Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Miłość
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Śro 0:19, 31 Paź 2007    Temat postu:

Przyznam, że nawet gotów bym był uznać słuszność koncepcji twojego nieba oraz czyśćca (koncepcję piekła już uznaję), gdyby jasne stały się dla mnie pewne okoliczności:
wujzboj napisał:
"szczęście na siłę" musi wcześniej czy później skończyć się zdecydowanym buntem

Wyrażenie "szczęście na siłę" jest dla mnie nielogiczne. Cokolwiek, co subiektywnie odczuwam jako dobre, nie ma prawa prowadzić do buntu. Chyba że wartość prawdziwej, nie poznanej dotychczas przeze mnie wolności, która rzekomo wynika z poznania tego niezrozumiałego, koniecznego zła, jest naprawdę NIEWYOBRAŻALNIE duża. Ale tego i tak nie rozumiem, ponieważ nie widzę powodu aby nie być w "powszechnym i niezmiennym stanie otępiałego zachwytu" (oczywiście pozbawiony jest on poczucia otępienia i dyskomfortu związanego ze stagnacją i statycznością)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:57, 08 Lis 2007    Temat postu:

Cyryl napisał:
Wyrażenie "szczęście na siłę" jest dla mnie nielogiczne.

Dla mnie też. Dlatego użyłem cudzysłowu.

wuj napisał:
Bez większego trudu można wyobrazić sobie kogoś, kto ma tak dalece zapaskudzony obraz siebie samego, że nie dostrzega w nim niczego, co by go kwalifikowało do zbawienia. Co więcej, taki ktoś może w ogóle nie dostrzegać w sobie śladu chęci zawierzenia Bogu. Niewątpliwie chciałby być wiecznie szczęśliwy, ale nie widzi możliwości, by wieczne szczęście stało się jego udziałem. Warunek "zaufaj Bogu" jest bowiem albo nie do przyjęcia dla niego, albo nie do przyjęcia dla Boga. Bóg nie przyjmie deklaracji "zaufam Ci", jeśli wie, że jest to tylko powierzchowna deklaracja, biorąca się z nadziei, że podporządkować się Bogu wbrew własnej woli jest lepiej, niż oddać się na łaskę i niełaskę demonów. To złudna nadzieja; "szczęście na siłę" musi wcześniej czy później skończyć się zdecydowanym buntem, buntem o wiele głębiej zakorzenionym w psychice, niż bunt, na skutek którego zamknięto dla tego człowieka bramy nieba. Stąd piekło.
Cyryl napisał:
Cokolwiek, co subiektywnie odczuwam jako dobre, nie ma prawa prowadzić do buntu.

W tym rzecz, że nie jest to coś subiektywnie odczuwane jako dobre bez zastrzeżeń, lecz właśnie jako "mniejsze zło".

Historia Raju, historia buntu pierwszych rodziców, to właśnie ilustracja sytuacji, w której człowiek nie jest do końca przekonany o tym, że jego miejsce jest przy Bogu. Niby wszystko było super, ale jednak to jabłuszko się skonsumowało...

Cyryl napisał:
nie widzę powodu aby nie być w "powszechnym i niezmiennym stanie otępiałego zachwytu"

Jeśli możesz znaleźć się w powszechnym i niezmiennym stanie nieotępiałego zachwytu, to stan otępiałego zachwytu jest zdecydowanie stanem poniżającym ciebie. Zarówno z punktu widzenia twojego, gdy znajdujesz się w stanie nieotępiałego zachwytu, jak i z punktu widzenia twojego Stwórcy. Zgodzisz się z tym?

Pamiętasz może Kobyszczę?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 22:35, 08 Lis 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
W tym rzecz, że nie jest to coś subiektywnie odczuwane jako dobre bez zastrzeżeń, lecz właśnie jako "mniejsze zło".

Kiedyś pytałem się ciebie, czy jest możliwa sytuacja, w której narzucane jest mi wszystko to, co najgłębiej pragnę, ale bez negatywnych doznań poczucia narzucania. Odpowiedziałeś, że jest możliwe, lecz nie przypuszczasz, by Bóg musiał się "posunąć do takiego chwytu". Mógłbyś to wyjaśnić? Ja wciąż twierdzę, że nic nie tracę, gdy na mnie wykonuje się taki trik, bo mi to nie szkodzi. Moje odczucia wtedy są nadal pozytywne, mam to, co najgłębiej pragnę.

wujzboj napisał:
Jeśli możesz znaleźć się w powszechnym i niezmiennym stanie nieotępiałego zachwytu, to stan otępiałego zachwytu jest zdecydowanie stanem poniżającym ciebie. Zarówno z punktu widzenia twojego, gdy znajdujesz się w stanie nieotępiałego zachwytu, jak i z punktu widzenia twojego Stwórcy. Zgodzisz się z tym?

Ale chyba mówimy o sytuacji, w której mnie nic nie poniża, choć znajduję się w stanie otępiałego zachwytu. Przecież on JEST pozbawiony stagnacji i statyczności dla tego, kto w nim przebywa. Ten nowy punkt widzenia ze stanu nieotępiałego zachwytu jest mi niepotrzebny. Na dodatek chęć poznania go jakoś mi się kojarzy z niepotrzebnym buntem, do którego namawia natura (?). Po kiego grzyba? Nic więcej mi nie jest potrzebne, gdy jest mi dobrze. Takie posunięcie nazwałbym chciwością.

wujzboj napisał:
Pamiętasz może Kobyszczę?

Nie czytałem, postaram się przeczytać w wolnych chwilach. :grin:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:10, 09 Lis 2007    Temat postu:

Cyryl napisał:
Kiedyś pytałem się ciebie, czy jest możliwa sytuacja, w której narzucane jest mi wszystko to, co najgłębiej pragnę, ale bez negatywnych doznań poczucia narzucania. Odpowiedziałeś, że jest możliwe, lecz nie przypuszczasz, by Bóg musiał się "posunąć do takiego chwytu". Mógłbyś to wyjaśnić? Ja wciąż twierdzę, że nic nie tracę, gdy na mnie wykonuje się taki trik, bo mi to nie szkodzi. Moje odczucia wtedy są nadal pozytywne, mam to, co najgłębiej pragnę.

Problem w tym, że jest to stan, który mogłeś sobie wypracować, ale zamiast tego został on ci dany. Przyszedł z zewnątrz, a nie od ciebie samego. Przyszedł na skutek cudzej decyzji, a nie na skutek twojej decyzji. Gdybyś się o tym dowiedział, to wcześniej czy później pojawiły by się w tobie wątpliwości, czy aby nie padłeś ofiarą jakichś machinacji. Zauważ, że ten problem jest tematem historii o Adamie i Ewie w Raju! Aby cię obronić przed powtórką katastrofy rajskiej, Bóg musiałby UKRYWAĆ przed tobą prawdę o przeszłości i wgrać w twoją pamięć taki zapis, który upewniałby cię o tym, że twój aktualny stan wybrałeś sam. Odpowiadając na twoje ewentualnie pytanie, Bóg musiałby skłamać ci mówiąc, że nie manipulował przy twojej pamięci.

wuj napisał:
Jeśli możesz znaleźć się w powszechnym i niezmiennym stanie nieotępiałego zachwytu, to stan otępiałego zachwytu jest zdecydowanie stanem poniżającym ciebie. Zarówno z punktu widzenia twojego, gdy znajdujesz się w stanie nieotępiałego zachwytu, jak i z punktu widzenia twojego Stwórcy. Zgodzisz się z tym?
Cyryl napisał:
Ale chyba mówimy o sytuacji, w której mnie nic nie poniża, choć znajduję się w stanie otępiałego zachwytu. Przecież on JEST pozbawiony stagnacji i statyczności dla tego, kto w nim przebywa. Ten nowy punkt widzenia ze stanu nieotępiałego zachwytu jest mi niepotrzebny.

Ten nowy punkt widzenia jest jednak perspektywą rzeczywistą, a nie - jak ten "otępiały" - perspektywą zafałszowaną. Stan "otępiały" ogranicza cię chociażby tym, że nie możesz dowiedzieć się prawdy od Boga. Ważna część prawdy o tobie, o innych i o Bogu jest przed tobą ukryta ze względów bezpieczeństwa.

Cyryl napisał:
Nic więcej mi nie jest potrzebne, gdy jest mi dobrze. Takie posunięcie nazwałbym chciwością.

Jeśli nic ci fizycznie nie broni zadać Bogu tego trefnego pytania, wtedy to pytanie zadasz, bo i nic w tobie nie broni cię przed tym, by zapytać. A gdy zapytasz, to albo Bóg powie ci prawdę i mamy powtórkę z rozrywki, albo Bóg ci skłamie i mamy ograniczenie twojej wolności do poznawania prawdy.

wuj napisał:
Pamiętasz może Kobyszczę?
Cyryl napisał:
Nie czytałem, postaram się przeczytać w wolnych chwilach. :grin:

Kobyszczę jest w wydaniu Cyberiady z 1991 roku.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 9:03, 10 Lis 2007    Temat postu:

W zasadzie w każdym akapicie pojawia się pojęcie prawdy oraz ewentualność jej ukrywania. Z tego co widzę, musi być ona czymś niezmiernie ważnym. Mam więc pytania:
Czy prawda podlega mocy twórczej Boga (czy decyduje On, co jest prawdą)? Jeśli tak, to co mu szkodzi ukrywać ją, bądź zmienić, jeśli mi jest z nie poznaniem jej absolutnie dobrze?
Jeżeli powiesz, że prawda jest w tym sensie od Boga niezależna, to mnie poważnie zdziwisz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 15:52, 10 Lis 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
Gdybyś się o tym dowiedział, to wcześniej czy później pojawiły by się w tobie wątpliwości, czy aby nie padłeś ofiarą jakichś machinacji

A nie mógłby Bóg zablokować mi możliwość takich wątpliwości? Bym miał wtedy ograniczony rozum, ale bym się świetnie czuł. Co w tym gorszego? Dlaczego rozum ma być ważniejszy od tego jak się czuję?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 11:23, 11 Lis 2007    Temat postu:

W gruncie rzeczy koledze konrado5 chodzi o to samo co mi :grin: . Przecież zawsze rzecz dotyczy doznań, Wuju.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 0:51, 13 Lis 2007    Temat postu:

Cyryl napisał:
Czy prawda podlega mocy twórczej Boga (czy decyduje On, co jest prawdą)? Jeśli tak, to co mu szkodzi ukrywać ją, bądź zmienić, jeśli mi jest z nie poznaniem jej absolutnie dobrze?

Prawda oznacza tu po prostu to, co jest.

Bóg niewątpliwie posiada moc ukrywania prawdy. Podobnie jak posiada moc dowolnego ograniczania ciebie. Ale PO CO miałby ciebie ograniczać w twoim dostępie do prawdy, jeśli usuwając te ograniczenia może dać ci WIĘCEJ?

Ta sama uwaga dotyczy komentarza Konrado.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Wto 13:34, 13 Lis 2007    Temat postu:

Ale po co mi więcej, skoro jest wspaniale?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:15, 15 Lis 2007    Temat postu:

To ja może spróbuję podpowiedzieć innym pytaniem. Jak byś odpowiedział na pytanie "po co mi więcej, skoro jest wspaniale", gdyby zadał ci je szczęśliwie naćpany narkoman?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 7:00, 15 Lis 2007    Temat postu:

Gdy ćpun rzeczywiście jest szczęśliwy i chciałby stan, w którym przebywa i w którym to, co piękne, przedłużyć w nieskończoność, to problemu żadnego nie widzę, żeby się z nim nie zgodzić. Narkomanowi przecież nie chodzi o to, żeby później, w wyniku podjętego wyboru, czuć się źle. On podejmuje subiektywnie odpowiednią decyzję, której nie ma ZAMIARU żałować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:17, 16 Lis 2007    Temat postu:

Ja to widzę jako rozpaczliwą ucieczkę do złotej klatki. Byłoby to na miejscu, gdyby za tą klatką było gorzej, albo gdyby klatka była tylko chwilowym schronieniem. Ale jeśli ten sam człowiek pozostając poza klatką doszedłby do stanu, w którym patrzyłby na klatkę z jej największymi radościami tak, jak właściciel prywatnej wyspy z willą i lotniskiem patrzy na odrapane i zakaraluszone M3 w betonowym bloku kwaterunkowym...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Pią 23:47, 16 Lis 2007    Temat postu:

Chyba nie wiesz co mam na myśli. Czy naruszenie mojej wolności, mojego życia, mojej śmierci czy nawet zatuszowanie prawdy kosztem zapewnienia mi poczucia największej radości oraz wartości istnienia, bez jakiegokolwiek uszczerbku na moich doznaniach, uważasz za nieodpowiednie? Dlaczego? Nie rozumiem tego, proszę postaraj się wczuć we mnie. Jak dotychczas przedstawiasz jakieś analogie, które w żaden sposób do mnie nie trafiają, bo uważam, że nie dotyczą sedna sprawy, po prostu mijają się z problemem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:44, 17 Lis 2007    Temat postu:

Ależ właśnie przede wszystkim nie prowadzi to do braku "uszczerbku w doznaniach" ani do "największej radości i wartości istnienia", lecz do wszczepienia protezy radości. Gdyby świat był tak zorganizowany, że największe szczęście da się osiągnąć pod narkozą (tj. w oderwaniu od świata), to byłby to kiepsko zorganizowany świat.

Pozostaje jeszcze inny aspekt: naruszenie symetrii w relacji pomiędzy osobami. Jedna strona (tu np. Bóg) musi widzieć, jak druga (tu np. człowiek) zamienia się w marionetkę, szczęśliwą dzięki zdalnemu sterowaniu. To przykre dla obserwatora.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 14:01, 17 Lis 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
Gdyby świat był tak zorganizowany, że największe szczęście da się osiągnąć pod narkozą (tj. w oderwaniu od świata), to byłby to kiepsko zorganizowany świat.

Jak to w oderwaniu od świata? Ni w ząb nie rozumiem. Dlaczego kiepski?

wujzboj napisał:
Jedna strona (tu np. Bóg) musi widzieć, jak druga (tu np. człowiek) zamienia się w marionetkę, szczęśliwą dzięki zdalnemu sterowaniu. To przykre dla obserwatora.

No kurcze, to Bóg, za przeproszeniem, też musi dbać o swój "tyłek"? Przecież może sobie go zmienić (no chyba że jednak nie może!?)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 14:10, 17 Lis 2007    Temat postu:

Zmienić "swój tyłek", czyli oszukać się, zapomnieć o prawdzie i także zanurzyć się w prywatnych iluzjach?

Nie rozumiem, dlaczego dziwisz się, że mówię o oderwaniu od świata. Przecież zaproponowałeś konstrukcję polegającą na wprowadzeniu człowieka w stan oddzielenia od prawdy...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 15:16, 17 Lis 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
Zmienić "swój tyłek", czyli oszukać się, zapomnieć o prawdzie i także zanurzyć się w prywatnych iluzjach?

Czym dla Boga jest prawda?
wujzboj napisał:
Nie rozumiem, dlaczego dziwisz się, że mówię o oderwaniu od świata. Przecież zaproponowałeś konstrukcję polegającą na wprowadzeniu człowieka w stan oddzielenia od prawdy...

Chodzi ci może o to zdanie:
jam napisał:
Czy naruszenie mojej wolności, mojego życia, mojej śmierci czy nawet zatuszowanie prawdy kosztem zapewnienia mi poczucia największej radości oraz wartości istnienia, bez jakiegokolwiek uszczerbku na moich doznaniach, uważasz za nieodpowiednie?

?
Jeżeli tak, to wybacz, nie wziąłem "prawdy" z twojej definicji. Tak więc dalej nie rozumiem oddzielenia człowieka od wszystkiego co jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 21:47, 17 Lis 2007    Temat postu:

wuj napisał:
Jedna strona (tu np. Bóg) musi widzieć, jak druga (tu np. człowiek) zamienia się w marionetkę, szczęśliwą dzięki zdalnemu sterowaniu. To przykre dla obserwatora.
Cyryl napisał:
No kurcze, to Bóg, za przeproszeniem, też musi dbać o swój "tyłek"? Przecież może sobie go zmienić (no chyba że jednak nie może!?)
wuj napisał:
Zmienić "swój tyłek", czyli oszukać się, zapomnieć o prawdzie i także zanurzyć się w prywatnych iluzjach?
Cyryl napisał:
Czym dla Boga jest prawda?

Nie rozumiem pytania. Może będzie bardziej zrozumiałe, gdy napiszesz, co miałeś konkretnie na myśli mówiąc o "zmienianiu Bożego tyłka", oraz co miałeś na myśli mówiąc o "tuszowaniu prawdy".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 23:03, 17 Lis 2007    Temat postu:

Z twojej wypowiedzi o Bożej obserwacji człowieka zmieniającego się w marionetkę, a konkretniej przykrości jaka Mu towarzyszy widząc stan rzeczy, wywnioskowałem, że przeszkoda-przykrość istnieje jedynie po stronie Boga, bo dla człowieka już nie ma żadnej. I stąd wyrażenie o zmianie tyłka. Kto ma problem? Przecież nie my, bo jest wspaniale. Z punktu widzenia Boga coś jest nie tak. Skoro chodzi mu o zapewnienie nam szczęścia, to problem ma z głowy. To dlaczego jest mu przykro? Jak mu coś przeszkadza, to niech sobie to zmieni, czemu nie?
Jeśli natomiast chodzi o "tuszowanie prawdy", to znaczeniem mojego zdania było wskazanie priorytetu doznań. Ściślej mówiąc: "co mi tam walczyć o jakąś prawdę, skoro mi chodzi o szczęście?".

Proszę postaraj się odpowiedzieć na pytanie, czym jest prawda z punktu widzenia Boga.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 23:25, 17 Lis 2007    Temat postu:

Problem ma zarówno Bóg, jak i człowiek-marionetka (oraz zapewne inni ludzie, przy czym ich problem jest albo "marionetkowego" typu jeśli dzielą jego los, albo "boskiego" typu jeśli zdają sobie sprawę z tego, co się dzieje). Problem Boga polega na tym, że widzi On, jak człowiek się marnuje, nie wykorzystując praktycznie nic ze swoich możliwości (bo te są praktycznie nieograniczone). Problem człowieka polega na tym, że nie widzi on, że się marnuje; jego malutkie szczęście marionetki zaślepia go i nie pozwala mu podnosić swojego szczęścia na coraz to wyższy poziom.

(Znalazłeś już Kobyszczę Lema?)

Nadal nie rozumiem pytania o prawdę z punktu widzenia Boga. Ponieważ Bóg jest wszechwiedzący, to zna stan faktyczny - czyli wie, że jego opinia jest zgodna ze stanem faktycznym. Aby nie widzieć, pe człowiek się marnuje, musiałby Bóg sam siebie okłamać, i to okłamać się świadomie (bo zaczynałby od wiedzy, że odsuwa od siebie prawdę). W praktyce oznacza to, że Bóg musiałby zrezygnować z bycia Bogiem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 23:31, 17 Lis 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
Problem człowieka polega na tym, że nie widzi on, że się marnuje; jego malutkie szczęście marionetki zaślepia go i nie pozwala mu podnosić swojego szczęścia na coraz to wyższy poziom.

Jaki to problem dla tego człowieka, skoro i tak odczuwa radość nie mniejszą niż tą, gdyby doszedł do tego szczęścia za pomocą prób i błędów?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 23:56, 17 Lis 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
Problem człowieka polega na tym, że nie widzi on, że się marnuje; jego malutkie szczęście marionetki zaślepia go i nie pozwala mu podnosić swojego szczęścia na coraz to wyższy poziom.

Przecież człowiek nie potrzebuje widzieć, że się marnuje :grin: Jak jestem szczęśliwy, to JESTEM szczęśliwy.

wujzboj napisał:
(Znalazłeś już Kobyszczę Lema?)

Skimnąłem, ale muszę je dogłębniej przeczytać.

wujzboj napisał:
Ponieważ Bóg jest wszechwiedzący, to zna stan faktyczny - czyli wie, że jego opinia jest zgodna ze stanem faktycznym

Czym jest stan faktyczny? Nie jest on wytworem Boga?

wujzboj napisał:
Aby nie widzieć, pe człowiek się marnuje, musiałby Bóg sam siebie okłamać, i to okłamać się świadomie (bo zaczynałby od wiedzy, że odsuwa od siebie prawdę). W praktyce oznacza to, że Bóg musiałby zrezygnować z bycia Bogiem.

I znowu ta prawda... Cóż takiego to to jest, że nawet Bóg musi się do tego dostosować?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wujzboj
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 29 Lis 2005
Posty: 23951
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: znad Odry
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 1:48, 18 Lis 2007    Temat postu:

wuj napisał:
Problem człowieka polega na tym, że nie widzi on, że się marnuje; jego malutkie szczęście marionetki zaślepia go i nie pozwala mu podnosić swojego szczęścia na coraz to wyższy poziom.
kornado5 napisał:
Jaki to problem dla tego człowieka, skoro i tak odczuwa radość nie mniejszą niż tą, gdyby doszedł do tego szczęścia za pomocą prób i błędów?

Ano właśnie mniejszą. Bo perspektywa jego spojrzenia jest ograniczona.

Cyrylu, to komentarza także i do twojej uwagi, że "jak jestem szczęśliwy, to JESTEM szczęśliwy".

Cyryl napisał:
Czym jest stan faktyczny? Nie jest on wytworem Boga?

Jest. No i?

wuj napisał:
Aby nie widzieć, pe człowiek się marnuje, musiałby Bóg sam siebie okłamać, i to okłamać się świadomie (bo zaczynałby od wiedzy, że odsuwa od siebie prawdę). W praktyce oznacza to, że Bóg musiałby zrezygnować z bycia Bogiem.
Cyryl napisał:
I znowu ta prawda... Cóż takiego to to jest, że nawet Bóg musi się do tego dostosować?

Zgodność stwierdzenia (przekonania, myśli, odczucia) ze stanem faktycznym. Kto jest wszechwiedzący, ten z prawdy może zrezygnować jedynie zapierając się samego siebie. Naturalnie, Bóg MOŻE to uczynić, MOŻE przestać być Bogiem. Bóg może uczynić cokolwiek. Ale DLACZEGO Bóg miałby się siebie zapierać? Czyżby był nieudany?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Cyryl




Dołączył: 16 Sty 2007
Posty: 114
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 10:32, 18 Lis 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
Ano właśnie mniejszą. Bo perspektywa jego spojrzenia jest ograniczona.

Bo aby dojść do tej największej, wszechmocna miłość wymaga poszerzenia tej perspektywy poprzez przejście przez punkt konieczny, związany z cierpieniem?
wujzboj napisał:
Jest. No i?

To dziwny jest ten stan faktyczny, z Boskiej natury niezmienny, bo najlepszy z możliwych. Dlaczego nie jest możliwe istnienie stanu faktycznego nie wymagającego cierpienia, a zapewniającego maksymalne, według ciebie, szczęście?

wujzboj napisał:
Kto jest wszechwiedzący, ten z prawdy może zrezygnować jedynie zapierając się samego siebie. Naturalnie, Bóg MOŻE to uczynić, MOŻE przestać być Bogiem. Bóg może uczynić cokolwiek. Ale DLACZEGO Bóg miałby się siebie zapierać? Czyżby był nieudany?

Cóż... nie wiem
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
konrado5




Dołączył: 02 Gru 2005
Posty: 4913
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 20:29, 18 Lis 2007    Temat postu:

wujzboj napisał:
Ano właśnie mniejszą. Bo perspektywa jego spojrzenia jest ograniczona.

To, że jego perspektywa jest ograniczona nie oznacza, że odczuwa mniejszą radość. Może odczuwać największą możliwą radość, jeżeli Bóg poda człowiekowi odpowiedni "narkotyk", to, że jest to radość sztuczna nie ma tu żadnego znaczenia dla tego człowieka.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Katolicyzm Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 3 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin