Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy warto jest się samemu oszukiwać?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 12:25, 15 Lut 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Ale wulgaryzmy rozpoznajesz i heit.

Chyba?

Tak, rozpoznaję. Ale to nie zmienia wcześniejszego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 133 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:54, 15 Lut 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Ale wulgaryzmy rozpoznajesz i heit.

Chyba?

Tak, rozpoznaję. Ale to nie zmienia wcześniejszego.


Rozumiem. Na ulicy też nie reagujesz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:15, 15 Lut 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Ale wulgaryzmy rozpoznajesz i heit.

Chyba?

Tak, rozpoznaję. Ale to nie zmienia wcześniejszego.


Rozumiem. Na ulicy też nie reagujesz.

A niech to! :fuj:
Znów się dałem Tobie sprowokować i naciągnąć na offtopa. Znowu to co ciekawe było w tej dyskusji zostało zawalone pierdołami personalnymi, zaproszeniem do przekomarzania się, rozmową na zupełnie inny temat.
Semele
Solennie sobie teraz przyrzekam IGNOROWAĆ Twoje uwagi, które wystąpią w wątkach merytorycznych, jeśli tylko owe uwagi nie dotyczą tematyki wątku, a szczególnie jeśli są JAWNYM ZAPRZECZENIEM TEJ TEMATYCE.
Przygotuj się na to, że jeśli chcesz ze mną porozmawiać jakoś bardziej o mnie, o sprawach różnych (a w każdym razie nie o tym, co rozważa kwestie wyznaczone przez dział i wątek), to jedynym skutecznym sposobem na naciągnięcie mnie na odpowiedź, jest sformułowanie pytania poza DR.
Zobowiązuję się niniejszym do dużo większej dyscypliny w tym względzie.
Osobiście do Ciebie nic nie mam. Nie chcę Ciebie ignorować jako osoby. Ale z racji na nagminne rozwalanie przez Ciebie wątków merytorycznych kwestiami, które do nich nie pasują (a cóż szkodziłoby umieścić je np. w kawiarni?...), będziesz po prostu przeze mnie ignorowana, z mojej strony na Twoje tego rodzaju posty odpowie jedynie głucha cisza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 133 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 13:18, 15 Lut 2023    Temat postu:

Super. Cieszę się.

Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 15:02, 15 Lut 2023, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:00, 15 Lut 2023    Temat postu:

Chyba najczęstszym przypadkiem samooszukiwania się jest trzymanie się ZŁUDNEJ NADZIEI.
Czasem też myślę, że tak w głębi nie bardzo rozumiem tej cnoty chrześcijańskiej - nadziei. Cóż to za "cnota", jeśli prowadzi do tego, że na przykład krzywdzona przez domowego tyrana kobieta, zamiast zrobić wszystko w celu pozbycia się sk...syna, wciąż mu ulega, licząc na to, że ten się zmieni.
Może tu czegoś nie rozumiem...
Może poświęcenie się, cierpienie tej kobiety gdzieś w ostatecznym duchowym rozrachunku stanie się formą daniny woli dającej jakiejś duszy szansę na zbawienie? Może...
Ale tak z czysto ludzkiego, ziemskiego punktu widzenia, to owa nadzieja jest jakimś powodem, że zło, które w sobie kisi ów tyran nie konfrontuje się z jakąś postacią sprzeciwu. Nie znam tych rozliczeń "po tamtej stronie", nie wiem zatem, czy czasem nie jest tak, że jedyną metodą zbawienia duszy psychopaty i tyrana rodzinnego jest właśnie skonfrontowanie się już po śmierci właśnie z owym cierpieniem ofiary i prawdą o obrzydliwości własnej postawy krzywdzenia. Tak też może być, że tylko taka konfrontacja ma szansę skruszyć tą ścianę betonowego bunkra pychy, jaką w sobie psychopata stworzył...
Ale jest jeszcze cała masa innych złudnych nadziei, które w sobie utrzymują ludzie, a dobrze byłoby, aby spojrzeli prawdzie w oczy. Może by wtedy coś w sobie zmienili?...

To spojrzenie prawdzie w oczy - czasem tak trudne, związane z psychicznym cierpieniem, z koniecznością pożegnania się iluzjami, którymi karmiliśmy przez lata. Czasem ekstremalnie trudne, a przecież tak konieczne. Religia mówi w tym kontekście o "nawróceniu", co w greckim oryginalne Biblii jest słowem bardziej ogólnym, oznaczającym "zmianę myślenia". Owo "nawróćcie się", odczytywane dzisiaj w Biblii oryginalnie brzmiało "zmieńcie myślenie".
Ale jak się zmienić, jeśli blokujemy gdzieś na poziomie rozpoznań prawdę o tym, kim się staliśmy?...
Aby się zmienić, trzeba przecież podjąć decyzję o tej zmianie, a to wymaga aby najpierw uznać jakiś obiektywny stan faktyczny, który zmian się domaga. Czyli wypadałoby przestać się bez końca oszukiwać. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 15:37, 15 Lut 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Myślę że wielu sytuacjom krzywdzącym uczestników forów może zapobiegać dobra moderacja.

Proponuję Michała i Fill na moderatorów.

Wiem , przeczuwam, że będą potrafili w wyważony sposób przyjąć uwagi dotyczące ich pracy moderatorskiej.


Semele ja nie mam nerwów do dożartych chłopów, wystarczy, że w domu muszę pełnić rolę strażnika porządku i swoje chłopy ochrzaniać co chwilę :mrgreen:

Poza tym nie lubię się przywiązywać do żadnych miejsc w sieci i do niczego zobowiązywać, czasami robię sobie dłuższe przerwy od portali społecznościowych, zdarza się, że znikam na parę tygodni, miesięcy, a kiedyś to nawet ok. 2 lata nigdzie nie zaglądałam, tak że zdecydowanie to nie dla mnie :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 133 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 16:41, 15 Lut 2023    Temat postu:

Hill napisał:
Semele napisał:
Myślę że wielu sytuacjom krzywdzącym uczestników forów może zapobiegać dobra moderacja.

Proponuję Michała i Fill na moderatorów.

Wiem , przeczuwam, że będą potrafili w wyważony sposób przyjąć uwagi dotyczące ich pracy moderatorskiej.


Semele ja nie mam nerwów do dożartych chłopów, wystarczy, że w domu muszę pełnić rolę strażnika porządku i swoje chłopy ochrzaniać co chwilę :mrgreen:

Poza tym nie lubię się przywiązywać do żadnych miejsc w sieci i do niczego zobowiązywać, czasami robię sobie dłuższe przerwy od portali społecznościowych, zdarza się, że znikam na parę tygodni, miesięcy, a kiedyś to nawet ok. 2 lata nigdzie nie zaglądałam, tak że zdecydowanie to nie dla mnie :wink:


Ok. Tak sobie strzeliłam. Sama też pewnie nie dałabym sobie rady z tym zadaniem.
Ale myślę, że byłabyś w tym niezła. Michał pewnie za długo by rozważał.
Ja sobie muszę zrobić przerwę. :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 4:31, 16 Lut 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Dla mnie ważny jest jeszcze jeden aspekt sprawy - uchronienie się przed grzechem pychy. A ten tutaj bardzo grozi!

Bo rzeczywiście tak jest, że oto patrzymy na swoich partnerów i widzimy, że oni mentalnie nie dają rady - blokują się na emocjach, nie dostrzegają swoich racjonalizacji, uproszczeń, samooszukiwania się. Załóżmy, że my tutaj daliśmy radę, zachowaliśmy cierpliwość, spokój, wyrozumiałość, traktując wojownicze i pyszałkowate wypowiedzi naszego słabszego mentalnie partnera z pobłażliwym zrozumieniem, uznaliśmy go za "pacjenta" w te naszej terapeutycznej sesji, którą nam jakoś zleciło życie. Teraz jednak bardzo łatwo jest teraz poczuć się "tym lepszym ogólnie", tym mającym prawo do wzgardy dla kogoś, kto akurat w tym przypadku rzeczywiście stoi niżej w rozwoju. Jednak właśnie takie odczuwanie koniecznie trzeba w sobie zablokować, o ile chcemy utrzymać równowagę mentalną.

Myślę, że dobrym porównaniem jest tu też odniesienie się do postawy, jaką mamy wobec dzieci. Dzieci - istoty jeszcze z zasady niedojrzałe, niedoświadczone - traktujemy jako nie mające pełni praw do decydowania, ale też NIE GARDZIMY nimi. Mamy świadomość, iż ten niższy ich status jest w jakimś sensie...
techniczny, przejściowy nie ostateczny. I uważam, że podobnie powinniśmy traktować tych naszych "pacjentów", którzy co prawda są już dorośli, od których by się normalnie wymagało większego rozsądku, jednak akurat tak się zdarzyło, że są jeszcze na poziomie niższym. Tak się zdarzyło, ale...
- może wkrótce nadgonią swoje braki
- może w czymś innym oni już są wyżej niż my
- może startowali ze znacznie niższego poziomu i zrobili ze swoim życiem więcej pozytywnego, niż my, czyli to im się należy większy szacunek.
Staram się z grubsza tak myśleć, gdy zmuszony jestem przyznać swoim partnerom w rozmowach, relacjach status pacjentów, a nie równych mi w rozumowaniu i odczuwaniu.

Choć jednocześnie...
Choć ta niższość "pacjentów" ma charakter techniczny, nieabsolutny, to jednak jest realna. I ważne jest, aby owo zabezpieczanie przed grzechem pychy nie przeewoluowało do postaci, w której zaczynamy ulegać mniej rozwiniętemu mentalnie partnerowi.


Myślę, że chrześcijańskie wartości, przykazania miłości są takim drogowskazem, dzięki któremu człowiek może pracować nad zwalczaniem w sobie skłonności do pychy, a chyba każdy z nas je ma, w końcu w KK to pierwszy z grzechów głównych, powiązany z naszym ego. Najłatwiej uczymy się miłości altruistycznej w relacjach rodzicielskich i w relacjach z bliskimi, a chrześcijaństwo wskazuje, by te altruistyczne zachowania poszerzać jeszcze na innych ludzi. Jeśli człowiek kieruje się takimi wartościami i rozwija je w sobie, to nawet w trudnych sytuacjach będzie miał na celu dobro drugiego człowieka, a nie wywyższanie i dowartościowywanie się jego kosztem, mając świadomość ograniczeń, które nie wynikają z jego winy. Dokładnie tak jak w przypadku relacji z dziećmi, które są najlepszą lekcją pokory i wyrozumiałości.
Oczywiście we wszystkim trzeba mieć podejście zdroworozsądkowe i z pewnością rozwój w takim kierunku nie powinien być powiązany z poddawaniem się ludziom, którzy mają na nas toksyczny wpłw i wykazują niedojrzałe zachowania, bo przecież nie chodzi tu o wpadanie w masochizm i cierpiętnicwo. To musi być również rozwój w kierunku asertywności i umiejętności zdrowej oceny sytuacji. Myślę, że tu istotne jest to co zachodzi w naszym wnętrzu, to jest nasz rozwój, a wyrozumiałość i pokora daje nam wewnętrzną wolność, dzięki czemu mamy większą możliwość, by nie popadać w negatywne emocje jak złość, nienawiść, żal.



Michał Dyszyński napisał:
Chyba najczęstszym przypadkiem samooszukiwania się jest trzymanie się ZŁUDNEJ NADZIEI.
Czasem też myślę, że tak w głębi nie bardzo rozumiem tej cnoty chrześcijańskiej - nadziei. Cóż to za "cnota", jeśli prowadzi do tego, że na przykład krzywdzona przez domowego tyrana kobieta, zamiast zrobić wszystko w celu pozbycia się sk...syna, wciąż mu ulega, licząc na to, że ten się zmieni.


Myślę, że nadzieja w rozumieniu chrześcijańskim dotyczy życia wiecznego, tego, że nasz pobyt "na tym łez padole" nie jest bezsensowny. Jezus kierował to przesłanie również do ludzi biednych, cierpiących, będących społecznym marginesem, dając im wiarę i nadzieję, na to, że po drugiej stronie będzie lepiej, a ich ziemski trud jest chwilowym doświadczeniem.

Natomiast to o czym piszesz, czyli bycie ofiarą w związku niekoniecznie ma związek z duchowością i rozsądnym podejściem do życia, najczęściej takie osoby cierpią na "syndrom ofiary" i mają poważne problemy ze sobą, nie potrafią zdrowo ocenić swojej sytuacji. Nawet pomoc takim osobom jest trudna, jeśli nie pokona się ich psychicznych blokad, bo mają one skłonności do bronienia swoich oprawców, czasami nie pomaga nawet fakt, że przy okazji w takich rodzinach dzieje się krzywda również dzieciom. To są bardzo toksyczne relacje kata i ofiary, gdzie osoba słabsza psychicznie jest poddawana chorej dominacji i niewiele to ma wspólnego z wolnością wewnętrzną i rozwojem duchowym.



Michał Dyszyński napisał:

Nie znam tych rozliczeń "po tamtej stronie", nie wiem zatem, czy czasem nie jest tak, że jedyną metodą zbawienia duszy psychopaty i tyrana rodzinnego jest właśnie skonfrontowanie się już po śmierci właśnie z owym cierpieniem ofiary i prawdą o obrzydliwości własnej postawy krzywdzenia. Tak też może być, że tylko taka konfrontacja ma szansę skruszyć tą ścianę betonowego bunkra pychy, jaką w sobie psychopata stworzył...


Kiedyś interesowałam się trochę tematem śmierci klinicznej i faktycznie w niektórych świadectwach ludzi, którzy ją przeżyli, było takie doświadczenie, gdzie ukazywały im się różne obrazy z życia, te związane z różnymi decyzjami moralnymi i faktycznie tam gdzie osoba dokonywała złych wyborów moralnych, krzywdząc innych, mogła spojrzeć na to również oczami tej drugiej strony, poczuć to co poczuła ta osoba i wtedy pojawiał się duży żal, wstyd i skrucha z powodu takich grzechów. Niewykluczone, że tak to właśnie będzie wyglądać, że człowiek, który zobaczy pełny obraz swoich złych uczynków i tego jak czuli się wtedy inni ludzie, będzie się po prostu palił wewnętrznie z tego żalu i wstydu, że tak postępował.



Michał Dyszyński napisał:

To spojrzenie prawdzie w oczy - czasem tak trudne, związane z psychicznym cierpieniem, z koniecznością pożegnania się iluzjami, którymi karmiliśmy przez lata. Czasem ekstremalnie trudne, a przecież tak konieczne. Religia mówi w tym kontekście o "nawróceniu", co w greckim oryginalne Biblii jest słowem bardziej ogólnym, oznaczającym "zmianę myślenia". Owo "nawróćcie się", odczytywane dzisiaj w Biblii oryginalnie brzmiało "zmieńcie myślenie".
Ale jak się zmienić, jeśli blokujemy gdzieś na poziomie rozpoznań prawdę o tym, kim się staliśmy?...
Aby się zmienić, trzeba przecież podjąć decyzję o tej zmianie, a to wymaga aby najpierw uznać jakiś obiektywny stan faktyczny, który zmian się domaga. Czyli wypadałoby przestać się bez końca oszukiwać. :think:


Pewnie bez powodu mało kto chce się zmieniać i jakąś pracę nad sobą podjąć, dlatego czasami być może konieczne są różne trudne doświadczenia, które otwierają ludziom oczy i zmuszają do głębszych poszukiwań.


Ostatnio zmieniony przez Hill dnia Czw 5:11, 16 Lut 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 133 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 5:44, 16 Lut 2023    Temat postu:

Zmiana myślenia nie musi być związana z przyjeciem wiary.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 6:43, 16 Lut 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Zmiana myślenia nie musi być związana z przyjeciem wiary.


Nie musi być związana z przyjęciem konkretnego systemu religijnego, ale myślę, że zawsze to pójdzie w parze z poszukiwaniem głębszych wartości. U ludzi wychowanych w jakiejś religii, deklarujących się jako wierzący tylko na poziomie rozumowym, też nie zawsze zachodzi taka wewnętrzna przemiana. Musi nastąpić coś co zmusi człowieka do poszukiwań, wzbudzi taką wewnętrzną chęć do zmiany, potrzebę rozwoju. Jeśli ktoś nie dostrzega w sobie problemu, nie ma potrzeby nic zmieniać, nie widzi swoich ograniczeń, no to żadna zmiana u takiej osoby nie nastąpi i nikt z zewnątrz na to nie wpłynie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 7:13, 16 Lut 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Zmiana myślenia nie musi być związana z przyjeciem wiary.

Lepiej by było, gdyby zmiana nastąpiła bez przyjęcia wiary. Wiara to słabość umysłu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 133 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:54, 16 Lut 2023    Temat postu:

blackSwan napisał:
Semele napisał:
Zmiana myślenia nie musi być związana z przyjeciem wiary.

Lepiej by było, gdyby zmiana nastąpiła bez przyjęcia wiary. Wiara to słabość umysłu.


Myślisz o wierze w siły nadprzyrodzone tudzież Boga?

Czy o wierze w szerszym pojęciu? Wierze w sens naszych działań, sens życia, wierze w powodzenie, w dobre jutro?

Przed momentem słuchałam rozmowę o książce.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 7:59, 16 Lut 2023    Temat postu:

Semele napisał:
blackSwan napisał:
Semele napisał:
Zmiana myślenia nie musi być związana z przyjeciem wiary.

Lepiej by było, gdyby zmiana nastąpiła bez przyjęcia wiary. Wiara to słabość umysłu.


Myślisz o wierze w siły nadprzyrodzone tudzież Boga?

Czy o wierze w szerszym pojęciu? Wierze w sens naszych działań, sens życia, wierze w powodzenie, w dobre jutro?

Przed momentem słuchałam rozmowę o książce.

W szerszym również. Każdy dzień powinien być świętem. ;)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Hill
Chwilowo nieaktywny



Dołączył: 01 Sty 2023
Posty: 2026
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 7:59, 16 Lut 2023    Temat postu:

Jeszcze chciałam nawiązać do tematu ludzi toksycznych, czy różnych trolli, hejterów, ludzi, którzy chcą grać na emocjach i doprowadzić do tego, żeby człowiek poczuł się dotknięty, urażony. Właśnie wypracowywanie w sobie wolności wewnętrznej i umiejętności zdystansowania się, jest taką tarczą wewnętrzną, która chroni przed jakimkolwiek psychicznym pokiereszowaniem przez takich ludzi. Jeśli jest takie nastawienie, że to tylko jakieś blablanie nieszczęśliwego człowieka i nie traktuje się tego poważnie, to taka osoba nie ma żadnej mocy żeby człowieka poruszyć i osiągnąć swój cel. U ludzi wolnych wewnętrznie nigdy to nie zadziała, bo zawsze będą ponad tym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21627
Przeczytał: 133 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 8:04, 16 Lut 2023    Temat postu:

Hill napisał:
Jeszcze chciałam nawiązać do tematu ludzi toksycznych, czy różnych trolli, hejterów, ludzi, którzy chcą grać na emocjach i doprowadzić do tego, żeby człowiek poczuł się dotknięty, urażony. Właśnie wypracowywanie w sobie wolności wewnętrznej i umiejętności zdystansowania się, jest taką tarczą wewnętrzną, która chroni przed jakimkolwiek psychicznym pokiereszowaniem przez takich ludzi. Jeśli jest takie nastawienie, że to tylko jakieś blablanie nieszczęśliwego człowieka i nie traktuje się tego poważnie, to taka osoba nie ma żadnej mocy żeby człowieka poruszyć i osiągnąć swój cel. U ludzi wolnych wewnętrznie nigdy to nie zadziała, bo zawsze będą ponad tym.


Co to znaczy wolnych wewnętrznie?
Dam link do tej książki.

Moze koty są wolne wewnętrznie tym bardziej, że nie znają ludzkiego języka. :) :wink:

[link widoczny dla zalogowanych]


Czego mogą nauczyć nas koty?

Grey uważa, że ludzie potrzebują filozofii, ponieważ boją się zmienności i nieprzewidywalności zdarzeń. Tworzą więc historie, które dają im pozorne bezpieczeństwo i wyjaśniają otaczający je świat. Sugeruje przy tym, że taki stan lęku przed nieznanym i nieokiełznanym jest kotom zupełnie obcy. Nie muszą one więc, wedle jego rozumienia, szukać sposobu na przywrócenie sobie równowagi wewnętrznej. Po prostu jej nie tracą, jeśli tylko nie są głodne lub spłoszone.

A dziś czy jutro jest dzień kota. :)

Jedna z rad:

logo-koty_hipets_big_a (2).png

Wyszukaj
Porady
Rasy kotów
Imiona
Aktualności
Ciekawostki
Prawdziwe historie
Koty do adopcji
Rozrywka
Nasze akcje
Felietony
Psy.pl
Strona główna
Artykuły
Ciekawostki

REKLAMA
27.12.2020

CIEKAWOSTKI
Czego możemy nauczyć się od naszych kotów? Odpowiada filozof!
author-avatar.svg
Julia Dzierżak

Ten tekst przeczytasz w 3 minuty

Jeśli jesteście ciekawi, jak John Grey widzi świat kocimi oczami, koniecznie sięgnijcie po tę pozycję!

Czego mogą nauczyć nas koty? To pytanie zadał sobie filozof John Gray i można powiedzieć, że doszedł do wniosków genialnych w swojej prostocie.
fot. Shutterstock


REKLAMA
Czego mogą nauczyć nas koty? To pytanie zadał sobie filozof John Gray i można powiedzieć, że doszedł do wniosków genialnych w swojej prostocie.

Dlaczego książka o akurat kotach?
Koty towarzyszyły filozofowi Johnowi Greyowi od jego najmłodszych lat. Obserwował je i zastanawiał się nad tajemnicą ich życia wewnętrznego. Po śmierci swojego ostatniego mruczącego towarzysza – kota imieniem Julian – Grey postanowił spisać swoje rozważania na temat kociej filozofii, którą zgłębiał przez dużą część życia. Pomysł ten zaowocował książką „Kocia filozofia. Koty i sens życia” („Feline Philosophy: Cats and the Meaning of Life„).

Ostatecznym impulsem do napisania tej pozycji była rozmowa, którą Grey przeprowadził z innym filozofem. Ten poinformował go, że nauczył swojego kota bycia weganinem. W tym momencie autor „Kociej filozofii” pomyślał: „Czy kot kiedykolwiek nie umiał nim być?”. W tym momencie zaczął zastanawiać się nad tym, jak koty porządkują otaczający je świat. Jak go odbierają i gdzie się sytuują w stosunku do wielkich i małych wydarzeń.

Czego mogą nauczyć nas koty?
Grey uważa, że ludzie potrzebują filozofii, ponieważ boją się zmienności i nieprzewidywalności zdarzeń. Tworzą więc historie, które dają im pozorne bezpieczeństwo i wyjaśniają otaczający je świat. Sugeruje przy tym, że taki stan lęku przed nieznanym i nieokiełznanym jest kotom zupełnie obcy. Nie muszą one więc, wedle jego rozumienia, szukać sposobu na przywrócenie sobie równowagi wewnętrznej. Po prostu jej nie tracą, jeśli tylko nie są głodne lub spłoszone.

Lata spędzone na obserwacji zachowań kotów filozof wykorzystał, by spróbować odtworzyć ich punkt widzenia w stosunku do problemów i wyzwań współczesnego świata. Jak sam podkreśla, nie są to żadne badania naukowe, a raczej eksperyment myślowy. Ma on za zadanie spróbować odpowiedzieć na pytanie: „Gdyby koty mówiły, to co powiedziałyby o…”. Nie chcemy zdradzać zbyt wiele, ponieważ pozycja ta jest naprawdę ciekawa i gorąco zachęcamy was do sięgnięcia po nią. Żeby jednak nie uciąć za szybko, przytoczymy jedną z dziesięciu porad, które Grey zamieszcza dla swojego czytelnika pod koniec rozważań.


REKLAMA
kot miauczy po jedzeniu
Czy można zrozumieć kota? Z tą aplikacją – jak najbardziej!
Czy koty wyczuwają chorobę u drugiego kota
Czy koty wyczuwają chorobę u drugiego kota?


Koty nie widzą sensu
Czy mruczki to urodzeni nihiliści? Nie do końca. Według Greya potrzeba nadawania wszystkim wydarzeniom znaczenia jest im jednak obca i tego powinniśmy się od nich uczyć. Filozof ten twierdzi, że nadrzędnymi problemami współczesnego człowieka są bezskuteczne i ciągłe próby szukania sensu we wszystkim, co nas spotyka. Koty nie mają takich potrzeb, przez co nie zderzają się ze ścianą rozczarowania i nie doznają niepokoju o jutro. Mruczki nie szukają sensu ani w swoim cierpieniu, ani w radości. Zdaniem autora, kocia filozofia szczęścia może zamknąć się w zdaniu „kot śpi dla samej radości snu”. Zatem brak roztrząsania wszystkiego, co nas otacza, może być prostą drogą do odcięcia się od niepokoju, który jest podstawą złego samopoczucia. Szczęśliwcy, którzy są opiekunami kotów, mogą już zacząć uczyć się podobnej postawy od tych zwierzaków


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 8:10, 16 Lut 2023, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31341
Przeczytał: 97 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:43, 16 Lut 2023    Temat postu:

Hill napisał:
Jeszcze chciałam nawiązać do tematu ludzi toksycznych, czy różnych trolli, hejterów, ludzi, którzy chcą grać na emocjach i doprowadzić do tego, żeby człowiek poczuł się dotknięty, urażony. Właśnie wypracowywanie w sobie wolności wewnętrznej i umiejętności zdystansowania się, jest taką tarczą wewnętrzną, która chroni przed jakimkolwiek psychicznym pokiereszowaniem przez takich ludzi. Jeśli jest takie nastawienie, że to tylko jakieś blablanie nieszczęśliwego człowieka i nie traktuje się tego poważnie, to taka osoba nie ma żadnej mocy żeby człowieka poruszyć i osiągnąć swój cel. U ludzi wolnych wewnętrznie nigdy to nie zadziała, bo zawsze będą ponad tym.

Do tego bym jedno dodał właśnie w kontekście samooszukiwania się.
Otóż uważam, że człowiek mający świadomość, iż nie oszukiwał się, nie udawał przed sobą, że coś jest prawdą, choć w istocie były istotne powody, aby w to wątpić, ale przyjemnie byłoby to uznawać, taki człowiek zyskuje szczególny rodzaj MOCY I PEWNOŚCI WEWNĘTRZNEJ.
Moc i pewność wewnętrzna daje dalej zdolność do OPARCIA SIĘ NACISKOM MENTALNYM różnych wrogich nam osób, sugestii. To wcale nie jest łatwe!
To nie jest takie "hop siup" poradzić sobie mentalnie z sytuacją, gdy na przykład wiele osób z naszego otoczenia sugeruje nam coś, co uważamy za głupotę, zło, co jest niezgodne z naszymi wartościami, a my pragniemy tego naszego sprzeciwu wobec zła bronić - trochę heroicznie, tak wbrew wszystkim. To nie jest łatwe oprzeć się naciskowi otoczenia.
W szczególności podwójnie trudne mentalnie jest oparcie się tym naciskom bez uruchamiania (też wadliwej mentalnie) postawy histerycznej przekory, czyli postawy w drugą stronę przesadzonej, w ramach której już na nic w ogóle nie zważamy, bo się upieramy na zabój przy jakiejś tam swojej wersji.
Znam osoby, które popadają w tę mentalną pułapkę - związania wartości swojej osoby z histerycznym sprzeciwianiem się "złemu światu" za wszelką cenę. Wtedy sam sprzeciw staje się celem, a na dalszy plan schodzi kwestia, czy stoimy po tej właściwej, czy może niewłaściwej stronie. Znam osoby, które z faktu sprzeciwiania się robią przesłankę na plus względem głoszonej tezy, jakby sprzeciwiający się miał mieć zawsze rację właśnie dlatego, że się komuś/czemuś sprzeciwił.
Najtrudniejsza mentalnie jest ŚCIEŻKA RÓWNOWAGI.
To jest taka postawa osoby, w której nie popada się w skrajność w żadną stronę, ale UTRZYMUJE KONTROLĘ nad swoimi ocenami.
Dla wielu ludzi jest w jakiś sposób przyjemne, nawet związane z poczuciem złudnego uwolnienia się, opowiedzenie się po jakiejś tam stronie tak absolutnie, tak na zabój, tak histerycznie. Wtedy człowiek czuje się "wolny", choć w istocie jest...
właśnie zniewolony!
Poczucie wolności może być więc czasem stanem akurat przeciwnym wolności rozumianej jako zdolność do przyjmowania sensownych postaw życiowych. W szczególności poczucie wolności można uzyskać rezygnując ze słuchania głosu sumienia, z uznania, iż co bym nie zrobił, nawet jak wiele krzywd bym nie uczynił, to i tak to "będzie dobre". Będzie "dobre" bo tak! Będzie "dobre" bo tak chcę! Będzie "dobre" bo taki wielki cwaniak i chojrak jestem! Bo nikt mi nie jest w stanie zabronić wyrzeczenia się sumienia, wyrzeczenia się empatii, wyrzeczenia się paradygmatu uwzględnienia czegokolwiek ponad swoje chciejstwo!
Myślę, że warto mieć świadomość, iż tego rodzaju wyrzeczenie się przez człowieka sumienia daje poczucie uwolnienia. Bo już nie trzeba się wtedy przejmować niczym i nikim. Człowiek sobie może powiedzieć: pokonałem cały świat, bo robię co chcę i nic mi nie jest w stanie tego zabronić! Wygrałem!
- Otóż taki człowiek NIE wygrał. Tylko tego jeszcze nie widzi, że właśnie przegrał. I to przegrał totalnie, zaprzeczył wszystkiemu co jakoś sensowne w nim, wystawił się na pośmiewisko. Tylko to wyjdzie później. To się okaże dopiero wtedy, gdy blokowane przez owego człowieka sygnały o konieczności uwzględnienia głębszych powiązań pomiędzy osobą, a światem, trzeba będzie wziąć pod uwagę. A w końcu trzeba je będzie pod tę swoją mentalną uwagę wziąć!
Nie oszukiwanie się daje nam moc, abyśmy byli w stanie OCENIĆ GDZIE I CZYM JESTEŚMY w tej relacji ja - świat. Ta moc jest niezbędna, aby w obliczu presji ze strony wrogiego otoczenia, umieć obronić siebie, swoje wartości, swoją tożsamość.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 10, 11, 12
Strona 12 z 12

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin