Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ostateczny sens życia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:19, 25 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Cytat:
Problem w tym, że użycie "racjonalny"=bezcelowy, do czego się sprowadza Twoja negacja mojego podejścia, z kolei chyba jest jeszcze większym dziwactwem.

Jaki jest cel na końcu podróży? Jaki jest cel niekończącej się podróży?

Cytat:
To coś, co mi jakoś tak z automatu różnicuje oceny rzeczywistości jest moją naturą. Być może jest to natura jakoś nieprzekraczalnie stała, a być może sam mogę na nią wpływać zarządzając różnymi formami sprzężeń zwrotnych.

Załóżmy, że tak jest, i co teraz? Gdzie chcesz ją kierować? Jakie będzie kryterium oceny takiego postępowania? Samopoczucie, spójność logiczna, zgodność z opinią publiczną?

Cytat:
Niewątpliwie arbitralnie założyłem tu też, że bardziej złożona, a do tego lepiej zintegrowana świadomość jest jakoś lepsza, czyli że warto jest właśnie ją mieć, albo do niej dążyć.

Jakoś lepsza... czyli jak konkretnie? Pod jakim względem złożoność jest lepsza od prostoty?

Cytat:
Można założyć przeciwnie - że lepsza jest nieświadomość. Powstaje jednak pytanie, czy to ostatnie założenie nie jest przeciwne naszej ludzkiej naturze.

To świadomość jest przeciwna ludzkiej naturze. To czego szukasz to doskonale złożona harmonia. Co wprowadza dysharmonię? Świadomość właśnie, generuje światopogląd (zbudowany z uproszczeń), który jest niezgodny z doznaniem. Każdy człowiek ostatecznie zmierza do jednego celu, a mianowicie, jak osiągnąć spokój, akceptację, uwolnienie od troski. Problem w tym, że szuka spokoju jako stanu na zewnątrz, i wewnątrz. Szuka na podstawie światopoglądu, próbując go sfabrykować. Dokładnie to robi wuj. Nie udała mu się taka fabrykacja, bo wie, że do tego potrzebna byłaby wszechwiedza. No to wykreował Boga, który tą wszechwiedzę ma. Innymi słowy, nie znam równania na idealną harmonię, ale wierzę, że jest taki matematyk, który ją ma i na tej podstawie twierdzę, że doskonała harmonia jest możliwa. Teraz można prześcigać się w wymyślaniu takich konceptów, problem w tym, że one, przez ten brakujący element (matematyka), będą zupełnie jałowe.
Może, zamiast szukać wzoru na harmonię, lepiej zastanowić się nad tym, skąd się bierze dysharmonia? To jest zupełna zmiana perspektywy, ze świata dysharmonii, w którym istnieje Bóg posiadający harmonię, do świata harmonii, w której człowiek generuje dysharmonię. Taka zmiana otwiera zupełnie nowe możliwości, bo pozwala na odnalezienie źródła dysharmonii, ignorancji, która leży u podstaw świadomości. Światopoglądy są dziećmi świadomości, które oddalają od harmonii. Tworzenie fantazmatów, jest jak wyścig rakietowy w poszukiwaniu Ziemi. Ścigacie się, która jest szybsza, bardziej praktyczna, zapominając, że coraz szybciej oddalacie się od Ziemi, której szukacie.

Rzekł Jezus: „Gdy wasi przywódcy powiedzą wam: 'to królestwo jest w niebie, wtedy ptaki niebieskie będą pierwsze przed wami'. Gdy powiedzą wam, że ono jest w morzu, wtedy ryby będą pierwsze przed wami. Ale królestwo jest tym, co jest w was i tym, co jest poza wami. Skoro poznacie samych siebie, wtedy będziecie poznani i będziecie wiedzieć, że jesteście synami Ojca żywego. Jeśli zaś nie poznacie siebie, wtedy istniejecie w nędzy i sami jesteście nędzą".

Wieczne dążenie jest wieczną nędzą. Doskonałą harmonia nie potrzebuje ulepszeń.

Fajnie to opisałeś. Ze sformułowaniami w większości mogę się zgodzić.
Ale jednak mnie nie przekonałeś. Twoje uznanie, iż tylko wycofanie się, tylko nieświadomość ma być rozwiązaniem, jest arbitralne. To trochę przypomina mi sytuację, gdy ktoś wzywa hydraulika do naprawy cieknącej rury, a wezwany hydraulik, po obejrzeniu miejsca usterki stwierdza: naprawienie tego będzie na pewno gorsze, niż zdemontowanie całej instalacji. Co prawda nie będzie pan miał wody w domu, ale za to będzie miał pan spokój z wszystkimi potencjalnymi usterkami tak teraz, jak i w przyszłości.
Ja jednak wolałbym być obsługiwany przez hydraulika, który naprawi cieknącą rurę, a zachowa mi wodę w kranach. Zgodzę się przy tym z uwagą, iż faktycznie takie rozwiązanie niesie pewne zagrożenia w przyszłości, bo może coś zacząć cieknąć, a zapewne ten, czy inny element instalacji w końcu kiedyś się popsuje i trzeba będzie go naprawiać, wymieniać. Tak, rzeczywiście będą również "plusy ujemne" całego tego rozwiązania. Ale w moim przekonaniu jednak przeważają te plusy dodatnie.
Jeśli chodzi o świadomość, światopogląd, życie to oczywiście nie będę miał tu dowodu, nie przekonam nikogo (w szczególności Ciebie) czymś ewidentnym, co wykaże, iż moje rozwiązanie jest właściwsze niż Twoje. Zakładam że światopogląd każdy MA SWÓJ . I tak ma być. Każdy może wpatrzyć się w siebie, w to, co go konstruuje mentalnie i spytać się siebie: czy mam w sobie wystarczająco NADZIEI?
Są ludzie, co tę nadzieję w sobie ujrzą, a wtedy ich odpowiedź na pytanie o to, czy lepiej jest rozwijać świadomość, czy ją zwijać, sama się ujawni. Nie ma co tu (zewnętrznymi aspektami, modelami, narracjami) kogo przekonywać - albo to w sobie ujrzysz, albo nie ujrzysz...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21581
Przeczytał: 147 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 13:54, 25 Sty 2021    Temat postu:

Tak jak nadajemy sens życiu, musimy nadać sens śmierci...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 38 tematów


PostWysłany: Pon 13:56, 25 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Twoje uznanie, iż tylko wycofanie się, tylko nieświadomość ma być rozwiązaniem, jest arbitralne. To trochę przypomina mi sytuację, gdy ktoś wzywa hydraulika do naprawy cieknącej rury, a wezwany hydraulik, po obejrzeniu miejsca usterki stwierdza: naprawienie tego będzie na pewno gorsze, niż zdemontowanie całej instalacji. Co prawda nie będzie pan miał wody w domu, ale za to będzie miał pan spokój z wszystkimi potencjalnymi usterkami tak teraz, jak i w przyszłości.

"I tak przy okazji, żyje pan na dnie oceanu, więc ta instalacja od zawsze była zbędna."

Cytat:
Ja jednak wolałbym być obsługiwany przez hydraulika, który naprawi cieknącą rurę, a zachowa mi wodę w kranach. Zgodzę się przy tym z uwagą, iż faktycznie takie rozwiązanie niesie pewne zagrożenia w przyszłości, bo może coś zacząć cieknąć, a zapewne ten, czy inny element instalacji w końcu kiedyś się popsuje i trzeba będzie go naprawiać, wymieniać. Tak, rzeczywiście będą również "plusy ujemne" całego tego rozwiązania. Ale w moim przekonaniu jednak przeważają te plusy dodatnie.

Gdyby przeważały, to byś nie szukał rozwiązania. Woda ci leci cały czas, problem w tym, co dalej?
Cytat:

Jeśli chodzi o świadomość, światopogląd, życie to oczywiście nie będę miał tu dowodu, nie przekonam nikogo (w szczególności Ciebie) czymś ewidentnym, co wykaże, iż moje rozwiązanie jest właściwsze niż Twoje. Zakładam że światopogląd każdy MA SWÓJ . I tak ma być. Każdy może wpatrzyć się w siebie, w to, co go konstruuje mentalnie i spytać się siebie: czy mam w sobie wystarczająco NADZIEI?

Widzisz, ty nie masz rozwiązania. Ty masz nadzieję, że je kiedyś znajdziesz.

Cytat:
Są ludzie, co tę nadzieję w sobie ujrzą, a wtedy ich odpowiedź na pytanie o to, czy lepiej jest rozwijać świadomość, czy ją zwijać, sama się ujawni. Nie ma co tu (zewnętrznymi aspektami, modelami, narracjami) kogo przekonywać - albo to w sobie ujrzysz, albo nie ujrzysz...

Masz już swoje lata, powinieneś wiedzieć, że pewne aspekty się zwijają nie rozwijają. Przyjdzie i może taki czas, kiedy świadomość będzie bezużyteczna. Nadzieja na to, że świadomość się będzie ciągle rozwijać, leży w sprzeczności z naszym doświadczeniem. Szczyt sprawności świadomości masz już pewnie za sobą. Nawet w szczytowym momencie nie byłeś w stanie sięgnąć satysfakcji. Dobrze wiesz, że aby odwrócić trend, potrzebowałbyś cudu. Widzisz w sobie nadzieję, ale podstaw to rozwoju już nie. Łudzisz się, że jest jakieś magiczne zaklęcie, które to zmieni.

Zawsze, kontemplując kwestię świadomości i jej stanów, analizowałem to, czy stan będzie trwały kiedy świadomość będzie się wycofywać i nie będzie sił, aby ją podtrzymywać. To nie było czysto teoretyczne gdybanie, było raczej odpowiedzią na konkretne przeżycia. Kiedyś miałem wrzody na żołądku, które doprowadziły do znacznego spadku hemoglobiny i w pewnym momencie ilość dostępnej energii spadła prawie do zera. Opadłem bezwładnie na podłogę utrzymując jedynie przytomność. Na świadomość po prostu nie było sił. Takie doświadczenie powtórzyło mi się w życiu kilkukrotnie, i musiałbym być ignorantem, żeby nie brać go pod uwagę w budowaniu swojej opinii na temat świadomości. Wiem doskonale, że do śmierci idzie się właśnie przez to wąskie ucho igielne. Ty natomiast uważasz, że życie to wiecznie rozszerzające się wrota. Nie wiem, czy to wynik starych legend, czy wyparcia strachu przed końcem świadomości.
Faktem jest, że świadomość wymaga energii i wysiłku. Przyjdzie czas, że nawet na tą twoją nadzieję braknie sił. Który światopogląd będzie wtedy prawdziwy? Co będzie miało sens?


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 14:13, 25 Sty 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:28, 25 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Zawsze, kontemplując kwestię świadomości i jej stanów, analizowałem to, czy stan będzie trwały kiedy świadomość będzie się wycofywać i nie będzie sił, aby ją podtrzymywać. To nie było czysto teoretyczne gdybanie, było raczej odpowiedzią na konkretne przeżycia. Kiedyś miałem wrzody na żołądku, które doprowadziły do znacznego spadku hemoglobiny i w pewnym momencie ilość dostępnej energii spadła prawie do zera. Opadłem bezwładnie na podłogę utrzymując jedynie przytomność. Na świadomość po prostu nie było sił. Takie doświadczenie powtórzyło mi się w życiu kilkukrotnie, i musiałbym być ignorantem, żeby nie brać go pod uwagę w budowaniu swojej opinii na temat świadomości. Wiem doskonale, że do śmierci idzie się właśnie przez to wąskie ucho igielne. Ty natomiast uważasz, że życie to wiecznie rozszerzające się wrota. Nie wiem, czy to wynik starych legend, czy wyparcia strachu przed końcem świadomości.
Faktem jest, że świadomość wymaga energii i wysiłku. Przyjdzie czas, że nawet na tą twoją nadzieję braknie sił. Który światopogląd będzie wtedy prawdziwy?

Znowu w dużym stopniu się z Tobą zgadzam. Wiele moich doświadczeń życiowych, obserwacji wewnętrznych wspiera Twoje podejście. A jednak...
Jest taki, według mnie bardzo fajny moment w filmie Władca pierścieni Drużyna pierścienia, czyli tym pierwszym z 3ch serii, gdy Frodo, już pod koniec zostaje w beznadziei, czuje że nie może polegać na swojej drużynie, decyduje się dalej iść sam. Frodo widzi, że wszystko zawiodło. Pada wtedy znamienne sformułowanie na temat nadziei (troszkę je w innych słowach sformułuję, niż było to w filmie, bardziej uwypuklając treść): zostaje nadzieja - nadzieja która jest wbrew brakowi nadziei.
Na tym polega cały urok nadziei, że ona ujawnia się tam, gdzie jej nie ma...
Gdy nie masz już nadziei, gdy wszystko zdaje się przeciw temu, co pozytywne, zrozumiałe, co ratujące, to rozwiązaniem jest...
... po prostu wygenerowanie tej nadziei. Wygenerowanie jej z niczego - samym impulsem swojej woli.
W Biblii wiara, nadzieja, miłość określane są jako cnoty "boskie". Kiedyś długo się zastanawiałem na czym właściwie miałaby polegać owa "boskość" tych cnót. Myślałem, myślałem i w końcu to zrozumiałem. Najbardziej wyrazistym atrybutem boskości jest ZDOLNOŚĆ DO TWORZENIA Z NICZEGO.
Bogiem nazywamy istotę, która stworzyła świat z niczego. W tym kontekście nadzieja jest "boska", gdy powstaje z niczego, gdy to umysł ją generuje NAWET WBREW WSZYSTKIEMU. Byłbyś zatem "boski", gdybyś - wbrew tym swoim doświadczeniom mentalnym, wbrew odczuciom, wbrew przekonaniu jakie nabyłeś - był w stanie wygenerować w sobie Z NICZEGO nadzieję. Wygenerować ją nie jakimś rachunkiem wektorów sił, w którym przeważa jedna tendencja nad pozostałymi, nie jakimś modelem rozumowania, w którym da się skonstruować dowód, iż "tak jest najlepiej". Nie - po prostu nadzieja miałaby zostać WYKREOWANA z niczego. Dlaczego?
- Trochę chyba na tej zasadzie, na której Neo, na pytanie "Dlaczego?" odpowiada agentowi Smithowi w finałowej scenie III części Matrixa "bo tak chcę!".

Osobiście uważam, że światopogląd służy także (a może przede wszystkim) temu, aby odkryć SWOJA BOSKOŚĆ. Boskość polega na kreacji z niczego. Im bardziej z niczego coś kreujemy, tym bardziej stajemy się podobni bogu - kreatorowi. Nadzieja - z niczego - bo tak chcemy. Wiara - niczym ziarnko gorczycy - czyniąca cuda ot tak, bez powodu, łamiąc reguły świata. No i miłość - tym cenniejsza, im mniej powodów do niej da się wskazać, czyli miłość do nieprzyjaciół, grzeszników, tych, co nam czynili zło. Kreacja z niczego i wbrew światu. Bunt w imię samej świadomości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 38 tematów


PostWysłany: Pon 14:54, 25 Sty 2021    Temat postu:

Jesteś marzycielem, lepiej byś się sprawdził na forum pisarskim. Tak jak Sam z Władcy Pierścieni i Neo z Matrixa, tak twoja nadzieja jest wymyślona.
Nie przeczę, że ta iluzja ma siłę sprawczą, jest jednak jak marchewka na kiju, który sami przed sobą niesiemy. Przyjdzie czas, że i na to braknie siły. Gdzie będzie twoja nadzieja, kiedy nie będziesz miał siły pomyśleć "Bóg", czy nawet "ja"? Nadzieja jest czymś co masz, czymś co utrzymujesz, i ostatecznie puścisz. Ostateczność nie może być czymś, co wymaga podtrzymywania. Teraz, czy istnieje coś, jakiś koncept, który jest samoistny? Każdy jeden jest konstruktem, który rozwiąże się, rozpadnie i wygaśnie.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 14:56, 25 Sty 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21581
Przeczytał: 147 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 17:32, 25 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Jesteś marzycielem, lepiej byś się sprawdził na forum pisarskim. Tak jak Sam z Władcy Pierścieni i Neo z Matrixa, tak twoja nadzieja jest wymyślona.
Nie przeczę, że ta iluzja ma siłę sprawczą, jest jednak jak marchewka na kiju, który sami przed sobą niesiemy. Przyjdzie czas, że i na to braknie siły. Gdzie będzie twoja nadzieja, kiedy nie będziesz miał siły pomyśleć "Bóg", czy nawet "ja"? Nadzieja jest czymś co masz, czymś co utrzymujesz, i ostatecznie puścisz. Ostateczność nie może być czymś, co wymaga podtrzymywania. Teraz, czy istnieje coś, jakiś koncept, który jest samoistny? Każdy jeden jest konstruktem, który rozwiąże się, rozpadnie i wygaśnie.


Co tą inkarnacją?

Swego czasu trafiłam na ten przekaz.

Nie wiem czy buddysta zgodziły się z tym:
W przeciwieństwie do tego, co głosi teoria homeostazy, napięcie nie jest czymś, czego należy bezwarunkowo unikać, tak jak nie powinno się bezwarunkowo gloryfikować spokoju umysłu czy spokoju ducha. Pewien stopień napięcia, jaki wyzwala w nas na przykład chęć wypełnienia określonego sensu, jest człowiekowi absolutnie niezbędny i stanowi warunek zdrowia psychicznego. Tym, czego potrzebujemy przede wszystkim, jest napięcie wynikające z ukierunkowania. Freud stwierdził kiedyś, że 'ludzie są silni dopóty, dopóki bronią ważkiej idei

Viktor E. Frankl, Wola sensu. Założenia i zastosowanie logoterapii
https://youtu.be/wNXIq8uWa_s

Pamiętam, że Dyskurs miała inne zdanie....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:30, 25 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Jesteś marzycielem, lepiej byś się sprawdził na forum pisarskim. Tak jak Sam z Władcy Pierścieni i Neo z Matrixa, tak twoja nadzieja jest wymyślona.
Nie przeczę, że ta iluzja ma siłę sprawczą, jest jednak jak marchewka na kiju, który sami przed sobą niesiemy. Przyjdzie czas, że i na to braknie siły. Gdzie będzie twoja nadzieja, kiedy nie będziesz miał siły pomyśleć "Bóg", czy nawet "ja"? Nadzieja jest czymś co masz, czymś co utrzymujesz, i ostatecznie puścisz. Ostateczność nie może być czymś, co wymaga podtrzymywania. Teraz, czy istnieje coś, jakiś koncept, który jest samoistny? Każdy jeden jest konstruktem, który rozwiąże się, rozpadnie i wygaśnie.

Odpowiem na tezę podaną w wytłuszczeniu.
Równie dobrze można przyjąć założenie przeciwne. Że jesteśmy wręcz powołani do podtrzymywania pewnych rzeczy, stanów, postaw w sobie.
Porównałbym życie do pokonywania obszaru bagiennego (pewnego szczególnego rodzaju). Polega ono na przeskakiwaniu z kępki trawy, twardszego gruntu na kolejną kępkę. Pozostawanie zbyt długo w miejscu grozi tym, że zapadający się grunt w końcu zejdzie poniżej poziomu bagna i zaczniemy tonąć. Więc trzeba przeskoczyć na następną kępkę, zanim poprzednia się zapadnie.
Problemem bowiem nie jest to, czy coś podtrzymujemy, czy nie ale CZY MAMY NA TO ZASOBY.
Są dwa - drastycznie przeciwne - rodzaje dyskomfortu. Pierwszy pojawia się wtedy, gdy nie mamy zasobów, bo np. jesteśmy bardzo zmęczeni, niedożywieni, chorzy. Wtedy trzeba walczyć o każdą porcję energii, trzeba się chronić przed każdym nadmiarowym wysiłkiem, wyzwaniem, wymagającą sytuacją. Dokładnie przeciwny problem mają ci, którzy akurat są w stanie nadmiaru energii, których roznosi, którzy łakną wyzwań i doznań. Takim ludziom rady w stylu "uspokój się, odpocznij" będą wydawały się jakimś absurdem. Tacy ludzie dopiero gdy znajdą sobie zajęcie, wyzwanie, okazję do wydatkowania swojej energii, chęci wykazania się, rozładowania napięcia, będą odczuwali satysfakcję, radość, dobrostan.
Według mnie większym problemem niż sam fakt pojawiania się konieczności podtrzymywania czegoś jest istnienie nieprzezwyciężalnych konfliktów wewnętrznych. Np. gdy bardzo pragniemy czegoś i jednocześnie z porównywalną siłą pragniemy zaprzeczenia tego czegoś. Wtedy będziemy się spalali w destrukcyjnych emocjach.

Oczywiście komuś, kto akurat ma za mało zasobów, moje "gadanie" o stanie przeciwnym wyda się zupełnie wydumane (podobnie jak problem braku energii z perspektywy kogoś, kogo roznosi). Nie jestem lekarzem, nie posiadam żadnej pewnej rady (lekarze z resztą też nie zawsze pomogą) na problem utrwalenia w sobie niskich stanów energetycznych. Sam też raczej walcze o dopływ energii, niż mam problem z jej nadmiarem (choć przypominam sobie także te wysokozasobne, wręcz nadmiarowe energetycznie okresy w moim życiu). To jednak nie oznacza, że daję swoje myślenie wciągnąć w jednostronne postrzeganie zagadnienia.
Semele niżej zacytowała ciekawy głos w tej kwestii. Zgodziłbym się z tym głosem. Wręcz uważam, że poprawnie funkcjonująca świadomość, będzie "jechała" na lekkich nadmiarach energii. Wtedy podtrzymywanie czegokolwiek (o ile nie jest to podtrzymywanie czegoś ponad siły) jest nie tylko bezproblemowe, ale wręcz sprawia satysfakcję, daje rodzaj ożywienia, radości, wspiera rozwój i chęć życia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 38 tematów


PostWysłany: Pon 19:38, 25 Sty 2021    Temat postu:

Zachowujesz się tak, jakby ludzie z nadmiarem energii żyli wiecznie i nigdy jej nie tracili. Przecież to jest absurd. Nawet Pudzian w końcu osłabnie. Dlaczego ciągle wypierasz taką oczywistość?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:44, 25 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Zachowujesz się tak, jakby ludzie z nadmiarem energii żyli wiecznie i nigdy jej nie tracili. Przecież to jest absurd. Nawet Pudzian w końcu osłabnie. Dlaczego ciągle wypierasz taką oczywistość?

Nie wypieram jej, tylko postrzegam jako TYLKO JEDNĄ Z OPCJI. Jeśli ona wystąpi, to faktycznie mamy problem, o którym piszesz. Ale jeśli rozważamy problem ogólnie, a szczególnie świadomości w ogóle, oderwanej od tego życia, jakie znamy tu na Ziemi, lecz "po prostu świadomość jako taka", to nie trzeba tu czynić żadnych założeń. Mamy po prostu warianty do rozpatrzenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 19:55, 25 Sty 2021    Temat postu:

Semele napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
Nie chodzi o niezmienność, tylko o brak świadomości. Nie o dowolną niezmienność.
Chociaż z drugiej strony niezmienność wyklucza jakąkolwiek świadomość... Więc może to i to samo.



Dlaczego???


Bo myśli nie będą się ruszać. Chodzi o czas. Czas to ruch, a ruch to czas.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 38 tematów


PostWysłany: Pon 20:04, 25 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Banjankri napisał:
Zachowujesz się tak, jakby ludzie z nadmiarem energii żyli wiecznie i nigdy jej nie tracili. Przecież to jest absurd. Nawet Pudzian w końcu osłabnie. Dlaczego ciągle wypierasz taką oczywistość?

Nie wypieram jej, tylko postrzegam jako TYLKO JEDNĄ Z OPCJI. Jeśli ona wystąpi, to faktycznie mamy problem, o którym piszesz. Ale jeśli rozważamy problem ogólnie, a szczególnie świadomości w ogóle, oderwanej od tego życia, jakie znamy tu na Ziemi, lecz "po prostu świadomość jako taka", to nie trzeba tu czynić żadnych założeń. Mamy po prostu warianty do rozpatrzenia.

Nie ma żadnych innych opcji. Rozpatrujesz jakiś wariant fantastyczny. Pokaż mi przykład człowieka, który nie traci świadomości.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 20:08, 25 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:19, 25 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Każdy człowiek ostatecznie zmierza do jednego celu, a mianowicie, jak osiągnąć spokój, akceptację, uwolnienie od troski. Problem w tym, że szuka spokoju jako stanu na zewnątrz, i wewnątrz. Szuka na podstawie światopoglądu, próbując go sfabrykować. Dokładnie to robi wuj.


Co dokładnie robi wuj Twoim zdaniem? Nie zrozumiałem tego, co tu napisałeś, ale to może też wynikać z tego, że nie śledzę aż tak bardzo wujowych dyskusji.

Cytat:
Może, zamiast szukać wzoru na harmonię, lepiej zastanowić się nad tym, skąd się bierze dysharmonia? To jest zupełna zmiana perspektywy, ze świata dysharmonii, w którym istnieje Bóg posiadający harmonię, do świata harmonii, w której człowiek generuje dysharmonię.


Co masz namyśli pisząc "świat harmonii"?

Cytat:
Taka zmiana otwiera zupełnie nowe możliwości, bo pozwala na odnalezienie źródła dysharmonii, ignorancji, która leży u podstaw świadomości.


Nawet jeśli znajdziesz źródło to jeszcze nie znaczy, że będziesz wstanie sobie poradzić, aby dysharmonie usunąć. Jeśli nie będziesz sobie wstanie poradzić to przeminiesz, że świadomością, że w tym życiu przegrałeś, jako wadliwa osoba. W teizmie jest Bóg, który jest nadzieją dla teisty, że On pomoże mu stać się świadomością pozbawioną wszelkich wad. Teista może nie tylko walczyć ze źródłem dysharmonii, ale dodatkowo ma tę przewagę mentalną, że jeśli mu się nie uda to i tak nie wszystko jeszcze stracone. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 20:33, 25 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Nawet jeśli znajdziesz źródło to jeszcze nie znaczy, że będziesz wstanie sobie poradzić, aby dysharmonie usunąć. Jeśli nie będziesz sobie wstanie poradzić to przeminiesz, że świadomością, że w tym życiu przegrałeś, jako wadliwa osoba. W teizmie jest Bóg, który jest nadzieją dla teisty, że On pomoże mu stać się świadomością pozbawioną wszelkich wad. Teista może nie tylko walczyć ze źródłem dysharmonii, ale dodatkowo ma tę przewagę mentalną, że jeśli mu się nie uda to i tak nie wszystko jeszcze stracone. :think:

Teizm (chrześcijański) mówi nawet więcej - podaje wskazówki, jak się pozbyć głównej dysharmonii bytu - zaufać Bogu, którzy przebacza, który też jest odkupieniem dla tych, co mu zaufali.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 38 tematów


PostWysłany: Pon 20:53, 25 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Co dokładnie robi wuj Twoim zdaniem? Nie zrozumiałem tego, co tu napisałeś, ale to może też wynikać z tego, że nie śledzę aż tak bardzo wujowych dyskusji.

Aby uzyskać spokój metodami, których używa, potrzebowałby wszechwiedzy, której nie ma. Tworzy więc fantazmat Boga, który ma ten problem rozwiązać. Wierzy, że jest Bóg wszechwiedzący, przez co niepojęty, który mu ten spokój da.

Cytat:
Co masz namyśli pisząc "świat harmonii"?

Świat, w której wszystko jest doskonale spasowane, jest niedualną, żywą doskonałością.
Cytat:

Nawet jeśli znajdziesz źródło to jeszcze nie znaczy, że będziesz w stanie sobie poradzić, aby dysharmonie usunąć.

Dysharmonia jest efektem dodanym. Usunięcie jest więc jednoznaczne z nie dodawaniem jej. Pytanie jest więc o to, czy będziemy w stanie nie dodawać dysharmonii, czy będziemy w stanie poddać oczekiwania. Dalej, skąd się biorą, jaka jest ich podstawa? I tak dalej, aż do zrozumienia pustki istnienia, a co za tym idzie, braku "ja".
Cały ten proces wygaszania opiera się o nietrwałość istnienia, a co za tym idzie, brak pragnień z nim związanych. Nie da się go osiągnąć, mając nadzieję na to, że kiedyś się trwałą harmonię znajdzie. Świadomość, w której się ta nadzieja manifestuje, jest jedynym źródłem dualizmu, i dalej dyssatysfakcji, czyli dysharmonii.
Tym, co przeszkadza w znalezieniu, jest samo szukanie. Taki trochę pan Hilary.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 20:59, 25 Sty 2021, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21581
Przeczytał: 147 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 21:00, 25 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri

Cytat:
Zacznijmy od tego, że teista jest praktycznie bez szans, jeżeli nie odnajdzie Boga


Co to znaczy odnaleźć Boga....


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 21:01, 25 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:05, 25 Sty 2021    Temat postu:

Semele napisał:
Zacznijmy od tego, że teista jest praktycznie bez szans, jeżeli nie odnajdzie Boga

Masz rację.
To mobilizuje. Choć jest w tym i dyskomfort, powód do lęku. A jeśli, mimo wszelkich starań, Bóg mi się wymknie?... :cry:

Ja bym powiedział, że teiście po prostu NIE WOLNO JEST TAK MYŚLEĆ!
Pierwszym obowiązkiem teisty, jest wierzyć i ufać, że jednak Boga uda się odnaleźć. Żeby nie wiem co się miało zdarzyć po drodze.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:05, 25 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Nawet jeśli znajdziesz źródło to jeszcze nie znaczy, że będziesz wstanie sobie poradzić, aby dysharmonie usunąć. Jeśli nie będziesz sobie wstanie poradzić to przeminiesz, że świadomością, że w tym życiu przegrałeś, jako wadliwa osoba. W teizmie jest Bóg, który jest nadzieją dla teisty, że On pomoże mu stać się świadomością pozbawioną wszelkich wad. Teista może nie tylko walczyć ze źródłem dysharmonii, ale dodatkowo ma tę przewagę mentalną, że jeśli mu się nie uda to i tak nie wszystko jeszcze stracone. :think:

Teizm (chrześcijański) mówi nawet więcej - podaje wskazówki, jak się pozbyć głównej dysharmonii bytu - zaufać Bogu, którzy przebacza, który też jest odkupieniem dla tych, co mu zaufali.


Nie wiem, co to znaczy "zaufać Bogu". Nie wiem, jak się to robi i co to znaczy. Teizm chrześcijański daje wiele wskazówek, księża dają wiele wskazówek, ale to wszystko jest takie "lanie wody".

Banjankri napisał:
Aby uzyskać spokój metodami, których używa, potrzebowałby wszechwiedzy, której nie ma.


jakiego rodzaju to jest "spokój", że aż potrzeba wszechwiedzy, aby taki stan uzyskać? Mnie wystarczy dobra muzyka :)

Cytat:
Dysharmonia jest efektem dodanym. Usunięcie jest więc jednoznaczne z nie dodawaniem jej. Pytanie jest więc o to, czy będziemy w stanie nie dodawać dysharmonii, czy będziemy w stanie poddać oczekiwania.


zawiesić wszelkie oczekiwania.. Ale mi to przypomina bycie rośliną. Bo, jak usunę wszelkie oczekiwania to nie mogę sobie wyznaczyć żadnych celów, które mógłbym realizować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 38 tematów


PostWysłany: Pon 21:10, 25 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
jakiego rodzaju to jest "spokój", że aż potrzeba wszechwiedzy, aby taki stan uzyskać? Mnie wystarczy dobra muzyka :)

Spokój wynikający z doskonałej, trwałej harmonii.
Muzyka, ze względu na swoją naturę, może wprowadzać harmonię, ale nie jest trwała, ani nie daje pełnego efektu.

Cytat:

zawiesić wszelkie oczekiwania.. Ale mi to przypomina bycie rośliną. Bo, jak usunę wszelkie oczekiwania to nie mogę sobie wyznaczyć żadnych celów, które mógłbym realizować.

Dlatego, nie jest to droga dla każdego. Jak widać, ty wręcz oczekujesz dyssatysfakcji, bo mobilizuje ci do działania, które uznajesz za wartościowe.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 21:11, 25 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:19, 25 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Kruchy04 napisał:
Nawet jeśli znajdziesz źródło to jeszcze nie znaczy, że będziesz wstanie sobie poradzić, aby dysharmonie usunąć. Jeśli nie będziesz sobie wstanie poradzić to przeminiesz, że świadomością, że w tym życiu przegrałeś, jako wadliwa osoba. W teizmie jest Bóg, który jest nadzieją dla teisty, że On pomoże mu stać się świadomością pozbawioną wszelkich wad. Teista może nie tylko walczyć ze źródłem dysharmonii, ale dodatkowo ma tę przewagę mentalną, że jeśli mu się nie uda to i tak nie wszystko jeszcze stracone. :think:

Teizm (chrześcijański) mówi nawet więcej - podaje wskazówki, jak się pozbyć głównej dysharmonii bytu - zaufać Bogu, którzy przebacza, który też jest odkupieniem dla tych, co mu zaufali.


Nie wiem, co to znaczy "zaufać Bogu". Nie wiem, jak się to robi i co to znaczy. Teizm chrześcijański daje wiele wskazówek, księża dają wiele wskazówek, ale to wszystko jest takie "lanie wody".

Nie chodzi mi tu o jakąś katechizmową poprawność, lecz o zwykłe przyjęcie za obowiązującą opcji: skoro jest Bóg, a wierzę, że jest potężny i kochający człowieka, to ostatecznie pomoże mi nawet na tych najtrudniejszych zakrętach życiowych. Chodzi o rodzaj programowego życiowego optymizmu, wynikającego z przekonania, że ma się naprawdę mocne wsparcie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 38 tematów


PostWysłany: Pon 21:23, 25 Sty 2021    Temat postu:

Semele napisał:
Banjankri

Cytat:
Zacznijmy od tego, że teista jest praktycznie bez szans, jeżeli nie odnajdzie Boga


Co to znaczy odnaleźć Boga....

Doznać kogoś, kto usunie wszelkie niedoskonałości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kruchy04
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 25 Sie 2016
Posty: 3337
Przeczytał: 59 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:44, 25 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Dlatego, nie jest to droga dla każdego. Jak widać, ty wręcz oczekujesz dyssatysfakcji, bo mobilizuje ci do działania, które uznajesz za wartościowe.


oczekuje dyssatsyfakcji? Stawiając sobie cele mam satysfakcje, że cele mam, a jak osiągnę to mam dodatkową satysfakcję, a jak nie osiągnę to mówi się trudno i działam dalej. A mobilizuje mnie wizja tego, co mogę osiągnąć, czym ta wizja bogatsza i realniejsza tym motywacja silniejsza.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 38 tematów


PostWysłany: Pon 21:54, 25 Sty 2021    Temat postu:

Kruchy04 napisał:
Banjankri napisał:
Dlatego, nie jest to droga dla każdego. Jak widać, ty wręcz oczekujesz dyssatysfakcji, bo mobilizuje ci do działania, które uznajesz za wartościowe.


oczekuje dyssatsyfakcji? Stawiając sobie cele mam satysfakcje, że cele mam, a jak osiągnę to mam dodatkową satysfakcję, a jak nie osiągnę to mówi się trudno i działam dalej. A mobilizuje mnie wizja tego, co mogę osiągnąć, czym ta wizja bogatsza i realniejsza tym motywacja silniejsza.

Widzisz tylko część równania. Gdyby stawianie sobie celu było satysfakcjonujące, nigdy byś go nie zrealizował, bo miałbyś już satysfakcję. Co więcej, mógłbyś nic nie robić, tylko stawiać sobie kolejne cele i kumulować satysfakcję w nieskończoność. Prawda jest taka, że stawianie sobie celu jest dyssatysfakcją, którą usuwamy cel realizując. Ta dyssatysfakcja objawia się zazwyczaj przez napięcie i stres (dążenie), a satysfakcja z realizacji, nie jest niczym innym jak ulgą, kiedy te odchodzą.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 23:34, 25 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Kruchy04 napisał:
Banjankri napisał:
Dlatego, nie jest to droga dla każdego. Jak widać, ty wręcz oczekujesz dyssatysfakcji, bo mobilizuje ci do działania, które uznajesz za wartościowe.


oczekuje dyssatsyfakcji? Stawiając sobie cele mam satysfakcje, że cele mam, a jak osiągnę to mam dodatkową satysfakcję, a jak nie osiągnę to mówi się trudno i działam dalej. A mobilizuje mnie wizja tego, co mogę osiągnąć, czym ta wizja bogatsza i realniejsza tym motywacja silniejsza.

Widzisz tylko część równania. Gdyby stawianie sobie celu było satysfakcjonujące, nigdy byś go nie zrealizował, bo miałbyś już satysfakcję. Co więcej, mógłbyś nic nie robić, tylko stawiać sobie kolejne cele i kumulować satysfakcję w nieskończoność. Prawda jest taka, że stawianie sobie celu jest dyssatysfakcją, którą usuwamy cel realizując. Ta dyssatysfakcja objawia się zazwyczaj przez napięcie i stres (dążenie), a satysfakcja z realizacji, nie jest niczym innym jak ulgą, kiedy te odchodzą.

Z doświadczeń mojego życia wynika mi, że działanie w ogóle daje rodzaj satysfakcji. Znane jest przysłowie, że lepiej jest gonić króliczka, niż go złapać. To przysłowie odnosi się do psychologicznej prawdy, polegającej na tym, iż stan umysłu, w którym da się połączyć ze sobą:
- oczekiwanie na coś pożądanego
- działanie, aktywność w jakimś kierunku
razem daje poczucie zadowolenia, może nawet szczęścia. Ten stan nie jest stały, podlega wahaniom, ale - przy dobrym skonfigurowaniu owe wahania nie są na plus i minus z zerem w środku, lecz pomiędzy plusem większym, a plusem mniejszym - satysfakcją dużą, a satysfakcją mniejszą. Samo działanie, o ile nie jest dokonywane na rezerwach energii psychicznej, a w stanie zasobności, już daje przyjemność i satysfakcję. Zaś działanie połączone z oczekiwaniem czego atrakcyjnego jeszcze ową przyjemność podwaja.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 23:35, 25 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5342
Przeczytał: 38 tematów


PostWysłany: Wto 8:40, 26 Sty 2021    Temat postu:

Tak jak pisalem wcześniej... dlaczego nie gonisz miliona króliczków, generując przy tym milion razy więcej szczęścia i satysfakcji? A jak jeszcze to połączysz z atrakcyjnością króliczka, to i dwa miliony?
Pewnie dlatego, że to nieprawda. Jedynym pozytywem w takim doznaniu, jest projekcja mentalna złapania króliczka, marzenie o wygranej w totolotka. Tylko, że to są projekcje na kredyt. W przeciwnym razie nikt by dupy nie ruszył, tylko rozkoszował się króliczkiem w myślach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31253
Przeczytał: 92 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:21, 26 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Tak jak pisalem wcześniej... dlaczego nie gonisz miliona króliczków, generując przy tym milion razy więcej szczęścia i satysfakcji? A jak jeszcze to połączysz z atrakcyjnością króliczka, to i dwa miliony?
Pewnie dlatego, że to nieprawda. Jedynym pozytywem w takim doznaniu, jest projekcja mentalna złapania króliczka, marzenie o wygranej w totolotka. Tylko, że to są projekcje na kredyt. W przeciwnym razie nikt by dupy nie ruszył, tylko rozkoszował się króliczkiem w myślach.

Z tego, że gonienie króliczka w ogóle działa, wcale nie wynika, że ja stwierdzam jakąś skalowalność w tym gonieniu. Nie można odrywać naszej satysfakcji od zasobów, jakimi dysponujemy, w tym zasobów energetycznych. Dla jednego jeden króliczek może okazać się za małym wyzwaniem, on potrzebuje kilku króliczków, a raczej nie spodziewałbym się, ze jakikolwiek umysł ludzkiego typu jest w stanie obsługiwać milion króliczków.
To, że coś nie jest skalowalne, nie oznacza iż owo coś jest nieprawdziwe, błędne, czy inaczej wadliwe.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 11:22, 26 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin