Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Ostateczny sens życia
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:34, 24 Sty 2021    Temat postu: Ostateczny sens życia

Od wielu lat zbieram się do poruszenia tego tematu. Nie wiem nawet gdzie go najlepiej powinienem umieścić, bo jest on z pogranicza filozofii, psychologii, religii - wszystko po trochu. Więc będzie tu, bo ostatecznie najbardziej zależałoby mi na wnioskach ogólnych, wykraczających poza aktualne status quo.
Stawiam pytanie o to: czy jest możliwe, aby na dłuższą metę nasza ludzka osobowość, świadomość, była:
- spełniona, szczęśliwa
- mająca jakiś cel swojego bytowania
- niedestrukcyjna względem istot czujących
?

Chcę trochę oderwać się w rozważaniach od życia jakie znamy z naszego aktualnego doświadczenia. Chodzi mi zatem o taką sytuację, gdy perspektywą jest wieczne życie. Nie musi to być od razu raj w sensie religijnym; wystarczy rozważenie sytuacji, w której nauka poradziła sobie z procesem starzenia i śmierci (jeśli ktoś ma Netflixa, to jest tam taki serial Altered carbon, w którym historia dzieje się właśnie w takiej rzeczywistości, gdzie świadomość jest przelewana do kolejnych ciał, a długość życia nie ma teoretycznego limitu - mi się ten serial spodobał).
Wyobraźmy sobie zatem, że my nagle dostaliśmy ten dar, że:
- nie grozi nam już śmierć ani choroby
- nie mamy problemu z biedą, niedostatkami, zagrożeniem dla nas, wszystkie powody, dla których kogoś spotyka ból fizyczny zostały opanowane. Mamy to, co jest nam do życia i jakiegoś rozwoju intelektualnego potrzeba.
Ale...
- Tutaj jest zawarty główny problem do rozważenia - mamy z grubsza taką psychikę, jaką znamy, pragnienia, ambicje, potrzeby psychiczne z grubsza podobne do aktualnych.
Stawiałem już trochę ten problem, porównując się do sytuacji ludzi bardzo bogatych, którzy nie mają problemu z zapewnieniem sobie środków do życia. Można też wczuć się też trochę w problem, wyobrażając sobie (niektórzy nawet nie muszą tego sobie wyobrażać, bo tak mają) siebie jako kogoś, kto z jednej strony jest zdrowy, bez poważnych kłopotów życiowych i ma całkiem niezłą rentę, emeryturę, dochód z jakiegoś kapitału, który nie wymaga obsługi, jest stabilny a do tego żyje w dobrze zorganizowanym, bezpiecznym kraju. Właściwie, dodając do tego możliwość dowolnego przedłużania sobie życia, mielibyśmy właśnie tę sytuację, o której myślę.
Czy tacy my bylibyśmy w stanie być szczęśliwi, spełnieni, a także czy potrafilibyśmy znaleźć sobie jakiś cel, powód do istnienia?
Albo inaczej rzecz stawiając: czy NASZ PSYCHIKA ostatecznie będzie zmierzać w takich warunkach w stronę:
- postępującego znudzenia, braku celu i sensu, a ostatecznie pragnienia samounicestwienia
czy
- może właśnie będzie w stanie wzrastać w spełnieniu się, odczuwaniu radości, szczęścia, poczucia, że warto jest żyć?...

Stawiam sobie to pytanie nie raz sam. Wydaje mi się, że w takiej bezpiecznej rzeczywistości jakoś bym się odnalazł, nie popadłbym w marazm, nudę, poczucie bezsensu, związane z tym, że oto skoro nie ma o co walczyć, to i sens życia znika. Ale może źle oszacowałem swoją osobowość?... :think:
Czy ktoś ma w tej materii jakieś własne przemyślenia? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:56, 24 Sty 2021    Temat postu: Re: Ostateczny sens życia

Michał Dyszyński napisał:

Wyobraźmy sobie zatem, że my nagle dostaliśmy ten dar, że:
- nie grozi nam już śmierć ani choroby
- nie mamy problemu z biedą, niedostatkami, zagrożeniem dla nas, wszystkie powody, dla których kogoś spotyka ból fizyczny zostały opanowane. Mamy to, co jest nam do życia i jakiegoś rozwoju intelektualnego potrzeba.
Ale...
- Tutaj jest zawarty główny problem do rozważenia - mamy z grubsza taką psychikę, jaką znamy, pragnienia, ambicje, potrzeby psychiczne z grubsza podobne do aktualnych.
Stawiałem już trochę ten problem, porównując się do sytuacji ludzi bardzo bogatych, którzy nie mają problemu z zapewnieniem sobie środków do życia. Można też wczuć się też trochę w problem, wyobrażając sobie (niektórzy nawet nie muszą tego sobie wyobrażać, bo tak mają) siebie jako kogoś, kto z jednej strony jest zdrowy, bez poważnych kłopotów życiowych i ma całkiem niezłą rentę, emeryturę, dochód z jakiegoś kapitału, który nie wymaga obsługi, jest stabilny a do tego żyje w dobrze zorganizowanym, bezpiecznym kraju. Właściwie, dodając do tego możliwość dowolnego przedłużania sobie życia, mielibyśmy właśnie tę sytuację, o której myślę.


W wypadku osób zamożnych ich zabezpieczenie pochodzi z grubsza z pracy innych osób.
Teraz, kto jest zainteresowany w sfinansowaniu raju dla wszystkich z własnej kieszeni, i co najważniejsze, w jakim celu?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:29, 24 Sty 2021    Temat postu:

Życie nie ma sensu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:46, 24 Sty 2021    Temat postu: Re: Ostateczny sens życia

blackSun napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Wyobraźmy sobie zatem, że my nagle dostaliśmy ten dar, że:
- nie grozi nam już śmierć ani choroby
- nie mamy problemu z biedą, niedostatkami, zagrożeniem dla nas, wszystkie powody, dla których kogoś spotyka ból fizyczny zostały opanowane. Mamy to, co jest nam do życia i jakiegoś rozwoju intelektualnego potrzeba.
Ale...
- Tutaj jest zawarty główny problem do rozważenia - mamy z grubsza taką psychikę, jaką znamy, pragnienia, ambicje, potrzeby psychiczne z grubsza podobne do aktualnych.
Stawiałem już trochę ten problem, porównując się do sytuacji ludzi bardzo bogatych, którzy nie mają problemu z zapewnieniem sobie środków do życia. Można też wczuć się też trochę w problem, wyobrażając sobie (niektórzy nawet nie muszą tego sobie wyobrażać, bo tak mają) siebie jako kogoś, kto z jednej strony jest zdrowy, bez poważnych kłopotów życiowych i ma całkiem niezłą rentę, emeryturę, dochód z jakiegoś kapitału, który nie wymaga obsługi, jest stabilny a do tego żyje w dobrze zorganizowanym, bezpiecznym kraju. Właściwie, dodając do tego możliwość dowolnego przedłużania sobie życia, mielibyśmy właśnie tę sytuację, o której myślę.


W wypadku osób zamożnych ich zabezpieczenie pochodzi z grubsza z pracy innych osób.
Teraz, kto jest zainteresowany w sfinansowaniu raju dla wszystkich z własnej kieszeni, i co najważniejsze, w jakim celu?

Myślę, że już za kilkanaście lat rozwój robotyki doprowadzi cywilizację do takiego poziomu, że przynajmniej podstawowe towary, a w szczególności żywność, będą produkowane tak bezproblemowo, tanio, że ich dostępność dla ludzi w cywilizowanych krajach nie będzie obciążać społeczeństw koniecznością pracy.
Przyjrzyjmy się nawet aktualnym zawodom w krajach rozwiniętych. Jaki odsetek ludzi pracuje przy wytwarzaniu realnych dóbr?
- Według mnie znikomy.
Ludzie pracują dzisiaj w większości nie wytwarzając niczego niezbędnego, lecz raczej pracują przy OBSŁUDZE LUDZKICH PRAGNIEŃ I AMBICJI.
Żadnych konkretnych dóbr nie przynosi bowiem praca
- bankierów
- prawników
- dziennikarzy
- artystów
- żołnierzy
- księgowych
- urzędników
- marketingowców
- ludzi z branży eventowej
Do ewentualnego zastąpienia, zredukowania (szczególnie w sytuacji, gdy zadowalamy się poziomem podstawowego przeżycia) byłaby też praca:
- hotelarzy
- wytwórców gadżetów
- większości branży kosmetyczno - upiększającej
i wielu innych. Są to prace nadmiarowe, rozdmuchane AMBICJĄ I POTRZEBAMI NADMIAROWYMI, a nie wynikające z samej potrzeby przeżycia, zaspokojenia potrzeb życiowych.
Życiowe potrzeby, w warunkach cywilizacji, która już uporała się z problemem zapewniania bezpieczeństwa byłyby zaspokojone pracą naprawdę niewielu ludzi - z branż
- produkcja żywności
- podstawowa produkcja przedmiotów w gospodarstwie domowym
- produkcja podstawowej odzieży
- budowa domów i niezbędnej infrastruktury
- podstawowych usług - medycznych, infrastrukturalnych
Myślę, że do przeżycia ludziom w warunkach rozwoju robotyki zapewne wystarczyłaby praca jakichś 20% aktualnie zatrudnionych.
Oczywiście w takim świecie byłoby nudno. To przyznaję. Nie byłoby turystyki, organizowanych zabaw, koncertów itp. Ale do przeżycia by to wystarczyło, a do tego osiągnięte byłoby to na tyle niewielkim wysiłkiem, że naprawdę nie byłoby problemem to, że ktoś musi się jakoś strasznie wyrzekać czegoś co zdobywa. Mogłoby wręcz być tak, że praca jest przywilejem, który jest dawany wyróżnionym.
Można sobie wręcz wyobrazić sytuację, gdy w imię ekologii, nie eksploatowania zasobów Ziemi ludzie dogadali się, w celu jakiegoś drastycznego ograniczenia przedsięwzięć, które nie są niezbędne. Prawdopodobnie przy pełnym zatrudnieniu wystarczyłby jeden dzień pracy w tygodniu, albo wręcz większość nie miałaby co robić, zaś ci, którzy pracę by mieli wykonywaliby ją za darmo, w celu samorealizacji.
Już dzisiaj mamy taki postęp w rolnictwie, że jeden człowiek, wyposażony w najnowocześniejszą technikę jest w stanie produkować tyle żywności, ile kiedyś jej produkowało kilka wsi. Ci ludzie, którzy kiedyś przy owej produkcji pracowali, dzisiaj muszą się zatrudnić przy pracach nieprodukcyjnych - pracach, które właściwie mogłyby w większości nie być wykonywane. Tak więc, przy dzisiejszym rozwoju cywilizacyjnym ludzie tak naprawdę pracują nie dlatego, że inaczej by zginęli z głodu i chłodu, lecz dlatego, że cywilizacja ROZBUCHAŁA RÓŻNE AMBICJE posiadania rzeczy zbędnych, robienia rzeczy zbędnych, ścigania się na polach różnych (zbędnych dla samego przeżycia).
Nie chcę, aby ktoś odebrał tę moją ocenę jako jakieś tetryczenie kogoś, kto by stawiał postulat totalnej minimalizacji potrzeb ludzkości. Bo choć uważam, że - DO PEWNEGO STOPNIA - jest to kwestia do rozważenia, czy nie warto byłoby przyhamować jakoś tego pędu ludzi do owego więcej, więcej, więcej, to chyba trzeba się zgodzić z tym, że nie ma obiektywnej odpowiedzi na pytanie: co właściwie człowiekowi jest potrzebne?

Zastanawiam się np. nad takim eksperymentem na cywilizacji. Oto w imię ratowania planety zostało drastycznie ograniczone wszystkie nadmiarowe przedsięwzięcia ludzkości. Żywność, podstawową odzież, zakwaterowanie każdy dostaje gratis od Systemu, który wytwarza je w zoptymalizowanych procesach, jednak ograniczana jest silnie jakakolwiek nadmiarowa aktywność - aby nie eksploatować zasobów Ziemi. Ludzie mogą sobie chodzić na spacery, mają pewne minimum rozrywek w rodzaju internetu i TV, ale turystyka zanikła, blokowane są inicjatywy, które wymagałyby użycia jakichkolwiek zasobów - np. drewna (bo mamy silną ochronę lasów), kamienia (ochrona krajobrazu, środowiska), nie mówiąc już o użyciu plastików (może jedynie w reglamentowanej, minimalnej postaci). Wszelkie dostawy towarów i usługi zostały zredukowane do maksymalnie zoptymalizowanej postaci, tak aby przy nich zużywano jak najmniej energii, czy innych zasobów. Każdy to, czego do życia potrzebuje, będzie miał, ale rozbuchane potrzeby i ambicje musiałby zredukować do minimum. Myślę, że to dałoby się zrealizować nawet już w dzisiejszych realiach technologicznych (bo nie mówię o realiach społecznych...).
Teraz stawiam pytanie: czy byłoby tak, że ludzie byliby w stanie czuć się szczęśliwi, spełnieni?
Albo podobne pytanie: na ile niezbędne do szczęścia jest spełnianie różnego rodzaju osobistych ambicji?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
rafal3006
Opiekun Forum Kubusia



Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 32721
Przeczytał: 41 tematów

Skąd: z innego Wszechświata
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:47, 24 Sty 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Życie nie ma sensu.

Życie ma sens, bo gdyby nie miało, to człowiek jako istota rozumna po prostu przestałby się rozmnażać.
Dla zdecydowanej większości ludzi życie na ziemi jest piękne.

https://www.youtube.com/watch?v=y-IE1zHmbSc
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:48, 24 Sty 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Życie nie ma sensu.

Właśnie się nad tym zastanawiam. Jednak nie zgodzę się z tym kategorycznym w wymowie stwierdzeniem. Uważam, że życie ma tyle sensu, ile jesteśmy w stanie mu nadać.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:49, 24 Sty 2021    Temat postu:

To, że Ci się wydaje, że ma sens, nie znaczy, że go ma naprawdę.

Chyba, że mówimy o sensie jako subiektywnym odczuciu... Ale to jest zupełnie inne znaczenie słowa "sens".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 12:50, 24 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Uważam, że życie ma tyle sensu, ile jesteśmy w stanie mu nadać.


To rozmawiamy o innych sensach. Ty mówisz o sensie jako o subiektywnym odczuciu, a ja jako o obiektywnej korzyści. Nie ma obiektywnej korzyści w byciu.

Ale skoro mowa o subiektywnym odczuciu, to co to w ogóle za temat? O gustach się nie dyskutuje. Każdy gust jest tak samo prawdziwy, jak dowolny inny.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Nie 12:52, 24 Sty 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:29, 24 Sty 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Uważam, że życie ma tyle sensu, ile jesteśmy w stanie mu nadać.


To rozmawiamy o innych sensach. Ty mówisz o sensie jako o subiektywnym odczuciu, a ja jako o obiektywnej korzyści. Nie ma obiektywnej korzyści w byciu.

Ale skoro mowa o subiektywnym odczuciu, to co to w ogóle za temat? O gustach się nie dyskutuje. Każdy gust jest tak samo prawdziwy, jak dowolny inny.

Oczywiście gust jest tak samo prawdziwy, ale NIE TAK SAMO DZIAŁA. Ostatecznie jeden, bazując na swoich gustach jest spełniony, szczęśliwy, a inny uzna swoje bytowanie za pozbawione sensu.
Z kolei aspekt materialnej korzyści sam z siebie w tym kontekście uważam za wadliwy. Jak zjesz 2 razy więcej chleba, niż to normalnie robisz, potrzebujesz to materialne zwiększyła się wartość 2 razy, zaś od strony osobistej korzyści pewnie cię tylko rozboli brzuch od nadmiaru jedzenia, a nie uzyskasz nic pozytywnego. Materialne korzyści uważam za przereklamowane (co nie znaczy, że je całkiem odrzucam, tylko że widzę ogromne prawdopodobieństwo popełnienia błędu, gdy się na nich zbyt mocno oprze rozumowanie).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 20:34, 24 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:06, 24 Sty 2021    Temat postu:

Korzyść jest wtedy, gdy niczego nie żałujesz.
Gdy nie istniejesz, to nie żałujesz niczego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
blackSwan




Dołączył: 25 Maj 2014
Posty: 2210
Przeczytał: 1 temat


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:39, 24 Sty 2021    Temat postu: Re: Ostateczny sens życia

Michał Dyszyński napisał:
Wyobraźmy sobie zatem, że my nagle dostaliśmy ten dar, że:
- nie grozi nam już śmierć ani choroby
- nie mamy problemu z biedą, niedostatkami, zagrożeniem dla nas, wszystkie powody, dla których kogoś spotyka ból fizyczny zostały opanowane. Mamy to, co jest nam do życia i jakiegoś rozwoju intelektualnego potrzeba.

Bardziej mi chodziło o poziom metafizyczny, chociaż ekonomiczno-gospodarczy również.

Czy to Bóg, czy to Natura musiałaby dać ten nieograniczony potencjał człowiekowi, tylko dlaczego ma to robić? (I to jest najważniejsze pytanie.)

Również dlaczego osoby mające większy potencjał miałyby go trwonić na osoby z mniejszym potencjałem.

----

Co do twej wizji społeczeństwa, to uważam ją za utopijną, która nie zadziałaby w praktyce. Nie wiem jednak czy jest sens wchodzenia szerzej w ten odgałęziony temat.

----

Michał Dyszyński napisał:
nie ma obiektywnej odpowiedzi na pytanie: co właściwie człowiekowi jest potrzebne?

MaluśnaOwieczka napisał:
Życie nie ma sensu.

W obu przypadkach to samo. Nieznalezienie nie oznacza nieistnienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Nie 19:24, 24 Sty 2021    Temat postu:

Odpowiedź jest dość prosta, ostatecznym sensem życia jest śmierć. Mówię tu o śmierci jako stanie pozbawionym postrzegania zmian i nie ma specjalnie różnicy między śmiercią, a jednym, niezmiennym stanem. Innymi słowy, każda ostateczność, będzie śmiercią.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:38, 24 Sty 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Korzyść jest wtedy, gdy niczego nie żałujesz.
Gdy nie istniejesz, to nie żałujesz niczego.

Banjankri napisał:
Odpowiedź jest dość prosta, ostatecznym sensem życia jest śmierć. Mówię tu o śmierci jako stanie pozbawionym postrzegania zmian i nie ma specjalnie różnicy między śmiercią, a jednym, niezmiennym stanem. Innymi słowy, każda ostateczność, będzie śmiercią.

Obaj pesymizujecie.
Niby Was rozumiem. Patrząc na to popie...ne życie, właściwie bym się z Wami zgodził. Ale to są emocje, to nie jest racjonalne.
Ja mój teizm mam, kto wie czy nie głównie dlatego, aby w ten sposób nie myśleć.
Co nie zawsze oczywiście mi się udaje. :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 20:40, 24 Sty 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Życie nie ma sensu.

MaluśnaOwieczka napisał:
Życie nie ma sensu.


Nie gadaj...
Jest jeszcze kilka rzeczy do obejrzenia i posłuchania..


https://youtu.be/9XjcMTTaaCo


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Nie 20:45, 24 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Nie 21:17, 24 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
Korzyść jest wtedy, gdy niczego nie żałujesz.
Gdy nie istniejesz, to nie żałujesz niczego.

Banjankri napisał:
Odpowiedź jest dość prosta, ostatecznym sensem życia jest śmierć. Mówię tu o śmierci jako stanie pozbawionym postrzegania zmian i nie ma specjalnie różnicy między śmiercią, a jednym, niezmiennym stanem. Innymi słowy, każda ostateczność, będzie śmiercią.

Obaj pesymizujecie.
Niby Was rozumiem. Patrząc na to popie...ne życie, właściwie bym się z Wami zgodził. Ale to są emocje, to nie jest racjonalne.
Ja mój teizm mam, kto wie czy nie głównie dlatego, aby w ten sposób nie myśleć.
Co nie zawsze oczywiście mi się udaje. :cry:

To ty nie zrozumiałeś, tu nie ma żadnych emocji, a czysto racjonalne myślenie. Ostateczność, niezależnie od tego jaka konkretnie jest, jest pewnym niezmiennym (ostatecznym) stanem. Szukając takiego stanu, szukasz śmierci. Co ważne, należy odróżnić śmierć fizyczną, której początek jest "bogaty" w bolesne doznania, z końcowym efektem, w którym wszelkie doznania wygasną. Umieranie jest częścią życia, nie śmierci.
Patrzymy na śmierć logicznie, nie emocjonalnie i taka śmierć nie ma emocji. Jest teoretycznym stanem niezmienności. Szukając ostatecznego sensu, szukasz właśnie takiej niezmienności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 21:21, 24 Sty 2021    Temat postu:

Nie chodzi o niezmienność, tylko o brak świadomości. Nie o dowolną niezmienność.
Chociaż z drugiej strony niezmienność wyklucza jakąkolwiek świadomość... Więc może to i to samo.


Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Nie 21:22, 24 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Nie 21:27, 24 Sty 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Nie chodzi o niezmienność, tylko o brak świadomości. Nie o dowolną niezmienność.
Chociaż z drugiej strony niezmienność wyklucza jakąkolwiek świadomość... Więc może to i to samo.

No właśnie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 22:06, 24 Sty 2021    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Nie chodzi o niezmienność, tylko o brak świadomości. Nie o dowolną niezmienność.
Chociaż z drugiej strony niezmienność wyklucza jakąkolwiek świadomość... Więc może to i to samo.



Dlaczego???


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 10:19, 25 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 23:54, 24 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:
MaluśnaOwieczka napisał:
Korzyść jest wtedy, gdy niczego nie żałujesz.
Gdy nie istniejesz, to nie żałujesz niczego.

Banjankri napisał:
Odpowiedź jest dość prosta, ostatecznym sensem życia jest śmierć. Mówię tu o śmierci jako stanie pozbawionym postrzegania zmian i nie ma specjalnie różnicy między śmiercią, a jednym, niezmiennym stanem. Innymi słowy, każda ostateczność, będzie śmiercią.

Obaj pesymizujecie.
Niby Was rozumiem. Patrząc na to popie...ne życie, właściwie bym się z Wami zgodził. Ale to są emocje, to nie jest racjonalne.
Ja mój teizm mam, kto wie czy nie głównie dlatego, aby w ten sposób nie myśleć.
Co nie zawsze oczywiście mi się udaje. :cry:

To ty nie zrozumiałeś, tu nie ma żadnych emocji, a czysto racjonalne myślenie. Ostateczność, niezależnie od tego jaka konkretnie jest, jest pewnym niezmiennym (ostatecznym) stanem. Szukając takiego stanu, szukasz śmierci. Co ważne, należy odróżnić śmierć fizyczną, której początek jest "bogaty" w bolesne doznania, z końcowym efektem, w którym wszelkie doznania wygasną. Umieranie jest częścią życia, nie śmierci.
Patrzymy na śmierć logicznie, nie emocjonalnie i taka śmierć nie ma emocji. Jest teoretycznym stanem niezmienności. Szukając ostatecznego sensu, szukasz właśnie takiej niezmienności.

Ja tam szukam wiecznego doskonalenia się, nieskończonego rozwoju, funkcjonowania w iluminacji, która się nie kończy. Tak jak nie jestem w stanie policzyć wszystkich liczb naturalnych (czy nawet wszystkich liczb pierwszych), bo nieskończoności są wiecznie niedokonane, tak też i ja mogę ostatecznie zafunkcjonować jako istota wiecznie się doskonaląca i wzrastająca. Wole szukać takiego stanu, a nie tej Twojej śmiertelnej niezmienności.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Pon 9:52, 25 Sty 2021    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Ja tam szukam wiecznego doskonalenia się, nieskończonego rozwoju, funkcjonowania w iluminacji, która się nie kończy. Tak jak nie jestem w stanie policzyć wszystkich liczb naturalnych (czy nawet wszystkich liczb pierwszych), bo nieskończoności są wiecznie niedokonane, tak też i ja mogę ostatecznie zafunkcjonować jako istota wiecznie się doskonaląca i wzrastająca. Wole szukać takiego stanu, a nie tej Twojej śmiertelnej niezmienności.

Ja nie wnikam w to, co ty wolisz. Użyłeś niewłaściwego tytułu, bo nieskończony rozwój implikuje zmiany, a ostateczność ich koniec.
Oczywiście, możemy się prześcigać w kreowaniu światopoglądów, kto wymyśli lepszy, ale to będzie się właśnie opierało o emocje i chciejstwo, nie racjonalne myślenie. To chyba wuj zainicjował taki sposób myślenia na tym forum. Można tak robić, nikt nie zabrania, tylko po co?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:17, 25 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Odpowiedź jest dość prosta, ostatecznym sensem życia jest śmierć. Mówię tu o śmierci jako stanie pozbawionym postrzegania zmian i nie ma specjalnie różnicy między śmiercią, a jednym, niezmiennym stanem. Innymi słowy, każda ostateczność, będzie śmiercią.


oswajam śmierć ale nie uważam jej za sens życia.

Chyba,że piękna śmierć tak jak śmierć Jezusa na krzyżu..

śmierć po coś a nie tak, że na raka zachorowałeś. :) :wink:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Pon 10:20, 25 Sty 2021    Temat postu:

Semele napisał:
Banjankri napisał:
Odpowiedź jest dość prosta, ostatecznym sensem życia jest śmierć. Mówię tu o śmierci jako stanie pozbawionym postrzegania zmian i nie ma specjalnie różnicy między śmiercią, a jednym, niezmiennym stanem. Innymi słowy, każda ostateczność, będzie śmiercią.


oswajam śmierć ale nie uważam jej za sens życia.

Chyba,że piękna śmierć tak jak śmierć Jezusa na krzyżu..

śmierć po coś a nie tak, że na raka zachorowałeś. :) :wink:

Faktycznie, piękna jest śmierć na krzyżu... nie wiem czy sobie żartujesz, czy po prostu nigdy tego nie przemyślałaś.
I następnym razem czytaj ze zrozumieniem. Umieranie, o którym piszesz, zostało oddzielone od śmierci.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 10:21, 25 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 140 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pon 10:29, 25 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Semele napisał:
Banjankri napisał:
Odpowiedź jest dość prosta, ostatecznym sensem życia jest śmierć. Mówię tu o śmierci jako stanie pozbawionym postrzegania zmian i nie ma specjalnie różnicy między śmiercią, a jednym, niezmiennym stanem. Innymi słowy, każda ostateczność, będzie śmiercią.


oswajam śmierć ale nie uważam jej za sens życia.

Chyba,że piękna śmierć tak jak śmierć Jezusa na krzyżu..

śmierć po coś a nie tak, że na raka zachorowałeś. :) :wink:

Faktycznie, piękna jest śmierć na krzyżu... nie wiem czy sobie żartujesz, czy po prostu nigdy tego nie przemyślałaś.
I następnym razem czytaj ze zrozumieniem. Umieranie, o którym piszesz, zostało oddzielone od śmierci.


Nie chciałabym na krzyżu faktycznie..
chodziło mi raczej , że jeśli umierać to już po coś a nie w oczekiwaniu.
Zauważ, że wielu ludzi chorych zaczyna mocno działać przed śmiercią.
Na przykład [link widoczny dla zalogowanych](duchowny)

co do buddyzmy ,..mało go rozumiem...
co myślisz właściwie o tzw reinkarnacji. Buddyści w to wierzą czy nie bo znalazałam mnóstwo sprzecznych informacji


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pon 10:29, 25 Sty 2021, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31333
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 11:49, 25 Sty 2021    Temat postu:

Banjankri napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Ja tam szukam wiecznego doskonalenia się, nieskończonego rozwoju, funkcjonowania w iluminacji, która się nie kończy. Tak jak nie jestem w stanie policzyć wszystkich liczb naturalnych (czy nawet wszystkich liczb pierwszych), bo nieskończoności są wiecznie niedokonane, tak też i ja mogę ostatecznie zafunkcjonować jako istota wiecznie się doskonaląca i wzrastająca. Wole szukać takiego stanu, a nie tej Twojej śmiertelnej niezmienności.

Ja nie wnikam w to, co ty wolisz. Użyłeś niewłaściwego tytułu, bo nieskończony rozwój implikuje zmiany, a ostateczność ich koniec.
Oczywiście, możemy się prześcigać w kreowaniu światopoglądów, kto wymyśli lepszy, ale to będzie się właśnie opierało o emocje i chciejstwo, nie racjonalne myślenie. To chyba wuj zainicjował taki sposób myślenia na tym forum. Można tak robić, nikt nie zabrania, tylko po co?

Problem w tym, że użycie "racjonalny"=bezcelowy, do czego się sprowadza Twoja negacja mojego podejścia, z kolei chyba jest jeszcze większym dziwactwem.
Stawiam sprawę uczciwie - nie mam absolutnych powodów na nic. Mam tylko start z wyróżnieniem czegokolwiek jako lepsze, właściwsze, bardziej racjonalne WE MNIE, albo i ze mnie. To jednocześnie implikuje znowu uznanie, iż POSIADAM JAKĄŚ NATURĘ. To coś, co mi jakoś tak z automatu różnicuje oceny rzeczywistości jest moją naturą. Być może jest to natura jakoś nieprzekraczalnie stała, a być może sam mogę na nią wpływać zarządzając różnymi formami sprzężeń zwrotnych. Niewątpliwie arbitralnie założyłem tu też, że bardziej złożona, a do tego lepiej zintegrowana świadomość jest jakoś lepsza, czyli że warto jest właśnie ją mieć, albo do niej dążyć. Można założyć przeciwnie - że lepsza jest nieświadomość. Powstaje jednak pytanie, czy to ostatnie założenie nie jest przeciwne naszej ludzkiej naturze. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Banjankri




Dołączył: 17 Kwi 2012
Posty: 5344
Przeczytał: 34 tematy


PostWysłany: Pon 12:48, 25 Sty 2021    Temat postu:

Cytat:
Problem w tym, że użycie "racjonalny"=bezcelowy, do czego się sprowadza Twoja negacja mojego podejścia, z kolei chyba jest jeszcze większym dziwactwem.

Jaki jest cel na końcu podróży? Jaki jest cel niekończącej się podróży?

Cytat:
To coś, co mi jakoś tak z automatu różnicuje oceny rzeczywistości jest moją naturą. Być może jest to natura jakoś nieprzekraczalnie stała, a być może sam mogę na nią wpływać zarządzając różnymi formami sprzężeń zwrotnych.

Załóżmy, że tak jest, i co teraz? Gdzie chcesz ją kierować? Jakie będzie kryterium oceny takiego postępowania? Samopoczucie, spójność logiczna, zgodność z opinią publiczną?

Cytat:
Niewątpliwie arbitralnie założyłem tu też, że bardziej złożona, a do tego lepiej zintegrowana świadomość jest jakoś lepsza, czyli że warto jest właśnie ją mieć, albo do niej dążyć.

Jakoś lepsza... czyli jak konkretnie? Pod jakim względem złożoność jest lepsza od prostoty?

Cytat:
Można założyć przeciwnie - że lepsza jest nieświadomość. Powstaje jednak pytanie, czy to ostatnie założenie nie jest przeciwne naszej ludzkiej naturze.

To świadomość jest przeciwna ludzkiej naturze. To czego szukasz to doskonale złożona harmonia. Co wprowadza dysharmonię? Świadomość właśnie, generuje światopogląd (zbudowany z uproszczeń), który jest niezgodny z doznaniem. Każdy człowiek ostatecznie zmierza do jednego celu, a mianowicie, jak osiągnąć spokój, akceptację, uwolnienie od troski. Problem w tym, że szuka spokoju jako stanu na zewnątrz, i wewnątrz. Szuka na podstawie światopoglądu, próbując go sfabrykować. Dokładnie to robi wuj. Nie udała mu się taka fabrykacja, bo wie, że do tego potrzebna byłaby wszechwiedza. No to wykreował Boga, który tą wszechwiedzę ma. Innymi słowy, nie znam równania na idealną harmonię, ale wierzę, że jest taki matematyk, który ją ma i na tej podstawie twierdzę, że doskonała harmonia jest możliwa. Teraz można prześcigać się w wymyślaniu takich konceptów, problem w tym, że one, przez ten brakujący element (matematyka), będą zupełnie jałowe.
Może, zamiast szukać wzoru na harmonię, lepiej zastanowić się nad tym, skąd się bierze dysharmonia? To jest zupełna zmiana perspektywy, ze świata dysharmonii, w którym istnieje Bóg posiadający harmonię, do świata harmonii, w której człowiek generuje dysharmonię. Taka zmiana otwiera zupełnie nowe możliwości, bo pozwala na odnalezienie źródła dysharmonii, ignorancji, która leży u podstaw świadomości. Światopoglądy są dziećmi świadomości, które oddalają od harmonii. Tworzenie fantazmatów, jest jak wyścig rakietowy w poszukiwaniu Ziemi. Ścigacie się, która jest szybsza, bardziej praktyczna, zapominając, że coraz szybciej oddalacie się od Ziemi, której szukacie.

Rzekł Jezus: „Gdy wasi przywódcy powiedzą wam: 'to królestwo jest w niebie, wtedy ptaki niebieskie będą pierwsze przed wami'. Gdy powiedzą wam, że ono jest w morzu, wtedy ryby będą pierwsze przed wami. Ale królestwo jest tym, co jest w was i tym, co jest poza wami. Skoro poznacie samych siebie, wtedy będziecie poznani i będziecie wiedzieć, że jesteście synami Ojca żywego. Jeśli zaś nie poznacie siebie, wtedy istniejecie w nędzy i sami jesteście nędzą".

Wieczne dążenie jest wieczną nędzą. Doskonałą harmonia nie potrzebuje ulepszeń.


Ostatnio zmieniony przez Banjankri dnia Pon 12:52, 25 Sty 2021, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 1 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin