Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Opatrzność Boża w świetle naukowego obrazu świata.
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Genesis
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:05, 02 Kwi 2017    Temat postu:

Zawiesiłeś się na zmianie formie, Michał. W chrześcijaństwie najważniejsza jest śmierć dla “ja fałszywego” czyli zestawu mechanizmów obronnych niezbędnych do przeżycia dzieciom ale utrwalane i powielane w wieku dorosłym stają się źródłem patologii. Oczywiście ta sytuacja istnieje z powodu błędu teologicznego perpetuowanego przez wysłanników Watykanu, minus Francik. Dlatego w praktyce katolicyzmu nie istnieje kontemplacja poza Zakonem Karmelitów Bosych i Przyjaciół Miłości Miłosiernej, która nie zajmuje się handlem czyli “coś za coś” lecz jest kustoszem wartości moralnych i jak trzeba kogoś sprowadzić na ziemię, bo ego jest najgorszym doradcą, to miłość moralna przytuli, ustawi poprzeczkę i upewni się aby ego było egoing -> egone. Obrona swojej suwerenności emocjonalnej jest moralnym obowiązkiem człowieka. Jeśli ktoś nie pozbył się mechanizmów obronnych z dziecinstwa, bo w domu rodzinnym była patologia i w wieku dorosłym z powodu niedojrzałości życiowej i wodzy ego chce się zniweczyć, to owszem człowiek jest jedynym stworzeniem, które potrzebuje zachęty do życia - ale moim moralnym obowiazkiem nie jest tego człowieka “żebrać” aby żył. Ten człowiek ma, jak ja, wolną wolę. Jeśli woli być hostage czyli host aged czyli dorosły ale w okowach ego, to jej/jego wybór. Ja wolę być host czyli Gospodarzem Ducha. A jeśli jakiś egoman sądzi, że za atak na moją suwerenność emocjonalną pogłaskam, to niech weźmie gumowy młotek zwany rubber mallet i sie leciutko stuknie w 3 oko. Resetuje. Kto się niszczy za życia patologią, bo niedojrzał życiowo i jest wieźniem mechanizmów obronnych z dzieciństwa jest "slepcem". Kiedy ten człowiek zmienia formę/umiera i z jakiego powodu jest bez znaczenia, bo nie żyje lecz egzystuje czekajac na smierc czyli teoretycznie jest cierpiacym na wlasne zycznie przed-trupem.

https://youtu.be/EXHF2xw6zyA
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Lewandowski




Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:44, 03 Kwi 2017    Temat postu: Re: Opatrzność Boża w świetle naukowego obrazu świata.

Michał Dyszyński napisał:
Błażej napisał:
...
Jak w kontekście naukowego obrazu świata odczytujecie opatrzność Bożą ? Opatrzność /łac. providentia, gr. πρόνοια (pronoja)/ – w teologii nieustanna opieka wszechwiedzącego i wszechmocnego Boga nad dziejami świata i poszczególnych ludzi, poprzez którą pokazuje On swą mądrość, dobroć i miłość....

Myślę, że jeśli perspektywa oceny miałaby być doczesna, to opatrzność Boża nie da się pogodzić z tym co spotykamy w życiu.
Religijny punkt spojrzenia (szczególnie chrześcijański) jest taki, że tutaj na ziemi będziemy przegrywać ("błogosławieni, którzy płaczą"). Założenie, że Bóg nam tu na ziemi na pewno pomoże w naszych poczynaniach jest naiwne. Nie o to bowiem chodzi, aby nam się tu wszystko udawało, ale ABYŚMY OKAZALI SWOJE JESTESTWO wobec różnych warunków życia - tak wobec sukcesów, jak i wobec klęsk, czy cierpienia. Opatrzność Boża w tym kontekście polegałaby na tym, że BEZ WZGLĘDU NA TO CO SIĘ STANIE tu na ziemi, to ma to dla nas jakiś ważny sens. Nie zawsze uda nam się ten sens odkryć w życiu, ale z perspektywy wieczności ten sens się ujawni. A wtedy przyznamy Bogu rację w tym, że zesłał na nas takie a nie inne doświadczenia życiowe.


Myślę, że dużo lepiej udaje ci się to tłumaczyć Błażejowi niż mi się udawało

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/bog-zrodlem-zla-oraz-dobra,9381-50.html#317893

Generalnie wszystkie ateistyczne zarzuty wobec Boga oparte na istnieniu cierpienia sprowadzają się do założenia, że każdy inny świat stworzony przez Boga i nie będący światem totalnie hedonistycznym, który zawierałby wyłącznie czystą przyjemność, jest światem niedoskonałym i spartolonym. Założenie, że wszystko co nie zawiera wyłącznie przyjemności jest już z natury niedoskonałe i spartolone jest oczywiście przejawem płytkiego i płaskiego myślenia, które zarzucam ateistom od lat. A na pewno założenie, że wszystko co nie zawiera wyłącznie przyjemności jest już z natury niedoskonałe i spartolone, jest co najmniej dyskusyjne. Ateistyczne zarzuty wobec Boga oparte na cierpieniu będą jednak znajdowały wciąż podatny grunt gdyż żyjemy w kulturze, która generalnie kultywuje hedonizm i wszystko co sprzeciwia się przyjemności uważa za wyjątkowo negatywne

Oczywiście sam hedonizm nie niesie ze sobą żadnej głębszej nauki. Pytam czasem ateistów w dyskusjach jak stworzyliby świat lepiej gdzie dałoby się na przykład osiągnąć satysfakcję bez trudu i wysiłku. Jak na przykład sprawić żeby satysfakcja z okupionego trudami wejścia na Mount Everest była mniejsza niż wtedy gdyby wejście dokonało się całkowicie bezwysiłkowo i bezpiecznie. Nie otrzymuję odpowiedzi na takie pytania poza zdawkowym stwierdzeniem, że skoro Bóg jest wszechmocny to powinien znaleźć odpowiedź na to pytanie. Nie jest to jednak żadna odpowiedź a jedynie przesuwanie rozwiązania problemu gdzie indziej, na Boga, który ma w tym momencie coś wyczarować z kapelusza. Jednocześnie ten sam ateista zarzuca temu samemu Bogu, że każde inne rozwiązanie wspomnianego problemu będzie spartolone jeśli nie będzie oparte znowu na hedonizmie. I w taki oto sposób ateista sam domyka błędne koło w swym myśleniu


Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Pon 12:51, 03 Kwi 2017, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31325
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:26, 03 Kwi 2017    Temat postu: Re: Opatrzność Boża w świetle naukowego obrazu świata.

Jan Lewandowski napisał:

Oczywiście sam hedonizm nie niesie ze sobą żadnej głębszej nauki. Pytam czasem ateistów w dyskusjach jak stworzyliby świat lepiej gdzie dałoby się na przykład osiągnąć satysfakcję bez trudu i wysiłku. Jak na przykład sprawić żeby satysfakcja z okupionego trudami wejścia na Mount Everest była mniejsza niż wtedy gdyby wejście dokonało się całkowicie bezwysiłkowo i bezpiecznie. Nie otrzymuję odpowiedzi na takie pytania poza zdawkowym stwierdzeniem, że skoro Bóg jest wszechmocny to powinien znaleźć odpowiedź na to pytanie. Nie jest to jednak żadna odpowiedź a jedynie przesuwanie rozwiązania problemu gdzie indziej, na Boga, który ma w tym momencie coś wyczarować z kapelusza. Jednocześnie ten sam ateista zarzuca temu samemu Bogu, że każde inne rozwiązanie wspomnianego problemu będzie spartolone jeśli nie będzie oparte znowu na hedonizmie. I w taki oto sposób ateista sam domyka błędne koło w swym myśleniu

Masz rację, choć nie zgodzę się z tym, że problem trzeba adresować do ateistów. Według mnie jest on uniwersalny, bo my teiści, też co rusz, mamy swoje pretensje do Boga, że nam nie pomaga, czy za mało pomaga, że świat jest niesprawiedliwy.
Problem, o którym tu piszemy, a który jest wyciągany jako argument przeciw teizmowi, w moim rozumieniu jednak ŚWIADCZY WŁAŚNIE ZA teizmem, za głębią rozumienia. Ludzie widzą wartość rzeczy wycinkowo - nie łączą okruchów myślenia w całość. Ten Twój przykład z wejściem na Mount Everest jest tu o tyle dobry, że idealnie pokazuje sprzeczność w typowym podejściu - cenimy coś wtedy, gdy jest to trudne, niedostępne, ale za chwilę chcielibyśmy aby to samo przestało dla nas być trudno dostępne, abyśmy już "na pstryk" to mieli. To czego właściwie chcemy?
Jak ktoś chce mieć łatwe zdobycie szczytu, to niech sobie wejdzie specerkiem na jakiś pagórek w okolicy. Ale ludzie chcieliby mieć ciastko po jego zjedzeniu. Chcieliby mieć łatwo coś trudnego, szybko coś co wymaga czasu.
Człowiek na tym łez padole ma pewien ważny cel - ZROZUMIEĆ WARTOŚĆ, pojąć to, że właściwie to nic nie jest za darmo, wszystko co jest cenne, jest jakoś niełatwe, może unikalne, niedostępne. Musimy zaakceptować zarówno to, że są rzeczy niedostępne w ogóle (pogodzić się z tym, że tutaj nasze chcenie zdobycia tego czegoś musi być nie zaspokojone), jak i odwrotny aspekt sprawy - że to co już mamy to nie jest takie "nic", że WARTO CENIĆ rzeczy, które się posiada, warto BYĆ WDZIĘCZNYM.
W dzisiejszych czasach, opartych o psychologię agresywnego, nienasyconego kapitalizmu normą stało się podejście "coś zdobyłem? - nieważne, zapominamy, bo teraz muszę zdobywać coś następnego!" Przy takim podejściu, takim zapatrzeniu zawsze w to, czego nie mamy, nigdy nie będziemy szczęśliwi, bo emocje będą zawsze widziały wartość wyłącznie w tym, co jest poza nami. Dopiero gdy tracimy coś, co było z nami od lat, przychodzi refleksja: ojej... jaki głupi byłem, że nie ceniłem wtedy tego, gdy to miałem... Jaki głupi byłem!!!... Miałem zdrowie i się nim nie cieszyłem. Miałem bliskich ludzi, i to lekceważyłem, miałem pomoc ze strony przyjaciół i rodziny, ale nie potrafiłem być ani za to wdzięcznym, ani tego docenić. Teraz tego nie ma - kochane osoby nie żyją, zdrowie już nie wróci, zostawiłem po sobie opinię wiecznie nie zadowolonego grymaśnika, a stare - dobre, nie wróci.
W "królestwie Bożym" umysł nie może tak traktować siebie i tego, co do niego dociera. Jeśli ktoś programowo i zawsze nie potrafi doceniać dóbr, jakie się mu ofiarowywuje, to nigdy nie będzie szczęśliwy, nigdy nie będzie w niebie. Ale nauczyć się wdzięczności, doceniania innych, czy darów losu wcale nie jest łatwo. Bez poznania cierpienia, niespełnienia, nawet rozpaczy właściwie to w ogóle nie jest możliwe, bo głupie "dziecko w nas" będzie wciąż grymasiło domagając się więcej i więcej - aż do stanu, kiedy "więcej" przestanie być możliwe zarówno fizycznie, jak i logicznie.

Wrażliwość.
Wrażliwość jest z tym, co tu na ziemi zagraża nam cierpieniem w przypadku gdy owo coś wystąpi przeciw nam. Nie możemy być zbyt wrażliwi, bo ta masa cierpienia, jaką spotykamy by nas zniszczyła, przepaliła. Staramy się więc jakoś stępiać swoją wrażliwość w wielu sytuacjach ceniąc twardzielstwo maści wszelakiej. Ale jeśli pójdziemy w tym odpowiednio daleko, to staniemy się tak twardzi, tak niewrażliwi, że nic nie będzie już miało mocy wzruszenia nas, zachwycenia, ucieszenia się tym. W Biblii mamy stwierdzenie "serc nie zatwardzajcie". Trudno jest sobie wyobrazić, aby dla osoby z twardym sercem znalazło się miejsce w Królestwie Niebieskim. I to wcale nie z przyczyn, że tam takich z twardymi sercami "nie wpuszczają", ale raczej dlatego, że ktoś z twardym sercem już do raju wpuszczony i tak z całego dobrodziejstwa owego raju nie będzie w stanie skorzystać! Bo raj jest miejscem gdzie jest mnóstwo DARÓW SERCA. Twardzi i okrutni mogą stanąć naprzeciw, potknąć się o taki dar, ale go nie dostrzegą, bo ich serce jest ślepe na wszystko to co jest właśnie darem serca.
Musimy więc przeżyć niejedno cierpienie także po to, aby MÓC SIĘ UCIESZYĆ JEGO BRAKIEM. Bez tego radość i szczęście w nas może okazać się zbyt słabe, aby nie zniszczyła go erozja zasilana pragnieniem zwycięstwa, sukcesu, zawsze czegoś "więcej". A choć szukanie czegoś więcej tak ogólnie nie jest niczym złym (w końcu warto jest się rozwijać), to skupienie się wyłącznie na nim niszczy tę subtelną tkankę szczęścia, która jest niezbędna dla poprawnego funkcjonowania świadomości w raju.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dyskurs
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: USA
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 22:47, 03 Kwi 2017    Temat postu:

Michal Dyszynski napisał:
... my teiści, też co rusz, mamy swoje pretensje do Boga, że nam nie pomaga, czy za mało pomaga, że świat jest niesprawiedliwy
To jest raczej aspect indywidualny I kulturowo uwarunkowany. Polska jest malym krajem ale powoli sie dywersyfikuje. Jakkolwiek, w polsko-amerykanskiej parafii od razu poznasz, ze ktos jest z Podkarpacia jesli ten ktos jest w odpowiedznim wieku. Jakbys powiedzial, ze "najefektuwniejsza metoda przypowiadania przyszlosci jest jej twrzenie" to w polsko-amerykanskiej parafii to "herezja" :)

Michal Dyszynski napisał:
Ludzie widzą wartość rzeczy wycinkowo - nie łączą okruchów myślenia w całość.
Tutaj nalezy dodac, ze jestli sa sensoryczni I przyjmuje pozycjonalnosc ego w skomunikowaniu procesu myslowego konkretnie jego artefaktow publicznie. Ktos, jak ja, nie przetwarza niczego jako system zamkniety. Wszystko, ktorego nie jestem w stanie zdefiniowac, jet dynamicznym I organicznym systemem otwartym.

Michal Dyszynski napisał:
Człowiek na tym łez padole ma pewien ważny cel - ZROZUMIEĆ WARTOŚĆ, pojąć to, że właściwie to nic nie jest za darmo, wszystko co jest cenne, jest jakoś niełatwe, może unikalne, niedostępne.
To mozesz tylko odczuc w spokoju wewnetrznym. Kazda proba zrozumienia skonczy sie na zaplataniu w meandrach umyslu konceptualnego. Co jest bezcenne, to swiadomosc, ze potrafimy upasc ale sie I podniesz przez zmiane naszego serca/jego formacje aby otrzepac pyl z drogi zycia I isc dalej z godnoscia I nie pozwolic aby proza zycia pozbawiala nas geniusza ktory tchnie w nas Stworca/Bog/Natura/Tao/ Allah/...

Michal Dyszynski napisał:
... warto BYĆ WDZIĘCZNYM ...
za wszystko, nie tylko materialny aspect naszego zycia - wdziecznym za wszystkie doswiadczenia, zranienia, bo akceleruja nas w podrozy poznania zwanej zyciem.

Michal Dyszynski napisał:
W "królestwie Bożym" umysł ...
potrzeba zostawic za soba (metafora), bo tylko pokorni posiada (dziwne jest to slowo) Krolewstwo Niebieskie.

Michal Dyszynski napisał:
Nie możemy być zbyt wrażliwi, bo ta masa cierpienia, jaką spotykamy by nas zniszczyła, przepaliła ...
Wrazliwosci to milosc moralna - jak matka przytuli I ustawia poprzeczke odpowiednio wysoko aby przeskoczyc. Cierpienie nie ma mocy sprawczej. Jest artefaktem procesu konceptualnego I domena ego. W Duchu wszystko jest naturalnie tak jak byc powinno. Wystarczy pozostawic historie zycia I byc, poprostu.

"Krolewstwo Niebieski jest tutaj ale wy tego nie widzicie ..." - zmienilabym ten przekaz na odczuwacie, bo to dar Bozy a wszystko co jest nam podarowane ma nas czegos nauczyc.


Ostatnio zmieniony przez Dyskurs dnia Pon 22:48, 03 Kwi 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 6:10, 14 Kwi 2017    Temat postu:

Opatrzność boża w świetle nauki współczesnej? To np. "odwrócona" zasada antropiczna, której przykładem jest "strefa złotowłosej", to fakt, że ludzkość istnieje w odpowiednim dla siebie miejscu oraz czasie, czyli warunkach, środowisku, to "pozwolenie" na rozwój, ewolucję i t. p. Tylko, że do tego nie potrzeba żadnego osobowego boga- wystarczy Wola [bezosobowa]... Oraz, oczywiście Natura i oddziaływania występujące w danej Rzeczywistości.

Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Pią 6:12, 14 Kwi 2017, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:30, 15 Kwi 2017    Temat postu: Re: Opatrzność Boża w świetle naukowego obrazu świata.

Jan Lewandowski napisał:
Jak na przykład sprawić żeby satysfakcja z okupionego trudami wejścia na Mount Everest była mniejsza niż wtedy gdyby wejście dokonało się całkowicie bezwysiłkowo i bezpiecznie.

Ból wybrany świadomie przez człowieka pragnącego zdobyć górę a ból dziecka z wodogłowiem, które tego sobie nie wybrało, to nie to samo.

Jan Lewandowski napisał:
Nie otrzymuję odpowiedzi na takie pytania poza zdawkowym stwierdzeniem, że skoro Bóg jest wszechmocny to powinien znaleźć odpowiedź na to pytanie.

Przecież Jahwe potrafi stworzyć dla ludzi świat bez cierpienia, a jednocześnie bez odbierania radości z życia. Wybrańcy mają znaleźć się tam po śmierci.
[link widoczny dla zalogowanych](raj)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Lewandowski




Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 9:25, 16 Kwi 2017    Temat postu: Re: Opatrzność Boża w świetle naukowego obrazu świata.

mat napisał:
Jan Lewandowski napisał:
Jak na przykład sprawić żeby satysfakcja z okupionego trudami wejścia na Mount Everest była mniejsza niż wtedy gdyby wejście dokonało się całkowicie bezwysiłkowo i bezpiecznie.

Ból wybrany świadomie przez człowieka pragnącego zdobyć górę a ból dziecka z wodogłowiem, które tego sobie nie wybrało, to nie to samo


No to weźmy kogoś kto rodzi się bez rąk i wchodzi mimo to na Mount Everest. Jest już taki jeden koleś. Porównaj sobie teraz jego satysfakcję z satysfakcją jego samego gdyby zrobił to jako zdrowy. Wyczyn i satysfakcja są tylko tam gdzie jest trud ale płasko myślący ateista nastawiony wobec Boga wyłącznie na hedonizm już tego nie rozumie

mat napisał:
Jan Lewandowski napisał:
Nie otrzymuję odpowiedzi na takie pytania poza zdawkowym stwierdzeniem, że skoro Bóg jest wszechmocny to powinien znaleźć odpowiedź na to pytanie.

Przecież Jahwe potrafi stworzyć dla ludzi świat bez cierpienia, a jednocześnie bez odbierania radości z życia. Wybrańcy mają znaleźć się tam po śmierci.
[link widoczny dla zalogowanych](raj)


A dlaczego w tym raju będzie radość? Bo już wiadomo jak to jest bez niej


Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Nie 9:31, 16 Kwi 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:48, 16 Kwi 2017    Temat postu: Re: Opatrzność Boża w świetle naukowego obrazu świata.

Jan Lewandowski napisał:
No to weźmy kogoś kto rodzi się bez rąk i wchodzi mimo to na Mount Everest. Jest już taki jeden koleś. Porównaj sobie teraz jego satysfakcję z satysfakcją jego samego gdyby zrobił to jako zdrowy. Wyczyn i satysfakcja są tylko tam gdzie jest trud ale płasko myślący ateista nastawiony wobec Boga wyłącznie na hedonizm już tego nie rozumie

Wolałbym jednak zdobyć górę z rękoma, ale mniejsza z tym. Zrównanie bólu wybranego świadomie z bólem jako niezawinionym brzemieniem pozostanie absurdalnym pomysłem; nazwać tego nie można nawet "płaskim myśleniem", raczej patologią, zwłaszcza w kontekście "kochającego" boga.

mat napisał:
Jan Lewandowski napisał:
Przecież Jahwe potrafi stworzyć dla ludzi świat bez cierpienia, a jednocześnie bez odbierania radości z życia. Wybrańcy mają znaleźć się tam po śmierci.
[link widoczny dla zalogowanych](raj)
A dlaczego w tym raju będzie radość? Bo już wiadomo jak to jest bez niej

Adam i Ewa byli szczęśliwi w raju?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Jan Lewandowski




Dołączył: 12 Gru 2005
Posty: 2547
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:38, 16 Kwi 2017    Temat postu: Re: Opatrzność Boża w świetle naukowego obrazu świata.

mat napisał:
Jan Lewandowski napisał:
No to weźmy kogoś kto rodzi się bez rąk i wchodzi mimo to na Mount Everest. Jest już taki jeden koleś. Porównaj sobie teraz jego satysfakcję z satysfakcją jego samego gdyby zrobił to jako zdrowy. Wyczyn i satysfakcja są tylko tam gdzie jest trud ale płasko myślący ateista nastawiony wobec Boga wyłącznie na hedonizm już tego nie rozumie

Wolałbym jednak zdobyć górę z rękoma, ale mniejsza z tym. Zrównanie bólu wybranego świadomie z bólem jako niezawinionym brzemieniem pozostanie absurdalnym pomysłem; nazwać tego nie można nawet "płaskim myśleniem", raczej patologią, zwłaszcza w kontekście "kochającego" boga


Co jak sobie nazwiesz ateisto mało mnie interesuje. Myśląc płytko i zawężając percepcję wyłącznie do perspektywy hedonistycznej doczesności nie byłeś jak dotąd w stanie wykazać choćby tego, że satysfakcja osiągnięta z trudem ma niższość względem tej osiągniętej bezwysiłkowo

mat napisał:
Jan Lewandowski napisał:
mat napisał:
Przecież Jahwe potrafi stworzyć dla ludzi świat bez cierpienia, a jednocześnie bez odbierania radości z życia. Wybrańcy mają znaleźć się tam po śmierci.
[link widoczny dla zalogowanych](raj)
A dlaczego w tym raju będzie radość? Bo już wiadomo jak to jest bez niej

Adam i Ewa byli szczęśliwi w raju?


Jak widać nie do końca skoro zapragnęli swą perspektywę rozszerzyć o obszar poznania zła


Ostatnio zmieniony przez Jan Lewandowski dnia Nie 14:42, 16 Kwi 2017, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Genesis Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin