 |
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37638
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 2:05, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | Podaję, tylko Ty tego, co podaję nie próbujesz zrozumieć, a tylko z miejsca negujesz. |
To znowu ta sama pusta formułka, która niczego nie wyjaśnia i niczego nie dowodzi. |
Ja rzeczywiście niczego nie dowodzę (kto widział dowody w dyskusjach z filozofii i psychologii?), tylko tutaj poprzestaję na poziomie, na którym Ty się blokujesz - samym stwierdzaniu. Dowodziłem Ci, wyjaśniałem... kiedyś. Ale za każdym razem "nie dostrzegałeś" tego, zawsze tego dla Ciebie "nie było". Nie mam już nadziei, że moje wyjaśnienia nie zostaną zignorowane, a potem określone ich rzekomym "brakiem", więc już się nie wysilam.
Ale Twoja metoda niniejszym została zdemaskowana.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 2:09, 06 Gru 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
|
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16365
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 6:52, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | Ja rzeczywiście niczego nie dowodzę (kto widział dowody w dyskusjach z filozofii i psychologii?), tylko tutaj poprzestaję na poziomie, na którym ty się blokujesz - samym stwierdzaniu. |
To, że w filozofii nie zawsze operuje się ścisłym dowodem matematycznym, nie zwalnia cię z obowiązku uzasadniania swoich twierdzeń. Udawanie, że „filozofia tak ma”, nie jest usprawiedliwieniem dla pustych deklaracji. Mylisz dwa poziomy: brak matematycznego dowodu i całkowity brak argumentacji. To, że twierdzisz, iż „poprzestajesz na stwierdzaniu”, tylko potwierdza, że nie przedstawiasz żadnych podstaw, więc twoje słowa są zwykłymi gołosłownymi tezami.
| Michał Dyszyński napisał: | | Dowodziłem ci, wyjaśniałem... kiedyś. Ale za każdym razem "nie dostrzegałeś" tego, zawsze tego dla ciebie "nie było". |
Twierdzisz, że kiedyś coś wyjaśniałeś, ale nie wskazujesz ani jednego konkretnego przykładu, ani jednej treści, ani jednego zdania, które miałoby być tym rzekomym wyjaśnieniem. Jeśli potrafisz tylko odwoływać się do mglistych wspomnień o „kiedyś”, to znaczy, że nie masz realnych argumentów tu i teraz. Zarzucasz mi, że czegoś „nie dostrzegam”, ale sam nie wskazujesz czego miałbym „nie dostrzec”. Oczekujesz uznania czegoś, czego nie prezentujesz.
| Michał Dyszyński napisał: | | Nie mam już nadziei, że moje wyjaśnienia nie zostaną zignorowane, a potem określone ich rzekomym "brakiem", więc już się nie wysilam. |
To klasyczna ucieczka od odpowiedzialności za brak treści. Zamiast pokazać coś konkretnego, twierdzisz, że „nie warto”, że „i tak zignoruję”. W ten sposób tworzysz wygodną wymówkę: nie musisz niczego przedstawiać, a winą za brak argumentów obciążasz drugą stronę. To mechanizm obronny, a nie merytoryczna odpowiedź. Jeśli twoje wyjaśnienia istniałyby realnie, mógłbyś je po prostu przytoczyć. Skoro tego nie robisz, jedyną logiczną konkluzją jest to, że nie masz czego przytoczyć.
| Michał Dyszyński napisał: | | Ale twoja metoda niniejszym została zdemaskowana. |
To zdanie nie znaczy nic. Nie wskazujesz, na czym ma polegać ta rzekoma „metoda”, nie opisujesz jej, nie wykazujesz jej działania. Rzucasz pustą deklarację, która ma brzmieć jak konkluzja, ale w rzeczywistości jest tylko pozą mającą zamaskować brak merytorycznej zawartości. Jeśli ktokolwiek tu coś demaskuje, to raczej twoja własna wypowiedź demaskuje, że twoje zarzuty są czysto erystyczne i niepoparte żadnym opisem ani argumentem.
Twoja odpowiedź sprowadza się wyłącznie do ogólników, wymówek i prób przerzucenia odpowiedzialności za brak treści na rozmówcę. Nie podajesz ani jednego konkretu, nie przywołujesz żadnego fragmentu swoich rzekomych wcześniejszych wyjaśnień, nie wskazujesz ani jednego elementu mojego stanowiska, który miałby być błędny według twojej analizy. Zamiast argumentów używasz narracji o rzekomej „blokadzie”, „niedostrzeganiu” i „demaskowaniu”, co jest jedynie próbą nadania pozorów głębi wypowiedzi, która jest całkowicie pusta. Jeśli chcesz, aby twoje twierdzenia miały jakąkolwiek wartość, musisz je uzasadnić, a nie tylko powtarzać, że kiedyś coś wyjaśniałeś i że teraz „nie widzisz sensu”. W przeciwnym razie nie prowadzisz dyskusji, tylko uciekasz od niej pod płaszczykiem filozoficznie brzmiących deklaracji
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 9:16, 06 Gru 2025, w całości zmieniany 2 razy
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 39908
Przeczytał: 8 tematów
Skąd: z innego Wszechświata Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 9:18, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | Ja rzeczywiście niczego nie dowodzę (kto widział dowody w dyskusjach z filozofii i psychologii?), tylko tutaj poprzestaję na poziomie, na którym ty się blokujesz - samym stwierdzaniu. |
To, że w filozofii nie zawsze operuje się ścisłym dowodem matematycznym, nie zwalnia cię z obowiązku uzasadniania swoich twierdzeń. Udawanie, że „filozofia tak ma”, nie jest usprawiedliwieniem dla pustych deklaracji. Mylisz dwa poziomy: brak matematycznego dowodu i całkowity brak argumentacji. To, że twierdzisz, iż „poprzestajesz na stwierdzaniu”, tylko potwierdza, że nie przedstawiasz żadnych podstaw, więc twoje słowa są zwykłymi gołosłownymi tezami. |
Rzeczywiście "filozofia tak ma".
Innymi słowy:
Filozofia nie ma żadnego poprawnego podkładu czysto matematycznego na swoje "gdybania".
Udowadnia to algebra Kubusia, które wkrótce zaistnieje na naszej planecie.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37638
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:00, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
Tak bardziej osobiście, czyli subiektywnie, czyli bez jakiejkolwiek sugestii wykazywania, a jedynie przekazując odczucia, to gdy buńczuczni i konkurujący dyskutanci naprzeciw mnie stają, a ja sobie tak po swojemu na to patrzę, jak to się starają mnie pokonać, jak to już już... prawie wygrali, jak to roznieśli w pył (to, co tam mieli roznieść... ), to czuję pewien rodzaj rozbawienia.
W środku we mnie coś tak troszkę parska śmiechem, gdy sobie zadaję pytanie: a co, ty - buńczuczny - właściwie osiągniesz?... Co KONKRETNIE się stanie, gdy już "wygrasz"?...
Żaden z tych buńczucznych i napastliwych w dyskusjach nigdy jakoś się nie zająknął, nie wytłumaczył mi, na czym ten stan jego zwycięstwa polega. Gdy tu na sfinii stworzyłem wątek http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/co-wlasciwie-jest-zwyciestwem-w-dyskusji,21715.html miałem cichą nadzieję, że ktoś to mi wyjaśni. Ja faktycznie nie wiem, na czym owa wygrana miałaby polegać i chętnie bym się dowiedział. Co się wtedy by stało?...
Buńczuczni chyba też nie wiedzą... Wygrywają, punktują, orzą, dominują i ... chyba tylko gonią tego króliczka. A może nawet króliczka nie mają, tylko sam obraz, samą iluzję. Koty pasjami ganiają za światełkiem z lasera - gonią, próbują złapać, a przecież ten świetlny punkcik nie da się złapać, nie jest rzeczą - obiektem możliwym do schwytania. Mam wrażenie, że bardzo podobnie jest z tym zwycięstwem w dyskusji, czyli że nie ma czegoś takiego "złapanego", co byłoby "tym zwycięstwem".
Kombinowałem z przyznaniem takiemu rywalizującemu oponentowi racji. Nie chcę kłamać, więc nieraz muszę się namęczyć, aby znaleźć coś, czemu mogę przyznać rację. Ale, jak się tak nieraz zastanowię i np. przyjmę inne założenia robocze, to z takich założeń da się sklecić w miarę rozumne potwierdzenie dla tego, co ten czy inny buńczuczny głosi. Więc mogę mu przyznać rację. Ale to nie zadziaływa...
Buńczuczny i rywalizujący bowiem w ogóle nie chce żadnej zgody w dyskusji, nie chce mieć stanu "porozumieliśmy się". Buńczuczny musi walczyć, woli mieć wroga. I znajdzie sobie pretekst, aby go zawsze mieć. Taki paradygmat, takie założenie podstawowe rywalizujacych - mieć tego, komu można okazywać sprzeciw, a nie tego, z którym coś udało się ustalić.
Więc rywalizujący gonią te swoje króliczki. Ale chyba niektórzy się łudzą, że ich króliczki jakby były... doganialne... Buńczuczni maja bardzo niski poziom autorefleksji, dystans jest ich bardzo słabą stroną, więc pielęgnują te przeróżne swoje iluzje do końca. Dlaczego więc mieliby zrezygnować ze swojej iluzji, że rzeczywiście mają w dyskusji coś do wygrania?...
Więc może... niech dalej walczą.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16365
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:11, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | Tak bardziej osobiście, czyli subiektywnie, czyli bez jakiejkolwiek sugestii wykazywania, a jedynie przekazując odczucia, to gdy buńczuczni i konkurujący dyskutanci naprzeciw mnie stają, a ja sobie tak po swojemu na to patrzę, jak to się starają mnie pokonać, jak to już już... prawie wygrali, jak to roznieśli w pył (to, co tam mieli roznieść... ), to czuję pewien rodzaj rozbawienia. W środku we mnie coś tak troszkę parska śmiechem, gdy sobie zadaję pytanie: a co, ty - buńczuczny - właściwie osiągniesz?... Co KONKRETNIE się stanie, gdy już "wygrasz"?...  |
Udajesz rozbawienie, ale cała ta deklaracja jest jedynie zasłoną dymną, próbą ucieczki od merytorycznej odpowiedzialności. Robisz unik, bo łatwiej ci sprowadzić rozmówców do karykatury buńczucznych napastników niż odnieść się do argumentów. To pytanie o konkrety to pozór głębi, bo sam nie definiujesz ani stanu gry, ani zasad, ani nawet kryteriów. Krytykujesz coś, czego sam nie umiesz opisać, więc twoja wyśmiewana „buńczuczność” to tylko odbicie twojej własnej niejasności.
| Michał Dyszyński napisał: | | Żaden z tych buńczucznych i napastliwych w dyskusjach nigdy jakoś się nie zająknął, nie wytłumaczył mi, na czym ten stan jego zwycięstwa polega. |
Nie dostałeś odpowiedzi, bo nie zadałeś uczciwego pytania. Od początku zakładasz intencje innych, przypisujesz im motywacje i etykietujesz ich wrogo, a potem oczekujesz, że będą ci tłumaczyć pojęcia, które sam deformujesz. Tworzysz problem, którego istnienia nie chcesz zauważyć, a potem dziwisz się, że nikt nie chce tańczyć w tej choreografii.
| Michał Dyszyński napisał: | Ja faktycznie nie wiem, na czym owa wygrana miałaby polegać i chętnie bym się dowiedział. Co się wtedy by stało?...  |
Nie wiesz, bo unikasz zrozumienia. Traktujesz dyskusję jak mglisty rytuał, w którym nic nie można ustalić, i dziwisz się, że ludzie rozumieją ją inaczej. Wystarczy zdefiniować wygraną jako obronę własnych tez lub skuteczne obalenie cudzych. Problem w tym, że tobie to nie pasuje, bo rozmycie zasad pozwala ci nigdy nie przegrać i zawsze czuć się wyżej.
| Michał Dyszyński napisał: | | Buńczuczni chyba też nie wiedzą... Wygrywają, punktują, orzą, dominują i ... chyba tylko gonią tego króliczka. |
Skoro nazywasz ich buńczucznymi, to z góry wykluczasz możliwość ich racjonalności. Robisz z nich jednowymiarowe postacie pasujące do twojej tezy, więc nic dziwnego, że dochodzisz do wniosku, że nie wiedzą, po co to robią. To twój schemat, nie ich realne zachowania.
| Michał Dyszyński napisał: | | Koty pasjami ganiają za światełkiem z lasera - gonią, próbują złapać, a przecież ten świetlny punkcik nie da się złapać, nie jest rzeczą - obiektem możliwym do schwytania. Mam wrażenie, że bardzo podobnie jest z tym zwycięstwem w dyskusji, czyli że nie ma czegoś takiego "złapanego", co byłoby "tym zwycięstwem". |
Twoja metafora niczego nie udowadnia. To tylko literacka sztuczka mająca zastąpić argument. Można jasno wskazać kryteria zwycięstwa w dyskusji, nawet jeśli tobie nie odpowiada ich istnienie. Nie możesz udowadniać nieistnienia kryteriów tylko dlatego, że tobie nie są wygodne. To arbitralne i pozbawione spójności.
| Michał Dyszyński napisał: | | Kombinowałem z przyznaniem takiemu rywalizującemu oponentowi racji. Nie chcę kłamać, więc nieraz muszę się namęczyć, aby znaleźć coś, czemu mogę przyznać rację. |
Pokazujesz teraz, jak bardzo fałszywy jest twój wcześniejszy obraz rozmówców. Skoro musisz się „namęczyć”, by znaleźć choćby gram racji, to nie oni są buńczuczni, tylko ty jesteś zamknięty na kontrargumenty. Udajesz szlachetność, gdy faktycznie mówisz: „nawet jeśli mają rację, to ja jej w nich szukam z wielkim trudem”. To brzmi jak wyznanie uprzedzenia, nie obiektywizmu.
| Michał Dyszyński napisał: | | Buńczuczny i rywalizujący bowiem w ogóle nie chce żadnej zgody w dyskusji, nie chce mieć stanu "porozumieliśmy się". Buńczuczny musi walczyć, woli mieć wroga. |
To już nie jest opis, lecz oskarżenie. Przypisujesz innym intencje bez żadnych dowodów, choć sam przed chwilą przyznałeś, że z góry zakładasz ich „buńczuczność”. Stawiasz siebie jako jedynego spokojnego i refleksyjnego, choć twoje słowa są pełne pogardy i uproszczeń. Mówisz o nich jak o ludziach uzależnionych od konfliktu, ale to ty tworzysz ten konflikt, szufladkując ich w schemat, z którego nie pozwalasz im wyjść.
| Michał Dyszyński napisał: | | Więc rywalizujący gonią te swoje króliczki. |
Powtarzasz metaforę, ale powtórzenie nie staje się argumentem. Po raz kolejny tworzysz ogólnikowe obrazy, które mają zasugerować głębię tam, gdzie jej nie ma. To tylko odwracanie uwagi od tego, że sam nie definiujesz niczego, co krytykujesz.
| Michał Dyszyński napisał: | | Buńczuczni maja bardzo niski poziom autorefleksji, dystans jest ich bardzo słabą stroną, więc pielęgnują te przeróżne swoje iluzje do końca. |
Oskarżasz innych o brak autorefleksji, ale nie zauważasz, że cały twój wywód to odmowa spojrzenia na siebie. Na podstawie własnych odczuć tworzysz generalizacje, a potem prezentujesz je jako obiektywne diagnozy. To klasyczna projekcja: przypisujesz innym to, czego sam nie chcesz w sobie dostrzec.
| Michał Dyszyński napisał: | | Dlaczego więc mieliby zrezygnować ze swojej iluzji, że rzeczywiście mają w dyskusji coś do wygrania?... |
Nazywasz iluzją wszystko, co nie pasuje do twojego subiektywnego modelu. Twoje stanowisko jest logicznie puste, bo jeśli zwycięstwo w dyskusji jest iluzją, to twoje poczucie przewagi wynikające z rzekomego rozbawienia też jest iluzją. Sam podcinasz gałąź, na której siedzisz.
| Michał Dyszyński napisał: | Więc może... niech dalej walczą.  |
To tylko wyższościowa ucieczka w pozę. Deklarujesz obojętność, bo łatwiej udawać dystans niż mierzyć się z własnymi błędami i sprzecznościami.
Twoje wywody są zbudowane na arbitralnych założeniach, niekonsekwentnych metaforach i uogólnieniach, które niczego nie dowodzą. Cały twój tekst to próba ustawienia siebie w pozycji niezależnego obserwatora, choć faktycznie jedynie projektujesz na innych to, czego sam unikasz przeanalizować. Nie obalałeś niczyich postaw ani intencji, tylko wymyśliłeś obraz, który pozwala ci czuć się mądrzejszym od rozmówców. Jeśli naprawdę chcesz rozmawiać, to przestań budować te wygodne iluzje i zacznij konfrontować własne założenia zamiast wyśmiewać cudze
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 13:11, 06 Gru 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37638
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:48, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | Tak bardziej osobiście, czyli subiektywnie, czyli bez jakiejkolwiek sugestii wykazywania, a jedynie przekazując odczucia, to gdy buńczuczni i konkurujący dyskutanci naprzeciw mnie stają, a ja sobie tak po swojemu na to patrzę, jak to się starają mnie pokonać, jak to już już... prawie wygrali, jak to roznieśli w pył (to, co tam mieli roznieść... ), to czuję pewien rodzaj rozbawienia. W środku we mnie coś tak troszkę parska śmiechem, gdy sobie zadaję pytanie: a co, ty - buńczuczny - właściwie osiągniesz?... Co KONKRETNIE się stanie, gdy już "wygrasz"?...  |
Udajesz rozbawienie, ale cała ta deklaracja jest jedynie zasłoną dymną, próbą ucieczki od merytorycznej odpowiedzialności. Robisz unik, bo łatwiej ci sprowadzić rozmówców do karykatury buńczucznych napastników niż odnieść się do argumentów. |
Podoba mi się w tym kontekście to określenie "karykatura". Tak trochę to czuję - buńczuczni i rywalizujący są dla mnie mentalnie "karykaturalni".
Mam nawet z tym pewien problem wewnętrzny, że gdzieś już się ocieram o pychę, o lekceważący i drwiący (wewnętrznie) stosunek do ludzi tak bardzo pozbawionych autorefleksji, tak bardzo goniący za iluzjami, nierozumni, tacy nieporadni mentalnie... Ale walczę z tym w sobie.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16365
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 14:21, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | Podoba mi się w tym kontekście to określenie "karykatura". Tak trochę to czuję - buńczuczni i rywalizujący są dla mnie mentalnie "karykaturalni". |
To, że coś ci się „podoba”, nie czyni tego prawdziwym. Uznanie rozmówców za mentalnie karykaturalnych jest jedynie kolejnym sposobem, by nie zmierzyć się z realnymi argumentami. Zamiast skorygować swoje błędne założenia, pogłębiasz je i zamieniasz w prostą etykietę. To nie jest refleksja, tylko potwierdzenie własnych uprzedzeń.
| Michał Dyszyński napisał: | | Mam nawet z tym pewien problem wewnętrzny, że gdzieś już się ocieram o pychę, o lekceważący i drwiący (wewnętrznie) stosunek do ludzi tak bardzo pozbawionych autorefleksji, tak bardzo goniący za iluzjami, nierozumni, tacy nieporadni mentalnie... |
Nie ocierasz się o pychę. Ty ją tu właśnie w pełni prezentujesz. Wmawiasz sobie, że zauważasz własną słabość, ale w rzeczywistości tylko ją racjonalizujesz, powtarzając te same pogardliwe kalki, które wcześniej ubierałeś w metafory i żarciki. Zamiast zadać sobie pytanie, czy twoje oceny innych mają jakiekolwiek uzasadnienie, po prostu mnożysz inwektywy, które ukrywasz pod płaszczem rzekomej autorefleksji. To nie jest samoświadomość, to jest autopobłażanie.
| Michał Dyszyński napisał: | Ale walczę z tym w sobie.  |
Gdybyś naprawdę z tym walczył, to najpierw przestałbyś powtarzać te same pogardliwe schematy, które rzekomo cię niepokoją. Problem w tym, że ta twoja deklarowana „walka” polega wyłącznie na teatralnym westchnieniu i emotikonie, podczas gdy faktycznie robisz dokładnie to, co sam przedstawiasz jako własną słabość. Mówisz o pysze, ale cały akapit jest jej demonstracją. Mówisz o walce, ale nie ma tu ani jednego kroku w stronę uczciwej korekty własnych błędów. Udajesz, że zauważasz problem, choć tak naprawdę go pogłębiasz.
Twoja odpowiedź nie jest próbą zrozumienia mojego zarzutu, lecz jedynie jego odwróceniem po to, by nadal czuć się komfortowo w roli kogoś, kto z definicji stoi wyżej od rozmówców. Zamiast zmierzyć się z faktem, że tworzysz sztuczne karykatury innych ludzi, postanowiłeś uznać to za powód do introspekcyjnego samogłaskania. Jeśli naprawdę chcesz uchodzić za kogoś refleksyjnego, to przestań chować własne uprzedzenia za pozorem skromności i zacznij wreszcie rozpoznawać, kiedy twój tok myślenia jest błędny, a nie kiedy jest ci wygodny
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37638
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 15:38, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | Podoba mi się w tym kontekście to określenie "karykatura". Tak trochę to czuję - buńczuczni i rywalizujący są dla mnie mentalnie "karykaturalni". |
To, że coś ci się „podoba”, nie czyni tego prawdziwym. |
Piszę o swoich ODCZUCIACH. Ich "prawdziwość" jest czym innym niż stwierdzalność.
To jest akurat kolejne ciekawe zagadnienie błędów na poziomie epistemicznym, które szczególnie dotykają osobowości buńczuczne (innych też, choć w mniejszym stopniu) - degradacja postrzegania nieinwazyjnych form rozumowania.
Buńczuczni swoja postawą ilustrują skrajność polegającą na zdegradowaniu aspektu refleksji z jednoczesnym przesadnym wywyższeniem aspektu wywierania wpływu - właśnie inwazyjności. Dochodzi do tego, że inwazyjny jest sprawczy w tym, czego nie rozumie, co jest de facto nie jego, tylko zostało mu narzucone.
Inwazyjni i buńczuczni, poprzez brak autorefleksji, są z zasady niewolnikami - realizują cudze interesy, wypełniają cudze polecenia.
Buńczuczny robi coś, ale nie wie, po co to robi. On... po prostu robi.
To jest taka karykaturalna zadaniowość - robienie czegoś dla samego robienia, de facto NIE ZNAJĄC CELU. Buńczuczni i inwazyjni realizują "cosie" - nie realizują w życiu niczego, czego mieliby GŁĘBSZĄ ŚWIADOMOŚĆ. Bo oni głębszej świadomości nie doskonalą, może nawet w jakimś stopniu się jej boją. Inwazyjny dlatego jest inwazyjny, że NIE PATRZY NA KONTEKST, NA OTOCZENIE, w całości się skupia na tym, co mu się objawiło jako cel. A po co jest ten cel?... - Buńczuczny i inwazyjny tego nie określi, on działa, bo działa. Potem ma tego efekty... jakieś.
Ale że buńczuczny ma swoje cele nieprzemyślane, one tylko "są" - pojawiają się bez kontroli świadomości, są buńczucznym zewnętrznie narzucone.
Dlaczego to tak jest/musi być?...
- Bo zdolność do pogłębionej refleksji nie jest czymś prostym, automatycznym, co by każdy zawsze miał. Tę zdolność się doskonali. Buńczuczni i inwazyjni zaś doskonalą przede wszystkim swoją inwazyjność i buńczuczność. Cel, sens, głębsze znaczenia nie są modelowane, nie są poddawane kontroli, konfrontacji z ich alternatywami. Buńczuczny inwazyjny, niczym młody pelikan łyka to, co pierwsze - łyka i przechodzi od razu do ich realizacji.
I nawet buńczuczny/inwazyjny często osiąga w końcu cel. Wtedy dopiero jest dramat. Bo wtedy okazuje się, że buńczucznemu realizacja owego celu jest... na kalafior. On wcale tego celu nie chciał, właściwie to nawet nie ma zielonego pojęcia, po co mu ten cel...
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16365
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 16:04, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | Piszę o swoich ODCZUCIACH. Ich "prawdziwość" jest czym innym niż stwierdzalność. |
Pisząc o odczuciach, próbujesz wprowadzić tarczę ochronną dla swoich uogólnień i osądów o innych. To nie jest usprawiedliwienie dla arbitralnych twierdzeń o cudzych motywacjach. Odczucia są subiektywne, ale to, że coś czujesz, nie nadaje temu żadnej wagi epistemicznej wobec rzeczywistych działań innych ludzi. Tworzysz z własnego odczucia „prawdę”, choć niczego nie weryfikujesz.
| Michał Dyszyński napisał: | | To jest akurat kolejne ciekawe zagadnienie błędów na poziomie epistemicznym, które szczególnie dotykają osobowości buńczuczne (innych też, choć w mniejszym stopniu) - degradacja postrzegania nieinwazyjnych form rozumowania. |
Znów wchodzisz w teoretyzowanie, żeby przykryć brak dowodów. Nie definiujesz, czym jest „degradacja postrzegania nieinwazyjnych form rozumowania”, ani nie pokazujesz, że faktycznie dotyczy kogokolwiek poza tobą. Tworzysz pojęcia ad hoc, które służą jedynie do moralizowania i pogardliwej klasyfikacji innych. To arbitralne i puste intelektualnie.
| Michał Dyszyński napisał: | | Buńczuczni swoja postawą ilustrują skrajność polegającą na zdegradowaniu aspektu refleksji z jednoczesnym przesadnym wywyższeniem aspektu wywierania wpływu - właśnie inwazyjności. Dochodzi do tego, że inwazyjny jest sprawczy w tym, czego nie rozumie, co jest de facto nie jego, tylko zostało mu narzucone. |
Tworzysz fantasmagoryczny obraz ludzi, których nigdy nie zdefiniowałeś w realnym świecie. Wszystko, co opisujesz, jest projekcją twoich uprzedzeń i interpretacji, a nie obserwacją. To logicznie puste, bo zakładasz, że inni działają bez zrozumienia, bez własnych celów i że są „niewolnikami”, co jest czystą spekulacją. Nie wykazujesz niczego, tylko stawiasz tezę jako oczywistą prawdę.
| Michał Dyszyński napisał: | | Buńczuczny robi coś, ale nie wie, po co to robi. On... po prostu robi. To jest taka karykaturalna zadaniowość - robienie czegoś dla samego robienia, de facto NIE ZNAJĄC CELU. |
Znowu stawiasz arbitralną generalizację jako fakt absolutny. Nie masz żadnych dowodów, że ktokolwiek „nie wie, po co działa”. Twoja karykatura ludzi, którzy mają odmienne podejście, jest wygodną wymówką, żeby nie mierzyć się z ich rzeczywistymi argumentami ani własną potrzebą precyzyjnej analizy. W ten sposób zamieniasz brak danych w „mądrość”.
| Michał Dyszyński napisał: | | Buńczuczni i inwazyjni realizują "cosie" - nie realizują w życiu niczego, czego mieliby GŁĘBSZĄ ŚWIADOMOŚĆ. Bo oni głębszej świadomości nie doskonalą, może nawet w jakimś stopniu się jej boją. |
To jest czysta hipoteza ubrana w dramatyczne słowa. Nie wiesz nic o ich świadomości ani obawach, a już przypisujesz im „strach” przed nią i kompletny brak rozwoju intelektualnego. To klasyczny błąd projekcji i absolutyzmu: traktujesz własne odczucia i poglądy jako normę, a wszystko inne jako skrajne odstępstwo.
| Michał Dyszyński napisał: | | Inwazyjny dlatego jest inwazyjny, że NIE PATRZY NA KONTEKST, NA OTOCZENIE, w całości się skupia na tym, co mu się objawiło jako cel. A po co jest ten cel?... - Buńczuczny i inwazyjny tego nie określi, on działa, bo działa. Potem ma tego efekty... jakieś. |
Tworzysz absurdalny schemat, w którym każdy inny człowiek staje się automatem, który „działa, bo działa”. To nie jest analiza, to fikcja, która pozwala ci czuć intelektualną wyższość. Nie pokazujesz żadnego dowodu, że ktokolwiek naprawdę działa bez świadomości celu, ani że jest „inwazyjny” w ten sposób. To czyste moralizatorstwo, bez podstaw w rzeczywistości.
| Michał Dyszyński napisał: | | Ale że buńczuczny ma swoje cele nieprzemyślane, one tylko "są" - pojawiają się bez kontroli świadomości, są buńczucznym zewnętrznie narzucone. |
Twój wniosek jest całkowicie arbitralny i nieuprawniony. Nie możesz stwierdzić, że czyjeś cele są „narzucone” lub „nieprzemyślane” bez żadnej analizy ani dowodów. To kolejny przykład, jak tworzysz obraz wroga intelektualnego, który istnieje tylko w twojej głowie. W rzeczywistości każdy człowiek ma cele, które są w jakimś stopniu świadome, a ty traktujesz ich działania jako idiotyczne tylko po to, by wzmocnić własne poczucie wyższości.
Twój wywód to nie analiza, tylko arbitralna konstrukcja świata, w którym wszyscy inni są automatycznymi buńczucznymi figurami, a ty stoisz ponad nimi, obserwując ich „iluzoryczne” działania. Każde stwierdzenie o braku refleksji, świadomości czy celów jest bezpodstawne i projekcją twojej własnej interpretacji rzeczywistości. Jeśli naprawdę chcesz dyskutować o ludziach i ich działaniach, to musisz zrezygnować z takich generalizujących karykatur i zacząć przedstawiać dowody, a nie fantazje.
| Michał Dyszyński napisał: | | Ale że buńczuczny ma swoje cele nieprzemyślane, one tylko "są" - pojawiają się bez kontroli świadomości, są buńczucznym zewnętrznie narzucone. |
Twierdzisz, że cudze cele są „narzucone” i „nieprzemyślane”, choć nie masz żadnego dowodu, że ktokolwiek działa w taki sposób. To absolutny arbitralizm i projekcja twoich własnych wyobrażeń na innych ludzi. Nie możesz przyjąć, że twoje odczucia i intuicje dotyczące czyichś motywacji są obiektywną prawdą. To klasyczne uprzedzenie interpretacyjne: zamieniasz własne sądy na fakty.
| Michał Dyszyński napisał: | | Bo zdolność do pogłębionej refleksji nie jest czymś prostym, automatycznym, co by każdy zawsze miał. Tę zdolność się doskonali. Buńczuczni i inwazyjni zaś doskonalą przede wszystkim swoją inwazyjność i buńczuczność. |
Znów robisz ogromny skok wnioskowania bez żadnych danych. Przypisujesz innym priorytety, których nie znasz. Nikt nie mówi, że nie rozwija refleksji ani nie doskonali własnych umiejętności. Twój obraz ludzi ograniczonych do „inwazyjności” i „buńczuczności” jest czystą fikcją. Tworzysz karykaturę, żeby pasowała do twojej narracji, a nie opisywała rzeczywistość.
| Michał Dyszyński napisał: | | Cel, sens, głębsze znaczenia nie są modelowane, nie są poddawane kontroli, konfrontacji z ich alternatywami. |
Znowu tworzysz absolutną generalizację. Nie wiesz nic o cudzych procesach poznawczych, a już zakładasz, że nie istnieje refleksja ani kontrola nad celem. To klasyczny błąd myślowy: traktujesz własne ograniczone obserwacje lub subiektywne odczucia jako powszechną zasadę. Nie dajesz żadnej możliwości, że ktoś może działać świadomie i przemyślanie, bo całą logikę podporządkowujesz swojej projekcji.
| Michał Dyszyński napisał: | | Buńczuczny inwazyjny, niczym młody pelikan łyka to, co pierwsze - łyka i przechodzi od razu do ich realizacji. |
Twoja metafora nie jest argumentem. Porównując ludzi do pelikanów, odwracasz uwagę od faktu, że kompletnie nie masz dowodów na swoje twierdzenia. To zabieg literacki mający przykryć brak spójnej analizy. Tworzysz dramatyczną opowieść, żeby uzasadnić własne poczucie wyższości, nie dlatego, że coś jest faktem.
| Michał Dyszyński napisał: | I nawet buńczuczny/inwazyjny często osiąga w końcu cel. Wtedy dopiero jest dramat. Bo wtedy okazuje się, że buńczucznemu realizacja owego celu jest... na kalafior. On wcale tego celu nie chciał, właściwie to nawet nie ma zielonego pojęcia, po co mu ten cel... |
Twój „dramat” to jedynie dramat twojej projekcji. Nie masz żadnych danych, że ktokolwiek działa bez zrozumienia celu ani że realizacja czegoś nie ma dla niego znaczenia. To, że w twojej wyobraźni cel okazuje się „na kalafior”, nie czyni tego prawdą. Tworzysz czysto literacką, emocjonalną narrację, żeby udowodnić własną tezę o „nieświadomości” innych, a w rzeczywistości w ogóle nie wchodzisz w realne działania ludzi.
Cały ten wywód jest kolejnym przykładem twojej karykaturalnej wizji świata: zamiast opisać kogokolwiek rzetelnie, budujesz obraz ludzi jako automatycznych, nieświadomych i „buńczucznych” maszyn, które realizują cele, których rzekomo nie chcą. To projekcja i arbitralne moralizatorstwo, nic więcej. Nie masz tu dowodów ani obserwacji, masz tylko własne odczucia, które próbujesz przekuć w absolutną prawdę
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 16:04, 06 Gru 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37638
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:18, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
Jak nie być buńczucznym?...
- Nieraz sobie to pytanie zadaję. Chcę się trochę szkolić w niebuńczuczności i unikania twardej stwierdzalności. Jakimi metodami próbuję to osiągnąć?
- Podkreślam swoją omylność
- Swoje przekonania głoszę jako OPINIE (a nie twarde absolutne prawdy)
- Piszę o swoich spostrzeżeniach, a nie udowodnionych faktach
- Piszę, że moje uwagi w większości w ogóle nie aspirują do dowodliwości
- Wręcz zachęcam czytających do posiadania własnego zdania/opinii w kwestiach, o które mi chodzi, a sprzeciw wobec moich tez traktuję z życzliwością (byle nie był on jedynie tępą negacją na zasadzie "nie, bo nie")
- Piszę o założeniach mojego rozumowania, a to z nich ma wynikać sensowność rozumowania, a nie stwierdzeń typu "ja uparcie twierdzę, że tak jest", albo "nasi uparcie twierdzę, że tak jest, więc to jest bezdyskusyjne".
- Staram się personalnie nie naciskać, aby nie zniechęcać szczerości.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16365
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:49, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | Jak nie być buńczucznym?... |
Zaczynasz od pytania, które sugeruje autorefleksję, ale już sam jego ton prowokuje wątpliwości — bo brzmi to jak teatralne wprowadzenie do autopochwały. Zadajesz pytanie, które niby ma cię ustawić w pozycji skromności, ale w praktyce tworzy tylko ramę pod to, byś zaraz mógł wygłosić listę własnych zalet, jakby samo ich wypisanie miało potwierdzać ich prawdziwość.
| Michał Dyszyński napisał: | | - Nieraz sobie to pytanie zadaję. |
Piszesz to tak, jakby samo „zadawanie sobie pytania” było dowodem jakiejś cnoty. Nie jest. Powtarzanie sobie pytania nie zmienia nic, jeśli twoje zachowania idą w inną stronę. Deklaracje bez przełożenia na praktykę są jedynie pozorem refleksji, a nie dowodem jej faktycznej obecności.
| Michał Dyszyński napisał: | | Chcę się trochę szkolić w niebuńczuczności i unikania twardej stwierdzalności. |
Już sama forma tego zdania pokazuje, że uciekasz w abstrakcyjne, rozmyte określenia, które nic nie konkretyzują. „Trochę szkolić” brzmi jak intencja bez zobowiązania. „Unikanie twardej stwierdzalności” to z kolei wygodny wybieg, dzięki któremu możesz nigdy nie udzielić jednoznacznej odpowiedzi i równocześnie twierdzić, że jesteś „refleksyjny”. To nie antybuńczuczność, tylko asekuracja.
| Michał Dyszyński napisał: | | Jakimi metodami próbuję to osiągnąć? |
I tu przygotowujesz grunt pod listę samozachwytów, jakby samo ich spisanie miało magicznie potwierdzić, że je stosujesz. Problem polega na tym, że opisujesz ideały, a nie praktykę.
| Michał Dyszyński napisał: | | - Podkreślam swoją omylność |
Samo mówienie o omylności nie czyni cię mniej buńczucznym. To często tylko retoryczny listek figowy: deklarujesz omylność, ale zaraz potem mówisz w sposób, który ma sugerować, że jednak masz rację. To nie jest skromność — to strategia, dzięki której możesz odgórnie rozbroić krytykę i dalej głosić swoje przekonania z pozycji rzekomej pokory.
| Michał Dyszyński napisał: | | - Swoje przekonania głoszę jako OPINIE (a nie twarde absolutne prawdy) |
Problem w tym, że przedstawiasz je jako opinie tylko formalnie, bo treściowo traktujesz je jak prawdy oczywiste. Używasz wyrafinowanych konstrukcji, które mają sprawiać wrażenie skromności, ale ich funkcją jest ukryte budowanie autorytetu. To nie jest unikanie buńczuczności, tylko jej eleganckie opakowanie.
| Michał Dyszyński napisał: | | - Piszę o swoich spostrzeżeniach, a nie udowodnionych faktach |
To tylko kolejna retoryczna ochrona: „to tylko moje spostrzeżenia”, ale dalej przedstawiasz je tak, jakby odbiorca miał traktować je poważniej niż zwykłe opinie. Uciekasz od odpowiedzialności za treść, a jednocześnie oczekujesz, że ma wywołać skutek większy niż zwykłe „spostrzeżenie”.
| Michał Dyszyński napisał: | | - Piszę, że moje uwagi w większości w ogóle nie aspirują do dowodliwości |
Mówisz „nie aspirują do dowodliwości”, ale przecież używasz ich jako podstawy do budowania całych konstrukcji wniosków. Jak coś, co „nie aspiruje do dowodliwości”, ma być równocześnie materiałem na ocenę sensowności świata? Deklaratywnie unikasz „twardości”, ale w praktyce twoje wnioski są tak stanowcze, jak gdyby były oparte na solidnych fundamentach.
| Michał Dyszyński napisał: | | - Wręcz zachęcam czytających do posiadania własnego zdania/opinii w kwestiach, o które mi chodzi, a sprzeciw wobec moich tez traktuję z życzliwością (byle nie był on jedynie tępą negacją na zasadzie "nie, bo nie") |
To brzmi dobrze tylko na papierze. W praktyce często kwalifikujesz sprzeciw jako „tępą negację”, jeśli odbiega od twojej ulubionej, rozmytej filozoficznej narracji. Cała twoja formuła brzmi jak deklaracja otwartości, która ma działać tylko tak długo, jak adwersarz akceptuje twoje ramy debaty. To nie jest życzliwość — to kontrolowanie warunków dyskusji.
| Michał Dyszyński napisał: | | - Piszę o założeniach mojego rozumowania, a to z nich ma wynikać sensowność rozumowania, a nie stwierdzeń typu "ja uparcie twierdzę, że tak jest", albo "nasi uparcie twierdzą, że tak jest, więc to jest bezdyskusyjne". |
Znów opisujesz ideał, a nie praktykę. Mówisz o „założeniach”, ale często je formułujesz tak ogólnikowo, że nie można ich realnie zweryfikować. W efekcie tworzą hermetyczny system: nieweryfikowalny, a przez to odporny na krytykę. To nie jest unikanie buńczuczności, tylko zabezpieczanie się przed możliwością, że ktoś złapie cię na błędzie.
| Michał Dyszyński napisał: | | - Staram się personalnie nie naciskać, aby nie zniechęcać szczerości. |
Deklarujesz, że „nie naciskasz”, ale samo konstruowanie wypowiedzi w sposób sugerujący, że twoje podejście jest bardziej dojrzałe i przemyślane od innych, już jest formą nacisku. Pokazywanie swojej rzekomej wyższej wrażliwości intelektualnej to subtelniejsza wersja tego samego. To nie jest neutralność — to forma sofistycznego nacisku, tylko zakamuflowana
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 17:50, 06 Gru 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37638
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:07, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
Buńczuczni nie akceptują nawet przyznania im racji, czyli jeśli do czegoś takiego dojdzie, to typowy buńczuczny ogłosi, że jest "nie takie" przyznanie. Dlaczego tak?...
- Bo buńczuczny musi wciąż mieć wroga.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16365
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:15, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | Buńczuczni nie akceptują nawet przyznania im racji, czyli jeśli do czegoś takiego dojdzie, to typowy buńczuczny ogłosi, że jest "nie takie" przyznanie. |
Tworzysz sobie kategorię ludzi, którym przypisujesz całą sekwencję reakcji, ale bez żadnego uzasadnienia. To definicja pisana tak, żeby zawsze działała — jeśli ktoś się nie zgadza, jest buńczuczny, a jeśli się zgadza, to „nie tak”, więc też jest buńczuczny. To zamknięty krąg, który daje ci immunitet na każdą odpowiedź adwersarza. W efekcie twoja konstrukcja nie opisuje rzeczywistości, tylko zabezpiecza z góry twoją własną narrację.
| Michał Dyszyński napisał: | | Dlaczego tak?... |
Pytasz „dlaczego”, ale to tylko zabieg sofistyczny, bo odpowiedź, którą dajesz dalej, nie wynika logicznie z żadnej przesłanki. Po prostu przyjmujesz założenie, które pasuje do twojej tezy, i udajesz, że to wyjaśnienie. To nie analiza, tylko dopasowywanie świata do schematu, który już wcześniej sobie wykroiłeś.
| Michał Dyszyński napisał: | | Bo buńczuczny musi wciąż mieć wroga. |
To kolejna teza rzucana bez dowodu i oparta na psychologizowaniu. Uogólniasz zachowania ludzi, których chcesz nazwać „buńczucznymi”, i przypisujesz im jedną wspólną motywację — potrzebę posiadania wroga. Tymczasem to tylko projekcja, która upraszcza rzeczywistość do poziomu, na którym twoja narracja wygląda spójnie. Zamiast analizować zachodni mechanizm, wymyślasz motywację i przedstawiasz ją jako definicję. To nie jest argument, to konstrukcja pod własną z góry przyjętą tezę
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37638
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:24, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | Bo buńczuczny musi wciąż mieć wroga. |
To kolejna teza rzucana bez dowodu i oparta na psychologizowaniu. Uogólniasz zachowania ludzi, których chcesz nazwać „buńczucznymi”, i przypisujesz im jedną wspólną motywację — potrzebę posiadania wroga. Tymczasem to tylko projekcja, która upraszcza rzeczywistość do poziomu, na którym twoja narracja wygląda spójnie. Zamiast analizować zachodni mechanizm, wymyślasz motywację i przedstawiasz ją jako definicję. To nie jest argument, to konstrukcja pod własną z góry przyjętą tezę |
To jest moje SPOSTRZEŻENIE z kontaktów z grupą ludzi, którzy wykazują cechy buńczuczności.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16365
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 19:48, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | | To jest moje SPOSTRZEŻENIE z kontaktów z grupą ludzi, którzy wykazują cechy buńczuczności. |
Twoje stwierdzenie nie jest odpowiedzią na zarzut, tylko jego potwierdzeniem. Uciekasz w deklarację subiektywnego wrażenia, jakby samo nazwanie czegoś „spostrzeżeniem” czyniło to wiarygodnym. Nie rozumiesz, że właśnie o to chodziło: opierasz się na własnych wrażeniach, które traktujesz jak dowody, choć nimi nie są. Twierdzisz, że obserwujesz „grupę ludzi”, ale nie precyzujesz żadnych kryteriów, żadnych danych, żadnych przykładów, tylko przyklejasz im etykietę i dorabiasz do niej motywację. To jest dokładnie to psychologizowanie, które ci wytknąłem. Zamiast argumentować, próbujesz przemycić subiektywną impresję jako fakt. To nie jest wyjaśnienie, to tylko powtórzona teza.
Twoje spostrzeżenia nie stają się trafne tylko dlatego, że tak je nazwałeś. Jeśli nie potrafisz uzasadnić swoich uogólnień, to jedyne, co prezentujesz, to własne projekcje
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37638
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:40, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | | To jest moje SPOSTRZEŻENIE z kontaktów z grupą ludzi, którzy wykazują cechy buńczuczności. |
Twoje stwierdzenie nie jest odpowiedzią na zarzut, tylko jego potwierdzeniem. Uciekasz w deklarację subiektywnego wrażenia, jakby samo nazwanie czegoś „spostrzeżeniem” czyniło to wiarygodnym. Nie rozumiesz, że właśnie o to chodziło: opierasz się na własnych wrażeniach, które traktujesz jak dowody, choć nimi nie są. |
A skąd to przekonanie, że jak tu cokolwiek "traktuję jak dowody"?...
Ja o tym nigdzie nie pisałem. Tylko Ty sobie to wymyśliłeś.
A ja wręcz piszę jawnie coś dokładnie odwrotnego - że traktuję to jako spostrzeżenie. Co oznacza, iż z góry nie oczekuję, aby ktoś to wziął za "udowodnione".
I jeszcze raz to potwierdzę: to nie jest udowodnione!
To jest moje spostrzeżenie, które nigdy do bycia udowodnionym nie aspirowało, bo od początku jest tylko spostrzeżeniem.
Rozumiem, że masz taką strategię dyskusyjną, aby narzucać swoją ramę na to, co ktoś Ci pisze,. Potem zaś arbitralnie ogłosisz, iż skoro ktoś tej ramy nie spełnia, to Ty z tego masz kładący zarzut. Fajnie tak Ci dyskutować z samym sobą. "Genialny" pomysł na to, o co walczysz - zwycięstwo w dyskusji.
Równie dobrze możesz narzucać ramę, że Ty wiesz lepiej, że nie napisałem to, co napisałem, ale że napisałem rozprawkę o winach burgundzkich, która dodatkowo znaczy to, że zachęcam do jedzenia krewetek. Jak już sobie przyznajesz tę władzę odmieniania tego, co Ci oponent jawnie pisze na to, od czego się odżegnuje, to po prostu przestań udawać dyskusję. Od początku sobie stwórz tekst pod tytułem "Michał napisał ..." i będzie idealnie to, z czym potem będziesz polemizował. Skoro deklaracja oponenta Ci "nie przeszkadza" w stwierdzaniu o co oponentowi chodziło, to może pójdź w końcu na całość. Czemu się tak rozdrabniać?...
Choć właściwie...
To już nawet zacząłeś drogę w tę stronę - parę razy własne teksty "zacytowałeś" jako moje, a potem je oczywiście zaorałeś, wypunktowałeś, czy co tam jeszcze. Tylko drzazgi szły z tego, jak je rozwaliłeś równo...
Teraz też mnie tutaj dzielnie rozwaliłeś polemicznie - sam stwierdziłeś, co ja napisałem (mimo, że pisałem co innego), a potem to absolutnie zmiażdżyłeś swoją argumentacją.
Więc uroczyście przyznaję Ci tu palmę zwycięstwa z tytułu:
1. Opracowałeś genialną metodę ogłaszania co oponent napisał, jeśli nawet pisał coś innego.
2. Pokonałeś to, co sam ogłosiłeś swoją absolutnie kładącą argumentacją.
3. A ostatecznie przypisałeś sobie z tego tytułu zwycięstwo.
Fedorowa dominacja totalna!
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16365
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:14, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | A skąd to przekonanie, że jak tu cokolwiek "traktuję jak dowody"?... Ja o tym nigdzie nie pisałem. Tylko Ty sobie to wymyśliłeś. |
Twierdzisz, że nigdzie tego nie pisałeś, a jednocześnie bronisz swojego spostrzeżenia przed moją krytyką, jakby wymagało ono jakiegokolwiek dowodu. To jest sprzeczność logiczna: nie możesz twierdzić, że coś jest tylko spostrzeżeniem, a jednocześnie bronić go w dyskusji w sposób sugerujący, że jest to niezaprzeczalne. Twoje „nie pisałem” jest arbitralne i nie zmienia faktu, że w praktyce traktujesz swoje wrażenia jak argumenty, co sam próbujesz wyprzeć.
| Michał Dyszyński napisał: | | Ja wręcz piszę jawnie coś dokładnie odwrotnego - że traktuję to jako spostrzeżenie. Co oznacza, iż z góry nie oczekuję, aby ktoś to wziął za "udowodnione". |
Twoja deklaracja jest pozorna i nie ma znaczenia dla meritum. Sam przyznajesz, że to spostrzeżenie, ale potem próbujesz wprowadzić wrażenie, że nie można tego krytykować, bo przecież nie jest dowodem. To jest manipulacja: chcesz, żeby twoje zdanie było nietykalne tylko dlatego, że opisałeś je słowem „spostrzeżenie”. To arbitralne i bez logicznej podstawy.
| Michał Dyszyński napisał: | | To jest moje spostrzeżenie, które nigdy do bycia udowodnionym nie aspirowało, bo od początku jest tylko spostrzeżeniem. |
Twój pseudo-argument tutaj jest śmiesznie samoobronny. Deklaracja, że „to tylko spostrzeżenie”, nie chroni przed krytyką ani nie zwalnia cię z konsekwencji logicznych swoich twierdzeń. To wyraźny przykład sofistyki: nadajesz słowu moc ochronną, której ono nie posiada, próbując uniknąć rzetelnej polemiki.
| Michał Dyszyński napisał: | | Rozumiem, że masz taką strategię dyskusyjną, aby narzucać swoją ramę na to, co ktoś Ci pisze,. Potem zaś arbitralnie ogłosisz, iż skoro ktoś tej ramy nie spełnia, to Ty z tego masz kładący zarzut. |
To, co nazywasz „narzucaniem ramy”, jest w istocie wymogiem spójności logicznej. Twoje próby przedstawienia swoich wrażeń jako nietykalnych są dokładnie tym, co ja punktuję – nie ma tu żadnej arbitralności. Używasz erystyki, żeby odwlec moment konfrontacji z konsekwencjami własnych sprzeczności.
| Michał Dyszyński napisał: | | Równie dobrze możesz narzucać ramę, że Ty wiesz lepiej, że nie napisałem to, co napisałem, ale że napisałem rozprawkę o winach burgundzkich, która dodatkowo znaczy to, że zachęcam do jedzenia krewetek. |
To jest absurd. Próbujesz wyśmiać logikę argumentacji, przedstawiając ją w przesadnej formie, ale w rzeczywistości nie odpowiadasz na zarzut, tylko go parodujesz. To typowa sofistyka: zamiast bronić swojej pozycji racjonalnie, tworzysz strawmana, który sam siebie obala.
| Michał Dyszyński napisał: | | Teraz też mnie tutaj dzielnie rozwaliłeś polemicznie - sam stwierdziłeś, co ja napisałem (mimo, że pisałem co innego), a potem to absolutnie zmiażdżyłeś swoją argumentacją. |
Tu pokazujesz całą swoją hipokryzję: krytykujesz mnie za analizowanie twoich słów, podczas gdy sam w dyskusji systematycznie zmieniasz znaczenie tego, co napisałeś, żeby uniknąć konsekwencji. Samoograniczające się spostrzeżenie nagle staje się nietykalne, a każda analiza jest odbierana jako atak.
Twoje wywody to ciągła próba unikania odpowiedzialności za własne sprzeczności. Próbujesz przekonywać, że spostrzeżenie nie podlega krytyce, jednocześnie korzystając z jego pozornej wagi, by bronić się przed argumentacją. Manipulujesz słowami i definicjami, tworzysz pozory logiki tam, gdzie jej nie ma, i parodystycznie odwracasz rolę krytyki, ogłaszając siebie „zwycięzcą”. Twoja cała strategia to sofistyka w czystej postaci: chcesz wygrać dyskusję nie przez rację, tylko przez retoryczne sztuczki, arbitralne interpretacje i obronę pozorów, co czyni każdy twój zarzut wobec mnie całkowicie bezwartościowym
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 22:29, 06 Gru 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 37638
Przeczytał: 80 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:24, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| fedor napisał: | | Michał Dyszyński napisał: | A skąd to przekonanie, że jak tu cokolwiek "traktuję jak dowody"?... Ja o tym nigdzie nie pisałem. Tylko Ty sobie to wymyśliłeś. |
Twierdzisz, że nigdzie tego nie pisałeś, a jednocześnie bronisz swojego spostrzeżenia przed moją krytyką, jakby wymagało ono jakiegokolwiek dowodu. To jest sprzeczność logiczna: nie możesz twierdzić, że coś jest tylko spostrzeżeniem, a jednocześnie bronić go w dyskusji w sposób sugerujący, że jest to niezaprzeczalne. |
A gdzie wg Ciebie broniłem mojego spostrzeżenia jako "niezaprzeczalne"?...
Czyżby to był kolejny przykład Twojej genialnej strategii dyskusyjnej:
1. Ogłaszania co oponent napisał (tu stwierdzenie rzekomej deklaracji "niezaprzeczalności")
2. No i pokonałeś tę niezaprzeczalność tak dziarsko stwierdzoną
3. I znowu masz zwycięstwo.
Dominujesz nade mna, fedorze. Oj jak mnie tu punktujesz...
A ja tylko leżę i kwiczę pod tymi Twoimi argumentami.
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
| Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
| Autor |
Wiadomość |
fedor
Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 16365
Przeczytał: 99 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:35, 06 Gru 2025 Temat postu: |
|
|
| Michał Dyszyński napisał: | A gdzie wg Ciebie broniłem mojego spostrzeżenia jako "niezaprzeczalne"?...  |
Twój unik nie zmienia faktu, że w całym tonie twoich odpowiedzi przewija się postawa, w której twoje spostrzeżenie traktujesz jako nietykalne wobec krytyki. Nie musisz używać słowa „niezaprzeczalne”, wystarczy, że każdą próbę jego analizy odrzucasz jako „niesłuszną interpretację”, co w praktyce czyni je obiektem nietykalnym. To typowa sofistyka – unikasz meritum, skupiając się na formie mojego zarzutu.
| Michał Dyszyński napisał: | Czyżby to był kolejny przykład Twojej genialnej strategii dyskusyjnej: 1. Ogłaszania co oponent napisał (tu stwierdzenie rzekomej deklaracji "niezaprzeczalności") 2. No i pokonałeś tę niezaprzeczalność tak dziarsko stwierdzoną 3. I znowu masz zwycięstwo. Dominujesz nade mna, fedorze. Oj jak mnie tu punktujesz... A ja tylko leżę i kwiczę pod tymi Twoimi argumentami.  |
To, co tu robisz, to kolejny przykład twojej groteskowej strategii odwracania uwagi. Zamiast przyznać, że twoje spostrzeżenia próbujesz stawiać ponad krytyką, tworzysz parodię mojej analizy i przedstawiasz ją jako triumf własny. To klasyczna manipulacja: tworzysz strawmana z moich słów i nabijasz się z niego, zamiast odnieść się do rzeczywistej sprzeczności w swoim stanowisku. Twoja postawa jest pełna hipokryzji – oburzasz się na zarzut, który sam wywołujesz swoim arbitralnym traktowaniem własnych „spostrzeżeń” jako nietykalnych. Twoje komentarze to czysta sofistyka, a nie dyskusja, i udowadniają, że jesteś debeściakiem w unikaniu logicznej konfrontacji poprzez nadmierną teatralność i ironiczne zakłamywanie rzeczywistości
Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Sob 22:40, 06 Gru 2025, w całości zmieniany 1 raz
|
|
| Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|