychodzi na to, ze model w jaki ową "prawdę" potwierdzał nadaje się do poprawki, więc i sam dowód na dane twierdzenie, jaki jeszcze niedawno w nauce obowiązywał, mimo formalnej słuszności, obsługuje teorię nieadekwatną do rzeczywistości. Teista takie wszystkie opcje ma otwarte, bo nie musi bronić pozycji twardych dowodów (bądź czegoś zbliżonego, choćby nawet trochę słabszego, choćby nawet - z bólem i ściskiem w sercu - jakąś szczególną formę wiary dopuszczającego) w wojnie światopoglądowej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 22:50, 14 Wrz 2018    Temat postu:

Michał napisał:
Gdzie bytują prawdy?


a gdzie bytuje cokolwiek, czego miejsce bytowanie Michał potrafiby wskazać ?
może Michał np. wskaże miejsce bytowania ewentualnego "nośnika", którego dla prawdy wyobrazić sobie nie potrafi, a może chociaż "atomu" ?

mam wrażenie, że Michałowi wydaje się, że wskazanie miejsca bytowania "atomu" jest czymś innym niż "bytowanie" relacji między "dwoma atomami", "atomy" nie są kwestią logiki - relacji zdań, ale realcje pomiedzy nimi czyli np. "prawa fizyki" już tak, bo zależą od aktualnej wiedzy, a przede wszystkim, bez świadomości, której są tylko są wytworem (?), istnieć nie mogą - nie mają nośnika ?

a jeśli tylko nie zrozumiałem wywodu Michała, to wychodzi mi na to, że Michał w sumie rozważa pytanie: gdzie Wszechświat bytuje ? ... lub głosi, choć zupełnie niezrozumały dla mnie (nie określony przez Michała) jakiś teistyczny materializm.


Michał napisał:
Pi w umyśle zostało UTWORZONE. Ściślej - zostało utworzone W WIELU UMYSŁACH, które się ze sobą komunikowały, nawzajem wskazywały swoje błędy, nieścisłości ujęcia, w końcu DOGADAŁY SIĘ co do ostatecznej (może jeszcze nie absolutnie ostatecznej) wersji tego, co uznać za liczbę pi.


no faktycznie, o absolutnie ostatecznej wersji, dla wielu umysłów, jak mi dowodzi przykład Michała, mowy być nie może, bo dotąd wydawało mi się, że stosunek obwodu do średnicy okręgu, jako liczba niewymierna, wymiernie określony może być tylko w dowolnym przybliżeniu, i o którym wiadomo, że choć jako taką liczbą pi nie jest, to stosunek ów istnieje i wynosi równo pi z definicji porządku, do którego należy.

Michał napisał:
Świat społeczny ten w jakim żyjemy jest światem SPOŁECZNEJ WIARY.


z tym zdaniem trudno mi się nie zgodzić :) ... :think: ale pamiętając Michałową definicję wiary jako, jako coś czego dowieść się nie da, coś czego być pewnym nie można trochę robi mi się niezrozumiałe :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 52 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:16, 15 Wrz 2018    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał,
Właśnie ja mam prawo używać określeń "ułuda" w odniesieniu do mnóstwa rzeczy, co do których nie mam modeli matematycznych, nie mam ścisłych ram rozumowania. Ja mogę to twierdzić na gruncie SUBIEKTYWNYM. Oto mogę powiedzieć coś w stylu: zdawało mi się, poradzę sobie z moją skłonnością do ciasteczek, ale już teraz wiem, że to było ułudą, bo moje łaknienie jest silniejsze ode mnie.
Ja nie żądam dowodu!
Nie oczekuję żadnej twardej epistemologii, żadnej absolutnej niepodważalności, aby stwierdzić (bo tak mi się teraz zdaje!), że coś tam było/jest ułudą. Subiektywizm traktuję jako pełnoprawną opcję!

Ateiści zapędzili się tymi swoimi wymogami epistemologicznymi w ślepy zaułek. Dla wielu prawdą jest wyłącznie to co ma dowód.


Grunt subiektywny to grunt zbyt słaby, aby z pewnością można było określić, co jest ułudą, a co nie. Nauka odcina się od subiektywizmu i od twardej epistemologii, absolutnej niepodważalności , a sobie radzi. Nie dostrzegacie tego, że stoicie w niewygodnym rozkroku, bo z jednej strony trąbicie, że cała nauka jest wysoce niepewna, że to tylko hipotezy o zerowym prawdopodobieństwie, że jest tymczasowa, że dowody na cokolwiek to tylko iluzja, a wystarczy zmienić aksjomaty i otrzymamy inny wynik, a z drugiej strony nie przeszkadza wam, że jak już zapomnicie, co mówiliście o nauce to wypowiadacie się co jest ułudą, a co nie.

Nauka opiera się na dowodach. Naukowcy wysnuwają hipotezy, a następnie próbują je udowodnić i obalić. Jeśli te są falsyfikowalne a potem udowodnione, jeśli coś okazuje się prawdziwe, to mówimy o faktach. Faktem jest na przykład to, że Ziemia krąży wokół Słońca. Możemy to udowodnić obserwacjami i obliczeniami. Gdy w 1916 roku Albert Einstein opublikował ogólną teorię względności, według ówczesnej wiedzy wszechświat składał się z Drogi Mlecznej i gwiazd. Dopiero opublikowane w 1929 roku badania Edwina Hubble’a udowodniły, że istnieją także inne galaktyki. Dziś dzięki badaniom i w konsekwencji wypracowanym dowodom wiemy, że ułudą jest, że choroby pochodzą z powietrza, robactwo rodzi się samo z siana, mięsa, czy brudu.

Więc przestańcie kłamać, że dowody to nic nie znaczące słowa, a cała nauka jest wysoce nieprawdopodobna. Ty nie twierdzisz subiektywnie, że ułudą jest, że robactwo rodzi się z brudu, albo, że subiektywnie ci się zdaje, że istnieją także inne galaktyki. Chcesz mieć ciasto i zjeść.

Panuje na tym forum coraz powszechniejszy pogląd, że nauka jest w sumie jak religia, oparta na dogmatach. Clue religii jest akceptowanie nieudowodnionego, na wiarę. W wielu religiach umiejętność wierzenia bez zastrzeżeń i wbrew dowodom jest cnotą. Nauka natomiast weryfikuje swoje podstawy w oparciu o nowe dowody. Tak przecież dowiedzieliśmy się, że wszechświat to nie tylko Droga Mleczna. Trzeba było rozszerzyć poprzedni stan wiedzy i jednocześnie udowodnić błędy wielu badaczy.

Problem w tym, że tak jak ateiści tu nieraz zarzucali teistom, jako to postępują niekonsekwentnie - inaczej w religii, a inaczej w życiu, to śrubując tę twardą epistemologię ateiści wykazują dość zbliżony rodzaj niekonsekwencji - w życiu MNÓSTWO PRZYJMUJĄ NA WIARĘ, ale na zewnątrz, to rzekomo rozumują tylko ściśle. Ten argument przedstawiałem już wiele razy i NIGDY NIE DOCZEKAŁEM SIĘ ODPOWIEDZI. Niestety nigdy!

Może czytać nie potrafisz, ale ja chociażby w swoim wątku podkreślając na niebiesko zaznaczyłem pewne ''wiary'', które przyjmuję i od tego nie uciekam, ale problem z tym, że, gdy ateista przyzna się, że jakieś przekonania ma (np. wierzę w realność innych ludzi) to wy od razu przekonujecie, że z automatu uzasadnione jest traktować postawę obu w sporze tak samo. Nieuczciwość teisty polega na tym, że jednocześnie imputujecie konieczność posiadania lustrzanych wyobrażeń na temat "nadrzeczywistości" u każdego ateisty. Niestety, ale to teista religijny z powołuje do istnienia pewną dodatkową rzeczywistość, pewny nowy wymiar ("nadrzeczywistość").

Nie oczekuję, że chociażby 10% ogarniesz z mojego przesłania do ciebie. W twoim umyślę podejrzewam kotłuje się tyle na raz rzeczy, myśli, zagadnień, że się gubisz i nie potrafisz uchwycić prostych przekazów z drugiej strony. Przefilozofowałeś.


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Sob 16:20, 15 Wrz 2018, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 17:44, 15 Wrz 2018    Temat postu:

W Polsce zasadnicza różnica miedzy ate i te jest spowiadanie się przed facetem siedzącym w klatce.

Ja bym nigdy tego nie przeskoczyła. Rozmawiałam z kilkorgiem katolików płci kobiecej i męskiej. Powiedzieli że rzadko to robią.
Czy to nie JEST jakiś przymus??

Czy wuj się też tak spowiada? Czy gra w szachy ze swoim spowiednikiem..??


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 17:46, 15 Wrz 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5906
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:14, 15 Wrz 2018    Temat postu:

Semele napisał:
W Polsce zasadnicza różnica miedzy ate i te jest spowiadanie się przed facetem siedzącym w klatce.

Ja bym nigdy tego nie przeskoczyła.

Może warto?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 3:05, 16 Wrz 2018    Temat postu:

Andy72 napisał:
Semele napisał:
W Polsce zasadnicza różnica miedzy ate i te jest spowiadanie się przed facetem siedzącym w klatce.

Ja bym nigdy tego nie przeskoczyła.

Może warto?


Zagrać w szachy lub karty?

Jeśli juz bym się zdecydowała na jakieś Chrześcijaństwo w sensie religii instytucjonalnej to na pewno na takie, w ktorym ludzkich pośredników między Bogiem a mną byłoby minimum.
Jesteśmy w temacie : gdzie bytuja prawdy.

Muszę więc napisać coś w temacie. O konwersji:
Co dla Ciebie jest najbardziej pociągające w Kościele katolickim?

Misteria i mistycyzm. Kościół luterański ma ściśle określone ramy i nie ma tam mowy o współpracy z Bogiem. Posiada tylko dwa sakramenty: chrzest i sakrament ołtarza, który jest jedynie pamiątką, a nie przemienionym Ciałem i Krwią Chrystusa. Kościół katolicki poprzez swoje sakramenty towarzyszy człowiekowi w każdej chwili życia.

[link widoczny dla zalogowanych]


,, A oto prosty wniosek, który każdy łatwo może wyprowadzić, że mianowicie człowiek, który myśli właściwie, ,,żyje bardziej”, tzn. na wyższym poziomie niż inni, i że ten, kto osiąga prawdę w najwyższym stopniu, żyje na wyższym poziomie, i że jest to człowiek, który myśli i ogląda według najściślejszej wiedzy ”

Arystoteles
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:18, 16 Wrz 2018    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Michałek znowu myśli że coś obalił. Skąd to założenie że prawda ma mieć nośnik? I jak w ogóle mogłaby go mieć, skoro to nośnik musi najpierw istnieć (czyli prawda o nim)?


Wg Michał a prawda nie ma nisnika. Wisi w chmurach. Platon.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:20, 16 Wrz 2018    Temat postu:

Andy 72 wolę się wyspowiadać przed przygodnym towarzyszem podróży.

Rozgrzeszenia nie oczekuję. Zbawienia tym bardziej..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:54, 16 Wrz 2018    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Grunt subiektywny to grunt zbyt słaby, aby z pewnością można było określić, co jest ułudą, a co nie. Nauka odcina się od subiektywizmu i od twardej epistemologii, absolutnej niepodważalności , a sobie radzi. Nie dostrzegacie tego, że stoicie w niewygodnym rozkroku, bo z jednej strony trąbicie, że cała nauka jest wysoce niepewna, że to tylko hipotezy o zerowym prawdopodobieństwie, że jest tymczasowa, że dowody na cokolwiek to tylko iluzja, a wystarczy zmienić aksjomaty i otrzymamy inny wynik, a z drugiej strony nie przeszkadza wam, że jak już zapomnicie, co mówiliście o nauce to wypowiadacie się co jest ułudą, a co nie.

Tutaj odpowiadasz cytując mnie, a zdajesz się polemizować z fedorem. Akurat w tym względzie ja z fedorem też polemizuję - nie uważam hipotez nauki za mające zerowe prawdopodobieństwo (ściślej w ogóle nie mieszałbym pojęcia prawdopodobieństwa do większości hipotez orzekającym o czymś szerszym, niż jakieś proste modele matematyczne). Ja uważam, że hipotezy nauki mają jak najbardziej sens - ale w znaczeniu SĄ NAJLEPSZYM CO DZISIAJ MAMY NA JAKIŚ TEMAT, czyli nie zamierzam tu oceniać prawdopodobieństwa, ale też wstrzymują się z werdyktem na temat mocy ich obowiązywania. Po prostu w jakimś stopniu WIERZĘ tym hipotezom - wierzę w takim zakresie jaki potrafię swoim umysłem owe twierdzenia umocować w rozumowaniu.
Nie twierdzę, że dowody na cokolwiek to iluzja. To jest bardziej skomplikowane. Dowody są jak najbardziej realne. Ale te dowody NIE SĄ NICZYM WIĘCEJ, NIŻ WYKAZANIEM SPÓJNOŚCI DANEGO STWIERDZENIA Z MODELEM (model zaś zawsze sam jest forma złożonej hipotezy). Iluzja pojawi się dopiero wtedy, gdy ktoś fakt istnienia dowodu - obowiązującego w określonym zakresie, dla jakiegoś kontekstu myślowego - zinterpretuje jako ogólną niepodważalną prawdę, jako coś obowiązującego zawsze i wszędzie, niezależnie od kontekstu, niezależnie całkowicie subiektywizmu ludzkich mniemań/rozpoznań. Tylko to ostatnie będzie iluzją.
Jest racją to, że grunt subiektywny jest słaby. I słusznym podejściem jest także szukanie ścieżki w obiektywizm. Pytanie jest jednak, na ile daleko od subiektywizmu jesteśmy w stanie się oddalić w (zadawalający) obiektywizm?...

Obawiam się, że w ogóle mnie źle zrozumiałeś. Moja krytyka obiektywizmu nie polega na tym, że mi się obiektywizm nie podoba. Wręcz przeciwnie - jestem jak najbardziej ZA obiektywizmem. Ale samo chciejstwo, aby obiektywizm mieć może okazać się niewystarczająco, aby tenże obiektywizm osiągnąć w zadowalającej formie i wartości. Moje stanowisko jest takie, że - w zależności od problemu, posiadanej wiedzy, charyzmy, umiejętności, także zdolności panowania nad emocjami, człowiek może zobiektywizować różne zagadnienia w stopniu od zera, do jakichś SKOŃCZONYCH WARTOŚCI. Ale nie osiągnie obiektywizmu pełnego. Oczywiście uważam też, że KAŻDE UDANE ZOBIEKTYWIZOWANIE CZEGOKOLWIEK JEST CENNYM OSIĄGNIĘCIEM. To jest jak najbardziej wartość i coś, co popieram. Problem w tym, że dość często mamy jedynie chciejstwo bycia obiektywnym i znikome możliwości zrealizowania owego chciejstwa.
Ateiści to dla mnie są tacy zabawni ludzikowie, którzy z faktu posiadania chciejstwa obiektywizowania różnych zagadnień wyciągają wniosek, że wszystko da się obowiązkowo zobiektywizować, a dalej kolejny wniosek, że w związku z tym subiektywizm jest czymś z gruntu złym, godnym potępienia. Oczywiście można podać przykłady wielu udanych obiektywizacji ( :brawo: - fajnie, że są!), co dla niektórych jest wystarczającym argumentem (dowodem... :rotfl: ), że obiektywizacja jest dostępna zawsze, a subiektywizm jest po prostu głupszym wyborem w każdej sytuacji.

Jeśli jednak spojrzy się PRECYZYJNIE NA SPRAWĘ, jeśli się przeanalizuje dokładnie jak obiektywizacja działa i czym jest, to okaże się, że absolutnie nie ma dowodów na to, że zobiektywizować da się dowolne zagadnienie (a przynajmniej zobiektywizować w akceptowalnej postaci). Udane przykłady obiektywizacji nie koniecznie są NAJLEPSZYMI obiektywizacjami (najczęściej w przyszłości ktoś takie obiektywizacje zrobi lepiej), a przede wszystkim nie oznaczają, że równolegle z tym co obiektywne, nie powinna funkcjonować warstwa subiektywna. Ta warstwa subiektywna funkcjonuje i tak, i tak - choćby w ludzkich gustach, upodobaniach, modach i ogólnie w życiu. Warstwa subiektywna funkcjonuje też w nauce NA ETAPIE TWORZENIA MODELI I KONCEPCJI - to w tej, subiektywnej warstwie, odbywa się cała kreacja w umysłach jak najbardziej osobowych i indywidualnych twórców, będących ludźmi. Z resztą interpretowanie wiedzy uznanej za obiektywną też odbywa się subiektywnie - w konkretnych umysłach, konkretnych ludzi. To subiektywne osądy wielkich naukowców były początkiem procesu poprawy teorii, które zostały podważone jakimiś doświadczeniami, bądź istotnymi interpretacjami. Wszystko co nowe dzieje się w nauce ma swoje źródło w subiektywizmie. Wszystko co w ogóle zostało stworzone w nauce odbyło się przy ogromnym (większościowym) wkładzie czynników subiektywnych. Sam efekt jest już obiektywizacją. Ale ta obiektywizacja ani nie jest ostateczna, ani też nie przesądza o tym, co jest hipotezą, interpretacją dodatkową z owej obiektywizacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5906
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:54, 16 Wrz 2018    Temat postu:

@Michał Dyszyński, czytałeś Fromma?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:34, 16 Wrz 2018    Temat postu:

Andy72 napisał:
@Michał Dyszyński, czytałeś Fromma?


:)

Michał czytałeś??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31321
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:33, 16 Wrz 2018    Temat postu:

Andy72 napisał:
@Michał Dyszyński, czytałeś Fromma?

Nie, nie czytałem.
O całym postmodernizmie w ogóle nie zamierzam się wypowiadać. Szczególnie, jeśli jest on definiowany jako zbiór wielu różnych aspektów, wątków myśli - gdzie filozofia, psychologia, etyka, estetyka, literatura łączą się w bliżej nieokreśloną strukturę (może raczej brak struktury...).
Postmodernizm właściwie chyba nie jest kierunkiem filozoficznym jako takim, tylko NASTAWIENIEM OGÓLNYM, opartym o dużą dawkę wątpienia, o poczucie bezradności względem możliwości spójnego zastosowania wcześniej stworzonych kierunków rozwoju myśli.
Mi akurat owo wątpienie o tyle odpowiada, że widzę po prostu bardzo dużo dziur, niejasności, niespójnych ujęć w tym wszystkim, co nam oferuje filozofia, czy nauki różne. Przy czym nie posunąłbym się do jakiejś totalnej negacji. W końcu coś tam dzięki nim mamy. Jednak na pewno mam do tego wszystkiego znaczny epistemologiczny dystans - poczucie pewnej tymczasowości, niekompletności wszystkiego co ludzie sobie na temat wiedzy i myśli wytworzyli. W tym sensie "klimaty" postmodernistyczne są mi bliskie.
A co do poszczególnych myślicieli postmodernistycznych (np. Fromma) mogę stać w opozycji, albo w ogóle nie mieć zdania na temat ich, czy propagowanych przez nich poglądów.

Choć może Frommem warto by się było zainteresować. :think:
Ma ktoś linka do dobrego opracowania?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 3:00, 17 Wrz 2018    Temat postu:

Fromm nie jest postmodernista. Jest marksista kulturowym.
Posmodernista jest np. Bauman Zygmunt.
[link widoczny dla zalogowanych]

Postmodernizm jest ucieczką od wielkich prawd, od prawd absolutnych.
Jest odpowiedzią na totalnosc. Totalitaryzmy są "ateistyczne" i "religijne".
Może mniej prawdy a więcej miłości :-)
:wink: :)


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 3:22, 17 Wrz 2018, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 141 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 3:07, 17 Wrz 2018    Temat postu:

Wydaje się, że tymczasowo akceptują prawo grawitacji, okresowy układ pierwiastków oraz teorie astrofizyki i inne podstawowe wyznaczniki obiektywnej rzeczywistości, jednak generalnie traktują kulturę naukową jedynie jako jeden z wielu sposobów poznania, stanowiący, co gorsza, głównie dzieło białych mężczyzn z Europy i Ameryki



Może Fedor jest postmodernista? :wink:


. Przede wszystkim zwracają oni uwagę na negatywne konsekwencje umysłowości postmodernistycznej dla europejskiej kultury (o chrześcijańskiej proweniencji), umysłowości i stylu życia. Przedmiotem ich krytyki jest więc zanik wartości religijnych, do czego walnie miała się przyczynić właśnie intelektualna formacja postmodernistyczna, niosąc z sobą sekularyzację świata. Jak bowiem zauważa Zygmunt Bauman, społeczeństwo „ponowoczesne" nie potrzebuje już religii i raczej opowiada się za moralnością autonomiczną, niezależną od religii [ 15 ]. Nie bez racji wiec naszą epokę zwykło się coraz częściej określać jako „epokę pochrześcijańską" [ 16 ]. W tym kontekście na uwagę zasługuje wypowiedź J.A. Kloczowskiego, który zauważa: "(...) sacrum powróciło i powraca wielką, potężną falą, ale — jak powiadają niektórzy historycy religii czy socjologowie — jest to dzikie sacrum. cytat z tekstu Jana Debowskiego.

A Józef Dębowski napisał dziełko "PRAWDA i warunki jej możliwości." Polecam Michałowi. Fakt, ze napisane dosyć ciężkim językiem. Jest to dzielko antyposmodernistyczne..


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 10:13, 17 Wrz 2018, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 7, 8, 9, 10, 11  Następny
Strona 8 z 11

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin