Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Integryzm religijny jako postawa duchowego zakłamania
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 22, 23, 24  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5962
Przeczytał: 107 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:23, 01 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

wywyższa bożka, który jest w tym, co mu jest łatwo zrozumieć, bo jest takie namacalne i konkretne - bo przybiera postać rytuałów, form, dostojników, wyniosłego deklarowania.

A czy Tobie nie jest łatwiej zrozumieć Boga który nie jest wszechwiedzący jeśli chodzi o przyszłość? :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31427
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:52, 01 Lip 2023    Temat postu:

Andy72 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

wywyższa bożka, który jest w tym, co mu jest łatwo zrozumieć, bo jest takie namacalne i konkretne - bo przybiera postać rytuałów, form, dostojników, wyniosłego deklarowania.

A czy Tobie nie jest łatwiej zrozumieć Boga który nie jest wszechwiedzący jeśli chodzi o przyszłość? :)

Nie jest łatwiej, bo od takiej postaci wali mi się w gruzy w ogóle idea czasu, wolności, nawet świadomości.
Moje rozumowania, pojęcia, których używam są wzajemnie silnie powiązane na setki sposobów. Usuwając/zmieniając jeden element często w ogóle konstruuje mi się z tego zupełnie inna rzeczywistość, zupełnie inne uniwersum. Dodając element, który przeczy innemu elementowi (a oba miałbym zachować) nie tylko nie zaczynam czegoś bardziej rozumieć, lecz przeciwnie - wtedy już wszystko staje się tylko jednym wielkim chaosem. Wtedy mogę już tylko właściwie siąść i się rozpłakać, bo kompletnie niczego w tym nie jestem w stanie z niczym połączyć sensownie. Staję się mentalnie ślepy, głuchy i zdezorientowany na maksa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 110 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:01, 01 Lip 2023    Temat postu:

Andy72 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

wywyższa bożka, który jest w tym, co mu jest łatwo zrozumieć, bo jest takie namacalne i konkretne - bo przybiera postać rytuałów, form, dostojników, wyniosłego deklarowania.

A czy Tobie nie jest łatwiej zrozumieć Boga który nie jest wszechwiedzący jeśli chodzi o przyszłość? :)


Problem jaki Michał ma z chrześcijaństwem jest dokładnie taki sam jak mają wszyscy tak zwani chrześcijanie o lewicowych poglądach. Lewicowość to idea silnie anarchizująca, kładąca nacisk na idee wolnościowe w znaczeniu "wolności od". A tu nagle okazuje się, że mamy Boga, który wymaga ukorzenia się, posłuszeństwa, poddania się Mu pod groźbą kar, posłuszeństwa przykazaniom itd. To się ze sobą kłóci więc każdy lewak ma tu potężny problem. Taki delikwent ma problem i albo musi porzucić swą lewicowość, albo wymyśleć sobie chrześcijaństwo na nowo, w takiej wersji, w której Bóg niczego nie wymaga, w nic się nie wtrąca, niczego od nikogo nie chce itd. W takim lewackim chrześcijaństwie Jezus jest sprowadzony tylko do roli trenera personalnego, kogoś takiego jak Brian Tracy. A księża są tu co najwyżej psychoterapeutami. Jest to chrześcijaństwo wymyślone całkowicie na nowo bo pogodzić chrześcijaństwa z anarchizującymi ideami lewicowymi po prostu się nie da. Pod starą nazwę mamy tu już tylko podstawione nowe treści. Chrześcijaństwo staje się gabinetem terapeutycznym, Kościół staje się kozetką, Jezus jest trenerem personalnym, a księża są doradcami od rozwoju osobistego. Nie ma tu żadnej różnicy między Jezusem i Buddą lub Konfucjuszem. Po podmianie Jezusa na Buddę lub Konfucjusza nikt nawet nie zauważy tu zmiany. Biblia w tej sytuacji to taki sam podręcznik rozwoju duchowego jak Odyseja Homera. Po podmianie Biblii na Odyseję Homera też nikt nie zauważyłby tu zmiany. Wujek zresztą kiedyś sam przyznał w rozmowie z anbusiem, że dla niego Jezus mógłby równie dobrze nie istnieć i być fikcją literacką. Nic by to nie zmieniło. Tacy jak Michał i Wujek wykorzystali po prostu stare nazwy i podstawili pod nie zupełnie inne treści. Wymyślili sobie religię na nowo

Michał jest lewicowym anarchistą i póki się nie zmieni to będzie zwalczał atrybut władzy Boga i Kościoła. To Michał ma mieć władzę nad Bogiem i Kościołem, a nie na odwrót. A każdy, kto będzie Michałowi zwracał uwagę w tej sprawie będzie przez niego tak samo zwalczany i stygmatyzowany jako "integrysta" lub przy pomocy jakiejś innej etykietki


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 17:28, 01 Lip 2023, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31427
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:50, 01 Lip 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Andy72 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

wywyższa bożka, który jest w tym, co mu jest łatwo zrozumieć, bo jest takie namacalne i konkretne - bo przybiera postać rytuałów, form, dostojników, wyniosłego deklarowania.

A czy Tobie nie jest łatwiej zrozumieć Boga który nie jest wszechwiedzący jeśli chodzi o przyszłość? :)


Problem jaki Michał ma z chrześcijaństwem jest dokładnie taki sam jak mają wszyscy tak zwani chrześcijanie o lewicowych poglądach. Lewicowość to idea silnie anarchizująca, kładąca nacisk na idee wolnościowe w znaczeniu "wolności od". A tu nagle okazuje się, że mamy Boga, który wymaga ukorzenia się, posłuszeństwa, poddania się Mu pod groźbą kar, posłuszeństwa przykazaniom itd. To się ze sobą kłóci więc każdy lewak ma tu potężny problem.

Rzekomy "lewak" czyta Biblię i znajduje w niej wiele fraz o miłości Boga do człowieka, o przykazaniu miłości, o przebaczeniu. Integrysta czyta niby te frazy, ale albo od razu mu wypadają gdzieś z boku, albo rżnie głupa, że tu o coś zupełnie innego chodzi, bo boska miłość, to taka "szczególna" miłość, w której chodzi o jak najbardziej surowe karanie i czołobitność, która najbardziej przypomina postawę wobec ziemskich władców - tyranów.

Podobny "myk" czyni integrysta radykał z pojęciem wolności. Bo radykał tej prawdziwej wolności nienawidzi niczym diabeł święconej wody, jako że mu jego ojciec duchowy szatan, wdrukował, iż to właśnie wolnością swoich szczerych wyborów ludzkość miażdży głowę. Więc szatan sobie wykombinował, aby mówić w gronie wiernych mu poddanych (choć formalnie, w deklaracjach wyznawców jedynego Boga) o takiej "wolności", która polega na maksymalnym ograniczeniu wyborów, skupieniu się na schematach i rytuałach, wzbudzaniu w sobie lęku przed szczerością odczuć i działań, a na koniec czczeniu ludzkich autorytetów, zamiast tego co z ducha (wszak Bóg jest duchem).
Jan w Ewangelii Jana 4:24 napisał:
(24) Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie.

Szatan najbardziej nie chce tego, aby ludzie oddawali Bogu w duchu i prawdzie, więc wymyślił sobie zastępstwo - że trzeba oddawać tę część najbardziej w skupieniu się na zewnętrznych rozbudowanych formach i podporządkowaniu ludzkim autorytetom. Dla szatana wszystko jest bowiem dobre, co człowieka odwodzi od duchowości, a skupia na czymś, co materialne, banalne, powtarzalne, co nie niesie rozwoju mentalnego, bo jest w kółko powielaniem jakichś schematów. Dobra dla celu szatana jest też niewolnicza postać związku ze swoją grupą - stąd właśnie ten integryzm, który zamiast prawdziwego duchowego Boga, uczcił bożka autorytetów ludzkich.
Zgodzę się z tym, że przed Bogiem ludzka natura powinna się ukorzyć. Problem w tym, że integryści szybko podstawiają tu kolejnych kandydatów do korzenia się przed nimi - ludzkich dostojników religijnych, którzy też stali się nieomylni i zastępują samego Boga. A ze zastępując, są bliżej, to de facto przejmują władzę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 110 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:59, 01 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Andy72 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

wywyższa bożka, który jest w tym, co mu jest łatwo zrozumieć, bo jest takie namacalne i konkretne - bo przybiera postać rytuałów, form, dostojników, wyniosłego deklarowania.

A czy Tobie nie jest łatwiej zrozumieć Boga który nie jest wszechwiedzący jeśli chodzi o przyszłość? :)


Problem jaki Michał ma z chrześcijaństwem jest dokładnie taki sam jak mają wszyscy tak zwani chrześcijanie o lewicowych poglądach. Lewicowość to idea silnie anarchizująca, kładąca nacisk na idee wolnościowe w znaczeniu "wolności od". A tu nagle okazuje się, że mamy Boga, który wymaga ukorzenia się, posłuszeństwa, poddania się Mu pod groźbą kar, posłuszeństwa przykazaniom itd. To się ze sobą kłóci więc każdy lewak ma tu potężny problem.

Rzekomy "lewak" czyta Biblię i znajduje w niej wiele fraz o miłości Boga do człowieka, o przykazaniu miłości, o przebaczeniu. Integrysta czyta niby te frazy, ale albo od razu mu wypadają gdzieś z boku, albo rżnie głupa, że tu o coś zupełnie innego chodzi, bo boska miłość, to taka "szczególna" miłość, w której chodzi o jak najbardziej surowe karanie i czołobitność, która najbardziej przypomina postawę wobec ziemskich władców - tyranów.

Podobny "myk" czyni integrysta radykał z pojęciem wolności. Bo radykał tej prawdziwej wolności nienawidzi niczym diabeł święconej wody, jako że mu jego ojciec duchowy szatan, wdrukował, iż to właśnie wolnością swoich szczerych wyborów ludzkość miażdży głowę. Więc szatan sobie wykombinował, aby mówić w gronie wiernych mu poddanych (choć formalnie, w deklaracjach wyznawców jedynego Boga) o takiej "wolności", która polega na maksymalnym ograniczeniu wyborów, skupieniu się na schematach i rytuałach, wzbudzaniu w sobie lęku przed szczerością odczuć i działań, a na koniec czczeniu ludzkich autorytetów, zamiast tego co z ducha (wszak Bóg jest duchem).
Jan w Ewangelii Jana 4:24 napisał:
(24) Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie.

Szatan najbardziej nie chce tego, aby ludzie oddawali Bogu w duchu i prawdzie, więc wymyślił sobie zastępstwo - że trzeba oddawać tę część najbardziej w skupieniu się na zewnętrznych rozbudowanych formach i podporządkowaniu ludzkim autorytetom. Dla szatana wszystko jest bowiem dobre, co człowieka odwodzi od duchowości, a skupia na czymś, co materialne, banalne, powtarzalne, co nie niesie rozwoju mentalnego, bo jest w kółko powielaniem jakichś schematów. Dobra dla celu szatana jest też niewolnicza postać związku ze swoją grupą - stąd właśnie ten integryzm, który zamiast prawdziwego duchowego Boga, uczcił bożka autorytetów ludzkich.
Zgodzę się z tym, że przed Bogiem ludzka natura powinna się ukorzyć. Problem w tym, że integryści szybko podstawiają tu kolejnych kandydatów do korzenia się przed nimi - ludzkich dostojników religijnych, którzy też stali się nieomylni i zastępują samego Boga. A ze zastępując, są bliżej, to de facto przejmują władzę.


Właśnie potwierdziłeś wszystko to co napisałem w poprzednim wpisie. Nie mam żadnego problemu z miłością Boga. Zajmuje u mnie należne miejsce i nie muszę nigdzie tego na siłę upychać lub niczego modyfikować w tradycyjnym chrześcijaństwie. Bo dla mnie to właśnie chrześcijaństwo jest punktem wyjścia do wszelkiego wartościowania i normowania. To jest u mnie światopogląd bazowy, do którego wszystko przymierzam. Natomiast wy musicie zmienić dosłownie wszystko w chrześcijaństwie bo dla was to nie chrześcijaństwo jest punktem wyjścia i normowania ale anarchizujące idee lewicowe. Dlatego tak się męczysz i na głowie stajesz aby upchnąć chrześcijaństwo gdzieś na siłę w twoim światopoglądzie, który na starcie jest lewicowy, a nie chrześcijański. To nas różni. Wujek ma ze sobą dokładnie ten sam problem, przy czym u niego lewicowy anarchizm przybiera jeszcze bardziej radykalne rozmiary, do tego stopnia, że jest on wojującym antyklerykałem


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 17:06, 01 Lip 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 19:41, 01 Lip 2023    Temat postu:

Andy72 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

wywyższa bożka, który jest w tym, co mu jest łatwo zrozumieć, bo jest takie namacalne i konkretne - bo przybiera postać rytuałów, form, dostojników, wyniosłego deklarowania.

A czy Tobie nie jest łatwiej zrozumieć Boga który nie jest wszechwiedzący jeśli chodzi o przyszłość? :)


Obydwie opcje stwarzają jakiś problem. Nie-wszechwiedzący Bóg to eksperymentator kojarzący się z szalonym naukowcem, który konstruuje samoświadomą maszynę biologiczną, której działania tak do końca nie zna, nie zna konsekwencji jej stworzenia, a w wersji z piekłem na koniec jej życia karze ją, jeśli nie zachowywała się tak, jakby tego sobie życzył, a przecież to on ją stworzył, więc działa zgodnie z tym, jaką ją stworzono. Niezbyt to odpowiedzialne i niezbyt sprawiedliwe. Karanie miałoby sens, gdyby miało spowodować poprawę działania tej maszyny.
W wersji z wszechwiedzą Bóg stwórca zna przyszłość, jest już ustalona, brak miejsca na wolną wolę.
Wuj zbój bronił koncepcji, w której Bóg zna wszystkie możliwe historie. W tej koncepcji Bóg nie jest eksperymentatorem i jest miejsce na wolną wolę (z pewnymi zastrzeżeniami) ale Boża wszechwiedza nie jest tak do końca wszechwiedzą, bo Bóg nie wie, co się zdarzy, ale co może się zdarzyć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21680
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 20:37, 01 Lip 2023    Temat postu:

Anbo

Cytat:
W tej koncepcji Bóg nie jest eksperymentatorem i jest miejsce na wolną wolę (z pewnymi zastrzeżeniami) ale Boża wszechwiedza nie jest tak do końca wszechwiedzą, bo Bóg nie wie, co się zdarzy, ale co może się zdarzyć.


Ciekawa koncepcja.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 20:39, 01 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31427
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:04, 01 Lip 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Andy72 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

wywyższa bożka, który jest w tym, co mu jest łatwo zrozumieć, bo jest takie namacalne i konkretne - bo przybiera postać rytuałów, form, dostojników, wyniosłego deklarowania.

A czy Tobie nie jest łatwiej zrozumieć Boga który nie jest wszechwiedzący jeśli chodzi o przyszłość? :)


Problem jaki Michał ma z chrześcijaństwem jest dokładnie taki sam jak mają wszyscy tak zwani chrześcijanie o lewicowych poglądach. Lewicowość to idea silnie anarchizująca, kładąca nacisk na idee wolnościowe w znaczeniu "wolności od". A tu nagle okazuje się, że mamy Boga, który wymaga ukorzenia się, posłuszeństwa, poddania się Mu pod groźbą kar, posłuszeństwa przykazaniom itd. To się ze sobą kłóci więc każdy lewak ma tu potężny problem.

Rzekomy "lewak" czyta Biblię i znajduje w niej wiele fraz o miłości Boga do człowieka, o przykazaniu miłości, o przebaczeniu. Integrysta czyta niby te frazy, ale albo od razu mu wypadają gdzieś z boku, albo rżnie głupa, że tu o coś zupełnie innego chodzi, bo boska miłość, to taka "szczególna" miłość, w której chodzi o jak najbardziej surowe karanie i czołobitność, która najbardziej przypomina postawę wobec ziemskich władców - tyranów.

Podobny "myk" czyni integrysta radykał z pojęciem wolności. Bo radykał tej prawdziwej wolności nienawidzi niczym diabeł święconej wody, jako że mu jego ojciec duchowy szatan, wdrukował, iż to właśnie wolnością swoich szczerych wyborów ludzkość miażdży głowę. Więc szatan sobie wykombinował, aby mówić w gronie wiernych mu poddanych (choć formalnie, w deklaracjach wyznawców jedynego Boga) o takiej "wolności", która polega na maksymalnym ograniczeniu wyborów, skupieniu się na schematach i rytuałach, wzbudzaniu w sobie lęku przed szczerością odczuć i działań, a na koniec czczeniu ludzkich autorytetów, zamiast tego co z ducha (wszak Bóg jest duchem).
Jan w Ewangelii Jana 4:24 napisał:
(24) Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie.

Szatan najbardziej nie chce tego, aby ludzie oddawali Bogu w duchu i prawdzie, więc wymyślił sobie zastępstwo - że trzeba oddawać tę część najbardziej w skupieniu się na zewnętrznych rozbudowanych formach i podporządkowaniu ludzkim autorytetom. Dla szatana wszystko jest bowiem dobre, co człowieka odwodzi od duchowości, a skupia na czymś, co materialne, banalne, powtarzalne, co nie niesie rozwoju mentalnego, bo jest w kółko powielaniem jakichś schematów. Dobra dla celu szatana jest też niewolnicza postać związku ze swoją grupą - stąd właśnie ten integryzm, który zamiast prawdziwego duchowego Boga, uczcił bożka autorytetów ludzkich.
Zgodzę się z tym, że przed Bogiem ludzka natura powinna się ukorzyć. Problem w tym, że integryści szybko podstawiają tu kolejnych kandydatów do korzenia się przed nimi - ludzkich dostojników religijnych, którzy też stali się nieomylni i zastępują samego Boga. A ze zastępując, są bliżej, to de facto przejmują władzę.


Właśnie potwierdziłeś wszystko to co napisałem w poprzednim wpisie. Nie mam żadnego problemu z miłością Boga. Zajmuje u mnie należne miejsce i nie muszę nigdzie tego na siłę upychać lub niczego modyfikować w tradycyjnym chrześcijaństwie.

Ta...
Miłość zajęła u Ciebie "należne" miejsce - słowa BEZ ZNACZENIA. "Jakaś" tam miłość, u Ciebie pewnie jest - ograbiona z większości tego, co się za miłość uważa. Jest słowo, możesz go użyć, możesz się nim zasłonić w przypadku powyższego zarzutu, głosić, że go przecież nie zapomniałeś. Jak dla mnie to jest czysta hipokryzja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31427
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:30, 01 Lip 2023    Temat postu:

Wracając do integryzmu. Można by zadać pytanie: dlaczego właściwie zwolennicy tego nurtu religijnego ta ubóstwiają same formy i rytuały?
- Ja twierdzę, że znacząca część z nich (nie wszyscy, bo integryzm też nie jest prostą postawą) czyni to ZAMIAST cz czci dla prawdziwego duchowego Boga.
Powtórzę: czynią to zamiast, bo Bóg w Jego właściwiej postaci jest dla nich zbyt niezrozumiały, dziwny, obcy, zbyt wymagający mentalnie.
Dlaczego Żydzi przy pierwszej lepszej okazji zrobili złotego cielca, którego woleli czcić zamiast prawdziwego Boga?...
- Bo ich prostacka natura nie akceptuje duchowości, wiary głęboko i szczerze połączonej z osobistym zaangażowaniem i poszukiwaniem prawdy. Chcą mieć coś jak najbardziej namacalnego, co się da postawić, co ma wygląd, co daje się kontrolować. Takie bóstwo jest im bliskie, który w rzeczywistości nie ma cech Boga, które jest atrapą.
Dlaczego integryści (przynajmniej niektórzy) w głębi serca czują wstręt do duchowości?
Bo wszystko w nich woła, że zwyciężać jest w stanie jedynie przemoc, bezwzględna siła.
Wierzą bardziej w pseudoprawdę twardego dominatora, który tysiąc razy powtórzył kłamstwo, więc jak to ogłosił Goebbels, "stało się ono prawdą". Prawda "zbyt" obiektywna, jest dla osoby, która wierzy jedynie w twardą przemoc, niezrozumiała, obca, nierealna. Przecież można ją zakrzyczeć, przecież jej zwolenników można uwięzić, nawet zabić, przecież własną wersję sprawy, z pomocą twardej siły można wypisać na każdym płocie, każdym drzewie, w każdej książce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21680
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 23:29, 01 Lip 2023    Temat postu:

Integryści tak mocno trzymają się litery bo obawiają się, że ich religia sie rozmyje. To wedlug mnie jest jedyne uzasadnienie.

Chociaż uzasadniają swoją zachowawczość różnie. Na przykladzie kapłanstwa kobiet.


[link widoczny dla zalogowanych]


„To, że w czasach, kiedy kobiety są rektorami wyższych uczelni i prezydentami państw, Kościół nie dopuszcza ich do kapłaństwa, utrwala tylko obraz Kościoła jako instytucji, która nie nadąża za postępem i która ma kłopoty z odnalezieniem się we współczesności”. Jak Ojciec by się ustosunkował do tego zarzutu? Co Ojciec odpowie na argument, że sam Pan Jezus upoważnił Samarytankę, żeby ogłosiła Go swoim rodakom jako Mesjasza (J 4,28n)? Nawet więcej: kobiety były najdosłowniej pierwszymi świadkami zmartwychwstania i to one zwiastowały tę nowinę apostołom (Mt 28,7; Mk 16,7; Łk 24,22–24; J 20,2).

Kobiety chyba jednak bardziej Pana Jezusa kochały niż mężczyźni. Kiedy umierał na krzyżu, jeden tylko mężczyzna znalazł się wśród tych Jego przyjaciół, którym starczyło odwagi, żeby Go nie opuścić (J 19,26). Owszem, wybitny dostojnik (bo z kimś zwyczajnym Piłat by w ogóle nie rozmawiał), Józef z Arymatei, uzyskał pozwolenie na pochowanie Skazańca i razem z Nikodemem zajął się Jego pogrzebem (J 19,38–40). Jednak po skończonym pogrzebie przy grobie Jezusa zostały same tylko kobiety. Ewangelista Mateusz zapisał, że kiedy Józef „przed wejściem do grobu zatoczył duży kamień i odszedł, Maria Magdalena i druga Maria 1 pozostały tam, siedząc naprzeciw grobu” (Mt 27,61). Kobiety też, pierwszego dnia po szabacie, zerwały się skoro świt, ażeby znowu być przy Jego grobie.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Sob 23:38, 01 Lip 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 110 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:06, 02 Lip 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Andy72 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

wywyższa bożka, który jest w tym, co mu jest łatwo zrozumieć, bo jest takie namacalne i konkretne - bo przybiera postać rytuałów, form, dostojników, wyniosłego deklarowania.

A czy Tobie nie jest łatwiej zrozumieć Boga który nie jest wszechwiedzący jeśli chodzi o przyszłość? :)


Problem jaki Michał ma z chrześcijaństwem jest dokładnie taki sam jak mają wszyscy tak zwani chrześcijanie o lewicowych poglądach. Lewicowość to idea silnie anarchizująca, kładąca nacisk na idee wolnościowe w znaczeniu "wolności od". A tu nagle okazuje się, że mamy Boga, który wymaga ukorzenia się, posłuszeństwa, poddania się Mu pod groźbą kar, posłuszeństwa przykazaniom itd. To się ze sobą kłóci więc każdy lewak ma tu potężny problem.

Rzekomy "lewak" czyta Biblię i znajduje w niej wiele fraz o miłości Boga do człowieka, o przykazaniu miłości, o przebaczeniu. Integrysta czyta niby te frazy, ale albo od razu mu wypadają gdzieś z boku, albo rżnie głupa, że tu o coś zupełnie innego chodzi, bo boska miłość, to taka "szczególna" miłość, w której chodzi o jak najbardziej surowe karanie i czołobitność, która najbardziej przypomina postawę wobec ziemskich władców - tyranów.

Podobny "myk" czyni integrysta radykał z pojęciem wolności. Bo radykał tej prawdziwej wolności nienawidzi niczym diabeł święconej wody, jako że mu jego ojciec duchowy szatan, wdrukował, iż to właśnie wolnością swoich szczerych wyborów ludzkość miażdży głowę. Więc szatan sobie wykombinował, aby mówić w gronie wiernych mu poddanych (choć formalnie, w deklaracjach wyznawców jedynego Boga) o takiej "wolności", która polega na maksymalnym ograniczeniu wyborów, skupieniu się na schematach i rytuałach, wzbudzaniu w sobie lęku przed szczerością odczuć i działań, a na koniec czczeniu ludzkich autorytetów, zamiast tego co z ducha (wszak Bóg jest duchem).
Jan w Ewangelii Jana 4:24 napisał:
(24) Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie.

Szatan najbardziej nie chce tego, aby ludzie oddawali Bogu w duchu i prawdzie, więc wymyślił sobie zastępstwo - że trzeba oddawać tę część najbardziej w skupieniu się na zewnętrznych rozbudowanych formach i podporządkowaniu ludzkim autorytetom. Dla szatana wszystko jest bowiem dobre, co człowieka odwodzi od duchowości, a skupia na czymś, co materialne, banalne, powtarzalne, co nie niesie rozwoju mentalnego, bo jest w kółko powielaniem jakichś schematów. Dobra dla celu szatana jest też niewolnicza postać związku ze swoją grupą - stąd właśnie ten integryzm, który zamiast prawdziwego duchowego Boga, uczcił bożka autorytetów ludzkich.
Zgodzę się z tym, że przed Bogiem ludzka natura powinna się ukorzyć. Problem w tym, że integryści szybko podstawiają tu kolejnych kandydatów do korzenia się przed nimi - ludzkich dostojników religijnych, którzy też stali się nieomylni i zastępują samego Boga. A ze zastępując, są bliżej, to de facto przejmują władzę.


Właśnie potwierdziłeś wszystko to co napisałem w poprzednim wpisie. Nie mam żadnego problemu z miłością Boga. Zajmuje u mnie należne miejsce i nie muszę nigdzie tego na siłę upychać lub niczego modyfikować w tradycyjnym chrześcijaństwie.

Ta...
Miłość zajęła u Ciebie "należne" miejsce - słowa BEZ ZNACZENIA. "Jakaś" tam miłość, u Ciebie pewnie jest - ograbiona z większości tego, co się za miłość uważa. Jest słowo, możesz go użyć, możesz się nim zasłonić w przypadku powyższego zarzutu, głosić, że go przecież nie zapomniałeś. Jak dla mnie to jest czysta hipokryzja.


Tak sobie tylko na pusto stwierdziłeś
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 110 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 2:13, 02 Lip 2023    Temat postu:

anbo napisał:
W wersji z wszechwiedzą Bóg stwórca zna przyszłość, jest już ustalona, brak miejsca na wolną wolę


Anbuś już zapomniał co sam niedawno napisał:

"Z samej wszechwiedzy nie wynika brak wolnej woli, bo czyjaś wiedza o wyborze nie determinuje wyboru ani nie świadczy o tym, ze wybór jest pozorny"

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/czy-chrzescijanstwo-akcentujace-przebaczenie-jest-pluszowe,23175-25.html#729679

Skleroza :mrgreen:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31427
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:01, 02 Lip 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Andy72 napisał:
Michał Dyszyński napisał:

wywyższa bożka, który jest w tym, co mu jest łatwo zrozumieć, bo jest takie namacalne i konkretne - bo przybiera postać rytuałów, form, dostojników, wyniosłego deklarowania.

A czy Tobie nie jest łatwiej zrozumieć Boga który nie jest wszechwiedzący jeśli chodzi o przyszłość? :)


Problem jaki Michał ma z chrześcijaństwem jest dokładnie taki sam jak mają wszyscy tak zwani chrześcijanie o lewicowych poglądach. Lewicowość to idea silnie anarchizująca, kładąca nacisk na idee wolnościowe w znaczeniu "wolności od". A tu nagle okazuje się, że mamy Boga, który wymaga ukorzenia się, posłuszeństwa, poddania się Mu pod groźbą kar, posłuszeństwa przykazaniom itd. To się ze sobą kłóci więc każdy lewak ma tu potężny problem.

Rzekomy "lewak" czyta Biblię i znajduje w niej wiele fraz o miłości Boga do człowieka, o przykazaniu miłości, o przebaczeniu. Integrysta czyta niby te frazy, ale albo od razu mu wypadają gdzieś z boku, albo rżnie głupa, że tu o coś zupełnie innego chodzi, bo boska miłość, to taka "szczególna" miłość, w której chodzi o jak najbardziej surowe karanie i czołobitność, która najbardziej przypomina postawę wobec ziemskich władców - tyranów.

Podobny "myk" czyni integrysta radykał z pojęciem wolności. Bo radykał tej prawdziwej wolności nienawidzi niczym diabeł święconej wody, jako że mu jego ojciec duchowy szatan, wdrukował, iż to właśnie wolnością swoich szczerych wyborów ludzkość miażdży głowę. Więc szatan sobie wykombinował, aby mówić w gronie wiernych mu poddanych (choć formalnie, w deklaracjach wyznawców jedynego Boga) o takiej "wolności", która polega na maksymalnym ograniczeniu wyborów, skupieniu się na schematach i rytuałach, wzbudzaniu w sobie lęku przed szczerością odczuć i działań, a na koniec czczeniu ludzkich autorytetów, zamiast tego co z ducha (wszak Bóg jest duchem).
Jan w Ewangelii Jana 4:24 napisał:
(24) Bóg jest duchem; potrzeba więc, by czciciele Jego oddawali Mu cześć w Duchu i prawdzie.

Szatan najbardziej nie chce tego, aby ludzie oddawali Bogu w duchu i prawdzie, więc wymyślił sobie zastępstwo - że trzeba oddawać tę część najbardziej w skupieniu się na zewnętrznych rozbudowanych formach i podporządkowaniu ludzkim autorytetom. Dla szatana wszystko jest bowiem dobre, co człowieka odwodzi od duchowości, a skupia na czymś, co materialne, banalne, powtarzalne, co nie niesie rozwoju mentalnego, bo jest w kółko powielaniem jakichś schematów. Dobra dla celu szatana jest też niewolnicza postać związku ze swoją grupą - stąd właśnie ten integryzm, który zamiast prawdziwego duchowego Boga, uczcił bożka autorytetów ludzkich.
Zgodzę się z tym, że przed Bogiem ludzka natura powinna się ukorzyć. Problem w tym, że integryści szybko podstawiają tu kolejnych kandydatów do korzenia się przed nimi - ludzkich dostojników religijnych, którzy też stali się nieomylni i zastępują samego Boga. A ze zastępując, są bliżej, to de facto przejmują władzę.


Właśnie potwierdziłeś wszystko to co napisałem w poprzednim wpisie. Nie mam żadnego problemu z miłością Boga. Zajmuje u mnie należne miejsce i nie muszę nigdzie tego na siłę upychać lub niczego modyfikować w tradycyjnym chrześcijaństwie.

Ta...
Miłość zajęła u Ciebie "należne" miejsce - słowa BEZ ZNACZENIA. "Jakaś" tam miłość, u Ciebie pewnie jest - ograbiona z większości tego, co się za miłość uważa. Jest słowo, możesz go użyć, możesz się nim zasłonić w przypadku powyższego zarzutu, głosić, że go przecież nie zapomniałeś. Jak dla mnie to jest czysta hipokryzja.


Tak sobie tylko na pusto stwierdziłeś

Masz częściowo rację - w kontekście takiego odbiorcy, który nie chce wnikać, co napisano, to będzie na pusto. Takie mamy tu od lat dyskusje, że
- strona A coś tam pisze na jakiś temat, tworząc tekst o wydźwięku jakiegoś tam rodzaju
- oponent, czyli strona B odczytuje pobieżnie to, co napisane, ignoruje niewygodne dla siebie znaczenia, za to wstawia jakieś własne przykłady, stwierdzenia, opinie, które mają przekonywać do opcji strony B.
- strona A ignoruje w zdecydowanej większości to, co ogłosiła B, a wstawia swoje przykłady, opinie, stwierdzenie
- strona B ignoruje w zdecydowanej większości to, co ogłosiła A, a wstawia swoje przykłady, opinie, stwierdzenie
- strona A ignoruje większość przekazu B, a wciska swoje
- strona B ignoruje większość przekazu A, ale wciska swoje
itd. itp.
W tak zdefiniowanej "grze". w której nie są rozpatrywane argumenty oponenta, bo standardową odpowiedzią jest ich zignorowanie, a dalej wyciągnięcie argumentów (obojętnie jak mało przekonywających, obojętnie, że już podawanych, zgranych, może co najwyżej okraszonych nowym wyrażeniem samej DOBITNOŚCI stwierdzania) i narracji własnej, nie ma rozstrzygnięcia, nie ma stopu. To trochę przypomina, jakby jedynie odwracano monetę - jeśli jedna strona chce, aby była odwrócona orłem, a druga reszką, to każda gdy dochodzi do głosu, po prostu odwraca monetę na sobie właściwą stronę. Intelektualnego wkładu dodanego, a już w szczególności ROZPATRZENIA TYCH ARGUMENTÓW, KTÓRE SĄ NIEWYGODNE zwyczajnie wtedy nie będzie. Może dla części dyskutantów nawet nie o to chodzi... :think:
Chyba tak jest, że dla części dyskutantów w ogóle jedynym celem jest UPARTE STWIERDZANIE SWEGO, niezależnie od tego jaką to ma jakość intelektualną. Z takimi rzeczywiście dyskusja jest na pusto, bo oni nie są zdolni do realnego rozważania argumentów, tylko co najwyżej te rozważania pozorują, bo ich celem jest wciskać, wciskać, wciskać własne narracje.

Ja wierzę, że są jeszcze obserwatorzy, którzy naprawdę analizują, myślą, rozważają nie tylko argumenty potwierdzające własną koncepcję, ale także te przeciwne w wymowie. Tak... rozumiem, że dla części to jest nowość, nawet coś szokująco dziwnego... :shock:
Rozważyć argumenty przeciwne własnym poglądom?....
Zgroza!... :fuj:
A tu niektórzy tam mają, że są nawet do tego zdolni. :rotfl:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 13:01, 02 Lip 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31427
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 15:42, 23 Wrz 2023    Temat postu:

Integrysta to ktoś, kto zignorował de facto TREŚĆ I ZNACZENIE tego, w co (rzekomo, w istocie tylko pozornie, w czczych deklaracjach) "wierzy", bo NIE PRZETESTOWAŁ sobie owego przedmiotu "swojej wiary" w obliczu różnorakich uwarunkowań, pytań o granice stosowalności, możliwych zagrożeń, klarowania niejasności. Integrysta w istocie nie tyle wierzy, w to, co ogłasza, co wyraża swoją solidarność władzą, która w jego przekonaniu jest depozytariuszem prawdy o przedmiocie wiary.
Inaczej mówiąc: integrysta nie wierzy mocą swojego umysłu, tylko "wierzy zastępczo", podpisuje weksel in blanco, czyli nie zapoznawszy się samym przedmiotem "kontraktu wiary", ceduje ową wiarę na jakieś tam autorytety, na kogoś wyżej postawionego w LUDZKIEJ (!) hierarchii.
W znaczeniu wiary osobistej, w znaczeniu słowa "wierzę, bo TO JA TAK SZCZERZE I PEŁNI MOJEJ ŚWIADOMOŚCI, EMOCJI I INTUICJI TO MAM ZAAKCEPTOWANE integrysta grzeszy zaniechaniem. Integrysta od siebie nie wierzy, integrysta sam nie wierzy, tylko chaotycznie i niespójnie podpina różne aspekty myślenia i odczuwania pod hasło, które uznał za przedmiot swojej wiary. Tymczasem to co nie ma wystarczającego poziomu spójności, nie istnieje, bo jest w swoich aspektach sprzeczne, czyli nie jest ani takie, ani przeciwne.
Każde realnie uznane istnienie będzie związane z pewną pracą, z WYSIŁKIEM ŚWIADOMOŚCI, ZWIĄZANYM Z PROSTOWANIEM NIESPÓJNOŚCI w zakresie rozpoznania owego czegoś. Integryści wierzą zatem nie w to, w co mówią, że wierzą, ale w jakiś "system autorytatywnej akceptacji", który dokonuje zatwierdzania przedmiotów "wiary", a który można dziedziczyć (prosty lud to dziedziczy) na zasadzie złożenia daniny podległości - posłuszeństwa autorytetom. Jest to wedle zasady: nie muszę wiedzieć na co się zgadzam,twierdząc, iż w to wierzę, ale gdy się na to coś, co znam tylko z nazwy i niejasnych intuicji deklaratywnie zgadzam, to jest to właśnie to, co trzeba.
A ja na to powiem: to tak nie działa. Nie można się skutecznie zgodzić na to, czego się nie wchłonęło w głąb rozumienia, nie przetestowało osobiście, nie skonfrontowało na różnych polach z doświadczeniem życiowym. To nie jest zgoda w tym sensie, który można by uznać na płaszczyźnie duchowej. Prawdziwą "zgodą" i prawdziwą "wiarą" będzie dopiero to, co przeżyte osobiście, przetestowane w kontekście poprawności rozumienia, odczuwania, stosowania w rozpoznaniach.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 12:57, 24 Wrz 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21680
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 10:29, 24 Wrz 2023    Temat postu:

To taki odpowiednik bolszewika w kościele. :) :wink:

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 0:05, 28 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21680
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:05, 28 Wrz 2023    Temat postu:

Niezwykle ciekawy artykuł:


[link widoczny dla zalogowanych]


Integrystom stawia się często wiele konkretnych zarzutów. Wytyka się im przywiązanie do tradycyjnych form i metod połączone z nieufnością do wszystkiego, co nowe, a więc niewypróbowane i ryzykowne; niechęć do samodzielnych poszukiwań prowadzonych przez ludzi świeckich w zakresie życia religijnego i katolickiego światopoglądu, a to ze względu na ich niekompetencje i brak dostatecznego sensus catholicus. Zarzuca się integrystom przesadną nieufność wobec człowieka i myśli ludzkiej, nieliczenie się z nową formą cywilizacji i jej pluralizmem, usuwanie na drugi plan autonomicznej wartości poszczególnych dziedzin kultury oraz gałęzi wiedzy i chęć bezpośredniego wprzęgnięcia ich w służbę religii i traktowania ich jako narzędzi apologetyki; wreszcie, w ostatecznym efekcie, krótkowzroczny „praktycyzm” zainteresowań i nieskuteczność metod nawet w stosunku do własnych celów.

Zarzuty te są z pewnością słuszne. Nawet wyrażone w tak ostrej i kategorycznej formie są one w każdym razie słuszne w stosunku do bardziej skrajnych i „czystych” form integryzmu. Nie wyjaśniają jednak istoty tego zjawiska. Chcąc bowiem uchwycić przyczyny takiego a nie innego ustosunkowania się integryzmu do poszczególnych problemów, które wydają się nam same przez się często niezrozumiałe, trzeba zrozumieć charakterystyczną dla niego ogólną postawę intelektualną. Przede wszystkim jego generalny stosunek do kultury i myśli ludzkiej poznającej prawdę i tworzącej wartości.

Wykształcony katolik musi umieć bronić słuszności swych przekonań, ale to nie znaczy, żeby zasadniczy cel swej postawy religijnej sprowadzał jedynie do polemiki czy moralizatorstwa

Do szczególnie znamiennych cech owej integrystycznej postawy intelektualnej należą apologetyzm i koncepcja zamkniętej kultury chrześcijańskiej.

Apologetyka ma być w swym założeniu intelektualnym „uzbrojeniem” myśli katolickiej i świadomości katolika wobec ataków na wiarę, które przychodzą bądź od jej przeciwników, bądź rodzą się czy mogłyby się rodzić w umyśle wierzącego.

Nie ma potrzeby kwestionowania znaczenia apologetyki jako dyscypliny. Trudno jednak nie ocenić negatywnie takiej sytuacji, gdy apologetyka z dyscypliny staje się kierunkiem myślenia, gdy „apologetyczne” staje się całe nastawienie intelektualne człowieka, a co za tym idzie – jego stosunek do kultury i świata wartości. A także, gdy apologetyczny staje się kierunek wychowawczy i w konsekwencji wychowawcza formacja. Jako uzasadnienie takiej tendencji „apologetycznej” wysuwa się tezę następującą: wykształcenie katolickie przeciętnego człowieka świeckiego nie jest najczęściej na tyle głębokie i wszechstronne, aby mógł on w sposób pewny obracać się wśród problemów katolickiego światopoglądu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31427
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:25, 28 Wrz 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Niezwykle ciekawy artykuł:


[link widoczny dla zalogowanych]

Też mi się spodobał ten artykuł. Zwraca on uwagę na jedną cenną rzecz - że z integryzmem trudno jest polemizować, jako że
https://wiez.pl/2019/05/14/integryzm-czyli-ciasna-ortodoksyjnosc-kosciol-otwarty-rozdzial-5/ napisał:
formacja dzięki swej wewnętrznej konstrukcji szczególnie nieprzenikliwa na jakąkolwiek kontrargumentację, ponieważ kształtuje ona umysłowości zamknięte, a priori nieufne wobec wszelkiej racji wysuwanej z innych pozycji, wyrażanej przez ludzi inaczej myślących.

Integryzm zatem nie tyle dyskutuje z kimkolwiek, co WPIERA NA SIŁĘ swoje podejście, które z resztą samo jest mało spójne, jest bardziej zbiorem intuicji, emocji, dość chaotycznie w umyśle posadowionych symbolicznych aktów, wyrazów zgodności ze wspólnotą itp. Integryści nie mają spójnej koncepcji, nie wiedzą o co tak konkretnie im chodzi.
Integryści, gdyby się przyjrzeli dobrze i szczerze temu, co im w duszy gra, to by ujrzeli, iż tak naprawdę to postawili wszystko na jedną kartę - że akurat te autorytety, które zdarzyły się im jako ich liderzy duchowi, są jakoś (w sposób nie wiadomo jaki i dlaczego) wyróżnieni, absolutni, nieomylni, zaś to co oni formułują jest formą "prawdy samej w sobie, niezależnej od odpowiedzi w umyśle odbiorcy". Dalej integrysta już skupia się na tym jednym celu - PROMOWANIU TEGO ZAWIERZENIA W WYRÓŻNIONY STATUS AUTORYTETU RELIGIJNEGO NAJBLIŻSZEGO DANEMU INTEGRYŚCIE.
Integrysta dowolnej wiary - integrysta muzułmański, żydowski, ze Świadków Jehowy, prawosławny, katolicki jest mentalnie wystrugany z tego samego - z tego POSTAWIENIA NA JEDNĄ KARTĘ WSZYSTKIEGO.
Więcej, integrysta zdaje się wierzyć, że właśnie taka postawa totalnego zawierzenia autorytetom, które zdarzyło się im w życiu spotkać, jest wręcz istotą poprawnej wiary!

Integrysta nie stawia sobie pytania CZY jego autorytet jest rzeczywiście tym tak absolutnie wyróżnionym spośród wszelkiej konkurencji. Integrysta "wie", że tak właśnie jest, zaś wszelkie pytanie "czy" jawi mu się jako atak na tę największą słuszność, jaka może być, na to na co on postawił wszystko co miał.


Warto by postawić to kluczowe pytanie: a może integrysta ma rację?...
Może to właśnie tak trzeba - postawić wszystko na jedną kartę i już nie pytać, nie wątpić, nie próbować niczego tu weryfikować, bo cnotą najwyższą jest uznanie tego, co przyszło do nas z naszej społeczności, objawiło się jako autorytet i zostało ogłoszone jako najprawdziwsze, najbardziej poprawne i jedyne słuszne?
Może tak właśnie jest, a wszyscy tak powinni właśnie uwierzyć?...

Przyjęcie postawy integrystycznej dla mnie osobiście wiąże się uznaniem pewnej WIZJI BOGA. Integrystyczny Bóg to taki Bóg, który wyróżnił społeczność religijną integrysty, a już na start spisał na straty inne społeczności, które, skoro głoszą inne przekonania, muszą być w błędzie. Integrysta zatem de facto wierzy w Boga, który rozgrywa z ludzkością jakąś dość szczególną grę, w której jednym dał wszystko co dobre, a innych (bez wyraźnej winy z ich strony) zostawił z problemem, że już od początku będą oni w błędzie. I właściwie w integrystycznej postawie nie mają oni nawet jak z tego błędu wyjść, bo bardziej dyskursywne, poddające w wątpliwość rozumowanie jest dla integrysty błędem samym w sobie. Noooo chyba, że przyjmiemy opcję, w której na nie wiadomo jakiej zasadzie, wszyscy inni jakoś powinni "przejrzeć na oczy", samemu postawę integrystyczną własnej religii odrzucić, a przyjąć tę słuszną - tę, którą uznał integrysta. Jeśli tak jest, to znowu tylko potwierdza taką wizję integryzmu, w której zakłada się jakiś absolutnie wyróżniony charakter własnej wiary.
Dlaczego Bóg miałby dać społeczności integrysty taki totalny bonus w stosunku do reszty ludzkości?...
Dlaczego większość ludzkości miałaby zostać pozbawiona z góry przez Boga dostępu do tego, co najlepsze?...
- Nie wiem, co konkretny integrysta na to odpowie. Może nic nie odpowie, może zignoruje problem. A może po prostu stwierdzi, że to tak właśnie jest - on został wyróżniony tym znalezieniem się w zasięgu jedynie słusznego autorytetu, zaś pozostali mają po prostu pecha, że dostali te gorsze opcje. Może nawet integrysta sobie chwalić tę sytuację, uważać ją za tą właściwą, bo sprawiedliwość rozumiana jako idea bliska równości, nie wyróżnianiu arbitralnym ludzi jest przez integrystę odrzucana, na rzecz sprawiedliwości rozumianej jako konieczność wypełnienia reguł, które ogłoszono w integrystycznej społeczności, zaś te mają być ściśle spełnione. Może według integrysty tak właśnie powinno być, a sprawiedliwość tak powinna być rozumiana.
Jak pisałem zatem, integrysta w istocie przyjmuje bardzo konkretną wizję Boga. W integrystycznym rozumieniu byłby to Bóg, którego chyba należałoby określić jako kapryśny, nierówno traktujący ludzi, przedkładający umysłowość zamkniętą, skupioną na samopotwierdzaniu i rutynowym podejściu do rzeczywistości przez ludzi. To wizja Boga, który zdaje się bawić tym, że większość ludzkości będzie potępiona, a on sobie tylko obserwuje, czy ta jego wybrana grupa jest skupiona na tym, aby przedstawione jej przez autorytety sformułowania zostały wdrożone maksymalnie literalnie, bez uruchamiania głębszych zasobów myśli, bez szerszego rozumienia (które przecież bierze się ze stawiania pytań, z poddawania w wątpliwość). Mi taka wizja Boga do idei boskości nie pasuje. Dlatego ja daleki jestem od integryzmu.
Nie do przyjęcia dla mnie jest uznanie, iż Bóg - w końcu istota doskonała - miałby skazać na męki większość ludzkości, zaś tych pozostałych, których przyjmie do siebie nagrodzić za to, że starali się być jak najbardziej ograniczeni w myśleniu, powtarzalni, rutynowi. To mi się z ideą boskości, z ideą doskonałej osobowości mocno kłóci.

Zastanawiam się, czy typowy integrysta postawił sobie przed oczy te konsekwencję przyjęcia integrystycznej postawy, jakie tu przedstawiłem. Czy w ogóle o tym myślał?...
Bo niewykluczone jest, że przynajmniej część integrystów reaguje bardziej bezwiednie, na poziomie czystych emocji społecznych - czuje związek z liderem ich grupy religijnej, czuje emocje przynależności, pragnienie związku, lojalności z grupą swoich, a reszta mu tak "sama wynika". To są emocje, a nie myśli. Jeśli jakieś myśli się pojawiają, to wtórnie - jako usprawiedliwienie, potwierdzenie dla emocji.

Uważam, że integryści mają w większości tę charakterystyczną cechę - przeżywania życia przez relacje ja - inni. Choć wszyscy w jakimś stopniu tę cechę mamy, to u integrysty owa cecha jest dość mocno dowiązana do jakiejś potrzeby silnej identyfikacji z pewną formą "społecznego ładu", czyli właśnie mocnej identyfikacji z liderami i własną zbiorowością.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 15:39, 28 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21680
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:29, 28 Wrz 2023    Temat postu:

Tamat zostal założony przez Andy ego?

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 13:19, 29 Wrz 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31427
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:42, 28 Wrz 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Tamat zostal założony przez Andy ego.

Temat jest mój.
A Andy się wypowie, jak będzie miał pomysł na to, co napisać. "Socjalizowanie" ludzi na siłę, monitowanie aby się wypowiedzieli, nawet jeśli nie mają akurat pomysłu na to, co pisać, wydaje mi się strategią mocno obniżającą jakość dyskusji. Jeśli w dyskusji pojawi się wiele postów, których autorzy nie mieli własnego impulsu, jakiegoś wewnętrznego poczucia sensu w tym, co piszą, a by tylko reagowali na nawoływania "niech się jeszcze ktoś tu wypowie", to należy oczekiwać, iż będzie więcej postów typu kawiarnianego, o niczym. W przedszkolu to może ma sens - aktywizowanie tych siedzących gdzieś w kącie dzieci, które dobrze byłoby, gdyby się włączyły do rozmów. W przypadku dyskusji filozoficznych, gdzie chyba jednak celem jest SKUPIENIE NA ZAGADNIENIU, a nie tylko gadanie dla samego gadania, lepiej wg mnie sprawdza się zasada, że każdy pisze coś wtedy, gdy uznał, że jest to wystarczająco ważne, ciekawe dla innych. To najczęściej będzie oznaczało, iż piszący SPONTANICZNIE odczuje jakąś formę wewnętrznego monitu aby podzielić się tą myślą, jaka mu przychodzi do głowy, a nie że zaczyna kombinować cokolwiek w to miejsce, bo został "wywołany do tablicy".
Mam wrażenie, że po raz kolejny "doglądasz trzódki" tu na sfinii - socjalizujesz, stawiając na to, aby w ogóle gadano, niż wyrażano odpowiednio skupione na zagadnieniu myśli. Ja mam inny paradygmat dyskusyjny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31427
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:58, 28 Wrz 2023    Temat postu:

Integryzm można właściwie widzieć jak formę rezygnacji z sumienia samodzielnego, własnego, powiązanego z OSOBISTYM ODCZUWANIEM. Integrysta próbuje własne sumienie zastąpić sumieniem danym mu przez jego autorytet religijny. Niestety, to co podawane jest w formie słów - sformułowań wyrażonych językiem, po pierwsze i tak musi być zinterpretowane przez każdego, a po drugie jakoś POŁĄCZONE Z BIEŻĄCYM ODCZUWANIEM.
Ktoś mający sumienie WŁASNE, jest w stanie doskonalić te połączenie - odczuwania z ideami, jakie jego sumienie integruje, bo on ma to wszystko "w garści", bo jednym i drugim zarządza. W przypadku gdy ktoś z jednej strony ma co prawda odczuwanie (które z definicji jest własne), ale druga część układanki jest wzięta z jakichś słów człowiekowi podanych, to powstaje problem połączenia tych dwóch elementów - zewnętrznie i wewnętrznie zarządzalnego. Ale tu nie ma oczywistej miary, nie ma konkretnych reguł. Idee (także te przekazywane przez religijne autorytety) rozumiemy w znacznym stopniu intuicyjnie, "na czuja". Nie wiemy też jaka postać rozumienia tych zewnętrznie podanych idei jest tą właściwą, tą dla nas słuszną. To ewentualnie da się ustalić, ale tylko wtedy, gdy się już sam UMYSŁ WEŹMIE DO ROBOTY i ZACZNIE SIĘ TESTOWANIE. Umysł, po przetestowaniu, które więzy jego sumieniu są skuteczne, czyli w sposób jako tako poprawny wiążą bieżące odczuwania z ideami, może taki system potem stosować. Wtedy to sumienie po prostu działa.
Jeśli jednak ktoś chce dać bardzo silny priorytet temu "sumieniu zewnętrznemu" (które właściwie nie jest prawdziwym sumieniem), lekceważąc, poniżając własne rozumienie i odczuwanie, to nawet NIE MA CZYM PRZETESTOWAĆ związku pomiędzy wyznawanym wartościami, a tym co czuje. Wtedy wartości robią się coraz bardziej odpięte od odczuwania, coraz bardziej się ugruntowuje sytuacja, w której odczuwanie sobie, a wyznawane wartości (niezrozumiałe, chaotycznie próbowane, nie przetestowane) drugie sobie.
Efektem takiej dewastacji osobistego sumienia integrysty jest osobowość skupiona na przynależnościach i formach, w której empatia, odczuwanie, bezpośrednie emocje są bardzo często przeciw temu, co ktoś wyznaje na płaszczyźnie deklaracji, co formułuje słowami. I ten rozdźwięk się wciąż tylko pogłębia, integrysta zaczyna funkcjonować w coraz większym wewnętrznym rozdarciu. Ale nie ma jak być inaczej, jeśli to jedyne narzędzie, którym umysł mógłby dokonać zasadnej integracji pomiędzy odczuciami, doznaniami, a ideami wypełniającymi sumienie - czyli OSOBIŚCIE ZARZĄDZANY aspekt tegoż sumienia, został silnie zdegradowany. On może nie znikł całkowicie, on wciąż w tle tam trwa, tylko jest nieustannie negowany, rozpraszany, wyprowadzany w chaos, bo wciąż mu się nakazuje: ty, siedź cicho! Ty nie wiesz! Nie znasz się! Błądzisz! Masz się podporządkować tej części sumienia, która tylko pobiera idee zewnętrzne, ale przecież ich nie jest w stanie ocenić, przetestować, odpowiedzieć na pytanie jaki jest właściwie dla mnie(!) kształt tego, co poznałem.
Sumienie - to prawdziwe - musi być osobiste, musi nim zarządzać to coś, co jest DOSTOSOWAWCZE, TESTUJĄCE, POSZUKUJĄCE, a więc nie jest po prostu kopiowaniem do środka, tego co na zewnątrz. Gdzieś musi zadziałać bowiem INTERFEJS: słowa -> intuicje, odczucia. Zabierając sumieniu jego część osobistą, zabieramy automatycznie jedyną część dostosowawczą i zdolność do oceny.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 20:10, 28 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21680
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 18:36, 28 Wrz 2023    Temat postu:

Ok Michał. Dlatego idę spać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21680
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 20:47, 28 Wrz 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Tamat zostal założony przez Andy ego.

Temat jest mój.
A Andy się wypowie, jak będzie miał pomysł na to, co napisać. "Socjalizowanie" ludzi na siłę, monitowanie aby się wypowiedzieli, nawet jeśli nie mają akurat pomysłu na to, co pisać, wydaje mi się strategią mocno obniżającą jakość dyskusji. Jeśli w dyskusji pojawi się wiele postów, których autorzy nie mieli własnego impulsu, jakiegoś wewnętrznego poczucia sensu w tym, co piszą, a by tylko reagowali na nawoływania "niech się jeszcze ktoś tu wypowie", to należy oczekiwać, iż będzie więcej postów typu kawiarnianego, o niczym. W przedszkolu to może ma sens - aktywizowanie tych siedzących gdzieś w kącie dzieci, które dobrze byłoby, gdyby się włączyły do rozmów. W przypadku dyskusji filozoficznych, gdzie chyba jednak celem jest SKUPIENIE NA ZAGADNIENIU, a nie tylko gadanie dla samego gadania, lepiej wg mnie sprawdza się zasada, że każdy pisze coś wtedy, gdy uznał, że jest to wystarczająco ważne, ciekawe dla innych. To najczęściej będzie oznaczało, iż piszący SPONTANICZNIE odczuje jakąś formę wewnętrznego monitu aby podzielić się tą myślą, jaka mu przychodzi do głowy, a nie że zaczyna kombinować cokolwiek w to miejsce, bo został "wywołany do tablicy".
Mam wrażenie, że po raz kolejny "doglądasz trzódki" tu na sfinii - socjalizujesz, stawiając na to, aby w ogóle gadano, niż wyrażano odpowiednio skupione na zagadnieniu myśli. Ja mam inny paradygmat dyskusyjny.


A tu jest jakaś trzódka?? Jesli to proszę aby dala znać to się zgłoszę..

Michał to byl raczej żart. Nie mam zamiaru niczego tu doglsdać
Po prostu mało dyskutantów jest. Tylko tyle.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 3:50, 29 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31427
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:59, 29 Wrz 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Tamat zostal założony przez Andy ego.

Temat jest mój.
A Andy się wypowie, jak będzie miał pomysł na to, co napisać. "Socjalizowanie" ludzi na siłę, monitowanie aby się wypowiedzieli, nawet jeśli nie mają akurat pomysłu na to, co pisać, wydaje mi się strategią mocno obniżającą jakość dyskusji. Jeśli w dyskusji pojawi się wiele postów, których autorzy nie mieli własnego impulsu, jakiegoś wewnętrznego poczucia sensu w tym, co piszą, a by tylko reagowali na nawoływania "niech się jeszcze ktoś tu wypowie", to należy oczekiwać, iż będzie więcej postów typu kawiarnianego, o niczym. W przedszkolu to może ma sens - aktywizowanie tych siedzących gdzieś w kącie dzieci, które dobrze byłoby, gdyby się włączyły do rozmów. W przypadku dyskusji filozoficznych, gdzie chyba jednak celem jest SKUPIENIE NA ZAGADNIENIU, a nie tylko gadanie dla samego gadania, lepiej wg mnie sprawdza się zasada, że każdy pisze coś wtedy, gdy uznał, że jest to wystarczająco ważne, ciekawe dla innych. To najczęściej będzie oznaczało, iż piszący SPONTANICZNIE odczuje jakąś formę wewnętrznego monitu aby podzielić się tą myślą, jaka mu przychodzi do głowy, a nie że zaczyna kombinować cokolwiek w to miejsce, bo został "wywołany do tablicy".
Mam wrażenie, że po raz kolejny "doglądasz trzódki" tu na sfinii - socjalizujesz, stawiając na to, aby w ogóle gadano, niż wyrażano odpowiednio skupione na zagadnieniu myśli. Ja mam inny paradygmat dyskusyjny.


A tu jest jakaś trzódka?? Jesli to proszę aby dala znać to się zgłoszę..

Michał to byl raczej żart. Nie mam zamiaru niczego tu doglsdać
Po prostu mało dyskutantów jest. Tylko tyle.

A jednak, doglądasz, starasz się aktywizować, niczym jakiś superwizor forumowy. Dla Ciebie zdaje się dyskusja być silnie związana z celem poczucia więzi społecznej, nie bycia samotną. To zaś powoduje, że wypowiedź tak w ogóle, jakakolwiek, nawet nic nie wnosząca do sprawy, ma dla Ciebie wartość, bo zaspokaja Twoją potrzebę. Inni (przynajmniej jakaś część z nich) tak tego nie czują, mając na przykład swoje potrzeby społeczne zaspokojone w pełni, nie potrzebując już zacieśniać, zwiększać ilości relacji osobistych, a jedynie chcą wymieniać poglądy na różne tematy. Im uczestnictwo w dyskusji osób, które nie mają dobrego pomysłu na odezwanie się, które nie wnoszą ciekawych myśli do dyskusji, a jedynie czynią to, aby zaznaczyć swoją obecność, zdaje się być psuciem dyskusji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21680
Przeczytał: 135 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 13:26, 29 Wrz 2023    Temat postu:

Dużo wnoszę do dyskusji. Oczywiście możesz oceniać to inaczej.

Co powiesz na porównanie integrysty z bolszewikiem?

Mam tu na myśli znaczenie tego słowa w konotacji:twardogłowy.

Ponieważ ja jestem lewakiem, mam dobre zadatki na bycie takim integrystą. Gdybym była katolikiem to taka bym była. Oczywiście gdybym była przekonana do tego wszystkiego. :)
Katolicyzm przetrwał dzięki ludziom, którzy trzymali się twardo swych poglądów.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 13:35, 29 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31427
Przeczytał: 101 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 13:46, 29 Wrz 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Dużo wnoszę do dyskusji. Oczywiście możesz oceniać to inaczej.

"Dużo" w znaczeniu ilościowym, czy jakościowym?...

Semele napisał:
Co powiesz na porównanie integrysty z bolszewikiem?

Chyba jest tu podobieństwo dość wyraźne. Ale są też bardzo istotne różnice.


Semele napisał:
Ponieważ ja jestem lewakiem, mam dobre zadatki na bycie takim integrystą. Gdybym była katolikiem to taka bym była. Oczywiście gdybym była przekonana do tego wszystkiego. :)
Katolicyzm przetrwał dzięki ludziom, którzy trzymali się twardo swych poglądów.

Ja stawiam pytanie, czy integrysta trzyma się rzeczywiście POGLĄDÓW, czy może SFORMUŁOWAŃ POGLĄDÓW.
Tu jest mój główny zarzut wobec integryzmu, że skupia się on na zewnętrznej otoczce poglądu, a nie na jego istocie. Integrysta religijny bardziej walczy o to, aby Z ZEWNĄTRZ WYGLĄDAŁO WSZYSTKO NA ZGODNE I BEZ UCHYBIEŃ, choć unika jak ognia pytań, na ile mamy prawo tak nazwać stan poglądów, który skupia się na deklaracjach, przy unikaniu bardziej wnikliwych pytań.
Integryzm jest wg mnie taką religijną dulszczyzną, czyli wielką dbałością o religijne pozory, przy jednoczesnym unikaniu uczciwego rozliczenia się z samą istotą sprawy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 22, 23, 24  Następny
Strona 3 z 24

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin