Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Integryzm religijny jako postawa duchowego zakłamania
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22, 23, 24  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31339
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:17, 24 Sty 2024    Temat postu:

fedor napisał:
Ten wątek ma 20 stron a ty piszesz w kółko to samo więc ze wszystkim tym polemika była już wielokrotnie wyżej bo nic nowego nie piszesz, mieląc w kółko to samo i co najwyżej odmieniając to przez wszystkie przypadki. Ale nigdy na tę polemikę nie odpowiedziałeś, po prostu ją wyparłeś i jesteś w stanie gadać jedynie sam ze sobą i z chochołami w swej głowie, które nigdzie indziej nie istnieją. To samo jest z urojonymi "integrystami", którzy też nie istnieją nigdzie indziej niż w twojej głowie

Ktoś inny dostrzeże, co nowego napisałem. Ty nie. :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 15:19, 24 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ten wątek ma 20 stron a ty piszesz w kółko to samo więc ze wszystkim tym polemika była już wielokrotnie wyżej bo nic nowego nie piszesz, mieląc w kółko to samo i co najwyżej odmieniając to przez wszystkie przypadki. Ale nigdy na tę polemikę nie odpowiedziałeś, po prostu ją wyparłeś i jesteś w stanie gadać jedynie sam ze sobą i z chochołami w swej głowie, które nigdzie indziej nie istnieją. To samo jest z urojonymi "integrystami", którzy też nie istnieją nigdzie indziej niż w twojej głowie

Ktoś inny dostrzeże, co nowego napisałem. Ty nie. :nie:


Nic nowego nie napisałeś
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31339
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:06, 24 Sty 2024    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ten wątek ma 20 stron a ty piszesz w kółko to samo więc ze wszystkim tym polemika była już wielokrotnie wyżej bo nic nowego nie piszesz, mieląc w kółko to samo i co najwyżej odmieniając to przez wszystkie przypadki. Ale nigdy na tę polemikę nie odpowiedziałeś, po prostu ją wyparłeś i jesteś w stanie gadać jedynie sam ze sobą i z chochołami w swej głowie, które nigdzie indziej nie istnieją. To samo jest z urojonymi "integrystami", którzy też nie istnieją nigdzie indziej niż w twojej głowie

Ktoś inny dostrzeże, co nowego napisałem. Ty nie. :nie:


Nic nowego nie napisałeś

Bierzesz w ogóle pod uwagę, że istnieją aspekty wypowiedzi Twoich partnerów w dyskusji, które mogłeś przeoczyć?... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:27, 24 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ten wątek ma 20 stron a ty piszesz w kółko to samo więc ze wszystkim tym polemika była już wielokrotnie wyżej bo nic nowego nie piszesz, mieląc w kółko to samo i co najwyżej odmieniając to przez wszystkie przypadki. Ale nigdy na tę polemikę nie odpowiedziałeś, po prostu ją wyparłeś i jesteś w stanie gadać jedynie sam ze sobą i z chochołami w swej głowie, które nigdzie indziej nie istnieją. To samo jest z urojonymi "integrystami", którzy też nie istnieją nigdzie indziej niż w twojej głowie

Ktoś inny dostrzeże, co nowego napisałem. Ty nie. :nie:


Nic nowego nie napisałeś

Bierzesz w ogóle pod uwagę, że istnieją aspekty wypowiedzi Twoich partnerów w dyskusji, które mogłeś przeoczyć?... :think:


Czytałem wszystko co napisałeś w tym wątku i od bardzo długiego czasu nie widziałem żebyś napisał coś nowego, do czego nie odniósłbym się już wielokrotnie wcześniej. W zasadzie to jest mielenie w kółko tego samego i tylko odmienianie przez różne przypadki. Ten wątek ma już 21 stron, a nie dopiero jedną stronę. No chyba, że napisałeś ostatnio coś nowego, czego nie pisałeś wcześniej, więc zacytuj


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 16:28, 24 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31339
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:13, 24 Sty 2024    Temat postu:

Typowy integrysta to człowiek mentalnie pogubiony, nie rozumiejący ani świata, ani siebie, zapętlony w emocjonalnym skupieniu się na tej najbardziej instynktownie preferowanej intuicji - władzy i przemocy.
Integrysta nie ma poukładanego obrazu swojego wewnętrznego świata, nie wie skąd i dlaczego coś "uważa", albo w coś "wierzy". W istocie jego religijna "wiara" jest nieadekwatnym użyciem słowa wobec idei, która powinna być nazwania nie "wiarą", a "konformizmem, uległością wobec nijak nie kontrolowanych i nie diagnozowanych samodzielnie sił".
Integrysta wewnątrz swoich intuicji jest przekonany, że ów konformizm ma jakąś zbawczą moc. Tak mu podpowiada trochę ewolucyjne instynktowne dziedzictwo. Po emocjach stadnych bowiem dziedziczymy intuicję, którą można by sformułować jako: podążając za liderem stada czynisz dobrze. Więc emocjonalnie i instynktownie myślący ludzie, będą odczytywali owe zastrzyki dopaminy, jaka im funduje w mózgu pobudzenia ośrodka nagrody, jako potwierdzenie słuszności ich postaw. W istocie nie ma to nic wspólnego z żadną formę ogólnej słuszności, jest tylko reakcją bezwolną, dostosowawczą, instynktowną.

Z kolei wiara religijna rozumiana jako "powtarzaj z innymi to, czego sam nie rozumiesz", jest z perspektywy człowieka myślącego patrząc, raczej parodią jakiejś wartościowej postawy osobistej, to trochę wygląda jak naigrawanie się z rozumu. W moim odczuciu jest to też naigrawaniem się z Boga - z Jego wyższych przymiotów, doskonałości, mądrości. Ja odczytuję postawę integrystycznego oddawania czci bożkowi władzy, jako wyraz odrzucenia prawdziwego, duchowego Boga i formę bluźnierstwa przeciw Niemu.

Myślenie, że niezwykle inteligentna, święta, cudowna istota, jaką jest Bóg, oczekuje od swoich dzieł - jakimi są ludzie - postawy zamknięcia intelektualnego, duchowego w imię absolutnego posłuszeństwa pewnym wybrańcom, uznanym za autorytety (też jest tu pytanie: na ile pewne są te reguły ich wyboru) jest wg mnie absurdem i uwłacza pięknu i wspaniałości Boga. Przekonanie, że z tej ludzkiej wspólnoty, ludzi niedoskonałych, też dopiero postępujących na drodze ku lepszemu rozumieniu świata, da się wyłonić jakichś takich superwybrańców, którzy będą generowali frazy słowne o jakiejś absolutnej doktrynalnej mocy, mające nieść bliżej nieokreśloną absolutną wartość dla wyznawców, wydaje mi się kolejnym absurdem. A trzecim absurdem jest uznanie, że ową (rzekomą, ale tu roboczo weźmy ją za dobrą monetę) absolutną wspaniałość doktrynalnych fraz mają wykorzystać umysły ludzi, którym jednocześnie sugeruje się, aby sami przy tym nie myśleli (albo jak najmniej myśleli, jak najmniej dodawali od siebie), czyli nawet nie bardzo dano im prawa, aby traktowali owe frazy jako coś zintegrowanego z ich umysłami, zamiast tylko powtarzać je jako dźwięki nieniosące znaczeń. Absurdy.... :shock: :shock: :shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 9:22, 25 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Typowy integrysta to człowiek mentalnie pogubiony, nie rozumiejący ani świata, ani siebie, zapętlony w emocjonalnym skupieniu się na tej najbardziej instynktownie preferowanej intuicji - władzy i przemocy.
Integrysta nie ma poukładanego obrazu swojego wewnętrznego świata, nie wie skąd i dlaczego coś "uważa", albo w coś "wierzy". W istocie jego religijna "wiara" jest nieadekwatnym użyciem słowa wobec idei, która powinna być nazwania nie "wiarą", a "konformizmem, uległością wobec nijak nie kontrolowanych i nie diagnozowanych samodzielnie sił".
Integrysta wewnątrz swoich intuicji jest przekonany, że ów konformizm ma jakąś zbawczą moc. Tak mu podpowiada trochę ewolucyjne instynktowne dziedzictwo. Po emocjach stadnych bowiem dziedziczymy intuicję, którą można by sformułować jako: podążając za liderem stada czynisz dobrze. Więc emocjonalnie i instynktownie myślący ludzie, będą odczytywali owe zastrzyki dopaminy, jaka im funduje w mózgu pobudzenia ośrodka nagrody, jako potwierdzenie słuszności ich postaw. W istocie nie ma to nic wspólnego z żadną formę ogólnej słuszności, jest tylko reakcją bezwolną, dostosowawczą, instynktowną.

Z kolei wiara religijna rozumiana jako "powtarzaj z innymi to, czego sam nie rozumiesz", jest z perspektywy człowieka myślącego patrząc, raczej parodią jakiejś wartościowej postawy osobistej, to trochę wygląda jak naigrawanie się z rozumu. W moim odczuciu jest to też naigrawaniem się z Boga - z Jego wyższych przymiotów, doskonałości, mądrości. Ja odczytuję postawę integrystycznego oddawania czci bożkowi władzy, jako wyraz odrzucenia prawdziwego, duchowego Boga i formę bluźnierstwa przeciw Niemu.

Myślenie, że niezwykle inteligentna, święta, cudowna istota, jaką jest Bóg, oczekuje od swoich dzieł - jakimi są ludzie - postawy zamknięcia intelektualnego, duchowego w imię absolutnego posłuszeństwa pewnym wybrańcom, uznanym za autorytety (też jest tu pytanie: na ile pewne są te reguły ich wyboru) jest wg mnie absurdem i uwłacza pięknu i wspaniałości Boga. Przekonanie, że z tej ludzkiej wspólnoty, ludzi niedoskonałych, też dopiero postępujących na drodze ku lepszemu rozumieniu świata, da się wyłonić jakichś takich superwybrańców, którzy będą generowali frazy słowne o jakiejś absolutnej doktrynalnej mocy, mające nieść bliżej nieokreśloną absolutną wartość dla wyznawców, wydaje mi się kolejnym absurdem. A trzecim absurdem jest uznanie, że ową (rzekomą, ale tu roboczo weźmy ją za dobrą monetę) absolutną wspaniałość doktrynalnych fraz mają wykorzystać umysły ludzi, którym jednocześnie sugeruje się, aby sami przy tym nie myśleli (albo jak najmniej myśleli, jak najmniej dodawali od siebie), czyli nawet nie bardzo dano im prawa, aby traktowali owe frazy jako coś zintegrowanego z ich umysłami, zamiast tylko powtarzać je jako dźwięki nieniosące znaczeń. Absurdy.... :shock: :shock: :shock:



U Dyszyńskiego bez zmian, jak widać. Polemika z urojonymi chochołami i nieistniejącymi przeciwnikami, którzy istnieją jedynie w jego głowie. Jeden wielki festiwal wykrętów, które mają "usprawiedliwić" to, że Dyszyński już dawno odpadł od nauczania Kościoła Katolickiego i nawet od nauczania biblijnego. Żadni "integryści" nie istnieją. Istnieje tylko autorytet Urzędu Nauczycielskiego Kościoła Katolickiego, którego Dyszyński po prostu nie jest w stanie zaakceptować i dlatego dorabia do tego ten cały festiwal wykrętów, żywcem zaczerpniętych z lewicowego anarchizmu
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31339
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:00, 25 Sty 2024    Temat postu:

fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ten wątek ma 20 stron a ty piszesz w kółko to samo więc ze wszystkim tym polemika była już wielokrotnie wyżej bo nic nowego nie piszesz, mieląc w kółko to samo i co najwyżej odmieniając to przez wszystkie przypadki. Ale nigdy na tę polemikę nie odpowiedziałeś, po prostu ją wyparłeś i jesteś w stanie gadać jedynie sam ze sobą i z chochołami w swej głowie, które nigdzie indziej nie istnieją. To samo jest z urojonymi "integrystami", którzy też nie istnieją nigdzie indziej niż w twojej głowie

Ktoś inny dostrzeże, co nowego napisałem. Ty nie. :nie:


Nic nowego nie napisałeś

Bierzesz w ogóle pod uwagę, że istnieją aspekty wypowiedzi Twoich partnerów w dyskusji, które mogłeś przeoczyć?... :think:


Czytałem wszystko co napisałeś w tym wątku i od bardzo długiego czasu nie widziałem żebyś napisał coś nowego, do czego nie odniósłbym się już wielokrotnie wcześniej. W zasadzie to jest mielenie w kółko tego samego i tylko odmienianie przez różne przypadki. Ten wątek ma już 21 stron, a nie dopiero jedną stronę. No chyba, że napisałeś ostatnio coś nowego, czego nie pisałeś wcześniej, więc zacytuj

Według mnie dużo nowych rzeczy napisałem. Co chwila nowe spostrzeżenia zamieszczam. Są one może na ten sam temat, a poza tym istnieje ogólne podobieństwo narracji, jednak same elementy poruszane, w znacznym stopniu są nowe. Nie będę tu pisał jeszcze raz tego samego, abyś raczył zauważyć, bo po pierwsze właśnie całkiem tego samego pisać nie chce, a po drugie i tak małe szanse są, abyś zauważył to, czego zauważać nie chcesz. Bo tu tutaj upatruję tej głównej przyczyny, dlaczego nie dostrzegasz, co nowego piszę - od razu wypierasz wszystko. A że wypieranie jest takie samo, to i to, co wypierasz, scala Ci się w identyczne myśli.
A tymczasem...
Np. ostatnio bardziej skupiłem się (czego wcześniej nie akcentowałem) na zagadnieniu, jak postrzeganie w stylu traktowania religii od strony władzy autorytetów (co w skrócie, roboczo w tym wątku, określam jako "integryzm") powiązane jest z wrodzonymi aspektami osobowości. Bo uważam, że ogólnie uległość władzy/liderom stada jest w znacznym stopniu wrodzona (później dochodzą też elementy nabyte). Jedni ludzie ku władzy bardziej (z urodzenia, zapewne w znacznym stopniu genetycznie) lgną, inni mają bardziej ciągoty "anarchistyczne" (nie boję się słowa "anarchistyczny" w moich rozumowaniach dyskusyjnych, bo traktuję idee nie od strony ocennej, a jako narzędzia przekazywania tendencji i postaw, więc "anarchistyczny" jest dla mnie tak samo "miłym i sympatycznym", określeniem jak "prawowity", czy "posłuszny" - każde po prostu ma przekazywać określoną cechę opisową, a nie wartościować moralnie ludzi). Zagadnienie uważam za ciekawe, wręcz możliwe do zbadania metodami naukowymi.
Przypuszczam, że jest wyraźna korelacja pomiędzy cechami charakteru ludzi mocno skłonnych bezkrytycznie podążać za liderem, władzą, a ogólnie brakiem krytycyzmu w rozumowaniu.
Bo psychika ludzka posiada stałość typowych swoich cech. Ta sama postawa mentalna, objawiająca się brakiem samokrytycyzmu ogólnie, będzie objawiała się brakiem krytycznego podejścia do grup uznanych za "swoje", religii uznanych za "swoją" itp. Niezależnie od tego, czy nazwiemy tę cechę lgnięcia do władzy w kontekście religijnym "integryzmem", czy też użyjemy zupełnie innego określenia, to postawa lgnięcia do owej władzy, a tym samym umniejszania własnego rozumu z tego tytułu wystąpi, albo w zależności od osoby.
Nie jest tak, że chcę się znęcać nad "integrystami", bo miałbym ich nie lubić, czy jakkolwiek jestem nastawiony do nich wyjątkowo. Raczej moje refleksje w tym względzie biorą się z samokrytycyzmu i analizy tego, jak funkcjonuje moje własne rozumowanie, uznawanie rzeczy. A widzę jasno, że już na poziomie funkcjonalnym oddanie swoich ocen jakoś całkowicie władzy (jakiejkolwiek władzy! Nie musi to być władza religijna) jest w sensie mentalnym nieodróżnialna od zaniechania myślenia w sprawie, a dalej jest już tylko powtarzaniem jakichś sformułowań za tą władzą - sformułowań na poziomie wewnętrznym niediagnozowalnych, niezrozumiałych. Czy w ogóle taką postawę można nazwać szczerym zaangażowaniem?... Bo może bardziej "nieszczerością i zaniechaniem"?...
Teraz osobnym jest pytaniem, na ile prawdopodobne jest, że tak wspaniała istota, jak Bóg, gdy stwarzała tę wielką złożoność świata i tę niezwykłość ludzkiego charakteru, teraz miałaby oczekiwać od swojego dzieła - człowieka - czegoś dokładnie przeciwnego do złożoności, rozwoju?... Czy prawdopodobne jest, że taka istota miałaby od człowieka oczekiwać głównie nieszczerej postaci zaniechania?...
To już oczywiście oceni każdy swoim rozumem, w tym w znacznym stopniu intuicją. Być może ludzie, którzy do władzy instynktownie lgną, będą ową władzę postrzegali jakoś mitycznie, będą mieli w sobie rodzaj emocjonalnego nastawienia ku czci, więc im się władza skojarzy z czymś dobrym, a dalej może nawet lepszym niż szczerość myślenia i zaangażowania. Ja myślę inaczej - odklejam z zasady swoje oceny od potencjalnych identyfikacji, czy instynktownych pragnień, więc dla mnie władza jest emocjonalnie mało przyjemna. Władza raczej kojarzy mi się z przemocą, choć staram się rozumieć (nawet docenić) to, że do zarządzania jednostkami pełnymi gniewu, chęci krzywdzenia, władza wydaje się niezbędna, bo takie jednostki jest w stanie przynajmniej w jakimś tam stopniu temperować. Ale ogólnie żadna władza nie kojarzy mi się wzniośle, nie kojarzy mi się z czymś dobrym, tylko raczej z niewoleniem ludzi, przemocą (choć powtórzę: uznaję, iż w skrajnych przypadkach owa przemoc jest koniecznością, bo jest lepsza niż totalny społeczny chaos).
Tych moich uwag na temat powiązania filozofii władzy z instynktami nie zauważyłeś, zupełnie umknęło Ci, że wcześniej o tym nie pisałem. Zamierzam jeszcze dalej analizować ten aspekt psychologiczny, bo uważam za cenną dla zrozumienia własnych emocji i reakcji, umiejętność dostrzegania powiązań pomiędzy uległością ogólnie władzy, a krytyczną postawą myślową.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 12:02, 25 Sty 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:28, 25 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Ten wątek ma 20 stron a ty piszesz w kółko to samo więc ze wszystkim tym polemika była już wielokrotnie wyżej bo nic nowego nie piszesz, mieląc w kółko to samo i co najwyżej odmieniając to przez wszystkie przypadki. Ale nigdy na tę polemikę nie odpowiedziałeś, po prostu ją wyparłeś i jesteś w stanie gadać jedynie sam ze sobą i z chochołami w swej głowie, które nigdzie indziej nie istnieją. To samo jest z urojonymi "integrystami", którzy też nie istnieją nigdzie indziej niż w twojej głowie

Ktoś inny dostrzeże, co nowego napisałem. Ty nie. :nie:


Nic nowego nie napisałeś

Bierzesz w ogóle pod uwagę, że istnieją aspekty wypowiedzi Twoich partnerów w dyskusji, które mogłeś przeoczyć?... :think:


Czytałem wszystko co napisałeś w tym wątku i od bardzo długiego czasu nie widziałem żebyś napisał coś nowego, do czego nie odniósłbym się już wielokrotnie wcześniej. W zasadzie to jest mielenie w kółko tego samego i tylko odmienianie przez różne przypadki. Ten wątek ma już 21 stron, a nie dopiero jedną stronę. No chyba, że napisałeś ostatnio coś nowego, czego nie pisałeś wcześniej, więc zacytuj

Według mnie dużo nowych rzeczy napisałem. Co chwila nowe spostrzeżenia zamieszczam. Są one może na ten sam temat, a poza tym istnieje ogólne podobieństwo narracji, jednak same elementy poruszane, w znacznym stopniu są nowe. Nie będę tu pisał jeszcze raz tego samego, abyś raczył zauważyć, bo po pierwsze właśnie całkiem tego samego pisać nie chce, a po drugie i tak małe szanse są, abyś zauważył to, czego zauważać nie chcesz. Bo tu tutaj upatruję tej głównej przyczyny, dlaczego nie dostrzegasz, co nowego piszę - od razu wypierasz wszystko. A że wypieranie jest takie samo, to i to, co wypierasz, scala Ci się w identyczne myśli.
A tymczasem...
Np. ostatnio bardziej skupiłem się (czego wcześniej nie akcentowałem) na zagadnieniu, jak postrzeganie w stylu traktowania religii od strony władzy autorytetów (co w skrócie, roboczo w tym wątku, określam jako "integryzm") powiązane jest z wrodzonymi aspektami osobowości. Bo uważam, że ogólnie uległość władzy/liderom stada jest w znacznym stopniu wrodzona (później dochodzą też elementy nabyte). Jedni ludzie ku władzy bardziej (z urodzenia, zapewne w znacznym stopniu genetycznie) lgną, inni mają bardziej ciągoty "anarchistyczne" (nie boję się słowa "anarchistyczny" w moich rozumowaniach dyskusyjnych, bo traktuję idee nie od strony ocennej, a jako narzędzia przekazywania tendencji i postaw, więc "anarchistyczny" jest dla mnie tak samo "miłym i sympatycznym", określeniem jak "prawowity", czy "posłuszny" - każde po prostu ma przekazywać określoną cechę opisową, a nie wartościować moralnie ludzi). Zagadnienie uważam za ciekawe, wręcz możliwe do zbadania metodami naukowymi.
Przypuszczam, że jest wyraźna korelacja pomiędzy cechami charakteru ludzi mocno skłonnych bezkrytycznie podążać za liderem, władzą, a ogólnie brakiem krytycyzmu w rozumowaniu.
Bo psychika ludzka posiada stałość typowych swoich cech. Ta sama postawa mentalna, objawiająca się brakiem samokrytycyzmu ogólnie, będzie objawiała się brakiem krytycznego podejścia do grup uznanych za "swoje", religii uznanych za "swoją" itp. Niezależnie od tego, czy nazwiemy tę cechę lgnięcia do władzy w kontekście religijnym "integryzmem", czy też użyjemy zupełnie innego określenia, to postawa lgnięcia do owej władzy, a tym samym umniejszania własnego rozumu z tego tytułu wystąpi, albo w zależności od osoby.
Nie jest tak, że chcę się znęcać nad "integrystami", bo miałbym ich nie lubić, czy jakkolwiek jestem nastawiony do nich wyjątkowo. Raczej moje refleksje w tym względzie biorą się z samokrytycyzmu i analizy tego, jak funkcjonuje moje własne rozumowanie, uznawanie rzeczy. A widzę jasno, że już na poziomie funkcjonalnym oddanie swoich ocen jakoś całkowicie władzy (jakiejkolwiek władzy! Nie musi to być władza religijna) jest w sensie mentalnym nieodróżnialna od zaniechania myślenia w sprawie, a dalej jest już tylko powtarzaniem jakichś sformułowań za tą władzą - sformułowań na poziomie wewnętrznym niediagnozowalnych, niezrozumiałych. Czy w ogóle taką postawę można nazwać szczerym zaangażowaniem?... Bo może bardziej "nieszczerością i zaniechaniem"?...
Teraz osobnym jest pytaniem, na ile prawdopodobne jest, że tak wspaniała istota, jak Bóg, gdy stwarzała tę wielką złożoność świata i tę niezwykłość ludzkiego charakteru, teraz miałaby oczekiwać od swojego dzieła - człowieka - czegoś dokładnie przeciwnego do złożoności, rozwoju?... Czy prawdopodobne jest, że taka istota miałaby od człowieka oczekiwać głównie nieszczerej postaci zaniechania?...
To już oczywiście oceni każdy swoim rozumem, w tym w znacznym stopniu intuicją. Być może ludzie, którzy do władzy instynktownie lgną, będą ową władzę postrzegali jakoś mitycznie, będą mieli w sobie rodzaj emocjonalnego nastawienia ku czci, więc im się władza skojarzy z czymś dobrym, a dalej może nawet lepszym niż szczerość myślenia i zaangażowania. Ja myślę inaczej - odklejam z zasady swoje oceny od potencjalnych identyfikacji, czy instynktownych pragnień, więc dla mnie władza jest emocjonalnie mało przyjemna. Władza raczej kojarzy mi się z przemocą, choć staram się rozumieć (nawet docenić) to, że do zarządzania jednostkami pełnymi gniewu, chęci krzywdzenia, władza wydaje się niezbędna, bo takie jednostki jest w stanie przynajmniej w jakimś tam stopniu temperować. Ale ogólnie żadna władza nie kojarzy mi się wzniośle, nie kojarzy mi się z czymś dobrym, tylko raczej z niewoleniem ludzi, przemocą (choć powtórzę: uznaję, iż w skrajnych przypadkach owa przemoc jest koniecznością, bo jest lepsza niż totalny społeczny chaos).
Tych moich uwag na temat powiązania filozofii władzy z instynktami nie zauważyłeś, zupełnie umknęło Ci, że wcześniej o tym nie pisałem. Zamierzam jeszcze dalej analizować ten aspekt psychologiczny, bo uważam za cenną dla zrozumienia własnych emocji i reakcji, umiejętność dostrzegania powiązań pomiędzy uległością ogólnie władzy, a krytyczną postawą myślową.


Nie widzę tu jakichś specjalnie nowych i rewolucyjnych aspektów względem tego co pisałeś wcześniej. Generalnie to twoja teza jest prosta: autorytet Kościoła ci nie pasuje bo jest beeee, jak to każdy autorytet, który coś niestety od innych czasem wymaga, więc wymyśliłeś sobie, że to "integryzm" i wolisz od dawania posłuchu komukolwiek wybrać lewicujący anarchizm, bo "wolność, równość, braterstwo" i te sprawy. Taki już jesteś i z tym ci najlepiej. "Róbta co chceta" to twoje życiowe credo. A cała reszta to już tylko dorabianie przez ciebie pretekstów i "usprawiedliwień" do tego wszystkiego. Nic co napisałeś nie dyskredytuje roli autorytetów, ale co najwyżej jest karykaturowaniem ich roli i uporczywym akcentowaniem wypaczeń z nimi związanych, w celu obrzydzania ich


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 12:32, 25 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31339
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:18, 25 Sty 2024    Temat postu:

fedor napisał:
Nie widzę tu jakichś specjalnie nowych i rewolucyjnych aspektów względem tego co pisałeś wcześniej. Generalnie to twoja teza jest prosta: autorytet Kościoła ci nie pasuje bo jest beeee, jak to każdy autorytet, który coś niestety od innych czasem wymaga, więc wymyśliłeś sobie, że to "integryzm" i wolisz od dawania posłuchu komukolwiek wybrać lewicujący anarchizm, bo "wolność, równość, braterstwo" i te sprawy. Taki już jesteś i z tym ci najlepiej. "Róbta co chceta" to twoje życiowe credo. A cała reszta to już tylko dorabianie przez ciebie pretekstów i "usprawiedliwień" do tego wszystkiego. Nic co napisałeś nie dyskredytuje roli autorytetów, ale co najwyżej jest karykaturowaniem ich roli i uporczywym akcentowaniem wypaczeń z nimi związanych, w celu obrzydzania ich

Nie wypieram się tego, że ogólnie władzy nie lubię, że władzę twarde hierarchie społeczne traktuję jako zło (czasem może to być zło konieczne). Czy to jednak znaczy, że nie mam racji w swoich uwagach?...
Kwitujesz te moje uwagi, jako "dorabianie pretekstów i usprawiedliwień", co jednak wg mnie samo jest właśnie formą pretekstu dla Ciebie, aby się nie zastanowić, czy moje uwagi nie niosą jakiegoś istotnego przesłania. Odrzucasz to, co piszę, na zasadzie "bo Michał ma swoje motywy". Tymczasem każdy jakieś motywy przy pisaniu będzie posiadał, co nie zmieni tego, że to napisane może być słuszne, albo nie. To jest niezależne od owych motywów - mając motyw zarówno komuś się podobający, jak i nie podobający, można mieć słuszne spostrzeżenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 9 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:05, 25 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Nie widzę tu jakichś specjalnie nowych i rewolucyjnych aspektów względem tego co pisałeś wcześniej. Generalnie to twoja teza jest prosta: autorytet Kościoła ci nie pasuje bo jest beeee, jak to każdy autorytet, który coś niestety od innych czasem wymaga, więc wymyśliłeś sobie, że to "integryzm" i wolisz od dawania posłuchu komukolwiek wybrać lewicujący anarchizm, bo "wolność, równość, braterstwo" i te sprawy. Taki już jesteś i z tym ci najlepiej. "Róbta co chceta" to twoje życiowe credo. A cała reszta to już tylko dorabianie przez ciebie pretekstów i "usprawiedliwień" do tego wszystkiego. Nic co napisałeś nie dyskredytuje roli autorytetów, ale co najwyżej jest karykaturowaniem ich roli i uporczywym akcentowaniem wypaczeń z nimi związanych, w celu obrzydzania ich

Nie wypieram się tego, że ogólnie władzy nie lubię, że władzę twarde hierarchie społeczne traktuję jako zło (czasem może to być zło konieczne). Czy to jednak znaczy, że nie mam racji w swoich uwagach?...
Kwitujesz te moje uwagi, jako "dorabianie pretekstów i usprawiedliwień", co jednak wg mnie samo jest właśnie formą pretekstu dla Ciebie, aby się nie zastanowić, czy moje uwagi nie niosą jakiegoś istotnego przesłania. Odrzucasz to, co piszę, na zasadzie "bo Michał ma swoje motywy". Tymczasem każdy jakieś motywy przy pisaniu będzie posiadał, co nie zmieni tego, że to napisane może być słuszne, albo nie. To jest niezależne od owych motywów - mając motyw zarówno komuś się podobający, jak i nie podobający, można mieć słuszne spostrzeżenie.

Jeśli człowiek np. przepełniony lękiem opowiada o tym jak straszni ludzie o zewsząd otaczają i całkie trafnie potrafi przedstawić sylwetkę naprawdę strasznego człowieka, opisując jego paskudne motywy i nikczemny sposób działania, to z jego opowieści dowiadujemy się:

1) Jaki on jest, w jakim jest stanie psychicznym
2) Co to znaczy być strasznym człowiekiem

Natomiast nie dowiadujemy się, jacy są ludzie którzy go otaczają. W tym aspekcie jego diagnoza jest nietrafiona, bo z powodu swojego stanu mentalnego ma skrzywioną percepcję, projektując na nich obraz wyrosły z własnych lęków.

Ty nie piszesz o jakichś jednostkowych przypadkach, tylko projektujesz swoje lęki na całą grupę mitycznych integrystów, a cechy zwypaczonej władzy projektujesz na władze w ogóle etc.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31339
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 14:13, 25 Sty 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Ty nie piszesz o jakichś jednostkowych przypadkach, tylko projektujesz swoje lęki na całą grupę mitycznych integrystów, a cechy zwypaczonej władzy projektujesz na władze w ogóle etc.

A po czym właściwie poznałaś, że tak jest, jak piszesz?...
Czy czasem nie WYŁĄCZNIE po tym, że masz tu przeciwne zdanie, więc sobie z góry uznałaś, iż moje uwagi są tendencyjne, "wypaczone"?
CO ROZWAŻYŁAŚ, aby odrzucić moje uwagi na ww. temat?...
- Masz tu jakiś konkret, jakieś wspomnienie rozważań, jakichś scenariuszy, które uruchomiłaś po przeczytaniu mojego tekstu, z rozważenia których to scenariuszy, porównania opcji, skonfrontowania z jakimiś (w miarę konkretnymi) doświadczeniami wyszło Ci to, co potem napisałaś?...
CO rozważyłaś, zanim napisałaś swoją odpowiedź?...
Umiesz sobie przypomnieć tu COŚ w ogóle?...

Bo może jednak to było tak:
1. Pelikan zobaczyła: ooooo znowu ten Michał pisze o tym, czego ja nie lubię, gdy się to wytyka"
2. Pelikan uznała: więc powinnam się temu Michałowi sprzeciwić, niezależnie od tego, co tam jest w treści, bo ten Michał to niefajnie tu pisze, więc sprzeciw się należy, a rozważać czy ma rację, czy nie nie ma sensu, jako że ja - Pelikan - z góry wiem, że to ja mam rację, a nie on...

To jak było?...
- Rozważałaś COKOLWIEK?
- Czy po prostu z góry zaaplikowałaś odpowiedź negującą moje uwagi?...
:think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 9 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 14:38, 25 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Ty nie piszesz o jakichś jednostkowych przypadkach, tylko projektujesz swoje lęki na całą grupę mitycznych integrystów, a cechy zwypaczonej władzy projektujesz na władze w ogóle etc.

A po czym właściwie poznałaś, że tak jest, jak piszesz?...

Chociażby po tym, że wyciągasz wnioski, które nie wynikają z przesłanek, np. z racji tego, że ktoś przedkłada naukę Kościoła ponad własne widzimisię wnosisz, że jest jakimś maniakiem silnej władzy i hierarchii, niezdolnym do krytycznego myslenia i niezainteresowanym osobistą więzią z Bogiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:11, 25 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
fedor napisał:
Nie widzę tu jakichś specjalnie nowych i rewolucyjnych aspektów względem tego co pisałeś wcześniej. Generalnie to twoja teza jest prosta: autorytet Kościoła ci nie pasuje bo jest beeee, jak to każdy autorytet, który coś niestety od innych czasem wymaga, więc wymyśliłeś sobie, że to "integryzm" i wolisz od dawania posłuchu komukolwiek wybrać lewicujący anarchizm, bo "wolność, równość, braterstwo" i te sprawy. Taki już jesteś i z tym ci najlepiej. "Róbta co chceta" to twoje życiowe credo. A cała reszta to już tylko dorabianie przez ciebie pretekstów i "usprawiedliwień" do tego wszystkiego. Nic co napisałeś nie dyskredytuje roli autorytetów, ale co najwyżej jest karykaturowaniem ich roli i uporczywym akcentowaniem wypaczeń z nimi związanych, w celu obrzydzania ich

Nie wypieram się tego, że ogólnie władzy nie lubię, że władzę twarde hierarchie społeczne traktuję jako zło (czasem może to być zło konieczne). Czy to jednak znaczy, że nie mam racji w swoich uwagach?...
Kwitujesz te moje uwagi, jako "dorabianie pretekstów i usprawiedliwień", co jednak wg mnie samo jest właśnie formą pretekstu dla Ciebie, aby się nie zastanowić, czy moje uwagi nie niosą jakiegoś istotnego przesłania. Odrzucasz to, co piszę, na zasadzie "bo Michał ma swoje motywy". Tymczasem każdy jakieś motywy przy pisaniu będzie posiadał, co nie zmieni tego, że to napisane może być słuszne, albo nie. To jest niezależne od owych motywów - mając motyw zarówno komuś się podobający, jak i nie podobający, można mieć słuszne spostrzeżenie.


Odrzucam to co piszesz bo ty nie opisujesz zagadnienia autorytetu i władzy, ale opisujesz jedynie wypaczenia i patologie władzy oraz autorytetu, a wszystko to po to aby odrzucić władzę i autorytet w całości, w imię twojego uwielbienia dla anarchii i "róbta co chceta", które są jedynym zestawem reguł, jakie w zasadzie jesteś w stanie zaakceptować. Tyle tylko, że w Kościele i nawet w ogólnie pojętym chrześcijaństwie nigdy nie było "róbta co chceta", od samego początku tak nie było. Dlatego nie możesz tego wszystkiego sobie przepracować i ciągle piszesz te wszystkie elaboraty, które jedynie pogłębiają konflikt między twoimi anarchistycznymi poglądami a chrześcijaństwem. Aby zasypać przepaść między tymi sprzecznymi światami, które są nie do połączenia bo są jak ogień i woda, wymyśliłeś sobie łatkę pod tytułem "integryzm". Ale żaden "integryzm" nie istnieje. Istnieje tylko chrześcijaństwo od którego odpadłeś i dlatego stworzyłeś sobie karykaturę chrześcijaństwa, będącego w rzeczywistości lewicowym antychrześcijaństwem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31339
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 15:12, 25 Sty 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Ty nie piszesz o jakichś jednostkowych przypadkach, tylko projektujesz swoje lęki na całą grupę mitycznych integrystów, a cechy zwypaczonej władzy projektujesz na władze w ogóle etc.

A po czym właściwie poznałaś, że tak jest, jak piszesz?...

Chociażby po tym, że wyciągasz wnioski, które nie wynikają z przesłanek, np. z racji tego, że ktoś przedkłada naukę Kościoła ponad własne widzimisię wnosisz, że jest jakimś maniakiem silnej władzy i hierarchii, niezdolnym do krytycznego myslenia i niezainteresowanym osobistą więzią z Bogiem.

A niby dlaczego to nie miało być skorelowane?...
Bo nie podałaś powodu, dla którego taka relacja jest wykluczona, tylko jako argument ( :shock: ) jest tu opinia negująca. A może tak właśnie jest?...
Może rzeczywiście osoby "przedkładające naukę Kościoła ponad własne widzimisię" (jakby rzecz nie nazwać, bo rozumiem, że tutaj użyłaś już od razu raczej pejoratywnie w tym kontekście nacechowanego słowa "widzimisię", ale mniejsza o słowa, skupmy się na samej sugestii postawy, która jest związana z uznaniem swojego umysłu za wystarczająco poprawnie działającego, aby na nim jakoś polegać) znacząco częściej (statystycznie) będą unikały krytycyzmu w myśleniu, a już szczególnie samokrytycyzmu, która to ostatnia cecha związana jest z umiejętnością ZDYSTANSOWANEGO SPOJRZENIA NA SIEBIE, oderwania się od emocji i grupowych identyfikacji, w imię twardego obiektywizmu. Może tak właśnie przecież być!

Ja mam zwyczaj podważać sobie różne bezwiedne reakcje takiego typu. W podobnej sytuacji wymuszam na sobie: podaj konkretny powód, dla którego np. odrzucasz istnienie zależności pomiędzy... którą ktoś zasugerował.
Tak swoją drogą, to ciekawa rzecz tu wyszła...
Wyszło (chyba nie jesteś wyjątkiem, bo wielu ludzi tak ma) utożsamienie samego intuicyjnego "nie wydaje mi się, aby tak było" z argumentacją, czyli z czymś co chyba powinno wykraczać poza intuicję, a opierać się o coś bardziej obiektywnego, zewnętrznego wobec życzeń umysłu. :think:

I mam tu jeszcze jedno spostrzeżenie...
Na jedno pytanie od żadnego integrystycznie nastawionego dyskutanta nie dostałem też odpowiedzi. Chodzi o to, że nawet jeżeli uznamy, iż nasz umysł jest zbyt mało kompetentny, aby decydować o kwestiach religijnych, więc musi się on zdać na autorytety w tej kwestii, to wciąż pozostaje otwartym problem: a już samo przyjęcie/uznanie tego co autorytety ogłosiły (a przyjmuje to.... chyba właśnie umysł :shock: ) jak ma się dokonać?...
Jeśli umysł jest taki do niczego, że nie może decydować, to nie może przecież też zadecydować o tym, że wystarczająco przyjął/zrozumiał/uznał (jak by ową akceptację frazy doktrynalnej pochodzącej od autorytetu nie nazwać) to, co mu autorytety podały. Czyli nawet jeśli taki wyznawca wątpiący w swój umysł niby od autorytetów "przyjął", to wcale nie wiadomo, czy rzeczywiście przyjął... :shock: Bo może wcale nie przyjął, tylko oszukał, że przyjął... Jeśli umysł przyjmującego jest wadliwy w ocenach, to nawet nie wie, co od autorytetów przyjmuje i czy to przyjmuje.
I to rozumowanie wcale nie jest żadnym wykrętem, bo dla mnie było ono głównym powodem, dla którego ostatecznie uznałem, że I TAK TRZEBA PRZYJĄĆ TEN PODSTAWOWY POSTULAT UMYSŁU, który wuj nieraz przytaczał w angielskiej wersji "I am not insane" (nie jestem szalony). Bez założenia pewnego minimum kompetencji samego umysłu, samego myślącego podmiotu, także każde "przyjęcie" sugestii zewnętrznej przestaje być przyjęciem, tylko jest po prostu nie wiadomo czym. I jak się człowiek nad tym poważniej zastanowi, to nie ma tu żadnej metody ominięcia tego problemu minimalnej kompetencji samego przyjmującego. Odrzucając kompetencję umysłu, odrzucamy też "z tą jedną kąpielą" możliwość uznania przyjęcia czegokolwiek (także pochodzącego od autorytetu) w poprawnej (nieoszukanej, niepozorowanej, jako tako poprawnej) postaci.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 9 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:36, 25 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Ty nie piszesz o jakichś jednostkowych przypadkach, tylko projektujesz swoje lęki na całą grupę mitycznych integrystów, a cechy zwypaczonej władzy projektujesz na władze w ogóle etc.

A po czym właściwie poznałaś, że tak jest, jak piszesz?...

Chociażby po tym, że wyciągasz wnioski, które nie wynikają z przesłanek, np. z racji tego, że ktoś przedkłada naukę Kościoła ponad własne widzimisię wnosisz, że jest jakimś maniakiem silnej władzy i hierarchii, niezdolnym do krytycznego myslenia i niezainteresowanym osobistą więzią z Bogiem.

A niby dlaczego to nie miało być skorelowane?...

Jeśli twierdzisz, że jest taka zależność to ją przedstaw, Wtedy wyjdą Twoje ukryte przesłanki, które doprowadziły Cię do takiego wniosku. Wyjaśnij proszę mechanizm, który sprawia, że osoba uznająca atorytet Kościoła z automatu staje się maniakiem silnej władzy i hierarchii, niezdolnym do krytycznego myslenia i niezainteresowanym osobistą więzią z Bogiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31339
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 16:22, 25 Sty 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Ty nie piszesz o jakichś jednostkowych przypadkach, tylko projektujesz swoje lęki na całą grupę mitycznych integrystów, a cechy zwypaczonej władzy projektujesz na władze w ogóle etc.

A po czym właściwie poznałaś, że tak jest, jak piszesz?...

Chociażby po tym, że wyciągasz wnioski, które nie wynikają z przesłanek, np. z racji tego, że ktoś przedkłada naukę Kościoła ponad własne widzimisię wnosisz, że jest jakimś maniakiem silnej władzy i hierarchii, niezdolnym do krytycznego myslenia i niezainteresowanym osobistą więzią z Bogiem.

A niby dlaczego to nie miało być skorelowane?...

Jeśli twierdzisz, że jest taka zależność to ją przedstaw, Wtedy wyjdą Twoje ukryte przesłanki, które doprowadziły Cię do takiego wniosku. Wyjaśnij proszę mechanizm, który sprawia, że osoba uznająca atorytet Kościoła z automatu staje się maniakiem silnej władzy i hierarchii, niezdolnym do krytycznego myslenia i niezainteresowanym osobistą więzią z Bogiem.

Hipoteza opiera się na dość powszechnym spostrzeżeniu ugrupowań prawicowych vs lewicowych. Nie jest tajemnicą, że w hasłach głoszonych przez ugrupowania polityczne (a należy domniemywać, że i u ludzi popierających owe ugrupowania oglądy będą się z grubsza mapowały) skorelowane są ze sobą:
- prawicowość koncentruje się wokół autorytetów, hierarchii, narodu, wspólnotowości i władzy
- anarchizm, czyli niechęć do władzy w ogóle jest postrzegany jako tendencja lewicowa. Podobnie za "lewicowe" uważa się przekonania głoszące oddzielenie władz kościelnych i państwowych, akcentowanie równości (przeciwieństwo hierarchii), liberalizm. Partie liberalne są traktowane jako lewicowe, a jednocześnie światopoglądowo przeciwne teokracjom, dążeniu do wzmacniania wpływów politycznych religii.
Czy to chyba wyraźne skorelowania poglądów jest tylko przypadkowe?...
Co by szkodziło, aby mniej więcej po równo rozkładali się z jednej strony zwolennicy silnej władzy państwowej (w skrajnych przypadkach otrzymamy faszyzm, który jest właśnie definiowany jako ustrój z bardzo silną władzą państwową), a z drugiej bardzo liberalnie traktujący przynależność religijną?...
A jednak to tak nie działa. Gdzie nie spojrzymy na układ sił politycznych w wielu krajach, to zawsze napotkamy ten sam schemat, że władza, wspólnotowość, religijność rozumiana jako przynależność bardziej do konkretnej grupy wyznaniowej (a nie religijność w duchu, prywatna) są blisko siebie.
Nie wiem, czy bym użył tu słowa aż "maniak władzy", bo "maniak" będzie przypadkiem skrajnym (który też się zdarzy, ale nie jakoś nagminnie występuje), ale jednak BĘDĄ SILNE INKLINACJE.

Patrząc na osoby publikujące na naszym forum, też widać tu wyraźną korelacje - ci, co bronią najczęściej religii władzy, także mają przekonania narodowościowe, także cenią sobie państwowość i jej władze.
Znamienne jest, że także hasła stanowienia takiej postaci prawa, które wzmacnia władzę - autorytet ojca/rodzica są domeną ugrupowań prawicowych, zaś hasła ograniczenia owej władzy pochodzą od lewicy.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 16:38, 25 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 9 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 14:54, 26 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Ty nie piszesz o jakichś jednostkowych przypadkach, tylko projektujesz swoje lęki na całą grupę mitycznych integrystów, a cechy zwypaczonej władzy projektujesz na władze w ogóle etc.

A po czym właściwie poznałaś, że tak jest, jak piszesz?...

Chociażby po tym, że wyciągasz wnioski, które nie wynikają z przesłanek, np. z racji tego, że ktoś przedkłada naukę Kościoła ponad własne widzimisię wnosisz, że jest jakimś maniakiem silnej władzy i hierarchii, niezdolnym do krytycznego myslenia i niezainteresowanym osobistą więzią z Bogiem.

A niby dlaczego to nie miało być skorelowane?...

Jeśli twierdzisz, że jest taka zależność to ją przedstaw, Wtedy wyjdą Twoje ukryte przesłanki, które doprowadziły Cię do takiego wniosku. Wyjaśnij proszę mechanizm, który sprawia, że osoba uznająca atorytet Kościoła z automatu staje się maniakiem silnej władzy i hierarchii, niezdolnym do krytycznego myslenia i niezainteresowanym osobistą więzią z Bogiem.

Hipoteza opiera się na dość powszechnym spostrzeżeniu ugrupowań prawicowych vs lewicowych. Nie jest tajemnicą, że w hasłach głoszonych przez ugrupowania polityczne (a należy domniemywać, że i u ludzi popierających owe ugrupowania oglądy będą się z grubsza mapowały) skorelowane są ze sobą:
- prawicowość koncentruje się wokół autorytetów, hierarchii, narodu, wspólnotowości i władzy
- anarchizm, czyli niechęć do władzy w ogóle jest postrzegany jako tendencja lewicowa. Podobnie za "lewicowe" uważa się przekonania głoszące oddzielenie władz kościelnych i państwowych, akcentowanie równości (przeciwieństwo hierarchii), liberalizm. Partie liberalne są traktowane jako lewicowe, a jednocześnie światopoglądowo przeciwne teokracjom, dążeniu do wzmacniania wpływów politycznych religii.
Czy to chyba wyraźne skorelowania poglądów jest tylko przypadkowe?...
Co by szkodziło, aby mniej więcej po równo rozkładali się z jednej strony zwolennicy silnej władzy państwowej (w skrajnych przypadkach otrzymamy faszyzm, który jest właśnie definiowany jako ustrój z bardzo silną władzą państwową), a z drugiej bardzo liberalnie traktujący przynależność religijną?...
A jednak to tak nie działa. Gdzie nie spojrzymy na układ sił politycznych w wielu krajach, to zawsze napotkamy ten sam schemat, że władza, wspólnotowość, religijność rozumiana jako przynależność bardziej do konkretnej grupy wyznaniowej (a nie religijność w duchu, prywatna) są blisko siebie.
Nie wiem, czy bym użył tu słowa aż "maniak władzy", bo "maniak" będzie przypadkiem skrajnym (który też się zdarzy, ale nie jakoś nagminnie występuje), ale jednak BĘDĄ SILNE INKLINACJE.

Patrząc na osoby publikujące na naszym forum, też widać tu wyraźną korelacje - ci, co bronią najczęściej religii władzy, także mają przekonania narodowościowe, także cenią sobie państwowość i jej władze.
Znamienne jest, że także hasła stanowienia takiej postaci prawa, które wzmacnia władzę - autorytet ojca/rodzica są domeną ugrupowań prawicowych, zaś hasła ograniczenia owej władzy pochodzą od lewicy.

Napisać, że katolik (nazywany przez Ciebie "integrystą") w większej mierze ceni hierarchię niż pluszowiec to masło maślane. Rzecz w tym, że Ty wyciągasz z tego daleko idące wnioski, których jak dotychczas nie uzasadniłeś. Piszesz całe elaboraty z psychoanalizą "integrysty", przypisując mu m.in. zamiłowanie do przemocy, ślepego posłuszeństwa, zanegowanie wartości osobistej relacji z Bogiem tak jakbyś nie brał pod uwagę, że można z racjonalnych i duchowych pobudek opowiadać się za hierarchicznym Kościołem i to nie w kontrze do budowania osobistej relacji z Bogiem tylko właśnie po to, by więź nawiązać i wzmocnić. Robisz sobie z integrysty chochoła, co przemawia za tym, że tak naparwdę Twój atak na "integrystę" służy Ci jako usprawiedliwienie Twojego nieposłuszeństwa wobec nauczania Kościoła. Skoro (jak zakładasz) motywacje do przyjęcia "integryzmu" są irracjonalne i antyduchowe, to jako racjonalny i uduchowiony wierzący możesz a wręcz powinieneś odrzucić hierarchiczny Kościół. A jeśli się nie zgadzasz z taką diagnozą, to w jaki inny sposób wyjaśnisz to, że z góry przypisujesz "intergyście" irracjonalną i antyduchową motywację?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31339
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:21, 26 Sty 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Napisać, że katolik (nazywany przez Ciebie "integrystą") w większej mierze ceni hierarchię niż pluszowiec to masło maślane. Rzecz w tym, że Ty wyciągasz z tego daleko idące wnioski, których jak dotychczas nie uzasadniłeś. Piszesz całe elaboraty z psychoanalizą "integrysty", przypisując mu m.in. zamiłowanie do przemocy, ślepego posłuszeństwa, zanegowanie wartości osobistej relacji z Bogiem tak jakbyś nie brał pod uwagę, że można z racjonalnych i duchowych pobudek opowiadać się za hierarchicznym Kościołem i to nie w kontrze do budowania osobistej relacji z Bogiem tylko właśnie po to, by więź nawiązać i wzmocnić. Robisz sobie z integrysty chochoła, co przemawia za tym, że tak naparwdę Twój atak na "integrystę" służy Ci jako usprawiedliwienie Twojego nieposłuszeństwa wobec nauczania Kościoła. Skoro (jak zakładasz) motywacje do przyjęcia "integryzmu" są irracjonalne i antyduchowe, to jako racjonalny i uduchowiony wierzący możesz a wręcz powinieneś odrzucić hierarchiczny Kościół. A jeśli się nie zgadzasz z taką diagnozą, to w jaki inny sposób wyjaśnisz to, że z góry przypisujesz "intergyście" irracjonalną i antyduchową motywację?

Piszesz o "usprawiedliwieniu nieposłuszeństwa wobec nauczania Kościoła". Ja przyznam, że wręcz stawiam sprawę odwrotnie - to ktoś, kto oczekuje ode mnie posłuszeństwa POWINIEN SIĘ BARDZO MOCNO NATRUDZIĆ, ABYM MIAŁ JEGO SUGESTIĘ PRZYJĄĆ.

Tu dotykamy w ogóle kwestii POSTAWIENIA SPRAW NA START, pytania: co jest DOMYŚLNĄ RELACJĄ człowiek - inni ludzie, albo człowiek - władza?
Ja nie uważam, abym miał tu cokolwiek "usprawiedliwiać", bo nie czuję się absolutnie winnym tego, że jak przyjdzie do mnie gostek ten, czy inny i zażąda ode mnie posłuszeństwa, to się robi sytuacja, w której to ja mam się tłumaczyć, może usprawiedliwiać, że mu posłusznym nie jestem. Bo w ogóle, to może on ma być posłuszny mi, a nie ja jemu?... :shock:
Traktuję wolność wyboru, sumienia jako prawo podstawowe!
To, że ktoś tam się podpina pod autorytet Kościoła i czegoś tam ode mnie miałby żądać, to jest dla mnie po prostu słaby argument. Dla mnie wciąż obowiązuje ta DOMYŚLNA relacja, w której każdy kieruje się swoim sumieniem. Sytuacja, w której sumienie miałoby być naruszane jest absolutnie wyjątkowa, bo naruszanie sumienia traktuję jako atak na Boga w człowieku.
Z resztą właśnie Katechizm Kościoła Katolickiego to stwierdza:
Redaktor Katechizmu Kościoła Katolickiego napisał:
1776
„W głębi sumienia człowiek odkrywa prawo, którego sam sobie nie nakłada, lecz któremu winien być
posłuszny i którego głos wzywający go zawsze tam, gdzie potrzeba, do miłowania i czynienia dobra a unikania
zła, rozbrzmiewa w sercu nakazem... Człowiek bowiem ma w swym sercu wypisane przez Boga prawo...
Sumienie jest najtajniejszym ośrodkiem i sanktuarium człowieka, gdzie przebywa on sam z Bogiem, którego
głos w jego wnętrzu rozbrzmiewa” (Sobór Watykański II, konst. Gaudium et spes, 16. 49 por. Rz 2, 14-16).
I. Sąd sumienia
1777
Sumienie moralne (por. Rz 2, 14-16) obecne we wnętrzu osoby nakazuje jej w odpowiedniej chwili
pełnić dobro, a unikać zła. Osądza ono również konkretne wybory, aprobując te, które są dobre, i potępiając te,
które są złe (por. Rz 1, 32). Świadczy ono o autorytecie prawdy odnoszącej się do najwyższego Dobra, do
którego osoba ludzka czuje się przyciągana i którego nakazy przyjmuje. Człowiek roztropny słuchając sumienia
moralnego, może usłyszeć Boga, który mówi.
1778
Sumienie moralne jest sądem rozumu, przez który osoba ludzka rozpoznaje jakość moralną konkretnego
czynu, który zamierza wykonać, którego właśnie dokonuje lub którego dokonała. Człowiek we wszystkim tym,
co mówi i co czyni, powinien wiernie iść za tym, o czym wie, że jest słuszne i prawe. Właśnie przez sąd swego
sumienia człowiek postrzega i rozpoznaje nakazy prawa Bożego:
„Sumienie jest prawem naszego ducha, ale go przewyższa; upomina nas, pozwala poznać
odpowiedzialność i obowiązek, obawę i nadzieję... Jest zwiastunem Tego, który tak w świecie natury,
jak i łaski, mówi do nas przez zasłonę, poucza nas i nami kieruje. Sumienie jest pierwszym ze
wszystkich namiestników Chrystusa” (J. H. Newman, List do księcia Norfolku, 5).
1779
Jest ważne, by każdy wszedł w siebie, ażeby usłyszeć głos swojego sumienia i za nim pójść. To
poszukiwanie głębi wewnętrznej jest tym bardziej konieczne, że życie często sprawia, iż uchylamy się od
wszelkiej refleksji, zastanowienia się lub wejścia w siebie:
„Wróć do swego sumienia, jego pytaj!... Zejdźcie więc – bracia – do waszego wnętrza i we wszystkim,
co czynicie, patrzcie na Świadka – Boga!” (Św. Augustyn, In epistulam Johannis ad Parthos tractatus,
8, 9).
7178
Godność osoby ludzkiej zawiera w sobie prawość sumienia i jej się domaga. Sumienie obejmuje
postrzeganie zasad moralnych (syndereza), ich zastosowanie w danych okolicznościach przez praktyczne
rozeznanie racji i dóbr, a w wyniku tego sąd o konkretnych czynach, zamierzonych lub już dokonanych. Prawda
o dobru moralnym, wyrażona w prawie rozumu, jest praktycznie i konkretnie uznana przez roztropny sąd
sumienia. Człowieka, który wybiera zgodnie z tym sądem, nazywa się człowiekiem roztropnym.
1781
Sumienie pozwala wziąć odpowiedzialność za dokonane czyny. Jeżeli człowiek popełnia zło, słuszny
sąd sumienia może być w nim świadkiem uniwersalnej prawdy o dobru, a zarazem o złu jego pojedynczego
wyboru. Wyrok sądu sumienia stanowi rękojmię nadziei i miłosierdzia. Poświadczając zły czyn, przypomina o
przebaczeniu, o które trzeba prosić, o dobru, które należy ciągle praktykować, i o cnocie, którą bezustannie
należy rozwijać za pomocą łaski Bożej:
„Uspokoimy przed Nim nasze serce. A jeśli nasze serce oskarża nas, to Bóg jest większy od naszego
serca i zna wszystko” (1 J 3, 19-20).
1782
Człowiek ma prawo działać zgodnie z sumieniem i wolnością, by osobiście podejmować decyzje
moralne. „Nie wolno więc go zmuszać, aby postępował wbrew swojemu sumieniu. Ale nie wolno mu też
przeszkadzać w postępowaniu zgodnie z własnym sumieniem, zwłaszcza w dziedzinie religijnej” (Sobór
Watykański II, dekl. Dignitatis humanae, 3).


Podkreśliłem ostatni cytat z Katechizmu, bo uważam go za clou. To, że ktoś w imię posłuszeństwa władzy sumienie próbuje zrelatywizować, nie jest wcale "katolickim" podejściem, tylko odwrotnie - jest herezją.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 14:38, 28 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 9 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 14:10, 28 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Napisać, że katolik (nazywany przez Ciebie "integrystą") w większej mierze ceni hierarchię niż pluszowiec to masło maślane. Rzecz w tym, że Ty wyciągasz z tego daleko idące wnioski, których jak dotychczas nie uzasadniłeś. Piszesz całe elaboraty z psychoanalizą "integrysty", przypisując mu m.in. zamiłowanie do przemocy, ślepego posłuszeństwa, zanegowanie wartości osobistej relacji z Bogiem tak jakbyś nie brał pod uwagę, że można z racjonalnych i duchowych pobudek opowiadać się za hierarchicznym Kościołem i to nie w kontrze do budowania osobistej relacji z Bogiem tylko właśnie po to, by więź nawiązać i wzmocnić. Robisz sobie z integrysty chochoła, co przemawia za tym, że tak naparwdę Twój atak na "integrystę" służy Ci jako usprawiedliwienie Twojego nieposłuszeństwa wobec nauczania Kościoła. Skoro (jak zakładasz) motywacje do przyjęcia "integryzmu" są irracjonalne i antyduchowe, to jako racjonalny i uduchowiony wierzący możesz a wręcz powinieneś odrzucić hierarchiczny Kościół. A jeśli się nie zgadzasz z taką diagnozą, to w jaki inny sposób wyjaśnisz to, że z góry przypisujesz "intergyście" irracjonalną i antyduchową motywację?

Piszesz o "usprawiedliwieniu nieposłuszeństwa wobec nauczania Kościoła". Ja przyznam, że wręcz stawiam sprawę odwrotnie - to ktoś, kto oczekuje ode mnie posłuszeństwa POWINIEN SIĘ BARDZO MOCNO NATRUDZIĆ, ABYM JEGO SUGESTIĘ PRZYJĄĆ.

Skoro nie czujesz, żebyś musiał się usprawiedliwiać z powodu nieposłuszeństwa wobec Kościoła, to z jakiego powodu stawiasz integrystycznego chochoła:
Cytat:
Piszesz całe elaboraty z psychoanalizą "integrysty", przypisując mu m.in. zamiłowanie do przemocy, ślepego posłuszeństwa, zanegowanie wartości osobistej relacji z Bogiem tak jakbyś nie brał pod uwagę, że można z racjonalnych i duchowych pobudek opowiadać się za hierarchicznym Kościołem i to nie w kontrze do budowania osobistej relacji z Bogiem tylko właśnie po to, by więź nawiązać i wzmocnić.

?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31339
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:42, 28 Sty 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Napisać, że katolik (nazywany przez Ciebie "integrystą") w większej mierze ceni hierarchię niż pluszowiec to masło maślane. Rzecz w tym, że Ty wyciągasz z tego daleko idące wnioski, których jak dotychczas nie uzasadniłeś. Piszesz całe elaboraty z psychoanalizą "integrysty", przypisując mu m.in. zamiłowanie do przemocy, ślepego posłuszeństwa, zanegowanie wartości osobistej relacji z Bogiem tak jakbyś nie brał pod uwagę, że można z racjonalnych i duchowych pobudek opowiadać się za hierarchicznym Kościołem i to nie w kontrze do budowania osobistej relacji z Bogiem tylko właśnie po to, by więź nawiązać i wzmocnić. Robisz sobie z integrysty chochoła, co przemawia za tym, że tak naparwdę Twój atak na "integrystę" służy Ci jako usprawiedliwienie Twojego nieposłuszeństwa wobec nauczania Kościoła. Skoro (jak zakładasz) motywacje do przyjęcia "integryzmu" są irracjonalne i antyduchowe, to jako racjonalny i uduchowiony wierzący możesz a wręcz powinieneś odrzucić hierarchiczny Kościół. A jeśli się nie zgadzasz z taką diagnozą, to w jaki inny sposób wyjaśnisz to, że z góry przypisujesz "intergyście" irracjonalną i antyduchową motywację?

Piszesz o "usprawiedliwieniu nieposłuszeństwa wobec nauczania Kościoła". Ja przyznam, że wręcz stawiam sprawę odwrotnie - to ktoś, kto oczekuje ode mnie posłuszeństwa POWINIEN SIĘ BARDZO MOCNO NATRUDZIĆ, ABYM JEGO SUGESTIĘ PRZYJĄĆ.

Skoro nie czujesz, żebyś musiał się usprawiedliwiać z powodu nieposłuszeństwa wobec Kościoła, to z jakiego powodu stawiasz integrystycznego chochoła:
Cytat:
Piszesz całe elaboraty z psychoanalizą "integrysty", przypisując mu m.in. zamiłowanie do przemocy, ślepego posłuszeństwa, zanegowanie wartości osobistej relacji z Bogiem tak jakbyś nie brał pod uwagę, że można z racjonalnych i duchowych pobudek opowiadać się za hierarchicznym Kościołem i to nie w kontrze do budowania osobistej relacji z Bogiem tylko właśnie po to, by więź nawiązać i wzmocnić.

?


Negujesz, że są tacy chrześcijanie, katolicy, którzy silnie optują za posłuszeństwem władzy?...
Nie ma takich?... To jest tylko mój "chochoł"?...
Jeśli nie opowiadasz się za tym, że trzeba być dalece władzy doktrynalnej, religijnej posłusznym, to znaczy, że w końcu doszliśmy do porozumienia. :* :pidu:

A jednak...
Jeśli nawet Ty już nie ciśniesz w stronę większego posłuszeństwa władzy, czyli nawet pisząc o "integrystach" nie będę już odnosił się do Ciebie, to chyba jednak są ludzie, którzy tę władzę wybrańców, a posłuszeństwo większości postulują, akcentują. Uważasz, ze nie da się takich postaw zaobserwować?... (bo tylko jeśliby takich postaw nie było, to moje uwagi odnosiłyby się do "chochoła").
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5538
Przeczytał: 9 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 18:16, 28 Sty 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Napisać, że katolik (nazywany przez Ciebie "integrystą") w większej mierze ceni hierarchię niż pluszowiec to masło maślane. Rzecz w tym, że Ty wyciągasz z tego daleko idące wnioski, których jak dotychczas nie uzasadniłeś. Piszesz całe elaboraty z psychoanalizą "integrysty", przypisując mu m.in. zamiłowanie do przemocy, ślepego posłuszeństwa, zanegowanie wartości osobistej relacji z Bogiem tak jakbyś nie brał pod uwagę, że można z racjonalnych i duchowych pobudek opowiadać się za hierarchicznym Kościołem i to nie w kontrze do budowania osobistej relacji z Bogiem tylko właśnie po to, by więź nawiązać i wzmocnić. Robisz sobie z integrysty chochoła, co przemawia za tym, że tak naparwdę Twój atak na "integrystę" służy Ci jako usprawiedliwienie Twojego nieposłuszeństwa wobec nauczania Kościoła. Skoro (jak zakładasz) motywacje do przyjęcia "integryzmu" są irracjonalne i antyduchowe, to jako racjonalny i uduchowiony wierzący możesz a wręcz powinieneś odrzucić hierarchiczny Kościół. A jeśli się nie zgadzasz z taką diagnozą, to w jaki inny sposób wyjaśnisz to, że z góry przypisujesz "intergyście" irracjonalną i antyduchową motywację?

Piszesz o "usprawiedliwieniu nieposłuszeństwa wobec nauczania Kościoła". Ja przyznam, że wręcz stawiam sprawę odwrotnie - to ktoś, kto oczekuje ode mnie posłuszeństwa POWINIEN SIĘ BARDZO MOCNO NATRUDZIĆ, ABYM JEGO SUGESTIĘ PRZYJĄĆ.

Skoro nie czujesz, żebyś musiał się usprawiedliwiać z powodu nieposłuszeństwa wobec Kościoła, to z jakiego powodu stawiasz integrystycznego chochoła:
Cytat:
Piszesz całe elaboraty z psychoanalizą "integrysty", przypisując mu m.in. zamiłowanie do przemocy, ślepego posłuszeństwa, zanegowanie wartości osobistej relacji z Bogiem tak jakbyś nie brał pod uwagę, że można z racjonalnych i duchowych pobudek opowiadać się za hierarchicznym Kościołem i to nie w kontrze do budowania osobistej relacji z Bogiem tylko właśnie po to, by więź nawiązać i wzmocnić.

?


Negujesz, że są tacy chrześcijanie, katolicy, którzy silnie optują za posłuszeństwem władzy?...

Neguję, że typowy katolik (zwany przez Ciebie integrystą) charakteryzuje się m.in. zamiłowaniem do przemocy, ślepym posłuszeństwem, zanegowaniem wartości osobistej relacji z Bogiem. A jeśli Twoje wypowiedzi nie dotyczą typowych przedstawicieli tej grupy, to pozostaje zagadką czemu tę grupę którą opisujesz nazywasz integrystami. Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem tej zagadki jest fakt, że Twoją intencją jest postawienie chochoła. Sam sobie odpowiedz na pytanie, dlaczego to robisz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31339
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 18:35, 28 Sty 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Napisać, że katolik (nazywany przez Ciebie "integrystą") w większej mierze ceni hierarchię niż pluszowiec to masło maślane. Rzecz w tym, że Ty wyciągasz z tego daleko idące wnioski, których jak dotychczas nie uzasadniłeś. Piszesz całe elaboraty z psychoanalizą "integrysty", przypisując mu m.in. zamiłowanie do przemocy, ślepego posłuszeństwa, zanegowanie wartości osobistej relacji z Bogiem tak jakbyś nie brał pod uwagę, że można z racjonalnych i duchowych pobudek opowiadać się za hierarchicznym Kościołem i to nie w kontrze do budowania osobistej relacji z Bogiem tylko właśnie po to, by więź nawiązać i wzmocnić. Robisz sobie z integrysty chochoła, co przemawia za tym, że tak naparwdę Twój atak na "integrystę" służy Ci jako usprawiedliwienie Twojego nieposłuszeństwa wobec nauczania Kościoła. Skoro (jak zakładasz) motywacje do przyjęcia "integryzmu" są irracjonalne i antyduchowe, to jako racjonalny i uduchowiony wierzący możesz a wręcz powinieneś odrzucić hierarchiczny Kościół. A jeśli się nie zgadzasz z taką diagnozą, to w jaki inny sposób wyjaśnisz to, że z góry przypisujesz "intergyście" irracjonalną i antyduchową motywację?

Piszesz o "usprawiedliwieniu nieposłuszeństwa wobec nauczania Kościoła". Ja przyznam, że wręcz stawiam sprawę odwrotnie - to ktoś, kto oczekuje ode mnie posłuszeństwa POWINIEN SIĘ BARDZO MOCNO NATRUDZIĆ, ABYM JEGO SUGESTIĘ PRZYJĄĆ.

Skoro nie czujesz, żebyś musiał się usprawiedliwiać z powodu nieposłuszeństwa wobec Kościoła, to z jakiego powodu stawiasz integrystycznego chochoła:
Cytat:
Piszesz całe elaboraty z psychoanalizą "integrysty", przypisując mu m.in. zamiłowanie do przemocy, ślepego posłuszeństwa, zanegowanie wartości osobistej relacji z Bogiem tak jakbyś nie brał pod uwagę, że można z racjonalnych i duchowych pobudek opowiadać się za hierarchicznym Kościołem i to nie w kontrze do budowania osobistej relacji z Bogiem tylko właśnie po to, by więź nawiązać i wzmocnić.

?


Negujesz, że są tacy chrześcijanie, katolicy, którzy silnie optują za posłuszeństwem władzy?...

Neguję, że typowy katolik (zwany przez Ciebie integrystą) charakteryzuje się m.in. zamiłowaniem do przemocy, ślepym posłuszeństwem, zanegowaniem wartości osobistej relacji z Bogiem. A jeśli Twoje wypowiedzi nie dotyczą typowych przedstawicieli tej grupy, to pozostaje zagadką czemu tę grupę którą opisujesz nazywasz integrystami. Najbardziej prawdopodobnym wyjaśnieniem tej zagadki jest fakt, że Twoją intencją jest postawienie chochoła. Sam sobie odpowiedz na pytanie, dlaczego to robisz.

To nastąpiło jakieś nieporozumienie. Nigdy nie określałem "typowego katolika" terminem "integrysta". Jeśli nie dało się tego dorozumieć z moich dotychczasowych wypowiedzi, to spróbuję to teraz możliwie wyraziście doprecyzować:
Pod terminem "integrysta" rozumiem SKRAJNĄ postać stosunku do kwestii posłuszeństwa i oddania się władzy religijnej, która cechuje się sugerowaniem (niewykonalnej w rzeczywistości, bo żadna psychika temu realnie nie podoła, ale można zawsze tworzyć sobie życzeniowe narracje na temat tego, że się to wykonało), iż człowiek powinien powstrzymywać się od osobistych osądów w imię jakiegoś (absurdalnego z samej natury) literalnego posłuszeństwa autorytetom religijnym. . Nie jest to w żadnym przypadku dla katolików norma, ani nic typowego. Szacuję, że takich "twardych" integrystów co najwyżej w okolicy może 5% (nie mam ścisłych danych, to jest bardzo mój luźny szacunek, bazujący na osobistych doświadczeniach), choć może gdzieś w okolicach 25% "z lekka sympatyzuje" z integryzmem, tylko ma jeszcze na tyle zdrowej intuicji, iż podświadomie skreśla takie (w moim odczuciu już z lekka ocierające się o schizofrenię) postawy, jak "wierzenie" w to, co jest znane tylko jako podana od autorytetów fraza, a której to frazy znaczenia nawet nie można dociekać, zadając naturalnie się pojawiające pytania o interpretację kolejnych aspektów rozumienia, bo wtedy już się "za dużo samodzielnie myśli".

Powtórzę: w mojej oceni najbliżej terminu "typowy katolik" jest wyznawca względnie racjonalny, który takich głupot jak integryzm nie przełknie, bo podświadomie rozpozna w tym fałsz, absurd, obłudę. Natomiast jest taka grupa wyznawców, którzy - zapewne z powodu patologicznie pojmowanej idei zaangażowania i posłuszeństwa - będą sobie wmawiać, że oddając cześć ludzkiej władzy religijnej, udawaniem, że rzeczy, o których pojęcie nie mają, ani nawet mieć nie mogą (bo jest zabronione dowiadywanie się) są jakimś przedmiotem ich "wiary". Jest taka grupa ludzi, której wmówić można prawie wszystko, a potem oni sami sobie nawet będą wmawiali to wszystko jeszcze bardziej i jeszcze silniej. Są to osoby o bardzo niskim poziomie realnego samokrytycyzmu (bo paradoksalnie, takie osoby krytycyzm wobec innych często mają skrajnie podwyższony).
Tak więc tu "chochołem" jest jedynie przypisywanie mi stwierdzenia, że integrystą jest typowy katolik. Nie! Integrystami wg mnie są fanatycy władzy religijnej, osoby, które pozbyły się zdrowego rozsądku (jest pytanie, czy w ogóle go wcześniej miały, skoro tak łatwo się go zrzekły). Są to też osoby, które odrzucily duchowy aspekt religii, Bogu powiedziały "nie", bo wolą składać swoje ofiary cielcowi złotej władzy. Ale "typowy katolik", nawet jeśli trochę przy tej okazji bywa hipokrytą, "nie jest taki głupi", on po prostu "ma swój rozum", choć...
zwykle jest też w sporym stopniu konformistą, więc gdy go atakują sformułowaniami, jak to władzy koniecznie powinien być posłusznym, to się jawnie nie buntuje, tylko cicho siedzi i "swoje wie".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 18:39, 28 Sty 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 136 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 19:00, 28 Sty 2024    Temat postu:

To o czym piszesz Halik nazywa katolicyzmem bez chrześcijaństwa.

W Więzi mowi:
Jak podkreślił czeski myśliciel, „katolicyzm bez chrześcijaństwa” dodaje energii populistom i nacjonalistom. „Katolicyzm jako system autorytarnego, zdrętwiałego myślenia i postępowania. W którym nie ma żadnej przestrzeni dla wolności Ewangelii. Dla Jezusowej miłości miłosiernej i solidarności z ludźmi żyjącymi na marginesie. Ten katolicyzm jest zupełną odwrotnością prawdziwej katolickości, wspaniałomyślnej, prawdziwie ekumenicznej otwartości i gościnności” – tłumaczył.
[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31339
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:10, 28 Sty 2024    Temat postu:

Semele napisał:
To o czym piszesz Halik nazywa katolicyzmem bez chrześcijaństwa.

W Więzi mowi:
Jak podkreślił czeski myśliciel, „katolicyzm bez chrześcijaństwa” dodaje energii populistom i nacjonalistom. „Katolicyzm jako system autorytarnego, zdrętwiałego myślenia i postępowania. W którym nie ma żadnej przestrzeni dla wolności Ewangelii. Dla Jezusowej miłości miłosiernej i solidarności z ludźmi żyjącymi na marginesie. Ten katolicyzm jest zupełną odwrotnością prawdziwej katolickości, wspaniałomyślnej, prawdziwie ekumenicznej otwartości i gościnności” – tłumaczył.
[link widoczny dla zalogowanych]

Jak widać z tego, normalni katolicy widzą absurd integrystycznego czczenia bożka religijnej władzy. Czasem sobie myślę, że znacznie bliższy prawdziwego Boga jest szczery ateista, niż integrysta, który co prawda kłamliwie nazywa swój światopogląd "wiarą w Boga", choć tak naprawdę powinien mówić o "wierze w konieczność czczenia religijnych form władzy".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31339
Przeczytał: 100 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 2:15, 29 Sty 2024    Temat postu:

Podejrzewam, że przynajmniej dla części nastawionych na czczenie religijnych autorytetów fundamentalistycznych wyznawców, ta postawa przedkładania jakichś sformułowań doktrynalnych nad osobiste refleksje i szczerość myślenia wiąże się z niechęcią do zajrzenia we własne sumienie.
Skoro uczciwość spojrzenia na siebie jest tak trudna, to trzeba mieć jakiś pretekst, aby w to swoje sumienie nie zaglądać. Tym pretekstem jest właśnie postawa: ja sam tam o niczym nie decyduję, to autorytety znają prawdę...
A więc skoro prawda jest u autorytetów, to wręcz "objawem pychy" byłoby teraz samodzielne zdecydowanie np. o tym, że w sytuacji, którą się wspomniało, postąpiłem źle... To przecież nie ja decyduję, co jest dobre, a co złe, to tylko autorytety wiedzą... :shock:
Zaskakująco bowiem często w rozmowach z integrystycznie nastawionymi osobami występuje motyw odbijania piłeczki, skrajnej niezdolności do krytycznego spojrzenia na własną (!) postawę. Jak dochodzi do "niebezpiecznego" punktu, czyli takiego, w którym może integrystycznie nastawiona osoba mogłaby móc zacząć dostrzegać swoje błędy, to nagle taka osoba "pokornie" rezygnuje z decydowania, zastanawiania się nad tym. W końcu to autorytety są mądre, a nie ona.
Tymczasem...
... Tymczasem w niezakłamanej postaci sumienia, to KAŻDY SAM OSOBIŚCIE POWINIEN ROZWAŻYĆ I MOŻLIWIE UCZCIWIE ZADECYDOWAĆ, co zrobił źle, a co dobrze. Sumienie jest czymś osobistym. Uciekanie od osobistej refleksji jest automatycznie uciekaniem od przyjrzenia się głosowi własnego sumienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3 ... 20, 21, 22, 23, 24  Następny
Strona 21 z 24

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin