Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Prawdy objawione na podobieństwo definicji i teorii
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14198
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Sob 22:04, 17 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Po prostu wskazałem uwagę na pewną wspólną okoliczność.

Z której wynika, że ta prawda objawiona nie różni się za bardzo od teorii naukowych - czyż nie?

Pod innymi względami będą różnice, a pod tym względem jest akurat podobieństwo.
Chciałbyś zakazać wspominania o tym?... :shock:

Co bym chciał, określiłem w pytaniu.

Na pytanie dostałeś odpowiedź.

Wskaż ją, bo najwyraźniej przeoczyłem.

Michał Dyszyński napisał:
A teraz jest pytanie dla Ciebie. Bo nie mogę się nadziwić, iż pomimo tego, że od początku piszę zarówno o podobieństwach, jak i różnicach w zakresie "objawialności się" róznych koncepcji, to Ty nie przyjmujesz tego do wiadomości, cisnąc uparcie taką narrację, jakbym pisał wyłącznie o podobieństwach, a te różnice jakbym rzekomo miał ignorować. I zadajesz po raz kolejny pytanie, na które dostałeś wcześniej odpowiedź. Więc próbuję dojść do tego, co Cię niepokoi w tym, że w ogóle o czymś takim jak owo podobieństwo napisałem. :think:
Nie lubisz bardziej złożonych obrazów epistemicznych?...
Skoro Ty pytasz, a ja odpowiadam, to może Ty spróbuj odpowiedzieć na moje pytanie. Chyba że się czegoś boisz...
Jeśli to jest dla Ciebie za trudne, zastanowienie się, dlaczego w tym złożonym obrazie - podobieństw i różnic, taką gigantyczną trudność masz z zaakceptowaniem, że podobieństwo też (! Nie tylko podobieństwo - przypominam, bo już pewnie zapomniałeś, że o różnicach też pisałem) występuje, to może jest jakaś tego przyczyna?... :think:
Potrafiłbyś zdiagnozować u siebie tę przyczynę niezdolności do zaakceptowania bardziej złożonych idei epistemicznych?...

Ty mnie pytasz, czy sobie odpowiadasz?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31420
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:17, 17 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Po prostu wskazałem uwagę na pewną wspólną okoliczność.

Z której wynika, że ta prawda objawiona nie różni się za bardzo od teorii naukowych - czyż nie?

Pod innymi względami będą różnice, a pod tym względem jest akurat podobieństwo.
Chciałbyś zakazać wspominania o tym?... :shock:

Co bym chciał, określiłem w pytaniu.

Na pytanie dostałeś odpowiedź.

Wskaż ją, bo najwyraźniej przeoczyłem.

Pogrubiłem wyżej. Przypominam, że "podobieństwo" odnosi się do (omówionego wyżej) aspektu "objawienia się" danego rozumowania w umyśle osoby.

Chyba że "czyż nie", oznacza jeszcze pytanie o coś innego, niż o to w czym jest podobieństwo, a w czym różnica. Coś jeszcze bardziej zagmatwanego?...
Jeśli w swoim pytaniu chciałeś się dowiedzieć o mój stosunek do podobieństwa i różnic to mamy:
Podobieństwo = aspekt objawienia się w umyśle.
Róznice = inne (czyli zależne od dziedziny, głoszonego stwierdzenia)

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
A teraz jest pytanie dla Ciebie. Bo nie mogę się nadziwić, iż pomimo tego, że od początku piszę zarówno o podobieństwach, jak i różnicach w zakresie "objawialności się" róznych koncepcji, to Ty nie przyjmujesz tego do wiadomości, cisnąc uparcie taką narrację, jakbym pisał wyłącznie o podobieństwach, a te różnice jakbym rzekomo miał ignorować. I zadajesz po raz kolejny pytanie, na które dostałeś wcześniej odpowiedź. Więc próbuję dojść do tego, co Cię niepokoi w tym, że w ogóle o czymś takim jak owo podobieństwo napisałem. :think:
Nie lubisz bardziej złożonych obrazów epistemicznych?...
Skoro Ty pytasz, a ja odpowiadam, to może Ty spróbuj odpowiedzieć na moje pytanie. Chyba że się czegoś boisz...
Jeśli to jest dla Ciebie za trudne, zastanowienie się, dlaczego w tym złożonym obrazie - podobieństw i różnic, taką gigantyczną trudność masz z zaakceptowaniem, że podobieństwo też (! Nie tylko podobieństwo - przypominam, bo już pewnie zapomniałeś, że o różnicach też pisałem) występuje, to może jest jakaś tego przyczyna?... :think:
Potrafiłbyś zdiagnozować u siebie tę przyczynę niezdolności do zaakceptowania bardziej złożonych idei epistemicznych?...

Ty mnie pytasz, czy sobie odpowiadasz?

Ciebie pytam. Jeszcze raz skopiuję o co: Potrafiłbyś zdiagnozować u siebie tę przyczynę niezdolności do zaakceptowania bardziej złożonych idei epistemicznych? (bo to, że nie akceptujesz naraz złożoności polegającej na tym, że ISTNIEJĄ ZARÓWNO PODOBIEŃSTWA, JAK I RÓŻNICE, to chyba mamy jasne - wszak gdy ja piszę i o podobieństwach i różnicach, Ty uparcie ignorujesz moje uwagi o tych różnicach, sugerując, piszę tylko o podobieństwie)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31420
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 11:20, 18 Lut 2024    Temat postu:

Naprawdę wartościowe koncepcje, teorie mają cechę swoistej KOMPLETNOŚCI, czyli możliwości WIĄZANIA Z INNYMI KONCEPCJAMI.
Koncepcja silnie wyizolowana, odnosząca się tylko do jednej myśli właściwie nie jest pełnowartościową koncepcją, bo nie mając porównania do innych idei, nie mając narzędzi do użycia jej w zmiennych warunkach życia, wychodzi na to, iż możemy sobie tę koncepcję...
... jedynie stwierdzić.
W świecie walki agitatorów jednej ideologii z agitatorami ideologii przeciwnej mało komu to przeszkadza, bo to właśnie o sugestywne deklaracje najbardziej przecież chodzi. W świecie agitacji nie chodzi o to, aby myśleć, ale aby przeciągać na swoją stronę maksymalnie bezmyślnych, niezadających pytań, posłusznych realizowaniu wspólnej linii deklarowania "żołnierzy".
Tymczasem koncepcja kompletna ma tę wyróżniającą ją cechę, że objawiać się będą jej różne dalekosiężne skutki. Taka koncepcja jest niczym pewien "mechanizm", który zachowuje spójność w zmiennych, także nieraz zupełnie nowych warunkach. Inaczej mówiąc, nawet formułujący daną koncepcję nie wie, do czego ona w przyszłości będzie użyta, bo w koncepcji zaszyte jest ziarno dopasowania do "rzeczy przyszłych". A to niedostrzegane wcześniej dopasowanie objawi się dopiero wtedy, gdy koncepcji użyje wystarczająco twórcza, krytyczna jednostka, ktoś rozumem wykraczający ponad przeciętność, rutynowość. W tym sensie "objawialność" koncepcji dostanie nowego znaczenia - objawi się jako coś użytecznego w nieznanych aktualnie zastosowaniach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14198
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Nie 12:12, 18 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Po prostu wskazałem uwagę na pewną wspólną okoliczność.

Z której wynika, że ta prawda objawiona nie różni się za bardzo od teorii naukowych - czyż nie?

Pod innymi względami będą różnice, a pod tym względem jest akurat podobieństwo.
Chciałbyś zakazać wspominania o tym?... :shock:

Co bym chciał, określiłem w pytaniu.

Na pytanie dostałeś odpowiedź.

Wskaż ją, bo najwyraźniej przeoczyłem.

Pogrubiłem wyżej. Przypominam, że "podobieństwo" odnosi się do (omówionego wyżej) aspektu "objawienia się" danego rozumowania w umyśle osoby.

Chyba że "czyż nie", oznacza jeszcze pytanie o coś innego, niż o to w czym jest podobieństwo, a w czym różnica. Coś jeszcze bardziej zagmatwanego?...
Jeśli w swoim pytaniu chciałeś się dowiedzieć o mój stosunek do podobieństwa i różnic to mamy:
Podobieństwo = aspekt objawienia się w umyśle.
Róznice = inne (czyli zależne od dziedziny, głoszonego stwierdzenia)

Porównujesz oba aspekty wyraźnie pod kątem wskazania, iż podobieństwa są większe, niż się wydaje (pogrubiony fragment w pierwszym poście).
Tymczasem wskazałeś "killera", czyli fakt, że coś pojawia się w umyśle. Generalnie każda idea czy pomysł pojawiają się w umyśle - więc akurat ta wspólna cecha owych idei wcale nie zbliża do siebie.
Zatem - masz jakieś inne podobieństwa?

Michał Dyszyński napisał:

Ciebie pytam. Jeszcze raz skopiuję o co: Potrafiłbyś zdiagnozować u siebie tę przyczynę niezdolności do zaakceptowania bardziej złożonych idei epistemicznych? (bo to, że nie akceptujesz naraz złożoności polegającej na tym, że ISTNIEJĄ ZARÓWNO PODOBIEŃSTWA, JAK I RÓŻNICE, to chyba mamy jasne - wszak gdy ja piszę i o podobieństwach i różnicach, Ty uparcie ignorujesz moje uwagi o tych różnicach, sugerując, piszę tylko o podobieństwie)

Czyli jednak gadasz sam ze sobą.
Kontynuuj - ja będę się tylko przyglądał.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31420
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:15, 18 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Po prostu wskazałem uwagę na pewną wspólną okoliczność.

Z której wynika, że ta prawda objawiona nie różni się za bardzo od teorii naukowych - czyż nie?

Pod innymi względami będą różnice, a pod tym względem jest akurat podobieństwo.
Chciałbyś zakazać wspominania o tym?... :shock:

Co bym chciał, określiłem w pytaniu.

Na pytanie dostałeś odpowiedź.

Wskaż ją, bo najwyraźniej przeoczyłem.

Pogrubiłem wyżej. Przypominam, że "podobieństwo" odnosi się do (omówionego wyżej) aspektu "objawienia się" danego rozumowania w umyśle osoby.

Chyba że "czyż nie", oznacza jeszcze pytanie o coś innego, niż o to w czym jest podobieństwo, a w czym różnica. Coś jeszcze bardziej zagmatwanego?...
Jeśli w swoim pytaniu chciałeś się dowiedzieć o mój stosunek do podobieństwa i różnic to mamy:
Podobieństwo = aspekt objawienia się w umyśle.
Róznice = inne (czyli zależne od dziedziny, głoszonego stwierdzenia)

Porównujesz oba aspekty wyraźnie pod kątem wskazania, iż podobieństwa są większe, niż się wydaje (pogrubiony fragment w pierwszym poście).
Tymczasem wskazałeś "killera", czyli fakt, że coś pojawia się w umyśle. Generalnie każda idea czy pomysł pojawiają się w umyśle - więc akurat ta wspólna cecha owych idei wcale nie zbliża do siebie.
Zatem - masz jakieś inne podobieństwa?

Jak będzie coś konkretnie (!) do porównania, to pewnie się znajdzie. Z góry nie jestem w stanie przewidzieć, co będzie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14198
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Nie 12:26, 18 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Po prostu wskazałem uwagę na pewną wspólną okoliczność.

Z której wynika, że ta prawda objawiona nie różni się za bardzo od teorii naukowych - czyż nie?

Pod innymi względami będą różnice, a pod tym względem jest akurat podobieństwo.
Chciałbyś zakazać wspominania o tym?... :shock:

Co bym chciał, określiłem w pytaniu.

Na pytanie dostałeś odpowiedź.

Wskaż ją, bo najwyraźniej przeoczyłem.

Pogrubiłem wyżej. Przypominam, że "podobieństwo" odnosi się do (omówionego wyżej) aspektu "objawienia się" danego rozumowania w umyśle osoby.

Chyba że "czyż nie", oznacza jeszcze pytanie o coś innego, niż o to w czym jest podobieństwo, a w czym różnica. Coś jeszcze bardziej zagmatwanego?...
Jeśli w swoim pytaniu chciałeś się dowiedzieć o mój stosunek do podobieństwa i różnic to mamy:
Podobieństwo = aspekt objawienia się w umyśle.
Róznice = inne (czyli zależne od dziedziny, głoszonego stwierdzenia)

Porównujesz oba aspekty wyraźnie pod kątem wskazania, iż podobieństwa są większe, niż się wydaje (pogrubiony fragment w pierwszym poście).
Tymczasem wskazałeś "killera", czyli fakt, że coś pojawia się w umyśle. Generalnie każda idea czy pomysł pojawiają się w umyśle - więc akurat ta wspólna cecha owych idei wcale nie zbliża do siebie.
Zatem - masz jakieś inne podobieństwa?

Jak będzie coś konkretnie (!) do porównania, to pewnie się znajdzie. Z góry nie jestem w stanie przewidzieć, co będzie.

Czyli na chwilę obecną nie masz innych podobieństw, ale uznałeś, iż podobieństwo konieczne dla każdej idei warte jest wymienienia by wskazać, że jednak prawda objawiona i teoria naukowa nie różnią się od siebie tak bardzo, jak by się wydawało?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31420
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:23, 18 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Po prostu wskazałem uwagę na pewną wspólną okoliczność.

Z której wynika, że ta prawda objawiona nie różni się za bardzo od teorii naukowych - czyż nie?

Pod innymi względami będą różnice, a pod tym względem jest akurat podobieństwo.
Chciałbyś zakazać wspominania o tym?... :shock:

Co bym chciał, określiłem w pytaniu.

Na pytanie dostałeś odpowiedź.

Wskaż ją, bo najwyraźniej przeoczyłem.

Pogrubiłem wyżej. Przypominam, że "podobieństwo" odnosi się do (omówionego wyżej) aspektu "objawienia się" danego rozumowania w umyśle osoby.

Chyba że "czyż nie", oznacza jeszcze pytanie o coś innego, niż o to w czym jest podobieństwo, a w czym różnica. Coś jeszcze bardziej zagmatwanego?...
Jeśli w swoim pytaniu chciałeś się dowiedzieć o mój stosunek do podobieństwa i różnic to mamy:
Podobieństwo = aspekt objawienia się w umyśle.
Róznice = inne (czyli zależne od dziedziny, głoszonego stwierdzenia)

Porównujesz oba aspekty wyraźnie pod kątem wskazania, iż podobieństwa są większe, niż się wydaje (pogrubiony fragment w pierwszym poście).
Tymczasem wskazałeś "killera", czyli fakt, że coś pojawia się w umyśle. Generalnie każda idea czy pomysł pojawiają się w umyśle - więc akurat ta wspólna cecha owych idei wcale nie zbliża do siebie.
Zatem - masz jakieś inne podobieństwa?

Jak będzie coś konkretnie (!) do porównania, to pewnie się znajdzie. Z góry nie jestem w stanie przewidzieć, co będzie.

Czyli na chwilę obecną nie masz innych podobieństw, ale uznałeś, iż podobieństwo konieczne dla każdej idei warte jest wymienienia by wskazać, że jednak prawda objawiona i teoria naukowa nie różnią się od siebie tak bardzo, jak by się wydawało?

Na chwilę obecną jest rozpatrywanie tego właśnie elementu. Nie da się pisać o wszystkim na raz.
Jakbyś sobie przypomniał, to w innych wątkach pisałem o różnych innych podobieństwach. Ale, jeśli już tak bardzo potrzebujesz innego podobieństwa, to mogę podać kilka:
- podobieństwem pomiędzy teoriami naukowymi, a kwestiami światopoglądowymi jest także oparcie się o przetrenowane w umysłach znaczenia słów, aby język okazał się wystarczająco publiczny (idea za Wittgensteinem).
- Podobieństwem między teoriami naukowymi, twierdzeniami światoglądowymi jest wrzucenie tych zagadnień POD PUBLICZNY OSĄD (aspekt konsensualny, patrz: konsensualna koncepcja prawdy).
Są i inne podobieństwa.
Są też i różnice. Np. w przypadku teorii dotyczących nauk przyrodniczych oczekuje się zgodności z obserwacjami, eksperymentami zobiektywizowanymi i powtarzalnymi przez różnych badaczy, co w przypadku koncepcji światopoglądowych (także religijnych) najczęściej nie występuje.
W przypadku zagadnień filozoficznych i światopogladowych, aspekt "objawienia się" jest chyba dalej posunięty, podczas gdy w naukach ścisłych dąży się (a przynajmniej silniej się dąży) do tego, aby objawienie obiektywizować, potwierdzać metodami statystycznymi, matematycznymi.
Są i inne różnice.
Czyli znowu przypomnę - są liczne podobieństwa, są też liczne różnice. Ani występujące podobieństwa, ani różnice nie negują swoim istnieniem tezy głównej tego wątku.

Tu warto zauważyć, że w dyskusji dość częstym typem polemiki jest UPRASZCZANIE tak silne, że się gubi sens. Upraszczając do tego, że muszą być tylko podobieństwa, albo że muszą być tylko różnice, niektórzy próbują upichcić jakiś rodzaj polemicznego podjęcia zagadnienia. Ale to się wg mnie kwalifikuje jako jawna manipulacja, a nie uczciwa argumentacja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14198
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Pon 12:31, 19 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Czyli na chwilę obecną nie masz innych podobieństw, ale uznałeś, iż podobieństwo konieczne dla każdej idei warte jest wymienienia by wskazać, że jednak prawda objawiona i teoria naukowa nie różnią się od siebie tak bardzo, jak by się wydawało?

Na chwilę obecną jest rozpatrywanie tego właśnie elementu. Nie da się pisać o wszystkim na raz. Jakbyś sobie przypomniał, to w innych wątkach pisałem o różnych innych podobieństwach. Ale, jeśli już tak bardzo potrzebujesz innego podobieństwa, to mogę podać kilka:
- podobieństwem pomiędzy teoriami naukowymi, a kwestiami światopoglądowymi jest także oparcie się o przetrenowane w umysłach znaczenia słów, aby język okazał się wystarczająco publiczny (idea za Wittgensteinem).
- Podobieństwem między teoriami naukowymi, twierdzeniami światoglądowymi jest wrzucenie tych zagadnień POD PUBLICZNY OSĄD (aspekt konsensualny, patrz: konsensualna koncepcja prawdy).
Są i inne podobieństwa.

Problem w tym, że to nie są podobieństwa samych teorii/twierdzeń pomiędzy sobą. Są to podobieństwa traktowania wszystkich idei/koncepcji/poglądów w jakiś sposób.

To, co robisz, to - poprzez analogię - stwierdzenie podobieństw pomiędzy projektami różnych ustaw w sejmie, które to ustawy są swoim totalnym zaprzeczeniem. Ty jednak zauważysz cechy wspólne, np. ustawy podlegają głosowaniu. Jednak - podobnie jak wyżej - nie ma to nic wspólnego z treścią tych ustaw, przesłankami ich powstawania czy sposobem uzasadniania ich tez.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31420
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:41, 19 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Czyli na chwilę obecną nie masz innych podobieństw, ale uznałeś, iż podobieństwo konieczne dla każdej idei warte jest wymienienia by wskazać, że jednak prawda objawiona i teoria naukowa nie różnią się od siebie tak bardzo, jak by się wydawało?

Na chwilę obecną jest rozpatrywanie tego właśnie elementu. Nie da się pisać o wszystkim na raz. Jakbyś sobie przypomniał, to w innych wątkach pisałem o różnych innych podobieństwach. Ale, jeśli już tak bardzo potrzebujesz innego podobieństwa, to mogę podać kilka:
- podobieństwem pomiędzy teoriami naukowymi, a kwestiami światopoglądowymi jest także oparcie się o przetrenowane w umysłach znaczenia słów, aby język okazał się wystarczająco publiczny (idea za Wittgensteinem).
- Podobieństwem między teoriami naukowymi, twierdzeniami światoglądowymi jest wrzucenie tych zagadnień POD PUBLICZNY OSĄD (aspekt konsensualny, patrz: konsensualna koncepcja prawdy).
Są i inne podobieństwa.

Problem w tym, że to nie są podobieństwa samych teorii/twierdzeń pomiędzy sobą. Są to podobieństwa traktowania wszystkich idei/koncepcji/poglądów w jakiś sposób.

To, co robisz, to - poprzez analogię - stwierdzenie podobieństw pomiędzy projektami różnych ustaw w sejmie, które to ustawy są swoim totalnym zaprzeczeniem. Ty jednak zauważysz cechy wspólne, np. ustawy podlegają głosowaniu. Jednak - podobnie jak wyżej - nie ma to nic wspólnego z treścią tych ustaw, przesłankami ich powstawania czy sposobem uzasadniania ich tez.

Dobry przykład podajesz z tym głosowaniem i ustawami. Dobry, bo względnie neutralny, więc może co niektórym jakoś pomóc spojrzeć na sprawę z dystansu, bez tego życzeniowego narzutu, aby widzieć wyłącznie to, co się chciałoby widzieć...

Zgadzam się z tym przykładem jako analogią do moich uwag. Tak rzeczywiście jest, że zwracam uwagę na coś, co jest jak z ustawami - że jest głosowane.Tyle, że ja niczego innego nie deklarowałem!
Próbujesz interpretować moje uwagi przy pewnym SWOIM (!) nadmiarowym założeniu - że ja tu chcę zaagitować za czymś, że oto zależy mi na "przeciągnięciu liny" w stronę, której - jak się spodziewasz - mam interes przeciągać. A jeśli ja nie miałem takiej intencji?...
- Przyszło Ci to kiedyś do głowy, że mogłem nie mieć owej agitatorskiej intencji wciśnięcia tego wszystkiego, co tam domniemywasz, że pragnę wcisnąć?...
A tu tak właśnie jest - nie chcę wcale sugerować jakichś dalszych wniosków, oprócz tego, że praktycznie wszystko o czym myślimy, niesie w sobie aspekt objawiania się nam. Wcale tu nie chcę agitować ani za religią, ani za teizmem.
Moją intencją jest dokładnie to, co ilustruje Twój przykład z ustawami i ich glosowaniem - wskazują, że wszystkie ustawy, czyli zarówno to słuszne i mądre, jak i szkodliwe, albo głupie są tworzone z intencją ich głosowania, są najczęściej głosowane. I ten fakt głosowania oczywiście nie przesądza w żadną stronę! Nie przesądza, czy ustawa jakaś jest dobra, czy zła. Podobnie fakt objawiania się w umyśle tak teorii naukowej, jak i koncepcji światopoglądowej, czy filozoficznej nie oznacza, że któraś z nich jest słuszna, albo niesłuszna.

Celem mojego pisania na forum nie jest namolna agitacja. Bo zresztą, nawet gdyby przyjąć za dobrą monetę, że agitatorsko rozumiana idea podobieństwa pod względem objawialności w umysłach koncepcji światopoglądowych i naukowych jest w pełni uznana i słuszna, to przecież i tak nie przesądza to o słuszności, jako że zarówno objawiające się koncepcje naukowe mogą być błędne, podobnie jak objawiające się religie mogą być fałszywe (co przyzna chyba każdy wyznawca religii, gdy mu się przedstawi do oceny KONKURENCYJNE koncepcje religijne).
Nie mam w tym wątku agitatorskich zapędów, a refleksję bardziej epistemiczną, kognitywistyczną, związaną z próbą zastanowienia się, jak umysły badają prawdziwość w ogólności, "jak działa myśl" jako taka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14198
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Pon 15:25, 19 Lut 2024    Temat postu:

Tylko jaki jest w takim razie cel tego wątku?
Przecież można wziąć 2 dowolne pojęcia, które zaprzeczają sobie w każdym punkcie - nieważne, czy z filozofii, prawodawstwa czy przepisów kulinarnych - i znaleźć tego typu "cechy wspólne", które nie wynikają z treści tych pojęć, lecz z zupełnie innego wymiaru - a mianowicie ich traktowania.
Czyli "można sobie o tym pomyśleć", "można to opisać", "można to zapisać", "można to ocenić". Wszystko fajnie, ale to NIE SĄ cechy wspólne tych pojęć jako takich. Są to wspólne działania na tych pojęciach.

Jaki jest sens wskazywanie na tego typu "wspólne cechy", które tak naprawdę:
1. Stanowią niejako konieczny zbiór cech KAŻDEGO pojęcia.
2. Ów zbiór cech nie dotyczy samego pojęcia per se ani niesionej przez niego treści ani sposobu dochodzenie do formułowania tego pojęcia.
?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31420
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 16:08, 19 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Tylko jaki jest w takim razie cel tego wątku?
Przecież można wziąć 2 dowolne pojęcia, które zaprzeczają sobie w każdym punkcie - nieważne, czy z filozofii, prawodawstwa czy przepisów kulinarnych - i znaleźć tego typu "cechy wspólne", które nie wynikają z treści tych pojęć, lecz z zupełnie innego wymiaru - a mianowicie ich traktowania.
Czyli "można sobie o tym pomyśleć", "można to opisać", "można to zapisać", "można to ocenić". Wszystko fajnie, ale to NIE SĄ cechy wspólne tych pojęć jako takich. Są to wspólne działania na tych pojęciach.

Jaki jest sens wskazywanie na tego typu "wspólne cechy", które tak naprawdę:
1. Stanowią niejako konieczny zbiór cech KAŻDEGO pojęcia.
2. Ów zbiór cech nie dotyczy samego pojęcia per se ani niesionej przez niego treści ani sposobu dochodzenie do formułowania tego pojęcia.
?

Wreszcie zadałeś kluczowe pytania.
Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym.
Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem.
Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny. Zresztą, skoro pisałeś gdzieś (a fedor Ci to wciąż przypomina), że "nic nie wiesz"* (z czym się nawet i ja solidaryzuję, bo ja też tylko w bardzo potocznym, lokalnym znaczeniu używam wobec swoich przekonań czasownika "wiedzieć"), to jakbyś trochę nawet chciał to rozumieć. Jest tylko pytanie, czy rozumiesz to osobno dla siebie, a osobno dla innych (hipokryzja), czyli że choć sam się godzisz na to, że wiedza jest niepewna, to od innych będziesz jej żądał w najbardziej rygorystycznej postaci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14198
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Wto 11:42, 20 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.

Michał Dyszyński napisał:
Zresztą, skoro pisałeś gdzieś (a fedor Ci to wciąż przypomina), że "nic nie wiesz"* (z czym się nawet i ja solidaryzuję, bo ja też tylko w bardzo potocznym, lokalnym znaczeniu używam wobec swoich przekonań czasownika "wiedzieć"), to jakbyś trochę nawet chciał to rozumieć. Jest tylko pytanie, czy rozumiesz to osobno dla siebie, a osobno dla innych (hipokryzja), czyli że choć sam się godzisz na to, że wiedza jest niepewna, to od innych będziesz jej żądał w najbardziej rygorystycznej postaci.

Od wielu lat wskazuję na stopniowanie pewności tez. To wy próbujecie to wszystko "uzerojedynkowić" - czyli albo wiedza jest pewna na 100%, albo wszystko jest tak samo niepewne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 108 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:27, 20 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.

Michał Dyszyński napisał:
Zresztą, skoro pisałeś gdzieś (a fedor Ci to wciąż przypomina), że "nic nie wiesz"* (z czym się nawet i ja solidaryzuję, bo ja też tylko w bardzo potocznym, lokalnym znaczeniu używam wobec swoich przekonań czasownika "wiedzieć"), to jakbyś trochę nawet chciał to rozumieć. Jest tylko pytanie, czy rozumiesz to osobno dla siebie, a osobno dla innych (hipokryzja), czyli że choć sam się godzisz na to, że wiedza jest niepewna, to od innych będziesz jej żądał w najbardziej rygorystycznej postaci.

Od wielu lat wskazuję na stopniowanie pewności tez. To wy próbujecie to wszystko "uzerojedynkowić" - czyli albo wiedza jest pewna na 100%, albo wszystko jest tak samo niepewne.


U ciebie wszystko jest jednakowo niepewne i nawet sam to napisałeś:

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/religijna-logika,19967-250.html#623851

"absolutnie nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/boze-kryteria,18041-25.html#567129

"Oczywiście, że mogę się mylić we wszystkim"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/boze-kryteria,18041-75.html#567491

"Chodzi o niemożliwość jakiejkolwiek wiedzy"

http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/myslimy-o-tezie-probami-sfalsyfikowania-jej,21539-100.html#674917
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31420
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:35, 20 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.

Zadekretować sobie taką "błędność" możesz. Póki co mamy stan tej dyskusji zakończony na tym etapie z Twojej strony, jakim jest SAMA DEKLARACJA, Twoje zapewnienie, że masz rację. Nie wiadomo, czy tak deklarujesz, bo chcesz pokazać, że masz "swoje zdanie" (odrębne od mojego, czyli jednak masz coś do powiedzenia), czy dlatego, że nie zrozumiałeś sensu tego, co napisałem, więc z konkretnymi stwierdzeniami nie jesteś w stanie podjąć polemiki. Bez konkretnych tez, argumentów z Twojej strony, opierając się wyłącznie o tę deklaracje, można co najwyżej się domyślać Twoich motywów.

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Zresztą, skoro pisałeś gdzieś (a fedor Ci to wciąż przypomina), że "nic nie wiesz"* (z czym się nawet i ja solidaryzuję, bo ja też tylko w bardzo potocznym, lokalnym znaczeniu używam wobec swoich przekonań czasownika "wiedzieć"), to jakbyś trochę nawet chciał to rozumieć. Jest tylko pytanie, czy rozumiesz to osobno dla siebie, a osobno dla innych (hipokryzja), czyli że choć sam się godzisz na to, że wiedza jest niepewna, to od innych będziesz jej żądał w najbardziej rygorystycznej postaci.

Od wielu lat wskazuję na stopniowanie pewności tez. To wy próbujecie to wszystko "uzerojedynkowić" - czyli albo wiedza jest pewna na 100%, albo wszystko jest tak samo niepewne.

A ja mam wrażenie odwrotne - że to Ty się upierasz przy zerojedynkowości, wszystko sprowadzasz do uproszczeń, podczas gdy ja wciąż muszę przypominać o tym, że żadna wiedza nie jest absolutna, lecz zawsze POWIĄZANA Z KRYTERIAMI, ZAŁOŻENIAMI, które stanowią osobny, ruchomy element układanki w sens. Każdy z nas najwyraźniej ma swoje wrażenie. Można zadać ciekawe pytanie, dlaczego to tak jest, że choć w zakresie głównej tezy (że nie ma sensu formułować prawd jako absolutnych) się zgadzamy, to przy interpretacjach czyichś wypowiedzi wychodzi na to, jakby ktoś deklarował przeciwną postawę. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14198
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Wto 14:25, 20 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.
Zadekretować sobie taką "błędność" możesz. Póki co mamy stan tej dyskusji zakończony na tym etapie z Twojej strony, jakim jest SAMA DEKLARACJA

Od kilku postów tłumaczę ci, na czym ta błędność polega. Miałem nawet naiwnie nadzieję, że tym razem kontekstu nie utracisz.

Michał Dyszyński napisał:
A ja mam wrażenie odwrotne - że to Ty się upierasz przy zerojedynkowości, wszystko sprowadzasz do uproszczeń, podczas gdy ja wciąż muszę przypominać o tym, że żadna wiedza nie jest absolutna, lecz zawsze POWIĄZANA Z KRYTERIAMI, ZAŁOŻENIAMI, które stanowią osobny, ruchomy element układanki w sens. Każdy z nas najwyraźniej ma swoje wrażenie. Można zadać ciekawe pytanie, dlaczego to tak jest, że choć w zakresie głównej tezy (że nie ma sensu formułować prawd jako absolutnych) się zgadzamy, to przy interpretacjach czyichś wypowiedzi wychodzi na to, jakby ktoś deklarował przeciwną postawę. :think:

To faktycznie dziwne, jeżeli nie manipulujesz. Ty z kolei myślisz zapewne tak samo w drugą stronę.
Z mojego punktu widzenia ja cały czas podkreślam różne stopnie pewności - do wiary religijnej i prawd objawionych mam to zastrzeżenie, że są one na samym dole tej hierarchii.
I nie żebym wymagał dowodu absolutnego - ale niech będzie JAKKOLWIEK zbliżony do tez weryfikowalnych.
Bo bez tego to każdy sobie może w tych religiach pierniczyć, co mu się podoba. Zresztą - po mnogości religii widać, że tak jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31420
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:30, 20 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.
Zadekretować sobie taką "błędność" możesz. Póki co mamy stan tej dyskusji zakończony na tym etapie z Twojej strony, jakim jest SAMA DEKLARACJA

Od kilku postów tłumaczę ci, na czym ta błędność polega. Miałem nawet naiwnie nadzieję, że tym razem kontekstu nie utracisz.

Czyli na zarzut o tym, że mamy tylko arbitralne deklaracje, zareagowałeś kolejną arbitralną deklaracją.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 108 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 14:32, 20 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.
Zadekretować sobie taką "błędność" możesz. Póki co mamy stan tej dyskusji zakończony na tym etapie z Twojej strony, jakim jest SAMA DEKLARACJA

Od kilku postów tłumaczę ci, na czym ta błędność polega. Miałem nawet naiwnie nadzieję, że tym razem kontekstu nie utracisz.

Michał Dyszyński napisał:
A ja mam wrażenie odwrotne - że to Ty się upierasz przy zerojedynkowości, wszystko sprowadzasz do uproszczeń, podczas gdy ja wciąż muszę przypominać o tym, że żadna wiedza nie jest absolutna, lecz zawsze POWIĄZANA Z KRYTERIAMI, ZAŁOŻENIAMI, które stanowią osobny, ruchomy element układanki w sens. Każdy z nas najwyraźniej ma swoje wrażenie. Można zadać ciekawe pytanie, dlaczego to tak jest, że choć w zakresie głównej tezy (że nie ma sensu formułować prawd jako absolutnych) się zgadzamy, to przy interpretacjach czyichś wypowiedzi wychodzi na to, jakby ktoś deklarował przeciwną postawę. :think:

To faktycznie dziwne, jeżeli nie manipulujesz. Ty z kolei myślisz zapewne tak samo w drugą stronę.
Z mojego punktu widzenia ja cały czas podkreślam różne stopnie pewności - do wiary religijnej i prawd objawionych mam to zastrzeżenie, że są one na samym dole tej hierarchii.
I nie żebym wymagał dowodu absolutnego - ale niech będzie JAKKOLWIEK zbliżony do tez weryfikowalnych.
Bo bez tego to każdy sobie może w tych religiach pierniczyć, co mu się podoba. Zresztą - po mnogości religii widać, że tak jest.


Ty "tłumaczysz" jakąś "błędność" nic nie wiedząc :rotfl:

"nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/religijna-logika,19967-250.html#623851

"absolutnie nic nie wiem"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/boze-kryteria,18041-25.html#567129

"Oczywiście, że mogę się mylić we wszystkim"

http://www.sfinia.fora.pl/apologia-kontra-krytyka-teizmu,5/boze-kryteria,18041-75.html#567491

"Chodzi o niemożliwość jakiejkolwiek wiedzy"

http://www.sfinia.fora.pl/rozbieranie-irracjonalizmu,29/myslimy-o-tezie-probami-sfalsyfikowania-jej,21539-100.html#674917

I to jest właśnie pierniczenie kocopołów
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14198
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Wto 14:54, 20 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.
Zadekretować sobie taką "błędność" możesz. Póki co mamy stan tej dyskusji zakończony na tym etapie z Twojej strony, jakim jest SAMA DEKLARACJA

Od kilku postów tłumaczę ci, na czym ta błędność polega. Miałem nawet naiwnie nadzieję, że tym razem kontekstu nie utracisz.

Czyli na zarzut o tym, że mamy tylko arbitralne deklaracje, zareagowałeś kolejną arbitralną deklaracją.

A skąd wiesz, że jest arbitralna? Te ostatnie posty są jakoś pokrywane?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 108 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:11, 20 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.
Zadekretować sobie taką "błędność" możesz. Póki co mamy stan tej dyskusji zakończony na tym etapie z Twojej strony, jakim jest SAMA DEKLARACJA

Od kilku postów tłumaczę ci, na czym ta błędność polega. Miałem nawet naiwnie nadzieję, że tym razem kontekstu nie utracisz.

Czyli na zarzut o tym, że mamy tylko arbitralne deklaracje, zareagowałeś kolejną arbitralną deklaracją.

A skąd wiesz, że jest arbitralna? Te ostatnie posty są jakoś pokrywane?


Arbitralność we wszystkich twoich stwierdzeniach jest ewidentna. Po prostu brak uzasadnień do tych stwierdzeń
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31420
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:25, 20 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.
Zadekretować sobie taką "błędność" możesz. Póki co mamy stan tej dyskusji zakończony na tym etapie z Twojej strony, jakim jest SAMA DEKLARACJA

Od kilku postów tłumaczę ci, na czym ta błędność polega. Miałem nawet naiwnie nadzieję, że tym razem kontekstu nie utracisz.

Czyli na zarzut o tym, że mamy tylko arbitralne deklaracje, zareagowałeś kolejną arbitralną deklaracją.

A skąd wiesz, że jest arbitralna? Te ostatnie posty są jakoś pokrywane?

Stąd, że W TYM KONKRETNYM POŚCIE nie ma odniesienia do czegokolwiek.
Oczywiście można się tu desperacko bronić przed zarzutem arbitralności, że GDZIEŚ TAM wcześniej może jest uzasadnienie, wsparcie dla owej tezy. Na podobnej zasadzie kiedyś dowodziłeś, że skoro ja nie wykazałem, że nie ma uzasadnienia dla tego, co napisałeś, to znaczy też, że BYĆ MOŻE GDZIEŚ TAM (może w innej galaktyce) ktoś takie uzasadnienie przedstawił. Tylko jakoś nie poszedłeś za tym rozumowaniem dalej, czyli nie przyszło Ci do głowy, że przy wzięciu za dobrą monetę takiego desperackiego tłumaczenia, to ZWROTNIE TWÓJ OPONENT też może je wykorzystać. A wtedy z kolei dowolna Twoja krytyka dotycząca dowolnego aspektu czyjegoś rozumowania też może być odrzucona (bez potrzeby wskazywanie na jakiekolwiek uzasadnienie!) lekką rączką. Wtedy też tracimy szansę na jakąkolwiek konkluzywność dyskusji, bo niczego już nie da się wykazać, jako że argument potencjalnego, niewskazanego uzasadnienie jest tak uniwersalny, że nieobalalny.
Jest jednak jeszcze i inny powód, dla którego wskazywanie na bliżej nieokreślone uzasadnienie, nawet wtedy, gdy ograniczymy pole poszukiwań tego uzasadnienia do kilku miejsc, wciąż jest kiepskim argumentem. Czyli nawet jeśliby uznać, tak jak to tutaj wskazałeś, że uzasadnienie jest w jednym z tych kilku postów w tym konkretnym wątku, to dalej pozostaje kwestią do ustalenia CO TY ZA UZASADNIENIE TEGO AKURAT STWIERDZENIA UWAŻASZ. To, że uznałeś, iż ja mam się tego domyślić. co by to miało być, może wyczytać w Twoich myślach, albo nawet, że Ty to uważasz za oczywiste, nie specjalnie musi mnie interesować, bo NIE WIEM, CZY NIE POPEŁNIĘ PRZY TYM BŁĘDU.
I tak to rzeczywiście jest, że nawet jeślibym miał jakieś przeczucie, którą frazę w jednym z Twoich wcześniejszych postów możesz uważać za uzasadnienie posta aktualnego, to W IMIĘ NIE DOMYŚLANIA SIĘ BŁĘDNEGO nie uznam sobie tego przeczucia. Oczekiwałbym, w imię nie wpakowania się w mylnie odczytaną interpretację, abyś Ty, w przypadku, gdy coś jest wątpliwy JAWNIE WSKAZAŁ co jest TYM uzasadnieniem TEGO stwierdzenia, a nie kazał mi się domyślać tego, z Twoich bliżej nieokreślonych wcześniejszych wypowiedzi. A już na pewno jeśli POMIMO PRZECZYTANIA OWYCH WCZEŚNIEJSZYCH WYPOWIEDZI dalej występuje dany rodzaj kontrowersji, to oznacza, iż jakoś to wcześniejsze było (z nieznanych powodów, ale może da się to ustalić) NIEWYSTARCZAJĄCE.
Uważam, że taką konstatację powinieneś właśnie przyjąć, że mamy do czynienia Z NIEWYSTARCZAJĄCYM (łagodnie mówiąc) charakterem Twoich wyjaśnień, skoro pomimo ich wcześniejszego zamieszczenia, nie wyjaśniły mi one Twojego stanowiska.
Teraz oczywiście zdaję sobie sprawę, że możesz iść w zaparte, czyli okopać się na stanowisku, że to moją winą (wszak Twojej winy z założenia przecież nie ma...) jest to, że nie widzę owego uzasadnienia. A ja to nawet zrozumiem, bo nie pierwszy raz spotykam się z taką formą wywieszania przez moich oponentów w dyskusji białej flagi. :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14198
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Śro 10:07, 21 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.
Zadekretować sobie taką "błędność" możesz. Póki co mamy stan tej dyskusji zakończony na tym etapie z Twojej strony, jakim jest SAMA DEKLARACJA

Od kilku postów tłumaczę ci, na czym ta błędność polega. Miałem nawet naiwnie nadzieję, że tym razem kontekstu nie utracisz.

Czyli na zarzut o tym, że mamy tylko arbitralne deklaracje, zareagowałeś kolejną arbitralną deklaracją.

A skąd wiesz, że jest arbitralna? Te ostatnie posty są jakoś pokrywane?

Stąd, że W TYM KONKRETNYM POŚCIE nie ma odniesienia do czegokolwiek.
Oczywiście można się tu desperacko bronić przed zarzutem arbitralności, że GDZIEŚ TAM wcześniej może jest uzasadnienie, wsparcie dla owej tezy.

To "GDZIEŚ TAM wcześniej" to bezpośrednio wcześniejszy post i kilka przed nim.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 108 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:11, 21 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.
Zadekretować sobie taką "błędność" możesz. Póki co mamy stan tej dyskusji zakończony na tym etapie z Twojej strony, jakim jest SAMA DEKLARACJA

Od kilku postów tłumaczę ci, na czym ta błędność polega. Miałem nawet naiwnie nadzieję, że tym razem kontekstu nie utracisz.

Czyli na zarzut o tym, że mamy tylko arbitralne deklaracje, zareagowałeś kolejną arbitralną deklaracją.

A skąd wiesz, że jest arbitralna? Te ostatnie posty są jakoś pokrywane?

Stąd, że W TYM KONKRETNYM POŚCIE nie ma odniesienia do czegokolwiek.
Oczywiście można się tu desperacko bronić przed zarzutem arbitralności, że GDZIEŚ TAM wcześniej może jest uzasadnienie, wsparcie dla owej tezy.

To "GDZIEŚ TAM wcześniej" to bezpośrednio wcześniejszy post i kilka przed nim.


Znowu odsyłania "na Berdyczów", czyli ściemniacz znowu ściemnia
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31420
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:41, 21 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.
Zadekretować sobie taką "błędność" możesz. Póki co mamy stan tej dyskusji zakończony na tym etapie z Twojej strony, jakim jest SAMA DEKLARACJA

Od kilku postów tłumaczę ci, na czym ta błędność polega. Miałem nawet naiwnie nadzieję, że tym razem kontekstu nie utracisz.

Czyli na zarzut o tym, że mamy tylko arbitralne deklaracje, zareagowałeś kolejną arbitralną deklaracją.

A skąd wiesz, że jest arbitralna? Te ostatnie posty są jakoś pokrywane?

Stąd, że W TYM KONKRETNYM POŚCIE nie ma odniesienia do czegokolwiek.
Oczywiście można się tu desperacko bronić przed zarzutem arbitralności, że GDZIEŚ TAM wcześniej może jest uzasadnienie, wsparcie dla owej tezy.

To "GDZIEŚ TAM wcześniej" to bezpośrednio wcześniejszy post i kilka przed nim.

Dalej nie wiadomo, JAK ŁĄCZYSZ to rozumowanie z następujących po sobie postów.
Jeśliby tak było, że wcześniej coś powiedziano i to musi być jasne, to ja też nie muszę niczego tłumaczyć, bo wcześniej przecież coś napisałem... Czyż tak?... Ja też mogę skorzystać z tej opcji, że się upieram przy tym, że Ty już musisz wszystko rozumieć, bo przecież ja też wcześniej jakieś posty tworzyłem... :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Irbisol




Dołączył: 06 Gru 2005
Posty: 14198
Przeczytał: 19 tematów


PostWysłany: Śro 14:30, 21 Lut 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.
Zadekretować sobie taką "błędność" możesz. Póki co mamy stan tej dyskusji zakończony na tym etapie z Twojej strony, jakim jest SAMA DEKLARACJA

Od kilku postów tłumaczę ci, na czym ta błędność polega. Miałem nawet naiwnie nadzieję, że tym razem kontekstu nie utracisz.

Czyli na zarzut o tym, że mamy tylko arbitralne deklaracje, zareagowałeś kolejną arbitralną deklaracją.

A skąd wiesz, że jest arbitralna? Te ostatnie posty są jakoś pokrywane?

Stąd, że W TYM KONKRETNYM POŚCIE nie ma odniesienia do czegokolwiek.
Oczywiście można się tu desperacko bronić przed zarzutem arbitralności, że GDZIEŚ TAM wcześniej może jest uzasadnienie, wsparcie dla owej tezy.

To "GDZIEŚ TAM wcześniej" to bezpośrednio wcześniejszy post i kilka przed nim.

Dalej nie wiadomo, JAK ŁĄCZYSZ to rozumowanie z następujących po sobie postów.

Tam jest cały czas TO SAMO rozumowanie - niczego nie trzeba łączyć. Coś ci napisałem, wydawałeś się to rozumieć i do tej uzgodnionej tezy nawiązałem.
Ale czułem, że zaraz stracisz kontekst.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 108 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:35, 21 Lut 2024    Temat postu:

Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Irbisol napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Wreszcie zadałeś kluczowe pytania. Jaki jest cel?
- Żaden ściśle konkretny. Refleksja...
Celem jest mentalne ODDALENIE SIĘ od zapętlania się myślowego, wyrwania się z tych kółeczek, w których uzasadniamy A, bo uznajemy B, a uznajemy B, bo w przyszłości, za chwilę chcielibyśmy sobie uznać A...
Ten cel jest wykraczający poza prostą wskazywalność, że zawsze musi być coś uzasadnione czymś innym. Gdy już, dzięki owemu zdystansowanemu, refleksyjnemu spojrzeniu zdobędzie tę perspektywę, w której POZBĘDZIEMY SIĘ ZŁUDNYCH NADZIEI EPISTEMICZNYCH na to, że w ogóle jest coś takiego jak ścisła wykazywalność, jak PRZYJMIEMY NA SERIO DO WIADOMOŚCI, TO CO LEŻY OD DAWNA NA STOLE, że ten ciąg uzasadnialności jest albo nieskończony, albo zapętlony, więc ma on znaczenie jedynie lokalne, to zyskamy na tym jakąś formę pogodzenia się losem. Wtedy przestaniemy żądać niemożliwego, czyli aby cokolwiek w obszarze światopoglądowym wiedzieć na pewno, albo żądać od kogoś, aby na to wykazał w sposób absolutny.

W sumie cała ta refleksja jest jak najbardziej pożądana, tylko że nie za bardzo widać, jak ten cel chciałbyś osiągnąć poprzez wykazywanie błędnych "cech wspólnych" prawdy objawionej oraz teorii naukowych.
Zadekretować sobie taką "błędność" możesz. Póki co mamy stan tej dyskusji zakończony na tym etapie z Twojej strony, jakim jest SAMA DEKLARACJA

Od kilku postów tłumaczę ci, na czym ta błędność polega. Miałem nawet naiwnie nadzieję, że tym razem kontekstu nie utracisz.

Czyli na zarzut o tym, że mamy tylko arbitralne deklaracje, zareagowałeś kolejną arbitralną deklaracją.

A skąd wiesz, że jest arbitralna? Te ostatnie posty są jakoś pokrywane?

Stąd, że W TYM KONKRETNYM POŚCIE nie ma odniesienia do czegokolwiek.
Oczywiście można się tu desperacko bronić przed zarzutem arbitralności, że GDZIEŚ TAM wcześniej może jest uzasadnienie, wsparcie dla owej tezy.

To "GDZIEŚ TAM wcześniej" to bezpośrednio wcześniejszy post i kilka przed nim.

Dalej nie wiadomo, JAK ŁĄCZYSZ to rozumowanie z następujących po sobie postów.

Tam jest cały czas TO SAMO rozumowanie - niczego nie trzeba łączyć. Coś ci napisałem, wydawałeś się to rozumieć i do tej uzgodnionej tezy nawiązałem.
Ale czułem, że zaraz stracisz kontekst.


Tam nic nie ma poza twoją zabawą w chowanego. Czułem, że jak zwykle skończy się tak, że zaczniesz bawić się w ciuciubabkę. To już u trolla standard po prostu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Filozofia Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 2 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin