Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Integryzm religijny jako postawa duchowego zakłamania
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 22, 23, 24  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31357
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:20, 29 Lis 2023    Temat postu:

Katolikus napisał:
Michał, nie drażnij lwa. Nie drażnij lwa. :)

Jan Brzechwa napisał:
Lew ma, wiadomo, pazur lwi,
Lew sobie z wszystkich wrogów drwi,
Bo jak lew tylko ryknie,
To wróg natychmiast zniknie.

:wink:

Tak. Lew jest groźny. A do tego strasznie ryczy!!! :szacunek:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 1:21, 29 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31357
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:04, 29 Lis 2023    Temat postu:

Integryzm religijny jest funkcjonalnym odpowiednikiem zdyskredytowanej komunistycznej ideologii - KOLEKTYWIZMU.
Tak jak dla Majakowskiego partia była ponad jednostką, bo "jednostka niczym, jednostka bzdurą", tak i wyznawca integrystycznej religii powinien (w mniemaniu integrystów) przede wszystkim ukorzyć się przed autorytetami i władzą swojej organizacji religijnej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:00, 29 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Integryzm religijny jest funkcjonalnym odpowiednikiem zdyskredytowanej komunistycznej ideologii - KOLEKTYWIZMU.
Tak jak dla Majakowskiego partia była ponad jednostką, bo "jednostka niczym, jednostka bzdurą", tak i wyznawca integrystycznej religii powinien (w mniemaniu integrystów) przede wszystkim ukorzyć się przed autorytetami i władzą swojej organizacji religijnej.


Nie ma to jak porównanie katolicyzmu do komunizmu. Jakie to lewackie. I robi to gość, który podobno jest "katolikiem" :rotfl:

A to właśnie komuniści robili z Jezusa pierwszego komunistę. Co dalej? Zaraz dowiemy się, że ten straszliwy "opresyjny katolicyzm" jest jak jeden wielki obóz koncentracyjny zarządzany przez "integrystów", zaś papieże są jak Hitler i Stalin. Klawiatura wszystko przyjmie. Nawet dowolne brednie i fałszywe analogie apostołów pluszowego boga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31357
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:57, 29 Lis 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Integryzm religijny jest funkcjonalnym odpowiednikiem zdyskredytowanej komunistycznej ideologii - KOLEKTYWIZMU.
Tak jak dla Majakowskiego partia była ponad jednostką, bo "jednostka niczym, jednostka bzdurą", tak i wyznawca integrystycznej religii powinien (w mniemaniu integrystów) przede wszystkim ukorzyć się przed autorytetami i władzą swojej organizacji religijnej.


Nie ma to jak porównanie katolicyzmu do komunizmu. Jakie to lewackie. I robi to gość, który podobno jest "katolikiem" :rotfl:

A to właśnie komuniści robili z Jezusa pierwszego komunistę. Co dalej? Zaraz dowiemy się, że ten straszliwy "opresyjny katolicyzm" jest jak jeden wielki obóz koncentracyjny zarządzany przez "integrystów", zaś papieże są jak Hitler i Stalin. Klawiatura wszystko przyjmie. Nawet dowolne brednie i fałszywe analogie apostołów pluszowego boga

Porównanie jest od strony tego, jak traktowana jest władza i człowiek jej podległy i tu, i tu - funkcjonalnie.
To, że wychodzi podobieństwo z niefajną ideologią. Ale na tym właśnie polega myślenie abstrakcyjne, że się odrywa funkcje i cechy ogólne od emocji, sympatii, szczególnych atrybutów osobiście przyznawanych.
Myślenie abstrakcyjne rzeczywiście ma tę cechę, że ignoruje to, co w nas jest emocjonalne, lojalnościowe, związane z identyfikacjami, sympatiami. Myśląc abstrakcyjnie np. o pojęciu "człowiek" powiemy, że zarówno morderca, prostytutka, jak i święty to "człowiek". Dlaczego tak? - po prostu dlatego, że spełnia definicję.
Myślenie czysto abstrakcyjne jest chłodne, niezależne od naszego pragnienia obdarzania godnością jednych, a potępieniem innych. Ono często zderzy się z emocjami, sympatiami. Bo taka jest jego natura - właśnie PO TO ONO JEST, aby odrywać rozumowania od aspektów typu emocjonalnego, a analizować same funkcjonalne zależności.
Faktycznie to mi jest emocjonalnie łatwiej porównywać integryzm do kolektywizmu, bo nie mam sympatii do tego pierwszego, bo uważam integryzm za dzieło szatana. To, że integryści chcą być postrzegani jako ci najbardziej wierni Bogu, jest ich pragnieniem, ale ja - patrząc właśnie chłodno na to JAK DZIAŁA W SWOICH FUNKCJACH integryzm, jak bardzo posługuje się on mechanizmami psychologicznymi tożsamymi z tymi, które komuniści stosowali - uznaję integryzm za zło tej samej klasy co komunistyczny kolektywizm. Bo ostatecznie tak samo chce niewolić ludzi, a skrajnie wywyższać władzę. To, że władza ta jest władzą innych ludzi, a niewolenie też innych ludzi, albo że głoszone same hasła są odmienne, nie przeszkadza mi zauważać, że mechanizm ostatecznie jest taki sam.
Mi jest łatwo to dostrzec, bo integrystów uważam za szatańską piątą kolumnę, za zdrajców bożej sprawy, za tych, którzy ostatecznie chcą, aby nie udało się potomstwu Adama i Ewy zmiażdżyć głowy węża. Wąż chciałby ubezwłasnowolnić ludzkość, odebrać jej prawa do myślenia i działania, posługując się ku temu pretekstem opartym o posłuszeństwo jakimś tam ludzkim wybrańcom. Taka spętana mentalnie, ubezwłasnowolniona ludzkość już wężowi mniej grozi. Jest to niezależne od tego, którzy będą tymi wybrańcami żądającymi bezwzględnego podporządkowania się im i zaniechania puszczenia swoich życiowych talentów w obieg - są władze partii, czy władze jakiegoś religijnego magisterium - to ma mniejsze znaczenie. W obu przypadkach wąż wygrywa, bo w obu przypadkach mentalny rozwój ludzkości będzie sparaliżowany. Tak więc owszem - porownuję te dwa przypadki zrobienia z władzy bożka. To, czy władza próbuje ludzi ubezwłasnowalniać hasłami o dyktaturze proletariatu, czy o jakiejś konieczności doktrynalnej podległości teologicznej jest kwestią drugorzędną w stosunku do tego, jaki pojawia się ostatecznie efekt. A ten efekt to, zniechęcenie ludzi do samodzielności, do puszczenia w ruch swoich życiowych talentów, do życia w szczerości i zgodzie z samodzielnie rozwijanym sumieniem. To, że trochę innych słów, inną retorykę użyje jedna władza, niż inna, jest z mojego punktu widzenia kwestią drugorzędną w stosunku do samego efektu wpływu na społeczeństwa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:48, 29 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Integryzm religijny jest funkcjonalnym odpowiednikiem zdyskredytowanej komunistycznej ideologii - KOLEKTYWIZMU.
Tak jak dla Majakowskiego partia była ponad jednostką, bo "jednostka niczym, jednostka bzdurą", tak i wyznawca integrystycznej religii powinien (w mniemaniu integrystów) przede wszystkim ukorzyć się przed autorytetami i władzą swojej organizacji religijnej.


Nie ma to jak porównanie katolicyzmu do komunizmu. Jakie to lewackie. I robi to gość, który podobno jest "katolikiem" :rotfl:

A to właśnie komuniści robili z Jezusa pierwszego komunistę. Co dalej? Zaraz dowiemy się, że ten straszliwy "opresyjny katolicyzm" jest jak jeden wielki obóz koncentracyjny zarządzany przez "integrystów", zaś papieże są jak Hitler i Stalin. Klawiatura wszystko przyjmie. Nawet dowolne brednie i fałszywe analogie apostołów pluszowego boga

Porównanie jest od strony tego, jak traktowana jest władza i człowiek jej podległy i tu, i tu - funkcjonalnie.
To, że wychodzi podobieństwo z niefajną ideologią. Ale na tym właśnie polega myślenie abstrakcyjne, że się odrywa funkcje i cechy ogólne od emocji, sympatii, szczególnych atrybutów osobiście przyznawanych.
Myślenie abstrakcyjne rzeczywiście ma tę cechę, że ignoruje to, co w nas jest emocjonalne, lojalnościowe, związane z identyfikacjami, sympatiami. Myśląc abstrakcyjnie np. o pojęciu "człowiek" powiemy, że zarówno morderca, prostytutka, jak i święty to "człowiek". Dlaczego tak? - po prostu dlatego, że spełnia definicję.
Myślenie czysto abstrakcyjne jest chłodne, niezależne od naszego pragnienia obdarzania godnością jednych, a potępieniem innych. Ono często zderzy się z emocjami, sympatiami. Bo taka jest jego natura - właśnie PO TO ONO JEST, aby odrywać rozumowania od aspektów typu emocjonalnego, a analizować same funkcjonalne zależności.
Faktycznie to mi jest emocjonalnie łatwiej porównywać integryzm do kolektywizmu, bo nie mam sympatii do tego pierwszego, bo uważam integryzm za dzieło szatana. To, że integryści chcą być postrzegani jako ci najbardziej wierni Bogu, jest ich pragnieniem, ale ja - patrząc właśnie chłodno na to JAK DZIAŁA W SWOICH FUNKCJACH integryzm, jak bardzo posługuje się on mechanizmami psychologicznymi tożsamymi z tymi, które komuniści stosowali - uznaję integryzm za zło tej samej klasy co komunistyczny kolektywizm. Bo ostatecznie tak samo chce niewolić ludzi, a skrajnie wywyższać władzę. To, że władza ta jest władzą innych ludzi, a niewolenie też innych ludzi, albo że głoszone same hasła są odmienne, nie przeszkadza mi zauważać, że mechanizm ostatecznie jest taki sam.
Mi jest łatwo to dostrzec, bo integrystów uważam za szatańską piątą kolumnę, za zdrajców bożej sprawy, za tych, którzy ostatecznie chcą, aby nie udało się potomstwu Adama i Ewy zmiażdżyć głowy węża. Wąż chciałby ubezwłasnowolnić ludzkość, odebrać jej prawa do myślenia i działania, posługując się ku temu pretekstem opartym o posłuszeństwo jakimś tam ludzkim wybrańcom. Taka spętana mentalnie, ubezwłasnowolniona ludzkość już wężowi mniej grozi. Jest to niezależne od tego, którzy będą tymi wybrańcami żądającymi bezwzględnego podporządkowania się im i zaniechania puszczenia swoich życiowych talentów w obieg - są władze partii, czy władze jakiegoś religijnego magisterium - to ma mniejsze znaczenie. W obu przypadkach wąż wygrywa, bo w obu przypadkach mentalny rozwój ludzkości będzie sparaliżowany. Tak więc owszem - porownuję te dwa przypadki zrobienia z władzy bożka. To, czy władza próbuje ludzi ubezwłasnowalniać hasłami o dyktaturze proletariatu, czy o jakiejś konieczności doktrynalnej podległości teologicznej jest kwestią drugorzędną w stosunku do tego, jaki pojawia się ostatecznie efekt. A ten efekt to, zniechęcenie ludzi do samodzielności, do puszczenia w ruch swoich życiowych talentów, do życia w szczerości i zgodzie z samodzielnie rozwijanym sumieniem. To, że trochę innych słów, inną retorykę użyje jedna władza, niż inna, jest z mojego punktu widzenia kwestią drugorzędną w stosunku do samego efektu wpływu na społeczeństwa.


To nie "integryzm" jest złem ale to, że ty po prostu Kościół Boży uznajesz za zło. Szatan przekabacił cię już do reszty. O to mu chodziło. No i masz pecha bo Kościół był hierarchiczny i związany ideą podporządkowania już od samego początku. Tu zbiór cytatów z Nowego Testamentu, bezspornie tego dowodzący:

[link widoczny dla zalogowanych]

W sumie to ty nawet nie jesteś protestantem ale jesteś po prostu leeicowym anarchistą, nienawidzącym jakiejkolwiek idei podporządkowania się, która zawierałaby w sobie choćby ślad struktury hierarchicznej. To właśnie z twojej lewicowości bierze się u ciebie nienawiść do wszelkiej formy zorganizowanego hierarchicznie chrześcijaństwa. Ale chrześcijaństwo było takie właśnie już od samego początku. Nie możesz tego znieść więc wymyśliłeś sobie bajkę o "integryzmie", który nie istnieje, bo istnieje tylko hierarchiczny Kościół Chrystusowy, i to od samego początku. Kościół, którego po prostu nie cierpisz z całego serca, jak na lewicowego anarchistę przystało. A te wszystkie twoje porówania do "kolektywizmu" to już tylko preteksty i fałszywe analogie. Manipulacje. Wszystko można porównać do wszystkiego. Ale to nie oznacza, że wszystko jest wszystkim. To jest błąd fałszywej analogii

Pozostaje ci więc jedynie deistyczny kult boga pluszowego, którym tak naprawdę jesteś ty sam. Bo pluszowy bóg jest całkowicie przykrojony na miarę twoich własnych potrzeb, czyli w zasadzie niczego od ciebie nie wymaga i jedynie ci przytakuje


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 16:12, 29 Lis 2023, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31357
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:11, 29 Lis 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Integryzm religijny jest funkcjonalnym odpowiednikiem zdyskredytowanej komunistycznej ideologii - KOLEKTYWIZMU.
Tak jak dla Majakowskiego partia była ponad jednostką, bo "jednostka niczym, jednostka bzdurą", tak i wyznawca integrystycznej religii powinien (w mniemaniu integrystów) przede wszystkim ukorzyć się przed autorytetami i władzą swojej organizacji religijnej.


Nie ma to jak porównanie katolicyzmu do komunizmu. Jakie to lewackie. I robi to gość, który podobno jest "katolikiem" :rotfl:

A to właśnie komuniści robili z Jezusa pierwszego komunistę. Co dalej? Zaraz dowiemy się, że ten straszliwy "opresyjny katolicyzm" jest jak jeden wielki obóz koncentracyjny zarządzany przez "integrystów", zaś papieże są jak Hitler i Stalin. Klawiatura wszystko przyjmie. Nawet dowolne brednie i fałszywe analogie apostołów pluszowego boga

Porównanie jest od strony tego, jak traktowana jest władza i człowiek jej podległy i tu, i tu - funkcjonalnie.
To, że wychodzi podobieństwo z niefajną ideologią. Ale na tym właśnie polega myślenie abstrakcyjne, że się odrywa funkcje i cechy ogólne od emocji, sympatii, szczególnych atrybutów osobiście przyznawanych.
Myślenie abstrakcyjne rzeczywiście ma tę cechę, że ignoruje to, co w nas jest emocjonalne, lojalnościowe, związane z identyfikacjami, sympatiami. Myśląc abstrakcyjnie np. o pojęciu "człowiek" powiemy, że zarówno morderca, prostytutka, jak i święty to "człowiek". Dlaczego tak? - po prostu dlatego, że spełnia definicję.
Myślenie czysto abstrakcyjne jest chłodne, niezależne od naszego pragnienia obdarzania godnością jednych, a potępieniem innych. Ono często zderzy się z emocjami, sympatiami. Bo taka jest jego natura - właśnie PO TO ONO JEST, aby odrywać rozumowania od aspektów typu emocjonalnego, a analizować same funkcjonalne zależności.
Faktycznie to mi jest emocjonalnie łatwiej porównywać integryzm do kolektywizmu, bo nie mam sympatii do tego pierwszego, bo uważam integryzm za dzieło szatana. To, że integryści chcą być postrzegani jako ci najbardziej wierni Bogu, jest ich pragnieniem, ale ja - patrząc właśnie chłodno na to JAK DZIAŁA W SWOICH FUNKCJACH integryzm, jak bardzo posługuje się on mechanizmami psychologicznymi tożsamymi z tymi, które komuniści stosowali - uznaję integryzm za zło tej samej klasy co komunistyczny kolektywizm. Bo ostatecznie tak samo chce niewolić ludzi, a skrajnie wywyższać władzę. To, że władza ta jest władzą innych ludzi, a niewolenie też innych ludzi, albo że głoszone same hasła są odmienne, nie przeszkadza mi zauważać, że mechanizm ostatecznie jest taki sam.
Mi jest łatwo to dostrzec, bo integrystów uważam za szatańską piątą kolumnę, za zdrajców bożej sprawy, za tych, którzy ostatecznie chcą, aby nie udało się potomstwu Adama i Ewy zmiażdżyć głowy węża. Wąż chciałby ubezwłasnowolnić ludzkość, odebrać jej prawa do myślenia i działania, posługując się ku temu pretekstem opartym o posłuszeństwo jakimś tam ludzkim wybrańcom. Taka spętana mentalnie, ubezwłasnowolniona ludzkość już wężowi mniej grozi. Jest to niezależne od tego, którzy będą tymi wybrańcami żądającymi bezwzględnego podporządkowania się im i zaniechania puszczenia swoich życiowych talentów w obieg - są władze partii, czy władze jakiegoś religijnego magisterium - to ma mniejsze znaczenie. W obu przypadkach wąż wygrywa, bo w obu przypadkach mentalny rozwój ludzkości będzie sparaliżowany. Tak więc owszem - porownuję te dwa przypadki zrobienia z władzy bożka. To, czy władza próbuje ludzi ubezwłasnowalniać hasłami o dyktaturze proletariatu, czy o jakiejś konieczności doktrynalnej podległości teologicznej jest kwestią drugorzędną w stosunku do tego, jaki pojawia się ostatecznie efekt. A ten efekt to, zniechęcenie ludzi do samodzielności, do puszczenia w ruch swoich życiowych talentów, do życia w szczerości i zgodzie z samodzielnie rozwijanym sumieniem. To, że trochę innych słów, inną retorykę użyje jedna władza, niż inna, jest z mojego punktu widzenia kwestią drugorzędną w stosunku do samego efektu wpływu na społeczeństwa.


To nie "integryzm" jest złem ale to, że ty po prostu Kościół Boży uznajesz za zło. Szatan przekabacił cię już do reszty. O to mu chodziło. No i masz pecha bo Kościół był hierarchiczny i związany ideą podporządkowania już od samego początku. Tu zbiór cytatów bezspornie tego dowodzący:

[link widoczny dla zalogowanych]

W sumie to ty nawet nie jesteś protestantem ale jesteś po prostu leeicowym anarchistą, nienawidzącym jakiejkolwiek idei podporządkowania się, która zawierałaby w sobie choćby ślad struktury hierarchicznej. To właśnie z twojej lewicowości bierze się u ciebie nienawiść do wszelkiej formy zorganizowanego hierarchicznie chrześcijaństwa. Ale chrześcijaństwo było takie właśnie już od samego początku. Nie możesz tego znieść więc wymyśliłeś sobie bajkę o "integryzmie", który nie istnieje, bo istnieje tylko hierarchiczny Kościół Chrystusowy i to od samego początku. Kościół, którego po prostu nie cierpisz z całego serca, jak na lewicowego anarchistę przystało. A te wszystkie twoje porówania do "kolektywizmu" to już tylko preteksty i fałszywe analogie. Manipulacje. Wszystko można porównać do wszystkiego. Ale to nie oznacza, że wszystko jest wszystkim

Pozostaje cię więc jedynie deistyczny kult boga pluszowego, którym jesteś tak naprawdę ty sam. Bo pluszowy bóg jest całkowicie przykrojony na miarę twoich własnych potrzeb

Jedną "odpowiedzią" na moje argumenty jest określanie kim wg Ciebie ja "jestem".
Z argumentami - czyli kwestią podobieństwa różnych form władzy - nie jesteś w stanie nawiązać polemiki.
Mijamy się w dyskusji, bo ja WŁAŚNIE TAK MYŚLĘ, że najpierw odrzucam wszelkie identyfikacje, przedstawiam sobie mentalnie sprawy w postaci odpersonalizowanej, obojętnej na emocje grupowe, lojalności, poczucia przynależności. Dla mnie dopiero po jako tako sprawnym wykonaniu tego etapu separowania się od emocji, lojalności ZACZYNA SIĘ MYŚLENIE.
Dla mnie cała Twoja odpowiedź stanowi przykład BRAKU MYŚLENIA w tym intelektualnym sensie. Mamy za to agitację - wskazywanie na to "jak mnie widzą", "z kim trzymają". Próbujesz argumentować w sprawie apelując do przynależności, czym robisz COŚ DOKŁADNIE ODWROTNEGO od tego, co ja uważam za poprawność rozumowania, za poszukiwanie prawdy. To, co Ty tu przedstawiasz jako (zdaje się) wartość i cnotę, dla mnie jawi się niczym innym, jak AGITACJA DO KŁAMSTWA. Kłamstwem dla mnie jest postrzeganie po przynależnościach (myślenie sekciarskie), a nie po tym, jak w postaci odpersonalizowanej, pozbawionej lojalności, emocji grupowych rzeczy się mają. Dla mnie integryści są skrajnie zaklamani, NIEZDOLNI DO POSTRZEGANIA RZECZY jakimi są same w sobie, tylko zawsze dzielącymi rozpoznania na
- te co wspierają "naszych" trzeba zawsze promować i wpierać ich wielką wartość, potrzebę itp. Będzie tak NIEZALEŻNIE OD SAMEJ RZECZY (czyli od tego, jak by widziała sprawę niezaangażowana trzecia strona - ktoś z boku)
- te co dotyczą obcych, innych będą poniżane, krytykowane, traktowane jako gorsze NIEZALEŻNIE OD TEGO, JAK SIĘ OBIEKTYWNIE RZECZY MAJĄ (czyli od tego, jak by widziała sprawę niezaangażowana trzecia strona - ktoś z boku).
Dla mnie ta postawa jawi się jako zakłamanie, a dla Ciebie najwyraźniej jest to wartość i cnota. I cały Twój post jest odniesieniem się Twoim do wartości opartej o przynależność, o identyfikację ze swoimi, czyli jest (w moim odbiorze) odniesieniem się zakłamanej przez instynkty części ludzkiej natury.
Mamy znacząco odmienne (założone, przyjęte bez dowodzenia) METODOLOGIE PODSTAWOWE, wartości fundamentalne, w kontekście idei prawdy. Dla mnie myślenie po linii identyfikacji grupowych jest kłamliwe z samej swojej istoty - niezależnie od tego, jaka to jest grupa i jaki jest jej lider. Po prostu stawiam uczciwość OSOBISTĄ ponad wszelką zewnętrzną identyfikacją. To jest moja podstawa światopoglądowa, warunek na samym dnie pojmowania rzeczywistości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31357
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:33, 29 Lis 2023    Temat postu:

Integryzm uważam za tożsamy z postawą SEKCIARSTWA.
Jaka jest istota sekciarstwa?
- To przecież nic innego, tylko silna mentalna zależność od GURU grupy wyznaniowej. To, czy sekta jest mała, czy duża, nowa, czy ma setki lat tradycji jest osobną kwestią - może i ciekawą, ale od strony funkcjonalnej drugorzędną.
Guru sekty żąda od swoich wyznawców z sekcie absolutnego posłuszeństwa, ubezwłasnowalnia tych wyznawców, czyni ich maksymalnie podatnymi na manipulację z jego strony. Guru zależy bowiem na WŁADZY. Te wartości (rzekomo duchowe), które w sektach się głosi, są kwestią drugorzędną. Istotą funkcjonowania sekty jest właśnie WŁADZA UBEZWŁASNOWALNIAJĄCA WYZNAWCÓW.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:41, 29 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Integryzm religijny jest funkcjonalnym odpowiednikiem zdyskredytowanej komunistycznej ideologii - KOLEKTYWIZMU.
Tak jak dla Majakowskiego partia była ponad jednostką, bo "jednostka niczym, jednostka bzdurą", tak i wyznawca integrystycznej religii powinien (w mniemaniu integrystów) przede wszystkim ukorzyć się przed autorytetami i władzą swojej organizacji religijnej.


Nie ma to jak porównanie katolicyzmu do komunizmu. Jakie to lewackie. I robi to gość, który podobno jest "katolikiem" :rotfl:

A to właśnie komuniści robili z Jezusa pierwszego komunistę. Co dalej? Zaraz dowiemy się, że ten straszliwy "opresyjny katolicyzm" jest jak jeden wielki obóz koncentracyjny zarządzany przez "integrystów", zaś papieże są jak Hitler i Stalin. Klawiatura wszystko przyjmie. Nawet dowolne brednie i fałszywe analogie apostołów pluszowego boga

Porównanie jest od strony tego, jak traktowana jest władza i człowiek jej podległy i tu, i tu - funkcjonalnie.
To, że wychodzi podobieństwo z niefajną ideologią. Ale na tym właśnie polega myślenie abstrakcyjne, że się odrywa funkcje i cechy ogólne od emocji, sympatii, szczególnych atrybutów osobiście przyznawanych.
Myślenie abstrakcyjne rzeczywiście ma tę cechę, że ignoruje to, co w nas jest emocjonalne, lojalnościowe, związane z identyfikacjami, sympatiami. Myśląc abstrakcyjnie np. o pojęciu "człowiek" powiemy, że zarówno morderca, prostytutka, jak i święty to "człowiek". Dlaczego tak? - po prostu dlatego, że spełnia definicję.
Myślenie czysto abstrakcyjne jest chłodne, niezależne od naszego pragnienia obdarzania godnością jednych, a potępieniem innych. Ono często zderzy się z emocjami, sympatiami. Bo taka jest jego natura - właśnie PO TO ONO JEST, aby odrywać rozumowania od aspektów typu emocjonalnego, a analizować same funkcjonalne zależności.
Faktycznie to mi jest emocjonalnie łatwiej porównywać integryzm do kolektywizmu, bo nie mam sympatii do tego pierwszego, bo uważam integryzm za dzieło szatana. To, że integryści chcą być postrzegani jako ci najbardziej wierni Bogu, jest ich pragnieniem, ale ja - patrząc właśnie chłodno na to JAK DZIAŁA W SWOICH FUNKCJACH integryzm, jak bardzo posługuje się on mechanizmami psychologicznymi tożsamymi z tymi, które komuniści stosowali - uznaję integryzm za zło tej samej klasy co komunistyczny kolektywizm. Bo ostatecznie tak samo chce niewolić ludzi, a skrajnie wywyższać władzę. To, że władza ta jest władzą innych ludzi, a niewolenie też innych ludzi, albo że głoszone same hasła są odmienne, nie przeszkadza mi zauważać, że mechanizm ostatecznie jest taki sam.
Mi jest łatwo to dostrzec, bo integrystów uważam za szatańską piątą kolumnę, za zdrajców bożej sprawy, za tych, którzy ostatecznie chcą, aby nie udało się potomstwu Adama i Ewy zmiażdżyć głowy węża. Wąż chciałby ubezwłasnowolnić ludzkość, odebrać jej prawa do myślenia i działania, posługując się ku temu pretekstem opartym o posłuszeństwo jakimś tam ludzkim wybrańcom. Taka spętana mentalnie, ubezwłasnowolniona ludzkość już wężowi mniej grozi. Jest to niezależne od tego, którzy będą tymi wybrańcami żądającymi bezwzględnego podporządkowania się im i zaniechania puszczenia swoich życiowych talentów w obieg - są władze partii, czy władze jakiegoś religijnego magisterium - to ma mniejsze znaczenie. W obu przypadkach wąż wygrywa, bo w obu przypadkach mentalny rozwój ludzkości będzie sparaliżowany. Tak więc owszem - porownuję te dwa przypadki zrobienia z władzy bożka. To, czy władza próbuje ludzi ubezwłasnowalniać hasłami o dyktaturze proletariatu, czy o jakiejś konieczności doktrynalnej podległości teologicznej jest kwestią drugorzędną w stosunku do tego, jaki pojawia się ostatecznie efekt. A ten efekt to, zniechęcenie ludzi do samodzielności, do puszczenia w ruch swoich życiowych talentów, do życia w szczerości i zgodzie z samodzielnie rozwijanym sumieniem. To, że trochę innych słów, inną retorykę użyje jedna władza, niż inna, jest z mojego punktu widzenia kwestią drugorzędną w stosunku do samego efektu wpływu na społeczeństwa.


To nie "integryzm" jest złem ale to, że ty po prostu Kościół Boży uznajesz za zło. Szatan przekabacił cię już do reszty. O to mu chodziło. No i masz pecha bo Kościół był hierarchiczny i związany ideą podporządkowania już od samego początku. Tu zbiór cytatów bezspornie tego dowodzący:

[link widoczny dla zalogowanych]

W sumie to ty nawet nie jesteś protestantem ale jesteś po prostu leeicowym anarchistą, nienawidzącym jakiejkolwiek idei podporządkowania się, która zawierałaby w sobie choćby ślad struktury hierarchicznej. To właśnie z twojej lewicowości bierze się u ciebie nienawiść do wszelkiej formy zorganizowanego hierarchicznie chrześcijaństwa. Ale chrześcijaństwo było takie właśnie już od samego początku. Nie możesz tego znieść więc wymyśliłeś sobie bajkę o "integryzmie", który nie istnieje, bo istnieje tylko hierarchiczny Kościół Chrystusowy i to od samego początku. Kościół, którego po prostu nie cierpisz z całego serca, jak na lewicowego anarchistę przystało. A te wszystkie twoje porówania do "kolektywizmu" to już tylko preteksty i fałszywe analogie. Manipulacje. Wszystko można porównać do wszystkiego. Ale to nie oznacza, że wszystko jest wszystkim

Pozostaje cię więc jedynie deistyczny kult boga pluszowego, którym jesteś tak naprawdę ty sam. Bo pluszowy bóg jest całkowicie przykrojony na miarę twoich własnych potrzeb

Jedną "odpowiedzią" na moje argumenty jest określanie kim wg Ciebie ja "jestem"


Z tego kim jesteś wynika właśnie to dlaczego nienawidzisz hierarchicznego Kościoła, który wymaga podporządkowania już od samego początku w swej historii. A jest tak właśnie dlatego, że jesteś lewicowym anarchistą, który nienawidzi wszelkiej hierarchii, która zawsze niesie za sobą ideę podporządkowania. To jest twój główny problem

Michał Dyszyński napisał:
Z argumentami - czyli kwestią podobieństwa różnych form władzy - nie jesteś w stanie nawiązać polemiki.


Bo to nie są żadne "argumenty" ale jedynie twoje fałszywe analogie. Porównujesz Kościół do systemów totalitarnych tylko dlatego, że jedno i drugie jest kolektywne. Ale to jest czysta manipulacja oparta jedynie na powierzchownym skojarzeniu, taka sama jak zrównywanie cytryny z grejpfrutem tylko dlatego, że jedno i drugie to cytrus

Michał Dyszyński napisał:
Mijamy się w dyskusji, bo ja WŁAŚNIE TAK MYŚLĘ, że najpierw odrzucam wszelkie identyfikacje, przedstawiam sobie mentalnie sprawy w postaci odpersonalizowanej, obojętnej na emocje grupowe, lojalności, poczucia przynależności. Dla mnie dopiero po jako tako sprawnym wykonaniu tego etapu separowania się od emocji, lojalności ZACZYNA SIĘ MYŚLENIE


To co ty nazwałeś sobie tu na wyrost "myśleniem" jest jedynie zbiorem twoich pretekstów służących ci do odrzucenia Kościoła, którego jesteś niby członkiem

Michał Dyszyński napisał:
Dla mnie cała Twoja odpowiedź stanowi przykład BRAKU MYŚLENIA w tym intelektualnym sensie. Mamy za to agitację - wskazywanie na to "jak mnie widzą", "z kim trzymają".


Chochoł. Jak najbardziej myślę i to myślenie pokazuje, że znalazłeś sobie jedynie zbiór pretekstów, które jedynie nazywasz "myśleniem"

Michał Dyszyński napisał:
Próbujesz argumentować w sprawie apelując do przynależności, czym robisz COŚ DOKŁADNIE ODWROTNEGO od tego, co ja uważam za poprawność rozumowania, za poszukiwanie prawdy.


Przecież ty nie wierzysz w możliwość dojścia do prawdy. Piszesz o tym całe elaboraty na forum. Sam siebie mamisz

U ciebie "prawda' to jedynie subiektywny konstrukt twojego umysłu, to co ci się akurat w danej chwili zachce. Nic innego do siebie nie dopuszczasz. W żadną inną koncepcję "prawdy" nie wierzysz niż twoje własne chciejstwo w danym momencie

Michał Dyszyński napisał:
To, co Ty tu przedstawiasz jako (zdaje się) wartość i cnotę, dla mnie jawi się niczym innym, jak AGITACJA DO KŁAMSTWA. Kłamstwem dla mnie jest postrzeganie po przynależnościach (myślenie sekciarskie), a nie po tym, jak w postaci odpersonalizowanej, pozbawionej lojalności, emocji grupowych rzeczy się mają. Dla mnie integryści są skrajnie zaklamani, NIEZDOLNI DO POSTRZEGANIA RZECZY jakimi są same w sobie, tylko zawsze dzielącymi rozpoznania na
- te co wspierają "naszych" trzeba zawsze promować i wpierać ich wielką wartość, potrzebę itp. Będzie tak NIEZALEŻNIE OD SAMEJ RZECZY (czyli od tego, jak by widziała sprawę niezaangażowana trzecia strona - ktoś z boku)
- te co dotyczą obcych, innych będą poniżane, krytykowane, traktowane jako gorsze NIEZALEŻNIE OD TEGO, JAK SIĘ OBIEKTYWNIE RZECZY MAJĄ (czyli od tego, jak by widziała sprawę niezaangażowana trzecia strona - ktoś z boku).


W możliwość dotarcia do tego "jak się obiektywnie rzeczy mają i jakie są same w sobie" też nie wierzysz. Przecież piszesz o tym całe elaboraty na forum. Znowu sam siebie mamisz

Michał Dyszyński napisał:
Dla mnie ta postawa jawi się jako zakłamanie, a dla Ciebie najwyraźniej jest to wartość i cnota. I cały Twój post jest odniesieniem się Twoim do wartości opartej o przynależność, o identyfikację ze swoimi, czyli jest (w moim odbiorze) odniesieniem się zakłamanej przez instynkty części ludzkiej natury.
Mamy znacząco odmienne (założone, przyjęte bez dowodzenia) METODOLOGIE PODSTAWOWE, wartości fundamentalne, w kontekście idei prawdy. Dla mnie myślenie po linii identyfikacji grupowych jest kłamliwe z samej swojej istoty - niezależnie od tego, jaka to jest grupa i jaki jest jej lider. Po prostu stawiam uczciwość OSOBISTĄ ponad wszelką zewnętrzną identyfikacją. To jest moja podstawa światopoglądowa, warunek na samym dnie pojmowania rzeczywistości.


Przynależność do grupy istnieje w Kościele od początku. Nawet Jezus używał słowa Kościół (Mt 18,17). To nie ja jestem zaklamany ale ty, bo wciąż to wypierasz

Wszystkie te twoje bajki o "zakłamaniu" i "integryzmie" to jedynie takie hasła pretekstowe, które mają uciszyć twoje sumienie nękane przez Ducha Świętego, który przynagla cię do posłuszeństwa Kościołowi


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 17:03, 29 Lis 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 17:03, 29 Lis 2023    Temat postu:

Nie byłoby chrześcijaństwa, gdyby pierwsi wyznawcy Jezusa (do pewnego stopnia dotyczy to też jeo samego, a już na pewno Pawła z Tarsu) byli żydowskimi integrystami. Każdy nowy prąd rodzi się w jakimś już istniejącym, a ten istniejący ma skłonności do pielęgnowania swoich idei, a nie do ich odrzucania. To pielęgnowanie czasami posuwa się aż do zbrodni, dotyczy to zarówno komunistów jak i ludzi Kościola w określonych czasach i miejscach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:05, 29 Lis 2023    Temat postu:

anbo napisał:
Nie byłoby chrześcijaństwa, gdyby pierwsi wyznawcy Jezusa (do pewnego stopnia dotyczy to też jeo samego, a już na pewno Pawła z Tarsu) byli żydowskimi integrystami. Każdy nowy prąd rodzi się w jakimś już istniejącym, a ten istniejący ma skłonności do pielęgnowania swoich idei, a nie do ich odrzucania. To pielęgnowanie czasami posuwa się aż do zbrodni, dotyczy to zarówno komunistów jak i ludzi Kościola w określonych czasach i miejscach.


Kościół jest kresem a nie etapem przejściowym, jakim był judaizm, więc to co napisałeś nie ma żadnego sensu i jest błędem kategorialnym


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 17:12, 29 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31357
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:09, 29 Lis 2023    Temat postu:

fedor napisał:
To co ty nazwałeś sobie tu na wyrost "myśleniem" jest jedynie zbiorem twoich pretekstów służących ci do odrzucenia Kościoła, którego jesteś niby członkiem
...

Chochoł. Jak najbardziej myślę i to myślenie pokazuje, że znalazłeś sobie jedynie zbiór pretekstów, które jedynie nazywasz "myśleniem"
...

Przecież ty nie wierzysz w możliwość dojścia do prawdy. Piszesz o tym całe elaboraty na forum. Sam siebie mamisz

U ciebie "prawda' to jedynie subiektywny konstrukt twojego umysłu, to co ci się akurat w danej chwili zachce. Nic innego do siebie nie dopuszczasz. W żadną inną koncepcję "prawdy" nie wierzysz niż twoje własne chciejstwo w danym momencie
...

W możliwość dotarcia do tego "jak się obiektywnie rzeczy mają i jakie są same w sobie" też nie wierzysz. Przecież piszesz o tym całe elaboraty na forum. Znowu sam siebie mamisz
...

Przynależność do grupy istnieje w Kościele od początku. Nawet Jezus używał słowa Kościół (Mt 18,17). To nie ja jestem zaklamany ale ty, bo wciąż to wypierasz

Czyli, z wyjątkiem dwóch początkowych zdań w ostatnim akapicie, mamy tu same uwagi o osobie (mojej skromnej z resztą). Mam swoją zasadę, że cudze domniemania na mój temat traktuję jako żaden argument. I obowiązuje to w tym przypadku, nie mam zatem materiału, aby się ustosunkować.
Co do tych dwóch zdań w zakresie meritum, to się zgodzę z pierwszym, a nie zgodzę z drugim. Tak - jakas grupa sie tworzyła dzięki Jezusowi, od momentu powołania apostołów, więc była. Natomiast zakres władzy tej grupy nad kimkolwiek jest zupełnie osobną kwestią.

Co do użycia słowa "kościół", to nie było takiego słowa, lecz greckie ekklēsia, które bardziej oznacza jakieś (osobne pytanie: jakie?) zgromadzenie, społeczność. Oczywiście nie mogło być mowy o Kościele w dzisiejszym znaczeniu słowa, bo niczego takiego wtedy nie było, więc Jezus nie mógł się zwracać do ludzi, myśląc o czymś, czego ci ludzie nie znają. Więc jeślibyś twierdził, że wtedy Jezus mówił o tym Kościele, o którym dzisiaj się dyskutuje, to po prostu mijałbyś się z prawdą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:27, 29 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
To co ty nazwałeś sobie tu na wyrost "myśleniem" jest jedynie zbiorem twoich pretekstów służących ci do odrzucenia Kościoła, którego jesteś niby członkiem
...

Chochoł. Jak najbardziej myślę i to myślenie pokazuje, że znalazłeś sobie jedynie zbiór pretekstów, które jedynie nazywasz "myśleniem"
...

Przecież ty nie wierzysz w możliwość dojścia do prawdy. Piszesz o tym całe elaboraty na forum. Sam siebie mamisz

U ciebie "prawda' to jedynie subiektywny konstrukt twojego umysłu, to co ci się akurat w danej chwili zachce. Nic innego do siebie nie dopuszczasz. W żadną inną koncepcję "prawdy" nie wierzysz niż twoje własne chciejstwo w danym momencie
...

W możliwość dotarcia do tego "jak się obiektywnie rzeczy mają i jakie są same w sobie" też nie wierzysz. Przecież piszesz o tym całe elaboraty na forum. Znowu sam siebie mamisz
...

Przynależność do grupy istnieje w Kościele od początku. Nawet Jezus używał słowa Kościół (Mt 18,17). To nie ja jestem zaklamany ale ty, bo wciąż to wypierasz

Czyli, z wyjątkiem dwóch początkowych zdań w ostatnim akapicie, mamy tu same uwagi o osobie (mojej skromnej z resztą)


Nie bez powodu są uwagi o tobie skoro to kim jesteś wpływa na to jak myślisz

Michał Dyszyński napisał:
Mam swoją zasadę, że cudze domniemania na mój temat traktuję jako żaden argument. I obowiązuje to w tym przypadku, nie mam zatem materiału, aby się ustosunkować


Jak najbardziej jest to argument bo to kim jesteś wpływa na to jak myślisz. Ale znowu znalazłeś sobie pretekst aby nie odpowiadać na argumenty. Standard

Michał Dyszyński napisał:
Co do tych dwóch zdań w zakresie meritum, to się zgodzę z pierwszym, a nie zgodzę z drugim. Tak - jakas grupa sie tworzyła dzięki Jezusowi, od momentu powołania apostołów, więc była. Natomiast zakres władzy tej grupy nad kimkolwiek jest zupełnie osobną kwestią.


Czyli wyznajesz protestantyzm i przy okazji znowu efekt wyparcia bo w Mt 18,17 Jezus mówi "donieś Kościołowi". A to już jest opis władzy nad kimś. Nie ma żadnego sensu donosić komuś, kto nie jest w stanie egzekwować żadnej władzy nad nikim. Tak więc nawet ten jeden werset jest w sprzeczności z twoim anarchistycznym chrześcijaństwem, gdzie każdy robi sobie co chce i ma wywalone na wszelką hierarchiczność w Kościele

Michał Dyszyński napisał:
Co do użycia słowa "kościół", to nie było takiego słowa, lecz greckie ekklēsia, które bardziej oznacza jakieś (osobne pytanie: jakie?) zgromadzenie, społeczność. Oczywiście nie mogło być mowy o Kościele w dzisiejszym znaczeniu słowa, bo niczego takiego wtedy nie było, więc Jezus nie mógł się zwracać do ludzi, myśląc o czymś, czego ci ludzie nie znają. Więc jeślibyś twierdził, że wtedy Jezus mówił o tym Kościele, o którym dzisiaj się dyskutuje, to po prostu mijałbyś się z prawdą.


Znowu poglądy protestanckie

Jak najbardziej ekklēsia oznacza już w Ewangelii instytucję hierarchiczną, a nie jakieś luzackie zgromadzenie pluszowych anarchistów twojego pokroju. W Mt 18,17 Jezus mówi "donieś Kościołowi". A to już jest opis władzy nad kimś. Nie ma żadnego sensu donosić komuś, kto nie jest w stanie egzekwować żadnej władzy nad nikim. Po prostu to wyparłeś. No i w Mt 16,18 Jezus mówi o budowaniu Kościoła na Piotrze. To też jest hierarchiczność. Cała reszta Nowego Testamentu mówi o Kościele hierarchicznym, z trójpodziałem na biskupów, prezbiterów i diakonów. To jest jak najbardziej hierarchiczność

"Duch Święty ustanowił was biskupami, abyście kierowali Kościołem Boga, który On nabył własną krwią" (Dz 20,28)

"Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli" (Hbr 13,17)

No ale wypieraj to dalej


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 17:56, 29 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31357
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 18:29, 29 Lis 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Nie bez powodu są uwagi o tobie skoro to kim jesteś wpływa na to jak myślisz

Jeśli masz taką potrzebę, aby takie uwagi umieszczać, to mi nic do tego. Umieszczaj dalej.

fedor napisał:
Znowu poglądy protestanckie

Znowu to nie ma nic do meritum. "Protestanckie", czy dowolne inne ...anckie nie jest polemiką z ich słusznością.

Za to użycie argumentu o "protestanckości" poglądów świadczy o argumentującym, jako o osobie, która nie rozważa przesłanek o słuszności, a zamiast tego zadowala się identyfikacjami grupowymi. To by sugerowało, że taki argumentujący w ogóle nie ma zdania w sprawach dotyczących słuszności, bo chodzi mu o identyfikację ze swoją grupą, a nie o sensy.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 18:39, 29 Lis 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31357
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:29, 29 Lis 2023    Temat postu:

Patrząc z punktu widzenia potencjalnego ataku na system przez wroga, podejście typu integrystycznego należy uznać za łatwe do infiltracji, zhakowania przez wroga.

Oto postawmy się bowiem w sytuacji, w której mamy na start prawdziwą w ogólnych zasadach (pozostałych) religię, ale tylko z tą cechą, iż jest ona integrystyczna (nie musi to być integryzm chrześcijański), czyli wymagająca od wyznawców bardzo silniej identyfikacji z władzą, hierarchią - tak silnej, że z zasady nadpisującej osobiste rozpoznania i przekonania. Teraz wyobraźmy sobie, że jesteśmy hipotetycznymi wrogami tej religii, chcemy ją zdeprawować, uczynić bezsensowną, niszczącą dla wyznawców. Jak byśmy zaplanowali taki atak?...
- Metoda nasuwa się sama. Skoro wyznawcy prawdziwość informacji, idei rozpoznają albo wyłącznie po tym, że pochodzi ona od ich władzy, a nie ma najmniejszych szans na jej weryfikację na poziomie wyznawcy, to słabym punktem systemu jest oczywiście sama władza. To tam, z punktu widzenia napastnika trzeba uderzać.
Jak uderzać?...
- To też wydaje się proste - trzeba się podstawić w rolę tej władzy, sugerując, iż jest się jakoś "bardziej" niż ta legalna (załóżmy, iż na start jest tą dobrą) władza. Na start trzeba robić wszystko bardziej - czyli jeszcze z większą ortodoksją, jeszcze przesadniej w stronę wierności samej władzy, jeszcze WIĘCEJ DOBRZE WYGLĄDAJĄCYCH POZORÓW trzeba użyć. Legalna, "dobra" władza takiej wspólnoty religijnej ma w obliczu takiego ataku do wyboru:
- albo ścigać się z napastnikami na mnożenie jeszcze bardziej pozornych pozorów, jeszcze bardziej absurdalnych oznak "wierności jedynie słusznej idei"
- albo odpuścić, pozostając w obszarze rozsądku, czyli nie eskalując rygorów, symboliki, gróźb, pozorów ponad miarę.
Ponieważ przeciętny wyznawca to mentalne "cielę", które jest nauczone, że ma nie myśleć, tylko słuchać się tego, co głosi hierarchia, to w obliczu konieczności wyboru pomiędzy wersją władzy przesadzoną, stworzoną na pokaz, a przez to wyglądającą na "bardziej zaangażowaną, a więc pewnie prawdziwszą", a wersją jeszcze jako tako rozsądną, wybierze (jak to mentalne cielę...) naiwnie, wybierze po większych pozorach, czyli wybierze oddanie się (absolutne!) pod władzę napastnikowi.
Władza "dobra", legalna, która by wyścigu na ortodoksję aż do absurdu nie podjęła, ryzykuje tych, że zostanie przelicytowana przez wrogiego konkurenta - właśnie tymi pozorami, tymi demonstracjami ortodoksji. Ona ma mniejsze szanse, bo "cielęta", czyli wyznawcy nie mają przecież rozsądku (takie od początku było założenie), którym mogliby się posłużyć, aby oddzielić to, co jeszcze sensowne, od tego, co przesadzone, a więc wyraziste, jako że robione na pokaz, aby zhakować system.

Wróg (szatan?) po zhakowaniu takiej władzy już ma pełnię władzy. Bo od początku nigdy wyznawcy nie mieli prawa do samodzielnego myślenia, a więc nie mają prawa odróżnić tego, że władzę ich religii przejął wróg. Potem już nie widać szans na to, że ktokolwiek wrogowi miałby władzę odebrać, bo cały system działa w jedną stronę - zawsze faworyzując tego, kto jest u władzy. Szatan wtedy może rządzić bez jakichkolwiek ograniczeń, czy kontroli. I nie ma jak być inaczej. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:29, 29 Lis 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Nie bez powodu są uwagi o tobie skoro to kim jesteś wpływa na to jak myślisz

Jeśli masz taką potrzebę, aby takie uwagi umieszczać, to mi nic do tego. Umieszczaj dalej.


Będę to robił skoro to kim jesteś wpływa na to jak myślisz

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Znowu poglądy protestanckie

Znowu to nie ma nic do meritum. "Protestanckie", czy dowolne inne ...anckie nie jest polemiką z ich słusznością.

Za to użycie argumentu o "protestanckości" poglądów świadczy o argumentującym, jako o osobie, która nie rozważa przesłanek o słuszności, a zamiast tego zadowala się identyfikacjami grupowymi. To by sugerowało, że taki argumentujący w ogóle nie ma zdania w sprawach dotyczących słuszności, bo chodzi mu o identyfikację ze swoją grupą, a nie o sensy.


Uwaga o twojej protestanckości była tylko jedną z wielu. Niżej wklejam resztę, którą wyciąłeś i wyparłeś, wciskając teraz kit, że tego "nie było":


Michał Dyszyński napisał:
Co do tych dwóch zdań w zakresie meritum, to się zgodzę z pierwszym, a nie zgodzę z drugim. Tak - jakas grupa sie tworzyła dzięki Jezusowi, od momentu powołania apostołów, więc była. Natomiast zakres władzy tej grupy nad kimkolwiek jest zupełnie osobną kwestią.


Czyli wyznajesz protestantyzm i przy okazji znowu efekt wyparcia bo w Mt 18,17 Jezus mówi "donieś Kościołowi". A to już jest opis władzy nad kimś. Nie ma żadnego sensu donosić komuś, kto nie jest w stanie egzekwować żadnej władzy nad nikim. Tak więc nawet ten jeden werset jest w sprzeczności z twoim anarchistycznym chrześcijaństwem, gdzie każdy robi sobie co chce i ma wywalone na wszelką hierarchiczność w Kościele

Michał Dyszyński napisał:
Co do użycia słowa "kościół", to nie było takiego słowa, lecz greckie ekklēsia, które bardziej oznacza jakieś (osobne pytanie: jakie?) zgromadzenie, społeczność. Oczywiście nie mogło być mowy o Kościele w dzisiejszym znaczeniu słowa, bo niczego takiego wtedy nie było, więc Jezus nie mógł się zwracać do ludzi, myśląc o czymś, czego ci ludzie nie znają. Więc jeślibyś twierdził, że wtedy Jezus mówił o tym Kościele, o którym dzisiaj się dyskutuje, to po prostu mijałbyś się z prawdą.


Znowu poglądy protestanckie

Jak najbardziej ekklēsia oznacza już w Ewangelii instytucję hierarchiczną, a nie jakieś luzackie zgromadzenie pluszowych anarchistów twojego pokroju. W Mt 18,17 Jezus mówi "donieś Kościołowi". A to już jest opis władzy nad kimś. Nie ma żadnego sensu donosić komuś, kto nie jest w stanie egzekwować żadnej władzy nad nikim. Po prostu to wyparłeś. No i w Mt 16,18 Jezus mówi o budowaniu Kościoła na Piotrze. To też jest hierarchiczność. Cała reszta Nowego Testamentu mówi o Kościele hierarchicznym, z trójpodziałem na biskupów, prezbiterów i diakonów. To jest jak najbardziej hierarchiczność

"Duch Święty ustanowił was biskupami, abyście kierowali Kościołem Boga, który On nabył własną krwią" (Dz 20,28)

"Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli" (Hbr 13,17)

No ale wypieraj to dalej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 8:36, 30 Lis 2023    Temat postu:

fedor napisał:
anbo napisał:
Nie byłoby chrześcijaństwa, gdyby pierwsi wyznawcy Jezusa (do pewnego stopnia dotyczy to też jeo samego, a już na pewno Pawła z Tarsu) byli żydowskimi integrystami. Każdy nowy prąd rodzi się w jakimś już istniejącym, a ten istniejący ma skłonności do pielęgnowania swoich idei, a nie do ich odrzucania. To pielęgnowanie czasami posuwa się aż do zbrodni, dotyczy to zarówno komunistów jak i ludzi Kościola w określonych czasach i miejscach.


Kościół jest kresem a nie etapem przejściowym, jakim był judaizm, więc to co napisałeś nie ma żadnego sensu i jest błędem kategorialnym


Oczywiście fedor się myli. Mowa jest o ludzkich zachowaniach w pewnych organizacjach, czy też grupach ludzkich, więc komuniści i chrześcijanie, czy też partia komunistyczna i Krk to ta sama kategoria. To, czy katolicyzm jest kresem, czy etapem, nie ma tu żadnego znaczenia. Zresztą nawet nie dla wszystkich wierzacych katolicyzm jest kresem objawienia/poznania/koncepcji, na pewno nie jest dla muzułmanów ani nawet dla wyznawców Księgi Urantii. Nie powinien być dla nikogo, kto ma otwarty umysł i nie zaślepia go wiara na tyle, żeby nie widzieć, że pewne przekonania straciły na aktualności. Przyczyny tego, że ktoś coś widzi albo nie widzi są wielorakie, wielokrotnie pisałem o krojeniu Boga pod swoje predyzpozycje psychiczne i intelektualne oraz wiedzę. Dotyczy to każdego wierzącego w mniejszym albo większym stopniu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:31, 30 Lis 2023    Temat postu:

anbo napisał:
fedor napisał:
anbo napisał:
Nie byłoby chrześcijaństwa, gdyby pierwsi wyznawcy Jezusa (do pewnego stopnia dotyczy to też jeo samego, a już na pewno Pawła z Tarsu) byli żydowskimi integrystami. Każdy nowy prąd rodzi się w jakimś już istniejącym, a ten istniejący ma skłonności do pielęgnowania swoich idei, a nie do ich odrzucania. To pielęgnowanie czasami posuwa się aż do zbrodni, dotyczy to zarówno komunistów jak i ludzi Kościola w określonych czasach i miejscach.


Kościół jest kresem a nie etapem przejściowym, jakim był judaizm, więc to co napisałeś nie ma żadnego sensu i jest błędem kategorialnym


Oczywiście fedor się myli. Mowa jest o ludzkich zachowaniach w pewnych organizacjach, czy też grupach ludzkich, więc komuniści i chrześcijanie, czy też partia komunistyczna i Krk to ta sama kategoria


Ale my w ogóle nie o tym. Kompletny brak związku i wynikania. Jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem i błąd kategorialny. Jak to u ciebie. Coś niby odpisałeś ale jak zwykle jest to zupełnie odklejone od meritum

anbo napisał:
To, czy katolicyzm jest kresem, czy etapem, nie ma tu żadnego znaczenia.


Jak najbardziej ma bo w tej sytuacji twoja analogia jest po prostu fałszywa i od czapy. Jesteś odklejony, jak zwykle

anbo napisał:
Zresztą nawet nie dla wszystkich wierzacych katolicyzm jest kresem objawienia/poznania/koncepcji, na pewno nie jest dla muzułmanów ani nawet dla wyznawców Księgi Urantii.


A kogo to obchodzi skoro żadnego objawienia tam nie było. Islam jest fałszywą religią, a nie żadnym "objawieniem", i bardzo łatwo można to wykazać

anbo napisał:
Nie powinien być dla nikogo, kto ma otwarty umysł i nie zaślepia go wiara na tyle, żeby nie widzieć, że pewne przekonania straciły na aktualności. Przyczyny tego, że ktoś coś widzi albo nie widzi są wielorakie, wielokrotnie pisałem o krojeniu Boga pod swoje predyzpozycje psychiczne i intelektualne oraz wiedzę. Dotyczy to każdego wierzącego w mniejszym albo większym stopniu.


Wiele pisałeś ale nigdy nic nie wykazałeś. Opisujesz jedynie swoje puste domniemania

PS Dobrze, że wróciłeś na forum bo jesteś dobrym materiałem na orkę


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 9:32, 30 Lis 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anbo




Dołączył: 09 Lut 2006
Posty: 6064
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 9:42, 30 Lis 2023    Temat postu:

fedor napisał:
anbo napisał:
fedor napisał:
anbo napisał:
Nie byłoby chrześcijaństwa, gdyby pierwsi wyznawcy Jezusa (do pewnego stopnia dotyczy to też jeo samego, a już na pewno Pawła z Tarsu) byli żydowskimi integrystami. Każdy nowy prąd rodzi się w jakimś już istniejącym, a ten istniejący ma skłonności do pielęgnowania swoich idei, a nie do ich odrzucania. To pielęgnowanie czasami posuwa się aż do zbrodni, dotyczy to zarówno komunistów jak i ludzi Kościola w określonych czasach i miejscach.


Kościół jest kresem a nie etapem przejściowym, jakim był judaizm, więc to co napisałeś nie ma żadnego sensu i jest błędem kategorialnym


Oczywiście fedor się myli. Mowa jest o ludzkich zachowaniach w pewnych organizacjach, czy też grupach ludzkich, więc komuniści i chrześcijanie, czy też partia komunistyczna i Krk to ta sama kategoria


Ale my w ogóle nie o tym. Kompletny brak związku i wynikania. Jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem i błąd kategorialny. Jak to u ciebie. Coś niby odpisałeś ale jak zwykle jest to zupełnie odklejone od meritum

anbo napisał:
To, czy katolicyzm jest kresem, czy etapem, nie ma tu żadnego znaczenia.


Jak najbardziej ma bo w tej sytuacji twoja analogia jest po prostu fałszywa i od czapy. Jesteś odklejony, jak zwykle

anbo napisał:
Zresztą nawet nie dla wszystkich wierzacych katolicyzm jest kresem objawienia/poznania/koncepcji, na pewno nie jest dla muzułmanów ani nawet dla wyznawców Księgi Urantii.


A kogo to obchodzi skoro żadnego objawienia tam nie było. Islam jest fałszywą religią, a nie żadnym "objawieniem", i bardzo łatwo można to wykazać

anbo napisał:
Nie powinien być dla nikogo, kto ma otwarty umysł i nie zaślepia go wiara na tyle, żeby nie widzieć, że pewne przekonania straciły na aktualności. Przyczyny tego, że ktoś coś widzi albo nie widzi są wielorakie, wielokrotnie pisałem o krojeniu Boga pod swoje predyzpozycje psychiczne i intelektualne oraz wiedzę. Dotyczy to każdego wierzącego w mniejszym albo większym stopniu.


Wiele pisałeś ale nigdy nic nie wykazałeś. Opisujesz jedynie swoje puste domniemania

PS Dobrze, że wróciłeś na forum bo jesteś dobrym materiałem na orkę


Zgadza się, orzesz siebie za każdym razem, gdy odpisujesz na moje wpisy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:07, 30 Lis 2023    Temat postu:

anbo napisał:
fedor napisał:
anbo napisał:
fedor napisał:
anbo napisał:
Nie byłoby chrześcijaństwa, gdyby pierwsi wyznawcy Jezusa (do pewnego stopnia dotyczy to też jeo samego, a już na pewno Pawła z Tarsu) byli żydowskimi integrystami. Każdy nowy prąd rodzi się w jakimś już istniejącym, a ten istniejący ma skłonności do pielęgnowania swoich idei, a nie do ich odrzucania. To pielęgnowanie czasami posuwa się aż do zbrodni, dotyczy to zarówno komunistów jak i ludzi Kościola w określonych czasach i miejscach.


Kościół jest kresem a nie etapem przejściowym, jakim był judaizm, więc to co napisałeś nie ma żadnego sensu i jest błędem kategorialnym


Oczywiście fedor się myli. Mowa jest o ludzkich zachowaniach w pewnych organizacjach, czy też grupach ludzkich, więc komuniści i chrześcijanie, czy też partia komunistyczna i Krk to ta sama kategoria


Ale my w ogóle nie o tym. Kompletny brak związku i wynikania. Jedno wielkie pomieszanie z poplątaniem i błąd kategorialny. Jak to u ciebie. Coś niby odpisałeś ale jak zwykle jest to zupełnie odklejone od meritum

anbo napisał:
To, czy katolicyzm jest kresem, czy etapem, nie ma tu żadnego znaczenia.


Jak najbardziej ma bo w tej sytuacji twoja analogia jest po prostu fałszywa i od czapy. Jesteś odklejony, jak zwykle

anbo napisał:
Zresztą nawet nie dla wszystkich wierzacych katolicyzm jest kresem objawienia/poznania/koncepcji, na pewno nie jest dla muzułmanów ani nawet dla wyznawców Księgi Urantii.


A kogo to obchodzi skoro żadnego objawienia tam nie było. Islam jest fałszywą religią, a nie żadnym "objawieniem", i bardzo łatwo można to wykazać

anbo napisał:
Nie powinien być dla nikogo, kto ma otwarty umysł i nie zaślepia go wiara na tyle, żeby nie widzieć, że pewne przekonania straciły na aktualności. Przyczyny tego, że ktoś coś widzi albo nie widzi są wielorakie, wielokrotnie pisałem o krojeniu Boga pod swoje predyzpozycje psychiczne i intelektualne oraz wiedzę. Dotyczy to każdego wierzącego w mniejszym albo większym stopniu.


Wiele pisałeś ale nigdy nic nie wykazałeś. Opisujesz jedynie swoje puste domniemania

PS Dobrze, że wróciłeś na forum bo jesteś dobrym materiałem na orkę


Zgadza się, orzesz siebie za każdym razem, gdy odpisujesz na moje wpisy.


Opisujesz już tylko swoje marzenia. Zostałeś wyżej zaorany od góry do dołu. Jak zawsze

Nie będziesz miał tutaj spokoju


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 5:45, 04 Gru 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31357
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 12:18, 02 Gru 2023    Temat postu:

Integryzm uważam za szkodliwy dla duchowości. Jednak nie potrafię podejściu integrystycznemu odmówić jakiejś formy NATURALNOŚCI.
Integryzm jest naturalną konsekwencją przeniesienia sposobów traktowania ludzi mających silny instynkt władzy na obszar religii.

Jeśli mamy osobę, która uważa, że sprawowanie władzy jest ważne, że ludzie powinni się wokół władzy gromadzić, tej władzy słuchać bez zastrzeżeń, bo to ma zagwarantować stabilność społeczeństwa i porządek, to nie będzie dziwić, gdy ktoś zastosuje ów schemat traktowania człowieka także na płaszczyźnie religijnej.
Tak więc chyba dyskusję o integryzmie należałoby wpleść w szerszy kontekst dyskusji związanej z pytaniem:
do czego ludziom w ogóle potrzebna miałaby być władza?

Odpowiadając na powyższe pytanie byłby sens rozpatrzeć spektrum postaw - od anarchizmu poprzez w miarę "normalne" traktowanie władzy, aż do właśnie postaw silnie wokół władzy się organizujących.
Prezentowana postawa wobec integryzmu będzie też zatem pochodną OGÓLNEGO POCZUCIA SENSU danego człowieka w kontekście władzy w ogóle. Ktoś kto władzy raczej nie ceni, nie lubi jej, stroni od niej będzie zapewne w podobny sposób niechętny jej na poziomie władzy świeckiej, jak i na poziomie władzy religijnej. Na przeciwnym biegunie będą ci, co się z twardą władzą czują dobrze - zaakceptują jej "wybryki" tak w obszarze świeckim, jak i religijnym.

Z tej strony patrząc na sprawę integryzmu chyba powinienem się przyznać też, iż moje poglądy są właściwie odbiciem powyższej zasady - sam władzę traktuję w najlepszym razie jako "zło konieczne". Zdaję sobie sprawę, że jakaś władza, z jakimiś tam atrybutami nawet przemocy ogólnie na tym świecie, na którym jest dużo mocno destrukcyjnych ludzkich zachowań, być musi. Ale już tak na poziomie emocji przyznam, że instytucji władzy po prostu nie lubię. Nie lubię zarówno władz świeckich, jak i nie lubię tego aspektu władzy w religii. Godzę się na pewne MINIMUM w zakresie władzy. Tymczasem integryzm jest właściwie maksymalizacją aspektu władzy w religii - jest drogą w przeciwną stronę w stosunku do tego, co potrafię cenić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31357
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:37, 04 Gru 2023    Temat postu:

Integrysta, który odrzuca konieczność zrozumienia w to, w co "wierzy", w skrajnej postaci ustawia się de facto na pozycji ograniczenia się do pustej deklaracji "wierzę w ..." - a w trzykropku jest jedynie SAMA NAZWA.
Nie dociekając co znaczy nazwa (a to jest treścią idei zrozumienia), deklaracja zawierająca ową nazwę jest nieokreślona, zrównująca
"wierzę w anioły", będzie tym samym od strony TREŚCI, co "wierzę w moc", "wierzę w ih843n9y", "wierzę w zaprzeczenie j98jg3w8". Nie rozumiejąc, czyli nie tworząc w umyśle jasnego związku z między nazwą, a treścią, wyznawca "wiary w Boga" i "wiary w szatana" są tymi samymi wyznawcami.
Oni obaj po prostu wyznają COŚ, czemu nadają nazwę - raz "Bóg", raz "szatan", raz może jeszcze co innego, ale za każdym razem w samych działaniach może być to samo. Bo "wierzący, a nie rozumiejący w co wierzy", podstawia pod przedmiot wiary cosie, których właściwości są mu nieznane, a więc mogą mu być dowolnie podstawione, zmanipulowane, wylosowane, a on się nie ma jak zorientować, co się tu stało. Bo nie obsługuje żadnej formy aktywności umysłu, która by dała szansę na weryfikację, tego co właściwie on "wierzy".

Tu oczywiście pewnie osoba broniąca idei wiary bez zrozumienia żachnie się, iż ona odróżnia np. Boga od szatana. Problem z odróżnianiem jednak ogólnie jest złożony. Jak odróżnić bardzo dobrą kopię obrazu wielkiego malarza od oryginału?...
- Tu "zwykły człowiek" nie ma nawet szans na zasadne odróżnianie. Tu potrzebna jest głęboka wiedza specjalistyczna, głębokie ZROZUMIENIE SPRAW. "Wierzący, a nie rozumiejący religijnie" optymistycznie zakłada, że on - operujący na samych przekazywanych mu nazwach, żonglując nimi - na pewno się nie pomyli. Bo się nie pomyli. Ale czy poza życzeniową postacią takiego bezkrytycznego uznania coś on posiada?...
- Może czczący "Boga", w 99% samej treści swojej wiary czci szatana, który tylko sprytnie swoje właściwości podstawił pod te trzy litery "Bóg"?...
Na pewno tak nie jest?...
Niby dlaczego to "na pewno" miałoby tak nie być?...
Jest jakiś powód inny, niż życzenie stwierdzającego?...

Jest taka słynna bajka (w różnych wersjach) o bohaterze/ki postawionym przed bardzo trudnym zadaniem odróżnienia kochanki/brata zaklętego w jakąś tam postać nieludzką (łabędzia, gęsi) od dziewięciu innych bardzo podobnych. Ostatecznie, jak to w bajkach bywa wszystko kończy się dobrze, rozpoznanie jest poprawne, bo SERCEM (a nie tylko tym, co widać bezpośrednio) rozpoznanie się odbywa, odnajdując prawdę o sprawie.

Czy Bóg może chcieć od swoich wyznawców wykazania się takim aktem rozpoznania Go?
Czy Bóg może przed tymi, z którymi kiedyś miałby razem być, wobec którego "przepasze się i będzie usługiwał" postawić zadanie: ale jednak rozpoznaj tego PRAWDZIWEGO MNIE spośród innych, może tak samo nazywanych, może w takich samych kontekstach czczonych, może jakoś tam się objawiających w bardzo podobnych sposób bożków?...
(37) Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. (Ewangelia Łukasza 12:37)
Pan "będzie usługiwał", a czy nie może oczekiwać ze strony tych, których tak uhonoruje, takiej formy okazania zaangażowania, uczucia, serca, w ramach, których Bóg prawdziwy zostanie jakoś przez tą osobę rozpoznany nawet w zestawieniu z tym bogami fałszywymi (bożkami)?...
Dlaczego by nie miało być tak, że oto wierny ma wejść przez tą właśnie "wąską bramę", w której problemem okazuje się, iż trzeba rozpoznać spośród tych fałszywych, choć bardzo promowanych, bardzo namolnie się wciskających wersji boskości tylko JEGO JEDYNEGO?
Czy prawdziwy wyznawca, szczerze poszukujący Boga nie powinien się właśnie czymś takim wykazać?
Bo czemużby nie?...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 19:49, 04 Gru 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 90 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:25, 04 Gru 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Integrysta, który odrzuca konieczność zrozumienia w to, w co "wierzy", w skrajnej postaci ustawia się de facto na pozycji ograniczenia się do pustej deklaracji "wierzę w ..." - a w trzykropku jest jedynie SAMA NAZWA.
Nie dociekając co znaczy nazwa (a to jest treścią idei zrozumienia), deklaracja zawierająca ową nazwę jest nieokreślona, zrównująca
"wierzę w anioły", będzie tym samym od strony TREŚCI, co "wierzę w moc", "wierzę w ih843n9y", "wierzę w zaprzeczenie j98jg3w8". Nie rozumiejąc, czyli nie tworząc w umyśle jasnego związku z między nazwą, a treścią, wyznawca "wiary w Boga" i "wiary w szatana" są tymi samymi wyznawcami.
Oni obaj po prostu wyznają COŚ, czemu nadają nazwę - raz "Bóg", raz "szatan", raz może jeszcze co innego, ale za każdym razem w samych działaniach może być to samo. Bo "wierzący, a nie rozumiejący w co wierzy", podstawia pod przedmiot wiary cosie, których właściwości są mu nieznane, a więc mogą mu być dowolnie podstawione, zmanipulowane, wylosowane, a on się nie ma jak zorientować, co się tu stało. Bo nie obsługuje żadnej formy aktywności umysłu, która by dała szansę na weryfikację, tego co właściwie on "wierzy".

Tu oczywiście pewnie osoba broniąca idei wiary bez zrozumienia żachnie się, iż ona odróżnia np. Boga od szatana. Problem z odróżnianiem jednak ogólnie jest złożony. Jak odróżnić bardzo dobrą kopię obrazu wielkiego malarza od oryginału?...
- Tu "zwykły człowiek" nie ma nawet szans na zasadne odróżnianie. Tu potrzebna jest głęboka wiedza specjalistyczna, głębokie ZROZUMIENIE SPRAW. "Wierzący, a nie rozumiejący religijnie" optymistycznie zakłada, że on - operujący na samych przekazywanych mu nazwach, żonglując nimi - na pewno się nie pomyli. Bo się nie pomyli. Ale czy poza życzeniową postacią takiego bezkrytycznego uznania coś on posiada?...
- Może czczący "Boga", w 99% samej treści swojej wiary czci szatana, który tylko sprytnie swoje właściwości podstawił pod te trzy litery "Bóg"?...
Na pewno tak nie jest?...
Niby dlaczego to "na pewno" miałoby tak nie być?...
Jest jakiś powód inny, niż życzenie stwierdzającego?...

Jest taka słynna bajka (w różnych wersjach) o bohaterze/ki postawionym przed bardzo trudnym zadaniem odróżnienia kochanki/brata zaklętego w jakąś tam postać nieludzką (łabędzia, gęsi) od dziewięciu innych bardzo podobnych. Ostatecznie, jak to w bajkach bywa wszystko kończy się dobrze, rozpoznanie jest poprawne, bo SERCEM (a nie tylko tym, co widać bezpośrednio) rozpoznanie się odbywa, odnajdując prawdę o sprawie.

Czy Bóg może chcieć od swoich wyznawców wykazania się takim aktem rozpoznania Go?
Czy Bóg może przed tymi, z którymi kiedyś miałby razem być, wobec którego "przepasze się i będzie usługiwał" postawić zadanie: ale jednak rozpoznaj tego PRAWDZIWEGO MNIE spośród innych, może tak samo nazywanych, może w takich samych kontekstach czczonych, może jakoś tam się objawiających w bardzo podobnych sposób bożków?...
(37) Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. (Ewangelia Łukasza 12:37)
Pan "będzie usługiwał", a czy nie może oczekiwać ze strony tych, których tak uhonoruje, takiej formy okazania zaangażowania, uczucia, serca, w ramach, których Bóg prawdziwy zostanie jakoś przez tą osobę rozpoznany nawet w zestawieniu z tym bogami fałszywymi (bożkami)?...
Dlaczego by nie miało być tak, że oto wierny ma wejść przez tą właśnie "wąską bramę", w której problemem okazuje się, iż trzeba rozpoznać spośród tych fałszywych, choć bardzo promowanych, bardzo namolnie się wciskających wersji boskości tylko JEGO JEDYNEGO?
Czy prawdziwy wyznawca, szczerze poszukujący Boga nie powinien się właśnie czymś takim wykazać?
Bo czemużby nie?...


Znowu walka z chochołami, które istnieją jedynie w twojej głowie, bo posłuszeństwo czemuś w żaden sposób nie wyklucza rozumienia tego czemu jest się posłusznym. Przy okazji jak zwykle wywyższasz się nad innych (co Jezus surowo potępia - Mt 23,12) i jesteś pełen aroganckiej pychy

Pozujesz na jakiegoś niby wielce oświeconego mędrca, choć w zasadzie to nie wiadomo z jakiego powodu. Pokaż mi jedną rzecz, którą ty niby zrozumiałeś, a jakiś "integrysta" na to nie wpadł. Bo jak na razie to żadnej takiej rzeczy nie widać. Prezentujesz tylko trywialne banały, które ubierasz w wyszukane słówka, udające mądre. Poza niezbyt rozgarniętym Katolikusem nikt inny się na to jak na razie nie nabiera


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 22:35, 04 Gru 2023, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31357
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:56, 04 Gru 2023    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Integrysta, który odrzuca konieczność zrozumienia w to, w co "wierzy", w skrajnej postaci ustawia się de facto na pozycji ograniczenia się do pustej deklaracji "wierzę w ..." - a w trzykropku jest jedynie SAMA NAZWA.
Nie dociekając co znaczy nazwa (a to jest treścią idei zrozumienia), deklaracja zawierająca ową nazwę jest nieokreślona, zrównująca
"wierzę w anioły", będzie tym samym od strony TREŚCI, co "wierzę w moc", "wierzę w ih843n9y", "wierzę w zaprzeczenie j98jg3w8". Nie rozumiejąc, czyli nie tworząc w umyśle jasnego związku z między nazwą, a treścią, wyznawca "wiary w Boga" i "wiary w szatana" są tymi samymi wyznawcami.
Oni obaj po prostu wyznają COŚ, czemu nadają nazwę - raz "Bóg", raz "szatan", raz może jeszcze co innego, ale za każdym razem w samych działaniach może być to samo. Bo "wierzący, a nie rozumiejący w co wierzy", podstawia pod przedmiot wiary cosie, których właściwości są mu nieznane, a więc mogą mu być dowolnie podstawione, zmanipulowane, wylosowane, a on się nie ma jak zorientować, co się tu stało. Bo nie obsługuje żadnej formy aktywności umysłu, która by dała szansę na weryfikację, tego co właściwie on "wierzy".

Tu oczywiście pewnie osoba broniąca idei wiary bez zrozumienia żachnie się, iż ona odróżnia np. Boga od szatana. Problem z odróżnianiem jednak ogólnie jest złożony. Jak odróżnić bardzo dobrą kopię obrazu wielkiego malarza od oryginału?...
- Tu "zwykły człowiek" nie ma nawet szans na zasadne odróżnianie. Tu potrzebna jest głęboka wiedza specjalistyczna, głębokie ZROZUMIENIE SPRAW. "Wierzący, a nie rozumiejący religijnie" optymistycznie zakłada, że on - operujący na samych przekazywanych mu nazwach, żonglując nimi - na pewno się nie pomyli. Bo się nie pomyli. Ale czy poza życzeniową postacią takiego bezkrytycznego uznania coś on posiada?...
- Może czczący "Boga", w 99% samej treści swojej wiary czci szatana, który tylko sprytnie swoje właściwości podstawił pod te trzy litery "Bóg"?...
Na pewno tak nie jest?...
Niby dlaczego to "na pewno" miałoby tak nie być?...
Jest jakiś powód inny, niż życzenie stwierdzającego?...

Jest taka słynna bajka (w różnych wersjach) o bohaterze/ki postawionym przed bardzo trudnym zadaniem odróżnienia kochanki/brata zaklętego w jakąś tam postać nieludzką (łabędzia, gęsi) od dziewięciu innych bardzo podobnych. Ostatecznie, jak to w bajkach bywa wszystko kończy się dobrze, rozpoznanie jest poprawne, bo SERCEM (a nie tylko tym, co widać bezpośrednio) rozpoznanie się odbywa, odnajdując prawdę o sprawie.

Czy Bóg może chcieć od swoich wyznawców wykazania się takim aktem rozpoznania Go?
Czy Bóg może przed tymi, z którymi kiedyś miałby razem być, wobec którego "przepasze się i będzie usługiwał" postawić zadanie: ale jednak rozpoznaj tego PRAWDZIWEGO MNIE spośród innych, może tak samo nazywanych, może w takich samych kontekstach czczonych, może jakoś tam się objawiających w bardzo podobnych sposób bożków?...
(37) Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. (Ewangelia Łukasza 12:37)
Pan "będzie usługiwał", a czy nie może oczekiwać ze strony tych, których tak uhonoruje, takiej formy okazania zaangażowania, uczucia, serca, w ramach, których Bóg prawdziwy zostanie jakoś przez tą osobę rozpoznany nawet w zestawieniu z tym bogami fałszywymi (bożkami)?...
Dlaczego by nie miało być tak, że oto wierny ma wejść przez tą właśnie "wąską bramę", w której problemem okazuje się, iż trzeba rozpoznać spośród tych fałszywych, choć bardzo promowanych, bardzo namolnie się wciskających wersji boskości tylko JEGO JEDYNEGO?
Czy prawdziwy wyznawca, szczerze poszukujący Boga nie powinien się właśnie czymś takim wykazać?
Bo czemużby nie?...


Znowu walka z chochołami, które istnieją jedynie w twojej głowie, bo posłuszeństwo czemuś w żaden sposób nie wyklucza rozumienia tego czemu jest się posłusznym. Przy okazji jak zwykle wywyższasz się nad innych (co Jezus surowo potępia - Mt 23,12) i jesteś pełen aroganckiej pychy

Pozujesz na jakiegoś niby wielce oświeconego mędrca, choć w zasadzie to nie wiadomo z jakiego powodu. Pokaż mi jedną rzecz, którą ty niby zrozumiałeś, a jakiś "integrysta" na to nie wpadł. Bo jak na razie to żadnej takiej rzeczy nie widać. Prezentujesz tylko trywialne banały, które ubierasz w wyszukane słówka, udające mądre. Poza niezbyt rozgarniętym Katolikusem nikt inny się na to jak na razie nie nabiera

Znowu jako komentarz do moich tez są uwagi...
o osobie piszącego t tezy. Z samymi tezami polemiki nie byłeś w stanie podjąć, co niniejszym poczytuję tutaj jako potwierdzenie tego, że nie widzisz na polemikę Z TEZAMI najmniejszych szans.
Warto zauważyć, że każda nieskuteczna próba ataku na ideę, staje się de facto potwierdzeniem owej idei - oto mamy jeden przykład więcej, że ktoś obalić tezę próbował, a nie dał rady. Czyli teza się wybroniła. Czyli to jest na jej plus.
Od dawna z resztą każdym atakiem na osobę, w zastępstwie ataku na tezy, potwierdzasz owych tez nieobalalność, czyli zasadność. Za co mogę Ci podziękować, bo nie ma chyba lepszego sposobu uznania dla idei, niż pokazanie jak się wywala próba sensownego skrytykowania jej. :pidu:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2190
Przeczytał: 174 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:24, 05 Gru 2023    Temat postu:

No generalnie bym nie skomentował tej wypowiedzi fedora, ale, że mnie wezwał do tablicy i nazwał "niezbyt rozgarniętym" :) ...

fedor napisał:
bo posłuszeństwo czemuś w żaden sposób nie wyklucza rozumienia tego czemu jest się posłusznym.


Ale nie u ciebie:

fedor napisał:
Cytat:
Czyli Bóg pragnie człowieka, który o nic nie pyta, nie ma własnego zdania, bezrefleksyjnie wykonuje polecenia, których nawet nie musi rozumieć?



Dokładnie tak.

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/dlaczego-bog-nie-zrobi-na-tym-swiecie-porzadku,21263-825.html#767287

fedor napisał:
Pozujesz na jakiegoś niby wielce oświeconego mędrca, choć w zasadzie to nie wiadomo z jakiego powodu. Pokaż mi jedną rzecz, którą ty niby zrozumiałeś, a jakiś "integrysta" na to nie wpadł.


Byłoby tego dużo, ale "Nie dawajcie psom tego, co święte, i nie rzucajcie swych pereł przed świnie, by ich nie podeptały nogami, i obróciwszy się, was nie poszarpały." Mt 7,6.

----

Michał Dyszyński napisał:
Tu oczywiście pewnie osoba broniąca idei wiary bez zrozumienia żachnie się, iż ona odróżnia np. Boga od szatana. Problem z odróżnianiem jednak ogólnie jest złożony. Jak odróżnić bardzo dobrą kopię obrazu wielkiego malarza od oryginału?...
- Tu "zwykły człowiek" nie ma nawet szans na zasadne odróżnianie. Tu potrzebna jest głęboka wiedza specjalistyczna, głębokie ZROZUMIENIE SPRAW. "Wierzący, a nie rozumiejący religijnie" optymistycznie zakłada, że on - operujący na samych przekazywanych mu nazwach, żonglując nimi - na pewno się nie pomyli. Bo się nie pomyli. Ale czy poza życzeniową postacią takiego bezkrytycznego uznania coś on posiada?...


Michał Dyszyński napisał:
Czy Bóg może chcieć od swoich wyznawców wykazania się takim aktem rozpoznania Go?
Czy Bóg może przed tymi, z którymi kiedyś miałby razem być, wobec którego "przepasze się i będzie usługiwał" postawić zadanie: ale jednak rozpoznaj tego PRAWDZIWEGO MNIE spośród innych, może tak samo nazywanych, może w takich samych kontekstach czczonych, może jakoś tam się objawiających w bardzo podobnych sposób bożków?...
(37) Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. (Ewangelia Łukasza 12:37)
Pan "będzie usługiwał", a czy nie może oczekiwać ze strony tych, których tak uhonoruje, takiej formy okazania zaangażowania, uczucia, serca, w ramach, których Bóg prawdziwy zostanie jakoś przez tą osobę rozpoznany nawet w zestawieniu z tym bogami fałszywymi (bożkami)?...
Dlaczego by nie miało być tak, że oto wierny ma wejść przez tą właśnie "wąską bramę", w której problemem okazuje się, iż trzeba rozpoznać spośród tych fałszywych, choć bardzo promowanych, bardzo namolnie się wciskających wersji boskości tylko JEGO JEDYNEGO?
Czy prawdziwy wyznawca, szczerze poszukujący Boga nie powinien się właśnie czymś takim wykazać?


Wiele cennych myśli i trafnych uwag. :szacunek: :szacunek:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21644
Przeczytał: 139 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 2:10, 05 Gru 2023    Temat postu:

Integryzm religijny jako postawa znamionująca brak indywidualizmu.

indywidualizm socjologiczny akcentuje, że każda grupa społeczna jest zbiorem jednostek, których prawa i potrzeby są ważniejsze niż prawa i potrzeby zbiorowości, a głównym dobrem jednostek jest wolność (liberalizm) za encyklopedia PWN.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Wto 2:17, 05 Gru 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 9, 10, 11 ... 22, 23, 24  Następny
Strona 10 z 24

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin