Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kara piekła
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 17, 18, 19  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:12, 02 Lis 2022    Temat postu:

mat napisał:
fedor napisał:
mat napisał:
fedor napisał:
wujzboj napisał:
Zanim przejdziemy dalej, powiedz mi proszę jeszcze jedno: DLACZEGO W OGÓLE WIERZYSZ W BOGA?

Bo albo Bóg, albo absurd.


Bóg i absurd wcale sie nie wykluczają, co najwyżej w twoim chciejstwie.


Ciekawe skąd ty wiesz co się wyklucza, a co nie, jak tkwisz po uszy w absurdzie

To proste, Bog nie ma obowiazku zapewniac istnieniu/uludzie istnienia fedora jakikolwiek sens, to tylko twoje pluszowe rojenia.


To tylko twoje rojenia i wcale nie jest to "proste" skoro w twoim ateistycznym świecie nic nie zapewnia sensu tobie i Wszechświatowi i tym samym możesz wygłaszać tylko bezsens. I to jest właśnie absurd. Jeśli jesteś tylko przypadkową zbieraniną atomów węgla to jaki sens może wygenerować przypadkowa zbieranina atomów węgla, która nie wie nawet tego czy jest przypadkową zbieraniną atomów węgla. Absurd goni absurd i to jest twój absurd


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 23:25, 02 Lis 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:35, 02 Lis 2022    Temat postu:

fedor napisał:
Katolikus napisał:
Życie, nauczanie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa uważam za historyczne.
Ale wystarczy, że coś w nauce lub życiu Jezusa przestanie ci pasować i znowu uznasz to za niehistoryczne. Raz już to zrobiłeś więc droga otwarta, będziesz mógł zrobić to ponownie

Katolikus nie daj sie nabrac na te marne sztuczki. On sam odrzuca historyczny opis Biblii tam gdzie mu powiedzieli ateistyczni scjentysci a tobie plecie kazania. Jeszcze do XVIII wieku a nawet XIX w. fedorowie tego swiata datowali wiek Ziemii na podstawie Biblii, czyli jakies 6 tyś lat, no ale oddali poklon bałwanowi nauki no i teraz wybieraja sobie z niej te kawalki ktore im pasuja a jednoczesnie za bardzo nie wystawią sie na smiesznosc wsrod materialistów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:39, 02 Lis 2022    Temat postu:

mat napisał:
fedor napisał:
Katolikus napisał:
Życie, nauczanie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa uważam za historyczne.
Ale wystarczy, że coś w nauce lub życiu Jezusa przestanie ci pasować i znowu uznasz to za niehistoryczne. Raz już to zrobiłeś więc droga otwarta, będziesz mógł zrobić to ponownie

Katolikus nie daj sie nabrac na te marne sztuczki. On sam odrzuca historyczny opis Biblii tam gdzie mu powiedzieli ateistyczni scjentysci a tobie plecie kazania. Jeszcze do XVIII wieku a nawet XIX w. fedorowie tego swiata datowali wiek Ziemii na podstawie Biblii, czyli jakies 6 tyś lat, no ale oddali poklon bałwanowi nauki no i teraz wybieraja sobie z niej te kawalki ktore im pasuja a jednoczesnie za bardzo nie wystawią sie na smiesznosc wsrod materialistów.


Nadal jest wielu kreacjonistów młodej Ziemi datujących wiek Ziemi na 6 tysięcy lat i mają gdzieś twoje bałwany scjentyzmu. I nie wiesz jak ruszyć ich datowanie bo jak przypadkowa zbieranina atomów węgla miałaby to ruszyć. To jest właśnie dramat twojego naturalistycznego materializmu, że sam siebie obala


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Śro 23:42, 02 Lis 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mat




Dołączył: 28 Maj 2007
Posty: 2977
Przeczytał: 0 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:56, 02 Lis 2022    Temat postu:

fedor napisał:
mat napisał:

Katolikus nie daj sie nabrac na te marne sztuczki. On sam odrzuca historyczny opis Biblii tam gdzie mu powiedzieli ateistyczni scjentysci a tobie plecie kazania. Jeszcze do XVIII wieku a nawet XIX w. fedorowie tego swiata datowali wiek Ziemii na podstawie Biblii, czyli jakies 6 tyś lat, no ale oddali poklon bałwanowi nauki no i teraz wybieraja sobie z niej te kawalki ktore im pasuja a jednoczesnie za bardzo nie wystawią sie na smiesznosc wsrod materialistów.

Nadal jest wielu kreacjonistów młodej Ziemi datujących wiek Ziemi na 6 tysięcy lat i mają gdzieś twoje bałwany scjentyzmu. I nie wiesz jak ruszyć ich datowanie bo jak przypadkowa zbieranina atomów węgla miałaby to ruszyć. To jest właśnie dramat twojego naturalistycznego materializmu, że sam siebie obala

Wiecej jest takich jak ty, czyli ateistów bełkoczących cos o Biblii a oddajacych czesc ustaleniom bozka scjentyzmu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:34, 03 Lis 2022    Temat postu:

mat napisał:
fedor napisał:
mat napisał:

Katolikus nie daj sie nabrac na te marne sztuczki. On sam odrzuca historyczny opis Biblii tam gdzie mu powiedzieli ateistyczni scjentysci a tobie plecie kazania. Jeszcze do XVIII wieku a nawet XIX w. fedorowie tego swiata datowali wiek Ziemii na podstawie Biblii, czyli jakies 6 tyś lat, no ale oddali poklon bałwanowi nauki no i teraz wybieraja sobie z niej te kawalki ktore im pasuja a jednoczesnie za bardzo nie wystawią sie na smiesznosc wsrod materialistów.

Nadal jest wielu kreacjonistów młodej Ziemi datujących wiek Ziemi na 6 tysięcy lat i mają gdzieś twoje bałwany scjentyzmu. I nie wiesz jak ruszyć ich datowanie bo jak przypadkowa zbieranina atomów węgla miałaby to ruszyć. To jest właśnie dramat twojego naturalistycznego materializmu, że sam siebie obala

Wiecej jest takich jak ty, czyli ateistów bełkoczących cos o Biblii a oddajacych czesc ustaleniom bozka scjentyzmu.


Ale ja zwalczam od lat twojego bożka scjentyzmu więc walnąłeś właśnie bzdurę po raz setny
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:23, 03 Lis 2022    Temat postu:

wuj napisał:
Zanim przejdziemy dalej, powiedz mi proszę jeszcze jedno: DLACZEGO W OGÓLE WIERZYSZ W BOGA?
fedor napisał:
Bo albo Bóg, albo absurd.
wuj napisał:
W jaki sposób uzasadnisz tę tezę i w jaki sposób wynika z niej twój stosunek do Biblii?

Jedyną odpowiedź Fedora, i to tylko na pierwszą część mojego pytania (na początek dobre i to) znalazłem na razie tylko w tym, co napisał do mata:

fedor napisał:
w twoim ateistycznym świecie nic nie zapewnia sensu tobie i Wszechświatowi i tym samym możesz wygłaszać tylko bezsens. I to jest właśnie absurd. Jeśli jesteś tylko przypadkową zbieraniną atomów węgla to jaki sens może wygenerować przypadkowa zbieranina atomów węgla, która nie wie nawet tego czy jest przypadkową zbieraniną atomów węgla.

Przecież to jest jawnie błędna krytyka, Fedorze, rzecz jasna jeśli usunąć materialistyczny i scjentyczny chaos z klasycznej ateistycznej argumentacji. Istotą tej argumentacji ateistycznej nie są bowiem atomy węgla jako budulec osoby ani inne scjentyczne konotacje, lecz brak projektu. Brak projektu, będący nawiasem mówiąc postawą naukowego rozumowania, jest na poziomie ontologii tak samo dopuszczalny jak obecność projektu. Ontologia przyjmująca brak projektu zakłada dokładnie to samo, co ontologia przyjmująca projekt: obecność pewnych zasad, które są dlatego, że są. Jeśli przyjmujemy brak projektu i przy tym usuwamy chaos pojęciowy, to atom węgla co prawda nie jest już budulcem, jest on jednak przejawem działania tych praw. To pozwala używać teorii ewolucji do opisu obserwacji na polu biologii. Teoria ewolucji sprowadza się zaś do zauważenia prostej oczywistości, że tego robi się więcej, co skuteczniej się powiela. A generator sensu? Jest nią osoba, a nie kupa atomów węgla, bo kupa atomów węgla to tylko pewien opis, opisy zaś nie generują sensu lecz w najlepszym wypadku tylko wspierają sensowne zachowania. Sens generuje osoba i stwierdzenie to jest niezależne od tego, czy ktoś uważa, że prawa nadał Bóg, który jest bo jest, czy że prawa są bo są a Bóg pełni w tym wszystkim tylko rolę zbytecznego i wyimaginowanego pośrednika.

To zaś, że ateista niczego nie wie na sto procent, jest dokładnie taką samą "wadą" także teisty - ten też niczego na sto procent nie wie. I jeden i drugi opiera się na swojej wierze, choć wielu ateistów i wielu teistów wielkim krzykiem oprotestowuje to stwierdzenie, deklarując się posiadaczami wiedzy dostatecznej. Jedni są przekonani, że tę wiedzę daje im nauka, drudzy - że Bóg. Pierwsi się mylą, bo wpadają w ten sposób w samobójczą pułapkę scjentyzmu, drudzy się mylą, bo zapominają, że nie są w stanie sprawdzić, czy to co uważają za prawdę przekazaną im od Boga jest faktycznie prawdą, ani nawet czy faktycznie jakikolwiek Bóg im cokolwiek kiedykolwiek przekazywał.

Tak więc moje pytanie nadal pozostaje otwarte. Jak zresztą i cała reszta mojego ostatniego postu skierowanego do ciebie, Fedorze, bo przypomnę, że jeszcze nie odpisałeś ani słowa.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Czw 20:24, 03 Lis 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 20:54, 03 Lis 2022    Temat postu:

wujzboj napisał:
[A generator sensu? Jest nią osoba, a nie kupa atomów węgla[


Osoba jest konceptem chrześcijańskim pochodzącym od Boecjusza. A ateista wierzy w to, że jest tylko bezsensowną zbitką atomów węgla. Rzeczywiście nie ma w tym grama sensu

Cytat:
To zaś, że ateista niczego nie wie na sto procent, jest dokładnie taką samą "wadą" także teisty - ten też niczego na sto procent nie wie. I jeden i drugi opiera się na swojej wierze, choć wielu ateistów i wielu teistów wielkim krzykiem oprotestowuje to stwierdzenie, deklarując się posiadaczami wiedzy dostatecznej. Jedni są przekonani, że tę wiedzę daje im nauka, drudzy - że Bóg. Pierwsi się mylą, bo wpadają w ten sposób w samobójczą pułapkę scjentyzmu, drudzy się mylą, bo zapominają, że nie są w stanie sprawdzić, czy to co uważają za prawdę przekazaną im od Boga jest faktycznie prawdą, ani nawet czy faktycznie jakikolwiek Bóg im cokolwiek kiedykolwiek przekazywał.


Mów za siebie. Jeśli opisujesz jedynie swoją ślepą wiarę i nie wiesz czy Bóg ci cokolwiek przekazywał to w zasadzie nie ma jak odróżnić tego co twierdzisz od twierdzeń ateisty i od dowolnej bzdury, będącej choćby bezpośrednią negacją tego co twierdzisz. Wsjo rawno. W tej sytuacji nie wiem po co cokolwiek piszesz i po co z kimkolwiek się spierasz skoro w zasadzie nie ma żadnej różnicy między twoimi twierdzeniami i twierdzeniami twoich oponentów. Pozostają ci jedynie gierki słowne i nie wiesz czy jest choć jedna rzecz, w której się nie mylisz. Skoro opisujesz jedynie swoją wiarę, zgodnie z tym co napisałeś, to godzisz się z tym, że nie ma ani jednej rzeczy, co do której nie wiesz czy się nie mylisz?

Cytat:
Tak więc moje pytanie nadal pozostaje otwarte. Jak zresztą i cała reszta mojego ostatniego postu skierowanego do ciebie, Fedorze, bo przypomnę, że jeszcze nie odpisałeś ani słowa.


Bo nie było tam na co odpisywać. Skasowałeś całą dyskusję, po czym po bezpodstawnym oskarżeniu mnie o obalanie chochołów zacząłeś lać wodę na zupełnie inny temat. To się nazywa off-top


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Czw 21:29, 03 Lis 2022, w całości zmieniany 7 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 31312
Przeczytał: 102 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 22:25, 03 Lis 2022    Temat postu:

fedor napisał:
Cytat:
To zaś, że ateista niczego nie wie na sto procent, jest dokładnie taką samą "wadą" także teisty - ten też niczego na sto procent nie wie. I jeden i drugi opiera się na swojej wierze, choć wielu ateistów i wielu teistów wielkim krzykiem oprotestowuje to stwierdzenie, deklarując się posiadaczami wiedzy dostatecznej. Jedni są przekonani, że tę wiedzę daje im nauka, drudzy - że Bóg. Pierwsi się mylą, bo wpadają w ten sposób w samobójczą pułapkę scjentyzmu, drudzy się mylą, bo zapominają, że nie są w stanie sprawdzić, czy to co uważają za prawdę przekazaną im od Boga jest faktycznie prawdą, ani nawet czy faktycznie jakikolwiek Bóg im cokolwiek kiedykolwiek przekazywał.


Mów za siebie. Jeśli opisujesz jedynie swoją ślepą wiarę i nie wiesz czy Bóg ci cokolwiek przekazywał to w zasadzie nie ma jak odróżnić tego co twierdzisz od twierdzeń ateisty i od dowolnej bzdury, będącej choćby bezpośrednią negacją tego co twierdzisz. Wsjo rawno. W tej sytuacji nie wiem po co cokolwiek piszesz i po co z kimkolwiek się spierasz skoro w zasadzie nie ma żadnej różnicy między twoimi twierdzeniami i twierdzeniami twoich oponentów. Pozostają ci jedynie gierki słowne i nie wiesz czy jest choć jedna rzecz, w której się nie mylisz. Skoro opisujesz jedynie swoją wiarę, zgodnie z tym co napisałeś, to godzisz się z tym, że nie ma ani jednej rzeczy, co do której nie wiesz czy się nie mylisz?

Pytanie jest jednak, czy tak zdefiniowana "wiedza", którą próbujesz przyciskać ateistów, że jej nie posiadają - nazwijmy ją "wiedzą o mocy stuprocentowej pewności" jest w ogóle rozsądnym pojęciem. Bo jednak uważam, że wymagać od kogoś wypadałoby wyłącznie czegoś, co jest spełnialne. Wymagania wykazania przez kogoś, że posiada właśnie taką wiedzę posiada, z boku wygląda bardzo podobnie do domagania się
- wykazania, że się umie czarować jak Harry Potter
- wykazania, że się jest w stanie wykonać kwadraturę koła
- wykazania, że się potrafi teleportować na marsa i przynieść stamtąd kawałek łazika wysłanego NAS.
itp. itd....
Wymagania oczywiście można sobie stawiać długo i namiętnie każdemu. Nawet takie wymagania można stawiać, o których wszyscy wiedzą, że stawiający je też ich nie byłby w stanie wypełnić. Gdy wszyscy obserwatorzy wiedzą, że się stawia wymaganie niespełnialne, to się wychodzi na tego, który po prostu w dyskusji jakby chwytał się zupełnie brzytwy, jakby nie miał już lepszego argumentu na wsparcie swojego stanowiska. Od razu narzuca się pytanie: to naprawdę nie umie ów ktoś postawić wymagania, KTÓRE BY PRZYNAJMNIEJ RÓŻNICOWAŁO POZYTYWNIE jego stanowisko i stanowisko oponentów?...
- Wygląda na to, że to jest jakaś ogromna desperacja, jeśli się taki argument wyciąga, a do tego wielokrotnie powtarza. Wygląda to trochę jak wywieszenie białej flagi...

Na wyciąganie takich argumentów z resztą jest bardzo prosta odpowiedź: tak - NIE POSIADAM tej wiedzy, której parametry tak tu wyśrubowałeś, że nikt owego wymagania nie spełni. Nie posiadam, więc wal teraz tryumfalnie w bęben, ze ja tego nie posiadam. Wręcz to potwierdzę 1000 razy, jeśli trzeba, bo wiem, że to żadna ujma nie wypełniać wymagań niespełnialnych. Raczej za to domaganie się wypełniania niespełnialnych roszczeń wygląda...
nooo... jakby nieszczególnie.

Można odpowiedzieć na te wymaganie po prostu: mam swoją wizję wiedzy, którą powinienem dysponować w życiu. Nie jest to wiedza stuprocentowej pewności, jednak mi ona wystarcza, o niej myślę, z niej korzystam. Zawsze, gdy o czymś myślę, że to "wiem", mam (nawet o tym nie mówiąc) jakieś w tyle głowy przeświadczenia "ale mogłem coś przeoczyć, może tylko mi się to wydawało, nie daję tu stuprocentowej gwarancji, choć daję BARDZO SILNE OSOBISTE PRZEKONANIE".
Nie podoba się komuś taka moja wiedza?...
To jego problem nie mój... :rotfl:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 0:07, 04 Lis 2022    Temat postu:

fedor napisał:
Osoba jest konceptem chrześcijańskim pochodzącym od Boecjusza. A ateista wierzy w to, że jest tylko bezsensowną zbitką atomów węgla. Rzeczywiście nie ma w tym grama sensu

Osoba jest konceptem starym jak świat i obecnym od dawien dawna na całym świecie - i tak samo jest BEZ ZNACZENIA, skąd ten koncept pochodzi, jak BEZ ZNACZENIA jest, skąd pochodzi koncept liczby lub pierwszy przepis na zupę ziemniaczaną. A ateista nie musi być materialistą.

wuj napisał:
To zaś, że ateista niczego nie wie na sto procent, jest dokładnie taką samą "wadą" także teisty - ten też niczego na sto procent nie wie. I jeden i drugi opiera się na swojej wierze, choć wielu ateistów i wielu teistów wielkim krzykiem oprotestowuje to stwierdzenie, deklarując się posiadaczami wiedzy dostatecznej. Jedni są przekonani, że tę wiedzę daje im nauka, drudzy - że Bóg. Pierwsi się mylą, bo wpadają w ten sposób w samobójczą pułapkę scjentyzmu, drudzy się mylą, bo zapominają, że nie są w stanie sprawdzić, czy to co uważają za prawdę przekazaną im od Boga jest faktycznie prawdą, ani nawet czy faktycznie jakikolwiek Bóg im cokolwiek kiedykolwiek przekazywał.
fedor napisał:
Mów za siebie. Jeśli opisujesz jedynie swoją ślepą wiarę i nie wiesz czy Bóg ci cokolwiek przekazywał to w zasadzie nie ma jak odróżnić tego co twierdzisz od twierdzeń ateisty i od dowolnej bzdury, będącej choćby bezpośrednią negacją tego co twierdzisz.

Jeśli ty nie opisujesz jedynie swojej ślepej wiary i wiesz, że Bóg ci cokolwiek przekazywał, to proszę o dowód, że Bóg ci cokolwiek przekazał.

Dowód, że odczytałeś ten przekaz poprawnie, zostawimy na potem.

wuj napisał:
Tak więc moje pytanie nadal pozostaje otwarte. Jak zresztą i cała reszta mojego ostatniego postu skierowanego do ciebie, Fedorze, bo przypomnę, że jeszcze nie odpisałeś ani słowa.
fedor napisał:
Bo nie było tam na co odpisywać. Skasowałeś całą dyskusję, po czym po bezpodstawnym oskarżeniu mnie o obalanie chochołów zacząłeś lać wodę na zupełnie inny temat. To się nazywa off-top

Niczego nie kasowałem. Poważna dyskusja nie polega na cytowaniu i komentowaniu każdego zdania, taka metoda prowadzi błyskawicznie do chaosu, do kompletnie nieczytelnych postów o rozmiarach biblioteki aleksandryjskiej (na tych rozmiarach się kończy, bo oponent nie ma czasu na opracowanie kolejnego tekstu, tym razem wielkości dwóch bibliotek). Ani nie dodałem żadnego nowego tematu, lecz kontynuowałem to co poprzednio zaznaczyłem jako absolutnie krytyczne. Poprosiłem cię też, byś ze swoich odpowiedzi wybrał to, co sam uważasz za najbardziej krytyczne. Napisałem i teraz POWTARZAM:

wuj napisał:
fedor napisał:
nie docierają do was nawet proste i dobitne wypowiedzi Jezusa i Biblii.

Ponieważ dokładnie to samo mogę powiedzieć o tobie choćby na przykładzie twojej reakcji na niedzielne czytanie, a do tego regularnie wystawiasz chochoła pisząc mi w oczy, jakobym twierdził coś przeciwnego do tego, co jawnie twierdzę (dostałeś dziś rano osiem przykładów takiego postępowania i na żaden nie odpowiedziałeś na temat), a na dodatek domagasz się by eksponencjalnie rozdmuchiwać długości postów, co jak wiadomo prowadzi po kilku wpisach do kompletnego chaosu przydatnego tylko temu, kto przeczuwa, że nie ma racji - z tych wszystkich powodów przycinam całą rozmowę do tego, co jak uprzednio zaznaczyłem jest KRYTYCZNE. Do tego, co "nad kreską", czyli do niedzielnego czytania z Księgi Mądrości i do pytania o powód twojej wiary w Boga. Chciałbym też się dowiedzieć, dlaczego w ogóle zajmujesz się apologetyką, skoro nie dbasz o to, by być przekonującym dla oponenta ani nawet o to, by wskazywać mu jego błędy.

wuj napisał:
Decyzję powinny ci ułatwić ostatnie niedzielne czytania. Usłyszałeś dziś (okej, wczoraj) o Bogu:

1. "Nad wszystkim masz litość, bo wszystko w Twej mocy" (Mdr 11:23).

2. "oczy zamykasz na grzechy ludzi, by się nawrócili" (Mdr 11:23).

3. "Miłujesz bowiem wszystkie stworzenia" (Mdr 11:24).

4. "niczym się nie brzydzisz, co uczyniłeś, bo gdybyś miał coś w nienawiści, nie byłbyś tego uczynił" (Mdr 11:24).

5. "Jakżeby coś trwać mogło, gdybyś Ty tego nie chciał? Jak by się zachowało, czego byś nie wezwał?" (Mdr 11:25).

6. "Oszczędzasz wszystko, bo to wszystko Twoje, Panie, miłośniku życia!" (Mdr 11:26).

7. "Bo we wszystkim jest Twoje nieśmiertelne tchnienie" (Mdr 12:2).

8. "Dlatego nieznacznie karzesz upadających i strofujesz, przypominając, w czym grzeszą, by wyzbywszy się złości, w Ciebie uwierzyli" (Mdr 12:3).

9. "Pan jest dobry dla wszystkich i Jego miłosierdzie ogarnia wszystkie Jego dzieła" (Ps 144:9).

10. "Pan podtrzymuje wszystkich, którzy padają, i podnosi wszystkich zgnębionych" (Ps 144:14).

11. "Albowiem Syn Człowieczy przyszedł szukać i zbawić to, co zginęło" (Łuk 19:11).
fedor napisał:
Żaden z tych wersów nie przeczy idei kary wiecznej ani tego co o Bogu pisałem. Dotyczą one doczesności, w której jeszcze jest czas na nawrócenie

Wersy te dotyczą relacji Boga i stworzenia, ta zaś rozciąga się nie tylko na doczesność, lecz na całą wieczność. Bóg nie stworzył jedynie doczesności, a nie brzydzi się niczym, czego uczynił (Mdr 11:24, wers ten wyjaśnia też dlaczego tak jest). Ani trwanie (Mdr 11:25), ani nieśmiertelne tchnienie (Mdr 12:2) nie kończą się na doczesności. Dzieła Pana nie zamyka śmierć ciała, czyli i dobroć Pana dla każdego stworzenia (Mdr 11:24, Ps 144:9) wtedy się nie kończy. Jezus zaś umarł na krzyżu nie bezskutecznie, czyli jego szukanie i zbawienie tego, co zginęło, zakończy się odnalezieniem i zbawieniem każdego zagubionego (Łuk 19:11). Bóg odnajduje pomalutku, żeby zagubieni nie czuli się przymuszeni do niczego i żeby dojrzeli do powrotu do domu (Mdr 12:3), który nie jest wszak na wygnaniu w doczesności, lecz u Pana.

wuj napisał:
Zanim przejdziemy dalej, powiedz mi proszę jeszcze jedno: DLACZEGO W OGÓLE WIERZYSZ W BOGA?
fedor napisał:
Bo albo Bóg, albo absurd.

W jaki sposób uzasadnisz tę tezę i w jaki sposób wynika z niej twój stosunek do Biblii? Na przykład to:

wuj napisał:
wiem, że w takie rzeczy tylko wierzę, a nie o nich wiem. Stąd też moje pytanie na wstępie: DLACZEGO W OGÓLE WIERZYSZ W BOGA?
fedor napisał:
dodam, że kocham Go za to, że odkupił moje winy na krzyżu, choć nie musiał

Uczucia można żywić tylko do tego, o czyim istnieniu się wie lub w nie wierzy. Czy wierzysz w Boga dlatego, że przekonała cię idea odkupywania win w ten sposób?

Przerywam tu, bo rozbieżności między nami wykazane twoimi odpowiedziami na mój poprzedni wpis są tak dramatyczne, że trzeba tę dyskusję uprościć do minimum, żeby mogła ona służyć czemukolwiek poza generowaniem chaosu. Dalszą rozmowę też będę redukował do tego, co najważniejsze. Proszę umieść na początku to, co dla ciebie jest najważniejsze (może to być także fragment pominiętej przeze mnie reszty twojej poprzedniej odpowiedzi). W każdym kolejnym wpisie będę prowadził dalej temat, od którego rozpoczniesz wpis poprzedni, a do tego dodam to, co sam uważam za najważniejsze. Z góry zaznaczam, że sam nie zamierzam w tej rozmowie wracać do spraw spod kreski, zanim nie stanie się dla mnie absolutnie jasne, z jakich założeń startujesz i dlaczego to czynisz.

Czekam. I przypominam: Dalszą rozmowę też będę redukował do tego, co najważniejsze. Proszę umieść na początku to, co dla ciebie jest najważniejsze (może to być także fragment pominiętej przeze mnie reszty twojej poprzedniej odpowiedzi). W każdym kolejnym wpisie będę prowadził dalej temat, od którego rozpoczniesz wpis poprzedni, a do tego dodam to, co sam uważam za najważniejsze. Z góry zaznaczam, że sam nie zamierzam w tej rozmowie wracać do spraw spod kreski, zanim nie stanie się dla mnie absolutnie jasne, z jakich założeń startujesz i dlaczego to czynisz.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Pią 0:09, 04 Lis 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2178
Przeczytał: 161 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:05, 04 Lis 2022    Temat postu:

fedor napisał:
Katolikus napisał:
fedor napisał:
Cytat:
Po prostu Biblia to nie podręcznik do historii.


Całkowicie bezzasadne założenie. Dałeś się zrobić w jajo sekularystom, jak niestety wielu katolików. Poczytaj sobie tekst O.K. o tym jak miażdżąco rośnie ilość niezależnych odkryć archeologicznych, które wciąż na nowo potwierdzają wiarygodność historyczną Biblii


To nie jest założenie. Biblia to nie powieść pisana w jednej narracji. Są tam przypowieści, poezja, opisy wydarzeń historycznych, legendy, mity, bajki, wizje itd. Biblia zawiera wiele różnych gatunków literackich, a więc czytanie jej w jednej narracji (np. tak jakby wszystko tam było dosłownymi wydarzeniami) jest właśnie bezzasadne i jeszcze absurdalne.



Ja nie o tym mówię, że Biblia ma różne gatunki literackie. Mówię o tym, że odrzucasz wiarygodność Biblii właśnie tam, gdzie uprawia ona żywą historię. Robisz to nawet niżej, odrzucając historyczność opisów z czasów podboju Kaanan

Cytat:
Nie odrzucam, że Biblia jest też historyczna,


Odrzucasz historyczność Biblii tam gdzie ci nie pasuje

Cytat:
ale nie to uważam za najważniejsze w jej lekturze. Spróbuję to wyjaśnić zaczynając od pewnej debaty..

============

Analizowałem niedawno debatę filozofa Jacka Wojtysiaka z prof. Wojciechem Sadym. Wojciech Sady (ateista) argumentował jak to nauka obala Biblię, że za każdym razem, gdy udało się coś zbadać naukowo, a co jakoś wiązało się z tym w co wierzyli teiści, to prawie zawsze okazywało się, że wierzący "muszą ustąpić" albo zatkać uszy i oczy, i wypierać fakty, czyli okopać się w swoim fundamentalizmie.


To w takim razie niezły hipokryta z tego Sadego. Napisał on książkę pt. Spór o racjonalność naukową. Od Poincarego do Laudana (Toruń 2013). W książce tej podważa wiarygodność nauki przez kilkaset stron i broni tezy, że nauka nie może dojść do żadnego pewnego wniosku. A jeśli tak jest to nauka nie może też podważyć religii. Sady zapomniał już co sam pisał? Raczej nie. Prędzej jest hipokrytą. Ateiści to jednak mega hipokryci

Cytat:
I tak np. prof. Sady podaje przykłady, że nie ma śladów po potopie biblijnym (ani geolodzy, ani archeolodzy nie znaleźli dowodów);


To najwyraźniej przegapił. Jest całe mnóstwo takich śladów. Nawet tacy ateiści jak Alexander i Edith Tollmannowie napisali taką książkę jak A jednak był potop (Prószyński i S-ka, 1999). Poza tym brak śladów czegoś nie dowodzi, że nie było tego czegoś. Sady popełnia rażące błędy logiczne (argumentum ad ignorantiam)

Cytat:
że w Biblii czytamy, że Abraham jeździł na wielbłądach, a jego prawnukowie płacili w Egipcie pieniędzmi za zboże. Tymczasem naukowcy w wyniku systematycznych badań stwierdzili, że wielbłądy udomowiono i pieniądze stworzono jakieś 1000 lat PO ABRAHAMIE.


Ta głupota jest już od dawna obalona tutaj:

[link widoczny dla zalogowanych]

Naukowcy nie przeprowadzili w tej kwestii żadnych "systematycznych badań". Używasz wielkich słów na opisanie małych rzeczy. Naukowcy w tym temacie przekopali kilka metrów pustyni i nic więcej. Jak to są dla ciebie "systematyczne badania" to ja nie mam żadnych dalszych pytań

Cytat:
Inny przykład jaki podaje to to, że Jozue wg Biblii opanowywał Ziemię Obiecaną od zdobycia Jerycha, archeolodzy dzisiaj twierdzą, że w tamtej epoce obszar Jerycha nie był zamieszkiwany. Dalej, że tak samo wg nauki zmyślona musi być historia o królu Dawidzie i Salomonie, którzy stworzyli wielkie królestwo sięgające od Morza Śródziemnego aż po Eufrat i Tygrys. Palestyna nie była wtedy częścią żadnego królestwa itd. itd.


Te ateistyczne bajki obalił już dawno O.K. w swym bardzo rozbudowanym artykule:

[link widoczny dla zalogowanych]

Od lat jest wciąż to samo. Zamiast czytać apologetyczne opracowania dajesz się ciągle robić w wała jakimś oszustom. Tym razem w wała robi cię Sady

Cytat:
Więc pyta się Sady jak można uczciwie być teistą skoro kluczowych elementów historii biblijnej nie da się pogodzić z wynikami badań archeologicznych.


Sady jest hipokrytą ponieważ w swej wspomnianej już wyżej przeze mnie książce przez kilkaset stron obala wiarygodność nauki. A teraz już nauka jest dla niego wiarygodna i obala Biblię? To jest oszust

Cytat:
Przekonuje mnie kontrargumentacja prof. Wojtysiaka. Wojtysiak stwierdza, że to wszystko to są pseudoproblemy. Współczesne opracowania biblijne nie unikają tych trudnych tematów. Badania biblijne ciągle trwają i rodzą się ich różne interpretacje. I dlatego sprawa jest bardziej złożona - stwierdza Wojtysiak. Ale najważniejsze jest to, że sens Biblii niekoniecznie musi zamykać się w tym dosłownym aspekcie. Ważniejsze jest dla chrześcijanina, aby czytać Biblię jako "duchową lekcje", a nie traktat historyczny. Wojtysiak zwraca uwagę na przykład z Jerychem. W Biblii wydanej przez paulistów komentatorzy rzeczywiście piszą, że wedle badań archeologicznych w tym czasie Jerycho faktycznie już było ruiną. Nie było więc już czego zdobywać! :) Nie można się więc spierać o to, czy mury zawaliły się na skutek cudu, czy może w wyniku praw akustyki. Ale, co te odkrycia archeologiczne uświadomiły biblistom? Uświadomiły, że w tym tekście o co innego chodzi, niż potocznie myślano. Ten akt przejęcia Jerycha to nie była walka za pomocą trąb, lecz to był akt liturgiczno-modlitewny! Jeśli dokładniej przeczytamy Księgę Jozuego, to zrozumiemy, że w gruncie rzeczy nie chodziło w niej o walkę militarną lecz o Boża Łaskę i jej przyjęcie. Bóg darowuje Izraelitom Kanaan. Oni zaś, kiedy wchodząc do Jerycha, modlą się, podnoszą ręce, uwielbiają Boga i robią to, co On kazał - odnoszą sukces. Kiedy natomiast zaczynają polegać na sobie, zaczynają walczyć na własny rachunek - przegrywają. W tym przypadku nauka pomogła dowartościować właściwy, głębszy sens tekstu. Ten sens był już znany, choć może nie eksponowany - zaznacza profesor.

==========


Marna odpowiedź Wojtasika. Przede wszystkim datowanie w archeologii jest niepewne i hipotetyczne. Wcale więc nikt nie udowodnił, że Izraelici nie podbili Jerycha. To są wszystko sprawy otwarte. Znowu dałeś się zrobić w jajo

Cytat:
Od początku istnienia Biblii istniały różne szkoły jej czytania. To nie jest tak, że metaforyzacja czy alegoryzacja przyszła dopiero w XX w. Jak należy czytać dany tekst, to zależy od jego gatunku literackiego.
Zmienia się niekiedy (pod wpływem wiedzy naukowej) identyfikacja tych gatunków, ale samo spektrum możliwości się nie zmienia. Badania nad Biblią są dzisiaj zaawansowane (i co więcej, to właśnie chrześcijanie te badania inicjują, bo oni są najbardziej nimi zainteresowani) i są to też badania literackie, dotyczące gatunków literackich. Aby zrozumieć tekst powinniśmy przecież wiedzieć, kiedy ten tekst został napisany, dla kogo i jak, oraz do jakiego gatunku literackiego należy. Inaczej łatwo o nieporozumienia takie jak teraz: łatwo o błędne czytanie wielowarstwowego tekstu literackiego, jako tylko kroniki historycznej.

Biblia to Księga, która ma przede wszystkim pomóc żyć, skłaniać do zastanowienia, pomoc wejść w kontakt z Bogiem. Ważniejsze od tego czy w Abraham (historycznie rzecz patrząc) miał te wielbłądy, czy ich nie miał, jest Biblię traktować jako tekst egzystencjalny, który ma pomóc w rozwoju duchowym.


Lejesz wodę obok tematu zamiast w temacie. Nikt się nie spiera z tym, że w Biblii są różne gatunki literackie. Problem jest w tym, że ty odrzucasz historyczny opis Biblii tam gdzie on nie pasuje do twoich założeń teologicznych. A powinno być odwrotnie. To twoja teologia powinna być dostosowana do Pisma

Cytat:
I dlatego też odrzucam przekonanie o Biblii jako całościowego podręcznika do historii (co nie znaczy, że nie uznaję pewnych opisów za historyczne). W konsekwencji np. wszystkie fragmenty mówiące, że Bóg kazał zabijać dzieci, kobiety, starców. Historie, w których hebrajczycy na rozkaz Boga wycinali w pień całe rodziny i miasta, należy rozumieć w optyce mentalności osób spisujących historię narodu wybranego. Otóż uważano wówczas, że nic nie dzieje się bez Bożego działania lub inaczej - cokolwiek się działo, czynił to Bóg. Tak to rozumiano. Do dziś pokutuje taka mentalność w niektórych środowiskach ludowego katolicyzmu: ktoś złamał nogę to znaczy, że Bóg złamał mu nogę; miasto zostało zalane przez powódź - Bóg zesłał powódź. Ktoś zachorował - Bóg zesłał na niego chorobę. Taka mentalność była kiedyś nie do przeskoczenia, takim językiem tłumaczono wydarzenia. Stąd tak wiele okrucieństw redaktorzy Starego Testamentu przypisują Bogu.


Czyli tak jak pisałem. Odrzucasz wiarygodność Biblii tam gdzie twoja słaba teologia nie daje rady. A Bóg nie kazał zabijać "niewinne dzieci, kobiety i starców" ale narody, które składały własne dzieci w ofierze Molochowi i zagrażały biologicznej egzystencji Izraela (Jr 32,35; por. 2 Krl 23,10; Kpł 18,21; 20,1-5). A z Izraela miał wyjść Mesjasz. Tak więc nie doczytałeś tych opisów

Cytat:
Ja Biblie czytam między tym co napisane na przykład w Starym Testamencie a mną stawiając Jezusa. Nie wierzę w Boga zalewającego świat potopem ale wierzę w mądrość Noego który na przekór większości buduje arkę (w sensie duchowym) by ocalić siebie i swoich bliskich od katastrofy której owa większość wokół niego nie chce widzieć.

Sodoma i Gomora. To opowieści obrazujące to jak kiedyś ludzie (teraz zresztą często też) widzieli Boga.Kataklizmy jako kara Boża.Dla mnie to opowieści o społecznościach o ludziach ,którzy nie chcą rozpoznać rzeczywistości wokół siebie,nie reagują na ostrzeżenia i w końcu giną.


Czyli znowu odrzucasz historyczność Biblii z powodu swych uprzedzeń teologicznych zamiast korygować swe uprzedzenia przez historyczny opis Biblii

Cytat:
Życie, nauczanie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa uważam za historyczne.


Ale wystarczy, że coś w nauce lub życiu Jezusa przestanie ci pasować i znowu uznasz to za niehistoryczne. Raz już to zrobiłeś więc droga otwarta, będziesz mógł zrobić to ponownie


Dużo tego się robi, dyskusja znów się piętrzy. Pozwól, że wyciągnę z tego, co uważam za najważniejsze. Piszesz:

fedor napisał:
Cytat:
Od początku istnienia Biblii istniały różne szkoły jej czytania. To nie jest tak, że metaforyzacja czy alegoryzacja przyszła dopiero w XX w. Jak należy czytać dany tekst, to zależy od jego gatunku literackiego.
Zmienia się niekiedy (pod wpływem wiedzy naukowej) identyfikacja tych gatunków, ale samo spektrum możliwości się nie zmienia. Badania nad Biblią są dzisiaj zaawansowane (i co więcej, to właśnie chrześcijanie te badania inicjują, bo oni są najbardziej nimi zainteresowani) i są to też badania literackie, dotyczące gatunków literackich. Aby zrozumieć tekst powinniśmy przecież wiedzieć, kiedy ten tekst został napisany, dla kogo i jak, oraz do jakiego gatunku literackiego należy. Inaczej łatwo o nieporozumienia takie jak teraz: łatwo o błędne czytanie wielowarstwowego tekstu literackiego, jako tylko kroniki historycznej.

Biblia to Księga, która ma przede wszystkim pomóc żyć, skłaniać do zastanowienia, pomoc wejść w kontakt z Bogiem. Ważniejsze od tego czy w Abraham (historycznie rzecz patrząc) miał te wielbłądy, czy ich nie miał, jest Biblię traktować jako tekst egzystencjalny, który ma pomóc w rozwoju duchowym.



Lejesz wodę obok tematu zamiast w temacie. Nikt się nie spiera z tym, że w Biblii są różne gatunki literackie. Problem jest w tym, że ty odrzucasz historyczny opis Biblii tam gdzie on nie pasuje do twoich założeń teologicznych. A powinno być odwrotnie. To twoja teologia powinna być dostosowana do Pisma


Odrzucam czytanie ST w jednej tylko narracji m.in. ze względu na to, że mam świadomość istnienia różnych gatunków literackich w Biblii. Posługujemy się innymi kryteriami: Ja czytam Biblię jak głos z bardzo daleka a nie dosłownie. I trochę mnie dziwi, że ktoś kto ma ochotę na wpychanie na siłę puzzli sprzed wieków do współczesnej układanki wręcz wymaga od mnie tego samego. Biblia to zbiór objawionych tekstów pomagających stawiać pytania na które człowiek ma odpowiadać myśląc, modląc się i medytując - to czy coś miało miejsce w sensie historycznym uważam za mniej istotne.

=========

mat napisał:
fedor napisał:
Katolikus napisał:
Życie, nauczanie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa uważam za historyczne.
Ale wystarczy, że coś w nauce lub życiu Jezusa przestanie ci pasować i znowu uznasz to za niehistoryczne. Raz już to zrobiłeś więc droga otwarta, będziesz mógł zrobić to ponownie

Katolikus nie daj sie nabrac na te marne sztuczki. On sam odrzuca historyczny opis Biblii tam gdzie mu powiedzieli ateistyczni scjentysci a tobie plecie kazania. Jeszcze do XVIII wieku a nawet XIX w. fedorowie tego swiata datowali wiek Ziemii na podstawie Biblii, czyli jakies 6 tyś lat, no ale oddali poklon bałwanowi nauki no i teraz wybieraja sobie z niej te kawalki ktore im pasuja a jednoczesnie za bardzo nie wystawią sie na smiesznosc wsrod materialistów.


Daleko mi do czytania Biblii w ramach kryteriów fundamentalistycznych wierzących. Fedor od jakiegoś czasu zachwyca się apologetyką fundamentalistycznych chrześcijan (np. "Sye Ten Bruggencate"). I ok, wolno mu, to jest jego droga i mnie nic do tego. Mnie przekonują argumenty katolickich biblistów, które to argumenty uważam za dość rozsądne i wyważone. Dla przykładu dr hab. Sylwester Jędrzejewski SDB, adiunkt w katedrze hermeneutyki biblijnej i judaistyki UPJPII w Krakowie, tak wyjaśnia obraz Boga w ST:

biblista napisał:
Cytat:
Bóg powiedział, żeby nie zabijać i jednocześnie żeby zatłuc kamieniami na śmierć kobietę, która zdradzi męża. Poza tym jest cała lista czynów, za które grozi śmierć. Bóg w Starym Testamencie niejednokrotnie jest potworem, który morduje swój lud i wybija go bez litości. Osobiście nie godzę się na taki wizerunek Boga i jeżeli naprawdę taka jest Jego natura, to nie wiem, czy chcę być jego wyznawcą. Poza tym surowe prawa, które dał w Starym Testamencie, nie mają absolutnie nic wspólnego z religią pokoju, miłości, miłosierdzia, pomocy, wybaczenia i szacunku, jaką szerzył jego Syn. - Staszek


Tekst nie ma charakteru pytania, a stanowi raczej rodzaj osobistej oceny, która może prowadzić do negatywnej decyzji wiary w Boga, objawiającego się w Starym Testamencie. Rzeczywiście, lektura tekstów Starego Testamentu, bez uwzględnienia kontekstu historycznego i kulturowego, może być szokująca. Był taki czas, że m.in. z tego powodu, nie zalecano – a nawet wręcz zabraniano – lektury niektórych tekstów Starego Testamentu. Działo się tak nawet w studiach teologicznych. Dopiero rozwój nauki, w oparciu o odkrycia archeologiczne, badania języków biblijnych, studia nad literaturą starożytną i studia porównawcze, oraz aplikowanie tych osiągnięć do studiów nad tekstami Biblii, pozwolił na podstawowy wniosek: rozwijający się (ewoluujący) obraz Boga w Starym Testamencie jest adekwatny do ówczesnej kultury. Został więc wyrażony i zapisany w języku i pojęciach, używanych w tamtych, odległych czasach. I był zgodny z ówczesnym postrzeganiem różnych bóstw, które miały pełnić funkcję opiekuńczą. Funkcja taka domagała się tego, aby było to bóstwo dominujące nad innymi, silniejsze. Widziano zatem i Boga Izraela jako opiekuna swojego ludu, zwyciężającego wszelkie przeciwności. Dodać należy, że Bóg w ujęciu Starego Testamentu, konfrontowany był ciągle z innymi bóstwami. Jego pojęcie rodziło się zatem w konfrontacji: najpierw z politeizmem (mnogość równoprawnych bóstw), potem z henoteizmem (mój bóg jest „lepszy” od innych bóstw), aby ostatecznie przybrać formę monoteizmu (mój/nasz Bóg jest jeden, potem jedyny; inne są nicością). Kultura tamtych czasów sprawiła i to, że równie okrutna była obyczajowość. Stąd normy religijne odzwierciedlały tak okrutną obyczajowość. Zabijanie okrutne, kamieniowanie czy wyrzucanie poza społeczność (co równało się praktycznie śmierci), niestety okrutne, trudne jest współcześnie do zrozumienia. Ale do takiego wniosku prowadził długi proces. Jego zasadniczą cezurę (przedział) stanowiło definitywne objawienia Boga w Jezusie Chrystusie, Synu Bożym.

Sam powiedział o sobie, że nie przyszedł znieść Prawa, ale je wypełnić (Mt 5,17). Jezus zatem w swoim prawodawstwie nie przekreśla wcześniejszych zasad prawa religijnego, ale nakazuje skonfrontować je z miłością Boga, jako Jego istotą. Człowieka wszak stworzył Bóg na swój obraz i podobieństwo (Rdz 1,26). Dlatego Jezus mówi: Lecz biada wam, faryzeuszom, bo dajecie dziesięcinę z mięty i ruty, i z wszelkiego rodzaju jarzyny, a pomijacie sprawiedliwość i miłość Bożą. W ten sposób Jezus wraca i przywraca pierwotne i prawdziwe oblicze Boga (miłość) oraz zasadę sprawiedliwości, która ma rządzić ludzką społecznością. Naturą Boga – z której wynikają zasady życia człowieka – nie jest zatem okrucieństwo, ale – jak pisze św. Paweł – jest nią miłość Boża: Miłość nie wyrządza zła bliźniemu. Przeto miłość jest doskonałym wypełnieniem Prawa (Rz 13,10).

Podsumowując: Bóg objawiał się człowiekowi zgodnie z uwarunkowaniami kultury, w której człowiek żył (Wielokrotnie i na różne sposoby przemawiał niegdyś Bóg do ojców naszych przez proroków – Hbr 1,1). Wyjaśnienie teologiczne może brzmieć: mówił do ludzi tak, jak mogli Go wówczas zrozumieć; linia biegnie aż do pełni czasów (Gal 4; Hbr 1,1) kiedy wyraził się poprzez Syna (wiele przypowieści ewangelicznych, obrazujących Boga, np. o marnotrawnym synu). Normy/przepisy religijne, tworzone były przez ludzi, a służyły dla wyrażenia totalnej odmienności tego Boga od innych bóstw oraz totalnej odrębności tego ludu (Izraela), który sobie wybrał, od innych narodów. Mówiąc o sobie, Bóg jednocześnie mówił o człowieku. Kulturowe uzasadnienie Boga okrutnego jest analogiczne z ówczesnym kulturowym okrucieństwem człowieka - stąd takie okrutne normy życia społecznego i indywidualnego. Aż wreszcie powiedział wszystko o sobie i wszystko o człowieku: obraz Boga Ojca w człowieku wyraziło człowieczeństwo Jego Syna Jezusa, który dał się zabić dla naszego zbawienia. Tę drogę zbawienia kontynuuje w nas poprzez nasze życie w Kościele Duch Święty, który jest w nas sprawcą i chcenia i działania (Flp 2,13). Zatem Bóg objawia się teraz poprzez nas i to my, wierzący, realizujemy mniej czy bardziej udolnie religię Boga Najwyższego: religię pokoju, miłości, miłosierdzia, pomocy, wybaczenia i szacunku, jaką głosił Syn Boga żywego, Jezus Chrystus.

[link widoczny dla zalogowanych]


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Pią 1:13, 04 Lis 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 144 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 5:25, 04 Lis 2022    Temat postu:

Fedor

Cytat:
Osoba jest konceptem chrześcijańskim pochodzącym od Boecjusza. A ateista wierzy w to, że jest tylko bezsensowną zbitką atomów węgla. Rzeczywiście nie ma w tym grama sensu


Ateista nie uważa, że jest bezsensowną zbitką atomów.
Może niektórzy teiści tak uważają bo traktują niezbyt dobrze ateistów.

Tadeusz Kotarbinński:


Jeśli za dobre czyny oczekuje się nagrody, nie jest się człowiekiem dobrym, tylko wyrachowanym. I nie ma znaczenia, czy ta nagroda miałaby przybrać formę doczesnych dóbr materialnych, czy też być metafizycznym cukiereczkiem wręczonym po śmierci przez dobrotliwego starca z długą siwą brodą. Porządny człowiek to taki, dla którego jedyną nagrodą jest zadowolenie z tego, że się porządnie zachowuje. Religia więc w najlepszym wypadku jest zbędnym przesądem, ale w skrajnej sytuacji – może nas popychać w stronę zła.

Sprawa nieba i piekła nie zaprząta zatem umysłu ateisty. Jeśli, to traktuje je symbolicznie, jako obraz dobra i zła.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 5:38, 04 Lis 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 5:36, 04 Lis 2022    Temat postu:

wujzboj napisał:
fedor napisał:
Osoba jest konceptem chrześcijańskim pochodzącym od Boecjusza. A ateista wierzy w to, że jest tylko bezsensowną zbitką atomów węgla. Rzeczywiście nie ma w tym grama sensu

Osoba jest konceptem starym jak świat i obecnym od dawien dawna na całym świecie


Nieprawda, po prostu ignorujesz ustalenia historii idei. Pojęcie "osoby" istnieje dopiero od Boecjusza

Cytat:
- i tak samo jest BEZ ZNACZENIA, skąd ten koncept pochodzi, jak BEZ ZNACZENIA jest, skąd pochodzi koncept liczby lub pierwszy przepis na zupę ziemniaczaną. A ateista nie musi być materialistą.


Znowu uciekasz w fałszywe analogie. Jak najbardziej ma znaczenie skąd kto bierze daną koncepcję bo jeśli bierze ją z tego co krytykuje to jest niespójny. A mat, z którym toczyła się akurat ta dyskusja, jest właśnie materialistą

Cytat:
wuj napisał:
To zaś, że ateista niczego nie wie na sto procent, jest dokładnie taką samą "wadą" także teisty - ten też niczego na sto procent nie wie. I jeden i drugi opiera się na swojej wierze, choć wielu ateistów i wielu teistów wielkim krzykiem oprotestowuje to stwierdzenie, deklarując się posiadaczami wiedzy dostatecznej. Jedni są przekonani, że tę wiedzę daje im nauka, drudzy - że Bóg. Pierwsi się mylą, bo wpadają w ten sposób w samobójczą pułapkę scjentyzmu, drudzy się mylą, bo zapominają, że nie są w stanie sprawdzić, czy to co uważają za prawdę przekazaną im od Boga jest faktycznie prawdą, ani nawet czy faktycznie jakikolwiek Bóg im cokolwiek kiedykolwiek przekazywał.
fedor napisał:
Mów za siebie. Jeśli opisujesz jedynie swoją ślepą wiarę i nie wiesz czy Bóg ci cokolwiek przekazywał to w zasadzie nie ma jak odróżnić tego co twierdzisz od twierdzeń ateisty i od dowolnej bzdury, będącej choćby bezpośrednią negacją tego co twierdzisz.

Jeśli ty nie opisujesz jedynie swojej ślepej wiary i wiesz, że Bóg ci cokolwiek przekazywał, to proszę o dowód, że Bóg ci cokolwiek przekazał.

Dowód, że odczytałeś ten przekaz poprawnie, zostawimy na potem.


Żaden "dowód" nie ma sensu w twoim światopoglądzie ponieważ nie zadeklarowałeś żadnej innej podstawy dla swych osądów niż wiara. Nie ma więc nic miarodajnego, czym mógłbyś oceniać jakikolwiek dowód. Weryfikowanie jakiegokolwiek dowodu wiarą jest bezsensem bo po prostu nic nie weryfikujesz. Zachowujesz się jak ślepy od urodzenia żądający dowodu na to, że Rembrandt malował przy pomocy kolorowych farb. Pomijam już to, że jest to off-top pozostający bez związku z tematem tego wątku

Cytat:
wuj napisał:
Tak więc moje pytanie nadal pozostaje otwarte. Jak zresztą i cała reszta mojego ostatniego postu skierowanego do ciebie, Fedorze, bo przypomnę, że jeszcze nie odpisałeś ani słowa.
fedor napisał:
Bo nie było tam na co odpisywać. Skasowałeś całą dyskusję, po czym po bezpodstawnym oskarżeniu mnie o obalanie chochołów zacząłeś lać wodę na zupełnie inny temat. To się nazywa off-top

Niczego nie kasowałem. Poważna dyskusja nie polega na cytowaniu i komentowaniu każdego zdania, taka metoda prowadzi błyskawicznie do chaosu, do kompletnie nieczytelnych postów o rozmiarach biblioteki aleksandryjskiej (na tych rozmiarach się kończy, bo oponent nie ma czasu na opracowanie kolejnego tekstu, tym razem wielkości dwóch bibliotek).


Wszystko było czytelne pomimo tego, że było tego dużo więc opisujesz w tej chwili tylko swoje wykręty przed tamtą dyskusją

Cytat:
Ani nie dodałem żadnego nowego tematu, lecz kontynuowałem to co poprzednio zaznaczyłem jako absolutnie krytyczne.


Zacząłeś dodawać pytania jakie były off-topem, na przykład dlaczego jestem apologetą, dlaczego wierzę w Boga itd. To był ewidentny off-top i są to tematy niezwiązane z tematem tego wątku. No ale wyciąłeś całą dyskusję i teraz możesz pisać co chcesz na temat tej dyskusji

Cytat:
Poprosiłem cię też, byś ze swoich odpowiedzi wybrał to, co sam uważasz za najbardziej krytyczne.


Wszystko jest najbardziej krytyczne. Na tym właśnie polega dyskusja, że na jej meritum składa się cała złożoność zagadnień

Cytat:
Napisałem i teraz POWTARZAM:


Ja już na to odpisywałem i zignorowałeś odpowiedź

Cytat:
Cytat:
wuj napisał:
Zanim przejdziemy dalej, powiedz mi proszę jeszcze jedno: DLACZEGO W OGÓLE WIERZYSZ W BOGA?
fedor napisał:
Bo albo Bóg, albo absurd.

W jaki sposób uzasadnisz tę tezę i w jaki sposób wynika z niej twój stosunek do Biblii? Na przykład to:

wuj napisał:
wiem, że w takie rzeczy tylko wierzę, a nie o nich wiem. Stąd też moje pytanie na wstępie: DLACZEGO W OGÓLE WIERZYSZ W BOGA?
fedor napisał:
dodam, że kocham Go za to, że odkupił moje winy na krzyżu, choć nie musiał

Uczucia można żywić tylko do tego, o czyim istnieniu się wie lub w nie wierzy. Czy wierzysz w Boga dlatego, że przekonała cię idea odkupywania win w ten sposób?

Przerywam tu, bo rozbieżności między nami wykazane twoimi odpowiedziami na mój poprzedni wpis są tak dramatyczne, że trzeba tę dyskusję uprościć do minimum, żeby mogła ona służyć czemukolwiek poza generowaniem chaosu. Dalszą rozmowę też będę redukował do tego, co najważniejsze. Proszę umieść na początku to, co dla ciebie jest najważniejsze (może to być także fragment pominiętej przeze mnie reszty twojej poprzedniej odpowiedzi). W każdym kolejnym wpisie będę prowadził dalej temat, od którego rozpoczniesz wpis poprzedni, a do tego dodam to, co sam uważam za najważniejsze. Z góry zaznaczam, że sam nie zamierzam w tej rozmowie wracać do spraw spod kreski, zanim nie stanie się dla mnie absolutnie jasne, z jakich założeń startujesz i dlaczego to czynisz.

Czekam. I przypominam: Dalszą rozmowę też będę redukował do tego, co najważniejsze. Proszę umieść na początku to, co dla ciebie jest najważniejsze (może to być także fragment pominiętej przeze mnie reszty twojej poprzedniej odpowiedzi). W każdym kolejnym wpisie będę prowadził dalej temat, od którego rozpoczniesz wpis poprzedni, a do tego dodam to, co sam uważam za najważniejsze. Z góry zaznaczam, że sam nie zamierzam w tej rozmowie wracać do spraw spod kreski, zanim nie stanie się dla mnie absolutnie jasne, z jakich założeń startujesz i dlaczego to czynisz.


To są off-topy i bez związku z tematem tego wątku. A dyskusję, która była związana z tematem tego wątku, po prostu skasowałeś

Katolikus napisał:
fedor napisał:
Katolikus napisał:
fedor napisał:
Cytat:
Po prostu Biblia to nie podręcznik do historii.


Całkowicie bezzasadne założenie. Dałeś się zrobić w jajo sekularystom, jak niestety wielu katolików. Poczytaj sobie tekst O.K. o tym jak miażdżąco rośnie ilość niezależnych odkryć archeologicznych, które wciąż na nowo potwierdzają wiarygodność historyczną Biblii


To nie jest założenie. Biblia to nie powieść pisana w jednej narracji. Są tam przypowieści, poezja, opisy wydarzeń historycznych, legendy, mity, bajki, wizje itd. Biblia zawiera wiele różnych gatunków literackich, a więc czytanie jej w jednej narracji (np. tak jakby wszystko tam było dosłownymi wydarzeniami) jest właśnie bezzasadne i jeszcze absurdalne.



Ja nie o tym mówię, że Biblia ma różne gatunki literackie. Mówię o tym, że odrzucasz wiarygodność Biblii właśnie tam, gdzie uprawia ona żywą historię. Robisz to nawet niżej, odrzucając historyczność opisów z czasów podboju Kaanan

Cytat:
Nie odrzucam, że Biblia jest też historyczna,


Odrzucasz historyczność Biblii tam gdzie ci nie pasuje

Cytat:
ale nie to uważam za najważniejsze w jej lekturze. Spróbuję to wyjaśnić zaczynając od pewnej debaty..

============

Analizowałem niedawno debatę filozofa Jacka Wojtysiaka z prof. Wojciechem Sadym. Wojciech Sady (ateista) argumentował jak to nauka obala Biblię, że za każdym razem, gdy udało się coś zbadać naukowo, a co jakoś wiązało się z tym w co wierzyli teiści, to prawie zawsze okazywało się, że wierzący "muszą ustąpić" albo zatkać uszy i oczy, i wypierać fakty, czyli okopać się w swoim fundamentalizmie.


To w takim razie niezły hipokryta z tego Sadego. Napisał on książkę pt. Spór o racjonalność naukową. Od Poincarego do Laudana (Toruń 2013). W książce tej podważa wiarygodność nauki przez kilkaset stron i broni tezy, że nauka nie może dojść do żadnego pewnego wniosku. A jeśli tak jest to nauka nie może też podważyć religii. Sady zapomniał już co sam pisał? Raczej nie. Prędzej jest hipokrytą. Ateiści to jednak mega hipokryci

Cytat:
I tak np. prof. Sady podaje przykłady, że nie ma śladów po potopie biblijnym (ani geolodzy, ani archeolodzy nie znaleźli dowodów);


To najwyraźniej przegapił. Jest całe mnóstwo takich śladów. Nawet tacy ateiści jak Alexander i Edith Tollmannowie napisali taką książkę jak A jednak był potop (Prószyński i S-ka, 1999). Poza tym brak śladów czegoś nie dowodzi, że nie było tego czegoś. Sady popełnia rażące błędy logiczne (argumentum ad ignorantiam)

Cytat:
że w Biblii czytamy, że Abraham jeździł na wielbłądach, a jego prawnukowie płacili w Egipcie pieniędzmi za zboże. Tymczasem naukowcy w wyniku systematycznych badań stwierdzili, że wielbłądy udomowiono i pieniądze stworzono jakieś 1000 lat PO ABRAHAMIE.


Ta głupota jest już od dawna obalona tutaj:

[link widoczny dla zalogowanych]

Naukowcy nie przeprowadzili w tej kwestii żadnych "systematycznych badań". Używasz wielkich słów na opisanie małych rzeczy. Naukowcy w tym temacie przekopali kilka metrów pustyni i nic więcej. Jak to są dla ciebie "systematyczne badania" to ja nie mam żadnych dalszych pytań

Cytat:
Inny przykład jaki podaje to to, że Jozue wg Biblii opanowywał Ziemię Obiecaną od zdobycia Jerycha, archeolodzy dzisiaj twierdzą, że w tamtej epoce obszar Jerycha nie był zamieszkiwany. Dalej, że tak samo wg nauki zmyślona musi być historia o królu Dawidzie i Salomonie, którzy stworzyli wielkie królestwo sięgające od Morza Śródziemnego aż po Eufrat i Tygrys. Palestyna nie była wtedy częścią żadnego królestwa itd. itd.


Te ateistyczne bajki obalił już dawno O.K. w swym bardzo rozbudowanym artykule:

[link widoczny dla zalogowanych]

Od lat jest wciąż to samo. Zamiast czytać apologetyczne opracowania dajesz się ciągle robić w wała jakimś oszustom. Tym razem w wała robi cię Sady

Cytat:
Więc pyta się Sady jak można uczciwie być teistą skoro kluczowych elementów historii biblijnej nie da się pogodzić z wynikami badań archeologicznych.


Sady jest hipokrytą ponieważ w swej wspomnianej już wyżej przeze mnie książce przez kilkaset stron obala wiarygodność nauki. A teraz już nauka jest dla niego wiarygodna i obala Biblię? To jest oszust

Cytat:
Przekonuje mnie kontrargumentacja prof. Wojtysiaka. Wojtysiak stwierdza, że to wszystko to są pseudoproblemy. Współczesne opracowania biblijne nie unikają tych trudnych tematów. Badania biblijne ciągle trwają i rodzą się ich różne interpretacje. I dlatego sprawa jest bardziej złożona - stwierdza Wojtysiak. Ale najważniejsze jest to, że sens Biblii niekoniecznie musi zamykać się w tym dosłownym aspekcie. Ważniejsze jest dla chrześcijanina, aby czytać Biblię jako "duchową lekcje", a nie traktat historyczny. Wojtysiak zwraca uwagę na przykład z Jerychem. W Biblii wydanej przez paulistów komentatorzy rzeczywiście piszą, że wedle badań archeologicznych w tym czasie Jerycho faktycznie już było ruiną. Nie było więc już czego zdobywać! :) Nie można się więc spierać o to, czy mury zawaliły się na skutek cudu, czy może w wyniku praw akustyki. Ale, co te odkrycia archeologiczne uświadomiły biblistom? Uświadomiły, że w tym tekście o co innego chodzi, niż potocznie myślano. Ten akt przejęcia Jerycha to nie była walka za pomocą trąb, lecz to był akt liturgiczno-modlitewny! Jeśli dokładniej przeczytamy Księgę Jozuego, to zrozumiemy, że w gruncie rzeczy nie chodziło w niej o walkę militarną lecz o Boża Łaskę i jej przyjęcie. Bóg darowuje Izraelitom Kanaan. Oni zaś, kiedy wchodząc do Jerycha, modlą się, podnoszą ręce, uwielbiają Boga i robią to, co On kazał - odnoszą sukces. Kiedy natomiast zaczynają polegać na sobie, zaczynają walczyć na własny rachunek - przegrywają. W tym przypadku nauka pomogła dowartościować właściwy, głębszy sens tekstu. Ten sens był już znany, choć może nie eksponowany - zaznacza profesor.

==========


Marna odpowiedź Wojtasika. Przede wszystkim datowanie w archeologii jest niepewne i hipotetyczne. Wcale więc nikt nie udowodnił, że Izraelici nie podbili Jerycha. To są wszystko sprawy otwarte. Znowu dałeś się zrobić w jajo

Cytat:
Od początku istnienia Biblii istniały różne szkoły jej czytania. To nie jest tak, że metaforyzacja czy alegoryzacja przyszła dopiero w XX w. Jak należy czytać dany tekst, to zależy od jego gatunku literackiego.
Zmienia się niekiedy (pod wpływem wiedzy naukowej) identyfikacja tych gatunków, ale samo spektrum możliwości się nie zmienia. Badania nad Biblią są dzisiaj zaawansowane (i co więcej, to właśnie chrześcijanie te badania inicjują, bo oni są najbardziej nimi zainteresowani) i są to też badania literackie, dotyczące gatunków literackich. Aby zrozumieć tekst powinniśmy przecież wiedzieć, kiedy ten tekst został napisany, dla kogo i jak, oraz do jakiego gatunku literackiego należy. Inaczej łatwo o nieporozumienia takie jak teraz: łatwo o błędne czytanie wielowarstwowego tekstu literackiego, jako tylko kroniki historycznej.

Biblia to Księga, która ma przede wszystkim pomóc żyć, skłaniać do zastanowienia, pomoc wejść w kontakt z Bogiem. Ważniejsze od tego czy w Abraham (historycznie rzecz patrząc) miał te wielbłądy, czy ich nie miał, jest Biblię traktować jako tekst egzystencjalny, który ma pomóc w rozwoju duchowym.


Lejesz wodę obok tematu zamiast w temacie. Nikt się nie spiera z tym, że w Biblii są różne gatunki literackie. Problem jest w tym, że ty odrzucasz historyczny opis Biblii tam gdzie on nie pasuje do twoich założeń teologicznych. A powinno być odwrotnie. To twoja teologia powinna być dostosowana do Pisma

Cytat:
I dlatego też odrzucam przekonanie o Biblii jako całościowego podręcznika do historii (co nie znaczy, że nie uznaję pewnych opisów za historyczne). W konsekwencji np. wszystkie fragmenty mówiące, że Bóg kazał zabijać dzieci, kobiety, starców. Historie, w których hebrajczycy na rozkaz Boga wycinali w pień całe rodziny i miasta, należy rozumieć w optyce mentalności osób spisujących historię narodu wybranego. Otóż uważano wówczas, że nic nie dzieje się bez Bożego działania lub inaczej - cokolwiek się działo, czynił to Bóg. Tak to rozumiano. Do dziś pokutuje taka mentalność w niektórych środowiskach ludowego katolicyzmu: ktoś złamał nogę to znaczy, że Bóg złamał mu nogę; miasto zostało zalane przez powódź - Bóg zesłał powódź. Ktoś zachorował - Bóg zesłał na niego chorobę. Taka mentalność była kiedyś nie do przeskoczenia, takim językiem tłumaczono wydarzenia. Stąd tak wiele okrucieństw redaktorzy Starego Testamentu przypisują Bogu.


Czyli tak jak pisałem. Odrzucasz wiarygodność Biblii tam gdzie twoja słaba teologia nie daje rady. A Bóg nie kazał zabijać "niewinne dzieci, kobiety i starców" ale narody, które składały własne dzieci w ofierze Molochowi i zagrażały biologicznej egzystencji Izraela (Jr 32,35; por. 2 Krl 23,10; Kpł 18,21; 20,1-5). A z Izraela miał wyjść Mesjasz. Tak więc nie doczytałeś tych opisów

Cytat:
Ja Biblie czytam między tym co napisane na przykład w Starym Testamencie a mną stawiając Jezusa. Nie wierzę w Boga zalewającego świat potopem ale wierzę w mądrość Noego który na przekór większości buduje arkę (w sensie duchowym) by ocalić siebie i swoich bliskich od katastrofy której owa większość wokół niego nie chce widzieć.

Sodoma i Gomora. To opowieści obrazujące to jak kiedyś ludzie (teraz zresztą często też) widzieli Boga.Kataklizmy jako kara Boża.Dla mnie to opowieści o społecznościach o ludziach ,którzy nie chcą rozpoznać rzeczywistości wokół siebie,nie reagują na ostrzeżenia i w końcu giną.


Czyli znowu odrzucasz historyczność Biblii z powodu swych uprzedzeń teologicznych zamiast korygować swe uprzedzenia przez historyczny opis Biblii

Cytat:
Życie, nauczanie, śmierć i zmartwychwstanie Jezusa uważam za historyczne.


Ale wystarczy, że coś w nauce lub życiu Jezusa przestanie ci pasować i znowu uznasz to za niehistoryczne. Raz już to zrobiłeś więc droga otwarta, będziesz mógł zrobić to ponownie


Dużo tego się robi, dyskusja znów się piętrzy. Pozwól, że wyciągnę z tego, co uważam za najważniejsze. Piszesz:

fedor napisał:
Cytat:
Od początku istnienia Biblii istniały różne szkoły jej czytania. To nie jest tak, że metaforyzacja czy alegoryzacja przyszła dopiero w XX w. Jak należy czytać dany tekst, to zależy od jego gatunku literackiego.
Zmienia się niekiedy (pod wpływem wiedzy naukowej) identyfikacja tych gatunków, ale samo spektrum możliwości się nie zmienia. Badania nad Biblią są dzisiaj zaawansowane (i co więcej, to właśnie chrześcijanie te badania inicjują, bo oni są najbardziej nimi zainteresowani) i są to też badania literackie, dotyczące gatunków literackich. Aby zrozumieć tekst powinniśmy przecież wiedzieć, kiedy ten tekst został napisany, dla kogo i jak, oraz do jakiego gatunku literackiego należy. Inaczej łatwo o nieporozumienia takie jak teraz: łatwo o błędne czytanie wielowarstwowego tekstu literackiego, jako tylko kroniki historycznej.

Biblia to Księga, która ma przede wszystkim pomóc żyć, skłaniać do zastanowienia, pomoc wejść w kontakt z Bogiem. Ważniejsze od tego czy w Abraham (historycznie rzecz patrząc) miał te wielbłądy, czy ich nie miał, jest Biblię traktować jako tekst egzystencjalny, który ma pomóc w rozwoju duchowym.



Lejesz wodę obok tematu zamiast w temacie. Nikt się nie spiera z tym, że w Biblii są różne gatunki literackie. Problem jest w tym, że ty odrzucasz historyczny opis Biblii tam gdzie on nie pasuje do twoich założeń teologicznych. A powinno być odwrotnie. To twoja teologia powinna być dostosowana do Pisma


Odrzucam czytanie ST w jednej tylko narracji m.in. ze względu na to, że mam świadomość istnienia różnych gatunków literackich w Biblii. Posługujemy się innymi kryteriami: Ja czytam Biblię jak głos z bardzo daleka a nie dosłownie. I trochę mnie dziwi, że ktoś kto ma ochotę na wpychanie na siłę puzzli sprzed wieków do współczesnej układanki wręcz wymaga od mnie tego samego. Biblia to zbiór objawionych tekstów pomagających stawiać pytania na które człowiek ma odpowiadać myśląc, modląc się i medytując - to czy coś miało miejsce w sensie historycznym uważam za mniej istotne.


O różnych gatunkach literackich już pisałem. Problemem nie są gatunki literackie ale to, że odrzucasz historyczność Biblii tam gdzie uprawia ona ten właśnie gatunek literacki. Zredukowałeś Biblię do bajki, która daje ci duchowe inspiracje. Następnym krokiem będzie jej odrzucenie. Jeśli Biblia jest dla ciebie jedynie inspiracją do duchowych przemyśleń to w tej sytuacji nie ma różnicy między Biblią i dowolnym innym dziełem z zakresu poezji lub literatury klasycznej. Możesz zamienić Biblię na Wedy lub Illiadę Homera i nie zauważysz żadnej zmiany


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Pią 6:20, 04 Lis 2022, w całości zmieniany 11 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
szaryobywatel




Dołączył: 21 Wrz 2016
Posty: 5608
Przeczytał: 73 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:05, 04 Lis 2022    Temat postu:

Fedor to ateistyczny agent który chce was odwieść od wiary przedstawiając wierzącego jako głupka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 5509
Przeczytał: 103 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 23:09, 04 Lis 2022    Temat postu:

fedor stał się wierzący, żeby odprowadzić wierzących od Boga
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 5:36, 05 Lis 2022    Temat postu:

szaryobywatel napisał:
Fedor to ateistyczny agent który chce was odwieść od wiary przedstawiając wierzącego jako głupka.


Nie ma na tym forum większego głupka od ciebie. Nawet Semele jest mniej głupsza od ciebie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 144 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Sob 7:05, 05 Lis 2022    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
fedor stał się wierzący, żeby odprowadzić wierzących od Boga


Może był wychowany w bardzo religijnym domu. Może Fedor powinien być księdzem.
A może jednak nie.

Chyba jako biskup byłby podobny do Jędraszewskiego.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 0:47, 06 Lis 2022    Temat postu:

wuj napisał:
Jeśli ty nie opisujesz jedynie swojej ślepej wiary i wiesz, że Bóg ci cokolwiek przekazywał, to proszę o dowód, że Bóg ci cokolwiek przekazał.
fedor napisał:
Żaden "dowód" nie ma sensu w twoim światopoglądzie ponieważ nie zadeklarowałeś żadnej innej podstawy dla swych osądów niż wiara. Nie ma więc nic miarodajnego, czym mógłbyś oceniać jakikolwiek dowód. Weryfikowanie jakiegokolwiek dowodu wiarą jest bezsensem bo po prostu nic nie weryfikujesz.

Masz podać dowód w twoim światopoglądzie, nie w moim! Ale dowód ten ma być pełen, czyli jego przyjęcie nie może wymagać przyjęcia na wiarę żadnych założeń. Deklarujesz bowiem WIEDZĘ ABSOLUTNĄ.

Jeśli zaś takiego dowodu nie posiadasz, to proszę nie argumentuj tak, jakbyś go miał. Przyznaj, że nie wiesz, że Bóg ci coś przekazał, lecz że tylko TAK CI SIĘ WYDAJE.

fedor napisał:
jest to off-top pozostający bez związku z tematem tego wątku

Przekonania, że korzystasz z przekazu otrzymanego od Boga, używasz jako kluczowej przesłanki w swojej argumentacji. Nie jest to więc off-top, lecz PODSTAWA.

To, co jest pod kreską w PS, jest w tej sytuacji drugorzędne. A to, co jest w PPS, jest techniczne.

=========================
PS.

wuj napisał:
ateista nie musi być materialistą.
fedor napisał:
mat, z którym toczyła się akurat ta dyskusja, jest właśnie materialistą

Problem w tym, że jego poglądy przenosisz na wszystkich ateistów, pisząc na przykład "ateista wierzy w to, że jest tylko bezsensowną zbitką atomów węgla". A to jest uogólnienie ewidentnie błędne. Mogło ci się napisać niechcący, zdarza się - ale jeśli tak, to nie brnij w to dalej, bo to do niczego nie prowadzi.

fedor napisał:
Jak najbardziej ma znaczenie skąd kto bierze daną koncepcję

Koncepcje ewoluują, a nie są sztywną kopią tej wersji, której po raz pierwszy nadano charakterystyczną nazwę (zresztą w języku innym niż polski). Nie obrzucamy się słownikami etymologicznymi, lecz analizujemy żywe koncepcje, dostosowane do aktualnych kontekstów.

Fedor napisał:
dyskusję, która była związana z tematem tego wątku, po prostu skasowałeś

Niczego nie kasowałem, po prostu najpierw zamiast cytować megabajty podsumowałem rozbieżności w punktach (z tego osiem dotyczyło kompletnego przeinaczania mojego stanowiska przez ciebie), a gdy odpisując po prostu powieliłeś swoje uprzednie myśli, skróciłem rzecz do samej istoty. Cel bycia apologetą jest tu jedną z kwestii najwyższej wagi, bo nasza rozmowa tutaj ZACZĘŁA się od mojej reakcji na serię krytycznych błędów metodologicznych, jaką wykazałeś się tu odpisując Kruchemu.

wuj napisał:
Napisałem i teraz POWTARZAM:
fedr napisał:
Ja już na to odpisywałem i zignorowałeś odpowiedź

Nie, nie odpowiedziałeś. Wytknąłem ci poważne błędy w tym, co uprzednio o tym napisałeś (mowa o czytaniu z poprzedniej niedzieli, głównie z Księgi Mądrości 11 i 12, o wiecznej miłości Boga do wszystkich stworzeń, o omnibenewolencji, o karze służącej wyłącznie edukacji, i o przyczynie dla której Bóg właśnie taki jest). Chyba, że jest jakiś twój post, którego nie zauważyłem i wciąż nie widzę. Jeśli tak, po prostu zacytuj go proszę, a wtedy potraktuję to jako pierwszy temat spod kreski (chyba, że podasz przekonujący mnie dowód wymagany na wstępie, wtedy stanie się to tematem głównym).

=========================
PPS.

wuj napisał:
Poprosiłem cię też, byś ze swoich odpowiedzi wybrał to, co sam uważasz za najbardziej krytyczne.
fedor napisał:
Wszystko jest najbardziej krytyczne. Na tym właśnie polega dyskusja, że na jej meritum składa się cała złożoność zagadnień

Cała złożoność zagadnień tworzy PROBLEM, będący SPLOTEM wielu istotnych wątków. Rozwiązywanie problemu, w tym - dyskusja - polega nie na przerabianiu tego splotu na węzeł gordyjski, lecz na ROZPLĄTYWANIU posplatanych wątków i na analizowaniu ich jeden po drugim. A że są od siebie zależne i się sklejają jeden z drugim, to nierzadko trzeba się cofać, wyciąganie wątków poprawiać, korzystać z tego, co się już o tej plątaninie dowiedzieliśmy. Pierwszym celem jest wytropienie końców: trzeba ustalić, skąd poglądy powodujące supełki się biorą, bo tylko znając te przyczyny mamy szansę tę plątaninę upraszczać, zamiast plątać ją dalej w nieskończoność.

Skoro odpowiadanie przez ciebie i przeze mnie kilkoma zdaniami na każde pół zdania niczego nam tu nie uprościło, lecz jedynie wydłużyło i splątało poszczególne wątki, pozostawiając ich treść niezmienioną a jedynie rozciągniętą i powieloną w wielu miejscach, to konieczne było podsumowanie. A skoro ono niczego nie zmieniło, to konieczne było uproszczenie do jednego punktu, który wydaje się być źródłem tego całego galimatiasu. Jeśli uważasz, że to źródło jest inne, dopisz je do listy, będziemy mieli do zbadania dwa a nie jedno.


Ostatnio zmieniony przez wujzboj dnia Nie 1:08, 06 Lis 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 5905
Przeczytał: 72 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:06, 06 Lis 2022    Temat postu:

wujzboj napisał:

i o przyczynie dla której Bóg właśnie taki jest

Nie ma przyczyny dlaczego Bóg jest dobry
zostaje tylko zdumienie i zachwyt
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 21626
Przeczytał: 144 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 4:36, 06 Lis 2022    Temat postu:

Andy72 napisał:
wujzboj napisał:

i o przyczynie dla której Bóg właśnie taki jest

Nie ma przyczyny dlaczego Bóg jest dobry
zostaje tylko zdumienie i zachwyt



Cytat:
wuj napisał:
ateista nie musi być materialistą.
fedor napisał:
mat, z którym toczyła się akurat ta dyskusja, jest właśnie materialistą

Problem w tym, że jego poglądy przenosisz na wszystkich ateistów, pisząc na przykład "ateista wierzy w to, że jest tylko bezsensowną zbitką atomów węgla". A to jest uogólnienie ewidentnie błędne. Mogło ci się napisać niechcący, zdarza się - ale jeśli tak, to nie brnij w to dalej, bo to do niczego nie prowadzi.


Z tej wypowiedzi wuja wynika, że najgorsze w ateizmu jest bycie materialistą.
Jednak nadal nie chce on i inni podjąć dyskusji o materii.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
fedor




Dołączył: 04 Paź 2008
Posty: 15215
Przeczytał: 92 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 6:39, 06 Lis 2022    Temat postu:

wujzboj napisał:
wuj napisał:
Jeśli ty nie opisujesz jedynie swojej ślepej wiary i wiesz, że Bóg ci cokolwiek przekazywał, to proszę o dowód, że Bóg ci cokolwiek przekazał.
fedor napisał:
Żaden "dowód" nie ma sensu w twoim światopoglądzie ponieważ nie zadeklarowałeś żadnej innej podstawy dla swych osądów niż wiara. Nie ma więc nic miarodajnego, czym mógłbyś oceniać jakikolwiek dowód. Weryfikowanie jakiegokolwiek dowodu wiarą jest bezsensem bo po prostu nic nie weryfikujesz.

Masz podać dowód w twoim światopoglądzie, nie w moim! Ale dowód ten ma być pełen, czyli jego przyjęcie nie może wymagać przyjęcia na wiarę żadnych założeń. Deklarujesz bowiem WIEDZĘ ABSOLUTNĄ.

Jeśli zaś takiego dowodu nie posiadasz, to proszę nie argumentuj tak, jakbyś go miał. Przyznaj, że nie wiesz, że Bóg ci coś przekazał, lecz że tylko TAK CI SIĘ WYDAJE.


Uciekasz od tematu i odkładasz tylko problem o jakim wspomniałem na inną półkę. Co z tego, że ktoś poda dowód w swoim światopoglądzie, nawet absolutny, jak ty będziesz go oceniał własnym światopoglądem, o którym przyznałeś, że składa się wyłącznie z wiary. A weryfikowanie jakichkolwiek dowodów jedynie wiarą jest nonsensem bo wtedy jakakolwiek weryfikacja nie zachodzi. Tak więc nadal zachowujesz się jak ślepy od urodzenia, który żąda dowodu na to, że Rembrandt malował kolorowymi farbami

wujzboj napisał:
fedor napisał:
jest to off-top pozostający bez związku z tematem tego wątku

Przekonania, że korzystasz z przekazu otrzymanego od Boga, używasz jako kluczowej przesłanki w swojej argumentacji. Nie jest to więc off-top, lecz PODSTAWA.


Jest to off-top ponieważ nigdzie nie używałem tej przesłanki w dyskusji o piekle. Problemem jest natomiast to, że ty pisząc o Bogu i piekle w ogóle nie uważasz, że cokolwiek w tej sprawie wiesz od Boga, co czyni twoje argumenty jałowymi i pustymi poznawczo. Dokonałeś samozniszczenia własnych twierdzeń

wujzboj napisał:
To, co jest pod kreską w PS, jest w tej sytuacji drugorzędne. A to, co jest w PPS, jest techniczne.

=========================
PS.

wuj napisał:
ateista nie musi być materialistą.
fedor napisał:
mat, z którym toczyła się akurat ta dyskusja, jest właśnie materialistą

Problem w tym, że jego poglądy przenosisz na wszystkich ateistów, pisząc na przykład "ateista wierzy w to, że jest tylko bezsensowną zbitką atomów węgla". A to jest uogólnienie ewidentnie błędne. Mogło ci się napisać niechcący, zdarza się - ale jeśli tak, to nie brnij w to dalej, bo to do niczego nie prowadzi.


Jeśli ateista nie wierzy w to, że jest przypadkowym zlepkiem atomów to w tej sytuacji nie jest ateistą. Ateizm jest przekonaniem, że Boga nie ma. A jeśli Boga nie ma to nie można być niczym więcej niż przypadkowym zlepkiem atomów. To są właśnie te konsekwencje ateizmu, które cały czas ignorujesz

wuj napisał:
fedor napisał:
Jak najbardziej ma znaczenie skąd kto bierze daną koncepcję

Koncepcje ewoluują, a nie są sztywną kopią tej wersji, której po raz pierwszy nadano charakterystyczną nazwę (zresztą w języku innym niż polski). Nie obrzucamy się słownikami etymologicznymi, lecz analizujemy żywe koncepcje, dostosowane do aktualnych kontekstów.


Znowu unik, znowu odpisujesz gdzieś obok tematu zamiast w temacie. Koncepcja o jakiej mowa w tym punkcie nie zmieniła się w inną więc pisząc o ewoluowaniu koncepcji piszesz po prostu nie na temat

wuj napisał:
Fedor napisał:
dyskusję, która była związana z tematem tego wątku, po prostu skasowałeś

Niczego nie kasowałem,


Oczywiście, że skasowałeś. Wystarczy porównać mój post

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-50.html#681317

z twoją "odpowiedzią" na niego, która w zasadzie była brakiem odpowiedzi:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-50.html#681367

wuj napisał:
po prostu najpierw zamiast cytować megabajty podsumowałem rozbieżności w punktach


Na co też odpowiedziałem i odpowiedzi na to też nie było

wuj napisał:
(z tego osiem dotyczyło kompletnego przeinaczania mojego stanowiska przez ciebie),


Żadnego "przeinaczania" mi nie wykazałeś. Odpisałem na to zdanie po zdaniu i odpowiedzi również nie było:

http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/kara-piekla,21837-50.html#681317

wuj napisał:
a gdy odpisując po prostu powieliłeś swoje uprzednie myśli, skróciłem rzecz do samej istoty.


I skasowałeś całą dyskusję spychając ją z powrotem do ery kamienia łupanego. W ten sposób możesz sobie teraz pisać co chcesz o tej dyskusji, włącznie z nieprawdami. Jak przerażają cię megabajty i długie dyskusje to po prostu nie wchodź w nie. Wcześniej czy później każda dyskusja musi się rozrosnąć bo jest to nieuchronna konsekwencja złożoności tematów

wuj napisał:
Cel bycia apologetą jest tu jedną z kwestii najwyższej wagi, bo nasza rozmowa tutaj ZACZĘŁA się od mojej reakcji na serię krytycznych błędów metodologicznych, jaką wykazałeś się tu odpisując Kruchemu.


Znowu pustosłowie. Żadnych "błędów metodologicznych" mi tu nie wykazałeś. Opisałeś jedynie swoją ślepą wiarę w pluszowego boga. Jak zresztą mógłbyś cokolwiek "wykazać" skoro sam deklarujesz, że nic poza wiarą nie masz. W tej sytuacji możesz opisywać jedynie swoje ślepe intuicje i wyrażać swoje subiektywne opinie. Nic więcej

wuj napisał:
wuj napisał:
Napisałem i teraz POWTARZAM:
fedr napisał:
Ja już na to odpisywałem i zignorowałeś odpowiedź

Nie, nie odpowiedziałeś.


Oczywiście, że odpowiedziałem. Linki do moich postów z wyczerpującymi odpowiedziami są już wyżej. Te posty zignorowałeś bo skasowałeś całą tę dyskusję więc teraz możesz pisać o tej dyskusji wszystko co zechcesz, włącznie z tym, że odpowiedzi nie było

wuj napisał:
Wytknąłem ci poważne błędy w tym, co uprzednio o tym napisałeś (mowa o czytaniu z poprzedniej niedzieli, głównie z Księgi Mądrości 11 i 12, o wiecznej miłości Boga do wszystkich stworzeń, o omnibenewolencji, o karze służącej wyłącznie edukacji, i o przyczynie dla której Bóg właśnie taki jest).


Żadnych "poważnych błędów" mi nie wytknąłeś bo jak możesz komukolwiek wytknąć błędy skoro opisujesz jedynie swoją de facto niebiblijną wiarę w pluszowego boga, który nawet nie jest Bogiem biblijnym ale tylko twoim prywatnym bogiem, wytworzonym w zastępstwie tego, że nie radzisz sobie psychicznie z obrazem Boga biblijnego. Natomiast fragmenty z Księgi Mądrości niczego nie dowodzą w zakresie twojego stanowiska (tak samo jak twoje kolaże złożone z wersetów biblijnych) i też już na to odpisywałem w poście do jakiego link zapodałem wyżej

wuj napisał:
Chyba, że jest jakiś twój post, którego nie zauważyłem i wciąż nie widzę. Jeśli tak, po prostu zacytuj go proszę, a wtedy potraktuję to jako pierwszy temat spod kreski


Wszystkie posty leżą jak na stole więc problem nie jest w postach ale w twoim efekcie wyparcia

wuj napisał:
(chyba, że podasz przekonujący mnie dowód wymagany na wstępie, wtedy stanie się to tematem głównym).


O tym już pisałem. Zadeklarowałeś, że nie masz nic poza wiarą więc w tej sytuacji używasz bezsensownego pojęcia pisząc "dowód". W świecie samej wiary żadne dowody nie istnieją poza subiektywnymi opiniami i ślepymi intuicjami

wuj napisał:
=========================
PPS.

wuj napisał:
Poprosiłem cię też, byś ze swoich odpowiedzi wybrał to, co sam uważasz za najbardziej krytyczne.
fedor napisał:
Wszystko jest najbardziej krytyczne. Na tym właśnie polega dyskusja, że na jej meritum składa się cała złożoność zagadnień

Cała złożoność zagadnień tworzy PROBLEM, będący SPLOTEM wielu istotnych wątków. Rozwiązywanie problemu, w tym - dyskusja - polega nie na przerabianiu tego splotu na węzeł gordyjski, lecz na ROZPLĄTYWANIU posplatanych wątków i na analizowaniu ich jeden po drugim. A że są od siebie zależne i się sklejają jeden z drugim, to nierzadko trzeba się cofać, wyciąganie wątków poprawiać, korzystać z tego, co się już o tej plątaninie dowiedzieliśmy. Pierwszym celem jest wytropienie końców: trzeba ustalić, skąd poglądy powodujące supełki się biorą, bo tylko znając te przyczyny mamy szansę tę plątaninę upraszczać, zamiast plątać ją dalej w nieskończoność.


Czyli ponownie ta sama polityka polegająca na tym, że jesteś przekonany, iż rozwiązywanie supełków polega na wyrzucaniu ich do kosza, co właśnie zrobiłeś kasując całą dyskusję i spychając ją teraz na temat pustych przekomarzanek o niczym, czyli pustej dyskusji o dyskusji. W tym momencie możesz pisać co tylko zechcesz o tej dyskusji. Jak chcesz się bawić w kotka i myszkę to nie ma sprawy

wuj napisał:
Skoro odpowiadanie przez ciebie i przeze mnie kilkoma zdaniami na każde pół zdania niczego nam tu nie uprościło, lecz jedynie wydłużyło i splątało poszczególne wątki, pozostawiając ich treść niezmienioną a jedynie rozciągniętą i powieloną w wielu miejscach, to konieczne było podsumowanie.


Mi się nic nie "splątało". Masz najwyraźniej jakiś problem mentalny ale nie jest to mój problem. Dyskusja polega właśnie na rzetelnym ustosunkowywaniu się punkt po punkcie do tego co pisze oponent i nie jest to żadne "splątywanie". Jak cię to męczy to w ogóle nie wiem po co bierzesz udział w dyskusjach

wuj napisał:
A skoro ono niczego nie zmieniło, to konieczne było uproszczenie do jednego punktu, który wydaje się być źródłem tego całego galimatiasu. Jeśli uważasz, że to źródło jest inne, dopisz je do listy, będziemy mieli do zbadania dwa a nie jedno.


Nie będę nic do żadnej "listy" dopisywał bo to jest lista sztucznych problemów tworzonych przez ciebie tylko po to żeby tej dyskusji tak naprawdę nie prowadzić. Zamiast tego wolisz się bawić w gierki słowne


Ostatnio zmieniony przez fedor dnia Nie 9:31, 06 Lis 2022, w całości zmieniany 8 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8320
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 11:10, 06 Lis 2022    Temat postu:

fedor napisał:
Uciekasz od tematu i odkładasz tylko problem o jakim wspomniałem na inną półkę. Co z tego, że ktoś poda dowód w swoim światopoglądzie, nawet absolutny, jak ty będziesz go oceniał własnym światopoglądem, o którym przyznałeś, że składa się wyłącznie z wiary. A weryfikowanie jakichkolwiek dowodów jedynie wiarą jest nonsensem bo wtedy jakakolwiek weryfikacja nie zachodzi. Tak więc nadal zachowujesz się jak ślepy od urodzenia, który żąda dowodu na to, że Rembrandt malował kolorowymi farbami


oczywiście, że dowód opiera się na założeniach co do których istnieje konsensus

a nie opiera się ani na wierze, ani nie odnosi się do wszechwiedzy .... zastanawiałem się, czy wuj udaje i jest lewackim tylko prowokatorem, ale się, że jednak tak ma więc logiczna dyskusja z wujem, to jak rozmowa za ślepym o kolorach.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2178
Przeczytał: 161 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:12, 06 Lis 2022    Temat postu:

wujzboj napisał:
Katolikus napisał:
Kiedyś przeczytałem, że Biblia jest jak lustro, w którym każdy może się przejrzeć

Jakuba 1:23.


Dzięki. Jest tu jakieś nawiązanie. Ale wydaje mi się, że to jeszcze gdzieś indziej słyszałem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2178
Przeczytał: 161 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:16, 06 Lis 2022    Temat postu:

Andy72 napisał:
wujzboj napisał:

i o przyczynie dla której Bóg właśnie taki jest

Nie ma przyczyny dlaczego Bóg jest dobry
zostaje tylko zdumienie i zachwyt


Z jakich przesłanek wnioskujesz o dobroci Boga?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2178
Przeczytał: 161 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:19, 06 Lis 2022    Temat postu:

fedor napisał:
Cytat:
Odrzucam czytanie ST w jednej tylko narracji m.in. ze względu na to, że mam świadomość istnienia różnych gatunków literackich w Biblii. Posługujemy się innymi kryteriami: Ja czytam Biblię jak głos z bardzo daleka a nie dosłownie. I trochę mnie dziwi, że ktoś kto ma ochotę na wpychanie na siłę puzzli sprzed wieków do współczesnej układanki wręcz wymaga od mnie tego samego. Biblia to zbiór objawionych tekstów pomagających stawiać pytania na które człowiek ma odpowiadać myśląc, modląc się i medytując - to czy coś miało miejsce w sensie historycznym uważam za mniej istotne.


O różnych gatunkach literackich już pisałem. Problemem nie są gatunki literackie ale to, że odrzucasz historyczność Biblii tam gdzie uprawia ona ten właśnie gatunek literacki. Zredukowałeś Biblię do bajki, która daje ci duchowe inspiracje. Następnym krokiem będzie jej odrzucenie. Jeśli Biblia jest dla ciebie jedynie inspiracją do duchowych przemyśleń to w tej sytuacji nie ma różnicy między Biblią i dowolnym innym dziełem z zakresu poezji lub literatury klasycznej. Możesz zamienić Biblię na Wedy lub Illiadę Homera i nie zauważysz żadnej zmiany


Nie chodzi o odrzucenie historyczności ST w całości, ale o wskazanie, że dla wierzącego chrześcijanina podejście do Biblii powinno koncentrować się na czymś zupełnie innym niż na pewnych detalach historycznych (jak np. spór o wielbłądy czy Jerycho), które to dla zbawienia mają raczej marginalne znaczenie.

Spór nasz jeszcze dotyka historyczności pod innym względem. Spieramy się, jak interpretować te teksty ST, w których autor pisze tak jakby to Bóg dosłownie przemawiał. Dla mnie sprawa jest złożona, a ty zaś chcesz czytać wszystko w jednej narracji. Różnimy się diametralnie w podejściu i kryteriach. Ja nie łykam literalnie i dosłownie Biblii, a interpretuje posługując się rozumowaniem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2178
Przeczytał: 161 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:21, 06 Lis 2022    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
I Biblia sama jest swego rodzaju drogą - ścieżką poszukiwania Boga - najpierw nieporadnie, łącząc ideę Boga głównie z ideą dominacji, władzy, nawet przemocy (co jest niezbędne, aby w ogóle człowiek oderwał się od partykularnych celów, aby zaczął stawiać sobie głębsze, transcendentne pytania, a nie tylko bił wrogów, pożywiał się i rozmnażał), a później aby idee boskości/prawdy/świadomości rozwijały się w stronę doskonalenia miłości i prawdy.


Czyli Twoim zdaniem Bóg nie mógł wydawać rozkazów zabijania innych narodów? Bóg nie jest też zdolny do zesłania choroby na małe dziecko jak np. w 2 Sm 12, które niewinnie cierpi? Bóg nie karze ukamienowaniem jak np. w Lb 15,32-36??

A jednak nie odmawiasz tym tekstom natchnienia? Nie ma żadnej konieczności, aby wszystko odczytywać dosłownie? Można tu doszukiwać się głębszych prawd o naturze człowieka, zgodzisz się? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6 ... 17, 18, 19  Następny
Strona 5 z 19

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin