Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Co to jest dobro?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angelus Novus




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 18:21, 25 Kwi 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Potrzeba troche wiary w siebie.


O ile wiem, Wuju, katolik, nie mówi "wierzę w siebie", ale "wierzę w święty apostolski kościół...". Gdy ktoś wierzy w siebie, ufając swoim odczuciom i wyborom, to w istocie w kościół nie wierzy i nie ma po co wierzyć, bo stawia siebie praktycznie POWYŻEJ niego, aczkolwiek oczywiście może zarazem kościół traktować jako, powiedzmy, "obdarzone ograniczonym zaufaniem źrodło wartych brania pod uwagę konsultacji". No, ale do tego nie potrzeba być katolikiem...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:45, 25 Kwi 2006    Temat postu:

Angelus Novus napisał:
wujzboj napisał:
Potrzeba troche wiary w siebie.


O ile wiem, Wuju, katolik, nie mówi "wierzę w siebie", ale "wierzę w święty apostolski kościół...". Gdy ktoś wierzy w siebie, ufając swoim odczuciom i wyborom, to w istocie w kościół nie wierzy i nie ma po co wierzyć, bo stawia siebie praktycznie POWYŻEJ niego, aczkolwiek oczywiście może zarazem kościół traktować jako, powiedzmy, "obdarzone ograniczonym zaufaniem źrodło wartych brania pod uwagę konsultacji". No, ale do tego nie potrzeba być katolikiem...


+
I wszystko w tym temacie Wuju. Anioł punktuje Ciebie jak Kliczko jakiegoś młokosa. Aniele - włączam cię wirtualnie do KK :D

pzdr
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angelus Novus




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 22:04, 25 Kwi 2006    Temat postu:

Ks.Marek napisał:
Aniele - włączam cię wirtualnie do KK :D


Bóg zapłać, Księże Dobrodzieju!

Angelus Novus Virtualiter Catholicus
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:00, 26 Kwi 2006    Temat postu:

Angelus napisał:
O ile wiem, Wuju, katolik, nie mówi "wierzę w siebie", ale "wierzę w święty apostolski kościół...".

Kompletne pomylenie pojec i brak logiki. Akt wiary jest przede wszystkim przejawem wiary w to, ze akt ten jest sluszny. Slusznosci tej nie mozesz oprzec na slusznosci tego, w co wierzysz, bowiem byloby to klasyczne bledne kolo. Jedynym oparciem dla tej slusznosci jest wlasna wiara w slusznosc swoich wlasnych wyborow - czyli wiara w siebie. Tej wiary nie da sie uzasadnic, ale nie da sie jej tez ominac; mozna co najwyzej sie do niej nie przyznawac przed samym soba. Slepota nie jest jednak najlepszym przewodnikiem...

Angelus napisał:
Gdy ktoś wierzy w siebie, ufając swoim odczuciom i wyborom, to w istocie w kościół nie wierzy i nie ma po co wierzyć, bo stawia siebie praktycznie POWYŻEJ niego, aczkolwiek oczywiście może zarazem kościół traktować jako, powiedzmy, "obdarzone ograniczonym zaufaniem źrodło wartych brania pod uwagę konsultacji".

Czy teraz rozumiesz, ze to zdanie jest tak samo bledne, jak to pierwsze?

Co wiecej, wiara w Kosciol nie oznacza wiary w ludzkie teorie, lecz wiare, ze Jezus jest glowa Kosciola i ze wobec tego to On nadaje Kosciolowi wlasciwa motywacje do dzialania. Wiara w Kosciol nie znaczy wiary w to, ze Kosciol nie popelnia bledow - to bylaby przerazajaca slepota, szczegolnie gdyby byla calkowicie powszechna. Historia pokazuje, ze Kosciol bledy popelnial, popelnia i bedzie popelnial, a bledy te sa korygowane wlasnie dzieki temu, ze katolicy MYSLA, i to mysla KRYTYCZNIE.

Oczywiscie, wiekszosc spoleczenstwa nie ma checi albo mozliwosci do tego, by wywierac jakikolwiek wplyw na drogi Kosciola. Wiara w Kosciol oznacza dla nich bezkrytyczna wiare w slusznosc wszystkiego, co w kwestii wiary i moralnosci mowi ksiadz, biskup, czy papiez. I bardzo dobrze; rowniez na tym polega rola Kosciola, i wlasnie z tego bierze sie jego ogromna odpowiedzialnosc i koniecznosc konserwatywnego, spokojnego, nierewolucyjnego podejscia do problemow swiata.

Tyle, ze akurat rozmawiasz z wujem, a nie z wiekszoscia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angelus Novus




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 21:48, 26 Kwi 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Angelus napisał:
O ile wiem, Wuju, katolik, nie mówi "wierzę w siebie", ale "wierzę w święty apostolski kościół...".

Kompletne pomylenie pojec i brak logiki.


Nie tak ostro, Wuju. Twoim błędem jest opisywanie sytuacji wiary w kategoriach wyboru człowieka

Cytat:
Jedynym oparciem dla tej slusznosci jest wlasna wiara w slusznosc swoich wlasnych wyborow - czyli wiara w siebie.


Jest to kompletne niezrozumienie tej sytuacji egzystencjalnej, którą opisuje ewangelia. Jesteś duży, więc dam Ci tylko gruby zarys i materiał do "pracy własnej".

Ewangelie pokazują - w rozmaitych obrazach - że człowiek jest z natury niewierzący. Toteż spotkanie z Bogiem nie daje żadnych owoców przy założeniu "wiary w siebie i swoje wybory". Dlatego w istocie to Bóg musi przyjść do człowieka i powiedzieć mu: "nie ty mnie wybrałeś, ale ja ciebie wybrałem". Oczywiście powiesz, że człowiek słysząc to dalej stoi przed wyborem. Otóż dopóki stoi przed wyborem i tak swoją sytuację odczuwa - nici z prawdziwej wiary (bo iluż to "uwierzyło" w Jezusa, nawet machało Mu palmami, a potem gdzieś zniknęło). Potrzebna jest zatem sytuacja krańcowej "egzystencjalnej desperacji", właśnie braku wyboru. Nb. sytuacja ta zdarza się najczęściej w życiu najmniejszych (którzy będą największymi w Królestwie) czy też najbardziej upodlonych i pogardzanych (i dlatego nierządnice i celnicy mogą nas wyprzedzić w drodze do Krolestwa)

Tekst do medytacji

Jn 6:64-68
64. Lecz pośród was są tacy, którzy nie wierzą. Jezus bowiem na początku wiedział, którzy to są , co nie wierzą, i kto miał Go wydać.
65. Rzekł więc: Oto dlaczego wam powiedziałem: Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca.
66. Odtąd wielu uczniów Jego odeszło i już z Nim nie chodziło.
67. Rzekł więc Jezus do Dwunastu: Czyż i wy chcecie odejść?
68. Odpowiedział Mu Szymon Piotr: Panie, do kogóż pójdziemy? Ty masz słowa życia wiecznego.

Proszę zwrócić uwagę na wytłuszczone słowa. Jezus nie robi tam żadnych sugestii typu "zagubiona owieczko, uwierz w siebie i swoje wybory" (a co, najwyżej spierniczysz się w przepaść). To Bóg chodzi i zbiera pogubione owce, ale tak naprawdę to idą za nim (bo On ich przecież przemocą nie pędzi) tylko te, które - jak Piotr - już nie widzą żadnego wyboru. "Do kogóż pójdziemy" - mówi Piotr. NIE MÓWI - Panie, zaufałem sobie i swojemu wyborowi, no więc będę łaził za Tobą, a nie za Szymonem Magusem, czy innym frantem". NIE MOWI - Ty Panie, w moje ocenie, do której mam zaufanie, jako że wierzę w siebie, jesteś najfajniejszy facet w całej okolicy. Zobacz, że kiedy Piotr dokonuje swego najważniejszego wyznania o Jezusie, Jezus od razu podkreśla, że to nie ciało i krew (czyli ludzka natura, czyli ludzkie wybory) uzdatniły Piotra do tego wyznania. Piotr jest "błogosławiony", ale nie z racji swego wyboru (że na przykład z wielu możliwości dobrze wybrał, że Jezus jest Synem Bożym), ale właśnie z tej racji, że NIE WYBIERAŁ, bo przecież - jak w powyższym fragmencie - "Nikt nie może przyjść do Mnie, jeżeli mu to nie zostało dane przez Ojca".

To tyle na razie, Wuju, bo Twoje dalsze uwagi oparte są na tym podstawowym nieporozumieniu. Może Ty, Wuju, dobrze sobie radzisz z metodologią nauk, gdzie największe diabły to właśnie owe błędne koła itp., ale obawiam się, że zastępując wiarę "metodologią religii" coś istotnego gubisz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:56, 26 Kwi 2006    Temat postu:

+
Wuju, w imieniu Kościoła wzywam Ciebie do posłuszeństwa w wierze objawiającemu się Bogu.
Kościół (...), powodowany miłością i poszanowaniem wolności , musi troszczyć się przede wszystkim o przepowiadanie wszystkim ludziom prawdy, objawionej w sposób definitywny przez Pana, oraz o głoszenie konieczności nawrócenia się do Jezusa Chrystusa i zjednoczenia się z Kościołem przez chrzest i inne sakramenty, co jest warunkiem pełnego uczestnictwa w komunii z Bogiem Ojcem, Synem i Duchem Świętym. (deklaracja Dominus Iesus nr 22). Swego czasu chyba w Austri, powstał ruch pod nazwą "Wir sind Kirche" My jesteśmy Kościołem. Ty zdajesz się być tym, który identyfikuje się z owym ugrupowaniem, tym samym umniejszasz siebie i swoje powołanie do wspólnoty Kościoła Katolickiego

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 22:31, 26 Kwi 2006    Temat postu:

+
Anioł Novy napisał:

1. Ewangelie pokazują - w rozmaitych obrazach - że człowiek jest z natury niewierzący. Toteż spotkanie z Bogiem nie daje żadnych owoców przy założeniu "wiary w siebie i swoje wybory". Dlatego w istocie to Bóg musi przyjść do człowieka i powiedzieć mu: "nie ty mnie wybrałeś, ale ja ciebie wybrałem". Oczywiście powiesz, że człowiek słysząc to dalej stoi przed wyborem.
2. Otóż dopóki stoi przed wyborem i tak swoją sytuację odczuwa - nici z prawdziwej wiary (bo iluż to "uwierzyło" w Jezusa, nawet machało Mu palmami, a potem gdzieś zniknęło). Potrzebna jest zatem sytuacja krańcowej "egzystencjalnej desperacji", właśnie braku wyboru. Nb. sytuacja ta zdarza się najczęściej w życiu najmniejszych (którzy będą największymi w Królestwie) czy też najbardziej upodlonych i pogardzanych (i dlatego nierządnice i celnicy mogą nas wyprzedzić w drodze do Krolestwa)


1. Nie tyle nie wierzący, ile bardziej chyba zobojetniały, skostniały uległy rutynie. Wytłuszczenia zdaja się w tym momencie niniejsza tezę potwierdzać. Choć - chylę czoła przed Twoim postem Aniele, to majstersztyk - sam bym lepiej tego nie ujął.
2. Święta racja - zauważ Bogatego Młodzieńca!

Reasumując: stawiając na siebie, najczęściej źle Jarku obstawisz: Tylko Ty Panie masz słowa żywota wiecznego! wyznaje Piotr. Chrystus przychodzi załatac wyrwę w ludzkiej, grzesznej natury. Staje się owym ostatnim "Puzzlem" (Panie Jezu WYBACZ!!!) zagubionym podczas wydarzeń związanych z upadkiem Pierwszych Rodziców.

Pozdrawiam


Ostatnio zmieniony przez Ks.Marek dnia Śro 23:26, 26 Kwi 2006, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:17, 26 Kwi 2006    Temat postu:

ks.Marek napisał:
Wuju, w imieniu Kościoła wzywam Ciebie do posłuszeństwa w wierze objawiającemu się Bogu.

Nie musisz wzywac. Bo ja wlasnie objawiajacemu sie Bogu jestem posluszny w wierze.

ks.Marek napisał:
Swego czasu chyba w Austri, powstał ruch pod nazwą "Wir sind Kirche" My jesteśmy Kościołem. Ty zdajesz się być tym, który identyfikuje się z owym ugrupowaniem, tym samym umniejszasz siebie i swoje powołanie do wspólnoty Kościoła Katolickiego

My WSZYSCY jestesmy Kosciolem. I ten ruch austriacki, i ty, i ja, i Papiez. WSZYSCY.

ks.Marek napisał:
stawiając na siebie, najczęściej źle Jarku obstawisz

Jesli nie znajde Boga w sobie i nie zaufam Mu dlatego, ze dojde do wniosku, ze TAK WLASNIE KAZE MI CALA MOJA ISTOTA, wtedy do Boga nie dojde. Bo zbawienie byloby wtedy udreka.

Nie ma innego sposobu, jak stawianie na siebie. Zastanow sie, Marku: ty przeciez tez postawiles na siebie. To TY Boga wybrales, wybrales go dlatego, ze to TWOJEMU SERCU ON JEST WSZYSTKIM. Nikt, zadne dogmaty, deklaracje, encykliki, kanony, anatemy czy blogoslawienstwa nie przymusily cie do tego. TWOJE SERCE OTWORZYLO SIE NA BOGA.

Nie probuj wiec mowic innym, by robili inaczej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:33, 26 Kwi 2006    Temat postu:

WUJ napisał:
Nie ma innego sposobu, jak stawianie na siebie.


+

To nie ewangeliczne. Pan Jezus mówi: kto zaprze sie samego siebie, ten jest godzien iść za mną; Paweł pisze: Nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus. Ja nie stawiałem ani nie stawiam na siebie, bo wiem, że bym dużo stracił z piekna zycia. Owszem, jedynym "przymuszeniem" było odczytanie powołania do życia kapłańskiego, ale dekrety i inne rzeczy powołanie utwierdziło i uporzadkowało. To łaska Boża otwiera me serce nie zaś moje chciejstwo. Znam ludzi, którzy chca wierzyć w Boga, a nie potrafią...

To, o czym ja tu piszę, wcześniej znacznie lepiej ustawił Anioł NoVY. Za co 100 krotne Bóg Zapłać jemu!

Pozdrawiam
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angelus Novus




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 1:02, 27 Kwi 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Nie ma innego sposobu, jak stawianie na siebie. Zastanow sie, Marku: ty przeciez tez postawiles na siebie. To TY Boga wybrales, wybrales go dlatego, ze to TWOJEMU SERCU ON JEST WSZYSTKIM.


Księże Marku, wprawdzie wypisałem się chwilę wcześniej z wirtualnego KK na mocy decyzji mego autonomicznego rozumu, ale sumienie mi mówi, że przydałby się tu jakiś Inkwizytor i że ja świetnie się na niego nadam. Mogę też być srogim ramieniem świeckim. W każym razie, krótko mówiąc, straszna herezja się tu pleni i sieje zgorszenie. Całe Pismo pokazuje, że to Bóg zawsze wybiera człowieka, inicjuje z nim spotkanie, bo człowiek jest niezdolny wybrać sam z siebie, dzięki swemu sumieniu i rozumowi, Boga. A tu teraz nowy herezjarcha uczy, że trzeba stawiać na siebie (wszystko postawiłem na siebie, Totus suus, cały swój, to mogłaby być dobra maksyma dla Lucyfera) i samemu wybierać Boga. Wszystko na odwrót! No męt i zamęt okropny!


P.S. Samemu to można wybrać tylko "swojego" Boga, to znaczy Boga przykrojonego na miarę własnych pragnień i własnego chciejstwa. Coraz bardziej mam wrażenie, że na miejsce Boga Żywego o którym uczy Pismo, Wuj podstawia "boga" na miarę ludzkiego rozumu, ugłaskanego sylogizmami i bezpiecznego. O takim właśnie "bogu" Nietzsche mówił, całkiem niegłupio, że "umarł". Aż szkoda, bo to taki sympatyczny, miły "bóg". Taki co to na pewno nigdy nie będzie rządził rózgą żelazną i naczyń glinianych nie porozbija... Ale czy taki zmyślony "bóg" może kogokolwiek zbawić? To znaczy z sylogizmów oczywiście wychodzi, że może a nawet powinien, ale czy sylogizmy na pewną wchodzą w skład zbawczych znaków KK?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:47, 27 Kwi 2006    Temat postu:

+
My, ks. Marek żywy kamień Świętej Matki Kościoła, na mocy święceń kapłańskich nauczyciel Świętej Doktryny, przychylamy sie do prośby Anioła Nowego i na jego dzieło Inkwizycyjne z serca błogosławimy. Każdy zaś, kto by sie odważył niniejszy dekret poddawać w wątpliwość, czy absurdalność - n.b.w.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:30, 27 Kwi 2006    Temat postu:

ks.Marek napisał:
Pan Jezus mówi: kto zaprze sie samego siebie, ten jest godzien iść za mną; Paweł pisze: Nie ja żyję, lecz żyje we mnie Chrystus.

Jezus mowi tu o STARYM czlowieku, ktorego trzeba sie zaprzec. To samo mowi Pawel. Obaj mowia o falszywym, wyobrazonym "ja", nie majacym nic wspolnego z Bozym stworzeniem, z dzieckiem Bozym.

Kiedy jestes soba, wtedy zyje w tobie Chrystus. I wtedy naprawde nie ma zadnej roznicy miedzy twoja wola i wola Boga. Bog pragnie tego, co ty pragniesz, bo wie, ze twoim pragnieniom moze zaufac. A ty pragniesz tego, co Bog pragnie, bo wiesz, ze Jego pragnieniom mozesz zaufac.

ks.Marek napisał:
To łaska Boża otwiera me serce nie zaś moje chciejstwo.

To ty NIE CHCESZ Boga? NIE CHCESZ Jego laski?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Ks.Marek




Dołączył: 22 Lut 2006
Posty: 1116
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Oikumene
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:47, 27 Kwi 2006    Temat postu:

+
No cóż Wuju, jest gorzej, niz myślałem...

Zaparcie się siebie to całkowite poddanie sie woli Bożej, a więc odejście od "swej osobistej, ludzkiej" woli, z natury skłonnej tylko do złego. Gdy byłem moim starym "JA" wówczas patrzyłem tylko na czubek własnego nosa, bo pełniłem swoją wolę, skażona grzechem i unikaniem wzroku Chrystusa. Szukając na własną reke szczęscia znajdowałem raczej ból, smutek i cierpienie, rozmijałem sie z łaską Boża. Dopiero patrząc na Krzyż, patrząc w oczy Chrystusa odnalazłem w sobie tego brakującego puzzla...
pzdr.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angelus Novus




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 23:13, 27 Kwi 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Jezus mowi tu o STARYM czlowieku, ktorego trzeba sie zaprzec.


Wracam do starej serii pytań. Po czym mam poznać, czy jeszcze jestem "stary" i do zaparcia, czy może już nowy i mogę stawiać na siebie, kierować się własnym sumieniem etc. etc. Czy po tym, że sumienie wciąż mówi mi to samo (ale może utknąłem w swoich złudzeniach), czy po tym, że codziennie mówi mi co innego (ale może jestem tylko miotany swoimi emocjonalnymi ranami)? Kiedy jestem sobą? Czy wtedy, kiedy po prostu myślę, że jestem?

Cytat:
Bog pragnie tego, co ty pragniesz, bo wie, ze twoim pragnieniom moze zaufac.


Ja tam pragnę być Bogiem. Nic poniżej mnie nie interesuje. Ambitny jestem po prostu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:11, 28 Kwi 2006    Temat postu:

ks.Marek napisał:
Zaparcie się siebie to całkowite poddanie sie woli Bożej, a więc odejście od "swej osobistej, ludzkiej" woli, z natury skłonnej tylko do złego.

Uwazasz, ze Bog stworzyl cie z natura sklonna tylko do zlego?

I NIE CHCESZ Boga? NIE CHCESZ Jego laski? Musisz sie siebie zaprzec, by zmusic sie do przyjecia Boga?

Naprade jest z toba az tak fatalnie, KSIEZE Marku??


Angelus napisał:
Po czym mam poznać, czy jeszcze jestem "stary"

Tylko po swoim sumieniu. W sumie jest to naprawde trywialne. Bog stworzyl cie na SWOJ obraz i podobienstwo, i wystarczy spojrzec w siebie, by Boga odnalezc. A kiedy Go dotkniesz, wtedy bedziesz wiedzial, KOGO pragniesz i w jakim kierunku masz isc.

"Kochaj blizniego jak siebie samego" - to praktyczna definicja milosci, otwierajacej oczy na Boga. "Kochaj Boga z calego serca i calej duszy swojej" - to drogowskaz pokazujacy na ideal, ktory prowadzi twoja milosc. Milosc, ktora zawsze, w kazdej praktycznej sytuacji przejawia sie wlasnie w milosci blizniego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angelus Novus




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 0:36, 28 Kwi 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
I NIE CHCESZ Boga? NIE CHCESZ Jego laski? Musisz sie siebie zaprzec, by zmusic sie do przyjecia Boga?


Bądź wyrozumiały, Wuju. Niektórzy są zacofani i wciąż poważnie czytają Ewangelię. Nie każdy potrafi sobie takiego fajnego Boga wymyślić, tak jak Ty. Ty masz po prostu talent...

P.S. Gdyby przyjęcie Boga to była taka pestka, to czy Jezus skończyłby po kilku latach nauczania z raptem 11 uczniami, a i to jeszcze bardzo chwiejnymi w wierze? A przecież wtedy była dodatkowo taka niesamowita okazja: stanąć z Bogiem twarzą w twarz, a potem po prostu za nim iść. Tylko jakoś to "po prostu" nie było takie proste...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:04, 28 Kwi 2006    Temat postu:

Angelus napisał:
Nie każdy potrafi sobie takiego fajnego Boga wymyślić, tak jak Ty

Boga trzeba po prostu ZNALEZC. Jak sie o nim fantazjuje, to potem wychodza wlasnie jakies przymusy wbrew sobie. A potem co? Do nieba ZA KARE?

Angelus napisał:
przecież wtedy była dodatkowo taka niesamowita okazja: stanąć z Bogiem twarzą w twarz, a potem po prostu za nim iść.

Dzis zyje sie nam wiele latwiej, niz wtedy. Dlatego tez kocha sie nam wiele latwiej. Widzisz, ONI byli od nas WIEKSI. Musieli byc wieksi, bo gdyby nie byli, to by nie przetrwali tego, co przetrwac musieli.

A nam jest latwiej. Rowniez dlatego, ze jestesmy od nich starsi o dwa tysiace lat. Wiec nie bardzo wypada sie porownywac.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angelus Novus




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 14:27, 28 Kwi 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Dzis zyje sie nam wiele latwiej, niz wtedy. Dlatego tez kocha sie nam wiele latwiej.


Wuju, nie twierdzę, że jesteś faryzeuszem, ale z tych słów niestety wielkim mi faryzeizmem zalatuje. Czymś w rodzaju modlitwy: "dzięki Ci Panie, że nie mamy tak cięzko, jak ci tam starożytni celnicy i nierządnice, i że kochać Ciebie przychodzi nam tak lekko, łatwo i przyjemnie. Ja oczywiście Ci Wuju życzę, by rzeczywiście kochać Boga i bliźniego przychodziło Ci lekko, łatwo i przyjemnie, ale Twoje własne słowa Cię osądzą... Czy Ty się Wuju Boga nie boisz???
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:11, 28 Kwi 2006    Temat postu:

Cos ci sie, Angelusie, pomerdalo. A koncowke juz miales calkiem abstrakcyjna. O czym wlasciwie piszesz, w jakim kontekscie, na podstawie jakich faktow i przy pomocy jakiego rozumowania? :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angelus Novus




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 22:24, 28 Kwi 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Cos ci sie, Angelusie, pomerdalo.


Jeśli uważasz, że mi się pomerdało, to w takim razie nie wiem, co w istocie napisałeś, choć zdania jako takie rozumiem. Może spróbuj jeszcze raz: wyjaśnij, co to dla Ciebie znaczy, że dziś bliźniego swego kocha nam się o wiele łatwiej. Na jakimś przykładzie może to opisz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 22:43, 28 Kwi 2006    Temat postu:

Jasne, sprobuje.

Zeby sie nie rozpisywac na poczatek, zauwazmy prosty fakt: i ty i ja zyjemy od urodzenia w pokoju, nie znamy wojny. Dzieki temu jest nam oszczedzonych wiele dylematow. Rozwazamy je sobie czasem teoretycznie, ale to nie to samo, co miec je do rozwiazania jako problem praktyczny. Prawda?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angelus Novus




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 23:53, 28 Kwi 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:

Zeby sie nie rozpisywac na poczatek, zauwazmy prosty fakt: i ty i ja zyjemy od urodzenia w pokoju, nie znamy wojny. Dzieki temu jest nam oszczedzonych wiele dylematow. Rozwazamy je sobie czasem teoretycznie, ale to nie to samo, co miec je do rozwiazania jako problem praktyczny. Prawda?


Niech będzie na to wszystko zgoda. Co prawda i Ty i ja pamiętamy czasy stanu wojennego, ale choć to oczywiście żadna prawdziwa wojna nie była to jednak i dylematy jakieś by się znalazły.

A tak na marginesie to rzymska okupacja Judei za czasów Jezusa wyglądała całkiem podobnie. Generalnie pokój (pax romana) plus represje skierowane wybiórczo przeciwko tym, co się "wychylali". Ale taki np. rybak Szymon mógłby wtedy całe życie spokojnie przeżyć łowiąc ryby i żołnierza rzymskiego to by zobaczył (też niekoniecznie) najwyżej, gdyby pojechał do Jerozolimy na jakieś większe święto.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:01, 01 Maj 2006    Temat postu:

Angelus napisał:
rzymska okupacja Judei za czasów Jezusa wyglądała całkiem podobnie

Zobacz, co dzialo sie na Golgocie. To nie byly nasze czasy. O, nie!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Angelus Novus




Dołączył: 16 Mar 2006
Posty: 397
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 17:38, 02 Maj 2006    Temat postu:

wujzboj napisał:
Angelus napisał:
rzymska okupacja Judei za czasów Jezusa wyglądała całkiem podobnie

Zobacz, co dzialo sie na Golgocie. To nie byly nasze czasy. O, nie!


Nie przesadzajmy z różnicami! Państwo rzymskie stosowało przemoc bezwzględnie, ale jednak dość wybiórczo. Naprawdę można było przeżyć całe życia nad jeziorem Galilejskim i nie widzieć ani jednego ukrzyżowania. Dziś z kolei mamy przemoc "prywatną": jacyś "koledzy z pracy" wykonali egzekucję na kilku kasjerkach, jakiegoś studenta w Krakowie zatłuczono bejsbolami, maturzystę w Warszawie torturowano kilka dni i w końcu zabito... Też mamy swoje potworności. Pokaż może jakieś różnice jakościowe i wytłumacz mi, czemu dziś podobno mi łatwiej kochać jakiegoś nieprzyjaciela-kibola, który może mnie za sam wyraz twarzy dźgnąć nożem, a 2000 lat temu zdyscyplinowanego żołnierza rzymskiego kochać było trudniej? Praktykujesz kochanie kiboli, skoro to takie łatwe, czy raczej omijasz dużym łukiem?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:20, 02 Maj 2006    Temat postu:

Angelus napisał:
można było przeżyć całe życia nad jeziorem Galilejskim i nie widzieć ani jednego ukrzyżowania.

Sam fakt stosowania takich metod przez wladze panstwowa mowi o czasach. A tlum wolajacy "ukrzyzuj" rowniez wiele mowi.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 2 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin