 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9787
Przeczytał: 58 tematów
|
Wysłany: Czw 20:26, 11 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | Michała jako osoby może odwrócić uwagę od faktu nie wytłumaczenia, dlaczego integryści nie stosują Ewangelii do siebie. Sam fakt,ze większość uwag dotyczy personalnie oponenta, a nie istoty sprawy jest wystarczającym zdemaskowaniem braku argumentów merytorycznych w sprawie. |
Michał nie wykazał faktograficzne "dlaczego integryści nie stosują Ewangelii do siebie", a jedynie zaprezentował swoje umysłowe impresje - więc problem istnieje jedynie w głowie Michała - stąd odniesienie, może nie do oponenta, a bardziej pacjenta, Michała jest jak najbardziej merytoryczną odpowiedzią.
żeby twoje dywagacje można byłoby rozpatrywać merytorycznie, musiałbyś podać jakieś fakty, np. cytaty z dokumentów "integrystów", lub wypowiedzi i to takie, które byłby miarodajne dla całego tego ruchu ... i wykazać, że to sprzeczne z ewangelią i oczywiście nie tylko w twoim mniemaniu ...
argumentem może być tylko to, co obie strony uznają za fakt, a przeciwną prowadzi, o ile się nie obroni, to konieczności zaprzeczenia swoim poglądom ... w konsekwencji przyznania przeciwnikowi racji ...
problem w tym, że nie przedstawiasz argumentów tylko swoje rojenia ... a obserwując dyskusje z tobą, można odnieść wrażenie, że ty nawet nie rozumiesz, co jest, a co nie jest argumentem.
może nie wiesz, że gołosłowna oskarżenia, to nie argumenty, a pomówienia ?
Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Czw 20:28, 11 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
|
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37674
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:33, 11 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| lucek napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | Michała jako osoby może odwrócić uwagę od faktu nie wytłumaczenia, dlaczego integryści nie stosują Ewangelii do siebie. Sam fakt,ze większość uwag dotyczy personalnie oponenta, a nie istoty sprawy jest wystarczającym zdemaskowaniem braku argumentów merytorycznych w sprawie. |
Michał nie wykazał faktograficzne "dlaczego integryści nie stosują Ewangelii do siebie" |
Michał skazał, że koncept "prostaczka", który zwyczajowo stosuje się do osoby niewykształconej, nie pasuje do wyrafinowanej formy, jaką mają dzieła teologów katolickich, w tym tych o integrystycznym rysie. Oczywiście to nie jest dowód, bo w tego przypadku okolicznościach nie ma ścisłych reguł klasyfikacji terminu prostaczek. Chyba jednak dla większości odbiorców nie będą "prostaczkami" twórcy np. katechizmu, doktryn, dogmatów i ogólnie teologowie. To zaś by oznaczało, że w powszechnie przyjętym uznaniu nie stosuje się jakoś wymogów "bycia prostaczkiem" do całej rzeszy katolików. Czy zatem stawianie takich wymogów ogólnie, używanie tego argumentu "nie jesteś prostaczkiem" do osób, które są krytyczne, zadają pytania, oczekując wyjaśnień w kwestiach teologicznych, czy dyskutują, wskazując na to, jak rozumieją OSOBIŚCIE biblijne sformułowania, nie jest stosowaniem podwójnych standardów?...
Oczywiście to ostatnie pytanie bez problemów prawie każdy rozpozna jako retoryczne, bo odpowiedź tu wyraźnie się narzuca.
Nie wiem, jakiego jeszcze uzasadnienia większego możesz tu oczekiwać. Ja uważam, iż wyjaśniłem tę kwestię wystarczająco.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16390
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:49, 11 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | Zbiorczo odpowiem:
To odnoszenie się do Michała jako osoby może odwrócić uwagę od faktu nie wytłumaczenia, dlaczego integryści nie stosują Ewangelii do siebie. |
Nie, właśnie odwrotnie. To ty nieustannie rzucasz ogólne oskarżenia bez dowodów, a gdy ktoś zaczyna analizować twoją konkretną postawę – ucieczka. Klasyczny chwyt: „nie mówmy o mnie, mówmy o problemie”, ale sam zacząłeś od personalnych uogólnień, w których wyraźnie uderzasz w katolickich tradycjonalistów. A teraz, gdy zostajesz rozliczony z własnych słów, nagle lament: „nie atakujcie osoby!”. Za późno. Słowo wypowiedziane ma konsekwencje. „Z każdego bezużytecznego słowa, które ludzie wypowiedzą, zdadzą sprawę w dzień sądu” (Mt 12,36). Nie rzuca się oskarżeń wobec innych, a potem nie udaje się niewiniątka, kiedy ktoś powie „sprawdzam”
A co do rzekomego „nie stosowania Ewangelii do siebie przez integrystów” – to po prostu kolejna pusta klisza. Bez konkretu. Bez cytatu. Bez analizy. Slogan. Gdzie konkretnie nie stosują? W czym? W jakich przypadkach? Co konkretnie czynią, co byłoby sprzeczne z Ewangelią? Wskaż to, a nie rzucaj mglistych oskarżeń. „Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą” (Mt 7,1–2). Twoje oskarżenia to tylko projekcja. Nic więcej
| Michał Dyszyński napisał: | | Sam fakt, że większość uwag dotyczy personalnie oponenta, a nie istoty sprawy jest wystarczającym zdemaskowaniem braku argumentów merytorycznych w sprawie. |
To wyjątkowo perfidna manipulacja. Bo właśnie istotą sprawy jest to, że to ty jako autor wypowiedzi posługujesz się intelektualnymi fałszywkami, semantycznymi wykrętami, zawoalowanymi uogólnieniami. To nie jest „ad personam”, to jest rozliczenie autora z jego własnych argumentów. Jeśli przedstawiasz poglądy i je publikujesz, to ty jesteś ich twarzą. Nie można oderwać „tezy” od „człowieka”, który ją wygłasza, bo człowiek ją kształtuje, warunkuje, interpretuje i przedstawia w określonym kontekście. Chcesz głosić publiczne tezy – miej odwagę być za nie rozliczony. Uciekasz przed tym rozliczeniem jak Adam w raju: „to nie ja, to kobieta”. Teraz: „to nie ja, to moja ogólna wypowiedź o nieokreślonych gnuśnych”. Żałosne. „Twoje tak niech będzie tak, a nie – nie. A co ponadto jest, od Złego pochodzi” (Mt 5,37)
| Michał Dyszyński napisał: | | Są jeszcze pomniejsze słabe próby wybronienia owej asymetrii w traktowaniu autorytetów uznanych przez integrystów wobec innych wiernych, ale od razu widać, że są one tak wykrętne, iż nie ma sensu nawet z nimi polemizować. |
Oto twoje „argumenty”: „to wykręt”, „widać, że słabe”, „nie ma sensu polemizować”. A co to jest, jeśli nie uchylanie się od uczciwej dyskusji? Rzucasz fałszywe oskarżenie – o jakiej asymetrii mówisz? Że tradycyjni katolicy mają posłuch wobec Urzędu Nauczycielskiego, papieży, Tradycji, a nie wobec indywidualnych teologów z nowym pomysłem na Kościół? Tak – mają. I słusznie. Bo to Kościół naucza, a nie prywatne sumienie. „Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi” (Łk 10,16). Tę asymetrię ustanowił sam Chrystus, nie „integryści”
Ty natomiast prezentujesz model anarchii duchowej – każdy ma swoją prywatną wersję Ewangelii, w której sam decyduje, kto jest autorytetem, a kto nie. To jest chaos. „Bóg bowiem nie jest Bogiem nieporządku, lecz pokoju” (1 Kor 14,33). Integryści, których próbujesz wyśmiać, zachowują porządek katolickiego sensus fidei – wiary zgodnej z Tradycją, Magisterium i wiekami nieprzerwanego nauczania. Ty natomiast próbujesz wprowadzić zamęt, a zamęt – jak pisał Paweł – pochodzi od ducha buntu
| Michał Dyszyński napisał: | | Fakt pozostaje faktem - skierowana przez Jezusa do apostołów uwaga, o objawieniu Ewangelii prostaczkom jest przez integrystów stosowana wyłącznie jako ostrze przeciw tym ofiarom, które integryści próbują zdominować swoją narracją, zaś dla siebie integryści zostawiają tą wygodniejszą rolę. Wykręty nic tu nie zmienią. |
Nie, to nie „fakt” – to tylko twoja własna opinia, podszyta kompletnym niezrozumieniem słów Jezusa. Mówisz o Mt 11,25: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom”. I co? To ma być cios w tradycyjnych katolików? Serio?
To właśnie ci „prostaczkowie” – ludzie pokorni, posłuszni, klęczący przed Najświętszym Sakramentem, nie mający doktoratów z filozofii – to właśnie oni są tymi, którym Bóg objawia swoją prawdę. A nie ci, którzy – jak ty – „mądrzą się”, komplikują, wszystko relatywizują, a potem jeszcze obwiniają innych o gnuśność, bo nie przyjęli twojej motaniny
Twoje nadinterpretacje to czysta projekcja pychy. Sam chcesz być tym, który lepiej „zrozumiał Ewangelię”, ale nie mieścisz się w logice prostoty wiary – w tej logice, która każe ufać Kościołowi, a nie swojemu rozumowi. „Nadęci są wiedzą, a oderwani od prawdy” (1 Tm 6,4). Ty nie rozbijasz integryzmu – ty rozbijasz wiarę w obiektywną prawdę
| Michał Dyszyński napisał: | | Michał wskazał, że koncept "prostaczka", który zwyczajowo stosuje się do osoby niewykształconej, nie pasuje do wyrafinowanej formy, jaką mają dzieła teologów katolickich, w tym tych o integrystycznym rysie. |
To jest klasyczny sofizmat semantyczny – podmiana znaczenia słowa, żeby wcisnąć własną interpretację. „Prostaczek” w Ewangelii nie oznacza człowieka bez wykształcenia – to oznacza człowieka pokornego, ufnego, duchowo ubogiego, który nie opiera się na własnym rozumie, ale wierzy Bogu. Chrystus nie powiedział: „Błogosławieni nieuczeni”, ale „Błogosławieni ubodzy w duchu” (Mt 5,3). A to znaczy: ci, którzy uznają swoją duchową zależność od Boga.
Czy teologowie katoliccy nie mogą być „prostaczkami” w sensie ewangelicznym? Absurd. Przykład: św. Tomasz z Akwinu, jeden z najwybitniejszych umysłów w historii Kościoła, na końcu życia, po mistycznym przeżyciu, powiedział, że wszystko, co napisał, to „słoma” wobec tego, co zobaczył. To jest „prostaczek” – mimo geniuszu, pełna pokora wobec Boga. Św. Augustyn – również. Teologowie w duchu Tradycji nie budują na sobie, tylko na depozycie wiary. Natomiast ty przedstawiasz „prostaczków” jako analfabetów, i pod tym kątem odcinasz ich od Tradycji – bo przecież teologia to „wyrafinowane dzieła”, więc nie są to prostaczkowie. To jest czysta redukcja duchowości do poziomu intelektu – herezja racjonalizmu, a nie Ewangelia.
| Michał Dyszyński napisał: | | Oczywiście to nie jest dowód, bo w tego przypadku okolicznościach nie ma ścisłych reguł klasyfikacji terminu prostaczek. |
Właśnie. I to przyznajesz sam. Czyli nie masz żadnego solidnego fundamentu, by odcinać „teologów” od kategorii „prostaczków” ewangelicznych. Więc po co w ogóle ten wywód? Chcesz zdyskredytować całe środowisko myślenia katolickiego tylko dlatego, że ci nie pasuje do twojej prywatnej, gnostycznej wersji Ewangelii. Sam zresztą przyznajesz, że to nie jest żaden dowód – ale i tak go używasz jako argumentu. To się nazywa nieuczciwość intelektualna.
| Michał Dyszyński napisał: | | Chyba jednak dla większości odbiorców nie będą "prostaczkami" twórcy np. katechizmu, doktryn, dogmatów i ogólnie teologowie. |
A „większość odbiorców” to teraz wyrocznia? Kiedy mowa o Kościele i Ewangelii, nie liczy się „większość odbiorców”, tylko nauczanie Objawione i nieomylna Tradycja Kościoła. Kościół nigdy nie nauczał, że „prostaczek” to ktoś z brakiem wykształcenia. To jest twój własny wymysł, twoja antropocentryczna wizja Ewangelii, w której liczy się to, co przeciętny człowiek „pomyśli”, a nie to, co Bóg objawił. „Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami” – mówi Pan (Iz 55,8).
W dodatku – święci doktorzy Kościoła to właśnie ci, którzy stali się narzędziem Ducha Świętego, a nie „twórcami” dogmatów. Oni przyjmowali Objawienie i przekładali je wiernie na formy zrozumiałe dla Kościoła. Nie byli „wynalazcami”, jak się to dziś przedstawia. Twoje ujęcie znowu jest skażone duchem buntu – bo próbujesz podważyć autorytet tych, którzy zostali przez Kościół rozpoznani jako głosiciele Prawdy, a jednocześnie chronić tych, którzy „osobiście rozumieją biblijne sformułowania”. Czyli gnoza.
| Michał Dyszyński napisał: | | To zaś by oznaczało, że w powszechnie przyjętym uznaniu nie stosuje się jakoś wymogów "bycia prostaczkiem" do całej rzeszy katolików. |
Nie, to znaczy, że nie rozumiesz pojęcia „prostaczka” w jego biblijnym znaczeniu. A to jest poważny problem, bo wchodzisz w polemikę teologiczną, nie znając podstaw. Prostaczek to nie ktoś „głupi” albo „niewykształcony” – to ktoś duchowo dziecięcy, kogo serce jest ubogie i otwarte. „Zaprawdę, powiadam wam: jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa niebieskiego” (Mt 18,3). To jest prostaczek. I dokładnie tacy są często ludzie wierni Tradycji: prości w wierze, ufni, posłuszni. Ty natomiast gloryfikujesz tych, którzy „osobiście interpretują”, „zadają pytania”, „są krytyczni”. Ale czy Jezus powiedział: „błogosławieni krytyczni i analizujący”? Nie. „Błogosławieni czystego serca” (Mt 5,8). Czyste serce to nie buntowniczy rozum.
| Michał Dyszyński napisał: | | Czy zatem stawianie takich wymogów ogólnie, używanie tego argumentu "nie jesteś prostaczkiem" do osób, które są krytyczne, zadają pytania, oczekując wyjaśnień w kwestiach teologicznych, czy dyskutują, wskazując na to, jak rozumieją OSOBIŚCIE biblijne sformułowania, nie jest stosowaniem podwójnych standardów?... |
Nie, nie jest – pod warunkiem, że rozumie się czym jest pokora, a czym pycha. Stawianie pytań to jedno, ale narzucanie swojego „osobistego rozumienia” jako opozycji wobec Tradycji i Magisterium – to herezja. I tak właśnie brzmi to, co ty tu robisz: podszywasz się pod „zadawanie pytań”, a w rzeczywistości forsujesz swoje własne wnioski jako nadrzędne wobec depozytu wiary. „Nauczycielu, dobrze powiedziałeś” – mówili faryzeusze. Ale nie dlatego, że szukali prawdy, tylko by Go podchwycić w mowie (por. Łk 20,20). Ty również udajesz pytającego, ale z góry masz gotowe odpowiedzi. To nie są pytania – to tezy, w które wierzysz.
| Michał Dyszyński napisał: | | Oczywiście to ostatnie pytanie bez problemów prawie każdy rozpozna jako retoryczne, bo odpowiedź tu wyraźnie się narzuca. |
Tak – odpowiedź się narzuca. Ale nie ta, którą chcesz. Narzuca się odpowiedź, że twój cały wywód to pseudointelektualna próba rozbrojenia Ewangelii z jej duchowej mocy i podporządkowania jej nowoczesnemu duchowi nieposłuszeństwa. Że jesteś buntownikiem, który nie szuka prawdy, lecz potwierdzenia własnej duchowej samowystarczalności. „Oto bunt jest jak grzech wróżbiarstwa, a upór jak nieprawość i bałwochwalstwo” (1 Sm 15,23).
| Michał Dyszyński napisał: | | Nie wiem, jakiego jeszcze uzasadnienia większego możesz tu oczekiwać. Ja uważam, iż wyjaśniłem tę kwestię wystarczająco. |
Nie, nie wyjaśniłeś niczego. Przedstawiłeś ciąg sugestii, domysłów, manipulacji semantycznych i prób zasłonięcia swoich tez mgłą rzekomej „głębi duchowej”, która w istocie sprowadza się do odrzucenia tradycyjnej pokory, posłuszeństwa i zaufania do Kościoła. Masz z góry ułożoną narrację: Tradycja to domniemany integryzm, prostota to zacofanie, a prawda to coś, co sobie sam rozpoznajesz. Ale Chrystus nie powiedział: „szukajcie swojej wersji prawdy” – powiedział: „Kto was słucha, Mnie słucha” (Łk 10,16), „Jeśli Kościoła nie posłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18,17), „Na tej opoce zbuduję mój Kościół” (Mt 16,18). A ty tę opokę próbujesz podkopać
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37674
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:15, 11 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | Sam fakt, że większość uwag dotyczy personalnie oponenta, a nie istoty sprawy jest wystarczającym zdemaskowaniem braku argumentów merytorycznych w sprawie. |
To wyjątkowo perfidna manipulacja. |
Jak większość z tego, co Ci się pisze - jest albo "perfidną manipulacją", albo "drwiną", albo innym emocjonalnym nazwaniem argumentu, który sam w sobie jest po prostu rzeczowy. Ale kto Ci zabroni wymyślać pejoratywne określenia, czy domniemywać nie wiadomo jakich złych intencji?...
Te kwieciste określenia, które przyklejasz argumentacji oponenta, jakoś tam odwracają uwagę od faktu, że samego argumentu nie potrafisz merytorycznie odeprzeć. Cienkie to jest, ale naiwnych może tym i zwiedziesz. A na pewno będziesz próbował.
Wiedz jednak, że zostałeś w pełni w tym zdemaskowany, a co za tym idzie przynajmniej u mnie ten rodzaj fedorowego "orania" jest odbierany jako wywieszanie białej flagi w merytorycznej warstwie dyskusji.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16390
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:50, 11 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Dyszyński jak zwykle wyciął całą poprzednią dyskusję i argumentację i sprowadził wszystko do wycieczek personalnych i przekomarzanek rodem z piaskownicy. Tylko to porrafi
| Michał Dyszyński napisał: | | Jak większość z tego, co Ci się pisze - jest albo "perfidną manipulacją", albo "drwiną", albo innym emocjonalnym nazwaniem argumentu, który sam w sobie jest po prostu rzeczowy. Ale kto Ci zabroni wymyślać pejoratywne określenia, czy domniemywać nie wiadomo jakich złych intencji?... |
To jest właśnie klasyczny chwyt erystyczny — zamiast zmierzyć się z merytoryczną stroną argumentów, od razu je deprecjonujesz, by zdyskredytować dyskusję zanim jeszcze się zacznie. Tymczasem prawda jest taka, że twoje wypowiedzi pełne są nielogicznych uproszczeń, fałszywych analogii i jawnej ignorancji wobec fundamentów katolickiej wiary. Jeśli nie potrafisz obronić swoich tez, to nie znaczy, że ja nie potrafię obalić twoich. Biblia jasno mówi, że „mądrość tego świata jest głupstwem u Boga” (1 Kor 3,19), a ty najwyraźniej mylisz krytykę błędu z „emocjonalnym atakiem”. Nie masz tu nic do zaoferowania poza tanią sofistyką
| Michał Dyszyński napisał: | | Te kwieciste określenia, które przyklejasz argumentacji oponenta, jakoś tam odwracają uwagę od faktu, że samego argumentu nie potrafisz merytorycznie odeprzeć. Cienkie to jest, ale naiwnych może tym i zwiedziesz. A na pewno będziesz próbował. |
Kwieciste określenia? Nazwać jawne herezje i fałszywe twierdzenia manipulacją to nie „kwiecistość”, lecz najzwyklejsza prawda. A że ty nie potrafisz przyjąć prawdy i ją obronić, to nie moja wina. Ktoś, kto mówi, że hierarchia kościelna jest „przemocową dyktaturą” i neguje władzę, a potem ucieka się do ataków ad personam i czepiania się stylu wypowiedzi — ten po prostu nie ma argumentów, a próbuje zamaskować brak wiedzy. Prawdziwy katolik szanuje autorytet Kościoła, który sam Chrystus ustanowił: „Kto was słucha, mnie słucha” (Łk 10,16). Twój brak posłuszeństwa to nie jest „wolność”, tylko bunt, który Biblia piętnuje: „Buntownik jest przyczyną miasta upadku” (Prz 17,11)
| Michał Dyszyński napisał: | | Wiedz jednak, że zostałeś w pełni w tym zdemaskowany, a co za tym idzie przynajmniej u mnie ten rodzaj fedorowego "orania" jest odbierany jako wywieszanie białej flagi w merytorycznej warstwie dyskusji. |
Zdemaskowany? Żaden z twoich „argumentów” nie zdołał podważyć prawdy o katolickim nauczaniu i porządku Kościoła. To ty jesteś zdemaskowany jako ktoś, kto buntuje się przeciwko Bożemu porządkowi i nazywa to „wolnością”, podczas gdy Pismo Święte mówi wyraźnie, że nie ma zbawienia poza Kościołem (Łk 10,16, Ef 5,23), a każda próba obalenia autorytetu hierarchii to droga do anarchii i duchowego upadku. Jeśli dla ciebie odrzucenie Bożej władzy to „merytoryka”, to ja wolę pozostać przy wierze i posłuszeństwie, które daje życie wieczne (J 14,15). Twój atak jest niczym więcej niż krzykiem bez treści, a ja tu nie wywieszam białej flagi — ja po prostu demaskuję twoje sztuczki sofistyczne i manipulacje
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37674
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 0:55, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Jeszcze jeden ciekawy aspekt ma podejście przynajmniej integrystów - cenzurowanie Biblii.
Cenzura nie jest tu wprost, bo otwartą deklarację, że Biblię się traktuje wybiórczo, to integrysta nie pójdzie. Znając integrystów będzie schemat jak w większości innych przekłamań, tzn.
- Deklaracje - jedno
- A praktyka - drugie (wyraźnie inne, niż to pierwsze)
A oczywiście w określeniach słownych u integrystów będzie to "to samo", zaś jeśli ktoś zacznie się dopominać, aby deklaracje odpowiadały rzeczywistości, to "dostanie po łbie" jakimiś tam oskarżeniami personalnymi.
W przypadku Biblii na naszym forum spotkaliśmy się z cenzurą "na pluszowość". Jednak nie daje się integrystom samego tekstu Biblii przerobić tak, aby zawierała ona wyłącznie te sformułowania, które integryści lubią - czyli o karze, piekle, sądzie nad grzesznikami. Nie daje się tego po prostu usunąć. A przecież w tej Księdze jest mnóstwo sformułowań o miłości i przebaczeniu - np.:
(12) i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili;(Ewangelia Mateusza 6:12)
(14) Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. (Ewangelia Mateusza 6:14)
(15) Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień. (Ewangelia Mateusza 6:15)
(21) Wtedy Piotr zbliżył się do Niego i zapytał: Panie, ile razy mam przebaczyć, jeśli mój brat wykroczy przeciwko mnie? Czy aż siedem razy? (22) Jezus mu odrzekł: Nie mówię ci, że aż siedem razy, lecz aż siedemdziesiąt siedem razy. (23) Dlatego podobne jest królestwo niebieskie do króla, który chciał rozliczyć się ze swymi sługami. (24) Gdy zaczął się rozliczać, przyprowadzono mu jednego, który mu był winien dziesięć tysięcy talentów. (25) Ponieważ nie miał z czego ich oddać, pan kazał sprzedać go razem z żoną, dziećmi i całym jego mieniem, aby tak dług odzyskać. (26) Wtedy sługa upadł przed nim i prosił go: Panie, miej cierpliwość nade mną, a wszystko ci oddam. (27) Pan ulitował się nad tym sługą, uwolnił go i dług mu darował. (28) Lecz gdy sługa ów wyszedł, spotkał jednego ze współsług, który mu był winien sto denarów. Chwycił go i zaczął dusić, mówiąc: Oddaj, coś winien! (29) Jego współsługa upadł przed nim i prosił go: Miej cierpliwość nade mną, a oddam tobie. (30) On jednak nie chciał, lecz poszedł i wtrącił go do więzienia, dopóki nie odda długu. (31) Współsłudzy jego widząc, co się działo, bardzo się zasmucili. Poszli i opowiedzieli swemu panu wszystko, co zaszło. (32) Wtedy pan jego wezwał go przed siebie i rzekł mu: Sługo niegodziwy! Darowałem ci cały ten dług, ponieważ mnie prosiłeś. (33) Czyż więc i ty nie powinieneś był ulitować się nad swoim współsługą, jak ja ulitowałem się nad tobą? (34) I uniesiony gniewem pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu całego długu nie odda. (35) Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu.(Ewangelia Mateusza 18)
(25) A kiedy stajecie do modlitwy, przebaczcie, jeśli macie co przeciw komu, aby także Ojciec wasz, który jest w niebie, przebaczył wam wykroczenia wasze. (Ewangelia Marka 11:25)
(4) i przebacz nam nasze grzechy, bo i my przebaczamy każdemu, kto nam zawinił; i nie dopuść, byśmy ulegli pokusie. (Ewangelia Łukasza 11:4)
(10) Każdemu, kto mówi jakieś słowo przeciw Synowi Człowieczemu, będzie przebaczone, lecz temu, kto bluźni przeciw Duchowi Świętemu, nie będzie przebaczone. (Ewangelia Łukasza 12:10)
(3) Jeśli brat twój zawini, upomnij go; i jeśli żałuje, przebacz mu. (Ewangelia Łukasza 17:3)
(4) I jeśliby siedem razy na dzień zawinił przeciw tobie i siedem razy zwróciłby się do ciebie, mówiąc: żałuję tego, przebacz mu. (Ewangelia Łukasza 17:4)
(34) Lecz Jezus mówił: Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią. Potem rozdzielili między siebie Jego szaty, rzucając losy. (Ewangelia Łukasza 23:34)
(32) Bądźcie dla siebie nawzajem dobrzy i miłosierni! Przebaczajcie sobie, tak jak i Bóg nam przebaczył w Chrystusie. (List do Efezjan 4:32)
(43) Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. (Ewangelia Mateusza 5:43)
(7) Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią. (Ewangelia Mateusza 5:7)
(7) Gdybyście zrozumieli, co znaczy: Chcę raczej miłosierdzia niż ofiary, nie potępialibyście niewinnych. (Ewangelia Mateusza 12:7)
(37) On mu odpowiedział: Będziesz miłował Pana Boga swego całym swoim sercem, całą swoją duszą i całym swoim umysłem. (Ewangelia Mateusza 22:37)
(39) Drugie podobne jest do niego: Będziesz miłował swego bliźniego jak siebie samego.(Ewangelia Mateusza 22:39)
(23) Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy! Bo dajecie dziesięcinę z mięty, kopru i kminku, lecz pomijacie to, co ważniejsze jest w Prawie: sprawiedliwość, miłosierdzie i wiarę. To zaś należało czynić, a tamtego nie opuszczać. (Ewangelia Mateusza 23:23)
(12) a ponieważ wzmoże się nieprawość, oziębnie miłość wielu. (Ewangelia Mateusza 24:12)
Integryści rozpowszechniają mit o swoim rzekomym „bezpośrednim” odczytywaniu słów Biblii, a nie „interpretowaniu” (co jest zarzucane oponentom). Ale w wypowiedziach części z nich jakoś dziwnie jest miejsce na cenzurowanie kluczowych sformułowań Biblii z racji na ich „pluszowość”.
Cóż to z "argument" z tego nazwania jawnych biblijnych cytatów "pluszowymi"?...
To się nagle jakieś części Biblii robią nieważne?...
Bo oto komuś się nie spodobały, to tą etykietą przez niego opatrzone "pluszowe" już mamy je zlekceważyć.
A tak w ogóle, to czy czasem właśnie one nie są najważniejsze?
(34) Przykazanie nowe daję wam, abyście się wzajemnie miłowali tak, jak Ja was umiłowałem; żebyście i wy tak się miłowali wzajemnie. (Ewangelia Jana 13:34)
(12) To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem.
(Ewangelia Jana 15:12)
Przyznam, że jak pierwszy raz spotkałem się u naszego forumowego integrysty z tym określeniem "pluszowe" jawnie przypisanym do fraz Biblii, to mnie nawet trochę zatkało. To już do tego doszło, że da się tak jawnie opowiedzieć za rodzajem mentalnej cenzury tej Księgi?...
Ale jak widać... można.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16390
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 5:44, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | Jeszcze jeden ciekawy aspekt ma podejście przynajmniej integrystów - cenzurowanie Biblii. |
Zaczynasz jak zwykle: od insynuacji, uogólnień i bezpodstawnych oskarżeń. I nie, to nie jest żaden „ciekawy aspekt”, tylko kolejna manipulacja. Mówisz o „cenzurowaniu Biblii” – a nie jesteś w stanie wskazać ani jednego fragmentu, w którym ktokolwiek z tradycyjnych katolików tę Biblię rzekomo cenzuruje. Bo to nie ma miejsca. To twoja projekcja. Tradycyjny katolik nie tylko nie cenzuruje Biblii – on ją zna lepiej niż wielu współczesnych „postępowych” katolików, którzy redukują Pismo Święte do kilku wersów o miłości, oderwanych od kontekstu, a całą resztę ignorują, bo kłuje w sumienie. To nie integryści amputują Słowo Boże – to raczej tacy jak ty robią z niego ulotkę z cytatami o przebaczeniu, wyrzucając przy tym wszystko, co mówi o sądzie, karze, grzechu, wiecznym potępieniu, władzy apostolskiej i posłuszeństwie
| Michał Dyszyński napisał: | Cenzura nie jest tu wprost, bo otwartą deklarację, że Biblię się traktuje wybiórczo, to integrysta nie pójdzie. Znając integrystów będzie schemat jak w większości innych przekłamań, tzn.
Deklaracje - jedno
A praktyka - drugie (wyraźnie inne, niż to pierwsze) |
Nie masz żadnych dowodów. Operujesz tylko kalumnią i stereotypem. Mówisz o „integrystach” jak o jakimś sekciarskim plemieniu, którym się „zna” po ich rzekomych schematach. Ale to nie oni mają problem z wybiórczym traktowaniem Pisma – tylko ty, skoro głosisz Ewangelię bez krzyża, sądu i sprawiedliwości. Święty Paweł ostrzegał przed twoim podejściem już dwa tysiące lat temu: „Przyjdzie bowiem czas, kiedy zdrowej nauki nie będą znosić, ale według własnych pożądliwości nazbierają sobie nauczycieli, bo ich uszy świerzbią” (2 Tm 4,3). Twoje ucho świerzbi na każde słowo o karze, sądzie, władzy Kościoła – więc tworzysz iluzję „cenzury”, by usprawiedliwić własny lęk przed Prawdą
| Michał Dyszyński napisał: | | W przypadku Biblii na naszym forum spotkaliśmy się z cenzurą "na pluszowość". Jednak nie daje się integrystom samego tekstu Biblii przerobić tak, aby zawierała ona wyłącznie te sformułowania, które integryści lubią - czyli o karze, piekle, sądzie nad grzesznikami. |
To kompletna bzdura. Tradycyjny katolik nie „lubi” sądu, piekła i kary – on uznaje ich istnienie, bo są w Piśmie Świętym i w nauczaniu Kościoła. Nie chodzi o przyjemność, tylko o wierność prawdzie. Takie teksty jak: „Idźcie precz ode Mnie, przeklęci, w ogień wieczny, przygotowany diabłu i jego aniołom” (Mt 25,41), czy „Pan Jezus objawi się z nieba… wymierzając karę tym, którzy nie znają Boga i nie są posłuszni Ewangelii” (2 Tes 1,7-8), są tak samo częścią Ewangelii, jak wersety o przebaczeniu. Ale ty tego nie akceptujesz, więc oskarżasz innych, że „cenzurują” miłość – tylko dlatego, że nie zredukowali Ewangelii do kiczowatej psychologii pozytywnej
| Michał Dyszyński napisał: | | A przecież w tej Księdze jest mnóstwo sformułowań o miłości i przebaczeniu - np.: […] (cytaty) |
Tak, jest mnóstwo. I każdy z tych cytatów jest prawdziwy. Ale żaden z nich nie zaprzecza rzeczywistości grzechu, sądu i kary. Co więcej, twoje własne przykłady to potwierdzają! Weź choćby Mt 18 – przypowieść o niemiłosiernym słudze: kończy się karą. Werset 35: „Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu.” To nie jest „pluszowy cytat” – to ostrzeżenie o piekle. Tak samo Mt 6,15: „Jeśli nie przebaczycie, i Ojciec wasz nie przebaczy wam.” A więc są warunki. Są konsekwencje. To nie jest miłość bez sprawiedliwości. To nie jest „przebaczenie bez nawrócenia”. Jezus przebacza, ale mówi też: „Idź i nie grzesz więcej” (J 8,11). I nie mówi tego żartem
| Michał Dyszyński napisał: | | Integryści rozpowszechniają mit o swoim rzekomym „bezpośrednim” odczytywaniu słów Biblii, a nie „interpretowaniu” […] Ale w wypowiedziach części z nich jakoś dziwnie jest miejsce na cenzurowanie kluczowych sformułowań Biblii z racji na ich „pluszowość”. |
Nie, nikt nie cenzuruje słów o miłości i miłosierdziu. To ty cenzurujesz wszystko inne. Twój problem polega na tym, że nie rozumiesz spójności Objawienia. Chcesz miłości bez prawdy, przebaczenia bez żalu, miłosierdzia bez sprawiedliwości. A to już nie Ewangelia, tylko tani sentymentalizm. „Miłosierdzie i wierność spotkają się, sprawiedliwość i pokój pocałują się” (Ps 85,11). W twoim nauczaniu nie ma tej równowagi – masz tylko lukrowane wersety, które wyciągasz jak broń przeciwko tym, którzy przypominają o grzechu i potrzebie nawrócenia
| Michał Dyszyński napisał: | Cóż to z "argument" z tego nazwania jawnych biblijnych cytatów "pluszowymi"?...
To się nagle jakieś części Biblii robią nieważne?...
Bo oto komuś się nie spodobały, to tą etykietą przez niego opatrzone "pluszowe" już mamy je zlekceważyć.
A tak w ogóle, to czy czasem właśnie one nie są najważniejsze? |
To jest twój własny chochoł. Nikt nie mówi, że są nieważne. Ale też nikt, poza tobą, nie twierdzi, że są ważniejsze niż inne. Cała Biblia jest natchniona – nie tylko jej „miłe” fragmenty. Ale zauważ: ty nie bronisz całości Objawienia, ty żądasz jednostronnej interpretacji, w której tylko „miłość” ma być głoszona, a „sąd”, „kara”, „grzech”, „pokuta”, „autorytet” – przemilczane. To właśnie twoja postawa jest formą cenzury, choć próbujesz ją przypisać innym
| Michał Dyszyński napisał: | To już do tego doszło, że da się tak jawnie opowiedzieć za rodzajem mentalnej cenzury tej Księgi?...
Ale jak widać... można.  |
Tak, można – i ty to właśnie robisz. To ty uprawiasz wybiórcze czytanie Pisma. To ty odrzucasz wszystko, co ci nie pasuje. To ty spróbowałeś „złapać” katolików za rękę, cytując ich własne Pismo, ale nawet nie zorientowałeś się, że twoje cytaty potwierdzają to, co głoszą integryści: że Bóg przebacza, ale też wymaga. Że miłosierdzie nie znosi sprawiedliwości, lecz się z nią spotyka. Że przykazania o miłości nie znoszą przykazania o czci wobec Boga i Jego Kościoła
A jeśli chcesz mówić o cenzurze – to przypomnę ci słowa samego Jezusa: „Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi” (Łk 10,16). I dalej: „Jeśli kto nie posłucha Kościoła, niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18,17). Oto twoje „pluszowe” chrześcijaństwo rozbite w pył – przez samego Chrystusa
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3440
Przeczytał: 73 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 8:16, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| katolikus napisał: | Pojęcie dogmatu (jak i wiele innych pojęć, koncepcji, nauk) domaga się nowego przemyślenia. Myślę, że spójne i zasadne rozumienie dogmatu może być takie, że dogmat to jest to, co my staramy się powiedzieć o rzeczywistości duchowej. Posługując się naszym ułomnym językiem możemy powiedzieć na tym etapie o tym jak rozpoznajemy rzeczywistość boską, która jest niepoznawalna w gruncie rzeczy. Zakładamy, że dogmat jest prawdziwy, ale nie jest prawdziwy 1 do 1, czyli w takim znaczeniu, że każdy element jest prawdziwy, bo pamiętajmy, że mówimy o rzeczywistości, do której nie mamy bezpośredniego dostępu.
Oczywiście integryści będą twierdzić, że "Bóg objawił, a Kościół do wierzenia podaje", tak jakby Bóg z nieba zesłał na kartce prawdy gotowe do głoszenia i przekazywania, ale w praktyce to po prostu wygląda tak, że Biblia, która powstawała tysiące lat, jest interpretowana, a później tym interpretacjom nadaje się status nieomylności i pewności. |
| fedor napisał: | | Dogmat nie jest „tym, co my próbujemy powiedzieć o rzeczywistości duchowej”. Dogmat to nieomylnie określona przez Kościół prawda objawiona przez Boga, |
Nie da się nieomylnie określić, co jest prawdą objawioną przez Boga. Dlaczego Kościół w swoim oficjalnym nauczaniu nie podaje absolutnych kryteriów określania, co jest prawdą objawioną przez Boga? Bo nie ma takich kryteriów.
| Cytat: | | Zmiany w nauczaniu Kościoła nie oznaczają „zmienności doktryny” ani kaprysu, lecz głębsze rozumienie prawd wiary w świetle Ducha Świętego i rozwoju teologii. To, że Kościół dziś mówi o „nadziei” dla dzieci zmarłych bez chrztu, nie jest porzuceniem nauczania, które kiedyś się pojawiło, lecz odpowiedzią na rozwój wiedzy i modlitwy Kościoła, |
Jakiej wiedzy? Poproszę o konkrety, jakiej wiedzy? Skąd ta wiedza? I skąd wiadomo, że to jest "rozwój"?
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 25581
Przeczytał: 101 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 8:25, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
A to mnie pociesza....
Chociaz do krk nie przystapię.
Jednak jest nadzieja, że z katolikami niekatolicy mogą sie dogadywać i współdziałać w wielu płaszczyznach.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16390
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 9:32, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| Katolikus napisał: | | Nie da się nieomylnie określić, co jest prawdą objawioną przez Boga. |
To jedno zdanie wystarczy, żeby postawić cię poza Kościołem Katolickim, choćbyś codziennie odmawiał brewiarz i spał na kamiennej posadzce. Wypowiadasz zdanie, które wprost przeczy fundamentowi katolickiej wiary — temu, że Bóg objawił się ludziom naprawdę, jasno, konkretnie i z autorytetem, a Kościół z ustanowienia Chrystusa ma władzę i obowiązek nieomylnie rozpoznawać i przekazywać tę prawdę. Twierdzenie, że „nie da się nieomylnie określić, co jest prawdą objawioną przez Boga” to dokładnie to, co Kościół z definicji nazywa herezją. I nie jest to tylko pogląd błędny — to otwarty bunt przeciwko Objawieniu i zdrada Chrystusa, który powiedział: „Kto was słucha, Mnie słucha, a kto wami gardzi, Mną gardzi” (Łk 10,16)
Co robisz, gdy odrzucasz możliwość nieomylnego określenia objawionej prawdy? Odrzucasz samego Boga jako zdolnego do jasnego przemówienia do człowieka. W twoim świecie Bóg nie potrafił wyrazić się jasno, a Kościół, Jego Oblubienica, błądzi w ciemności i nie wie, co jest prawdą, a co nie. Ale to nie jest wiara katolicka — to relatywizm przebrany w pobożne słówka. Nieźle ci Wujek i Dyszyński mózg sprali. Ty już z tego nie wyjdziesz
Sobór Watykański I w Dei Filius (konstytucja dogmatyczna o wierze katolickiej) naucza tak:
„Tak więc, żebyśmy mogli wykonać posłuszeństwo wiary, Bóg chciał dać nam wewnętrzną pomoc Ducha Świętego, a zewnętrznie — dowody objawienia, a przede wszystkim cudowne znaki i proroctwa, które jasno pokazują Boski charakter objawienia i są znakami pewności wiary”
Czyli: objawienie jest pewne, jasne i dostępne, bo Bóg nie jest autorem zamętu (por. 1 Kor 14,33). A dalej:
„Ten święty Kościół, który Pan założył, aby ludzie przez niego dostępowali zbawienia, posiada w sobie nieomylny autorytet, kiedy naucza wiary i moralności”
Czyli jeśli twierdzisz, że „nie da się nieomylnie określić, co jest prawdą objawioną”, to oskarżasz samego Boga o nieudolność, a Kościół o oszustwo. Bo przecież Kościół twierdzi z całą mocą, że właśnie może i musi to robić — że to jego misja. A ty mówisz: „nie, nie może”. To jest jawna sprzeczność z nauczaniem Kościoła. Mówisz Kościołowi: „kłamiesz”, a potem z hipokryzją twierdzisz, że jesteś jego członkiem. Otóż nie jesteś. Kto mówi „Amen” na Credo, ale nie wierzy w Credo, ten bluźni. Twoje zdanie to zamach na samo Objawienie, na Chrystusa, na Ewangelię i na autorytet Kościoła
Co więcej, Jezus nie powiedział: „Zostawiam wam Pismo, radźcie sobie jak umiecie.” Powiedział: „Duch Święty przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedział” (J 14,26) — i dał Kościołowi władzę nauczania z autorytetem (por. Mt 28,19-20). Co to oznacza? Że Duch Święty działa realnie w Magisterium, a nie tylko we wnętrzu jakiegoś „oświeconego sumienia”, jak to sobie wyobrażasz. Jezus obiecał, że Kościół „nie ulegnie bramom piekielnym” (Mt 16,18), więc jeśli twierdzisz, że Kościół nie może nieomylnie określić prawdy, to mówisz, że Jezus się pomylił. A jeśli się pomylił, to nie jest Bogiem. Widzisz, do czego prowadzi twoje jedno zdanie?
To nie jest tylko błąd logiczny. To jest herezja w czystej postaci — a kto obstaje przy herezji z uporem, sam siebie wyłącza z Kościoła. Ty już dawno się z niego wyłączyłeś przez swoje herezje, razem z Wujkiem i Dyszyńskim
Tak więc, przestań nazywać się katolikiem, jeśli masz odwagę głosić, że nie istnieje możliwość nieomylnego rozpoznania Bożej prawdy. Katolik wierzy, że Bóg mówi do swojego Kościoła, a Kościół nieomylnie przekazuje to, co usłyszał. Jeśli w to nie wierzysz, nie jesteś katolikiem. Możesz być religijny, możesz być duchowy, możesz być „poszukującym” — ale na pewno nie jesteś katolikiem
| Katolikus napisał: | | Dlaczego Kościół w swoim oficjalnym nauczaniu nie podaje absolutnych kryteriów określania, co jest prawdą objawioną przez Boga? Bo nie ma takich kryteriów. |
To już nie jest tylko błąd. To arogancka i bezczelna ignorancja, która powtarza fałsz z absolutną pewnością siebie — i to dokładnie tam, gdzie Kościół z całą mocą mówi: "oto są kryteria, którymi się kierujemy." Twój problem nie polega na tym, że te kryteria nie istnieją. One istnieją. Twój problem polega na tym, że nie masz pojęcia, czego naucza Kościół, a mimo to śmiesz wypowiadać się z pozycji sędziego
Po pierwsze, Kościół wskazuje jasno, czym jest Objawienie — i co za tym idzie, jakie są jego granice i źródła. Sobór Watykański II, konstytucja dogmatyczna Dei Verbum:
„Bóg w swojej dobroci i mądrości zechciał objawić samego siebie i dać poznać tajemnicę swojej woli (...). Przez Objawienie Boże chciał się On udzielić ludziom, aby uczynić ich uczestnikami boskiej natury (por. 2 P 1,4)” (DV 2)
I dalej:
„To Objawienie Boże zostało przekazane przez Apostołów, którzy (...) głosili Ewangelię (...), a także przez tych, którzy natchnieni przez Ducha Świętego, spisali przesłanie zbawienia” (DV 7)
A więc: Pismo Święte i Tradycja apostolska — to są źródła Objawienia. To jest pierwsze kryterium — Kościół nie wymyśla objawienia, ale je rozpoznaje i przyjmuje z tych dwóch źródeł: pisanych i niepisanych, ale pochodzących od Apostołów
Dalej:
„Zadanie autentycznego interpretowania Słowa Bożego — spisanego lub przekazanego ustnie — zostało powierzone jedynie żywemu Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła” (DV 10)
Masz czarno na białym: Magisterium jest jedynym organem, który posiada mandat od Boga, by autorytatywnie rozpoznać i określić, co należy do depozytu wiary. To jest drugie kryterium — interpretacja należy nie do ciebie, nie do mnie, nie do jakiejś wspólnoty religijnej, ale do Urzędu Nauczycielskiego Kościoła
Trzecie kryterium: jedność z Tradycją i zgodność z wcześniejszym nauczaniem. Kościół nie działa w próżni, nie tworzy dogmatów z kapelusza. Wszystkie definicje dogmatyczne — od Nicei po Watykan — odwołują się do ciągłości wiary. Jeśli coś jest sprzeczne z dotychczasowym nauczaniem, nie może być ogłoszone jako prawda objawiona. To właśnie dlatego heretyckie tezy są odrzucane: bo są niezgodne z Tradycją apostolską, a nie dlatego, że „nie wiadomo, co jest objawione”
Czwarte kryterium to powszechność i jednomyślność biskupów w jedności z papieżem, zwłaszcza na soborach ekumenicznych. Jeśli Kościół orzeka coś uroczyście jako prawdę objawioną, robi to zawsze z zachowaniem wspólnoty hierarchicznej i doktrynalnej
Piąte — najbardziej precyzyjne — kryterium to formuła definicji dogmatycznej, czyli moment, w którym papież lub sobór mówi jasno: „To jest prawda objawiona przez Boga i jako taka musi być wiernie i nieodwołalnie przyjęta przez wszystkich wiernych”. Takie formuły znajdują się w dokumentach Kościoła dziesiątki razy — od „Homoousios” w Nicei, przez „Theotokos” w Efezie, po dogmaty o Niepokalanym Poczęciu i Wniebowzięciu Najświętszej Maryi Panny
A ty, mimo tego wszystkiego, masz czelność mówić: „Kościół nie podaje kryteriów, bo ich nie ma”. To nie tylko fałsz. To odrażająca pogarda dla dwudziestu wieków nauczania, tradycji, męczenników, soborów i świętych, którzy przelewali krew właśnie za te prawdy, które ty uważasz za „niewyraźne”
Mówisz, że Kościół nie podaje kryteriów, bo ich nie ma. Ale to ty ich nie znasz, bo nie masz wiary, pokory ani intelektualnej uczciwości, by się z nimi zapoznać. Kościół od dwóch tysięcy lat rozpoznaje, ogłasza i broni prawd objawionych z jasnymi kryteriami, a ty stoisz z boku i mówisz: „nie widzę ich, więc ich nie ma”. Ale ślepota nie jest argumentem. To, że sam zbudowałeś sobie religię na piasku subiektywizmu i zwątpienia, nie oznacza, że Oblubienica Chrystusa nie zna fundamentu, na którym stoi. Każdy twój "argument" jest jedną wielką demaskacją tego, że twoje „katolickie” poglądy to puste słowa
| Katolikus napisał: | | Jakiej wiedzy? Poproszę o konkrety, jakiej wiedzy? Skąd ta wiedza? I skąd wiadomo, że to jest "rozwój"? |
Wreszcie pytanie, które brzmi jakby chciało dotknąć istoty sprawy — ale i tu nie ma w tobie szczerego poszukiwania prawdy, tylko ton oskarżycielski, który zdradza, że zakładasz z góry: "nie ma żadnej pewnej wiedzy, a rozwój to ściema." Więc odpowiem ci tak, jak trzeba: skoro żądasz konkretów, dostaniesz je. Ale po kolei — cierpliwie, z chirurgiczną precyzją
Pytasz, jakiej wiedzy? Wiedzy objawionej przez Boga, przekazanej przez Chrystusa Apostołom i wiernie strzeżonej przez Kościół katolicki. Nie chodzi tu o domysły teologów, nie o refleksje mistyków, nie o ludzkie teorie, ale o to, co Kościół określa mianem depozytu wiary (depositum fidei), czyli zbioru prawd objawionych przez Boga, które zostały przekazane w Piśmie Świętym i Tradycji. To jest ta wiedza
Skąd ta wiedza? Od Boga, który — jak mówi Dei Verbum — zechciał dać się poznać człowiekowi, nie przez mgliste intuicje, nie przez prywatne olśnienia, ale przez konkretne czyny i słowa, w historii, poprzez Przymierze, przez Mojżesza, przez proroków, a ostatecznie w Jezusie Chrystusie, który jest pełnią Objawienia (por. Dei Verbum 2). On sam mówi: „Kto Mnie widzi, widzi Ojca” (J 14,9). Jeśli więc Chrystus jest pełnią objawienia, a Kościół otrzymał od Niego Ducha Świętego, by zachowywać wszystko, co przekazał, to znaczy, że Kościół wie, co zostało objawione. I to nie jest wiedza mglista. To jest wiedza przekazana przez Boga, zinterpretowana przez Urząd Nauczycielski Kościoła, potwierdzona przez wieki świętych, męczenników, soborów i nieprzerwaną Tradycję
I teraz pytasz: „skąd wiadomo, że to jest rozwój?” Otóż właśnie dlatego, że Kościół — w odróżnieniu od ciebie — rozumie różnicę między rozwojem doktryny a jej zniekształceniem. To nie nowość, to starożytna zasada. Już święty Wincenty z Lerynu, w V wieku, pisał:
„Rozwój oznacza umocnienie rzeczy w sobie właściwej, herezja oznacza zmianę czegoś w coś zupełnie innego”
A dalej:
„Religia chrześcijańska musi podlegać postępowi duszy, a nie zmianie dogmatu. (...) Musi się rozwijać w sobie, ale pozostać identyczna z samą sobą”
Czyli: rozwój doktryny polega na coraz głębszym rozumieniu tej samej niezmiennej prawdy, nie na jej wymyślaniu od nowa. Kościół nie tworzy nowej wiedzy z niczego, ale zgłębia to, co zostało raz na zawsze objawione, na przykład przez refleksję teologiczną, przez definicje soborowe, przez liturgię, przez sensus fidelium, czyli zmysł wiary Ludu Bożego
Sobór Watykański II w Dei Verbum 8 mówi jasno:
„Tradycja apostolska postępuje w Kościele pod natchnieniem Ducha Świętego: rozwój dokonuje się w zrozumieniu przekazanych rzeczy i słów, zarówno przez kontemplację i badanie wierzących, jak i przez głębokie pojmowanie rzeczywistości duchowych, które przeżywają, oraz przez przepowiadanie tych, którzy otrzymali wraz z sukcesją biskupią charyzmat pewnej prawdy”
Masz więc źródło wiedzy — Objawienie. Masz jej przekaz — Pismo i Tradycja. Masz jej interpretatora — Magisterium Kościoła. Masz jej rozwój — w świetle Ducha Świętego. A ty mówisz: „nie wiadomo, skąd to wszystko i nie wiadomo, czy to rozwój.” Otóż wiadomo. Kościół dokładnie to opisuje i na tym opiera całą swoją misję nauczania. A ty jesteś w tych kwestiach po prostu zwykłym ignorantem
Więc twoje pytania nie są oznaką głębokiego myślenia. Są płytką prowokacją podszytą cynizmem. Zachowujesz się jak ktoś, kto wszedł do biblioteki, rozejrzał się przez trzy sekundy i ogłosił: „nie ma tu żadnej książki”. A potem dziwisz się, że nikt nie traktuje twojej opinii poważnie
Zarzucasz Kościołowi brak wiedzy, brak źródeł, brak kryteriów i brak rozwoju — ale to ty nie masz wiedzy, ty nie masz źródeł, ty nie masz kryteriów, i ty tkwisz w intelektualnym zastoju, nie rozwoju. Bo rozwój to pogłębianie zaufania do objawionej prawdy. A ty nie rozwijasz się, tylko cofasz się w kierunku subiektywizmu, sceptycyzmu i duchowego chaosu. Do czego razem z Dyszyńskim doszedłeś przez te wszystkie lata ględzenia? Do niczego. Do ani jednej prawdy. Gdy pytam Dyszyńskiego, do jakiej to głębokiej wiedzy doszedł, bo kreuje się niemal na jakiegoś oświeconego guru, to nie jest w stanie odpowiedzieć na to pytanie. Ty tak samo. Grzęźniecie tylko w tym swoim bagnie coraz głębiej
Nazywasz siebie katolikiem, ale twoje poglądy i postawa stawiają cię w jawnej sprzeczności z nauką Kościoła, co oznacza, że nie jesteś katolikiem, nawet jeśli uparcie kleisz tę etykietkę do swojego imienia. Już sam fakt, że odrzucasz nieomylność Magisterium, oznacza, że de iure i de facto znajdujesz się poza wspólnotą Kościoła — niezależnie od tego, jak bardzo chcesz się w niej widzieć
Ale żeby nie rzucać pustych oskarżeń — potwierdza to sam Kościół, i to jasno i nieodwołalnie.
Sobór Watykański I w konstytucji dogmatycznej Pastor Aeternus orzekł z najwyższym autorytetem:
„Jeśli ktoś mówi, że Biskup Rzymski ma tylko urząd nadzorcy lub zarządcy, a nie pełną i najwyższą władzę jurysdykcji nad całym Kościołem, nie tylko w sprawach wiary i moralności, ale także w sprawach dyscypliny i rządów Kościoła rozciągającej się nad całym Kościołem [...] — niech będzie wyklęty”
Czyli: jeśli ten odrzucasz dogmat nieomylności papieża, to sam na siebie ściągasz ekskomunikę — latae sententiae — czyli zaciągniętą automatycznie, mocą samego czynu
A teraz mocniejsze uderzenie: Kanon 751 Kodeksu Prawa Kanonicznego (1983) mówi wprost:
„Herezją jest uporczywe, po przyjęciu chrztu, zaprzeczanie jakiejś prawdzie, którą trzeba wierzyć jako objawioną przez Boga i którą naucza Kościół katolicki jako objawioną w sposób uroczysty lub przez zwyczajne i powszechne Magisterium; schizma — odmowa podporządkowania się Papieżowi lub wspólnoty z członkami Kościoła jemu podległymi”
Odrzucasz nieomylność Magisterium. To nie jesteś katolikiem. Bo heretyk nie jest katolikiem, a schizmatyk tym bardziej. I nie ma znaczenia, czy chodzisz do kościoła, czy masz różaniec w kieszeni. Diabeł zna Pismo lepiej niż niejeden wierny, a to nie czyni go świętym
Twoje samookreślenie jako "katolik" jest fałszywe i obłudne. To tylko gra pozorów, maskarada, która ma za zadanie uwiarygodnić twój bunt wobec Kościoła, który próbuje przebrać w pobożną szatę
Co ty masz lepszego od tego, co przedstawia Urząd Nauczycielski Kościoła? Nic nie masz, poza mglistymi przeczuciami twoimi, Wujka i Dyszyńskiego. Dupę możecie sobie tym podetrzeć, jest to kompletnie nic nie warte. Jedno wielkie błądzenie. „Czy może ślepy prowadzić ślepego? Czy nie wpadną obaj do dołu?” (Łk 6,39). Tyle warte są wasze "dociekania duchowe". To tylko kupa śmieci. Jezus zdefiniował perfekcyjnie wasz opłakany stan duchowy
Nigdy nie wydedukowalibyście samodzielnie takich prawd jak ta, że Bóg jest Trójcą
Odrzuciłeś Kościół kierowany przez Boga (Dz 20,28), Biblię sprowadziłeś do zbioru bajek i co ci zostało? Nic poza intuicyjnym błądzeniem. W tej sytuacji nie masz nawet jak stwierdzić, że Urząd Nauczycielski Kościoła nie jest nieomylny. Nawet to co mówi Jezus, na przykład o piekle, karach i grzechu, masz w nosie. Jesteś co najwyżej pluszowym.deistą. A tak naprawdę jesteś ateistą. Pamiętasz jeszcze hasło do konta Kruchy04? Bo coś dawno się nie logowałeś
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 11:36, 12 Wrz 2025, w całości zmieniany 3 razy
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37674
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 10:28, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | To już do tego doszło, że da się tak jawnie opowiedzieć za rodzajem mentalnej cenzury tej Księgi?...
Ale jak widać... można.  |
Tak, można – i ty to właśnie robisz. To ty uprawiasz wybiórcze czytanie Pisma. To ty odrzucasz wszystko, co ci nie pasuje. To ty ... |
Warto jest się ogólniej przyjrzeć tej odpowiedzi, bo jest znamienna - to całkowite niedopuszczenie choćby minimalnej reakcji w stylu "czy czasem to, co mi zarzucają, nie wynika z tego, że sprawiłem na zewnątrz wrażenie określonego rodzaju"? Bo ja nie mówię nawet o tym, aby przyznawać od razu oponentowi rację (można przecież, przyjąwszy tezę o tym, jak się jest odbieranym, uznać, iż z innych powodów jest ona potrzebna), tylko o okruch refleksji...
Kiedy ostatni raz fedor podjął przedstawiany mu problem, a nie bezrefleksyjnie zanegował, albo właśnie stwierdził, że to druga strona mu podlega?...
Przypomina sobie ktoś w ogóle taką reakcję u integrysty, w której nastąpiło MINIMALNE ZASTANOWIENIE SIĘ NAD SOBĄ?...
- Bo ja sobie nie przypominam.
Integryzm totalnie niszczy w człowieku samokrytycyzm.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 10:35, 12 Wrz 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16390
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:02, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | Warto jest się ogólniej przyjrzeć tej odpowiedzi, bo jest znamienna - to całkowite niedopuszczenie choćby minimalnej reakcji w stylu "czy czasem to, co mi zarzucają, nie wynika z tego, że sprawiłem na zewnątrz wrażenie określonego rodzaju"? Bo ja nie mówię nawet o tym, aby przyznawać od razu oponentowi rację (można przecież, przyjąwszy tezę o tym, jak się jest odbieranym, uznać, iż z innych powodów jest ona potrzebna), tylko o okruch refleksji... Kiedy ostatni raz fedor podjął przedstawiany mu problem, a nie bezrefleksyjnie zanegował, albo właśnie stwierdził, że to druga strona mu podlega?... Przypomina sobie ktoś w ogóle taką reakcję u integrysty, w której nastąpiło MINIMALNE ZASTANOWIENIE SIĘ NAD SOBĄ?... - Bo ja sobie nie przypominam. Integryzm totalnie niszczy w człowieku samokrytycyzm |
Zaczynasz od bezczelnego podważania uczciwości intelektualnej i duchowej katolika, sugerując, że brak refleksji i samokrytyki jest właściwą cechą "integrystów". To nie tylko fałsz, to manipulacja na poziomie elementarnym. Katolicka postawa pokory nie oznacza ślepego przyjmowania krytyki, zwłaszcza gdy jest ona oparta na fałszu i zmanipulowanych przesłankach. Co więcej, twoje utyskiwanie na brak samokrytyki brzmi jak projektowanie własnego buntu na innych. Jeśli prawdziwa pokora jest cechą świętych, to kto bardziej zdradza brak samokrytyki niż ktoś, kto nie chce się zastanowić nad podstawowymi prawdami wiary, odrzuca autorytet Kościoła i w zamian proponuje własną, subiektywną "prawdę"? To właśnie ty, nie tradycjonalista, jesteś przykładem pychy, tego duchowego buntu, który w Piśmie Świętym jest piętnowany
Pismo jasno mówi: „Nie każdy, kto Mi mówi: «Panie, Panie!», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto pełni wolę Ojca mojego” (Mt 7,21). Twoje próby zredukowania katolickiej wiary do jakiegoś abstrakcyjnego samokrytycyzmu bez podstaw, bez wiary i posłuszeństwa, to właśnie próba budowania własnej, prywatnej religii, a to jest bunt przeciw Bogu. „Kto przeciwko Duchowi Świętemu mówi, nie będzie mu odpuszczone” (Mk 3,29). To, że nazywasz "integryzm" „niszczeniem samokrytycyzmu” jest po prostu bluźnierstwem, ponieważ integryzm to wierność Tradycji, a Tradycja jest skarbem Kościoła, który prowadzi do zbawienia i do świętości. Samokrytyka bez prawdy i posłuszeństwa jest ślepą pychą i zgubą
Z twojej wypowiedzi wyziera niepokojąca pycha i pragnienie zmiany Kościoła według własnego rozumu, a nie według Objawienia. To jest dokładnie to, co Biblia nazywa buntem: „Jeśli ktoś głosi wam inną ewangelię niż ta, którąśmy wam przekazali, niech będzie anatema!” (Ga 1,9). Zamiast szukać prawdy w Kościele i pokornie ją przyjmować, ty z uporem fałszywego proroka negujesz fundamenty wiary katolickiej. Nie pozwalam, abyś oczerniał tych, którzy wiernie podążają drogą Chrystusa. W zasadzie problem rozwiązałby się, gdybyś ty, Wujek i Rychlewski przestali się tytułować "katolikami". Nikomu na tym forum katolikiem być nie każę. Ale podszywanie się to już uzurpacja
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 11:03, 12 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37674
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:14, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | Warto jest się ogólniej przyjrzeć tej odpowiedzi, bo jest znamienna - to całkowite niedopuszczenie choćby minimalnej reakcji w stylu "czy czasem to, co mi zarzucają, nie wynika z tego, że sprawiłem na zewnątrz wrażenie określonego rodzaju"? Bo ja nie mówię nawet o tym, aby przyznawać od razu oponentowi rację (można przecież, przyjąwszy tezę o tym, jak się jest odbieranym, uznać, iż z innych powodów jest ona potrzebna), tylko o okruch refleksji... Kiedy ostatni raz fedor podjął przedstawiany mu problem, a nie bezrefleksyjnie zanegował, albo właśnie stwierdził, że to druga strona mu podlega?... Przypomina sobie ktoś w ogóle taką reakcję u integrysty, w której nastąpiło MINIMALNE ZASTANOWIENIE SIĘ NAD SOBĄ?... - Bo ja sobie nie przypominam. Integryzm totalnie niszczy w człowieku samokrytycyzm |
Zaczynasz od bezczelnego podważania uczciwości intelektualnej i duchowej katolika, sugerując, że brak refleksji i samokrytyki jest właściwą cechą "integrystów". To nie tylko fałsz, to manipulacja na poziomie elementarnym. Katolicka postawa pokory nie oznacza ślepego przyjmowania krytyki, zwłaszcza gdy jest ona oparta na fałszu i zmanipulowanych przesłankach. Co więcej, twoje utyskiwanie na brak samokrytyki brzmi jak projektowanie własnego buntu na innych. Jeśli prawdziwa pokora jest cechą świętych, to kto bardziej zdradza brak samokrytyki niż ktoś, kto nie chce się zastanowić nad podstawowymi prawdami wiary, odrzuca autorytet Kościoła i w zamian proponuje własną, subiektywną "prawdę"? To właśnie ty, nie tradycjonalista, jesteś przykładem pychy, tego duchowego buntu, który w Piśmie Świętym jest piętnowany
Pismo jasno mówi: „Nie każdy, kto Mi mówi: «Panie, Panie!», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto pełni wolę Ojca mojego” (Mt 7,21). Twoje próby zredukowania katolickiej wiary do jakiegoś abstrakcyjnego samokrytycyzmu bez podstaw, bez wiary i posłuszeństwa, to właśnie próba budowania własnej, prywatnej religii, a to jest bunt przeciw Bogu. „Kto przeciwko Duchowi Świętemu mówi, nie będzie mu odpuszczone” (Mk 3,29). To, że nazywasz "integryzm" „niszczeniem samokrytycyzmu” jest po prostu bluźnierstwem, ponieważ integryzm to wierność Tradycji, a Tradycja jest skarbem Kościoła, który prowadzi do zbawienia i do świętości. Samokrytyka bez prawdy i posłuszeństwa jest ślepą pychą i zgubą
Z twojej wypowiedzi wyziera niepokojąca pycha i pragnienie zmiany Kościoła według własnego rozumu, a nie według Objawienia. To jest dokładnie to, co Biblia nazywa buntem: „Jeśli ktoś głosi wam inną ewangelię niż ta, którąśmy wam przekazali, niech będzie anatema!” (Ga 1,9). Zamiast szukać prawdy w Kościele i pokornie ją przyjmować, ty z uporem fałszywego proroka negujesz fundamenty wiary katolickiej. Nie pozwalam, abyś oczerniał tych, którzy wiernie podążają drogą Chrystusa. W zasadzie problem rozwiązałby się, gdybyś ty, Wujek i Rychlewski przestali się tytułować "katolikami". Nikomu na tym forum katolikiem być nie każę. Ale podszywanie się to już uzurpacja |
Fajnie ta odpowiedź idealnie potwierdza moje wcześniejsze spostrzeżenie.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16390
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:16, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | Warto jest się ogólniej przyjrzeć tej odpowiedzi, bo jest znamienna - to całkowite niedopuszczenie choćby minimalnej reakcji w stylu "czy czasem to, co mi zarzucają, nie wynika z tego, że sprawiłem na zewnątrz wrażenie określonego rodzaju"? Bo ja nie mówię nawet o tym, aby przyznawać od razu oponentowi rację (można przecież, przyjąwszy tezę o tym, jak się jest odbieranym, uznać, iż z innych powodów jest ona potrzebna), tylko o okruch refleksji... Kiedy ostatni raz fedor podjął przedstawiany mu problem, a nie bezrefleksyjnie zanegował, albo właśnie stwierdził, że to druga strona mu podlega?... Przypomina sobie ktoś w ogóle taką reakcję u integrysty, w której nastąpiło MINIMALNE ZASTANOWIENIE SIĘ NAD SOBĄ?... - Bo ja sobie nie przypominam. Integryzm totalnie niszczy w człowieku samokrytycyzm |
Zaczynasz od bezczelnego podważania uczciwości intelektualnej i duchowej katolika, sugerując, że brak refleksji i samokrytyki jest właściwą cechą "integrystów". To nie tylko fałsz, to manipulacja na poziomie elementarnym. Katolicka postawa pokory nie oznacza ślepego przyjmowania krytyki, zwłaszcza gdy jest ona oparta na fałszu i zmanipulowanych przesłankach. Co więcej, twoje utyskiwanie na brak samokrytyki brzmi jak projektowanie własnego buntu na innych. Jeśli prawdziwa pokora jest cechą świętych, to kto bardziej zdradza brak samokrytyki niż ktoś, kto nie chce się zastanowić nad podstawowymi prawdami wiary, odrzuca autorytet Kościoła i w zamian proponuje własną, subiektywną "prawdę"? To właśnie ty, nie tradycjonalista, jesteś przykładem pychy, tego duchowego buntu, który w Piśmie Świętym jest piętnowany
Pismo jasno mówi: „Nie każdy, kto Mi mówi: «Panie, Panie!», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto pełni wolę Ojca mojego” (Mt 7,21). Twoje próby zredukowania katolickiej wiary do jakiegoś abstrakcyjnego samokrytycyzmu bez podstaw, bez wiary i posłuszeństwa, to właśnie próba budowania własnej, prywatnej religii, a to jest bunt przeciw Bogu. „Kto przeciwko Duchowi Świętemu mówi, nie będzie mu odpuszczone” (Mk 3,29). To, że nazywasz "integryzm" „niszczeniem samokrytycyzmu” jest po prostu bluźnierstwem, ponieważ integryzm to wierność Tradycji, a Tradycja jest skarbem Kościoła, który prowadzi do zbawienia i do świętości. Samokrytyka bez prawdy i posłuszeństwa jest ślepą pychą i zgubą
Z twojej wypowiedzi wyziera niepokojąca pycha i pragnienie zmiany Kościoła według własnego rozumu, a nie według Objawienia. To jest dokładnie to, co Biblia nazywa buntem: „Jeśli ktoś głosi wam inną ewangelię niż ta, którąśmy wam przekazali, niech będzie anatema!” (Ga 1,9). Zamiast szukać prawdy w Kościele i pokornie ją przyjmować, ty z uporem fałszywego proroka negujesz fundamenty wiary katolickiej. Nie pozwalam, abyś oczerniał tych, którzy wiernie podążają drogą Chrystusa. W zasadzie problem rozwiązałby się, gdybyś ty, Wujek i Rychlewski przestali się tytułować "katolikami". Nikomu na tym forum katolikiem być nie każę. Ale podszywanie się to już uzurpacja |
Fajnie ta odpowiedź idealnie potwierdza moje wcześniejsze spostrzeżenie.  |
Sęk w tym, że twoje "spostrzeżenia" są do kitu, Dyszyński, bo nie masz nic poza intuicyjnym błądzeniem. Odrzuciłeś wszystkie autorytety, a ty sam żadnym autorytetem nie jesteś
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37674
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:35, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | Warto jest się ogólniej przyjrzeć tej odpowiedzi, bo jest znamienna - to całkowite niedopuszczenie choćby minimalnej reakcji w stylu "czy czasem to, co mi zarzucają, nie wynika z tego, że sprawiłem na zewnątrz wrażenie określonego rodzaju"? Bo ja nie mówię nawet o tym, aby przyznawać od razu oponentowi rację (można przecież, przyjąwszy tezę o tym, jak się jest odbieranym, uznać, iż z innych powodów jest ona potrzebna), tylko o okruch refleksji... Kiedy ostatni raz fedor podjął przedstawiany mu problem, a nie bezrefleksyjnie zanegował, albo właśnie stwierdził, że to druga strona mu podlega?... Przypomina sobie ktoś w ogóle taką reakcję u integrysty, w której nastąpiło MINIMALNE ZASTANOWIENIE SIĘ NAD SOBĄ?... - Bo ja sobie nie przypominam. Integryzm totalnie niszczy w człowieku samokrytycyzm |
Zaczynasz od bezczelnego podważania uczciwości intelektualnej i duchowej katolika, sugerując, że brak refleksji i samokrytyki jest właściwą cechą "integrystów". To nie tylko fałsz, to manipulacja na poziomie elementarnym. Katolicka postawa pokory nie oznacza ślepego przyjmowania krytyki, zwłaszcza gdy jest ona oparta na fałszu i zmanipulowanych przesłankach. Co więcej, twoje utyskiwanie na brak samokrytyki brzmi jak projektowanie własnego buntu na innych. Jeśli prawdziwa pokora jest cechą świętych, to kto bardziej zdradza brak samokrytyki niż ktoś, kto nie chce się zastanowić nad podstawowymi prawdami wiary, odrzuca autorytet Kościoła i w zamian proponuje własną, subiektywną "prawdę"? To właśnie ty, nie tradycjonalista, jesteś przykładem pychy, tego duchowego buntu, który w Piśmie Świętym jest piętnowany
Pismo jasno mówi: „Nie każdy, kto Mi mówi: «Panie, Panie!», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto pełni wolę Ojca mojego” (Mt 7,21). Twoje próby zredukowania katolickiej wiary do jakiegoś abstrakcyjnego samokrytycyzmu bez podstaw, bez wiary i posłuszeństwa, to właśnie próba budowania własnej, prywatnej religii, a to jest bunt przeciw Bogu. „Kto przeciwko Duchowi Świętemu mówi, nie będzie mu odpuszczone” (Mk 3,29). To, że nazywasz "integryzm" „niszczeniem samokrytycyzmu” jest po prostu bluźnierstwem, ponieważ integryzm to wierność Tradycji, a Tradycja jest skarbem Kościoła, który prowadzi do zbawienia i do świętości. Samokrytyka bez prawdy i posłuszeństwa jest ślepą pychą i zgubą
Z twojej wypowiedzi wyziera niepokojąca pycha i pragnienie zmiany Kościoła według własnego rozumu, a nie według Objawienia. To jest dokładnie to, co Biblia nazywa buntem: „Jeśli ktoś głosi wam inną ewangelię niż ta, którąśmy wam przekazali, niech będzie anatema!” (Ga 1,9). Zamiast szukać prawdy w Kościele i pokornie ją przyjmować, ty z uporem fałszywego proroka negujesz fundamenty wiary katolickiej. Nie pozwalam, abyś oczerniał tych, którzy wiernie podążają drogą Chrystusa. W zasadzie problem rozwiązałby się, gdybyś ty, Wujek i Rychlewski przestali się tytułować "katolikami". Nikomu na tym forum katolikiem być nie każę. Ale podszywanie się to już uzurpacja |
Fajnie ta odpowiedź idealnie potwierdza moje wcześniejsze spostrzeżenie.  |
Sęk w tym, że twoje "spostrzeżenia" są do kitu, Dyszyński, bo nie masz nic poza intuicyjnym błądzeniem. Odrzuciłeś wszystkie autorytety, a ty sam żadnym autorytetem nie jesteś |
Jak się z góry do tych spostrzeżeń uprzedzisz, to dla Ciebie będą "do kitu".
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 25581
Przeczytał: 101 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 11:37, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński Twoja rodzina oglądała teatr telewizji?
A rodzina Fedora??
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16390
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:46, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | Warto jest się ogólniej przyjrzeć tej odpowiedzi, bo jest znamienna - to całkowite niedopuszczenie choćby minimalnej reakcji w stylu "czy czasem to, co mi zarzucają, nie wynika z tego, że sprawiłem na zewnątrz wrażenie określonego rodzaju"? Bo ja nie mówię nawet o tym, aby przyznawać od razu oponentowi rację (można przecież, przyjąwszy tezę o tym, jak się jest odbieranym, uznać, iż z innych powodów jest ona potrzebna), tylko o okruch refleksji... Kiedy ostatni raz fedor podjął przedstawiany mu problem, a nie bezrefleksyjnie zanegował, albo właśnie stwierdził, że to druga strona mu podlega?... Przypomina sobie ktoś w ogóle taką reakcję u integrysty, w której nastąpiło MINIMALNE ZASTANOWIENIE SIĘ NAD SOBĄ?... - Bo ja sobie nie przypominam. Integryzm totalnie niszczy w człowieku samokrytycyzm |
Zaczynasz od bezczelnego podważania uczciwości intelektualnej i duchowej katolika, sugerując, że brak refleksji i samokrytyki jest właściwą cechą "integrystów". To nie tylko fałsz, to manipulacja na poziomie elementarnym. Katolicka postawa pokory nie oznacza ślepego przyjmowania krytyki, zwłaszcza gdy jest ona oparta na fałszu i zmanipulowanych przesłankach. Co więcej, twoje utyskiwanie na brak samokrytyki brzmi jak projektowanie własnego buntu na innych. Jeśli prawdziwa pokora jest cechą świętych, to kto bardziej zdradza brak samokrytyki niż ktoś, kto nie chce się zastanowić nad podstawowymi prawdami wiary, odrzuca autorytet Kościoła i w zamian proponuje własną, subiektywną "prawdę"? To właśnie ty, nie tradycjonalista, jesteś przykładem pychy, tego duchowego buntu, który w Piśmie Świętym jest piętnowany
Pismo jasno mówi: „Nie każdy, kto Mi mówi: «Panie, Panie!», wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto pełni wolę Ojca mojego” (Mt 7,21). Twoje próby zredukowania katolickiej wiary do jakiegoś abstrakcyjnego samokrytycyzmu bez podstaw, bez wiary i posłuszeństwa, to właśnie próba budowania własnej, prywatnej religii, a to jest bunt przeciw Bogu. „Kto przeciwko Duchowi Świętemu mówi, nie będzie mu odpuszczone” (Mk 3,29). To, że nazywasz "integryzm" „niszczeniem samokrytycyzmu” jest po prostu bluźnierstwem, ponieważ integryzm to wierność Tradycji, a Tradycja jest skarbem Kościoła, który prowadzi do zbawienia i do świętości. Samokrytyka bez prawdy i posłuszeństwa jest ślepą pychą i zgubą
Z twojej wypowiedzi wyziera niepokojąca pycha i pragnienie zmiany Kościoła według własnego rozumu, a nie według Objawienia. To jest dokładnie to, co Biblia nazywa buntem: „Jeśli ktoś głosi wam inną ewangelię niż ta, którąśmy wam przekazali, niech będzie anatema!” (Ga 1,9). Zamiast szukać prawdy w Kościele i pokornie ją przyjmować, ty z uporem fałszywego proroka negujesz fundamenty wiary katolickiej. Nie pozwalam, abyś oczerniał tych, którzy wiernie podążają drogą Chrystusa. W zasadzie problem rozwiązałby się, gdybyś ty, Wujek i Rychlewski przestali się tytułować "katolikami". Nikomu na tym forum katolikiem być nie każę. Ale podszywanie się to już uzurpacja |
Fajnie ta odpowiedź idealnie potwierdza moje wcześniejsze spostrzeżenie.  |
Sęk w tym, że twoje "spostrzeżenia" są do kitu, Dyszyński, bo nie masz nic poza intuicyjnym błądzeniem. Odrzuciłeś wszystkie autorytety, a ty sam żadnym autorytetem nie jesteś |
Jak się z góry do tych spostrzeżeń uprzedzisz, to dla Ciebie będą "do kitu". |
Nie ma się do czego "uprzedzać", bo to tylko intuicyjne błądzenie. Nawet ty sam nie jesteś w stanie podać żadnej prawdy, której byłbyś w stanie się trzymać. W nic poza anarchią nie wierzysz. Biblia wychwala męczenników. Zostałbyś męczennikiem? Oczywiście, że nie. Tyle wart jest twój gówniany liberalizm. Jedyne co potrafisz, to tylko wiecznie uciekać, nawet przed samym sobą
"Jeżeli więc ustami swoimi wyznasz, że JEZUS JEST PANEM, i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg Go wskrzesił z martwych - osiągniesz zbawienie" (Rz 10,13)
To jest elementarz niezbędny do zbawienia. Ale nawet to by ci nie przeszło przez gardło, bo przecież ty napisałeś anbusiowi, że nie wiesz co to znaczy, że Jezus zmartwychwstał
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/czy-bog-oczekuje-od-czlowieka-uznania-nawet-bezsensu,26291-50.html#811719
Tak się kończy liberalizm. Tak się kończy modernizm
Określenie „liberalny katolik” to wewnętrznie sprzeczny oksymoron, ponieważ pojęcie „katolik” zakłada całkowite podporządkowanie się nauce Kościoła, a „liberalizm” w tym kontekście oznacza rozluźnianie, kwestionowanie lub dowolną interpretację tych zasad według własnego rozumu, emocji lub ideologii, co stoi w sprzeczności z naturą katolickiej wiary
Po pierwsze, katolicyzm nie jest systemem, który daje człowiekowi prawo do wyboru, które prawdy Objawienia przyjmuje, a które odrzuca, ani też do nadawania im własnego, subiektywnego znaczenia. Katolicka wiara to przede wszystkim wierność Objawieniu Bożemu, które Kościół strzeże i przekazuje niezmiennie od dwóch tysięcy lat. Jak mówi Pismo Święte, „nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem” (J 15,16), a także: „Pozostańcie wierni nauce, której nauczyliście się” (2 Tm 3,14). Wierny katolik poddaje swój rozum i wolę władzy Kościoła, który ma za zadanie chronić prawdę. Liberalizm w katolicyzmie jest więc zaproszeniem do samowoli i buntowniczego indywidualizmu, który rozsadza jedność Kościoła i prowadzi do herezji
Po drugie, liberalizm w sferze wiary to przede wszystkim rezygnacja z absolutyzmu prawdy, a w zamian stawianie subiektywnych odczuć, własnych interpretacji czy społecznych trendów ponad niezmienne prawdy moralne i doktrynalne Kościoła. Katolicyzm opiera się na fundamentach niezmiennych: dogmaty wiary, Sakramenty, moralność naturalna i objawiona są w swojej istocie nieprzedmiotowe wobec kaprysów człowieka. Stąd np. jasne stanowisko Kościoła w kwestii moralności seksualnej, rodziny czy świętości życia, które nie podlegają demokratycznym dyskusjom czy zmianom w duchu „postępu”. Liberalny katolik natomiast najczęściej poddaje te prawdy krytyce, często je redefiniuje lub odrzuca, czyniąc tym samym z katolicyzmu jedynie powłokę zewnętrzną, a nie pełną wiarę i życie
Po trzecie, autorytet Kościoła jest nieodłączny od katolicyzmu. Katolik zobowiązany jest do posłuszeństwa Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła, który w imieniu Chrystusa przekazuje prawdę wiary. To posłuszeństwo nie jest ślepą uległością, ale wyrazem pokory wobec Boga, który przez Kościół przemawia. Liberalny katolik często podważa lub ignoruje ten autorytet, wybierając własną interpretację Ewangelii lub własny system wartości. Taka postawa jest niczym innym jak buntem duchowym i zaprzeczeniem istoty Kościoła jako „Pawła i Piotra”, czyli tego, który posiada klucze do Królestwa Niebieskiego (Mt 16,18-19)
Ponadto, historyczne doświadczenie Kościoła jest jasne – wszelkie próby „liberalizacji” doktryny prowadziły do rozłamów, herezji i upadku moralnego. Reformy, które nie były osadzone w nienaruszalnej Tradycji i Magisterium, skutkowały rozprzęgnięciem jedności Kościoła i zanikiem prawdziwej wiary. Katolicyzm jest bowiem wspólnotą opartą na jedności prawdy, a nie na indywidualnym woluntaryzmie. Jak ostrzega Święty Paweł: „Przestrzegam was, abyście nie dali się zwieść przez kogoś, kto głosi wam inną Ewangelię” (Ga 1,8)
Na koniec, katolicyzm to religia łaski, ale i prawdy, gdzie prawda prowadzi do wolności: „Poznacie prawdę, a prawda was wyzwoli” (J 8,32). Wolność ta nie oznacza chaosu, dowolności czy samowoli, ale odpowiedzialność za wierność nauce Chrystusa i Kościoła. Liberalny katolik, który nazywa siebie wierzącym, a w praktyce odrzuca autorytet i naukę Kościoła, jest jak ten, kto buduje dom na piasku – pozornie stabilny, ale skazany na upadek
W skrócie, „liberalny katolik” to oksymoron, bo „katolik” wymaga bezwzględnego podporządkowania się prawdzie objawionej i Kościołowi, a „liberalny” oznacza dowolność i rozluźnienie tych więzów. Jedno wyklucza drugie i nie ma tu miejsca na kompromis. To jak mówić o „zimnym ogniu” albo „kwadratowym kole” – pojęcia sprzeczne z definicji, a mimo to czasem powtarzane, aby zamącić i zmylić
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 11:52, 12 Wrz 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 3440
Przeczytał: 73 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:07, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Przeczytałem większość tego, co tam wyżej do mnie napisałeś i się zastanawiam poważnie, czy to jakiś teatr z twojej strony, a może ty jesteś na jakiś proszkach? Niesamowite jak fundamentalizm niszczy umysł człowieka. Na tę chwilę to jedno zdanie skomentuję, a reszta może później.
| fedor napisał: | | Twoje zdanie to zamach na samo Objawienie, na Chrystusa, na Ewangelię i na autorytet Kościoła |
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16390
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:12, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| Katolikus napisał: | Przeczytałem większość tego, co tam wyżej do mnie napisałeś i się zastanawiam poważnie, czy to jakiś teatr z twojej strony, a może ty jesteś na jakiś proszkach? Niesamowite jak fundamentalizm niszczy umysł człowieka. Na tę chwilę to jedno zdanie skomentuję, a reszta może później.
| fedor napisał: | | Twoje zdanie to zamach na samo Objawienie, na Chrystusa, na Ewangelię i na autorytet Kościoła |
 |
To nie ja jestem na proszkach, tylko ty jesteś zbuntowany i do reszty pobłądziłeś. To ty jesteś do reszty zniszczony, zarówno duchowo, jak i mentalnie. Tak się kończy słuchanie liberałów
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 12:15, 12 Wrz 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37674
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:34, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| Katolikus napisał: | Przeczytałem większość tego, co tam wyżej do mnie napisałeś i się zastanawiam poważnie, czy to jakiś teatr z twojej strony, a może ty jesteś na jakiś proszkach? Niesamowite jak fundamentalizm niszczy umysł człowieka. Na tę chwilę to jedno zdanie skomentuję, a reszta może później.
| fedor napisał: | | Twoje zdanie to zamach na samo Objawienie, na Chrystusa, na Ewangelię i na autorytet Kościoła |
 |
To już jest desperacja u fedora - to mantrowanie o osobie, a niezdolność do podjęcia dyskusji na temat. Na wszelkie uwagi o mechanizmach działania, o zależnościach, które mają wpływ na kształtowanie się osobowości, o konsekwencjach etycznych będzie jedna i ta sama w kółko reakcja ataku personalnego: a bo ty to...
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16390
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:36, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | Katolikus napisał: | Przeczytałem większość tego, co tam wyżej do mnie napisałeś i się zastanawiam poważnie, czy to jakiś teatr z twojej strony, a może ty jesteś na jakiś proszkach? Niesamowite jak fundamentalizm niszczy umysł człowieka. Na tę chwilę to jedno zdanie skomentuję, a reszta może później.
| fedor napisał: | | Twoje zdanie to zamach na samo Objawienie, na Chrystusa, na Ewangelię i na autorytet Kościoła |
 |
To już jest desperacja u fedora - to mantrowanie o osobie, a niezdolność do podjęcia dyskusji na temat. Na wszelkie uwagi o mechanizmach działania, o zależnościach, które mają wpływ na kształtowanie się osobowości, o konsekwencjach etycznych będzie jedna i ta sama w kółko reakcja ataku personalnego: a bo ty to...  |
Dyszyński, Jezus jest Panem i zmartwychwstał czy nie?
Odpowiedzi nie będzie
| Michał Dyszyński napisał: | | To już jest desperacja u fedora - to mantrowanie o osobie, a niezdolność do podjęcia dyskusji na temat. Na wszelkie uwagi o mechanizmach działania, o zależnościach, które mają wpływ na kształtowanie się osobowości, o konsekwencjach etycznych będzie jedna i ta sama w kółko reakcja ataku personalnego: a bo ty to.. |
To nie żadna "desperacja", tylko trafne zdemaskowanie istoty twojej postawy, której nie jesteś w stanie obronić merytorycznie, więc uciekasz w kolejne warstwy metadyskusji. Zamiast odnieść się do meritum – czyli do faktu, że twoja wizja duchowości oparta jest na indywidualistycznym rozumieniu sumienia oderwanego od Magisterium – próbujesz wmówić, że wszystko sprowadza się do „ataków personalnych”. To typowa strategia modernisty: odwracanie uwagi od treści, użalanie się nad formą, oskarżenia o „personalne wycieczki”, byle tylko nie stanąć w prawdzie
To ty tworzysz osobiste narracje, w których wywyższasz własną zdolność „refleksji”, „autorefleksji”, „samokrytycyzmu” jako duchowość wyższą niż to, co Kościół przez dwa tysiące lat głosił jako pokorę, posłuszeństwo i zaufanie władzy duchowej. Twoje mówienie o „mechanizmach działania” to przykrywka dla wycofania się z prawdy obiektywnej – nie szukasz prawdy, tylko próbujesz zracjonalizować swoją niechęć do Kościoła jako instytucji hierarchicznej i nauczycielskiej
To nie są „osobiste ataki”, tylko konieczna identyfikacja twojej postawy jako błędnej, szkodliwej i niezgodnej z Ewangelią. Święty Juda pisze:
„Są to buntownicy, którzy postępują według swoich bezbożnych żądz. To są ci, którzy powodują rozłamy, zmysłowi, niemający Ducha” (Jud 1,18-19)
A Święty Paweł ostrzega:
„Unikaj człowieka heretyka po jednym lub drugim upomnieniu, wiedząc, że taki człowiek jest przewrotny i grzeszy, potępiając samego siebie” (Tt 3,10-11)
Nie ma tu żadnej „mantrowanej” osoby – jest postawa, którą należy nazwać po imieniu, bo rozbija jedność wiary, podważa autorytet Kościoła i lansuje pychę jako cnotę. A twoje zarzuty o „niedyskutowaniu na temat” są próbą zamknięcia ust każdemu, kto wytyka ci fałszywą doktrynę. W istocie to ty nie jesteś zdolny do uczciwej dyskusji – bo już na wstępie postawiłeś siebie ponad Tradycję, ponad Magisterium, ponad Kościół. I z tej wysokości nie jesteś zainteresowany rozmową – tylko kazaniem swojego własnego "ewangelio-podobnego" światopoglądu
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 12:43, 12 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 25581
Przeczytał: 101 tematów
Płeć: Kobieta
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37674
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:46, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | Katolikus napisał: | Przeczytałem większość tego, co tam wyżej do mnie napisałeś i się zastanawiam poważnie, czy to jakiś teatr z twojej strony, a może ty jesteś na jakiś proszkach? Niesamowite jak fundamentalizm niszczy umysł człowieka. Na tę chwilę to jedno zdanie skomentuję, a reszta może później.
| fedor napisał: | | Twoje zdanie to zamach na samo Objawienie, na Chrystusa, na Ewangelię i na autorytet Kościoła |
 |
To już jest desperacja u fedora - to mantrowanie o osobie, a niezdolność do podjęcia dyskusji na temat. Na wszelkie uwagi o mechanizmach działania, o zależnościach, które mają wpływ na kształtowanie się osobowości, o konsekwencjach etycznych będzie jedna i ta sama w kółko reakcja ataku personalnego: a bo ty to...  |
Dyszyński, Jezus jest Panem i zmartwychwstał czy nie? |
Jezus jest Panem i zmartwychwstał.
Ja się zadeklarowałem. To teraz może Ty się z drugiej strony zadeklarujesz:
Przebaczanie i miłość bliźniego są nieodzownym warunkiem zbawienia, czy nie?
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16390
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:56, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | Katolikus napisał: | Przeczytałem większość tego, co tam wyżej do mnie napisałeś i się zastanawiam poważnie, czy to jakiś teatr z twojej strony, a może ty jesteś na jakiś proszkach? Niesamowite jak fundamentalizm niszczy umysł człowieka. Na tę chwilę to jedno zdanie skomentuję, a reszta może później.
| fedor napisał: | | Twoje zdanie to zamach na samo Objawienie, na Chrystusa, na Ewangelię i na autorytet Kościoła |
 |
To już jest desperacja u fedora - to mantrowanie o osobie, a niezdolność do podjęcia dyskusji na temat. Na wszelkie uwagi o mechanizmach działania, o zależnościach, które mają wpływ na kształtowanie się osobowości, o konsekwencjach etycznych będzie jedna i ta sama w kółko reakcja ataku personalnego: a bo ty to...  |
Dyszyński, Jezus jest Panem i zmartwychwstał czy nie? |
Jezus jest Panem i zmartwychwstał. Ja się zadeklarowałem |
Dopiero co pisałeś, że nie wiesz co to znaczy:
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/czy-bog-oczekuje-od-czlowieka-uznania-nawet-bezsensu,26291-50.html#811719
Szybka zmiana zdania na potrzeby dyskusji. Jak to u liberała
| Michał Dyszyński napisał: | To teraz może Ty się z drugiej strony zadeklarujesz:
Przebaczanie i miłość bliźniego są nieodzownym warunkiem zbawienia, czy nie? |
Oczywiście, że tak. Kiedy to negowałem? Ty naprawdę żyjesz w swoim betonowym świecie
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 12:57, 12 Wrz 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16390
Przeczytał: 96 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 13:13, 12 Wrz 2025 Temat postu: |
|
|
Obalam dalsze kłamstwa, manipulacje, oszczerstwa i głupoty wypisywane w tym wątku przed Dyszyńskiego o ludziach starających się żyć zgodnie z zasadami katolicyzmu. Wcześniej na te wpisy nie odpowiadałem
| Michał Dyszyński napisał: |
Integryzm w swojej istocie, gdy zaleca przyjęcie doktryn od autorytetów, przy jednoczesnym uznaniu umysłu przyjmującego za niewiarygodny, błądzący, stawia sytuację samego przyjęcia owych doktryn jako niemożliwą, sprzeczną. Bo KTO ma przyjąć doktryny, jeśli nie umysł?
Jeśli z góry umysł się traktuje jako niewiarygodny, jako mający ustąpić przed tym zewnętrznym, to jest pytanie CZYM SIĘ ROZSTRZYGA JAK to wykonać? Jak, nie korzystając z (ułomnego) umysłu ustalić sposób na przyjęcie tego czegoś na razie pozostającego poza umysłem (bo ukazanego tylko zapisem słownym, doktrynalnym stworzonym przez autorytety) do umysłu?
|
Znowu fałszywe założenie, z którego wyciągasz karykaturalne wnioski. Nikt – absolutnie nikt w katolickim integryzmie – nie neguje użycia rozumu. Przeciwnie, rozum jest koniecznym narzędziem do zrozumienia Objawienia i przyjęcia wiary, ale nie jest jego źródłem. To fundamentalna różnica, której nie rozumiesz albo nie chcesz zrozumieć. Kościół naucza, że rozum ma być podporządkowany wierze, a nie jej sędzią. Jak mówi św. Paweł:
„Wszelką pychę, podnoszącą się przeciw poznaniu Boga, unicestwiamy, i wszelki umysł poddajemy w posłuszeństwo Chrystusowi” (2 Kor 10,5)
Ty zaś próbujesz uczynić z umysłu Boga, który sam wybiera, co z Objawienia przyjąć, a co odrzucić. To jest herezja racjonalizmu – sprzeczna z wiarą katolicką
Nie istnieje żadna „sprzeczność” między rozumem a wiarą, ale tylko wtedy, gdy rozum zna swoje miejsce i nie uzurpuje sobie prawa do sądzenia Boga. To właśnie robisz – stawiasz się w pozycji nadrzędnej wobec Objawienia, bo „umysł musi to rozstrzygnąć”. Nie. Umysł może pojąć, ale nie ustanawia prawdy. Prawda została objawiona przez Boga i przekazana przez Kościół – twoim zadaniem nie jest jej tworzenie, lecz pokorne przyjęcie
| Michał Dyszyński napisał: |
Efektem prób podołania tej swoistej kwadraturze koła, w której trzeba coś wykonać, jednak jedyny wykonawca tego czegoś (jakim jest umysł) został zdeprecjonowany, uznany za niezaufanego, wadliwego, jest zwykle skupienie się osoby, próbującej wdrożyć ową niemożliwą procedurę na pobraniu jak najmniej z przekazu, a potem szybko zablokowanie dalszych rozważań.
|
Nie ma tu żadnej „kwadratury koła”. To ty ją sobie wymyśliłeś, bo nie potrafisz pogodzić się z prawdą, że twój umysł nie jest źródłem ostatecznego poznania Boga. Rozum ma swoje miejsce – tak jak uczą doktorzy Kościoła. Święty Tomasz z Akwinu nie powiedział: „Nie używaj umysłu” – powiedział: „Wiara przewyższa rozum”. Katolik nie odrzuca rozumu, lecz uznaje jego ograniczenia. Ty tego nie uznajesz. Dla ciebie rozum musi być ostatecznym arbitrem. To jest pycha lucyferyczna:
„Będziecie jako bogowie, znający dobro i zło” (Rdz 3,5)
A więc nie chodzi ci o logikę, tylko o bunt. Zamiast uznać, że to Objawienie formuje umysł, ty próbujesz formować Objawienie pod swój umysł. Dlatego widzisz „blokady”, „chaos”, „niemożliwość wdrożenia” – bo sam je sobie stworzyłeś. Bóg nie dał ci Objawienia po to, byś je najpierw „przefiltrował” przez swój rozum, a potem dopiero łaskawie uznał, co z niego pasuje do twojej filozofii
| Michał Dyszyński napisał: |
Najczęściej jednak umysł tak sobie "radzi" z ową kwadraturą koła, jaką zgotowało mu zadanie przyjęcia czegoś, ale tak, aby siebie nie używać, za pomocą skupiania się na nazwach i unikając pytania o ich treść i głębszy sens.
|
Znów to samo: sugerujesz, że katolik wierny nauczaniu Kościoła jest jakimś bezmyślnym automatem, który „boi się sensów”, „blokuje myślenie”, „czci symbole bez zrozumienia”. To tania projekcja. To nie Kościół boi się myślenia – to ty boisz się wiary, która nie pasuje do twojego systemu. To ty boisz się uznać, że nie jesteś miarą prawdy. Dlatego karykaturyzujesz posłuszeństwo jako bierność, wiarę jako bezrefleksyjność, a autorytet jako tyranię
Ale święty Paweł mówi jasno:
„Nauka bowiem krzyża jest głupstwem dla tych, którzy idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia” (1 Kor 1,18)
To, co dla twojego rozumu wydaje się „blokadą”, „sprzecznością” czy „chaosem”, dla człowieka wierzącego jest pokornym wejściem w Misterium – w rzeczywistość większą niż twój intelekt jest w stanie objąć
| Michał Dyszyński napisał: |
Ostatecznie integrysta będzie czcił te symbole i nazwy, którym jego umysł nie nadał znaczeń ani sensów, albo nadał je w sposób celowo (aby, skoro jest taki "niewiarygodny", wykonywać swoją robotę sprzecznie) chaotyczny, przypadkowy.
|
Ostatecznie to ty tworzysz własną religię, w której centrum znajduje się nie Chrystus, ale twoje „ja”, twój umysł, twoja refleksja, twoja zdolność „rozumienia”. Tylko że Ewangelia nie pyta cię, czy rozumiesz – pyta, czy uwierzyłeś. Chrystus nie mówi: „Kto zrozumie, będzie zbawiony”, lecz:
„Kto uwierzy i ochrzci się, będzie zbawiony” (Mk 16,16)
Twoje zarzuty wobec integryzmu są pełne projekcji i sprzeczności, bo sam tworzysz chochoła – jakoby katolik tradycyjny odrzucał rozum i bezrefleksyjnie chłonął hasła. Tymczasem to właśnie katolicki integryzm od wieków korzysta z rozumu w sposób uporządkowany, logiczny i pokorny – poddany Objawieniu, a nie ponad nim
Kościół nie gardzi umysłem. Ale też nie czyni z niego boga. Ty zaś – w imię fałszywej troski o „głębię” i „rozumienie” – gardzisz Kościołem, by móc postawić siebie ponad nim. A to nie jest droga ucznia Chrystusa – to jest droga pysznego, duchowego indywidualisty, który „widzi w Kościele tyranię”, bo sam nie chce służyć. Jak mówi Pismo:
„Albowiem nie Bóg jest sprawcą zamieszania, lecz pokoju. Jak we wszystkich kościołach świętych” (1 Kor 14,33)
A więc jeśli w twoim wnętrzu panuje zamęt, „chaos znaczeń” i „niemożność przyjęcia”, to nie Kościół jest jego źródłem – tylko twój bunt
| Michał Dyszyński napisał: |
A ja twierdzę, że nawet katolik integrysta i tak w rzeczywistości polega na własnym osądzie. On własnym osądem bowiem doktrynę, którą potem ogłasza jako tę, w którą wierzy. Jakby jej nie ocenił, to w ogóle by nie zrozumiał, że o doktrynę chodzi, bo jego stan świadomości byłby z grubsza podobny do przeczytania tekstu w nieznanym sobie języku.
|
To kolejna próba zrelatywizowania wszystkiego do subiektywnego osądu jednostki. Nie, katolik wierny Tradycji nie opiera swojej wiary na własnym osądzie jako fundamencie, lecz przyjmuje prawdę objawioną z pokorą i zaufaniem, bo wie, że rozum – choć użyteczny – nie jest autonomicznym źródłem prawdy nadprzyrodzonej. Twoja logika opiera się na błędnym założeniu, że akt przyjęcia prawdy oznacza jej arbitralne ustanowienie. To herezja modernizmu, potępiona jednoznacznie przez papieża św. Piusa X w Pascendi dominici gregis. Ty nie robisz nic innego, tylko próbujesz zaszczepić w sercu człowieka przekonanie, że on sam ostatecznie decyduje, co jest prawdą – czyli stawiasz człowieka w miejscu Boga
A przecież wiara nie polega na tym, że sam tworzysz lub zatwierdzasz doktrynę na bazie jakiegoś osobistego „zrozumienia”, tylko że przyjmujesz ją na podstawie autorytetu Boga objawiającego, który nie może się mylić ani nikogo w błąd wprowadzić. Jak mówi Sobór Watykański I:
„Wiara jest cnotą nadprzyrodzoną, przez którą z natchnienia i z pomocą łaski Bożej wierzymy, że to, co On objawił, jest prawdą – nie dlatego, że prawda ta jawi się jako prawdziwa w świetle naturalnego rozumu, ale z powodu autorytetu samego Boga, który objawia i nie może się mylić ani nikogo w błąd wprowadzić”
Twoje podejście rozbija to na kawałki i przedstawia katolika wiernego Kościołowi jako ślepego frajera, który „klepie formułki bez rozumienia”, co jest nie tylko fałszem, ale i arogancką projekcją. Integrysta nie odrzuca rozumu – on poddaje rozum wierze, bo zna swoją kondycję jako stworzenie. Ty natomiast mówisz: „Ja sam wybiorę, co zasługuje na wiarę”. A więc to nie jest już wiara – to filozoficzny subiektywizm ubrany w słownictwo religijne
| Michał Dyszyński napisał: |
I tu mamy tę, dla wielu paradoksalną, zależność, że... najłatwiej się akceptuje takie stwierdzenie, o którego sens się nie zada żadnego pytania!
|
Czyli według ciebie najgłębsza i najczystsza wiara jest niczym innym jak brakiem świadomości. To pogarda dla świętych i męczenników, którzy w pełni świadomie oddali życie za dogmaty, których bronili nie dlatego, że nie zadawali pytań, ale dlatego, że poznali prawdę i uznali jej obiektywną wartość ponad swoje osobiste dylematy. Twoja teoria de facto przedstawia św. Tomasza z Akwinu, św. Atanazego, św. Teresę z Ávili czy Benedykta XVI jako ludzi „nieświadomych”, „bezrefleksyjnych”, bo przecież „łatwiej się akceptuje to, czego się nie rozumie”. To jest bluźniercza obelga wobec całego dziedzictwa katolickiej teologii, która przez wieki rozwijała się właśnie dzięki temu, że rozum szukał zrozumienia tego, co wcześniej przyjął przez wiarę – fides quaerens intellectum, jak uczył św. Anzelm
| Michał Dyszyński napisał: |
I to jest dokładnie istota mojego zarzutu przeciw integryzmowi i integrystom - że oni doktryny "akceptują" na zasadzie "nie wnikam, nie pytam", czyli de facto na zasadzie "tak w ogóle to mam to w dupie, o co tam chodzi, ale się przyznaję, bo dobrze jest wyrażać lojalność wobec swojej grupy".
|
To już nie tylko intelektualna pycha, ale i czysta pogarda wobec katolików wiernych Tradycji. Zarzucasz im postawę oportunistyczną, bezrefleksyjną, wręcz cyniczną – zupełnie ignorując fakt, że właśnie oni są najczęściej tymi, którzy studiują, modlą się, czytają Ojców Kościoła, uczestniczą w Mszach trydenckich, uczą się łaciny, rozważają encykliki papieskie i traktują liturgię oraz doktrynę z najwyższą powagą. Ich wiara cię boli, bo nie da się jej zmanipulować emocjonalną gadaniną i fałszywą troską o „sens”. Oni wierzą nie dlatego, że „nie pytają”, ale dlatego, że znają odpowiedzi, których ty nie chcesz przyjąć
| Michał Dyszyński napisał: |
Integryści czczą bożka przynależności do organizacji. Temu cielcowi grupowej przynależności składają swoje prawdziwe ofiary i tylko w niego wierzą.
|
Kto tu czci bożka, jak nie ten, kto z własnego umysłu uczynił kryterium prawdy i centrum całej duchowości? To nie integrysta czci organizację – to ty czcisz samego siebie. Twoje „sumienie”, „zrozumienie”, „świadomość”, „rozum” – to twoi bogowie. A prawdziwego Boga, który przemawia przez swój Kościół, ignorujesz. Gdybyś wierzył w Boga, który przemawia przez autorytet nauczycielski Kościoła, to byś nie odrzucał jego doktryn pod pretekstem, że „mój umysł się potyka”
A tymczasem Pismo mówi jasno:
„Jeśli Kościoła nie posłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18,17)
„Kto was słucha, Mnie słucha; kto wami gardzi, Mną gardzi” (Łk 10,16)
Twoje pogardliwe słowa wobec katolików wiernych Magisterium, których oskarżasz o pustą przynależność, są niczym innym jak znieważeniem samego Chrystusa, który dał swemu Kościołowi władzę nauczania i pasterzowania
Nie integryści czczą cielca – to ty tworzysz sobie bożka we własnym wnętrzu. A przed tym bożkiem każdy dogmat, każda encyklika, każda nauka Kościoła musi zdać egzamin. Nie jesteś uczniem – jesteś sędzią. I w tym właśnie jest twoja tragedia duchowa: że odrzucasz Boga żywego, a na Jego miejsce wstawiasz siebie
„Czas bowiem już, aby sąd się rozpoczął od domu Bożego” (1 P 4,17)
I właśnie to się dzieje – twoje słowa świadczą przeciw tobie
| Michał Dyszyński napisał: |
Nieraz sobie stawiam sprawę tej wymagalności okazania posłuszeństwa i uległości jakimś tam autorytetom kościelnym w kontekście jakichś tam doktryn w sposób pozytywny, czyli zadaję sobie pytanie: no dobra, Michale, oni są tak przekonani, że taką właśnie postawę należy przyjąć! Więc może po prostu zrób to?!
|
Już sam początek zdradza twoją pogardę: „jakimś tam autorytetom”, „jakichś tam doktryn”. Słowa „jakimś tam” są nie tylko protekcjonalne, ale i wymowne – pokazują, że twoim podstawowym problemem nie jest niezrozumienie, lecz bunt. Nawet jeśli przyznajesz, że Kościół coś głosi z mocą urzędową, to ty i tak odmawiasz wiary z góry, bo każda forma autorytetu zewnętrznego cię drażni. Buntujesz się, bo nie chcesz być uczniem – chcesz być źródłem i miarą prawdy. A to jest fundamentalny grzech pychy, pierwszy grzech Lucyfera: „Nie będę służył”
| Michał Dyszyński napisał: |
Wiele razy próbowałem się wziąć za to zadanie. Szczerze! Myślałem sobie: to teraz będę posłuszny, wezmę i uwierzę dokładnie w to, co tam w tych doktrynach wypisali...
|
Nie. Ty nie „próbujesz” uwierzyć. Ty eksperymentujesz ze wiarą, jakbyś ją testował w laboratorium. Ale tak się nie wierzy. Wiara to nie jest intelektualny test ani projekt badawczy. To jest akt moralny, wypływający z pokory serca. I bez tej pokory – bez uznania, że nie jesteś centrum wszechświata poznawczego – nie dojdziesz do niczego. Dlatego twoje „próby” kończą się fiaskiem: bo nie są próbami zawierzenia, tylko próbami utrzymania kontroli. Ty nie szukasz prawdy – ty szukasz potwierdzenia, że nikt ci nie każe się ugiąć przed większym autorytetem niż ty sam
| Michał Dyszyński napisał: |
Czyli W CO właściwie ma celować ta moja świadomość w tym kontekście?... Co konkretnie ma się w niej zadziać?...
|
Ma się w niej zadziać pokorne uznanie, że nie jesteś źródłem objawienia. Twoja świadomość nie jest miarą dogmatu. Twoja świadomość ma przyjąć to, co zostało objawione – nie wymyślić tego od nowa, nie „zrekonstruować” po swojemu, ale przyjąć w duchu posłuszeństwa wiary, o którym mówi św. Paweł:
„Wiedząc, komu uwierzyłem” (2 Tm 1,12)
Nie „czemu”, nie „jakiej formule”, tylko Komu – bo wiara jest relacją z osobowym Bogiem, a nie filozoficzną łamigłówką. Ty tego nie rozumiesz, bo twoja koncepcja wiary jest całkowicie zredukowana do poznania racjonalnego, bez duchowego wymiaru
| Michał Dyszyński napisał: |
Zadając te pytania, natrafiam praktycznie zawsze na rozliczne wątpliwości, pojawiają się kolejne pytania: jak sprawdzić tę spójność aspektów, jakie kryteria tu przyjąć.
|
I tu dochodzimy do sedna: twoim kryterium prawdy jest spójność z twoim aktualnym stanem świadomości. Czyli jeśli coś jest trudne, wymagające, jeśli nie daje się natychmiast złożyć w logiczny ciąg według twojej głowy, to zostaje zawieszone, podważone lub odrzucone. Ale przecież Pismo mówi:
„Zaufaj Panu z całego swojego serca, nie polegaj na swoim rozumie!” (Prz 3,5)
Nie jest napisane: „porównuj objawienie z logiką”, tylko: „Zaufaj”
A św. Paweł mówi jeszcze ostrzej:
„Głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który dla Żydów jest zgorszeniem, a dla pogan głupstwem” (1 Kor 1,23)
Twoim problemem jest to, że dla ciebie tajemnica wiary nie może być głupstwem, nie może cię przekraczać, nie może wymagać aktu pokory. Musi być zrozumiała, racjonalna, poddana analizie – czyli sprowadzona do poziomu twojego umysłu. Tylko że wtedy to już nie jest Objawienie. To twój własny konstrukt
| Michał Dyszyński napisał: |
No bo jak mam uwierzyć w coś, co nawet nie wiem, o co w tym chodzi?...
|
A kto powiedział, że musisz w pełni rozumieć dogmat, aby go przyjąć? Znowu: twoja koncepcja wiary jest błędna. Nie jesteś źródłem wiary, tylko jej odbiorcą. Przyjmujesz to, co Kościół podaje do wierzenia, bo Chrystus go ustanowił jako nauczyciela i strażnika prawdy (por. Mt 16,18; Łk 10,16). Masz prawo nie rozumieć – ale nie masz prawa odrzucać z tego powodu. Nie rozumiesz Trójcy? Odrzucisz ją? Nie pojmujesz transsubstancjacji? Przestaniesz wierzyć w Eucharystię? Twoja postawa prowadzi wprost do protestantyzmu i modernizmu, a z czasem – do zupełnej apostazji
| Michał Dyszyński napisał: |
Aby WYPEŁNIĆ ZALECENIE integrysty właśnie robię to, co za chwilę integrysta mi zaneguje, jako to, czego nie powinienem robić (bo przecież nie powinienem używać tych - omylnych w integrystycznym rozumieniu - własnych osądów).
|
Nie, tu znowu manipulujesz. Katolicki integrysta nie neguje rozumu, ale zna jego miejsce: rozum ma służyć wierze, nie nią rządzić. Masz prawo zadawać pytania, szukać głębi – ale nie masz prawa stawiać rozumu ponad Objawieniem, które pochodzi od Boga i które Kościół – nie ty – otrzymał do nieomylnego przekazywania. Rozum bez pokory staje się pychą, a pycha – herezją
| Michał Dyszyński napisał: |
To Bóg miałby od ciebie wymagać takiego kłamliwego podejścia?... Kogo tu właściwie chcesz oszukać?...
|
Bóg nie wymaga kłamstwa. Bóg wymaga wiary i pokory. To ty próbujesz wymusić na Bogu, by dostosował się do twojej epistemologii. A Bóg mówi wyraźnie:
„Jeśli Kościoła nie posłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18,17)
„Kto nie uwierzy, będzie potępiony” (Mk 16,16)
Twoje rzekome „szczere” rozterki są w istocie maską buntu, którego nie chcesz nazwać po imieniu. Dlatego kombinujesz: jak zadeklarować uległość, nie będąc uległym? Jak „uwierzyć”, nie wierząc? Jak „wypełnić” doktrynę, nie uznając jej treści? I wychodzi ci z tego faryzeizm intelektualny – poprawność na zewnątrz, wewnętrzny sceptycyzm. Ale Pismo mówi:
„Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie” (Mt 15,8)
To nie integrysta się oszukuje – to ty próbujesz oszukać wszystkich naraz:
siebie, Kościół, a może i samego Boga. Ale to się nie uda
Bóg nie da się z siebie naśmiewać (por. Ga 6,7)
Czas przestać filozofować, a zacząć się modlić
Nie pytaj: „Jak mam to zrozumieć?”
Zacznij od pytania: „Panie, co chcesz, abym czynił?” (Dz 9,6)
I proś o łaskę wiary. Bo wiary nie wytwarza się – wiara jest łaską
Dopiero gdy ją otrzymasz, rozum przyjdzie za nią. W odwrotnej kolejności – nie
| Michał Dyszyński napisał: |
Więc "argumentacja" w tej sprawie to opis uczestników dyskusji - jako "sekciarzy".
Tu cały czas pobrzmiewa (a jednocześnie sam się demaskuje) główny motyw, podstawowa idea integrystycznego myślenia: masz wszystko poświęcić w imię przynależności i w imię lojalności wobec swoich!
|
To nie integrysta się demaskuje, ale właśnie ty – w tej pełnej pogardy i uprzedzenia projekcji. Robisz dokładnie to, co zarzucasz innym: redukujesz duchowe postawy do psychologii stada. Wszystko ci się kojarzy z „przynależnością”, „lojalnością wobec swoich”, bo ty sam nie potrafisz pomyśleć Kościoła jako mistycznego Ciała Chrystusa
Twoje spojrzenie jest całkowicie horyzontalne, przyziemne, socjologiczne – jak u publicysty „Gazety Wyborczej”, który widzi w Kościele tylko hierarchię, kontrolę i walkę o władzę. W twoim języku nie ma ani cienia tego, co św. Paweł głosił z mocą:
„Nie jesteście już obcymi i przychodniami, lecz współobywatelami świętych i domownikami Boga” (Ef 2,19)
Tu nie chodzi o „bycie ze swoimi”, tylko o trwanie w prawdzie, której strzeże Kościół jako depozytariusz Objawienia. Trudno ci to przyjąć, bo dla ciebie to nie Jezus założył Kościół – tylko jakaś „grupa ludzi”, która zaanektowała religię. W twoim rozumieniu Kościół to organizacja, nie Matka. A jeśli Kościół nie jest Matką, to nic dziwnego, że twoje „poszukiwania duchowe” prowadzą donikąd
| Michał Dyszyński napisał: |
Integrysta ma w istocie "gdzieś" wszelkie prawdy, wszelkie idee wyższe, duchowość, dobro, miłość itp. On cały jest oddany jednej idei, postawie osobistej, pragnieniu:
Trzeba bronić swoich, być ze swoimi!
|
To jest kompletny fałsz. Integrysta właśnie dlatego broni dogmatów i depozytu wiary, bo uznaje ich pochodzenie od Boga, nie od ludzi. Nie broni „swoich”, tylko broni tego, co zostało objawione, co zostało złożone w Kościele przez Chrystusa:
„Idźcie więc i nauczajcie wszystkie narody... ucząc je zachowywać wszystko, co wam przykazałem” (Mt 28,19-20)
Zbawienie nie dokonuje się w próżni. Zbawienie dokonuje się w Kościele, przez Kościół i z Kościołem, jak to wyraził sobór:
„Nie można mieć Boga za Ojca, kto nie ma Kościoła za Matkę” (św. Cyprian, cytowany przez Sobór Watykański II)
To ty masz „gdzieś” Kościół – i wszystko, co nie zgadza się z twoim prywatnym sumieniem. Twoja „duchowość” to w rzeczywistości liberalna autonomia przebrana za mistycyzm. Nie uznajesz żadnej władzy nad sobą, nie chcesz się nikomu podporządkować – i dlatego tworzysz własny system pseudoteologiczny, który duchowo jest duchowym indywidualizmem, zamkniętym w sobie i jałowym
| Michał Dyszyński napisał: |
Bogiem - tak naprawdę bożkiem, złotym cielcem - integrysty, fundamentalisty jest jego stado i jego stadność.
|
Nie. To twoje „ja” jest twoim bożkiem. Ty jesteś swoim papieżem, swoim soborem, swoim objawieniem. Wszystko musisz zatwierdzić sam, wszystko musi przejść przez filtr twojego „rozumu”, który – jak już wcześniej powiedziałeś – i tak stawia się nad autorytetem Kościoła. Ty nie wierzysz w Boga objawiającego się w Kościele, ty wierzysz w siebie
Zresztą sam to przyznajesz między wierszami:
„Wolę być ‘sekciarzem’, który jednak uznaje Boga duchowego...”
Zwróć uwagę: "duchowego" – czyli niekonkretnego, nieobowiązującego, płynnego, zbudowanego z własnych intuicji. To nie jest Bóg Objawienia. To bóstwo z własnej wyobraźni
A przecież św. Paweł pisze jednoznacznie:
„Choćbyśmy my lub anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!” (Ga 1,8)
Kościół nie głosi Ewangelii „duchowej”, płynnej, zmiennej. Kościół głosi prawdę, którą sam Chrystus mu powierzył – i której ty nie uznajesz, bo wolisz być samotnikiem duchowym, niż dzieckiem posłusznym Matce-Kościołowi
| Michał Dyszyński napisał: |
Tak więc na pytanie kto jest bliżej tutaj idei sekciarstwa - integrysta, autorytarysta, osoba silnie związana z organizacją religijną, czy samodzielnie poszukujący Boga i prawdy - chyba jednak należałoby odpowiedzieć, iż dużo dalej jest tym samotnikom do tej idei sekciarstwa...
|
Oto największy paradoks twojej retoryki: to właśnie „samodzielnie poszukujący” jest istotą sekciarstwa! Sekta nie rodzi się z nadmiaru posłuszeństwa, tylko z jego braku. Sektą kieruje człowiek, który mówi: „Ja wiem lepiej”. I ty dokładnie tak robisz. Odrzucasz autorytet, tradycję, nieomylność papieża, magisterium Kościoła, i zostajesz tylko ze sobą i swoimi przemyśleniami
To nie integrysta jest sekciarzem – to ty tworzysz swoją własną sektę jednego człowieka, gdzie liturgią jest twoje filozofowanie, a bóstwem twoje sumienie
A Pismo Święte przestrzega:
„Będą bowiem ludzie nie znoszący zdrowej nauki, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce” (2 Tm 4,3)
Nie – Kościół nie jest sektą. Kościół jest jedynym miejscem, gdzie prawda objawiona ma swoją pełnię. Kto odrzuca Kościół, ten nie „idzie własną drogą”, ale schodzi z drogi zbawienia
Nie oszukuj się. Nie próbuj nazywać buntu „poszukiwaniem”. Nie nazywaj nieposłuszeństwa „wolnością duchową”. Nie nazywaj relatywizmu „pokorą wobec złożoności”
Zrób dokładnie to, czego tak panicznie się boisz:
Uklęknij i przyjmij, że nie ty jesteś źródłem prawdy
Bo Jezus Chrystus powiedział wyraźnie:
„Kto was słucha, Mnie słucha; a kto wami gardzi, Mną gardzi” (Łk 10,16)
Gardząc Kościołem, gardzisz Chrystusem. To jest twarda prawda, której nie zagadasz filozofią
CDN
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 13:27, 12 Wrz 2025, w całości zmieniany 3 razy
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|