Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Co by cię przekonało..
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21578
Przeczytał: 146 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 10:25, 21 Sty 2021    Temat postu:

Raino napisał:
Cytat:
Jeśli nie wierzysz, co by Cię przekonało za wiarą?


Porządne obiektywne dowody

Gdyby WSZYSCY księża katoliccy po święceniach (I WYŁĄCZNIE ONI) mieli od Boga zdolność do leczenia dotykiem i rutynowo regenerowaliby ludziom odcięte kończyny, to wtedy miałbym jasny dowód, że katolicyzm opiera się na prawdziwym boskim autorytecie i jest autentyczny.

Gdyby PŚ zawierało informacje, których nie mogli wymyślić ludzie tamtych czasów tzn. jakąś zaawansowaną wiedzę przekazaną przez Boga np. pełny matematyczny opis praw przyrody. I chuj że ludzie by tego nie zrozumieli od razu. Ale my dzisiaj moglibyśmy to przeczytać i potwierdzić, że to stuprocentowa prawda, której nie zmyśliłby żaden skryba.

Albo gdyby ludzie z różnych zakątków planety niezależnie od siebie doznali identycznych objawień, napisali identyczne Biblie i zbudowali identyczne świątynie wg boskich zaleceń. Gdyby konkwistatorzy znaleźli w Ameryce rdzennych katolików, którzy wierzą dokładnie w to samo co Europejczycy mimo braku kontaktu z nimi. Wtedy mielibyśmy ogromny argument za katolicyzmem.
Póki co nie ma niczego podobnego i każda jedna religia w historii wygląda dokładnie tak jak oczekiwalibyśmy że będzie wyglądać religia zmyślona przez ludzi i podlegająca dyfuzji kulturowej.


Tu taki jeden
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:15, 21 Sty 2021    Temat postu:

fedor napisał:
To o tym nie pisz bo gówno to kogokolwiek obchodzi o czym ty nie wiesz


Fakt jest taki, że masz problem ze zrozumieniem prostego zdania i do tego się przyznać nie chcesz. A chcesz żebym wchodził z Tobą w trudniejsze zagadnienia filozoficzne.. :rotfl:

Cytat:
Ty pominąłeś wyżej mój cały komentarz do ciebie i odpisałeś tylko na jakąś jedną pierdółkę.


żadna pierdółka, skoro już na samym początku dajesz festiwal nieumiejętności czytania ze zrozumieniem to ja nie mam ochoty później prowadzić cię za rączkę przez całą dyskusję i wyjaśniać Ci, co źle zrozumiałeś. Ponad to wiem, jak te dyskusje się kończą - prawie zawsze dezerterujesz (z powodu braku merytorycznych argumentów) do "matrixa".

Cytat:
Z Irbisolem dyskutuję już sobie tutaj po trochu o wszystkim


Bo Ci napisał, że może się mylić we wszystkim, Ty sądziłeś, że jak to napisze to coś zyskasz, ale Irbisol od razu zagasił ten argument (i tyle Ci się przydała apologetyka presupozycyjna). Teraz, już dyskutujesz, ale w zasadzie nic nie ugrałeś.

Cytat:
Czekam i czekam - i nic.


Czekasz, jak ta pani przy lesie na zarobek. Czekaj dalej, bo za mało kumaty jesteś, aby zrozumieć, czemu wciąż czekasz. :*


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Czw 11:20, 21 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15214
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:47, 21 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
fedor napisał:
To o tym nie pisz bo gówno to kogokolwiek obchodzi o czym ty nie wiesz


Fakt jest taki, że masz problem ze zrozumieniem prostego zdania i do tego się przyznać nie chcesz. A chcesz żebym wchodził z Tobą w trudniejsze zagadnienia filozoficzne.. :rotfl:


Pustosłowie. Nie jesteś w stanie nawet odpowiedzieć na pytanie skąd wiesz, że cokolwiek wiesz i się za filozofię zabierasz. Ten kabaret z tobą trwa od lat

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Ty pominąłeś wyżej mój cały komentarz do ciebie i odpisałeś tylko na jakąś jedną pierdółkę.


żadna pierdółka, skoro już na samym początku dajesz festiwal nieumiejętności czytania ze zrozumieniem to ja nie mam ochoty później prowadzić cię za rączkę przez całą dyskusję i wyjaśniać Ci, co źle zrozumiałeś. Ponad to wiem, jak te dyskusje się kończą - prawie zawsze dezerterujesz (z powodu braku merytorycznych argumentów) do "matrixa"


Znowu tylko pustosłowie i do tego same kłamstwa. To ty cały czas dezerterujesz z wszystkich dyskusji. Nie ma ani jednej dyskusji z tobą gdzie nie zdezerterowałeś. I nie tylko w rozmowie ze mną. A tu jest przykład ewidentny jak zdezerterowałeś z dyskusji, którą zapowiadałeś jako swoje wielkie "zwycięstwo":

http://www.sfinia.fora.pl/gwiezdne-wojny,61/zbanowana-odpowiedz-kruchemu04,16739.html

I to jest tylko jeden przykład bo można by przytaczać ich już setki po 5 latach twojego trollowania i spamowania na tym forum. Nawet twoje multikonta (Raino, Azael, Arystoteles) nic ci nie pomogły bo tam jest taki sam blamaż

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Z Irbisolem dyskutuję już sobie tutaj po trochu o wszystkim


Bo Ci napisał, że może się mylić we wszystkim, Ty sądziłeś, że jak to napisze to coś zyskasz, ale Irbisol od razu zagasił ten argument (i tyle Ci się przydała apologetyka presupozycyjna). Teraz, już dyskutujesz, ale w zasadzie nic nie ugrałeś


Jak zwykle nic nie zrozumiałeś. Na razie ten argument jest odwieszony bo w ogóle nie dałoby się prowadzić żadnej dyskusji (obaj się z tym zgodziliśmy). On przynajmniej miał jaja i szczerze odpowiedział na moje pytanie. A ty nie masz jaj i się migasz. Teraz już tylko jak pajacyk kibicujesz starszemu bratu bo sam nic więcej nie umiesz

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Czekam i czekam - i nic.


Czekasz, jak ta pani przy lesie na zarobek. Czekaj dalej, bo za mało kumaty jesteś, aby zrozumieć, czemu wciąż czekasz. :*


Czyli skapitulowałeś. Podajmy jeszcze raz ten sztandarowy przykład:

http://www.sfinia.fora.pl/gwiezdne-wojny,61/zbanowana-odpowiedz-kruchemu04,16739.html


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 14:06, 21 Sty 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:06, 21 Sty 2021    Temat postu:

Kwestie przekonywania, właśnie jak to ujmuje tytuł wątku "co by cię przekonało?" warto jest według mnie postawić ogólnie.
Weźmy DOWOLNĄ TEZĘ (chcę odejść od skupiania się na kwestiach stricte religijnych, lecz najpierw ustalić ogólne zasady przekonywania, a dopiero z tej perspektywy ewentualnie wrócić do wiary religijnej) i zastanówmy się ogólnie: jak w ogóle miałby wyglądać ów stan, w którym Michał jest przekonany? (zacznę pisać w trzeciej osobie o mnie, bo to trochę upraszcza pewne kwestie statusu wypowiedzi - tutaj określa to, iż piszę o sobie i od siebie, choć jednocześnie z dystansem wobec siebie - jako trzecia osoba).

Michał widzi sprawę następująco:
1. Na start każda teza powinna być postawiona jako wątpliwa, pojawia się zatem kwestia SPOSOBU NA PRZEJŚCIE OD STANU WĄTPIENIA do przynajmniej jakiejś formy wyróżnienia danej tezy z domyślnego statusu "wątpliwość" do statusu "uzasadniona"
2. To trzeba jakoś dokonać, od czegoś wyjść - od czego? W moim przekonaniu trzeba PRZEANALIZOWAĆ ZNACZENIA dla danej tezy, wniknąć w to, czym teza "czepia się" jakichś - mniej lub bardziej sprawdzonych - mniemań, przekonań w moim umyśle. Powtórzę: W MOIM UMYŚLE, bo nie mam dostępu do umysłów cudzych, a jeśli nawet cudzy pogląd akceptuję, bo go gdzieś przeczytałem, to akceptuję go PO PRZYJĘCIU W MOIM UMYŚLE. Pogląd mi nieznany nie będzie - z przyczyn chyba oczywistych - rozważany.
3. Teraz stawiam sobie pytanie: skąd poznam znaczenia dla danej tezy? Ano stanie się to w ten sposób, że sobie w umyśle STWORZĘ MODEL ODNIESIEŃ dla danej tezy, sformułuję sobie w umyśle to, że owa teza zależy od tez innych T1, T2, T3, doznań zmysłowych D1, D2, D3, D4, warunków i reguł przejścia R1, R2, R3, R4, R5 (przykładowo, tak to nazywam - ilości i nazwy są nieistotne).
4. Gdy stworzę sobie ten model, to z niego za chwilę wyciągnę sobie wniosek: co w tym moim modelu potwierdza mi tezę, a co jej zaprzecza. Mogę ten układ MODEL - WNIOSEK O POTWIERDZENIU uznać za kryterium potwierdzenia mojej tezy. W konkretnym przypadku owo kryterium może np. nakazać mi wykonanie jakiegoś doświadczenia, spytanie się kogoś o coś, przeczytanie czegoś gdzieś tam, zbudowanie czegoś i spytanie się ludzi, czy im się podoba itd. itp..... (możliwości są niezliczone).

Co z tego wynika?
Ano przede wszystkim to, że potwierdzenie czegokolwiek nie bierze się jakoś automatycznie z jakiegoś postanowienia, chcenia, nie jest żadnym magicznym sposobem "teraz chcę potwierdzić swoją tezę, więc ją potwierdzam, skoro tak chcę". Nie, potwierdzenie ZAWSZE wymaga przyjęcia jakichś założeń, modelu. Nie ma w istocie potwierdzenia "tak w ogóle", czyli potwierdzenia "bo się potwierdziło" albo...
... albo takie "potwierdzenie", jeśli ktokolwiek chciałby je do dyskusji wystawić jest funkcjonalnie nieodróżnialne od najbardziej arbitralnej wiary. Potwierdzenie, dla którego nie da się wskazać z czego on się bierze, tylko się stwierdza "to jest potwierdzone" jest arbitralną wiarą w sposób idealny - z definicji.
Potwierdzenie, które miałoby mieć JAKĄKOLWIEK SZANSĘ na odbicie się od arbitralności musi POKAZAĆ CZYM jest dokonywane - czyli trzeba wskazać konkretny model, konkretne więzy łączące znaczenia z naszej tezy, z czymś tam co traktujemy jako mające moc potwierdzania. Kto zatem modelu i założeń nie określa dla swojej tezy, ten prezentuje wyłącznie swoją arbitralną wiarę.
Model i założenia wyłaniają bowiem tezę z postaci intuicyjnej, w której każdy sobie myśli o danej rzeczy jak chce i co chce, do postaci DAJĄCEJ SIĘ ANALIZOWAĆ, a przez to właśnie sprawdzać poprawność więzów pomiędzy tezą, a jakimiś tam (innymi) znaczeniami.

Schemat ten jest OGÓLNY, dotyczy tak tez matematycznych, społecznych, biologicznych, religijnych, filozoficznych. Zawsze jest tak, że potwierdzenia jesteśmy w stanie generować dopiero wtedy, gdy mamy CZYM je generować, czyli gdy mamy ten system rozumienia (model, założenia), na który w rozumowaniu będziemy się powoływać.
Ale skąd bierzemy ów system rozumowania potwierdzającego?
To jest fundamentalne pytanie.
Moja odpowiedź jest następująca: nie ma tu obiektywnej, czyli absolutnej, wymuszającej jej przyjęcie przez każdego metody.
Każdy przyjmuje ten model i założenia, a dalej to jak się potwierdza teza, o której myśli AKTEM SYNTETYCZNEGO UJĘCIA SPRAWY i WŁASNEJ DECYZJI, że właśnie tak to powinno się rozumieć, tak potwierdzać, tak traktować.

Jest parę aspektów, które ludziom przesłaniają ten fakt, iż ostatecznie to oni podejmują decyzję o przyjęciu jakiegoś systemu potwierdzania dla każdej tezy. Przesłaniają to DOMYŚLNOŚCI maści wszelakiej. Do tych domyślności zaliczymy
- edukację, którą odebraliśmy - ujednolica ona traktowania spraw przez ludzi podlegających danemu systemowi kształcenia
- ogólne przekonania w danej grupie ludzi
- pewne odruchy poznawcze jakie posiadamy.
Ponieważ najczęściej w dyskusji pojawiają się pojęcia z systemu edukacji, którą odbieramy, a to ten system w ogóle DEFINIUJE nam owe pojęcia, to zwykle jest tak, że posiadamy dość daleko posuniętą zgodność traktowania rzeczy, a także to, że traktujemy to jako oczywistość, jako absolutny brak alternatywy. W rzeczywistości alternatywa jest zawsze, tylko dla nas będzie ona mentalnie przysłonięta, bo wszystko z czym się spotykaliśmy ukazywało nam tę jedną opcję.

Skoro tak, skoro Michał wie, wszystko co będzie dla niego potwierdzeniem, co by go przekonało, weźmie się z założenia jakiegoś systemu odniesień, modelu, założeń, który trzeba będzie zaakceptować jakąś formą uwierzenia w sens tego, a nie innego wyboru, to Michał już nie żąda po prostu "potwierdza mi to" - kropka, czyli nie oczekuje potwierdzeń "tak w ogóle", które są absolutne, spadają swoją oczywistością jako niepodważalna prawda, lecz podchodzi do sprawy z pokornym przeświadczeniem, iż nic lepszego nie dostanie, niż potwierdzenia, które WYNIKNĄ Z JEGO ZAŁOŻEŃ, czyli wynikną z jakichś wiar, w takie a nie inne traktowanie pojęć, tez.
Najlepsze co Michał wymyślił w tej sytuacji, to jakoś sobie ten system modeli, przekonań, wiar UPORZĄDKOWAĆ, czyli ZASTANOWIĆ SIĘ NAD WSPÓLNYMI DLA NICH REGUŁAMI. Te wspólne reguły Michał nazywa "światopoglądem". Światopogląd to jest taka epistemologiczna "instrukcja obsługi" jak traktować pojęcia niższego rzędu - w co bardziej wierzyć na start, a w co mniej. I tego światopoglądu nie da się udowodnić, nie da się wykazać rozumowaniem wynikające z jakichś doświadczeń, doznań (choć jakoś ogólnie światopogląd będzie tymi doświadczeniami i doznaniami INSPIROWANY), bo układ jest taki, iż to właśnie one - doświadczenia i doznania, a dalej też modele i założenia - domagają się "epistemicznego wsparcia" od światopoglądu. To światopoglądu rządzi, ustala co będzie priorytetem w potwierdzaniu, czy - jak to głosi tytuł wątku - co "przekonałoby" w danej kwestii daną osobę.

Tu warto zauważyć, że nie wchodziłem jak dotąd w to, czy światopogląd ma być religijny, czy nie. W ogólności światopogląd może się mieć do religii nijak, w ogóle np. jej nie uwzględniając. Ale jednak musi być, aby rozumowania były uporządkowane, aby nie było tak, że nasze przekonania, potwierdzenia pojawiają się chaotycznie - nie wiadomo skąd wyłaniając w umyśle, nie wiadomo na jakiej zasadzie coś "wyjaśniając", albo i temu przecząc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 2:31, 22 Sty 2021    Temat postu:

fedor napisał:
Pustosłowie. Nie jesteś w stanie nawet odpowiedzieć na pytanie skąd wiesz, że cokolwiek wiesz i się za filozofię zabierasz. Ten kabaret z tobą trwa od lat


patrz 14 punkt.
[link widoczny dla zalogowanych]


Cytat:
Znowu tylko pustosłowie i do tego same kłamstwa. To ty cały czas dezerterujesz z wszystkich dyskusji.


sam byś odpuścił sobie dalszą dyskusję, jakbyś widział takiego niedouka i matrixowego dezertera, jak widziałem ja.

Cytat:
I to jest tylko jeden przykład bo można by przytaczać ich już setki


To już aż tyle nazbierało się tych dyskusji, w których odpuściłem sobie dyskusję z jakimś niedoukiem i marixowym dezerterem :think:

Cytat:
Jak zwykle nic nie zrozumiałeś. Na razie ten argument jest odwieszony bo w ogóle nie dałoby się prowadzić żadnej dyskusji (obaj się z tym zgodziliśmy). On przynajmniej miał jaja i szczerze odpowiedział na moje pytanie. A ty nie masz jaj i się migasz.


Ty naprawdę jesteś nieogarnięty. Przez te parę lat dyskusji już wiele razy Ci na to pytanie wprost odpowiadałem. Nawet w jednym temacie z azaelem (pamiętam, że taki temat był). Tobie można odpowiedzieć, a Ty za jakiś czas znów zadasz to samo pytanie, a zdasz je, bo skończyły Ci się argumenty i jesteś przyparty do muru - właśnie wtedy używasz arg. ze "słoika". Nawet w tej dyskusji to robisz, byleby tylko zamydlić, że już na wstępie pokazałeś, jak bardzo masz wielki defekt czytania ze zrozumieniem bardzo prostych i krótkich twierdzeń. Nie chce mi się dyskutować z takim intelektualnym indolentem i erystycznym kanciarzem.

Z chęcią podyskutuję np. z Michałem i chyba widać to, że często sam go zaczepiam w dyskusjach albo proszę go skomentowanie. W tej dyskusji też zadałem mu pytania, ale ostatecznie mi nie odpowiedział. Ty za to odpowiadasz chyba wszędzie, ale nic z tego ciekawego nie wynika.

Więcej razy nie mam ochoty tłumaczyć Ci czemu Ci nie odpisałem tam i ówdzie. Jak teraz nie zrozumiałeś to już nie zrozumiesz, bo musisz wyprzeć to, co Ci nie wygodne. :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15214
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 7:56, 22 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
fedor napisał:
Pustosłowie. Nie jesteś w stanie nawet odpowiedzieć na pytanie skąd wiesz, że cokolwiek wiesz i się za filozofię zabierasz. Ten kabaret z tobą trwa od lat


patrz 14 punkt.
[link widoczny dla zalogowanych]


Tam nie ma odpowiedzi na to skąd wiesz, że cokolwiek wiesz. To co tu zrobiłeś to jest właśnie red herring z punktu 14 w tym linku

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Znowu tylko pustosłowie i do tego same kłamstwa. To ty cały czas dezerterujesz z wszystkich dyskusji.


sam byś odpuścił sobie dalszą dyskusję, jakbyś widział takiego niedouka i matrixowego dezertera, jak widziałem ja


Żałosny wykręt potwierdzający tylko to co tu napisałem

Kruchy04 napisał:
Cytat:
I to jest tylko jeden przykład bo można by przytaczać ich już setki


To już aż tyle nazbierało się tych dyskusji, w których odpuściłem sobie dyskusję z jakimś niedoukiem i marixowym dezerterem


Jeszcze bardziej żałosny wykręt potwierdzający po raz drugi to co napisałem. A teraz w weekend załóż kolejne 10 wątków o tym samym, których i tak nie będziesz ciągnął bo będziesz zajęty spamowaniem w kolejnych nowych dziesięciu wątkach o tym samym. I te drugie 10 wątków załóż z konta Raino, z którego tak nieudolnie spamujesz. Klasyczny galop Gisha w wykonaniu internetowego trolla:

[link widoczny dla zalogowanych]

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Jak zwykle nic nie zrozumiałeś. Na razie ten argument jest odwieszony bo w ogóle nie dałoby się prowadzić żadnej dyskusji (obaj się z tym zgodziliśmy). On przynajmniej miał jaja i szczerze odpowiedział na moje pytanie. A ty nie masz jaj i się migasz.


Ty naprawdę jesteś nieogarnięty. Przez te parę lat dyskusji już wiele razy Ci na to pytanie wprost odpowiadałem


Nie odpowiadałeś ani razu. Żyjesz w fantazjach. Nigdy nie odpowiedziałeś mi wprost na to pytanie. A pamięć mam dobrą. No może z konta Azael raz odpowiedziałeś ale ja czekam nadal na odpowiedź z twojego podstawowego konta. I nie masz jaj żeby odpowiedzieć

Kruchy04 napisał:
Nawet w jednym temacie z azaelem (pamiętam, że taki temat był). Tobie można odpowiedzieć, a Ty za jakiś czas znów zadasz to samo pytanie, a zdasz je,


Bo nie masz jaj żeby odpowiedzieć

Kruchy04 napisał:
bo skończyły Ci się argumenty i jesteś przyparty do muru - właśnie wtedy używasz arg. ze "słoika". Nawet w tej dyskusji to robisz, byleby tylko zamydlić, że już na wstępie pokazałeś, jak bardzo masz wielki defekt czytania ze zrozumieniem bardzo prostych i krótkich twierdzeń. Nie chce mi się dyskutować z takim intelektualnym indolentem i erystycznym kanciarzem


Bełkoczesz od rzeczy. To ty jesteś cały czas przyparty do muru i dlatego nie jesteś w stanie odpowiedzieć. Argumentu "ze słoika" nie trzeba wobec ciebie używać bo i tak nie wiesz skąd wiesz cokolwiek i skąd wiesz, że twój rozum i zmysły są wiarygodne w jakiejkolwiek kwestii

Kruchy04 napisał:
Z chęcią podyskutuję np. z Michałem i chyba widać to, że często sam go zaczepiam w dyskusjach albo proszę go skomentowanie. W tej dyskusji też zadałem mu pytania, ale ostatecznie mi nie odpowiedział. Ty za to odpowiadasz chyba wszędzie, ale nic z tego ciekawego nie wynika


Polujesz na Michała bo to łagodna i dobrotliwa owieczka, która tylko coś próbuje tłumaczyć i unika polemiki. Słabeusz jesteś i tyle. Lewacy tak już mają

Kruchy04 napisał:
Więcej razy nie mam ochoty tłumaczyć Ci czemu Ci nie odpisałem tam i ówdzie. Jak teraz nie zrozumiałeś to już nie zrozumiesz, bo musisz wyprzeć to, co Ci nie wygodne


Czyli jak zwykle skapitulowałeś i nic innego nie umiesz


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 13:23, 24 Sty 2021, w całości zmieniany 6 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:45, 23 Sty 2021    Temat postu:

fedor napisał:
Tam nie ma odpowiedzi na to skąd wiesz, że cokolwiek wiesz. To co tu zrobiłeś to jest właśnie red herring z punktu 14 w tym linku


Odpowiadać Tobie? To jak analfabecie coś przeczytać. Zrozum, że Ty masz problem ze zrozumieniem prostych, krótkich zdań, a chcesz żebym wchodził z Tobą w trudniejsze zagadnienia filozoficzne :rotfl:

Cytat:
Żałosny wykręt potwierdzający tylko to co tu napisałem


pokaż, że to "potwierdzenie" nie dzieje się tylko w Twojej wyobraźni.

fedor napisał:
On przynajmniej miał jaja i szczerze odpowiedział na moje pytanie. A ty nie masz jaj i się migasz.
Cytat:
Ty naprawdę jesteś nieogarnięty. Przez te parę lat dyskusji już wiele razy Ci na to pytanie wprost odpowiadałem
fedor napisał:
Nie odpowiadałeś ani razu.


Ja jeszcze wcześniej Ci odpowiedziałem na to pytanie, na które też odpowiedział Ci Irbisol. Chociażby tu:
http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/bog-kamien-logika,16899-75.html#543681

Ty nie masz, jaj bo się migasz od przyznania, że nie potrafiłeś zrozumieć prostego zdania, które napisałem do Andy.

Cytat:
Nigdy nie odpowiedziałeś mi wprost na to pytanie.


Skąd to wiesz skoro nie potrafisz czytać ze zrozumieniem prostych zdań?..

Cytat:
Bełkoczesz od rzeczy. To ty jesteś cały czas przyparty do moru i dlatego nie jesteś w stanie odpowiedzieć. Argumentu "ze słoika" nie trzeba wobec ciebie używać bo i tak nie wiesz skąd wiesz cokolwiek i skąd wiesz, że twój rozum i zmysły są wiarygodne w jakiejkolwiek kwestii


nigdy nie wykazałeś, że Ty wiesz cokolwiek i wiesz, że twój rozum i zmysły są wiarygodne w jakiejkolwiek kwestii.

Cytat:
Czyli jak zwykle skapitulowałeś i nic innego nie umiesz


Czyli, jak zwykle nie zrozumiałeś, a nie zrozumiałeś, bo nie umiesz czytać ze zrozumieniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15214
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:02, 24 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
fedor napisał:
Tam nie ma odpowiedzi na to skąd wiesz, że cokolwiek wiesz. To co tu zrobiłeś to jest właśnie red herring z punktu 14 w tym linku


Odpowiadać Tobie? To jak analfabecie coś przeczytać. Zrozum, że Ty masz problem ze zrozumieniem prostych, krótkich zdań, a chcesz żebym wchodził z Tobą w trudniejsze zagadnienia filozoficzne


To bzdura i zarazem twój marny wykręt. Jak zresztą dalej co chwila

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Żałosny wykręt potwierdzający tylko to co tu napisałem


pokaż, że to "potwierdzenie" nie dzieje się tylko w Twojej wyobraźni


Próbujesz nieudolnie małpować moją argumentację ale to tylko jeszcze bardziej pogrąża twoją

Kruchy04 napisał:
fedor napisał:
On przynajmniej miał jaja i szczerze odpowiedział na moje pytanie. A ty nie masz jaj i się migasz.
Cytat:
Ty naprawdę jesteś nieogarnięty. Przez te parę lat dyskusji już wiele razy Ci na to pytanie wprost odpowiadałem
fedor napisał:
Nie odpowiadałeś ani razu.


Ja jeszcze wcześniej Ci odpowiedziałem na to pytanie, na które też odpowiedział Ci Irbisol. Chociażby tu:
http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/bog-kamien-logika,16899-75.html#543681


Tam nie ma odpowiedzi na moje pytanie bo nie ma tam nawet mojego pytania. Odpowiedziałeś na moje stwierdzenie (nie pytanie) w sposób polemiczny. Jest więc tak jak pisałem: nigdy na to pytanie mi wprost nie odpowiedziałeś. Ale jeśli teraz uważasz, że to jest odpowiedź, to ok. Zakonotuję sobie ten twój post i poprzedni

Kruchy04 napisał:
Ty nie masz, jaj bo się migasz od przyznania, że nie potrafiłeś zrozumieć prostego zdania, które napisałem do Andy


To tylko twoje tematy zastępcze

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Nigdy nie odpowiedziałeś mi wprost na to pytanie.


Skąd to wiesz skoro nie potrafisz czytać ze zrozumieniem prostych zdań?..


Coś ci się uroiło

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Bełkoczesz od rzeczy. To ty jesteś cały czas przyparty do muru i dlatego nie jesteś w stanie odpowiedzieć. Argumentu "ze słoika" nie trzeba wobec ciebie używać bo i tak nie wiesz skąd wiesz cokolwiek i skąd wiesz, że twój rozum i zmysły są wiarygodne w jakiejkolwiek kwestii


nigdy nie wykazałeś, że Ty wiesz cokolwiek i wiesz, że twój rozum i zmysły są wiarygodne w jakiejkolwiek kwestii


Czyli jak zwykle jedyne co byłeś w stanie z siebie wykrzesać w tej fundamentalnej kwestii to tu quoque, które dopiero co zarzucałeś Jezusowi

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Czyli jak zwykle skapitulowałeś i nic innego nie umiesz


Czyli, jak zwykle nie zrozumiałeś, a nie zrozumiałeś, bo nie umiesz czytać ze zrozumieniem.


To tylko inny sposób opisu tej samej twojej kapitulacji


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 13:24, 24 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:04, 24 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Z chęcią podyskutuję np. z Michałem i chyba widać to, że często sam go zaczepiam w dyskusjach albo proszę go skomentowanie. W tej dyskusji też zadałem mu pytania, ale ostatecznie mi nie odpowiedział. Ty za to odpowiadasz chyba wszędzie, ale nic z tego ciekawego nie wynika.

Gdzie znowu coś przegapiłem?... :(
Sorry, ale czasem tak trudno jest wyłuskać post do siebie, bo te długaśne cytowania ciągną się całymi stronicami, więc przy skrolowaniu łatwo jest przeoczyć jakiś post. Trochę się zastanawiam jak inaczej można by rozwiązać technologicznie dyskusję, aby ten sam tekst nie był powielany wielokrotnie. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:16, 24 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Z chęcią podyskutuję np. z Michałem i chyba widać to, że często sam go zaczepiam w dyskusjach albo proszę go skomentowanie. W tej dyskusji też zadałem mu pytania, ale ostatecznie mi nie odpowiedział. Ty za to odpowiadasz chyba wszędzie, ale nic z tego ciekawego nie wynika.

Gdzie znowu coś przegapiłem?... :(
Sorry, ale czasem tak trudno jest wyłuskać post do siebie, bo te długaśne cytowania ciągną się całymi stronicami, więc przy skrolowaniu łatwo jest przeoczyć jakiś post. Trochę się zastanawiam jak inaczej można by rozwiązać technologicznie dyskusję, aby ten sam tekst nie był powielany wielokrotnie. :think:


Cytat:
dodałbym coś jeszcze do tematu. Gdyby obserwowany przez nas świat lepiej wyjaśniała hipoteza, że Bóg istnieje, niż, że nie istnieje, to byłby to dla mnie przekonujący argument.

Michał Dyszyński napisał:
W pewnym sensie tak właśnie jest, że hipoteza iż Bóg istnieje, lepiej wyjaśnia świat. Tyle, że nie chodzi o świat materii (na temat którego sensowna religia się nie wypowiada), lecz świat duchowości, osobowości, ontologii bytu.

Cytat:
gdzie tu jest jakieś lepsze wyjaśnienie i dlaczego jest lepsze?
Obserwowany świat jest dokładnie takie jaki byśmy spodziewali się zastać gdyby żadnych bogów nie było.

Michał Dyszyński napisał:
Czy jedynymi problemami Twojego życia jest to, jaki jest obserwowalny świat?
- Zadawałeś sobie kiedyś takie pytanie?... :think:

Cytat:
to nie jest mój żaden problem xd
Po prostu mówię na jaki moim zdaniem świat wygląda.
Wygląda na taki jakiego byśmy się spodziewali gdyby żaden bóg nie istniał.


Nie otrzymałem odpowiedzi na pytania: gdzie tu jest jakieś lepsze wyjaśnienie i dlaczego jest lepsze? Zadałeś mi tylko jakieś pytanie, które nie jest moim problemem. Zgadzasz się, że świat wygląda na taki jakiego byśmy się spodziewali gdyby żaden bóg nie istniał?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:58, 24 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Z chęcią podyskutuję np. z Michałem i chyba widać to, że często sam go zaczepiam w dyskusjach albo proszę go skomentowanie. W tej dyskusji też zadałem mu pytania, ale ostatecznie mi nie odpowiedział. Ty za to odpowiadasz chyba wszędzie, ale nic z tego ciekawego nie wynika.

Gdzie znowu coś przegapiłem?... :(
Sorry, ale czasem tak trudno jest wyłuskać post do siebie, bo te długaśne cytowania ciągną się całymi stronicami, więc przy skrolowaniu łatwo jest przeoczyć jakiś post. Trochę się zastanawiam jak inaczej można by rozwiązać technologicznie dyskusję, aby ten sam tekst nie był powielany wielokrotnie. :think:


Cytat:
dodałbym coś jeszcze do tematu. Gdyby obserwowany przez nas świat lepiej wyjaśniała hipoteza, że Bóg istnieje, niż, że nie istnieje, to byłby to dla mnie przekonujący argument.

Michał Dyszyński napisał:
W pewnym sensie tak właśnie jest, że hipoteza iż Bóg istnieje, lepiej wyjaśnia świat. Tyle, że nie chodzi o świat materii (na temat którego sensowna religia się nie wypowiada), lecz świat duchowości, osobowości, ontologii bytu.

Cytat:
gdzie tu jest jakieś lepsze wyjaśnienie i dlaczego jest lepsze?
Obserwowany świat jest dokładnie takie jaki byśmy spodziewali się zastać gdyby żadnych bogów nie było.

Michał Dyszyński napisał:
Czy jedynymi problemami Twojego życia jest to, jaki jest obserwowalny świat?
- Zadawałeś sobie kiedyś takie pytanie?... :think:

Cytat:
to nie jest mój żaden problem xd
Po prostu mówię na jaki moim zdaniem świat wygląda.
Wygląda na taki jakiego byśmy się spodziewali gdyby żaden bóg nie istniał.


Nie otrzymałem odpowiedzi na pytania: gdzie tu jest jakieś lepsze wyjaśnienie i dlaczego jest lepsze? Zadałeś mi tylko jakieś pytanie, które nie jest moim problemem. Zgadzasz się, że świat wygląda na taki jakiego byśmy się spodziewali gdyby żaden bóg nie istniał?

Z tego co tu zacytowano, chyba już widać odpowiedź.
Może nawet jest to rzeczywiście prawda, że obserwowany na co dzień świat materialny nie daje jakichś jawnych wskazówek na istnienie Boga; Ale ja nie o tym świecie piszę. Ja odnoszę zagadnienie Boga do świata mojej osoby, duchowości, sensu życia. Do tego hipoteza o istnieniu Boga bardzo się przydaje, bo stawia istotne pytania - o trwałość świadomości, o jej spełnienie, o związki z innymi istotami, o szczęście i wiele innych. Do tego celu hipoteza Boga i powiązana z nią religia zupełnie dobrze się sprawdza, bo nie tylko dostarcza języka (a w nim cały szereg pojęć typu: dusza, odpowiedzialność za wybory, wina, zasługa, nagroda, kara, przebaczenie, odkupienie i wiele innych), ale i postuluje pewne odpowiedzi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21578
Przeczytał: 146 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 17:05, 24 Sty 2021    Temat postu:

Edytowany

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 8:00, 27 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:07, 24 Sty 2021    Temat postu:

fedor napisał:
To bzdura i zarazem twój marny wykręt. Jak zresztą dalej co chwila


To Ty stosujesz marne wykręty, bo wypierasz to, że nie umiesz ze zrozumieniem przeczytać prostego zdania, a chcesz, abym wchodził z Tobą w skomplikowane zagadnienia filozoficzne.

Napisałeś: "Super "argument". Ja nie widziałem ciebie więc jak nic "nie istniejesz""
Uroiłeś sobie (bo nie umiesz czytać ze zrozumieniem), że moim argumentem, jest, że jeśli czegoś nie widziałem to to nie istnieje. :rotfl:

Jak Cię można traktować poważnie, jak Ty popełniasz błędy na tak prościutkich zdaniach?

Cytat:
Próbujesz nieudolnie małpować moją argumentację ale to tylko jeszcze bardziej pogrąża twoją


Jaką Twoją? Sam przyznałeś, że małpujesz argumentacje z filozofii sceptycyzmu, który wyczytałeś chociażby o jakiejś Renaty Ziemińskiej. Ale to jeszcze nic. Jeszcze przyznałeś, że małpujesz argumentację sceptycyzmu od samych ateistów (czyli to ateiści pierwsi zaczęli stosować sceptycyzm, który Ty zacząłeś małpować: "W przypadku gimboateistów stosuję ich sceptycyzm do ich własnych poglądów. To jest właśnie sceptycyzm metodyczny. Sam gdzieś pisałeś, że w jakiejś dyskusji stosowałem "ateistyczny sceptycyzm"" http://www.sfinia.fora.pl/swiete-ksiegi,41/jezusa-proroctwo-konca-swiata,3668-175.html#573641

Tak więc to Ty małpujesz, a nie ja.

A po drugie, jakieś prawo logiczne zabrania małpować? Nie. Wręcz przeciwnie, tego typu sceptyczne pytania znane są od setek lat i są normą w dyskursie filozoficznym i każdy może z nich korzystać. Ja też więc ponawiam pytanie przed jakim spierdzieliłeś:

pokaż, że to "potwierdzenie" nie dzieje się tylko w Twojej wyobraźni

Cytat:
Tam nie ma odpowiedzi na moje pytanie bo nie ma tam nawet mojego pytania.


Widzisz pytania jeszcze nie zdążyłeś zadać,a już odpowiedź moją miałeś, a więc wyszło na moje, że ja się w tej kwestii już dawno ustosunkowałem tylko ty znowu tego nie rozumiałeś.

Cytat:
To tylko twoje tematy zastępcze


To jest temat główny, bo od tego zacząłeś ze mną dyskusje w tym temacie i już wychlasłeś się na pierwszym zdaniu.

Cytat:
Coś ci się uroiło


Jakimi obiektywnymi kryteriami rozstrzygasz urojenie od nieurojenia, ze twierdzisz, że coś mi się uroiło?

Cytat:
Czyli jak zwykle jedyne co byłeś w stanie z siebie wykrzesać w tej fundamentalnej kwestii to tu quoque, które dopiero co zarzucałeś Jezusowi


Nie ma u mnie tu quoque, bo ja już dawno się ustosunkowałem do kwestii takich fundamentalnych pytań (nawet w odpowiedzi do Michała odpowiedziałem nt. zmysłów, gdybyś był spostrzegawczy to byś to zauważył), i teraz też zadaje je Tobie, bo mogę i z przyjemnością będę patrzył, jak się przed tym wijesz.

Cytat:
To tylko inny sposób opisu tej samej twojej kapitulacji


To, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem to każdy może sobie sprawdzić.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:43, 24 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Z chęcią podyskutuję np. z Michałem i chyba widać to, że często sam go zaczepiam w dyskusjach albo proszę go skomentowanie. W tej dyskusji też zadałem mu pytania, ale ostatecznie mi nie odpowiedział. Ty za to odpowiadasz chyba wszędzie, ale nic z tego ciekawego nie wynika.

Gdzie znowu coś przegapiłem?... :(
Sorry, ale czasem tak trudno jest wyłuskać post do siebie, bo te długaśne cytowania ciągną się całymi stronicami, więc przy skrolowaniu łatwo jest przeoczyć jakiś post. Trochę się zastanawiam jak inaczej można by rozwiązać technologicznie dyskusję, aby ten sam tekst nie był powielany wielokrotnie. :think:


Cytat:
dodałbym coś jeszcze do tematu. Gdyby obserwowany przez nas świat lepiej wyjaśniała hipoteza, że Bóg istnieje, niż, że nie istnieje, to byłby to dla mnie przekonujący argument.

Michał Dyszyński napisał:
W pewnym sensie tak właśnie jest, że hipoteza iż Bóg istnieje, lepiej wyjaśnia świat. Tyle, że nie chodzi o świat materii (na temat którego sensowna religia się nie wypowiada), lecz świat duchowości, osobowości, ontologii bytu.

Cytat:
gdzie tu jest jakieś lepsze wyjaśnienie i dlaczego jest lepsze?
Obserwowany świat jest dokładnie takie jaki byśmy spodziewali się zastać gdyby żadnych bogów nie było.

Michał Dyszyński napisał:
Czy jedynymi problemami Twojego życia jest to, jaki jest obserwowalny świat?
- Zadawałeś sobie kiedyś takie pytanie?... :think:

Cytat:
to nie jest mój żaden problem xd
Po prostu mówię na jaki moim zdaniem świat wygląda.
Wygląda na taki jakiego byśmy się spodziewali gdyby żaden bóg nie istniał.


Nie otrzymałem odpowiedzi na pytania: gdzie tu jest jakieś lepsze wyjaśnienie i dlaczego jest lepsze? Zadałeś mi tylko jakieś pytanie, które nie jest moim problemem. Zgadzasz się, że świat wygląda na taki jakiego byśmy się spodziewali gdyby żaden bóg nie istniał?

Z tego co tu zacytowano, chyba już widać odpowiedź.
Może nawet jest to rzeczywiście prawda, że obserwowany na co dzień świat materialny nie daje jakichś jawnych wskazówek na istnienie Boga; Ale ja nie o tym świecie piszę. Ja odnoszę zagadnienie Boga do świata mojej osoby, duchowości, sensu życia. Do tego hipoteza o istnieniu Boga bardzo się przydaje, bo stawia istotne pytania - o trwałość świadomości, o jej spełnienie, o związki z innymi istotami, o szczęście i wiele innych. Do tego celu hipoteza Boga i powiązana z nią religia zupełnie dobrze się sprawdza, bo nie tylko dostarcza języka (a w nim cały szereg pojęć typu: dusza, odpowiedzialność za wybory, wina, zasługa, nagroda, kara, przebaczenie, odkupienie i wiele innych), ale i postuluje pewne odpowiedzi.


dobrze się sprawadza, ale nie lepiej wyjaśnia.
Prostszym wyjaśnieniem jest to, że mamy pewne instynkty, które działają tak i tak, bez potrzeby powoływania jakichś dodatkowych bytów, bo zauważ, że również dobrze się sprawadza hipoteza magicznej wróżki albo Afrykańskiego demona ungabanga.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:54, 24 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Może nawet jest to rzeczywiście prawda, że obserwowany na co dzień świat materialny nie daje jakichś jawnych wskazówek na istnienie Boga; Ale ja nie o tym świecie piszę. Ja odnoszę zagadnienie Boga do świata mojej osoby, duchowości, sensu życia. Do tego hipoteza o istnieniu Boga bardzo się przydaje, bo stawia istotne pytania - o trwałość świadomości, o jej spełnienie, o związki z innymi istotami, o szczęście i wiele innych. Do tego celu hipoteza Boga i powiązana z nią religia zupełnie dobrze się sprawdza, bo nie tylko dostarcza języka (a w nim cały szereg pojęć typu: dusza, odpowiedzialność za wybory, wina, zasługa, nagroda, kara, przebaczenie, odkupienie i wiele innych), ale i postuluje pewne odpowiedzi.


dobrze się sprawadza, ale nie lepiej wyjaśnia.
Prostszym wyjaśnieniem jest to, że mamy pewne instynkty, które działają tak i tak, bez potrzeby powoływania jakichś dodatkowych bytów, bo zauważ, że również dobrze się sprawadza hipoteza magicznej wróżki albo Afrykańskiego demona ungabanga.

To Twoje "prostsze" wyjaśnienie dla mnie nic nie wyjaśnia, bo jest de facto stwierdzeniem typu "jest jak jest", czy też "masz instynkty i tak musi być". To nie jest wyjaśnienie, którego oczekuję, bo jest to tylko nazwanie i tak znanej tezy w nieco bardziej zakamuflowany sposób. To nie wstawia do rozumowania nowych elementów, które można by osobno analizować, zestawiać z kluczowymi założeniami. Moje wytłumaczenie wydaje mi się lepsze, bo odnosi się do tego, co czuję i rozumiem, do mnie samego, do konstrukcji moich pragnień, odczuć, mojej osobowości.
Powiedzenie "za to odpowiadają instynkty" nie daje punktów zaczepienia względem problemu: co mam robić? Jak być spełnionym, szczęśliwym? A to właśnie to mnie interesuje a nie tylko zastąpienie nazwy "zupełnie nie wiadomo" nazwą "instynkty".
Choć nawet nie neguję, że instynkty w tym uczestniczą. Ale nie są "jedynym rozgrywającym", nie wiadomo zatem jak układanka z całości wpływów się ostatecznie ustabilizuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:43, 24 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Może nawet jest to rzeczywiście prawda, że obserwowany na co dzień świat materialny nie daje jakichś jawnych wskazówek na istnienie Boga; Ale ja nie o tym świecie piszę. Ja odnoszę zagadnienie Boga do świata mojej osoby, duchowości, sensu życia. Do tego hipoteza o istnieniu Boga bardzo się przydaje, bo stawia istotne pytania - o trwałość świadomości, o jej spełnienie, o związki z innymi istotami, o szczęście i wiele innych. Do tego celu hipoteza Boga i powiązana z nią religia zupełnie dobrze się sprawdza, bo nie tylko dostarcza języka (a w nim cały szereg pojęć typu: dusza, odpowiedzialność za wybory, wina, zasługa, nagroda, kara, przebaczenie, odkupienie i wiele innych), ale i postuluje pewne odpowiedzi.


dobrze się sprawadza, ale nie lepiej wyjaśnia.
Prostszym wyjaśnieniem jest to, że mamy pewne instynkty, które działają tak i tak, bez potrzeby powoływania jakichś dodatkowych bytów, bo zauważ, że również dobrze się sprawadza hipoteza magicznej wróżki albo Afrykańskiego demona ungabanga.

To Twoje "prostsze" wyjaśnienie dla mnie nic nie wyjaśnia, bo jest de facto stwierdzeniem typu "jest jak jest", czy też "masz instynkty i tak musi być". To nie jest wyjaśnienie, którego oczekuję, bo jest to tylko nazwanie i tak znanej tezy w nieco bardziej zakamuflowany sposób. To nie wstawia do rozumowania nowych elementów, które można by osobno analizować, zestawiać z kluczowymi założeniami. Moje wytłumaczenie wydaje mi się lepsze, bo odnosi się do tego, co czuję i rozumiem, do mnie samego, do konstrukcji moich pragnień, odczuć, mojej osobowości.
Powiedzenie "za to odpowiadają instynkty" nie daje punktów zaczepienia względem problemu: co mam robić? Jak być spełnionym, szczęśliwym? A to właśnie to mnie interesuje a nie tylko zastąpienie nazwy "zupełnie nie wiadomo" nazwą "instynkty".
Choć nawet nie neguję, że instynkty w tym uczestniczą. Ale nie są "jedynym rozgrywającym", nie wiadomo zatem jak układanka z całości wpływów się ostatecznie ustabilizuje.


można abstrachować od tego jak to się nazywa, chodzi o to, że są pewne zjawiska i hipoteza boga ich wcale lepiej nie wyjaśnia, jest to wyjaśnienie typu zapchaj dziura, można tam wrzucić wszystko.
Trzeba zwrócić również uwagę na to, że są to kwestie subiektywne, kwestii subiektywnych natomiast nie można ekstrapokować na świat obiektywny.
Jabłka nie są obiektywnie słodkie, a kobiece pośladki nie są obiektywnie seksi, jednak mamy takie odczucia, dlaczego więc bóg miałby obiektywnie istnieć, bo mamy takie odczucie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:48, 24 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Może nawet jest to rzeczywiście prawda, że obserwowany na co dzień świat materialny nie daje jakichś jawnych wskazówek na istnienie Boga; Ale ja nie o tym świecie piszę. Ja odnoszę zagadnienie Boga do świata mojej osoby, duchowości, sensu życia. Do tego hipoteza o istnieniu Boga bardzo się przydaje, bo stawia istotne pytania - o trwałość świadomości, o jej spełnienie, o związki z innymi istotami, o szczęście i wiele innych. Do tego celu hipoteza Boga i powiązana z nią religia zupełnie dobrze się sprawdza, bo nie tylko dostarcza języka (a w nim cały szereg pojęć typu: dusza, odpowiedzialność za wybory, wina, zasługa, nagroda, kara, przebaczenie, odkupienie i wiele innych), ale i postuluje pewne odpowiedzi.


dobrze się sprawadza, ale nie lepiej wyjaśnia.
Prostszym wyjaśnieniem jest to, że mamy pewne instynkty, które działają tak i tak, bez potrzeby powoływania jakichś dodatkowych bytów, bo zauważ, że również dobrze się sprawadza hipoteza magicznej wróżki albo Afrykańskiego demona ungabanga.

To Twoje "prostsze" wyjaśnienie dla mnie nic nie wyjaśnia, bo jest de facto stwierdzeniem typu "jest jak jest", czy też "masz instynkty i tak musi być". To nie jest wyjaśnienie, którego oczekuję, bo jest to tylko nazwanie i tak znanej tezy w nieco bardziej zakamuflowany sposób. To nie wstawia do rozumowania nowych elementów, które można by osobno analizować, zestawiać z kluczowymi założeniami. Moje wytłumaczenie wydaje mi się lepsze, bo odnosi się do tego, co czuję i rozumiem, do mnie samego, do konstrukcji moich pragnień, odczuć, mojej osobowości.
Powiedzenie "za to odpowiadają instynkty" nie daje punktów zaczepienia względem problemu: co mam robić? Jak być spełnionym, szczęśliwym? A to właśnie to mnie interesuje a nie tylko zastąpienie nazwy "zupełnie nie wiadomo" nazwą "instynkty".
Choć nawet nie neguję, że instynkty w tym uczestniczą. Ale nie są "jedynym rozgrywającym", nie wiadomo zatem jak układanka z całości wpływów się ostatecznie ustabilizuje.


można abstrachować od tego jak to się nazywa, chodzi o to, że są pewne zjawiska i hipoteza boga ich wcale lepiej nie wyjaśnia, jest to wyjaśnienie typu zapchaj dziura, można tam wrzucić wszystko.
Trzeba zwrócić również uwagę na to, że są to kwestie subiektywne, kwestii subiektywnych natomiast nie można ekstrapokować na świat obiektywny.
Jabłka nie są obiektywnie słodkie, a kobiece pośladki nie są obiektywnie seksi, jednak mamy takie odczucia, dlaczego więc bóg miałby obiektywnie istnieć, bo mamy takie odczucie?

Cały czas nie rozumiesz kierunku myślenia. Traktujesz sytuację w domyślnym schemacie obowiązku dawania odpowiedzi na pytanie: czy posiadam obiektywne powody aby uznać, że istnieje Bóg?
- Wciąć niejako wg Ciebie właśnie o to chodzi, bo przecież nie może chodzić o nic innego.

Tymczasem ja sobie ten problem dawno odpuściłem - uznałem, iż zapewne NIE BĘDĘ MIAŁ ostatecznych dowodów istnienia Boga.
To jednak, że tych dowodów nie będę miał nie oznacza, że Boga nie ma. Oznacza tylko to, że nie mam ostatecznych dowodów na Jego istnienie. I jakoś muszę z tym żyć. Sam paradygmat, abym musiał mieć tę kwestią rozstrzygniętą uważam za błędny, wynikający z niezrozumienie sytuacji, w jakiej znajduje się umysł.
Umysł bowiem startuje od OGÓLNEJ NIEWIEDZY. Nic nie jest pewne. To, czy mój świat jest matrixowy, czy realny (cokolwiek by słowo "realny" miało znaczyć...) też nie jest do udowodnienia. W ogóle ontologia świata jest nie do udowodnienia, więc muszę żyć z tym co mam. Do tego bowiem, aby mieć dowód, czy porównywalne z dowodem uzasadnienie czegokolwiek ZAWSZE trzeba mieć system założeń. I tak dowód, jeśli miałby być, wymagałby PEWNOŚCI WZGLĘDEM PRZESŁANEK, Z KTÓRYCH DOWÓD WYPROWADZAM. Stawiam sobie pytanie: czy na takie pewne przesłanki mogę liczyć?
- I tak nie mogę.
Nie mam przesłanek do niczego, bo poza odczuwaniem swojego istnienia, życia nie mam nic. I to się nie zmienia. Więc skoro i tak tych przesłanek nie mam, to co tu będę udawał, że muszę mieć dowód, skoro nie mam czym go stworzyć (a jak nie dowód, do coś w tym stylu).
Co mi pozostało?
- Świat, jakim go widzę, odczuwam (nie jakim on jest!). Życie, jakim go czuję. Myśli, jakie mi w umyśle powstały. Ludzie, tak jak ich odebrałem. W tych okolicznościach nie pytam o dowody, o to, że coś mi uzasadni jakoś tajemniczo w oderwaniu od aktualnych realiów COKOLWIEK. Natury swojego istnienia pewnie też nie poznam. Natury świata też.

Na start widzę jedną rzecz pewną
- czuję, myślę, coś pamiętam - coś a'la cogito ergo sum.
O naturze tego, co jest źródłem powyższego mogę sobie gdybać.
Stawiam sobie pytania o mnie, moje życie, ale nie łudzę się, że wyskoczę ponad to, co mi tu epistemicznie wydaje się bezsporne - wszystko w myśleniu jest grą moich założeń.
Mogę uznać założenia, z których mi wyniknie istnienia Boga, mogę też uznać takie, w które temu istnieniu zaprzeczą. Jedyne co jest dowodliwe w tym układzie, to zależności pomiędzy przyjętymi założeniami. Widząc to, uważam stawianie kwestii dowodu (czy innej postaci jakiegoś ostatecznego przekonania) na istnienie Boga za wadliwie postawiony. Bóg ewentualnie może mi jakoś (jeśli zechce) objawić swoje istnienie - albo bezpośrednio w jakimś doznaniu osobowym, albo pośrednio przekonując mnie jakimś zbiorem zdarzeń, ale i tak to objawienie przyjmę tym, co sobie o świecie myślę, co mnie przekonuje.
Dlatego i tak muszę sobie jakoś ten świat i siebie zrozumieć po swojemu. Istnienie Boga jest tu opcją, którą przyjmę, bądź nie - ona w ogólności może być NIEZALEŻNA od innych doznań mojego życia.
Przyjmuję zatem (albo nie przyjmuję) kwestię istnienia Boga nie w trybie dowodu, nie w trybie wynikania z czegoś tam (bo samo to musiałbym na start uczynić pewniejszym od istnienia Boga - skoro to ma rozstrzygać o sprawie), lecz właśnie jako zmienna niezależna. I tak ma być.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21578
Przeczytał: 146 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 9:53, 25 Sty 2021    Temat postu:

Edytowany

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 8:01, 27 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:13, 25 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Może nawet jest to rzeczywiście prawda, że obserwowany na co dzień świat materialny nie daje jakichś jawnych wskazówek na istnienie Boga; Ale ja nie o tym świecie piszę. Ja odnoszę zagadnienie Boga do świata mojej osoby, duchowości, sensu życia. Do tego hipoteza o istnieniu Boga bardzo się przydaje, bo stawia istotne pytania - o trwałość świadomości, o jej spełnienie, o związki z innymi istotami, o szczęście i wiele innych. Do tego celu hipoteza Boga i powiązana z nią religia zupełnie dobrze się sprawdza, bo nie tylko dostarcza języka (a w nim cały szereg pojęć typu: dusza, odpowiedzialność za wybory, wina, zasługa, nagroda, kara, przebaczenie, odkupienie i wiele innych), ale i postuluje pewne odpowiedzi.


dobrze się sprawadza, ale nie lepiej wyjaśnia.
Prostszym wyjaśnieniem jest to, że mamy pewne instynkty, które działają tak i tak, bez potrzeby powoływania jakichś dodatkowych bytów, bo zauważ, że również dobrze się sprawadza hipoteza magicznej wróżki albo Afrykańskiego demona ungabanga.

To Twoje "prostsze" wyjaśnienie dla mnie nic nie wyjaśnia, bo jest de facto stwierdzeniem typu "jest jak jest", czy też "masz instynkty i tak musi być". To nie jest wyjaśnienie, którego oczekuję, bo jest to tylko nazwanie i tak znanej tezy w nieco bardziej zakamuflowany sposób. To nie wstawia do rozumowania nowych elementów, które można by osobno analizować, zestawiać z kluczowymi założeniami. Moje wytłumaczenie wydaje mi się lepsze, bo odnosi się do tego, co czuję i rozumiem, do mnie samego, do konstrukcji moich pragnień, odczuć, mojej osobowości.
Powiedzenie "za to odpowiadają instynkty" nie daje punktów zaczepienia względem problemu: co mam robić? Jak być spełnionym, szczęśliwym? A to właśnie to mnie interesuje a nie tylko zastąpienie nazwy "zupełnie nie wiadomo" nazwą "instynkty".
Choć nawet nie neguję, że instynkty w tym uczestniczą. Ale nie są "jedynym rozgrywającym", nie wiadomo zatem jak układanka z całości wpływów się ostatecznie ustabilizuje.


można abstrachować od tego jak to się nazywa, chodzi o to, że są pewne zjawiska i hipoteza boga ich wcale lepiej nie wyjaśnia, jest to wyjaśnienie typu zapchaj dziura, można tam wrzucić wszystko.
Trzeba zwrócić również uwagę na to, że są to kwestie subiektywne, kwestii subiektywnych natomiast nie można ekstrapokować na świat obiektywny.
Jabłka nie są obiektywnie słodkie, a kobiece pośladki nie są obiektywnie seksi, jednak mamy takie odczucia, dlaczego więc bóg miałby obiektywnie istnieć, bo mamy takie odczucie?

Cały czas nie rozumiesz kierunku myślenia. Traktujesz sytuację w domyślnym schemacie obowiązku dawania odpowiedzi na pytanie: czy posiadam obiektywne powody aby uznać, że istnieje Bóg?
- Wciąć niejako wg Ciebie właśnie o to chodzi, bo przecież nie może chodzić o nic innego.

Tymczasem ja sobie ten problem dawno odpuściłem - uznałem, iż zapewne NIE BĘDĘ MIAŁ ostatecznych dowodów istnienia Boga.
To jednak, że tych dowodów nie będę miał nie oznacza, że Boga nie ma. Oznacza tylko to, że nie mam ostatecznych dowodów na Jego istnienie. I jakoś muszę z tym żyć. Sam paradygmat, abym musiał mieć tę kwestią rozstrzygniętą uważam za błędny, wynikający z niezrozumienie sytuacji, w jakiej znajduje się umysł.
Umysł bowiem startuje od OGÓLNEJ NIEWIEDZY. Nic nie jest pewne. To, czy mój świat jest matrixowy, czy realny (cokolwiek by słowo "realny" miało znaczyć...) też nie jest do udowodnienia. W ogóle ontologia świata jest nie do udowodnienia, więc muszę żyć z tym co mam. Do tego bowiem, aby mieć dowód, czy porównywalne z dowodem uzasadnienie czegokolwiek ZAWSZE trzeba mieć system założeń. I tak dowód, jeśli miałby być, wymagałby PEWNOŚCI WZGLĘDEM PRZESŁANEK, Z KTÓRYCH DOWÓD WYPROWADZAM. Stawiam sobie pytanie: czy na takie pewne przesłanki mogę liczyć?
- I tak nie mogę.
Nie mam przesłanek do niczego, bo poza odczuwaniem swojego istnienia, życia nie mam nic. I to się nie zmienia. Więc skoro i tak tych przesłanek nie mam, to co tu będę udawał, że muszę mieć dowód, skoro nie mam czym go stworzyć (a jak nie dowód, do coś w tym stylu).
Co mi pozostało?
- Świat, jakim go widzę, odczuwam (nie jakim on jest!). Życie, jakim go czuję. Myśli, jakie mi w umyśle powstały. Ludzie, tak jak ich odebrałem. W tych okolicznościach nie pytam o dowody, o to, że coś mi uzasadni jakoś tajemniczo w oderwaniu od aktualnych realiów COKOLWIEK. Natury swojego istnienia pewnie też nie poznam. Natury świata też.

Na start widzę jedną rzecz pewną
- czuję, myślę, coś pamiętam - coś a'la cogito ergo sum.
O naturze tego, co jest źródłem powyższego mogę sobie gdybać.
Stawiam sobie pytania o mnie, moje życie, ale nie łudzę się, że wyskoczę ponad to, co mi tu epistemicznie wydaje się bezsporne - wszystko w myśleniu jest grą moich założeń.
Mogę uznać założenia, z których mi wyniknie istnienia Boga, mogę też uznać takie, w które temu istnieniu zaprzeczą. Jedyne co jest dowodliwe w tym układzie, to zależności pomiędzy przyjętymi założeniami. Widząc to, uważam stawianie kwestii dowodu (czy innej postaci jakiegoś ostatecznego przekonania) na istnienie Boga za wadliwie postawiony. Bóg ewentualnie może mi jakoś (jeśli zechce) objawić swoje istnienie - albo bezpośrednio w jakimś doznaniu osobowym, albo pośrednio przekonując mnie jakimś zbiorem zdarzeń, ale i tak to objawienie przyjmę tym, co sobie o świecie myślę, co mnie przekonuje.
Dlatego i tak muszę sobie jakoś ten świat i siebie zrozumieć po swojemu. Istnienie Boga jest tu opcją, którą przyjmę, bądź nie - ona w ogólności może być NIEZALEŻNA od innych doznań mojego życia.
Przyjmuję zatem (albo nie przyjmuję) kwestię istnienia Boga nie w trybie dowodu, nie w trybie wynikania z czegoś tam (bo samo to musiałbym na start uczynić pewniejszym od istnienia Boga - skoro to ma rozstrzygać o sprawie), lecz właśnie jako zmienna niezależna. I tak ma być.


pamiętaj o czym był post, w poście padło pytanie jaki argument przekonałby Ci, że Bóg istnieje.
Nie wiem po co piszesz o jakichś dowodach, których nie masz.
No i trzeba zauważyć, że nie masz też dowdów na wiele innych rzeczy w które nie wierzysz, no i w nie wierzysz.
Dlaczego jednak w Boga tak?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:08, 25 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
poście padło pytanie jaki argument przekonałby Ci, że Bóg istnieje.
Nie wiem po co piszesz o jakichś dowodach, których nie masz.
No i trzeba zauważyć, że nie masz też dowodów na wiele innych rzeczy w które nie wierzysz, no i w nie wierzysz.
Dlaczego jednak w Boga tak?

Wiara w Boga ma powody WE MNIE. Nie ma jakichś szczególnych powodów w zewnętrznym świecie (tym bardziej dowodów), ale ma je w tym, jak postrzegam rzeczywistość. Postrzegam tę rzeczywistość jako osoba, a zatem wszystko co bezosobowe jest dla KONSTRUKCJĄ, WYNIKAJĄCĄ ZE ZREDUKOWANIA ASPEKTÓW OSOBOWYCH.
Osobę mam na start. Nie muszę jej dowodzić, bo ją znam, nią jestem, jej właściwościami poznaję wszystko, co poznaję. Ta osoba może też wytwarzać koncepty bytów bezosobowych. Zgadzam się, sam podzielam koncept bezosobowej materii (choć może nie należy tu mówić ostatniego słowa...). Jednak to, że takiego konceptu używam, nie będzie oznaczało, iż zapomniałem o tym, że go stworzyłem i wykorzystuję jako osoba. Dlatego mam silną przesłankę za tym, aby raczej to co osobowe uważać za pierwotne. A skoro osobowe ma być pierwotne, to będzie ono takim przede mną. Czyli mój byt też raczej pochodzi od czegoś osobowego, niż bezosobowego. W tym kontekście wprowadzam coś w rodzaju superosoby - Boga. Czyli - w kontekście mojego startu z poznaniem rzeczywistości - wariant z Bogiem wydaje się być lepiej wspierany przez to, co doświadczam.
Nie będą miał na to dowodu, a nawet do głowy by mi nie przyszło, aby dowodów szukać. Dowody bowiem i tak nie będą mocniejsze, niż założenia i modele, na których się oprą. A to przecież pytanie o owe założenia i modele, będzie tym pytaniem podstawowym.
Inaczej mówiąc w kontekście istnienia Boga, nie ma problemu ze stworzeniem sobie dowodu na istnienie Boga - wystarczy, że założę na start model, który ku takiemu istnieniu będzie prowadził. Mogę też założyć model, w którym istnienia Boga nie będzie, albo wręcz który istnienie Boga wyklucza. I tak też mogę zrobić. Musiałbym jakoś rozstrzygnąć pomiędzy tymi dwoma alternatywnymi modelami i powiązanymi z nimi dowodami. CZYM je rozstrzygnąć?
- Nie mam czym, bo nie mam niczego odpowiednio mocnego, nie mam jakiegoś ostatecznego kryterium, które model tworzy w sposób konieczny, albo ocenia je w sposób absolutny. Więc znowu wyjdzie na to, ze i tak będę musiał subiektywnie (wiarą) wybierać.

Różnica między nami jest taka, że to sobie notorycznie o tej okoliczności "zapominasz". Oto za chwilę pewnie znowu dowód zrobi Ci się czymś absolutnym, pozbawionym ograniczeń, co tak bardzo by się przydało, bo rozstrzygnęło by sporną sprawę. Tyle, że taki dowód dla mnie wciąż jest mrzonką, a dla Ciebie "gdzieś tam jest", I chcesz się go domagać. I pytasz, dlaczego teista Ci go nie przedstawia. I dziwisz się, jak to można przeżyć bez niego.
Dla mnie zaś to brzmi jakbyś mówił "jak to człowiek może w swojej epistemologii obejść się bez pewnej mrzonki"... :rotfl:
Dla Ciebie mrzonką może być Bóg, w którego wierzę. Dla mnie mrzonką jest dowód, w którego Ty wierzysz - dowód "tak po prostu" wyekstrahowany z założeń i modelu, jakiś "tak w ogóle potwierdzający", a w szczególności bardziej nawet, że wierzysz, iż on powinien być, że się zjawi na żądanie, a jak ktoś go nie ma, to znaczy, że wadliwie rozumuje.
Przypomnę: żaden dowód nie jest ani trochę więcej wart, nie jest pewniejszy, niż najsłabsze założenie, element modelu, jaki posłużył tego dowodu stworzeniu.
Tobie (i wielu innym ateistom, szczególnie scjentystom) te dowody w końcu odrywają się od kontekstu, już zaczynają żyć własnym życiem, tajemniczo gubią swoje ograniczenia związane z ich naturą, z tym jak powstają, a stają się czymś potwierdzającym samym w sobie - już bez ograniczeń i słabości. Z mojego punktu widzenia takie oderwanie się mentalne pojęcia dowodu od kontekstu, w którym powstał, jest zwykłym błędem rozumowania (logicznym).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 20:52, 26 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15214
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 20:16, 26 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
fedor napisał:
To bzdura i zarazem twój marny wykręt. Jak zresztą dalej co chwila


To Ty stosujesz marne wykręty, bo wypierasz to, że nie umiesz ze zrozumieniem przeczytać prostego zdania, a chcesz, abym wchodził z Tobą w skomplikowane zagadnienia filozoficzne


Najwyraźniej tak ci się tylko zdaje. Popatrzmy dalej:

Kruchy04 napisał:
Napisałeś: "Super "argument". Ja nie widziałem ciebie więc jak nic "nie istniejesz""
Uroiłeś sobie (bo nie umiesz czytać ze zrozumieniem), że moim argumentem, jest, że jeśli czegoś nie widziałem to to nie istnieje. :rotfl:


Bo jest, tak właśnie sugerujesz w przypadku Boga. A jeśli nawet tego nie sugerujesz to po co w ogóle uruchamiasz takie skopsane już na starcie rozumowanie? Wystarczająco długo czytam ciebie i innych gimboateistów żeby nie wpaść na to jak dalej pójdą ścieżki tego rozumowania

Kruchy04 napisał:
Jak Cię można traktować poważnie, jak Ty popełniasz błędy na tak prościutkich zdaniach?


Nie ściemniaj. Po co w ogóle uruchamiałeś takie skopsane rozumowanie z "niewidzenia" czegoś? Sam siebie oszukujesz

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Próbujesz nieudolnie małpować moją argumentację ale to tylko jeszcze bardziej pogrąża twoją


Jaką Twoją? Sam przyznałeś, że małpujesz argumentacje z filozofii sceptycyzmu, który wyczytałeś chociażby o jakiejś Renaty Ziemińskiej. Ale to jeszcze nic. Jeszcze przyznałeś, że małpujesz argumentację sceptycyzmu od samych ateistów (czyli to ateiści pierwsi zaczęli stosować sceptycyzm, który Ty zacząłeś małpować: "W przypadku gimboateistów stosuję ich sceptycyzm do ich własnych poglądów. To jest właśnie sceptycyzm metodyczny. Sam gdzieś pisałeś, że w jakiejś dyskusji stosowałem "ateistyczny sceptycyzm"" http://www.sfinia.fora.pl/swiete-ksiegi,41/jezusa-proroctwo-konca-swiata,3668-175.html#573641

Tak więc to Ty małpujesz, a nie ja


Ja używam rozważnie sceptycyzmu metodycznego, a ty po prostu bezmyślnie małpujesz. Poza tym nie zrozumiałeś nawet tego co przeczytałeś o Ziemińskiej. Nie jest autorką filozofii sceptycyzmu metodycznego. Jedynie ukuła taką nazwę

Kruchy04 napisał:
A po drugie, jakieś prawo logiczne zabrania małpować? Nie


A małpuj sobie. Przynajmniej będzie weselej

Kruchy04 napisał:
Wręcz przeciwnie, tego typu sceptyczne pytania znane są od setek lat i są normą w dyskursie filozoficznym i każdy może z nich korzystać. Ja też więc ponawiam pytanie przed jakim spierdzieliłeś:

pokaż, że to "potwierdzenie" nie dzieje się tylko w Twojej wyobraźni


I przy pomocy czego to ocenisz?

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Tam nie ma odpowiedzi na moje pytanie bo nie ma tam nawet mojego pytania.


Widzisz pytania jeszcze nie zdążyłeś zadać,a już odpowiedź moją miałeś, a więc wyszło na moje, że ja się w tej kwestii już dawno ustosunkowałem tylko ty znowu tego nie rozumiałeś.


Wyszło tylko na to, że "odpowiedziałeś" na pytanie jakiego w tym momencie akurat nie zadałem

Kruchy04 napisał:
Cytat:
To tylko twoje tematy zastępcze


To jest temat główny, bo od tego zacząłeś ze mną dyskusje w tym temacie i już wychlasłeś się na pierwszym zdaniu.

Cytat:
Coś ci się uroiło


Jakimi obiektywnymi kryteriami rozstrzygasz urojenie od nieurojenia, ze twierdzisz, że coś mi się uroiło?


Pokaż gdzie tu coś pisałem o "obiektywnych kryteriach" bo nie widzę. Znowu polemizujesz tylko z jakimś swoim chochołem

Kruchy04 napisał:
Cytat:
Czyli jak zwykle jedyne co byłeś w stanie z siebie wykrzesać w tej fundamentalnej kwestii to tu quoque, które dopiero co zarzucałeś Jezusowi


Nie ma u mnie tu quoque, bo ja już dawno się ustosunkowałem do kwestii takich fundamentalnych pytań (nawet w odpowiedzi do Michała odpowiedziałem nt. zmysłów, gdybyś był spostrzegawczy to byś to zauważył), i teraz też zadaje je Tobie, bo mogę i z przyjemnością będę patrzył, jak się przed tym wijesz


Jak najbardziej było tu quoque u ciebie wyżej i teraz "odpisałeś" już tylko jeszcze bardziej z dala od tego więc ta odpowiedź jest tylko pozorem odpowiedzi na ten problem

Kruchy04 napisał:
Cytat:
To tylko inny sposób opisu tej samej twojej kapitulacji


To, że nie umiesz czytać ze zrozumieniem to każdy może sobie sprawdzić.


W zasadzie już tylko takie zapewnienia ci zostały


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Wto 20:19, 26 Sty 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:31, 27 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
poście padło pytanie jaki argument przekonałby Ci, że Bóg istnieje.
Nie wiem po co piszesz o jakichś dowodach, których nie masz.
No i trzeba zauważyć, że nie masz też dowodów na wiele innych rzeczy w które nie wierzysz, no i w nie wierzysz.
Dlaczego jednak w Boga tak?

Osobę mam na start. Nie muszę jej dowodzić, bo ją znam, nią jestem, jej właściwościami poznaję wszystko, co poznaję. Ta osoba może też wytwarzać koncepty bytów bezosobowych. Zgadzam się, sam podzielam koncept bezosobowej materii (choć może nie należy tu mówić ostatniego słowa...). Jednak to, że takiego konceptu używam, nie będzie oznaczało, iż zapomniałem o tym, że go stworzyłem i wykorzystuję jako osoba. Dlatego mam silną przesłankę za tym, aby raczej to co osobowe uważać za pierwotne.


stworzyłeś koncept czyli nazwę, dla rzeczywistości niezależnej od Twojego chciejstwa. Twoje "wytwarzać" to tylko znaczy "nadawać nazwy", a nie np. stwarzać/ kontrolować itp. Stworzyłeś np. pogodę? Nie. Przestań gadać bzdury, że Ty jesteś ponad "byty bezosobowe".

jako naukowiec też doskonale wiesz, że nauka twierdzi, że bezosobowy wszechświat (byt bezosobowy) jest pierwotniejszy od jakichkolwiek organizmów żywych.


Ostatnio zmieniony przez Kruchy04 dnia Śro 21:33, 27 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21578
Przeczytał: 146 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 22:22, 27 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
poście padło pytanie jaki argument przekonałby Ci, że Bóg istnieje.
Nie wiem po co piszesz o jakichś dowodach, których nie masz.
No i trzeba zauważyć, że nie masz też dowodów na wiele innych rzeczy w które nie wierzysz, no i w nie wierzysz.
Dlaczego jednak w Boga tak?

Osobę mam na start. Nie muszę jej dowodzić, bo ją znam, nią jestem, jej właściwościami poznaję wszystko, co poznaję. Ta osoba może też wytwarzać koncepty bytów bezosobowych. Zgadzam się, sam podzielam koncept bezosobowej materii (choć może nie należy tu mówić ostatniego słowa...). Jednak to, że takiego konceptu używam, nie będzie oznaczało, iż zapomniałem o tym, że go stworzyłem i wykorzystuję jako osoba. Dlatego mam silną przesłankę za tym, aby raczej to co osobowe uważać za pierwotne.


stworzyłeś koncept czyli nazwę, dla rzeczywistości niezależnej od Twojego chciejstwa. Twoje "wytwarzać" to tylko znaczy "nadawać nazwy", a nie np. stwarzać/ kontrolować itp. Stworzyłeś np. pogodę? Nie. Przestań gadać bzdury, że Ty jesteś ponad "byty bezosobowe".

jako naukowiec też doskonale wiesz, że nauka twierdzi, że bezosobowy wszechświat (byt bezosobowy) jest pierwotniejszy od jakichkolwiek organizmów żywych.

Michał jest naukowcem??😮
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:40, 28 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
poście padło pytanie jaki argument przekonałby Ci, że Bóg istnieje.
Nie wiem po co piszesz o jakichś dowodach, których nie masz.
No i trzeba zauważyć, że nie masz też dowodów na wiele innych rzeczy w które nie wierzysz, no i w nie wierzysz.
Dlaczego jednak w Boga tak?

Osobę mam na start. Nie muszę jej dowodzić, bo ją znam, nią jestem, jej właściwościami poznaję wszystko, co poznaję. Ta osoba może też wytwarzać koncepty bytów bezosobowych. Zgadzam się, sam podzielam koncept bezosobowej materii (choć może nie należy tu mówić ostatniego słowa...). Jednak to, że takiego konceptu używam, nie będzie oznaczało, iż zapomniałem o tym, że go stworzyłem i wykorzystuję jako osoba. Dlatego mam silną przesłankę za tym, aby raczej to co osobowe uważać za pierwotne.


stworzyłeś koncept czyli nazwę, dla rzeczywistości niezależnej od Twojego chciejstwa. Twoje "wytwarzać" to tylko znaczy "nadawać nazwy", a nie np. stwarzać/ kontrolować itp. Stworzyłeś np. pogodę? Nie. Przestań gadać bzdury, że Ty jesteś ponad "byty bezosobowe".

jako naukowiec też doskonale wiesz, że nauka twierdzi, że bezosobowy wszechświat (byt bezosobowy) jest pierwotniejszy od jakichkolwiek organizmów żywych.

Znana mi nauka nie twierdzi co jest pierwotniejsze, bo nie ma do tego podstaw. Ta nauka bada to, co umie badać i tyle.
Ja nie twierdzę, że sam stwarzam byty materialne, tylko to, że naturalniej jest uznać to, co znane i pewne za pierwotne, niż to co domniemane. To co pewne, to jest osoba. To co domniemane - byty nieosobowe
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:12, 30 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Znana mi nauka nie twierdzi co jest pierwotniejsze, bo nie ma do tego podstaw.


Michał, nie zawsze coś jest podane w prost do wiadomości, i trzeba zwyczajnie połączyć pewne fakty w całość, a fakty naukowe są takie:


Cytat:
Według powszechnie przyjętych teorii potwierdzonych przez różne dane obserwacyjne wiek Wszechświata wynosi w przybliżeniu 13,82 miliarda lat.

[link widoczny dla zalogowanych]

Cytat:
Życie powstało w wodzie. Życie na Ziemi pojawiło się około 3,9 miliarda lat temu.

[link widoczny dla zalogowanych]

Nadal sądzisz, że nauka nie twierdzi, co jest pierwotniejsze - Ty, czy Wszechświat?

Cytat:
Ja nie twierdzę, że sam stwarzam byty materialne, tylko to, że naturalniej jest uznać to, co znane i pewne za pierwotne, niż to co domniemane. To co pewne, to jest osoba. To co domniemane - byty nieosobowe


Nie wiem na jakiej zasadzie byty nieosobowe są domniemane, czy dlatego, że Ty zastałeś Wszechświat, dla którego wymyśliłeś nazwę "byt bezosobowy" i samo to, że takie nazwy sobie możesz wymyślać ma stanowić argument za tym, że Ty jesteś pierwotniejszy?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Apologia kontra krytyka teizmu Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 5 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin