Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Buńczuczny ton, napastliwość, negowanie wszystkiego
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Samoocena - jak śfinie widzą Śfinię
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:32, 07 Paź 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Zamiast odpowiedzieć na zarzuty,

Z mojej perspektywy nie postawiłeś ani jednego zarzutu godnego odpowiadania nań. Są wyłącznie chciejskie epitety, z którymi nie ma jak dyskutować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15931
Przeczytał: 81 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:48, 07 Paź 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Z mojej perspektywy nie postawiłeś ani jednego zarzutu godnego odpowiadania nań. Są wyłącznie chciejskie epitety, z którymi nie ma jak dyskutować.


To już nie jest nawet obrona – to czysta ucieczka. Gdy nie jesteś w stanie odpowiedzieć na żaden z przedstawionych ci konkretnych zarzutów (bo przypomnę – każde twoje zdanie zostało rozbite, zacytowane i punkt po punkcie skrytykowane), to robisz unik i mówisz, że „nie ma z czym dyskutować”. Ale to nieprawda. Jest dokładnie z czym. Problem w tym, że ty nie chcesz – i to z bardzo prostego powodu: nie masz czym

Zarzuty, które określasz jako „chciejskie epitety”, to były wprost wskazane mechanizmy retoryczne, jakich się dopuszczasz – uniki, generalizacje, etykietowanie rozmówcy, odwracanie uwagi od meritum. Każde z nich zostało wskazane na przykładach. Jeśli tego nie widzisz, to dlatego, że jesteś zamknięty we własnej narracji o rzekomej wyższości epistemicznej – tej samej, którą sobie przyznajesz bez żadnej weryfikowalnej podstawy. To nie jest argumentacja, tylko kult własnej autointerpretacji

Twoje „z mojej perspektywy” ma działać jak wytrych: wystarczy, że powiesz, że z twojej perspektywy coś nie ma wartości, i już jesteś zwolniony z jakiejkolwiek odpowiedzialności intelektualnej. To sprytny zabieg, ale intelektualnie pusty. Bo prawda jest taka: nie zareagowałeś na żaden zarzut nie dlatego, że były zbyt słabe, tylko dlatego, że były trafne i cię rozbroiły. I teraz zamiast dyskutować, próbujesz zamknąć rozmowę pustą formułką „to niegodne odpowiedzi”. Typowe zachowanie kogoś, kto się broni, ale nie przed fałszem – tylko przed prawdą
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:14, 08 Paź 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Twoje „z mojej perspektywy” ma działać jak wytrych: wystarczy, że powiesz, że z twojej perspektywy coś nie ma wartości, i już jesteś zwolniony z jakiejkolwiek odpowiedzialności intelektualnej. To sprytny zabieg, ale intelektualnie pusty.

To nie jest żaden wybieg, bo tu nie muszę niczego "wybiegać". Po prostu stwierdzam, jaki jest mój osąd sprawy i jakie dalej uznaję konsekwencje. Twoje etykietowanie tego, nic tu nie zmieni, bo dyskutujesz z OSOBĄ, która albo coś uznała i na bazie tego uznania coś dalej czyni, albo nie. Możesz sobie co najwyżej bezsilnie ponarzekać na to.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15931
Przeczytał: 81 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:37, 08 Paź 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
To nie jest żaden wybieg, bo tu nie muszę niczego "wybiegać".


Nie musisz niczego "wybiegać", bo już dawno uciekłeś od odpowiedzialności za jakąkolwiek spójną argumentację. Udajesz, że twoje stwierdzenie jest jakimś niezależnym aktem poznania, jakby sam fakt, że coś "czujesz" albo "uważasz", miał mieć moc egzekucyjną w debacie. To klasyczne mylenie prywatnego przekonania z racją. A jednak musisz wybiegać — i to na oślep — bo cały twój pogląd opiera się na erystycznej ucieczce przed konsekwencją logiczną. Twierdzisz, że to nie wybieg, a właśnie nim jest: ucieczką od konieczności ugruntowania swoich tez w czymkolwiek poza własnym "osądem"

Michał Dyszyński napisał:
Po prostu stwierdzam, jaki jest mój osąd sprawy i jakie dalej uznaję konsekwencje.


"Po prostu stwierdzasz"? Czyli jesteś już nie tylko sędzią, ale i źródłem prawa? Twój "osąd" ma jaką wartość w debacie, jeśli nie jesteś w stanie go uzasadnić ani obronić? To nie jest żadne "po prostu" — to jest sedno twojego intelektualnego bankructwa. Zamieniasz dyskusję w akt autouwielbienia: ja coś czuję, więc tak jest. To nie filozofia, to solipsystyczna masturbacja. I jeszcze próbujesz dorabiać do tego pozory stanowiska — ale nie masz ani fundamentu, ani odwagi, żeby przyznać, że twoje konsekwencje są arbitralne, bo wynikają z subiektywnego widzimisię, a nie z rzetelnego rozumowania

Michał Dyszyński napisał:
Twoje etykietowanie tego, nic tu nie zmieni, bo dyskutujesz z OSOBĄ, która albo coś uznała i na bazie tego uznania coś dalej czyni, albo nie.


Czyli teraz mamy teatr ontologiczny, w którym sam fakt, że jesteś "OSOBĄ", ma niby uciszyć całą krytykę? Tak, jesteś osobą — i co z tego? To cię nie zwalnia z obowiązku myślenia. Gdyby wystarczyło coś "uznać", by mieć rację, to każdy fanatyk, każdy tyran, każdy pomylony ideolog byłby poza zasięgiem krytyki, bo przecież uznał. Jesteś osobą? Świetnie. Ale twoje poglądy nadal są miałkie, sprzeczne i nieweryfikowalne. Nie jesteś zwolniony z racjonalności tylko dlatego, że tak sobie postanowiłeś

Michał Dyszyński napisał:
Możesz sobie co najwyżej bezsilnie ponarzekać na to.


Nie, tu nie ma miejsca na "narzekanie". Jest miażdżąca krytyka. I to nie ty decydujesz, czy jest bezsilna — twoja próba zamknięcia dyskusji w jednym zdaniu jest aktem tchórzostwa. Wywieszasz białą flagę, tylko jeszcze próbujesz ją przykryć tonem triumfu. To nie jest argument, to desperackie zaklęcie: "nie masz wpływu, nic nie zmienisz", jakby powtarzanie tego dawało ci nietykalność. Ale nie masz żadnej nietykalności. Jesteś nagi, bezbronniutki w obliczu faktu, że twój cały światopogląd opiera się na subiektywnym kaprysie, który chcesz wmówić innym jako zasadę

Koniec końców: jako liberalny relatywista nie masz ani jednej trwałej i stabilnej podstawy pod to, co głosisz. Twój "osąd" jest tylko wybiegiem — tym, przed którym próbujesz się bronić już w pierwszym zdaniu, więc najwyraźniej sam czujesz, że to słaby punkt. I bardzo słusznie. Bo nie da się zbudować systemu myślowego na wewnętrznej emocji i zawoalowanej wersji "bo tak uważam". Możesz sobie to powtarzać do woli, ale w starciu z realną argumentacją — nie masz nic


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 1:42, 08 Paź 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:38, 08 Paź 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Koniec końców: jako liberalny relatywista nie masz ani jednej trwałej i stabilnej podstawy pod to, co głosisz.

Możesz sobie tak z uporem stwierdzać. A że prawda od dawna Cię przestała interesować, to tym bardziej możesz się przy tym upierać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15931
Przeczytał: 81 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 2:58, 08 Paź 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Możesz sobie tak z uporem stwierdzać. A że prawda od dawna Cię przestała interesować, to tym bardziej możesz się przy tym upierać.


Dyszyński, to już nawet nie jest argument, to czysta insynuacja. Znowu uciekasz od treści, znowu nie odnosisz się do zarzutów wobec twojej postawy, tylko rzucasz pustym oskarżeniem w stylu „prawda cię nie interesuje”. To jest tania erystyczna sztuczka: kiedy nie masz odpowiedzi, wmawiasz rozmówcy złe intencje. W dodatku – jak zawsze – robisz to na zasadzie projekcji. Bo to właśnie ty swoim zachowaniem pokazujesz, że prawda jest dla ciebie nie celem, tylko narzędziem do ustawiania się w roli moralnego sędziego

Nie masz ani jednego przykładu, w którym wykazałbyś, że druga strona faktycznie „przestała interesować się prawdą”. Nie odnosisz się do argumentów, nie pokazujesz błędów logicznych, nie prostujesz faktów – tylko rzucasz ogólnikami o „uporze” i „braku prawdy”. To nie jest żadna polemika. To jest wymówka człowieka, który nie potrafi znieść krytyki i zaczyna rozładowywać frustrację przez personalne przytyki

Jeżeli naprawdę zależałoby ci na prawdzie, Dyszyński, to skupiłbyś się na treści – na tym, co padło, na konkretnych zdaniach i ich logicznej spójności – a nie na wyimaginowanych motywacjach rozmówcy. Ale ty tego nie robisz. Zamiast tego próbujesz zabić spór moralną łatką, bo tylko w tej przestrzeni możesz czuć się bezpiecznie. To pokazuje, że twoja deklarowana troska o prawdę jest jedynie ozdobnikowym szyldem, za którym kryje się twoja marnie maskowana obsesja kontroli nad dyskusją


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 7:41, 08 Paź 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 24976
Przeczytał: 76 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 7:15, 08 Paź 2025    Temat postu:

Cytat:
prawda jest dla ciebie nie celem, tylko narzędziem do ustawiania się w roli moralnego sędziego


Nie tylko dla dyszyny.....

Dlatego dobrze, że filozofia tak naprawdę przestała zajmować się prawdą.

Prawdą teologiczną.......


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 7:20, 08 Paź 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:09, 08 Paź 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Możesz sobie tak z uporem stwierdzać. A że prawda od dawna Cię przestała interesować, to tym bardziej możesz się przy tym upierać.


Dyszyński, to już nawet nie jest argument, to czysta insynuacja. Znowu uciekasz od treści, znowu nie odnosisz się do zarzutów wobec twojej postawy, tylko rzucasz pustym oskarżeniem w stylu „prawda cię nie interesuje”.

Tu faktycznie mam do siebie pretensje, że przejawiłem postawę dokładnie tego typu, jaką Ty przejawiasz - postawę personalnego odnoszenia się.
A ja w swoich ideałach właśnie tego chciałem uniknąć, czyli komentować od strony samych zasad, a nie od strony osób. Właśnie to chciałem wykluczyć ze swoich reakcji dyskusyjnych jakieś takie "a to ty...", "to złe to ty, a nie ja" itp. To podejście jest właśnie przecież niekonstruktywne, jest niczym postawa przedszkolaków w piaskownicy okładających się zabawkami.
Muszę sobie narzucić jakiś rygor. Albo zacznę komentować w pełni bezosobowo, albo raczej powinienem zrezygnować w ogóle z dyskusji...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15931
Przeczytał: 81 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:06, 08 Paź 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Tu faktycznie mam do siebie pretensje, że przejawiłem postawę dokładnie tego typu, jaką Ty przejawiasz - postawę personalnego odnoszenia się.


To jest majstersztyk manipulacji, Dyszyński – próbujesz niby się przyznać do winy, ale tylko po to, żeby jednocześnie zrzucić całą odpowiedzialność na rozmówcę. „Przejawiłem postawę taką jak ty” – czyli znowu, nie ma tu realnej refleksji, tylko perfidny zabieg przerzucenia winy: moje potknięcie to tylko lustrzane odbicie twojej domniemanej postawy. Nie przepraszasz, nie wycofujesz się z niczego, tylko przemycasz kolejne oskarżenie, tym razem zapakowane w pokutny papierek. A co najgorsze – wcale nie wracasz do treści sporu. Nie prostujesz żadnego błędu, nie rewidujesz stanowiska. Robisz teatr pokory, żeby zamaskować fakt, że argumentacyjnie leżysz

Michał Dyszyński napisał:
A ja w swoich ideałach właśnie tego chciałem uniknąć, czyli komentować od strony samych zasad, a nie od strony osób.


Tyle że nie komentujesz od strony zasad, tylko od strony wyobrażeń o intencjach rozmówcy. Od samego początku uprawiasz personalną psychologizację: kto „mataczy”, kto „nie szuka prawdy”, kto „nie chce relacji”, kto „okopuje się w bańce własnej nadrzędności”. Przecież cały twój dyskurs polega na nieustannym przypisywaniu negatywnych cech drugiej stronie. Nie rozmawiasz z poglądami, tylko z portretem psychologicznym, który sobie sam namalowałeś – a teraz udajesz, że próbujesz tego unikać. Nie, nie próbujesz. Robisz to stale, w każdej wypowiedzi, a teraz próbujesz jeszcze uchodzić za pokornego reformatora samego siebie. Fałsz do kwadratu

Michał Dyszyński napisał:
Właśnie to chciałem wykluczyć ze swoich reakcji dyskusyjnych jakieś takie "a to ty...", "to złe to ty, a nie ja" itp.


A co robisz cały czas? Dokładnie to. Tyle że nie wprost, tylko w zawoalowanej formie. Zamiast „to ty jesteś winny”, mówisz: „ten typ osobowości, który nie poszukuje relacji i prawdy” – i wiadomo, że odnosisz się do rozmówcy. Tworzysz kategorię, w którą go wkładasz, żeby nie powiedzieć wprost „to twoja wina”, ale żeby każdy wiedział, o co chodzi. To zwykły zabieg omijania odpowiedzialności za własną agresję – taką na biało, uświęconą rzekomym ideałem bezosobowości. Tylko że to nie jest bezosobowość – to tchórzliwa forma ataku z pozycji rzekomego moralnego autorytetu

Michał Dyszyński napisał:
To podejście jest właśnie przecież niekonstruktywne, jest niczym postawa przedszkolaków w piaskownicy okładających się zabawkami.


To porównanie idealnie pasuje do twojej metody: jak nie idzie po twojemu, to rzucasz w rozmówcę zabawką z etykietą „nieweryfikowalny”, „arbitralny”, „nadrzędny”, „niereformowalny”, a potem z miną świętego ogłaszasz, że to wina piaskownicy, nie twoja. Problem w tym, że to ty tę piaskownicę urządziłeś – ty ustawiłeś zasady tak, że każda niezgoda z tobą staje się z definicji niekonstruktywna, a każda twoja frustracja to niby tylko odpowiedź na „prymitywizm drugiej strony”

Michał Dyszyński napisał:
Muszę sobie narzucić jakiś rygor. Albo zacznę komentować w pełni bezosobowo, albo raczej powinienem zrezygnować w ogóle z dyskusji...


Nie musisz rezygnować z dyskusji, Dyszyński – musisz po prostu zacząć ją prowadzić uczciwie. To nie jest kwestia bezosobowości, tylko elementarnej samokontroli i zdolności do przyjmowania krytyki. Dopóki każda opinia niezgodna z twoją jest automatycznie „brakiem relacyjności”, a każde twoje potknięcie to wina rozmówcy, nie jesteś w stanie toczyć żadnego realnego sporu. Albo mierzysz się z argumentami, albo odstawiasz moralizatorską szopkę – i dokładnie to robisz

Jeśli masz sobie coś „narzucać”, to nie „rygor bezosobowości”, tylko zakaz wykręcania się od rzeczowej odpowiedzi. Bo póki co, uciekasz z każdej konfrontacji w pseudopokutny ton tylko po to, by nie przyznać wprost: „mój zarzut był chybiony, moje uogólnienie niesprawiedliwe, moja reakcja nieproporcjonalna”. Zdejmij maskę rzekomego ideału, bo ta „autokrytyka” to tylko kolejna forma ukrytej agresji
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:11, 08 Paź 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Właśnie to chciałem wykluczyć ze swoich reakcji dyskusyjnych jakieś takie "a to ty...", "to złe to ty, a nie ja" itp.


A co robisz cały czas? Dokładnie to. Tyle że nie wprost, tylko w zawoalowanej formie. Zamiast „to ty jesteś winny”, mówisz: „ten typ osobowości, który nie poszukuje relacji i prawdy” – i wiadomo, że odnosisz się do rozmówcy.

Jeśliby to nie było do Ciebie, to nie czuj się wywołany do tablicy, bo to jest o kimś innym.
Do mnie masz pretensję o to, że SAM SIĘ PRZYPISAŁEŚ do postawy, którą ja może i uważam za wadliwą, ale Ty wcale nie musisz się ze mną zgadzać. Nie muszą Cię wcale obchodzić "zawoalowane formy", które są "o kimś tam, nie wiadomo kim".
Sam się przypisujesz pod moje zarzuty, ale do mnie masz o to pretensje?... :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15931
Przeczytał: 81 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 3:52, 09 Paź 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jeśliby to nie było do Ciebie, to nie czuj się wywołany do tablicy, bo to jest o kimś innym.


Jasne, Dyszyński, nie będę się czuł wywołany do tablicy. Tylko szkoda, że mimo tego, co mówisz, twoje wypowiedzi o „kimś innym” są tak dobrze dopasowane do twojego własnego sposobu działania, że nie da się ich nie odnieść bezpośrednio do ciebie. Słowa, które wychodzą z twoich ust, mają konkretne znaczenie, a nie są puste, jakbyś chciał, żeby tak to wyglądało. Jeśli ktoś zapowiada, że ma na myśli „kogoś innego”, a sposób formułowania wypowiedzi zupełnie nie pasuje do tej deklaracji, to nie można tego traktować jako niewinnej gry słów

Michał Dyszyński napisał:
Do mnie masz pretensję o to, że SAM SIĘ PRZYPISAŁEŚ do postawy, którą ja może i uważam za wadliwą, ale Ty wcale nie musisz się ze mną zgadzać.


Nie, nie masz racji. To nie jest kwestia tego, czy się ze mną zgadzasz, bo nie zgadzać się można na różne sposoby. Chodzi o to, że twój sposób argumentacji i Twoja postawa sprawiają, że muszę się ustawić w obronie własnej, bo ty działasz jak kontroler dialogu – stawiasz warunki, które nie są wymieniane na równych zasadach. Przypisujesz sobie wyższość, a nie pozwalasz nikomu na wprowadzenie własnej wersji prawdy. Więc owszem, przypisałem ci postawę, którą odczytuję z twoich słów, nie „wymuszając” tego na tobie, ale zauważając to, co sam tworzysz

Michał Dyszyński napisał:
Nie muszą Cię wcale obchodzić "zawoalowane formy", które są "o kimś tam, nie wiadomo kim".


Tak, wiem, że nie muszą mnie obchodzić, ale twoje „zawoalowane formy” to nic innego jak taki styl obniżania wymagań w stosunku do siebie, żeby na końcu nie odpowiedzieć na zarzuty. W końcu, skoro jest to „o kimś innym”, to można zrzucić winę na jakiegoś „nieokreślonego kogoś”, zamiast rozmawiać na temat tego, co zostało napisane i co się wydarzyło. Cała ta gra słowna ma na celu odwrócenie uwagi od sedna sprawy – od tego, co w rzeczywistości chcesz powiedzieć, ale bez ryzyka obrony swojej postawy

Michał Dyszyński napisał:
Sam się przypisujesz pod moje zarzuty, ale do mnie masz o to pretensje?...


Nie, nie przypisałem się do twoich zarzutów, tylko zauważyłem, jak łatwo manipulujesz rzeczywistością. Ty mówisz jedno, a potem oczekujesz, że odbiorca tego nie zauważy i nie skojarzy tego z twoją wcześniejszą postawą. Jeśli twoje wypowiedzi wskazują na konkretne mechanizmy, to nie ma znaczenia, czy twierdzisz, że są one skierowane do kogoś innego. Zawsze w takiej sytuacji wypada zapytać: co właściwie miało się na myśli w twojej odpowiedzi? I tu jest problem – nie chcesz rozmawiać o swojej roli w tej grze, bo wiesz, że zaraz obnaży to twoje mechanizmy, które próbujesz ukryć. Więc odpowiedź na twoje pytanie jest jasna: nie, nie mam pretensji o to, że się przypisuję – mam pretensję o to, że ty sam próbujesz narzucić własną definicję, zamiast rozmawiać o tym, co rzeczywiście się dzieje w rozmowie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:53, 12 Paź 2025    Temat postu:

fedor napisał:
...

Dyszyński, Dyszynski.. oskarżenia, oskarżenia, oskarżenia...
Jakież to bezradne jest.
A do tego jakie - z mojej perspektywy - jałowe, nieskuteczne. Nawet gdybym przyznał rację owym wszystkim oskarżeniom, TO CO?
Proste pytanie: CO DALEJ?
Oskarżycielstwo kompulsywne (takie jak to Twoje) bazuje na ukrytym założeniu, że wmówiwszy komuś winę osiąga się cel. Ale jaki to jest właściwie cel?

Ja w jakimś stopniu do bardzo wielu oskarżeń gotów byłbym się przyznać. Bo rzeczywiście jakiś element tego zła, o które mnie co niektórzy oskarżą w sobie odnajduję. Przyznam się więc wtedy do tego (nie do wszystkiego, ale do niektórych rzeczy się przyznam) i co z tego?...
- Powiedzmy, że personalnie uznałem swoje wady. I co z tego, że te wady mam?
Człowiekiem jestem, więc grzeszny jestem. Od dawna wiem, ze mam wady.

Od dawna też od tego stwierdzenia, że wady posiadam przeszedłem do kluczowej KONSTATACJI: to teraz moim obowiązkiem jest rozpoznać źródła tej mojej grzeszności i opracować plan mojej naprawy!
Ależ tak - jestem winny, jestem grzeszny! I dlatego właśnie jestem tak aktywny w badaniu siebie, porównywaniu z ludźmi, analizowaniu każdego aspektu psycniki i myślenia.
Jeszcze raz mi ktoś powie: i tu masz jeszcze wadę!
A ja powiem wtedy: czemużby nie?... Sam nieraz tę wadę widzę i właśnie dlatego walczę o rozpoznanie, co u mnie tę wadę wywoluje. Właśnie dlatego próbuję się wzmocnić mentalnie, aby skryte siły mojej psychiki nie blokowaly mi trzeźwości rozpoznań moich grzechów i słabości.
(5) Siebie samych badajcie, czy trwacie w wierze; siebie samych doświadczajcie! Czyż nie wiecie o samych sobie, że Jezus Chrystus jest w was? Chyba żeście odrzuceni.
(2 list do Koryntian 13:5)
(10) Badajcie, co jest miłe Panu. (List do Efezjan 5:10)
(21) Wszystko badajcie, a co szlachetne - zachowujcie! (1 List do Tesaloniczan 5:21)

Jeszcze raz mi ktoś powie: to ty - Michale - coś tam ... (złego)!
A ja na to: może! Zaraz to zbadam!
Więc badam, co to takiego złego może we mnie być, testuję się, analizuję, próbuję wzmonić moce obiektywizmu i rozsądku. Właśnie po to, aby ustalić, co naprawić w sobie i jak to naprawić!
Jeszcze raz mi ktoś napisze "bo ty to... (coś złego)!
- To ja jeszcze tym bardziej zareaguję na to dociekliwością, wzrastaniem w mocy rozpoznawania swoich błędów. Dokładnie tak, jak w ww cytatach sugeruje Biblia.

Jeśli to, co ktoś wskazał się potwierdzi, to będę wskazującemu wdzięczny za podpowiedź. Jeśli uznam, że wskazujący tylko fantazjował bez podstaw, to odrzucę jego oskarżenia i zajmę się innymi zadaniami życiowymi.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 17:18, 12 Paź 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15931
Przeczytał: 81 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:52, 12 Paź 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Dyszyński, Dyszynski.. oskarżenia, oskarżenia, oskarżenia...
Jakież to bezradne jest.
A do tego jakie - z mojej perspektywy - jałowe, nieskuteczne.


Ależ właśnie twoja odpowiedź jest bezradna. Zamiast odpowiedzieć na konkretne zarzuty, uciekasz w banalną formę: „z mojej perspektywy”. Jakby fakt, że ty coś tak postrzegasz, miał decydujące znaczenie. Czyli po staremu — subiektywizm zamiast rzeczowej analizy. A to dokładnie główny zarzut wobec ciebie. Sam potwierdzasz, że jesteś bardziej skupiony na własnych odczuciach niż na logicznej ocenie treści

Michał Dyszyński napisał:
Nawet gdybym przyznał rację owym wszystkim oskarżeniom, TO CO?
Proste pytanie: CO DALEJ?


To już otwarte przyznanie: nawet gdybyś się mylił, to nie zamierzasz z tego wyciągnąć żadnych wniosków. Czyli po co w ogóle prowadzisz jakąkolwiek dyskusję, skoro z góry deklarujesz, że uznanie błędu nie zmieni twojej postawy? To jest dokładna definicja zamknięcia umysłu — brak korekty nawet w obliczu przyjętej winy. To nie jest dojrzała autorefleksja. To jest intelektualna asekuracja. Gwarantowanie sobie niezmienności

Michał Dyszyński napisał:
Oskarżycielstwo kompulsywne (takie jak to Twoje) bazuje na ukrytym założeniu, że wmówiwszy komuś winę osiąga się cel. Ale jaki to jest właściwie cel?


Tanie zagranie erystyczne. Zamiast odnieść się do meritum zarzutów, odwracasz uwagę i atakujesz samą formę ich przedstawienia. To klasyczny chwyt erystyczny: „Zaatakuję styl, żeby uniknąć odpowiedzi na treść”. Nazywasz to „kompulsywnym oskarżycielstwem”, ale nie wskazujesz, które konkretnie argumenty są nieprawdziwe, sprzeczne, fałszywe lub zmanipulowane. Zero konkretu, sama etykieta. Czyli manipulujesz

Michał Dyszyński napisał:
Ja w jakimś stopniu do bardzo wielu oskarżeń gotów byłbym się przyznać. [...] I co z tego, że te wady mam?


Czysta autoamnestia. Czyli: „mam wady, no i co z tego?”. Przecież to logiczna kapitulacja. Jeśli sam twierdzisz, że masz wady, ale nie ma to żadnego znaczenia, to cała twoja deklarowana samowiedza jest pustą pozą. W dodatku próbujesz obrócić winę w cnotę — że niby to właśnie dzięki rozpoznaniu swoich wad jesteś „aktywistą autorefleksji”. Ale nie bierzesz żadnej realnej odpowiedzialności za konsekwencje. Zero zobowiązań, zero zmiany, samo mielenie psychicznych mechanizmów

Michał Dyszyński napisał:
...jestem tak aktywny w badaniu siebie, porównywaniu z ludźmi, analizowaniu każdego aspektu psycniki i myślenia.


Nadmiar autorefleksji to nie cnota. To może być patologia. Kiedy cały twój wysiłek skupia się na „analizie psychiki” i „porównywaniu z ludźmi”, to nie jest rozwój — to narcystyczna kontemplacja siebie. W kółko siebie analizujesz, ale co z tego wynika? Gdzie efekt? Gdzie konkretna zmiana postaw? Cała ta „diagnoza” staje się celem samym w sobie — jakbyś sądził, że proces analizowania to już dowód cnoty. To nie jest filozofia. To terapia bez terapeuty. I to raczej słaba

Michał Dyszyński napisał:
Jeszcze raz mi ktoś powie: i tu masz jeszcze wadę!
A ja powiem wtedy: czemużby nie?


Znowu: udajesz otwartość, ale w rzeczywistości nic z tego nie wynika. Gdy ktoś cię krytykuje, twoją reakcją nie jest korekta, tylko psychologiczna gra w piruety: „tak, może, analizuję, rozważam, badam”. To po prostu sposób na unikanie zmian pod przykrywką „głębokiej refleksji”. Niby bierzesz wszystko pod uwagę, ale nigdy nie dajesz sobie narzucić żadnego zewnętrznego kryterium oceny. Ty jesteś sędzią, ty jesteś badaczem, ty jesteś analizowanym. Zamknięty układ. Czysty solipsyzm

Michał Dyszyński napisał:
Dokładnie tak, jak w ww cytatach sugeruje Biblia.


A tu już nawet nie ma sensu odwoływać się do Biblii, bo wcześniej próbowałeś stworzyć narrację niezależną od religii. Własnoręcznie burzysz swoją koncepcję. Chcesz uchodzić za racjonalistę, analizującego rzeczywistość psychologiczną i filozoficzną, a jednocześnie naginasz cytaty religijne do uzasadnienia swoich wniosków — które zresztą z Biblią nie mają nic wspólnego. Mieszanie porządków, zero spójności epistemologicznej

Michał Dyszyński napisał:
To ja jeszcze tym bardziej zareaguję na to dociekliwością, wzrastaniem w mocy rozpoznawania swoich błędów.


To po prostu ładnie brzmiące puste hasła. „Wzrastam w mocy rozpoznawania błędów” to fraza, którą można sobie powiesić na ścianie w pokoju, ale nie jest żadnym argumentem. Gdzie konkret? Gdzie pokazanie, że jakiekolwiek rozpoznane błędy doprowadziły cię do realnych wniosków, które podważyły twój światopogląd? Bo na razie wygląda to jak samonapędzający się mechanizm samozadowolenia: „Dobrze, że mam błędy — bo to pozwala mi być bardziej błyskotliwym w ich rozpoznawaniu”. Absurdalna pętla

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli to, co ktoś wskazał się potwierdzi, to będę wskazującemu wdzięczny za podpowiedź. Jeśli uznam, że wskazujący tylko fantazjował bez podstaw, to odrzucę jego oskarżenia...


I tu jest twój fundament: ty sam decydujesz, czy zarzut jest zasadny czy nie. Czyli ostatecznie każda krytyka i tak jest filtrowana przez twoje własne kryteria. A skoro tak, to cała twoja deklarowana otwartość jest zwyczajnie pozorna. Nikt poza tobą nie ma realnego wpływu na twój światopogląd, bo żadna weryfikacja nie może być zewnętrzna. To czysta intelektualna autarkia — duchowa autokracja, w której twoje „ja” pełni rolę sędziego, oskarżyciela i adwokata jednocześnie. Cyrk w kafkowskim stylu

Dyszyński nie prowadzi żadnego dialogu. Prowadzi autoterapeutyczny monolog opakowany w pseudofilozofię. Ucieka od konkretu w wodolejstwo. Deklaruje otwartość, ale nie uznaje żadnej normy zewnętrznej. Krytykę traktuje jak atak personalny. Swoje błędy obraca w zalety. A całość przykrywa maską „wzrastania w samopoznaniu”, która jest po prostu elegancką formą duchowej stagnacji. Ani to uczciwe, ani konsekwentne, ani poważne


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 7:00, 14 Paź 2025, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:39, 12 Paź 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To ja jeszcze tym bardziej zareaguję na to dociekliwością, wzrastaniem w mocy rozpoznawania swoich błędów.


To po prostu ładnie brzmiące puste hasła. „Wzrastam w mocy rozpoznawania błędów” to fraza, którą można sobie powiesić na ścianie w pokoju, ale **nie jest żadnym argumentem**. Gdzie konkret? Gdzie pokazanie, że jakiekolwiek rozpoznane błędy doprowadziły cię do **realnych wniosków, które podważyły twój światopogląd**?

To właśnie z analizy moich błędów wzięły się moje podważenia światopoglądu, który kiedyś znacznie bardziej np. był skłonny brać za dobrą monetę integryzm.
Ale zacząłem analizować wpływ tego obwiniania mnie nieustannego przez integrystycznych mentorów, w którym jest łajanie i oskarżanie, a potem w kółko takie samo rytualne wołanie o zlitowanie. A za chwilę znowu to samo – oskarżanie, łajanie, bierne wołanie o przebaczenie. Wtedy mnie tknęło: to jak ma się tu zacząć naprawa swojego życia?
Jeśli cała „para w gwizdek” idzie na to oskarżycielstwo, a nie ma twardej, uczciwej, konstruktywnej refleksji nad wzięciem tych swoich słabości w ręce, nad opracowaniem strategii naprawy swoich odruchów, swojej psychiki swojego życia (do czego integryzm zniechęca tym „nie należy nic od siebie, to jesteś winien tylko posłuszeństwo”), to przecież nigdy poza etap jałowego oskarżania siebie i bycia oskarżanym się nie wyjdzie. Wtedy to właśnie, właśnie na kanwie refleksji nad wcześniejszymi błędami biernego traktowania aspektu swojego nawrócenia, zmienił się mój światopogląd, na taki, który WYMAGA OD SIEBIE AKTYWNOŚCI, TWÓRCZEGO, KRYTYCZNEGO SPOJRZENIA, UCZCIWOŚCI, SZCZEROŚCI. To właśnie ta zmiana się wzięła u mnie z rozpoznania też i tego błędu, że zbytnio ulegałem fałszywym (integrystycznym) prorokom.

fedor napisał:
I tu jest twój fundament: **ty sam decydujesz, czy zarzut jest zasadny czy nie**. Czyli ostatecznie każda krytyka i tak jest filtrowana przez twoje własne kryteria.

Oczywiście, ze to ja ostatecznie decyduję, czy zarzut jest zasadny, czy nie. Ktoś z zewnątrz może się co najwyżej domyślać moich intencji, szczegółów moich działań, pełni argumentacji, jaka do mnie dotarła. I każdemu też tak radzę: samemu masz ocenić (od tego właśnie Bóg dał ludziom sumienia), czy zarzut wobec ciebie jest zasadny, czy nie.
Bowiem (14) ...Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. (2 list do Koryntian 11:14)
To na bazie własnych kryteriów każdy ma oceniać siebie. Do tego został powołany, gdy rodził się na tej Ziemi.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 18:40, 12 Paź 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15931
Przeczytał: 81 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:45, 12 Paź 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
To właśnie z analizy moich błędów wzięły się moje podważenia światopoglądu, który kiedyś znacznie bardziej np. był skłonny brać za dobrą monetę integryzm.


Czyli punktem wyjścia twojej „refleksji” nie jest Pismo Święte, nauczanie Kościoła, Ojcowie Kościoła, Tradycja ani Magisterium, ale... ty sam. Twoje odczucia, twoje błędy, twoje emocje, twoje rozczarowanie. To właśnie jest klasyczny subiektywizm – nie katolicki duch pokory i posłuszeństwa, tylko kult jaźni, pycha podszyta rozczarowaniem, że rzeczywistość duchowa nie układa się zgodnie z twoimi oczekiwaniami. Katolik nie buduje wiary na analizie „swoich błędów”, tylko na fundamencie, który został mu dany z góry: "Ty jesteś Piotr, i na tej Skale zbuduję mój Kościół" (Mt 16,18) – nie na Dyszyńskim, nie na jego analizie, nie na jego uczuciach. Masz obowiązek przyjąć prawdę, a nie ją „konstruować” na podstawie prywatnych porażek

Michał Dyszyński napisał:
Ale zacząłem analizować wpływ tego obwiniania mnie nieustannego przez integrystycznych mentorów, w którym jest łajanie i oskarżanie, a potem w kółko takie samo rytualne wołanie o zlitowanie.


W istocie, problemem nie jest integryzm – tylko twoja urażona duma. Razi cię upomnienie, bo nie chcesz pokory. Ale przecież sam Chrystus mówi: "Jeśli brat twój zgrzeszy, idź i upomnij go" (Mt 18,15). A co robią integryści? Upominają. Co mówi święty Paweł? "Głoś naukę, nastawaj w porę, nie w porę, upominaj, poprawiaj, podnoś na duchu z całą cierpliwością i pouczeniem" (2 Tm 4,2). Ale ciebie razi samo istnienie wymagań moralnych. Wolisz religię, która cię nie konfrontuje z grzechem – nie dlatego, że jesteś ofiarą, ale dlatego, że nie chcesz zmiany na Bożych warunkach

Michał Dyszyński napisał:
A za chwilę znowu to samo – oskarżanie, łajanie, bierne wołanie o przebaczenie. Wtedy mnie tknęło: to jak ma się tu zacząć naprawa swojego życia?


Naprawa życia zaczyna się od pokuty, a nie od psychologizowania. Chrystus nie przyszedł „zmotywować” cię do naprawy, tylko "wzywał do nawrócenia" (Mk 1,15) i przebaczał tym, którzy żarliwie błagali o miłosierdzie, nie domagając się najpierw „uczciwej refleksji nad psychiką”. Ty zamieniasz chrześcijaństwo w coaching. W twoim ujęciu spowiedź i pokora są czymś „biernym”, czyli negatywnym. Tymczasem to pokora jest początkiem mądrości (Prz 11,2). Od pokory zaczyna się wszelka prawdziwa duchowość – tej właśnie ci brakuje

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli cała „para w gwizdek” idzie na to oskarżycielstwo, a nie ma twardej, uczciwej, konstruktywnej refleksji nad wzięciem tych swoich słabości w ręce, nad opracowaniem strategii naprawy swoich odruchów, swojej psychiki swojego życia (do czego integryzm zniechęca tym „nie należy nic od siebie, to jesteś winien tylko posłuszeństwo”), to przecież nigdy poza etap jałowego oskarżania siebie i bycia oskarżanym się nie wyjdzie.


Tu już wchodzisz w pełną herezję. Stawiasz „strategię pracy nad psychiką” nad posłuszeństwo Bogu i Kościołowi, a to jest po prostu bałwochwalstwo wobec własnej psychologii. Odrzucasz postawę pokuty jako „jałową”, podczas gdy sam Chrystus mówi: "Kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie" (Łk 9,23). Nie „opracuje strategię”, nie „rozpisze planu rozwoju”, tylko się zaprze. To znaczy: zrezygnuje z własnego ego, z własnych koncepcji. Ale twoje ego nie chce zejść z tronu. W twojej wersji Ewangelii to człowiek jest źródłem naprawy i zbawienia – a nie łaska

Michał Dyszyński napisał:
Wtedy to właśnie, właśnie na kanwie refleksji nad wcześniejszymi błędami biernego traktowania aspektu swojego nawrócenia, zmienił się mój światopogląd, na taki, który WYMAGA OD SIEBIE AKTYWNOŚCI, TWÓRCZEGO, KRYTYCZNEGO SPOJRZENIA, UCZCIWOŚCI, SZCZEROŚCI.


Piękne slogany, ale to tylko duchowy narcyzm. Używasz słów takich jak „uczciwość”, „krytyczne spojrzenie”, „twórczość” – ale to wszystko jest fasadą dla jednego: odrzucenia władzy Kościoła i obiektywnej prawdy. A przecież Pismo mówi: "Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli" (Hbr 13,17). Ty nie jesteś posłuszny – ty jesteś „twórczy”. Problem w tym, że w chrześcijaństwie nie chodzi o bycie twórczym – chodzi o bycie wiernym. Wierność to cnota. Twórczość bywa zaletą – ale nie wtedy, gdy służy do rozmontowywania depozytu wiary, tak jak u ciebie

Michał Dyszyński napisał:
To właśnie ta zmiana się wzięła u mnie z rozpoznania też i tego błędu, że zbytnio ulegałem fałszywym (integrystycznym) prorokom.


A kto daje ci autorytet, byś nazywał proroków „fałszywymi”? Sam Chrystus ustanowił Kościół i dał mu władzę: "Kto was słucha, Mnie słucha; kto wami gardzi, Mną gardzi" (Łk 10,16). Więc kiedy odrzucasz tych, którzy głoszą naukę Chrystusa w duchu posłuszeństwa i pokuty, gardzisz samym Chrystusem. To nie integryzm jest fałszywy – fałszywa jest twoja wersja katolicyzmu, w której to ty decydujesz, co prawdziwe, a co nie, co autentyczne, a co „fałszywe”. To właśnie jest duch Antychrysta: "Ponieważ przyszło wielu zwodzicieli na świat, którzy nie uznają Jezusa Chrystusa, przychodzącego w ciele – taki jest zwodzicielem i Antychrystem" (2 J 1,7). Odrzucasz konkretny, wcielony, widzialny Kościół – wybierasz ducha. Ale duch bez ciała to nie Chrystus – to gnoza

Michał Dyszyński napisał:
Oczywiście, ze to ja ostatecznie decyduję, czy zarzut jest zasadny, czy nie.


Nie, to właśnie jest herezja pierwszego rzędu — postawienie siebie ponad autorytet prawdy obiektywnej, czyli ponad Boga, Kościół, Pismo Święte i Tradycję. Mówisz: „to ja ostatecznie decyduję” — a więc stawiasz swoje subiektywne odczucie winy lub niewinności jako kryterium moralnej prawdy. To nie jest katolicyzm. To protestantyzm, subiektywizm, antropocentryzm, antropolatria, autoidolatria i duchowa anarchia w jednym. Katolik wie, że sumienie nie jest autonomiczną wyrocznią oderwaną od Boga — sumienie musi być formowane przez prawdę objawioną, nie przez kaprysy emocji czy rozumu skażonego grzechem pierworodnym

Święty Paweł pisał wyraźnie: „Nie ten jest wypróbowany, kto sam siebie poleca, lecz ten, kogo poleca Pan” (2 Kor 10,18). A Pan nie objawia się tobie w lustrze, tylko przez Kościół. Chrystus założył Kościół jako autorytet zewnętrzny, który sądzi między tym, co prawdziwe, a co nie: „Jeśli Kościoła nie posłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik” (Mt 18,17), mówi do ciebie Pan Jezus. Nie ty decydujesz, czy jesteś winny. Kościół ma prawo ci to powiedzieć — jeśli to odrzucasz, to jesteś właśnie tym „poganinem i celnikiem”, którego nie słucha nawet własne sumienie, ale który czyni z siebie boga

Michał Dyszyński napisał:
Ktoś z zewnątrz może się co najwyżej domyślać moich intencji, szczegółów moich działań, pełni argumentacji, jaka do mnie dotarła.


Znowu: ucieczka w subiektywizm. Prawda moralna nie zależy od „intencji” i „argumentacji, która do ciebie dotarła”, tylko od obiektywnych zasad moralnych. Czy naprawdę myślisz, że ktoś będzie zbawiony tylko dlatego, że miał dobre intencje? Faryzeusze mieli bardzo dobre intencje – i co? Chrystus ich nie chwali, ale nazywa grobami pobielanymi (Mt 23,27). Intencja to za mało. Potrzebna jest pokuta, posłuszeństwo, nawrócenie, a nie rozbudowana autorefleksja, która staje się u ciebie tylko zasłoną dla nieposłuszeństwa

Michał Dyszyński napisał:
I każdemu też tak radzę: samemu masz ocenić (od tego właśnie Bóg dał ludziom sumienia), czy zarzut wobec ciebie jest zasadny, czy nie.


To jawne podżeganie do duchowego indywidualizmu, który jest trucizną naszej epoki. Takie rady nie mają nic wspólnego z Ewangelią ani z nauką Kościoła. Bóg dał człowiekowi sumienie — tak, ale nie po to, by był sędzią samego siebie w oderwaniu od autorytetu Kościoła, lecz by był zdolny słuchać prawdy i ją przyjąć. Co mówi Pismo? "Posłuszeństwo lepsze jest niż ofiara" (1 Sm 15,22) i dalej: "Niech każdy będzie poddany władzom zwierzchnim, bo nie ma władzy, która nie pochodziłaby od Boga" (Rz 13,1). Ty natomiast radzisz ludziom, by oceniali wszystko sami – czyli żeby odrzucili władzę, którą Chrystus ustanowił, bo przecież wystarczy im własna opinia

Michał Dyszyński napisał:
Bowiem (14) ...Sam bowiem szatan podaje się za anioła światłości. (2 list do Koryntian 11:14)


Zdumiewające, jak perfidnie manipulujesz Pismem. Apostoł Paweł nie mówi tu, że należy nie ufać Kościołowi ani że należy opierać się na sobie — wręcz przeciwnie. Werset ten ostrzega przed fałszywymi nauczycielami, którzy podszywają się pod autorytet Boży, ale ich nauczanie nie ma mandatu od Apostołów i Kościoła. To właśnie ty jesteś w roli tego "anioła światłości", który używa pięknych słów – „uczciwość”, „sumienie”, „refleksja”, „twórczość” – by zdeprecjonować posłuszeństwo, Tradycję i nauczanie Kościoła. A przecież Duch Święty nie działa przeciw Kościołowi: "Kościół żywego Boga, filar i podpora prawdy" (1 Tm 3,15). Jeśli więc twoje prywatne sumienie staje w opozycji do „filaru i podpory prawdy”, to nie jest to sumienie uformowane przez Ducha Świętego, ale przez ducha buntu

Michał Dyszyński napisał:
To na bazie własnych kryteriów każdy ma oceniać siebie. Do tego został powołany, gdy rodził się na tej Ziemi


Nie, to jest czysta gnoza i antropolatryczne kłamstwo. Nikt nie został „powołany do oceniania siebie na bazie własnych kryteriów”. Człowiek został powołany do poznania Boga, do życia w prawdzie i do świętości, a to oznacza życie w posłuszeństwie wobec obiektywnego porządku moralnego i duchowego. Co mówi Pismo? „Nie każdy, który Mi mówi: 'Panie, Panie', wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto pełni wolę Ojca mojego” (Mt 7,21). Pełni wolę Ojca, a nie własne kryteria. A wola Ojca objawia się przez Słowo, Tradycję i Kościół — nie przez prywatne interpretacje i samosąd sumienia

Twoje twierdzenia są nie tylko błędne, ale duchowo niebezpieczne. Wzywasz do herezji, do indywidualistycznego rozbijania Ciała Chrystusa, do duchowego egoizmu i pychy. Twoja domorosła "teologia" jest tylko cienką warstwą lakieru na głęboko zakorzenionym buncie. Przypomnij sobie słowa Pisma: "Lepiej uciekać się do Pana, niż pokładać ufność w człowieku" (Ps 118,8) — zwłaszcza wtedy, gdy tym człowiekiem jesteś ty sam


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 7:12, 14 Paź 2025, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:54, 12 Paź 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To właśnie z analizy moich błędów wzięły się moje podważenia światopoglądu, który kiedyś znacznie bardziej np. był skłonny brać za dobrą monetę integryzm.


Czyli punktem wyjścia twojej „refleksji” nie jest Pismo Święte, nauczanie Kościoła, Ojcowie Kościoła, Tradycja ani Magisterium, ale... ty sam. Twoje odczucia, twoje błędy, twoje emocje, twoje rozczarowanie. To właśnie jest klasyczny subiektywizm – nie katolicki duch pokory i posłuszeństwa, tylko **kult jaźni**, pycha podszyta rozczarowaniem, że rzeczywistość duchowa nie układa się zgodnie z twoimi oczekiwaniami.

Możesz to sobie teraz ponazywać, jak Ci się spodoba. Ale nie pozwolę żadnemu "katolickiemu duchowi" wykraść sobie mojego sumienia. Kropka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15931
Przeczytał: 81 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 3:19, 13 Paź 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To właśnie z analizy moich błędów wzięły się moje podważenia światopoglądu, który kiedyś znacznie bardziej np. był skłonny brać za dobrą monetę integryzm.


Czyli punktem wyjścia twojej „refleksji” nie jest Pismo Święte, nauczanie Kościoła, Ojcowie Kościoła, Tradycja ani Magisterium, ale... ty sam. Twoje odczucia, twoje błędy, twoje emocje, twoje rozczarowanie. To właśnie jest klasyczny subiektywizm – nie katolicki duch pokory i posłuszeństwa, tylko **kult jaźni**, pycha podszyta rozczarowaniem, że rzeczywistość duchowa nie układa się zgodnie z twoimi oczekiwaniami.

Możesz to sobie teraz ponazywać, jak Ci się spodoba. Ale nie pozwolę żadnemu "katolickiemu duchowi" wykraść sobie mojego sumienia. Kropka.


Problem w tym, Dyszyński, że nawet w tym jednym zdaniu jesteś wewnętrznie sprzeczny i niespójny, gdyż koncepcja sumienia jest tworem katolickim, z którym jesteś w całkowitej sprzeczności w świetle oficjalnego nauczania Kościoła. Sumienie musi być kształtowane – a nie dowolnie „wyznaczane” przez jednostkę. U ciebie zaś sumienie nie tylko jest dowolnie wyznaczane, ale jest w totalnej opozycji do nauczania Kościoła, który koncepcję sumienia stworzył. To jest więc kolejna kwestia, w której tkwisz w mentalnej schizofrenii

Sobór Watykański II, mówi o potrzebie formacji sumienia (por. Gaudium et Spes, 16). Nie ma żadnego "katolicyzmu", w którym czyjejś sumienie, zwłaszcza tak wypaczone buntem i grzechem sumienie jak sumienie Dyszyńskiego, miało "priorytet" nad autorytetem Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Doktryna katolicka jest w tej sprawie wyjątkowo jasna. Sumienie katolika musi być podporządkowane Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła - czyli jest to dokładnie to, co Dyszyński regularnie neguje:

"Nie należy przeciwstawiać osobistego sumienia i rozumu prawu moralnemu czy Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła" (KKK, 2039)

Sobór Watykański II przypomina, że „chrześcijanie w kształtowaniu swego sumienia powinni pilnie zwracać uwagę (attendere) na świętą i pewną naukę Kościoła” (Dignitatis humanae, 14)

"Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie. Zdarza się jednak, że sumienie znajduje się w ignorancji i wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane" (KKK, 1790)

"Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii, złe przykłady dawane przez innych ludzi, zniewolenie przez uczucia, domaganie się źle pojętej autonomii sumienia, odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania, brak nawrócenia i miłości mogą stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej" (KKK, 1792)

Z tymi wypowiedziami Dyszyński jest w całkowitej sprzeczności. Tak samo jak w całkowitej sprzeczności jest Dyszyński z Biblią. Samowola to nie wolność. Poświęcenie własnej woli na rzecz Boga to nie toksyczność, tylko rdzeń Ewangelii: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie” (Mt 16,24)


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pon 4:25, 13 Paź 2025, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:17, 13 Paź 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
To właśnie z analizy moich błędów wzięły się moje podważenia światopoglądu, który kiedyś znacznie bardziej np. był skłonny brać za dobrą monetę integryzm.


Czyli punktem wyjścia twojej „refleksji” nie jest Pismo Święte, nauczanie Kościoła, Ojcowie Kościoła, Tradycja ani Magisterium, ale... ty sam. Twoje odczucia, twoje błędy, twoje emocje, twoje rozczarowanie. To właśnie jest klasyczny subiektywizm – nie katolicki duch pokory i posłuszeństwa, tylko **kult jaźni**, pycha podszyta rozczarowaniem, że rzeczywistość duchowa nie układa się zgodnie z twoimi oczekiwaniami.

Możesz to sobie teraz ponazywać, jak Ci się spodoba. Ale nie pozwolę żadnemu "katolickiemu duchowi" wykraść sobie mojego sumienia. Kropka.


Problem w tym, Dyszyński, że nawet w tym jednym zdaniu jesteś wewnętrznie sprzeczny i niespójny, gdyż koncepcja sumienia jest tworem katolickim, z którym jesteś w całkowitej sprzeczności w świetle oficjalnego nauczania Kościoła. Sumienie musi być kształtowane – a nie dowolnie „wyznaczane” przez jednostkę. U ciebie zaś sumienie nie tylko jest dowolnie wyznaczane, ale jest w totalnej opozycji do nauczania Kościoła, który koncepcję sumienia stworzył. To jest więc kolejna kwestia, w której tkwisz w mentalnej schizofrenii

Sobór Watykański II, mówi o potrzebie formacji sumienia (por. Gaudium et Spes, 16). Nie ma żadnego "katolicyzmu", w którym czyjejś sumienie, zwłaszcza tak wypaczone buntem i grzechem sumienie jak sumienie Dyszyńskiego, miało "priorytet" nad autorytetem Urzędu Nauczycielskiego Kościoła. Doktryna katolicka jest w tej sprawie wyjątkowo jasna. Sumienie katolika musi być podporządkowane Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła - czyli jest to dokładnie to, co Dyszyński regularnie neguje:

"Nie należy przeciwstawiać osobistego sumienia i rozumu prawu moralnemu czy Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła" (KKK, 2039)

Sobór Watykański II przypomina, że „chrześcijanie w kształtowaniu swego sumienia powinni pilnie zwracać uwagę (attendere) na świętą i pewną naukę Kościoła” (Dignitatis humanae, 14)

"Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie. Zdarza się jednak, że sumienie znajduje się w ignorancji i wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane" (KKK, 1790)

"Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii, złe przykłady dawane przez innych ludzi, zniewolenie przez uczucia, domaganie się źle pojętej autonomii sumienia, odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania, brak nawrócenia i miłości mogą stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej" (KKK, 1792)

Z tymi wypowiedziami Dyszyński jest w całkowitej sprzeczności. Tak samo jak w całkowitej sprzeczności jest Dyszyński z Biblią. Samowola to nie wolność. Poświęcenie własnej woli na rzecz Boga to nie toksyczność, tylko rdzeń Ewangelii: „Jeśli kto chce iść za Mną, niech się zaprze samego siebie” (Mt 16,24)

Widać, że poza stwierdzaniem tych swoich oskarżeń, nie masz argumentów, nie masz nic. To jest właśnie kwintesensja integryzmu - oskarżać, licząc na to, że ktoś ulegnie pod samym naporem negacji jego osobowości. Tak zapewne integryzm złamał Ciebie, tak teraz Ty starasz się dalej nieść jego dzieło mentalnego chaosu.
Jest droga odwrotna - w stronę narodzenia z ducha, droga do wzrostu, do duchowości, do światłości, odpowiedzialności, do dziecięctwa bożego, do milości. Tylko ci złamani za bardzo się boją, aby na tę drogę wejść. Czego się boją?
- Boją się przemocy i presji, która może ich zgnieść. Nie zaufali miłości Boga, więc tkwią w lęku.
Lęk paraliżuje dobro w człowieku, stwarza barierę dla zbawienia. Ale nie wolno jest się bać:
(8) A dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelakich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. To jest śmierć druga. (Apokalipsa (Objawienie) 21)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15931
Przeczytał: 81 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 3:22, 14 Paź 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Widać, że poza stwierdzaniem tych swoich oskarżeń, nie masz argumentów, nie masz nic.


Kłamstwo i odwracanie kota ogonem. Otrzymałeś cytaty z Katechizmu Kościoła Katolickiego, cytaty z dokumentów Soboru Watykańskiego II, jednoznaczne odniesienia do Urzędu Nauczycielskiego Kościoła i nauki katolickiej na temat sumienia. Otrzymałeś także fragmenty Pisma Świętego. To nie są „oskarżenia bez argumentów” – to jest czyste nauczanie Kościoła, które ty z uporem maniaka odrzucasz. Nie zdołałeś odnieść się do żadnego z tych cytatów, więc teraz uciekasz w pustosłowie, jak zawsze, gdy zostajesz przyciśnięty do muru. Twoje sumienie, wbrew temu co sobie uroiłeś, nie jest źródłem normy moralnej. Kościół naucza, że sumienie musi być uformowane zgodnie z prawdą, a nie staje się prawdą samo z siebie. „Sumienie moralne nie kończy się na sobie. Jest ono świadkiem prawdy powszechnej” (Jan Paweł II, Veritatis splendor, 58). A ty twierdzisz, że ono kończy się na tobie. Jesteś więc w zupełnej opozycji do katolickiej doktryny

Michał Dyszyński napisał:
To jest właśnie kwintesensja integryzmu - oskarżać, licząc na to, że ktoś ulegnie pod samym naporem negacji jego osobowości.


Nie, to jest kwintesencja katolickiej apologetyki i obrony prawdy. Gdy ktoś głosi herezje, wypacza naukę Kościoła, cytuje Pismo Święte w oderwaniu od Tradycji i próbuje podporządkować Objawienie własnemu ego, to ma obowiązek zostać nazwany po imieniu. Święty Paweł nie głaskał heretyków po głowie. Mówił twardo: „Unikaj człowieka heretyka po pierwszym i drugim upomnieniu” (Tt 3,10). I dalej: „Czyż nie wiecie, że odrobina kwasu całe ciasto zakwasza?” (1 Kor 5,6). A ty jesteś takim właśnie kwasem: zarażasz ludzi wypaczoną duchowością, psychologizujesz Ewangelię i ignorujesz autorytet Kościoła. To nie jest „negacja osobowości” – to są faktyczne, mierzalne, publiczne błędy, które trzeba piętnować, bo ich skutkiem jest zgorszenie

Michał Dyszyński napisał:
Tak zapewne integryzm złamał Ciebie, tak teraz Ty starasz się dalej nieść jego dzieło mentalnego chaosu.


Nie. Mentalny chaos to to, co reprezentujesz ty: relatywizm, który stawia sumienie ponad Objawienie; emocjonalizm, który zastępuje rozum; subiektywizm, który rozwala spójność wiary. To nie „integryzm łamie ludzi” – to grzech łamie dusze. A integryzm – czyli wierność niezmiennej doktrynie katolickiej – jest właśnie odpowiedzią na chaos i zdradę wiary, które ty próbujesz ubrać w szaty oświecenia duchowego. Dobrze powiedział św. Paweł: „Nadejdzie bowiem czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań wybiorą sobie nauczycieli, aby im schlebiali. Odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom” (2 Tm 4,3–4). I ty, Dyszyński, dokładnie to robisz

Michał Dyszyński napisał:
Jest droga odwrotna - w stronę narodzenia z ducha, droga do wzrostu, do duchowości, do światłości, odpowiedzialności, do dziecięctwa bożego, do miłości.


Piękne słowa. Tylko puste jak wydmuszka. Mówisz o duchowości i światłości, a jednocześnie odrzucasz strukturę, którą ustanowił sam Chrystus: „Ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję mój Kościół” (Mt 16,18). Mówisz o dziecięctwie Bożym, a zachowujesz się jak duchowy sierota, który sam sobie wyznacza zasady i sam siebie zbawia. Mówisz o miłości, ale odrzucasz jej warunek – posłuszeństwo: „Jeśli Mnie miłujecie, będziecie zachowywać moje przykazania” (J 14,15). A ty co robisz? Mówisz: sumienie ponad przykazania, własna wizja ponad Magisterium. Twój model „duchowości” to anarchia

Michał Dyszyński napisał:
Tylko ci złamani za bardzo się boją, aby na tę drogę wejść. Czego się boją?

Boją się przemocy i presji, która może ich zgnieść. Nie zaufali miłości Boga, więc tkwią w lęku.


A więc wracamy do psychologizowania. Zamiast zmierzyć się z argumentami, ty serwujesz psychodramę. „Boją się… są złamani… nie zaufali… tkwią w lęku…” – znowu mówisz o emocjach, nie o prawdzie. Ale wiara chrześcijańska nie opiera się na emocjach, tylko na objawionej i przekazanej prawdzie – przez Pismo, Tradycję i Magisterium. „Wiara rodzi się z tego, co się słyszy, tym zaś, co się słyszy, jest słowo Chrystusa” (Rz 10,17). A ty masz inne źródło: siebie samego. I to właśnie jest najbardziej żałosne – że próbujesz duchową ślepotę ubrać w język „światłości”

Michał Dyszyński napisał:
Lęk paraliżuje dobro w człowieku, stwarza barierę dla zbawienia. Ale nie wolno jest się bać:


Znów czysta psychologia. Gdzie tutaj wiara? Gdzie pokora wobec Boga? Gdzie miłość, która nie polega na afirmacji siebie, ale na śmierci dla siebie? Gdzie krzyż? Gdzie asceza? Gdzie sakramenty? Nie ma. Bo twoje „chrześcijaństwo” to miękka neognostycka utopia samorozwoju

Michał Dyszyński napisał:
A dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelakich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. To jest śmierć druga. (Apokalipsa (Objawienie) 21)


Używasz tego wersetu jako retorycznej pałki, nie rozumiejąc, że odnosi się on właśnie do takich jak ty – tych, którzy kłamią o Bogu, odrzucają Kościół, stawiają własne „ja” nad Objawienie, tworzą sobie nowe „chrześcijaństwo” bez krzyża, bez autorytetu, bez pokory. A co mówi Pismo o Kościele? „Kościół Boga żywego jest filarem i podporą prawdy” (1 Tm 3,15). A co mówi o posłuszeństwie? „Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, bo oni czuwają nad waszymi duszami” (Hbr 13,17). A ty? Jesteś zaprzeczeniem obu tych tekstów z Biblii, którą bezczelnie i wybiórczo cytujesz, gdy ci akurat w czymś innym pasuje

Nie odpowiedziałeś na ani jeden cytat z Magisterium. Nie odniosłeś się do ani jednej prawdy wiary. Uciekasz w erystykę psychologiczno-emocjonalną, bo nie masz argumentów


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 4:59, 14 Paź 2025, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 9:27, 14 Paź 2025    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
A dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelakich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. To jest śmierć druga. (Apokalipsa (Objawienie) 21)


Używasz tego wersetu jako retorycznej pałki, nie rozumiejąc, że odnosi się on właśnie do takich jak ty – tych, którzy kłamią o Bogu, odrzucają Kościół, stawiają własne „ja” nad Objawienie, tworzą sobie nowe „chrześcijaństwo” bez krzyża, bez autorytetu, bez pokory. A co mówi Pismo o Kościele? „Kościół Boga żywego jest filarem i podporą prawdy” (1 Tm 3,15). A co mówi o posłuszeństwie? „Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, bo oni czuwają nad waszymi duszami” (Hbr 13,17). A ty? Jesteś zaprzeczeniem obu tych tekstów z Biblii, którą bezczelnie i wybiórczo cytujesz, gdy ci akurat w czymś innym pasuje

Z tego wynika, że Apokalipsa się myli?
- Czyli tchórzostwo w integryzmie jest cnotą?... (z racji na jakąś tam gadaninę o czymś innym - np. o byciu podległym przełożonym...)
Taka właśnie jest integrystyczna argumentacja - nie podnosząca postawionej kwestii, a tylko mantrujaca o posłuszeństwie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15931
Przeczytał: 81 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:13, 14 Paź 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
A dla tchórzów, niewiernych, obmierzłych, zabójców, rozpustników, guślarzy, bałwochwalców i wszelakich kłamców: udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką. To jest śmierć druga. (Apokalipsa (Objawienie) 21)


Używasz tego wersetu jako retorycznej pałki, nie rozumiejąc, że odnosi się on właśnie do takich jak ty – tych, którzy kłamią o Bogu, odrzucają Kościół, stawiają własne „ja” nad Objawienie, tworzą sobie nowe „chrześcijaństwo” bez krzyża, bez autorytetu, bez pokory. A co mówi Pismo o Kościele? „Kościół Boga żywego jest filarem i podporą prawdy” (1 Tm 3,15). A co mówi o posłuszeństwie? „Bądźcie posłuszni waszym przełożonym i bądźcie im ulegli, bo oni czuwają nad waszymi duszami” (Hbr 13,17). A ty? Jesteś zaprzeczeniem obu tych tekstów z Biblii, którą bezczelnie i wybiórczo cytujesz, gdy ci akurat w czymś innym pasuje

Z tego wynika, że Apokalipsa się myli?


Nie, ona mówi o tobie. Przecież napisałem wyraźnie. Ale ty masz problem nawet z literalnym czytaniem tekstu, więc nic dziwnego, że znowu się pogubiłeś

Michał Dyszyński napisał:
Czyli tchórzostwo w integryzmie jest cnotą?... (z racji na jakąś tam gadaninę o czymś innym - np. o byciu podległym przełożonym...)


Twoja kpina z posłuszeństwa ujawnia to, co naprawdę tobą kieruje: pycha, która nie znosi żadnej władzy poza własną. "Tchórzostwo" w twoim rozumieniu to po prostu wierność, której nie potrafisz zrozumieć, bo jesteś duchowo ślepy. Nazwałeś słowa Pisma Świętego „jakąś tam gadaniną”. Czy ty w ogóle słyszysz, co wypowiadasz? Słowa natchnione przez Ducha Świętego, zawarte w Hbr 13,17, które nakazują posłuszeństwo przełożonym duchownym, uznajesz za bełkot. To nie tylko bunt – to bluźnierstwo. A skoro tak gardzisz słowem Bożym, to kim jesteś, jeśli nie jednym z tych, o których mówi 2 P 2,10: "najbardziej zaś tych, którzy kierują się nieczystym pożądaniem ciała i gardzą władzą. Zuchwali, zarozumiali, nie drżą przed wyniosłymi, gdy bluźnią"?

Michał Dyszyński napisał:
Taka właśnie jest integrystyczna argumentacja - nie podnosząca postawionej kwestii, a tylko mantrujaca o posłuszeństwie.


Nie, to ty nie jesteś w stanie „podnieść” kwestii, bo żadnej nie postawiłeś. Jedyne, co robisz, to odwracasz uwagę od oczywistego sensu Pisma, uciekając w oskarżenia, szyderstwa i etykietki. Nazywasz wezwanie do posłuszeństwa „mantrą”, jakbyś nie wiedział, że właśnie to posłuszeństwo było cechą wszystkich świętych, od Abrahama po Maryję. Święty Paweł pisał: „Nie ma władzy, która by nie pochodziła od Boga. A te, które są, zostały ustanowione przez Boga. Kto więc przeciwstawia się władzy, przeciwstawia się postanowieniu Boga” (Rz 13,1-2). Ale ty bunt podnosisz do rangi cnoty, a posłuszeństwo do rangi hańby. To czysta perwersja duchowa

Twoja pogarda wobec „integrystów” (czytaj: wiernych katolików, którzy nie naginają wiary do zachcianek świata) zdradza wszystko. Twoim ideałem nie jest Kościół Chrystusa – posłuszny Ojcu aż do śmierci – tylko pseudokościół zbudowany na twoim ego, gdzie każdy sam sobie jest papieżem, soborem i prawodawcą

A skoro przywołujesz Ap 21,8, to posłuchaj tego uważnie – "udział w jeziorze gorejącym ogniem i siarką" mają również kłamcy. A kto kłamie bardziej niż ten, kto mówi o miłości, ale nienawidzi Kościoła? Kto cytuje Biblię, a odrzuca jej fundament, którym jest Kościół – ten sam, który Pismo nazywa "filarem i podporą prawdy" (1 Tm 3,15)? Kto głosi Ewangelię bez krzyża, bez posłuszeństwa, bez autorytetu – ten głosi inną ewangelię. A co mówi Pismo o takich? „Gdybyśmy nawet my albo anioł z nieba głosił wam Ewangelię różną od tej, którą wam głosiliśmy – niech będzie przeklęty!” (Ga 1,8). To o tobie

Jeśli odrzucasz autorytet Kościoła, jeśli szydzisz z posłuszeństwa, jeśli nazywasz Pismo Święte „gadaniną”, to nie jesteś żadnym obrońcą prawdy, tylko duchowym oszustem. Twoja "teologia" to tylko dym i iluzja – żadnego fundamentu, żadnego autorytetu, żadnej pokory


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 11:17, 14 Paź 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:59, 15 Paź 2025    Temat postu:

fedor napisał:
...

Takiego nawarstwienia manipulacji nie sposób jest sensownie naprostować, bo jest nimi zaklejona do cna już każda dyskusja z Tobą. Stopień manipulacyjego wyrywania przez Ciebie z kontekstu sformułowań tak innych dyskutantów, jak i cytatów z Biblii sięgnął poziomu tak wysokiego, że nie kwalifikujesz się do dalszej dyskusji (tutaj piszę o wszystkich dyskusjach na sfinii z Tobą ogólnie).

I jeszcze moja ogólna uwaga - rada dla czytelników postów fedora. Jeśli widzisz cytat (czy to z Biblii, czy z wypowiedzi dyskutanta), który najpierw zamieszcza, a potem komentuje fedor, to popełnisz zapewne (z prawdopodobieństwem wyraźnie wyższym niż 50%) błąd, jeśli przyjmiesz sugestię, iż autor cytowanej wypowiedzi to właśnie stwierdzał, co sugerowane jako sens owej wypowiedzi. Bo zapewne intencja została przez fedora przekręcona i zmanipulowana, a co za tym idzie, należałoby zawsze (!) sięgać do źródłowych sformułowań, zanim się wyciągnie jakikolwiek wniosek.
Ja deklaruję, że gdy czytam fedorowe komentarze moich tekstów, to zdecydowana większość z nich jawi się jako silnie przekręcona, z pozamienianymi sugestiami, czasem przekręconym totalnie sensem. Ale, co ciekawe, również cytaty z Biblii okazują się mieć znaczące inne znaczenia, gdy się zajrzy do szerszego ich kontekstu, niż gdy się zobaczy tylko te frazy, jakie raczył umieszczać i komentować fedor. Niekiedy ich wymowa, ich domyślny sens wyglądają na niemal odwrócone. To taka moja podsumowująca rada dla czytelników komentarzy fedora (warto jest też samemu się przekonać na przykładach - zestawiając teksty źródłowe z komentarzami fedora).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 11:34, 15 Paź 2025, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:49, 15 Paź 2025    Temat postu:

Z punktu widzenia samej logiki, samej sensowności merytorycznej argumentacji wszelkie wtręty wskazujące na:
- taki czy inny ton emocjonalny wypowiedzi
- takie czy inne personalne zwyciężanie albo przegrywanie
- takie czy inne czyjeś poczucie winy
- takie czy inne oskarżenie o coś, co nie jest bezpośrednio w relacji logicznej z rozumowaniem
JEST BEZ ZNACZENIA.

Ja staram się właśnie z takiego założenia wychodzić. Bez znaczenia dla zasadności większości moich uwag jest to, czy przynależę do tych, czy innych, czy ktoś mnie lubi, czy nie lubi, czy komuś się spodobałem, czy nie.
Powiem więcej - ostentacyjnie uznaję to za bez znaczenia, nieraz mogę nawet chcieć być zaatakowany personalnie, aby swoją obojętnością na taki atak wykazać, jak bardzo uważam go za bez znaczenia dla sprawy.
Z drugiej strony te wtręty personalne przeszkadzają w percepcji dyskusji. Ale to jest inny aspekt sprawy.
Staram się pisać ogólnie o postawach. To, że im (zarówno tym negatywnym, jak i pozytywnym) w jakimś stopniu mogę podlegać (a często podlegam) uważam za oczywiste. Tak! Ja też błądzę, a nawet błądzę w ten sposób, który wskazuję w moich uwagach. Jeśli ktoś mi powie "ty taki jesteś!", albo "ty też taki jesteś", to w licznych przypadkach się zgodzę. W JAKIMŚ STOPNIU praktycznie każdemu oskarżeniu podlegam. A w jakim stopniu?...
- To już by należało ustalić nie na drodze nacisków i pokrzykiwania "ty taki jesteś! Ty taki jesteś bardziej!", ale na bazie jakiegoś uzgodnionego, solidnie opracowanego możliwie obiektywnego kryterium.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15931
Przeczytał: 81 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:55, 15 Paź 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Takiego nawarstwienia manipulacji nie sposób jest sensownie naprostować, bo jest nimi zaklejona do cna już każda dyskusja z Tobą. Stopień manipulacyjego wyrywania przez Ciebie z kontekstu sformułowań tak innych dyskutantów, jak i cytatów z Biblii sięgnął poziomu tak wysokiego, że nie kwalifikujesz się do dalszej dyskusji (tutaj piszę o wszystkich dyskusjach na sfinii z Tobą ogólnie).


To klasyczny atak ad personam, ubrany w pozór moralnego oburzenia. Zamiast wskazać konkretny cytat, który został rzekomo „wyrwany z kontekstu”, próbujesz całościowo zdyskredytować rozmówcę, żeby uniknąć rzeczowej konfrontacji. To nie jest argument — to ucieczka. Mówisz o „nawarstwieniu manipulacji”, ale nie wskazujesz ani jednego przykładu. Używasz hiperboli („zaklejona do cna”, „nie kwalifikujesz się”), bo nie potrafisz obronić tezy merytorycznie. To jest tania psychotechnika — próba wytworzenia wrażenia moralnej wyższości tam, gdzie brakuje faktów i logiki. Jeśli ktoś rzeczywiście manipuluje, udowodnij to, pokazując konkretny fragment i jego pierwotny kontekst. Ty natomiast wybierasz najprostsze wyjście: z góry odmawiasz dalszej dyskusji, żeby nie musieć odpowiadać na argumenty. To nie postawa intelektualna, tylko kapitulacja przebrana za moralny protest. Krzyczysz o manipulacji, ale sam właśnie manipulujesz, unikając precyzji, faktów i logiki

Michał Dyszyński napisał:
I jeszcze moja ogólna uwaga - rada dla czytelników postów fedora.


Zaczynasz od tonu mentora, jakbyś był autorytetem, który ma prawo udzielać „rad” publiczności. Już samo to jest przejawem próżności intelektualnej — ustawiasz się ponad rozmówcą i ponad czytelnikami, by narzucić im interpretację sytuacji, zanim cokolwiek wykażesz.

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli widzisz cytat (czy to z Biblii, czy z wypowiedzi dyskutanta), który najpierw zamieszcza, a potem komentuje fedor, to popełnisz zapewne (z prawdopodobieństwem wyraźnie wyższym niż 50%) błąd, jeśli przyjmiesz sugestię, iż autor cytowanej wypowiedzi to właśnie stwierdzał, co sugerowane jako sens owej wypowiedzi.

Tu serwujesz pseudonaukowy bełkot — „prawdopodobieństwo wyraźnie wyższe niż 50%” — jakbyś miał jakieś dane statystyczne, a to czysta fikcja mająca dodać powagi Twojemu oszczerstwu. Nie wskazujesz ani jednego przykładu, w którym ktoś popełnił taki „błąd”, więc całe zdanie to tylko pusta insynuacja ubrana w retorykę quasi-obiektywności. W rzeczywistości próbujesz podważyć zaufanie do fedora, nie przedstawiając żadnych dowodów, żadnych faktów, żadnych cytatów. To czysta manipulacja.

Michał Dyszyński napisał:
Bo zapewne intencja została przez fedora przekręcona i zmanipulowana,

Słowo „zapewne” zdradza Twoją słabość — nie masz pewności, nie masz przykładów, więc używasz przypuszczenia. Oszczerstwo w trybie przypuszczającym to wygodne narzędzie tchórza: rzucasz błotem, ale nie bierzesz odpowiedzialności za konkret.

Michał Dyszyński napisał:
a co za tym idzie, należałoby zawsze (!) sięgać do źródłowych sformułowań, zanim się wyciągnie jakikolwiek wniosek.

Nagle po serii insynuacji podsuwasz banał, z którym nikt się nie nie zgadza — „warto sprawdzać źródła”. To tania technika retoryczna: po kłamliwej tezie dodajesz oczywistość, żeby całość brzmiała rozsądnie. To zlepienie kłamstwa z truizmem, które ma zamaskować brak merytoryki.

Michał Dyszyński napisał:
Ja deklaruję, że gdy czytam fedorowe komentarze moich tekstów, to zdecydowana większość z nich jawi się jako silnie przekręcona, z pozamienianymi sugestiami, czasem przekręconym totalnie sensem.

„Ja deklaruję” — i to ma być dowód? Twoje osobiste wrażenie nie ma żadnej wartości argumentacyjnej. Każdy może „deklarować”, że mu się coś „jawi”. Nie przedstawiasz niczego weryfikowalnego, żadnego cytatu, żadnego porównania. To pusta, subiektywna skarga rozgoryczonego rozmówcy, który nie potrafi znieść krytyki.

Michał Dyszyński napisał:
Ale, co ciekawe, również cytaty z Biblii okazują się mieć znaczące inne znaczenia, gdy się zajrzy do szerszego ich kontekstu, niż gdy się zobaczy tylko te frazy, jakie raczył umieszczać i komentować fedor.

„Co ciekawe” — znowu maskujesz zarzut pozorem obiektywnego zdziwienia. Zarzucasz manipulację cytatami z Biblii, a nie podajesz ani jednego przykładu. Twoje zdanie to czysta retoryczna mgła. Używasz moralnego autorytetu Pisma Świętego, by uderzyć przeciwnika, ale nie pokazujesz żadnego konkretu. To dokładnie to, o co sam oskarżasz — manipulacja kontekstem i emocją.

Michał Dyszyński napisał:
Niekiedy ich wymowa, ich domyślny sens wyglądają na niemal odwrócone.

„Niekiedy”, „niemal” — czyli znowu nic konkretnego, tylko rozmyte, asekuracyjne sformułowania. Wkładasz energię w wywołanie wrażenia krzywdy, a nie w argumentację. To nie filozofia, to lament.

Michał Dyszyński napisał:
To taka moja podsumowująca rada dla czytelników komentarzy fedora (warto jest też samemu się przekonać na przykładach - zestawiając teksty źródłowe z komentarzami fedora).

Twoja „rada” to perfidne nawoływanie do nieufności wobec oponenta — znowu bez jednego przykładu, bez dowodu, bez logiki. Zachęcasz do „zestawiania tekstów”, ale sam żadnego nie zestawiasz. Cały ten akapit to czyste pomówienie, mające na celu uprzedzenie publiczności przed czytaniem argumentów fedora. To nie jest „rada”, tylko próba cenzury przez uprzedzenie odbiorcy.

W całości ten wywód to pokaz hipokryzji i intelektualnej bezradności. Udajesz moralistę broniącego prawdy, a w istocie posługujesz się najbardziej prymitywnymi chwytami propagandowymi: mówisz o manipulacji, by samemu manipulować, o kontekście, by go rozmyć, o źródłach, by ich nie pokazać. Twoje słowa nie mają żadnej wartości merytorycznej — to wyłącznie emocjonalny atak ubrany w formę „rady”. Taka postawa zdradza, że nie potrafisz już dyskutować argumentami, więc zostaje ci tylko insynuacja, pustosłowie i moralne uniesienie.

To nie jest żadna „rada”, tylko pasywno-agresywna próba oczernienia przeciwnika bez podjęcia najmniejszego wysiłku argumentacyjnego. Używasz pozoru troski o „czytelników”, żeby w istocie wpoić im podejrzenie wobec fedora — bez jednego konkretu, bez choćby jednego dowodu na „przekręcenie” czy „manipulację”. Twoje twierdzenie o „prawdopodobieństwie wyraźnie wyższym niż 50%” to czysta retoryczna sztuczka: niby liczba, ale całkowicie wyssana z palca, mająca dodać pozoru naukowości czystej insynuacji. Nie przytaczasz ani jednego przykładu, w którym sens cytatu został „odwrócony” — tylko rzucasz mglistą sugestię, że „warto sprawdzać źródła”. To nie jest zachęta do krytycznego myślenia, to jest klasyczna technika szczucia: powtarzanie oskarżenia tak długo, aż część publiczności zacznie wierzyć, że „coś w tym musi być”. Twój tekst jest podszyty hipokryzją — mówisz o rzekomym „przekręcaniu intencji”, a sam przekręcasz cudze intencje, sugerując złą wolę, manipulację i nieuczciwość bez najmniejszego dowodu. Mówisz o „sięganiu do źródeł”, ale nie przywołujesz żadnego źródła — oczekujesz, że czytelnik uwierzy ci na słowo. To nie jest intelektualna postawa, tylko próba kontroli narracji przez emocjonalne uprzedzenie odbiorcy. Cały ten wywód to oszczerczy manifest bez krzty substancji logicznej: zero przykładów, zero analizy, zero spójności — czysta retoryka podszyta urażoną dumą.

Michał Dyszyński napisał:
Z punktu widzenia samej logiki, samej sensowności merytorycznej argumentacji wszelkie wtręty wskazujące na:

Zaczynasz poprawnie, jakbyś zamierzał bronić czystej logiki, ale już w pierwszym zdaniu zdradzasz, że idziesz w stronę pustej deklaracji, nie praktyki. To brzmi jak wstęp do czegoś rozumnego, ale zaraz sam zaprzeczasz własnym zasadom, bo cały twój styl polemizowania opiera się właśnie na emocjonalnych wtrętach, ocenach osobistych i moralizatorskim tonie.

Michał Dyszyński napisał:
- taki czy inny ton emocjonalny wypowiedzi

Mówisz o „tonie emocjonalnym”, jakbyś sam go nie używał. Tymczasem większość twoich wypowiedzi to emocjonalne tyrady, nie merytoryczne argumenty. Jeśli rzeczywiście uważałbyś, że ton jest bez znaczenia, nie pisałbyś o „manipulacjach”, „zaklejeniu dyskusji”, „przekręcaniu intencji”. Hipokryzja aż bije po oczach — najpierw tworzysz emocjonalne tło, potem udajesz chłodnego logika.

Michał Dyszyński napisał:
- takie czy inne personalne zwyciężanie albo przegrywanie

To kolejny przykład deklaratywnej cnoty — udajesz, że nie interesuje cię „zwyciężanie”, ale cała twoja narracja jest podszyta obsesją kontroli i wyższości. Kiedy mówisz o kimś, że „nie kwalifikuje się do dyskusji”, to właśnie typowe „personalne zwyciężanie”. Twierdzisz więc coś, czemu sam natychmiast przeczysz czynami

Michał Dyszyński napisał:
- takie czy inne czyjeś poczucie winy

To brzmi jak próba wprowadzenia moralnej neutralności, ale znowu — nie stosujesz jej wobec siebie. Nieustannie odwołujesz się do rzekomej nieuczciwości przeciwnika, do jego moralnej kondycji, do manipulacji i winy. W tym jednym zdaniu obalasz własny styl argumentacji.

Michał Dyszyński napisał:
- takie czy inne oskarżenie o coś, co nie jest bezpośrednio w relacji logicznej z rozumowaniem

Ten fragment to czysta ironia, bo właśnie ty nieustannie stosujesz oskarżenia niemające żadnej relacji z rozumowaniem. Zarzucasz manipulacje, fałsze, przekręcanie, ale nigdy nie pokazujesz konkretnego błędu logicznego, nigdy nie rozbierasz argumentu krok po kroku. Więc Twoje zdanie to nie definicja zasad logiki — to samookradanie się z wiarygodności.

Michał Dyszyński napisał:
JEST BEZ ZNACZENIA.

To zdanie kończące brzmi jak dogmatyczne orzeczenie kogoś, kto chce przykryć własną nieszczerość. Powinno być konkluzją czegoś logicznego, a staje się pustym manifestem. Mówisz, że coś „jest bez znaczenia”, ale cały twój dyskurs to właśnie emocje, personalne wtręty, oskarżenia i moralne potępienia. Sam jesteś zaprzeczeniem zasad, które tu deklamujesz. W efekcie nie bronisz logiki — tylko jej nadużywasz, żeby wyglądać na logika, podczas gdy faktycznie uciekasz od jej reguł, kiedy stają się dla ciebie niewygodne.

Michał Dyszyński napisał:
Ja staram się właśnie z takiego założenia wychodzić.

Nie, nie wychodzisz. Deklarujesz coś, czego nigdy nie stosujesz. Twoje wcześniejsze wypowiedzi są przepełnione ocenami, etykietami i emocjonalnym tonem. To zdanie to tylko pozór samorefleksji — pusta autopromocja, mająca zbudować wrażenie obiektywizmu tam, gdzie go nie ma.

Michał Dyszyński napisał:
Bez znaczenia dla zasadności większości moich uwag jest to, czy przynależę do tych, czy innych, czy ktoś mnie lubi, czy nie lubi, czy komuś się spodobałem, czy nie.

To czysta poza. Próbujesz przekonać czytelnika, że stoisz ponad emocjami, ale cały twój styl pisania zdradza wrażliwość na to, jak jesteś postrzegany. Sam fakt, że w ogóle czujesz potrzebę podkreślania tej rzekomej niezależności, dowodzi, że to dla ciebie istotne. Gdyby naprawdę było „bez znaczenia”, nie pisałbyś o tym tyle zdań.

Michał Dyszyński napisał:
Powiem więcej - ostentacyjnie uznaję to za bez znaczenia, nieraz mogę nawet chcieć być zaatakowany personalnie, aby swoją obojętnością na taki atak wykazać, jak bardzo uważam go za bez znaczenia dla sprawy.

Ostentacyjnie? Dziękuję za szczerość — właśnie ujawniasz, że twoja rzekoma „obojętność” to teatralna poza. Chcesz „wykazywać” swoją wyższość przez to, że rzekomo nie reagujesz na atak. To nie obojętność, to forma egocentrycznej demonstracji — chcesz być widziany jako ktoś ponad spór, podczas gdy w rzeczywistości rozpływasz się w autoprezentacji.

Michał Dyszyński napisał:
Z drugiej strony te wtręty personalne przeszkadzają w percepcji dyskusji. Ale to jest inny aspekt sprawy.

Nie, to nie „inny aspekt sprawy” — to dokładnie ten sam aspekt, który próbujesz tuszować. Ty sam jesteś źródłem tych „wtrętów personalnych”, więc udawanie, że to problem zewnętrzny, jest czystą ucieczką od odpowiedzialności. To tak, jakby piroman narzekał, że „ogień rozprasza”.

Michał Dyszyński napisał:
Staram się pisać ogólnie o postawach.

Nieprawda. Używasz pozoru „ogólności” tylko po to, by uderzać personalnie bez wymieniania nazwisk. Twoje wcześniejsze wpisy są tego dowodem — każda „ogólna” refleksja ma oczywisty adresat. To tania taktyka asekuracyjna: atak bez odwagi przyznania, kogo atakujesz.

Michał Dyszyński napisał:
To, że im (zarówno tym negatywnym, jak i pozytywnym) w jakimś stopniu mogę podlegać (a często podlegam) uważam za oczywiste.

Ten fragment to próba zmiękczenia obrazu siebie poprzez kontrolowaną dawkę fałszywej pokory. Używasz wyznania o „błędach”, żeby zyskać moralny kredyt, po czym znów przechodzisz do tonu nauczyciela. To nie pokora — to asekuracja przed krytyką.

Michał Dyszyński napisał:
Tak! Ja też błądzę, a nawet błądzę w ten sposób, który wskazuję w moich uwagach.

W tym zdaniu próbujesz siebie uniewinnić poprzez banalne „wszyscy błądzimy”. To sposób na rozmycie odpowiedzialności. Różnica między tobą a innymi polega jednak na tym, że ty swoje błędy traktujesz jako narzędzie retoryczne — przyznajesz się do nich tylko po to, żeby potem móc moralnie pouczać innych.

Michał Dyszyński napisał:
Jeśli ktoś mi powie "ty taki jesteś!", albo "ty też taki jesteś", to w licznych przypadkach się zgodzę.

Nie zgodzisz się, bo nigdy tego nie robisz w praktyce. Zawsze tłumaczysz, racjonalizujesz, przerzucasz winę na rozmówcę. To zdanie to czysta deklaracja bez pokrycia, zbudowana na autoprezentacji człowieka „samokrytycznego”, którym nie jesteś.

Michał Dyszyński napisał:
W JAKIMŚ STOPNIU praktycznie każdemu oskarżeniu podlegam.

To pusty relatywizm — „w jakimś stopniu” znaczy w żadnym konkretnym. To wygodna furtka, która pozwala ci przyznać się do wszystkiego i do niczego naraz. Deklarujesz uniwersalną winę, żeby nie musieć odpowiadać za żadną konkretną.

Michał Dyszyński napisał:
A w jakim stopniu?...

To teatralna pauza, sztucznie budująca napięcie. Brzmi jak autoparodia filozoficznej głębi, której tu wcale nie ma.

Michał Dyszyński napisał:
- To już by należało ustalić nie na drodze nacisków i pokrzykiwania "ty taki jesteś! Ty taki jesteś bardziej!", ale na bazie jakiegoś uzgodnionego, solidnie opracowanego możliwie obiektywnego kryterium.

Mówisz o „obiektywnym kryterium”, ale przez cały tekst nie stosujesz żadnych obiektywnych zasad — ani logiki formalnej, ani weryfikowalnych danych, ani jasnych definicji. Wzywasz do standardów, których sam nie przestrzegasz. Twoje nawoływanie do „obiektywizmu” brzmi więc jak kazanie hipokryty, który używa wzniosłych słów tylko po to, by przykryć brak treści.

Pod płaszczykiem filozoficznej refleksji serwujesz autopochwałę własnego „spokoju”, „umiarkowania” i „obiektywizmu”. To narracja człowieka, który próbuje kontrolować odbiór swojej osoby, nie analizować prawdę. Cała ta wypowiedź to pozorna pokora i fałszywa równowaga — retoryczny kamuflaż dla postawy skrajnie protekcjonalnej. W istocie nie starasz się być obiektywny — starasz się tylko wyglądać jak ktoś, kto zawsze stoi „ponad emocjami”, byś nigdy nie musiał przyznać się do przegranej


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 21:15, 15 Paź 2025, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 36860
Przeczytał: 65 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:01, 15 Paź 2025    Temat postu:

Jedno jest w kontekście tej dyskusji dla mnie szczególnie ciekawe - różnica postaw na poziomie fundamentalnego odczuwania sensu. Gdyby ktoś prześledził historię większości tych przekomarzanek (nie do końca nawet można je nazwać w pełni "dyskusjami"), to będzie to najczęściej taki z grubsza schemat:
MD: przedstawiam schemat pewnego błędu traktowania sprawy X
fedor: i to taki jesteś!
MD: Sprawę X można jeszcze połączyć z postawami ...
fedor: t to właśnie ty!
MD: nieważne, czy ja, czy nie ja, ale jest tu dodatkowo spostrzeżenie, iż taka to a taka postawa wydaje się być nieracjonalna z uwagi na ...
fedor: a ty właśnie ją przejawiasz!
MD: mogę ją nawet czasem przejawić, ale chcę napisać, iż istotą takiej postawy jest powiązanie niewłaściwego potraktowania idei ...
fedor: a to właśnie ty tak robisz!
itd. itp.
Nie zamierzam tu nikomu udowadniać słuszności żadnej z tym postaw - ani fedora, ani MD. Nie chcę ferować tu ocen, bo te wynikną i tak z jakichś założeń, zaś z racji na braku uzgodnienia wspólnych wartości każda z tych ocen będzie i tak opinią - prywatnym widzimisię stron (także i mojej strony). Natomiast jedno spostrzeżenie tutaj wydaje się być ciekawe i znamienne: strony wykazują w konsekwencję w traktowaniu tego rodzaju sporu, rozumiejąc istotę tu bardzo po swojemu, bardzo inaczej jeden niż drugi.
MD: traktuje konsekwentnie tu sprawę tak, że przedmiotem zainteresowania jest WYŁĄCZNIE ANALIZA ZALEŻNOŚCI ideowych w danej kwestii, zaś zdecydowana większość uwag o osobach jest wtedy po prostu nie na temat, czyli domyślnie są one do zignorowania, są "jakby ich w ogóle nie było".
Fedor: konsekwentnie traktuje spory jakby ich istotą było personalne oskarżenie oponenta, więc skoro się daje przypisać temu oponentowi jakieś negatywne sprawy, to tym samym spełnia to wymogi sensowności w danym sporze/dyskusji.
W rzeczywistej dyskusji pojawiają się wyjątki od takiego ujmowania przez obie strony - tzn. czasem fedor skomentuje też poruszone kwestie ideowe, a za chwilę może MD odniesie się personalnie. Jednak jeśli się przyjrzeć intencjom, powtarzalnym schematom w rozmowie, jeśli się przyjrzy jak wypowiedzi jedna po drugiej następowały, to powyższy schemat sprawdza się w naprawdę znaczącym stopniu.
I to jest właśnie ciekawe!
Ciekawe dla mnie jest to, jak bardzo różni mogą być ludzie w swoich zapatrywaniach na sensowność jako taką. Dla jednej osoby kwestia oskarżeń personalnych jest spamem i rzeczą bez znaczenia, bo "liczy się tylko sama funkcjonalna logika zależności w danym systemie opisu spraw", podczas gdy dla drugiej z kolei logika opisu spraw jest właściwie tylko wstępem do tego, aby zająć się kwestiami personalnymi - oskarżeniem oponenta, przypisaniem mu czegoś.
Zastanawiające jest, iż to zdaje się nawet nie być wyrozumowane, to nawet nie jest postawa wyznawana, lecz już na poziomie w znacznym stopniu bezwiednym, w pierwotnym odczuwaniu tych dwoje ludzi tak głęboko odmiennie odbiera świat. :think:

Znamienne jest, jak bardzo mi może być obojętne to, czy ktoś mnie zakalsyfikował pos swojemu jako takiego, albo owakiego i wyraził to stwierdzeniem "ty taki jesteś", bo i tak myslę sobie o tym "jakie zależności może jeszcze przy owym opisie sprawy interesują, co tu jeszcze jest ciekawym spostrzeżeniem", zaś fedor zdaje się być głęboko przekonany, iż jego sformułowania "ty taki jesteś!" stanowią wyjaśnienia w samej omawianej sprawie, są spelnieniem sensu dyskusji (a jak przypuszczam, te moje rozkminy ideowe interesują go tyle, co zeszłoroczny śnieg).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 22:09, 15 Paź 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Samoocena - jak śfinie widzą Śfinię Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin