Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zygota już człowiek, czy jeszcze cos nieokreślonego?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 24, 25, 26  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sylwia




Dołączył: 21 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:32, 08 Sie 2006    Temat postu:

neko napisał:
W przypadku myszy „siły stron” nie są „mniej więcej równe”


Ależ są!!! Czlowiekowi niemal nigdy nie udawało się nawet "lokalnie" wytępić wszystkich myszy i dlatego tyle tych myszy przetrwało!!! Myślę jednocześnie, że ludzie zdawali sobie sprawę, że taki "kontrakt" między myszami i ludźmi byłby bardzo opłacalny, bo nakłady na tępienie myszy były spore a skutki czasem niewielkie. Marzenie to przetrwało na przyklad w baśniach, gdzie dajmy na to bohater ratuje jakąś gromadkę myszek z opresji, a potem w podzięce za to mysi król obiecuje, że odtąd myszy już nie będą wchodzić do jego spichrzów... Jest to właśnie klasyczny "kontrak etyczny", ale możliwy z myszami tylko w baśniach.

Cytat:
No nie, jednak jest bariera.


Ach nie upieraj się!!! gdyby była bariera, to nikt nigdy z żadnym Tajlandczykiem by się nie dogadał. A to nieprawda!!! To co przedstawiiłeś, to właśnie trudności i to w dodatku trudności "pierwszego kontaktu", który rzeczywiście dość często w przypadku kontaktów "międzykulturowych" kończył się krwawo. Ale nigdy nie było bariery "skazującej" na konfrontację!!!!

Cytat:
Obserwacje zwierząt wskazują na to, że poszczególne plemiona mogły na przykład starać się nie wchodzić sobie w drogę.


Być może tak było przed rewolucją neolityczną, gdy chodziło o wędrowne plemiona myśliwsko-zbierackie, ale historia pokazuje, że w pewnym momencie przechodzono jednak do zawierania "kontraktów". Być może dlatego, że człowiek po rewolucji neolitucznej szybciej niż zwierzęta opanowywał ekosystem i w wielu miejscach robiło się już "ciasno", co powodowało, że "omijanie się" było coraz mniej możliwe.

Stanowczo pdkreślam, że zwierzęta żadnych "kontraktów" nie zawierają. ANi z ludźmi ani między sobą!!!! Do tego potrzebna jest jednak umiejętność posługiwania się abstrakcyjnymi pojęciami i związkami pomiędzy nimi, a także umiejętność wyobrażenia sobie przyszłości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Xenotym




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Silesia

PostWysłany: Wto 19:31, 08 Sie 2006    Temat postu:

Sylwia napisał:
Co ja takiego Ci zrobiłam???

Nic mi nie zrobiłaś...

Sylwia napisał:
I jak tu się nie bać moralistów z wyobraźnią!!! Przepraszam... z empatią!!! Dlatego wolę takich, co po prostu chłodno myślą i kalkulują. Oni są przynajjmniej w pewnych granicach obliczalni i przewidywalni. A takiemu "empatycznemu" nie wiadomo, co przyjdzie do głowy, jak się tak nagle "wczuje".

Chłodno myślałem i kalkulowałem pisząc to co wzbudziło w Tobie takie uniesienie.... Czy awansaowałem do grona przewidywalnych?

A tak serio to proponuję zakończyć te bezsensowene potyczki i wrócić do tematu (o ile się da :wink: )

Sylwia napisał:
Miłość nie zakomunikowana (słowem, gestem, uczynkiem) jest jak piękny wiersz, który poeta zaraz po napisaniu spalił. W pewnym sensie ten wiersz zaistniał, ale zgodzisz się chyba, że jest to istnienie bardzo ułomne...

99.99% naszych myśli, doznań odczuć ma taki właśnie charakter. Piękny wiersz poety spełnił swoje zadanie niezależnie o tego, czy tekst ów ujrzał światło dzienne, czy nie. Istotą człowieczeństwa jest między innymi to właśnie, że nie jest potrzebne udokumentowanie procesów zachodzących w psychice innego człowieka by mieć świadomość ich zachodzenia, jak i świadomość podobieństwa ich ogólnego kszatłtu do naszych własnych.Tak więc słowa i gesty nie są koniecznym warunkiem komunikowania sie, choć użytecznym. Podstawą jest uznanie, że inni ludzie dysponują, analogicznym do naszego, poczuciem własnego Ja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sylwia




Dołączył: 21 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 20:02, 08 Sie 2006    Temat postu:

Xenotym napisał:
Tak więc słowa i gesty nie są koniecznym warunkiem komunikowania sie, choć użytecznym. Podstawą jest uznanie, że inni ludzie dysponują, analogicznym do naszego, poczuciem własnego Ja.


To znaczy co??? Wierzysz w telepatię??? Jeśli wierzysz, to odpowiedź prześlij mi oczywiście telepatycznie :D :D :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Xenotym




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Silesia

PostWysłany: Wto 20:22, 08 Sie 2006    Temat postu:

Sylwia napisał:
Xenotym napisał:
Tak więc słowa i gesty nie są koniecznym warunkiem komunikowania sie, choć użytecznym. Podstawą jest uznanie, że inni ludzie dysponują, analogicznym do naszego, poczuciem własnego Ja.


To znaczy co??? Wierzysz w telepatię??? Jeśli wierzysz, to odpowiedź prześlij mi oczywiście telepatycznie :D :D :D


Telepatia to insza inszość. Nawiązanie do niej nijak się ma do mojego postu.
Szło o to, ze widząc wijące się z bólu dziecko, lub zatroskaną studentkę, którą rzucił chłopak nie muszę się dopytywać, co w tej krytycznej sytuacji odczuwają, lecz potrafię się w ich sytuacje wczuć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sylwia




Dołączył: 21 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 20:37, 08 Sie 2006    Temat postu:

Xenotym napisał:
Szło o to, ze widząc wijące się z bólu dziecko, lub zatroskaną studentkę, którą rzucił chłopak nie muszę się dopytywać, co w tej krytycznej sytuacji odczuwają, lecz potrafię się w ich sytuacje wczuć.


Zawsze lepiej się jednak dopytać!!! Może studentka zatroskana nie dlatego, że chłopak ją rzucił (o czym skrycie marzyła, bo właśnie zakochała się w innym), ale że obiecał, że "on jeszcze wróci, a ona wtedy będzie mu się czołgać u nóg"???? Jest to z pewnością inny rodzaj zatroskania!!! Większość nieporozumień między ludźmi bierze się właśnie stąd, że się ludzie nie pytają tylko "wczuwają". Zdaje się, że często tego doświadczają na przykład niepełnosprawni: w rodzaju różnych "empatycznych" pocieszeń i współczucia, których wcale nie chcą i nie oczekują.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Xenotym




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Silesia

PostWysłany: Wto 20:54, 08 Sie 2006    Temat postu:

Sylwia napisał:
Xenotym napisał:
Szło o to, ze widząc wijące się z bólu dziecko, lub zatroskaną studentkę, którą rzucił chłopak nie muszę się dopytywać, co w tej krytycznej sytuacji odczuwają, lecz potrafię się w ich sytuacje wczuć.


Zawsze lepiej się jednak dopytać!!! Może studentka zatroskana nie dlatego, że chłopak ją rzucił (o czym skrycie marzyła, bo właśnie zakochała się w innym), ale że obiecał, że "on jeszcze wróci, a ona wtedy będzie mu się czołgać u nóg"???? Jest to z pewnością inny rodzaj zatroskania!!! Większość nieporozumień między ludźmi bierze się właśnie stąd, że się ludzie nie pytają tylko "wczuwają". Zdaje się, że często tego doświadczają na przykład niepełnosprawni: w rodzaju różnych "empatycznych" pocieszeń i współczucia, których wcale nie chcą i nie oczekują.

Otóż dopytywanie się w wielu przypadkach może ranić. Czasem rzecz warto przemilczeć, a adresatowi to włąśnie jest najbardzoiej potrzebne. Sztuka przemilczenia wymaga "empatii". Nie przeczę, że w w wielu przypadkach dopytywanie się może poprawić jakość empatii.

Co do inwalidów, to oni właśnie chcą rozmawiać gdy wynikiem rozmowy jest nie dyskryminowanie ich, a nie chcą, gdy celem rozmowy miałaby być uwypuklanie ich nieciekawej sytuacji.

Empatia jest głębszym pojęciem niż komunikacja - pisałem już o tym
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sylwia




Dołączył: 21 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 11:35, 09 Sie 2006    Temat postu:

Xenotym napisał:
Nie przeczę, że w w wielu przypadkach dopytywanie się może poprawić jakość empatii.


No to już się powoli dogadujemy...

Cytat:
Empatia jest głębszym pojęciem niż komunikacja - pisałem już o tym


Dlaczego "głębszym"???? Raczej wskazującym na pewną zarozumiałośc. Jeśli ktoś pyta, to raczej znaczy, że nie wie. Jeśli ktoś się bez wahania "wczuwa", to raczej znaczy, że jest przekonany, że już wie, jaka jest relacja między emocjami, w które się wczuwa, a "prawdziwymi wartościami" zgdonymi z interesami tej "wyczuwanej" istoty. Na przykład matka w Afryce poddająca swoją córkę bolesnej operacji usunięcia łechtaczki oczywiście na poziomie empatii jest w stanie doskonale się wczuć w córkę, ale już z góry wie, że "przyzwoita kobieta" musi taki ból znieść (podobnie jak my znosimy ból u dentysty) dla "wyższych wartości". Czyli jak widzisz empatia nie jest żadną barierą!!!!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Xenotym




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Silesia

PostWysłany: Śro 13:18, 09 Sie 2006    Temat postu:

Przeczysz sama sobie koleżanko. W podanym przez Ciebie przykładzie empatia ma zastosowanie. Empatia tutaj rozciąga się bowiem na okres wykraczajacy poza chwilę, w której dokonywany jest zabieg lecz prognozowany życiorys dziewczynki. To właśnie komunkacja nie znajduje tu żadnego zastosowania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sylwia




Dołączył: 21 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 14:42, 09 Sie 2006    Temat postu:

Xenotym napisał:
Empatia tutaj rozciąga się bowiem na okres wykraczajacy poza chwilę, w której dokonywany jest zabieg lecz prognozowany życiorys dziewczynki.


Wybacz, ale w takim razie nie rozumiem, co dla Ciebie znaczy słowo "empatia". Rozumiem, co to jest empatia, gdy ktoś mi mówi o umiejętności wyobrażenia sobie cudzych uczuć i emocji na podstawie jego zachowania: płaczu,, grymasów twarzy itp. Ale nie rozumiem, jak można się wczuć w cudze odczucia, których jeszcze nie ma!!! Jak można się wczuć w "prognozowany życiorys"????
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Xenotym




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Silesia

PostWysłany: Śro 18:53, 09 Sie 2006    Temat postu:

Oj to bardzo proste. Definiując empatię po indiansku (mam na myśli spacer w cudzych mokasynach) oznacza ona ni mniej ni więcej jak umiejętność wczuwania się w położenie innej żywej istoty. W takim kontekście jednocześność wczuwania się i oraz akcji przeżywanej przez podmiot wczuwania się nie jst konieczna. Krótko mówiąc, można wczuwać się w emocje fizyczne lub psychiczne zarówno w odniesieniu do wydarzeń teraźniejszych, jak i przeszłych oraz przyszłych lub nawet niezaistniałych. Przykładem mogą być np. reakcje współczucia towarzyszące oglądaniu figur z Pompei, czy też zdjęcia masowych grobów w Katyniu. Empatia może też dotyczyć zdarzeń prawdopodobnych. Wyobraź sobie dziecko raczkujące w kierunku ognia - wtedy właśnie empatia skłoni Cię by zagrodzić mu drogę - empatia, a nie kontrakt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Sylwia




Dołączył: 21 Lip 2006
Posty: 137
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 19:38, 09 Sie 2006    Temat postu:

Xenotym napisał:
Przykładem mogą być np. reakcje współczucia towarzyszące oglądaniu figur z Pompei, czy też zdjęcia masowych grobów w Katyniu.


Wydaje mi się, że wrzucasz do jedego worka fantazję pobudzającą do uczuć, współczucie i emaptię w sensie ścisłym, która jest współ-odczuwaniem na podstawie aktualnej obserwacji różnych oznak i nterpretowanie ich "przez analogię" do swoich doświadczeń. Wydaje mi się, że dla Ciebie każde uczucie jest jakoś "empatyczne". Czy kiedy czytam historyjkę miłosną i wzrusza mnie los wymyślonej bohaterki, to to też jest empatia???

Cytat:
Wyobraź sobie dziecko raczkujące w kierunku ognia - wtedy właśnie empatia skłoni Cię by zagrodzić mu drogę - empatia, a nie kontrakt.


Jaka empatia??? Dziecko na razie wesołe i rozbrykane raczkuje nieświadomie w kierunku niebezpieczeństwa, więc współ-odczuwać z nim mogę jedynie coś w rodzaju radosnej beztroski. Jeśli opiekuję się dzieckiem, to do zagrodzenia mu drogi nie skłania mnie żadna "empatia", ale wiedza o tym, jak taka sytuacja się może skończyć. Nie wiem do czego Ci tu w ogóle potrzebna jakaś empatia???
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Xenotym




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Silesia

PostWysłany: Śro 19:53, 09 Sie 2006    Temat postu:

Sylwia napisał:
Czy kiedy czytam historyjkę miłosną i wzrusza mnie los wymyślonej bohaterki, to to też jest empatia???

Oczywiście, że tak - po to właśnie pisze się książki i po to je czyta.

Cytat:
Jaka empatia??? Dziecko na razie wesołe i rozbrykane raczkuje nieświadomie w kierunku niebezpieczeństwa, więc współ-odczuwać z nim mogę jedynie coś w rodzaju radosnej beztroski. Jeśli opiekuję się dzieckiem, to do zagrodzenia mu drogi nie skłania mnie żadna "empatia", ale wiedza o tym, jak taka sytuacja się może skończyć. Nie wiem do czego Ci tu w ogóle potrzebna jakaś empatia???

Empatia dotyczy skutków dotarcia do ognia oraz związanego z nim wsółodczuwanego bólu (niezaistniałego rzecz jasna). Gdybyś swoją empatię ograniczyła jedynie do "radości raczkowania" i nie potradfiła sobie wyobrazic bólu dziecka po osiągnięciu celu, to współczuję temu dziecku takiej opieki.
No i gdzie ten kontrakt - dowiem się w końcu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
neko




Dołączył: 15 Sty 2006
Posty: 817
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: PL, D

PostWysłany: Czw 22:52, 10 Sie 2006    Temat postu:

sylwia napisał:
Ach nie upieraj się!!! gdyby była bariera, to nikt nigdy z żadnym Tajlandczykiem by się nie dogadał. A to nieprawda!!! To co przedstawiiłeś, to właśnie trudności i to w dodatku trudności "pierwszego kontaktu", który rzeczywiście dość często w przypadku kontaktów "międzykulturowych" kończył się krwawo. Ale nigdy nie było bariery "skazującej" na konfrontację!!!!

Większość ludzi odczuwa jednak barierę językową jako fundamentalną. Z Tajlandczykami nie znającymi angielskiego, porozumiewamy się albo na migi (czyli tak, jak z niemowlakiem), albo przez tłumacza.
sylwia napisał:
Być może tak było przed rewolucją neolityczną, gdy chodziło o wędrowne plemiona myśliwsko-zbierackie, ale historia pokazuje, że w pewnym momencie przechodzono jednak do zawierania "kontraktów". Być może dlatego, że człowiek po rewolucji neolitucznej szybciej niż zwierzęta opanowywał ekosystem i w wielu miejscach robiło się już "ciasno", co powodowało, że "omijanie się" było coraz mniej możliwe.

Mam niejasne przeczucie, że nasi praprzodkowie z różnych plemion zawierali ze sobą kontrakty za pomocą niewolników, dla kórych język jednego z plemion był macierzysty, a drugiego – siłą rzeczy wyuczony. (Zanim kontakty handlowe na tyle się rozwinęły, że celowo uczono się nawzajem swoich języków). W przeciwnym razie, tj. przy braku tłumacza, mogli tylko demonstrować sobie nawzajem swoją siłę; a o kontraktacch nie mogło być mowy..

sylwia napisał:
Stanowczo pdkreślam, że zwierzęta żadnych "kontraktów" nie zawierają. ANi z ludźmi ani między sobą!!!! Do tego potrzebna jest jednak umiejętność posługiwania się abstrakcyjnymi pojęciami i związkami pomiędzy nimi, a także umiejętność wyobrażenia sobie przyszłości.

sylwia napisał:
Nie bądź śmieszny!!! Myślę, że stać Cię na znalezienie jakichś lepszych zarzutów. Wszystkie języki etniczne są na tyle przekładalne między sobą, że taki "kontrakt etyczny" można zawrzeć [z Tajlandczykiem, który nie zna tych języków, co my, tylko jakieś inne, niepodobne do naszych – dopisek neko].

Czy nie wydaje Ci się, że tu sobie jakby przeczysz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Xenotym




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Silesia

PostWysłany: Pią 19:49, 11 Sie 2006    Temat postu:

Odnoszę wrażenie, że Sylwia już z nami nie mieszka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 1:20, 12 Sie 2006    Temat postu:

...a szkoda... Moze wyjechala na ten urlop, ktory jej byl minal kolo nosa?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Inieto




Dołączył: 11 Kwi 2006
Posty: 67
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Kołobrzeg/Poznań
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:20, 15 Sie 2006    Temat postu: człowiek w/g dzikiego

I znów brak czasu uniemozliwia mi przeczytanie całego wątku (skonczylem po 5 stronach-zostaloby mi jeszcze 28!!!).Naprawde przydałyby sie podsumowania co 4 strony. Pozwole sobie jednak na refleksje w tym temacie z zupelnie innej perspektywy.

Nie da sie ukryc, że postjudeochrzescijanska cywilizacja zachodnia ma problemy z określeniem tego na czym miałoby polegać człowieczeństwo -co to znaczy być czlowiekiem.
Stąd dyskusje na temat aborcji, eutanazji, itp, itd.

Korzystając z wiedzy antropologicznej chciałem przedstawić wam jak mogą wygladac koncepcje człowieczeństwa pochodzące z zupełnie innego kregu kult.
Poniżej, krótko zsyntetyzuje koncepcje czlowieczeństwa charakterystyczną dla tubylczych grup etno-lingwistycznych obszaru Amazonii (pomimo iz jest to obszar bardzo zróznicowany kulturowo- koncepcja czlowieka/czlowieczenstwa jest tam wzglednie jednolita).

Co znaczy byc czlowiekiem dla Indian Am pld.?

1. Być czlowiekiem wyraża sie poprzez czasownik a nie rzeczownik! Innymi słowy "bycie człowiekiem" to STAN! Główną tego konsekwencją jest to, że mozna przestac byc czlowiekiem, tak samo jak mozna nim sie stać! To stan który sie zmienia, nie jest dany raz na całe życie, ponieważ:

2.Człowiekiem sie jest nie dla tego że sie ma ludzkie cialo!! Tylko dlatego za zachowujesz sie jak człowiek!ktoś kto przestaje sie zachowywac jak czlowiek przestaje nim byc! (nie ma dylematu praw czlowieka dla zwyrodnialego mordercy).

3. Człowieka sie BUDUJE! Co to znaczy? To znaczy, że nie od razu kiedy sie urodzisz jesteś człowiekiem! Byś stal sie człowiekiem potrzebujesz obcowac z tymi którzy juz sa ludzmi, musisz od nich nauczyc sie jak to jest być czlowiekiem, co czlowiek robi, a czego nie. W uproszczeniu średnio do 5 roku życia dziecko wsród Indian Am.Pld NIE JEST uznawane za człowieka!! Dopiero pewne rzeczy które robisz czynią cię czlowiekiem.

4. Człowieczeństwo jest STOPNIOWALNE. Można byc mniej lub bardziej czlowiekiem! Ktoś, kogo mózg umarł i od 6 lat leży podlaczony do respiratora w szpitalu dla "dzikiego" zdecydowanie NIE JEST czlowiekiem.

Jest to tylko czubek g.lodowej zagadnienia człowieczenstwa w kosmologii Indian Am. pld. Kazdy z tych punktów moznaby rozbudować na osobne wątki.
Wiem, że dla ludzi z naszego kregu kulturowego (postjudechrzescijanska cywilizacja zachodnia) taka postawa może byc szokująca. Jednak uważam, że wiele moglibysmy sie nauczyc od tych których niszczymy.
Pozdrawiam.[/u]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Xenotym




Dołączył: 23 Mar 2006
Posty: 87
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Silesia

PostWysłany: Wto 21:14, 15 Sie 2006    Temat postu:

a. To chyba nie jest właściwe miejsce dla tego typu rozważań...
Otwórz temat "człowieczeństwo"
b. Postjudechrześcijaństwo - (dlaczego "post") - chrześcijaństo i judaizm to religie funkcjonujące w teraźniejszości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:45, 16 Sie 2006    Temat postu:

Xenotym chyba ma racje. Oczywiscie, spojrzenie z innej perspektywy jest zawsze odswiezajace, ale lepiej zrobic to w osobnym miejscu, bo inaczej zrobi sie balagan (a watek i tak jest dosc skomplikowany).

Kurcze, ochotnik do podsumowania watku pilnie potrzebny :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 10:07, 02 Wrz 2006    Temat postu:

Inieto napisał:
Jest to tylko czubek g.lodowej zagadnienia człowieczenstwa w kosmologii Indian Am. pld.


Hmmm.... Tak ładnie żarł...
... i zdechł :P
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 8:00, 14 Wrz 2006    Temat postu:

Cytat:
Początek biologiczny

Moment zapłodnienia czyli połączenia ze sobą materiału genetycznego ojca i matki. Materiał genetyczny ojca zawarty jest w plemniku, natomiast matki w komórce jajowej. Obie komórki rozrodcze zawierają po 23 pary chromosomów. W wyniku ich połączenia powstaje całkowicie odrębny genotyp (46 chromosomów) przesądzający o zaistnieniu nowej istoty ludzkiej. W nim zawarta jest cała informacja genetyczna, warunkująca m. in. płeć dziecka, wzrost, kolor oczu, wygląd zewnętrzny czy podatność na choroby. Człowiek od samego początku rozwija się całkowicie samodzielnie. Od momentu poczęcia rozpoczyna się też niezwykle złożony proces dojrzewania psychicznego. Psychologia prenatalna jednoznacznie stwierdza, że dziecku nie są obce przeżycia w sferze emocjonalnej, a doświadczenia wyniesione z tego okresu mają fundamentalne znaczenie dla jego właściwego rozwoju. Z łatwością możemy doszukać się takich zachowań i reakcji w sferze psychiki, które są charakterystyczne dla w pełni dojrzałej istoty ludzkiej.

D. Kornas-Biela, Wokół początku życia ludzkiego, Warszawa 1993; L. Niebrój, U początków ludzkiego życia, Kraków 1997.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:04, 18 Wrz 2006    Temat postu:

Co to ma wspolnego z prowadzona tu dyskusja?

Nawiasem mowiac, zdanie:

Kornas-Biela napisał:
Od momentu poczęcia rozpoczyna się też niezwykle złożony proces dojrzewania psychicznego.

jest absurdalne. Przypisuje "zycie psychiczne" komorce :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:19, 18 Wrz 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Co to ma wspolnego z prowadzona tu dyskusja?

Nawiasem mowiac, zdanie:

Kornas-Biela napisał:
Od momentu poczęcia rozpoczyna się też niezwykle złożony proces dojrzewania psychicznego.

jest absurdalne. Przypisuje "zycie psychiczne" komorce :shock:


O proszę, widze że w czuły punt trafiłem Wujaszka!!

Mam propozycję: nabadz książkę, wynotuj co ci sie nie podoba, wyslil autorowi, a wyniki w ewentualnej odpowiedzi autora na zarzuty zeskanuj i opublikuj na śfini.
Wtedy dopiero bedziesz mógł rzucac błotem w Kornasa-Bielę. Sam tego nie lubisz, gdy się to czyni względem ciebie. Pokaż więc Gościu klase, a nie się szarpiesz...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:37, 20 Wrz 2006    Temat postu:

Zawsze doznaje szoku, gdy ktos mowi o psychice siedzacej w fizycznym obiekcie nie posiadajacym ukladu nerwowego. Wiesz, to moze takie skrzywienie umyslowe biorace sie z szacunku dla medycyny i informatyki.

Jesli zas o Kornasa-Biele chodzi, to widze to, co z niego cytujesz. I stwierdzam fakt: przypisywanie "zycia psychicznego" komorce jest pomyslem absurdalnym, bo w komorce nie ma NIC, co mogloby myslec i czuc. Gdyby bylo inaczej, to plujac na chodnik tworzylbys zycie psychiczne.

A tak w ogole to wydajesz sie nie rozrozniac rzucania blotem od zwrocenia uwagi na blad w wypowiedzi (tu byc moze bioracy sie w twojego wyrwania tego cytatu z kontekstu - ale to nie moj problem). Co moze wiele tlumaczyc :D
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
pipokze




Dołączył: 09 Sty 2006
Posty: 391
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 7:47, 21 Wrz 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Zawsze doznaje szoku, gdy ktos mowi o psychice siedzacej w fizycznym obiekcie nie posiadajacym ukladu nerwowego. Wiesz, to moze takie skrzywienie umyslowe biorace sie z szacunku dla medycyny i informatyki.
[...]
stwierdzam fakt: przypisywanie "zycia psychicznego" komorce jest pomyslem absurdalnym, bo w komorce nie ma NIC, co mogloby myslec i czuc.
Zabawne, kiedy immaterialista pisze coś takiego. Odrzuca rzeczywiste istnienie żołądka, rąk, nóg, oczu, uszu, układu nerwowego, mózgu, bo to tylko iluzje, bo według niego istnieją wyłączne niematerialne świadomości-osoby. Ale o istnieniu psychiki obserwowanego zmysłami obiektu rozstrzyga na podstawie tego, czy dostrzega u niego układ nerwowy. Olaboga! NIEISTNIEJĄCY układ nerwowy decyduje o istnieniu psychiki!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:34, 21 Wrz 2006    Temat postu:

wuj napisał:
przypisywanie "zycia psychicznego" komorce jest pomyslem absurdalnym, bo w komorce nie ma NIC, co mogloby myslec i czuc.
pipokze napisał:
Zabawne, kiedy immaterialista pisze coś takiego. Odrzuca rzeczywiste istnienie żołądka, rąk, nóg, oczu, uszu, układu nerwowego, mózgu, bo to tylko iluzje

Zabawne to jest dopiero, ze pipokze wciaz nie pamieta, za co immaterialista wuj uwaza zoladek, rece, mozg i inne takie. No to ja pipokowi przypomne.

Kazda "rzecz" jest okreslona przez doznania. Z pojeciem "zoladek" zwiazana jest cala masa doznan, zarowno bezposrednich (dotyczacych mojego wlasnego zoladka lub - jesli jestem lekarzem - zoladkow moich pacjentow) jak i posrednich (uzyskiwanych, na przyklad, przez lekture odnosnego artykulu z wikipedii). Zdanie "wuj mowi, ze zoladek to iluzja" powstalo w fantazji pipoka, dla immaterializmu wuja jest ono obce. Przeciwnie: w immaterializmie pojecie "zoladek" jest ODARTE z wszelkich iluzji. Jest ono odarte z wszystkiego, co nie da sie wypelnic trescia - a do tego nalezy materialistyczne rozumienie zoladka jako... no wlasnie, jako czego? Wyduszenie od materialisty, co znaczy "zoladek istnieje", to zadanie bolesne: materialista unika odpowiedzi dokad moze, a jak juz nie moze uniknac, to albo jest skonfundowany, albo bluzga...

Co to znaczy "zoladek istnieje", pipoku slodki?

(Podaj tu prosze LINK do twojej odpowiedzi w przeznaczonym do tego watku, bowiem TUTAJ mowa jest o czyms zupelnie innym, a twoja uwaga jest calkowicie OT.)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 19, 20, 21 ... 24, 25, 26  Następny
Strona 20 z 26

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin