Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Zajęcie się argumentem przeciwnika - siła, czy słabość?
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy jako przejaw siły, świadectwa przewagi nad dyskutantem należy potraktować raczej
obowiązkowe rozważenie czyichś argumentów, analizowanie ich, bo argumenty trzeba WYŁĄCZNIE merytorycznie rozpracować, a nie ignorować. Ignorowanie cudzych argumentów traktujemy jako porażkę dyskutanta.
66%
 66%  [ 2 ]
także postawę ignorowania cudzych argumentów, bo skoro my wiemy, że najlepiej rozumiemy sprawę, to nie będziemy się czyimiś głupotami w ogóle zajmowali. Zatem odstapienie od rozpatrzenia argumentów powinno być traktowane jako demonstracja siły dyskutanta.
33%
 33%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 7:26, 02 Lis 2020    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Myślałam o zupełnie czymś innym.

Chodzi o typ dyskutanta z przerośniętym ego, który wcale nie wydaje się z pozoru niemerytoryczny i emocjonalny. Przeciwnie, kreuje się na osobę ultramerytoryczną, ciągle powtarza jak mantrę, jaki jest merytoryczny i jacy inni są niemerytoryczni. Tymczasem jego ultramerytorycyzm w praktyce przejawia się tym, że wszelkie niewygodne dla siebie argumenty uznaje jako niemerytoryczne.


Niewygodne argumenty ......

Podasz jakiś konkretny przykład.

@Kruchy04

Są chrześcijanie, którzy nie uznają grzechu pierworodnego.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 7:28, 02 Lis 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy jako przejaw siły, świadectwa przewagi nad dyskutantem należy potraktować raczej
obowiązkowe rozważenie czyichś argumentów, analizowanie ich, bo argumenty trzeba WYŁĄCZNIE merytorycznie rozpracować, a nie ignorować. Ignorowanie cudzych argumentów traktujemy jako porażkę dyskutanta.
66%
 66%  [ 2 ]
także postawę ignorowania cudzych argumentów, bo skoro my wiemy, że najlepiej rozumiemy sprawę, to nie będziemy się czyimiś głupotami w ogóle zajmowali. Zatem odstapienie od rozpatrzenia argumentów powinno być traktowane jako demonstracja siły dyskutanta.
33%
 33%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:15, 02 Lis 2020    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
fedor napisał:
To pokaż cokolwiek czego nie rozwiązujesz właśnie suchym rozważaniem w swoim umyśle


Cokolwiek? Ok. Np. rozważam sobie w umyśle, ile na minutę będzie biło moje serce po przebiegnięciu jakiegoś długiego dystansu. Po czym wychodzę na dwór biegnę jakiś odcinek, zatrzymuję się, włączam stoper i zakładam stetoskop medyczny i rozstrzygam doświadczalnie moje wcześniejsze suche rozważania


Nadal nie widzę tu żadnego "doświadczenia". Założyłeś znowu umysłem, że coś doświadczasz i tym samym umysłem to oceniłeś

Kruchy04 napisał:
Inny przykład. Rozważam w umyśle czy po trzech minutach gotowania surowego jajka, ugotuje się ono "na twardo". Ze suchych rozważań przechodzę do eksperymentów


I ten "eksperyment" znowu rozstrzygasz umysłem. Sam "eksperyment" nie mówi nic

Kruchy04 napisał:
I takich rozważań codziennych mam steki. Rozważanie w umyśle + eksperyment, rozstrzygniecie empiryczne


A "rozstrzygnięcie empiryczne" czym robisz jeśli znowu nie umysłem? Wszystko musisz zrobić umysłem i to jest właśnie ten problem, że cały czas tego nie rozumiesz i dlatego wydaje ci się, że "empiria" coś za ciebie robi

Kruchy04 napisał:
A tutaj pisałeś, że "Badania Libeta zostały obalone przez neurofizjologów i wykazano, że opierały się na niepoprawnej metodologii oraz błędach proceduralnych. W szczegółach można o tym przeczytać choćby tutaj:
[link widoczny dla zalogowanych]

http://www.sfinia.fora.pl/filozofia,4/poprawne-postawienie-zagadnienia-wolnej-woli,17151-25.html

Czyli też wskazałeś, że coś można potwierdzić wychodząc poza "suche" rozmyślanie


Wskazanie w błędach metodologii też było zrobione w sumie umysłem. Ciekawe, że nie odniosłeś się wtedy ani słowem do tego co pisałem o błędach Libeta

Kruchy04 napisał:
A rozważania teologiczne? Możesz sobie tylko "sucho" rozważać w umyśle


I co z tego skoro twoje rozważania niczym nie różnią się od dowolnych rozważań teologicznych. Wszystko musisz i tak rozsądzić umysłem i nawet powoływanie się na "eksperyment" nic ci nie pomoże bo i "eksperyment" musisz zinterpretować umysłem. Umysł jest zawsze pierwszy i ostatni

Kruchy04 napisał:
Dobry tego przykład to Twój spór z Michałem o "teizmie otwartym". Wasza dyskusja to było jedynie przerzucanie się deklaracjami, bo tylko na "sucho" możecie sobie to rozważać. Było to na tyle zabawne, że nawet mat wam zwrócił na to uwagę.
http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/wszechwiedza-boga-o-przyszlosci-a-wolna-wola-czlowieka,8753-25.html


Ponownie - i co z tego skoro twoje rozważania niczym nie różnią się od dowolnych rozważań teologicznych. Wszystko musisz i tak rozsądzić umysłem i nawet powoływanie się na "eksperyment" nic ci nie pomoże bo i "eksperyment" musisz zinterpretować umysłem. Umysł jest zawsze pierwszy i ostatni

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Odpowiedzi na te pytania dostajesz na tym forum od lat. Ale je wypierasz. Problem nie jest z tymi pytaniami ale z twoim efektem wyparcia


A dlaczego miałbym je zaakceptować? Zwłaszcza te odpowiedzi pochodzące z Twojego umysłu?


To już twoja broszka. Skoro pytasz to ja daję odpowiedzi

Kruchy04 napisał:
Cytat:
To pytanie zakłada wiedzę, której nie posiadasz (że przed człowiekiem istniało jakieś cierpienie).


Skąd wiesz, co ja posiadam? Może posiadam, ale nie jest wstanie Ci tego udowodnić, bo Twój mózg nie pojmuje pewnych spraw, dopuszczasz taką opcję?


Dopuszczam, tak więc w ramach dopuszczania tej opcji zamieniam się w słuch w kwestii tego jak dokonałeś podróży w czasie i sprawdziłeś, że przed człowiekiem istniało jakieś cierpienie

Kruchy04 napisał:
Cytat:
A nawet gdyby tak było jak zakłada to pytanie to i tak można by na nie odpowiedzieć:


To tylko suche rozważania teoretyczne, inny teista może podać inne rozwiązania, i któremu miałbym zaufać?


Może i są to "suche rozważania teoretyczne" ale przecież sam nie masz nic lepszego. Jest to w każdym razie już jakaś odpowiedź. Jakaś wskazówka. Komu masz zaufać? Sam sobie zaufaj. Nie wiem czemu u was ateuszy jest ciągle jakiś problem z "zaufaniem komuś", choć od wiary i ufności rzekomo stanowczo się odżegnujecie. To temat na oddzielny wątek

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Aby ludzie nie chcący z Nim wspólnoty byli od Niego oddzieleni


Wuj przykładowo ma inne poglądy na temat piekła niż tradycyjny katolik. Kto ma rację odnośnie natury piekła? Wszyscy na raz mieć nie mogą. Nie macie jak tego rozsądzić "tu i teraz" więc wasze "odpowiedzi" są odpowiedziami pozornymi, bo to tylko zadeklarowanie swojego przekonania. Wątpliwości i niejasności wciąż pozostają, a Twoja "odpowiedź" ich nie usuwa. Rozumiesz?


W kwestii piekła Jarek jest chyba niezgodny z oficjalnym nauczaniem Kościoła, wyrażonym w katechizmie kościoła katolickiego i nauczaniu Jezusa (Mt 13,42.50). Ostatnio jednak jego poglądy stały się chyba bardziej zgodne z ortodoksją, nie wiem, nie śledzę tego. Sam oceń kto ma rację bo znowu skupiasz się tylko na różnicy zdań zamiast samemu dociec po czyjej bardziej stronie jest racja. Jak stwierdzę, że jestem muzułmaninem ale nie wierzę w istnienie Mahometa to skupisz się na samej różnicy zdań czy raczej na tym kto naprawdę jest muzułmaninem? Bo znowu wpadasz w jakąś niesamodzielność

Tutaj masz podsumowanie oficjalnego nauczania Kościoła katolickiego w kwestii zagadnienia piekła:

[link widoczny dla zalogowanych]

Badaj, myśl samodzielnie, a nie skupiasz się jedynie na samej różnicy zdań, z której nic jeszcze nie wynika

Kruchy04 napisał:
I tak z resztą Twoich "odpowiedzi", czyli Twoje "odpowiedzi" nie usuwają wątpliwości i niejasności. Ty pewnie uważasz, że wystarczy wyczarować odpowiedź i już po problemie. Ale w ten sposób to dalej błądzimy i mamimy się, że już znamy "odpowiedzi"


Ja udzielam odpowiedzi ale ty po uzyskaniu odpowiedzi wskazujesz na to, że ktoś inny udziela innej odpowiedzi. No i co z tego. Nie zmienia to faktu, że odpowiedzi są i trzeba sobie coś wybrać. Jak widać, tak naprawdę nie interesują cię odpowiedzi i wcale nie chcesz ich uzyskać. Też mogę zacząć dyskutować z tobą w ten sposób, że zacznę wskazywać na to, że inni ateiści mają inne zdanie niż ty w jakichś kwestiach. Ciekawe do czego to doprowadzi

Kruchy04 napisał:
Ale rozbawiło mnie to:
ja: "- dlaczego pierwsi chrześcijanie wierzyli w nadchodzący koniec świata"
odp. fedor: "Nie masz na to dowodów. Odpowiedź tutaj:"

xD


Bo nie masz dowodów. Zwiałeś z dyskusji gdzie takie "dowody" niby przedstawiłeś i ja te twoje rzekome "dowody" rozebrałem na części pierwsze. Nic nie zostało:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/poglady-jezusa-na-temat-zycia-doczesnego,14923-25.html#496839

a także tutaj - i też z tej dyskusji zwiałeś:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/miedzy-lochynia-a-prawda,17559.html#555559

Kruchy04 napisał:
No przecież sam przyznałeś mi rację, że wierzyli. Twoja wypowiedź np. "Pokaż więc tę ściemę i gdzie NT precyzyjnie zapowiada koniec w I wieku n.e. bo nic takiego tam nie znalazłem. Jedyne co przytaczasz to poświadczenie faktu, że niektórzy ludzie mieli pochopne oczekiwania."

Pogrubienie moje


Marginalne poglądy nie są poglądami mainstreamu chrześcijan. Pisałeś w kontekście mainstreamu i ja pokazałem, że to nieprawda bo tylko jakaś marginalna część się tego spodziewała. Zawsze są tacy ludzie ale jeszcze nic dla ogółu z tego nie wynika. A nie jest pewne nawet i to, że jakaś marginalna część się tego spodziewała. Wszystko to już było omawiane w tych dwóch dyskusjach, z których zwiałeś:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/poglady-jezusa-na-temat-zycia-doczesnego,14923-25.html#496839

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/miedzy-lochynia-a-prawda,17559.html#555559

Kruchy04 napisał:
Albo Twoja wypowiedź z tego samego tematu: "Liczy się co orzeka Pismo, a nie nadgorliwe oczekiwania pewnych pojedynczych chrześcijan."

Przyznałeś mi dwa razy rację, że jednak ludzie oczekiwali przyjścia Jezusa i końca tego "brudnego" świata


To pokaż mi tych "ludzi" i się temu przyjrzymy bo napisałem tak uznając roboczo twoją tezę, aby pokazać, że nawet wtedy nie byłaby to oficjalna nauka Nowego Testamentu

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Najwyraźniej znowu ci się zdawało


Nic mi się nie "zdawało". Porównaj przykładowo 2 Krl, 4, 42-44 z tzw. "cudownym rozmnożeniem chleba" opisanym we wszystkich ewangeliach


Podobieństwo to nie pokrewieństwo. Analogia non est genealogia. Robisz trywialny błąd logiczny w tym miejscu, polegający na pomieszaniu podobieństwa z pokrewieństwem

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Twierdzenie bezpodstawne. Już Popper i Quine wykazali, że "wyjaśnienia naukowe" świata mają zerowe prawdopodobieństwo więc nauka nic nie "wyjaśnia", a jedynie próbuje coś opisywać. Historia nauki dowiodła, że jest ona omylna


Mnie nauka wiele wyjaśniła o świecie. Tobie może nic, ale to już nie mój problem. Zapewne też Michał i Wuj poświęcili część swojego życia na studiowanie bezwartościowej poznawczo nauki. :rotfl:


Opisujesz swoje subiektywne mniemania w tym punkcie. Tobie nauka coś "wyjaśniła". Ale to nie jest wykazanie, że nauka coś w ogóle "wyjaśniła". Nauka twierdziła, że flogiston i eter istnieją. Świat miał wręcz pływać w eterze i flogistonie. Było to wyjaśnienie świata, czy nie było? Potem okazało się, że flogistonu i eteru po prostu nie ma. Skąd wiesz, że obecne "wyjaśnienia" nauki nie są ponownie takimi flogistonowo-eterowymi wyjaśnieniami świata? W zasadzie to bronisz się w tym miejscu jak zwolennik astrologii, który też twierdzi, że astrologia mu coś "wyjaśnia" o świecie

Kruchy04 napisał:
Lubisz sobie mydlić umysł takimi filozoficznymi regułkami i w ten sposób ucinać wejście w głębsza dyskusję o nauce


Ja nic nie "ucinam" bo próbuję z tobą wejść właśnie w jakąś głębszą dyskusję o nauce i jej statusie poznawczym. Każda głębsza dyskusja o nauce i jej statusie poznawczym musi być siłą rzeczy filozoficzna bo nauka sama siebie nie może oceniać - wpadłaby wtedy w błędne koło. Tak więc próbuję z tobą wchodzić w głębsze dyskusje o nauce ale ty od razu wymiękasz i kończysz na deklaracjach scjentystycznych. Bo nic poza deklarowaniem scjentyzmu naiwnego już nie masz. Tak jak te feministyczne lewaczki na ulicy, które mają tylko slogany na tekturkach i każda próba wejścia z nimi w merytoryczną dyskusję kończy się porażką

Kruchy04 napisał:
A jest mnóstwo badań wykazujących na skutek czego człowiek staje się agresywny, a nawet zdolny do morderstw. Znamy też świetnie psychologię psychopatów. Ale dla Ciebie to nic, bo tak napisał Popper. Ja Ciebie nie będę przekonywał, jak bardzo błądzisz, bo z doświadczenia :rotfl: wiem, że to jest niewykonalne, gdyż wszystko wyprzesz, a na koniec uciekniesz w solipsyzm


To tylko twoje kolejne puste deklaracje scjentyzmu. Generalnie nie chcesz dopuścić do siebie, że wszystkie "wyjaśnienia" nauki to tylko omylne przypuszczenia, hipotezy. Skoro nauka może sama bez końca rewidować swe twierdzenia, co pokazuje jej historia, to tracisz wszelkie argumenty w powoływaniu się na nią. W zasadzie to od tej pory powoływanie się na naukę jest jedynie referowaniem pewnych ciekawostek. Druga strona może ale nie musi tego uznawać i nie wpadnie w ten sposób w żadną sprzeczność ze stanem faktycznym. Polecam sprawdzenie sobie hasła "falibilizm":

[link widoczny dla zalogowanych]

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Na tym, że nie pozwala cierpieć tym, którzy Go kochają i są na Niego otwarci. A tych co nie są na Niego otwarci do miłości nie przymusi więc zostawia ich samym sobie. Wtedy cierpią ale taka jest cena za wolność. Dla Boga wolność ludzka ma znaczenie priorytetowe i wolność jest dla Niego nawet ważniejsza niż kwestia cierpienia


Cóż.. Wuj ma inną wizję. Dla Ciebie "odpowiedź" jest wtedy, gdy coś zostało zadeklarowane i tyle. Tak potrafią w przedszkolu i tam to wystarcza


Znowu tylko powołałeś się na różnice zdań i nic z tego nie wynika. W każdym razie odpowiedź dostałeś więc nieprawdą było twe stwierdzenie, że tych odpowiedzi "nie ma". Bo teraz okazało się, że jest nawet więcej niż jedna odpowiedź. A ty pisałeś, źe ich "nie ma"

Kruchy04 napisał:
Cytat:
W mnożeniu sztucznych problemów gimboateista jest wprawiony. Odpowiedzi go nie interesują


Nie udzieliłeś żadnych "odpowiedzi"


Na wszystko co napisałeś udzieliłem odpowiedzi. Wcześniej udzielił ich Wuj i Michał. To już trzy odpowiedzi. A ty twierdzisz, że ich "nie ma". Czyli jest dokładnie tak jak pisałem: w mnożeniu sztucznych problemów gimboateista jest wprawiony. Odpowiedzi go nie interesują

Kruchy04 napisał:
Nie możesz udzielić, bo nie wiesz, jak sprawdzić, które są odpowiadają stanowi faktycznemu


To nie znaczy, że nie mogę udzielić odpowiedzi. Już samo wskazanie na wachlarz możliwości jest udzieleniem odpowiedzi. A co do "stanu faktycznego" to sam nie masz do niego dostępu i jakoś nie przeszkadza ci to twierdzić różne rzeczy. A wręcz bardzo stanowczo twierdzisz mnóstwo rzeczy na tym forum. Tak więc sam pokazujesz, że można nie tylko udzielać odpowiedzi ale wręcz stanowczo coś twierdzić, nie posiadając dostępu do stanu faktycznego. A poza tym skąd wiesz, że ktoś nie posiada dostępu do stanu faktycznego? Na podstawie jakiego stanu faktycznego to stwierdzasz?

Kruchy04 napisał:
Najpóźniej (o ile coś z tego jest prawdą) każdy dowie się po zakończeniu życia ziemskiego i wtedy dopiero będzie można powiedzieć, że posiadamy odpowiedzi


No to trochę sobie zaczekasz. Ciekawe co zrobisz jeśli okaże się po śmierci, że system nie akceptował twojej wizji świata pod tytułem "musiałem mieć w doczeności pewność absolutną w jakiejś kwestii"

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Z wszystkich dyskusji szybko zwiewasz i rozpoczynasz nowe o tym samym, z których też zwiewasz.


To tylko Twoja błędna interpretacja moich zachowań


A więc jednak cały czas dyskutujesz w tych wszystkich wątkach z których zwiałeś, tylko że twoje posty stamtąd cudownie znikają bo nikt ich nie widzi?

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Warto tam zajrzeć aby zobaczyć jak wszystkie twoje zarzuty zostały uwalone, choć trollowałeś tam spod czterech różnych nicków.


Niczego nie jesteś wstanie "uwalić", bo jedyne czym dysponujesz to swoją wiarą (zapraszam do linku w stopce)


Twój link w stopce nie pokrywa się z tą deklaracją. Za to mój link w stopce pokazuje, że skoro nie jesteś w stanie niczego udowodnić to uwalanie tego co piszesz jest wręcz dziecinnie proste

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Pokaż mi zagadnienie "pewności" w jakiejkolwiek kwestii


Czy Twoje zdanie uważasz za pewne?

Chyba nie, bo dalej piszesz: "Nie ma takiej pewności w niczym więc"

więc Twoje zdanie ""Pewność" to mrzonka" jest też niepewne.

Twoje przykłady obalają twe własne tezy


Nie zrozumiałeś. To są wnioski z braku pewności, a nie deklaracje pewności (w tym wypadku nawet wyjątki nie mogą być odstępstwem od reguły). Pozostańmy więc przy moim pierwszym zdaniu: Pokaż mi zagadnienie "pewności" w jakiejkolwiek kwestii

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Podaj więc swe kryteria weryfikacji i zobaczymy czy się da. Stawiam na to, że w tej kwestii znowu polegniesz, jak tysiące razy gdy zadałem ci to pytanie


wynajęcie kilku detektywów.
Albo śledzenie żony na własną rękę.
Można zweryfikować. Można. Proste? Proste


Raczej prostackie niż proste. To nadal nie jest odpowiedź na moje pytania o kryteria weryfikacji. Jakie kryteria weryfikacji stosują detektywi? Jakie kryteria stosuje śledzący? Brak odpowiedzi na te pytania więc znowu odpisałeś wymijająco

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Wykaż, że twoje istnienie lub istnienie dowolnego ateisty jest bardziej pewne niż istnienie Boga. Obstawiam, że nie będziesz w stanie tego zrobi


Dla mnie kryterium stanowi doświadczenie. Doświadczam świata i innych istot, które są podobne do mnie, a Boga w tym doświadczeniu nie ma. Dlatego uznaję, że istnienie Boga jest dla mniej mniej pewne


Wykaż więc, że twoje "doświadczenie" jest wiarygodne bo nic na temat jego wiarygodności nie wiadomo. Wykaż, że w ogóle jest to "twoje" doświadczenie bo tego też nie wiadomo. Może jedynie coś wytwarza złudzenie, że jest "tobą", choć wcale nie jest tobą. Tak więc to co napisałeś w żaden sposób nie wykazuje, że twoje istnienie jest bardziej pewne niż istnienie Boga. Nie wspominając już o tym, że możesz nie istnieć choćby z tak prozaicznego powodu jak to, że jesteś tylko internetowym botem

Kruchy04 napisał:
Dodatkowo (nie wiem jak Ty) nie mogę przestać postrzegać. Postrzeganie to pewne zjawisko jakiego doświadczam, nie wiem czym jest, ale na pewno wiem, że postrzegam, że coś postrzegam.
Nie mogę przestać tego robić, jest to konieczne


Wykaż więc, że twoje postrzeżenia są wiarygodne. Tak naprawdę nic nie "postrzegasz". Impulsy elektryczne w twoim mózgu (jeśli w ogóle masz mózg, co też musisz przyjąć na wiarę) nie są żadnym "postrzeganiem". Może generować je tylko jakiś matrixowy komputer lub ty sam, nie wiedząc o tym. Tak więc tak naprawdę nic nigdy nie "postrzegałeś". Jedynie wierzysz w to, że tak jest. Nigdy nawet nie widziałeś swej twarzy bo użycie lustra lub kamery już przestaje być bezpośrednim postrzeganiem. Nie masz też żadnej podstawy ku temu aby stwierdzić, że ty coś postrzegasz. Może jedynie przesuwają się jakieś obrazy jak w kinie bez widza? Dlaczego akurat masz być gdzieś w tym "ty"? To znowu nadmiarowe założenie, które przyjąłeś na wiarę tak jak ktoś inny przyjął istnienie Boga. Nie można więc stwierdzić nawet tego, że "ty" coś postrzegasz. Można jedynie bezpodmiotowo stwierdzić w stronie biernej, że "jest postrzegane". Ale żadnego "ty" lub "ja" w tym być nie musi. Tak więc "postrzeganie" nie jest żadnym dowodem na to, że twoje istnienie jest bardziej wiarygodne niż istnienie Boga

Kruchy04 napisał:
I w tym postrzeganiu Boga nie ma, nie ma też krasnoludków, smoków i gadających liści. A jak sobie to wszystko jednak jest? Ok, tyle, że ja nie mam teraz podstaw, by tak myśleć. Może, ktoś ma takie podstawy. Ja nie mam. Ale Ty nie jesteś mną i dlatego nic z tego nie zrozumiesz, co napisałem


Siebie samego też w postrzeganiu nie masz więc powinieneś uznać z braku podstaw, że twoje istnienie jest tak samo niepewne jak istnienie Boga. Introspekcja twego istnienia może być tylko iluzją spoza ciebie i nie jest do tego potrzebne żadne "ciebie". Tak więc jesteś niekonsekwentny uznając swe istnienie, a istnienia Boga już nie. "Postrzeżenia" obnażają tak samo brak podstaw do przyjęcia twego istnienia. A raczej brak tych postrzeżeń w przypadku twojego istnienia. Z mojego punktu widzenia bezpodstawność twego istnienia jest jeszcze silniejsza bo możesz być tylko botem

Kruchy04 napisał:
Co ciekawe, bóg nie jest konieczny, możemy przestać w niego wierzyć i normalnie funkcjonować. I to sprawdzam doświadczalnie każdego dnia. możesz mi nie wierzyć, ale to nie mój problem.


Jeśli twoja egzystencja sprowadza się do siusiu, kupka, micha, smartfon i pornol, jak to jest w przypadku potrzeb życiowych u większości ateistów, to rzeczywiście Bóg nie jest potrzebny do takiej egzystencji


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 13:10, 02 Lis 2020, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  

Czy jako przejaw siły, świadectwa przewagi nad dyskutantem należy potraktować raczej
obowiązkowe rozważenie czyichś argumentów, analizowanie ich, bo argumenty trzeba WYŁĄCZNIE merytorycznie rozpracować, a nie ignorować. Ignorowanie cudzych argumentów traktujemy jako porażkę dyskutanta.
66%
 66%  [ 2 ]
także postawę ignorowania cudzych argumentów, bo skoro my wiemy, że najlepiej rozumiemy sprawę, to nie będziemy się czyimiś głupotami w ogóle zajmowali. Zatem odstapienie od rozpatrzenia argumentów powinno być traktowane jako demonstracja siły dyskutanta.
33%
 33%  [ 1 ]
Wszystkich Głosów : 3

Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 14:09, 02 Lis 2020    Temat postu:

Cytat:
Jeśli twoja egzystencja sprowadza się do siusiu, kupka, micha, smartfon i pornol, jak to jest w przypadku potrzeb życiowych u większości ateistów, to rzeczywiście Bóg nie jest potrzebny do takiej egzystencji


Taki badacz Biblii jak Kruchy04 na pewno nie nalezy do ateistów, ktorych obraz powyżej przedstawiono.
Nie wydaje mi się, aby większość ateistów tak spędzała czas.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 14:13, 02 Lis 2020, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Rozbieranie irracjonalizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin