Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczego nacjonaliści popierają obcych nacjonalistów?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 19 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:52, 09 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Tu jednak dotykamy kwestii dość podstawowej, czy ktoś w ogóle miałby mieć coś przeciw "imperializmowi", który:
- nie wszczyna wojen
- ogólnie "przekupił" ludzi, czyli dał im to czego chcą
- a ewentualnie jedynym problemem jest tu to, za jakaś tam wąska grupa narodowców, którzy bardzo chcą dzielić społeczeństwa na odrębne narody, a dalej jeszcze bardziej dzielić je poprzez wytyczanie granic, budowanie państw niezależnych (czyli potencjalnie rywalizujących i dalej może skonfliktowanych aż do poziomu sporu militarnego).

To większość z tych, którym akurat to dzielenie się na narody wydaje się fanaberią bez znaczenia, może uznać "chcemy dokładnie takiego 'imperializmu'" (jeśli już ktoś chce to imperializmem nazywać). Ważne dla ludzi jest bowiem to, ze mają np. Europę bez granic, swobodę podróżowania, działalności gospodarczej, więzów ekonomicznych i społecznych. I oni właśnie tego chcą!
A że narodowcom takie coś nie pasuje...
Cóż, dopóki będą w mniejszości, będą musieli się dostosować.

Już tłumaczę.

Na krótką metę będzie to przeszkadzać wszystkim ludziom, którzy wyznają jakieś wyższe wartości niż materializm, "pełen brzuch i ciepła woda w kranie", czyli nie tylko narodowcom ale ogólnie ludziom, którzy mają jakąś świadomość narodową, są ludźmi ucywilizowanymi, kulturalnymi, dla których życie rozumiane jako egzystencja nie jest najważniejsze oraz (co idzie z tym w parze) osobom myślącym długofalowo, rozumiejącym konsekwencje, ryzyko związane z takim pójściem na łatwiznę, że to wszystko jest dobre do czasu.

Na dłuższą metę wszystkim to będzie przeszkadzać, również tym "zwykłym ludziom", ponieważ ten dobrobyt kiedyś się skończy.

Imperialista działa tak jak diler narkotyków. Najpierw daje narkotyk za darmo, rozpieszcza narkotyzowanego, a kiedy ten jest już uzależniony, zaczyna żądać słonej zapłaty. Jeżeli imperialista dba o czyjść dobrobyt, to tylko jeżeli jemu to się opłaca, to jest inwestycja. Dobrą analogią jest Facebook - przyciagnął masę ludzi na swój portal pod hasłem "wolności słowa", umożliwiając wygodną komunikację z całym światem, zmonopolizował rynek. Prawdziwy hit. I wtedy jak wykosił konkurencję i stał się platformą, która ma niebagatelny wpływ na choćby wybory polityczne, zaczął wprowadzać cenzurę, niszczyć wolność słowa, usuwać niewygodnych użytkowników etc.

Tak samo działa Unia Europejska. Rozdaje, inwestuje, rozwija gospodarki, rolnictwo, a później niszczy te gospodarki, te państwa swoimi regulacjami, normami, podatkami klimatycznymi etc.

I większość dopiero wtedy się przebudzi, kiedy zubożeje, utraci te wszstkie swobody, ten dobrobyt, którym została przekupiona. W imię pandemii czy globalnego ocieplenia odbiorą jej swobodę prowadzenia dzialalności gospodarczej, podróżowania, przemieszczania się, a nawet decydowania o sobie, swoim ciele. Wysławiane pod niebiosa "prawa człowieka" pójdą się chędożyć. Uzależnieni od dobrobytu będą musieli kupczyć własnym ciałem żeby móc dalej się nim cieszyć.

Dlatego imperialiści muszą i ten bunt jakoś powstrzymać:
a) poprzez budowę inteligentnych miast, włączenie wszystkich do cyfrowej sieci, wprowadzenie cyfrowej programowalnej waluty (czytaj: system ścisłego kontrolowania obywateli)
b) poprzez propagowanie nowych trendów, tak żeby ludzi dobrowolnie zrezygnowali z dobrobytu na rzecz klimatu, dobra wspólnego etc. - to szczególnie będzie skuteczne na młodych ludzi (moda na subksrypcję, zrzeczenie się własności prywatnej)
c) poprzez nękanie, utrudnianie życia wszystkim tym, którzy ważą sie buntować, uczynienie ich wrogiem ludu, nagradzanie donosów na buntowników

I jeżeli im się to uda, to w którymś pokoleniu już rzeczywiście nikomu nie będzie taki imperializm przeszkadzać. Będzie jak w "Nowym wspaniałym świecie" Huxleya. Ludzie będą od maleńkosci hodowani, programowani do tego, by kochać ten system. Powstanie tzw. niewolnik doskonały.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:45, 09 Lut 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Imperialista działa tak jak diler narkotyków. Najpierw daje narkotyk za darmo, rozpieszcza narkotyzowanego, a kiedy ten jest już uzależniony, zaczyna żądać słonej zapłaty. Jeżeli imperialista dba o czyjść dobrobyt, to tylko jeżeli jemu to się opłaca, to jest inwestycja. Dobrą analogią jest Facebook - przyciagnął masę ludzi na swój portal pod hasłem "wolności słowa", umożliwiając wygodną komunikację z całym światem, zmonopolizował rynek. Prawdziwy hit. I wtedy jak wykosił konkurencję i stał się platformą, która ma niebagatelny wpływ na choćby wybory polityczne, zaczął wprowadzać cenzurę, niszczyć wolność słowa, usuwać niewygodnych użytkowników etc.

Tak samo działa Unia Europejska. Rozdaje, inwestuje, rozwija gospodarki, rolnictwo, a później niszczy te gospodarki, te państwa swoimi regulacjami, normami, podatkami klimatycznymi etc.

I większość dopiero wtedy się przebudzi, kiedy zubożeje, utraci te wszstkie swobody, ten dobrobyt, którym została przekupiona. W imię pandemii czy globalnego ocieplenia odbiorą jej swobodę prowadzenia dzialalności gospodarczej, podróżowania, przemieszczania się, a nawet decydowania o sobie, swoim ciele. Wysławiane pod niebiosa "prawa człowieka" pójdą się chędożyć. Uzależnieni od dobrobytu będą musieli kupczyć własnym ciałem żeby móc dalej się nim cieszyć.

Dlatego imperialiści muszą i ten bunt jakoś powstrzymać:
a) poprzez budowę inteligentnych miast, włączenie wszystkich do cyfrowej sieci, wprowadzenie cyfrowej programowalnej waluty (czytaj: system ścisłego kontrolowania obywateli)
b) poprzez propagowanie nowych trendów, tak żeby ludzi dobrowolnie zrezygnowali z dobrobytu na rzecz klimatu, dobra wspólnego etc. - to szczególnie będzie skuteczne na młodych ludzi (moda na subksrypcję, zrzeczenie się własności prywatnej)
c) poprzez nękanie, utrudnianie życia wszystkim tym, którzy ważą sie buntować, uczynienie ich wrogiem ludu, nagradzanie donosów na buntowników

I jeżeli im się to uda, to w którymś pokoleniu już rzeczywiście nikomu nie będzie taki imperializm przeszkadzać. Będzie jak w "Nowym wspaniałym świecie" Huxleya. Ludzie będą od maleńkosci hodowani, programowani do tego, by kochać ten system. Powstanie tzw. niewolnik doskonały.

Dla mnie zaliczenie UE do imperializmu wydaje się bardzo daleko idącym rozszerzeniem pojęcia imperializmu. Do UE kraje i ich społeczeństwa CHCIAŁY się dostać. Czy USA będące zlepkiem stanów (z powodu tego, że te stany się zjednoczyły! bo nie chodzi mi o inne aspekty, czyli np. aktualną politykę) stały się imperium?
Zastanawiam się nawet, czy w ogóle tworzenie wielkich jednostek administracyjnych, sojuszy złożonych z wielu krajów miałbym oceniać jakoś negatywnie?... :think:
A właściwie to dlaczego nie pozytywnie?
To, że za tym łączeniem się krajów mogą iść pewne decyzje o imperialnym charakterze, to może i tak być. Ale czy z tego powodu, że coś małego połączyło się w coś większego, miałoby obowiązkowo wynikać zło?...
Nie twierdzę, że musi wyniknąć dobro. :think:
Ale może być w każdą stronę.
Dla każdej formy organizacji społeczeństw będą jakieś zalety i wady, jakieś negatywne społecznie konsekwencje, inne pozytywne.
Wedle opinii co niektórych badaczy chrześcijaństwa, to że Jezus przyszedł na świat właśnie wtedy, gdy Izrael był podbity przez Rzymian, miało istotne znaczenie dla możliwości rozszerzenia się chrześcijaństwa na całą Europę. Bo taki św. Paweł mógł podróżować swobodnie po owej Europie bez granic, był w jakiś sposób chroniony - jako obywatel rzymski - przed napaścią ze strony watażków ze zwalczających się wzajemnie kraików i państewek. Więc może Bóg upodobał sobie Imperium Rzymskie do celu zbawienia ludzkości?...

Ja zdecydowanie negatywnie widzę imperializm militarny, gdy giną ludzie, gdy dzieją się rzeczy straszne. Natomiast to, że gdzieś jakieś kraje, organizacje się łączą, gdy razem działają, samo w sobie jest NATURALNYM EFEKTEM ROZWOJU ludzkości. Nie ma w tym nic szczególnie złego. W globalizacji też jest z grubsza tyle złego, co i dobrego.

Czy to oznacza, że nie da się wskazać zagrożeń?...
- Oczywiście da się wskazać! Zagrożenia będą, jak były, jakby też były gdyby na tym miejscu funkcjonowało inne zorganizowanie społeczeństwa.
Państwa narodowe ćwiczyła Europa przez setki lat. Ćwiczyła jako okresy nieustannych wojen. Wystarczyło, że podzieliły się kraje na księstwa, państewka, duże państwa i już szybko jakiemuś ambitnemu władcy przychodziło do głowy, że fajnie byłoby skubnąć coś z bogactwa sąsiada. A najprościej jest zrobić to wyprawą wojenną. A zwykli ludzie cierpieli, byli zabijani.
To, że FB będzie miał zarówno dobry, jak i zły wpływ na ludzi było dla mnie oczywiste. Tylko ktoś bardzo naiwny mało doświadczony mógłby się spodziewać w tym miejscu samych pozytywów. Zło działa na tym świecie, diabeł jest aktywny, więc będzie działał chwytając się każdej okazji do destrukcji. Zadziała jak nie przez FB, to przez coś innego. Ani połączone państwa, ani wielkie serwisy społecznościowe, ani co tam jeszcze powstanie nie będą zarówno kryształowo czyste moralnie, ani też najczęściej czystym złem. Takie życie mamy, taki świat.
Podsumowując: nie widzę właściwie żadnych argumentów do uznania, że Europa podzielona na państwa narodowe funkcjonowałaby lepiej, niż Europa zjednoczona. Raczej stawiałbym na to, że funkcjonowałaby znowu jak wcześniej - tocząc wojny.
Nie jestem euroentuzjastą, też krytycznie podchodzę do tego, daje nam UE. A nasza do UE przynależność ma oczywiście skutki zarówno pozytywne, jak i negatywne. Na razie uważam, że bilans jest na plus. Jak będzie w przyszłości?...
- Cóż niczego nie da się zagwarantować. Mogą dojść do głosu, a potem zdobyć przewagę bardzo destrukcyjne siły, może zapanować terror lewicy, która zdaje się chce sięgnąć po pełnię władzy. Może pojawić się też wyzysk, bo grupy, które mają lepszy lobbing będą w stanie wywalczyć sobie preferencyjne traktowanie. Ale to wszystko i tak by było, może w inny sposób, ale byłoby także w państwach narodowych.

Z tym wskazywaniem różnych negatywów i pozytywów jest jak ze szklanką do połowy pustą i do połowy pełną. Ponieważ nie wiemy, jakby się potoczyły losy Europy i świata w innej opcji, to nawet nie jesteśmy w stanie ocenić, czy dany układ jest bardziej na plus, czy bardziej na minus względem alternatywnego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 19 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 17:39, 10 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Dla mnie zaliczenie UE do imperializmu wydaje się bardzo daleko idącym rozszerzeniem pojęcia imperializmu. Do UE kraje i ich społeczeństwa CHCIAŁY się dostać. Czy USA będące zlepkiem stanów (z powodu tego, że te stany się zjednoczyły! bo nie chodzi mi o inne aspekty, czyli np. aktualną politykę) stały się imperium?.

Z pojęcia imperium nie wynika, że społeczeństwa nie mogą go chcieć. W przypadku tradycyjnych imperiów podbiających militarnie inne obszary niechętne imperializmowi były społeczeństwa podbijane, ale te podbijające przecież czerpią z tego profity. Współczesne państwa o ambicjach imperialnych jak Niemcy czy USA podbijają inne społeczności w sposób pokojowy, dbając o to, żeby podbijani odczuwali korzyści z ich dominacji i tym chętniej się im podporządkowały, a więc takie imerpia zyskują zwolenników również u społecznoći podbijanej.
Cytat:
Zastanawiam się nawet, czy w ogóle tworzenie wielkich jednostek administracyjnych, sojuszy złożonych z wielu krajów miałbym oceniać jakoś negatywnie?... :think:
A właściwie to dlaczego nie pozytywnie?
To, że za tym łączeniem się krajów mogą iść pewne decyzje o imperialnym charakterze, to może i tak być. Ale czy z tego powodu, że coś małego połączyło się w coś większego, miałoby obowiązkowo wynikać zło?...
Nie twierdzę, że musi wyniknąć dobro. :think:
Ale może być w każdą stronę.

Sama wielkość terytorialna nie stanowi zagrożenia, tylko to co się z nią zwykle wiąże - a więc struktura wielonarodowa społeczeństw. Imperia przede wszystkim z powodu niejednorodnej narodowo społeczności zamieszkującej jej teren muszą narzucić jej odgórnie jakąś wspólną ideologię. Ta ideologia może być stworzona na bazie kultury jakiejś częśći tej społeczności, ale jakaś jej część będzie musiała się podporządkować tej dominującej. To samo dotyczy kwestii gospodarczych - w imperium dominująca jednostka żeruje na słabszych, nie ma równowagi między jednostkami wchodzącymi w skład imperium. Im większa, bardziej zróżnicowana pod względem interesów społeczność, tym mniej suwerenni są członkowie tych społeczności i tym mniejszy mają wpływ na kształt państwa.
Cytat:
Ja zdecydowanie negatywnie widzę imperializm militarny, gdy giną ludzie, gdy dzieją się rzeczy straszne. Natomiast to, że gdzieś jakieś kraje, organizacje się łączą, gdy razem działają, samo w sobie jest NATURALNYM EFEKTEM ROZWOJU ludzkości. Nie ma w tym nic szczególnie złego. W globalizacji też jest z grubsza tyle złego, co i dobrego.

W imperializmie współczenym, niemilitarnym również giną ludzie, dzieją się rzeczy straszne, tylko wszystko się odbywa po cichu, w białych rękawiczkach przy aprobacie dużej części społeczeństwa. Doskonałym przykładem jest projekt plandemiczny. W ostatnim czasie zginęło więcej Polaków niż podaczas II wojny światowej wskutek działań władzy, która realizowała odgórne instrukcje globalistów, przy świetle dziennym przymusza się ludzi, w tym dzieci do niebezpiecznego eksperymentu medycznego, mamy pandemię zgonów nagłych u sportowców, ludzi aktywnych fizycznie (pikawka staje z niewiadomej przyczyny...),. Stworzono cały system zbrodniczych procedur, które są starannie wykonywane przez sumiennych fachowców, którzy nie rozumieją w czym uczestniczą. Powtórka z III Rzeszy. Tam też eksperci, naukowcy, międzynarodowe, wielkie koncerny wspierały zbrodniczy system.
Cytat:

Z tym wskazywaniem różnych negatywów i pozytywów jest jak ze szklanką do połowy pustą i do połowy pełną. Ponieważ nie wiemy, jakby się potoczyły losy Europy i świata w innej opcji, to nawet nie jesteśmy w stanie ocenić, czy dany układ jest bardziej na plus, czy bardziej na minus względem alternatywnego.

Kwestia się rozbija o wartości. Ludzie się dzielą na tych, dla których bezpieczeństwo jest ważniejsze od wolności i tych, dla których wolność jest ważniejsza od bezpieczeństwa.
A jak trafnie zauważył B. Franklin:
Gdy dla tymczasowego bezpieczeństwa zrezygnujemy z podstawowych wolności, nie będziemy mieli ani jednego, ani drugiego.

Jeżeli postawimy na system, w którym ktoś nami odgórnie rządzi niezależnie od naszej woli, to prędzej czy później wylądujemy w bardzo złym świecie choćby z tego powodu na który sam zwróciłeś uwagę - "Zło działa na tym świecie, diabeł jest aktywny, więc będzie działał chwytając się każdej okazji do destrukcji". Trzeba być głupcem bez wyobraźni żeby chcieć, domagać się takiego systemu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:23, 10 Lut 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Cytat:
Ja zdecydowanie negatywnie widzę imperializm militarny, gdy giną ludzie, gdy dzieją się rzeczy straszne. Natomiast to, że gdzieś jakieś kraje, organizacje się łączą, gdy razem działają, samo w sobie jest NATURALNYM EFEKTEM ROZWOJU ludzkości. Nie ma w tym nic szczególnie złego. W globalizacji też jest z grubsza tyle złego, co i dobrego.

W imperializmie współczenym, niemilitarnym również giną ludzie, dzieją się rzeczy straszne, tylko wszystko się odbywa po cichu, w białych rękawiczkach przy aprobacie dużej części społeczeństwa. Doskonałym przykładem jest projekt plandemiczny. W ostatnim czasie zginęło więcej Polaków niż podaczas II wojny światowej wskutek działań władzy, która realizowała odgórne instrukcje globalistów, przy świetle dziennym przymusza się ludzi, w tym dzieci do niebezpiecznego eksperymentu medycznego, mamy pandemię zgonów nagłych u sportowców, ludzi aktywnych fizycznie (pikawka staje z niewiadomej przyczyny...),. Stworzono cały system zbrodniczych procedur, które są starannie wykonywane przez sumiennych fachowców, którzy nie rozumieją w czym uczestniczą. Powtórka z III Rzeszy. Tam też eksperci, naukowcy, międzynarodowe, wielkie koncerny wspierały zbrodniczy system.
Cytat:

Z tym wskazywaniem różnych negatywów i pozytywów jest jak ze szklanką do połowy pustą i do połowy pełną. Ponieważ nie wiemy, jakby się potoczyły losy Europy i świata w innej opcji, to nawet nie jesteśmy w stanie ocenić, czy dany układ jest bardziej na plus, czy bardziej na minus względem alternatywnego.

Kwestia się rozbija o wartości. Ludzie się dzielą na tych, dla których bezpieczeństwo jest ważniejsze od wolności i tych, dla których wolność jest ważniejsza od bezpieczeństwa.
A jak trafnie zauważył B. Franklin:
Gdy dla tymczasowego bezpieczeństwa zrezygnujemy z podstawowych wolności, nie będziemy mieli ani jednego, ani drugiego.

Jeżeli postawimy na system, w którym ktoś nami odgórnie rządzi niezależnie od naszej woli, to prędzej czy później wylądujemy w bardzo złym świecie choćby z tego powodu na który sam zwróciłeś uwagę - "Zło działa na tym świecie, diabeł jest aktywny, więc będzie działał chwytając się każdej okazji do destrukcji". Trzeba być głupcem bez wyobraźni żeby chcieć, domagać się takiego systemu.

Jak zwykle trochę się z Tobą zgodzę, ale też i nie zgodzę. Zgodzę się, że człowiek powinien realizować w swoim życiu wartości, myśleć o wartościach, formułować je sobie, być zaangażowanym w coś więcej niż zarobić i się najeść.
Gdy jednak się zastanawiam co jest dla mnie np. wolnością - tą wolnością w rozumieniu DLA MNIE POZYTYWNYM, czyli porównuję sobie
A. Wolność jaką mają na myśli nacjonaliści
B. Wolność jaką mają na myśli globaliści, czy orędownicy np. Stanów Zjednoczonych Europy
to spodziewam się takich z grubsza KONKRETÓW CO I JAK:

A. Wolność jaką mają na myśli nacjonaliści
1. Zamknięte granice, każdy pilnuje swego narodu i swego państwa; spodziewam się utrudnień mieszanie się narodów, kultur.
2. Obowiązek chwalenia swojego narodu, a już na pewno restrykcje wobec tych, którzy by własny naród "kalali".
3. Silna podległość władzom państwa, bo ogólnie państwo narodowe jest tu wartością, więc trzeba je chronić, uprzedzać wrogie działania, szukać szpiegów, być czujnym - co sugeruje rozbudowę resortów siłowych, które będą na co dzień monitorowały aktywność ludności, jaka się znalazła na obszarze państwa narodowego
4. niechętna postawa wobec obcych, czyli pewnie jakbym zechciał zaprosić sobie na wakacje kogoś z innego narodu, czy kraju, to powinienem się liczyć z utrudnieniami, może inwigilacją, czy ja tu czasem jakiegoś wroga do państwa nie sprowadziłem.

B. Wolność jaką mają na myśli globaliści, czy orędownicy np. Stanów Zjednoczonych Europy
1. Otwarte granice, każdy jeździ do drugiego kraju z grubsza tak jak dzisiaj w strefie Schengen
2. Nie muszę się cenzurować w kwestiach narodowych, te mało kogo obchodzą, a w ogóle to nie ma nic złego w krytykowaniu czy to narodów, czy to religii (niestety, muszę przyznać, że aktualna dominacja lewicy czyni skazę na tej wolności, bo muszę się pogodzić z tym, że nie wolno jest mi skrytykować np. osób LGBT, czy też osób z "narodu chronionego przed krytyką" - jak ktoś się nie domyśla o jaki naród mi tu chodzi, to niech uzna tę uwagę za mylną. W każdym razie dzieją się faktycznie aktualnie ograniczenia wolności krytykowania swobodnie każdego, co jednak jest przypadkiem szczególnym aktualnego podziału sił politycznych w Europie, a nie efektem braku państw narodowych jako takim).
3. Państwo nie musi być specjalnie silne (może być nawet słabe), więc nie ma potrzeby inwigilacji obywateli w celu jego ochrony
4. Obcy jest tak samo traktowany jak tubylec, czyli dopóki nie dopuszcza się przestępstw ma równe prawa. Dotyczy to tak samo obcego w moim rodzinnym kraju, jak mnie w innym kraju, gdybym zachciał sobie w tym innym kraju trochę (czy nawet na długo) pomieszkać.

Teraz stawiam pytanie: co dla mnie jest BARDZIEJ wolnością?
Sorry, ale zdecydowanie więcej wolności dostrzegam w opcji B. Opcja A jawi mi się raczej jako system w stronę ograniczania mojej wolności.
Tak więc argument wolnościowy działa nie na Twoją, lecz na moją stronę (przynajmniej wg tych kryteriów, które ja rozumiem, jak dla mnie atrakcyjne, które za wolność byłbym gotów uznawać).

Być może temu czy owemu ów system A wyda się atrakcyjny emocjonalnie. Rozumiem to. Ale jeśli już miałbym A i B porównywać WŁAŚNIE POD KĄTEM WOLNOŚCI, czyli abstrahując od atrakcyjności ogólnie, to wychodzi mi tak, jak zaznaczyłem w akapicie wyżej, bo tam po prostu MAM MNIEJ OGRANICZEŃ.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 19 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 21:10, 10 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Zgodzę się, że człowiek powinien realizować w swoim życiu wartości, myśleć o wartościach, formułować je sobie, być zaangażowanym w coś więcej niż zarobić i się najeść.
Gdy jednak się zastanawiam co jest dla mnie np. wolnością - tą wolnością w rozumieniu DLA MNIE POZYTYWNYM, czyli porównuję sobie
A. Wolność jaką mają na myśli nacjonaliści
B. Wolność jaką mają na myśli globaliści, czy orędownicy np. Stanów Zjednoczonych Europy

Wolność różnie jest rozumiana przez osoby o różnych światopoglądach i Twoje porównanie wskazuje na to, że defniujesz wolność na sposób liberalny, a więc opowiadasz się za wolnością negatywną "wolność od". Typowym myśleniem osoby o takim rozumieniu wolności jest przekonanie, że ograniczenia są złe i im mniej ograniczeń tym lepiej.
W tym sensie człowiek żyjący w świecie kosmpolitycznym, liberalnym, czy wręcz anarchistycznym (róbta co chceta) w największej mierze może realizować swoją wolność. Czyli przynajmniej ideowo porządek globalistyczny, imperialny, międzynarodowy właśnie do tego zmierza.

Alternatywą dla tak rozumianej wolności jest koncepcja wolności pozytywnej, "wolności do", która oznacza wolność do realizowania pewnych wartości cenionych przez jednostkę, czy w tym wypadku - wspólnotę (naród). W tym mejscu wrócę do pojęcia "interes narodowy". Interes narodowy to nic innego jak hierarchicznie uporządkowany zestaw wartości danego narodu. Z nacjonalistycznego punktu widzenia o tym, czy jakieś ograniczenie będzie dobre lub złe będzie decydowało to, czy służy interesowi narodowemu. Czyli ograniczenie jako takie złe nie jest.

Podstawowa różnica między tymi dwiema koncepcjami wolności zasadza się na tym, że ta pierwsza opiera się tak naprawdę na nihilistycznej próżni, tam nie ma żadnych wartości narzędnych wobec wolności. Wolność liberalna staje się celem samym w sobie, a przez to nie prowadzi do niczego pozytywnego, niczego nie buduje, jest właśnie - negatywna. Liberał nie zmierza donikąd, on tylko ucieka przed czymś. I właśnie ten brak kompasu, pozytywnego puktu odniesienia dla wolności czyni go - paradokslanie - podatnym na najgorszy rodzaj zniewolenia - zniewolenie wewnętrzne.

Ponieważ taki człowiek nie ma żadnego zestawu wartości (fundamentów na których opiera się jego wola), w jego umyśle powstanie pusta przestrzeń, która będzie domagać się wypełnienia w celu opanowania choasu płynącego z braku tego kompasu. I tę pustkę może wypełnić cokowiek co wyda mu się atrakcyjne, bardzo czesto bedzie to coś popularnego, modnego, dominującego w jego otoczeniu - moda, ideologia, propaganda. I on nawet nie będzie świadom, że został zniewolony, bo nie będzie miał żadnych narzędzi żeby to zweryfikować. Wszak nie ma żadnego fundamentu w formie systemu wartości. Będzie walczył z ograniczeniami, które zostana mu odgórnie narzucone jako ograniczenia. Nagle stanie mu się za ciasno w swojej płci, bo dowie się z broszury propaganadowej, że płeć ogranicza. Będzie manipulowany, wodzony za nos, działajac nie we własnym interesie (bo go nawet nie zdefiniował), tylko w cudzym.

Dlatego kiedy liberalizm zmieni się pewnego dnia np. w obliczu plandemii w zamordyzm, to z tą samą zawziętością z jaką wcześniej ryczał na ulicy "moje ciało mój wybór" będzie ryczał "nie ma wolności bez odporności". To co będzie postrzegał jako ograniczenie będzie zależne do tego co mu podsuną media, władza, lobby.

A z tego wynika ważna rzecz odnośnie tej wolności negatywnej sławionej przez liberałow - tak rozumiana wolność podcina gałąż na której siedzi. Przez to że nie buduje na niczym pozytywnym, jest wydmuszką, która może w okamgnieniu przerodzić się w swoje przeciwieństwo - zamordyzm. Patrz: przymus szczepień, paszporty (kontrola, inwigilacja), kwarantanny, ograniczenia działalności gospodarczej, placówek medycznych, przerwanie łańcuchów dostaw etc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:59, 10 Lut 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Zgodzę się, że człowiek powinien realizować w swoim życiu wartości, myśleć o wartościach, formułować je sobie, być zaangażowanym w coś więcej niż zarobić i się najeść.
Gdy jednak się zastanawiam co jest dla mnie np. wolnością - tą wolnością w rozumieniu DLA MNIE POZYTYWNYM, czyli porównuję sobie
A. Wolność jaką mają na myśli nacjonaliści
B. Wolność jaką mają na myśli globaliści, czy orędownicy np. Stanów Zjednoczonych Europy

Wolność różnie jest rozumiana przez osoby o różnych światopoglądach i Twoje porównanie wskazuje na to, że defniujesz wolność na sposób liberalny, a więc opowiadasz się za wolnością negatywną "wolność od". Typowym myśleniem osoby o takim rozumieniu wolności jest przekonanie, że ograniczenia są złe i im mniej ograniczeń tym lepiej.
W tym sensie człowiek żyjący w świecie kosmpolitycznym, liberalnym, czy wręcz anarchistycznym (róbta co chceta) w największej mierze może realizować swoją wolność. Czyli przynajmniej ideowo porządek globalistyczny, imperialny, międzynarodowy właśnie do tego zmierza.

Alternatywą dla tak rozumianej wolności jest koncepcja wolności pozytywnej, "wolności do", która oznacza wolność do realizowania pewnych wartości cenionych przez jednostkę, czy w tym wypadku - wspólnotę (naród). W tym mejscu wrócę do pojęcia "interes narodowy". Interes narodowy to nic innego jak hierarchicznie uporządkowany zestaw wartości danego narodu. Z nacjonalistycznego punktu widzenia o tym, czy jakieś ograniczenie będzie dobre lub złe będzie decydowało to, czy służy interesowi narodowemu. Czyli ograniczenie jako takie złe nie jest.

Podstawowa różnica między tymi dwiema koncepcjami wolności zasadza się na tym, że ta pierwsza opiera się tak naprawdę na nihilistycznej próżni, tam nie ma żadnych wartości narzędnych wobec wolności. Wolność liberalna staje się celem samym w sobie, a przez to nie prowadzi do niczego pozytywnego, niczego nie buduje, jest właśnie - negatywna. Liberał nie zmierza donikąd, on tylko ucieka przed czymś. I właśnie ten brak kompasu, pozytywnego puktu odniesienia dla wolności czyni go - paradokslanie - podatnym na najgorszy rodzaj zniewolenia - zniewolenie wewnętrzne.

Ponieważ taki człowiek nie ma żadnego zestawu wartości (fundamentów na których opiera się jego wola), w jego umyśle powstanie pusta przestrzeń, która będzie domagać się wypełnienia w celu opanowania choasu płynącego z braku tego kompasu. I tę pustkę może wypełnić cokowiek co wyda mu się atrakcyjne, bardzo czesto bedzie to coś popularnego, modnego, dominującego w jego otoczeniu - moda, ideologia, propaganda. I on nawet nie będzie świadom, że został zniewolony, bo nie będzie miał żadnych narzędzi żeby to zweryfikować. Wszak nie ma żadnego fundamentu w formie systemu wartości. Będzie walczył z ograniczeniami, które zostana mu odgórnie narzucone jako ograniczenia. Nagle stanie mu się za ciasno w swojej płci, bo dowie się z broszury propaganadowej, że płeć ogranicza. Będzie manipulowany, wodzony za nos, działajac nie we własnym interesie (bo go nawet nie zdefiniował), tylko w cudzym.

Dlatego kiedy liberalizm zmieni się pewnego dnia np. w obliczu plandemii w zamordyzm, to z tą samą zawziętością z jaką wcześniej ryczał na ulicy "moje ciało mój wybór" będzie ryczał "nie ma wolności bez odporności". To co będzie postrzegał jako ograniczenie będzie zależne do tego co mu podsuną media, władza, lobby.

A z tego wynika ważna rzecz odnośnie tej wolności negatywnej sławionej przez liberałow - tak rozumiana wolność podcina gałąż na której siedzi. Przez to że nie buduje na niczym pozytywnym, jest wydmuszką, która może w okamgnieniu przerodzić się w swoje przeciwieństwo - zamordyzm. Patrz: przymus szczepień, paszporty (kontrola, inwigilacja), kwarantanny, ograniczenia działalności gospodarczej, placówek medycznych, przerwanie łańcuchów dostaw etc.

Jak dla mnie to językowo bardzo udziwniłaś sprawę.
Nie mam zastrzeżeń co do tego, że pewien rodzaj ograniczeń traktujesz jako coś pozytywnego, bo jest to zgodne z Twoimi wartościami. To jest ok.
Dziwnym jest jednak dla mnie nazywanie takiej sytuacji, gdy w ogóle ograniczeń jest więcej "wolnością". Może jestem jakimś tradycjonalistą językowym, ale dla mnie wolność - niezależnie od tego, czy ktoś jej używa lepiej, czy gorzej, czy sobie zaszkodzi, czy nie - jest bardziej wtedy. gdy ograniczenia występują w mniejszej ilości.
W moim rozumieniu języka taka sytuacja, w której coś ograniczasz z powodu wyznawanych wartości wciąż jest ograniczeniem, może samoograniczeniem, może zamierzonym ograniczeniem, może celowym ograniczeniem, ale właśnie ograniczeniem, a nie wolnością.
Wolność zaś z zasady nie musi być czymś dobrym w użyciu. Wolność zbyt wielka, to np. samowola i ta jest niekorzystna. Co nie zmienia faktu, że wciąż jest wolnością, a nie brakiem tejże wolności. Inaczej mówiąc, ta opisana przez Ciebie "wolność do" to dla mnie jest po prostu potworek językowy, służący do zmanipulowania tych, którym się wolność w istocie zabiera, ale robi się do tego ideologię, jakby się wolność dawało. Mamy tu przykład bardzo przebiegłej manipulacji.

Jak się w języku splecie za bardzo dwie niezależne rzeczy
- naszą ocenę moralną, bądź emocjonalną czy inną formę oceny wartości czegoś
- z nazwą ogólną, której przypisywać zwykle chcemy dobrą konotację (tak jak zwykle dobrze myślimy o wolności, choć w istocie wolność wcale nie jest z definicji dobra w stosowaniu, bo można jej nadużyć)
to za chwilę kompletnie stracimy możliwość dogadania się.

Kiedyś miałem dość podobną rozmowę na temat innego wyrazu, któremu pewna osoba zmodyfikowała znaczenie, bo nie podobała jej się emocjonalna wymowa. Sprawa dotyczyła zdania "pewien człowiek zabił terrorystę w obronie własnej i pragnąc zachować życie wielu osób". Owa osoba uznała, że skoro ów człowiek zrobił ostatecznie coś dobrego, to nie wolno jest nazywać jego czynu "zabiciem". Bo zabicie jest rzekomo jakoś tak w ogóle złe.
Ale jeśli tak zaczniemy mieszać oceny moralne i emocjonalne do modyfikowania znaczeń języka, to za chwilę kompletnie się nie dogadamy, bo nie będzie jak wyrazić pewnych myśli. Utracimy możliwość wyrażania takich treści, gdy np. czyn jest dobry, ale środki do niego kontrowersyjne (łagodnie mówiąc), bądź odwrotnie czyn ostatecznie zły, ale coś po drodze użyte byłoby o dobrej konotacji - np. nie można byłoby wyrazić sytuacji, w której ktoś naiwnie kocha swoje dziecko, ale rozpieszczając je nadmiernie, czyni mu krzywdę - wszak rzekomo miłość "jest dobra", więc nie można nią uczynić krzywdy...
W każdym razie powtórzę - wolność w moim przekonaniu powinna być traktowana jako coś, co wyraża znaczenie, że ograniczenia są zdejmowane, a nie nakładane. To, czy owe ograniczenia są - z punktu widzenia czyjejś oceny i światopoglądu - dobre, czy złe jest odrębną sprawą, zatem można mówić o "wolności do dobrego", jak i "wolności do złego". A odrębną sprawą jest jakieś odgórne przekonywane ludzi, że np. wolność do podróżowania swobodnego po Europie miałaby być jakoś w ostatecznym rozrachunku dla ludzi niekorzystna, niszcząca, związaną z czymś złym na koniec. To jest bardzo naciągana argumentacja, bo to zło, jakie by ktoś wymyślał, jako rzekomo wynikające z posiadania tamtych wolności oceniam jako wysoce życzeniowe i naciągane pod tezę.

Ale jest jeszcze druga rozbieżność stanowisk między nami. Dotyczy ona owej "wolności pozytywnej" szczególnie rozumianej jako coś, co miałoby - jak to pisałaś - "służyć interesowi narodowemu."
Wychowany w czasach PRLu, gdy zniewolenie ludzi - zabieranie im prawa do demokratycznych wyborów, wolności wypowiedzi, prasy, zgromadzeń itd. - wyjaśniane było jako "obrona ludu pracującego miast i wsi", albo "obrona klasy robotniczej", albo też "obrona socjalizmu". Jak zwał tak zwał, a w rzeczywistości chodziło o to samo - o to, że ktoś nami rządzi, stawia nam ograniczenia. Teraz można dołożyć do powodów owych ograniczeń wolności także "interes narodowy". I nawet zdaje się Hitler w ten sposób powody ograniczania wolności Niemcom określał.

Cóż...
Interes narodowy jako coś nadrzędnego...
Jak powód do tego, aby innych zniewolić w sensie nakazywania im tego, co chce lider określający co owym "interesem narodowym" jest...
Pachnie mi to tyranią...
Brzmi mi to po prostu STRASZNIE! :shock: :cry:

Z PRLu komuniści wiele mówili o "ideowości" i "wartościach". Jak czegoś chcieli od ludzi, jak ich do czegoś zmuszali, to wskazywali na jakąś ideę - w zasadzie to nawet nie ważne jaką, ważne że mieli na tyle skuteczny aparat przymusu, że tę nazwę dawało się propagować - potem wskazywali też jakimi metodami ową ideę ludność ma realizować, a dale już po prostu wymuszali dokładnie to, co wymusić chcieli. I tak to dział. Hitler też mówił o wielkiej idei. I też tym co już konkretnie faktycznie z tego wynikało, było przymuszenie milionów ludzi do tego, aby szli zabijać inne miliony ludzi.
Gdy zabijano podczas Rewolucji Francuskiej, to hasłami były "wolność, równość, braterstwo". Wolność była na sztandarze, a tak naprawdę przecież i tak liczyło się to, kto ma władzę.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 23:15, 10 Lut 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 19 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 23:48, 10 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Jak dla mnie to językowo bardzo udziwniłaś sprawę.
Nie mam zastrzeżeń co do tego, że pewien rodzaj ograniczeń traktujesz jako coś pozytywnego, bo jest to zgodne z Twoimi wartościami. To jest ok.
Dziwnym jest jednak dla mnie nazywanie takiej sytuacji, gdy w ogóle ograniczeń jest więcej "wolnością". Może jestem jakimś tradycjonalistą językowym, ale dla mnie wolność - niezależnie od tego, czy ktoś jej używa lepiej, czy gorzej, czy sobie zaszkodzi, czy nie - jest bardziej wtedy. gdy ograniczenia występują w mniejszej ilości.
W moim rozumieniu języka taka sytuacja, w której coś ograniczasz z powodu wyznawanych wartości wciąż jest ograniczeniem, może samoograniczeniem, może zamierzonym ograniczeniem, może celowym ograniczeniem, ale właśnie ograniczeniem, a nie wolnością.
Wolność zaś z zasady nie musi być czymś dobrym w użyciu. Wolność zbyt wielka, to np. samowola i ta jest niekorzystna. Co nie zmienia faktu, że wciąż jest wolnością, a nie brakiem tejże wolności. Inaczej mówiąc, ta opisana przez Ciebie "wolność do" to dla mnie jest po prostu potworek językowy, służący do zmanipulowania tych, którym się wolność w istocie zabiera, ale robi się do tego ideologię, jakby się wolność dawało. Mamy tu przykład bardzo przebiegłej manipulacji.

To nie przebiegła manipulacja tylko Twój brak oczytania. Spory nad definicją, rozumieniem wolności toczą się wśród filozofów od wieków.
Wystarczy zajrzeć do encyklopedii:
[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
Wieloznaczność pojęcia wolność doprowadziła do fundamentalnych sporów i wyłonienia nie dających się pogodzić stanowisk głoszących: 1) wolność przysługuje człowiekowi z natury (Th. Hobbes, J.J. Rousseau, R. Nozick); jest tworem ewolucji kulturowej, prawnej i instytucjonalnej (Ch.L. Montesquieu, E. Burke, Ch.A. Tocqueville, J.E. Acton, F.A. Hayek); 2) wolność ma przede wszystkim charakter negatywny i jest brakiem ograniczeń (Hobbes, współczesny libertarianizm); wolności przypisuje się cechę pozytywną, rozumie się ją jako możliwość realizacji rozumnych celów (G.W.F. Hegel); 3) wolność przysługuje przede wszystkim jednostce i wyraża się w jej swobodach (B. Constant de Rebecque); wolność winna przysługiwać zbiorowości — ludowi, narodowi czy klasie — i być miernikiem jej suwerenności (Rousseau, K. Marks).

Cytat:

Ale jest jeszcze druga rozbieżność stanowisk między nami. Dotyczy ona owej "wolności pozytywnej" szczególnie rozumianej jako coś, co miałoby - jak to pisałaś - "służyć interesowi narodowemu."
Wychowany w czasach PRLu, gdy zniewolenie ludzi - zabieranie im prawa do demokratycznych wyborów, wolności wypowiedzi, prasy, zgromadzeń itd. - wyjaśniane było jako "obrona ludu pracującego miast i wsi", albo "obrona klasy robotniczej", albo też "obrona socjalizmu". Jak zwał tak zwał, a w rzeczywistości chodziło o to samo - o to, że ktoś nami rządzi, stawia nam ograniczenia. Teraz można dołożyć do powodów owych ograniczeń wolności także "interes narodowy". I nawet zdaje się Hitler w ten sposób powody ograniczania wolności Niemcom określał.

Cóż...
Interes narodowy jako coś nadrzędnego...
Jak powód do tego, aby innych zniewolić w sensie nakazywania im tego, co chce lider określający co owym "interesem narodowym" jest...
Pachnie mi to tyranią...
Brzmi mi to po prostu STRASZNIE! :shock: :cry:

Odpowiem tak - ja się nie wychowywałam w PRL-u, ale od 2 lat doświadczam właśnie tego co opisujesz. Obserwuję jak ogranicza się prawa, podstawowe wolności, łamie prawo, przymusza do eksperymentu medycznego, chorymi procedurami skazuje na śmierć, ludzi traktuje jak śmieci, wszystko pod szyldem "wspólnego dobra", "solidaryzmu społecznego", "interesu grupowego". I tak, to jest tyrania, to jest straszne.

I zobacz, ja - nacjonalistka, zwolenniczką "wolności do realizowania interesu naorodowego" się temu sprzeciwiam, walczę. A Ty - liberał, który w dupie ma jakieś narodowe interesy nie tylko się przed tym nie buntujesz, nie widzisz nic zdrożnego, co temu przyklaskujesz. Chcesz ludzi przymuszać do eksperymentalnych szpryc dla urojonego "wspólnego dobra"...

I to jest właśnie to o czym pisałam w poprzedniej wypowiedzi. Liberał jest skazany na bycie zmanipulowanym przez rózne świnie które wycierając gębę "wspólnym dobrem", właśnie dlatego, że brakuje mu fundamentu w formie systemu wartości.

Twój liberalizm sprawia, że Ty nie jesteś w stanie odróżnić realnego interesu od fikcyjnego interesu, ponieważ Ty tego interesu w ogóle nie masz zdefiniowanego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:58, 11 Lut 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
I to jest właśnie to o czym pisałam w poprzedniej wypowiedzi. Liberał jest skazany na bycie zmanipulowanym przez rózne świnie które wycierając gębę "wspólnym dobrem", właśnie dlatego, że brakuje mu fundamentu w formie systemu wartości.

Twój liberalizm sprawia, że Ty nie jesteś w stanie odróżnić realnego interesu od fikcyjnego interesu, ponieważ Ty tego interesu w ogóle nie masz zdefiniowanego.

Tu jest najciekawsze. Więc na tym się skupię.
Co do ostatniego zdania, to chyba CZĘŚCIOWO się zgodzę. Rzeczywiście nie mam jeszcze w pełni ukształtowanego swojego "interesu społecznego" (tak to nazwę, aby nie używać samego słowa "interes", bo w polskim języku brzmi to dwuznacznie, a nie o skojarzenia mi chodzi). Mam pewne WSTĘPNE koncepcje na ten temat, ale są one jeszcze w fazie nieukończonej. Ja akurat tak mam, że nad swoim światopoglądem pracuję latami, nawet dziesiątkami lat. Bo światopogląd za bardzo poważną sprawę mam, a pochopna decyzja w moim przekonaniu mogłaby mnie zaprowadzić w objęcia szatana, który chętnie podsuwa ludziom światopoglądy na swoją modłę. Więc się borykam z problemem dziesiątki lat, więc nie decyduję w tej sprawie ani pod wpływem jednej osoby, ani jednej grupy, ani nawet paru osób, grup, koncepcji. Ten mój światopogląd uznam dopiero wtedy, jak się okaże WIELKĄ SYNTEZĄ WSZYSTKIEGO.
Na razie muszę jednak oprzeć się o co najwyżej o światopoglądowe hipotezy.
Te światopoglądowe hipotezy mówią jednak już nie tak całkiem mało o tym, czym zapewne (...) ten mój społeczny interes NIE jest.
Na pewno NIE jest on:
- oddaniem się bez reszty temu, co łechce moje ego
- na pewno nie będzie to oddanie się bez reszty temu, co łechce moje instynkty, zmysły, także instynkty społeczne typu instynkt stadny.
- na pewno nie jest to zawierzenie charyzmatycznym liderom, bo wiem, że nawet Manson wydawał się jego zwolennikom charyzmatyczny. Charyzmatyczny był też HItler, a także wielu innych psychopatów. Nie oznacza to, ze traktuję charyzmatyczną osobowość jako obowiązkowo coś złego, ale nieufność tu mam.
- na pewno nie zamierzam wierzyć komukolwiek, kto się zbliża do propagowania nienawiści (co nie znaczy, że daję się manipulować cwaniakom, który termin "mowa nienawiści" sprawnie używają do określania każdej krytyki wobec nich skierowanej). To ja oceniam co jest tą nienawiścią, o której myślę
- na pewno nie zamierzam zaufać komuś, kto notorycznie mija się z prawdę
ale... Uwaga! Tu jest subtelność, na którą chcę akurat Tobie zwrócić szczególną uwagę.
Prawda u mnie jest dość silnie związana z REALNYMI MOŻLIWOŚCIAMI. Jeśli widzę nawiedzonego, który wciska mi ciemnotę, że zrobi coś, co jest albo zupełnie niemożliwe, albo choćby tylko bardzo mało prawdopodobne, a wątpliwości kwituje "to się da, mówię ci, da się!", to dzwoneczek w głowie dźwięczy. Jeśli ktoś stawia NIEREALNE OCZEKIWANIA, jeśli krytykuje innych za coś, co jest PRAKTYCZNIE NIE DO WYKONANIA, ale kto mu np. broni żądać, aby ten czy ów człowiek był idealny - to ja takiego cwaniaka, co innym stawia wymagania pod sufit, a sobie układa poprzeczką na podłodze, traktuję też jako oszusta, nawet jeśli formalnie nie stwierdza jawnej prawdy.
- wreszcie wiem już na pewno, że nie zaufam nikomu, kto nie wykazuje się pewnym minimalnym poziomem:
1. pokory, a z nią życzliwości ludziom, właściwie z zasady WSZYSTKIM ludziom, jakich Bóg w swojej miłości i łasce zechciał posłać na ten nasz skomplikowany świat.
2. autorefleksji, połączonej z dystansem do siebie, zdolnością przyznania się do błędu
3. jakąś postacią uniżenia ego, aby na jego miejsce mogła wpływać prawda, czyli zdolność do traktowania rzeczy jakimi są, a nie jakimi maluje je nasze chciejstwo.
Nie żądam tu jakiegoś niebotycznego poziomu owych cech, ale jednak znaczącego.

Z tego można by nawet skonstruować jakieś pierwsze zręby tego interesu społecznego, jaki mógłbym uznać.
Ten interes społeczny polegałby na:
1. pomocy tym, którzy są słabi poszkodowani
2. jednocześnie nie pętania kreatywności i zaangażowania tych, którzy są w stanie dać coś ludziom
3. jako standard przyjąć, że co nie jest zabronione, jest dozwolone, zaś zabraniać ludziom czegoś rzadko, nie budować sztucznych granic, wierzyć w to, że ludzie raczej chcą dobra. Ale też...
jeśliby ktoś nie spełniał pewnych podstawowych wymogów życia społecznego, to taki ktoś spotka się restrykcjami i ograniczeniami. Ale nie na start, tylko dopiero jak okaże się, że ktoś nie dorasta.
4. raczej łączyć, a NIE dzielić ludzi, budować pokój, bo ci, co go wprowadzają "będą nazwani synami bożymi".
5. Dbać o sprawiedliwość w społeczeństwie, czyli nie dawać przywilejów, nie wyróżniać grup ludzi względem innych, nie dyskryminować - na płaszczyźnie religijnej, narodowej, klasowej, zawodowej. To oznacza, że odrzucam ideę "interesu narodowego" jako czegoś, co warto byłoby wprowadzać. Żadna narodowa przynależność u mnie nie upoważnia nikogo do przywilejów, do wyniesienia kogokolwiek przed innych, bo to byłoby zwyczajnie nieetyczne, byłoby krzywdzeniem jednych, a faworyzowaniem innych. Moje poczucie sensu i etyki tego absolutnie nie dopuszcza.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 1:59, 11 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:43, 11 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dla mnie zaliczenie UE do imperializmu wydaje się bardzo daleko idącym rozszerzeniem pojęcia imperializmu. Do UE kraje i ich społeczeństwa CHCIAŁY się dostać. Czy USA będące zlepkiem stanów (z powodu tego, że te stany się zjednoczyły! bo nie chodzi mi o inne aspekty, czyli np. aktualną politykę) stały się imperium?
Zastanawiam się nawet, czy w ogóle tworzenie wielkich jednostek administracyjnych, sojuszy złożonych z wielu krajów miałbym oceniać jakoś negatywnie?... :think:


w elitach intelektóalnych czasów Hitlera obowiązywało przekonanie, że cywilizacje, kultury się konfrontują ze sobą i silniejsza zwycięża, a słabsza skazana jest na zakładę.

Dziś, zazwyczaj głoszone są hasła, że silniejsze kultury, wcale nie niszczą słabszych, a je asymilują.

W tym kontekście, można popatrzyć jak realnie to wyglądało na przykładzie USA - tam mieliśmy wojnę secesyją, gdzie stany północy, po hasłami zniesienia niewolnictwa np. walczyły z południem .... ale zakonczenie wojny secesyjnej i zjednoczenie nie oznaczało zniesienia rasizmu i segregacji, a co najwyżej formalne zniesiene niewolnictwa .... poprawność polityczna antysegregacyjna pojawia się dopiero grubo po II wojnie światowej, w jej trakcie jeszcze ma się całkiem dobrze :)

Mamy też przykład "rdzennych amerykanów", którzy też od początku zostali z asymilowani - tj. ich niedobitki i mają nawet swoistą autonomię .... w rezerwatach.

Wniosek z tego jest taki, że kultury integrują się wzajemnie i łaczą się w większe organizmy, tolerują się - proporcjonalnie do oporu jaki stawiają i posiadanych możiwości.

Stany południowe, w dużym stopniu zachowały swój charakter, Indianie przetrwali, ale symbolicznie.

Cytat:
Dla mnie zaliczenie UE do imperializmu wydaje się bardzo daleko idącym

oczywiście, że nie ma mowy o żadnm "imperializmie UE", a imperializmie Niemieckim, dla którego konkurencją mogła być GB, ale, co było Niemcom bardzo na rękę, UE już opuściła i Francja, którą z Niemcami łączyła chęć uniezależnienia się od USA, na rzecz których Francja straciła swoje światowe znaczenie. Francja dziś i pan Makaron pojawił się tylko dlatego, żeby tak ostentacyjnie UE nie reprezentowały jedynie Niemcy. Wewnątrz już d kilku lat została zmarginalizowana, zajęta wewnętrznymi problemami jak i reszta mniejszych krajów UE, uzależniona finansowo od UE - Niemców.

Jak wygląda asymilacja niższych kultur przez Niemców wiadomo z historii, podobnie jak wiadomo na czym polega niemiecki porządek, kultura i uczciwość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 19 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 17:37, 11 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

- na pewno nie zamierzam zaufać komuś, kto notorycznie mija się z prawdę
ale... Uwaga! Tu jest subtelność, na którą chcę akurat Tobie zwrócić szczególną uwagę.
Prawda u mnie jest dość silnie związana z REALNYMI MOŻLIWOŚCIAMI. Jeśli widzę nawiedzonego, który wciska mi ciemnotę, że zrobi coś, co jest albo zupełnie niemożliwe, albo choćby tylko bardzo mało prawdopodobne, a wątpliwości kwituje "to się da, mówię ci, da się!", to dzwoneczek w głowie dźwięczy. Jeśli ktoś stawia NIEREALNE OCZEKIWANIA, jeśli krytykuje innych za coś, co jest PRAKTYCZNIE NIE DO WYKONANIA, ale kto mu np. broni żądać, aby ten czy ów człowiek był idealny - to ja takiego cwaniaka, co innym stawia wymagania pod sufit, a sobie układa poprzeczką na podłodze, traktuję też jako oszusta, nawet jeśli formalnie nie stwierdza jawnej prawdy.
- wreszcie wiem już na pewno, że nie zaufam nikomu, kto nie wykazuje się pewnym minimalnym poziomem:
1. pokory, a z nią życzliwości ludziom, właściwie z zasady WSZYSTKIM ludziom, jakich Bóg w swojej miłości i łasce zechciał posłać na ten nasz skomplikowany świat.

Szkoda, że tej pokory i życzliwości zabrakło Ci w stosunku o władz PRL-u. Szafujesz mocnymi słowami "tyran", a oni działali tak jak mogli. Nie dało się działać inaczej.
Cytat:
5. Dbać o sprawiedliwość w społeczeństwie, czyli nie dawać przywilejów, nie wyróżniać grup ludzi względem innych, nie dyskryminować - na płaszczyźnie religijnej, narodowej, klasowej, zawodowej. To oznacza, że odrzucam ideę "interesu narodowego" jako czegoś, co warto byłoby wprowadzać. Żadna narodowa przynależność u mnie nie upoważnia nikogo do przywilejów, do wyniesienia kogokolwiek przed innych, bo to byłoby zwyczajnie nieetyczne, byłoby krzywdzeniem jednych, a faworyzowaniem innych. Moje poczucie sensu i etyki tego absolutnie nie dopuszcza.

Ale dopuszcza dyskryminowanie ludzi ze względu na fakt przyjęcia lub nieprzyjęcia tzw. szczepionki.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:57, 11 Lut 2022    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

- na pewno nie zamierzam zaufać komuś, kto notorycznie mija się z prawdę
ale... Uwaga! Tu jest subtelność, na którą chcę akurat Tobie zwrócić szczególną uwagę.
Prawda u mnie jest dość silnie związana z REALNYMI MOŻLIWOŚCIAMI. Jeśli widzę nawiedzonego, który wciska mi ciemnotę, że zrobi coś, co jest albo zupełnie niemożliwe, albo choćby tylko bardzo mało prawdopodobne, a wątpliwości kwituje "to się da, mówię ci, da się!", to dzwoneczek w głowie dźwięczy. Jeśli ktoś stawia NIEREALNE OCZEKIWANIA, jeśli krytykuje innych za coś, co jest PRAKTYCZNIE NIE DO WYKONANIA, ale kto mu np. broni żądać, aby ten czy ów człowiek był idealny - to ja takiego cwaniaka, co innym stawia wymagania pod sufit, a sobie układa poprzeczką na podłodze, traktuję też jako oszusta, nawet jeśli formalnie nie stwierdza jawnej prawdy.
- wreszcie wiem już na pewno, że nie zaufam nikomu, kto nie wykazuje się pewnym minimalnym poziomem:
1. pokory, a z nią życzliwości ludziom, właściwie z zasady WSZYSTKIM ludziom, jakich Bóg w swojej miłości i łasce zechciał posłać na ten nasz skomplikowany świat.

Szkoda, że tej pokory i życzliwości zabrakło Ci w stosunku o władz PRL-u. Szafujesz mocnymi słowami "tyran", a oni działali tak jak mogli. Nie dało się działać inaczej.

Nie oskarżałem żadnej konkretnej osoby. Bo faktycznie nie wiem, kto się do czego przyczyniał w tamtym układzie. Polscy komuniści nie byli jednolitą grupą - jedni byli zaangażowani po stronie aparatu przemocy, inni tylko chcieli jakoś przetrwać, albo pracować, działać gospodarczo. Było całkiem niemało dobrych ludzi w PZPR.
To jednak nie zmienia tej postaci sprawy, że cały system działał ostatecznie tyranizując podporządkowanych sobie ludzi.

towarzyski.pelikan napisał:
Cytat:
5. Dbać o sprawiedliwość w społeczeństwie, czyli nie dawać przywilejów, nie wyróżniać grup ludzi względem innych, nie dyskryminować - na płaszczyźnie religijnej, narodowej, klasowej, zawodowej. To oznacza, że odrzucam ideę "interesu narodowego" jako czegoś, co warto byłoby wprowadzać. Żadna narodowa przynależność u mnie nie upoważnia nikogo do przywilejów, do wyniesienia kogokolwiek przed innych, bo to byłoby zwyczajnie nieetyczne, byłoby krzywdzeniem jednych, a faworyzowaniem innych. Moje poczucie sensu i etyki tego absolutnie nie dopuszcza.

Ale dopuszcza dyskryminowanie ludzi ze względu na fakt przyjęcia lub nieprzyjęcia tzw. szczepionki.

Nie jestem piewcą szczepionkowstwa, ale uważam, że jeśli autorytety uznały iż lepsze jest szczepienie ludzi niż nie, zaś grozi nam śmierć wielu ludzi, to mamy SYTUACJĘ JAK NA WOJNIE. Na wojnie też decydują rozkazy, a demokracji i swobody wyboru tam nie ma. Bo jakby nagle zaczęły się między żołnierzami dyskusje, czy dowódca ma rację, w kwestii, czy należy atakować, czy okopać się i bronić tego, co mamy to taka armia bardzo szybko została pokonana przez tą, gdzie rozkazy są respektowane.
I tak jak na wojnie, rozkazy mogą być nietrafione, decyzje dowódców błędne. Zdarza się. Jak na wojnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 105 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 18:59, 11 Lut 2022    Temat postu:

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 105 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:31, 11 Lut 2022    Temat postu:

Wolność z punktu widzenia nacjonalistów polega między innymi na tym, że
- masz wolność do płodzenia potomstwa
- nie masz wolności od płodzenia potomstwa
- masz wolność do służenia w armii
- nie masz wolności od służenia w armii
- masz wolność do oddania swojej własności pod budowę lotniska
- nie masz wolności od oddania swojej własności pod budowę lotniska
- masz wolność do bycia pożytecznym dla narodu
- nie masz wolności od bycia pożytecznym dla narodu
itd.

Jak widać, nacjonalizm promuje wolność pozytywną, a piętnuje negatywną. :)

Trzeba przecież myśleć pozytywnie. :)


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Pią 19:47, 11 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 105 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:36, 11 Lut 2022    Temat postu:

Nacjonaliści popierają obcych nacjonalistów, bo mają wspólnego wroga.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 105 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:38, 11 Lut 2022    Temat postu:

Dyszyński, Ty nie jesteś liberalny. W żadnym stopniu.
Jesteś tak liberalny, jak Czarzasty z Biedroniem.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Pią 19:39, 11 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:46, 11 Lut 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Wolność z punktu widzenia nacjonalistów polega między innymi na tym, że
- masz wolność do płodzenia potomstwa
- nie masz wolności od płodzenia potomstwa
- masz wolność do służenia w armii
- nie masz wolności od służenia w armii
- masz wolność do bycia pożytecznym dla narodu
- nie masz wolności od bycia pożytecznym dla narodu
itd.

Jak widać, nacjonalizm promuje wolność pozytywną, a piętnuje negatywną. :)

Trzeba przecież myśleć pozytywnie. :)
:rotfl: :brawo: :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 105 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:49, 11 Lut 2022    Temat postu:

I po co mi bijesz brawo? Przecież Ty nie widzisz żadnej różnicy między obowiązkiem płacenia podatków a tarzaniem się w błocie na rozkaz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 19:51, 11 Lut 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
I po co mi bijesz brawo? Przecież Ty nie widzisz żadnej różnicy między obowiązkiem płacenia podatków a tarzaniem się w błocie na rozkaz.

Biję brawo bo się ubawiłem i uważam Twoje uwagi za celne.
Owa "wolność do" w moim języku jest bliska idei PRZYMUSU.
A z tym błotem to nie wiem, skąd to wziąłeś. "Tak sobie" Ci się chyba napisało. Nie wiem, o czym myślałeś, na jakiej to było podstawie.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 19:52, 11 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 19 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:54, 11 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Nie oskarżałem żadnej konkretnej osoby. Bo faktycznie nie wiem, kto się do czego przyczyniał w tamtym układzie. Polscy komuniści nie byli jednolitą grupą - jedni byli zaangażowani po stronie aparatu przemocy, inni tylko chcieli jakoś przetrwać, albo pracować, działać gospodarczo. Było całkiem niemało dobrych ludzi w PZPR.
To jednak nie zmienia tej postaci sprawy, że cały system działał ostatecznie tyranizując podporządkowanych sobie ludzi.

Czasam dla dobra podporządkowanych ludzi trzeba ich złapać za twarz. Najważniejsze, że mieli dobre intencje i głęboko wierzyli w słsuzność swoich działań.
Cytat:
Nie jestem piewcą szczepionkowstwa, ale uważam, że jeśli autorytety uznały iż lepsze jest szczepienie ludzi niż nie, zaś grozi nam śmierć wielu ludzi, to mamy SYTUACJĘ JAK NA WOJNIE. Na wojnie też decydują rozkazy, a demokracji i swobody wyboru tam nie ma. Bo jakby nagle zaczęły się między żołnierzami dyskusje, czy dowódca ma rację, w kwestii, czy należy atakować, czy okopać się i bronić tego, co mamy to taka armia bardzo szybko została pokonana przez tą, gdzie rozkazy są respektowane.
I tak jak na wojnie, rozkazy mogą być nietrafione, decyzje dowódców błędne. Zdarza się. Jak na wojnie.

A w III Rzeszy autorytety uznały, że należy dyskryminować i eksterminować ludzi ze względu na narodowość. Też była sytuacja wojenna.Zwykły człowiek nie ma tu nic do gadania. Na wojnie trzeba oddać głos ekspertom.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 105 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:55, 11 Lut 2022    Temat postu:

A ciekawe, kto decyduje o tym, co stanowi ten "interes narodowy"?
No bo przecież nie ludzie z osobna, bo ludzie z osobna mają obowiązek słuchać i być posłusznym.
A posłusznym wobec kogo? Wobec decydentów. To decydenci są tym narodem.

Ty nie jesteś narodem, ja nie jestem narodem, on nie jest narodem, ona nie jest narodem.
Narodem są decydenci. Oni definiują "interes narodowy".
A Ty masz gówno do powiedzenia.
Masz tylko wolność do bycia posłusznym.
Nie masz wolności od bycia posłusznym.

Nacjonalizm niczym się nie różni od doktryny lewicowej. W każdym przypadku chodzi o interes decydentów. Różnica polega tylko na tym, że jedni decydenci swój interes nazywają "interesem narodowoym", a drudzy "interesem obywateli świata".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 105 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 19:57, 11 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
A z tym błotem to nie wiem, skąd to wziąłeś. "Tak sobie" Ci się chyba napisało. Nie wiem, o czym myślałeś, na jakiej to było podstawie.

Nie wiesz? Skleroza dopadła...

Michał Dyszyński napisał:
Ja osobiście nie widzę istotnej różnicy pomiędzy
- nakazem płacenia podatków
- nakazem służby wojskowej
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 105 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:01, 11 Lut 2022    Temat postu:

Już ja widzę, jak Ty się dajesz łapać za twarz tym, którym podlegasz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31263
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:23, 11 Lut 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Michał Dyszyński napisał:
A z tym błotem to nie wiem, skąd to wziąłeś. "Tak sobie" Ci się chyba napisało. Nie wiem, o czym myślałeś, na jakiej to było podstawie.

Nie wiesz? Skleroza dopadła...

Michał Dyszyński napisał:
Ja osobiście nie widzę istotnej różnicy pomiędzy
- nakazem płacenia podatków
- nakazem służby wojskowej

Cholera!
Tu masz rację. To napisałem chyba najbardziej bez sensu, niż chyba jakakolwiek moje wcześniejsza pomyłka (które nieraz mi się zdarzają).
Skupiłem się na jednej myśli, a zagubiłem ogólny wydźwięk.
Tu mnie rzeczywiście przyłapałeś na dużym przeoczeniu.
Bo myślałem wtedy tylko o tym, że jeśli akceptujemy to, że władza może nam coś nakazywać, to będą tego dalsze konsekwencje w każdym z tych przypadków. Myślałem wtedy o tym, że uznanie władzy, które powoduje, że daliśmy jej nasz kredyt zaufania będzie miało te konsekwencje. I właściwie W PEWNYM SENSIE, to chyba tak jest.

Niezależnie od tego, w sensie przekonań na temat SŁUSZNOŚCI owych nakazów (a nie faktu, skąd się wzięły) to z płaceniem podatków jakoś się identyfikuję, a służbę wojskową traktuję jako coś niezgodne z moją naturą, bo nie chcę nic robić na rozkaz, a szczególnie nie chcę na rozkaz nikogo zabijać.
Zaraz zaktualizuję tamten wpis, usuwając ową służbę wojskową z listy, bo się z nią rozpędziłem, myśląc tylko o jednym aspekcie sprawy.
Mea culpa. :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 105 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:37, 11 Lut 2022    Temat postu:

I po co teraz ściemniasz? Przecież napisałeś tam wyraźnie, o co Ci chodzi.

Napisałeś, że o WSZYSTKIM trzeba dyskutować i niczego z góry nie odrzucać.

Michał Dyszyński napisał:
Ja osobiście nie widzę istotnej różnicy (aktualizacja: w zakresie samego źródła i faktu przymusu) pomiędzy
- nakazem płacenia podatków
- nakazem służby wojskowej
- nakazem świadczeń obowiązkowych w czasie wojny
- nakazem zapinania pasów w samochodzie
- ogólnie przestrzeganiem przepisów ruchu drogowego
- nie wyrzucaniem śmieci do lasu
- nie polowaniem swobodnym na zwierzynę leśną
- szczepieniem się na choroby, które zagrażają wielu tysiącom ludzi.
O wszystkim tym można by dyskutować, czy jest to słuszne. A nawet jeśliby znalazły się silne argumenty za jakąś użytecznością tego wszystkiego, to dalej nie oznaczałoby to, iż ns pewno GRANICĘ POMIĘDZY WOLNOŚCIĄ OSOBISTĄ, A WZGLĘDAMI SPOŁECZNYMI należałoby postawić właśnie tutaj, a nie trochę w lewo, czy trochę w prawo. To zawsze będzie kwestia uznaniowa, zawsze skończy się na KONIECZNOŚCI UZGODNIEŃ W OPARCIU O SZACUNEK JAKICHŚ TAM PRZESŁANEK.
Nie zamierzam też krytykować nikogo, kto jakieś argumenty tu wyciąga, w którąś stronę sprawę ciągnie. Pod jednym warunkiem...
że nie uważa się za wszechmądrego zbawcę ludzkości, czyli nie absolutyzuje swojego stanowiska.


To różnicy między obowiązkowym płaceniem podatków a obowiązkowymi inwazyjnymi procedurami medycznymi też nie dostrzegasz.
O wszystkim należy dyskutować, tak?


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Pią 20:45, 11 Lut 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21586
Przeczytał: 142 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 20:46, 11 Lut 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
Michał Dyszyński napisał:
A z tym błotem to nie wiem, skąd to wziąłeś. "Tak sobie" Ci się chyba napisało. Nie wiem, o czym myślałeś, na jakiej to było podstawie.

Nie wiesz? Skleroza dopadła...

Michał Dyszyński napisał:
Ja osobiście nie widzę istotnej różnicy pomiędzy
- nakazem płacenia podatków
- nakazem służby wojskowej

Cholera!
Tu masz rację. To napisałem chyba najbardziej bez sensu, niż chyba jakakolwiek moje wcześniejsza pomyłka (które nieraz mi się zdarzają).
Skupiłem się na jednej myśli, a zagubiłem ogólny wydźwięk.
Tu mnie rzeczywiście przyłapałeś na dużym przeoczeniu.
Bo myślałem wtedy tylko o tym, że jeśli akceptujemy to, że władza może nam coś nakazywać, to będą tego dalsze konsekwencje w każdym z tych przypadków. Myślałem wtedy o tym, że uznanie władzy, które powoduje, że daliśmy jej nasz kredyt zaufania będzie miało te konsekwencje. I właściwie W PEWNYM SENSIE, to chyba tak jest.

Niezależnie od tego, w sensie przekonań na temat SŁUSZNOŚCI owych nakazów (a nie faktu, skąd się wzięły) to z płaceniem podatków jakoś się identyfikuję, a służbę wojskową traktuję jako coś niezgodne z moją naturą, bo nie chcę nic robić na rozkaz, a szczególnie nie chcę na rozkaz nikogo zabijać.
Zaraz zaktualizuję tamten wpis, usuwając ową służbę wojskową z listy, bo się z nią rozpędziłem, myśląc tylko o jednym aspekcie sprawy.
Mea culpa. :cry:


Michał mógłbyś być sanitariuszem lub kucharzem w armii.
:wink:

Służbę podoficerską masz za sobą? Czy obrona cywilna?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Nauki społeczne Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin